Wycieczka głodomora do twierdzy Modlin

To nie była daleka wycieczka ale pełna wrażeń i smaków. W Zatorach zajrzeliśmy do pałacu Radziwiłłów, który po raz kolejny zmienił właścicieli i chyba wreszcie zostanie wyremontowany do końca. Stoją rusztowania, kładziony jest tynk, a zrujnowana obora i piękne ogrodzenie z czerwonej   cegły są już prawie całkowicie odbudowane. Najbardziej nas zachwycił jednak pałacowy park zadbany tak jak by książęcy ogrodnik nie opuszczał go ani na chwilę. A park ten od dawna figuruje w spisie zabytków.
Serock tym razem udało się przejechać bez przeszkód. Może dzięki temu, że to była niedziela. Tuż za miastem zobaczyliśmy wielkie kupy piachu pozostawione przez urzędników ( ministrem G. na czele), co ma symbolizować wbicie pierwszej łopaty w budowę serockiej obwodnicy.

 

Parę kilometrów dalej na skraju wsi Marynino zatrzymaliśmy się. Za płotem zobaczyliśmy piękne stadko bawołów. Choć może to inny gatunek rogatych i kudłatych bydląt. Jeśli to jednak bawoły, to prędzej czy później będziemy mieć w pobliżu domu wytwórnię mozzarelli!?

 

 

Ostatnie kilkanaście kilometrów pokonaliśmy w kilka minut i wjechaliśmy do Twierdzy Modlin przez Bramę Ostrołęcką.  Jeśli chcecie dokładnie ją obejrzeć to wejdźcie tu:
www.bramaostrolecka.pl     My zatrzymaliśmy się tylko na chwilkę, bo było za wcześnie na południowy posiłek. Postanowiliśmy zajść do oficerskiej kantyny w drodze powrotnej.

Zwiedzanie nadrzecznej części Twierdzy jest dość przygnębiające. Ruiny, chaszcze i śmieci. Na budynkach z roku 1836 (są daty budowy na murach) wiszą ogłoszenia: Nieruchomość na sprzedaż. Klientów nie widać a gmaszyska popadają w coraz większą ruinę.

Po drugiej stronie rzeki resztki XIX wiecznego spichlerza zbożowego. Chyba niewiele czasu go dzieli od całkowitej śmierci. A to taka piękna budowla. Pewnie nie znajdzie się żaden wariat, który odbudował by spichlerz jako hotel z restauracją, do której można by dopływać z Warszawy statkiem. Ostatnimi śladami życia tych ruin była realizacja części filmu „CK Dezerterzy”. Tu ulokował bowiem niektóre sceny Andrzej Haliński (znany Wam mój przyjaciel z sąsiedniej wsi, kucharz natchniony i producent małosolnych oraz nalewek). Po nim zaś wszedł z kamerami inny wybitny scenograf Allan Starski produkując w spichlerzu  „Pana Tadeusza”.

Początek Twierdzy  sięga 1656 roku. W czasie najazdu szwedzkiego armia Karola Gustawa postawiła u ujścia Narwi do Wisły obóz warowny Bugskansen. 150 lat później z rozkazu Napoleona wzniesiono cytadelę bastionową nazwaną właśnie Twierdza Modlin.
W 1831 roku 7 tysięcy powstańców stawiało w Twierdzy silny i długi opór Rosjanom. Wreszcie Twierdza padła.

W 1834 roku Rosjanie zmienili nazwę na  Nowogieorgijewsk, która obowiązywała do 1915 roku. W tym czasie – dokładniej w 1844 roku – wybudowano na Szwedzkiej Wyspie rozdzielającej Wisłę i Narew  spichlerz zbożowy, który oprócz funkcji magazynowych pełnił też i funkcje obronne.

W okrsie międzywojennym w Modlinie powstał śródlądowy port marynarki wojennej i stocznia budująca rzeczną flotę wojenną. Wtedy też powstał szerego potężnych bunkrów. Twierdza w roku 1939 była Kwaterą Główną Armii „Modlin”. We wrześniu 39 obroną dowodził gen. Wiktor Thomee. A dowodził on 40 tys. Żołnierzy i pociągiem pancernym „Śmierć”. Twierdza Modlin padła 29 września.

Po długim i romantyczno-patriotycznym spacerze wróciliśmy do Bramy Ostrołęckiej. Ta dawna oficerska kantyna przekształciła się w restaurację, która szybko zdobyła renomę i publiczność. Wojskowy wystrój wnętrza (mundury, wyposażenie żołnierskie, proste stoły i krzesła) zharmonizowany jest z kartą dań.  Jest więc golonka na kilka sposobów, żołnierska pajda chleba ze smalcem i kiszonym ogórkiem ale są także sztandarowe dania z kuchni polskiej i rosyjskiej: schabowy z kapustą, ruskie pierogi, pielmieni,  solanka, strogonoff, bliny z łososiem, karamańczyki ze szpinakiem czy wreszcie kotlet Kutuzowa pod którą to nazwą kryje się robiony z piersi kurczaka słynny kotlet Pożarski. Oczywiście są i ryby: lin, łosoś, sandacz, sum i pstrąg.

O cenach w Bramie nie będę pisał, bo zrobi się tu zbyt tłoczno, co może za sobą pociągnąć ich podwyżkę.
Sami widzicie, że niedzielna wycieczka była pełna wrażeń.