Żarna wracają do łask
Chyba w zeszłym roku opisywałem moje spotkanie z młodymi warszawskimi baristami. Ci mistrzowie parzenia kawy i robienia kawowych drinków powiedzieli mi, a właściwie przekonali, że dobrą kawę można mielić tylko w młynkach żarnowych. Zgniatanie kawy ( a nie cięcie ziarenek) bowiem nie pozbawia jej najważniejszej cechy – aromatu.
Długo szukałem takiego młynka i wreszcie znalazłem. Kupiłem więc bez wahania i przywiozłem na wieś. Wszystkie warunki do zaparzenia pysznej kawy mam: doskonała woda, świetny młynek, dobry ekspres i? No właśnie a jaką wybrać kawę?
Problem rozwiązał się sam. Dostałem w prezencie wielki worek (cały kilogram) kawy Rioba (czysta arabica), której nie ma w detalicznej sprzedaży. Przeczytałem (zanim wypiłem pierwszy łyk), że jest ona bardziej kawowa, czekoladowa oraz mniej mleczna i kwaśna niż inne kawy. A w dodatku mówi się o niej, że jest wręcz ekskluzywna. Snobizm smakosza został mile połechtany. W dodatku dowiedziałem się, że nie łatwo ją nabyć. Kupują ją w dużych paczkach właściciele kawiarni, restauracji i barów. Nie otwierałem jej ponieważ bałem się, że zanim ją wypiję to zwietrzeje. Na szczęście w minionym tygodniu liczyłem na tabuny gości i to kawiarzy.
Zanim uruchomiłem młynek przeczytałem instrukcję. I to dokładnie. Co w moim przypadku jest wręcz zdumiewające, ponieważ na ogół instrukcje biorę do ręki w przypadku awarii urządzenia wywołanej moją ignorancją. Tym razem było inaczej i dzięki temu pierwsze mielenie przeszło bezawaryjnie. Ustawiłem młynek na drobne mielenie, bo miałem parzyć kawę w ekspresie a nie w tzw. filtrze przelotowym. Nawiasem mówiąc kawa z filtra nie jest smaczna. Wsypałem do pojemnika pięknie pachnące ziarna arabiki i ustawiłem przełącznik na cyfrze 8, tyle bowiem filiżanek miałem zamiar podać. Mój Krups pomruczał parę chwil i zamilkł. Stosowna porcja kawy zmielonej na pył czekała w pojemniku. Reszta ziarenek spokojnie spoczywała piętro wyżej.
Zapach kawy wcale nie był tak intensywny jak wówczas gdy korzystałem ze starego młynka. Widać to prawda, że żarna zgniatając kawę nie uwalniają całego aromatu. Wspaniały i intensywny zapach arabiki dotarł do naszych nozdrzy dopiero po zaparzeniu, gdy czarny i gorący płyn znalazł się już w maleńkich filiżaneczkach.
I aromat, smak przypomniał nam wszystkie wypite kawy nad Morzem Śródziemnym. Napój był gorący, słodki a jednocześnie z dużą dozą goryczki czyli spełniał wszystkie cechy jakich oczekuję od dobrego espresso. Nie umiem nic stwierdzić o jej czekoladowości czy braku mleczności. Ona poprostu mi smakowała!
Resztę kawy w ziarnach (po przetoczeniu się przez naszą werandę ostatniego oddziału gosci) wsypałem do hermetycznie zamykanej puszki i ustawiłem w lodówce. To także wyczytałem w instrukcji. Nigdy dotąd nie przechowywałem kawy w ten sposób. Zobaczymy ja Rioba zniesie zesłanie na Syberię.
Komentarze
125. Marek.Kulikowski pisze:
2009-06-25 o godz. 08:39
Coment off.
Co robić? Pisać pod poprzednim tematem?
Jak pod poprzednim to przypominam ,że wczoraj było Jana. Nic nie piłem a głowa mnie boli?
126. nemo pisze:
2009-06-25 o godz. 09:05
Co to znaczy? Nie wolno komentować?!
Dobrze, że Gospodarz zaczął czytać instrukcje i im wierzy 😎 Gdyby jeszcze czytał uważnie nasze komentarze? 🙄 Już dawno temu pisałam, i chyba nie tylko ja, że kawę przechowuje się w lodówce.
127. Andrzej Szyszkiewicz pisze:
2009-06-25 o godz. 09:12
Od przybytku głowa mnie boli?.
128. Marek.Kulikowski pisze:
2009-06-25 o godz. 09:29
Andrzeju
Lączę się w bólu.
Nemo
Gospodarz nas kokietuje . Wszyscy wiedzą że kawę należy w lodówce.
A może nie?
Kolega – bardzo techniczny – Kiedyś kupił pierwszy w życiu ekspres i tłumaczył mi długo i poważnie ,że oni w Niemczech to jak kawę robią to oddzielają z tej zewnętrznej skorupki. Jacobs mielony fabrycznie dzięki temu lepszy od mojej kawy z młynka.
Potem kupił ekspres parę razy droższy z młynkiem i teraz opowiada ,że kawa najlepsza to tylko w ziarnach, smakosz się zrobił.
129. Nirrod pisze:
2009-06-25 o godz. 09:32
Myslalam, ze to tylko moj komputer bunt uprawia, ale sie okazuje, ze to WordPress wszystkich zablokowal.
Nemo zgadza sie juzkiedys przy dyskusji o kawie powiedziane bylo przez pare osob, ze nalezy przechowywac w lodowce lub zamrazarce, ale jak mawiala moja prababka: ?mowie i mowie i nikt mnie nie slucha?.
Doczytuje sobie wczorajsze i przedwczorajsze wpisy. Zabo jestem pod wrazeniem. Jak kowal nie przyjezdzal, to nie przyjezdzal, ale jak juz to od razu 2 i to z pomocnikiem 😉 Toz to prawie swieto.
130. nemo pisze:
2009-06-25 o godz. 09:32
A w młynkach to nie technologia rozdrabniania (cięcie, zgniatanie) decyduje o jakości kawy, a temperatura, w jakiej się to odbywa. Jeżeli mielenie w wysokich obrotach doprowadza do rozgrzania kawy, wówczas czujemy jej zapach z daleka, a tak zmielona kawa nie zaparzona od razu, a przechowywana na dodatek poza lodówką, jełczeje i traci cały aromat. Kto ma w domu ręczny młynek żarnowy, nie będzie chciał elektrycznego 😎
131. Piotr Adamczewski pisze:
2009-06-25 o godz. 09:36
Od godziny alarmuję u operatora i domagam się by umożliwił normalny tryb komentowania. Mam nadzieję, że poskutkuje.
132. Marek.Kulikowski pisze:
2009-06-25 o godz. 09:41
Nemo
Ja mam młynek elektryczny żarnowy za 1500$
i nie chcę ręcznego 🙂
Parę dni temu w onecie był artykuł o podłej kawie z super profesjonalnych ekspresów barowych. Też o takich co łączą się przez internet z serwisem po to by się wyczyścić.
133. nemo pisze:
2009-06-25 o godz. 09:56
Marku,
ja wiem o tym młynku, pamiętam, jak go prezentowałeś na łamach, bo to chyba wtedy odbyła się dyskusja o mieleniu, przechowywaniu itd. 😉 I nawet oczekiwałam takiej Twojej reakcji 😎 Mojego Osobistego jednak nic nie przekona do porzucenia swojego starego towarzysza w codziennym rytuale parzenia porannej kawy. Niebawem od 30 lat, bo to prezent ślubny był 😎
134. Danuśka pisze:
2009-06-25 o godz. 10:03
Interwencje Gospodarza poskutkowały-można komentować pod
dzisiejszym artykułem.
Taka kawa z młynka za 1500$ to dopiero musi mieć smak !
135. nemo pisze:
2009-06-25 o godz. 10:06
Jeszcze mnie interesuje, w jakim ekspresie była parzona ta kawa u Gospodarza. Skoro mielił osobno na 8 filiżanek, to dedukuję, że we włoskim ekspresie stawianym na źródle ciepła? Taki ekspres + ręczny młynek zapewni dobrą kawę nawet na Syberii. Lodówka wtedy nie jest konieczna 😉
Cafe Rioba, czyli prezent od Makro? 😉
W Warszawie u Mamy stoi młynek, chyba amerykański, drewniany, z szufladką, na którym mój Tato mielił (mełł) kawę tuż przed zaparzeniem. Zaparzał w kamionkowym czajniku przykrytym specjalną kołderką. Tato nie uznawał kawy mielomej za drobno. Nie wiem, nie pamietam nazwy, ale preferował kawę o brunatnym kolorze.
Mama zapowiada, że młynek moze mi się dostanie po jej śmierci o ile mój brat nie wyrazi chęci posiadania go. Pewnie wyrazi.
Z Mamą teraz jest tak (92 lata), ze albo nam coś wciska, niekoniecznie przydatne, albo jak coś rzeczywiście chcemy, np. duży garnek, mówi – dostaniesz to po mojej śmierci. Garnka się odechciewa!
Co potrafi młynek za 1500$ ?
A o mnie leje. Psiapsiółka przyleciała ze Szwecji i nadaje, że chnury zaczynają się na polskim wybrzeżu a tam pięknie i ciepło
Żabo,
na młynek warto poczekać 😉
Kawa Rioba (platinum 100 proc. arabiki) to własna marka z Metro (w Polsce Makro). Cena 41-52zł/kg. Gwarantuje wysokie zyski w kawiarni. Slogan reklamowy 😀
Nemo
Ale masz pamięć, jak słoń 🙂
Mój młynek jest z Pewexu, zapłaciłem 20 zł. Nowych złotych. Kawę mieli z szbkością wiadro w 10 minut.
Mój kolega zaczął handlować kawą w ilościach hurtowych . Ostatnio kupiłem gatunek używany powszechnie we włoskich kawiarniach. Jest niezła ale bez barowego ekspresu smakuje inaczej. Trzeba będzie dokupić do mojego młynka jakiś profi ekspres. Tylko jak będzie wyglądała moja kuchnia?
I kto będzie stał za barem?
A ja jestem codzienna zwykła plujka. Nie prychać, nie potępiać – tak lubię i już 🙂
Kawy regularnie nie pijam od lat ale kiedy moja Finka sprawiła nam
http://sv.wikipedia.org/wiki/Perkolator
to bywa, że nie potrafię się oprzeć.
Ciekawskim polecam włoskojęzyczną wersję powyższej strony.
P.S.
Z Finem na temat kawy nie radzę zadzierać. Piją tam chyba najwięcej kawy w Europie (albo i na świecie) per capita albo per nenä
http://www.coffeeresearch.org/market/consumption.htm
A nie mówiłem?
zamienię
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/TelefonZEryKamienia#slideshow/5351189444526528850
na młynek żarowy z dwoma funtami Rioba
oferty przyjmuje na:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/TelefonZEryKamienia#slideshow/5351189444526528850
hmm
a co za ciecz wychodzi z perkolatora?
Marku – za barem rzecz jasna barista.
Będzie wymyślał np. takie wzory na kawie :
http://www.artstore.pl/nie-mala-nie-czarna-latte-art
Przeważnie leje się tam wodę kranówę.
Gdyby jednak zapomnieć nasypać kawy do odpowiedniego pojemnika albo ni umieścić pojemnika z kawą w przeznaczonym dlań w perkolatorze miejscu to wychodzi gorąca woda.
Aszyszu,
trochę historyczne te dane 😉
Italia – 4 kg per capita 😯
nemo,
Włosi piję tę kawę w takich malutkich filiżankach.
http://www.nationmaster.com/graph/foo_cof_con-food-coffee-consumption
ale to oczywiście tylko statystyka.
lubię cafe, a jej zapach jeszcze bardziej. stała się podobnie jak deseczka kitowa przedmiotem codziennego użytku, z którym nie mam ochoty rozstawać się za żadna cenę. w dni deszczowe dolewam do filiżanki łyżeczkę destilata daile vinacce grappa moscyto. dzis wszystkie łyżeczki były w maszynie do zmywania i wlewałem płyn na oko. zrobiło się pełno w filiżance ale bez czuba
powoli czuje działanie wypitego płynu. była wyjatkowo smaczna. zapach unosi się jeszcze w powietrzu. mimo ze jest jeszcze przed dwunasta to dochodzę do wniosku, ze na dziś zrobiłem juz wszystko co najlepsze
Kawę lubię,ale pijam ją głównie poza domem.Sprawia mi przyjemność
filiżanka dobrej kawy wypita spokojnie w jakimś bistro,gdzie przy
okazji popatrzę sobie na ludzi i wszystko to,co dzieje się dookoła.
Taka kawa smakuje mi zdecydowanie lepiej niż ta wypita w domowym
zaciszu. Z herbatą już tak nie mam.W rezultacie piję zdecydowanie
więcej herbaty niż kawy.
cafe wypijana poza domem, w mrocznej atmosferze oraz ciszy, z dodatkiem lub bez, z poranną gazeta w dłoni bądź z kirschtorte na stoliku, to równie dobry pomysł. tylko jak sobie przypomnę ten zimny dym papierosowy to mnie od razu skręca i odechciewa wchodzenia do wszelkich takich niedobrodziejstw
Percolator tak. Mamy dwa różnej wielkości. Mniejszy, angielski, na 2 osoby, jest równocześnie termosem. Prezent od córeczki. Większy z Finlandii. W Polsce też łatwo kupić. Zaufałbym tym z Duki.
Ekspesy ciśnieniowe robia bardzo dobrą kawę. Pierwszy kupiliśmy 100 lat temu w DDR i sprawiał się bardzo dobrze, tylko na spód sitka trzeba było wkładać papierowy filtr, bo otwory w sitku były spore. Wyrzuciliśmy miesiąc temu staruszka, choć jeszcze był sprawny.
Bardzo dobre efekty daje ekspres typu węgierskiego, popularny także we Włoszech i trochę we Francji. Stawia się na gorącej płycie, a ciśnienie wytwarza się poprzez rozszerzanie cieplne powietrza, które całą wodę wypycha. Na oko działanie ma przypinać filtr przelewowy, ale słusznie Gospodarz stwierdził, że z tego ostatniego kawa nie jest smaczna. A z węgierskiego jest. Ma on też wersje elektryczne bardzo udane.
Wreszcie nie da się podważyć jakości płynu z prawidłowego parzenie a tygielku.
Reasumując jest kilka sposobów parzenia kawy godnych polecenia, a my stosyjemy je przemiennie, choć czasami zatrzymujemy się na jednym nieco dłużej.
Z opisu wnioskuję, że gospodarz używa ekspresu firmy Krups w wysoce zaawansowanej wersji i tego zazdroszczę, bo to super maszyna. Model 8050 albo wyższy.
W lecie przyjemnie się siedzi przy stoliku na zewnątrz,
w zieleni, z widokiem na morze lub jezioro…..
byle nie przy hałaśliwej ulicy arterii z 3 pasami ruchu 🙁
Poza tym nie wszystkie bistra są mroczne i zadymnione.
Do tych mrocznych chyba lepiej nie wchodzić .
Stanisławie,
do Krupsa 8050 trzeba mielić kawę w osobnym młynku? 😯
Zabo wg. internetu w Polczynie nie mialo lac w sobote i niedziele tylko pol chmurki pol slonce, no co dosyc tego!
Raczej zrozumiałem, że ten młynek był elementem całego urządzenia do parzenia kawy i dlatego Gospodarz czytał instrukcję.
Jeszcze do percolatora. Wersja angielska mówi o tendencjach w preferencji do sposobu parzenia kawy i to jest ciekawe. http://en.wikipedia.org/wiki/Coffee_percolator
Wersja włoska, którą ASzysz poleca, dotyczy tych ekspresików, które nazwałem węgierskimi, a które działają w systemie zwanym moka nie tlko we Włoszech ale i we Francji.
Panie Piotrze, prosze rozwiać nasze watpliwości. Czy ten młynek działa w ramach ekspresu czy jest urządzeniem całkiem autonomicznym? Bo mi Nemo kompletną głupote przypisuje 🙁
Nie obrażam się, ale jestem ciekaw prawdy.
Jak rzadko cos napisze… Zaawansowana technologie Krupsa, ktorej zazdrosci Stanislaw, oplakuje juz drugi tydzien. Po trzech naprawach w ostatnich trzech miesiacach i dwa tygodnie po zakonczeniu okresu gwarancji, ekspress zepsul sie na amen. W tej sytuacji postanowilam przesiasc sie na mniej zaawansowane oraz duzo tansze, ale za to nie psujace sie tak czesto, technologie.
Stanislawie – nie masz czego zazdroscic.
Mea culpa. Włażę na chojkę. Toż Gospodarz wyraźnie napisał, że kupił świetny młynek i przywiózł go na wieś. Dureń sum 😳
Flo, pocieszyłaś mnie naprawdę. Zawsze w sklepach AGD pożądliwie spoglądam na ekspresy Krups. Teraz przestanę.
ja też lubię taką jak Hania, sypaną do mojego kubka, trochę cynamonu i imbiru oraz ociupinka miodu … tak zaczynam dzień … kiedyś piłam takie 4 kubasy dziennie … teraz dwa … w gościach pije tylko herbatę bo jakoś nikt nie robi takiej kawy jak lubię … w kawiarniach pije tylko cappucino z tych samych powodów .. zawsze wożę ze sobą na wyjazdach kawę, kubek, łyżeczkę, miód … 🙂 … o tym, żeby trzymać kawę w lodówce nie słyszałam …
Bardzo się cieszę, że nie będzie lać i tylko pół chmurki, ale ja do Połczyna mam 5 km i 150 m różnicy wysokośći, linia zmiany pogody przechodzi mniejwięcej w połowie drogi, wzdłuz ścieżki rowerowej, czyli dawnych torów kolejowych.
Weterynarz przyjmuje w Świdwinie w soboty i w niedziele od 11:00 do 12:30. zęby królikowi wyłupi.
Aktualnie przestało lać, siąpi i jest parno.
Aby rozwiać wątpliwości wyjawiam: mam dwa włoskie ekspresy ciśnieniowe, które opisała Nemo, czyli stawiane na żródle ciepła i wyciskające w górę zaparzoną kawę – jeden na 8 filiżanek a drugi na 16.
Młynek Krupsa jest osobno i to był świeży nabytek kupiony przed paroma dniami, dlatego tak nad nim się rozwodziłem. A kawę dostałem od przyjaciela, który jest profesjonalnym kucharzem jako prezent urodzinowy.
W Stanach jeszcze w lodówce trzyma się w lecie makaron i mąkę, ale to z powodu czarnych żuczków. Jak im zimno to się nie wylęgają a jajek nie widać 🙂
Ekspres włoski czyli:
Makinetka, Moka, kafeterka lub kawiarka
Nieśmiałe dzień dobry Szampaństwu,
bom nie kawoszka i w temacie mam mało do powiedzenia. 50 lat temu, kiedy pracowałam w Zakładach **** , koleżanki na siłę chciały mnie uszczęśliwić kawą, bo trudno było dostać. Ja piłam herbatę, mocno parzoną, z częstotliwością filiżanka na godzinę, koleżanki doszły do wniosku, ze pewnie tej kawy nie umiem „zorganizować”. Kawa była typu plujka, pani B. sypała dość grubo zmieloną kawę do szklanki i na to szczyptę soli , i tak zaparzała. Kilka razy skorzystałam z poczęstunku, z czasem udało mi się wytłumaczyć, że szkoda na mnie kawy, jam herbaciara.
Moja synowa kupuje zmieloną Illy i bardzo ją sobie chwali. A że kawę zapuszkowaną trzeba trzymać w lodówce, to nawet ja, niekawoszka, wiem 😉
Witam, ja tu mimochodem w sprawach organizacyjnych co jest z yyc, Alice wejdz do skrzynki
arcadius, ten telefon jest boski! Moja Mama by go nie popsula, i nawet sie prezentuje. Tylko czy ma zasieg i komorkowy? 😉
Tak na bardziej powaznie, choc niezupelnie na serio:
Pogoda butelkowa, mejli do odpisania duzo, telefonow jeszcze wiecej i ide pytac lodowki, co dzis mamy w programie na sniadanie. Kawa czy herbata?
Morąg,
wlazłam do obydwu skrzynek, zapodałam.
Alicjo, dzieki w nas jest sila przedsiebiorcza!
Dzisiaj oddycham wodą. Powietrze tak nasiąkło, że powinno kapać 😕
No i oczywiście zupełnie zbaraniałam, a bardzo tego nie lubię 👿
E tam 4 kilo , u mnie letko wychodzi 1 kilo na miesiąc. Sąsiadce też miele ale nie krence.
Witam,
Andrzeju, czyli jak planuję kupić takie cuś, to kombinuję w dobrą stronę?
pluszaku,
Jeżeli planujesz kupic perkolator, czyli elektryczną kawiarkę to kombinujesz w dobrą stronę.
Są dwa rodzaje, jeden z nich umożliwia zdjęcie dzbanka z podstawki a drugi – wymaga odlączenia od dzbanka przewodu elektrycznego. Ten pierwszy jest chyba wygodniejszy w użyciu. Bywają również różnej wielkości, vide Stanisław (12:33)
myslę raczej o tym ekspresiku włoskim, i to raczej nie elektrycznym, chyba, że jest jakaś różnica in plus, jak jest zaprądowiony…
Nie przypuszczałem, że jest Pan aż takim kawowy laikiem. Choć przypominam sobie pańskie zachwyty nad olejem rzepakowym „z pierwszego tłoczenia”. Zapewne daje się Pan sponsorować, tym razem Makro, bo stamtąd pochodzi pańska kawa?
Cięcie/zgniatanie kawy nie ma nic do rzeczy. Ważne jest to, by ekspres ciśnieniowy mógł zaparzyć 25ml kawy w ciągu 23-30s. Nie dłużej, nie krócej, nie mniej nie więcej.
Dlatego cząsteczki zmielonej kawy muszą byc jednakowej średnicy (nie może być pyłu zmieszanego z grubszymi cząsteczkami!) i średnica cząsteczek musi być taka, by te 25 ml wody przeleciało przez zmieloną kawę w ciągu wymaganego czasu. Aby to ustawić, kupuje się kawę za 5zł 25dkg i próbuje. Logicznym jest najpierw kupić młynek, dopiero potem ekspres. Młynek MUSI kosztować minimum 500zl -( Solis Scala jest chyba najtańszym?). Taniej akceptowalnego młynka nie da się kupić.
A pańska kawa?
Są gorsze za tę cenę. Ale i lepsze też. Makro, moim zdaniem, nie jest najlepszym miejscem do kupowania ani kawy, ani wina.
Ale co kto lubi. Szwagier np. preferuje robustę parzoną po bolszewicku – zalewajkę w szklance. Czy wie Pan, że w czeskiej Pradze w pierwszej połowie lat 90-tych, jeśli poprosił Pan w kawiarni po czesku lub polsku, to właśnie coś takiego przynosiła kelnerka, a jeśli po niemiecku, to z ekspresu?
Polecam forum http://www.caffeprego.pl
wersja „nieelektryczna” to dobrze sprawdzony wynalazek. Działa nawet na Syberii. Patrz nemo (10:06)
Zwłaszcza gdy uzupełnić go o kij do odganiania wilków….
W sumie odmian tych perkolatorów jest sporo. Właściwie to mamy dwa elektryczne wymagające odłączenia od prądu i jeden wymagający zewnętrznego źródła ciepła. Traktowaliśmy je jako odmienne rodzaje urządzeń, a faktycznie zasada jest ta sama.
Można kij, ale na Syberii raczej stosują dwururki albo broń gładkolufową.
Pluszaku,
kup, nie będziesz żałował 😎
Tu, w wersji niemieckiej, masz więcej szczegółów, zwłaszcza obrazków, detalicznie pokazujących funkcjonowanie tego prostego i niezawodnego urządzenia
http://de.wikipedia.org/wiki/Espressokanne
Przy okazji propozycja na pytanie quizowe:
Skąd wywodzi się nazwa „mokka”?
Stanisławie,
gdzie0bym śmiała Ci głupotę przypisywać 😯 Najwyżej roztargnienie 😉 Zejdź już z tej chójki 🙂
Do parzenia kawy jest jeszcze jeden dobry wynalazek:
Dzbanek z cienkiego, żaroodpornego szkła z przykrywką oraz prostym „oddzielaczem fusów”. Parzy si? w nim kawę tak jak plujkę w szklance i po chwili wciska się fusy z powierzchni na dno dzbanka.
Proste jak drut i mało zmywania. Bywają specjalne mieszanki kawy do takiego parzenia. Na przykład Gevalia Bistro.
Nemo, właściwie sam zlazłem przed chwilą, a to właśnie było z roztargnienia. Za dużo na raz. Ale skoro pozwalasz, to już zostane na dole.
nemo, niby od portu w Jemenie…
Andrzeju,
to jest dość praktyczne ale trochę niebezpieczne urządzenie. Cisnąc tłok z filtrem trzeba uważać, by nie trzymać nad nim twarzy, bo niewprawnego użytkownika może popryskać gorącymi fusami (jak się filtr przekrzywi). Byłam świadkiem takiego zdarzenia 😯
Huch, pluszak, dałeś próbkę tempa 😯 😉
WordPress każe zwolnić 😉
AndrzejuSz., mam taki dzbanek, rzeczywiście bardzo dobry. Tylko lubię jak fuski mi się pętają. Gevalię to ja najbardziej 🙂
Pluszak się ćwiczy do nastepnego konkursu. Ale ten port nazywa się El Mukha, więc dlaczeko kawa moka lub mokka a nie mukha albo mucha po prostu?
A kawa może być w filiżance albo w …….torcie mokka (mocca)
Stanisławie, a czemu cyfry są cyfry, a nie sifry, a Osama jest Usama bin vel ben itd. ?…
Andrzeju, haneczko,
matka kiedyś przemycała ze Szwecji 8 kilo Gevalii i Loefbergs Lila w kartonie po telewizorze…
Pluszaku, tak dla zabawy pytałem zły, że Radwańska prowadziła w drugim secie 5:1, a teraz jest 6:6 i tie-break.
Ależ Stanisławie, to retorycznie było 😉
Dzbanek też mam tylko, jak się okazuje, Gevalii muszę
poszukać.
Nemo ma rację,że z tłokiem trzeba uważać – my mieliśmy
kiedyś kawę na ścianie i na ubraniu z tegoż powodu.
Na ścianie to nie, ale na obrusie i na włosach to się zdarzało 🙂
A drugiego seta Radwańska przegrała, tie-break 6:8, a prowadziła 3:0.
Ona przegra mecz, Stanisławie 👿 Oglądasz, czy czytasz?
Pluszak, od lat mam dostawy ze Szwecji, ale nie aż tak wielkie 😆
Nigdy nie miałam na niczym kawy z dzbanka. Pewnie jeszcze mnie to czeka 😉
Gevalię widziałem już w Polsce, ale LL jeszcze nie…
Czytam od czasu do czasu, bo śledzić nie mogę. Widać, że Chinka gryzie trawę w trudnych chwilach, a nasza tego nie umie. Stąd mam podobne wrazenie odnośnie końcowego rezultatu.
Jestem tu na 10 minut i zaraz idę zaparzyć Gevalię. Mam młynek drewniany, kręcony. Nie lubię szczególnie kawy z ekspresu, a z zaparzarki i owsze,. Cześć. Wykorzystam rzadką chwilę przy maszynie i przejrzę gazety/
Gevalia jest w Ikei. Jeszcze do paru miesięcy wstecz była w dużym wyborze i w rewelacyjnych cenach. teraz cena podskoczyła, a wybór znacznie zubożał.
Stanisławie, w ikei, w bomi i… na pocztach. Pewnie też w piotrze i pawle oraz almie.
Kawa na poczcie?
Mucha w filiżance?
mięso w kiosku? 😉
Przydałby mi sie jakiś Olaf Mocarny… przestawiam graty w pokoju, a niektóre wyrzucam (napadło mnie).
Olafie, przybywaj!!!
W Bomi była droższa i w mniejszym wyborze, na poczcie nie zwróciłem uwagi
Domki w Słupsku ???!!!
Whooops. I did it again – proszę o wyrozumiałość
Mięso w kiosku to nowa świecka tradycja. Kto zna filmy Barei, ten wie
To ja się przyznam, że kawę parzę we włoskim automacie z ceramicznym młynkiem. Ziarna kupuję zwykle przez internet w poznańskiej Astrze i jest to przeważnie Maragogype, delikatna, z piękną pianką i cudownym zapachem. Zwykle piję z mlekiem, ale miłośnikom espresso też smakowała.
Na poczcie teraz można kupić dziwne rzeczy.
Cholera wie co z ta pogodą.
Dzięki za wskazówki,co do poszukiwań Gevalii.
Jak kupię i zaparzę to postaram się nie częstować kawą ściany
ani białych, letnich ubrań.
Nie zobaczę, jak się mecz skończył, bo musze iść na posiedzenie. Kto wie, o której się skończy. Ale, jak wrócę do domu, wypijemy po obiedzie kawę z kawiarki bez własnego źródła ciepła.
Na poczcie ostatnio widziałam książki kucharskie,
w niezłym wyborze.
Dobra… hedna szafkę spuściłam po schodach, Olafy Mocarne widać zajęci parzeniem kawy. Szkód nie było. Pędzę do dentysty, potem reszta działań. Olafy nadal pożądane. Będę z powrotem za godzinę – jakby przyszli wcześniej, drzwi od ogródka otwarte, niech się biorą za robotę!
*jedną szafkę
Nie mam czasu czytać całosci dyskusji, doczytałam tylko do Nemo : Cena 41-52zł/kg
Chciałam powiedzieć, że parę ładnych lat temu zajrzałam do sklepu ‚Świat kawy’ szukałam kawy dla gości (sama wyczerpałam w krótkim czasie limit życiowy). Zobaczyłam arabicę za 90-100 zł (nie pamietam dokładnie), poprosiłam o 10 dkg i zapłaciłam 90-100 zł. 😆
Ceny były za 10 dkg a ja z pańskim gestem wybrałam najdroższą.
Nie jest mi żal, ale goście pijący kawę nie docenili smaku, parzyłam ją na sposób arabski, wielokrotnie podgrzewając w specjalnym tygielku z dodatkiem kardamonu i cukru
Trwało to wieki, kawa była gęsta i aromatyczna, ale goście grzecznie chwalili nie przejawiając entuzjazmu.
Ech… uwielbiam zapach kawy z ekspresu, dostaliśmy taki (choć nie automatyczny) na Gwiazdkę i co…. okazało się, że w ciąży zapach tego cudownego trunku jest dla mnie nie do zniesienia! Na szczęście rozwiązanie na dniach i będę mogła (mam nadzieję) wrócić do mego nałogu, hehe…
Przu okazji, jeśli znaleźliby się Państwo w Zagłębiu Ruhry a dokładniej w Duisburgu, to polecam kawiarnię/lodziarnię na deptaku w centrum: prowadzona przez Włochów, mają tam świetną kawę i boskie lody:)
mt7,
ja tę cenę wyczytałam na stronie Makro i podałam bez jakichkolwiek podtekstów 😉 Nie wiedziałam, że to prezent od przyjaciela. Prezentom się w paragon nie zagląda 😎
Wyciągnęłam z lodówki ulubioną kawę Osobistego. Nazywa się Kaffee/Café/Caff? 😯 Czysta arabika z uprawy ekologicznej Bio i fair trade Max Havelaar, z Migros. Cena za 500g – 6.90 Fr. czyli ca 20zł.
Na ziemi pogoda wczorajsza czyli pelno wody plynacej w najrózniejszych kierunkach ale zawsze z góry na dól. W powietrzu cesarska.
Rozliczylem z Pania Ogrodniczka dotychczasowa prace i zaprosilem ja na ryby po wegierskiej stronie. Zaproszenie zostalo przyjete z zadowoleniem. Byl sandacz dla pani i pstrag dla mnie. Ustalilismy nowe reguly pracy biorac pod uwage zmiennosc pogody.
Jutro robienie zapasów leków z mysla o miesiecznych wakacjach Pana Domowego Doktora.
Czyzby pora myslec o Zjezdzie, czy tylko Gospodarzy wlóczegach po Europie.
Pan Lulek
A goście czasami bywają paskudni 😉 Moja siostra też nam kiedyś specjalnie parzyła kawę „po malajsku” z czekoladą bodajże i cynamonem, a ja bezczelnie uznałam napój za obrzydliwy 🙁 i poprosiłam o zwyczajną herbatę 😯
Moi goście (helweccy) z kolei nie docenili miodu prosto z Syberii (kosztował majątek) i powiedzieli: niezła ta melasa!
Perły przed wieprze 🙄
a w pierogach ruskie,
Rudy sprowadzil George’a C. do domu
guziczek, kapsulka i wszyscy sobie chwala, ze dwie wiosny temu we W-wiu spilem Niebieska Gore z Jamajki, to byla kawa
Gevalia, to Gevalia, ale dziwna rzecz – paczkowana w Danii (czerwona) jest dużo lepsza, niż szwedzka – też czerwona. Można je rozpoznać bez czytania napisów po zamykaniu paczek. Jest w Ikei (dla nas nie po drodze, w Piotrze i Paw;e,. na poczcie nie widziałam. Najlepiej jednak, kiedy Ryba kupuje dla nas duńską.
Krótki komunikat dla morąga,
Paweł dzwonił, jutro lecą, pojutrze będą u nas po drodze z zachodu. Namiary dostali. Jeszcze tylko muszę im napisać, żeby kufajek i walonek nie brali 😉
to pokaz im koniecznie tego chi jak mu tam co Ci wszystko zzrzera i prosze mi go przeszmuglowac do Jewropy
Alicja przeciez oni jada potem na Alaske to tam tez bez kufajkow?
Wiadomości ze szwajcarskiego ogródka:
Eksprt sera 600 milionów franków.
Eksport czekolady 800 milionów franków.
Eksport kawy 1 miliard franków ( głównie za sprawą kawy w kapslach Nespresso). Widziałem przed chwilą w 3sat , budują drugą ogromną fabrykę. Sławek ma maszynę do wypłukiwania z kapsli. Kawa bardzo dobra, tylko sakramencko droga, ale nie trzeba wychodzić z domu . W knajpie drożej dwa i pół raza 🙁
Morągu,
wypadło mi z głowy… na Alaskę kufaje jak najbardziej!
Już tu donosiłam, że też mam to ustrojstwo, ale ciągle jeszcze nie rozpakowałam, bo trwają dyskusje na temat najodpowiedniejszego miejsca 🙄 Musimy jednak się sprężyć przed wakacjami, bo babcia jeszcze sobie pomyśli, że niepotrzebnie wyrzucała pieniądze…
Babci wbrew nie nalezy, a do tego potwierdzam, ze jakosc jest obecna
Witam,
jak widać nie pijący kawy są w całkowitej mniejszości.Ja pijam kawę rzadko,to znaczy w sobotę i niedzielę poza domem ,w kawiarniach lub bistro.Chodzi zatem nie tylko o sam smak,ale i atmosferę.Muszę zresztą pić kawę słabą,wybieram więc przeważnie latte.Dla kawoszy to może nawet nie jest kawa,bo więcej tam pianki,ale ja tak lubię.Po mocniejszej kawie czuję wewnętrzne drżenie,czyli po prostu telepie mną.Mimo,że ciśnienie mam wzorowe.Tak więc o espresso nie ma mowy.To pije mój mąż.W każdym razie postęp w dziedzinie parzenia i podawania kawy nastąpił w ostatnich latach olbrzymi i w bardzo wielu miejscach można wypić smaczną kawę. Chociaż zdarza się,że lokal jest elegancki,a kawa byle jaka.
Kto pije nespresso wspiera jeden koncern, kto pije Gevalię – wspiera innego giganta, oba z siedzibą w Szwajcarii.
Kraft powstał z producenta papierosów Philippa Morrisa, który wchłonął kolejno inne koncerny i teraz produkuje m.in. sery, kawę Jakobs, Maxwell House i Gevalię, Toblerone, Milkę…
Z piciem kawy jak z innym nałogiem. Jak się człowiek porządnie napije to przestaje telepać. Wprawa czyni mistrza 🙂
Krystyno,
ja się tu wymądrzam na temat kawy, a piję chyba rzadziej, niż raz na miesiąc 😉 Stwierdziłam ostatnio, że jak wypiję kawę po godz. 16, to nie śpię do 2-3 w nocy 😯
Ale teraz, jak mam tę super maszynkę i litr Baileys… 😎 Jeszcze tylko bitej śmietanki nie mam, ale nabędę przed weekendem.
to ja poprosze o ser Philippa Morrisa z filtrem, ludzie, ale sie porobilo
To chyba nie do uniknięcia,zawsze kogoś będziemy wspierać,nawet nie pijąc kawy,tylko herbatę. W zasadzie jak się zastanawiam nad sobą,to tak bardzo tych koncernów nie wspieram,bo kawy piję niewiele,herbaty też,mocnych trunków jeszcze mniej.Taki konsument jak ja to raczej szkodnik,bo to nie tylko o koncerny chodzi ale i o budżet kraju,a to już sprawa bardzo poważna.Aha,koncernów tytoniowych też nie wspieram.Ale przecież pieniądze wydaję,więc chyba jednak kogoś wspieram.Jutro protestuję przeciwko wszystkim koncernom i nic nie jem,a piję tylko wodę.No tak,ale komputer włączę,więc protest nie będzie całkowity.
No właśnie ,z kawy najbardziej smakuje mi spienione mleko.Ale zapach też jest piękny.
Mój Osobisty pijąc swoją kawę wspiera uczciwe płace dla niewielkich producentów nie dających się eksploatować przez tych wielkich potentatów dyktujących ceny. I ta kawa na dodatek mu smakuje 😉 Co więcej, również mój polski szwagier w niej zagustował bardzo, choć był sceptyczny i chwalił jakieś swoje ulubione marki. Teraz musimy zawsze pamiętać o kilku paczkach dla szwagra, a on pije tej kawy strasznie dużo…
no widzisz Krycha, ze tak sobie pozwole, kazdy ruch zakupowy kogos wspiera, a nawet bunt w tej materii okazuje sie poparciem dla Billa G.
jakby nie chcial dupa z tylu, a truskawki w cukrze 🙂
przyznam tez, ze mam podobnie jak Nemo, kupuje dziwadla wierzac, ze przynajmniej polowa opowiesci na opakowaniu jest prawda, w niektorych tez posmkowalem zwlaszcza w ryzu
Albo w herbacie z Cejlonu czy też Sri Lanka. Napisy jakieś takie dziwne, nic nie można zrozumić ale herbata – palce lizać!
to juz nas trzy, niezle
Przestaliscie już o kawie/herbacie?!
Ja piję piwo TATRA, namachałam się przy zrzucaniu/przestawianiu mebli na Górce. Olafów Mocarnych juz nie potrzebuję, „walcie się”, jak mówi młodzież. Ale ktoś by mi się przydał do poskręcania łóżka, tu przytrzymać, tam śrubkę wkręcić.
Calkiem spokojnie dopiję to piwo, a potem się udam. Nie ma pomocników, to nie ma.
Choćby niedzwiedz, to dostoję.
jesli niedzwiedz, to sie dostruj
Znaczy ubierz grubiej
Herbatka jest najlepsza, kupuje u Turka 1kg Ceylonu, parze wedlug ich modly i smakuje i wdycham jej aromat, kawa to raczej we wloskiej knajpkie, na szczescie prawie wszedzie sa stoliki na zewnatrz.
A teraz zaczynam probowac vino tinto, goscie mieli byc od 6-tej ale jeszcze ani widu ani slychu, do konsumpcji chlodnik barszczykowy, slataka z melona, avocado, winogron, kiwi,mango itd. na b. ostro i kawsno slodko – cala micha, poza tym dzik przedostatni i buraczki i zurawiny i mieszana slata oraz takie cos co sie nazywa klöse pol kartoflane pol maczne, jeden gosc alternatyw stoi pod prysznicem u siebie w domu a drugi artysta jedzie metrem bo wzial na powage, ze jedna byrylka na osobe.
Sławuś,
Albo gorzałka prosto od sąsiada. Przelewana prosto z dwudziestopięciolitrowego kanistra do takich mniejszych, też plastikowych. Żadnych koncernów międzynarodowych tylko wspieranie lokalnego producenta…
Alicja poczekaj z tym lozkiem na lodzermenschen oni wszystko potrafia
Sama bym dała radę, tylko niech mi ktos podpowie, gdzie ja sprytnie posiałam te takie… co się wkłada do tych łóżek młodziezowych drewnianych z IKEI, żeby się śrubka załapała.
Po cholerę to rozkręcałam?! Ale nic… jeszcze łyk Tatra Beer i mi się przypomni. Jest tylko kilka podejrzanych miejsc, gdzie to moze być. Chipmunki nie jedzą tego. Chociaż… cholera ich wie!
ZNALAZŁAM!!!
A mówiłam… kapka piwa pomoże 😉
ASzyszu, ale o tym sza, ja tak sie staram caly czas, ale ten q cukier i tak trzeba gdzies nabyc, z sola juz sobie poradzilem, niektorzy nawet juz smakowali, ryby i sery tez mam opanowane, z miesem niestety jeszcze nie do konca, zielone tez ledwie do polowy, ale co tam, daje rade, pizza za rogiem
Tatra, jak tetra, prawie wszystko rozpusci, ciele czeka, kicam
Nie gadaj, Sławek, Tatra to Żywiec. Tera lecę walczyć technicznie. Cholera by to… poopalać by się człek wolał, tyłek wystawić na te tam elementy.
Ale jak trzeba, to trza.
Alicja, ja o tym, brzmi podobnie:
http://encyklopedia.interia.pl/haslo?hid=108147
Ah tam najlepsza jest ta kawa, ktora dobrze smakuje. Szwgrowi kupilismy na urodziny kopi luwak. Docanil, bo jest szpaner i gadzeciarz, aleuczciwie przyznal, ze roznicy wielkiej w smaku nie zauwazyl.
Ja ostatnio z Kolumbijskiej przenioslam swa milosc na kawe z Etiopii. A za miesiac bede smakowac lokalne kawy.
Co mi przypomina, ze przed wyjazdem musze jeszcze gdzies dorwac holenderskie wino…
Alicjo, czyzbys szukala imbusika?
A wszystko inne to male piwo 😉
Zainspirowany pisaniem Alicji pojechałem do sklepu za rogiem i kupiłem piwo. Dwie butelki . Jednego zwykłego Żywca a drugiego Portera. Ostatni raz Portera piłem 20 lat temu w Zakopanem. Zapomniałem jak smakuje. Zdrowie wczorajszych Janków i Janin.
O matko jaki ten Porter mocny. Dziób wykrzywia w drugą stronę.
Wróciłem przed chwilą ze sklepu , ale wcześniej byłem u sąsiadów co to wrócili po dwóch tygodniach z Tunezji.
Hotel , plaża , wielbłąd , jep, młody Włoch co to mu się świeciły oczy do młodej sąsiadki, wodospad cirkaebaud 5 metrów do którego jechali 14 godzin autobusem, piasek , wydma , skała, plaża, ponton, plaża , młody Arab co to mu się świeciły oczy do młodej sąsiadki, morze, plaża, piasek, wydma . Jednym słowem żyć nie umierać przez dwa tygodnie.
A Sławek nie chce . Hotel , plaza SPA, pięć gwiazdek +
Woli kuter i śmierdzące rybą ryby.
Ja nie mogę . Sławek kiedy do Tunezji?
Hotel, SPA i swiecace oczy to ma sie wszedzie a ryba potrafi czasami nie brac.
Morągu coś w tym jest ostatnią rybę jaką złowiłem była uklejka . wyciągnąłem zachaczoną za bok. Jak mnie było szkoda biednej rybki. Wypuściłem z powrotem do wody. Trzech życzen nie byłem w stanie wypowiedzieć.
Do porteru pitego nocą dobrze smakuje Porter.
http://gabra.wrzuta.pl/film/4atbd6gfGVo/anita_lipnicka_john_porter_-_hold_on
Trzymajcie się!!
Trochę reklamy:
http://www.rioba.pl/
Idę się napić…
Herbatki.
Zabo patrzylam ponownie na mape pogody juz nie pol na pol tylko 3/4 chmur i reszczta slonca pewnie dlatego, ze i tak ma byc dzien. Niech to ….
Marek,
a czy te Twoje sąsiady nie byli czasami w Djerbie?
U nasz na Kurpiach dzień mieliśmy słoneczny, dwa prania wyschły jak z bicza strzelił. Dopiero wieczorem się zachmurzyło. mam nadzieję ,że nie będzie padać. Ciągłym opadom mówimy stanowcze NIE.
Nazwy miejscowości nie pamiętam. Innych grzechów nie powiem. Pa , pa, idę w wiadomym kierunku.
Znaczy na wschód.
Od komputera.
Ja sie tak napracowałam na górce, ze nic i tylko sie walnąć, i ewentualnie pospać chwilę.
Zasypałam rabarbar cukrem i padam.
Michael Jacksno zmarł… i Farrah Fawcet 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=Q6bARIaMhCM
Ten film wideo jest niedostępny w Twoim kraju z powodu ograniczeń wynikających z praw autorskich
i tyle się naoglądałam 🙁
byłam dzisiaj na niemieckim bazarku i zobaczyłam kawę Gevalię, ale rozpuszczalną. Bywa mielona w półkilogramowych opakowaniach. Całej nie ma, była, ale nie schodziła, więc przestali przywozić. Sprzedawca, pan Sylwek, po krótce przedstawił mi kto jaką kawę w Połczynie pija. Najbardziej w stabilna w gustach jest grupa pijąca brązowego Jacobsa.
A to?
http://www.youtube.com/watch?v=AtyJbIOZjS8
to samo, niedostępny
w związku z ciągle przeobrażającym sie Jacksonem, przypomniala mi się historia usłyszana na studiach. Profesor Herman dość spokojnie reagował na wszystkie eksperymenty genetyczne, mówiąc, ze natura sobie poradzi. Jako przykład mądrości natury, czy też niemożliwości robienia wbrew jej prawom na dłuższą metę, przytaczał historię eksperymentu z pszczołami. Otóż zaobserwowano, ze pszczoły części czerwi nie karmią i te zdychają z głodu. Okazało się, ze są to trutnie, ale o podwójnej ilości chromosomów. Sztucznie karmiąc udało się je utrzymać przy życiu i powstał pomysł uzyskania dzięki nim pszczół o podwójnym garniturze chromosomalnym, które mogłyby być doskonalsze niż zwykłe pszczoły. Eksperyment wyglądał obiecująco, aż upadł z przyczyn naturalnych: w jednym z kolejnych pokoleń były tylko trutnie.
yyc pojechał na urlop bez laptopa
Głupi jakis czy co? hm… prawda, ze ja wszystko zapisuje w kajeciku z nałogu, a laptop i aparato foto – swoja drogą.
Noś i przy pogodzie!
Idę spać. Pierwsza w nocy za progiem 😯
Witam do 7.20 swiecilo piekne slonce.