To nie sztuka zabić kruka ale sztuka całkiem świeża zrobić piękne zdjęcie jeża
To jest trawestacja starego i dość głupawego porzekadła. Ale zaraz zrozumiecie, że musiałem je zacytować. Otóż za moim wiejskim płotem (Alicjo o Twojego ulubionego Włodzimierza P.) urodziło się pięć jeży. Właściciele domu i ogrodu odkryli je grabiąc świeżo skoszona trawę. W pewnym momencie Renata usłyszała zdenerwowane fukanie i spod kopki trawy wynurzyła się jeżyca, która usiłowała odwrócić uwagę ogrodniczki od pozostałej jeszcze trawy. Ta jednak nie dała się zwieść i odkryła pięć maleńkich kolczastych kulek. Oczka miały jeszcze zamknięte. Były ślepe. Po zrobieniu zdjęć jeżątka przykryto kopczykiem trawy, a obok Renata i Włodek ustawili miseczkę z mlekiem i suchą karmę…kocią. Widać, że jeże mają podobny gust, bo miseczki szybko pustoszały i trzeba je było uzupełniać.
Jeże niemowlaki
Ta idylla trwała cztery dni. W niedzielę wieczorem Renata zatelefonowała pełna rozpaczy: jeże zniknęły. Mamę jeżową Włodek widział rano jak wędrowała wzdłuż płotu lecz była sama. Po południu wróciła lecz gdy dobrzy sąsiedzi przynieśli kolejną porcję mleka i jadła kopczyk był pusty!
Ale śpiochy!
Jeży w naszej okolicy jest bardzo dużo. Natykamy się na nie co parę dni. Ale takich maluchów nikt z nas jeszcze nie widział.
Te cztery dni tzw. przedłużonego weekendu były mimo okropnej pogody bardzo udane. Po pierwsze przygoda z kłującymi niemowlakami, po drugi mieliśmy codziennie innych a zawsze atrakcyjnych gości, po trzecie udało nam się zrobić wreszcie zupę dyniową z pestkami i olejem z tychże pestek tak dobrą (a może nawet ciut lepszą) jak ta, którą jedliśmy w Poysdorfie w hotelu Veltlin. A te okolice Austrii to istne królestwo dyni i winnic.
Nie tylko goście chwalili tę zupę ale jedli po kilka porcji i prosili o przepis. Wam podam go bez żadnych próśb. Oto austriacka zupa dyniowa:
Austriacka zupa dyniowa
1 – 1,5 kg dyni, 2 łyżki oleju z pestek winogron, 4 szklanki wywaru z włoszczyzny lub rosołu przygotowanego z kostki, szczypta ostrej papryki, szczypta mielonego imbiru, szczypta mielonego cynamonu, sól, 4 łyżki śmietany, 2 łyżeczki oleju z pestek dyni. Jako dodatek: grzanki z bułki, 4 łyżeczki pestek z dyni.
Dynię obrać z grubej skórki, usunąć pestki, pozostały miąższ pokroić w kostkę, wraz z 2 łyżkami oleju z pestek winogron umieścić w garnku, wlać 2 – 3 łyżki wody i pod przykryciem dusić na niewielkim ogniu, aż dynia się rozgotuje.
Lekko ostudzić dynie i zmiksować na gładki krem, dodać wywar lub rosół, zagotować doprawiając solą, ostrą papryką, imbirem i cynamonem.
Do śmietany dodać odrobinę ciepłej zupy, starannie wymieszać, wlać do garnka i silnie zagrzać.
Zupę na talerzu posypać podsmażonymi na suchej patelni pestkami z dyni oraz podać osobno zrumienione także na suchej patelni grzanki z bułki.
Komentarze
Witam
Co do jeży, to jest u nich faktycznie gust na pożywienie kocięce: sprawdzone!
Co do dyniówki: sprawdzę ja.
Eh, te mieszczuchy bez pojęcia, ale z dobrym sercem 🙄 Jak kto jeżowi zejścia śmiertelnego na biegunkę życzy, niech go mlekiem krowim karmi. Chce ktoś zwabić lisa – niech postawi jedzenie w pobliżu gniazda z młodymi jeżami – lisim smakołykiem.
Absolutnie bez sensu i niebezpieczne dla dzikich zwierząt jest ich dokarmianie przez człowieka.
Karmienie jeża uzasadnione jest tylko i wyłącznie w przypadku znalezienia młodego jeża jesienią, kiedy istnieje obawa, że jest zbyt mały i lekki, aby przetrwać zimę. Karmić karmą dla kotów i wodą.
Dzien dobry Wszystkim,
Ja albo gasze, albo pojawiam sie tuz po pluszakowym powitaniu.
Sliczne male jezatka. Dzisiaj wracajc do domu mialem ostre hamowanie bo na drodze stanelo mi malenkie sarnie dziecie, niedawno wyklute. Nieporadna gapa stala na srodku drogi nie wiedzac co zrobic. Zgasilem swiatla, dopiero poszla dalej szukac w ciemnosci swojej sarniej mamy. Piekne.
Zupe z dyni jadam dosc czesto, chociaz jej nigdy nie ugotowalem i pewnie tak zostanie. To dosc popularna tutaj potrawa, ale nigdy nie podano jej z podsmazonymi na patelni pestkami. Musze delikatnie zasugerowac.
Dobranoc dla siebie, a udanego dnia dla pozostalych.
Zawsze robi to Pyra, ale dzisiaj moge ja zastapic – imieniny Aliny i Justyny. Wszystkim Alinom najlepsze zyczenia, Justynom rowniez, a mojej corce Justynce szczegolne, tym bardziej, ze juz, lada chwila bedzie bronic swoja prace na warszawskiej Politechnice. Dzisiaj wieczorem wypije szcegolny toast.
też sobie pomyślałam, że to podtykane jeżowi jedzenie mogło ściągnąć w to miejsce psy lub lisy ….
a u nas tez dużo zwierzątek teraz na polach i drogach … jechałam ostatnio pociągiem do i z Zakopanego i widziałam jak się same dokarmiają na polach … widoki piękne … 🙂
Justynom i Alinom wesołego święta!
A jeżyca – jak widać – uciekła przed dokarmianiem i zabrała swoje potomstwo. Widać mleko było zbyt tłuste (ponad 5 proc.) albo ruch wokół gniazda za duży, bo każdy chciał zobaczyć maleństwa.
A lisy – jest ich tu sporo – chyba wolą młode kury. Stale pod płotem znajduję pióra i często słyszę kurzy wrzask.
o w mordę jeża nie mleko, nie mleko! mnie uczyli, coby im jabłka dawać, ale czemuś nie chciały 😉 może się bały, że się z mlekiem nie komponuje?
Powiedzonko mojego szefa z lat 70 (wczesny Gierek)
Kto nie strzyże się na jeża
Temu Partia niedowierza
W mleku szkodliwy jest nie tłuszcz a laktoza, której jeże nie trawią dostając biegunki i bolesnej kolki 🙁
Jeżyca musi być bardzo zdesperowana, jeśli wyprowadza młode z gniazda przed czwartym tygodniem życia. Młode zaczynają widzieć i słyszeć po 10-12 dniach od urodzenia, po 3 tygodniach mają zęby mleczne.
Po 9-11 tygodniach młode jeże stają się samodzielne i matka je opuszcza.
A na dworze dziś deszczowo i ciepło. Idealna pogoda dla mojego turkucia 👿
W dzieciństwie czytałam jakieś rosyjskie opowiadanie o tym, jak lis poluje na jeża. Jeż zwinięty w kulę chroni swoje najwrażliwsze miejsce – miękkie podbrzusze. Lis – bestia inteligentna – sika na zwiniętego i leżącego na boku jeża, w okolicę schowanego jeżowego nosa 😯 Gdy jeż prostuje się, by zaczerpnąć powietrza, już przegrał 🙁 Odrażający proceder, ale jakże skuteczny 😎
Pamiętacie piosenkę o jeżu?
O jeżu, a cóż to za wojacy… 😉
jest jeszcze i niepolski Hedgehog Song… 😉
ot, taki: http://www.pg.gda.pl/~mjasina/settler/jez.html
Pluszak 😯 😆 😆
ot, klasyka 😉 a awatar z latającym jeżem kiedyśtamkiedyś przez mnie gdzieniegdzie używany, przepadł był gdzieś…
Mój ulubiony jeż towarzyszy samotnemu nowozelandzkiemu drwalowi w komiksach Burtona Silvera „Bogor” 😉
http://www.tonystrading.co.uk/galleries/comicstrips/bogor.htm
Jego ulubiona roślinka to konopie indyjskie 😎
i jeszcze jeż Jerzy… 😉
http://www.jezjerzy.pl/ też prawdziwy twardziel z nagim zadem
(jegoż żywe wcielenie kiedyś mi na konwencie fantastycznem usiłowało podczytywać książkę przez ramię)
a wiecie jak sie jeze ten tego? ostroznie
dzien dobry
Idą dwie wykałaczki przez las, po chwili wyprzedza je jeż.
– Następnym razem też weźmiemy autobus!
Jak z tym zajacem, co sie pyta jeza: co jesz? a Jez mu na to: co zajac?
Jeze sa urocze (nie napisze na blogu kulinarnym slodkie, bo jeszcze ktos pomysli, ze probowalam). Coz, po chwili przerwy wracam do pracy..
Wszystkim solenizantom skladam najserdeczniejsze zyczenia!
I oby wszystko sie ukladalo po Waszej mysli.
I myk, nie ma mnie juz.
jeże urocze są, z pyska się ponoć dzielą na tzw. świńskie (krótki zadarty nosek, ryjkowaty) i psie (nosek lisi, dłuższy, z kulką), co się jeszcze bardziej ponoć przenosi na ich zapach, chociaż jeża jeszcze nie wąchałem.
po tym pożywieniu kocięcym zresztą mogą pachnieć jak kot, co akurat ładnym zapachem jest
futerka
bo gdzie indziej to i człowiek zapachem czasem nagrzeszy
wiecie, ze sa jeze bez kolcow?
na Reunion, tangue ( Tenrec ecaudatu ) podobno przysmak
Ja kiedyś przez jedną noc na Suwalszczyźnie miałem na werandzie jeża. Ja nie wiedziałem, że on tak tupie. Spać nie dawał.
Jeże są słodkie – z całą pewnością :
http://ciasta-i-ciasteczka.blog.onet.pl/Ciasto-Jez,2,ID259506665,n
tenrek zwyczajny, kretojeż…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tenrek_zwyczajny
wychodzi, że jednak kolce ma
Bardzo miły dzień miałam wczoraj 🙂 Nemo, jejku 😀
Bardzo czekam na wieści o Panu Lulku. Dajcie znać, jak tylko coś będzie wiadomo.
etam takie kolce, jak szczecina u prosiaczka
takie kolce, jaki rek, ten-rek 😉
część kreto- ma zdecydowanie osadzoną jako przednią
Piotrze taka zupe Krulowa robi na smieszno:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/KrulNamZdziecinnial#
ozdóbka-nazupka wygląda jak wykonana denaturatem, i nawet motyw ma podobny
A oprócz jeży mamy jeszcze jeżowce. Mogą być na początek smakowitego obiadu :
”
Na przekąskę koniecznie należy zjeść jeżowce. Je się te cholerniki na surowo rozkrojone przez kelnera w poprzek i wybierając różowe mięsko z sosem z dodatkiem morskiej wody. Smak wyborny i pełne poczucie zemsty. Zwłaszcza gdy wcześniej wbiło się kolec jeżowca w piętę.
”
Cytat z wędrówek kulinarnych P.Adamczewskich – Przewodnik sycylijski
Jeż pachnie jak… jeż 😎 całkiem charakterystycznie, lekko kwaskowato, trochę jak świnka morska.
Kilka lat temu na małym skwerku w środku Rybnika dzieciaki bawiły się jeżem. Nie wiadomo, skąd się tam wziął, pewnie przywędrował w nocy. W obawie o jego bezpieczeństwo postanowiliśmy przenieść go na wieś, do ogrodu mojej przyjaciółki. Tylko jak? Mieliśmy akurat świeżo zakupiony komplet pościeli, więc jeż trafił do powłoczki na poduszkę, w niej do auta i pojechaliśmy… Jeżyk był mało lękliwy, za to pełen kleszczy, które z grubsza usunęliśmy pęsetą i puściliśmy wolno. O ile wiem, widywany jest co roku, nie wiadomo jednak, czy założył rodzinę.
Torlinie,
masz rację, jeże tupią, a na dodatek są aktywne w nocy, nie nadają się na współmieszkańców. Jeż przechowywany przez zimę u nas w domu doczekał się nawet imienia Tupcio. Najchętniej buszował w nocy za tapczanem, sikając tamże 🙁 Bardzo lubił wszelkie mięso, a dla kawałka boczku stawał na dwóch łapach 😯
ano, mają kleszcze, i pchły też mają…
jak świnkowato pachniał, to pewnie z tych świnkowatych 😉
tuptają i chrumkają
:::
u mnie pada (w Olsztynu)
i w ogóle szaro
Kiedyś, jesienią, trafił do naszego mieszkania w Warszawie jeż. Rodzina ogólnie była bardzo zadowolona, Dziadkowie wspominali wszystkie jeże, które zamieszkiwaly u nich w domu i ogrodzie przed wojną. Wszystkie nazywały się Tuptusie, od tego nocnego tupania i łapały myszy. Myślę, że raczej wyjadały małe myszki z gniazda, co jeżeli chodzi o pogłowie myszy wychodziło na jedno. Ten jeż u nas w domu najpierw wlazł pod lodówkę i się zaklinował kolcami tak, że trzeba było tę lodówkę podnieść, a potem okazał się jeżycą i się ojeżył. Było chyba z sześć małych jeżątek. Były szare a zaczątki kolców były różowawe, ułożone w równe rządki i mięciutkie. Zapakowaliśmy to całe towarzystwo do koszyczka i zanieślismy do Pałacu Młodziezy do Pracowni Biologicznej. Tam się nimi z wprawą zajeli, przezimowały a wiosną wypuścili do ogrodu jednej z pracownic. Skąd jeżowi przyszło do głowy mieć małe jesienią, zamiast pójść spać? Może miasto już wtedy źle wpływało na zwierzęta? Bo dziki to już prawie przez cały rok się rodza, nie tylko na wiosnę.
Zwierzątkom się w ogóle pozajączkowało w głowie. Sąsiedzi się skarżą, ze sarny im wygrzebują młode kartofle a dziki wcinają wschodzące ogórki. A moje konie obgryzły korę takich drzewach, których nigdy nie obgryzały.
Żabo,
masz rację z tymi zwierzakami. W tym roku nie mam truskawek, bo larwy chrabąszcza powyżerały korzenie i już nawet za nagietki się biorą, czym zawsze gardziły 😯 No i ten turkuć 😯 Znałam tylko z nazwy, a teraz nawet wiem, jak wygląda. Scina mi łodygi ziemniaków i ogórków, żeby mieć więcej słońca, a więc ciepła, w swoim podziemnym gnieździe 🙄
Kiedyś pokazano mi na miedzy gniazdo jeża z małymi. Wyglądały na chore i były tak potwornie zapchlone, że trudno to sobie wyobrazić. Wielkie pchły, takie jak na psie, jedna obok drugiej.
W książce „Moje ptaki, zwierzaki i krewni” Gerald Durrell opisywał swoje dwa jeże, które nazywały się Skrob i Drap z powodu olbrzymiej ilości pchel.
Nemo, ja pamiętam książkę pod tytułem (chyba) „Z naszych łąk i pól” i tam też było o lisie siusiającym na jeża
Dotąd na nagietkach to siedziały tylko słodyszki rzepaczane i to przez pomyłkę
Żabo,
może to ta sama książka?
A może to była ta sama książka?
Nemo, my chyba myślimy jednoczesnie?
Żabo, 😀
Może jeż łże jeżom?
Jeż leje lwa, paw leje lżej
Zagwiżdż i w gaz!
U mnie dzisiaj wielkie sprzątanie: sortowanie złomu i śmieci. Zaraz ma przyjechać złomiarz i zabrać co się da. Siedem lat temu myślałam, ze już wywiozłam wszystko, co nie przydatne, na złom. Potem jeszcze po trochę parę razy. Nie mam pojęcia skąd to się bierze w takich ilościach. Rozumiem, że rzeczy przydatne staja się z czasem nieprzydatne. Ale tyle? Oczywiscie, po jakims czasie, okaże się, że kazałam wyrzucić coś niezwykle potrzebnego. Trudno, jak będę wszystko trzymać, bo a nuż przyda się, to utonę w śmieciach a potrzebnej rzeczy i tak nie znajdę kiedy bedzie potrzebna.
Kumam, że to w obie strony 🙂
Stara Żabo – z przykrością informuję, że dniu dzisiejszym kawaleria polska poniosła pierwszą od dłuyższego czasu stratę osobową: zmarł po 3 tygodniach od majowych pokazów „ułańskich” v-ce prezydent Poznania – Frankiewicz. Ciekawa postać : w latach 80-tych działacz ViP i naczelny zadymiarz Poznania. Absolwent dobrego liceum, do tego stopnia nie miał czasu na studia, że go skreślili na 1-szym roku. Został już przy średnim wykształceniu ale zadziwiająco szybko wydoroślał i przestał palić flagi sąsiadów, palić znicze pod konsulatami itp. Został tzw działaczem zawodowym i okazał się bardzo udanym egzemplarzem tego gatunku. Kochał sport, był maratończykiem i inicjatorem poznańskiego maratonu (corocznie startował) inicjatorem crosu rowerowego dla rodzin (startował) jednym z „oficerów honorowych” koła miłośników pamięci 15 p.Ułanów Poznańskich i 6 PSK. Brał udział we wszystkich szarżach i pokazach, na Dni Ułana kasa z miasta zawsze była , chociaż skromna. Kiedy Grobelny został Prezydentem w poprzedniej kadencji, wziął Frankiewicza na v-ce i uwaga – dał mu kulturę, oświatę, sport i rekreację – czyli nadbudowę. Frankiewicz się b. dobrze sprawdzał : dobry zarządca, fajny mediator, człek z wyobraźnią, a wszystko to trochę luzackie, trochę nie wchodzące w procedury (jakby troche Kuroniowate). Tandem Grobelny – Frankiewicz został i na drugą kadencję, a miał wszelkie dane na wygraną także w przyszłym roku. W maju było święto pułku 6 PSK i coś tam jeszcze pod Śremem, Jarocinem, Środą Wlkp., Pojechał. Nie wrócił. Spadł z konia, który zrolował w szarży. Trzy tygodnie w powiatowym szpitalu – do dzisiejszego ranka.
Żabo, dobrze wykumałaś te palindromy 😉
Pyro,
smutna strata dla miasta, wygląda, że miał swoich zwolenników. Na Onecie jest już ufryzowany życiorys „… studiował na Politechnice…”
Dzień dobry Szampaństwu.
Alinom i Justynom wszystkiego najlepszego!
A reszta – do lasu! Oto znalezione podczas ostatniego weekendu przez mojego przyjaciela w okolicach Ślęży, Dolny Śląsk :
http://alicja.homelinux.com/news/accb35686c.jpg
U mnie jeszcze nie sezon 🙁
Przestało padać, lecę po chleb.
Wyrziciłam garnczek ogórków zakwaszonych w ub.tygodniu. Moja strata. Nie gniły, a i tak były mało jadalne – konsystencje zachowała tylko część pestkowa; sam miąższ wygląda, jak z rzadkiej waty, a w samym środku jest dziura. Czort znajet czym ogórki karmione były na krzaczkach. Równie dobrze mogły je zjeść turkucie. Na obiad rozgrzałam porcję solidną pieczeni wieprzowej z łopatki. Zjemy z sałatą i chlebem.
Pyra postanowila pominac milczeniem zamykanie przedszkoli i ostatnio atak na zerowki. Jak jego dzieci rosly tak zamykal co sie dalo.
Jeż to całkiem miły zwierz,
przecież dobrze o tym wiesz.
Mleka jednak mu nie dawaj,
zupy z dyni mu nie stawiaj.
Pod lodówką go nie trzymaj,
igieł, proszę, nie wyginaj !
Lubię jeże i jerzyki !
Cicho ! Wszak nie dla nich Twe okrzyki !
PS.Melduję znalezienie koźlaków- sztuk 2 w okolicach
Bornego Sulinowa, również podczas ostatniego weekendu.
Nirrod – Pyra pominęła też milczeniem najniższy w kraju dodatek za wychowawstwo (50 zł, Kórnik – 200, Suchy Las – 200, Warszawa 400?) i takiż 50 złotowy dodatek motywacyjny dla najlepszych. Nie sam Frankiewicz w tym siedział, ale radni
Jak to na wojence ładnie….
Żal.
Na ogół taki upadek wygląda groźnie i „filmowo”, ale kończy się dobrze.
Wiesz, Pyro, jak Pan Bóg zawoła – a co ja się będę wymądrzać
Wojciech Młynarski – „Ułańska fantazja”
A że nie z każdej mej piosenki
Gorycz wyziera ze zgryzotą,
Więc do Nastazji, mej panienki,
Myśl zwracam, bo mnie wzięła oto,
Ułańska fantazja,
co rusza z kopyta i na oślep rwie,
Ułańska fantazja,
która przeszkód nie zna, nie
Ułańska ochota,
Gdy serce jak trąbka gra (tapatapata)
Ułańska tęsknota,
By miłować aż do dnia
(Mama się pyta)
‚Ach, kto tam? Nastazja?’
‚Ach, kot to, pani matko, kot’
Ułańska fantazja,
Więc ją chwytam, chwytam w lot
Nastazja, małmazja,
Altana i na niebie nów,
Ułańska fantazja,
Jak nie chwyci, szkoda słów,
Niech tedy morał z tej piosenki
Przez myśli prześwituje płoche,
Że nic nie zdziałasz u panienki
Gdy nie wykrzeszesz chociaż trochę
Ułańskiej fantazji
co rusza z kopyta i na oślep rwie,
Ułańskiej fantazji,
która przeszkód nie zna, nie
Ułańskiej ochoty,
Gdy serce jak trąbka gra (tapatapata)
Ułańskiej tęsknoty,
By miłować aż do dnia
Niech płynie małmazja,
Niech Amor swój sposobi grot,
Ułańska okazja,
Więc ją chwytaj, chwytaj w lot,
Aż panna kochana,
W ramiona rzuci się raz dwa,
Innego ułana
Co fantazję większą ma.
Porcupine czyli jezozwierz, ponoc bardzo smaczny i popularny wsrod pionierow.
http://www.liewcf.com/blog/wp-images/porcupine-baby.jpg
Tak, Żabo, tak! Potem Gołas w pięknym mundurku zanuci tekstem Przybory :
„Cóżem Ci zrobił, oprócz dzieciątka…?
Pyro,
czy Ty poważnie w początkach czerwca oczekujesz ogórków na kiszenie? 😯 Ogórek ma być gruntowy, we właściwym sezonie… Cierpliwości 😎
Moje właśnie zaczęły kwitnąć, te których turkuć jeszcze nie dopadł 🙄
Ledwo przestało padać, wyszło słonko, a już parno i duszno i nowe czarne chmury na horyzoncie 😯
Czesto w gorach spotykamy. Nie spieszy sie i nie boi. Kiedys spojrzal na nas i chyba nieco wnerwiony, ze mu przeszkadzamy sie odwrocil i wolno kiwajac na boki podszedl do najblizszego drzewa i wlazl na czubek.
http://media-2.web.britannica.com/eb-media/16/93516-004-3F92E486.jpg
YYC – jeżozwierze zrozumiały już dawno, że żaden Dakota ich kolców na zdobienie szatek już nie barwi, więc czego ma się bać?
Na pierwszym obrazku od yyc są trzy małe jeże. Młody jeżozwierz wygląda tak:
http://news.nationalgeographic.com/news/2005/04/0428_050428_babyporcupine.html
Ten obrazek z jeżykami krąży po sieci i mimo sprostowań nadal tam tkwi z fałszywym podpisem 🙄
yyc, a na splawiki? no chyba, ze Dakociarze nie rybni
Na splawiki pewnie by sie nadawaly…ale ja nie lowczy rybny wiec glowy se dac nie dam.
Mordka lobuziaka. 🙂
http://www.northwoodswildlifecenter.com/rehab/photoalbum/2007patients/babyporky.jpg
Slawek jak bys chcial poeksperymentowac to tu pare przepisow
http://www.nativevillage.org/Messages%20from%20the%20People/canadian_north_cookbook______exc.htm
O jedzeniu jeżozwierzy:
…Somebody recommended porcupine. He said it tasted like bacon.
They only taste like bacon if you use the correct amount of formaldehyde
Porcupines are just for toothpicks, everybody knows that…
yyc, chrapy łosia to był ponoć przysmak Kazimierza Wielkiego.
Kaare Gulbransen w swojej książce „Po złote runo” (to taki norweski obieżyświat z okresu międzywojennego) opisuje pieczenie pancernika, oblepionego gliną, w popiele. Podobno mięso pancernika, wcześniej karmionego kukurydzą, jest niezwykle delikatne.
Naszych domowych szczurów nie radzę jeść a zwlaszcza ogonów. Ogonów nie jedzą nawet mądre koty.
Młodsza wróciła i aktualnie poszła z psem po tytoń dla Pyry. Nie wiadomo dlaczego ta pieczeń wieprzowa była nieco twarda. Przecież kiedy ją robiłam 10 dni temu, była świetna – część zamroziłam i rezultat dzisiejszy mnie zaskoczył. Z obiadu najbardziej smakowała mi sałata. Może by przejść na zielony pokarm?
I byl Wielki. Moze by trzeba sprobowac. A swoja droga Zabo Stara na Zabich Blotach sasiadko Bohunowa, kiedys jadlem steki z losia i byl to chyba najlepszy kawalek miesa jaki jadlem w zyciu albo jeden z.. Otoz dostalem od znajomych caly kawal losia tzn najlepszy kawal na steki. Zamarynowalem po swojemu czyli bez przepisu a to w winie czerwonym, sojowy sos, oliwka, czosnek, rozmaryn, jalowiec, i troche warzywek. Posiedzialo to razem 5 dni i w sobote pojechalo z nami do znajomego ktory jest mistrzem w grilowaniu a grila ma co wyglada jak „space shuttle” srebrny caly z dwoma kominkami i w ogole jakies cudenka. Pokroilismy na steki, polezalo jeszcze pare godzin no i na grila. Zrobil perfekcyjnie, wschod slonca w srodku podchodzac pod czerwien, kruchutki i ladnie podsmazony na zewnatrz a smak znakomity, wspomnienia do tej pory bardzo silne. Niestety nie mialem juz potem okazji jesc losia. Jak sie nie poluje badz nie ma znajomego mysliwego to nie ma szans na dziczyzne. Kolega przestal polowac a innych nie znalem i tak sie skonczyla moja dziczyzna z lasu. Pozostaly farmy.
Pyro boj sie Boga na zielony pokarm. Czego tez ludzie nie wymysla. Prosze wegetarianow zeby na mnie nie krzyczeli i nie brali wszystkiego tak strasznie serio…
O pancerniku slyszalem, ze do tej pory na poludniu Stanow jest calkiem popularny (armadillo). Wanda TX bedzie wiedziala jak zagladnie to moze cos powie.
Pyro ? http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=959#comment-154906
to na wszelki wypadek gdybyś przeoczyła 😉
przepraszam, że się powtarzam, ale gdy uważam, że coś jest tego warte, to już tak mam 😉
Dziekuje serdecznie za zyczenia tym bardziej, ze tutaj moje imieniny jakos sie nie przyjely. Rodzina i przyjaciele z Polski pamietaja i cieplo mi na duszy.
Nowy, milo, ze nie zapomniales. Widzielismy sie dokladnie rok temu!
Przepis na zupe z dyni sympatyczny. Gotuje ja od czasu do czasu i dodaje troche galki muszkatolowej. Pomysl z pestkami fajny, do wyprobowania.
Dzisiejszym Solenizantkom – smakowitego życia życzę. :D:
Ależ się zajeżyło dzisiaj przy stole! 🙂
Przepis na zupę z dyni inny, aniżeli mam. Ciekawi mnie ten dodatek cynamonu – pierwsze słyszę. A z tego dyniowego oleju to, jak rozumiem, robi się wzorki, gdy zupa już na talerzu? (Gospodarz nie napisał, ale zdjęcie Sławka sugeruje). Nigdy jeszcze nie miałam takiego oleju.
Film proponowany przez emi polecam gorąco – jest piękny, oglądam kawałkami.
Tak,tak. Na moim zdjęciu olej słonecznikowy to ta ciemna plamka, bo wzorków ja nie potrafię narysować nawet na zupie.
Proszę Szampaństwa, toast na cześć dzisiejszych Solenizantek, wszystkiego dobrego Alinom i nieujawnionym jeszcze Justynom – oczywiście naszej Alinie przede wszystkim – STO LAT!
Nieustające zdrowie Pana Lulka i Mamy Magdaleny!
A tutaj dzisiejsze zdjęcia, podesłane przez Starą Żabę, dopiero teraz miałam czas przysiąść do maszyny. No, są okazy… 😎
http://alicja.homelinux.com/news/Starej_Zaby_fotki/
Ten film to ma silne zwiazki z zielonymi i przedstawia wizje konca swiata i to juz tuz tuz…. Choc nie idzie tak daleko jak Al Gore i omija standardowe przeklamania i nieprawdziwe twierdzenia to sie o nie ociera (vide biale niedzwiadki ale nie tylko) a w innych miejscach podaje inne watpliwe twierdzenia. Zdjecia ladne choc wyraznie wspomagane komputerowo jak mapa google earth i w sumie nic nowego. Imponujaca jest lista pilotow helikopterow (i nie tylko ta) zatrudnionych przy produkcji; chyba kilkadziesiat nazwisk, jednoczesnie potepiajac zuzycie paliw kopalnych :-).
Miała Agnieszka co dzwigać – nie dość, że Józek, to jeszczcze taaaaaki grzyb 😉
Wygląda na zdrowego, jeden i drugi okaz 🙂
A co to za dziecie mniejsze od prawdziwka (wnuczka)?
To wnuczej Starej Żaby, józek. Oraz córka Agnieszka.
Oczywiście nie przywaliłam w klawiaturę -Józek miało być.
Bardzo ladna dziewczyna i bardzo sympatyczny wnusio 🙂
Wszystkiego najlepszego Alinom i Justynom! Zdrowie!
Zdrowie naszej blogowej Aliny oraz wszystkich innych Alin i Justyn!
Zabiłam turkucia 👿 Kamieniem!
Zdrowie Pań !!!
Zdrowie Pana Lulka!!!
Idę po kartę . Znalazłem telefon do wnuczki może się coś dowiem…
Nemo,
sumienia nie masz czy co?! Trzeba było w słoiczek i do lasu wynieść!
A swoja drogą, czy to nie to bydlę podżerało mi ogórki?!
yyc
Jak spotkasz Al Gora to możesz mu powiedzieć co myślę o globalnym ociepleniu. Paliłem dziś w kominku . A żeby … A niech…
Alicjo,
jak Ci skosi kwitnącego ogórka, to też zakatrupisz 😎 Działałam w stanie wzburzenia, a i słoiczka nie miałam pod ręką… 🙄
Widziałaś już takiego stwora? Istny potwór podziemny i nawet fruwać potrafi 😯
Zdrowie Pań!!!
🙂
Jasne, że bym zakatrupiła! Wyczytałam, ze to bydlę europejsckie, ale któś juz przywló?ł na wschodnie wybrzeże, trzeba będzie dawać baczenie.
W tym roku się wzięłam na sposób – kilka krzaczków do skrzynki, skrzynkę na rozstawioną drabinę malarską – i voila! Zaglądam codziennie, rosną sobie całkiem niezle 😎
Dla mających kłopoty z turkuciem, może się przyda :
http://podszarotka.republika.pl/index1.html?http%3A%2F%2Fpodszarotka.republika.pl%2Fturkuc.html
Wszystkiego najlepszego dziewczyny … 🙂 … może Markowi się uda coś dowiedzieć o Panu Lulku …
w ta sobotę grillujemy w lesie to poszukam grzybów … 🙂
Małgosiu,
dzięki za link 🙂 Ja tam wanny nie wkopię, ani truć nie będę, ale jak przydybię… 👿
Ale to gniazdo z kilkuset młodymi daje mi do myślenia 😯
wzburzony bedac turkucia bytem
co ogor w nicosc obraca z kwiecia
morderstwo Nemo jakze zasadne
obracam w radosc dzielona razem
tu na kolanie opowiesc ze wczoraj:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/WieczorZEchnnaIZ#
no i buziaczkow cala kupa
Sławku,
dzięki za moralne wsparcie dla mordercy i za paryskie impresje z naszym Zwierzątkiem 😀 Prawdziwi Aussies 😉
Na tym drugim zdjęciu jest suka dożyca, która zjadła ze stolu wielkanocnego bułeczki Dagny, maslo w kulkach i szynke parmeńską (na szczęście wszysko było w zapasie). Jak widać na załączonym obrazku było to wszystko na wysokości jej pyska. Ona w zasadzie nie kradnie ze stołu, ale obecność królika i świnki mogła ją zdenerwować. A obok suki aktualna nadzieja na synową.
Niniejszym, po raz kolejny i z całą odpowiedzialnością oświadczam, że jednym z najbardziej pożywiających się białkiem zwierzęcym zwierząt jest krowa, oraz inne trawożerne, przeżuwające lub nie, parzysto- lub nieparzystokopytne.
Nawet komar się nie rozmnoży jak się krwi nie opije.
To tak dla Pyry, zeby nie myślała, że jak królik je sałatę to ona też na tym pociągnie
Żabo,
krowa je komary, czy jak? 😯 Dla tego białka zwierzęcego?
A koń? Wolałby szynkę, a ja mu suchy chleb… 🙁
a Pyra?
co w koncu ma jesc?
komary, kroliki, czy zaby?
na salacie wszak nie pociagnie
obstawiam uszatka,
Pyro, idziesz w to?
niechetnie? to moze jakas pizza z kicakiem, co go pomidor przykryl dla niepoznaki, cztery sery i pieczarka z origano, nawet uszow nie rozpoznasz
Stara Żaba chyba musi rozwinąć temat. 🙂
Nemo, suchy chleb?
juz takich koni nie robia
jeszcze ewentualnie jako sitko na denaturat w celu zeby sie odbarwil, hej
oj bylbym zaniedbal,
Wanda ze Zbychem ASzysza szczegolnie tez
nemo, ten maluch to byl slodki! hihi, moglabym miec takiego, tylko wiem, co z niego wyrosnie!
Przed kolacja takie rzeczy. Jak Pyra te zielen bedzie jadla (a kiedys nie wolno bylo deptac a co tu mowic o jedzeniu) to ja zaczynam pic wode zrodlana zamiast wina. Asceta zachorzal bo to, ze jadl suchy chleb to jeszcze ale zamiast wina wode zaczal pijac, Leszek Bialy sie od krucjaty wywinal bo w Ziemi Swietej piwa nie ma a on bez piwa zyc nie moze a Papiez zrozumial (a to jeszcze nie polski byl) a wy tu o zywieniu trawa. Moze wodorostami morskimi bedzie zdrowiej. A najlepiej bakteriami tymi co sie zabily spadajac w dol na beton. Straszna burza sie rozpetala, leje jak z cebra, blyskawice, gromy nawet natura sie oburzyla na te zielnine…
Krowa(mówię „krowa” dla uproszczenia) ma trzy przedżołądki i jeden żołądek właściwy. Największy z przedżołądków, żwacz, u dużej krowy może mieć i 200 litrów pojemności, jest to właściwie skomplikowana fabryka białka zwierzęcego. Tak w skrócie: krowa zjada trawę, specjalnie nie gryząc i gromadzi ją w żwaczu. Jak już się naje, to na spokojnie zaczyna ją rozdrabniać, czyli małe porcje cofają się jej do pyska (odłykanie), tam są porządnie pogryzione (żucie) i połknięte z powrotem do żwacza. Dalej zajmują się tym bakterie i pierwotniaki, w wielkiej liczbie i wielu rodzajów. O ile mnie pamięć nie myli stanowią one 2-3% wagi zwierzęcia. Jednym z zajęć tych pierwotniaków (to się tak ładnie mówi: flora bakteryjna i fauna pierwotniacza) jest rozkład ścianek komórek roślinnych, czyli produkcja enzymu celulazy. Dzięki temu krowa może wykorzystać to, co jest w komórce, bo sama nie jest w stanie strawić błonnika (Termity też mają do tego specjalne bakterie, które są już w jaju, specjalnie zapakowane, jako tzw. niby-żółtko). W żwaczu wszystko jest uporządkowane, im bardziej rozdrobniony pokarm tym opada niżej. Ten z dołu, razem z pierwotniakami, przesuwa się dalej przez przedżołądki (znaczy te flaki, co je jemy) do żołądka właściwego i tam już jest normalne trawienie chemiczne. W tej masie jest kilka kilogramów tej „flory i fauny” i to jest właśnie to „mięsko” które krowa je. Generalnie krowa je trawę po to, żeby nakarmić nią pierwotniaki, które potem ona strawi.
Koń ma inny sposób: gryzie dokładnie od razu, ma mały żołądek, ale za to ma ogromnie jelito ślepe, nawet do 120 litrów i w nim zachodzą podobne procesy jak u krowy w żwaczu. W kale konia znajduje się jeszcze tyle białka, że przed wojną na Polesiu (sławna bieda poleska) karmiono w zimie nim świnie. Specjalnie nie rosły, ale przeżywały do wiosny.
A z tymi komarami to jest tak, że nas gryzą tylko samiczki. Samczyki spijają nektar z kwiatków i to im wystarcza, natomiast samiczka jak się nie podeprze białkiem zwierzęcym to nie może wyprodukować i złożyć jajeczek. Stąd to kwiopijstwo.
1111 – ależ piękny kod!
Tak myślałam, że będzie wykład o krowich żołądkach i flakach 😉 Input jednak powinien być wegetariański. Mam wprawdzie taki obrazek Raczkowskiego z krowami porywającymi owce z łąki i zdesperowanymi góralami z ciupagą w ręku 😀 To były jednak wściekłe krowy 🙄
Obskubuję porzeczki na galaretkę. Jak zbierałam – pokąsały mnie komary i poleciały się rozmnażać 🙁 Jak zbierałam kwiaty lipy, to tam dopiero odchodziło rozmnażanie 😯 Pełno jakichś podwójnych pluskiew, żuczków i pszczółek, nie wiadomo, gdzie się sięga i co człowiekowi spadnie w dekolt 🙄 Ruja i poróbstwo.
Dzięki Żabo za wykład 🙂
yyc,
przychylam się, kawałek czegoś solidnego popić winem – i od razu życie pięknieje!
Dzisiaj była ryba. Plus zielone z czerwonym i różnym tam.
Żabo,
mój starszy szwagier, a właściwie jego rodzina, wywodzi się z Polesia. Moja babcia z dostatniejszego Wołynia zwykła nam była opowiadać o bosonogich Poleszukach wchodzących na lipę i schodzących w nowych łapciach z łyka 😉 To teraz do tych łapci i błon między palcami u nóg dołożę mu jeszcze szynkę na końskim łajnie 😉 Według mojej babci największa bieda była jednak w Galicji.
Mój drugi szwagier jest Poznaniakiem.
Obu szwagrów bardzo lubię 😎
Filuternie się zrobiło! 😆 Ale jak mi się przyśni żwacz, to …. no, sama nie wiem, co, ale na pewno nie będę zachwycona.
No to smakowitych snów życzę! 🙂
Z tego wniosek ze krowa to drapieznik i dlatego ma rogi. Jakby jeszcze krowa miala rozum to zamiast wody by pila cos mocniejszego i nie trzeba by miesa marynowac.
A poza tym bardzo ciekawy wyklad Zabo Stara z dobra jednak pamiecia bo choc kazdy wie ze ma iles zoladkow krowa to chyba malo kto jak one wlasciwie pracuja i po co ich az tyle (oczywiscie poza tym ze na flaki sie przydaja).
Okazuje sie ze nie tylko muchy sie zywia czym sie zywia. Polesia czar.
Dwa lata wyżej ode mnie studiował syn naszego ówczesnego dziekana, przeuroczy i dowcipny, jednakowoż szaławiła. Z różnych egzaminacyjnych opresji ratował się przytomnością umysłu i humorem.
Zapytany na kolokwium z anatomii – co otrzymujemy z żołądków przeżuwaczy? Palnął, że flaki. Pytający drążył temat: – a z żoładków cieląt?
– Flaczki delikatesowe!
Chodziło o podpuszczkę używaną do produkcji serów.
ASzyszu –
dziekuje, dziekuje i oczywiscie serdecznie wzajemnie
A dla Was pozdrowiatka od wedrujacego zwierzatka
Echidna
A z czego sa zatem flaczki wieprzowe bo pamietam ze i takie w puszkach kiedys bywaly? W akademiku sie to jadalo.
My tu o jezozwierzach a sie echidna odezwala 🙂
yyc, krowy, jak krowy, czasem im coś fermentuje nie tak i wtedy im sie daje drożdże. 2-3 razy dziennie po pół kilograma. Wyobrażasz sobie jak tej krowie w brzuchu piwko się robi? Ja jeszcze, żeby te drożdże szybciej się mnożyły, dodawałam cukru.
Natomiast słonie napychają sie jakimiś podfermentowanymi owocami popijają wodą i są autentycznie pijane.
Wspominany już przeze mnie profesor Władysław Herman opowiadał nam na wykładach z hodowli dzikich zwierząt w niewoli, jak był na praktyce u Hagenbecka i zachorował słoń. Kaszlał i wyglądał na przeziębionego. Na poprawę samopoczucia dostał wiadro wódki (pewnie rozcieńczone). Wypił i poczuł się lepiej, ale za jakiś czas znowu zaczął kaszleć. Tyle, że nic mu nie dolegało, tylko domagał się kielicha.
Pewnie z żołądków wieprzowych. Zazwyczaj napycha się je białym salcesonem.
Mieta mi zaczela tak szybko rosnac na oknie ze nie nadazam z robieniem driknkow. Chyba jak ten slon z wiaderka zaczne pic.
Burza pszeszla. Ciemne chmury z jednej, sloneczko z drugiej strony, nawet ladnie to wyglada.
Wygladaly te flaczki inaczej ale sie jadlo bo wyboru za duzego nie bylo..Zebym wiedzial, ze salcesonem to bym moze nie jadl bo salcesonu nie lubie. Jakies pewnie dzieciece uprzedzenie.
Stara Zabo a gdzie dokladnie sa te Zabie Blota i jaki masz teren dookola. Lasy, laki, pola???
Przpomnialas mi te slonie i sobie amaruli nalalem wiec zdrowko..
I one, te krowy, nie ekspolduja po tych drozdzach?
Nie flaki się napycha, tylko żoładki. Znaczy służą jako opakowanie salcesonu, tak jak flaki do kiełbasy.
Żabie Błota, 5 km na południowy zachód od Połczyna Zdroju. Otulina Drawskiego Parku Krajobrazowego. 200 mnpm. Pola, łaki, lasy.
To ladnie tam masz, musze spojrzec na mape.
Widze niedaleko Slupska i Bytow tez gdzies tam blisko a niedaleko na jeziorach spedzilem ostatnie wakacje w Kraju przed wyjazdem w 1983 r.
Po drożdżach nie eksplodują, bo im się nadmiar gazów odbija, ale po sfermentowanych owocach to mogą. Miałam taka jedną, pierwsza zresztą, jerseykę, która znalazła drogę do spadów gruszkowych i wymykała się przez ogrodzenie. Wracała tą sama drogą, już wzdęta i ledwie żywa a ja nie mogłam dociec co jej szkodzi. Dwa razy ledwo ją odratowaliśmy. W końcu poszlam za nią i przyuważyłam jak skacze przez drut i gna w pola do przydrożnej gruszy.
Słonie oprócz dzikich owoców amaruli napychają się też melonami na polach.
Do Słupska to ponad sto kilometrów.
N 53 43′ 55,6” E 16 02′ 01,9”
Pamietam kiedys w TV ogladalem cos o jakis tajemniczych dzialaniach nocnych i sie okazalo ze to krowka sobie potrafila otworzyc obore, cos tam jeszcze i robila szkody nad ktorymi sie cala wioska zastanawiala i nawet sadzoino ze to musi byc UFO. Zainstalowano kamery i zlapano sprawce. Niestety nie pamietam szczegolow 🙂
Ze Slupska pochodzila moja bratowa. Braciszek wlasnie leci do Kraju (wylecial 4 godziny temu) i ma byc tez w Slupsku i Ustce. Ja moze sie wybiore we wrzesniu na pare dni jak bedzie czas. Jak bym mial samochod to moze bym ciebie odwiedzil na godzinke czy dwie wracajac, jesli to OK? Ciekawym sie zrobil tych Zabich Blot.
zapraszam, we wrześniu będzie zjazd, może przy okazji?
No wlasnie na zjazd sie nie da bo mam w tym czasie zjazd szkolny i do tego wesele w rodzinie. Do Ustki myslalem nad morze na 2-3 dni ale i to niepewne bo plany mi sie ciagle zmieniaja w zwiazku z czym postanowilem nie planowac i zobaczyc co zycie przyniesie. Mam caly miesiac 4 wrzesien – 4 pazdziernik. Kolega organizuje splyw kajakowy gdzies w okolicach Poznania bo mieszka w Puszczykowie. Inny kolega ma dom nad jeziorem Wilczynskim niedaleko Kalisza (moje miasto) i tez chce cos zrobic klasowego skoro sie ludzie zjada. Kolezanka do Londynu zaprasza i myslelm moze na 4-5 dni wyskoczyc i tak sie wszystko miesza i wlasciwie nie wiem co w koncu wyjdzie, samo zycie. Gdybym byl w okolicach napewno sie odezwe przed wpadaniem 🙂
Słonie napychają się owocami maruli 😉
W tych owoców wyrabia się likier o tej nazwie, podobny do Bailey’s. Od Jadzi pol?dniowoafrykańskiej dostałam dwie butelki do domu – jedną wypilismy, druga dostał Roger za podlewanie kwiatków, w tym kompletne zasuszenie pięknego czerwonego cyklamena i… rozmarynu 😯
yyc,
ja tam jeżdżę do Oleszna, do szwagrostwa, praktycznie centrum dowodzenia poligonem drwaskim (największy poligon w Polsce), pięknie położona wieś nad jeziorem Bucierz Duży. Dwa lata temu trafiliśmy na wielkie ćwiczenia z ramienia NATO. Albo to było rok temu, bo ostatnio jezdzimy co roku. Do Żaby stamtąd rzut beretem, ok. 40 km, nie omieszkaliśmy wstąpić, tylko akurat trafiliśmy na ten jeden niepogodny dzień 🙁
Ale to już był pazdziernik.
Korekta: Z tych owoców… oczywiście. A likier nazywa się Amarula i można go u nas dostać nawet w sklepie za rogiem.
Ja tamte tereny znam raczej slabo. Wakacje jako dziecko spedzalem w Sopot a potem gory albo jakis splyw na Mazurach. Rodzice rozwiedzeni to mialem podwojne wakacje 🙂 Potem od liceum to roznie z kolegami stopem po Polsce albo poza. Studia to glownie Zachod skoro sie dalo az w koncy wyjechalem 🙂
Tyle o tych Zabich Blotach tu jest ze mnie zaintrygowaly rownie mocno jak Pani na Zabich Blotach.
Haneczko,
zajrzyj do skrzynki.
O, Nowy sie pojawił. A ja na wylocie do wyrka, pracowity miałam dzisiaj dzień.
No to uciekam, dobranoc.
Ja tez tylko na moment, trzeba kiedys spac.
Dobranoc.
Masz rację Alicjo, marula. Ale też się zasugerowałam nazwą trunku. Dostałam butelkę, ponoć przywiezioną z RPA, a tymczasem napisy były po polsku – chyba tez kupiona za rogiem, juz po przyjeździe. Użyliśmy ją do polania lodów.
dla czego nikt z tym nie zrobił 🙁