Pięć plus pięć – czyli same smakołyki
Z liściastych zielonych warzyw…
Różnorodność dostępnych zielonych warzyw jest ogromna. Jako dziecko jadłem – pisze Szkot Gordon Ramsay, na którego książkę ostatnio często się powołuję – dużo kapusty włoskiej. Tak samo jak szpinak lub egzotyczna kapusta cavalo nero wspaniale smakuje w zupach i gulaszach, a także po prostu usmażona z dodatkiem czosnku i chilli.
Zasada mówi, że im ciemniejszy zielony kolor, tym więcej składników odżywczych. Poza błonnikiem liściaste warzywa zawierają wapń, magnez, żelazo, cynk, kwas foliowy i wartościowe przeciwutleniacze – betakaroteny oraz witaminę C. Są to składniki niezbędne do wzmocnienia systemu odpornościowego i trawiennego. Jak więc staraj się jeść jak największą ilość liściastych warzyw występujących w danym sezonie.
…i z jagód
Pełne smaków owoce roślin jagodowych są nieodłącznym elementem mojej letniej diety. Znam niewiele lepszych sposobów na rozpoczęcie dnia niż energetyzujący koktajl z tych owoców. Po prostu wrzucam je do blendera i miksuję z dodatkiem jogurtu o małej zawartości tłuszczu, sokiem z granatu lub innych owoców. Pełen witamin, minerałów, przeciwutleniaczy i błonnika koktajl z malin, jagód lub porzeczek wpływa doskonale na nasze zdrowie.
Szczególnie zdrowe są jagody, które zawierają największą ilość antyoksydantów. Chronią one organizm przed nowotworami i chorobami związanymi ze starzeniem się. Sprawiają także, że skóra, oczy i mózg stają się zdrowsze. Owoce jagodowe, doskonałe jako przekąska, mogą być podawane w wielu formach – koktajli, sałatek owocowych, musów, w galaretkach lub w postaci zapiekanej, z kruszonką lub jako tarty.
Tak twierdzi Gordon i jestem pewien, że ma rację. Jest on bowiem autorem kilku świetnych książek kulinarnych i wybitnym kucharzem. A przy tym wszystkim ma sylwetkę sportowca. Nawiasem mówiąc jest sportowcem, bo biega w maratonach. Postanowił przebiec aż 15 razy ten dystans jako zawodnik. A wkrótce przecież dobije pięćdziesiątki. Aż zazdrość bierze. Ale prawdę mówiąc wolę Ramsaya naśladować w kuchni niż na bieżni.
Komentarze
Moj znajomy byl pod koniec wojny, jako dziecko wraz z rodzina wysiedlony z Lodzi, mieli ciezko, aby uzyskac cos do jedzenia musieli sobie dorabiac u chlopow, dziecko potrzebowalo witaminy i babcia tego pana robila mu slatki z pokrzywy, wyrosl calkiem calkiem i ciesz sie do tej pory dobrym zdrowiemi i energia.
Oprócz soku z jagód. kolorem którego zachwyca się Gordon , bardzo ładny kolor daje sok z modrej kapusty . Może pamiętacie jak pisałam tutaj na blogu jakiś czas temu ,że kupiłam sobie nową sokowirówkę.
Ponieważ jest bardzo prosta w rozkładaniu do mycia , dlatego codziennie chętnie ją używam.
Soki z grejfrutów , pomarańczy , jabłek i marchewki piję codziennie.
Kolorowe soki z innych owoców i warzyw – na przemian .
Z kiwi i świeżego zielonego ogórka – jest sok seledynowy
Z sałaty lodowej też jest seledynowy
Z selera i bialego melona – jest sok biały
Z samych kiszonych ogórków – jest sok ciemnozielony
z modrej kapusty , buraka -jest sok w kolorze jagodowym
Bawię się tymi sokami , ich kolorami i sama wymyślam doprawianie do idelanego smaku.
Czasem wystarczy odrobina miodu i sok z limonki a czasem tabasco lub maggi a czasem – sposobem Behmota z „Mistrza i Małgorzaty” dodaję pieprz do świeżo wyciśniętego soku z ananasa.
Te soki robię wcześnie rano na cały dzień i wstawiam do lodówki .
Do obierania marchewki mam taki specjalny mały obierak – mały plastikowy uchwyt przypominający maszynkę do golenia , z ruchomym ostrzem.
Nie dośc ,że obieranie jest szybkie – to jeszcze znakomita zabawa w skrobanie marchewki 🙂
Wczoraj wynikła dyskusja na temat wykorzystania orła na opakowaniu chleba, kontynuuja ją na sąsiednim blogu u Owczarka, wklejam, co tam napisałam:
Nie czepiajcie się tego orła – emigranci za wodą są patriotami, stąd to. Chcą podkreślić wyraznie, jaki narodowy rodowód produktu. A co powiecie na czesto-gęsto *oflagowane* produkty francuskie (sery), włoskie, węgierskie salami i tak dalej? I nikt tam larum z tego powodu nie podnosi, wręcz przeciwnie. Idę to przenieść do Łasuchów, bo padło na mnie, że mam się tłumaczyć z orła… moim zdaniem to żaden grzech. Lubie kupować produkty importowane z Polski – rozpoznaję znajome logo na półkach (np.Krakus etc.). Smakują mi produkty naszych emigranckich firm, w oko rzuca się taki orzeł czy gdzieś tam umieszczona biało-czerwona. Nie przyszłoby mi do głowy, że to be i nie widzę potrzeby robić z tego sprawy .
Pyra wraca na blog.Młodsza godzinę temu obładowana plecakiem, plecaczkiem i potężną torbą z psem, wyruszyła w podróż do Ryby i Matrosa. Pyra dojrzalsza urządza sobie popołudnie urlopowe, jutro odgruzowywuje mieszkanie, pojutrze wyrusza do Haneczki i Pana Męża. Życie nabiera smaku. Oj, woda na kawę gotuje się.
Z tego wszystkiego zapomniałam się z Szampaństwem przywitać – dzień dobry 🙂
Witaj Pyro! Jakoś tak dziwnie bez Ciebie tutaj…
Doszedłem do wniosku, że powinienem Pana przeprosić, że się nie odzywam. Bardzo intensywnie pracuję teraz zawodowo i nie mam czasu codziennie przedzierać się przez setki wpisów. Krakowskim targiem postanowiłem odnosić się tylko do Pana wpisów, a nie do komentarzy.
Serdecznie pozdrawiam.
Mój krótki komentarz
NALEŻY JEŚĆ WSZYSTKO.
Lubie polskiego orla, jest bialy i nie sprawia wrazenia agresji
Alicjo,
Ten orzeł na opakowaniu chleba to przykład na niezgodne (?) z prawem używanie godła państwowego Rzeczypospolitej Polskiej. Takie samo chyba jak flaga Rzeczypospolitej Polskiej z godłem lub bez używana przez kibiców na imprezach sportowych z Małyszem opatrzona nasmarowanym napisem „Skierniewice” lub „Trzcianka”.
Promowanie polskich wyrobów na zagranicznych rynkach niekoniecznie musi odbywać się przy użyciu godła państwowego. Kiedyś, chyba w latach dziewięćdziesiątych w Finlandii zawalił się rynek eksportu. W związku z tym rozpoczęto kampanię „kupuj fińskie” mającą na celu skłonienie konsumenta do kupowania towarów i usług wyprodukowanych w tym kraju.
Na opakowaniach zaczął sie pojawiać niewielki znaczek:
http://fi.wikipedia.org/wiki/Tiedosto:Avainlippu.svg
kojarzący się oczywiście z barwami narodowymi, zaprojektowany i zarejestrowany przez organizację która przyznaje go producentom spełniającym wymagania tej organizacji na okres trzech lat. Istnieją zapewne zasady umieszczania tego znaczka na opakowaniach określające jego wielkość.
Te francuskie i włoskie sery też nie są oflagowane a opatrzone podobnym logotypem jak na przykład kogucik w barwach drapeau tricolore .
Moja wczorajsza uwaga dotyczyła jedynie używania przez producenta godła państwowego na plastykowym worku do chleba.
P.S.
Czy wyrzucenie tego woreczka na śmietnik to profanacja godła?
P.S.
Według mnie pięć plus pięć to dziesięć.
Hm…
Andrzeju Sz. – dokładnie to samo pomyślałam 🙂
Alicjo, nie denerwuj się 🙂
nie Hm…
tylko to co wyżej 🙂
ASzyszu,
zgodne czy niezgodne, nie wiem, nie interesuje mnie to. Jest powszechnie używane przez inne narody.
Francuz oflaguje swoje sery i powie – jestem dumny ze swoich serów. To samo zrobi ze swoimi produktami Włoch, Grek, Węgier.
Polak powie – jestem dumny, że jestem dumny.
Tyle mojego głosu w dyskusji na ten temat.
Dzien dobry!
Hmmm, tez uwazam, ze miejscem polskiego godla nie jest byle opakowanie, ktore potem laduje w koszu, a producenci moga przekonywac do swoich wyrobow w inny sposob, a nie grajac tak prosto na uczuciach patriotycznych.
Na chlebie czy serku jest orzel, to moze pudelko czekoladek powinno po otwarciu grac Mazurka Dabrowskiego? Dopiero bylby wypas!
ni to juz jestesmy cale trzy
o juz 4
mnie chodzi o to, ze widok orla mnie nie drazni, co do umajania nim opakowan to nie mam doswiadczen albo nie zwracalam na to uwagi, tez wydaloby mi sie dziwne
E, to jeszcze coś powiem 😉
Proponuję gorliwym zajrzeć na to zdjęcie (jest tam chyba producent i adres widoczny) i złożyć doniesienie na producenta do odpowiednich władz, niech go pociagną za konsekwencje , a co! 😎
Czy nie sądzicie, że sprowadzacie dyskusję do opakowanie chleba a sprawa polska ?
Trochę luzu, po co zaraz armaty, bo świętości narodowe szargane, ja lubię ten chleb – tyle chciałam powiedzieć i pokazać na zdjęciu przede wszystkim pączka, reszta była obok, wypakowana z torby.
Polscy konsumenci podejmują inicjatywy:
http://www.kupujpolskie.pl/
Może czas na producentów? Zorganizować się, zacząć promować swoje wyroby w rozsądny i skuteczny sposób.
P.S.
Co to są świętości narodowe?
Pierwsze lepsze z mojej lodówki… jak to nie jest oflagowane, to co to jest, ha ? 😎
Szkoda, że wywaliłam opakowanie z greckiej fety…
http://alicja.homelinux.com/news/img_7123.jpg
Jaka brzydka ta zacheta kupuj polskie
„swietosci nie szargac, trza, by swiete byly” powiedzial wieszcz dosc dawno temu
chciałem tylko Magdalenie powiedzieć
że ja oczywiście TEŻ
(już ona wie co)
Alicjio, „oflagowane”, w sensie, ze ma kolory flagi narodowej to owszem, ale godla narodowego to nijak tam nie widze…
Wezcie sobie zwincie te flagie, bylo o jagodach i zielonkach i zdrowiu.
Dzień dobry wszystkim!
Moim skromnym zdaniem najbardziej udane polskie logo to orzeł Orlenu.
Szwajcarzy znakują co się da białym krzyżem na czerwonym tle, a i tak się zdarza, że na widok helweckiego paszportu biorą człowieka za medyka z Czerwonego Krzyża 😯
Hej, stęskniłam się za Wami! Za mną prawie 3 dni pełne turbulencji, gonitwy i turbacji, z wizytą przyjaciółki, wizytą u dentysty i pogrzebem sąsiadki 🙁 Teraz mam nadzieję na parę spokojnych godzin.
Ach, jakże ja – głupi – mogłem zapomnieć!
http://www.terazpolska.pl
Czy ktoś zna ustawodawstwo unijne?
Kilka lat temu wydawało mi się, że tego rodzaju inicjatywy były niezgodne z prawem unijnym (?).
Chodziło o niedozwoloną dyskryminacje produktów czy coś….
P.S.
Jagody i zielonki to samo zdrowie.
Alicjo-jestem z Tobą ! Irytuje mnie bardzo polski
patos i nabożny stosunek do historii,flagi,orła etc…
Ale Morag prosiła,co by zwinąć już tę flagę.
Zatem zwijam, bo wywołuje za dużo emocji.
Grażyno – bardzo pomysłowe te Twoje soki 🙂
Najbardziej podoba mi się -seler + biały melon .
Wybróbuję przy okazji !
bez patosu tez mozna
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Mozeniezabardzozdrowealesmaczne#5304886757344494626
Obejrzałam sobie orła na Alicjowym chlebie i już wiem, czemu mi się nie podoba. Otóż wygląda on jak marna karykatura – z tą oskubaną cherlawą piersią, przydługą szyją i cienkimi, również za długimi nogami w krótkich spodenkach 🙄
Znak jakości na helweckim mięsie (certyfikat pochodzenia):
http://www.proviande.ch/images/suisseg_logo.gif
Artykuł 16 ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej dopuszczają umieszczanie na przedmiotach przeznaczonych do obrotu handlowego godła lub barw RP w formie stylizowanej lub artystycznie przetworzonej. Z zastrzeżeniem jednak, iż przetworzenie powinno zapewniać symbolom cześć oraz szacunek, i w żadnym przypadku nie może ich ośmieszać.
Danuśka,
Dla wyjaśnienia dodam, że patos i nabożny stosunek jest mi zupełnie obcy. Nie jestem obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej, urodziłem się tam i owszem lecz większość mego życia spędziłem gdzie indziej.
Przyznam, że najłatwiej i najprecyzyjniej wyrażam swoje myśli po polsku ale to można złożyc na karb mego braku zdolności językowych.
W dalszym ciągu uważam, że godło państwowe użyte jak na załączonym przez Alicję obrazku to bardzo niefortunny (choć może jednak skuteczny – nic o tym nie wiem) sposób na promowanie polskich towarów za granicą.
Obawiam się, że większość konsumentów (poza Polakami) wcale tego orła z Polską nie kojarzy. Zastanawiają się najwyżej z czego ten chleb zrobiony.
P.S.
Gordon Ramsay spędza prawdopodobnie więcej czasu przed obiektywami kamer i aparatów fotograficznych niż przy kuchni co oczywiście nie ma żadnego znaczenia w kontekście jagód i zielonek.
P.S.
W dalszym ciągu twierdzę, ze pięć plus pięć to dziesięć i nikt mi nie przetłumaczy!
Ucięłam sobie drzemkę poobiednią, bo ostatnie dni były u nas bardzo intensywne i moje kości tęskniły za odpoczynkiem
Ładne logo będące kolorystycznym wariantem flagowym może się podobać, natomiast Godła nie należy ruszać. Coś w końcu powinno zostać „ponad” i nie wszystko trzeba sprzedawać.
Soki? Pewnie, że tak! Z warzywnych ulubiony pomidorowy
Mnie sie wydaje ze glownie chodzi o estetyke opakowania i jesli sa uzyte kolory narodowe dla podkreslenia pochodzenia produktu to jest to chyba normalne. Kwestia jak sie to robi. To opakowanie chleba plastyka/grafika napewno nie widzialo. Jest czerwona plama nadrukowana na plastykowa torebke i jest po prostu nieladne. Wiemy Alicjo ze nie kupujesz chleba dla opakowania ale sama widzisz jak wszystkch zaklulo w oczy tak jest natretne. Gdyby tam byl jakis estetyczny rysunek i napis i jakas wstazka z polskimi kolorami pewnie nikt by nie podniosl tematu. A propos wiekszosc salami wegierskiego sprzedawanaego w Kanadzie produkuje sie na miejscu a kolory wegierskie na opakowaniu maja pewnie podkreslic te wegierskosc w nazwie choc z Wegrami nie maja nic wspolnego. Mnie osobiscie ani flagi (kolory narodowe) ani godla nie przeszkazdzaja na opakowaniu ale jak sa ladnie, estetycznie wkomponowane a nie mazniete pedzlem do malowania scian bo wtedy po prostyy sa brzydkie. No wracam do pracy.
A przyklad Slawka najlepiej to oddaje. Nie trzeba nawet kolorow, choc tu akurat sa, ale inne symbole kojarzace sie z krajem. Ciekawe co sie obcokrajowcom kojarzy z Polska?
Dzień dobry,
Nie będę się już włączał do dyskusji. Pogląd Andrzeja Sz. jest mi najbliższy.
A Alicja powinna uważać jak robi zdjęcia, bo później się odzywają różni tacy (np. ja) którym przeszkadza a to kurz pod fotelem, a to nie dość umięśniony orzeł, itp 😉
Ale temat dyskusji zachęcił mnie do odpalenia dzisiaj wypiekacza do chleba. Po drodze kupię mieszankę na chleb, bo nie jestem pewien czy coś zostało z ostatniego razu. Najlepszy jaki mi się udało zrobić nazywał się Litewski.
yyc (15:53) – nie mów ,że wszystkich w oczy nie zakłuło , bo mnie akurat nie 🙂 Co do strony graficzno-estetycznej to też de gustibus non disputandum est . Nie mniej jednak zgadzam się z tym co mówisz yyc , mnie osobiście też nie przeszkadza ani flaga ani godło na opakowaniu.
a tak w ogóle to zamykam komputer i jadę do domu. Do zobaczenia później.
sie porobilo, mialo byc o jagodzie i szczawiu, a poszlo w bezguscie opakowan, tez niezle, jestem za tymbarkiem, byle pomidorowym, chociaz?
Tez jestem za Tymbarkiem i wieloma sokami w Polsce, gdyz musze zdradzic, ze my tutaj nie mamy NIC DO PICIA! Sklepy pelne i w nich wszystko ale nie smaczne i slodki slodkie i konserwowane, odlegle od pierwotnego smaku owocu a w Polsce soki i woda mineralna smakuja.
Radzę wam zacząć się do mnie podlizywać na wszelki wypadek. Jutro w Lotto do wygrania blisko 50 melonów, tego jeszcze nie grali i chyba zainwestuję całe 5$ , yyc , też pomyśl, fortunie trzeba pomóc i kupić bilet! Zaraz się udaję za róg 😎
Tymbark mnie zezlił, nie myślałam, że taki szajs produkują – w ub. tygodniu, Jerzor zakupił „czarną porzeczkę”, w której czarnej porzeczki (soku) było kilkanaście procent (chyba 16 czy 18), a poza tym aromaty, kolory i diabli wiedzą, co jeszcze. Przyjemność kosztowała 3.39$. Frycowe. Zgapił się, bo trzeba kupować „sok z czarnej porzeczki”, a nie jakąś czarną porzeczkę, gdzie tej porzeczki jak na lekarstwo. Ale nazwa chwytliwa…
Alicjo – u nas tylko 9 mln – też zapłacę podatek od marzeń, bo trzeba jakoś sfinansować III Zjazd. Tak na codzień to uzgadnianie – a gdzie? a jak”, a z kim? A w razie wygranej – proszę bardzo : bilety do domu w kopercie, rezerwacje itp – i – „morda w kubeł”. Nikt nie ma nic do gadania – przyjeżdżacie i już.
…a orłem nie gorącujcie się, rodak patriota chciał promować swój chleb i podkreślić, że polskie korzenie, szwagier wyrysował mu orła, jak potrafił, a wy zaraz huzia na Józia. Nie popieram, ale i nie ganię, tłumaczę tylko, skąd to się tutaj bierze.
Jak dla mnie, opakowanie jest sprawą trzeciorzędną – dobry chleb, i żeby był świeży. Lecę po te miliony. Jak co, to III Zjazd w Kanadzie. Tylko kciuków nie trzymajcie, bardzo was proszę, bo to jakoś szczęścia nie przynosi 🙄
Juz zagralem Alicjo, narazie w pracy ale sie zebralo 50 osob to do de bo najwyzej milionik, oczywiscie jesli nikt inny nie trafi. Ostatnie $39 melonow zagralem za cale $20 czym zasililem budzet krajowy a teraz pewnie tez zasile dwudziestoma no bo $50 milionow to zainwestuje choc zwrot bardzo niepewny ale za to bogaty. Poki co moge sobie pomarzyc co zrobie, gdzie pojade jakie knajapki odwiedze i gdzie sobie dom zbuduje i strategicznie ze dwa mieszkanaka strzele. Latac nareszcie bede mogl pierwsza klasa a wtedy latac moge w kolo Macieju. Swiat okraze ze 30 razy. W Toskanii sniadanie w Londynie lunch a w Toledo kolacja. Wynajme zaglowiec i sladami kpt Cooka dookola swiata. Potem sladami Stasia i Nel po Afryce dzikiej a ze w Sudanie sie wala to i atmosfera bedzie jak za Mahdiego. Roznych innych sladow duzo to zakoncze podroze w 2020 roku i zdam sprawe na blogu……
yyc – mój drogi. Czy Ty myślisz, że Pyra będzie na sprawozdanie czekała do 2020 r? Nie ma mowy. Co tydzień reportaż z podpisem : wasz milioner w podróży.
Droga Pyro, tak sobie teraz mysle ze trzeba bedzie zabrac kogos w droge co zna jezyk nasz ojczysty dobrze, bo bedac juz milionerem przeciez nie bede sobie palcy kaleczyl pisanina…. Znasz moze kogos zainteresowanego. Ja z Wielkopolski i choc zabory nie te same to przeciez pyry jadam na co dzien (prawie) – to taka sugestia 🙂 Pierwszy tydzien i tak w kabinie sie czlowiek pomeczy choroba morska…za to potem….oj, oj ahoj morskie opowiesci. Jak bylem dzieckiem to z podrozy chyba do Chin polskim statkiem pisywal reportaze L J Kern do Plomyczka (czy Plomyka?). Jak ja sie wtedy tym zaczytywalem , jaka to egzotyka, latajace ryby a u nas karpie w stawie. Tropiki a u nas snieg. Palmy kokosowe a u nas same choinki w lesie.
innymi slowy szukam pisarza do prowadzenia dziennika podrozy, zeby nie bylo watpliwosci. Oczywiscie warunkiem sine qua non jest wygrana w sobotnim toto-lotku.
Chetnie ale tylko w prywatnym samolocie i z maszynka usuwajaca literowki
Pyra jest już raczej mało mobilna. Możesz przysyłać przez sieć kolejne odcinki i koleżanka blogowa poprawki naniesie. Nie ma obawy. Ha! Pisałam, że w niedzielę wyjeżdżam do Haneczki. Nieprawda – już jutro popołudniu wyląduję na pięknwej wsi pod Gnieznem.
Żeby nie odbiegać od tematu zielonych liściastych.
Na obiad zupa szpinacza przyprawiona pieprzem cayenne i gałką muszkatułową z dużą ilością tartego sera. Do tego gorące bagietki z masłem czosnkowym, Zielono mi.
Z głośników leci Jobim a na deser będą zakupione właśnie w niedawno odkrytym sklepiku czekoladowym własnoręcznie i na miejscu robione czekoladki od Anneli K. Każda inna. Kawy sobie zaparzymy i być może otwarta zostanie ta butelka deserowego francuskiego co była pod choinką. Kto wie?
Do tej czekoladowej orgii w sam raz chyba – czego i wam wszystkim życzę.
Jak szaleć, to szaleć – poszłam na całość i wydałam 7$ na hazard, czyli 3 zakłady plus numer banderoli.
yyc
jak na mnie nie padnie, a na Ciebie (czego serdecznie życzę), to zatrudnij mnie w roli sekretarza, mam duże doświadczenie na tym polu 😉
Jerzora możesz zatrudnić do noszenia bagaży, a poza tym zna biegle 6 języków, w tym japoński na poziomie dogadania się.
Ja trafiam ciągle trójki 🙁
…czemuż ach czemuż, …czy Los nie widzi, że trzeba mi więcej 🙁
Zupa ASzysza przypomniała mi ulubionĄ ZUPę MOJEJ tEśCIOWEJ „JARMUż” W wersji orginalnej rzeczywiście była to zupa jarmużowa – od czasu, kiedy jarmuż zginął ze sklepów, gotuję ją z jakąkolwiek zieleniną o zdecydowanym smaku – młodych pokrzywach, lebiodzie, szpinaku. Zupa jest smaczna, z lekka gorzkawa (taka nutka w tle) i syta, typu enitopf. W moim domu mówi się „zielony krupnik”. Rzeczywiście jest to lekki krupnik, do którego pod koniec gotowania dorzuca się sporą porcję sparzonej i usiekanej zieleniny. Taką zupę trzeba dobrze nagotować (zielone warzywa wymagają sporo tłuszczu), nie zaszkodzi kilka łyżek zasmażki, Dobrze smakuje także z godną porcyjką podwędzanej kiełbasy zagrzanej w zupie.
Alicja masz jak w banku. Teraz jeszcze tylko te numerki i jak Phileas Fogg bez zbednej zwloki w droge.
Pyro a jak wyglada wersja z jarmuzem, gdyz my tutaj tego jarmuzu mamy od groma w zimie w sklepach, zostal mi jednak obrzydzony przez tubylcow, gdyz oni kupuja go w sloiku i do tego najohydniejsza w samku kielbas i podaja to z kartoflami twierdzac, ze „lecker” a mnie uszami to wychodzilo i stawalo w przelyku.
Pyro,
poczta, proszę zajrzeć.
emi,
ja miewam albo trójkę, albo banderolkę typu 10$ albo zakład za friko, mnie tam dużo nie trzeba, ale troszkę więcej niż to-to by się zdało 🙄
A jak wielkie wygrane kumulacyjne i się szarpnę na więcej, niż jeden zakład, to zazwyczaj figa z makiem i jeden numer co najwyżej 😯
W sprawie obiadu – kaszanka z polskiego sklepu, opakowana nie powiem w co – nudny biały papier do pakowania, nawet prosiaka wypasionego szwagier producenta na nim nie wyrychtował 🙁
To tego talarkowane podsmażane ziemniaki z ziołami i czosnkiem Jerzor sobie poprosił, no i kapucha kiszona z żurawiną, bo ogórka kiszonego nie mam pod ręką. Do popicia jakieś czerwone się znajdzie.
yyc
trzymam Cię za słowo, wszyscy widzieli ofertę 😉
Jeśli na mnie trafi, to zatrudniam Ciebie w charakterze przewodnika i fotografa, a co!
A swoją drogą, byłby to niesamowity zbieg okoliczności, gdyby tak Calgary i Kingston 😯
No dobra, dobra… pomarzyć zawsze można, nie? 🙄
A toast za kogo / co?!
za przyszla wygrana
…za ostatni piątek karnawału!
szalony on był, bale, rauty, kuligi, reduty…aż nogi bolą!
Wypijmy, że się kończy!
Abyśmy natępnego!!
Morąg – tak, jak napisałam, tylko jarmuż jest twardszy i musi się dłużej gotować. Tylko blaszki liściowe, bez nerwów grubych po sparzeniu pokroić i wrzucić do krupniku jeszcze przed zakrojeniem ziemniakami, Pogotować z pół godziny. Inna zielenina gotuje się 10-15 minut. I pamiętaj – każda zielona zupa zyskuje na solidnej porcji gotowanego w niej mięsiwa.
Alicja – byłam „na poczcie”.
O, o właśnie, Antku. A ten biały mazur, a ten walc kotylionowy, gorsy, fulary i sekretniki na aksamitkach. Wypijmy za!
Poniewaz wczoraj wszyscy zajadali sie paczkami to nie chcialam nikomu psuc samku, otoz w Nadrenii tlusty czwartek jest dniem szalenstwa karnawalowego, tego dnia rzadza kobiety i prowadzi sie polowanie na mezczyzn, ktorzy sie osmielili wlozyc krawat – symbol meskosci. Watachy rozszalalch bab np. w miejscu pracy lataja za tkim i usiluja mu ten krawat obciac, niejeden zostal juz niezle poturbowany, krawat obciety a co dalej to kroniki milcza.
moderne impresje http://www.youtube.com/watch?v=3U8Lz7iVRy8&feature=related
a normalnie jest tak
http://www.youtube.com/watch?v=5XgRPtq0hCY&feature=related
My uraczyliśmy się dzisiaj pyszną cebulową dosmaczoną czosnkiem i musztardą. Do tego grzanki z czosnkiem i serem. Na dzisiejszą pogodę baaardzo akuratne. Antkowa uważyła.
A dzień był optymistycznie słoneczny, po całym tygodniu popadywania białego i codziennego szuflowania był luzik!
W Wawie było jakieś 3-4 na minusie, ale w Gdańsku z rana nawet -16!!
By nie wracać do tematu ptaka zadam dwa pytania na które może ktoś będzie znał odpoowiedź?
Piewsze wykluło się po przejrzeniu gazetki delikatesów Alma ( wkładają nam takową w ogrodzenie, obok skrzynki na listy)
W ofercie jest, cytuję : Filet ze skórą z miruny, produkt mrożony, 15,99zł/kg.
Pytanie : z czego ten filet??
Problem drugi, kupiłem pudełko krewetek, też mrożonych, a na pudełku napis , cytuję : Produkt zabezpieczony przed wysuszką glazurą.
Ki czort ta wysuszka glazura??
Pasożyt jakiś czy owad? Co to szrotówek kasztanowcowiaczek, wołek zbożowy albo świdrak okrętowy to wiem, ale wysuszka glazura ni cholery!!
Ani wiki, ani gogle nic nie wiedzą.
Jesteście ostatnią nadzieją!
Alicjo ty sobie lepiej kamizelke kuloodporna kup. W Afryce Zachod dzikszy od Dzikiego. Glowny powod emigracji (ucieczki) z Afryki Poludniowej to makabryczny wzrost morderstw (paredziesiat tysiecy rocznie albo i wiecej?) Kto glownie ucieka wiadomo ale inni tez padaja. Mysle, ze ochroniarza zabierzcie ze soba i moze zabierzcie jakas bron palna na lwa. Weze jadowite ponac latwo poznac po ukaszeniu. Ale szpital mozna na ogol znalezc w promieniu 5 godzin jazdy wiec nie powinno byc problemu. Do Zimbabwe za cholere nie wpuszczaja wiec raczej Namibia i Skeleton Coast bo to zdaje sie tam jest. Poza tym zycze wesolych i pelnych przygod wakacji. To sliczny kraj slysze.
Uśmiałam się serdecznie z Antka (z Antkiem ? Miruna to nazwa handlowa ryby takiej dosyć długiej i wąskiej – nie wiem z jakiej rodziny. Nasi nazwać potrafią, i jeszcze jak. A krewetki pokryli jakimś żelem żeby zapobiec wysuszeniu, czyli żeby nie traciły na wadze, nalożono im „maskę”.
Widzisz morągu krawat przydatna rzecz. W Oxfordzie jest taki bar w którym gościowi w ciekawym krawacie też robią ciach i to co obetną przyszpilają do ściany. Gość w zamian dostaje drinka!! , warto więc udac się tam z zapasem krawatów.
Tanio kupić je można w polskich lumpexach.
Wychodzi w przeliczeniu jakiegoś funta za drinka!!!
Nieżle….
antek Ciebie zaraz glazura zabezpieczymy zebys nie uschnal.
w tym Oxfordzie ma sie rozumiec, gdyby krawaty nie zadzialaly…
Jestem właśnie w trakcie glazurowania wewnętrznego.
Takim wicie glazuruje sie napojem z lodem….
idę po dolewkę.
Pyro, mnie się ta miruna skojarzyła z wilkiem w owczej skórze.
Może więc : filet z mintaja w skórze z miruny?
Kryzys przecież, zachowajmy choć pozory….
yyc
spokojnie… jak tam Jadzia , nasza gospodyni i przewodniczka, do której jedziemy, przeżyła ponad 20 lat, to nam nie da krzywdy zrobić 😉
Poza tym powiedziała, że żadnych samowolek, nic bez niej, bo czuje się za nas odpowiedzialna. Kraj zjedzili przez te lata wte i nazad, znaja realia.
# tygodnie to za mało na Pd.Afryke, a co dopiero na ościenne. Do Zimbabwe wcale nie planowaliśmy, najbliżej granicy z Z. Kruger Park, a to bym chciała. Zobaczymy, okaże się w praniu, co się da.
Antku,
ta miruna MACRURONUS MAGELLANICUS to tzw. ryba grenadierska z Chile, dzika, smaczna, nie jakaś panga ze ścieków w Mekongu.
Glazurowane krewetki są pokryte lodem. Kupujesz skorupiaki, a płacisz za wodę 🙄
Antek, Pyra wysuszka i glazura to jeszcze nic, milczelismy poruszeni doglebnie ale teraz to nie wytrzymuje, otoz pislam, ze ide od Ruskich po scampi juz obrane z lusk, poszlam, kupilam, zaprosilam A. i Przyjaciela, dorobilam sosy, salaty itp. goscie przyszli, wyjmuje towar juz rozmrozony z lodowki maselko sie na patelini podgrzewa, patrze na to wyjelam a tu jakas guma, gosc mowi zeby jednak do patelni, no to lu a to to sie nie smazy i robi sie jeszcze bardziej gumowe – sluchajcie Litwiny, bo to byly „scampi” z Litwy (przez caly czas sie zatanawialam, gdzie oni maja scampi, A. mnie pocieszyl, ze to hodowlane, bo teraz wszystkie sa hodowlane) wpadly na genialny pomysl aby wiziac mieso z krabow i uformowac je i przy pomocy namalowanych paseczkow ucharakteryzowac na scampi….. jeszcze tak d….. to nie dalam pod wzgledem kulinarnym.
Ja odczuwam wysuszkę wewnętrzną, chyba zrobię sobie herbatę. Z cytryną.
Morąg, 😆 😯
Zdolny naród ci Litwini.
Pyra dzisiaj popija kradzione. Po Młodszej została puszka piwa „Warka” to wyjęłam i popijam. Jakiś cienkusz. Kradzione nie tuczy. I smakuje średnio
Nemo, no dobra, miruna to ryba ok.
Ale czemu pisząc o łososiu napisali poprawnie: filet z łososia ze skórą?? Takich bzdetów się czepiam….
Ale przy wysuszce wymiękłaś?
Choć troszkę?
Pliz…. 😉
Morąg, współczuwam….
Do krolowej pojechala delegacja indian kanadyjskiech pod przewodnictwem Duszacego Wilka ze Siuksow a w delegacji byli miedzy innymi: Niedzwiedzia Lapa ze szczepu Tsu-Tina i Szoszoni Zlamane Kolano z Bella Coola a Algonquin’ow reprezentowal wodz Milczaca Woda. Zostali przyjeci w Buckingham Palace na herbacie. Ot tyle.
a u nas takie cuda nazywają się surimi….
Kolosalne krewetki sprzedaja wszedzie w sklepach co wydaje sie byc tymi scampi moragowymi. Tyle ze napisane ze slodkowodne hodowlane a grube na dwa palce a dlugie na te same palce + jeszcze troche (bez glowy znczy sie). Glowa zostaje u hodowcy.
Jak to dobrze, że Pyra nie jada niczego, co wąsami rusza na talerzu. I oczyskami łypie.
Mięsa zaczynają się u Pyry od kręgowców.Najchętniej od dorsza, sandacza,i lina. A potem to już orgia – cielę, jagnię, koźlęta i prosiak i ich wyrośnięci krewni. Taka to z Pyry prowincjuszka. Jeszcze dzikie odmiany, jeszcze nieco ptactwa i jak dla mnie – starczy.
👿
Mam poniedziałek 2-go marca wolny w Londynie, jak mnie Elka nie przyjmie na herbatkę i ciasteczko w B. pałacu, to będę zła 👿
Jestem jej poddaną, płacę podatki, to chyba mogę wpaść na drobną herbatkę?!
Ela jak Ela , ale z Heleną herbatkę chyba zaliczysz?
Klaniam sie nisko!!
Jagody uwielbiam,ale mam ich w mojej krainie tyle co na lekarstwo 🙁
Ostatnio kupuje mrozone i wymyslam rozne napoje z jogurtem.
Dzisiaj przywleklam inna „jagode” 😉 papaje.Sucha jakas byla,wiec zmiksowalam ja z mlekiem zsiadlym i slodka smietanka.Mysle,ze takie koktajle to dobry pomysl na witaminy zwlaszcza zima 🙂
Pozdrawiam,hej.
po pierwsze bylo zamrozone i nie widzalam tej gumowosci, po drugie nie bylo napisane surimi – imitacja scampi, po trzecie to tez taki fenomen multikulturalnosci, sprzedac owszem tzn. obchnac ,ale baba zatrudniona na sprzedawczynie ani nie wiec co zacz, ani jej to nie interesuje, ani nie jest w stanie wyjasnic roznicy w cenie, a mowi w trzech jezykach glownie „da”,”ja” i „tak” a duchu kup i pszol won.
Słowem, Litwin potrafi 😉
Antku,
wysuszka mi się spodobała nad wyraz i już weszła do mojego słownictwa 😉
A propos polszczyzny, to wytknęłam coś Szostkiewiczowi, który walczy o czystość i poprawność języka polskiego, a sam pisze „z stylem” 😯 Nie wiem, czy mój komentarz się ukaże, bo jak skrytykowałam jego włoski (język, nie fryzurę) to wcięło i to dwukrotnie 🙄
nie no smieszne bylo, zeby sie tak pomylic, bo nie jest to danie, ktore jadalam pierwszy raz, nie wyrzucilam wszystkiego w furii i jeszcze poznym wieczorem zrobilam ze tego salatke z cykoria, mandarynkami i majonezem z duza iloscia czosnku i bylo dobre.
Morag,
na pociechę Ci powiem, że przedwczoraj zrobiłam pizzę z prawdziwymi dużymi krewetkami po ca 25 euro/kg i też były gumowate 🙁 A miały nawet skorupki na końcu ogonka i nie były glazurowane.
Dobranoc wszystkim z tej strony wielkiej wody i przyjemnego dnia tym z drugiego brzegu. Idę spać
czyli cierpialy na „wysusz” albo ulegly jakiejsc degeneracji z powodu zmian klimatycznych.
a wiecie, ze solzenicyn jak jeszcze byl solzenicynem to pisal (czytalam koniec lat 70-tych), ze zachodowi to nic i nikt nie zagraza, ze zachod sie sam wykonczy przez smieci, odpady i zle obchodzenie sie z naturalnym srodowiskiem…
Kaszana?! 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_7125.jpg
jak Wy tak, to opowiem o mlecznej rybie w Wawie, ide z kumplem na zakup picia i przekaski, w sumie mialo byc tylko picie, ale On nazapraszal i poszlo w szpan, albo jakos podobnie, jest stoisko, jest ryba i jest ciekawy, znaczy ja, wiec pytam: a ta ryba to ze slodkiej, czy slonej wody, kobieta mowi, ze nie wie, bo skad, zgaduje ze z jakiegos oceanu, podejzewa cos cieplego, sie upieram drazyc, zeby moze kierowniczka, m/w po godzinie dostajemy fotokopie z googla, okazuje sie ze ryba z mlekiem nic wspolnego miec nie chce, a z cieplym tym bardziej, stanelo na ogorkach, obylo sie bez orzelka i choragiewki, gdyby pociagli w paski pewnie wbilbym sie jak Morag w jakiekos okonia przebieranca
morągu,
ale wtedy jeszcze istniała „żelazna kurtyna” odgradzająca wschód od zachodu, byliśmy więc spokojni.
Teraz kurtyna już przerdzewiała, wykończymy się więc razem!!!
Zachód ze wschodem, ramię w ramię…
raz dwa lewa, raz dwa lewa, idzie sobie zachód i tak sobie śpiewa…
Kololowych snów życzę!
Alicjo, ladna ta kaszana z buraczkow kololowych tez, przedawkowali patriotyzm?
Sławomirze? Ryba mleczna?
Pierwsze słyszę, ryba maślana natomiast to u nas normalka.
Ale widać od czasu kiedys był w wawie już z tej mlecznej ubili maślaną.
no i gdzie ja o tej porze kupię kaszankę??
Alicjo Ty chyba nie masz sumienia !!!!
Branoc 🙁
Antek, kurde, jak Ty szybko, racje majac potrafisz z mleka maslo wykonac, dzieki za poprawke, a swoja sciezka jadles?
mnie odwagi nie stalo
Rudy wrocil i mam cos dla Pana Lulka w szczegolnosci, bo On sie tam wsluchiwal, a Zubin tutaj wpadl i nawet podpisal:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Zubin#5305014373971877314
w sklepie ruskim, otwarty 24 godz. na dobe przy S-Banhof Charlottenburg, kaszanke z polski nie podrabiana na ryby
Sławek,
Ty opowiadasz o kolorach Wawy (osobiście znam, przejeżdżałam, jakieś 1000km od Kingston, nad Jez. Superior, czyli Górnym).
Ja opowiadam o rodakach, którzy tutaj produkują żywność. Oni nie są wyjatkowi, wszyscy tak robią, podpierają się symbolami, godłami, flagami, nikomu to nie przeszkadza – w końcu w Północnej Ameryce, tak w Stanach jak i w mojej Kanadzie, żyją niemal wszystkie nacje świata, każdy chce podkreślić, skąd to jest, każdy podkreśla, jak potrafi (…szwagier namalował.. 🙂 ).
Słowo „kielbasa” weszło na stałe do słownika języka angielskiego od dawna.
Jak to w Europie działa, nie wiem, ale francuskie produkty w Kanadzie podkreślają się kolorystycznie i symbolicznie (lelija) tak samo, jak włoskie (mówię o made in, imported from… yyc ), Nemo mówiła o Szwajcarii, każdy się promuje, jak potrafi tutaj. Tylko żeby szwagier potrafił lepiej maznąć tego orzeła! 😉
Alicja, jam tylko taki troche upierdliwy o tej porze nie przejmuj sie specjajnie, chetnie zjem, nawet owiniete w sztadar, po prostu mnie to nieco smieszy i tyle, a szwagra wymienilbym na grafika i o
Sławek,
czepiasz się mojej temi ręcami robionej kapusty kiszonej z żurawiną?! To Pyra podpowiedziała kiedyś na blogu, że gdzieś taką jadła, no to ja zrobiłam, zakisiłam, sprawozdawałam na blogu i bardzo popieram!!!
no, nie, pisalas kaszana?
wzialem doslownie i barwa mnie skorumpowala do cynizmu, przyznaje, teraz jestem juz calkiem malutki, tym bardziej, ze z zurawina, jestem pewien, ze doskonale
Sławek,
powiem krótko –
czep się tramwaju, jak mawiali we Wrocławiu w czasach głęboko niesłusznych. Nie rozumiesz tutejszych realiów, ja próbuję trochę przybliżyć ludziom zza Wielkiej Wody, to nie jest tak, że wskakuję w samochód i po 15 godzinach jestem w Wawie (tutejszej – i owszem, będę, ale nie w Warszawie). Trzeba brać poprawkę i współczynnik na emigrację i kolejne fale napływania. Nikt nie ma złych intencji.
Emigracja międzyeuropejska a międzykontynentalna to zupełnie inna para kaloszy.
Ciebie śmieszy, a to stara firma zapewne, i tak zostało. No i po co zmieniać? Chleb znika szybko z półek… nie orzoł to sprawia, tylko smak.
A Francuzy w sztandar jak najbardziej i chetnie… 😉
…no tam jest kaszana, kapucha i te talary ziemniaczane, psiakość!
not to zrobmy podzial na chlebie „orzol” a na sztandarze „orzel” a na monecie jak zawsze dopoki nie nastapi euro „orzelek” dobrych snow.
No to… zdrowie 😉
(Alicja pije czerwone, tak ma . shiraz hiszpański tym razem)
http://gospodarka.gazeta.pl/firma/1,31560,6273665,Juz_za_kilka_lat_polskie_wino_podbije_swiat_.html
… i jeszcze cos, nie śmiejcie sie, ale tu nie ma żadnych reguł ani wymagań (byle nie obrazliwe, politycznie nie takie czy obscena) … biz iz biz… 😉
Alicjo, odprez, mnie tam pikutek, nikogo o zle intencje nie oskarzam, byle produkt byl dobry, zaoceanicznych nawykow i tak nie pojme, pewnie tak im dobrze, z czytelna dla wszystkich psedografika, psiakosc, nie dojzalem i sie zmeakulpilem tez
oplukam flaszke i pospie, czerwone czasem plami Mlodego, jak idzie do kubla na szklo, czego nikomu nie zycze,( nie zeby isc, ale z tymi plamami, to aj ) szczegolnie jesli Rudy nastawia pralke
…wy tam na kontynencie zwanym Starym wyluzujta 😉
O, jeszcze zostało mi trochę roboty. I flacha wina do podziału, po herbacie.
W miedzyczasie… kumlpe z Kingston 😉
http://www.youtube.com/watch?v=KJRA-mU33z4
A pamietacie wegierskie salami z plesnia. Teraz jakis plastyk bialy okreca i udaje. Pewnie plesn zostala uznana za nie zdrowa. Niektorych serow do Kanady z Francji nie mozna sprowadzic bo przepisy nie pozwalaja (tylko do Quebec mozna). Kiedys z Quebec do Ontario pezemycali i sie afera zrobila. Ars?ne Lupin nic nie wskoral i dopiero 00 sie zglosil i wyjasnil.
Tatara zakupilem w sklepie naszym i sie ciesze. Chlebek od niemiaszkow a maselko kanadyjskie, cebulka od Amiszow a noz i widelec made in china, deska do krojenia z Tajlandii, krowa byla wlasna choc glupia oliwa wloska zmarznieta bo ja na zimno wyciskali a jajko zolte z omega 3 wiec pewnie z domieszka lososia z Pacyfiku w ktorym namietnie hoduja lososie atlantyckie. Wino pije francuskie w kieliszku z huty w Karpaczu, korkociag byl wietnamski a krzeslo i stol finskie. Yukon Quest czyl wyscig psich zaprzegow dotarl juz do Eagl (te orly nas przesladuja) na Alasce po spedzeniu dnia w Dawson City. Prowadzi Joe Little ale po pietach mu depcze Martin Buser (ledwie 57 minut straty). Pokonali juz 1000 km jeszce zostal sprint do Fairbanks 600 kilometrow. Walka pasjonujaca ze az dech zapiera. Jutro kolejny komunikat z trasy. Zakladam ze wszyscy jestescie ciekawi jak sie akcja rozwinie. Ot i tyle.
007 zrobil mi sie WC ale wiadomo o kogo chodzi…
Ciekawe z tym orlem. Alicjo tez bym jadla chleb i nie patrzyla na obrazek ale mysle ze za kazdym razem bylby taki maly zgrzyt dla mnie.
Nie rozpisujac sie dlugo tu dwa (dwie?) t-shirts zaprojektowane przez naszego tu wyroslego Piotrusia dla jego organizacji w Northwestern Univ. Chicago.
http://picasaweb.google.com/WandaTX/PASA?authkey=1rTX915k88c#5305059844012161074
🙂
„Stags” or „Mares”, „Lads” or „Gals”, „Cawboys” or „Cowgirls”, „Roosters” or „Hens” ale najpierw trzeba trafic do „Restrooms” albo „Lavatories” albo „Outhouse” a jak sie ktos pomyli to do ciupy.
Reklama „American Barber” a na plakacie orzel ale ich, lysy i czy takiemu mozna wierzyc?? Szli na zachod osadnicy spiewala Niemka na festiwalu w Kolobrzegu i czy takiej mozna sluchac?? Polinezyjska princesa z nagim biustem na 5-cio dolarowym banknocie na Wyspach Cooka, czy taka mozna wydac??
Dziwny ten swiat spiewal Wydrzycki znad Niemna po przeczytaniu Orzeszkowej. Ot i tyle.
Pewne książki trzeba czytać w „pewnym” wieku 😉
Mnie się podobała Orzeszkowa i cokolwiek mi wpadło w ręce naonczas, pasąc krowę , co podobno teraz wychodzi 🙁
Jeszcze gorzej… przeczytałam prawie całego Żeromskiego 😯 jako małolata 😯
(Alicja słucha Tide is Turning, Roger Waters)
A skąd my wiemy, co przeczytać, co nami wstrząśnie, co nas rozczuli, co nas powali na kolana kiedyś tam…
Lektury wskazywały droge taką… trudno mi teraz określic, czy dobra, czy zła, ale przeczytałam każdą.
Przy krówce nudziłam się nieco, to czytałam, ile sie da, i jak Minka chciała już do obórki, to byłam zła, bo mi przerywała czytanie. A lektury czytałam 2 lata wcześniej, bo miałam starszą siostrę.
Mam dwie ulubione książki, do których wracam, pewnie o tym pisałam… .
Po pierwsze „Chłopi” Reymonta, dla mnie po prostu poezja. Po drugie „Cichy Don” Szołochowa.
Po trzecie, jak już epopeje lecą.. :”Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej.
Po czwarte wszystko Jarosława Iwaszkiewicza.
A poza tym Konwicki… kocham go od lat szkolnych, a on o tym nie wie 🙁
To co ci w rece wpadlo teraz wychodzi. Nie chce Cie martwic Alicjo ale pare lat minelo od tamtego czasu mnie tez z rak leci 🙂
Dostalem bilet na kabaret Elita, wiec ide. Kolczatka pewnie nad ciesnina Bassa juz sie obudzila i jeszcze tylko ugasi ogrodek i pewnie zajrzy. Slonce nigdy nie zachodzi nad Blogiem.
Wino sie skonczylo i pije kupione mojito…brrrrr. Jak pasta do zebow. Cos mnie podkusilo zamiast samemu robic jak zawsze….brrr. Zjem chyba japko 🙂
e tam… yyc.. ja uwazam, że to co kiedys nam wpadło (szkoła, znajomi, cokolwiek) to nas wzbogaciło.
Wez pod uwagę jedną rzecz – my jesteśmy trochę włoczykije i mamy inne spojrzenie na świat – wszystko się dodaje na jakiś obraz, a i tak to jest jak tylko liznąć… przecież nie ma czasu!
Czemu ..e tam, przeciez ja nic nie mowie.
Noce i Dnie to moj Kalisz. Ja tam lubilem Kmicica i jego panienke co szeptala Jedrus jam twych ran nie godnam calowc. Miala racje.
Wagabunda, A z kijem sie wlocze po gorach. Chociaz coraz mniej. Wloczega czeka, wszystko przed nami. Swiat sie smieje.
O, poszli spać?! I nikt nie zgasił światła?!
No to wasz latarnik z Kingston… gasim!
(tylko nic na temat „gasim, robim, musim”! to synek *logicznie * jak to dzieci odmieniał, jak miał 3 lata )
Prac ojciec? Prac. No to pralim.
Niepotrzebnie gasili to światło; teraz Pyra musiała zapalać. Lektury zbyt dorosłe dla małolata? Nie ma takich. Przeciwnie, gdybym niektórych książek nie przeczytała wcześniej, to bym ich nigdy w rękę nie wzięła. bo w międzyczasie gust mi się wypaczył i „ważne” ważnymi pozostały, ale do czytania się nie nadają.
Witam, porownajcie to co zrobili fachowcy w ramach kupuj polskie a to co zrobil Piotrus na bluzce niebo a ziemia, zdajsie za promowanie Polski powinni wziac sie ludzie, ktorzy zyja czy sa urodzeni poza Polska
witam, witam
:::
Alicjo, przypomniałaś mi o Cichym Donie
niegdy nie czytałem
a miesiąc temu kupiłem w antykwariacie
jeszcze kawałek zimy, więc czas by było nadrobić zaległość
🙂
:::
moje ulubione epopeje to
Manfattan trnsfer Dos Passosa
i Jeźdźcy Kessela
Morąg – jesteśmy tu, na blogu malutkim środowiskiem, a popatrz : Sławek, Piotruś, Echidna robią świetne rzeczy w grafice informacyjnej (techniki tych prac nie oceniamy, tylko efekt). Gdyby ktoś chciał , umiał skorzystać, był gotów zapłacić (choćby skromnie) to służymy namiarami. Czy ktokolwiek chce?
nie chce, bo ma rzekomo swoich fachowcow, to podobnie jak z projektem Mlodszej, napracowala sie i poszlo w powietrze.
Siedzi sobie Pyra, robi papierosy, stopy trzyma w mydlanej wodzie (musi zadbać o to i owo) i duma nad meandrami losu artystów. Wojtek z P. załamał się, kiedy wydawca zapewniający, że książka dobra, odmówił jej wydania, bo to za drogo (chyba, że Autor na własny koszt…) Alicja w pewnej chwili zrezygnowała z udziału w wystawach, bo koszt wynajmu boksu, transportu, pobytu nijak nie rekompensował się z wpływami, Sławek zamiast robić coś dla porządnego wydawnictwa albo magazynu, robi fotki paszportowe. Ludzie – jesteśmy bogatym społeczeństwem jeżeli stać nas na takie marnotrawstwo.
Pyro, codziennie w moim miezdonarodnym centrum przygladam sie jak sie wyrzuca juz nie oknami ale i we wszelkie mozliwe szpary pienadze z europy, wlasciwa i rzetelna praca robia wolontariusze za darmo, nasze rozmowy na zebraniach tzn. team´u sa genialne, wszystko jest dla dobra ogolu, wyszstko jest umotywowane koniecznoscia dzialania i jak sie rozstajem to nie robimy nic, forsa leci, spotkanka sie z innymi podobnymi odbywaja jestesmy dowartosciowani,
Moja znajoma okresla takie przedsiewziecia klinika holistyczna
No, właśnie, to jest dziwne : jakaś oddolna inicjatywa, wolontariusze, nauczyciel – pomyleniec, świetlicowy-wizjoner, 5 chłopaków bawiących się w kino – i świetne rezultaty. Niech no tylko otrzyma to ofikcjalne”placet”, parę dutków budżetowych, a już traci to rozmach, a wreszcie i sens [- tylko kwitów coraz więcej, kontrole coraz częstsze (bo wspólny grosz), a każdy lepiej wie, jak to zrobić, jakie treści i formy integrują, wychowują, kształcą. Po trzech latach nie ma śladu po inicjatywie i tylko fachowcy dziwią się, dlaczego.
Dzień dobry Szampaństwu!
Pyro,
to jest „trynd” ogólnoświatowy, jeśli chodzi o tak zwane talenta. Artysta tworzy, nie ma czasu na tzw. marketing, a przede wszystkim nie ma do tego głowy i smykałki – w moim przypadku nie zarobiłabym na siebie i na menago, który zajmowałby się promocją. Kiedys chciało mi się przebijać, wybijać, pokazać, że z wełny można wszystko, można nią malować (zwłaszcza, jak mnie ktoś tam podpuścił, że nie można!), był chwilowy szał ciał, jakieś zainteresowanie, nawet wykłady (!) w Museum of Textiles w Toronto (ja i wykłady 😯 ) – i padło. Ja tego nie umiem podsycać, to mnie należy rzucać wyzwania – nie myślcie sobie, Cinque Terre Manarola jest prawie rozrysowana w proporcjach, tylko czasu brak , ale to na pewno będzie zrobione jeszcze w tym roku. Pan Lulek kupi na tę swoją ścianę 😉
Ech, życie. Ewa Minge mogłaby sobie w Szczecinku sukienki ślubne szyć, gdyby ją p.Kwaśniewska nie wypromowała (a potem kobita miała NIEZłą SIłę PRZEBICIA) I chyba kogoś takiego brak przy artystach =- tego księcia, którego dwór zamówi sonatę u swojego kapelmistrza, komedię w swojej trupie i księżnej pani, która się będzie obnosiła z kiecką uszytą przez Eufrozynę. Menago nie wystarczy i jest za drogi – chyba, że masówka, ale to już nie sztuka.
Żegnam się z Wami do wieczora. Następnym razem odezwę się z rancza Haneczki.
A ja chciabym powrócić tu do zadanego wczoraj tematu liściastych zielonych warzyw:
Czekoladki od Annelie K. ze sklepiku przy rynku zostały (jak się zrsztą spodziewałem) pożarte za jednym zasiadem. Kupiłem jedynie tuzin – kaźda inna. Wybór tam taki, że jakby się chciało kupić po jednej z każdego to poniżej kopy by się nie wyrobił. Mówię tu tylko o tych własnej roboty, bo gdyby chcieć przelecieć się po wszystkim to byłby gros albo i dwa. Jest również wybór dla nie cierpiących laktozy, orzechów czy cukru. Stojąc i gapiąc się w oszklone gabloty trudno powstrzymać ślinotok. Płacić naleźy kartą plastikową – boli znacznie mniej niż przy płaceniu gotówką.
Annelie do własnych wyrobów uźywa jedynie szekolady Grand Cru a jej wyobraźnia smakowa wydaje się nie mieć zahamowań. W tym próbnym tuzinie między innymi była biała czekolada z szafranowym nadzieniem, ciemniejsza z balsamico, ponadto różne warianty słone, gorzkie i inne znajome choć trudnorozpoznawalne.
Annelie urządza również sesje smakowania czekolady a także czekolady i wina. Trzeba się będzie koniecznie umówić. Zapewne wybiorę się tam znowu.
Czego i wam wszystkim życzę
To mój świt sprzed chwili, wyszłam przed chałupę w szlafroku i boso, nie pierwszy raz 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_7137.jpg
…o cholera…na termometrze, że jest -14C 😯
No tak mi się czuło jakoś po nogach bosych, że zamrozno…
Ale, nie takie temperatury my ze szwagrem 😉
Byłam już rezydencją, mogę być ranczem 😀
A.Szyszu
co za degustacje?
gdzie to było?
mam doczytać wcześniej?
mów mi zaraz!
:::
właśnie planuję pralinki z wątróbką i serem gorgonzola
Szyszu, Twoj opis przypamina mi dobry zreszta film pt. „Chocolat”
Przybylo nam mieszkancow, wprowadzil sie do nas Pfifikus Morswin, brazowo bialy niczym sie nie przejmuje i nawet chyba jest stworzeniem myslacym.
Brzucho,
Degustacja miała miejsce u mnie w domu wczoraj wieczorem po obiedzie, patrz mój wcześniejszy wpis.
Degustacje w sklepie Annelie K tuż koło rynku w Uppsali:
http://anneliek.se/chokladprovningar/
Podstawowa: „Poznamy różnicę między odmianami i jakością ziarna kakaowego. to dobry sposób na znalezienie ulubionego gatunku czekolady. Trwa około godziny”
Wino i praliny: „Spróbujemy wybranego asortymentu pralin z dwoma różnymi winami deserowymi. Trwa około godziny”
Specjalna sesja: „Dla conajmniej dziesięcioosobowej grupy Annelie zorganizuje specjalny seans”
Witam,
Zawsze, gdy czytam o czekoladzie przypomina mi się sentencja z magnesu na lodówkę :
„Jeszcze nie spotkałem takiej kalorii, która by mi nie smakowała…” 😉
Szkoda jednak, że Uppsala tak daleko, chętnie bym wzięła udział w takiej sesji.
Jak na razie moja ulubiona to gorzka z chili.
Pozdrawiam
Daniello,
Uppsala daleko? Skądże – zaledwie 40 kilometrów.
Aby nie odbiegać od tematu przypomnę, że Pyra wspomniala tu jarmuż. Otóż przyszło mi do głowy, że kiedyś (też chyba zimą) napisałem wiersz w którym jarmuż zajmowal poczesne miejsce. Cytowałem go nawet na tych łamach.
Nic nie szkodzi – jako zawzięty grafoman zacytuję ponownie, – zwłaszcza, źe występują tam również inne liściaste zielone:
Czemuż jarmuż rośnie skośnie?
Skończy wreszcie się przedwiośnie?
Jakiż smak kisz
ony ma ogórek?
Gdzie jest do snopowiązałki sznurek?
Na co komu kino w domu?
Kiedy Szwedy zdechną z biedy?
Po co proso kosić kosą?
Komu dzięcielina pała?
(ejże, niech-no się rozejrzę)
Piękna nasza Polska cała!
sa dziewczyny ktore wiedza czego chca 😉
…
ich will lieber einen Mann,
ich will einen, der mich küssen
und um den Finger wickeln kann
http://www.youtube.com/watch?v=4YEXemN9tZY&feature=related
a ja osobiscie kicham od dluzszego czasu nie tylko na czekolade 🙁
Johnny, to jest super 🙂
ja tez nie lubie czekolady 😉
a na wlasny uzytek przerobilam sobie piosenke Truck Stop
http://www.youtube.com/watch?v=NwD5KnAJvDY
i zamiast o dziewczynach z Lusiany spiewam sobie „Polnische Mädchen” 🙂
a jak sie fajnie przy tym samochodem jedzie!
Kaziu kochasz mnie ?? Popatrzcie jak ONI się kochają 🙂
http://www.onet.tv/28962,4451,1,4587613,1,1,0,0,wideo.html
Usmiech owszem b. ladny ale niestety prowincja prowiencje goni, obydwoje nieobyci
Madziu w czasach napoleonski tez to sie spiewalo po polsku
wspolczesna wersja
http://www.youtube.com/watch?v=OenpSsGNO2k&feature=related
7777 <— 😯
Wygramy te melony czy co?! No, po prostu taki kod!!!
Daniellę serdecznie przy stole… Panie Lulku, niech się Pan kapkę posunie, nie popychając PaOlOre za bardzo… o, właśnie tak! 🙂
Alicja wyslalam Ci na mail maskotke na szczescie, przedstaw ja
Chwila…. odrabiam zadanie domowe od przyjaciół Jabłuszka… zaraz podam sznureczek dla nemo
A tu zgodnie z zyczeniem maskotka. No, wieczorem zobaczymy, co zdziałała!
http://alicja.homelinux.com/news/Pfik.com.jpg
To nic nowego, nemo, tylko Steve w 1997, *back on the market* i takie tam. No, teraz też powrócił, letko na zdrowiu nadwyrężony, ale zawsze to… Mr.Ashoole 😉
http://www.esm.psu.edu/Faculty/Gray/graphics/movies/Apple%20MacWorld%20Boston%201997%20The%20Return%20Of%20Steve%20Jobs.mp4
Pizze z pieca opalanego drewnem zjadem. Parmegiano Regiano i prawdziwa oliwe kupilem. Teraz ogladam skoki w ORF 2. Kamil Stoch lepszy od Malysza. Duzo lepszy …
Östrreich gora !
ta maskotka, to jak skrzyzowanie betoniarki z mrowkojadem: wielki ep i maly ryjek, a gdzie przepis?
chyba jednak wole pizze 🙂 moze tez se skocze, jak Ci tam w ORF 2,
wszyscy i tak spasc musza,
Slawku litosci to jest nowy nabytek Dagny jeszcze baby swinkomorskie Pfifikus Morswin, zdjecie robila Dagny i taki ma leb, ale jest b. fajny optymista, nic go nie przestrasza, pojada sobie myje sie, daje sie glaskac i nosic nawet chyba mysli, poprostu jest niefotogeniczny
Miłe złego początki! 😯
1985, na urodziny od brata-łaty Jarka dostał…
http://alicja.homelinux.com/news/0092.jpg
Nieważne jest, jak wygląda (przecież serce nie sługa),
wszyscy jednak mają nadzieję na jej (jego) skuteczność 🙂
Bez trzymania kciuków oczywiście.
…Sławek chyba lewa nogą z wyrka albo-li co?
Trzeba spać po odpowiedniej stronie wyrka, jak ja, zawsze muszę wstać prawą nogą 😉
Zwierzątko cudne. Mam miłe wspomnienia, mój ś.p.Brat (też Sławek) miał takie… co to prosię wyprawiało, w głowie się nie mieści.
O cholera! 😯
Przeglądałam skany i trafilam… tu to dopiero miłe złego początki!!!
http://alicja.homelinux.com/news/0096.jpg
Nie martwcie się, wyrosło… tutaj z przyjaciółką z dzieciństwa, Weroniką (Polka) w czasach *ogólniaka*
http://alicja.homelinux.com/news/0082.jpg
Kolejny komunikat z trasy Yukon Quest. Zmiana na pozycji lidera. Pomiedzy Dawson a Fortymile River Kleendehn wyprzedzil Jasia Malego (Jon Little), trzeci jest Hugh Neff a Buser mial problemy w Dawson i spadl na 5 miejsce. Z Fortymile, Yukon do Eagle, Alaska kolejnosc jak wyzej. Trasa dobra choc problemem sa spietrzenia lodu na Yukonie (jumbled ice) i sekcje czystego lodu oraz tzw. overflows czyli miejsca gdzie woda wybila przez lod i podsypane sniegiem niewidoczne czyli mozna wpasc pod lod i sie utopic (zdarzalo sie). Po zameldowaniu sie w Eagle teraz przebijaja sie do Circle City na kole polarnym. Od Fairbanks idzie burza sniezna, ktora nawiala parenascie cm. sniegu. Przysypalo nieco spietrzenia lodu ale zasypala tez szlak. Nie jest latwo. Wycofalo sie tez pare zaprzegow. Slynna Czterdziesta Mila to polowa trasy. To blog lasuchow wiec podaje diete psow: 2 funty (1 kg) dziennie. Kiedys to wedzony (suszony) losos, teraz sa inne dodatki. Psy to tradycyjnie: alaskan malamute, syberyjski husky i american/canadian inuit (eskimo) dog. Obecnie najpopularniesze to mieszanka powyzszych ogolnie nazywana alaskan husky. Na trasie 1600 km sa obowiazkowe 3 postoje. Carmacks 4 godziny, Dawson City 36 i Chena Hot Springs 8. Poza tym zalezy od musher’ow i mozliwosci ich psow. Roznica miedzy pierwszym i ostatnim w Dawson City ok 2 dni. Nagrod do wygrania na mecie 200 tys dolarow. Po drodze mozna tez nieco wygrac. Pierwszy w Dawson City otrzymal 4 uncje czystego zlota (z Klondike). Walka byla pasjonujaca. Z Salomon Dome (najwyzsza gora na trasie) do Dawson po Klondike River. Na prowadzeniu Jasiu Maly ale w miescie zameldowal sie pierwszy Kleedehn i zgarnal zloto. Na starcie w Whitehorse zawodnicy ruszaja co 15 min. W Dawson te roznice sie wyrownuje i Jasiu Maly wyszedl pierwszy, po 18 min Kleendehn. To tyle na dzisiaj. Nastepny komunikat z trasy jutro.
obawiam sie slawku ze z przepisikiem to po ptakach pomimo ze już jest na stole. ale to raczej stol doswiadczalny do zajec pogladowych
zwrociles zapewne ze zaczynaja niemalze czcic ta swinie w domu
no ale tak to już bywa,
ze jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma
no dobra, ja to lewa noga sie urodzilem i tak mi zostalo, teraz sie mszcze, obiecuje jednak, ze betoniarki nie zjem i tej z ogolniaka nie zapytam o telefon, wszyscy widza dlaczego?
z pizzy d. , lece strugac kartofle
…yeah… biedne pieski. No ale po to niby one są.
Johnny, z ust mnie wyjmles, ja nie smialem formulowac celem sie nienarazenia
… Sławek z Paryża!
nie na darmo pilismy brudzia w wiadomym miejscu, wstawaj prawą, co Ci szkodzi! 😉
yyc pstryknij pare fotek dla zobrazowania opisu
slawku uwazaj na paznokcie przy struganiu
..no to ja jeszcze się wtrącam… pogłupieliście chłopy czy co? Narażajcie się, jako i ja się narażam 🙂
yyc, dobrze dajesz, sie wczuwam i samorodki mam we tle, ach ten Londyn 🙂
Bylismy dzisiaj rekreacyjnie w samym środku naszego miasta, weszliśmy więc popatrzeć jak wygląda w środku, kilka już lat nieodwiedzany dom handlowy Sezam – jest prawie naprzeciwko Pałacu Kultury.
Klimaty jakie tam panują są już unikalne w skali miasta, takie lekkie cofnięcie w przeszłość. Takie domy handlowe to pewnie pamiętacie, wszędzie były – parter spożywczy, piętra to ciuchy, buty, tkaniny, gospodarstwo domowe i przemysłowe. I właśnie tam ,,na samie,, takim ze wszystkim co do domu, na jednym z regałów zobaczyłem TO! Nie mogłem się powstrzymać przed wykonaniem kilku fotek, problem przecież tu bardzo aktualny.
Co by sobie o opakowaniu chleba pokazanego przez Alicję nie myśleć, jedno jest pewne, doskonale wyglądałby na stole w takim oto towarzystwie .
Ileż tu symboli jednocześnie występuje, a jakie praktyczne to wszystko i piękne niesłychanie. Polska czysta od morza do Tatr!!
Zbieram zamówienia, ceny są widoczne.
Kto pierwszy?
Weterynarze pieciokrotnie na trasie badaja psy i decyduja czy poscic psa dalej czy wycofac. Maksimum na starcie 14 psow nie mozna ukonczyc z mniej nie szostka psow. Jesli pies ma problemu nalezy go wypiac i dowiezc na saniach do nastepnego punktu kontroli i zostawic. Obowiazkowo zabiera sie na sanie pozywienia dla psow na min. 3 dni i pare innych niezbednikow. Musher’s (poganiacze) sa sprawdzani w kazdym punkcie czy maja wszystko ze soba. Zgubienie czegokolwiek to kara $500 i do 8 godzin czsu. Oczywiscie przygotowane sa zapasy na trasie. Wiem ze niecierpliwie czekacie na wiesci z trasy (jak kiedys Wyscigu Pokoju) wiec bede informowal 🙂
Wiadomosc dla Pyry. Jamnikow nie dopuszczaja. Pies ma isc gora po sniegu a nie przebijac tunel pod.
Johnny, paznokcie, zamopnij, stres mi zzarl, struganie im niestraszne,
Alicjo, nie starczylo prawych nog, mam dwie lewe, i tylko ten tupot, a ch.
…najgorsze w tym wszystkim to je to, ze wcale nie mialam zamiaru podsyłać wam tego orła, i dostało mi sie za niewinność czystej leliji, a jak!
ALE… przy okazji uśmialiśmy się i wymienilim poglądy 😉
… Sławku Paryżański, a nawet nie próbuj mnie (nas) do Ciebie zrazić 🙂
Prawe czy lewe – bierzemy, bezstresowo! I Ty bierz tak.
Ja chcę te ryby z Twoich zdjęć!!!
ladne oltarzyki antku 😆 znakomicie wtapiaja sie w 😉 klymat stolycy
z proporczykiem na Antkowej fali?
Rude krzyczy, ze wieprz dochodzi, ja sie pytam, czy miedzyczas pozwoli poswinic?
i co?
dalej stukam w klawisze,
Antek ja pamietam jeszcze prawdziwy Dom Dziecka, czyli Braci Jabkowskich czyli dzisiejszy Trafic, pamioetam jeszcze z drewnianymai schodami i boazeria.cos podobnego widziala jeszcze po latch w Londynie
Na poczatek trasa
http://www.cbc.ca/north/features/yukonquest/images/map.jpg
Z trasy
http://i3.photobucket.com/albums/y51/Rayfromalaska/YQ2008.jpg
Morągu, ja też pamiętam….bywałem tam z mamą celem zakupienia mi tego i owego.
Kiedyś, jako dziecię jeszcze, wytypowałem dobre liczby w totolotka i była z tego czwórka!! A jako mój udział dostałem właśnie z Domu Dziecka rajtuzki….
Rajtuzki….kto to pamięta?
Tak, drewniane schody do nieba i wielki witraż!!
Psy
http://image55.webshots.com/555/6/80/0/2703680000052197924ZnhXPt_ph.jpg
fromalaska jest na z
podobno teraz tak sie nalezy zachwycac
yyc, mowia: forbidden
rajtuzki do nieba? do tej pory mi sie sni
Tu Pyra z Haneczkowego wyraju. Gospodyni przy robocie, prosiła wszystkich pozdrowić. Pan Mąż Pyrę przywiózł, żonę zabierając po drodze z pracy. Obiad zaliczony, potem produkowaliśmy procentowe napoje z których jeden do picia będzie za tydzień z kawałkiem, a drugi już jutro.
Witaj Daniella – miejsce się znajdzie.
yyc – że też,cholera, zawsze ci malutcy są dyskryminowani. Sprawozdanie świetne – od razu i Krótki i Zawierucha i ze trzech innych przy nas siadło
Sławek – to przedwiośnie coś kiepsko na Ciebie wpływa. Chwytaj nastroje, inaczej Morąg Ci też świntucha sprezentuje
ok, prosiaczek sie obrazi, wiec ja kic
Psy
http://www.alaskaphotographics.com/search/photos/ak1ds-11635.jpg
cool, byle mlodego
Mlodego….. to jakieś trzy dychy musi mieć.
Ale czy świnki tyle żyja?
Roadhouse. Slawek tak to jedno sie nie chce otworzyc nie wiem czemu.
http://lh6.ggpht.com/_xHkWoYu0oRA/R5g7Gds8YTI/AAAAAAAACXc/RMt08Kfi3cc/DSCF6819.JPG
Dla Pyry…
http://www.theonion.com/content/files/images/Westminster-Best.jpg
yyc
widocznie jest z panienkami i zdjeli z servera 😆
YYC – chłopie! Ja mam uczciwego, zwyczajnego jamnika – nie żadne dziwadło wystawowe. Co prawda może się zdarzyć, że ktoś pomyśli, że pcham sznurek przed sobą, a to będę ja ciągnięta przez jamnika zakopanego w śniegu.
I na koniec tegoroczny Yukon Quest. Chyba na drugiej stronie jest zdjecie ze stakiem „Keno” stojacym w Dawson a zachowanym z czasow goraczki zlota
http://www.yukonquest.com/site/view-yukon-quest-slideshow/2009-dawson/
No to zbieram się na obiadek u Bonnie. Bardzo zimno. Wolałabym przy naszym kominku, ale…
Jeszcze tylko slideshow. Powinno sie otworzyc. Zdjecia nie za duze (pocztowki) ale ladne i z tego roku.
http://www.yukonquest.com/site/view-yukon-quest-featured-slideshow/2009
A w Calgary pogoda sliczna. Pelne slonce. Celsjusz sie nie moze zdecydowac wiec jest 0. Ide na spacer chyba bo dnia szkoda.
yyc – na tym zdjęciu , które wstawiasz dla Pyry (20:55) – jest taki pies – pierwszy z lewej , taki duży , puszysty miśowaty . Czy może wiesz jaka to rasa ?
Honda na Keno arriving is, ten, to mial farta ze zlotem, zanim do Klondike zawinal, no i pkp
dziś otworzyli salon agro, podobno największa ” ferma” na Swiecie, rano w tv widzialem takiego, co z NRD krowe przywiozl i nauczyl ja defilowac na podescie, jak jakas Karle B.
chce medal i byc moze rozmnozenie, trzeba widziec te lafirynde, tylko o szmince nie pomysleli, a moze nie wypadalo?
Ludzkosc jesc musi to wystawa duza. W Boloni pustki tak straszne , ze wiecej ludzi obslugujacych stoiska niz potencjalnych klientow. Targi zmniejszyly sie o polowe. Handel i kontakty powoli przenosza sie do internetu . Ale co to za handel jak pomacac nie mozna 🙁
pieczywo macane nalezy do macanta, keine Macant, keine Kasa, komu sie udalo pomacac internet?
sprawdzilem 5+5 daje 10, zajelo mi nieco, bo suwakiem
Antek ja mam nawet zdjecie z sw.Mikolajem w tym Domu Dziecka.
Slawek ja ci dam prosiaka, bardzo mile zwierzatko, nadrabiam niedostatki dziecinstwa, gdyz ja nigdy nie mialam swinki morskiej, byly jeszcze propozycje jaszczurki wiec wolalam swinke. Sa podobno takie plemiona w Afryce, ktore jadaja faszerowane swinki morskie, czyli kto wie, kto wie?
Grazyna tutaj o ile dobrze wiem nazywaja je Sheep Dog (sheepdog). Na internecie jedank wychodza rozne psy pod ta nazwa wiec nie wiem jaka jest poprawna nazwa.
Pyra przy maszynie, Haneczka przed tv, Pan Mąż już w łożnicy.
Pyra też pewnie pomaleńku będzie przymierzała się do lektury na dobranoc.
Do jutra.
yyc- bardzo dziękuję . Idąc tropem Sheep Dog znalazłam w internecie opis tej rasy i doszłam do hasła owczarek staroangielski bobtail.Z wyglądu bardzo przypomina miśka z Twojego zdjęcia . Juz nie mam siły dalej analizować.
Jutro rano jadę do Mamy ( 160 km) i teraz już muszę iśc spać. Dobranoc.
http://atlaspsow.w.interia.pl/psy/owczarek_staroangielski_bobtail.html
pięknyyyy!!
Poniższe, bo zainspirował mnie sąsiedni blog naszego Pieska, Odszukałam tekst K.I.G.
Na polu kalafiory,
Na całe życie dość.
Każdy kalafior spory
I w każdym rośnie kość,
Więc podjem znakomicie,
Aż po żołądka kres,
Ach, piękne, pieskie życie,
Ach, piękny jestem pies.
Przechodzę do alkowy,
W alkowie stoi stół.
Ma czworo nóg wołowych,
Wędzonych w dymie z ziół,
Więc wszystkie nogi wcinam,
Zostaje tylko blat.
Och, mój żywocie błogi,
Ach, piękny, piękny świat.
Po łące chodzą krówki –
Słownie sześćdziesiąt sześć,
Podchodzę – to parówki!
Gorące, tylko jeść.
Parówki autentyczne,
Kilometrowy zwój.
Och, chwile niebotyczne,
Och, piękny świecie mój.
Na wzgórzu stoi lasek,
A w lasku pachnie wrzos.
Ten lasek też z kiełbasek
I widzę, wrzos – to sos,
Więc cały lasek wcinam,
Rozlewam wrzos do waz.
Och, cudna to godzina,
Och, niesłychany czas.
Już jesień jest, niestety,
Deszcz chlupie, chlup, chlup, chlup,
Spadają z drzew kotlety.
A wszystkie do mych stóp,
Tłuszcz pryska mi na wąsy,
Sztuki mięs pędzi wiatr,
Wieprzowy wschodzi księżyc,
Zbaraniał cały świat.
Dzień dobry – Pyra od Haneczki.
Leniwy, niedzielny poranek. Po śniadaniu (m.in doskonałe „jajka sołtysa”). Za oknem sypie śnieg niezbyt intensywnie, za to stale. Domowe koty nakarmione drzemią sobie po fotelach i kanapach, przy czym Aurora przyszła do domu dość późno (nie nocują w mieszkaniu) a futerko miała mokre od śniegu, Szary wrócił znacznie wcześniej, bo mu się do misek spieszyło. Każdy coś tam czyta, pisze, Pyra dostała do wglądu piękne, albumowe opracowanie katalogu wystawy starych fotografii, jaką kilka l;at temu urządziło poznańskie Narodowe. Było warto choćby dla tego albumu. Opracowany wzorowo, wydany starannie, dobry papier, dobre reprodukcje, teksty zawierające całą masę obyczajowych smaczków, historyjek, anegdot rodzinnych. Śliczne to, miłe i niegłupie.
Ja też chcę ten album!!!
Jadę do Haneczki… wstapiła do piekieł, po drodze jej będzie, bo na trasie Pomorze, Dolny Śląsk! No dobra, jeszcze nie dzisiaj!
Alicja – będziesz oglądała. Spoko.
Chyba trzeba będzie ogłosić akcję ratunkową blogu. Jak Pyra ma wreszcie dostęp nieograniczony do maszyny, to wszystkich jakaś zmora wydusiła? Śnieg sypie, obiad w garnkach pyrkocze, koty śpią, a ja mrocznieję przed monitorem.
Hu hu ha, zima zła 🙁
Ahoj, Pyro,
oderwałam się na chwilę od łopaty, bo i tak, co odgarnę, to na nowo zasypuje… Wczoraj było ładnie, przebiegliśmy 20 km i padłam. Dosłownie zaryłam nosem w śniegu jak mi narta w czasie zjazdu nagle zahamowała zapadając się w dziurę zrobioną przez poprzednika. Mój szczupak był tak błyskawiczny, że Osobisty jadąc za mną nawet nie spostrzegł, jak lądowałam 😯 Dojechał na miejsce, wygrzebał mnie ze śniegu, otrząsnęłam się i pojechaliśmy dalej. Dopiero w domu stwierdziłam sińca na kolanie, którym trafiłam w nartę 🙄 Ale poza tym nic mi nie jest i mogę znowu na trasę, tyle że wszystko zasypane 🙁
Pyra c.d.
Nemo – tutaj też sypie i nawet przepowiadamy Panu Mężowi przymusowy urlop jutro, bo nikt niczego nie odśnieża Niedziela przecież.
A Haneczka na niedzielny obiad zrobiła roladki wołowe nadziewane serem, boczkiem, papryką i ogórkiem, do tego sos mięsno-cebulowy, zjadaliśmy to z ryżem i surówką (pekińska, dużo papryki w lekkiej marynacie, pomidor, cebula) Pyra bezczelnie zapytała, czy może wyżreć resztę (solidną) surówki Pozwolili.
Pyro
ja czekam na kolejny komunikat z trasy Yukon Quest.
wyscigu psich zaprzegow z kierownikiem na saniach, ktory w nieparzyste lata lata miedzy Whitehorse a North Pole. w parzyste odwrotnie. a moze wszystko odwrotnie 😉
U mnie na obiad była surówka z ostatniej resztki własnej kiszonej kapusty do ziemniaków smażonych na oliwie i kiełbasy z dzika (własny wyrób znajomego) duszonej w cebuli i czerwonym winie. Do tego czerwone wino węgierskie od Pana Lulka (z zamku w Kösög), a na deser świeży ananas. Właściwie pora już na podwieczorek. Zrobiłam szybko krem karmelowy i ochłodziłam w misce ze śniegiem. Na coś się ta zima przydaje 😉
Pyra c.d.
Połowa b.poważnych komentatorów znęca się nad Kaziem M. (M.Król, Pilch), że to odbiło chłopu, że wpadł (z entuzjazmem) w pazerne łapki taniej cwaniaczki, że oboje przekraczają granicę dobrego smaku itd itp
Kaziu, Kaziu Kaziu… zakochaj się! (Kabaret Starszych…?)
No to się zakochał, czego sie czepiają?!
Johnny,
pogooglaj za Yukonem, nawet ja Kanadyjka nie patrzę na to, czego sie Pyry czepiasz, ha?! Wszystko odwrotnie 😉
nie patrz tak surowym okiem Alicjo. wszystkie takie wydarzenia pozostawiaja po sobie sporo historyjek. naturalnie dobrze jest jak sie niezle koncza bo wtedy i my mamy mozliwosc sie o nich dowiedziec. gorzej jak zginie taki protagonista po drodze i zabierze przezycie ze soba. wowczas robimy 😮
mysle o kierownikach, a moze odwrotnie 😉
😮 brakuje tam gdzie 😮
A gdzież to nasz reporter kanadyjski? Chyba Go wilcy nie pojedli?
I za cóż dzisiaj kielichy wzniesiemy? Kto coś wie? Prawie 19.00, została godzina do namysłu.
O cholera… Jerzor powiada, ze trzeba iść po wino do sklepu (słusznie, ale to całe 5 km. tam i nazad!)
Ja surowym okiem, Johnny?! Toż ja przyjazna swiatu 😉
Sławku calgarskiemu trzeba odpuścic 8 godzin za Wami. Dobiegnie 😉
Chciał nie cjhciał, muszę sie odziać i wybrać, inaczej Jerzor mnie zamęczy, a i wina nie będzie. O, i jeszcze o serach mi tu… no to lecę. I sprawozdam.
Haneczko – jak to, jaka okazja?!
Żivot je cudo – wystarczy 🙂
no to jestem ze szklaneczka wody 😉
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ZdroweOdzywianie?authkey=CdWhkCYHDR4#5139813424354707666
Juz dobiegl.
Kolejny komunikat z trasy Yukon Quest. Nareszcie dotarly oficjalne czasy odcinka Dawson do Fortymile (50 mil). Najszybszy byl Dan Kaduce 6 godz. 07 min. W pierwwszej osemce najlepszych czasow znalazly sie dwie dziewczyny Kyla Boivin (6.44) i Michelle Phillips (6.56). Na prowadzeniu jednak caly czas William Kleendehn (jego czas 6.26). Teraz do Cirlce City. Odcinek Dawson do Circle wiekszosc poganiaczy zdecydowala sie pokonac z jednym odpoczynkiem. Czesc jednak tradycyjnie zrobila dwa postoje. Do Circle City pierwszy dotarl Kleendehn w sobote o 10.46 wieczorem w dwie godziny pozniej (00.49) Hugh Neff a Jasiu Maly spadl na 3 pozycje i w Circle stawil sie o 02.30 w nocy. Wszyscy zdecydowali sie na odpoczynek. Lider spytany o trase powiedzial ze ogolnie szlak dobry. Zatory lodowe po ostatnim sniegu do przejscia. Mial jednak problemy z czystym lodem (glare ice) i w pewnym momencie stracil ok 15 minut wpadajac w poslizg. Psy i sanie wylecialy ze szlaku. Nieco pozniej wpadl w stopiony lod (freezing overflow) i w tej kaszy skapal sie nieco. Trzeba pamietac ze Kleedehn ma drewniana noge i tego typu przygody stwarzaja mu pewnie wiecej problemu niz innym. Zglaszajac sie do swojego pierwszego wyscigu ukryl ten fakt obawiajac sie ze go nie dopuszcza i dopiero na trasie ktorys z musher’ow zauwazyl ze na jednej nodze ma tenisowke a mroz siarczysty i sie wydalo. Neff z kolei w swietnym nastroju. Dobiegajac do Circle jak powiedzial: „zorza polarna zwariowala (went nut)” a w uszach (iPod) wlasnie spiewali Doorsi „Come on Baby Light my Fire”… „wiedzialem ze bede mial dobry dzien”. Pierwszy na trase ruszyl lider o 4.09 rano ale tylko 15 min za nim Hugh Neff (4.34) skracajac swoj odpoczynekj. Jasiu Maly dal wiecej czasu swoim psom, wyraznie szykujac sie na koncowke. Ktora taktyka zwyciezy, zobaczymy. Poza obowiazkowymi postojami zalezy od poganiaczy czy, kiedy i gdzie zdecyduja sie na odpoczynek. Niektorzy robia to na szlaku zeby konkurencjia ciagle zgadywala gdzie sa i kiedy i jak dlugo robia postoje. Strategia. W miedzyczasie Buser ma problemy. Ten czterokrotny zwyciezca Iditarod juz na poczatku zostal tylko z 10 psami (startowal z 14). Ilosc psow nie musi byc zawada ale stracil dwoch przewodnikow wiec nie dobrze. Poki co ma szanse ale do Circle City jeszcze nie dotarl. Na czwarta pozycje wysunal sie Sebastian Schnuelle. Mala statystyka izolacji. McCabe Creek poplulacja 4, Pelly Crossing 284, Eagle 115, Circle City 73, Central 134 a sa oddalone od siebie nierzadko setki mil. McCabe Creek to chata Jerre’go i Kathy Kruse i 20 lutego splonela. Sluzyla jako punkt kontrolny od pierwszego Yukon Quest czyli od 1984 roku. Troche dlugi komunikat ale emocje wielkie
Cholercia siedzialem wczoraj bawiac sie zdjeciami do 4 rano. W midzyczasie zaczal sie i skonczyl w TV „Przeminelo z wiatrem”. Dzisiaj pobutke mi zrobil brat. W programi pierwszym Polskiego Radia bylo cos o Calgary. Pogoda ladna ale od jutra ochlodzenie (-12C i snieg).
Czasem w Calgary widac zorze polarna. Slabo ale. Kidys z kolegami pojechalismy na biegowki na weekend jakies 150 km na zacho i biwakowalismy w namiotach w gorach. Niebo sie rozswietlio na zielono. Rano z kolei bezksiezycowe ale rozgwiezdzone czego w miescie nigdy nie widac. Bylo z nami dwoch Nowofundlandczykow i pol plecaka zabralo im piwo, ktore taskali ze soba. Ot i tyle.
uff teraz jeszcze jedna szklaneczka i dawaj yyc_u obrazki
No wlasnie mam problem z obrazkami bo chcialem trase pokazac wlasnymi (z lata) ale cos sie nie chca przeprowadzic do flickr (web album) wiec moze jutro z pracy sprobuje. Moj komputer juz jednak sie wali a nowy mial byc w styczniu a ciagle zwlekam. Kolejny dowod ze odwlekac nie nada.
1 lutego 1944 roku, w Warszawie rozpoczyna się kolejny dzień okupacji. W samym sercu silnie strzeżonej niemieckiej dzielnicy pozornie jest spokojnie, ot taki zwykły dzień, ale wśród licznych patroli, wśród przejeżdżających pojazdów można zauważyć grupki rozmawiających i pozornie dokąś zmierzających przechodniów. Nie rzucają się w oczy licznym tu zawsze żołnierzom, wartownikom strzegącym niemieckich urzędów, zachowują trudny do opanowania spokój….Nagle wśród zwykłego hałasu ulicy rozlegają się strzały z broni maszynowej, coś się dzieje przy gwałtownie zatrzymujących się na środku ulicy, dwóch czarnych samochodach!!!
Za moment strzały słychać już ze wszystkich stron….
http://picasaweb.google.pl/antekglina/Zamach?authkey=E4VwQBdpkBA#slideshow
Sory…ja tu z wojną prosto w wyścig psów wjechałem….
Z trasy zdjec nie moge to moze w zamian pare z samego Dawson ktore przy innej okazji zrobilem. Slide show approx. 90 sec
http://www.flickr.com/photos/slawomir/sets/72157614159544094/show/
yyc_u
na miejscu jest tv set z ndr_u. gotowy reportaz bedzie emitowany 12/14 2009 na ndr. wpadnij to obejrzysz. pewnie beda i takie texty
…co jakis czas zeskakuje poganiacz z sani. pcha je. pomaga swoim psom w ciezkiej pracy. niekiedy biegnie obok. kubek przywiazany do dloni zanurza w sniegu. ogrzewa w dloniach i pije lodowata wode. nigdzie indziej na planecie nie otrzyma takiego napoju …
Kolejny dzien w wyscigu z czasem prawie jak w Yukon Quest.
Pogoda u Lulka jak zwykle cesarska . Prawie bez sniegu . Obiad w ulubionej restauracji na Wegrzech Krulewski. Przybyli dwaj Krulowie i ja czwarte nieslubne dziecko Baby Jagi. Daniom i przysmakom nie bylo konca. Poczta zostala zabrana. Powrot z Burgenladii w sniezycy. W Wiedniu intensywne opady sniegu. Teraz czeka mnie podroz z zasypanego sniegiem Krulestwa do zimnej i jeszcze bardziej zasypanej Ostroleki. Od rana praca przy ,,Wspomnieniach niebieskiego mundurka,, Otwarcie wystawy o Wiktorze Gomulickim w sobote.
johnny
przyznam ze nie zrozumialem instrukcji gdzie to moge obejrzec i kiedy. ndr to TV ? i data 12/14 2009 ? Slyszalem ze niemiecka tv robila reportaz takze o dwoch musher’ach Hans Gatt i Martin Buser. Pierwszy byl faworytem ale sie wycofal bo chce wziac udzial w Iditarod a Yukon juz wygral 3 razy. Drugi to znana rodzina, jego syn tez staruje w najwiekszych wyscigach. W zeszlym roku zdaje sie byl najlepszy z nowostartujacych w Iditarod.
no nie, nie nie przeczytalem i wyslalem. reportaz bedzie emitowany w kwietniu 12 i 13 tego roku w tutejszej stacji tv. NDR to regionalny program z polnocy kraju. specjalizuja sie od dawna w zimnych reportazach. nadaja rowniez sygnaal satelitarny.
jednym z organizatorow pierwszego wyscigu byl osadnik z Niemiec. jego corka bierze udzial w tegorocznym wyscigu.
jak nie masz NDR_u u siebie to wpadaj do mnie
Johnny…
Ty nie przesadzaj z tym wodolejstwem, my zdecydowanie wolimy vino (veritas)!
http://alicja.homelinux.com/news/img_7184.jpg
Tu Pyra
Limeryk z dedykacją :
Raz pewien blondasek z Berlina,
historie nawijał, jak z kina.
Ten deskarz z żagielkiem
niejednym figielkiem
się bawił. A reszta
przeklina!
Spod kofa 9dd9 !
Bylo prawie jak pisze Marek tylko calkiem inaczej. Przyjechali trzej pocztylioni. Trzech ich bylo. Tzech z fasonem. Dwóch wesolych jeden smutny bo mial zone.
Przywiezli poczte, w tym nieslychanie zachecajace do dalszej pracy puste opakowania. Ponadto doskonale wina.
Kazdy odebral nalezna mu przesylke a do tego udalo sie im wcisnac przesylke dla MalgosiaW. Ofiara bedzie Marek z którym prosze nawiazac osobisty stosunek pocztowy. Przypominam, ze zawartosc to wygrana butelka, tym razem najprzedniejszej gruszkówki oraz balaklava,
Zagranicznej produkcji.
Pogoda dopisala bo nie miala innego wyjscia. Jedzenie tez. Mówie o tym co zamówilem dla siebie. Na deser byly flambirowane nalesniki typu Gundel. Jedzone wraz z ogniem.
Butelkowa poczta zawiera aktualnie tylko przesylke dla Alicji. Tak czy inaczej do uzytku w przyszla zime. O tyle dobrze, ze nalewka dobrze dostoi i sklaruje sie
Mam wszystko w nosie i trzymajac figi za dobra podróz Marka ide
spac
Pan Lulek
No taki piekny limeryk wypisałam, i wcięło… niepoprawny kod! Niech szlag trafi te kody!!! Wierzcie mi na słowo, że był piękny, dobra?
O tym Blondasku z Berlina
pewnie niejedna dziewczyna
mogłaby to i owo powiedzieć
może i lepiej nie wiedzieć,
wybuchowa mina 😯
To nie ten piękny, tylko napredce wymyślony, tamten mi się zapomniał na amen 🙁
Pamięć mam dobrą, ale długodystansową, nie pamiętam, co pomyślałam przed chwilą, ale pamietam, co bylo 40 lat temu 😯
Pocieszcie mnie, że też tak macie!
Alicjo !
Wyobraz sobie, ze mam z identycznego materialu. Pamiec dobra ale któtka.
Co to ja chcialem napisac, Zapomnialem
Pan Lulek
tez tak mam Alicjo, tyle ze odwrotnie 😉
ide inwestowac w przyszlosc bo tylko na nia mozna liczyc 😆