Złapcie pawia

 

O tym, że można się wzorować na przepisach z dawnych wieków przekona wszystkich – mam nadzieję – ta opowiastka. Jest ona cytatem z książki De Witta, na którą się tu parokrotnie już powoływałem. Dziś przepis, który wymaga od kucharza wyprawy do parku lub angielskiego zamku. Nikogo jednak do takiej próby nie namawiam. Z tekstu przepisu wynika jasno, że kucharze w dawnych wiekach musieli być sadystami.

„JAK PODAĆ PAWIE W CAŁYM ICH UPIERZENIU,
KTÓRE TO PAWIE, CHOĆ UGOTOWANE,
WYDAJĄ SIĘ ŻYWE I ZIONĄ OGNIEM Z DZIOBÓW
Poniższy przepis jest typowy dla teatralnego charakteru uczt weselnych w renesansowych Włoszech. Pochodzi on z książki mistrza Martina z 1465 roku i przedstawiam go w oryginalnej formie, bo zapewne żaden z czytelników tej książki nie będzie chciał go wypróbować. Co ciekawe, Alice Waters z restauracji Chez Panisse w Berkeley w Kalifornii przygotowała podobną potrawę około 1975 roku i radzi zastąpić oczy pawia kamieniami księżycowymi. Platina przytoczył przepis Martina niemal słowo w słowo w swojej książce.
Żeby przyrządzić pawie wyglądające jak żywe w ich upierzeniu: najpierw należy pawia zabić kolcem wbitym w czubek głowy albo wykrwawiając go z gardła, jak koźlę. Potem rozetnij go od gardła do ogona, tylko tyle nacinając skórę, ile potrzeba, i ściągnij ją ostrożnie, tak żeby nie uszkodzić skóry ani piór. Kiedy obedrzesz ze skóry kadłub, ściągnij dalej skórę z szyi spodem na wierzch przez głowę, którą wtedy oddzielisz od górnej części szyi, ale zostawisz tak, żeby trzymała się skóry. To samo zrób z nogami, które oddzielisz od tułowia, ale zostawisz trzymające się skóry w ich dolnej części. Teraz starannie spraw odartego ze skóry ptaka, nadziej dobrymi rzeczami i łagodnymi przyprawami, i weź całe goździki i naszpikuj nimi mięso piersi. Upiecz ptaka powoli na rożnie, owinąwszy wokół szyi mokrą tkaninę, żeby nie wyschła od żaru ognia, przez cały czas zwilżaj tkaninę. Kiedy paw będzie miękki, zdejmij go z rożna i włóż z powrotem do skóry. Teraz weź metalowy stojak przymocowany do drewnianej podstawy i włóż na niego ptaka w taki sposób, żeby żelazne pręty przeszły przez nóżki i były niewidoczne, tak że w rezultacie paw będzie stał wyprostowany, z uniesioną głową, jakby był żywy, z piórami ogona starannie rozłożonymi w wachlarz jak szprychy koła. Jeśli chcesz, żeby zionął ogniem z dzioba, weź ćwierć uncji kamfory zawiniętej w przybitkę z szarpi [bawełnę] i włóż to do dzioba ptaka razem z odrobiną mocnego spirytusu [grappy] lub wina z wódką. Kiedy będziesz gotowy, żeby posłać ptaka na stół, podpal szarpie, które będą się przez pewien czas paliły. Dla jeszcze wspanialszego wrażenia nakryj upieczonego ptaka złotymi listkami przed włożeniem go z powrotem do skóry, która będzie natarta od wewnątrz łagodnymi przyprawami. To samo można zrobić z bażantami, żurawiami i innymi dzikimi ptakami albo kapłonami i drobiem.”
Nie biegajcie już po tym parku. I wypuście te złapane pawie. Lepiej pójść do sklepu i kupić zwykłego kurczaka. Może być nawet kaczka lub gęś. Najlepiej już sprawione. Bo sądzę, że nie ma w nas aż tyle okrucieństwa, by postepować ze zwierzętami jak nasi przodkowie.

Smacznego.