Magia drzew

Lubię swój sosnowy lasek na Kurpiach, wspaniale się czuję leżąc na hamaku rozpiętym pomiędzy brzozami, które sam trzydzieści pięć lat temu zasadziłem. A pod modrzewiami (też naszego sadzenia) wybujałymi wysoko ponad dach domu,  z radością, co rok znajduję pomarańczowe, modrzewiowe maślaki. Gdy zbyt długo siedzimy za granicą, nawet w ukochanych Włoszech, to tęsknię właśnie do tych drzew. Może dlatego, że przez lata patrzyłem jak rosną, a może dlatego, że są magiczne…
Nie tylko mnie przychodzą takie myśli do głowy. Pisze o tym  antropolog kultury prof. Anna Zadrożyńska:

„Drzewa w tradycyjnej kulturze wyobrażały prawie cały symboliczny wszechświat. Przydatne były przecież jako ukonkretnienia osi świata – korzeniami łączyły świat podziemny z ziemią ludzi, sięgając konarami wzwyż, ku niebu. Skupiały więc w sobie taką symboliczną moc jak rzadko które boskie stworzenia. Oznaczały wzrost, boską gwarancję życia, jedność wszechświata, wielkość, piękno, stałość, wieczność nawet, szlachetność, ale też i podziemny świat śmierci. Wierzyli też nasi przodkowie, że tam, wewnątrz ich pni albo wśród ich gałęzi skrywają się rozmaite duchy albo dziwne istoty nie z ?tego” świata lub zwierzęta, które je ucieleśniały. Sprzyjała tej symbolice także biblijna opowieść o drzewie wiadomości dobrego i złego. Niemniej różne drzewa rozmaicie oceniano – na co dzień jako przydatny budulec albo jako drewno na ogień, od święta zaś jako znak boskiej łaski.

Dąb, drzewo powoli rosnące, ale potężne, rozłożyste, dostojne, wyraźnie symbolizował siłę, długowieczność, trwałość, a żołędzie uznawano za emblematy życia, zdrowia i męskości. Bywał spalany na popiół, który miał służyć jako rekwizyt w czasie niektórych rytuałów zaklinających moc człowieka, wzmacniających życie. W zamierzchłej chyba przeszłości uznawano dąb za drzewo powiązane ze słońcem, za drzewo mądrości. (…)

Jemioła, ten zielony półpasożyt, rośnie na wielu polskich drzewach (także na dębach), ale tak wysoko, że ani człowiek, ani zwierzę doń nie sięgały, a tylko ptactwo mogło go dziobać i rozsiewać po okolicy. Uznawano więc jemiołę za odwieczny dar starożytnych bogów. (…) Pewne jest tylko, że od dawna uznawano ją za dowód i symbol nieśmiertelności, płodności i emblemat męskich genitaliów, rosła bowiem bez korzeni, nie dotykając ziemi. Może dlatego właśnie pojawia się jako bożonarodzeniowe przystrojenie izby, pokoju, salonu? Może dlatego pocałunek pod jemiołą ma przynosić dostatek, szczęście, powodzenie, trwały związek ciał i dusz tych, którzy się całują?

Wierzbę znali wszyscy nasi przodkowie. Rosła wszędzie. Do dziś symbolizuje naszą przaśną polskość, budzi nostalgię emigrantów, czułość wielbicieli mazurków Chopina. Natomiast niegdyś przypisywano jej cechy skrajne. Była więc znakiem wschodzącego słońca, kobiecości, sił żywotnych i wody. Jednocześnie też symbolizowała smutek, bezpłodność, chorobę i śmierć. Opowiadano, że wierzby to porzucone kochanki, bezdomni kochankowie, ludzie nieszczęśliwi. Wierzono, że w rozwichrzonych jej gałęziach przemieszkują jakieś czarownice, a ich puste pnie nadają się na siedziby złych mocy, diabłów, budzących grozę puchaczy. (…)

Brzoza, jak inne drzewa, to także oś świata, symbol zarówno życia, jak śmierci, początku i końca, wiosny, czystości i miłości, ale także smutku i kary. Jej wiotkie gałęzie miały moc przeganiania złych mocy. (…) 

Moje brzozy – Fot. Corbis

Kasztan, co wydaje się trochę dziwne, nie miał znaczeń magicznych. (…)Symbolizował życie człowieka, rodził się wraz z nim i – jak wierzono – wraz z nim umierał. Wróżono więc z kasztanowych drzew o życiu ludzi: gdy marniały, zapowiadały także rychłe odejście ludzi z nimi związanych.

Topola to drzewo symbolizujące kobiecość – smukła i wyniosła, miała oznaczać dwoistość natury, związek prze?ciwieństw, przynależność zarówno do wody i księżyca, jak do ognia i słońca. Często więc występowała w magii i w rytuałach związanych z narodzinami i ze śmiercią, z płodnością i miłością. (…)

Leszczynę, drzewo najwcześniej u nas z wiosną kwitnące, giętkie, wdzięczne i nie poddające się burzom i gromom, uznawano w Polsce za magiczne. To z niej wróżbici robili różdżki wskazujące żyły wodne, a niekiedy i ukryte skarby. Była też leszczyna drzewem mądrości, dowodem witalnych sił natury, płodności i miłości cielesnej.

Orzech włoski jako drzewo symbolizował męską siłę i płodność, a także zdrowie. Nic więc dziwnego, że gdy nasi przodkowie o kimś powiadali, że łupał albo tłukł orzechy, znaczyło to w języku kulturalnej konwersacji, że oddawał się cielesnej miłości.

Drzewa iglaste, takie jak świerk i sosna, wkroczyły do tradycyjnego świata symboli jako rośliny zawsze zielone, trwałe, długowieczne, silne. Na ogół więc wiązano je ze słońcem i nieśmiertelnością. (…)

Drzewa owocowe były osobną dziedziną troskliwości naszych antenatów. Były one przede wszystkim przedmiotem starań i dbałości. Owijano na zimę ich pnie słomą, wraz z nadejściem znaków budzącego się życia rozbudzano też drzewa w sadach. Zimowe i wiosenne rytuały bardzo często wiązały się z drzewami owocowymi, utożsamianymi z życiem ludzi.

Wyjątkowe znaczenie w sadzie miały jabłonie. Być może tę wyjątkowość pogłębiły jeszcze biblijne opowieści, a także związki z folklorem Europy Zachodniej. Może więc dlatego często zwano je drzewami życia, uznając za symbol rodzicielstwa, ich owoce zaś nazywano dziećmi. I z tej właśnie symboliki korzystano najczęściej przy dorocznych i rodzinnych obrzędach ?dobrego początku”.”

I teraz już wiem dlaczego i do czego tęsknię siedząc w upalny, letni dzień, w cieniu tamaryszku lub cyprysa.