Żurawie nie lecą, bo one już tu są
To Miś 2 czyli Marek zameldował pierwszy, że żurawie już do nas przyleciały. A wie to stąd, że wrzask jaki podnoszą te ptaszyska to i umarłego postawiłyby na nogi. Mieszka zaś Marek nie tak wiele kilometrów na północ ode mnie. I też nad tą samą piękną rzeką – Narwią. Zresztą sami się przekonacie (ci, którzy przyjadą) bo u nas, żurawie gniazdują na łąkach tuż za moim płotem. A widok żerujących ptaków jest niezapomniany. Jeden ze stada stoi ze wzniesionym pionowo dziobem do góry i od czasu do czasu wydaje przeraźliwy krzyk. Być może znaczy to w ich języku: „wszystko jest w porządku, jedzcie spokojnie, ja czuwam”. Żuraw ma dość wyłupiaste oczy więc trzymając zadarty do nieba łepek widzi niemal wszystko dookoła. Jest czujny.
Podobno są też już i bociany, a radio donosi, że widziano także i żaby zbiorowo przekraczające jezdnie rozdzielające łąki i bagna. Słowem – wiosna panie sierżancie.
A na wiosnę to i my się ożywiamy. Uczuciowo i kulinarnie. W poniedziałek był bukiet z jarzyn, we wtorek kusiłem Was pierogami ( w tym i z wiśniami), to dziś pomyślmy o czymś prawdziwie wiosennym. A w każdym razie zielonym choćby w nazwie.
Zielone bułeczki
30 dag mąki pszennej i drugie tyle mąki pszennej razowej, 5 dag drożdży, 5 dag masła, 1 szklanka mleka, 1 jajko, 1 łyżeczka cukru, pęczek szczypiorku, pęczek natki pietruszki, 1,5 łyżeczki soli
Drożdże i cukier rozpuścić w mleku i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po 20 minutach dodać mąkę, jajko, sól i stopione masło. Wyrabiać ciasto aż zacznie odstawać od rąk i wówczas znów odstawić w ciepłe miejsce. Gdy dobrze wyrośnie posiekaną uprzedni natkę i szczypiorek wmieszać do ciasta. Uformować okrągłe bułeczki wielkości dużego jajka kurzego, ułożyć na posypanej mąką blasze i poczekać aż wyrosną. Piec 25 minut w temperaturze 150 st. C
Zielona owsianka
0,75 szklanki płatków owsianych, szklanka usiekanych młodych listków pokrzywy, po 2 łyżki usiekanych młodych listków ogórecznika i żywokostu, 4 szklanki bulionu, szklanka śmietanki, łyżka masła, mała cebula, po szczypcie startej gałki muszkatołowej, anyżu, cukru, soli i pieprzu, łyżka soku z cytryny
Wrzucić płatki owsiane do rondla i zalać wrzącym bulionem. Gotować kwadrans. Drobno pokroić cebulę i zeszklić na stopionym maśle. Dodać usiekaną zieleninę, sól, pieprz świeżo zmielony, cukier i chwilę smażyć mieszając. Dodać do płatków i po wymieszaniu gotować 10 minut. Dodać startą gałkę muszkatołową, anyżek, śmietanę i podgrzewać mieszając. Doprawić solą i sokiem z cytryny.
Zielone migdały
2 kg szpinaku, 10 dag migdałów, 2 ząbki czosnku, oliwa z oliwek, sól, pieprz
Oczyścić szpinak z twardych łodyżek, umyć, osączyć i polać wrzątkiem czyli blanszować. Odcedzić i przelać lodowatą wodą. Osuszyć i grubo pokroić. Obrać czosnek i zmiażdżyć. Sparzyć migdały, obrać ze skórki, bo gorzka. I pokroić na połówki. Na rozgrzanej oliwie podsmażyć czosnek i migdały na złoto. Doprawić solą i pieprzem do smaku. Ostudzić. Połączyć szpinak z migdałami z czosnkiem i wymieszać.
Po takich daniach każdemu tylko zielono w głowie.
Komentarze
W Ostrołęce krótki powrót zimy zabieliły się pola i łąki a na jezdniach ślizgawka.
Intuicyjnie przewidziałem powrót zimy bo nagotowałem wczoraj słuszny garnek treściwej zupy z wkładką. Do tego pierogi z serem.
Miejmy nadzieję ,że żurawie mają zapas tłuszczu przywiezionego ( przyleciałego ? ) z ciepłych krajów i zimno nie zrobi na nich większego wrażenia.
Owsiankę z pędami młodej pokrzywy można już zrobić bo gdzie niegdzie widać już pokrzywowe liście .
U mnie sentymentalnie , Małgosia Załoga z Przasnysza, artystka malująca najlepsze ikony w Polsce. Za ikony wspólnie zrobione dostaliśmy złoty medal na Ogólnopolskiej Wystawie Rzemiosła Artystycznego w Warszawie
http://kulikowski.aminus3.com/
Dzień dobry.
Marku – sama dziewczyna też jest na medal.
Piotr podał przepis na szpinak z migdałami, który mi bardzo, bardzo się spodobał. Jak tylko będą w handlu szpinakowe liście zrobię, bo jak dotąd mój ulubiony szpinak był z grubymi swarkami boczku wędzonego i sporą dawką czosnku. Owsianki natomiast gotować nie będę, za to corocznie przynajmniej raz robię „zielony krupnik”. Krupnik gotuję na mięsie (najlepiej wołowinie z kością + skórka czy żeberko z wędzonki) normalnie – kasza, ziemniaki i na koniec piotężna porcja sparzonych i grubo siekanych roślin młodych : szpinaku, pokrzywy, lebiody, liści kalarepy. Z zieleniną gotować niedługo – 5-8 minut, wykończyć zupę lękką, złotą zasmażką. Ja bardzo lubię, Ania się buntuje ale raz w roku może się poświęcić.
O tym, że pokrzywa jyst smaczna i zdrowa ,pierwszy raz usłyszałam od mojego dziadka. Pewnego dnia wywołałam ogólną konsternację w rodzinie, gdy na pytanie „Co będziesz jadła na sniadanie?”- odpowiedziałam ,że kanapkę z masłem i pokrzywą. Zwielkim oburzeniem oznajmiono mi wtedy, że pokrzywa jest dla kur a dla mnie co najwyżej- szynka.Powinnam się wstydzić, ale do dzisiejszego dnia nie miałam jej w ustach.
A zdjęcie niestety pochodzi z czasów gdy jeszcze żyły dinozaury….
Witam wszystkich w ten piekny niesloneczny poranek.
Izyku, ty sie nie przejmuj ja sie szybko nie obrazam, zreszta nie byloby o co. Troche sie z Toba droczylam.
Zielone buleczki wyprobuje, bo czas przestac byc leniwym i zaczac piec chleb. A wlasciwie wznowic jego pieczenie.
Moja ulubiona zielona zupa to szczawiowa. Nauczylam sie jesc w przedszkolu i przeroznych stolowkach i kocham do dzis miloscia wielka i pierwsza. Tym bardziej, ze tutaj 3 listki szczawiu kosztuja fortune i taka szczawiowa kosztowalaby jakies 20 euro jak nic.
Ostatnio nawet kupilam sobie nasionka, ale poki co lenistwo wielkie ogarnelo i jeszcze nie posialam.
Jako calkiem wyremontowany donosze wiosennie co nastepuje.
W zoologicznym ogrodze Schönbrunn wyszly na pierwszy spacer biale misie. Dwa biale maluchy razem z mama. Dzieciaki maja trzy miesiace i jeszcze nie maja imion. Oczywiscie wszyscy zakochali sie w tych blizniakach. Panda zeszla jak gdyby na dalszy plan. Po prostu opatrzyla sie i weszla do codziennosci. Maluchy wystapily w telewizji i oczywiscie udzielily pierwsze wywiady. Niektórzy przypuszczaja mozliwosc znacznych politycznych wibracji.
Skoro sa juz blizniaki, to wszystkiego mozna sie spodziewac. Podrosniemy, zobaczymy.
Pan Lulek
A u mnie pierwszy od 2 miesięcy przymrozek w nocy był – -2 stopnie. Nie wiem, czy nie zaszkodził hiacyntom i tulipanom na balkonie. Lulek po wiosennym przeglądzie technicznym, Misio z Piotrem liczą ptaszydła na łąkach a u Kanadyjczyków nadal śniegu na tony.
Oj, właśnie się dowiedziałam, że zmarł Gustaw Holoubek.. Jego role czasem zapierały dech w piersiach, czasem były nieznośnie manieryczne. Tak, czy owak – wielki aktor. Szkoda
U mnie dzis rano -6°C, blekitne niebo, sloneczko i lekko zasniezona okolica. Tak bialo jeszcze tej zimy nie bylo. Pod wplywem tego, mimo wszystko wiosennego, slonca zaczelam robic porzadki w jednej szafce kuchennej. Na swiatlo dzienne wyciagnelam polska kasze gryczana, jaglana i hiszpanska soczewice kupiona rok temu w Barcelonie. Kompletnie o niej zapomnialam i kupowalam nowa 🙁
Pyro i inni, czy robicie cos z kaszy jaglanej? Z dziecinstwa pamietam zapiekana ze sliwkami (lubilam). Kanarka nie posiadam.
Nemo – jagły to jedyna kasza, której nie lubię. Chyba mi się skojarzyła z okropną zupą mleczną, na jakieś kolonii. Mój Ojciec lubił wypiekaną z tłuszczem do pieczeni cielęcej. Potem ze sklepów zniknęła i cielęcina i jagły. Nie mogę Ci nic podpowiedzieć ale mogę poszperać w książkach jeżeli zechcesz.
Kasza jaglana ma wiele fajnych zastosowań. Np. pyszna jest słodka zupa z rodzynkami i migdałami, zupełnie odmienne danie to jaglana na ostro z oregano i sosem sojowym, może być z czosnkiem i warzywami, są krokiety, zapiekanka lub suflet ze szpinakiem. Jemy niezbyt często ale zawsze ze smakiem. Który przepis podać Nemo?
Pyro,
dziekuje, poszperam sobie sama, szkoda fatygi, jak i tak tego nie lubisz. Myslalam, ze masz cos na podoredziu 🙂 Niektorzy robia tu hirsotto (Hirse=proso), ale chyba wolalabym na slodko.
Gospodarzu,
poprosze o ten suflet ze szpinakiem i slodka zupe.
Kasze jaglaną i jej prawdziwy smak poznałem bywająć na różnych uroczystościach kurpiowskich. Dawniej kasza jaglana była jednym z podstawowych dań na Kurpiach. Ze skwarkami i rodzynkami smakuje wyśmienicie
Niestety robiłem dwa razy i wyszło nie to samo co u zaprzyjaźnionych starych kurpianek.
Muszę udać się po nauki.
Odkryłem właśnie tajemnicę znikających komentarzy i niepoprawnych kodów.
Nigdy w trakcie pisania nie należy otwierać nowych okien i zaglądać np do wyszukiwarki. Każdorazowe wejscie na inną stronę/ inne okno traktowane jest jak zmiana kodu i nowy tekst. Zawsze po wychodzeniu poza stronę na której piszemy przed wysłaniem komentarza należy go skopiować. Inaczej tekst, który napisaliśmy trafi w otchłań zapomnienia
Bardzo proszę Kapitanie. W zamian poproszę o opisanie rezultatów.
Słodka zupa jaglana
0,75 szklanki kaszy jaglanej, łyżeczka masła, garść rodzynków, kilka (5 – 7 ) słodkich migdałów, sok z cytryny i otarta skórka, szczypta cynamonu i odrobina startego imbiru, pół szklanki słodkiej śmietanki (22 proc.), sól, cukier
Sparzyć kaszę , odcedzić, wsypać do garnka z czterema szklankami wrzątku. Dodać masło, odrobinę soli i tyleż cukru. Gotować 40 min. pod pokrywką i na małym ogniu. Przetrzeć przez sito, dosłodzić, dodać (do smaku) soku z cytryny i startej skórki a także imbiru i cynamonu. Wymieszać z namoczonymi uprzednio rodzunkami i psiekanymi migdałami. Dolać śmietankę.
Suflet jaglany ze szpinakiem
Szklanka kaszy jaglanej, 6 jaj, 2 łyżki masła, szklanka mleka, 15 dag mrożonego szpinaku, 3 łyżki posiekanego koperku, 2 ząbki czosnku, sól, biały pieprz, masło i tarta bułka do smarowania formy
Zalać kaszę mlekiem rozwodnionym pół na pół,posolić do smaku, doprowadzić do wrzenia. Teraz dogotować na płytce lub w piekarniku, by była sypka. Utrzeć masło z żółtkami wbijanymi po jednej sztuce by powstała piana. Dodawać wystudzoną kaszę, koperek, rozmrożony uprzednio szpinak. Posolić, doprawić białym pieprzem i zmiażdżonym czosnkiem. Ubić też pianę z białek i delikatnie by nie popłynęła połączyć z masą jaglaną. Żaroodporne naczynie wysmarować masłem i wysypać tratą bułka. Przełożyć masę sufletową i wstawić do piekarnika rozgrzanego do 230 st. C. Piec 35 – 40 minut. Polać stopionym masłem i podawać nim wystygnie.
Smacznego!
A wiec i u mnie dzisiaj wiosennie – zielone warzywa w zielonym sosie i do tego delikatna sola.
Sprobuje upiec zielone buleczki, troche sie jednak obawiam, ze efekt bedzie mizerny. Moje buleczki, choc ciasto na ogol pieknie wyrasta, po wyjeciu z pieca przypominaja troche kule armatnie 🙁
U nas dzisiaj bedzie jeszcze jesiennie, bo zazyczylam sobie makaron z sosem grzybowym. Juz sie nie moge doczekac.
Ha Panie i Panowie!!!
Jeszcze tylko jedna mala przeszkoda do pokonania i wyglada na to, ze zawitam w kwietniu w Pyrlandii!!!!
Tak, tak i zwołamy 5-osobowy zjazd pyr blogowych
No i zgodnie z obietnica bede sie musiala udac do Antwerpi po fiolkowe czekoladki 😀
🙁
Tak jest, tony śniegu, pochmurno i zima, -5C.
Powiadam Wam, że mocno mi to ostatnio daje po psychice, bo ileż można, ileż można!!!
Wszyscy o wiośnie, a ja jak ta sierota będę narzekać na zimę, dopóki śnieg nie spłynie.
Szpinak brzmi znakomicie, a i bułeczki kuszą – czyżbym się skłaniała ku pieczeniu?! Nie tak dawno piekłam chleb…
Co do pokrzywy i lebiody, to dzecięciem będąc, wyczytałam w jakimś poradniku, że bardzo pożywne i zdrowe, lebioda może robić za szpinak, a pokrzywa powinna być sparzona i tylko młode listki. Moja siostra chciała się wykazać gospodarnością i zrobiła lebiodę a’la szpinak. Rodzina nie wykazała entuzjazmu, o komentarzach zmilczę, po co wydziwiać, jak na ogródku tyle warzyw?! A lebiodę dla świnek. Przestałyśmy być takie wyrywne z nowinkami w kuchni.
Ela, jaki ten zielony sos do sałaty?
Przed chwilą zadzwonił PaOLOre – własnie wyjeżdżają do Warszawy z Wojtkiem, ale wcześniej pojadą na obiad do Rogalina. Nie byli na zakończenie Zjazdu i teraz chcą nadrobić. Jeżeli knajpka w wozowni będzie nieczynna, to zaproponowałam im dwie inne w tej miejscowości : „Pod dębami” i „Szklarnię”. Obie bardzo dobre.
Przeszkoda pokonana. Zawitam!!!
Wszystko wskazuje na to, ze mamy do czynienie z ukladem wielowarstwowym.
Pawel i Wojtek robia skok do Pyry, potem na boku zjazd pieciu Pyr. Czujecie bluesa? Bedzie piec Pyr. Jakis sabat.
A ja jutro jade do Wiednia. Ulegnie odbiorowi breloczkowa kula dla Tuski. Pozostaje Porsche i brylant. Moim zdaniem najlepsze szlifiernie brylantów sa w Holandii. Piekne brylant sprzedaja równiez w Rio de Janeiro. Tam lacza je ze szmaragdami. Kolia kosztowala swego czasu 1200 dolców ale nie bylo gdzie ukrasc ani skombinowac i odpuscilem. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Bylem kilka razy w odwiedzinach w holenderskich szlifierniach. Kusi jak djabli i nie mozna oprzec sie zakupowi chociaz malutkiego.
Kiedys w XX stuleciu byly równiez znane szlifiernie na Lotwie w Rydze. Potem zachowala sie tradycja szlifowania kamieni ale to nie byly juz diamenty. Moze teraz wróci.
Mój przyjaciel, kucharz amator, obiecal wydac jutro obiad na dwie osoby. Potem beda zakupy w firmie gdzie kiedy pracowalem, odbiór breloka i do domu. Prosze o bezsniezna jazde w obydwie strony.
Z tym sniegiem na drugiej pólkuli, to moglibyscie juz przestac, oglosic i wprowadzic wiosne.
Co prawda czwartek ale dzisiaj byl post czyli szlaban na gary.
Pan Lulek
Jaki tam post. To efekt tego wczorajszego „przeglądu technicznego” wspieranego płynnym wytworem Pana Lulka. Za moich czasów panowie mówili na to katz. Rzeczywiście w syndromie dnia następnego ponoć występował jadłowstręt. Nie wiem, nigdy nie doświadczyłam osobiście.
Bilet do Paryża w kieszeni , wyjazd przełożony o dwa tygodnie . Pogoda nie nastraja do podróży i biegania z aparatem. Mam nadzieję ,że 28 marca gdy zawitam do miasta nad Sekwaną wiosna będzie w całej pełni. Teraz do roboty: kończyć i odrabiać zaległości.
Święta za dwa tygodnie a po drodze Palma Kurpiowska w Łysych.
Zdjęcia będę robił przez czapki, a jechał bez most.
Alicjo, sos zielony do gotowanych warzyw, nie do salaty. Po prostu beszamel z duuuuza iloscia poszatkowanych ziol, jakie akurat pod reka!
Przypomniałeś mi Marku prawdziwą historię, której byłam świadkiem parę lat temu. Do autobusu rejsowego do Warszawy ,na jednym z przystanków zajrzała starsza kurpianka i zapytała: Panie kierowco, czy ten autobus jedzie bez Szelków? A kierowca:Jak pani chce, to można jechać i z szelkami…
Witamy nową blogowiczkę z Przasnysza 🙂
Tak się składa, że u mnie na obiad też kasza, ale gryczana z pulpecikami i białym sosem.A najlepsze danie z kaszy gryczanej to pierogi z kaszą i serem, najlepiej polane śmietaną. Palce lizać….I chyba nikt ich nie wymienił w trakcie pierogowej dyskusji.
Nemo – dziekuję bardzo za stworzenie mi pretekstu do pojawienia się w tym Szacownym Gronie i do zrobienia dziś na kolację tego, na co juz dawno miałam ochotę, ale wciąz wylatywało mi z pamięci – kasze jaglaną zapiekaną ze śliwkami. Z przyjemnościa więc poszperałam i znalazłam.
Kasze jaglaną (1,5 szkl.) opłukać, sparzyć, odcedzić i zalać gotującą się wodą (1 szkl) z mlekiem (2 szkl). Dodać 1 lyżkę masła, posolić i gotować na małym ogniu pod przykryciem ok. 1/2 godz (do półmiękkości).
POtem w żarodopornym naczyniu kaszę (posłodzoną) przekładać śliwkami wymieszanymi z cukrem i ewent. cynamonem. Wierzchnią warstwę kaszy skropić masłem i piec pod przykryciem 30-40 minut. Po wyjęciu z piekarnika dać jej czas na odparowanie.
Może to jest to danie, które wspominasz.
Przeczytałem dokładnie przepis na ciast pierogowe według Piotra .
Moje różni się tym ,że dodaję do mąki same żółtka . Cztery na kilogram mąki.
Rozdrabniam dużym widelcem i robię kaszkę . dopiero potem jest wrzątek w ilości 2 szklanki na kilogram mąki. Po wyrobieniu i ugotowaniu pierogów ciasto ma piękny żółtawy kolor i jest bardzo delikatne. To co zostaje po zrobieniu pierogów jest przerabiane na makaron domowy.
Z kilograma mąki wychodzą mi cztery duże rozwałkowane placki . dwa przetwarzam na pierogi dwa kroję w paski i powstaje makaron . Dwa z jednego. Sama przyjemność…
A brzucho rośnie 🙂
Jak bylam mala, to powtarzalam: „Szedl Kostek bez mostek przez czapki”, ale pojecia nie mialam, ze to kurpiowskie 🙂
Gospodarzu, dzieki za przepisy, wyprobuje niebawem i doniose o rezultatach.
Nirrod, ja zbieram szczaw na lesnych polanach i innych nienawozonych lakach, a w sprzedazy to go u nas chyba wcale nie ma. Moze jak sie wybierzesz za miasto, na jakies wydmy nadmorskie (Bloemendal), to znajdziesz dziki. Szczaw chyba rosnie wszedzie. Z mojego dziecinstwa wspominam ze zgroza zbieranie szczawiu na nasypie kolejowym, bo tam sie pojawial wiosna najwczesniej. Tory kolejowe byly chyba dobrze nawozone przez podroznych, bo na nasypach byla wielka roznorodnosc flory, a nikt tam nie chodzil z psami na spacery 😉
A Pyra na jutro zaplanowała ziemniaki smażone z czosnkiem, ziołami i skwarkami. Jest jeszcze kapusta wczorajsza w garze i może zrobię barszczyk do tego? Właściwie miałabym ochotę na babkę ziemniaczaną ale to trzeba jeść na gorąco, na świeżo, a wiem o której to moje zapracowane dziecię zląduje? Nie wiem.
Witam Was wieczorem!!
Witaj Małgosiu!
Przasnysz poznałem lat temu prawie trzydzieści!! A jeszcze lepiej niż miasto poznałem miejscową JW. Spędziłem tam kilka miesięcy.
Cudne to były chwile- tak na nie patrzę z perspektywy tych przelecianych lat!
Jeszcze proszę wyjaśnij, Miś napisał o Tobie że malujesz ikony.
Ikony się maluje?
Czy ikony się pisze. Dla mnie jesteś Małgosiu, pisarzem ikon!
Tak jak Rublow.
A może jest jakaś dyskretna różnica?
Pierogi z serem i kasza gryczaną też jadałem. Z Zamościa były!
Wspomniałem je jako znane i popularne na lubelszczyżnie.
Widzieliście już Nirrodową buźkę??
Ujawniła się nam…
No ładnie, ładnie…. 🙂
Małgosiu,
ja robię pierogi z kaszą gryczaną plus pieczarki lub lepsze grzyby przesmażone z cebulą, dyżurne pieprz i sól. Są bardzo dobre, o kaszy z serem nie słyszałam.
U mnie jest szczaw dziki, ale kiedyś wysiałam w ogródku i sobie rośnie, taki porządny, ogrodowy. Zajadam na bieżąco, nigdy nie uzbieram na zupę 🙂
No nie,wcielo caly moj komentarz 🙁
Drugi raz pisac nie bede,nie ma cierpliwosci!!
Donosze tylko Nirrod,ze szczaw moze zbierac na kazdej lace,tudziesz przy traktach spacerowych itp.Zupka nie musi,wiec kosztowac krocie 😮
W naszj Krainie Wiatrakow na szczescie szczawiu nie brakuje!!
Pa-Ana
Antek, gdzie Ty widzisz Nirrod? Też chcę zobaczyć.
Pyro!! Stuknij w czerwoną Nirrod!!!
Zaczerwieniła się zupełnie bez powodu.. 😉
Pyro droga musisz znalezc jeden z wczesniejszych dziesiejszych wpisow przy ktorych moj nick jest na czerwono 😉
Na wydmach szczawiu jeszcze nie widzialam. Bedzie skrzynka i wysieje. czas najwyzszy przestac byc leniwym.
Ha Antek byl szybciej. A wszystko przez Izyka….
Nirodku!!
A już mnie swędziały paluszki, aby dodać że to zdjęcie specjalnie dla Iżyka. Ciekawskiego Iżyka. I miałem rację!!
Alicjo,
Nie tylko ty narzekasz na niekonczaca sie zime, JA TEZ!!!!
W piatek znowu bedzie padal snieg, a nasi i wiosnie i szpinaku. Do tedo przestawic sie musze w srodku zimy na czas letni. Toz to zgroza.
Wracam do pracy.
Tuska
Antku, oczywiście ,że ikony się pisze- nie maluje.Masz świętą rację, ale u nas ta tradycja się nie rozpowszechniła i potocznie się mówi o malowaniu.Chylę czoła przed tobą bo przeciętny człek nie widzi różnicy.Przyrównywać się do Rublowa nie śmiem i daleko mi do niego.On był jeden wielki a my- cała reszta -próbujemy podążać jego śladem.To jak iść w stronę tęczy.Jeśli chodzi o pierogi, to właśnie cała moja rodzina pochodzi z Zamojszczyzny i pewnie dlatego taka kuchnia jest mi bliska.
Alicjo, dziękuję za propozycję pierogową ,na pewno wypróbuję i zamelduję o rezultatach.
Jej, jakie śliczne są nasze dziewczyny. I jak dobrze, że ja już nie w wieku, kiedy to zazdrość kobietę żarła, że to takie urodziwe po świecie chodzi, a dla nas, reszty, to co? Bozia poskąpiła? No nie, tak źle nie było tyle, że dawno więc i pewnie nieprawda.
Nirrod ujawnij sie jeszcze raz. Nie znalazlem albo jestem slepy.
Kacora nie mialem. Sami wiecie, ze po mich trunkach nie kacuje sie.
Wyroby Marka maja zasadnicza wade. Malizne
Pan Lulek
Specjalnie dla Pana Lulka
http://i20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/Image1.jpg
Moj internet jest dzisiaj wybiorczy i do polityki dopuszcza mnie sporadycznie. w przerwach zzerajac mi wpisy 🙁
Pisalam o wydmach i uroczyskach, bo łąki bywaja intensywnie nawozone, a przy traktach spacerowych psi intensywnie swoja obecnosc zaznaczaja, ale szczawiu jada sie malo i ugotowany, wiec obojetnie skąd brać, zawsze jednak dobrze umyć. Przypomniało mi się dziecinstwo i moja starsza siostra, moze 10-letnia, gotująca dzielnie obiad pod nieobecność Mamy i moj Ojciec – dzielnie jedzący zupe szczawiową z piaskiem chrzęszczącym w zębach i nie mogący się nachwalić, jaka ta zupa dobra była 🙂 Nigdy nikt nie był tak moim gotowaniem zachwycony, jak on wówczas 🙁 Moja siostra nabawiła się wtedy manii wielkości i do dziś nie znosi krytyki 🙁 Na szczęście nasze i szwagra – gotuje naprawde dobrze 😉
A do szczawiu, rabarbaru i szpinaku koniecznie podać albo potrawę czy napój z mlekiem, czy preparaty wapniowe łatwo przswajalne (i Ania i mój ślubny potrafią dostać okropnych bąbli po tych warzywkach więc wapno było obowiązkowe
http://www.polki.pl/zycie_gwiazd_znaniilubiani_artykul,10002384.html?print=1
Mama to mama i nie ma tu nic do rzeczy jak się nazywa.
A teraz Szanowni Państwo , ze specjalną dedykacją dla Pań z Krainy Wiatraków; Pucio, pucio!!
Ze szczególnym naciskiem na 4 kolejne tej sekundy pieśni.
Znaczy od 23 do 27.
A jak to u Was było?? 😉
Iżyk mógł być ciekaw, ja też jestem.
Iżyk za ciekawość dostał fotkę…
http://cooola.wrzuta.pl/audio/fhqUGxLcHO/anna_jantar_-_baju_baj
zapomniałem o pieśni…
Pyro Droga
Wywiad którego Jadwiga Kaczyńska udzieliła miesięcznikowi ViVA bardzo wiele wyjaśnia .
Zachowanie Głowy Państwa w dniu dzisiejszym również.
Matki nigdy nie są odpowiedzialne za zachowanie dorosłych dzieci , szczególnie gdy te podejmują samodzielne decyzje.
A wywiad jest świetny i bardzo dobrze przeprowadzony
Nie jedliśmy z Wojtkiem w Rogalinie, bo lokal w pałacu był nieczynny, a knajpa „Pod Dębami” jakoś nas nie zachęciła swym urokiem. W końcu wylądowaliśmy w Radzewicach, w znanym wam lokalu. Byliśmy jedynymi gośćmi, bo cały dzień nie było tam prądu. Uprosiliśmy gospodynię, żeby postawiła kilka świec, kuchnia przecież i tak na węgiel, no i po ciemku, przy świecach jeno, zaliczyliśmy cudowną kaczke z pyzami i modrą kapustą oraz gicz z pyrami, chrzanem i kapustą kiszoną poprzedzając to żurkiem w chlebie.
Komórka zarejestrowała Pyrlandię mocno wyrywkowo:
http://picasaweb.google.at/picasso739/Pyrlandia05032008
No, jutro/pojutrze walnie na Toronto i okolice spodziewane 30cm sniegu, a u mnie… 50CM!
Lena,
ja wiem, ze Ty też narzekasz, ja tak w ogóle wzięłam ciężar” narzekania na pogodę pod swoją klawiaturę, w razie gdyby Ciebie nie było 😉
Wszyscy śpią, to ja idę poczytać. Branoc.
Ha, pierogi, zielenina, gdzies tam wiosna, gdzies tam zima – a u nas cieplo, a nawet bardzo cieplo. Na wekend zapowiadaja cos kole czterdziestu stopni. Cieplej Ci Alicjo?
Szczawiu w Krainie Oz nikt nie choduje, na poboczach, lakach (?) tez nie rosnie zatem tez nikt nie sprzedaje. Wyjatkiem – sklepy polskie, gdzie mozna nabyc droga kupna (tu gleboki uklon w strone Andrzeja Sz.) szczaw w sloiczkach, juz gotowy przecier na zupe. Wiele lat byl to zelazny punkt na liscie zakupow. Az dorobilam sie wlasnego szczawiu w ogrodku. Rosnie sobie pieknie w ogromniastej donicy ku uciesze naszej i gosci.
Wracam do pracy – koniec przerwy.
Serdecznie Was pozdrawiam
Echidna
Juz na koniec dnia odmelduje, ze na obiad dzisiaj byly resztki. „Wyszlo” nam wszystko, a po zakupy nie chcialo nam sie isc ani tez jesc na miescie.
A wiec zjedlismy zielona wloska kapuste a maselkiem i tarta bulki (dzieki Gospodarzu za inspiracje). Do tego byly opieczone kromki chleba (pugliese) natarte surowym czosnkiem. Do tego zrobilam farinate- plaski placek jak pizza z maki z ciecierzycy.
Make sie miesza z woda (jak na nalezniki, moze troche gesciej) i posiekanym czosnkiem i sola. C ciasto wylac na zeliwna patelnie z oliwa, szybko podsmazyc. Przewrocic na druga strone, posypac parmezanem. Kroic jak pizze. Bardzo dobre jak jeszcze gorace…
nawet nie wiem skad to ja mialam make z ciecierzycy w mojej spizarni?