Zgadnij co gotujemy? (78)
Kolejny quiz będzie niemiecki. Mam bowiem w głowie świeże wspomnienia z Berlina i smak niemieckiej wątrobianki pałaszowanej na śniadanie z wspaniałymi bułeczkami. Trzy dzisiejsze pytania będą więc związane z niemiecką kuchnią. Kto najszybciej i prawidłowo na nie odpowie otrzyma, także i tym razem nie książkę lecz koszulkę (T-shirt) wyprodukowana na jubileusz 50-lecia „Polityki”. Aby umożliwić złożenie autografu i dedykacji, do koszulki dołączony będzie jeden z dawniej wydanych zeszycików kulinarnych.
No to do dzieła!
1. Są dwie bardzo słynne niemieckie zupy piwna i druga, ulubiona zupa kanclerza Bismarcka – co to za zupa?
2. Weisswurst – biała niezwykle delikatna kiełbaska pochodzi z…?
3. Najsłynniejsza niemiecka sałatka podawana i na zimno i na gorąco to…?
Odpowiedzi, jak zwykle, trzeba wysyłać na adres internet@polityka.com.pl
Komentarze
Nie bawię się w zgadywanie. Przyczyna – jak w ubiegłym tygodniu. Co mam, to mam i nie muszę więcej.
Natomiast rozpaczliwie potrzebuję PaOLOre i konsultacji z nim. Odezwij się Pawełku kochany.
Pyro droga,
no, nie rozpaczaj już 😉
Jestem, ergo: możemy się konsultować.
Tyle, że za niedługo muszę udać się na małą konferencję. Od południa znowu będę czuwać okołoblogowo.
Paółóre – może coś poradzisz. Nasz internet idzie z kablówki. Głownym odbiorcą jest komputer Młodszej, mój jest oddalony od niej jakieś 4-5 m. Żeby nie wiercić w ścianie i ciągnąć kabli po podłodze, ma odbierać internet radiowo. No i niby tak jest, ale wielokrotnie ta sieć wewnętrzna przestaje łączyć w ciągu dnia. Wczoraj wieczorem wcale jej nie miałam. Dzisiaj rano też miałam kłopoty. Mój komputer widział jakieś Neostrady od sąsiadów, a nie widział sygnału sieci Teodor z sąsiedniego pokoju. Nie wiem co z tym robić.
Pyro,
Sama piszesz, że twój komputer widzi sieć sąsiada. Jeżeli sąsiad nie zabezpieczył dostępu (na przykład hasłem) to używaj ile wlezie.
Krążył tu u nas taki dowcip:
– jak zapewnić sobie tani dostęp do Internetu?
– sprezentować sąsiadowi bezprzewodowe (radiowe) urządzenie dostępu!
P.S.
Koszty ponoszone przez sąsiada ani nie wzrosną ani nie zmaleją
Pyro,
jeśli komp Młodszej jest bezpośrednio podłączony do „kablówki”, tzn. bez czarodziejskiej szkatułki w postaci rutera, i to w kompie Młodszej znajduje się bezprzewodowa karta sieciowa, z którą łączy się Twój komp, to komp Młodszej MUSI być cały czas „na chodzie”, bo on wtedy spełnia rolę udostępniacza internetu. Był włączony?
Osobiście preferuję rozwiązanie z wolnostojącym ruterem, bo omija wszelkie humorzastości systemu Billa Gatesa, a przede wszystkim konieczność pozostawiania na chodzie Głównego Odbiorcy.
Klasyczna biała, to ponakłuwana z cebulą, czosnkiem i majerankiem z piekarnika i pod musztardę. Taka śniadaniowa wypaśna, to ostro do zrumienienia smażona i z dopbrze podśmietanionym sosem cebulowym i curry.
PaOLOre – Młodszej nie ma, a ja jestem ignorantką, analfabetką i co tam jeszcze chcesz. Jakieś ustrojstwo u Ani stoi osobno, a w nim 3 kabelki na wtykach. Jak się coś dzieje, to najpierw sprawdzam, czy wtyki dobrze osadzone. Rzecz w tym, że sygnał jest b. słaby – tam jest miejsce na 4 kolorowe kreseczki, tymczasem najczęściej jest zaznaczona jedna, góra dwie i wtedy komp mnie informuje, że połączenie jest dobre. Ale czasem jest tak słaby, że zanika sygnał bez widocznego powodu.
Znaczy router jest. Pyro sprobowalas ustrojstwu odlaczyc prad na jakies 1/2 minuty? Podlaczyc od nowa odczekac, az zacznie dzialac, zrestarowac wlasny komputer i sprawdzic czy zadzialalo.
Pyro,
jak się da, to przesuń to ustrojstwo jak najbliżej Twojego kompa.
Postaraj się, żeby linia (wyimaginowana) łącząca ustrojstwo z kompem przechodziła możliwie prostopadle przez ścianę (skos „pogrubia” przeszkodę). Możesz też, rzecz jasna, przesunąć własnego kompa.
Teraz znikam na dwie godziny.
Izyku, opisujesz polska biala? Bo ta niemiecka podawana jest z wody jak parowka i sklada sie z cieleciny i wieprzowej sloniny i skory. Jest jeszcze wersja hamburska luksusowa z dodatkiem kawioru, produkowana w czasach, gdy w Labie zyly jesiotry.
Oczywiście, Kapitanie, że polską. I jeszcze, że nie sklepową. Takiej z wody się nie poda, bo szkoda ją na wodę. Na wodę, najlepiej cały gar, rzucać możną tylko tę sklepową, bo jak za mało, to sól się na ustach krystalizuje.
No, no? Z kawiorem, pan kapitan mówi? Nic dziwnego, że wojnę przegrali!
Iżyk mami wereszczaką (tak się biała kiełbasa w sosie nazywała ongiś), a Pyra żyje przecież w krainie białej kiełbasy. Iżyku – z wody też jest dobra, jeżeli z chudego mięsa zrobiona. Pyra robi z łopatki z małym dodatkiem wołowiny ekstra. Natomiast tłusta biała, z dużym dodatkiem boczku, tłustych okrawków szynki itp dobra jest z piekarnika albo z rusztu.
O, pardą, madame, ale robienie kiełbasy samemu, to ja mam od dłuższego czasu i cały czas w planach. Będzie wędzarnia, będzie kiełbasa, będzie wszystko. tylko kiedy to „będzie” wreszcie będzie?!
znów przypomnę tę kopalnię:
http://www.wedlinydomowe.pl
tam jest wszystko, czego mi trzeba
Iżyku – ja mam książeczkę „Domowe wyroby mięsne”, jeszcze bodajże z lat 70-tych. Bardzo ją sobie cenię. W każdym zestawie wędliniarskim jest kilka starych przepisów i kilka nowych (np o wątrobiankach, pasztetowych itp są dwa XIX wieczne, dwa międzywojenne i dwa całkiem nowe) Pomijam tylko rozdział „techniczny” bo ja przecież uboju i rozbioru żywiny nie prowadzę.
witam
ostatniej niedzieli wpadła jak bomba do mnie sąsiadka
z talerzem parującej gorącej białej kiełbasy
– masz dzieciaku, jedz, niedziela jest
w domu rozszedł się zapach wielkanocnego śniadania
kiełbasa była z Jonkowa p/Olsztynem
dobra nawet, nie powiem
sama zjadła trzy eleganckie kawałki
mi się dostały trzy
a i pies porwał trzy ze stołu
więcej uczestników białokiełbaśnej uczty nie było
Z literaturą starociowo-bibliofilską też własciwie nie narzekam, tyle że zobaczyć na rysunku, a na zdjęciu? Lepiej uczyć się na cudzych błędach.
Inna rzecz, że ludzie się lubią mylić, a internet to taka straszna ratatuja”. Tutaj:
http://www.marbo.agnet.pl/
w zakładce „kuchnia wędkarska” jest milion przpisów na rybę, a w „Karp z pieczarkami” siedzi cichuśko takie zdanko:
„Pieczarki oskrobać, pokroić w plasterki, lekko posypać pieprzem, poddusić na oleju aż wchłoną wydzielający się sos (ok. 10 min).”
I co? Strona zupełnie tego, przepisy całkiem tego, a elementarna (cisnie się) wiedza, jak na jamajce o systemach dociepleń.
P.S. Od kiełbasy do ryb przez manowce lezę, bo ryby też się wędzi.
Brzucho
Tam u Ciebie komentować, to trzeba najpierw inteligentnie przez logowanie przeleźć, a mię tu nie staje, że tak po staropolsku…
Iżyku, mam nadzieję, że do czasu Zjazdu stanie Ci ta wędzarnia i przyjedziesz z jakimś pętem. 🙂
Smakowitego dnia wszystkim życzę. A gdzie to Pan Lulek dzisiaj?
Koniec zabawy. Quiz rozwiązany a nagrodę otrzymuje Pani Kamila Wyszomirska.(Proszę tylko o mailowy kontakt w kwestii odbioru bądź wysyłki.) A odpowiedzi są następujace:
1 Ulubioną zupą Bismarcka była Aalsupe czyli węgorzowa;
2 Delikatne białe kiełbaski to specjalność bawarska, króluja one w Monachium;
3 Niemiecka sałatka, ktora podbiła świat to kartoffelsalat czyli ziemniaczana.
Gratulacje!
właśnie blox mi podesłał mejla
że komentowanie udoskonalił
..no i jak było OK
to teraz jest raczej odwrotnie
czyli KO
:::
ale zobaczę, może mogę coś ustawić
żeby było lepiej
poprawiłem
albo tak mi się przynajmniej wydaje
Czy to mój komputer, czy u Was też aktualizowanie stron odbywa się ślamazarnie?
Obiad spakowałam w menażki i jadę do córki i wnuczki – obie mają zapalenie oskrzeli. Smakowitego popołudnia życzę 🙂
Hura! Hurra!! Hurrra!!!
Warto dziś było pójść na wagary 😉
Serdecznie dziękuję 😀 a NAGRODĘ odbiorę osobiście w piątek.
Pozdrawiam Gotujących Się
Kamila
Cale szczescie, ze nie wygralem. Nic dziwnego, tym bardziej, ze nie bralam udzialu.
Zalaczam za to, zamiast odpowiedzi przepis na salatke ziemniaczana jaka robi sie w naszej wsi.
Ugotowac w lupinach ziemniaki typu Kartoffelsalat. Ostroznie zeby nie byly zbyt miekkie i podczas krojenie nie rozsypywaly sie. Do obierania ziemniaków sprosic sasiadki do duzego pomieszczenia, na przyklad swietlice podstawowej szkoly która przeprowadzila sie do nowego budynku. Najlepsze do przygotowania ziemniaków sa panie, które przy tej czynnosci i dobrych napitkach wspominac bedy stare dobre czasy i oczywiscie wymieniac informacje na temat terazniejszosci. Najlepsze opowiesci dotycza oczywiscie nieobecnych.
Przygotowac sos do salatki. W sklad sosu wchodzi dobra woda mineralna, ocet, moze byc owocowy albo winny. Lepiej z bialego wina. Do tego dobry olej slonecznikowy, dopuszczalny jest z pestek dyni zielony albo czarny. Ten jednak jako dodatek w niewielkiej ilosci. Nie musi byc ze Steiermarku. Drobno pokrojona swieza, biala lub czerwona cebulka. Zmielony pieprz, lepiej bialy i czosnek. Moze byc granulat. Sos dobrze wymieszac i odstawic do naciagniecia. Sos powinien byc lekko kwasny. Do smaku. Jesli jest w domu sliwowica albo gruszkówka wlasnej roboty, wlac kieliszek niezbyt maly ale i nie za duzy.
Obrane ziemniaki szatkuje sie w plasterki. W ostatecznosci mozna kroic nozem ale w cienkie plasterki. Ziemniaki wklada sie porcjami do sosu. Nigdy na odwrót. Wkladac nalezy tak, aby ziemniaki byly rozdzielone. Nie wolno mieszac. Sosu moze byc odrobine zbyt duzo. Lepiej zbyt wiele jak za malo. Delikatnie przemieszac duza chochla zeby nie polamac plasterków.
Przykryc lniana sciereczka i gotowe. Dobrze jak troche postoi i przegryzie sie.
Cala sztuka polega na tym aby plasterki ziemniaków nie byly zbyt grube lub polamane a smak dawal dowód kunsztu gospodyni.
W kazdym domu salatka ta ma odrobine inny smak. Nie mówiac o lokalu albo o kraju w którym jest przyrzadzana.
Na dzisiaj byloby na tyle. No i powiedzcie czy warto bylo stawac do konkursu. Pozostale pytanie po prostu ma sie w malym palcu z zaznaczeniem, ze biale monachijskie kielbaski najlepiej smakuja w pazdzierniku podczas Oktoberfest w Monachium albo Stuttgardzie.
Prosze powolutku przestawic zagadki na wiosenna tematyke na przyklad salatki z kwiatów itp.
Pan Lulek
O! I to jest przepis! A nie 10 deka tego, 15 tamtego, dodać, wymieszać i pyszne. Przepis to sposób, a ten to już gawenda… ??!!-dejawu! !@#$%!!! Ja już to pisałem!
Pyro, myślę, że sama tego nie ustawisz.
Ja mam bezprzewodową neostradę i też w pewnym momencie zaczęła zwalniać i się zawieszać.
Trzeba w ustawieniach zmienić kanał, odległość między kanałami sąsiadów i Twoim musi wynosić 6, np. sąsiad na drugim kanale, to Ty przynajmniej na 8.
Gorzej, jak się ma młodego sąsiada, który ciągle zmienia ustawienia.
To pewnie trzeba zrobić w głównym komputrze, w razie czego zadzwońcie do wsparcia technicznego dostawcy internetu.
Trzymaj się! 🙂
Pyro!
A masz może przepis na prawdziwą, poznańską metkę; taką, jaka bywała w latach….., no dawno temu?
Tutaj, na dalekim wschodzie same podróbki i do tego bardzo nieudane! 🙂
a.j
Andrzej Jerzy – mam, zaraz poszukam i wystukam. W tej książeczce jest wszystko (albo przynajmniej dużo)
Jak dotąd rady PaOLOre sprawdziły się świetnie – ustrojstwo postawiłyśmy na oknie Młodszej i teraz jest o metr dalej ale w lini prostej i mogę pisać do Was.
A tak przy okazji : najuprzejmiej i najpokorniej proszę wysoko wyedukowanych specjalistów (Brzucho, Iżyk, Andrzej Sz) , miejcie , Panowie, wzgląd na profanów. Ewentualnie bardzo skomplikowaną wiedzę może nam wyłożyć Nemo z całym aparatem technologii żywienia na zapleczu. Ja jednak, Pyra wiekowa nieco, daję Wam słowo, że kiedy będę musiała się zastanawiać nad dysocjacją jonów wielocukrów w słabym środowisku alkoholu etylowego, to znienawidzę gotowanie na zawsze. Lubię chemię i nawet coś tam z niej liznęłam przez osmozę, ucząc tańców i recytacji w technikum chemicznym (specjalność technologia chemiczna) jednak co za dużo, to niezdrowo. Lepiej kiedy ktoś mi powie, że herbatę należy osłodzić przed wlaniem do niej rumu, bo cukier się będzie źle rozpuszczał, jeżeli zrobimy to w opdwrotnej kolejności.
Metka czyli kiełbasa pomorska
2,5 kg mięsa wieprzowego
0,5 kg słoniny
50 g pieprzu
sól i papryka wg uznania
Wieprzowinę i słoninę przepuścić dwukrotnie przez maszynkę, przy czym za drugim razem zastosować drobne sitko pasztetowe. Wsypać przyprawy i bardzo starannie wyrabiać całość na jednolitą masę. Napełniać szersze proste jelita wieprzowe i powiesić wyrób w przewiewnym miejscu na 4 godziny.
Wędzić przez 3 godziny w zimnym dymie.
(wg „Domowe wyroby mięsne” Tadeusza Kłosowskiego, wyd Watra 1969r)
O! Dziękuję! 🙂 Pachnie ładnie! Może się zmobilizuję do wyprodukowania partii eksperymentalnej.
a.j
W moim ogródku zaczely ruszac kwiaty. Pisalem kiedys na temat salatki z glówek kwiatów stokrotek albo mniszka lekarskiego. Nie mówiac o pysznosciach z komosy albo lisci tegoz mniszka.
Niedlugo rusza konwalia. Pytanie.
Co uzyskuje sie z konwalii a stanowi jednorazowy napój dla okreslonych gosci.
Nagroda, zapalona na pamiatke swieca nagrobkowa.
Pan Lulek
Witajcie
U mnie ciągle chorobowo. Kostkę co prawda podleczyłem, ale wciąż nie jest tak jak było. Sprawdza się powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. Ewce w trakcie rannego spaceru po lesie coś strzyknęło w plecach. Wieczorem była już z płaczem na pogotowiu. Diagnoza – ostre zapalenie korzonków nerwowych. Od poniedziałku leży jak fretka, w domu lazaret bo siostra (b.miła i kompetentna!) przyjeżdża robić jej zastrzyki. Dziś po raz pierwszy(Ewka nie siostra) zjadła obiad z apetytem. Przygotowałem jej barszcz czerwony zabielany a na drugie wątróbkę z cebulką, ziemniaki, buraczki i kiszony ogórek. Jak widać Przyjaciele, życie w aspekcie zdrowotnym nas ostatnio nie rozpieszcza. Jeśli chodzi o moją książkę „Bałkany” to piszę co noc. Mam już koło 60 stron druku i planuję do końca kwietnia skończyć wersję roboczą. Poza pisaniem muszę pociąć i porąbać drewno na przyszłą zimę. Trzy przyczepy zwiozłem i mam kompletnie zasypane podwórko. Co zaś się tyczy spraw zawodowych to od kwietnia idę do nowej roboty. Jedno w niej jest dobre-będę mógł codziennie z Wami korespondować.
Tyle na wsi
Pozdrawiam serdecznie
Drogi Wojtku z Przytoka!
Doszlo do mnie juz dosyc dawno, ze piszesz ksiazki. Sadze, ze pod nieco innym nazwiskiem i imieniem.
Po pierwsze, zycze Wam obojgu szybkiego powrotu do zdrowia. Dla Ciebie niezbyt chetnie ale Ewie móglbym polecic sasiada który jest zawodowym masarzysta. Pochodzi z Tyrolu i najpierw skladal do kupy narciarskich polamanców a od kilku lat mieszka obok mnie i zajmuje sie masowaniem osób które strzyknelo, kiedy niewprawnie zbierali winogrona albo uprawiali Nordic Walking. Na ogól zajezdzaja do niego rózne panie w najrózniejszym wieku. Biora zabiegi. Ostatnio przyjechala do niego mloda pani samochodzikiem BMW – Z3. Taka piekna zabawka. Pani pobrala zabieg ale samochodzik odmówil startu. Musialem pracowac w charakterze aniola opiekunczego i wzywac pomoc z zaprzyjaznionego warsztatu firmowego tegoz BMW. Przyjechali, sciagneli. Awaria byla powazna. Po raz wtóry w moim zyciu trafil sie przypadek braku paliwa w zbiorniku. Zaprzyjazniony mechanik zatelefonowal, skrecal sie ze smiechu i pytal co ma robic. Odpowiedzialem mu, ze podam sasiadowi, ze awaria jest stosunkowo powazna i dotycza braku gazu. Powinien wraz z pacjentka uzbroic sie w cierpliwosc. Przynajmniej do jutra rana. Protestów nie bylo a ja obiecalem w drodze wyjatku dokonac zakupu buleczek na sniadanie. Niestety pomimo skutecznosci kuracji samochodowej zwiazek ten nie ostal sie. Nie umiem powiedziec z jakiego powodu.
Wracajac do Twoich ksiazek. Chcialbym kupic po dwa egzemplarze kazdej która napisales. Jesli mozesz, po wyzdrowieniu dla mnie to zorganizowac, prosze albo odwrotnie, albo przy okazji Zjazdu. Bardzo o to prosze. Tylko nie odsylaj mnie do Merlina, albo innego domu wysylkowego. bo na dzwiek tego slowa dostaje wscieklej wysypki. Ja mam zwyczaj placenia swoich dlugów a chyba Pyra moze za mnie poswiadczyc. Kaz zrobic normalna oferte i powiedz gdzie mam wyslac pieniadze. Jesli jest tego sporo, to odbiore podczas Zjazdu a pieniadze wysle przedtem, zebys jako wziety Autor przypadkiem nie zszedl z glodu z tego swiata w oczekiwaniu na honorarium autorskie.
Zarty na bok. Zdrowiejcie predko i skutecznie a ja oczekuje wiadomosci.
Pan Lulek
Bry.
Zima. -14C rano. Pan Lulek niech Was nie mami kwiatkami. U mnie też kwitną – begonia „świńskie ucho”, bogenvillea, cyklamen, miniaturowe żonkile i takież hiacynty, szałwia purpurowa wypuszcza pąki. To wszystko na parapecie – zimą mają tam dużo słońca.
Nie piszę książki, ale archiwizuję i chcę to cholerstwo wreszcie zakończyć. Współczuję wszystkim, którzy mają taką pracę – porządkowanie zdjęć, dokumentów i takich tam. Jakaż to podniecająca robota!
Konwalie u mnie będą kwitły mniej więcej w trzeciej dekadzie maja. Oferuję każdą ilość, transport własny – tylko radzę trzymać z daleka od kuchni i sypialni.
Wojtek,
pozdrów Ewę i niech zdrowieje, w tym wieku nie wypada chorować!
Zaglądaj do nas częściej, tylko nie opowiadaj nam treści książki!!! Poczekamy, poczytamy.
Pozdrowienia dla wszystkich i udaję się do.
Biedulka Ewa. To cholerstwo naprawdę boli. Wojtek, jak to Wojtek – pisze i rżnie, rąbie i pisze. W przerwach gotuje. Do nas pisze z doskoku (dosłownie) Polepszenia życzymy.
Panie Lulek, pan jesteś przyzwoity człowiek, więc xczemu się pastwisz nad Wojtkiem? Przecież wydawca trzyma go już rok w niepewności z pierwszą książką, a Ty mu tu o egzemplarzach do kupienia. Weź Chłopie na wstrzymanie.
A co sie robi z konwalii jeszcze nikt nie odgadl.
Poczekamy, potrujemy.
Pan Lulek
cyku, cyku ..cykutę?
Wojtku, najcieplejsze pozdrowienia dla Ciebie i Ewy
Brzucho jest blisko.
Z konwalii robi sie belladonne a specjalistka w tym zakresie byla Lukrecja Borgia. Nie próbowalem, ale podobno kazda czesc konwalii jest trujaca a najbardziej herbatka ze swiezych klaczy. Jesli ktos nie wierzy niech spróbuje. Ja tam nie bede.
U nas od dni kilkunastu jest poszukiwanie sprawcy otrucia strychnina burmistrza niewielkiego miasteczka. Trucizna byla wstrzyknieta przy pomocy strzykawki lekarskiej w czekoladowa pralinke. Pralinka byla wlozona do koperty. Na kopercie narysowano pomadka do ust serduszko i zatknieto za wycieraczke sluzbowego samochodu. Policja wykryla, ze pralinka zostala kupiona przed kilku laty. Odnaleziono nawet sklep. Chory lezy w szpitalu w glebokim snie a lekarze walcza w dalszym ciagu o jego zycie.
Jesli zart, to makabra. Jesli zemsta, to zbyt daleko idaca.
Jak na razie nie znaleziona zadnych sladów ani motywów.
Smutne i tragiczne
Pan Lulek
Moi drodzy. Pilnie potrzebuje sprawdzonego przepisu na grzane piwo. (bez mlodych klaczy konwalii) 😉
Z gory dziekuje
Nirrod
Panie Lulku!
Konwalia (Convallaria L.) – rodzaj roślin jednoliściennych z rodziny konwaliowatych. Przedstawiciele tego rodzaju występują w umiarkowanych strefach półkuli północnej. W Polsce rozpowszechniona jest jedynie konwalia majowa.
Pokrzyk wilcza jagoda (Atropa belladonna L.) – bylina z rodziny psiankowatych (Solanaceae). Ma wiele nazw zwyczajowych: wilcza wiśnia, wilcza jagoda, psinki, leśna tabaka, belladonna. Występuje w Europie, Afryce Północnej, Azji Zachodniej. Introdukowana w części Ameryki Północnej. W Polsce także roślina uprawna i dziczejąca. Występuje głównie w południowej części kraju, roślina rzadka.
Jednak konwalia, to nie belladonna; i vice versa! 🙂
a.j
Nirrod,
moze ten link (niesprawdzony osobiscie) sie nada:
http://www.e-drinks.com.pl/piwo/piwo3.htm#13
Belladonna może mieć jeszcze takie znaczenie, ale chyba z konwalią nie ma nic wspólnego…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Belladonna_(aktorka_erotyczna) 🙂
Nirrod – ja mam tylko uwagę ogólną, że piwo popdgrzewane nie może przekroczyć 75 stopni celsjusza, bo straci smak. Można dodawać cukier, sok owocowy, szczyptę soli, miód (w zależności od gustu) – chorym radzono piwo grzane z żółtkiem utartym „na puch”
Nirrod, ja kiedys pijalam grzane piwo z sokiem malinowym podawane w „Harnasiu” u wejscia do Doliny Koscieliskiej. W zimie, po jaskini bylo najlepsze na rozgrzewke 😉
A może to…
http://www.kuradomowa.com/kuchnia/przepis_na_grzane_piwo.shtml
Jeśli grzane piwo to z kawałkiem cynamonu, gożdzikami i cukrem.
Ilość cukru wedle upodobań.
Jeśli ma być tylko dla Ciebie i Ulubionego zrób grzane z jajkiem.
W szklance zrób kogiel- mogiel, lub jak pisze Pyra utrzyj na puch, jedno żółtko na szklanko-porcję. A lepiej dwa…..ja tak lubię! Czasem i jak zimno na świecie.
Zalej to ostrożnie, mieszając, gorącym piwem z przyprawami.
Jak więcej trzeba utrzyj dużego kogla-mogla w jakimś garnku, zalej gorącym piwem i deeelikatnie, mieszając, jeszcze podgrzej. Tak jak ajerkoniak, troszkę zgęstnieje.
Smacznego!
A piwo z sokiem malinowym dobre jest i zimne, ale latem.
Ale wolę zimne bez.
Jesli chodzi o belladonne, i te dwie rosliny to ja wyczytalem dwie definicje. Obydwie trujace.
Z konwaliowych lisci mozna zrobic trucizne i Atropa belladonna L. tez daje sie uzywac w analogicznych celach. Tyle, ze ja gdzies slyszalem, ze te trucizne mozna robic z obydwu roslin. Tak jak gorzale mozna pedzic z róznych owoców. To wiem z wlasnego doswiadczenia. Rosliny sa calkiem inne. Moze ta Lukrecja Borgia byla wyjatkowo utalentowana osoba i z wszystkiego potrafila robic rzeczy uzyteczne. Nie wykluczone ze te jej mikstury braly nazwe z wloskiego okresleni Bella donna. Czyli piekna pani. Ponoc byla bardzo piekna tylko odrobine trujaca.
Co za mysli przychodza na wiosne.
Pan Lulek
Wojtku – zdrowia Wam obojgu. Mam nadzieję, że pod Pułtuskiem stawicie się w świetnej formie. Nie zainauguruję Zjazdu bez Was. Całusy!
Dzieki wam wielkie.
Zrobilam z zoltkiem i wyszlo pyszne. Ulubionemu ma sie po nim na zycie, moze grypa przejdzie bokiem.
Pamiętacie, był taki film „Nie jedzcie stokrotek” ?
Proponuje zmienić na „Nie jedzcie konwalii”. Stokrotki są w porządku.
Panie Lulku, a cóż tam za kryminały się u Was w Burgenlandii dzieją?! Swoja drogą, kto normalny zajada czekoladkę nieznanego pochodzenia. Kawał okrutny i raczej nie kawał, a usiłowanie morderstwa, no ale ten człek też łakomy. Ja bym nie tknęła.
Wojtki chyba zdążą się pozbierać do wiosny, nie mówiąc o jesieni!
A co z Tuśką?!
Jeszzce miałam coś napisać a propos wczorajszego – Brzucho, miałam kiedyś ziemniaki fioletowe, skórka była brudnawo-fioletowa, a w środku piękny fioletowy miąższ. Mój znajomy takie hodował i czasami mi podrzucał, pięknie się prezentowały w sałatce z olbrzymiego jaśka-fasoli, z garścią zielonego kopru, trochę ostrej kolorowej papryki marynowanej, w kostkę pokrojonej, 2 ząbki czosnku, sól, pieprz, oliwa i kapkę octu. Podrzucam sznureczek, ja miałam te „purple potatoes”. Smak zwyczajnych, sałatkowych ziemniaków.
http://www.deliciousorganics.com/recipes/potatoes.htm
Pozdrawiam wieczorową porą .
Zdjęcie miało być od rana a jest od wieczora. Internetu nie miałem cały dzień . Katastrofa
Koszulkę mogłem wygrać w rozmiarze XXL .
Ta, którą mam ciut przyciasna 🙂
http://kulikowski.aminus3.com/
Dzień dobry wieczór.
@Pan Lulek
„… herbatka ze swiezych klaczy …” w jakim kubku, w jakiej szklance? Technikę i tajemnicę zaparzania Pan zdradzi? 🙂
za Lulka, klacz powinna byc w miare swieza, wiec jeszcze bezdzietna, odpowiednio wyschla i zmielona w sam raz, jednak ruszac sie juz nie powinna, aspekt estetyczny moglby nieco ucierpiec, w jakim kubku? oczywiscie smakowym, w jakiej szklance? duzej, np. szklane domy:)
Herbatka z mlekiem klaczy . W Mongoli codzienność. Masełko zamiast cukru.
Jadę do Ułan Bator !!!
Alicjo,
swietny link kartoflany!
A ktore, wg Ciebie, sa najlepsze na kopytka? Ja probowalam rozne, cos mi nie szlo….
Kucharko,
kluchy to nie ja, jeśli jem, to w ilościach „na spróbowanie” i chyba nigdy nie robiłam kopytek ani knedli, ani żadnej rzeczy, która jego jest, być może w dzieciństwie, ale nie pamiętam 🙂
Do jedzenia kupuję „Yukon Gold”, albo całkiem młode w sezonie, jak się pojawią. Yukon gold najbardziej mi przypominają polskie ziemniaki, takie lekko sypiace się po ugotowaniu i zółte.
Wszystko sie zgadza z wyjatkiem ogonków przy literach. Pisze na niemieckiej tastaturze a nie lubie uzywac kombinacji klawiszowych.
Marek. Tam Ciebie jeszcze nie bylo- W Ulan Bator co oznacza Czerwony Jezdziec. Mozecie mi wierzyc albo nie ale raz tam bylem w nieslusznych czasach. Delegata tego kraju w naszej grupie roboczej nazywalismy Dzingis-Chan. Naret sie nie obrazal. Mongolia specjalizowala sie w dostawach koców z wielbladziej welny. Glupol bylem, ze ten, który tam kupilem, podarowalem. W Stuttgardzie, w malej bocznej uliczce od Königstrasse jest mongolska restauracja razem z barem Suschi. Osobny oddzial. Daje dobre jedzenie ale jak na mój gust zbyt malo przypraw.
Malo Bolonii, czekamy na wiecej.
Pan Lulek
Panie Lulku,
zaćmienie księżyca w odwrocie, ale moze Pan jeszcze złapać. Niestety, nie mam aparatu z teleobiektywem, ale kombinuję z tym, co mam, jak skończę, to nadam.
No dobra, niedawno show się skończył. Nie wydziwiajcie za bardzo nad jakością, nie dość, że brak teleobiektywu, to jeszcze statywu, trzeba było wstrzymywać oddech i liczyć do 5-ciu (w rozumie). Wyszło, co wyszło, w kolejności, chociaż jak widać po numerach, wiele wyrzuciłam.
-22C, nie myślcie sobie, ręce mi zgrabiały!
http://alicja.homelinux.com/news/Ksiezyc/