Gotuj się! Piotr Adamczewski zaprasza na kalmary(13).
W tym odcinku czas na kalmara w jego prawdziwej postaci. A kalmary są jak… odrzutowce. Zresztą, zobaczcie sami.
W tym odcinku czas na kalmara w jego prawdziwej postaci. A kalmary są jak… odrzutowce. Zresztą, zobaczcie sami.
Komentarze
No, no, bardzo smacznie o tych kalmarach było. Mnie szczególnie urzekła fragment o „oponie rowerowej :). Ja mam zawsze takie szczęście, że Gospodarz, przygotowuje na wizji wszelkie apetyczne cudeńka, zawsze wtedy jak jestem w pracy i mogę liczyć co najwyżej na kanapke z ogórkiem. Nie to żebym coś miał do kanapek, ale w porównaniu do smażonego kalmara, na ten przykład…
Co do sosów, to moja znajoma oaptentowała genialny sos grzybowo-czosnkowy z natką pietruszki. Ona akurat preferuje smaki ostre, na przekur Autorowi 🙂
Czytałam kiedyś – gdzie nie wspomne – że kalmara gotuje się albo bardzo krótko, albo długo (najlepiej w sosie) bo jeśli wybierze się wersję „środkową” to klamar będzie przypominał właśnie ową wspominaną część roweru :). Jednak jest to informacja nie potwierdzona przeze mnie empirycznie, więc proszę tu Pana Piotra o weryfikację.
A teraz jeden z przepisów, które „zdobyła” w swoim czasie moja żona:
– 300 g kalmarów pokrojonych w krążki,
– 2 szklanki ugotowanej fasoli jaś,
– 4 łyżki oliwy,
– 2 posiekane ząbki czosnku,
– 3 łyżki posiekanej natki pietruszki,
sól,
pieprz,
czerwony ocet winny.
Na gorącej oliwie szybko usmażyć kalmary, dodać czosnek, sól, pieprz, zamieszać.
Do ciepłych kalmarów dodać fasolę i natkę, wymieszać, uzupełnić przyprawy, skropić octem.
Doskonałe na przekaskę
Smacznego
kane
Całkowicie potwierdzam opinie o przyrządzaniu kalmarów, krewetek, ośmiornic, mątw itp. Albo krótko (bardzo krótko czyli kilka minut 10 – góra 15) albo bardzo długo i w sosie (jak mój podany tu dawno temu przepis na kalmary faszerowane cięlęciną mieloną). A przepis brzmi smacznie. Warto wypróbować.
Panie Piotrze Kochany, jesli laska, prosze sprobowac z asystentka, ktora od czasu do czasu polaskocze Pana pod paszka, zeby sie Pan smial ! Z usmiechem i zartem te wyklady ! A przydalyby sie tez dlugie szczypce zamiast widelca, byloby znacznie wygodniej. Oliwa pali sie na patelni. Znacznie lepszy jest olej roslinny – nima dymu. Uzywac tego oleju mozna kilka razy, ochlodzic i do lodowy. Czekam na nastepny program i juz chichocze z radosci ! Serdeczne pozdrowienia.
ladnie nam sie Bobas rozwinal, pozdrowienia i gratulacje dla Wszystkich
Kiedy w latach 70-tych kalmar pojawil sie w sklepach rybnych, ich przybycie do domu powitane zostalo przez domownikow typowym „niet”.
Mama jednak uparla sie. Ktoregos dnia podala na obiad flaki. Flaki jak flaki – jedlismy je bez wiekszych emocji. Tylko mama nas obserwowala, a kiedy juz dojezdzalismy do konca dania zapytala zdawkowo, czy smakowalo. Poniewaz smakowalo, to i wyjawila z sadronicznym usmiechem sekret flakow: kalmary.
I tak doszlo do ugody miedzy nami i kalmarami, ktora to uogda trwa do dzis.
Tylko nie wiem, czy kalmary sie z tego ciesza…
Niedawno jadłam (z nieswojego talerza, na spróbowanie) kalmary w bardzo delikatnej panierce, smażone w głębokim oleju. Po raz pierwszy naprawdę posmakowały mi kalmary!
A jeszcze rocznicowo – Gospodarz zapowiadał w pierwszym wpisie, że ten blog na pewno nie będzie zbiorem przepisów. No jasne, że nie jest – ale stali bywalcy zanotowali wiele przepisów, którymi się dzielimy często – gęsto.
Szklanka piwa w upalny dzień – za zdrowie Blogu i Blogowiczów!
„Podchodzilam” do kalamarow kilka razy, i….,i… najlepiej mi WYCHODZA w restauracji! Troche wychodzi drogo, ale co mi tam! Zyje sie raz.
Alicjo, jak przechodzisz upaly? Te 33 stopnie daja mi w kosc.
Buzia
Lena,
troszkę działam z wełną, ale słabo, bo właśnie te upały dają mi popalić. Odrywam się co chwila od roboty, nogi na biurko komputerowe i poczytuję. Tu jest okropna wilgoć, jezioro przez drogę. Upały to pies, ale jak dodać wilgoć….
Nie mamy klimatyzacji, bo mieszkamy prawie jak w lesie, dużo drzew naokoło i dużo cienia, ale na takie cuś jak teraz nie ma lekarstwa. A zdarza się parę razy do roku, że klimatyzacja by sie przydała, niewarte wydatku, póki co.
A ja wiem, jaki błąd robiłam z kalmarami. Kilka minut w głębokim oleju – KILKA! I chyba kupię panierkę do tempury, bo to mi będzie pasowało.
No nic, podkręcam wiatrak!
p.s.
Panie Piotrze, z tym myciem rąk to bez przesady – raz wystarczy, przecież to wszystko sie wysmaży w gorącym oleju!
Pięciokrotnie myte rąsie to raczej do przygotowywania niegotowanych potraw 🙂
A z drugiej strony – mikroby urozmaicają życie, nadmierna sterylizacja sprawia, że stajemy się mniej odporni na różne świństwa (co Marialka na to?).
Alicjo!
Też nie jestem specjalnie za sterylizacją, a już z pewnością nie naszych rąk! Potrzebujemy flory ( i fauny ) na nich. A gdzieś nawet zasłyszałam, że indywidualna flora bakteryjna rąk kucharza współdecyduje o… smaku potraw.
Jedyne w czym jestem ortodoksyjna, to prawidłowa pasteryzacja przetworów.
Kuchnia amerykanska:
KALMARY JEDNOMINUTOWE ( na 4 oosby) :
Skladniki:
4 lyzki oleju,
1 czerwona i 1 zielona ostra papryczka typu chili badz jalapeno, pokrojona w cienkie plasterki,
pol czerwonej cebuli pokrojonej w cienkie plasterki,
4 zabku czosnku pokrojone w cienkie plasterki,
8 kalmarow pokrojonych w plastry, oddzielnie czulki,
3-4 lyzki japonskiego octu ryzowego,
1 dorodny pomidor posiekany, gniazdo nasienne odrzucone,
1 lyzeczka startego imbiru,
8 dorodnych lisci bazylii,
Na duzej patelni rozgrzac 4 lyzki oleju. Kiedy bedzie prawie dymic, wrzucic na patelnie celule, papryczkii, czosnek i imbir. Nastepnie dodac kalmary i obracac je na patelnie na ostrym ogniu przez JEDNA minute. Wylaczyc ogien pod patelnia i wrzucic reszte skladnikow, obracac je jeszcze jakis czas na patelni.
Tradycyjnie podaje sie z frytkami z usmazonych zielonych bananow. Mozna podac na zielonej salacie z ryzem.
Mozna tez chlusnac na kalmary bialym winem, Heleno, zamiast octu, prawda? Lub wycisnac cytryne po usmazeniu i zamieszac. Albo napic sie bialego zimnego wina do pikantnych kalmarow…
Memo do siebie: pamietac o kalmarach na liscie szybkich posilkow…
Za oknem 32 C, w taki dzien tylko do wody…
ciao,
a
Alicjo,
Przegladam blog Pana Pitra codziennie, i wiesz co? Wy jedziecie na cudowny zjazd do Polski na ROCZNICE, a ja biedna musze maszerowac do pracy. Czy kyos mi wspolczuje?
Duchem bede z Wami, i z niecierpliwoscia czekam na zdjecia. Wiem jak Pan Piotr wyglada….ale Pyra, Ty Mis 2 i cala reszta bandy to juz nie. Wiem, ze cos wymyslicie.
Jest tak goraco, ze nawet o nalewkach nie mysle!
Buzia,
Lena – Ty sie nad soba nie uzalaj zbytnio. Wiecej jest takich co to zamiast na Kornikowe balangi musza do pracy. Gdyby tak wszyscy zjechali – o rany! co to by za fajne spotkanie bylo – biedny Kornik zamienilby sie w kurnik by grzadkami miejsce nam zgotowac.
Ci co nie moga dojechac sekundowac dzielnie beda pozostalym i niecierpliwie wyczekiwac wiesci ze spotkania. A propos – czy ktos z Was bierze ze soba laptop cobysmy na bierzaco mogli wspoluczestniczyc?
Echidna
Hi, hi
biezaco oczywiscie, biezaco
Echidna
Lena,
nic sie nie martw, dokumentacja z mojej strony na pewno będzie, bo bez aparatu nawet do sklepu za rogiem się nie ruszam, od czasu, gdy tam szłam i przepiękny pileatus pozował do zdjęcia, a ja nie miałam aparatu.
Moja relacja może być troche spózniona, bo nie wiem, kiedy dopadnę komputera, a w Polsce zostanę jeszcze jakieś 3 tygodnie po Zjezdzie. Przybliżony termin (wrzesień) zmyślnie ja właśnie podsunęłam, bo wiedziałam, że wtedy właśnie będę się do Polski wybierać 🙂
Teraz tylko sprawa pogody – ma być na mur!
A ja się podzielę 2 rzeczami:
1) przepisem na świetną potrawę z małych kałamarnic. Potrawa jest oryginalnie chorwacka, ale sposób obróbki małych ośmiorniczek to tajemnica włoskich szefów kuchni.
Otóż małe ośmiorniczki (można kupić mrożone, są bardzo dobre) najpierw gotujemy przez ok. 20 minut w wodzie zmieszanej z białym winem (proporcje 1:3), ale (tu istotne!!) do gotowania wrzucamy (prawdziwy, naturalny) korek z wina (!) Dziwny to sposób (ocierający się o zabobon 😉 ) ale przyznaję, że działa! Ośmiorniczki wychodzą kruchutkie.
Następnie obrane ziemniaki kroimy na większe plasterki bądź ósemki, przesmażamy z cebulą i czosnek przez jakieś 5-8 minut, po czym wrzucamy ugotowane ośmiorniczki (można je wcześniej pokroić) plus zioła i przyprawy rozmaite. Miodzio, robiłem to kilka razy, za każdym razem wychodzi mi coraz lepsze… 😉
2) w połowie lipca zjadłem w knajpie w Andaluzji najlepiej zrobioną grillowana ośmiornicę, jaką zjadłem w życiu. Była:
-świeżutka,
-wspaniale ponacinana, tak by była upieczona również od środka,
-bez farszu, czysty kalmar!
Cudo! Jutro próbuję to odtworzyć w domowych warunkach.
Tymczasem pozdrawiam Autora blogu i czcigodnych Czytelników!
SP
Korek (prawdziwy) od wina dziala takze fenomenalnie na zapobieganie bolesnym skurczom w nodzie w czasie snu.
Taki korek kladzie sie pod materacem, zapomina sie o jego istnieniu, az po paru miesiacach uswiadamia sie sobie, ze nie bylo ani jednego skurczu w nodze od Bog wie kiedy.
Kiedys dostalam piekielnie bolesnego skurczu i przypomnialam sobie, ze w czasie remontu materac stawiany byl na sztorc, wiec pewnie korek wylecial.
Metode z korkiem zarekomendowal bardzo rozsadny i nie zabobonny lekarz piszacy w powaznym dzienniku Daily Telegraph. dr Le Fanu. POwoiedzial, ze nie rozumie dlaczego tak sie dzieje, ale dostal w tej sprawie wiele listow od czytelnikow, ktorzy w ten wlasnie sposob leczyli sie z nocnych skurczow w nogach.
Na zlosc Gospodarzowi kuchni zrobilem kalmary inaczej.
Kalmary mrozone (biale nawet jak wywrocisz na nice). Butelka oleju sojowego, bulka tarta meksykanska specjalnie dla owocow morza, jajka swieze, sol, pieprz nie, limonki nie trzeba.
Olej nagrzany do wymaganej goracosci, pierscionki kalmara
wyprane w jajku i bulce tartej meksykanskiej (co to specjalnie dla owocow morza stworzona), wrzucasz i czekasz 10 minut jakies (pietnascie bylo, ale to ze wzgledu na kolor). Smazac popijasz winko biale Carlo Rossi, w miedzyczasie zajmujac sie innymi pociesznymi bzdurami.
Jak sie usmazyly, wzialem do geby.
Syszylem nadmiar oleju na swierzo wypranej scierce kuchennej.
Popijajac winkiem Carlo Rossi, nie mialem detek rowerowych UKRAINA, mialem cos na ksztalt gumy arabskiej z nadmiarem soku z lemonek w jamie gebowej.
Wniosek? Nastepnym razem bulka tarta bez dodatkow meksykanskich.
To z kalmarami fajne jest, pokazalem film znajomemu architektowi w Puebla, bardzo byl ciekawy.
Drugi wniosek: powinienem jeszcze z piec razy obejrzec ten filmik co Pan o kalmarach tu stworzyl.
Serdeczne pozdrowienia z Puebla.
dw
Kochana Heleno!
Skurcze to brak witamin z grupy B. Piwo, piwo i jeszcze raz piwo! Po pierwsze bol ustapi, a po drugie humor Ci sie poprawi!
Podruze ksztakca, nauczylam sie tej metody leczenia w Kanadzie.
Podroz!
Ha ! I zniow sloma!
Dlaczego kalmary nie zostały obrane z wierzchniej skóry, dlaczego nie ma dokładnej informacji nt patroszenia?
Całe to jąkanie się, niepewność, sztuczność…Program robiony bez przygotowania i w ostatniej chwili?
„Nigdy mi się nie udało że jak płynąłem łódką…” – proszę, co to ma być?
Z przykrością reasumuję, że z takich rad i tak podanych korzystać nie będę.
Sympatyczny i pełen uroku prowadzący zrobiłby furorę, gdyby najzwyczajniej lepiej się przygotował – Panie Piotrze, proszę potraktować to jako życzliwą wskazówkę, Pański kunszt naprawdę da sie pokazac lepiej.