Kolacje na gorąco
Coraz częściej kolacja staje się jedynym posiłkiem w ciągu dnia, do którego siada się bez pośpiechu. Nie mając przed sobą obowiązków, czyli spokojnie, bez wielu czynników powodujących, że w ciągu dnia jemy na chybcika – czasem nie zwracając uwagi na to, co się zjada – kolację możny celebrować, a przynajmniej poświęcić jej nieco więcej uwagi.
Kolacje powoli przekształcają się w obiado-kolacje a to oznacza, że stają się głównym posiłkiem dnia. Trzeba więc podawać wówczas coś naprawdę pożywnego, kompensującego niedostatki południowego menu. Wniosek jest prosty: trzeba je o wiele staranniej przygotowywać.
Wydłużony w wielu wypadkach czas pracy jest przyczyna dla których to nie południowy posiłek jest najważniejszy. Wzorem innych krajów zjada się w środku dnia lekki lunch. Dlatego też kolacje bywają w dużej mierze posiłkami gorącymi składającymi się z tradycyjnie obiadowych dań: zup, mięs czy ryb albo pełnowartościowych dań bezmięsnych.
Dania winny być tak pomyślane, aby przygotować je można było rano lub poprzedniego wieczora a po powrocie z pracy tylko dokończyć. Przygotowania nie mogą trwać zbyt długo, aby nie narażać na szwank cierpliwości biesiadników.
Tak więc dobór dań musi być szczególny: przy stosunkowo najmniejszym nakładzie pracy muszą powstać dania efektowne i smakowite.
Polecam zaledwie kilka z takich dań. Co jakiś czas znajdują się one i na moim stole.
Polewka piwna
4 szklanki jasnego piwa, szczypta cynamonu (według smaku!),1 kajzerka, 1 szklanka śmietanki, 3 żółtka, 3 łyżeczki cukru, szczypta soli.
Jako dodatek: 20 dag półtłustego białego sera i grzanki z 1/2 bułki wrocławskiej .
Śmietanę wymieszać z żółtkami, cukrem oraz solą.
Zagotować piwo z pokruszoną na drobne okruchy bułką i gorące wlewać mieszając, do garnka z żółtkami ze śmietaną. Wstawić raz jeszcze na ogień doprowadzić prawie do wrzenia, ale nie zagotować.
Twaróg pokroić w kostkę. Bułkę wrocławską pokroić w kostkę takiej wielkości jak twaróg, ususzyć na patelni bez tłuszczu.
Kostki twarogu włożyć do talerzy z polewką piwną, grzanki podać osobno.
Zupa pomidorowa z soczewicą
2 1/2 szklanki rosołu drobiowego z kostki,1 puszka (400 g) obieranych pomidorów w soku,2 szalotki lub dymki,2 ząbki czosnku,2 łyżki oliwy z oliwek lub dobrego oleju, 1 puszka konserwowej soczewicy lub 15 dag suchej,sól,pieprz,1 łyżka siekanej świeżej bazylii lub 1 łyżeczka suszonej,4 łyżki delikatnego serka homogenizowanego.
Rozgrzać oliwę lub olej w garnku, dodać posiekana szalotkę lub dymkę oraz czosnek, dusić, aż staną się szkliste, dodać wówczas pomidory wraz z zalewą. Soczewicę odsączyć ( lub suchą po uprzednim namoczeniu na kilka godzin, gotować około 20 minut), dodać do pomidorów, wlać rosół drobiowy. Gotować wszystko razem 10 minut, po czym zmiksować, doprawić solą i pieprzem.
Serek wymieszać z odrobiną soli i siekaną bazylią.
Zupę podawać w talerzach lub filiżankach, na wierzchu kłaść po łyżce serka z bazylią.
Grzyby dla dorosłych
25 dag pieczarek,25 dag boczniaków 25 dag świeżych lub mrożonych borowików,5 dag suszonych grzybów,2 ząbki czonsku,2 dymki,2 łyżki masła,2 łyżki oliwy lub oleju,sól,pieprz,3 łyżki winiaku lub brandy.
Grzyby suszone umyć i namoczyć w ciepłej wodzie na kilka godzin.
Pozostałe grzyby pokroić, najlepiej na cienkie paski.
Rozgrzać w garnku masło z oliwa lub olejem, dodać posiekaną jak najdrobniej ,wraz ze szczypiorem, dymkę, przeciśnięty przez praskę czosnek i chwilę smażyć nie rumieniąc na niedużym ogniu.
Zwiększyć ogień, dodać pierwszą partie świeżych grzybów, smażyć mieszając 5 minut.
Grzyby suszone odsączyć, pokroić w cieniutkie paseczki, dodać do świeżych grzybów i jeszcze chwilę(około 3-4 minut) gotować, nie dopuszczając do przyrumienienia. Wyjąć grzyby łyżka cedzakową, pozostawiając grzybowy sos w garnku. Chwile gotować sos do lekkiego zgęstnienia, dodać alkohol i grzyby, sól, pieprz do smaku.
Jeszcze potrzymać na ogniu około 5 minut. Podawać potrawę posypana siekana natką. Jako dodatek doskonałe będą wszystkie rodzaje makaronu lub ryż.
Omlet z bananami (dla dorosłych)
4-6 jaj, sól,1/4 szklanki słodkiej śmietanki lub skondensowanego mleka,2 łyżki rumu lub innego mocnego alkoholu, 3 łyżki masła, 2 łyżki cukru, 2 banany.
Rozgrzać 1 1/2 łyżki masła na patelni, dodać pokrojone w krążki banany oraz cukier. Smażyć razem 2 minuty.
Resztę masła rozgrzać na drugiej patelni. Jaja ubić 16 uderzeniami, co jest podobno wystarczające dla uzyskania dobrego omletu), dodać szczyptę soli oraz alkohol i mleko lub śmietankę.
Wylać masę jajeczną na rozgrzany tłuszcz.
Smażyć podważając brzegi i przechylając patelnię, aby masa spływała pod spód. Kiedy wierzch omletu jest jeszcze miękki ułożyć na środku połowę usmażonych bananów, zawinąć i na wierzchu położyć resztę.
Podawać na gorąco z dodatkiem maślanych bułeczek lub chałki.
Komentarze
Szanowny Panie Gospodarzu !
Uprzejmie prosze o upublicznienie miejsca i jadlospisu bankietu jaki niewatpliwie odbyl sie z okazji 50 lecia Spoldzielni Pracy Polityka. Majac takiego znawce przedmiotu w swoim gronie, nie ulega dla mnie watpliwosci, ze wspomniany bankiet winien przejsc do historii bankietyzacji a odpowiednia teczke na jego temat nalezaloby zdeponowac w wiadomej Inststytucji. Nie wiem czy dobrze zrozumialem, ze powstaje nowa dziedzina kolekcjonowania informacji tak zwana deponizacja aktualna ktorej zbiory beda systematycznie udostepniane odpowiednim lustratorom do biezacej dzialalnosci.
Przepisy dzisiejsze jak zwykle wspaniale.Pieknego dzisiejszego i nastepnych dni zyczy.
Pan Lulek
Panie Lulku już odpowiedziałem na Pańską interpelację w tej sprawie. Proszę cofnąć się o jeden dzień i przeczytać. Albo sięgnąć do zszywki Polityki z marca br. Rozumiem wprawdzie zainteresowanie tym epokowym wydarzeniem ale szkoda miejsca i czasu na powtarzanie starych i znanych wiadomości.
Zdobywanie nowych przestrzeni oraz pokonywanie nowych trudności, to leży w naturze surfistów, kitesurfingowców, paraglaidingowców ? to ci bez motorków.
To sporty uzależnione ? a po czasie nas uzależniają – tylko od natury, od wody i od powietrza. To czym oddychamy zamienia się przy sprzyjających warunkach atmosferycznych oraz korzystnej konfiguracji terenu w wiatr. I tak długo jak to nie powróci do stanu poprzedniego jest zabawa na sto fajerek.
Kitesurfing to relatywnie nowy sport. Jest wiele do zrobienia w poprawieniu bezpieczeństwa. Przede wszystkim długie linki są faktorem, który w przyszłości może ograniczyć ilość osób uprawiających ten sport na jednym spocie. Może to oznaczać, że kitesurfing sam będzie się ograniczał.
Fruwanie to wspaniale uczucie. Sigmund Freud tez o tym pisał, ze nie ma nic piękniejszego niż fruwanie. Ale cos mi się wydaje, ze miał zupełnie co innego na myśli.
Nie ulega wątpliwości, ze są to sporty ekstremalne, ale nie tylko, jest to również przygoda z naturą, która należy chronić przed złymi wpływami. Uprawiający je nie zostawiają smrodu po sobie wzorem motocyklistów czy samochodziarzy itp.
Naturalnie, ze spróbować tyle tylko, ze nie samemu. To zajmuje zbyt dużo czasu, a i życie może okazać się za krótkie.
Alicjo, te rybki po których pozostał już tylko delikatny smaczek lekko, bardzo lekko przypominały w smaku łososia. Można serwować na wiele sposobów, również w marynacie. Dla mnie to zbyt wielki delikates by cudować na inny sposób niż tradycyjnie piec na patelni i na niej dopiero solić i skropić cytryna. Ryby również nie pieprzę, nawet jeżeli są to ziarnka papaya. Te oferowane w sklepach są nie do jedzenia. To owoc ciepły i podobnie jak pomidor i arbuz nie znosi chłodni, lodówek i tego typu udoskonaleń. W zeszłym roku znajomy łatał do Indii, przywoził raz w tygodniu kartonik. Paluszki lizać.
Pozdrowienia dla łasuchów.
Klimaty nostalgiczne i nowatorskie jednocześnie ? Pan Piotr podaje nam dziś przepis na polewkę piwną – ulubioną zupe śniadaniowa naszych prababek nie znających jeszcze kawy. Ta sama zupa wytrawna zwana gamratką podawana była przez dwa stulenia panom na śniadanie jako wstęp do wereszczaki (biała kiełbasa w piwie) albo jajecznicy. Teraz zmieniają one swoje tradycyjne miejsce ze stołu śniadaniowego na kolacyjny. Też dobrze, chociaż jak dotąd w porze kolacyjnej raczej nie dajemy rady zjeść 2 – 3 daniowego obiadu – chyba, żeby jego czas przeciągnąć do francuskiej 3-godzinnej normy czasowej.
Przepis na grzyby bardzo obiecujący. Wypróbuję jeszcze w tym tygodniu tylko bez boczniaków – nie widzę ich ostatnio w moich warzywniakach, więc zwiększę ilość pieczarek. Grzybów suszonych mam jeszcze spory zapasik, a zaufanie do przepisów Gospodarza utrwaliło się u mnie na mur.
Wszystkim amatorom papierówek chcę przypomnieć, że w sadownictwie egzystują pod nazwą pepina inflancka i nie powinny pożółknąć, Alicjo – one muszą zbieleć, przyjąć barwę papieru. Nie należy ich też trzymać na drzewie do stanu pełnej dojrzałości, bo zamiast orzeźwiającego, kwaskowatego owocu uzyskujemy mączystą, słodką masę. Tu zauważę, że właśnie papierówki są doskonałe na cydr i przeciery jabłkowe. Wiśnie to ulubiony owoc na domowe przetwory w mojjej rodzinie, bo i kompot wiśniowy jest wysoko ceniony i sok i nalewka i konfitury Te niezbyt słodkie 30 dag cukru/ kg owocu) Czasem mi się zdarzało dostać koszyk wiśni od rodziny ale zazwyczaj kupuję i to dużo. Nie robiłam jeszcze letniego deseru made in Toscania czyli wiśni zagotowanych z odrobiną wanili, 1 goździkiwm i cukrem w czerwonym winie. Ponoć znakomite, ale tak się dziwnie w mojej kuchni zdarza, że albo rodzina zje wiśnie soute, albo wino wypije i jakoś nie mogę zgrać obydwu składników.
Mysle, ze lament Slawka nad papierowkami i wisniami dotyczyl niemoznosci kupienia ich w jego okolicy. Sa to owoce nietrwale i zle znoszace transport, a wiec dla handlu nie interesujace. Chcesz miec wisnie, to sobie posadz albo poszukaj znajomych z takim drzewkiem. Tutaj jest to samo, ludzie maja w ogrodach pojedyncze drzewka papierowek i jak obrodza, to jest dramat, rozdawanie i upychanie owocow, ktore juz na drzewie staja sie prawie niejadalne. Z niecierpliwoscia czekam na moment, w ktorym moje papierowki przestana byc kwasne i twarde a nie zrobia sie jeszcze maczyste i nie popekaja. Wisnie sa jeszcze rzadziej spotykane, bo na surowo nie smakuja, a tradycji przetworow wisniowych nie ma. Slynny Kirsch, czyli wodke pedzona z czeresni robi sie oczywiscie ze slodkich sfermentowanych czeresni. Moj zapas wisni do rolady szwarcwaldzkiej uzupelniam w Polsce 🙂
Pyro, masz racje, przepisy Gospodarza (i nie tylko jego) budza zaufanie, ale jest gorzej: budza apetyt!
Wczorajsze nalesniki z orzechami wzbudzily entuzjazm „widowni” i daly sile do plewienia sporego kawalka ogrodu, czego osobiscie nie lubie i chetnie deleguje. Argumentem bywa cos dobrego przedtem (plewieniem) lub potem…
Wszyscy pewnie zajęci poważną robotą, tylko ja snuję się po blogach, jak to kobita bez przydziału. Tak mi się cosik rzewnie myśli, bo jutro przypadałyby moje „złote gody” gdyby Jarek dożył, czasem kilka miesięcy to ogromna różnica. No, dobra. Jest jak jest, mleko się rozlało i szlus. Ostatnio (a i w najbliższej przyszłości) mam niewielki dostęp do maszyny, bo Ania jest sporo w domu. Wiadomo właścicielka ma absolutne pierwszeństwo i źle znosi rodzicielkę co godzinę zaglądającą do jej pokoju , czy klawiatura wolna. Przeglądam właśnie przepisy z ostatniego tygodnia i z definicji rezygnuję z góry z każdego deseru, w którym są banany na gorąco. Wydają mi się mdłe – nawet te po amerykańsku z lodami i czekoladą. Nie zrobię też pewnie zupy pomidorowej z ciecierzycą, bo trudno ją kupić, a mnie się kojarzy tylko z kuchnią arabską i hiszpańską. Jeżeli ktoś natomiast podziela moje „polskie” konserwatywne gusta kulinarne, to może sobie zrobić zupę grzybową a la flaczki
Zupa kolacyjna ala flaczki ze świeżych grzybów :
0,5 kg świeżych grzybów (najlepsze „dzikie” ale i pieczarki moga być)
pojemnik śmietanki, 2 łyżki soku cytrynowego, sól, biały pieprz, spora ilość majeranku, odrobina gałki muszkatołowej, siekana natka pietruszki, po 2 ziemniaki młode na osobę, nieduża cebula pokrojona w drobną kosteczkę, 4 łyżki masła.
Grzyby pokroić niezbyt drobno ( to jest zupa do gryzienia) , na maśle zeszklić cebulę, dodać grzyby, posolić, popieprzyć, mieszać od czasu do czasu aż się płyn z grzybów wygotuje. Wtedy zalać 1 ltr wody gotującej dodać odrobinkę gałki (1 x otrzeć o tareczkę) gotować na małym ogniu 20 min. W innym garnku gotować ziemniaki. Do zupy wlać sok z cytryny, śmietanę , wsypać majeranek, sprawdzić, czy dosyć słona, koniecznie „dokręcić” świeżego pieprzu. Osobno ugotowane ziemniaki kłaść gorące po 2 w talerze, zalać zupą, posypać pietruszką. Zjeść. Smacznego
Pyro, ja juz niecierpliwie czekam na swieze dzikie grzyby. Znam w okolicy kilka miejsc, gdzie bywa zatrzesienie kurek i prawdziwkow, ale gdzies tak dopiero od lipca, bo to ponad 1500 mnpm.
Banany na goraco najlepsze sa upieczone w folii (z odrobina masla) na ognisku lub grillu, lub tez usmazone na patelni, ale tylko przekrojone wzdluz i ladnie zrumienione na masle, az beda miekkie i pachnace. Nie dodawac cukru, bo i tak beda slodsze niz surowe, za to posypac swiezymi czarnymi jagodami. Niebo w gebie!
Pyro droga!
Współczuję Ci bardzo- to takie oczywiste, Twoje rzewne myśli w obliczu jutrzejszej rocznicy.
No i nie wszyscy zajęci poważna robotą- zgłaszam się ja, Marialka, nie zajęta niczym ważnym do 14.30
W kwestii obiadokolacji- ogarnęło nas domowe szaleństwo pt. ” Pieczone ziemniaki”, bardzo sezonowe, w ciągu roku zjadamy ich niewiele…
Panie Gospodarzu !
Prosze o wybaczenie. Wtedy jeszcze nie bylem pelnoprawnym czytaczem Polityki, gdyz zaledwie przed tygodniem otrzymalem pierwszy zaprenumerowany numer papierowy. Ja tam w jakies internety i inne bajery nie wierze. Co na papierze, to na papierze. Wszystko inne to jak opowiesci o amerykanskiej tarczy antyrakietowej. Gdyby ona istniala, to moznaby ja spokojnie kupic w Warszawie na Sadionie 10 -cio Lecia.
Czy istotnie prawdy jest, ze odchodzi Pan na zasluzona. Jesli tak to co bedzie z Panskim blogiem i nami wszystkimi pozbawionymi duchowego przywodztwa.
Kresle sie
Pan Lulek
Marialka, Krajanko – w której części miasta uwiłaś sobie gniazdko? Ziemniaki tyle , że surowe, smażone zaliczyłyśmy sobie wczoraj. Dzisaj będzie mielony i surówka z kalafiora (nb polecam b.smaczna i prosta – utrzeć kawałek kalafiora na grubej tarce, lekko posolić, po 10 min włożyć łyżkę kwaśnej śmietany i łyżkę majonezu, wymieszać, sprawdzić czy dosyć słone Uważaj, sosu musi być malutko, tyle tylko, żeby kalafior nie był suchy i ziarno trochę się lepiło do siebie)).
Pyro droga!
Jestem Marialką wildecką…
Kalafior- dobra rzecz, za przepis na sałatkę dziękuję. Wypróbuję!
W niedzielę gościłam pozłotniczki spracowane mimo dnia świątecznego i kalafior gotowany na parze pojawił się w sałatce ( tak! tak! razem z pieczonymi ziemniakami chili).
Panie Lulku
Rozmawiałem z panem Piotrem na targach książki . Na bloga będzie miał więcej czasu bo odpadną 12 godzinne dyżury redakcyjne.
Panie Lulku – to dziennikarska cecha ciekawość świata. Dlatego rozumiem Pana. Spowoduję, że znana Panu Monika wyśle dodatkowo numer ze sprawozdaniem z jubileuszu. Mam nadzieję, że to będzie miła rekompensata za początkowe kłopoty z prenumeratą.
Miś 2 napisał prawdę. Nie zrywam związków z Polityką a więc i blogiem. Będę miał więcej czasu na podróże, gotowanie, pisanie książek i kontakty blogowe oraz prowadzenie i rozbudowę naszej witryny. Do redakcji – tak jak i inni z wyjątkiem wydawców i szefostwa – będę wpadał dwa może trzy razy w tygodniu na ploteczki, po gazety i podpisanie książek wysyłanych zwyciężcom quizu. Słowem dolce far niente!
Panie Piotrze!
Pańskie ” dolce far niente” rysuje się bardzo twórczo!
Zatem jak najwięcej wolnego czasu życzę.
Czy „dolce far niente” oznacza „dolary za nic” ?
Jeszcze jedno pytanie z włoskiego:
Czy „makaron al dente” to to samo co „pasta do zębów”?
Andrzeju Szyszkiewiczu!
To ” słodkie nie robienie niczego”.
” Dolary za nic” to co najwyżej słodki sen.
Pozdrawiam.
Ho Ho!
A tu coraz więcej pytań z włoskiego…
Marialko, skarbie – p. Andrzej Sz. to „stary” prowokator, który ma przewrotne poczucie humoru. Nie daj się wpuszczać w maliny Dziewczyno.
Ale Wam dobrze! A tu gorąco, młoty, wiertarki, kurz i jacyś obłąkani ludzie ciągle czegoś chcą. I tak dziś do wieczora niestety. Od rana ani czasu, ani weny nie miałem by coś ciekawego napisać. Tyle, że adrenalina we mnie kipi z głodu, bo oczywiście nic nie jadłem. Gorąca kolacja? W domu, w lodówce pusto, zostało trochę boczku wędzonego, ziemniaki, cebula, pomidory. Usmażę boczek w plastrach z cebulą, upiekę ziemniaki, posypię koperkiem i do tego sałatka z pomidorów mocno posolona i popieprzona. No i zimne piwo by stres odpuścił i zlazł ze spiętego grzbietu. Będzie pysznie, tłusto i sycąco. No i niestety cholesterolowato jak diabli! Ale raz się żyje.
Pozdrawiam
Witajcie,
jadam juz cale lata tylko obiado-kolacje.Tak sie do tego przyzwyczailam,ze gdy jestem w kraju ,bardzo ciezko jest mi sie na nowe godziny przestawic 🙁 Przestawiam,wiec moja rodzine,ha ha !!!
Pyro- podobnie jak Ty nie przepadam za cieplymi i smazonymi bananami.Sa zawsze jakies rozciapane,papkowate brrr.Lubie slodkie,ale tej slodkosci na goraco nie toleruje.
A z komputerem mam tez podobne klopoty.Jeden czeka na naprawe,wiec do jedynego jaki jeszcze dziala rozpychamy sie wszyscy troje!!!
No ale teraz naprawde musze uciekac,bo na obiad nasi-goreng,mizeria i szaszlyki z kurzych piersi………robota czeka 😉
Pozdrawiam.
Dzień dobry!
A cóż to u Ciebie Wojciechu się wyprawia, remonty jakieś? U mnie sąsiedzi kładą nowy dach, huk, stuki, i różne takie od wczoraj, a w ub. tygodniu było zrywanie starego, też niezle dawali po uszach.
Obiado-kolacja to u mnie norma od 25 lat, o 17-tej, światek, piatek czy niedziela, bo tak się ustawił żołądek. A jak jadę do Polski, to śniadanie najchętniej bym jadła ok.16-tej. O obiedzie nie wspominam! I nigdy nie ma na tyle czasu, żeby nastawić żołądek odpowiednio, chce się jeść, to jem.
Panie Lulek,
Stadion 10-lecia o ile sie nie mylę, jest likwidowany, nie pamietam, czy remont, czy nowy, a wszystko z okazji Mundialu 2012 (dobrze mowię, Warszawiacy?).
Juro…Juro 2012, nie Mundialu…ale to pewnie też jakieś dolary za nic, a ja spieszę z wyjaśnieniem 😉
Pan Gospodarz !
Dziekuje, a przy okazji uklony dla Pani Moniki. Ma sie te dojscia.
Pan Lulek
Sofanes,
racja, na moim kontynencie króluje baseball, football hamerykański, a jeszcze wyżej, u mnie – hokej, właśnie się zakończyły zażarte rozgrywki o Stanley Cup, gdzie Anaheim Ducks z Kalifornii dały popalić Ottawa Senators. Na dworze upał i duchota, a oni hokej uskuteczniaja (w hali). W ten sposób nie bardzo kojarzę, które to mistrzostwa świata (chyba co 4 lata?), a które Juro. Wiadomości o światowym footballu zwanym soccer są rzadkie, jedyne ożywienie było w ’98 roku, bo Amerykanie się zakwalifikowali, grali nawet nienajgorzej i dlatego mozna było oglądnąć w tv (z licznymi przerwami na reklamy).
A ja tu małą kromuchę na lunch i przy okazji uświadamiam stałym bywalcom, że to już 11-ty miesiąc zasiadamy przy klawiaturach i wymieniamy spostrzeżenia, zdjęcia, opowieści rodzinne (pamiętam Pyry wpisy z grudnia, nawiązujące do jutrzejszej rocznicy, która nie będzie „w pełnym składzie”, takie życie, cholera…) i cała masa innych rzeczy, którymi tutaj się dzieliliśmy.
Kilka osób pobyło i sobie poszło, stała grupa się trzyma (Torlin, Wojtek, Ana, ja – pewnie kogoś pominęłam! – od sierpnia), a po drodze przybyło wiele sympatycznych blogowiczów. No to za miesiąc z groszem rocznica! Nie watpię, że zagotujemy się!
Pozytywnie, rzecz jasna.
Witam!
Szanowny Panie Piotrze i szanowni blogowicze.
Miałbym taką prośbę,aby w ramach „intymności” może podać,jakie Wasze danie lub zestawienia składników w jedzeniu budzi zdziwienie,zgrozę Waszych znajomych lub rodziny a Wam /nam/ smakuje i basta.
Ja mam takie danie,choć trudno to nazwać daniem,ale świetne jest na takie upały jak ostanio i jest to: ogórek gruntowy z miodem – uwielbiam.
A Wy szanowni blogowicze.
Z pozdrowieniem
S/P
Ojojoj… ! Upał! Muszę się z ogródka raz na godzinę przenieść do domu dla ochłody.
Stefan,
Ogórek z miodem? Gruntowy? A kiszony z miodem nie łaska?! Nie, nie korniszon, tylko kiszony prawdziwie, nie marynowany w occie. Mój Tata tak to nam „sprzedał” i zasmakowało!
A ostatnio moi sobotni goście wywalili oczy na tę sałatkę ze szpinaku według Gospodarza, jaja na twardo, truskawki ( plus jeżyny – moja inwencja) i ostry sos z dodatkiem musztardy dijon. Zniknęło biegiem i przyznali, że kombinacja ich zadziwiła, ale było doskonałe!
Dawno temu zdumiała mnie sałata (też bodaj młody szpinak) z cieniutko pokrojonymi pieczarkami i czymś tam jeszcze. Obawę wzbudziły surowe pieczarki, a przecież to pyszny dodatek!
doloze wiec, na pytanie Stefana moje drobne trzy zlote, surowa wolowina, najlepszej jakosci, ledwo scieta na grilu, powoduje odruchy dyplomatycznie obronne ze strony polanskich gosci, a dla mnie rarytas, a juz szczegolna niechec, prawie wymiotna, powoduja u tychze skorupiaki z morza i tym bardziej ryby na surowo, ktore z kolei dla mnie sa czyms z rajskiej polki, byla juz wprawdzie mowa o tym na blogu, ale pytanie bylo konkretne, wiec usiluje odpowiedziec, jakies 15 lat wstecz zaprosilem do zabolandu przyjaciol ze studiow, chcialem zaimponowac i ugoscic po krolewsku, typu, krewetki, homar z rusztu, zabie udka, i slimaki do wybory, na wejscie, na glowne najswiezszy tynczyk, ledwie sciety ogniem- rarytas, do tego wymyslne, acz skladnikowo znane salaty, zjedli salaty, a poniewaz glod ich mozyl, pojechalem do sklepu po schabowe, z doswiadczenia, wiec wiem, ze polska odwaga odkrywczo-kulinarna jest raczej mocno skromna, a fugi przeciez nie podawalem, winko jednak smakowalo, co juz stanowilo obietnice otwarcia, po 10 dniach wspolnych wakacji, kapusta i wieprzowina pojawialy sie juz tylko co trzeci dzien na stole, Stefan, podaj kiedys dla testu dobre truskawki z octem balsamicznym i popatrz na reakcje gosci, po prostu niektore bariery sa trudne do przelamania i nie nalezy z nimi specjalnie walczyc, jesli, ktos chce, to sie przelamie, nauczy i czasem nawet sie rozsmakuje, czas dziala na korzysc chetnych i nie uwiezionych w smakach sprzed stuleci, pod pretekstem, ze u nas tak sie jadalo, tu, tak nieco Gabrowicz mi sie wspomina z jego anty i jakze propolska rewolta, owszem nie bylo to zupelnie kulinarne, ale jakby, mimo wszystko na temat
Podaje zwariowany przepis ktory przypadkowo sam sie skonstruowal na wczesno – letnia salatke do ryb albo lekkich mies na przyklad z pulardy lub krolika.
Dobrze dojrzale truskawki pokroic w plasterki lub jesli male w cwiartki.
Dokroic drobno pociete w plasterki pieczarki. Najlepiej male glowki. leciutko posypac cukrem brazowym najlepiej pudrem. Calosc skropic octem typu Aceto Balsamico di Modena. Kilka, doslownie kilka kropelek oliwy z oliwek. Bardzo malo bo sie zrobi mdle. Owoce mozna mieszac, potem juz nie. Postawic w chlodzie i serwowac z ciezkim slodkim winem typu Muskat Ottonel lub Tokaj ale slodkiego rodzaju, ktore to wino pija sie na zakonczenie biesiadowania. Do popijania na biezaco dobra woda mineralna. Moze byc arabska ale nie musi. Mnie smakuje bardziej z babelkami chociaz jest niezalecana dla osob cierpiacych na dolegliwosc kamieni zolciowych. Przygotowywac kazda porcje oddzielni aby nie nakladac mieszanki z salaterki.
Mnie smakowalo. Zawsze uzywalem wiecej actu niz inni.
Pan Lulek
Ogórki na słodko i to z miodem. Naturalnie, toż to należy do tej samej rodziny arbuzowatych. Proszę tylko nie z lodówki. Zajadałem się dawniej i tym smakołykiem. Obrany ogórek kroiło się wzdłuż i łyżeczka wybierało się pestki. W ich miejsce wlewany był miód. Ach, paluszki lizać po cieknącym miodzie. Z kiszonymi w podobny sposób, na słodko kwaśno.
Tuńczyk jak również atlantycki łosoś najlepiej smakuje na pól surowo, lekko grilowany. Podobnie jak prawdziwy steck z wołowiny. Tych smakołyków nie da się na inny art pałaszować, nawet gdy na deser podane zostaną lody o smaku….. czosnkowym. To szokowało mnie, tylko w pierwszym momencie.
Jest w tym pewna logika. Co się tycz czosnku to wyjaśnienia udzielił mi przewodnik podczas wędrówek po Saharze. Na śniadanie ząbek albo i dwa, to powoduje pocenie się ciała, lekki podmuch wiatru dopełnia reszty. Nie trzeba chłodnych napojów by schłodzić organizm, bo gdzie je na pustyni znaleźć?
Pozdrowienia dla łasuchów.
Ha,
Alicjo, aktualnie przebywamy, zdaje się, na tym samym kontynencie…
Co do piłki, to szczere słowa, obejrzenie jej w tv nie jest sprawą łatwą, ale nie jest też tak źle – ostatnie boje Polski na mundialu oglądałem za sprawą ESPN, całkiem niezła sportowa tv. Poza tym, mam wrażenie, że coś się jednak zaczyna dziać z nastawieniem amerykanów do soccera – jest sporo boisk, sporo osób (nie tylko zagraniczniaków) spotyka się, żeby trochę pokopać…no ale może patrzę z perspektywy miasteczka akademickiego…
Wiem, moja odpowiedź zupełnie spóźniona i jeszcze w dodatku nijak się ma do tematu jedzenia, ale przecież czasem trzeba pogadać i o spalaniu kalorii nagromadzonych podczas konsumpcji…
😉