Zgadnij co gotujemy (40)
Ani się obejrzeliśmy a to już czterdziesty raz zachęcam Was do wysiłku umysłowego kusząc naszymi książkami. Tym razem nagrodą będzie „Kuchnia polska na nowo odkryta” autorstwa Barbary, a wydana przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka. W związku z tym i pytania będą dotyczyć naszej kuchni. Oto trzy zagadki:
1. Nazwa wzięta z niemieckiego ale kryje się za nią polski smakołyk – co to jest melszpajs?
2. Nie ma to związku z południowymi owocami choć podobnie się nazywa – co to takiego figatele?
3. Staropolski sos czerwony swą nazwę wziął od … ?
Kto pierwszy nadeśle trzy prawidłowe odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę Barbary Adamczewskiej z naszymi autografami i dedykacją dla zwycięzcy. Czekam niecierpliwie!
Komentarze
Przepraszam Panie Piotrze za prywatę!
Jacobsky!
Coś się dzieje z Twoim blogiem. Pięć razy wysyłałem komentarz, niby wgrywa, a później się okazuje, że nie ma. Jak w ruskim cyrku – patrzę – jest, przyglądam się – nie ma.
Ojej, trudne te pytania! Znam tylko jedną odpowiedź. Jestem bardzo ciekawa pozostałych.
Jestem w lepszej sytuacji, bo znam odpowiedź na wszystkie pytania, ale wariantowo, więc nie napiszę. A szkoda. Poczekam na tę sama nagrodę kiedy będę pewna odpowiedzi. Staropolska kuchnia znała np kilka sosów czerwonych (w tym 4 owocowe) zarówno do potraw słonych jak i dań słodkich. Jeden z tych sosów ma nawet ścisłe przeznaczenie „do melszpajzów”. Tak więc prędzej uzyskacie, Przyjaciele, ode mnie przepisy, niż odpowiedzi. Figatele też mają u mnie w źródłach dwie rózne definicje, więc grzecznie poczekam na odpowiedź p. Piotra. Risotto sobie obejrzałam, ale na obiadek dzisiaj będą szparagi z masełkiem i bułeczką i młode ziemniaczki z koperkiem. Miłośnikom czytania o jedzeniu polecam artykuł w „Mówią wieki” o kuchni galicyjskiej i krakowskiej (onet, kiosk).
Wszystkim majowym Andrzejom życzę samych rozkoszy „talerzowych”
Na dziś koniec wysiłku umysłowego. Pani Anna ze Szwajcarii odpowiedziała prawidłowo, że melszpajs to deser z mleka, mąki, żółtek, kremów, cukrów i owoców zapiekany jak suflet; figatele to pulpety i farsze; sos czerwony zawdzięcza zaś kolor wiśniom i w drugiej wersji – burakom. Gratulacje! Książka „Kuchnia polska na nowo odkryta” leci do zwyciężczyni opatrzona autografami i dedykacją.
Panie Piotrze,
mamy właśnie sezon na winniczki. Czy nie orientuje się Pan, gdzie w Warszawie można kupić świeże winniczki, a jeśli tylko mrożone, to jakie najlepiej? Pozdrawiam z Sulejówka
Piotr
Świeże są tylko w skupie. I w zasadzie ich nie sprzedają. Wszystko na eksport. Ale też używanie świeżych czyli żywych jest niewdzięczne. Trzeba 10 dni je głodzić aby potem zgładzić. Lepiej więc kupować półprodukty czyli zamrożone już w muszelkach, doprawione, zalepione żółtym serem – prosto do piekarnika. Są w supermarketach w dziale mrożonek. Naogół francuskie ułożone tuzinami. Niezbyt drogie a smaczne.
Zalepione zoltym serem? Groza.
Wrocil moj komputer.
Zdumiewajace jest zycie bez komputera. Rozne rzeczy sie dziwne robi we domu: prasuje sie bielizne poscielowa ( nie wiadomo w jakim celu bo i tak sie pogniecie), przeciera sie ksiazki z kurzu, krochmali sie obrusy (kiedy ja ostatni raz krochmalilam obrus?), lodowke sie rozmraza, guziki sie przyszywa (pierw je odnalazlszy).
Jednym slowem – zycie plytkiej domowej kury. Nic to, Przeczytalam jednak bardzo trudna ksiazke Umberrto Eco. Normalnie czekalaby na jakas grype z goraczka.
Te ślimaki tak mają. I one to lubią więc żadna groza. Niech rozkwita tysiąc smaków. Jeden obowiązujący to juz był!
Heleno!
Tak ze zwykłej ciekawości. Ja wprawdzie jeszcze nigdy nie chorowałem na grypę, ale słyszałem, że ma się wtedy do 40 st. Jak można wtedy czytać książkę? Czy nie ma się przypadkiem wtedy majaków?
Torlinie, ostatni raz 40 i wyzej st goraczki mialam 39 lat temu i faktycznie mialam majaki – ze mnie Moczar goni po Rzymie i chce mi odebrac zloty pierscionek. Od tego czasu mam goraczki wylacznie niskie i trzeba powiedziec nadzwyczaj przyjemne. Zadnych obowiazkow procz chorowania! Umberto Eco jest genialny na chorowanie w lozku. Przeczytasz pare stroniczek i w kime, obudzisz sie, zjesz cos, znowu pare stroniczek i znowu w kime. Na okres choroby mam zawsze dobre, wymagajace skupienia lektury: Jared Diamond (ostanio znakomity, ale przeczytany nie do konca Collapse), Alain de Botton, Harold Bloom, Camile Paglia – te rzeczy. Ze wszechmiar natomiast nalezy unikac np Stasiuka. Unikac Stasiuka jak ognia – czy zdrowy czy chory. Jest jeszcze gorszy niz Dzienniki Marii Dabrowskiej.
Torlinie, ostatni raz 40 i wyzej st goraczki mialam 39 lat temu i faktycznie mialam majaki – ze mnie Moczar goni po Rzymie i chce mi odebrac zloty pierscionek. Od tego czasu mam goraczki wylacznie niskie i trzeba powiedziec nadzwyczaj przyjemne. Zadnych obowiazkow procz chorowania! Umberto Eco jest genialny na chorowanie w lozku. Przeczytasz pare stroniczek i w kime, obudzisz sie, zjesz cos, znowu pare stroniczek i znowu w kime. Na okres choroby mam zawsze dobre, wymagajace skupienia lektury: Jared Diamond (ostanio znakomity, ale przeczytany nie do konca Collapse), Alain de Botton, Harold Bloom, Camile Paglia – te rzeczy. Ze wszechmiar natomiast nalezy unikac np Stasiuka. Unikac Stasiuka jak ognia – czy zdrowy czy chory. Jest jeszcze gorszy niz Dzienniki Marii Dabrowskiej.
Sorki, nie wiem co sie stalo.
Panie Piotrze,
ten melszpajs, figatele, sos czerwony i slimaki zalepione zoltym serem byly mi zupelnie obce. Wydaje tez mi sie, ze bede mogla bez nich zyc…
Widzialam kiedys w programie o gotowaniu z Australii jak ktos piekl boczek w czerwonych wisniach. Brrr! Kulinarna zgroza.
a.
Ooooooo….!
Aniu, a jadłaś kiedys taką przystawkę, suszone śliwki owinięte boczkiem i upieczone w piekarniku, albo na grillu? Pycha!
W kulinariach chyba nie ma zgrozy, tylko co komu smakuje 🙂
Boczek w Kanadzie jest często potraktowany syropem klonowym – i ludzie to lubią, i kupują. Ja kupuję boczek z polskiego sklepu, bo lubię smak, do którego się przyzwyczaiłam, a walnąć do tego łyżkę syropu zawsze mogę. Tyle, że nie lubię słodyczy.
Alicjo,
jadlam taka sliwke, w dodatku nadziewana drobiowa watrobka!
Ktos powiedzial, ze to nazywa sie „rumaki”. Bylo pyszne!
Ten boczek pieczony w wisniach, byl surowy!
Staram sie miec glowe otwarta kulinarnie, ale chyba sa jakies granice poznania (podobno w Kutnie)…
Pozdrawiam,
a.
Witam, witam serdecznie po dlugiej rozlace-nierozlace,
Deszcz zawital wreszcie w nasze rejony w rezultacie czego chwasty wyskoczyly jak diabel z pudelka. A ze mokro, nie moge ich traktowac srodkami chemicznymi ino bawic sie w taka jedna Marysie i recznie dlubac. A jest tego…o duzo do wypielenia.
Panie Piotrze, postepujac zgodnie z Pana przepisem zrobilam baze do pizzy. Niewielka jest roznica pomiedzy ta jaka do tej pory robilam. Nadal ma okolo 1 cm grubosci. W Rzymie jadlalismy pizze na bardzo cienkiej bazie i usilnie poszukuje przepisu na ten wlasnie typ.
Wspanialy pomysl z video, szczegolnie dla „wzrokowcow” – latwiej zapamietac. Mam tylko mala sugestie. Jako ze forma nadal nie jest doskonala wszelkie najazdy, odjazdy, panoramy i generalnie ruchy kamery natychmaist sa widoczne na monitorze koputera (a i z rozdzielczoscia monitorow roznie bywa, nie kazdy ma super-hiper sprzet). Statyczna kamera tuszuje te niedoskonalosci, a zmontowane przemiennie bliskie plany dadza wrazenie ruchu. Byle nie traktowac ich jako przebitek w trakcie montazu. Plus dzwiek z off-u i przyjemnosc ogladania via You Tube wieksza. Nieco wiecej pracy dla realizatorow, ale i efekt koncowy lepszy dla odbiorcow.
Ania Z – pojecia nie mam kto mogl wymyslic w Australii wisnie do surowego boczku. I to nie ze wzgledu na walory kulinarne. Generalnie wisnie w tym kraju nie rosna (na skale przemyslowa). Po prostu za goraco dla niektorych owocow. Nie wiem jak sie ksztaltuje sytuacja w innych stanach lecz w Wiktorii, w okolicach Melbourne, jest jedynie kilka plantacji. Niezbyt wielkie to plantacje i glownie dostarczaja owoce do firm produkujacych jogurty. Po swieze wisnie mozna udac sie tam samemu, po uprzednim umowieniu sie. Jesli zbior dopisal taka wizyta jest mozliwa, jesli nie – wiadomo, jedyne co pozostalo to obejsc sie smakiem. A ze ostatnimi laty susza… mam pisac dalej?
W zamrazalniku mam jeszcze jedno pudeleczko z lat poprzednich plus wspanialy likier i nalewke (a to juz nie w lodowce).
Mrozonek w sklepach nie ma, w czasie sezonu wisniowego swiezych owocow w sklepie nie uswiadczysz. Po prostu nikt ich nie sprowadza do sprzedazy z ww wzgledow jak i z powodu wyjatkowej nietrwalosci towaru. Zwykle czeresnie sprowadzane sa z US (glownie). I podobnie jak agrest, porzeczki, maliny, borowki amerykanskie (jagod nie ma ) naleza do towarow luksusowych – ze wzgledu na cene. Np kilo czeresni – 27-30 dolarow.
Jedyne wisnie jakie mozna kupic to te w formie kompotow lub dzemow.
Chyba wystarczy na dzisjai tematu wisniowego.
Pyro – czy probowalas szparagi z szynka? Plaster chudej szynki szybko obsmazonej na patelni, na to szparagi z wody, na nie ser zolty i to wszystko opruszone pieprzem i czybryca. Mozna tez inacze: w zaroodpornym naczyniu lub na blasze te same skladniki i w tej samej kolejnosci, obok czerwona papryke oczyszczona z nasion i lekko posmarowana oliwa. Szybko zapiec na grilu. Pycha! Jeszcze lepiej gdy cala papryke opieczesz w piekarniku (skorka ma sie lekko przypalic) kilka godzin wszesniej i goraca zawiniesz w metalowa folie do ostatecznego schlodzenia; gdy juz calkiem zimna oczyszczasz ze skorki i nasion, kroisz w 4 czastki, ukladasz na talerzu i obok to szynke ze szparagami. Wyglada wspaniale i jeszcze lepsze w smaku.
I na koniec jeszcze jeden przepis:
Tak przygotowana papryke pokrojona w waskie trojkaty ukladamy na duzym talerzu, na nia osaczone z oliwy filety anchovis, pomiedzy ktore obrane z zewnetrznaj skorki czastki pomaranczy. Calosc ma wygladac jak wachlarz na bazie ktrorego uklada sie niewielka ilosc salatki zrobionej wg uznania i smaku lecz ktorej baza obowiazkowo jest oliwka.
Pozdrawiam
Echidna
Oooppss…
Oczywiscie oproszyc pieprzem i czubryca.
A ostatnia salatka powinna byc z zielonej salaty z dodatkami
Echidna – dawno Cię na blogu nie było, więc nie wiesz, że sezon szparagpowy trwa na nim od 2 tygodni i szparagi zapiekane z szynką już były w 2 wersjach ( w tym znakomite ze śmietaną i serem wg Heleny). To trochę tak, jak z tym boczkiem w wiśniach – znasz kilkadziesiąt przepisów, wypróbowałaś 4, a na koniec wracasz do podstawowego. Ale ja lubię szparagi pod wszelką postacią – nawet zwyczajnie, z wody bez niczego tylko z odrobinką soli.
Pyro – Czas jak krawiec kulawy, pisala Jasnorzewska-Pawlikowska. Jak na chromego calkiem niezle sobie radzi, tak dobrze ze nadazyc za nim trudno. Nic zatem dziwnego iz nie starcza mi go na wiele spraw. I choc trudno mi sie bylo wbic pomiedzy obowiazki i przyjemnosc „rozmowy” z Wami czasami „sluchalam”.
Zaslyszawszy ze jestes amatroka szparag pozwolilam sobie dorzucic kolejna wersje szynkowo-szparagowego dania. Jesli chcesz moge dodac jeszcze kilka przepisow. Ponoc od nadmiaru glowa nie boli.
mialo byc amatorka rzecz jasna
Pewnie, że chcę. Kolekcjoinuję je przecież i nigdy nie wiadomo, który z nich i kiedy się przyda. Ostateczny rezultat może zależeć wszak od nastroju, stopnia kompilacji, a nade wszystko aktualnej zawartości szafek i lodówki albo sezonowej czy cenowej dostępności ingrediencji.