Chleb powszedni i niepowszedni
Jak w pięknej baśni dawno, dawno temu, ponad 6 tysięcy lat, w epoce neolitu, człowiek zmęczony ciągłym wędrowaniem i przenoszeniem z miejsca na miejsce w poszukiwaniu nowych terenów łowieckich, trafił na dziko rosnące zboża. Podobno była to pszenica i jęczmień. Najpierw ziarna po prostu przeżuwano. Potem wpadł ktoś na pomysł by je rozetrzeć i zmiękczyć wodą. Przez roztargnienie roztarte i namoczone ziarna zostawiono na kamiennych żarnach a po dobie okazało się, że owa zbożowa breja rozbąbelkowała się i nabrała dziwnego aromatu i smaku. To był zaczyn pierwszego piwa. Smakowało.
Kolejnym etapem było namoczenie zmielonego ziarna i ugotowanie. Było to znacznie lepsze. Potem nastąpiło podpieczenie go na słońcu. I to był właśnie pierwszy chleb.
Nasi przodkowie eksperymentowali z breją dodając do niej miodu, soli, oliwy i wyrabiali z niej placki. Potem dodawali ser, wino, jaja a nawet szafran. I tak w starożytnej Grecji a potem Rzymie wyrabiano maza, turon, pulmentum czyli pierwociny dzisiejszej włoskiej polenty z mąki kukurydzianej czy francuskiego fromente z pszenicznych otrąb.
W tym samym zapewne czasie gdy myśliwy przemienił się w rolnika i zapoznał się ze smakiem i działaniem piwa spostrzeżono, że fermentująca bryja czyli pierwszy zakwas powoduje, że placek rośnie, pęcznieje jest pulchny i smaczniejszy po upieczeniu. To był chleb.
Na naszych polskich ziemiach pierwszy chleb zaczęto wypiekać wraz z dotarciem pieców kopułkowych. Zawdzięczamy to rzymskim wpływom. Był wiek I lub V naszej ery. Ale razowy żytni oraz delikatniejszy pszenny z dodatkiem miodu i maku rozpowszechniły się dopiero w X wieku. A dalej poszło już piorunem.
W XII wieku w Polsce wypiekano co najmniej 10 gatunków pieczywa: żytni zwykły, żytni czarny z mąki nie przesiewanej, pszenny z mąki nie przesiewanej, bułki pszenne, obwarzanki, rogaliki, placki na oleju, miodowniki, pierniki, suchary.
Nie będę się tu dłużej wymądrzał tylko odeślę zainteresowanych do jedynego w Polsce Muzeum Chleba w Radzionkowie. Można pojechać i dowiedzieć się o chlebie wszystkiego. Obejrzeć film, wysłuchać opowieści i…upiec pierwszy własny chleb.
A kto do Radzionkowa ma zbyt daleko może wejść na witrynę
www.muzeum-chleba.pl i odbyć tę wycieczkę wirtualnie. Będzie znacznie mądrzejszy niż wcześniej, bo będzie wiedział, że po turecku to ekmek, a po kazachsku – nan, w języku albańskim – bukea, a po hebrajsku – lechem. I wszystkie te słowa oznaczają właśnie chleb.
Albo przysłowia: „Niesyty chleb, gdy z cudzych ziarenek”, „U wdowy chleb gotowy”, „Nie z jednego pieca chleb jadł” i wiele innych.
Albo wierszyk o sławnym chlebie prądnickim:
A to idzie z łaski Boskiej
Chleb prądnicki, chleb krakowski!
By u wozu przednie koło
Toczy się do dom wesoło,
Święć się, wielki Boże w niebie!
A na ziemi polski chlebie!
Tobą się kmieć obdzieli
Od niedzieli do niedzieli
Pierwszy kąsek da matusi
Przewybornej wart gębusi
A dla dziatwy kąsek drugi,
Nuże w koło stańcie sługi,
Święć się, wielki Boże w niebie !
A na ziemi polski chlebie!
W Muzeum Chleba policzono, że taki prądnicki bochen był o średnicy 76 cm, 24 cm grubości i ważył 15 kilogramów. Przedni bochen!
Na koniec tej gawędy chlebowej podam kilka przepisów na chleby, które sam robię. O podpłomykach tylko wspomnę, bo są one ubocznym skutkiem robienia każdego ciasta. Wystarczy do tego woda, mąka, odrobina soli, silne ręce i zwykły piec kuchenny. Jeśli zaś pieca brak to może być prosta żeliwna patelnia. Nie jakieś tam wymyślne inżynierskie cacko teflonowe tylko stara, zużyta patelnia, która z powodzeniem zastąpi blachę wiejskiej kuchni. Placek z prostego ciasta powinien mieć kilka milimetrów grubości. Trzeba go rzucić na rozgrzana blachę i patrzeć czy rosną na nim bąble. Gdy już są i pękają – odwrócić na drugą stronę i powtórzyć operację. Brzeżki mogą być nawet lekko zwęglone. Pychota!
Ja najczęściej piekę chleb z ziołami, otrębami i orzechami. A to przepisy:
Chleb Piotra
1 kg mąki,3-4 paczki otrąb pszennych,1 czubata łyżka soli,1 litr dość ciepłej wody,3 opakowania drożdży instant lub 10 dag świeżych, 1 łyżka cukru, garść nasion słonecznika, garść orzechów laskowych, garść orzechów włoskich, po 1 łyżce majeranku, oregano , kminku i czarnuszki. Do wysmarowania prodiża łyżka masła, do wysypania łyżka mąki.
Uwaga: brak jednego rodzaju orzechów lub ziółka nie wpłynie na jakość chleba, po prostu będzie miał inny smak.
Uwaga II: Ten chleb najlepiej udaje się najlepiej w prodiżu elektrycznym ogrzewanym od góry i od dołu.
Drożdże rozczynić z cukrem i połową szklanki ciepłej wody. Wszystkie suche produkty – mąkę, sól, otręby, ziarna ,orzechy i zioła wymieszać razem, wlać wyrośnięte drożdże oraz 1 litr wody. Mieszać razem około 5 minut, po czym przełożyć do wysmarowanego masłem i posypanego mąką prodiża. Piec godzinę, po czym, jeśli wierzch się nadmiernie przypieka – nakryć kawałkiem folii aluminiowej i piec dalsze 50 minut.
Odkryć prodiż. Po kilku minutach wyjąć chleb na deskę i wystudzić.
Chleb naan
0,5 kg mąki, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, pół łyżeczki sody oczyszczonej, , 1 łyżeczka soli, 1 jajko, 1 łyżka topionego masła, 125 ml jogurtu naturalnego, 0,25 l mleka. Rozgrzać piekarnik do 200 st. C.
Przesiać mąkę z łyżeczką proszku do pieczenia, łyżeczką sody oczyszczonej i łyżeczką soli. Dodać roztrzepane jajko, łyżkę stopionego masła, jogurt i (stopniowo dolewane) mleko. Wymieszać. Przykryć ściereczka i odstawić w ciepłe miejsce na 2 godz. Wyrabiać na pełnej mąki stolnicy aż powstanie gładkie ciasto. Rozdzielić na 8 kawałków i rozwałkować na dość grube owalne placki o długości 15 cm. Zwilżyć wodą i układać mokrą strona na natłuszczonej blasze. Posmarować stopionym masłem i piec 10 min. na złotobrązowy kolor.
(fot. WIKIPEDIA i Muzeum Chleba)
Komentarze
Panie Piotrze .
Dziękuję za artykuł o chlebie .Odwiedziłem stronę Muzeum Chleba. Piekłem kilka razy chleb na rozczynie przygotowanym z drożdzy i mąki żytniej . Chleb wyszedł smaczny ale nie taki jaki przygotowała moja babcia . myślę ze tajemnica takiego chleba polega na naturalnym zakwasie. drożdże w znaczący sposób wpływają na przyśpieszenie powstawania chleba ale też zmieniają smak. Mam koleżankę która drożdży nie używa bo tłumaczy to zamulaniem przewodu pokarmowego (pracuje w ośrodku Ayur Wedy w Paryżu) Pytanie do Blogowiczów o działanie drożdży na trawienie- Może coś wiecie więcej?
Chleb!
Obok herbaty to chyba mój ulubiony temat kulinarny. Moje dzieci po pobycie u dziadka polubiły polski zwyczaj jedzenia kolacji i nazywały go „chlepiherbata”. Pojęcie to funkcjonuje w naszym rodzinnym słowniku do dziś.
Obawiam się jednak, że będzie się pan – panie Piotrze – musiał dodatkowo sprężyć, bo za chwilę wybuchnie tu dyskusja o zakwasach, piecach chlebowych, pajdach grubych a apetycznych, metodach wypieku, rodzajach mąki i ogólnym zaniku tradycyjnej kultury chleba w Polsce a nawet i na świecie.
Ja już ślinię się na samą myśl…
Dodam, że chleb piekłem przez dwadzieścia lat z hakiem. Nie w prodziżu ale w zwykłym kuchennym piekarniku.
Wszystkie pieczywo w naszym domu – za wyjątkiem tego naprawdę czarnego fińskiego razowca – było robione „tymi ręcami”. Bez przenośni – bo nawet maszyny do mieszania ciasta sobie nie sprawiłem. Do dziś mam prawą (tę od mieszania ciasta) rękę bardziej niż lewą…
Licząc na ciekawą dyskusję napisałem tylko wstęp do niej. Mam nadzieję, że dziś pobijemy rekord komentarzy.
Sam piekąc chleb też nie używam żadnych maszyn tylko wszystko robię „tymiręcami”. Wtedy chleb bardziej mi smakuje.
A co do prodiża – próbowałem stosując ten sam przepis piec chleb ziołowy w piecu wiejskim, w piekarniku elektrycznym i za każdym razem – klapa. I to dosłowna. Zamiast wysokiego bochna był placek. W smaku taki sam ale ten wygląd. A z prodiża za każdym razem wychodził piękny bochen.
Tylko przestrzegam – trzeba poczekac aż wystygnie i do krojenia potrzebny ostry nóż oraz sporo siły. Chrupka skórka jest bardzo twarda.
U mnie w domu najchętniej jemy ten chleb tylko z masłem, a jeszcze lepiej – maczając w oliwie.
Oj zagraciły się nasze kuchnie maszynami do robienia wszystkiego a tak naprawdę to bez większości można się obyć. Ręce potrafią prawie wszystko . Gdy robię makaron to zawsze znajomi dziwią się ,że niby przepis taki sam a smkuje inaczej. Po co biegać na siłownię skoro można ręcznie wyrabiać ciasto na makaron czy pierogi, wysiłek podobny a efekty palce lizać…
Też mam jedną rękę bardziej, ale to od wieloletniej pracy dłutami.
Maszynkę na korbkę do wałkowania i cięcia w paski ciasta na makaron sprawiłem sobie i uważam, że praktyczna. Używam jej nawet do ciasta na kołduny i inne pierożki.
Ciasto jest rozwałkowywane pomiędzy dwoma walcami ze stali nierdzewnej, wymaga mniej mąki niż na stolnicy, łatwiej je rozwałkować na pożądaną grubość.
Od razu mówię, że to gdzieś przeczytałem, ale ja konsumuję wzrokiem takie ilości tekstu, że nie pamiętam, gdzie to było. Jak u Pana – sorry!
Zastanawiający jest powrót do najbardziej prymitywnych dań, które kiedyś były traktowane jako coś niesłychanie pośledniego i nędznego. Skojarzyło mi się to właśnie przy temacie pieczywa. Kiedyś bułka lub chleb pszenny – to było coś, razowiec był dla biedaków – teraz jest na topie. Podpłomyki, najprostszy i prymitywny wypiek z początków nasze państwowości, później jedzenie biedaków – teraz – proszę bardzo.
A za granicą – ślimaki, małże i inne skorupiaki, jedzone kiedyś z głodu przez ludność – teraz rarytas.
Po hebrajsku – lechem.
Dlatego „Betlejem” to znaczy Dom Chleba. ( i tak Wielkanoc łączy się z Bożym Narodzeniem)
Prawie wszystko w kuchni robię „tymi ręcami”, z wyjątkiem mielenia mięsa i ubijaniu śmietany Nie tylko makaron, ale również np babka z ciasta ręcznie tartego w makutrze smakuje inaczej, niż to samo ciasto ubite w mikserze. Nic na to nie poradzę. Miksera, a jakże, używam kiedy się spieszę, albo kiedy ciasto ma konsystencję asfaltu (a są takie ciasta).Na razie marzę o chlebie (pisałam już, że mi się nie udawał) i tu moje zdziwienie przy czytaniu przepisu p. Piotra – otóż jest to ilość drożdży (10dkg/ kg mąki?) i ilość płynu (1 l/kg mąki) Z mojego doświadczenia wynika, że ciasto bez tłusczu i cukru wymaga małej ilości drożdży. W starych przepisach jest to m/w 10 g na kilogram I jak rzadkie ciasto musi wyjść z tej ilości płynu do mąki?
Torlin
Tak sobie myślę ,że powrót do naturalnego prostego jedzenia wynika z dwóch rzeczy .
Po pierwsze jesteśmy faszerowani taką ilością chemi spożywczej ,że już nie możemy na wiele produktów spożywczych patrzeć . Gdy wchodzę do sklepu mięsnego i widzę stosy naszprycowanych szynek, kiełbas to nie mam ochoty kupić czegokolwiek. Wolę kupić kawałek normalnego mięsa i upiec z ziołami i czosnkiem , i wiem wtedy , że jest to zdrowe i bez chemii.
Po drugie, My jeszcze pamiętamy jak smakował prawdziwy chleb z masłem , biały ser , powidła . domowa szynka czy boczek. Świat zwariował na punkcie dobrobytu i plastykowych jednodniwych piękności .
To dobrze że człowiek ma w sobie jeszcze trochę pierwotnych instynktów i wie co dla organizmu najlepsze. Oby do końca nie zabiła tego reklama z TV
zupełnie na marginesie – zanim w Polszcze pojawił się chleb, jego rolę jako dodatku do wszystkiego spełniały kasze.
Muszę się przyznać, że uwielbiam kaszę gryczaną – jako dodatek do dań ale też jako nadzienie pierogów. Taka kasza to samo zdrowie – mnóstwo błonnika. Moja mama robi z niej placuszki – wyglądają jak placki ziemniaczane.
Borsuk
Kasze funkcjonowały równolegle z chlebem , Były daniem podstawowym . potem na początku wieku XIX miejsce kasz zajęły ziemniaki. Na Kurpiach lususową kaszą była kasza jaglana otrzymywana z prosa
Pyra
Tak duża ilość wody w chlebie Pana Piotra wynika z dużej ilości otrąb. One chłoną wodę jak gąbka
Oj, joj. Pyra nie będzie dziś miała obiadu, a właściwie nie będzie miała planowanego obiadu. Właśnie przypaliła mi się fasolówka (nastawiona na najmniejszy płomyczek), a z nią garnek, resztki święconego mięsiwa i ząbek czosnku. Smród w mieszkaniu okropny. Szczelnie zakryty gar wyniosłam na balkon. Jak ostygnie, będę patrzyła co się da uratować. W braku laku zrobię frytki chłopskie i surówkę z kapusty kwaszonej. Zupa, jak zupa, ale gara żal .
Nigdy w życiu nie piekłam chleba, ale pamiętam ten zapach i smak z dzieciństwa, z wyjazdów na wieś. Coś pięknego! A jeszcze do tego prawdziwe masło, mniam!
Pyro, muzyka bardzo, bardzo…Mam nadzieję, że nie wsadzą Cię za to do więzienia (tu odpukuję w niemalowane i na wszelki wypadek spluwam przez lewe ramię), ale gdyby jednak, to pomyśl, jakie paczki żywnościowe byś dostawała!!! 😀
Pyro, na przepalony garnek najbardziej bezbolesnym zabiegiem jest zagotowanie w nim tabletki lub plynu do elektrycznych zmywarek. Gotowac ten garnek z 10 minut, odlac,jesli jeszcze co zostalo, to powtorzyc opreacje. – Moj wlasny wynalazek. Bez pudla. Jak nie masz zmywarki, to i tak warto Ci kupic taki srodek, poniewaz jest on bardzo pozyteczny w kuchni. Bylebys nie zanurzala w nim rak, bo jest to cos duzo silniejszego od zwyklego plynu do naczyn.
A skoro mowicie o chlebach, to niech mi kto wyjasni, co to jest maka krupczatka i do czego sie jej uzywa – pojawila sie wszedzie w Londynie.
Mąka krupczatka typ 500 to mąka przeznaczona głównie do wyrobu dobrej jakości makaronu jak również zalecamy jej stosowanie do biszkoptów, babek i ciast kruchych
Im niższa liczba tym mąka drobniej mielona .We Włoszech wiem że są inne oznaczenia . Mąka 450 to mąka tortowa a 1850 to mąki typu gracham 2000 to mąka razowa
Misiu 2, drozdze drozdzom nierowne. Te z grupy saccharomyces (piwne, winne, lekarskie) sluza od wiekow czlowiekowi przetwarzajac glukoze na alkohol i dwutlenek wegla. Przy okazji fermentacji powstaja witaminy z grupy B (niacyna, biotyna), rozne kwasy (np. bursztynowy) i zwiazki aromatyczne odpowiedzialne za „bukiet” w winie, czy smak chleba. Same drozdze w procesie pieczenia gina.
Inna grupa drozdzy – candida, szczegolnie c. albicans zasiedla blony sluzowe we wszystkich otworach (sic!) ludzkiego organizmu i przetwarza cukier na aldehyd octowy, niezbyt zdrowiu sluzacy. Nadmiar grzybow candida towarzyszy alergiom lub oslabieniu odpornosci, jak rowniez po kuracjach antybiotykowych, kiedy zachwiana zostaje rownowaga flory w ukladzie trawiennym. Czosnek, oregano, cynamon, beta 1-3-glucan (w zdrowych drozdzach) zapobiegaja nadmiernemu rozmnazaniu c. albicans. W chlebie zytnim zakwas (kwas mlekowy) sluzy rozszczepieniu kwasu fitynowego na proste cukry ulegajace dalszej fermentacji (alkohol+dwutlenek wegla). Podobno drobne ilosci alkoholu w chlebie razowym sprzyjaja dobremu trawieniu weglowodanow. Stad w krajach, gdzie jada sie glownie biale pieczywo, posilkom towarzyszy wino.
Rowniez w religiach powstalych w basenie Morza Srodziemnego, gdzie glownie jadano pszenice, wino nieodlacznie towarzyszy chlebowi.
Helenko. Dzięki za radę. Mąka krupczatka to gatunek b.wysokiej jakości mąki z nieco grubszego przemiału. Ma konsystencję gruzełkowatą, nie jest pylista. To jakby mannę zmielić na 4. Szczególnie przydatna do wypieków ciast kruchych i drożdżowych. Piaskowe ciasta też wychodzą nieźle. Natomiast nie zrobisz z niej zasmażki, zaklepki itp – nie zagęści ci niczego.
W Krakowie znakomity chleb jest wypiekany w kuchni szpitala Babińskiego.
Przy okazji pozdrawiam wszystkich bo to mój pierwszy wpis tutaj, po paru miesiącach regularnego czytania podczas obiadu w pracy 🙂
Coś niedouczona ta moja koleżanka . Nemo dzięki za informację, pewnie z tego co piszesz wynikała niezwykła wręcz popularnośc piwa na polskim stole w średniowieczu i potem. Alkoholu w piwie powodował że był to napój biologocznie czysty a w czasach gdy z higieną było tak sobie to woda stanowiła główne zródło zakażeń pokarmowych. Wiedzieli dawniej co dobre…
Panie Piotrze
Wczorajszy dzień spędziłem w podróży, niestety nudnej jak flaki z olejem. Jako „zapchajdziura” trafiłem na posiedzenie poświęcone „diabłowi czającemu się na dnie szklanki”. Klimaty purytańsko – sekciarskie, sami przeciwnicy używek jakiegokolwiek rodzaju. Wychodząc na papierosa czułem się jak kompletny wyrzutek społeczny – te pełne pogardy spojrzenia! Jednym zdaniem rzadnej przyjemności poza obserwacjami natury psychologiczno – socjologicznej tej dziwacznej grupy. Pod względem kulinarnym też bryndza, bo napięty porządek spotkania nie pozwolił na (samotny, bo i z kim?)rajd po knajpach. Zdążyłem tylko zjeść kebab u prawdziwego Turka pociągającego ukradkiem na zapleczu fajkę wodną – widać jemu też otwarcie palić nie było wolno. Potem powrotna droga brudnym do bólu pociągiem. No i oczywiście zakaz palenia w całym składzie. Tak więc dzień minął pod znakiem nakazów, zakazów i karcących spojrzeń.
A teraz na temat. Chleba nigdy nie piekłem i bardzo tego żałuję. Tym bardziej, że mam jakąś wewnętrzną słabość do produktów pochodzących ze zbóż, a szczególnie żyta. Nie myślę o żytniówce, choć co może być lepszego do przepicia tłustej golonki niż 50-tka zmrożonej, aż oleistej czystej wódki żytniej. Mam na myśli kwaskowaty chleb, szczególnie razowiec i żur na zakwasie z żyta. Te potrawy mi po prostu dobrze robią. Czasem czuję, że mają na mój organizm jakiś tajemniczy, leczniczy wpływ i nie wyobrażam sobie życia bez gara żuru i bochenka świeżego razowca.
Co do mechanizacji w kuchni to też nie stosuję. Od tego mam sprawne manualnie dłonie i resztki pary w mięśniach by sobie radzić z gotowniem. Zresztą tyle roboty jest później z myciem tych skomplikowanych urządzeń. Szkoda zachodu.
Pozdrawiam
PS.Dziekuję za budujący list!!!
Interesująca jest moim zdaniem geografia występowania chleba na zakwasie. Być może dotyczy to również wykorzystania procesu kwaszenia w kuchni w ogóle, na przykład kiszona kapusta, kiszone ogórki, żury i temu podobne.
W Szwecji tradycyjnie kwaszenie w pieczeniu i gotowaniu chyba nie istniało. Znam Rosjankę mieszkającą na północy Szwecji, która jeździła przez granicę do Finlandii po „prawdziwy ruski chleb”.
W Finlandii, zwłaszcza wschodniej tradycyjnie się kwasiło. Kraje nadbałtyckie, Rosja i tam dalej – wiadomo. Czechy, Niemcy – sauerkraut.
Kraje Śródziemnomorskie? Pojecia nie mam. Może rzeczywiście tak jak nemo pisze. Choć trudno sie rozeznać, gdzie przyczyna a gdzie skutek.
Wracając do chleba – ostatnimi laty moją ulubiona metodą było spowolnianie i przedłużanie rośnięcia ciasta chlebowego robionego na drożdżach.
Tylko zimna woda, ilość drożdży zmniejszona o połowę a ciasto stawiało się do pierwszego rośnięcia w zimnym (!) miejscu. Niekiedy nawet przez noc do lodówki. Taki chleb był smaczniejszy, nieco „kwaskowaty”, miał lepszą konsystencję i był trwalszy. Bez znaczenia czy robiony z mąki pszennej, żytniej czy też z mieszanki. Ciasto tak wyrośnięte jest nieco trudniejsze w obróbce, bo łatwo bywa za rzadkie i lepi się do rąk. Ale przy odrobinie wprawy – efekt przedni.
Proces pieczenia chleba przedłuża się znacznie, ale roboty tyle samo co przy tradycyjnym rośnięciu ciasta.
Chłop śpi – a ciasto mu rośnie….
interesująca jest geografia występowania kiszenia w ogóle – to z „Grzybowstąpienia” Zinovija Zynika dowiedziałem się, że Rosjanie kiszą wszystko, nawet grzyby. Pisał że to o niebo lepszy sposób konserwowania żywności niż barbarzyńskie zalewanie octem.
A potem spróbowałem w Serbii kiszonej papryki 🙂 pyyycha
Grzyby kisiła moja teściowa-Finka. Pochodziła zresztą z Karelii, tej części która akurat po wojnie przepadła.
Kiszone grzyby występują jako tradycyjna potrawa w kuchni wschodnich regionów Finlandii.
Chleb to pulapka na mnie. Bardzo lubie chleb, ale nie moge go jesc bezkarnie w takich ilosciach, jakbym tego chcial.
Pieczenie chleba to jeden z projektow na niedaleka przyszlosc, a wiec dziekuje za przepisy na rozne chleby. Mam nadzieje, ze sie przydadza.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Dzień dobry,
aczkolwiek leje z nieba wszystko na zmianę, plus wieje mocno. Chlebek i owszem piekłam czasami, według przepisu, wiadomo, Tereski – z mąki żytniej, duzo różnych ziaren typu słonecznik, sezam i co tam w komorze. Ten chlebek jest pyszny, ale nie wyrasta wysoko, a skórka wychodzi b. twarda, a może to uroda mojego pieca. No oczywiście, reporter przy tym był:
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Bread/
Najlepszy na świecie chleb piekła Pani Domaradzka, w prawdziwym starym piecu chlebowym, który wybudowany był w wielkiej sieni typowego „poniemieckiego” domu, takich domów z piecami chlebowymi było sporo w każdej wsi na Ziemiach Zachodnich.
Pani Domaradzka piekła chleb w każdy czwartek, był to chleb z maki zmielonej specjalnie na chleb. Pamiętam wielką drewnianą łychę, na której się wsuwało chleb do pieca. Smak – tylko sobie wyobrazcie!
W latach 60-tych rząd likwidował wszelkie „prywatne inicjatywy”, w tym małe młyny, mleczarnie i tak dalej, a w latach 70-tych wiadomo, gigantomania. Młyn, który dla rolnika był pod nosem, nagle stał sie niedostępny i gdzieś tam w mieście, żeby zmielić worek mąki, trzeba było poświęcić pół dnia na wyprawę do miasta. W latach 70-tych także w domu Państwa Domaradzkich zlikwidowano piec chlebowy, chleb wypiekano rzadko, sklep był pod bokiem. I tak to powoli zanikło…
Dawno chleba nie piekłam, widzę, że się nie obejdzie. Owszem, temiręcami – ja w ogóle mam tyle co nic gadżetów w kuchni.
P.S. Borsuku, grzyby oraz inne rzeczy kiszą nie tylko Rosjanie, Polacy też.
Droga Alicjo,
ten chleb na zdjęciu bardzo przypomina mój wypiek. Tyle tylko, ze mój jest okrągły, bo z prodiża. Ale też ma twardą skórkę. To ten przepis zatytułowany Chleb Piotra. Warto zaryzykować wypiek!
To jest ten chleb! Porównałam przepisy. Tyle, że Tereska nic nie wspominała o ziołach, następnym razem spróbuję z ziołami, gdzieś kiedyś wyczytałam, że zwłaszcza czarnuszka się nadaje do chleba.
Przepis jest bardzo prosty, ja piekę w zwyczajnym piekarniku, bo nawet prodiża nie mam – jak mówię nie wyrasta powalająco, ale nie jest zakalcowaty wcale a wcale.
Niestety w moim domu też zlikwidowano piec chlebowy. Kuchnię kaflową również. Podobnie zresztą jak tzw. kuchnię letnią czyli dobudowane do domu nieogrzewane pomieszczenie w którym gotowało się latem a zimą pełniło funkcję spiżarni. Z dawnej kuchennej infrastruktury pozostała mi tylko wędzarnia w piwnicy. Co jest dziwne, bo zniszczeń – jak mi mówiono – dokonano w latach 70-tych, w których chleb wypiekany był już na sposób przemysłowy i wg. oszczędnościowych receptur. Jak sobie przypominam był wstrętny, kruszył się i niepodobna było posmarować kromki masłem, bo ciasto przywierało do noża i chleb się po prostu rozpadał. Piece chlebowe i kuchnie kaflowe są teraz w moim regionie prawdziwym handlowym rarytasem i rozebrane osiągają b. wysokie ceny – podobnie zresztą jak stare meble. Mnie pozostaje jedno – wyciągnę prodiż i spróbuję upiec chleb Piotra. Choć mam wiele wątpliwości, bo w życiu mi żadne ciasto nie wyszło. Do tej pory przyjaciele opowiadają na imprezach jak 20-lat temu usiłowałem upiec ciasto drożdżowe. Miało swoje odstać w ciepłym miejscu więc postawiłem je na kaloryferze. Tak rosło w garnku, że w końcu wypełzło z niego i rozłało się szeroką strugą po ścianie i podłodze. Od tej pory specjalizuję się w mięsach i zupach a od ciast trzymam się z daleka. Ale jak pisze Jacobsky może nadszedł czas na nowe projekty. Spróbuję.
Pozdrawiam
Zwykły piekarnik elektryczny czy gazowy jest zupełnie dobry do pieczenia chleba. Trzeba go tylko nagrzać przed pieczeniem do 250 stopni C. Gdy się bowiem otworzy drzwiczki aby umieścić w nim wyrośnięte bochenki to temperatura spadnie o 20 stopni.
po dziesięciu minutach można obniżyć temperaturę na termostacie do 200 stopni i piec gdzieś tak z pół godziny – aż będzie upieczone 😉
Źeby skórka nie stwardniała zbyt szybko – co nie pozwoli bochenkom porządnie wyrosnąć naleźy wstawić na dno piekarnika naczynie z wodą, źeby było wilgotnie.
Dwa bochenki – to ilość ciasta z pół litra płynu, dwóch łyźeczek herbatnich soli, 5 deka drożdży oraz mąki.
Dobra rada z tym naczyniem z wodą, Andrzeju, spróbuję następnym razem.
Co z tym naturalnym zakwasem? Czy nie byłoby to podobnie, jak z kiszeniem żuru, tylko proporcje inne?
Do mąki żytniej wlać tyle ciepłej wody, żeby zrobiło się rzadkie, lejące się ciasto i zostawić do fermentacji na 2-3 dni?
Tak mi rozum podpowiada, że to byłby ten „zakwas”, ale tylko spekuluję, zaznaczam. Wszyscy o tym zakwasie naturalnym piszą, ale przepisu nie znalazłam.
Znowu będę grubszy!!!
W czasie gdy Alicja pisała swój post ja rozczyniałem ciasto drożdzowe . Na święta nie zrobiłem tradycyjnej drożdżowej baby, ale co tam , świętowanie można przedłużyć i przed północą będzie gotowe.
Bardzo proszę: to przepis na chleb na zakwasie i zakwas. Ten należy piec w piecu. Wychodzi świetnie. Tylko produkcja zakwasu trwa dość długo jak widać. Ale warto bo sukces przy stole jest olbrzymi.
Chleb na zakwasie
2 kg mąki żytniej razowej, 1 łyżka kminku, 1 łyżka soli, do przygotowania form : 2 łyżki oleju, 2 łyżki mąki pszennej
Przygotować zakwas: do kamiennego garnka lub szklanego słoja wsypać 10 łyżek mąki żytniej razowej i zalać 2 szklankami ciepłej przegotowanej wody. Przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 4-5 dni (najlepsza temperatura – 30 st. C). Im dłużej zakwas kiśnie, tym chleb jest lepszy
Ciasto: Jedną szklankę żytniej mąki zalać zakwasem, tak aby powstała gęsta papka i pozostawić w ciepłym miejscu do następnego dnia, żeby wyrosło.
W przeddzień pieczenia sfermentowany rozczyn wymieszać z 3-4 szklankami wody wlać do 4 szklanek mąki przeznaczonej do pieczenia i dobrze wymieszać. Ciasto posypać mąka, nakryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 12 godzin. W tym czasie powinno 2-3 razy powiększyć swoja objętość. Potem stopniowo dosypywać mąkę energicznie mieszając drewnianą łyżką. Następnie ciasto starannie wyrobić (ok.20 minut) z dodatkiem soli i kminku, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 40-50 minut. Formy wysmarować olejem, wysypać mąka pszenną i napełnić ciastem do połowy. Powierzchnię wygładzić. Formy pozostawić w ciepłym miejscu na ok. 20 min., potem posmarować ciasto ciepłą wodą za pomocą pędzelka i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 210 stopni C. Piec około 1 godzinę.
Sprawdzić patyczkiem, czy chleb upieczony. Przed wyjęciem z pieca jeszcze raz posmarować go ciepłą wodą.
Upieczony chleb pozostawić w ciepłym miejscu, aby powoli ostygł.
Alicjo, przyznam się – ja tak specjalnie o tych kiszonkach, mam nadzieję, że wrzucicie jakieś przepisy :-). Co można ksić i jak to robić.
I jeszcze na jedno liczę, choć to może temat bardziej okołojesienny: dodatki do kiszonek. Ponoć do ogórków na przykład można dodawać liście wiśni albo dębu, mają być wtedy bardziej chrupkie te ogurasy.
Wojtku z Przytoka – moja ciocia, która wciąż mieszka na wsi, ostatnio przebudowywała piec kaflowy. Jest z tym duży problem, profesja zduna zeszła na psy, nie dość że zdunów jest mało, to jeszcze nie są tak dobrzy jak kiedyś. Ale są.
Witam wszystkich,
piekny temat-pieczenie chleba.Mnie go tutaj brakuje najbardziej.Tego zapachu swiezych wypiekow.Niezapomnianych z dziecinstwa rogalikow z makiem,chalek,bulek drozdzowych i innych cudow!
Musze zadawalac sie jakimis kiepskimi wyrobami a la razowiec lub opycham sie bagietkami.Nic innego mi przez gardlo nie przechodzi ;(
I zeby tego nie bylo dosc nie ma tutaj kiszonych ogorkow!!!
Co ja mowie,nie mozna ich nawet kupic w sklepie,bo sa tylko te dlugasne.
Tak wiec i z kiszenia w domu nici!
Ale po przeczytaniu waszych komentarzy przystepuje do pieczenia chleba.Nigdy dotad nie smialam,bo balam sie totalnej klapy.Ale kto nie probuje,ten nigdy sie nie nauczy.A wiec do dziela…………….
Mam piekarnik z goracym powietrzem,to mysle,ze bedzie pasowal rowniez do piedzenia chleba :-D.
Z chlebkow tymczasem tylko pumpernikel i tylko niemiecki, polski jest okropny – tak, Panie Piotrze, jest okropny, probowalam rozne firmy i wcale mnie Pan nie przekona..
Nie zebym specjalnie kochala pumpernikle. Wole brioszki, croissanty, chalki, chiabatty (nazywane w Gdyni „chlebem slowianskim” ha, ha!) te rzeczy. Ale tymczasem – ferbotten!
Natromiast pojechalam dzis do ogrodniczego, przytargalam dwa worki (po 50 l) ziemi, dwie ogromne i ciezkie donice z grubej ceramiki i pol tony sadzonek . Tez wlasnymi recami.
Wszystko juz zasadzone. Dwie donice to zamiast dwu metalowych, ktore mialam i ktore nagrzewaly sie w sloncu jak zelazko. Musialam przesadzic jedna ogromna hortensje i jedna mniejsza. Wszystko zrobione u siebie i u E. Chodnik przed domem umyty woda i mydlem – jak w Japonii, nie przymierzajac. Jak spiewano w wodewilu: buns in the oven, babies in the bath.
Dzieki za wyjasnienie mi z ta krupczatka. Jak zejde z diety niskoweglowodanowej to sobie chyba cos upieke. Albo pojde do Carlucciego na ciasteczka i bede jak Francuska – zjem jedno, zamiast jednego kilograma Jak one, te zdziry, to robia?.
W mojej studni co roku szwagier zatapia około dwudziestu pięciolitrowych butelek po wodzie wypełnionych ogórkami Po paru miesiącach wyciąga pierwsze zakiszone ogórki. W żadnym sklepie takich się nie kupi. Latem studnia dostarcza wody do podlewania ogrodu zimą stanowi magazyn najlepszych na świecie ogórków. Spokojnie mogą leżec w wodzie do następnych zbiorów.
Piekarnik z gorącym powietrzem nadaje się znakomicie do pieczenia chleba. Na upartego moźnaby tego chleba tam więcej na raz piec, bo temperatura jest równiej rozłożna jako, źe to gorące powietrze w tym piekarniku krąźy.
Recepta na zakwas:
Dzień 1:
1 dl wody ca 40 stopni
1 dl mąki żytniej razowej.
wymieszać w 3-4 litrowym naczyniu z nierdzewnej stali. Przykryć ścierką i pozostawić w temperaturze pokojowej przez trzy doby
Dzień 4:
dodać
1 litr wody ok 40 stopni
1 litr mąki żytniej razowej
wymieszać na rzadkie ciasto i pozostawić na kolejną dobę w temperaturze pokojowej
Dzień 5:
Zakwas jest gotowy. Podzielić go na 10 części. 9 zamrozić a dziesiątą uźyć do pieczenia chleba. Zakwas przechowa się w zamrażarce przez rok, w lodówce do pięciu dni.
Po zużyciu dziewięciu porcji dziesiątą uźyć do rozmnoźenia zakwasu.
Chleb na zakwasie można robić z odrobiną drożdży i z mąki pszennej, żytniej lub z mieszanek.
P.S.
Tak mnie ta dyskusja zainspirowała, że przeszukałem szafki, znalazłem jakieś stare drożdże i mąkę żytnią. Za parę godzin będzie „chlepiherbata”. Zobaczymy, czy jeszcze potrafię…
Do tych wszystkich przepisów dorzucam jeszcze parę. Polecam zwłaszcza ten bułgarski. Jest bardzo dobry. Ależ bedziemy robic konkurencje piekarzom.
A w sprawie pumpernikla to nie ma sporu. Jak sama nazwa wskazuje najlepszy jest niemiecki.
Chleb jogurtowy
3 małe pojemniki jogurtu naturalnego,3-4 dag drożdży, płaska łyżeczka sody,2 łyżki oleju ,płaska łyżka soli, łyżka cukru,1 kg mąki szymanowskiej,1 jajko.
Jeden pojemnik jogurtu rozetrzeć z drożdżami ,drugi z sodą. Kiedy drożdże nieco wyrosną wlać wszystko do mąki , dodać pozostały jogurt ,cukier , sól i olej. Wymieszać, lekko wyrobić na desce .Pozostawić do wyrośnięcia. Uformować płaskie okrągłe chlebki. Udekorować szczypiąc ciasto dwoma widelcami w dowolne wzory .Lekko podrastające ciasto posmarować rozbitym dokładnie jajkiem.
Upiec w nagrzanym piekarniku na ciemno-złocisty kolor.
Bułka zwykła
1 kg mąki pszennej,5 dag drożdży, 1 łyżka cukru,3 łyżki oleju,1 szklanka mleka ,ok1 szklanki wody,1 łyżka grubej soli. Do posypania mak. Do wysmarowania blaszek-1 łyżka mąki.
Rozetrzeć drożdże z ciepłym mlekiem, cukrem i 1 łyżką mąki. Odstawić do wyrośnięcia. Następnie dodać sól, mąkę ,olej, dolewać w miarę potrzeby wodę i wyrabiać .Kiedy ciasto stanie się gładkie odstawić do wyrośnięcia. Włożyć do wysmarowanych masłem foremek mniej więcej do połowy wysokości. Odstawić, kiedy trochę wyrosną, wstawić do piekarnika i piec aż wierzch się zrumieni.
Słonecznikowy bułgarski-chleb Jordany
1 kg mąki(i dodatkowo 2 szklanki mąki w zapasie),3 jajka,3 łyżki octu winnego,3 łyżki oleju, łyżeczka soli,2 szklanki ciepłego mleka ,pół kostki (125 g masła), drożdże ?mniej więcej 4 dag, (w oryginalnym przepisie mówi się o kulce drożdży wielkości orzecha włoskiego).
Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru i łyżką mąki .Odstawić do wyrośnięcia. Mąkę wsypać do dużej miski ,wlać wyrośnięte drożdże, olej , resztę mleka ,ocet winny ,który powoduje
,że ciasto będzie bardziej sprężyste, dodać sól ,resztę cukru oraz 2 jajka. Wymieszać dokładnie wszystkie składniki ,najlepiej przy pomocy dużego widelca .Kiedy wszystko się połączy wyłożyć ciasto na stół lub stolnicę i wyrabiać podsypując dodatkową mąką , aż ciasto zacznie odstawać od rąk.
Wyrobione ciasto uformować w kulę ,włożyć do miski , lekko , aby nie ograniczać wyrastania ciasta , okryć folią przezroczystą chroniąc przed nadmiernym wysychaniem .Ustawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Kiedy podwoi objętość podzielić ciasto na 4 części ,każdą rozwałkować w kwadrat.
Zrolować ,ponacinać tak ,jak to jest widoczne na rysunku, głęboko ,aby otrzymać
osobne trójkątnego kształtu kawałki ciasta. Układać w wysmarowanym masłem okrągłym naczyniu do pieczenia ,na kształt płatków słonecznika, w środku ułożyć uformowane w kulki końcówki pokrojonych rulonów ..Odstawić do wyrośnięcia.Kiedy
ciasto podwoi swoją objętość posmarować rozbitym jajkiem i wstawić do gorącego piekarnika. .Piec ,aż chleb stanie się brązowo-złoty .
Podawać na stół w całości, jeszcze gorący. Najlepiej łąmać poszczególne ?segmenty? ciasta .
Witam – nie mogę sobie odmówić komentarza przy tak podstawowym temacie 🙂
W listopadzie’04 pomagaliśmy Mamie w budowie kolejnego pieca kaflowego. Potwierdzam opinię Borsuka w kwestii zdunów; w centralnej Małopolsce trzeba czekać na wymarzonego specjalistę ponad pół roku. Ale piec spisuje się znakomicie i jest wykorzystywany regularnie, m.in. do pieczenia tradycyjnych bochnów żytnich z dodatkiem mąki pszennej, ziemniaków lub kartoflanki – by chleb się nie kruszył a i wilgoć lepiej trzymał – oraz kminku i innych przypraw do smaku.
Zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży
przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta
/część dłuższej całości podsłuchana w dzieciństwie na dożynkach/
Ów zakwas to – w wykonaniu Mamy albo Pań sąsiadek – po prostu kawałek surowego ciasta z poprzedniego wypieku przechowywany w folii w lodówce a nawet w zamrażarce, jeśli nowe pieczenie nie jest planowane w przewidywalnej przyszłości. Naturalnie, początek takiego ciasta trzeba zaczynić poprzedniego wieczora.
Do tego dochodzą rekwizyty, jak dzieża do ręcznego mieszania-wyrabiania (cieżka praca jeśli piecze się 3-4 bochny; nigdy nie próbowałam), kobiałki-foremki z ‚wzorkami’, przyrządy do wygarniania popiołu czy łopata do wsuwania wyrzuconego na nią z foremek ciasta do pieca chlebowego (dno i sklepienie z cegły ‚szamotkowej’ – lepiej trzyma ciepło).
Mama wylewa na każdy świeżo-wyjęty bochen garść wody rozprowadzając ją szybkim gładząco-głaszczącym ruchem i dzięki temu skórka jest potem chrupiąca ale ‚zjadliwa’. My, dzieci uwielbiamy ten chleb, podobnie Kuzyni urodzeni ‚w mieście’ (ale już nie wszyscy ‚Nowi’ w rodzinie(ach) i nie wszystkie wnuki 🙁 😉 )
Muszę kiedyś zaaranżować sesję foto; pamiętam o tym od paru lat, ale Mama nigdy nie planuje tej czynności na sobotę ani na inny dzień gdy jesteśmy umówieni do jakiejś pomocy. Więc tylko ćwiartki wędrują czasem z zamrażarki do bagażu… 🙂
Pytanie techniczne – jak się mają proporcje drożdży suchych do tych żywych? Zywych tu za nic nie dostanę…
Pęknie się rozwija temat chleba na blogu Pana Piotra.
Moje ciasto wyrasta w piekarniku aż miło . Miało być drożdzowe a wyszły dwie blachy strudli z serem i jedna drożdżowego.
Jak tak dalej pódzie to zrobimy własne stoisko na Święcie Chleba w Warszawie
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Mis2/Swieto_chleba/
Alicjo,
paczuszka drożdży instant, która zawiera 5-7 g suchych drożdzy odpowiada 25 g drożdży żywych. Taka porcja drożdży suchych dodawana jest do ciasta zrobionego z połowy kg mąki. Czy jeszcze dodać jakieś wyjaśnienia?
Zapisano, dziekuję serdecznie 🙂
Andrzeju, wracajac do geografii kwaszenia i kiszenia, to mysle ze o tym, z czego byl chleb w danej okolicy, decydowal klimat sprzyjajacy (lub nie) uprawie poszczegolnych zboz. Zobacz, gdze udaje sie pszenica, gdzie kukurydza, gdzie zyto i jeczmien, a gdzie ledwie owies ma szanse na wyrosniecie i dojrzenie. Tradycje utrwalaly sie przez wieki i dzis, mimo wielkiej wymiany handlowej, podrozy i swobody osiedlania pod roznymi szerokosciami geograficznymi jestesmy przywiazani do smakow wpojonych nam w dziecinstwie. Zmysl wechu jest podobno najstarszym i najprymitywniejszym zmyslem, a nos ma bezposrednie polaczenie z mozgiem, wiec jak poczujemy zapach swiezego chleba, to slinka cieknie… I jak napotkamy porzadny zytni chleb w Laponii,czy na Wegrzech, to wpadamy w zachwyt…
Pod wplywem tej dyskusji pieke wlasnie chalke, ktora tu sie jada wlasciwie na niedzielne sniadanie, ale mnie naszlo dzisiaj.
Na 1 kg maki pszennej, najlepiej z dodatkiem orkisza potrzeba 0,6 l cieplego mleka, lyzeczke cukru, 2 lyzeczki soli, 40 g drozdzy, 100g masla. W mace zrobic dolek, wkruszyc drozdze, zalac 2 dl mleka, dodac cukier i wymieszac z czescia maki do gestosci smietany. Zostawic zaczyn do wyrosniecia (ok. 10-15 minut), dodac reszte mleka, sol i stopione, letnie maslo. Wyrobic gladkie, miekkie ciasto (nie powinno sie kleic ani do rak ani do miski), przykryc wilgotna sciereczka i zostawic do wyrosniecia (0,5 h). Z wyrosnietego ciasta robic dlugie waleczki i zaplatac w warkocz. Zostawic do wyrosniecia na pol godz. znowu pod sciereczka. Smarowac zoltkiem, posypac makiem i piec w temp. 200-220°C, ok 30 minut. Z tej ilosci ciasta robie 2 chalki. Jedna kroje na pol i zamrazam zaraz po wystygnieciu. Jest potem jak swiezo upieczona.
No – i po herbacie!
http://130.238.96.26/poherbacie/
Jak widać jeszcze nie wyszedłem z wprawy. Chlebuś jeszcze ciepły….
Ale mi smutno, że aparat zostawiłem w pracy…
O cholera! Ale smakowity wygląd. Ale jak – bez omasty?
Jutro jadę na wieś i też coś upiekę.
tak tu sie rozpisujecie, ze zapach swiezego chleba prawie z ekranu sie wydobywa, no i mnie tez udzielila sie ochota na pieczenie, wiec pytam lepszej polowy, gdzieby tu make zytnia nabyc, coby zakisic i podjac probe samodzielnego wypieku, w odpowiedzi dostalem, ze Poilâne’a i tak nie upieke, a tylko kuchnie upaprze, no i kto to bedzie sprzatal? zostalem sam z moim zapalem i podcietymi skrzydlami, wiec sie tu zale, wiem, ze tu ktos na pewno mi powspolczuje 🙂
Ja do swojego ciasta dodałem kieliszek tego co Kurpie potrafią robić najlepiej a za co Państwo ściga od wojny. Dostałem butlekę od kolegi kolegi i w smaku jest jak najlepsza brendy
do Andrzeja, wyglada przednio, widze tez, ze kubasa jeszcze nie potlukles, zal by bylo, ladny
Heleno,myslalam,ze tylko mnie te Francuski doprowadzaja do szalu!
Milo wiedziec,ze nie jestem jedyna!?
Ja nawet przestalam tam na wakacje jezdzic,bo przeciez niczego dla siebie nie moge kupic w normalnym sklepie! :-X
A przeciez do grubasow sie nie zaliczam 😀 na szczescie!
Czort z nimi niech cierpia, ide poszukam cos do zjedzenia………..
Jak „bez omasty” jak z omastą!
Masełko się niemal stopiło od tego ciepła chlebowego – i o to wlaśnie chodziło….
Powariowaliście?! Tak męczyć niewinnych ludzi o tej porze! Andrzeju, Twój jeszcze ciepły chleb z topiącym się masłem pewnie przyśni mi się w nocy i to będzie piękny sen!
Wtrącę 3 grosze względem herbaty – herbata w kubasie?! I to takim grubym?! Herbata jeśli nie w porcelanie, to w cienkim szkle! Kto nie wierzy, niech zrobi próbę, naleje tej samej herbaty do kubasa i do szklanki lub porcelany.
Osobiście wolę szkło, a najlepsza jest zlewka laboratoryjna, w której się świetnie robi parząchę, i taka zlewka długo trzyma ciepło 🙂
Nieelegancka? W towarzystwie nie podawać, samemu się delektować. Ale cienkie szkło jest doskonałe.
Idę do kuchni po kawałek chleba na naturalnym zakwasie „Od Jędrka”.
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Chalka
Jak szalec, to szalec. Oto moja jeszcze goraca chalka. Do tego maselko, konfitury z kumquatow, albo co popadnie.
Nemo,
rzuć jedną w moją stronę! Nie zabieram się dzisiaj do pieczenia, bo mam za mało składników, a i mąka żytnia wyszła. Chyba przymierzę się do tego chleba na zakwasie naturalnym, nastawię w poniedziałek, żeby koło soboty było gotowe do pieca. A w tym tygodniu jeszcze pomyślę, po pierwsze muszę uzupełnić zapasy mąki, kupic drożdże itd.
Oj, jak tu pachnie!
Litości nie macie! Nemo, podrzuć jedną. Moja Babcia piekła duże chałki z kilku wałeczków ciasta – dla mnie ta technika plecenia warkocza była nie do opanowania.
Co do herbaty, to ja tylko w porcelanie i to białej w środku, inaczej mi nie smakuje. Parząchę pijałam na studiach, zapomniałam już – wtedy właśnie w kubalu. A skąd niby bierze się zlewki laboratoryjne, Alicjo? Tylko nie mów, że z laboratorium!
Z laboratorium, z Instytutu Chemii nad Odrą… ale to nie ja, to jeden taki, co mi kwiatki na zajęcia przynosił!
I owszem, byłam współwinna, bo wiedziałam, skąd pochodzą. Trudno. Tylko nie mów TeżAlicjo, że Ty taki niewinny ptaszek i nie zgrzeszyłaś w swoim zyciu!
Ja te chalke „tymirecami” zaplatam z 2 skrzyzowanych waleczkow tzn. z 4 koncow. Umiem to robic, ale tylko szybko i bez myslenia, jak mam komu pokazac powoli, to nie wychodzi!
Ależ grzeszyłam i to z wielką pasją! A Ty wciąż masz jeszcze tę zlewkę znad Odry? Niemożliwe chyba.
Nemo, Alicja była pierwsza w kolejce po chałkę, ale może podzielisz na pół? A Ty, Andrzeju, też mógłbyś podesłać skibkę chleba…
Nemo, a masz kamerę? Jakbyś ją ustawił w odpowiednim miejscu, to może udałoby się „odgapić” Mistrza.
Niestety, zlewki już nie mam, ale służyła mi bardzo długo, to była porządna, półtoralitrowa zlewka. Liście zajmowały około 1/5, takie już naparzone, rozwinięte.
Chwała Bogu, że przyznajesz się do grzeszenia, już się zmartwiłam, że do piekła będę musiała pójść sama!
Nemo to kobita, TeżAlicjo (tymiręcami chałkę zaplatałAm).
Na moim monitorze wyświetliło się „zaplatam”, więc nie jestem pewna płci – jeśli uraziłam, to przepraszam.
Grzeszyłam, ale ma m nadzieję na niebo, bo żałowałam za grzechy i może lepiej tam się spotkajmy, Alicjo.
Hm… nie ten przykład świadczący o płci nemo chciałam podać przecież! Na słowo mi uwierz 🙂
Ja tu się na boku wzięłam za studiowanie różnych przepisów i co chwila latam do kuchni po kawałek chleba od Jędrka.
Borsuku, a z kiszonkami to poczekaj na odpowiedni czas, a przynajmniej na pierwszy wysyp ogórków!
Na pewno przepisów nie zabraknie i będziesz się biedził, co tu wybrać, bo każdy będzie zachwalał swoje. Przy okazji mam pytanie do Misia2 o bliższe szczegóły na temat tego zatapiania butli z ogórami w studni. Proces fermentacji musi przebiegać w cieple, no a gdzie przyprawy, sól itd. ?
Ty się lepiej Misiu dokładnie wywiedz, co z tym zatapianiem i co dokładnie jest zatapiane.
Od razu zaznaczam, że nie zamierzam zatapiać w jez. Ontario, chociaż mam 3 20-litrowe butle plastikowe po wodzie, zdatne do zatopienia, a i ogórek się przez gardziołek zmieści.
No właśnie, ogórki kiszone w plastikowej butli?! Jak to się później wyciąga? A w ogóle – w plastikowej? Nie wierzę!
Pięknych snów wszystkim, np. zapachu świeżego chleba, czego i sobie życzę.
P.S. Czy ja się przesłyszałam, czy jednak naprawdę to p. Barbara w radiowej Trójce w poświąteczny wtorek mówiła o sposobach na „zagospodarowanie” resztek z świątecznego stołu? Ktoś słuchał?
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Chalka
Hej, przypomnialo mi sie, ze do chalki mam tez maselko, wprawdzie troche archiwalne, ale calkiem swieze 🙂
Smacznych snow!
Nemo,
juz nie przeginaj z tą maselnicą! Też taką umiałam obsługiwać, w miarę ubijania z wierzchu do tego górnego „pomieszczenia” wlewało się kapkę wody, jak już wyczuwało się, że grudki masła się zbijają ze sobą w większą bryłę. Ta Twoja maselnica wygląda na całkiem nową, ja obsługiwałam antyk, trzeba było pilnować, żeby się nie rozeschła, od czasu do czasu napełniać wodą (masło robiło się raz w tygodniu).
Od biedy i całkiem dobrze można masło ubić w butelce, najlepiej po mleku, bo ma grubszą szyjkę i nie ma tylu kłopotów z wydostaniem go stamtąd, jednak zawsze jest bardziej miękkie od tego z maselnicy.
No to ludziska rano jak poczytają i Twoje masło na liściach chrzanu zobaczą, i te wszystkie wypieki powyżej, to się dopiero wściekną! Trudno, śniadanie mistrzów (wspominająć Vonneguta, który dzisiaj odszedł), szkoda, że wirtualne.
Dobranoc, u mnie młody wieczór, jeszcze będę czytać.
Tak, to była Basia. My jesteśmy bardzo gadatliwi i latamy po różnych radiach.
Większość ogórków które można kupić kiszona jest w plasykowych beczkach . Nawet te najlepsze podlaskie topione są w Narwi w plastykowych beczkach. Jeśli woda mineralna jest sprzedawana w butelkach z tworzywa , to ogórkowi nic nie zaszkodzi. Nam chyba też … Wielkość ogórków robionych przez szwagra jest uzależniona od wielkości otworu dużej butli . Wszystko inne odbywa się tak jak w normalnym kiszeniu ogórków . potem zakręca się butlę zakrętką przywiązuje sznurkiem do snopowiązałki i wrzuca do studni. Po leżakowaniu w studni wyciąga się butlę obcina wierzch i ogórki można wyjąć . Moja studnia ma około 8 metrów głębokości.
Znęcacie się nad biednymi ludźmi, oj, znęcacie. Nie mam w domu żytniej mąki, ani drożdży ani zakwasu. Wynika z tego niedwuznacznie, że najwcześniej upiekę chleb w przyszłą sobotę. Zrobię więcej zakwasu, żeby mieć „na zaś” jEŻELI MI SIĘ TYM RAZEM CHLEB UDA, TO MOŻE I ZREZYGNUJĘ Z PIEKARZY.
Kurt Vonnegutt – czytałam tylko „Pianolę” i jakieś opowiadanie. Nie powalił mnie na kolana, ale i tak szkoda. Kiedy odchodzi pisarz, świat słowa zozstaje zawsze zubożony.
Jeszcze wracam do spraw przyziemnych – kiedyś ubiła moja Lena masło zupełnie niechcący. Po raz pierwszy ubijała śmietanę mikserem i tak długo to robiła, że zamiast puszystego kremu wyszły jej grudki masła pływające w maślance. Było wiele śmiechu i lekcja praktyczna wyrabiania i płukania masła. Kiedy zamiast masła stały przed sklepami kolejki „po masło”, robiłam masło ze śmietany używając litrowej butelko po mleku. Oj, była to robota, była.
Zadzwoniłem telefonicznie do mojego szwagra i opowiedział jak robi ogórki
Po włożeniu ogórków do butli , wlewa osoloną zimną przegotowaną wodę dodaje chrzan, czosnek , liście z wiśni , czarnej porzeczki, koper zakręca i wrzuca do studni. Proces kiszenia odbywa się w studni w temperaturze około 8 stopni. Cała tajemnica smaku w długotrwałym kiszeniu.
Och, uspokojcie sie z tymi chlebami! Od samego patrzenia na te bochenki, chalki, maselko czlowiek sie demoralizuje i zamiast po bozemu na wuef, chce pedzic do kuchni i wyciagac z najwyzszej polki te formy do chleba.
Nie! Nie! I jeszcze raz nie! Zblizaja sie moje okragle, k.., urodziny i przyjedzie moja kuma Renatka oraz Krysia z Los Angeles, ktorej nie widzialam 20 lat i ktora jedzie specjalnie na moje okragle urodziny 18 maja. Wiec zadziwie moje ukochane kumy swietna forma. Nie ma chalki z maselkiem. Jest smutny pumpernikiel za ktrorym nie przepadam.
Jesli natomiast chodzi o kiszenie. W Rosji kiszone sa nie tylko ogorki i szelkie grzyby, ale takze pomidory (zielone lub czerwone lub cos posredniego), gruba skora od arbuzow (swietna! winna!), jablka i gruszki, patisony i wiele innych jarzyn i owocow.
Sama kocham kisic pomidory – zwlaszcza poznojesienne, nie do konca dojrzale, ostatnio jednak zaniechalam, bo w moim sklepie rosuyjskim sa calkiem dobre w sloikach. Kiedy odwiedzam swoja Matke na Florydzie, to jej sasiadka Ida specjalnie na moja czesc robi kilka sloikow wspanialych pomidorow – z koprem, czosnkiem i duza iloscia pokrajanych lodyg selera. Zdarzalo mi sie wstawac w nocy i cichutko skradac sie do lodowki po pomidory.
Ukiszenie pomidorow trwa pare dni.
Heleno
Witam w klubie urodzonych 18 maja . Bo ja też . Czy wszyscy urodzeni 18 maja to obieżyświaty i włóczykije?
Też Alicjo:
Mam nadzieję, że spałaś dobrze. Tobie się powinien śnić „brunet wieczorową porą” a nie jakiś chleb.
Sławku:
Z czterech kubasów zakupionych w 1978 chyba roku potłukły się już dwa. Usiłowałem skompletować ale okazało się, że ten wzór przestano produkować w 1996 roku
P.S.
Kupiłem sobie ostatnio parę szklanek do herbaty, bo bardzo lubię herbatę ze szkła. Bodum Assam Double Wall Thermal Glasses.
Wygląda jak szkło laboratoryjne z tą różnicą, że ma podwójne ścianki (jak termos) i w paluchy nie parzy. Że też mnie podkusiło sfotografować z tym kubasem! Wiedziałem, że zaraz się zacznie wybrzydzanie….
A czy to, że ja mam urodziny 19 maja to się do Waszego klubu już nie załapuję? A po świecie ciska mnie przecież w tę i z powrotem!
No dobra niech będzie . Możemy z Heleną opwiadać ,że jesteśmy wcześniaki 🙂
No witam w klubie 18 Maja! Wszyscy sa proszeni do mnie. Dziewietnastego wyruszamy do Szkocji!
Heleno,
be careful what you wish for… 🙂
Wlasnie przez cala brytyjska prase przetacza sie opowiesc o przytjeciu, jakie zorganizowala sobie niejaka Miss Rachel Bell w poniedzialek wilekanocny, kiedy rodzice wyjechali na swieta zostawiajac ja aby sie przygotowywala do matury. Dzielna Rachel oglosila na MySpace, ze sprasza wszystkich na party pod haslem „jak zdemolowac burzujski domek jednorodzinny na przedmiesciaich”. Wolno przynosic alkohol i jedzenie, a narokotyki tez, byle trzymac je poza domem.
Na zaproszenie przyjechalo pare minibusow i liczne taksowki. W sumie ponad 200 osob. Najpierw „revelersi” oczyscili wszystkie schowki z bizuterii i gotowki, potem zabrali sie za demolowanie i sisuanie do szaf, na sciany, etc. Sasiedzi zawolali policje, ktora przyjechala w siedem wozow, ale po chwili namyslu odjechala, dochodzac do wniosku, ze jest to prywatne przyjecie, a zreszta jest ich za malo aby dac rade temu tlumkowi, ktory moze z prywatnego przyjecia wylac sie na ulice miasteczka.
Teraz Miss Bell ukrywa sie u jakiejs kolezanki, a rodzice i trojka jej rodzenstwa sa bez domu. Straty architektoniczne oceniane sa skromnie na 20 tysiecy funtow, a to nie liczac mebli, sprzetow i bizuterii.
Heleno
Czujemy się zaproszeni na twoje okrągłe urodziny . Ale widzę -wnioskując z następnego wpisu – obawiaszsię, że naprawdę możemy przyjechać i narobić kłopotu . My Budowicze , jesteśmy bardzo grzeczni , no może z wyjątkim Owczaraka który śpasy potrafi wyczyniać przeogromne. Nie obawiaj się zasikanej kanapy ,obgryzionej nogi twego XVIII wiecznego biurka . Czasy w których jeżdziłem dziecinnym rowerkiem bez opon po świeżo lakierowanej podłodze należą do przeszłości. Spanie w szafie wsród butów i innej garderoby też nie należy do mego ulubionego zajęcia. Muszę zaznaczyć jedynie ,że butów nie zdejmuję nigdy będąc w gościach. Wina wystarcz mi jedna butelka na wieczór . Jak to się mówi sroce nie wypadłem spod ogona i nie musisz się obawiać o swoje kosztowności
Z poważaniem Miś 2 szef klubu
Ale skadze Misiu! W zyciu bym nie kazala nikomu zdejmowac butow! Nie ma sprawy, przyjezdzaj!
Fajna stroka a ja robie tak chleb http://strowgernet.pl/~dimas/ na serwerze znajduje się prezentacja Cd, która można pobrać rozpakować a obejrzeć można za pomocą programu Microsoft Office
Witam,
Upiekłam wczoraj swój pierwszy chleb smakuje super trochę nie wyrósł ale jak to się mówi pierwsze koty za płoty. Mam nadzieję że wystarczy mi zapału i chęci do następnych wypieków.
pozdrawiam.
No to powodzenia Miro.
Witam, buszując po sieci „w poszukiwaniu chleba” trafiłam na tę stronę.
Pieczenie chleba na zakwasie to moja pasja. Podoba mi się tutaj, będę tu zaglądać. Pozdrawiam serdecznie.
dana
Witajcie.
Piekę chlebki od 2 lat, żytnie, pszenne. Bogate w dodatki typu słonecznik, siemie lniane, sezam. Stosuję dodatek otrębów pszennych. Wypieki ze zwykłego elektrycznego piekarnika robią furorę wśród rodziny i znajomych.
Polecam również piwowarstwo domowe 🙂 na stronie http://www.browar.biz jest wszystko o piwie oraz o pieczeniu chleba http://www.browar.biz/forum/showthread.php?t=45662 (ponad 490 postów na temat chleba – w tym kilka moich)
Pozdrawiam.
Marek
Witam!
Ktoś tu pytał o przepis na zakwas, Pan Piotr go podał.
A ja zabieganym czy leniwym zdradzę sztuczkę, jaką stosuję kiedy zakwasu nie mam (bo np. właśnie się zepsuł).
Po prostu kupuję w sklepie żur do gotowania żurku (ten w butelce, nie jako zupa błyskawiczna 🙂 ) i dodaję do ciasta (ilość trzeba dobrać eksperymentalnie). Niestety, drożdże piekarnicze też trzeba dodać, więc nie będzie to chleb na tych lepszych, dzikich. Dlatego jest to tylko sztuczka w razie wpadki, ale przydatna. Efekt jest zachęcający.
Serdeczności – Wojtek H.
bardzo prosze o przepis na placuszki z kaszy gryczanej jeżeli juz ktoś pisze że coś jest pycha to podajcie odrazu krótki przepis dzięki