Smażone, pieczone czy…?
Wszyscy mówią, że najzdrowsze są potrawy gotowane. Zwłaszcza na parze. I wszyscy psy wieszają na daniach smażonych lub pieczonych. A jednocześnie, gdy zajrzeć ludziom do talerza, to łatwo zauważyć, że gotowane mięsa, ryby czy warzywa goszczą na nim niezbyt często. Widząc to tym chętniej sięgam po porady dr Agaty Wawrzyniak z Zakładu Żywienia Katedry Żywienia Człowieka SGGW. Tym razem rozmawiamy o właśnie o tłuszczach do smażenia.
– Właściwe stosowanie tłuszczów sprzyja zdrowiu. Pewnych zasad sformułowanych na podstawie badań należy się nauczyć. Jak zatem używać tłuszczów w kuchni?
– Na niektórych tłuszczach zdecydowanie nie należy smażyć ani piec. Nie wolno smażyć np. na oleju sojowym, słonecznikowym, kukurydzianym. Natomiast wszystkie te oleje są wspaniałe do sałatek ponieważ obniżają poziom cholesterolu. Nie powinno się smażyć na oliwach extra vergin czyli tłoczonych na zimno. Podczas smażenia temperatura na patelni osiąga 160-180 a nawet 200 stopni C, w procesie pieczenia wynosi nawet 250 stopni. Tłuszcze gwałtownie utleniają się i tworzą związki szkodliwe dla organizmu człowieka. Olejami, na których można smażyć bezpiecznie jest zwykła oliwa z oliwek oraz olej rzepakowy.
– Czy margaryny zjadane zamiast masła i innych tłuszczów zwierzęcych obniżą nam poziom cholesterolu?
– Margaryny są produkowane z tłuszczy roślinnych, nie zawierają cholesterolu lecz podwójne nienasycone kwasy tłuszczowe i jeżeli jest ich dostateczna ilość mogą obniżać poziom cholesterolu. Taką margaryną jest np. benecol. Nie rezygnujmy jednak z masła. Masło jest dla nas konieczne w diecie, ma bowiem nie tylko witaminę A, która chroni wzrok ale też ok. 200 niezbędnych nam kwasów tłuszczowych.
– Obok tłuszczów zwierzęcych lekarze radzą także eliminować z diety sól.
– Powinniśmy zjadać 6 g soli dziennie; niektóre organizacje medyczne mówią, że wystarczy nawet 3 g. Polacy jak wynika z badań jedzą średnio 18 g dziennie co stwarza dodatkowe zagrożenie miażdżycą. 40 proc. potrzebnej nam soli znajduje się w naturalnych produktach. Czasem jest to sól, która znalazła się w produktach jako dodatek w procesach technologicznych. Dodaje się sól m.in. do pieczywa, do peklowania wędlin oraz w produkcji serów żółtych. Należy solić pod koniec gotowania, czujemy bowiem smak wydzielony przez produkty, wówczas możemy użyć mniej soli.
– Wniosek jest taki, że lepiej solić skąpo?
-Tak. Bo jak wiemy chlorek sodu czyli sól, wiąże wodę i wpływa na wzrost ciśnienia tętniczego i zagrożenia miażdżycą. Na rynku są sole (np. solvita) mające zrównoważony stosunek chlorku sodu do chlorku potasu, dzięki czemu możemy zmniejszyć groźbę nadciśnienia…
– Gotujmy więc smacznie i zdrowo.
Komentarze
Eee, tam…
Gotowane może i są najzdrowsze ale smażone jakie smaczne.
Do smażenia w woku używam oleju z orzeszków arachidowych oraz rzadziej oleju ryżowego. Ten pierwszy ze wszystkich wypróbowanych ma najwyższą temperaturę spalania. Czy w tej kwestii mógłbym prosić o jakieś dodatkowe wskazówki lub Pana (i blogowiczów) preferencje? PS. dla dodania aromatu, przed podaniem dodaję kilka kropel oleju sezamowego, który do zmażenia się raczej nie nadaje. Pozdrawiam serdecznie.
Z olejem sezamowym trzeba być uważnym, bo jest bardzo aromatyczny i biegiem się przypala – kilka kropel pod koniec smażenia (zwłaszcza ryb!) wystarcza. A do smażenia używam oliwy trzeciego lub czwartego „wycisku” 🙂 Nie próbowałam oleju orzechowego, wydawało mi się zawsze, że to trochę cięższego gatunku olej. Trzeba popróbować przy okazji.
Poniewaz sprawa cholesterolu nie jest mi obojetna.Po konsultacji z moja dietetystka w osrodku zdrowia.Dowiedzialam sie ,ze najlepsze do smazenia tluszcze ,to „plynne margaryny”.Sprzedawane sa u nas w takich zoltych butelkach.Sama uzywam Crome.Jest doskonala i nie zmienia smaku potrawy!
do Heleny – czy zauważyłaś mój przepis dla Ciebie na poprzednim blogu p. Piottra? Napisałam Tobie zapomniany przepis na likier cytrynowy z mlekiem. Innych amatorów domowych apteczek też zachęcam do skorzystania – jest to najlepszy likier cytrynowy, jaki piłam. Przepis ma jakieś 150 lat. Smacznego.
Doprawdy zdrowe to gotowane ,smaczne to smazone i co tu wybrać?Ja osobiscie lubię smażone nawet jeżeli niezdrowe,ale widział kto schabowy gotowany a smaczny? bo ja nie.
Z tym cholesterolem to jest dziwna sprawa. Mój mąż był b.sprawny fizycznie, szczupły, nie palił, właściwie niemal nie pił i miał 4 udary mózgu, przy czym 4-go nie przeżył. Jedna z lekarek powiedziała mi (i ja jej wierzę po wieloletnich doświadczeniach) że 80 procent tego złego cholesterolu wytwarza sam, rozregulowany organizm ( przyczyn nie znamy) a zaledwie 15 – 20% chol. pochodzi z diety. Nawet przy drakońskich dietach „zdrowotnych” efekt jest niemal żaden. Najmądrzej zatem jest jeść co się lubi – byle z umiarem, zachowując rozmaitość posiłków. Człowiek wyodrębnił się jako gatunek wszystkożerny i tak powinno pozostać. Pozdrawiam.
Pyro, genialne, dzieki!!!!! To jest wlasnie to. Pamietam, ze byl to najleopszy likier jaki pilam, choc czasochlonny. Sprobuje nastepnym razem przeszmuglowac butelke spirytusu z Polski (musialam keidys oddac na lotnisku nieznajomej mlodej parze, ktora kogos odporowadzala, bo okazalo sie, ze nie mozna przewozic czystego spirytusu, gdyz moze rzekomo wybuchnac na pokladzie.)
Ten przepis wyglada wlasnie tak jak robila moja mama – bylam zafascynowwana, ze to takie skomplikowane, tyle pamietam z wczesnej mlodosci. Przepis schowalam sobie do „Favorites” i siegne jak tylko zdobede spirytus. Dzieki jeszcze raz. Nie sadzilam, ze kiedykolwiek uda sie to odtworzyc.
Natomiast w sprawie cholesterowlu. Mamy w Nowym Jorku przyjaciolke domu, pania Roze Katz, wybitnego chirurga z 40-letnim stazem. Odzywiala sie niemal wylacznie stekami i czekolada. Salaty do ust nie brala („To dla koz”) .
I ona mi powiedziala przed laty, ze cale jej doswiadczenie zawodowe nauczylo ja, iz poziom cholesterolu absolutnie nie zalezy od diety. Czlowiek bywa skolonny do nadprodukcji cholesterolu i to wszystko. Jednak niedawno lekarze stwierzdili u niej za wysoki cholesterol i pani Roza musiala przejsc na ryby i salaty. Podobno cholesterol sie obnizyl, ale tylko troche. Uwaza, ze jej poswiecenie nie warte bylo wysilku. POgorszyl sie natomiast jej charakter i to mnie nie dziwi. Co czekoilada to czekolada.
A mówiłam… jeść wszystko, czasami mniej niż się chce, popić dobrym trunkiem i człowiek jest zdrowy!
Panie PiotrzePrzepraszam, że sie w ogóle nie odzywam, ale … nie mam czasu. Tak przelecę wzrokiem wpisy. Ale postanowiłem napisać do Pana, że czytałem pański „Widowiskowy sukces Janiny Paradowskiej
http://www.polityka.pl/polityka/index.jsp?place=Lead05&news_cat_id=644&news_id=206489&layout=1&forum_id=7924&fpage=Threads&page=text
pozdrowienia
Alicjo!
To, co napisałaś i ruch.
Od lat lekarze przestrzegaja jak unikac miazdzycy, kontrolowac chlesterol a pani, pani Heleno bzdury pisze, wstyd.