Pierwsza gwiazdka na polskim firmamencie

Już rok temu polscy smakosze otrzymali wyraźny sygnał, że i na naszym firmamencie gastronomicznym zabłysną gwiazdki. Gwiazdki Michelina. Są one marzeniem każdego restauratora na świecie. Świadczą bowiem o wybitnej kuchni oraz wspaniałej obsłudze.


Wojciech Modest Amaro – młody acz z długim  stażem szef kuchni i restaurator jednocześnie – od momentu otwarcia na warszawskiej Agrykoli maleńkiej ekskluzywnej restauracji, noszącej na szyldzie imię właściciela, wyraźnie sygnalizował, że laury przyznawane przez najbardziej liczącą się organizację oceniającą lokale na całym świecie są jego marzeniem. A że jest człowiekiem tyleż utalentowanym, ile upartym lub wytrwałym jak kto woli, to byłem pewien, iż gwiazdka wkrótce zabłyśnie na Agrykoli.
Gratulując mistrzowi Amaro warto zwrócić uwagę na  jego wielkie zasługi dla przywrócenia na polskie stoły produktów dawno zapomnianych (np. brukwi), odkrycie producentów nieznanych a wartych poparcia za niezwykłą dbałość o najwyższą jakość hodowanych warzyw, owoców czy ryb, troskę o kształcenie młodych mistrzów kuchni czy popularyzację polskiej kuchni w Europie.
Byłem w „Atelier Amaro” jeszcze przed ozdobieniem jej szyldu pierwszą (ale zapewne nie ostatnią, bo może ich być aż trzy) gwiazdką. Wyszedłem rzecz jasna zachwycony i długo rozpamiętywałem smak tego, co mi podano. Cały czas jednak nurtuje mnie myśl, że lokal Wojciecha Modesta Amaro jest wprawdzie wspaniałym drogowskazem z napisem: nowoczesna kuchnia ale nie jest restauracją, do której ludzie chodzą na obiad czy kolację. Jest bowiem maciupeńka i bez możliwości zamawiania dań. Goście muszą wybierać spośród dwóch zestawów degustacyjnych. To w rzeczywistości laboratorium, w którym prowadzi się eksperymenty na produktach i… ludziach. Bywają tam bowiem wybitni smakosze i to ci z grubymi portfelami. A kucharze badają wytrzymałość ich podniebienia i konta.
Mam nadzieję, że kolejne gwiazdki, które powinny pojawić się na naszym niebie zabłysną nad lokalami bardziej dostępnymi dla szerszej publiczności. Smakoszy bowiem nie brakuje!