Gra w Zielone
Do wiosny jeszcze daleko a ja tu tymczasem proponuję jakieś gry, do których niezbędne są młode listki lub choćby trawa . Ale sprowokował mnie do tego wójt gminy Kadzidło pan Dariusz Łukaszewski przysyłając do redakcji świeżo wydany przewodnik po Kurpiach Zielonych. Mały tomik ładnie zredagowany i dobrze zilustrowany zachęca do włóczęgi po okolicach Kadzidła, Myszyńca, Rozogów czy Chorzeli. Byle nie zapędzać się na południe od Ostrołęki, w stronę Pułtuska i mojej gminy Zatory, bo to wprawdzie też Kurpie ale Białe.
Przewodnik przygotowali oczywiście Kurpie, choć – jak np. autor tekstów i projektant tras wycieczkowych Marcin Żerański – swoje strony opuścili lecz nadal są w tej okolicy rozmiłowani. A i wiedzę o rodzinnej ziemi mają rozległą, co widać niemal na każdej stronie. Dzięki temu propozycje tras wycieczkowych wyglądają bardzo atrakcyjnie i zachęcają do podjęcia trudu wędrowania.
Jako poszukiwacz nowych, nieznanych mi smaków, mam tylko żal do autora i wydawców, że nie pomyśleli o tej stronie przewodnika. Przecież wędrując czy to pieszo, czy na rowerze, łódką lub kajakiem, a nawet i autem człeka po pewnym czasie dopada głód. No i gdzie proszę wydawców winien się skierować. Stali bywalcy blogu „Gotuj się!” znają tylko jeden kurpiowski adres – to Zajazd Tusinek pod Rozogami. Opisywałem go wielokrotnie, bo to moje ulubione miejsce. Ale gdzie jeszcze można zjeść smacznie i po kurpiowsku? Gdzie podawane są tradycyjne kurpiowskie potrawy ? No bo przecież nie będę zjadał się daniami meksykańskimi, tureckimi, śródziemnomorskimi czy nawet włoskimi gdy jestem pod Kolnem lub w Dudach Puszczańskich. Podane adresy na stronie 146 skreślam. I chcę do karczmy kurpiowskiej.
Mam nadzieję, że w kolejnym wydaniu „Kurpi. Puszczy Zielonej” ten karygodny brak adresów zostanie naprawiony. Zwłaszcza, że z Kurpiów pochodził smakosz nad smakoszami czyli Franc Fiszer z Ław koło Ostrołęki. Związane z nim anegdoty w zdecydowanej większości dotyczą spraw stołu (pisałem o nim parokrotnie). O czym Marcin Żerański wie doskonale, bo słynnego rodaka wspomina.
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem natomiast rozdzialik o Myszynieckich Kolejach Wąskotorowych i już obiecuję sobie wiele atrakcji w czasie wycieczki wąskotorowej na torfowisku Karaska. Mam też nadzieję, że do tego czasu dowiem się gdzie można zjeść rejbak i popić go piwem kozicowym.
Tymczasem miłośników wędrówek po pięknych okolicach i w dodatku jeszcze nie zatłoczonych przez tzw. stonkę turystyczną zachęcam do sięgnięcia po rzeczony tomik i wyjazd do Puszczy Zielonej.
Komentarze
dzien dobry !
mt7-to powinien byc turecki(slabo znam) 😀
Dziendoberek Panstwu,
Zielono mi http://www.youtube.com/watch?v=dZ9tMPf8ssc&feature=related
Dzisiaj Wielki Dzien. Bal w Operze. Wszystko wypucowane na duzy dekolt. Próba generalna z glowy. Telewizja podala, bez sensacji.
Nie zauczestnicze w tym balu cialem ale duchem. Zakupilem dobrego szampana, parówki i inne drobiazgi na wieczór,
Bede sledzil w telewizji ze szczególnym ówzglednieniem obecnosci przedstawicieli redakcji tygodnika „Polityka” którzy napewno wezma osobisty udzial. Finansowanie uczestnictwa bedzie niewatrpliwie automatyczne na drodze zagranicznej prenumeraty gdyz czytelnicy uiszczaja oplaty w walutach (Euro) lub podobnych które nienajgorzej trzymaja sie. Bal w Operze byl i jest okazja dla róznych spotkan, nawiazywania kontaktów i zalatwiania interesów.
Wyobrazam sobie delegacje „Polityki” gdzie panie wystapia w znakomitych kreacjach polskich domów mody. Byc moze domy te zasponsorowaly wyglad znajomych swoich potencjalnych klientek. Panowie zas wystapie we frakach szytych na miare przez mistgrzów igly, nozyczek i zelazka lub dostarczonych przez wypozyczalnie. Gama koszul i butów tez niewatpliwie stoi do dyspozycji. O kosmmetykach to juz nie wspominam.
Ze spotkan towarzyskich mówi sie o wielkich jak J-23, 007 i innych.
O polityce wspominac nie bede, to juz domena innych komentatorów. Wiadomo tylko, ze kule nie beda lataly.
Poczatek oficjalnej transmisji o godzinie 20.15 kiedy to u mnie w domu pierwszy korek szampana pójdzie w góre.
Pan Lulek
Jak bal w operze to bal
http://www.youtube.com/watch?v=UuRwmoos9yg
Kochanemu Gospodarzowi i Wszystkim Kochanym Blogowiczom kulinarnym wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim pączków i faworków
życzy
Stanisław
pączusie moje kochane!
całuję rączki 🙂
:::
lubię wszystkie moje kalorie
Dzień dobry!
Czy próbowaliście pączuszków serowych ? Są bardzo proste w wykonaniu i bardzo smaczne.
30 dkg sera białego tłustego
30 dkg mąki tortowej
3 jaja
2 łyżki cukru pudru
3/4 łyżeczki sody
sok z 1/2 cytryny
1 opakowanie cukru waniliowego
szczypta soli
1 kieliszek rumu,( spirytusu lub octu )
Wszystkie skladniki dobrze wymieszać na gładką masę. Kłaść porcjami na rozgrzany tłuszcz, najlapiej łyżką każdorazowo umoczoną w wodzie.
Smażyć na jasnobrązowy kolor. Żeby tłuszcz szybko nie ciemniał, przed smażeniem wrzucić skórkę od ziemniaka.
Po usmażeniu pączki smarować lukrem lub posypać cukrem pudrem.
lukier:
15 dkg cukru pudru
2-3 łyzki soku z cytryny
1-2 łyżki gorącej wody
wszystkie składniki wymieszać na jednilitą masę. Jeśli będzie zbyt gęsta, dodać jeszcze trochę gorącej wody, ale ostrożnie, żeby lukier nie był za rzadki. Pod koniec ucierania dodać też 3 krople oliwy, lukier wtedy nie pęka po wyschnięciu.
http://www.youtube.com/watch?v=xly67jQu_SE
no i czysta – oczywista!
Kurpie znamy nie najlepiej,ale wszystko jeszcze do nadrobienia.
Dzisiaj już pochłonęłam 2 pączki – jeden z marmoladą, drugi z ajerkoniakiem. Dzień się jeszcze nie skończył !
Powierzono mi zadanie kupienia paczków z konfiturą z
płatków róży i czeka mnie jeszcze wieczorne obżarstwo,
w miłym, przyjacielskim gronie 🙂
SMACZNEGO ! WIWAT TŁUSTY CZWARTEK !
mój tłustoczwartkowy licznik jeszcze nie ruszył
siedzę przeziębiony, kicham na cały świat
niegdzie nie wychodzę
a i robić nic mi się nie chce
wieczorem przyjedzie do mnie moja luba
i będziemy pączkować
Brzucho !
Nie narzekaj tylko kropnij se kielicha.
Bo to dobre jest na smialosc.
Pan Lulek
Dzień dobry Szampaństwu przy Tłustym Czwartku!
To ja dzisiaj też zaszaleję i każę Jerzoru kupić pączki w polskim sklepie – dobre mają.
Miałam smażyć chrust ( 😯 – ja i pieczenie / smażenie, do czego ten blog człowieka przywodzi! 😯 ), ale mam okropnie pilną robotę na dzisiaj do zakończenia i będę z doskoku. Chrust usmażę w przyszłym tygodniu na weekend, zawiozę Młodym, po drodze do Afryki.
Brzucho,
nie wiesz, jak się leczyć? Posłuchaj Pana Lulka! 😯
Grażyny przepis na pączusie serowe wrzuciłam do /Przepisów
Jędrzej Kitowicz w XVIII w. tak pisał o wpływie kuchni francuskiej na polską:
„Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko, mógłby go był podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku, znowu się rozciąga i pęcznieje jak gąbka do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska.”
Smakowicie, prawda? 🙂
Idę na pączki! 🙂
Cale buiro zarazilam tlustym czwartkiem.
Panie Lulku, Alicjo.. reszta bandy
Wasze zdrowie 🙂
:::
PS
dojechały pierwsze pączki
Brzucho,
…i od razu się usmiechnąłeś 🙂
Nirrod,
chwali Ci się, trzeba promować polszczyznę na obczyznie! (zakładam, że pracujesz wśród Holendrów?)
Owszem + jeden z Surinamu i jedna dziolcha z Fryzji. Znaczy Holenderka, ale inna.
inna, bo fryzowana?
etam, wszedzie takich pelno,
ostatnim razem jadlem paczka, jak Rudemu sie jeszcze chcialo, zostalo wspomnienie i marmolada z rozanych platkow juz mocno zcukrzona, wiec dzis tylko tluste zeberka po chinsku, no i czysta, oczywista
🙂
Cześć!
Ja tam za tłustym czwartkiem nie jestem 😉 Owszem, dwa pączki zjadłam- a nie jak zwykle żadnego lub jedną sztukę- ale bez satysfakcji. Bez cienia satysfakcji.
Puste, zmarnowane kalorie.
Co tam tlusty czwartek. Jesc mozna do woli jesli idzie sie na bal w Operze. Zeby wszystko wytanczyc.
Paczków i slodyczy nie bedzie, Frankfurterki i debrecinerki jako ze jestem w Burgenlandii a do tego Poludniowej. Strój wieczorowy pizmamama.
Liczba stacjonarnych uczestników balu w Wiedniu ponad 5300 osób.
Pan Lulek
Właśnie pożarłam pączka, dostarczyli – oraz część zakupów w polskim sklepie (poza tym szynka, śledzie po kaszubsku i maślanka).
ączuś jest duży, na cały talerzyk deserowy prawie, można go policzyć za dwa. Nasłodziłam się strasznie, piję podwójny yunnan.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/img_7121.jpg
A gdzie nemo się szlaja?!
No i wyrazy dla cierpiacej na głodzie Pyry, odstawionej chwilowo od blogu.
Czysta nieoczywista, bo robota pilna i precyzyjna 🙁
Wszystko przygotowane. Butelka Kupferberga zmrozona, uroczysty wenecki kielich, smukly obesny. Znakomite towarzystwo w zwierciadle.
O godzinie 20.15 korek pójdzie w góre. Swiece zapalone.
Teraz tylko wypatrywac prominentnych gosci. W tym delegacji tygodnika „Polityka”.
Korek poszedl. Zaszumialo, zaperlilo. Tylko spokój moze caly bal uratowac.
Pan Lulek
Alicjo,
Ja zakładam, że ten chleb z godłem państwowym spożywacie stojąc na baczność i po odśpiewaniu „Jeszcze Polska…”
Wpatrzeni w portret papieza.
Se nie żartujcie, ASzyszu, a Ty ycc tym bardziej 😉
Ten z godłem nie jest aż tak dobry, jak ten Wiejski – zresztą różne piekarnie.
Zdrowie wszystkich!
Alicjo, toz to rzeczywiscie jakies jaja, bochenki macie albo statystyczne ( bo najczesciej ), albo natchnione, nie macie jakiegos normalnego piekarza, ktoremu wystarczy, ze dobrze piecze i sie sprzedaje, wyraznie forma zdominowala nad przeciez dobra trescia, to wyglada, jak „najlepsza zupka prababuni, wygnanej z Wilna”,
no dobra, wisnie i paczek sie bronia, mam pewnosc, ze smakiem
Sławku,
ten chleb jest dobry i dlatego go kupuję, a co mnie treści obchodzą? Najważniejszy jest smak kromuchy 😉
A napisy na torbie muszą być po pierwsze po angielsku i francusku (i składniki użyte także zarówno wypisane), a po polsku opcjonalnie. Mnie nie przeszkadza, tak długo, jak chleb jest smakowity.
Wierze, ze chleb dobry tylko te orly czerwone czy biale i te symbole wiecznie i wszedzie czasem sie przejadaja. Nie chcialem nikogo urazic zwlaszcza Ciebie Alicjo.
Pamietasz jak Golota walczyl. Przed walka te reklamy z orlami i Papieza portret, te kielbasy i Jan Pawel. Z tego sie smieje.
Ja u Niemcow kupuje chleb zreszta bardzo dobry. O nazwach jak Bavarian Crust czy Berliner bez zadnych opakowan wiec chrupiacy i zadnych czarnych orlow czy flag czy innych symboli. Po prostu chleb.
Ludziska lubią symbole, ja lubię chleb – i każdy jest zadowolony, o 😉
Pan Lulek już pewnie w bąbelkach, a my tu po ziemi chodzimy,
zdrówko, za wasza i nasza, nie oddamy nawet beretu 🙂
P.S. Mam tutaj w Kingston jedną piekarnię z prawdziwego zdarzenia (Pan Chancho), małą, pieka dobrze rzeczy, tylko te dobre rzeczy to sa tzw. Artisan Bread, a jak potrzebuję dziennie kromuchę zwykłego wiejskiego na zakwasie. Jak się mają ceny Wiejskiego do tych „artisan”? Artisan jest 3 razy droższy średnio.
Od czasu do czasu kupuję, ale żeby zjeść sam, bez niczego, bo rzeczywiście dobre chleby z róznymi dodatkami. Ale na kromuchę dla mnie – nie nadają się. Kwestia gustu i przyzwyczajenia.
Znowu zeszło nam na chleb, a tymczasem dzisiaj królują pączki 🙂
klopot z symbolem, ze nie bardzo jadalny, wiem, bo kiedys, dziecieciem bywszy, zlotowke przez niewage wprowadzilem w organizm i ledwo mnie ocucili
Wypij Sławek jakąś lufę za mnie, bo ja nadal po uszy w robocie. Nie tylko beretu nie oddamy, skarpetki i swetra też! Zdrowie! (w rozumie).
… i przestańcie o tych symbolach, bo ja niewinna, mnie sie tylko o cheb rozchodzi! Torby nie zjadam, tym bardziej symboli 🙄
Otwarcie nastapilo i teraz wszystko jasne. Dalej niema co sprawozdawac. W wywiadzie dla TV Pan Prezydent dal wyraznie do zrozumienia, ze za aktualny kryzys odpowiedzialni sa ci którzy nie przyszli na Bal nad Balami.
Mam wyrzuty sumienia, ze nie poszedlem. Na pocieszenie zostalo mi, ze samotnych nie wpuszczaja.
Zatem do poniedzialku
Pan Lulek
Paczki od rana palaszuje. I faworki tez. Dziewczyny w pracy sobie tez „Polish doughnuts” wpalaszowaly a i faworki szybko ida u tych strasznie sie przejmujacych zdrowym jedzeniem kolezanek z pracy. Od paru juz lat pamietaja, ze jest ten „Polish Fat Thursday” a ja zawsze im groze, ze we wtorek beda za to musialy wpalaszowc sledzia w oliwie a potem 40 dni nic i sie jeszcze posypac popiolem w srode inaczej szlag je trafi grzesznice. Na co mowia: skoro tak to daj jeszcze jednego paczka. A propos strachow na Lachy to najwieksze przerazenie u miejscowych znajomych budza zimne nozki i marynowane grzyby. Horor w oczach maja i okreslenie meduza chyba lepiej tu pasuje niz w Kraju 🙂
yyc
Zimnym nozkom i grzybkom marynowanym brakuje jeszcze do towarzystwa flakow. Radosci dostarczaja mi wspomnienia reakcji przyjaciol, kiedy bez uprzedzenia stawialo sie przed nimi talerz z tym delikatesem tlumaczac skad to. Niektorzy sie nauczyli, inni za zadne skarby swiata – nie. Skadinad flaczki sa dostepne w biednych robotniczych dzielnicach Chicago, Cleveland czy New York. Ale podobna zabawe mialem i ja patrzac na Jane jedzaca polska kielbaske z dzemem.
ycc
A polska golonka mozna dzieci po nocach straszyc. Tatusie i mamusie nie przyjmuja. Nie dorosli do dobrego.