Karnawał tuż, tuż…(odc.4)

Wizyta, rewizyta lub…?
Po wizycie należy spodziewać się zaproszenia do domów naszych gości. Jeśli nie dostaniemy zaproszenia na rewizytę możemy przypuszczać, że nasi goście nie chcą nawiązać trwałych stosunków towarzyskich. Nie jest to powód do obrazy ale sygnał, by nie uwzględniać ich podczas kolejnych wydawanych przyjęć. Zdarzają się jednak wyjątki. Czasem ktoś z przyjaciół lub znajomych nigdy i nikogo nie zaprasza do swojego domu. Czasem bywają poważne i uzasadnione powody takiego zachowania (np. ktoś ciężko chory w rodzinie). Jeśli znamy te powody to oczywiście możemy kontynuować życie towarzyskie nie domagając się zaproszenia i nie czując urazy.

Drugi problem to goście, którzy przyjąwszy zaproszenie – nie przychodzą. Jeśli nie podają później – przepraszając – uzasadnionego powodu (np. nagła choroba, wypadek, kataklizm w domu) nieobecności i braku zawiadomienia o tym należy skreślić ich z grona zapraszanych. To ludzie o złych manierach i kontakty z nimi zawsze grożą nieprzyjemnościami.

Wizyta w zoo
Domowe zwierzęta czy to psy, czy koty, podczas przyjęcia powinny być odseparowane od gości. Jeśli wśród nich są gorący miłośnicy zwierząt i wyraźnie tego chcą – możemy na wstępie spotkania zaprezentować im swego pupila i na tym koniec. Absolutnie niestosowne jest gdy podczas posiłku po stole wędruje kot, lub pod stołem waruje pies. Gospodarze choćby im serce pękało, muszą ulubieńca zamknąć w drugim pokoju lub – co raczej bywa kłopotliwe – unieruchomić przypinając na smyczy.

Palenie jest szkodliwe

Sam nie palę. Nie jestem jednak ekstremistą w tym względzie i nie pozbawiam moich gości możliwości uprawiania tego nałogu podczas wizyt u mnie. Nie dopuszczam jednak do palenia przy stole podczas obiadu lub kolacji. Dozwolone to jest w sąsiednim pokoju przy stoliku z drinkami lub kawą i orzeszkami. Tam stoją popielniczki, które wyraźnie sygnalizują miejsce do palenia. Nie należy do dobrego tonu wypraszanie gości z papierosami na balkon lub na klatkę schodową. Nie ma powodu by dymem, którego nie lubią gospodarze porażać sąsiadów.

Ja ci dam, ty mi dasz

Przy zwykłym spotkaniu towarzyskim prezenty nie są konieczne. Wystarczą kwiaty dla gospodyni. Jeśli jednak są to imieniny, urodziny, rocznica ślubu lub inna tego typu okazja powinniśmy przyjść z upominkiem. Nie należy przesadzać z jego nadmierną ceną. Ważniejsza jest pamięć o solenizancie czy jubilacie i – przede wszystkim – pomysł. A pomysł najłatwiej oprzeć na zwyczajach czy zainteresowaniach obdarowywanego. Trzeba pamiętać też czego nie należy darowywać np. pięknego nawet lichtarza i świeczki w domu, w którym niedawno miał miejsce pogrzeb, fantazyjnej popielniczki przeznaczonej dla człowieka, który rzucił palenie itp.

Otrzymujący prezent winien rozpakować go i podziękować. Pokazywanie wszystkim gościom każdego prezentu nie jest konieczne. Dary winny jednak stać w takim miejscu, by chcący mogli je obejrzeć. Jeśli w podarunku dostaliśmy butelkę trunku nie musimy jej natychmiast otwierać i rozlewać do kieliszków. Można ją odstawić do następnej okazji. Na dziś bowiem mamy przygotowany zestaw alkoholi specjalnie dobrany do podawanych potraw.

Pali się moja panno!

Czasem zdarzają się kulinarne kataklizmy. Lazanie z sosem bolońskim przypalą się, faszerowana ryba zamiast na półmisek trafia na podłogę, pieczony drób nie na stół winien pójść lecz na emeryturę, bo z powodu wieku jest taki twardy. Trzeba to przewidzieć i mieć w spiżarni lub lodówce parę produktów z których da się w kilkanaście minut przyrządzić coś wspaniałego. Np. szpinak lub rukola z rodzynkami, jajami na twardo, truskawkami i sosem winegret, risotto z jarzynami lub owocami morza (produkcja trwa tyle ile gotowanie ryżu czyli ok. 10 minut). W żadnym wypadku nie należy poświęcać wieczoru na opowiadanie gościom o przykrej przygodzie i zadręczanie siebie (a przede wszystkim ich) jękami upokorzonego kuchmistrza). Miałem przygodę z tak twardymi dzikimi kaczkami, których nawet mój sznaucer olbrzym nie potrafił pogryźć, przeznaczonymi dla bardzo prestiżowo dobranych gości. Kaczki przy nieudanej próbie krojenia zostały usunięte, a w zamian goście dostali do degustacji na czas poświęcony robieniu risotta najlepsze z moich win z najlepszymi serami jakie miałem w spiżarni. Czas im upłynął mile i niemal nie zauważyli zmiany menu.
Kto tak pięknie gra?
Miło jest gdy podczas przyjęcia słychać dyskretna muzykę. Tu należy kierować gustem gości i wg. tego dobierać płyty. Muzyka nie może jednak przeszkadzać w rozmowach czyli, że musi być bardzo stonowana. Jeśli przewidziane są tańce i są do tego warunki też trzeba z góry dostosować rytmy do potrzeb i możliwości gości. Jeśli mieszkanie jest małe lepiej zrezygnować z hasania niż nagle zestawiać nakrycie, zdejmować półmiski i wynosić meble do kuchni.

PS.
O Sylwestrze mało kto już pamięta, bo szykują się kolejne bale karnawału. Te zdjęcia więc może zainspirują balowiczów domowych do pracy w kuchni. Wielka pizza to robota Kuby (mojego wnuka) i to samodzielna (widać to od pierwszego spojrzenia na nierówno rozłożoną powierzchnię sosu pomidorowego). Ma on coś z dziadka – gdy zbliża się koniec roboty to gwałtownie przyspiesza, by móc zająć się czymś innym. Ale pizza była (podobno!) pyszna.

DSCN0530.JPG

A to dwa homary (nieduże, bo te wielkie pojechały na stoły wcześniej zamawiających, a zapobiegliwych w Warszawie było wielu), które udało mi się kupić.
DSCN0528.JPG

W „rękawiczkach” przed piekarnikiem, a bez – po wyjściu na półmisek.

DSCN0529.JPG

Najpierw trzeba było je przepołowić, potem wyczyścić z wnętrza przewód pokarmowy, oprószyć mąką i podsmażyć na oliwie, wreszcie zalać kieliszkiem białego wytrawnego wina, dodać kilka listków rozmarynu i piec przez kwadrans w temperaturze 200 st.C Rezultat całkiem niezły. Raz na rok można sobie pozwolić na taką rozrzutność!