Gąsior jest monogamistą…
… i w tym miejscu należy dodać zwrot: w zasadzie. Bo – co stwierdził przed laty laureat nagrody Nobla i autor wspaniałej książki „Tak zwane zło” czyli Konrad Lorenz – gęsi należą to tej grupy ptaków, które nie zmieniają co chwilę partnerów ale równocześnie żyją stadnie. Na jednego gąsiora przypada cztery a w hodowlach zarodowych nawet sześć gęsi. Jest to więc dość specyficzna monogamia, którą zaakceptowałby bez zastrzeżeń niejeden ludzki „gąsior”!
Zbliża się niepostrzeżenie jesień a wraz nią sezon na gęsinę. Wybrałem się więc do stolicy polskiego gęsiarstwa czyli do Kołudy Wielkiej. To była bardzo pouczająca wyprawa. I ze względu na obejrzenie i poznanie metod hodowli najlepszych (nie tylko polskich ale chyba i europejskich) gęsi, i z powodu spotkania naukowców pracujących z pasją a także potrafiących zarazić swym entuzjazmem innych.
W ubiegłym roku minęło 50 lat od momentu gdy w Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Zootechniki w Kołudzie Wielkiej pojawiły się pierwsze sztuki białych gęsi rodem z Italii. Przybyły one na Kujawy z Danii. Były to dwa rodzaje gęsi: jedne dobrze znoszące jaja (12 jaj na sztukę) a drugie o doskonałym mięsie. W Kołudzie metodą doboru i krzyżowania oraz metodami żywienia doprowadzono do wykształcenia gęsi nowego typu łączącej obie te cechy: nieśność (70 jaj na sztukę) i mięsność. Ten nowy rodzaj gęsi został zarejestrowany pod nazwą gęsi Białej Kołudzkiej zwanej też owsianą.
Kołudzkie gęsi po 17 tygodniach życia ważą od 5 do 7 kg. Taka sztuka zawiera zaledwie 3 – 5 proc. tłuszczu sadełkowego przy bardzo wysokiej zawartości w mięsie białka (do 23 proc.). Dla porównania – wołowina czy wieprzowina zawierają ok. 15 proc. białka, natomiast tłuszczu w wieprzowinie jest aż 35 proc. Również zawartość cholesterolu przemawia na korzyść gęsiny. Zarówno bowiem mięso kurze jak i wieprzowina (nie wspominając o jajkach kurzych) dostarczają konsumentom znacznie więcej cholesterolu niż gęsi.
Po półwieku trwających badaniach i pracy hodowlanej ponad 95 proc. gęsi produkowanych w Polsce pochodzi z Instytutu kołudzkiego. Tu bowiem zaopatrują się w pisklęta hodowcy z różnych stron kraju. W samym Zakładzie Doświadczalnym też prowadzona jest hodowla mięsnych gęsi na sprzedaż. Większość z nich trafia na rynek niemiecki. Mniejsze ilości wysyłane są do Czech, Wielkiej Brytanii, Holandii i Słowacji. Z około 22 tys. ton (to i tak trudna liczba zer do policzenia) polskiej gęsiny zaledwie 7 tys. ton trafia na nasze krajowe stoły. Dla porównania dodam, że statystyczny Polak zjada rocznie 1,8 kg wołowiny i 70 gramów mięsa gęsiego.
Od trzech lat hodowcy gęsi – zwłaszcza z województwa kujawsko-pomorskiego – organizują festiwale gęsiny, skutecznie zachęcają restauratorów do pieczenia i gotowania dań z mięsa gęsiego czyli gęgają głośno i często, mając nadzieję, że rodacy to usłyszą i gęś wróci na polskie stoły. Były bowiem czasy gdy ptak ten królował na naszych półmiskach. Np. w samej tylko Warszawie w XIX wieku na św. Marcina zjadano 20 tys. gęsi.
Zdjęcia Piotr Adamczewski
Wycieczkę do Kołudy zakończyłem pod pomnikiem gęsi, która dziobem wskazuje drogę do zakładowego sklepu. Wyszedłem z niego z chudszym portfelem ale za to z ciężką todrbą. A były w niej m.in. pólgęski, kiełbasy, pasztet i – co chyba jasne – piękna tuszka owsianej!
Komentarze
dla Jerzora serdeczne pozdrowienia urodzinowe …. 🙂
Dzień dobry,
Fajna taka monogamia…
On był stały, tylko one się zmieniały…(S)
Dzisiaj piątek, szybkiej pracy, a po niej powolnego, leniwego, grzybowego, pogodnego I jakliego ktoś sobie życzy weekendu. Bawcie się dobrze.
Idę spać. Dobranoc 🙂
Mnie cieszy bardzo,że można teraz bez problemu kupić kawałki wszelkiego drobiu,w tym gęsiny czy kaczyny 🙂 Nie potrzeba inwestować w całe ptaszysko-są piersi,nogi,skrzydła,szyjki,zatem da się przyrządzić gęsinowy,jednoosobowy czy też dwuosobowy obiad.
Ostatnio zdziwiło to nawet naszych Francuzów,że w polskich stoiskach z drobiem na wagę taka rozmaitość.
A dla tych co wybierają się na grzyby lniane worki do przechowywania suszonych:
http://www.sklep.bordado.pl/worki-na-grzyby-c-47.html
Smakowitego dnia dla wszystkich i urodzinowe uściski dla Jerzora !
Dzień donry.
W ub.r. Haneczka zainspirowana przez Gospodarza,pojechała z Panem Mężem po gęś, przy okazji zwiedziła kawałek kraju, zjadła doskonałą kolację i przespała noc w pałacu, co wdzięcznie opisała na blogu.
Jerzorowi urodzinowe serdeczności. Na więcej nie mam siły, bo jak to wk. połowy września, mam rodzinny festiwal urodzinowy; wczoraj mąż wnuczki, dzisiaj Synuś, w poniedziałek Bliźniaczki, a 27-go prawnuk Aleks.
Jerzorowi przesyłam urodzinowe serdeczności.
Haneczka była, jak pamiętam, w Ostromecku niedaleko Bydgoszczy.
Płócienne woreczki w mniej eleganckim wydaniu, bo są to różne torby reklamowe, służą mi już od dawna do przechowywania suszonych grzybów.
Asiu,
obejrzałam już siedem filmów na festiwalu. Dziś kolejne, ale już ostatnie trzy. To bardzo duża, jak na mnie, dawka. Obejrzałam : ” Płynące wieżowce”, ” Drogówkę” już wyświetlaną w kinach – jak to u Smarzowskiego – zło totalne, a zatem świat bardzo przerysowany. Dalej :” Chce się żyć” – chyba kandydat do głównych nagród; historia niepełnosprawnego fizycznie chłopaka, uważanego także za upośledzonego umysłowo. Prosta historia, ale bardzo poruszająca i mimo wszystko optymistyczna. Film przyjęto z entuzjazmem, a rola młodego aktora Dawida Ogrodnika wspaniała. ” Ida” też bardzo mi się podobała. Wczoraj obejrzałam ” Nieulotne” Jacka Borcucha, też już pokazywany w kinach – dobry, ale nie zachwycił mnie. Natomiast nowy film Jacka Bromskiego, ” Bilet na księżyc”, którego akcja rozgrywa się w 1969 roku zachwycił publiczność i mnie także. Świetnie oddany klimat i realia tamtego czasu i mnóstwo piosenek. To powinien być hit kinowy. I jeszcze ” W imię…” M. Szumowskiej z Andrzejem Chyrą w roli księdza. Wszystkie filmy prezentują wysoki poziom, bo selekcja jest ostra. Za mało jest jednak filmów z nutą optymizmu. Pokazało się bardzo wielu młodych bardzo zdolnych aktorów . Szkoda byłoby nie wykorzystać takich talentów, ale nie wszystkim będzie to dane. Dziś ostatni dzień festiwalu i wreszcie będę mogła odetchnąć i spokojnie zająć się chodziennymi sprawami i wybrać się wreszcie na grzyby. A przed festiwalem był zjazd i pobyt u Jolinka w Warszawie. Tyle atrakcji dawno nie miałam.
Dziś piątek, trzynastego 😉
Wyszło słoneczko i już nie jest słotnie, ale to chwilowo. Na następnych 7 dni – chmury, chmury, deszcz i nie cieplej jak +15.
Żegnaj lato 🙁
Z polskiej gęsi owsianej kupionej w Niemczech wytopiło się około litra gęsiego smalcu, mięsa było najwyżej na cztery osoby, za to szkielet z wielką jamą brzuszną – imponujący 🙂 Ważyła 4,9 kg.
Według niemieckiego Towarzystwa Zwalczania Chorób Przemiany Materii przeciętna zawartość tłuszczu w 100 g gęsi wynosi 31 g, w kaczce – 17,2, kurczaku – 5,6, młodym indyku – 6,8.
Cholesterol w mg/100g
gęś przeciętnie – 110
gęsia wątróbka – 700
kurczak – 80
kurza wątróbka – 555
kaczka – 80
indyk – 75
Widać, że drób pod tym względem nie różni się znacząco między sobą, a także od innych gatunków mięsa. Interesujące jest, że mięso chude czy tłuste oraz sam tłuszcz zawierają podobne ilości cholesterolu.
Najwięcej cholesterolu zawierają podroby (mózg, płuca, wątroba) oraz jaja (żółtka). Z różnych badań wynika jednak, że pobranie cholesterolu z żywnością nie przekłada się bezpośrednio na jego poziom we krwi człowieka.
Nasz organizm syntetyzuje dziennie ok. 500 mg cholesterolu.
Jeśli przestanie się demonizować jego rolę, to nie ma się czym przejmować i można nawet ulec sympatycznej choć kłamliwej propagandzie i od czasu do czasu jadać gęsinę lub używać gęsiego smalcu 😉
E tam, znowu to samo 🙁
Gęś która ma 3 procent tłuszczu …
Ja się pytam co to za gęś? To jakiś za przeproszeniem szczupak, a nie gęś ! Ja się pytam , jak mam upiec tradycyjnego żydowskiego kugla bez gęsiego tłuszczu? Ja się pytam jak mam upiec ciasteczka kruche na gęsim szmalcu? Nic tylko usiąść , płakać i podnieść rwetes !. Ze wsząd wołają TRADYCJA !!! Tylko co to za tradycja w tem momencie gdy wszyscy jedzą to samo. Byli jabłka, ach co to byli za jabłka… A teraz? Teraz to my w pogoni za nowoczesnością wszyscy mamy to samo. Tylko Pieniążek się liczy .
A ja się pytam gdzie można kupić gęś pomorską, gęś kielecką , gęś suwalską, gęś zatorską, gęś tuluską, czy za przeproszeniem gęś poznańską?
Dawniej to każda gospodyni gęsi musiała mieć w obejściu. KRUSu ani dopłat nie było. Jak gospodyni chciała sobie ładną chustkę kupić albo coś do domu, to musiała gęś utuczyć i do miasta zawieść.
Gospodyni albo młoda panna ładnie wyglądała, a my mieli gęś i gęsi szmalec. I TRADYCJĘ ma się rozumieć samo przez się.
Zawsze twierdziłam, że nie licząc indyka, z drobiu najwięcej mięsa ma kurczak. Z kaczki i gęsi najlepszy jest sos, a mięsa na tych pudłach kostnych za wiele nie ma – praktycznie udka i dość cienki płat filetów. Na reszcie tuszki skóra i kości. Tyle, że bardzo smaczne to jest, a cholesterolem i tłuszczem nie przejmuję się nigdy – jednego dnia zjem polewkę z ziemniakami, drugiego zupę jarzynową na woł/ciel z kością (pamiętacie?) a trzeciego kaczkę z pyzami i czerwoną kapustą. Jak to człowiek – jestem wszystkożerna. Unikam tylko tego, czego nie lubię.
Marku – gęś poznańska jest, słowo daję. Ostatni raz kiedy przechodziłam koło lustra, to była.
Marek raczej 31% a nie 3% … gdzie zdjęcia???????????? …
Pyro niech Synuś zdrowy będzie … 🙂
Jolinku,
Marek tylko komentuje rewelacje („Taka sztuka zawiera zaledwie 3 – 5 proc. tłuszczu sadełkowego”) z dzisiejszego tematu 🙂
Taki propagandzista odpowie potem, że przecież nie mówił o tłuszczu w ogóle (w tej gęsi) lecz o „sadełkowym”, którego pod gęsią pachą jest tyle, ile podał 😎 😀
nemo Marek tylko marudzi bo lubi …
kupiłam pietruszkę z natką prosto z ziemi … wsadzę ze 3 do donicy może będę miała swoją natkę ..
Proszę Państwa, gęsi smalec to samo zdrowie 😉
http://www.se.pl/kobieta/psychologia/smalec-ktory-leczy_157841.html
Jolinku-a mięta się przyjęła ?
Marek nie marudzi,ale tęskni za produits du terroir,jak mawiają Francuzi (produkty regionalne).Ja jestem dobrej myśli,bo widzę,
że powoli wracają na nasze stoły 🙂
Pyro !
TY w koncu co ?
Czlowiek czy ges?
Dzien dobry , milego dnia.
Smakowitej pory obiadowej.
U nas juz sie zaczyna.
Ale niestety nie gesina.
Sto gramów 3-procentowej gęsi kołudzkiej ma tyle tłuszczu, co 350 g szczupaka.
100 g zwyczajnej gęsi (31 proc.) odpowiada szczupakowi o wadze ca 3,6 kg. Ale gdyby go usmażyć na gęsim tłuszczu… 🙂
Dziś na obiad warzywa ogrodowe (cebula, por, marchewka, brokuł, czosnek) z woka. Do tego tajski makaron i wołowina marynowana w sosie sojowym i sake, usmażona krótko z czosnkiem i imbirem. Już zjedzone.
Osobisty powiedział, że jedząc ten makaron (longevity, chyba 2-metrowe nitki) czuje się jak kos wyciągający robaki z trawnika 😉
Przędzalnia makaronu
Pora obiadowa a tu o przedzalniczym
przemysle makaronowym.
Czy ta pani myla rece?
Moze ten makaron smierdzi.
Henryku-myślę,że zdjęcie przędzalni makaronu jest zupełnie na miejscu
w porze obiadowej 🙂 Głównie dla tych,co lubią makaron,choć dla pozostałych zapewne też.
Już nie mówiąc o tym,że to po prostu ciekawe zdjęcie.
-Henryku – Pyra nie traktuje siebie ze śmiertelną powagą. Dogotowuje się fasolka za chwilę włączę kurczaka w piekarniku. Ten kurczak właściwie nie jest na dzisiaj, a ma stanowić prowiant dla Młodszej i psa w czasie sobotnio – niedzielnych badań terenowych z uczniami. Kurczak jest najwygodniejszy – da się zjeść na ciepło do makaronu albo na zimno z majonezem i sałatą albo pokrojony drobno i dorzucony do jakiegoś ogólnego kociołka, a jamnior dostanie wszystkie okrawki, skrzydła, szyjkę, chrząstki i inne psie łakocie.
„Może ten makaron śmierdzi?”
Wszystko jest subiektywne.
Tak jak i moje wrażenie od początku czytania komentarzy tego autora – są jak przykry zapach z ust. Samemu się nie czuje.
Dzien dobry,
Jerzorowi – najlepszego!
Jak mnie Tatus chcial obrazic, to nazywal jedyna corke ‚gesia wyscigowa’ :).
A pod wczorajszym Eska sie wpisala:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2013/09/12/dla-przyjemnosci-lektury-i-podwyzszenia-umiejetnosci/#comment-416350
Nemo !
Z twoich ust ciagle czuc jad.
Do Gospodarza ,do Alicji,
do wszystkich co maja inne zdanie
niz Ty.
Moim zdaniem, i zdaniem moich znajomych – nie cuchnie, załóżmy, że mamy każdy znosi inaczej pewne zapachy, ja na przykład nie jestem w stanie obsługiwać „toalety” Mrusi (to mi przyszło do głowy, bo akurat kicia jest po śniadaniu…).
A smak duriana wcale nie jest taki rewelacyjny, jak legenda głosi, to moja opinia. Dla mnie słodkawo-mdławy gęsty budyń, nieco waniliowy i jeszcze w tym jakiś nieokreślony smak. A ja lubię smaki wyraźne, ostre, kwaśnie, a jeśli chodzi o owoce, zdecydowanie orzeźwiające smaki, nie słodkie i broń Boże nie mdłe.
12C, pochmurno – a jeszcze parę dni temu były tropiki. Dzisiaj pasowałoby jakąś pożywną zupę typu kapuśniak, fasolówka, gulaszowa.
Jeszcze względem zapachów kuchennych – jedni nie cierpią zapachu gotowanego kalafiora czy kapusty, dla innych jest to obojętne. Dla mnie jest to obojętne, chociaż chanel nr.5 to nie jest.
A propos chanel nr.5 – Jerzor poprosił, bym nie używała, bo znosi go z trudem. A tu prawie cała flacha się marnuje 🙄
Wszystkim składającym życzenia urodzinowe Jerzor dziękuje – właśnie przebiera się w rowerowy garnitur i pędzi do pracy 🙂
Człowiek się czasem złości na swoje miasto ale i cieszyć się trzeba:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14595954,Prezydentowa_otworzy_nowa_atrakcje_na_Cytadeli.html#LokPozTxt
Jerzorowi – urodzinowe najlepszego 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Jerzora i Syna Pyry!
Solenizantom – wszystkiego najlepszego!
Krystyno dziękuję, że opisałaś swoje wrażenia. Czytałam dobre recenzje tych filmów i cieszę się, że potwierdziłaś, że warto wybrać się do kina. 🙂
Przypuszczam, że dzisiaj obejrzysz „Papuszę” bo nie napisałaś nic o tym filmie. Jestem ciekawa Twoich wrażeń.
Dla Pyry i nie tylko: Stare Winiary na zdjęciach: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/991261,zobacz-winiary-jakich-juz-nie-ma-wystawa-zdjec-archiwalnych-zobacz,id,t.html
Pogoda robi się co raz bardziej kinowo-teatralna oraz…. nalewkowa 😉
Też się cieszę,że mamy swojego człowieka na Festiwalu Filmowym
w Gdyni,tym bardziej,że na opiniach Krystyny można polegać 🙂
Alicjo-znam takiego jednego co nie znosi zapachu smażonej cebuli 😉
A ja mogłabym smażyć cebulę codziennie !
Danuśka,
tego od smażonej cebuli to ja też znam 😉
Innym problematycznym zapachem jest czosnek, zwłaszcza po zjedzeniu. Jedni radzą natkę pietruszki, inni żucie ziaren kardamonu, moim zdaniem pietruszka jeśli działa, to słabo, lepszy jest kardamon. A najlepiej – żeby wszyscy jedli czosnek 😉
Wyszłam na chwilę na ogródek, ale zimno! I do tego paskudny wiatr.
Pogoda na gorący kapuśniak z osobno ugotowanymi ziemniakami.
Pyrowym solenizantom – NAJLEPSZEGO!
Tymczasem udaję się Za Róg po jakieś bąbelki, żeby było wystrzałowo – urodzinowo. Trza jakąś kufajkę założyć chyba…
„O szyby deszcz dzwoni,
deszcz dzwoni jesienny…”
Tekst, na którym kilka pokoleń uczniów uczono co to onomatopeja (a drugim była tuwimowska „Lokomotywa). Młodsza mnie pocieszyła, że już nie uczą. Za trudne. Wiedza elitarna. To jak i o czym nasi następcy będą rozmawiali? Gdzieś zginą kody kulturowe. Bo przecież przez ponad sto lat wystarczyło w towarzystwie rzucić cytat – ja wiem? – choćby „Ogary poszły w las”. I już niczego nie trzeba było tłumaczyć: ani co to są ogary, ani po co poszły do lasu i po co ten cytat ktoś podał. Nie trzeba było; człek rozumiał instynktownie. Wszyscy znaliśmy te bon moty i to była wspólna puścizna. Obawiam się, że ten czs się skończył. Mitologie antyczne, mitologie chrześcijńskie czy narodowe odejdą razem z nami ze społecznego obiegu? No, nie mówcie, że kształcimy kulturowych analfabetów.
Pyro,
ja do tej pory znam to na pamięć, tak bardzo mi się ten wiersz, przeraźliwie smutny, podobał. O ile pamiętam – III klasa ogólniaka.
Alicjo – on nie jest smutny; on jest trochę chandrowaty, trochę nostalgiczny, taki ze stacji „chandra unyńska”. O, i jeszcze „Na Anioł Pański biją dzwony” – one były razem omawiane. I masz rację – III klasa (dla mnie X)
Dzień dobry 🙂
Oświadczam, że nie jestem nieśmiertelna. Jem i będę jadła wszystko, na co będę miała ochotę i na co mnie będzie stać 😉 W tym roku ponownie chcemy się wybrać z panem mężem na gęsinę, bo wybitnie nam smakowała. Dla mnie zdrowe jedzenie, to jedzenie z umiarem (szaleństwa zjazdowe i inne z łatwością sobie wybaczam 😎 ) i z przyjemnością 🙂
Urodzonym życzę smacznych stołów 😀
Czy ja juz wspomnialam, jak przyszlego meza PRZED pierwsza prawdziwa randka spytalam czy je i lubi czosnek i sledzie.
Jesli odpowiedz bylaby negatywna, pierwszej ani nastepnej randki by nie bylo…
Haneczko,
widzialas? Bo z szacunku dla zgromadzonych nie chce powtarzac.
Widziałam, Jolly 😀
Nie pytałam. Widocznie uznałam, że nie można nie lubić 😉
W naszym województwie powstaje „Gęsinowy szlak kulinarny” 🙂
http://visitkujawsko-pomorskie.pl/gesinowy-szlak-kulinarny%E2%80%A6coraz-blizej,178,302,1859.html
Gąski, gąski do domu! 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/21959/59328b744c1466de70fe61e11ffb1464/
Mężowi Alicji i synowi Pyry – smacznego i pachnącego 🙂
Staś i Nel świata kulinarnego stwierdzili, iż spożyty przez nich durian śmierdział. Durian Alicji nie śmierdział. Gospodarz opluty przez słonia pachniał jak durian, a wszyscy pamiętamy „A jednak śmierdzi” Galileo. O durianach wiem tyle, że aż mi wstyd. Alicjo – jeśli kiedykolwiek wiedzy tej zapragniesz, poproś bo damom się nie odmawia 🙂
Nie gniewaj się, proszę, ale w Kingston można nabyć absynt 🙂
O poznańskiej działalności Konrada Lorenza nie chcę nawet myśleć.
Sprzedaż gęsi w Krakowie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/91597/59328b744c1466de70fe61e11ffb1464/
a propos tematu to ja bardzo lubię gęsinę i smalec gęsi …
podłoga w kuchni pięknie umyta bo pękł mi słoik z papryką … na szczęście tylko jeden palec lekko oparzony …
Danuśka jakoś marnie wygląda ale może odbije … Alan jak przechodził koło zamkniętego słoja z Irkowymi śledziami to czuł cebulę .. jak swoje potrawy przygotowałam specjalnie bez cebuli żeby i Alan się cieszył … 😉
Asiu „Papusza” była pierwszego dnia ale Krystyna wtedy była w Warszawie .. uważała, że i tak woli spokojnie zobaczyć film w kinie w innym czasie …
Prezent na niedzielny obiad 😀 http://www.pinterest.com/pin/408279522439784823/
A ja a propos Pyrowych kodów. Kiedyś stażystka (z wyższym wykształceniem) przeczytała w maszynopisie (jeszcze komputerów nie było) mojego artykułu zwrot: li tylko. „A cóż to, pan tak po chińsku?” zapytała. Zacytowałem: „Znasz li ten kraj gdzie cytryna dojrzewa…” W jej oczach była pustka.
Urodzinowy (niezbyt gramatyczny) lepiej:
Lepiej durian jeść z wieczora
Niż nie kochać A. Jerzora.
Placku,
gniewam się – można zakupić absynt we wsi, a ja nie wiem, gdzie?! 😯
Inna rzecz, że bardzo rzadko bywam w tych kilku monopolkach, które mamy we wsi, bo Za Rogiem jest najbliżej.
Pojawił się Codorniu – tego nie piłam od lat 80-tych, Za Rogiem niewielki wybór, więc zawsze mają jakiś dyżurny prawdziwy szampan oraz tanie wina musujące w okolicach 10$. Wykosztowałam się okrutnie, 11.49 za Codorniu. Pijałam go (na zmianę z Igristoje) z kumą Kryśką w Polsce na początku lat 80-tych, i to dosyć często, bez okazji. No, prawie codziennie 🙄
Chciałam zakupić jakąś świeżą rybę, ale ani osoś ani tilapia nie wyglądała mi nadzwyczaj swieża. Kupiłam schab na pieczeń, kilo z groszem. Piątek, ale wzięłam dyspensę, wszak specjalna okazja 😉
Poza tym anchois dla siebie, Jerzor nie bardzo, za słone mu.
A tak w ogóle to bardzo jesiennie dzisiaj 🙁
Nawet,jeśli tego dziwnego
duriana nie chcecie,
to z Jerzorem bruderszaft
chętnie wypijecie 🙂
A Pyrę i Jej wszystkie świętujące
dzieci i wnuki pozdrawiamy.
Dereniówką zdrowotną
za ich pomyślność toasty
chętnie wypijamy 🙂
Świetne zdjęcie: http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/btv1b9034624v 🙂
Dla ciekawych jak wygląda ochrona zasobów genetycznych zwierząt gospodarskich w Polsce : http://www.izoo.krakow.pl/czasopisma/wiadzoot/2008/1/1-Wstep-Krupinski-FAO.pdf
21 września w godzinach od 11 do 16 odbędzie się w Warszawie „Kiermasz na koniec Lata” organizowany przez Wydawnictwo Czarne. Będzie można kupić książki w niższych cenach i spotkać się z niektórymi autorami. Stacja Muranów, ul. Andersa 13, skwer Tekli Bądarzewskiej. Może to kogoś zainteresuje 🙂
Asiu notuje …
a koło Krystyny w ten weekend …
http://agnieszkamalkiewicz.natemat.pl/74767,bedzie-jesc-z-najlepszymi-miedzynarodowe-wydarzenie-juz-w-niedziele-trzy-natury-gdanska-i-pomorza-woda-laka-las
Kino – 1915 rok 🙂 http://www.foto.karta.org.pl/fotokarta/IS_Album+%5BLegiony%5D_039.jpg.php
Asia,
ja bym to kino nazwała Stodoła, ale Szopa też może być 🙂
Ciekawe jaki film obejrzeli legioniści? Może film „Szpieg” albo rosyjską wersję „Potopu” właśnie z 1915 roku, a może „Włóczęgę” z Charlie Chaplinem? 1915, wojna – to może po prostu jakiś film propagandowy.
W 1915 roku nakręcono w Polsce takie filmy jak: „Zaczarowane koło – tragedia w sandomierskim zamku”, „Żona” z Polą Negri, „Wyklęta córka” w jidysz, „Karpaccy górale”. Żaden z tych filmów nie przetrwał w całości do dzisiejszych czasów. W 2000 roku odnaleziono 18 minut filmu „Szpieg” w archiwum filmowym w Moskwie.
Coś mi nie daje spokoju :
„Z około 22 mln. ton polskiej gęsiny zaledwie 7 tys. ton trafia na nasze krajowe stoły. Dla porównania dodam, że statystyczny Polak zjada rocznie 1,8 kg wołowiny i 70 gramów mięsa gęsiego.”
7000x 1000kg= 7000000kg / 38000000osób =18 deko gęsi w całości . Czyli się zgadza co do ilości średnio statystycznie zjadanego czystego mięsa z gęsi.
Ale skąd się wzięła liczba 22 milionów ton gęsi ? Skoro inne źródła podają, że w Polsce hoduje się od 5 do 7 milionów sztuk gęsi? Znaczy, że Polska gęś waży ponad trzy tony 🙂
Już wiem skąd ten sukces :
http://www.farmer.pl/produkcja-zwierzeca/inne-hodowle/sukces-polskich-gesi,40739.html
🙂
Marek, i to jest nasz wkład w światową hodowlę GĘSI. https://www.google.pl/search?q=wielka+g%C4%99%C5%9B&client=firefox-a&hs=H9Y&rls=org.mozilla:pl:official&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=21EzUu72JtSShQeS_4DACA&ved=0CAkQ_AUoAQ&biw=1142&bih=559&dpr=1.25#facrc=_&imgdii=_&imgrc=0wjCBrTgz_9rEM%3A%3BOFqjKDyUinIslM%3Bhttp%253A%252F%252Fi.wp.pl%252Fa%252Ff%252Fjpeg%252F20456%252Fgesgromu_425x245.jpeg%3Bhttp%253A%252F%252Fniewiarygodne.pl%252Fkat%252C1017181%252Ctitle%252CGigantyczna-Ges-Gromu%252Cwid%252C10229516%252Cwiadomosc.html%3B425%3B245
Nisiu
Ja taką gęsią do Paryża szybciej niż pekaesem.
Mnie się najbardziej podoba wierność gąsiora do swojego haremu. Też znam takiego pana.
W Wyborczej, świetny artykuł Igora Rakowskiego – Kłosa poświęcony Tuwimowi – żadnych zasłonek, żadnych pozłotek, świetna anegdota.
Rrachuj, rachuj, farmerze, a się dorachujesz 😉
Marku,
jeśli gęś kołudzka, ten ascetyczny szczupak, tyle waży, ile wyliczyłeś, to przypuszczam, że w tym wszystkim tona pierza i tak jest lżejsza od tony gęsiny 😀
Byliśmy na grzybach
Uzbieraliśmy sporo pięknych prawdziwków, trochę kurek i kilka sarniaków. Jak na godzinny spacer po leśnych wertepach, to nie narzekamy. W lesie było cicho i bezwietrznie, czarny dzięcioł polatywał od drzewa do drzewa i pilnie stukał dziobem, ale sfotografować się nie dał.
Jeden pan, bardzo dociekliwy, pragnął ustalić, dlaczego dzięcioł stukając nie uszkodzi sobie mózgu, ani oczy mu nie wylatują z orbit. Okazało się, że mózg dzięcioła jest bardzo mały i na dodatek nie umieszczony w płynie, jak nasz, tylko solidnie umocowany, a oczy mają dodatkowe wiązania. Pan był okulistą. Otrzymał za to nagrodę Ig-Nobla 😎
To z dzięciołem 3 minutyhttp://youtu.be/BFBcXwGkR1w
Znowu w życiu mi nie wyszło…
Może teraz – dzięcioł Pyry 🙂 http://youtu.be/BFBcXwGkR1w
Dziękuję Asiu
A wiecie, że chodząc po lesie nuciłam sobie tę piosenkę? 😀
Struchlał dwór w ogóle, jak w takich razach…
Nemo – zachowanie dworów jest doskonale przewidywalne.
Nemo – mam nadzieję, że nuciłaś „dzięcioła i dziewczynę”, a nie „znowu w życiu mi nie wyszło” 😉 😀
Asiu,
tej drugiej prawie nie znam, a tym bardziej nie umiem na pamięć 😀
Asiu! Asiu! – Nemo nie MOŻE śpiewać, że jej nie wyszło.
Mówisz, Pyro, że nawet jak nie wyjdzie, to nemo nie będzie labidzić?
Tak jest.
Wszystko ma swoje dobre i złe strony, i nawet z klęski można się czegoś nauczyć 😎
Wieś doskonała: z książki „Nasz dorobek kulturalny” pani Bojarskiej (1914 r.)
„Wilkowisko – wieś – sadów.
Jeszcze mam w oczach te wieś, w limanowskim, podgórskim powiecie Galicyi leżącą. Zrazu patrzyłam na jej krasę jak na oman; zdała się mi wizyą, a nie rzeczywistością.
Bo proszę sobie wyobrazić tylko pięknie rozłożoną na lekko sfalowanych gruntach dość spora wieś, niezwykle bujnie i planowo zadrzewioną w całości. Ta gospodarska wieś, na całym swym obszarze, wygląda jak jeden ogród.
Pola uprawne, pocięte w kwadratowe działki równo, w regularnych odstępach są tam wysadzone dorodnymi śliwami. Drzewa przy drodze wiejskiej dzikie, ale tak obficie zarosłe i pięknie dobrane, że tworzą malownicze, zielone tunele. Chat przydrożnych, osłoniętych całymi ścianami, nie ujrzeć tutaj. Otulają je szczelnie wielkie sady.
(…)
Jak powiadają gospodarze: często tak bywa, że zboże nie urodzi, albo go powódź zabierze, a sad obrodzi i poratuje.
Są tacy co po 50 i więcej korcy śliw sprzedają, albo je sami suszą w powiatowej suszarni, a potem sprzedają suszeninę, albo surowe śliwki odstawiają do fabryki śliwowicy, co ją tu mamy niedaleko.”
Pyro – tylko żartowałam 🙂
Pani Bojarska odwiedziła jeszcze kilka wsi w zachodniej Galicji.
Wieś uprzemysłowioną – Albigową, Łoniowy -wieś „kooperatystów”, wieś rzemieślników – Sułkowice i wieś ze związkiem hodowców bydła – Jodłownik. Oprócz tego: szkoły rolnicze (Miłocin i Suchodół), szkołę mleczarską w Rzeszowie, drobne gospodarstwo hodowlane. Uczestniczyła w kursach dla włościanek. Była pod dużym wrażeniem.
Są jeszcze dwie książki dotyczące Wielkopolski i Królestwa, ale nie ma ich na razie w bibliotekach cyfrowych.
Asiu,
z tego Wilkowiska pochodziła żona mojego stryjecznego stryja (?) Stanisława (jego ojciec i ojciec mojego taty byli braćmi).
Nie wiedziałam, że to taka piękna wieś.
Ciocia Zosia.
Piękna góralka. Taka egzotyczna, bo nie zza Buga 🙂
To jej małych dzieci, młodszych ode mnie o jakichś 8-10 lat, pilnowałam kiedyś i potem miałam problem. Bawiąc się z nimi opowiedziałam im, że Księżyc krąży wokół Ziemi. Gdy wieczorem wybierali się do niedalekiego domu, zawrócili w panice zza drzwi, bo tam był… księżyc w pełni 😯
A jak spadnie?! 🙁
Ja też. I też labidzić nie lubię. A stan rzeczywisty zaakceptować czasem trzeba.
Słuchajcie: żartujemy, nie złośliwie docinamy troszkę, a dla pokolenia naszych rodziców podziały zaborowe nadal były żywe. Egzotyczna była ciocia Nemo, egzotyczny był mój Ojciec dla rodziny żony i zgoła nieżyczliwe bywały komentarze o ludziach z innych stron kraju. Tak jest nadal w Beskidach – gospodarza Młodszej, byłego piekarza i męża nauczycielki po 40 latach mieszkania i pracy nie odwiedza nikt miejscowy i nie jest zapraszany. Bo obcy. Po 40 latach!!!
Nie spadnie 🙂 http://www.pinterest.com/pin/50384089554609324/
W Wilkowisku podobno nadal jest dużo sadów. Podoba mi się ta powiatowa suszarnia i fabryka śliwowicy.
Słusznie mieszkamy w Wielkopolsce. Odwiedzamy i jesteśmy odwiedzani. Z wyczuwalnym dystansem, bo jednak ludność napływowa 😉 , ale jakoś tam jesteśmy, prawie, swoi 🙂
Przed wojną w Małopolsce była powódź. Część powodzian dostała działki wraz z domami tzw. poniatówkami we wsi, w której mieszkali moi dziadkowie. Jeszcze po wojnie chłopcy chodzili osobno na zabawy i częste były bójki między nimi. Teraz rodziny zapuściły korzenie, wymieszały się i nie ma już problemu. Pewnie inaczej jest w takich małych społecznościach, ale dziwne, że nikt się nie zaprzyjaźnił z tym panem, po tylu latach…
Część mojej rodziny (po kądzieli) przybyła po pierwszej wojnie z Podkarpacia do Wielkopolski. Ale to były czasy gdy w Wielkopolsce trwała rotacja – niemieckie rodziny wyjeżdżały, przybysze z Galicji i z Lubelszczyzny kupowali te gospodarstwa. Babcia nie wspominała, żeby byli uważani za obcych (ona już się wychowała w Wielkopolsce). Może właśnie dlatego, że przynajmniej połowa wsi to byli przybysze.
Anka też się nie mogła nadziwić – człowiek ogólnie szanowany, wyraźnie zamożny, bardzo pracowity. Żona zmarła 3 lata temu, dwoje dzieci dorosłych, urządzonych. Pan gotuje, sprząta (400 m domu nowiutkiego – sam stawiał, zrobił część mebli , snycerkę, hoduje zwierzaki, robi przetwory. We wsi jest 19 wdów, staremu wieczorem się ckni od czasu, kiedy córka się z rodziną wyprowadziła na swoje – żadna na kawę i pogaduchy nie przyjdzie. Starszy pan nawet ogłoszenia dawał. Przydała by mu się kobieta w domu i towarzystwo – nie musi się żenić, ale warunki bardzo dobre ofiarowywał. Nic z tego nie wyszło.
Wielkopolska, Pomorze, Kujawy to były zawsze tereny otwarte i z cyklicznymi akcjami osadniczymi. I nie było takiego głodu ziemi, przeciwnie ściągano a to Szkotów, a to Holendrów, a to Bambrów – ludzie przywykli, że obcy szybko robi się swój – najczęściej już w drugim pokoleniu.
Dobranoc.
Na Podkarpaciu też były akcje osadnicze. Moi przodkowie pochodzą ze wsi, która była zasiedlona już w XIV w. przez osadników niemieckich, prawdopodobnie byli sprowadzeni przez Kazimierza Wielkiego z Saksonii.
Później, bo pod koniec XVIII wieku Maria Teresa i Józef II prowadzili również działalność kolonizacyjną w Galicji ( była to tak zwana kolonizacja józefińska).
Krół Jerzor, tyran i niecnota,
bezsilnie się po wieży miota.
Osaczon przez zgłodniałe myszy,
srodze pogryzion charczy, dyszy:
„Kota! Królestwo dam za kota!”
W.Sz.
A teraz Jerzorowi z kotem i rowerem: sto lat!
O mamuńciu! Przeoczyłam Jerzora???
Alicja, wyściskaj najserdeczniej i przekaż najlepsze zyczenia ode mnie, moich psów i kota, któren tu robi wyjątek, bo już mu się nic nie chce…
Ma już Jerzor swój limeryk, ma też i lepieja.
Czas więc (zgodnie z Szymborską) na moskalika.
Kto powiedział, że nasz Jerzor
Nie jest wzorem dla cyklistów
Ten opróżni własny trezor
W trwodze! U Redemptorystów.
Jeszcze raz podzięki za życzenia dziękuje. Dopijamy hiszpańskie bąbelki.
Rytuał po obiedzie jest taki – Jerzor bierze kociątko w ramiona, idzie na kanapkę, kładzie ja sobie na pierwsi, a potem przemawia w te słowy:
utuczymy cię, kocino, a jak już sadełkiem obrośniesz, pan (znaczy – Jerzor) obedrze cię ze skórki i będzie sobie te skórkę przykładał na karczydło jadąc na rowerze, bo tam go kiedyś zawiało i ma taki problem. No chyba, że przyzwyczaisz się z panem jeździć na rowerze, siedząc na karku pana!
Mrusia patrzy tymi wielkimi, zielonymi oczami na pana i, głowy nie dam, czy rozumie, ale daje drapaka. Dosłownego, tzn. Jerzora traktuje pazurami po klacie. Nie za mocno, ale ślady są, zależy jak mocno ją przytula 🙄
Mrusia w nosie ma takie przemowy. Do mnie na poduszkę pospać i się poprzytulać, a do Jerzora z rana – wstawać!!! miseczka pusta!!!
Ala wcale nie chciała mieć kota.
Nisiu,
senkju wielkie od Jerzora.
Przy okazji Jerzor twierdził, że Twój kot jest jak Mrusia, a ja na to, że nie bardzo, bo Twój piękny czarny („czarny kot się skrada…” pamięta ktoś te piosenkę?) i zielone oczy, a Mrusia szarawa, chociaż oczka jak najbardziej zielone. Się kłócił, aż wynalazłam stosowne zdjątko:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6998.JPG
Gospodarzu,
no właśnie, wszystko się zgadza, tyran i despota! Zara zara…Nie wszystko się „zgaga” (gdzie jest Zgaga?!), kota dostał za nico, ale możliwe i prawdopodobne, że nie oddałby kota za królestwo 🙂
dzień dobry …
jadę na grzyby … 🙂
Jolinku-udanych zbiorów 🙂
Jedni na grzyby,inni na ryby.Odwiozlam właśnie Osobistego Wędkarza na lotnisko,
słoweńskie pstrągi czekają !
Pies już po porannym spacerze,wybiegał się do woli po pustych o tej porze, ursynowskich ścieżkach.
Po ostatnich deszczach komary i grzyby w dużych ilościach,nawet na naszym trawniku
pod domem jakieś blaszkowate się rozmnożyły na potęgę.Postaram się zrobić im zdjęcie podczas kolejnego spaceru.Teraz czas na dobrą herbatę i śniadanie.
Wróciłam z targu,kupiłam również jarmuż,którego do tej pory nigdy nie przyrządzałam.
Może jakieś podpowiedzi ?
A poniżej nasze warszawskie grzyby (!)
https://plus.google.com/photos/104147222229171236311/albums/5923368028584899729/5923368066943034354?pid=5923368066943034354&oid=104147222229171236311
Marku – Specjalnie dla Ciebie, byś nie oszalał – dane FAO.
Światowa produkcja mięsa gęsiego (+perliczkoatego) – 2.5 mln. ton (Chiny 2.4 mln. ton, Polska 18.4 tysięcy ton).
22 miliony ton i 18.4 tysięcy ton to jednak istotna różnica.
Mam nadzieję, że Henryk mnie za ten jadowity atak nie pobije 🙂
Zeszłoroczny entuzjazm Polaków, bo 22 miliony to nie byle co.
Dzien dobry,
Danusko, z jarmuzu mozna zrobic absolutnie przepyszna i niezdrowa przekaske pt chrupiace wodorosty (przystawka w chinskiej knajpce).
Jarmuz umyc, dokladnie wysuszyc, pokroic w paseczki, smazyc w glebokiej patelni w 200 ml oleju rzepakowego malymi porcjami okolo 2 minut. Wyjmowac lyzka cedzakowa, obsuszyc na recznikach papierowych, przelozyc do miski, oproszyc cukrem i sola, potrzasnac, zajadac :).
Uśmiechnięty Gospodarz z pyszną gęsiną – tego się domagam, jego opowiadań o gęsinie, a nie tej marketingowej ściemy. Redaktor Rotkiewicz użył tego słowa na okładce Polityki, to i ja mogę, a co? 🙂
Ogłaszam głodówkę, a tak przy okazji, zwierzenie – czy kocia fizjologia i apetyt na smakołyki idą w parze? 🙂
Tyle jadu na dzisiaj.
Zapraszam do Raju
Pies ze swoją panią pojechali uczyć się o geologii i geomorfologii czwartorzędu, a tu pada. Wykładowcy z UAM gotowi przeprowadzić zajęcia (uzgodnieni, opłaceni) i jeżeli padać nie przestanie, to skończy się na wykładach w salach – wykładowej i kinowej, tudzież na wieczornym turnieju brydża, bo o grillu i ognisku mowy nie ma. Wrócą jutro nad wieczorem. Starsza z Pyr po lekkim ogarnięciu kosmosu (wiadomo, zmierza w kierunku chaosu) pójdzie po małe zakupy, upiecze biszkopt kakaowy pod tort czekoladowy z malinami, ugotuje porcję włoszczyzny do sałatki i będzie się napawała świętym spokojem. Teraz kawa i śniadanie. Kupiłam kilka plastrów „ozorów z kaparami. Coś pysznego – w malutkiej porcji galarety wielkie plastry doskonałego ozorka, między nimi kawałki kaparów, na wierzch chrzan – i 1 plaster wystarcza aż nadto na 2 kromuchy albo 2 kanapki z bułki. Doskonały wyrób wędliniarski.
Jolly Rogers-bardzo podoba mi się ten pomysl,wypróbuję !
Dzięki 🙂
JollyR, Danuśko – w Pyrlandii to było niegdyś popularne warzywo, teraz już nie, bo ludziom przeszkadza cień goryczki i długość obróbki. Kiedyś zostawiano w gruncie i po zmrożeniu zbierano tyle, ile było potrzeba. Teraz możemy zamrozić w lodówce. Przyrządzać na jarzynę, jak szpinak. a ja lubię zielony krupnik: ugotować tradycyjny krupnik ze sporą dawką posiekanego jarmużu. Zasmażka obowiązkowa i obowiązkowa spora porcja mięsa do nagotowania. Zielone warzywa potrzebują solidnego wkładu. No i rola dekoracyjna – wyścielony jarmużem pólmisek, a na nim „grzyby” z jajek i krasnoludki z jajek i papryki. Cześć , idę do zajęć.
O o, Placku 🙄
nieśmiało (na razie) pozwolę sobie przypomnieć, że na tym Blogu monopol na marudzenie ma Marek, a mnie przyznano go na sączenie jadu.
Czyżbyś próbował łowić w obu rewirach?
Konsekwencje takiej działalności – zachwianie jasnej sytuacji, wprawienie jednego (a może nawet kilku) z komentatorów w stupor, a nawet depresję, to będzie Twoja wina 😎
Jak Ci spadnie 3-tonowa gęś na głowę, to się dopiero zdziwisz.
Ale będzie już za późno 😎 😎 🙁
Gęś chudsza od kurczaka powinna zainteresować towarzystwo opieki nad zwierzętami i weterynarzy, boć to już anoreksja spowodowana brutalnym głodzeniem 🙁
Cudu, cudu!
Jak jarmużu bedłki,
tak cudu pragnie lud!
Jeśli chodzi o niezdrowe, to pobiłam rekord świata. Upiekłam boczek. Robię to mniej więcej raz na dziesięć lat. Do piętnastu. Nie pamiętam, kiedy był poprzedni. Jestysiu, jeryna, jakie to smaczne…
Nisiu – ja to robię 2 razy w roku – raz roladę z przeznaczeniem na półmisek wielkanocny i raz w okolicach zimowego wyjazdu Dziecka – z przyczyn organoleptycznych. A co!
dane GUS o wylęgach piskląt gęsich.
– 2008 r. ? 7,2 mln sztuk
– 2009 r. ? 7,0 mln sztuk ? spadek o 2,7%
– 2010 r. ? 6,1 mln sztuk ? spadek o 12,9%
– 2011 r. ? 5,0 mln sztuk ? spadek o 18%
– cztery miesiące sezonu 2012 r. (od lutego do maja) ? 3,3 mln sztuk – spadek o 2,5% w porównaniu do analogicznego okresu 2011 r.
Może wszyscy się mylą ?
Rocznie w Polsce ubija się ok. 5-7 milionów gęsi, co daje 22 mln ton mięsa. Z tego Polacy jeszcze trzy lata temu zjadali zaledwie ok. 700 tys. ton. Nowszych danych nie ma, ale prawdopodobnie ta liczba dziś może być podwojona, gdyż od trzech lat trwa intensywna kampania promująca jedzenie gęsiny. W najlepszym wypadku zjadamy ok. 6-7 proc. tego, co produkujemy. Cała reszta jedzie na eksport do Niemiec.
Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,13060916.html#ixzz2erGA39j5
Hej! Czy ja napisałam, że jarmuż trzeba blanszować? Nie napisałam, a trzeba.
Informacje dla konsumentów (5-7 mln. gęsi) bierze się z danych statystycznych z kilku lat, do tego rzuca się 22 milionami ton gęsiego mięsa, bo kto to sprawdzi w kraju, gdzie przez lata nie było matematyki na maturze (poza tym, kto wie ile kilo ma tona 🙄 ) i mamy propagandę sukcesu jak za najlepszych gierkowskich czasów 😀
Wierz tylko statystyce, którą sam zmanipulowałeś 😉
U mnie chwilowo słonecznie mimo kiepskich prognoz.
Zebrałam fasolkę tyczkową, Osobisty zrywa szparagową.
Wróciłam wcześniej, by zrobić obiad (penne al pesto i sałatka pomidorowa), bo on musi po południu do stolicy, a ja spróbuję dokończyć wykopki.
W ogrodzie wdepnęłam w pozostałość po kociej przemianie materii 🙄 Opisu kompozycji zapachowej nie przytoczę.
Tak nemo masz rację, wszyscy w Polsce jesteśmy zmanipulowani przez gierkowską propagandę. 🙁 Nie umiemy liczyć bo matematyki nie mieliśmy na maturze i w ogóle bez codziennych wskazówek ze Szwajcarii to nie wiedzielibyśmy jak chodzić.
czyli nie tylko ja zauwazam, ze nemo lubi sie wymadrzac, a blog to jej jedyna publicznosc…
oraz news dnia o kociej kupie wygrywa! – naprawde, blog kulinarny to najlepsze miejsce do publikowania takich „sympatycznych” wpisow
Dziękuję za wyrazy sympatii.
Tutaj zawsze można na to liczyć 😀
Moja jedyna, droga publiczności,
naści coś dobrego na wzmocnienie 🙂
Nemo-na penne al pesto natychmiast daję się zaprosić 🙂
Na przekąskę mam tylko jarmuż a la chrupiące wodorosty 😉
Zielony krupnik wg Pyry zrobimy przy innej okazji,bo nie mam ani wszystkich składników,ani wszystkich domowników 🙂 Pyrze dziękuję za podpowiedź.
Osobiście należę do opcji,która miała matematykę na maturze,co nie zmienia
faktu,że liczę fatalnie i nie przepadam za lekturą statystyk.
Skoro jednak wałkujemy nadal ten temat,to powiem,że Osobisty Wędkarz zdecydowanie podwyższa statystyki zagubionego bagażu.Po raz kolejny doleciał na miejsce bez swojej walizki 🙁
PS.Podczas kolejnego spaceru z psem udało mi się policzyć ściereczki suszące się na płocie w pobliskiej myjni samochodów-18 sztuk i każda w innym kolorze.
Nie wiem,co statystyki mówią na ten temat 😉
Zaraz, zaraz … 6 , 7 września 2013 … Już wiem!!!
Koługa Wielka lezy pod Paryżem, zupełnie jak wzór metra w metrze .
A ja, dyletant matematyczny, bardzo chętnie zaglądam do statystyk wtedy, kiedy mi jest potrzebna rzetelna wiedza w materii policzalnej. Nie szukam ścisłej wiedzy w gazetach, a już Boże broń – na blogach kulinarnych. To nie ich rola Poza wszystkim, jest to wiedza przyczynkarska, ot ciekawostka, że Polacy hodują doskonałą odmianę gęsi, których zjadają stosunkowo niewiele, a całą resztę eksportują. Naprawdę już mnie denerwują te wszystkie indeksacje – chce ktoś, niech sobie poszuka, a z blogu niech się dowie jak taką gęś przyrządzić – jak nie od Gospodarza, to od blogowiczów: z linek, adresów knajp i wesołych opowiastek.
Zauważ jednak Pyro KTO powoduje cały ten zamęt. Mnie denerwuje rozkładanie postów Pana Piotra na czynniki pierwsze, pod lupą i to ciągłe krytykanctwo. NIEKTÓRZY to nawet przepisów tu nie szukają, bo i tak wszystko wiedzą. Poza wszystkim zauważ, że podałam te dane wobec ciągłych insynuacji niektórych osób wobec Gospodarza i zarzucania mu pospolitych kłamstw.
Od dzisiaj postanowiłem nie marudzić, być grzecznym chłopczykiem, starszym okazywać szacunek, przymykać oko – z tym chyba nie będzie kłopotów, bo oko samo myk. Nie chcę by palcem pokazywali i mówili : maruda, maruda… Jak mówią , że gęś waży trzy tony, tak ma być, bo skoro napisali, pewnie prawda .
Nemo też uprasza o wzięcie ze mnie przykładu . Jak karzą chwalić, to chwalić i nie marudzić . I nie krytykować , i nie krytykować…
( Tylko z naszym marudzeniem to trochę tak jak z solą w zupie – niby nic, a inaczej smakuje… )
Na weselę idę i to bez aparatu! Chyba mają lepszego fotografa.
Oj trudno się odzwyczaić od tego marudzenia 🙂
Do widzenia bardzo!
Duże M,
wypij szklankę wody i policz do 10 (od końca), a potem znowu się na mnie rzuć 😀
Tylko najpierw przeczytaj ponownie tekst Gospodarza. Dla ułatwienia podam, że chodzi o ten fragment:
„Z około 22 tys. ton (to i tak trudna liczba zer do policzenia) polskiej gęsiny zaledwie 7 tys. ton trafia na nasze krajowe stoły…”
(To „zaledwie” to teraz już ponad 30 procent, ale niech tam.)
A potem przeczytaj tekst zacytowany przez Ciebie i pokombinuj, który jest bardziej wiarygodny.
Dzięki, Gospodarzu! 🙂
Marku,
baw się dobrze na weselu, ja idę trochę poryć w ziemi 😉
A może Marku amatorskie wyliczenia robione mimochodem przy gotowaniu zupy nijak mają się do obliczeń, które jednak różne instytucje wykonują w ramach profesjonalnej pracy 🙂 . Ty pewnie nie chciałbyś, aby jakiś analityk pouczał Cię o złym oświetleniu Twoich zdjęć np. Unikajmy może częstego ostatnio – „Nie znam się, więc się wypowiem, bo tak mi się wydaje” Ja w sumie niewiele wiem o gęsiach, przyjmuję więc to co ktoś mądrzejszy w danym temacie ma do powiedzenia. Myślę, że Gospodarz także i dlatego przed opublikowaniem codziennego wpisu na blogu nie przeprowadza własnych obliczeń pogłowia gęsi, tylko opiera się na ogólnie dostępnych danych. Które to dane nawiasem mówiąc mają być tłem dla smacznego opisu gęsiny. Czy wszędzie trzeba wietrzyć kryptoreklamę, oszustwa i przekupywanie redaktorów ?
Podsumujmy – nie potrafię liczyć, nie miałam matematyki na maturze, jestem pod wpływem propagandy gierkowskiej ( mimo, że nie bardzo Gierka samego pamiętam ), mam ochłonąć i wypić szklankę wody ( czemu nie litr ? ). Rozumiem, że z powodu złej pogody i braku innych rozrywek traktujesz blog jak ring. Proponuję zapoznać się ze znaczeniem słowa dyletant. Przy Twojej biegłości w posługiwaniu się googlem nie powinno być kłopotu.
Duże M-mam wrażenie,że właśnie zaczęłaś boksować na tym ringu…
Tylko jarmuż nas uratuje,lecę smażyć !!!
Tata piecze tort (w naszej rodzinie on jest specjalistą od biszkoptów 🙂 )!
Dla mojej młodszej siostrzenicy, która dzisiaj skończyła 7 lat :-).
Też nie miałam matematyki na maturze 😀 .
Statystykę lubię w tej piosence: http://www.poezja-spiewana.pl/index.php?str=lf&no=912 🙂
Nie Danuśko to był jedyny wpis, bo argumenty były ad personam. Ale wątku kontynuować nie zamierzam.
Asiu, zazdroszczę Taty, który umie upiec TORT ! Albo cokolwiek upiec 🙂 Mój kiedyś jak gotował mi obiad, to przypalił ziemniaki, odkroił spaleniznę i podał takie… 🙂 Jesli dasz radę zrób zdjęcie jak w zeszłym roku i pokaż.
Pora obiadowa, właśnie zjadłam zupę kalafiorową, z małą wkładką mięsną, hojnie posypaną koperkiem i z kleksem śmietany. Tarta ze śliwkami właśnie stygnie będzie do kawy.
O kurdę… a ja miałam matematykę pisemną i ustną 😯
Pisemną zdałam dzięki Zosi L. która siedziała za mną w auli liceum, gdzie pisaliśmy matury. Ja za to napisałam jej pisemne wypracowanie z języka polskiego, inny temat niż mój, naonczas mieliśmy do wyboru 3 tematy.
Wracając do matematyki, ustna nie przeszła, bo nie miała prawa, chociaż generalnie wszyscy zdali, ale ostateczne słowo miała pani wychowawczyni (od wuefu), tysiąc koni przepuszczamy, a tych zatrzymamy. W ten sposób uciekł mi rok (idiotka, chciałam studiować polonistykę), ale nie ma nic, co by na dobre nie wyszło.
Matematyki nauczyłam się w stosownym czasie (ale na chwilę!), kiedy miałam fantazję, żeby zaskoczyć Jerzora (w wojsku po studiach był naonczas) i zdać egzamin na geologię. Geografia (dla mnie podróżniczki po atlasie od zawsze, teraz inaczej) to nico, ale trzeba było matematykę. Mąż mojej przyjaciółki Alsy, pracownik naukowy politechniki wrocławskiej, nauczył mnie jakichś strasznych rzeczy, rozwiazywania tago i tamtego, bo zazwyczaj te rzeczy na każdych egzaminach matematycznych są. Jakieś trzy standardy, więcej rzeczy nie pamiętam, ale cudem mi to na egzaminie wyszło, co przerabiałam z Rychem.
Matematyka nie jest dla wszystkich. Niestety, w szkole trzeba to przejść 🙄
Pada… https://www.youtube.com/watch?v=NUh0i7tJpTk
Dżizas, jak ten blog potrafi osłabić 😀
Ad personam było na razie tylko pod moim adresem.
Moje uwagi odnosiły się do autora zeszłorocznej informacji o 22 milionach ton gęsiny, która (ta informacja) później wielokrotnie i bezrefleksyjnie została powielona w innych miejscach.
Marek pozwolił sobie na prosty rachunek, do którego nie potrzeba matury z matematyki, a mianowicie podzielił 22 (miliony ton) przez 7 (milionów gęsi) i wyszło mu ponad 3 (tony/gęś).
I z tego sobie żartowaliśmy.
A potem zauważyłam, że Gospodarz skorygował informacje w swoim tekście i zwróciłam mojej recenzentce (Duże M) na to uwagę w nadziei, że nie będzie brnęła w jeszcze większą kompromitację.
Ale ona widać woli ring i walenie na oślep 🙁
Wykopałam resztę ziemniaków, pojadłam fig prosto z drzewa, zebrałam garść malin i teraz sobie odpocznę.
Asiu,
Usciski dla mlodszej siostrzenicy :).
A ja domagam sie wspolczucia, sympatii i kawalka tarty ze sliwkami. Jako ze moja pani Magda musiala pojechac do kraju i wczoraj dala znac ze wraca dopiero w pazdzierniku, postanowilam posprzatac caly dom, z oknami, zmiana poscieli, podlogami, woskowaniem mebli itd. Urobilam sie jak kon za plugiem, ogorki blyskawiczne i curry z szykanami czeka ….
Jolly – uściskam na pewno 🙂
Tarta dla Ciebie 🙂 : http://www.pinterest.com/pin/444167581969616646/ po tak ciężkiej pracy możesz zjeść całą 😀
Jolly,
sama wszystko w jeden dzień? 😯
Gratuluję samozaparcia i sił 🙂
Mam tylko takie malutkie ale oddam Ci obie.
To dzieła mojej sąsiadki-profesjonalistki.
Jolly Rogers- G E N I A L N E ! ! !
Jak ten jarmuż to robi,że zamienia się w chrupiące wodorosty tego nie wiem,
ale ten pomysł jest świetny i robota żadna.
No trochę kuchnię potem trzeba umyć,bo wodorosty z lekka pryskają 😉
Myślalam też o tarcie ze śliwkami na deser,ale na deser będę też chrupać jarmuż 🙂
Danusiu – następnym razem możesz zrobić pesto z jarmużem: http://www.pinterest.com/pin/437552920017503129/
Jaromir Nohavica wystąpi w Warszawie 24 września (Palladium), w Poznaniu 27 września (CK ZAMEK), we Wrocławiu 8 września i w Krakowie 29 września.
nemo,
ad personam było z Twojej strony pod moim adresem, że taka ekspertka od duriana i tak dalej. Powtarzam – wcale nie ekspertka, tylko moje wrażenia osobiste.
Ja się zgadzam z Duże M. Na oślep nie wali.
” Dżizas” 🙄
Weź na luz trochę. Jesteś tutaj gościem, a nie Gospodarzem. Krytyka i owszem, ale nie szyderstwo, drwina i kpina i walenie jak w kaczy kuper (nie na oślep, w Gospodarza , we mnie, w Nisię), bo coś jest nie tak, jak w Twoim zegarku.
PS.
Duże M,
u mnie pogoda ciągle jeszcze słoneczna 😉
W przeciwieństwie do Marka, który liczy amatorsko przy gotowaniu zupy, ja użyłam kalkulatora, a potem jeszcze liczydeł i patyczków i też mi wyszło ponad 3 (tony/geś) 😉
Alicjo,
każde osobiste i jednostkowe wrażenia szanuję, ale nie mam zamiaru traktować ich jako wyroczni, nawet gdy są podawane autorytatywnym tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Jeżeli każdy sarkazm traktujesz jako atak ad personam, to ja nic na to nie poradzę.
I tyle.
Czep się Placka, który przytoczył zdanie Gospodarza, że durian śmierdzi.
I proszę, nie przypominaj mi historii z Nisią, i kto kogo bezpodstawnie oczerniał.
Przecież taka gęś, ważąca 3 tony mogłaby zabrać nas wszystkich w cudowną podróż 😀 http://www.pinterest.com/pin/98445941827765556/ – zapraszam 🙂
Za dobre slowo i pysznosci serdecznie dziekuje :).
Nemo,
To sie nazywa raczej w moim wypadku osli upor. Policzylam, ze nastepna wolna sobote bede miala 19 pazdziernika, a do tego czasu bede miala w domu obce formy zycia ;). Do pazdziernika kalendarz towarzyski zapelniony, dwa wesela (w tym jedno greckie), bar mitzvah, urodziny, a w niedziele rugby.
Danusko,
Prawda ze pyszne? Przekaz prosze przepis kuzynce Magdzie (jak nie zna) w podziekowaniu za ogorki dla leniwych :).
Greckie wesele – Jolly, koniecznie opisz 🙂
Nie widziałam u nas jarmużu.
Asiu,
To juz trzecie greckie wesele na ktorym bede sie bawic :). Opisze kiedys dokladnie, ale pozwol mi powiedziec ze film NIE jest w ogole przesadzony :).
😀
Nemo,
co napisałaś, to było ad personam, bo było po imieniu, nieprawdaż?
Ja opisałam SWOJE WRAŻENIA smakowe, a nie to, że każdy ma odczuwać tak jak ja, co podkreślam w wielu moich wpisach (to lubię, tego nie – JA, w zasadzie wchłaniam wszystko, oprócz słodkiego).
Zdziwiło mnie, że durian to takie nie wiadomo co, pełne smrodu. Nie byłam sama w tych wątpliwościach, zakupiliśmy , rozcięłyśmy z Elą…i wniosłyśmy zawartość do domu. Zjedliśmy, sporo tego było, Ela reszte zamroziła i zużyła potem jako lody z jakimis owocami (maliny, jesli się nie mylę).
Masz jakieś doświadczenia osobiste z durianem? Podziel się.
Nikt Ci nie każe wrażeń jednostkowych traktować jako wyroczni.
To, że Ty mój styl pisania przyjmujesz jako „autorytatywny” i nie znoszący sprzeciwu – Twoja sprawa. Nie musisz czytać.
W jednym wypadku się pomyliłam.
Przeprosiłam.
Nemo z radością wylała na mnie kubeł pomyj, a że tworzy je bezustannie, zawsze znajdzie się jakaś kapka i dla mnie.
Duże M, spory z Nemo nie mają sensu. Nemo bacznie obserwuje wszystkich, śledzi wpisy, żadnego błędu nie pominie, zawsze zmasakruje tego, kto błądzi. Łaskawa jest wyłącznie dla tych, którzy jej nigdy nie podskoczyli.
Rozmawiałam o tym ze znajomym psychiatrą. Polecił mi taką stronkę: http://pl.wikipedia.org/wiki/Narcystyczne_zaburzenie_osobowo%C5%9Bci Nie wiem, jak z etiologią, ale objawy na ogół się zgadzają.
Nie walczę z chorymi, ale, do diabła, jakoś muszę się bronić.
Boże, Boże! Wy mnie kiedyś do samobójstwa doprowadzicie, bo żyć się przy Was nie da! Duże M też by mogła nieco mniej napastliwie pisać. Przecież wszystko można powiedzieć taktownie i spokojnie. To jest ten polski dyskurs, który wszystkim obrzydza wszystko. Dajcie wreszcie na luz.
Biszkopt w piekarniku. Dzisiaj jeszcze rozpuszczę czekoladę w śmietanie, a ubijać i nakładać na ciasto będę jutro przed południem; wielki i niezbyt słodki tort czekoladowy z malinami będzie czekał na poniedziałkową jubilatkę i ew. gości z rodziny.
Ad personam = odnoszący się do osoby oponenta, a nie do jego argumentów
Alicja pisze:
– Tak jak z durianem i jego rzekomym smrodem ? to są legendy i tyle.
nemo przytacza inną opinię:
– Z durianem jest tak, że niedojrzały nie ma zapachu, a przejrzały cuchnie
Alicja się irytuje:
No i kurdę, guzik wiem na temat duriana, przepraszam, że się wypowiedziałam
nemo przytacza ilustrowaną informację hodowcy duriana (w pamięci ma wrażenia Gospodarza z Cejlonu)
Alicja:
Podtrzymuję moją opinię o durianie. Nie ma się czego bać.
nemo podsumowuje (sarkastycznie):
Raz jadłam i jestem ekspertem. A durian nie śmierdzi i już.
Jego hodowca powinien zaś, zanim zacznie opowiadać bzdury w internecie, udać się na konsultacje do Alicji 😀
Reszty nie przytoczę, każdy sobie znajdzie.
Jeśli nie odniosłam się do argumentu (jadłam raz, wiem, że nie śmierdzi!), a do Twojej osoby, Alicjo, to pokaż, jakiego pozamerytorycznego argumentu użyłam.
Nisiu,
przy okazji poproś też o diagnozę dla siebie.
Pyro – nasz tort też będzie ze śmietaną i chyba z wiśniami. Mam nadzieję, że solenizantka będzie zadowolona. 🙂 Na górze wiórki czekoladowe i kwiatki z czekolady.
A ja lubie komentarze nemo
Asiu – u mnie na górze jest zawsze krem czekoladowy, kleksy śmietany (łyżeczką kładzione) i w każdym kleksie malina. Całość z bokami włącznie posypana siekaną czekoladą gorzką
Nisia,
w takim układzie nie masz szans. Nam zupa się przypala, mało tego, garnki! Sprawy małe i duże. Mnie daleko do perfekcyjnej pani domu.
Nie aspiruję.
Za chwilę wychodzimy na lunch z Bonnie i Rogerem do greckiej restauracji. Bonnie po raz trzeci walczy z powracającym rakiem (tym razem kości). To jest DUŻA sprawa.
Duże M – Pan Piotr, podobnie jak my wszyscy, padł ofiarą inkompetencji ludzi którzy słono sobie za swe usługi liczą. Każdy producent drobiowego żywca jest zmuszany do za promocję drobiu (0.1% ceny żywca). Te niebagatelne sumy wędrują do Rady Drobiarskiej. Uważam, że za 2.5 mln. złotych Gospodarz i my wszyscy zasługujemy na rzetelną pracę firm marketingowych. Gospodarz bardzo ciężko zarabia na życie, producenci gęsiny także, a zatem to autor bzdur o gęsinie powinien Gospodarza przeprosić. On jedynie tym typom zaufał 🙂
Moim zdaniem Nisia powinna otrzymać honorarium od producentów boczku bo tak się, Chłopcy i Dziewczęta, społeczeństwo informuje 🙂
Marku – Niedawno w Ostrzeszowie rozdano 500 gęsich piskląt, a zatem nie tylko Tylko Ty uważasz przyzagrodową hodowlę za mądry pomysł.
Konsumpcja gęsiny wzrosła z 18 do 26 gramów, produkcja spadła o 18%. To smutny stan rzeczy, ale na szczęście jest na to rada – zapłacić panu Adamczewskiemu ( 250,000 euro ), a gnuśnych ignorantów wyrzucić na zbity pysk 🙂
Pyro,
taktownie i spokojnie pisze nemo, to tylko ja i nisia się gorącujemy, jesteśmy chamskie i w ogóle be.
Gosiu, a ja nie.
Nemo, mam prostą depresję reaktywną.
Ale ja się leczę.
A ludzie z DSM na ogół doskonale się czują w swoim megalomańskim zaburzeniu. Prawda, ze jesteś z siebie całkowicie zadowolona?
Placku, masz recht. Tylko odpytam się w sklepie o producenta.
Chociaż tak naprawdę on się zrobił pyszny dopiero po tym, jak go doprawiłam i upieklam.
Solidnym plastrem boczku żegnam się z Wami życzliwie.
NEMO – nie czytaj głupowatych wpisów niejakiej Alicji, szkoda Twojego subtelnego, analitycznego umysłu.
Wydaje mi się, że kiedyś ustaliłyśmy, żeby się omijać, bo po prostu się nie znosimy? Dla spokoju blogu.
Nowy – o „paraliżu wakacyjnym” w Nałęczowie: http://www.leszekdlugosz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=552:-z-naczowa-&catid=18:z-brackiej 🙂
Witam, Asiu wspomniałaś o zamku w Leśnicy. Przepiękny, spalony 2 X, odbudowany, młodość tam moja była.
http://www.zamek.wroclaw.pl/CMS/virtual_tour/virtual_tour.html
Alicjo,
już się tak nad sobą nie rozczulaj, ja Cię znoszę bez problemu.
Nisiu,
w zaufaniu powiem Ci, że przeważnie miewam się nieźle, faktycznie, zależnie od towarzystwa. Przykro mi tylko, że to Cię tak prowokuje 🙁
Yurku – piękny zamek. Tu Leśnica na starej fotografii: http://dolny-slask.org.pl/564799,Wroclaw,Lesnica.html
Ciekawa strona o ulicy Dolnobrzeskiej: http://dolnobrzeska.wroclaw.pl/dolnobrzeska.html
Asiu ciekawostki foto mojej dzielnicy czerpię z….
http://lissa.blox.pl/html
Yurku – zaciekawiłeś mnie. W Leśnicy nigdy nie byłam, a widzę ,że warto. Sprawdziłam moje dzisiejsze wpisy i już wiem Centrum Kultury Zamek – koncert Nohavicy w Poznaniu. 🙂
Dzięki Tobie dowiedziałam się o miejscu, które warto zwiedzić. 🙂
Ciekawy blog, poczytam.
Alicjo – Owszem, opisałaś swoje wrażenia, ale na ich podstawie doszłaś do wniosku, że specyficzny zapach owoców durianu to legendy i głupoty. Tym samym to nie Nemo, a Ty wyraziłaś osobistą opinię o Gospodarzu któremu pięć lat temu, w czasie podróży do Sri Lanki śmierdziało wręcz przepysznie.
Duże M – Ja także mam propagandy i ignorancji dosyć, a to z pewnością nie jest obraźliwą opinią o mych Rodakach. Wyobraź sobie Politykę po przejściu pana Adamczewskiego na emeryturę. Zgesleruje się na amen 🙂
Ogłupiające reklamy przywędrowały do Europy z tej strony Oceanu. Parę dni temu Michelle Obama reklamowała wodę i nawet Amerykanie mają tego dosyć.
Norweski morderca zapisał się na bezpłatne studia, w gazetach rewelacje o celebrytach i parę słów o Syrii – mam tego serdecznie dosyć i pragnę by każde z nas mogło się wolnością słowa cieszyć i nie brało wszystkiego do siebie.
Wybrałam się dziś na zakupy spożywcze do Auchan, a tam wielka przecena książek. Przejrzałam tylko kilkanaście, a tam piękne albumy o parkach i ogrodach, architektura baroku po 20 zł, Marka Bieńczyka ” Nowe kroniki wina”, książki kulinarne z przepisami m.in. na jagnięcinę. Opnowałam się jednak i kupiłam tylko ” Zabytki żydowskie w Polsce” i ” Ocalenie Atlantydy” Zyty Orszyn, o której czytałam dużo dobrego.
Widzę, że dziś króluje tarta ze śliwkami. U mnie podobnie, tyle że jest to ciasto kruche ze śliwkami. Na śliwki daję ubitą pianę i starte ciasto.
Od ubiegłego piątku do dzisiaj nie czytałam gazet, nie ogladałam telewizji i nie słuchałam radia, do internetu zagladałam tylko na nasz blog. I świetnie się czułam bez tego wszystkiego.
Jolly,
należą Ci się pochwały za wykorzystywanie blogowych przepisów. To przy okazji ogórków na szybko. Dotyczy to też Danuśki. U mnie bywa z tym gorzej. Pozapisuję sobie różne przepisy, a nie wszystkie doczekają się realizacji.
Greckie wesela widziałam w filmie ” Moje wielkie greckie wesele” i angielskim filmie o hinduskiej dziewczynie mieszkającej w Wielkiej Brytanii i pragnącej zostać piłkarką. Ale o stronie kulinarnej takiej uroczystości niewiele się dowiedziałam, ale liczę na to, że opowiesz nam trochę o tym.
Nemo pisząc o swoim grzybobraniu, wymieniła sarniaki. Zajrzałam do informacji o tym grzybie i nie jestem pewna, czy widywałam go w naszych lasach. Ale i tak nie zbierałabym go, bo prawie nie znam się na blaszkowatych poza kanią i kołpakami. Jest to grzyb u nas zagrożony wyginięciem, a zatem pod ochroną.
Ciekawe , jak udało się grzybobranie Jolinkowi.
No tak, greckie czy hinduskie ,co za różnica. Jak gąska, jak gąska…
grzyby są … ale dzisiaj ludzie ławicą chodzili po lesie .. może spragnieni grzybobrania a może uciekli od manifestacji w Warszawie .. trochę zamroziłam … trochę udusiłam … przy drodze pełno sprzedających ..
a u mnie grają znowu pod oknem aż w mieszkaniu szklanki dzwonią … 🙁
A u mnie dzisiaj cichutko za oknami, bo pada i koncertów nad Maltą nie ma. Natom. Żaba riast w Świnoujściu dzisiaj było pięknie i odbyły się kolejne dni twierdzy, zwiedzanie fortyfikacji i nawet im tam jakieś czołgi przywieźli. Oczywiście Matros poleciał oglądać, więc i dobra żona przy nim. Ponieważ Matros jutro zdaje służbę, ma zamiar z kumplem pojechać do Bornego Sulinowa na grzyby, a przy okazji do Żabich Błot po maliny i ser, z polecenia pracującej Ryby. Żaba robi ser co drugi dzień i w żaden sposób nie jest w stanie zaspokoić potrzeb krewnych-i-znajomych-królika. Wszyscy chcą „bodaj trochę” i w rezultacie tworzy się społeczna koleka twarogowa.
Pyro coś z tym serem nie tak bo Żaba sama się ofiarowała przesyłać ser nawet nam do Warszawy to pewnie ma sporo … ale chyba nie będziemy robić kłopotu specjalnego .. jak nam się trafi przy okazji to też będzie super …
u mnie Pyro hip-hop i pod dachem amfiteatru to mogą do rana … ale się chyba już żegnają …
To się za jakiś czas unormuje i sera będzie dosyć. To początkowe zainteresowanie. Wnuki nie piją mleka i nie jedzą sera – uiczuleniowcy.
Dobrej nocy!!!!!!
Ale nam dalo popalic,
Wymiotlo wszystkich.
Duze M.
Nie jestes Duze ,
jestes WIELKIE.
Trzeba miec odwagi
ze hoho.
Zeby tak do niejakiej pani
z pazurkami
. Bedziesz teraz na czarnej liscie.
Jak ja ,biedny wyklety.
Nie puszcza mi tekstu. co robic?
A ja spędziłam miły wieczór w sympatycznym towarzystwie we włoskiej restauracji Oliwa na Ordynackiej. Jadłam doskonałą zupę z pieczonych pomidorów i ravioli z grzybami, na deser lody chałwowe. Znajomi chwalili zupę rybną, policzki wołowe i sandacza. Potem spacer po Starym Mieście ma szczęście bez demonstrantów.
Dzień dobry!
Co prawda do świtu zostało ze cztery godziny ale co mi tam. Poprzedni dzień był wspaniały,
niezwyjke udany kulinarnie i podobnie jak Małgosia wieczór spędziłem w sympatycznym towarzystwie. Dziewczyny demonstrowały to co najlepsze, oczywiście bez związku ze związkowcami.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli.
Ps
Wieczorem kazali mi założyć świecącą aureolkę, to założyłem 🙂 Od tego momentu niejakie panie mi nie straszne.
Cichalu – Zacznij od a-ss i p-orn 🙂
Zweryfikowalem cały tekst. Brak tego o czym piszesz. A swoją drogą Czy dla dużej. europejskiej redakcji to jest problem? Podpuszczę Dudę!
Dzień dobry,
Asiu – dziękuję za Długosza. Lubię jego wiersze, jego poezję śpiewaną i oczywiście jego zachwyt Nałęczowem, niepierwszy zresztą.
Wiosna w Nałęczowie
…wiersze same się piszą
Łowi się je z powietrza
Potyka się o nie w trawie
Daję słowo
-Milion i jeszcze sto tysięcy fiołków
Biegnie przed stopami
(A wszystkie pachną)
Ach fiołkowe potem rojenia
Przed zaśnięciem. …..
🙂
Podczytałem pobieżnie do tyłu i muszę wtrącić swoje trzy grosze.
Zupełnie niedawno Nemo zniknęła z blogu na dosyć długo – wielu z nas jej brakowało, wielu z nas prosiło Nemo o powrót, w tym ja również. Blog bez jej wpisów jest ubozszy, nie przeszkadzają mi jej korekty, bardzo lubię jej i Osobistego zdjęcia, uważam, że potrafią obiektywem wyłapać to, czego inni może nawet by nie zauważyli.
Zupełnie niedawno zniknęła z blogu Nisia – też nam jej brakowało, też chcieliśmy, żeby wróciła. Wróciła.
Gdz Alicja jest na morzu siła rzeczy nie ma jej wpisów na blogu. Blog staje się jakiś krótszy, nie wiadomo co „Za rogiem”, itd…
Dlatego wierzę, jestem przekonany, że dzisiejszą „wymianę zdań” spowodowało stare polskie powiedzonko – Kto się lubi ten się czubi. I proponuję, żeby przy tym powiedzonku, jako przyczynie dzisiejszych wpisów pozostać.
Jeszcze słówko do Henryka 47.
Często czytam Twoje krótkie wpisy i zauwazyłem, że w większości są one oceną, często negatywną, czyjejś blogowej działalności. Przyznam się, że dzisiaj chciałem ocenić Twoją blogową działalność. Nie potrafiłem. Tak mało tu wniosłeś, a tak dużo krytykujesz innych. Najpierw pokaż coś od siebie.
Dobranoc 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=jxuYfVZTKXc
Krystyno – poproszę o Twoją, subiektywną ocenę filmów festiwalowych. Przeczytałam dzisiaj oficjalne wyniki i zwróciłam uwagę, że „Papusza” wzięła dwie nagrody: za muzykę Pawluśkiewicza i za charakteryzację. Nie załapała się ani odtwórczyni roli tytułowej, ani scenariusz, ani reżyseria. Jest tam jeszcze wyróżnienie za drugoplanową rolę męską. Czyżby film rozczarował jury?
Po wczorajszym deszczu dzisiaj ranek pogodny.. Miłej niedzieli życzę.
Pozdrowienia z jesiennej Skandynawii 🙂
prosze sie od………c od @nemo 🙂
__________________________
ach, jakze lubie ten zwrot, uzyty przez naczelnego GW, bohatera mojej mlodosci. Wyznam, ze niegdys mialem spiecie z @nemo, ale chyba jest jedna z nielicznych, ktora podziwiam za szczerosc i kompetencje.
ozzy, przelotem (bez odpowiedzi)
PS Ges jest popularna w Skanii /region pdn.Szwecji/ ale spozywa sie gesina bardzo rzadko. Indyk jest bezsprzecznie wyzej w hierarchii kulinarnej. . Ges tez jest „bohaterka” ksiazki Selmy Lagerlöf o podrozy Nilsa Holgerssona po Szwecji.
Jak czytam, to widzę że pasjami lubicie zagadki matematyczne.Zresztą tego wpisu lepiej nie czytać z kalkulatorem w dłoni,można zwątpić w matematykę.Policzcie sobie np.ilu jest statystycznych Polaków.
Ig Nobel -Nemo wspomniała-w tym roku po raz pierwszy płacił nagrody pieniężne,kwota warta zazdrości,laureaci w totka mogą sobie zagrać.Było to10 bilionów dolarów!
Szalona liczba,Marek jest dobry w przeliczaniu,niech przeliczy te biliony na gęsi.
Dla ułatwienia, walutą nagrody był dolar Zimbabwe.
Kulinarnych nagród nie było,najbliżej kuchni był pokojowy,dostał go sąsiad zza wschodniej ściany, Łukaszenko.
Zastanowiły mnie trzy sprawy:
– czy Henryk 47
ma taki mały monitor
skoro tak wąsko pisze?
– czy widzieliście wpis Eski,ostatni pod poprzednim wpisem,ważny dla toczonego tu sporu.
– ostatnia,dlaczego Placek za to co pisze nie dostał jeszcze bęcków, nawet żółtej kartki?Narusza tyle świętości i nic? Pisz tak dalej Placek, pisz,blogu bądź wyrocznią, nikt Ci nie podskoczy. 😉
Bo, widzisz Antonino, dowcipy trzeba potrafić opowiedzieć.
Dzień nie zapowiada się dobrze.
Antonino – Plackowi nikt nie będzie podskakiwał, bo w tym, co pisze, nie ma cienia jadu = nawet, gdy koryguje oczywiste głupoty. Osobiście czytam jego komentarze z uwagą i sympatią. I nie ja jedna.
Dzień dobry !
U nas też jesień. W ciągu dwóch dni zaledwie jesiony zrobiły się żółte, na termometrze jest kilkanascie stopni mniej niż tydzień temu. Czas rozpalić w kominku, bo w domu hula po kontach niezbyt przyjemny chłodek połączony z nostalgią za utraconym latem.
A może na odiad zrobić zupę z dyni? Co prawda dynia hokkaido – królowa wszystkich dyń – u nas trudno dostępna, ale na parapecie leży niezbyt duża ( 3kg ), ale równie piękna własnoręcznie wyhodowana dynia zwyczajna.
Przepraszam serdecznie za chłodek i nostalgię w „kontach”. Niestety na tych „kontach” też smutek 🙁
dzień dobry ….
robię sobie małą przerwę techniczną od bloga dla zdrowia …. 🙂
wszystkiego miłego wszystkim …. 🙂
Pyro , a w czyich wpisach jest jad ?
Placka jad jest w kryształowym, okutym srebrem może nawet złotem flakoniku leżącym w wyłożonej czerwonym aksamitem , inkrustowanej szlachetnymi kamieniami szkatułce 🙂
Umysły lubię liczne:
analityczne,
syntetyczne,
satyryczne,
filozoficzne,
romantyczne,
praktyczne,
oraz te światu
SYMPATYCZNE 😀
Małgosiu-wielce intrygujące te lody chałwowe.
Na Ordynackiej „Oliwa”,a na Ursynowie”Oliwka”.Bez wielkich uniesień,ale w porządku.
Dzisiaj na śniadanie też jadłam chrupiący jarmuż oraz haneczkowy dżem mirabelkowy.
Ogólnie weekend jarmużowy oraz schmittowy 🙂 Czytam świetną książkę zdobywcy nagrody Goncourtów 2010 Erica-Emmanuela Schmitta pt”Kobieta w lustrze”-trzy kobiety,trzy różne osobowości,trzy różne epoki,świetna analiza kobiecej duszy.
Ech,te baby,podobno bez nas nudny byłby świat….
Antonino – no i ja tak wolę i żeby w tle grała harfa i fletnia Pana.. W realu dosyć jest obskurnej agresji i przerywników w polszczyźnie. Ten blog w założeniu miał być zacisznym kącikiem z przyjacielskimi pogaduchami. Ile mi jeszcze cierpliwości wystarczy, tyle będę się o pacta conwenta upominała.
Dzien dobry,
A powitac serdecznie Pana Majki, powitac :).
Chlodno ale poki co slonecznie. Po poludniu ma znowu lac. I tak sie zastanawiam gdzie sie poskarzyc, ze po sierpniu listopad nastal…
JollyR. – też uważam, że nas okradziono – w kwietniu jeszcze zima, w maju przedwiośnie, potem 2 miesiące lata i zaraz późna jesień. Kto nam robi koło pióra?
Wstalam ze sloneczkiem, ale juz chmury nadciagaja. Krab ugotowany, ciasto upieczone. Zaraz zrobie majonez. Beda tez kotleciki z jagniecia zapiekane z ziemniakami.
Rozpaliłem w kominku!
Podszedłem do tego analitycznie: jak zimno trzeba rozpalić.
Dokonałem syntezy: suche drewno dębowe jest do tego najlepsze.
Co prawda nie było mi do śmiechu , bo na dworze zimno i pada deszcz, ale czego człowiek nie zrobi, by na wygodnym fotelu z zadowoleniem graniczącym z hedonizmem wypić filiżankę gorącej aromatycznej kawy.
Oczywiście do dobrego nastroju potrzebna jest nuta zadumy filozoficznej, ale od czego jest Tadeusz Gadacz?
Kominek, ciepło rozchodzące się po całym domu, zapach kawy, wygodny fotel w stylu Ludwik Filip, kontakt z wielką filozofią , czyż nie jest romantycznie?
Praktycznie byłoby to wszystko co człowiekowi potrzebne do szczęścia. Byłbym jednak nie w pełni usatysfakcjonowany, gdybym zapomniał o Placku do kawy, i nie wyraził publicznie wielkiej SYMPATII do Danuśki 🙂
Gapa ze mnie!
A gdzie kontakt z wielką sztuką, z malarstwem na widok którego człowiek zapomina o wszystkim. Miałem wielkie szczęście obejrzeć dzieło Rembranta w oryginale:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/91/Rembrandt_Harmensz._van_Rijn_-_The_Return_of_the_Prodigal_Son.jpg
Duży plik…
Danuśko, lody chałwowe produkuje Grycan, dostępne są w sklepach. Pyszne są też pistacjowe. Jedyną wadą jest trochę nadmierna słodkość chałwowych, ale chałwa jest sama w sobie słodka, więc trudno się czepiać.
Pistacje i barwa pistacjowa… Mam takie skojarzenie: w 90-tym roku kiedy rozkwitał u nas handel z łóżek turystycznych i straganów, a z Turcji i Indii na tony przywożono ciuchy na ten handelek, znajomy pan zredukowany właśnie z Domu Książki, rozłożył taki polsko turecki stragan na jednym z targowisk. Lud maszerował tłumnie między straganami, czasem ktoś coś kupił, większość oglądała i targowała dla rozrywki. Pan Zbyszek twierdził, że z daleka rozpoznaje panie, które kupią, a które nie. Podchodziła klientka, która bacznie już z paru metrów rejestrowała kolory bluzek, przerzuciła stertę dostępnych na ladzie i pytała o kolor, którego nie było. Zbyszek wtedy cedził przez zęby „Nie, czerwonego grapefruita nie mam, wanilii nie mam i pistacjowego zabrakło”. Ten pistacjowy działał jak odstraszacz. Panie nie kojarzyły, a żadna by się nie przyznała. Az raz jedna palnęła „No właśnie! Nawet pistacjowego pan nie ma! Po co pan tu stoi?” I Zbyszek zgłupiał, stracił kontenans.
Gwoli uzupełnienia anegdoty powiem, że wśród znajomych „kolor pistacjowy” zrobił wielką karierę. Kiedy dopadał człeka dołek, chandra i wszystko było nie tak, ludzie wzdychali i mówili „i nawet koloru pistacjowego zabrakło”
Za oknem jesiennie, i tu i u Was i w Alzacji, gdzie spedzilam kilka dni. Zapraszam Was, niestety tylko wirtualnie, do typowej alzackiej winstub. Wybor dania trudny bo wszystko
wyglada i pachnie apetycznie. Probowalam kiszonej kapusty z kurzymi watrobkami, jakie to bylo smaczne. Pora zaczac cos wymyslic na obiad, brakuje mi pomyslu i zapalu. Cos sie znajdzie, jak zwykle. Zycze Wam milej niedzieli 🙂
http://www.restaurantburestubel.fr/
Poszukalam i posluchalam wywiadu z prof. T. Gadaczem. Bardzo ciekawy.
Na obiad zjadłam fasolkę szparagową z masłem i dwa jajka na twardo, na deser 2 łyżki musu czekoladowego i garść malin. Nie ciągnie mnie nawet wielki tort, który czeka na Młodszą. Popijam teraz kawę i czekam, żeby się albo dobudzić, albo zasnąć. Mam wrażenie, że jestem przytomna na oół gwizdka.
Danuśka Słońcem Blogu!
Bez ironii, Pan Majki ma rację. Też jestem wielbicielką Danuśki.
Danusiu, nigdy nie osiągnę Twojej pogody i szczerze Ci jej zazdraszczam.
Wpadli przyjaciele i zeżarli boczek. Na szczęście.
Paróweczki, psy, praca. To mnie dzisiaj czeka.
Alino-nie dosyć,że nadal przed nami Burgundia,to teraz jeszcze kusisz Alzacją 🙂
Bardzo podoba mi się strona tej restauracji.
Póki co nasze drogi nie podążyły na francuskie rubieże,a jedynie na Pola Mokotowskie.
To była trochę podróż w czasie,bo kiedy Latorośl była w wieku od niemowlęcego do przed przedszkolnego mieszkaliśmy w tamtych okolicach i spacery po Polach Mokotowskich należały do codziennych rytuałów.Ło Matko,jak tam się zmieniło!
Część parku to teraz wytworne osiedla,ale pozostałe,spore jednak hektary to
pięknie zadbane zielone przestrzenie.
Pies szalał,bo psiego towarzystwa w tym parku nie brakuje,a ja spacerowałam sobie ścieżką: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/30635,warszawa-sciezka-ryszarda-kapuscinskiego.html
Blogu Kochany i znowu się rumienię 😳
Co tam słońce,bez gwiazd oraz całego kosmosu Blog nie miałby racji bytu 🙂
Panie Majki-pozdrawiam i pisz,kiedy tylko czas i ochota pozwala !
Pomyślałam sobie w cichości ducha,że te lody chałwowe (Krycha dzięki za namiary)
to może by tak z kieliszeczkiem absyntu i wtedy smaki by się jakoś zbilansowaly 😉
Idę czytać dalej o kobiecej duszy.Myślę,że znowu się czegoś nauczę ….
Pies śpi i chrapie.Dziwne,że psie chrapanie wydaje mi się całkiem sympatyczne,
a męskie jest nie do zniesienia !
A jak Ci mówiłam, Danuśka, to mi nie wierzyłaś i mówiłaś, że komplemęcę 😆
To i ja sie dolacze i przypomne, ze juz kiedys tak wlasnie nazwalam Danuske, blogowym sloneczkiem 🙂 Rumien sie, Danusko, rumien 🙂
Danuska czyta Schmitta. Czy widzieliscie ten uroczy film na podstawie jednej z jego powiesci?
http://www.youtube.com/watch?v=_BYF1_8qlGU
Witam, cały film.
http://www.youtube.com/watch?v=xFuq5ypbyHY
Artykuł z gazety Agrob iz nes
Autorka artykułu – Ewa Ob idz ińska chwali, że dzięki udanej promocji w 2012 roku zwiększyło się bardzo niskie krajowe spożycie gęsiny z 17 do 25 g na osobę. Jej zdaniem drobiarstwo ma dobre perspektywy, ale niepokoją bardzo wysokie koszty pas z i niepewny s tatus surowców paszowych G M O i wysokie koszty dobrostanu drobiu.
Rozdzielam jak mogę bo panu Ł sie nie podoba- 8 prób
Dzisiaj ciepło (23C), ale ma padać. Przesadzaliśmy palmę florydzką, już wychodziła z poprzedniej donicy. Jak ją Jerzor wniesie do domu – pojęcia nie mam. Ale śmiało może jeszcze stać w ogrodzie, do pierwszych przymrozków.
Wzorem Krystyny zakupiłam pietruszkę naciową już w doniczce, ale przymała ta doniczka, więc przesadziłam do większej.
Koniec ogródka, zostało jeszcze trochę bazylii i dwa pomidory.
Na obiad schab pieczony.
Eska,
ja wczoraj z łotrem miałam dokładnie takie same przeboje, usiłował mi wmówić przynajmniej z osiem razy, że źle wpisałam hasło. Nie prawda! Cichal też się skarżył, że łoter nie wpuszcza mu wpisu – ja myślę, że wpis był w porządku, tylko ten „kapeć” coś nam robi wbrew…
*Nieprawda.
Kot się domaga uwagi, pewnie zaraz coś napisze.
Rodzinę mam już w komplecie. Pies musiał nieźle dostać w kość, bo śpi odkąd wrócił, nawet odgłosy naszej kolacji go nie zbudziły. Po rannym słoneczku popołudnie było deszczowe i wygląda na siąpiącą trzydniówkę.
Na jutrzejszy obiad będą medaliony z polędwicy i fasolka (mam jeszcze 1/3 siatki), na deser mus czekoladowy z malinami. Mogę tej mojej Córci nawet świeczki zapalić, ale wiadomo to, o której wróci? Nie wiadomo.
Pyro,
pytałaś o moją ocenę filmów festiwalowych. W tym roku wszyscy tzn. i jurorzy, i widzowie mieli ” pozytywny problem”, bo w zasadzie wszystkie filmy były bardzo dobre, a wtedy nie ma zdecydowanych faworytów. ” Papuszy” nie widziałam, bo pokazywano ją na rozpoczęcie festiwalu, a ja wtedy byłam w Warszawie. Ale oglądałam dyskusję krytyków i 2 członkiń jury po rozdaniu nagród. Agnieszka Holland powiedziała, że zamiar tego filmu był niezwykle ambitny, ale realizacja nie sprostała oczekiwaniom. Czegoś zabrakło, choć oczywiście to film bardzo dobry. Ja, nie widząc tego obrazu, ale pamiętając o takich filmach Krzysztofa Krauzego i jego żony jak ” Plac Zbawiciela”, czy ” Mój Nikifor” także spodziewałam się czegoś nadzwyczajnego. W listopadzie na pewno go obejrzę. To jest film, w którym w zasadzie nie ma bliskiego planu, a rola Papuszy, nie jest chyba aż tak moco wyeksponowana. Ale jestem pewna, że Jowita Budnik na pewno zagrała znakomicie. Ciekawa jest ta aktorka, która na co dzień pracuje w agencji aktorskiej, a od czasu do czasu zagra sobie wybitną rolę .
Byłam trochę zawiedziona niektórymi decyzjami jury, ale rozumiem, że trudno było dokonać wyboru, a poza tym ludzie filmu oceniają inaczej niż zwykły widz. Nagrodę za główną rolę żeńską otrzymała Agata Kulesza, bo zagrała w ” Idzie” rzeczywiście znakomicie, ale ja wybrałabym Julię Kijowską za rolę w filmie ” Miłość”, który to film też najbardziej mi się podobał, ale dostał ” tylko” nagrodę specjalną. Wolałabym także, aby nagrodę z główną rolę męską otrzymał młody aktor Dawid Ogrodnik odtwarzający postać chłopaka z porażeniem mózgowym w filmie ” Chce się żyć” – zrobił to fenomenalnie, a nie Andrzej Chyra, który oczywiście też zagrał swoją rolę świetnie. Na tego Dawida stawiali chyba prawie wszyscy, no ale trudno. Aktorstwo stało zresztą na bardzo wysokim poziomie, nie było słabych ról. Wszystkich filmów i aktorów nie można nagrodzić. Na pewno wszyscy nagrodzeni zasłużyli na nagrody, ale równie dobrze mogli je otrzymać także inni. Nagrodzona Złotymi Lwami ” Ida” jest świetnym filmem/ czarno – białym/ i wszystkim ją polecam, choć wcale nie jestem pewna, czy ten film dotrze np. do Gniezna, żeby Haneczka mogła go także obejrzeć. Mam nadzieję, że dotrze i tam.
Generalnie dominuje tematyka poważna, jedyny film z elementami komediowymi, choć i tam są dramaty ludzkie, to ” Bilet na księżyc” Jacka Bromskiego/ nagroda za scenariusz/.
To tyle ogólnych i bardzo pobieżnych uwag o tegorocznym festiwalu. Generalnie trochę się umęczyłam, siedząc godzinami w fotelu, ale było warto.
Dziękuję, Krystyno,
Kawaherbata i lody pistacjowe dla bliźniaczo podobnych a tak niepodobnych Solenizantek 🙂
Dziewczyny… przepraszam: kawa i herbata , że palce lizać…
No tak, zaraz ktoś mi zarzuci seksizm…
Niekiedy kawa, szczególnie taka jaką najbardziej lubię, czyli café serré, bywa bardzo niebezpieczna , szczególnie dla amatorów szybkiego zarobku:
http://vimeo.com/4612004
O, jaki przyjemny wieczór.
Kto sobie go nie chce zepsuć, niech dalej nie czyta.
10. Nie atakuj i nie obrażaj innych uczestników dyskusji. Nie zamieszczaj treści wulgarnych, obscenicznych, nienawistnych, agresywnych, dyskryminujących i in. tego rodzaju.
13. Nie naruszaj prywatności innych użytkowników
(blogowy savoir vivre)
Ile potrzeba podłości i nikczemności, aby nie mając argumentów merytorycznych starać się przynajmniej poniżyć i dotknąć przeciwnika sięgając do dobrych, starych, bolszewickich metod.
Nowy poziom dyskusji – podać w wątpliwość zdrowie psychiczne interlokutora, a z braku możliwości zamknięcia w „psychuszce” przynajmniej kolejny raz obrzucić błotem insynuacji w nadziei, że w końcu coś przylgnie.
Może następnym etapem będzie roztrząsanie mankamentów fizycznych, chorych wątrób, nadmiaru lub braku jakichś hormonów itp?
Niebawem nie będzie się tu można pojawiać bez własnego psychiatry, internisty, chirurga plastycznego i… prawnika.
Do dokuczliwych nienawistników już przywykłam, zwłaszcza że atakują nie mnie, ale swoje wyobrażenie o mnie, budowane często na podstawie własnych kompleksów, urojeń i obsesji, które najwyraźniej wzbudzam moimi komentarzami. Nie znając mnie i wiedząc o moim życiu bardzo mało, tworzą sobie obiekt, który najchętniej by zniszczyli albo chociaż opluli dając ujście frustracji z powodu własnych niedostatków i goryczy.
Wystarczy wtedy jedno drażniące słowo, którego u innych by nie zauważyli i już jest pretekst do ataku, najchętniej z nagonką, której trzeba podsunąć hasło np. „nemo produkuje pomyje”.
Pomyje notabene (może użytkownicy zmywarek nie pamiętają) powstają przy zmywaniu (spłukiwaniu resztek jedzenia) i bywają tak pożywne, że z wielkim apetytem utylizują je niektóre pożyteczne zwierzęta. Potem jest z tego wspaniały boczek, który jednak niezbyt korzystnie wpływa na wątrobę…
Dietetycy zalecają ostrożność.
Nie wiem, co kompensuje sobie Nisia atakując mnie z taką furią (może w ogóle jestem obiektem zastępczym?), niech to wyjaśnia jej terapeuta.
Przy następnej konsultacji pokazałabym mu jednak ten tekst
Może się okazać pomocny.
„Nie walczę z chorymi, ale, do diabła, jakoś muszę się bronić”
Przed czym, na boga?! Gdzie ten atak wymagający takich metod?
Mania prześladowcza?
Mark Twain powiedział kiedyś:
Niewielu z nas potrafi znieść dobrobyt. Innych ludzi, rzecz jasna.
Wiem, że są ludzie, którym dobrze robi, gdy mogą współczuć, litować się, wspierać duchowo, bo to nic nie kosztuje, a daje tyle błogiej satysfakcji… Może ja daję za mało okazji do takich reakcji?
Muszę chyba coś zmienić w moim stylu 🙄
Na razie lojalnie ostrzegam wszystkich blogowiczów: Ja mogę się przyśnić 😎
Żeby nie było, że Was nikt nie uprzedził.
Czarujący chór Gracji, skuteczny i pancerny szeryf na śniadaniu, hojni jesteście Panowie. Seksizm może przeszkadzać w pracy czy kontaktach służbowych – ja wyrosłam w rodzinie patriarchalnej i doskonale sobie z nim radzę. I raczej nikomu nigdy nie pozwoliłam traktować się protekcjonalnie ale chętnie korzystałam z bonusów związanych z płcią. Panom także oddawałam co im należne. Wydaje mi się, że świat był bardziej uporzadkowany i często – ładniejszy.
Irku,
pamiętam o obiecanym przepisie, ale proszę o cierpliwość.
Jeszcze jedno zdanie o Danuśce : jak mało kto potrafi ona integrować ludzi zarówno na blogu jak i w realnym życiu, co nie jest częstym zjawiskiem.
Większą część dzisiejszego dnia spędziłam na świeżym powietrzu. Rano poszłam się przejść po okolicy. Pola już puste, zostało tylko trochę ziemniaków do wykopania. Nie słychać już żurawi, więc chyba odleciały. Weszłam do lasu i trafiłam na opieńki. Uzbierałam prawie 2 kilo. Marzę o borowikach, ale trzeba cieszyć się z tego, na co się trafi.
Potem wybraliśmy się na spacer do Gdyni, a kawę wypiliśmy przy plaży. Wprawdzie wiał wiatr od strony morza, czyli ze wschodu, co nie zdarza się często, ale był dość ciepły. Czuć w powietrzu jesień. A obiad też jedliśmy na tarasie, więc dotleniłam się porządnie. Jutro wybieramy się na grzyby. Niby w poniedziałek nie ma co zbierać, ale chyba coś jeszcze zostało.
Nemo, zlituj się! Ja nie reaguję na Ciebie alergicznie, ale na złą atmosferę na blogu tak Czuję się okropnie przytłoczona agresją, ten blog był dla mnie przez ostatnie lata jedynym kontaktem towarzyskim. Z każdą kolejną awanturą tracę kawałek tego azylu. Jest mi cholernie przykro.
Krystyno,
wspomniałaś sarniaki, których nie widujesz w Twoich lasach. Ja też ich nigdzie w Polsce nie widziałam, chociaż podobno bywają.
Tych grzybów nie da się z niczym pomylić, bo nie mają pod spodem blaszek, lecz coś w rodzaju miękkich kolców.
Nie jadamy ich na świeżo, ale w occie są znakomite. Ponadto można je suszyć. Sproszkowane są znakomitą przyprawą do dziczyzny.
„Świat był bardziej uporządkowany i często ładniejszy”
I tu się z Pyrą w pełni zgadzam… Teraz w dobie internetu dostajemy kota( dosłownie i w przenośni ) :
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=G5FUH3eoizc
Pyro,
przykro mi wielce, ale ja tej awantury nie wywoływałam.
Może raczej apeluj do uczulonych na mnie.
Panie Majki,
dzięki, tego jeszcze nie znałam 😀
Sarniaki w miejscu gdzie mieszkam nazywane są krowimi mordami. To dość pospolity grzyb w sosnowym lesie . Ugotowane i zmielone, z dodatkiem mięsa i cebulki są najlepszym farszem do pierogów jaki znam.
Dobry wieczor,
A czy ja sie moge zgodzic z Nowym i szczerze napisac ze ja lubie wszystkich na blogu? I (w kolejnosci alfabetycznej na wszelki wypadek) wpisy Alicji, Nemo i Nisi mile memu sercu?
Kochani,
Stworzyliscie piekny zakatek w internecie, pozwoliliscie mi sie przylaczyc i traktuje to miejsce jak moje. Nie psujmy tego prosze.
Z wymienionych aktorów znam tylko Chyrę, widziałam go w kilku filmach, dobry jest. No to sobie Krystyna naoglądała filmów!
Ja miałam niespaodziankową i niezapowiedzianą, ale bardzo miłą wizytę z Peru, Ricardo Jr., syn Ricarda wpadł z narzeczoną.
Byli na ślubie kuzyna w Toronto i przy okazji obczajali uczelnie, na których chcieliby w przyszłym roku studiować.
Ricardo Jr. planuje MBA, ale ceny są zaporowe – na przykład w Montrealu na McGill roczne czesne to 80 tys.$, na U. of Toronto 70 tys.$
Są pożyczki bezprocentowe, no ale nie na tak kosztowne studia, nie wiem, kto sobie może na to pozwolić. U nas na Queens MBA to wydatek ponad stówę (tysięcy!), chociaż Ricardo Jr. sprawdzał rankingi i okazało się , że Queens jeśli chodzi o MBA nie jest wcale wysoko, choć w pierwszej dziesiątce.
Zgapiłam się i nie zrobiłam młodym zdjęcia 🙁
Nie spodziewałam się wizyty, a oni nie mogli się dodzwonić z aparatu w mieście. Otwieram drzwi – skądś znam tę osobę…no przecież dopiero co widzieliśmy się w marcu! Bardzo mili młodzi, niestety, Jerzor się z nimi łajza rowerowy minął o 20 minut, czego nie może przeżałować. Dobrze mu tak 👿
Czekali jak długo mogli, ale przed sobą mieli jeszcze prawie 300km.
Przed chwila dzwonił Ricardo z Peru – szkoda, ze nie wcześniej, pogadałby z synem. Przesyłka została dostarczona – pisco.
Jerzor poleciał do sklepu po limonki.
Na dobranoc dla wszystkich:
Słuchajcie się dziatki naszej krzesnej matki !!!
Jolly, 😀
blogowe panoptikum jest w swej różnorodności interesujące i w sumie sympatyczne, zwłaszcza poza momentami nie zawsze dla mnie zrozumiałych wybuchów agresji i osobistych animozji.
Świat jednak pełen jest frustratów i dziwne by było, gdyby tu żaden nie trafił albo ktoś nie miał złego dnia. Statystycznie biorąc 😉
„Na temat” daje wywiad z R.Polańskim i jest to wywiad z osobą bardzo pewną swego i wcale nie usiłującą podobać się wszystkim. Odniosłam dobre wrażenie.
Eh…eeee… nemo,
o ile pamiętam (pamięć masz naprawdę dobrą!), to Ty pierwsza wysyłałaś mnie do psychiatryka pamiętnym (dla mnie) rysunkiem. Ja go nie umiem znaleźć w internecie, ale pewnie wiesz, o co chodzi. Wrzuć, co Ci szkodzi 😉
Z tymi „obsesjami” na punkcie swojej osoby przesadzasz. Jedni Cię lubią, inni nie, ja hipokrytką nie jestem. Nie przepadam za Tobą i nawzajem. Ani Nisia, ani ja nie mam powodu, żeby Ci czegokolwiek zazdraszczać – mamy swoje „osiągi” i nie mamy obsesji na punkcie własnej osoby.
Placka się nie czepnę, Placka bardzo lubię i chyba umiem go czytać.
——————————————————————-
Mrusia ponasładzała się uwagą moich młodych gości jak tylko mogła, a potem wygłaskana, naprzytulana na tyle, ile chciała wyczuła, że drzwi wyjściowe są niedomknięte i dała drapaka, my nie zauważyliśmy. Na szczęście zwiedzała okoliczności schodów wejściowych i obserwowała ruch samochodowy na ulicy. Ona dość ostrożnie podchodzi do okolic, których nie zna. A nie zna przede wszystkim okoliczności przyrody ogródkowej, dopiero teraz się z tym zapoznaje, ale wolę mieć na nia oko. Trawę skubie z lubością.
Nemo, jeśli chodzi o wybuchy nienawiści, nikt Ci nie dorówna.
Poza tym, zupełnie jak Mistrz Kaczyński, jesteś niezrównana w odwracaniu kota ogonem.
Udowadniać tego nie będę, bo mi się nie chce. Nie jesteś aż tak ważna w moim życiu, ani rozrywki najlepszego gatunku też nie dostarczasz.
Ponieważ jednak doskonale wiesz, jak mnie sprowokować (wczoraj 17.22), w trosce o Blog i własne samopoczucie usuwam się i idę w cień z duchami, jak powiedział jeden taki, też na S.
Drodzy Blogowicze! Jesteście bardzo miłymi ludźmi i szkoda mi Was opuszczać. Już kilka razy próbowałam, bezskutecznie, ale ponieważ nie jestem w stanie nie reagować jak mnie ktoś kopie – a Nemo będzie kopać, póki żyje (za chwilę zapewne z uciechą wytworzy kolejny tekst na mój temat, udowadniając, że to ja jestem świnia) – no to nie mam wyjścia.
To znaczy mam i wychodzę… po raz kolejny, ale mam nadzieję, że tym razem skuteczny.
Nemo, wygrałaś. Gratuluję. Rządź, rozdzielaj nagany i połajanki, poprawiaj, uzupełniaj dane, bądź łaskawa dla czytających Cię (i nie podskakujących).
Ave, Caesar, morituri te salutant!
(PS – trzeźwa jestem, jakby kto pytał).
Morituri?
Cóż za patos 😉
Nic nie udowodnisz, bo nie potrafisz, ale mistrzynią insynuacji pozostaniesz dla mnie na długo. Wątpię, czy ktoś Cię pokona w tej konkurencji.
Nisiu !
Zal !
Ale Nemo taka jest jak krolowa w ,,Alicji w krainie czaröw´´.
´Cytat krolowej.,,Sciac ja a potem niecz sie odwoluje ´´
Nemo.
Masz satysfakcje,bedziesz dobrze spala.
Ale nie ciesz sie ,mnie sie nie przysnisz.
Henryku – dzięki, póki mam tę stronę otwartą…
Nemo, morituri to był cytat, a poza tym żart, ale nie dawałam krzywej mordki, bo myślałam, że wszyscy zrozumieją.
Wyłanczam prąd – jak mawiają nasi politycy.
Nemo – wyłanczam to taki ortograficzny żarcik, wiem, ze piszę się wyłączam.
Pa.
Nemo.
Morituri te salutant !!
Coraz tu komiczniej 😀
Dobranoc, Blogu.
(ruki po szwam!) 😎
Nemo.
Nie musisz szukac to ,,Rzymski Klaudiusz´´
Krysiu, u nas żurawie jeszcze są , one tak wcześnie nie odlatują.
W tym roku miałam okazję obserwować na własnym polu cudowny spektakl w wykonaniu żurawi, był to taniec podobny do baletowego p a s de d e u x – te ogromne prze -cież ptaki podskakiwały z rozpostartymi skr -zy -dłami, kłaniały się sobie, to znowu dostojnie kroczyły za sobą. Działo się to tuż przed zachodem słońca, widok zapierał dech w piersiach.
Co ciekawe , toki odbywają się w drugim roku życia ,a lęgną się dopiero trzy lata pożniej…dłuuugi okres nar- zec -zeństwa , za to, gdy dobiorą się w pary są sobie wierne przez całe życie.
Jedenaście podejść.
Eska!
11 podejsc. Jestes wytrwala.
Ale warto bylo .
Ciekawych zdarzen nigdy za duzo.
Dzieki.
Diagnozowanie mówi wiele o tym, który diagnozuje. Nemo nie zdecydowała się na to, żeby wrzucić rysunek, który swego czasu wrzuciła jako „zdiagnozowanie” mojej osoby.
Nisia,
nie nerwuj się i bądź na blogu dla tych, którzy Cię lubią i chcą Twojej obecności na blogu, a jest bardzo wiele takich osób.
Jeżeli na blogu jest coraz „komiczniej” (nemo), to bym wyszła. Nie wychodzę, bo wszystkich lubię i nie mam problemu z nikim, za wyjątkiem nemo.
SŁOWO HONORU, niczego Ci nie zazdroszczę i nie zawiszczam.
Mam swoje, chyba w miarę ciekawe życie, czym dzielę się na blogu według Ciebie aż nadto („ujawniasz za dużo, Alicjo”).
Dziewczyny po co ten długi tie-break?
Gosiar moze tak,
ale ja nie,
ja kocham harem.
Najepiej trzy,cztery,
a moze piec,szec,siedem.
To tylko liczebniki,
jak ma sie jedna,
to jedna kucharka,
a jak siedem,
to siedem kucharek.
Prawdopodobienstwo,
wzrasta kiedy sie poteguje.
Eska,
ja zazwyczaj odpowiadam, ale nie siedzę cięgiem przy komputrze.
Poza tym miałam gości niespodziewanych.
Tie break mnie nie interesuje (raczej Jerzora, tenisisty), ja nie znam się na takich.
Mam coś do powiedzenia, to mówię. Tak było od początku i dla mnie zawsze jest dotychczas.
„Przepraszam za słońce.
przepraszam za deszcz…”