Jak podjąć ważną przedświąteczną decyzję

Najlepiej poradzić się fachowca. I to takiego o którym się wie, że jest dobry i ma się do jego rad zaufanie. Jeszcze lepiej gdy podziela się jego gust, bo mam na myśli dobór win na świąteczny stół.


Dla mnie takim autorytetem jest Marek Kondrat. Nie dość, że od lat zajmuje się importem win z całego świata, to jeszcze poznał mnóstwo najwybitniejszych właścicieli winnic, wypił z nimi niejedną butelkę, nabył więc olbrzymią praktykę w tej dziedzinie. Miałem okazję sprawdzić jego talent sommelierski, bo parę razy siadywaliśmy wspólnie przy stole i nigdy wybór win dokonany przez Marka nie rozczarował moich kubeczków smakowych. Więc i dziś skorzystam z jego porad.
Dobierając wino do mięsa, powinniśmy zwrócić uwagę na sposób jego przyrządzania oraz jakość i rodzaj. Do delikatnej chudej polędwicy nie należy podawać ciężkiego czerwonego wina. Nowozelandzki pinot noir lub chilijski merlot w zupełności wystarczą.
Do tłustych steków grillowanych lub pieczonych w towarzystwie tłustych sosów śmietanowych, maślanych czy ostrych pasuje pełniejsze, bardziej złożone czerwone bordeaux, toskańskie brunello a nawet australijski shiraz. Natomiast stawiając na stole kotleciki jagnięce, warto zapewnić im akompaniament beczkowego tempranillo  prosto z Hiszpanii.
Dania z owoców morza to najczęściej potrawy lekkie. Kiedy dobieramy do nich wino, ważne jest, by nie przytłumiło ono samego dania. Szampany i inne wytrawne wina musujące (np. cava) pasują do większości skorupiaków, a połączenie ich z ostrygami to prawdziwy majstersztyk. Pozyskiwane z określonych miejsc owoce morza świetnie komponują się z powstającymi w pobliskich winnicach świeżymi i młodymi winami białymi – hiszpańskie Albarino z Rias Baixas czy francuski muscadet z okolic Nantes to tylko niektóre przykłady. Ważny jest też sam sposób przygotowania. Do kremowych sosów pasować będzie vouvray, a owoce morza w wydaniu azjatyckim dobrze się będą komponować z alzackim rieslingiem lub gewurztraminerem. Do homara można zaserwować niebeczkowane chardonnay lub chenin blanc.                   Fot. P. Adamczewski

Teraz już wiem co mam kupić, bo świąteczne menu już jest opracowane.

PS.

Byliśmy na wsi. Nie łatwo było dojechać. Na dowód załączam zdjęcie zrobione d0kładnie w godzinie nadejścia do nas wiosny. Pięknie, prawda?!