Śniadanie na trawie i podwieczorek też
Francuscy XIX wieczni malarze lubili jadać w plenerze. Eduard Manet wystawiając „Śniadanie na trawie”(1863 r.) (fot. wyżej) zbulwersował publiczność lokując w centrum obrazu nagą kobietę pośród ubranych mężczyzn. W dwa lata później (1865 r.) Claude Monet (fot. niżej) pokazał pod tym samym tytułem, całkowicie ubrane towarzystwo też posilające się pod drzewami. Oba dzieła stały się symbolami pikników.
Nie wszystkie pikniki muszą odbywać się w nieznanym miejscu.
Często przecież urządzają je posiadacze ogródków działkowych czy właściciele domów letniskowych. Wówczas można korzystać z różnych technik kucharskich – i tych prostych stosowanych na łonie przyrody, i tych domowych czyli bardziej skomplikowanych.
Tegoroczna zima nie była nadzwyczaj długa ale ostatnie jej dni mocno dały się we znaki. Zwłaszcza zmarzlakom. Wreszcie jednak wiosna nadeszła. Zrzuciliśmy ciepłe ubrania i wyszło na wierzch to co pod nimi ukrywaliśmy: nadmiar tłuszczu! Czy zdążymy zlikwidować te fałdy zanim nadejdzie pora plaży? I czy musimy dla urody oraz sportowej sylwetki wyrzekać się przyjemności jakie sprawia smaczne jedzenie?
Nic podobnego! Możemy jeść smacznie i nie tyć. Powiem więcej: możemy jeść doskonałe dania i szczupleć! Ważne jest byśmy wiedzieli co jeść i jak to przyrządzać. Oprócz doboru dań ważna jest też technika gotowania. Tu nieocenione jest właśnie tak modne grillowanie. I właśnie rozpoczyna się długi tydzień bez żadnych zajęć. Jak Polska długa i szeroka snuć się będzie dym z węgla drzewnego i docierać zapachy wzbudzające apetyt. A do tego aż dwa święta: 1 Maja i 3 Maja! No to zróbmy coś smacznego i niekoniecznie tuczącego.
Szaszłyk z ryby
Ok.80 dag wyfiletowanego łososia bez skóry (lub np. sandacza),ok.50 dag świeżych grzybów leśnych, 10 dag pokrojonego w plasterki wędzonego boczku, 4 szalotki
Na marynatę: 1/2 szklanki oliwy, sok z całej pomarańczy, sok z całej cytryny, łyżeczka miodu i 1/2 łyżeczki mielonego białego pieprzu
1.Wymieszać w salaterce wszystkie składniki marynaty. Filet z łososia pokroić w nieduże kawałki, włożyć do salaterki z marynatą, w której pozostawić je na 3 godziny.
2.Pokroić na kawałki grzyby i plasterki boczku, cebule pokroić na ćwiartki.
3.Na szpadki nadziewać według dowolnej kolejności kawałki ryby, boczku, cebuli i grzybów.
4.Ułożyć szaszłyki na tacce z dziurkami służącej do grillowania i położyć nad rozżarzonym węglem drzewnym na około 30 minut.
Uważać, by ryba się nie przepiekła.
Kurczak w boczku z pieczarkami
4 pojedyncze filety z piersi kurczaka, 8 plasterków wędzonego chudego boczku, czerwona cebula,20 dag pieczarek, kieliszek białego wina, 3 ząbki czosnku, 6 łyżek oliwy, łyżeczka startej cytrynowej skórki, 2 łodyżki świeżego rozmarynu, sól, pieprz
1.Umyte i osuszone filety lekko rozbić tłuczkiem do mięsa, skropić winem i oliwą, posmarować przeciśniętym przez praskę czosnkiem, posypać startą skórką cytrynową, solą i pieprzem
2.Cebulę pokroić w krążki, pieczarki w grubsze plasterki.
3.Na każdym kawałku mięsa położyć krążek cebuli, kawałek pieczarki, kilka rozmarynowych ” igiełek” i zwinąć w roladkę. Każdą owinąć dwoma plasterkami boczku.
4.Ułożyć na grillowej tacce z dziurkami, wstawić na grill nad rozżarzony węgiel drzewny i piec roladki, aż boczek stanie się chrupki.
Pijany pstrąg z rożna
4 pstrągi, 3 dag masła, mały kieliszek wytrawnego wermutu, listki suszonego piołunu, sól, świeżo zmielony pieprz
1.Ryby oskrobać, wypatroszyć i umyć. Osączone z wody nafaszerować mieszaniną masła, ziół, pieprzu i wermutu.
2.Nadziać pstrąga na długi rożenek i piec obracając przez 15 – 20 minut nad żarzącym się grillem.
3.Do żaru wrzucić kilka listków suszonego piołunu.
Komentarze
O, aż u mnie zapachniało tymi przysmakami Piotra. Pikniki to wspaniały pomysł na lato. I czymże jest nasz coroczny Zjazd, jak nie piknikiem kilkudniowym? Ponieważ nie poleciałam wczoraj na Sabat, dzisiaj jestem pełna energii. Nisia zanieDbała sfotografowania którejś naszej koleżanki w trakcie przelotu, a szkoda.
NIECH SIĘ ŚWIĘCI 1 MAJA!
@gospodarz:
tak trzymaj!
Ubrane towarzystwo w bardziej znanym miejscu, lesie Fontainebleau 🙂
1 Maja nie może się obyć bez konwalii. A skoro Gospodarz wita nas dzisiaj malarsko, proponuję Wam kilka obrazków. Udanych smacznych majówek 🙂
http://enigm-art.blogspot.fr/2012/05/le-muguet-dans-la-peinture.html
Jeszcze raz rozebrane 🙂 Dawno przed Manet…
http://fr.wikipedia.org/wiki/Fichier:Fiesta_campestre.jpg
Prawie się wzruszyłam oglądając „lekkie suknie spacerowe” i strój reprezentacyjny Karola IX. I Durerowską Madonnę, która wygląda na z lekka nieobecną i raczej znudzoną. Sama urodza martwej natury z kwiatami i w ogóle wszystko.
Dziękuję Alino, Placku.
Bez tego się nie obejdzie. Niekoniecznie piknik to jest, ale tzw. byczenie się w niedzielne popołudnie 😉
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/7d/A_Sunday_on_La_Grande_Jatte%2C_Georges_Seurat%2C_1884.jpg
Uroczy ten Seurat. Zwłaszcza mały piesek podobny do świnki.
Ja się dzisiaj będę przygotowywać do zimy. Przyjeżdżają faceci mierzyć mój taras co do milimetra. Robię ogród zimowy. A niech ta! I będę se miała maj w grudniu… jak się uprę. Zapraszam na grudniowe majówki.
Zimowy ogród wręcz zobowiązuje do majówki w grudniu!
U mnie z rana mgła jak śmietana 🙁
Przyjemnego majówkowania wszystkim życzę – u mnie normalny tydzień.
Na obiad chyba zrobię trzecie 👿
Po obrzeżach Poznania pałęta się burza. Chwilami „mruczy” i chmurzy się. Głowa próbuje mi eksplodować – mam co robić, żeby utrzyma ć ją na miejscu.
Pyro,
przyjmij wyrazy. Hełm na głowę, albo cuś? Żeby się nie rozpukła. Ja okropnie pracuje prawą ręką, lewa w zwisie 😉
Tak u nas za to deszcz sie leje i snieg ma padac dizsiaj w nocy wiec zadnych majowek nie planujemy. Jelenie sie rozpanoszyly a wlasciwie 5 sarenek i jeden mlody koziolek. Zra trawe wkolo domku i bazancie jedzenie tez probuja. bazant czeka spokojnie i jak sarny pojda on wychodzi najesc sie i ziuu leci w podryw. Szwenda sie niemozebnie i choc ciagle gdzies urzeduje jeszczesmy go nie wiedzieli fruwajacego. Biga za to jak sprinter olimpijski. Pomalu posialem ziolka. Ganek sie zapelni wkrotce. Z ogrodu rezygnujemy bo to bylo by dokarmianie saren. Pod plot jedynie krzewy i maliny, zeby sie od ulicy zaslonic. Poza tym regularnie juz przylatuja sojki, robiny, sikorki i slychac jednego ladnie spiewajacego ptaszka ale cos go dostrzec nie moge. Kroliki gonie, kootow poki co zadnych sladow. i to by bylo na tyle sprawozdania z dzieciecego ZOO 🙂
Musze cos wrzucic na youtubke z tej zwierzeciarni tylo sie zabrac nie ma kiedy. Albo sieje albo snieg odgarniam 🙂
Sprzedaja tu rozne roslinki odpor-ne, jak pisza, na sarny (Deer Resistant Plants). Moze sprobujemy cos. Ciekawe czy wleza na ganek (ziolka i salaty i zolta fasolka, poki co)? Jakas jablonka by sie przydala. Moze z Polski za rok papierowke uda sie przywiezc. Jak nie to cos miejscowego. Ogrodnik sie zrobilem prima sort. Polanka w Sikorowym Lasku czeka na dalsza adaptacje do celow rozrywkowych. W duchu nowego nazewnictwa Basia zwie ja Slawkowa Polana 🙂
Od kolegi sasiada chyba porzycze traktorek z kosiarka i pojezdzimy dookola domku porzadek z preria zrobic. Reszte dojedza sarny. Znalazlem stare okno z szyba wiec jakas szklarenke planuje (cegly dookola, okna na wierzch). No coz naczytalo sie o pionierach to teraz zabawy moc 🙂
Jak to dobrze ze wszyscy nie mowia naraz…
W ciszy lepiej slychac krople deszczu na dachu. U mnie potop sie wlasnie zaczal. Ja bede ratowal: jelenie, bazanty i Basie. Niekoniecznie w tej kolejnosci. Pozniej poszukam jednorozca.
U nas zachmurzenie, burze przestały pomrukiwać i nadal upalnie. Nie mam za oknem sarenek i bażanta, ale na balkonie stanęła spora donica z okazałą ułanką – fuksją, w amarantowo – różowym kolorze i druga doniczka z bazylią. Skrzynki jeszcze nieobsadzone, bo mogą jeszcze zdarzyć się przymrozki. Idę dalej produkować paliwo.
Wróciłam. Koniec laby – od jutra znów do pracy. Fotosprawozdanie będzie ale w kilku kawałkach.
YYC – proponuję szarą lub złotą renetę. Można długo przechowywać i jest świetna na szarlotki.
Nowy – sprawdź skrzynkę odbiorczą 🙂 .
Dzieki Ewo, musze sprawdzic jak to po angielsku sie zwie i czy wytrzyma klimat, nie tyle zimno co „chinooki” wiejace w miare czesto i kolujace roslinki, drzewek nie wykluczajac. Mysli sobie taka roslina: czy to juz wiosna czy chinook wieje i nie wie. Niby zima ale dzien jakby dluzszy i slonce swieci ladnie, Celsjusz podskoczyl do +10. Rozglada sie dookola niepewnie i mysli – „Osika sie jeszcze trzesie, poczekam nieco”. A chinook nic tylko wieje i wieje i tez czeka. W koncu taka roslinka mowi – kij z osika ta sie zawsze trzesie – i puszcza paki. A chinook tylko na to czekal i zaraz zwija manatki i mroz znad Arktyki (to tam gdzie ta Pani znad Krutyni placki ziemniaczane sprzedaje kajakarzom) wpuszcza i juz po roslince. A osika sie trzesie (ze smiechu) 🙂
YYC,
Tu masz jeszcze kilka innych gatunków jabłoni, które warto wziąć pod uwagę:
http://poradnikogrodniczy.pl/jakie-drzewka-owocowe-posadzic-na-dzialce.php
A wg Wiki reneta to Russet apple
http://en.wikipedia.org/wiki/Russet_apple
Dobry wieczór Blogu!
Nasz hinduski gość zameldował się właśnie telefonicznie z Bolonii, dokąd odjechał był dziś po południu. Wygląda na to, żeśmy się nawzajem do siebie przywiązali i teraz nam wszystkim smutno 🙁 Nawet pogoda się dostosowała i po kilku dniach porywistego halnego z temperaturami rzędu +25 st. (w środku nocy 😯 ) dziś pochłodniało, spadł deszcz i chmury zawisły nisko nad doliną…
W ostatni weekend odwiedziliśmy jeszcze Gruyeres i fabrykę czekolady Cailler w Broc, gdzie najedliśmy się pralinek i różnej czekolady do wypęku. W Gruyeres nabyliśmy tradycyjnie sera, bezów i podwójnej śmietany, tak na otarcie łez 😉
Teraz zastanawiam się nad pijanym pstrągiem z rożna, który nadziany masłem, wermutem i ziołami kręci się na szpikulcu chlapiąc zawartością brzucha na żarzące się węgle 🙄 Nie wypadałoby go jakoś zaszyć?
No i te Monety – jeden (Plackowy) z drzewem i leżącym pod nim gościem po prawej , drugi – to samo, ale po lewej…
Aż musiałam przysiąść na trawie
YYC,
potrafisz człowieka rozweselić. :). Chociaż na brak humoru akurat nie narzekam.
Śmiech śmiechem, ale Twoim sarenkom wcale nie byłoby do śmiechu, gdyby wiedziały, że nazywasz je jeleniami. To wprawdzie ta sama rodzina, ale wiadomo, że w rodzinie są różne osobniki. Te Twoje sarny to są kozły/ rogacze/ i kozy, a ich dzieci to koźlęta. Natomiast jelenie to byki i łanie, a ich dzieci to cielaki. Zasadnicza różnica widoczna gołym okiem to wielkość. Pewnie są i inne, ale to już wiedzą lepiej leśnicy.
Te uwagi są tylko po to, abyś nie obwiniał niewinnych jeleni wykroczeniami saren. 🙂
A dziś zwiedzaliśmy najbliższą okolicę, bo wiadomo, że cudze chwalicie, swego nie znacie. Otóż pobliskie Wejherowo chlubi się Kalwarią Wejherowską, której do tej pory z bliska nie oglądałam. A jest to bardzo cenny zespół zabytków, który kilka lat temu odzyskał dawną swietność. Ciągot pielgrzymkowych zupełnie nie mam, ale spacerowe jak najbardziej. Spacer był całkiem forsowny, bo poszczególne kaplice rozrzucone są na dużej przestrzeni pełnej pagórków. A las bukowy jest o tej porze roku tak piękny, że aż serce się raduje. Kwitną jeszcze zawilce białe i żółte, fiołki i barwinek. Tutaj trochę zdjęć : http://www.google.pl/search?q=kalwaria+wejherowska&hl=pl&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=qjOgT6naMoORswbh3cnVAQ&sqi=2&ved=0CGsQsAQ&biw=1024&bih=717
A potem poszliśmy na kawę i rurki z bitą śmietaną do cukierni na rynku wejherowskim/ pod lipami – chyba? / W planie była kawa w pobliskim Hotelu Marmułowski, a konkretnie w uroczym starym ogrodzie, ale okazało się, że kelnerka przychodzi dziś dopiero o godzinie 12 ,a my byliśmy o 11. Powiało , niestety, prowincją w najgorszym znaczeniu. A tu rynek : http://www.wejherowo.pl/panorama360/
Nemo – świetne krzesła do jadalni.
Calgarczyk niezwykle barwnie wchodzi w rolę Pana na Włościach. Ewo – czekamy na sprawozdanie. Z pewnością będzie kwietne, dowcipne i ciekawe.
Krysiu – jakież zróżnicowanie architektoniczne tych kaplic. Jeszcze jeden dowód, że najlepiej w Polsce rozwija się przemysł pielgrzymkowy.
Krystyno, bije sie w piersi i przeprosze sarny. Pewnie beda dzisiaj bo ostatnio nas nie opuszczaly pare dni. Musze na youtubke wrzucic filmik to sama zobaczysz. Ja sie na tym tak dokladnie nie znam. Te sa chyba „mule deer” i przyznam ze myslalem, ze jelen to facet a sarna to panienka.
Tutaj sa: Elk albo wapiti (bez deer), „mule deer” i „white-tailed deer”. Na prerii biegaja tez antylopy (takie male chlystki) Co do plci to: chlopak jelen to stag albo bull („stag party” to wieczor kawalerski). Dziewczyna dojrzala to doe. Mlode to calf (chlopiec) i fawn (dziewczynka). U Elka (nie mylic z Elka z osmej B) to calf (mlode) i cow i bull (krowa i byk – jak orginalnie). Tego wszystkiego nauczylem sie podlaczjac sie dio Wiki wiec odpowiedzialnosci nie biore. Elki sa wielgachne. Mule i white-tailed mniejsze ale tez niczego sobie. Do nas chyba przylaza mule deer bo maja takie osle uszy. Basia na nie wszystkie mowi „moose” (moosy przyszly, moosy polszly, moosy zra bazantowi jedzenie, moosow sie przestraszylam bo staly i tak dziwnie na mnie patrzaly. Moose to los ten z przystanku Alaska 🙂
OK wrzuce na youtubke cos… 🙂
Świeża zieleń bukowa w mojej okolicy
Dopiero wczoraj pisałam, że świat nie jest sprawiedliwy.
Russet to ja tylko znalem potatoes, ale widac drzewa tez sa. Mooto stanu Idaho to „famous potatoes”. Takie amerykanskie pyry 🙂
Tutaj tablica rejestracyjna:
http://www.ekmpowershop20.com/ekmps/shops/worldofplates/images/idaho-famous-potatoes-license-plate-45204-534-p.jpg
W USA tablice rejestracyjne sa kolorowe i wiekszosc stanow ma calkiem ladne.
Jablka mialem na mysli a napisalem drzewa. Jakby jablka na drzewach rosly. To przez ten potop co z nieba leci.
No i przeprosze jelenie a nie sarny. Alez mi sie dzisiaj myli wszystko. To ten tupot kropel na dachu.
Oglądałam sobie Wejherowo w kółko – nie umiałam z tego wyść. Prezentacja zajęła mi calutki ekran, żadnych pasków, musiałam zresetować komputer. A u mnie żadnych kropel usypiających uwagę.
Pyro, miałam ten sam problem z Wejherowem. Przymusowa wizyta 🙂
Życzę Wam dobrej nocy, do jutra.
A u mnie powiedzialo kliknij na „esc” zeby wyjsc. I z boku bylo „menu” (ale w karcie nic na co mialem wlasnie ochote). Rosol dzisiaj przy potopie. Lece do domu…..
Nemo – Nie mam monetów na oryginalny piknik Moneta, a pan leżący pod drzewem (jednak po prawej stronie) to też taki pół-monet – szkic który obecnie mieszka w muzeum imienia Puszkina w Moskwie. Ten ogromny w rozmiarach piknik nie przetrwał w całości. Część z panem pod drzewem zbutwiała, zgrzybiała i biedny Monet musiał ją amputować. Pozostałe kawałki cieszą zgłodniałe oczy w Paryżu. Wiem, że to wszystko wiesz, ale często, jak to dziad, gadam do Monetów 🙂
Monet to niepospolity oszust. Biedny jak mysz kościelna i nieco zgłodniały wybrał się z Kamilą i przyjacielem do lasu i pozował z nimi udając tuzin zamożnych mieszczuchów. Sami pewnie podzielili się bagietką, ale nic to, byli młodzi, a żaden piknikowy przysmak do młodości się nie umywa.
Minęło 10 lat i Monet mógł sobie wreszcie pozwolić na stół. Tak powstał lunch. Chłopczyk bawiący się przy stoliku, Jean Monet, powstał jeszcze przed piknikiem. Ernestowi, właścicielowi ówczesnej biedronki w Paryżu, tak ten lunch zasmakował, że zamówił u Moneta panele dekoracyjne do swego chateau. Nie wiem ile za nie zapłacił, ale wkrótce zbankrutował i musiał u Moneta zamieszkać. Po śmierci Kamili Monet ożenił się z wdową Ernesta, a nieco później, na podwieczorek, syn Moneta i córka wdowy po Erneście także się pobrali. Przypuszczam, że choć jedno z nich przepadało za szarlotką. Bardzo lubię szarlotkę, jeszcze ciepłą, w cukrowej mgiełce.
Kolejną ofiarą Napoleona Trzeciego był niewinny Paul Cezanne. W czasach gdy śniadania na trawie malowali już wszyscy i on uległ tej pokusie. Tak narodził się piknik mroczny jak podwórka w kamienicach budowanych dla kretów. Butelki opróżnione, pies głodny, a tu już pora na podwieczorek.
repeta:
powrot z pikniku okazal sie nastepna przygoda;
jade przez las w kierunku ukochanej cywilizacji, a tu nagle cos mi blyska na konsoli,
raz, drugi…i nagle caly ekran CZERWONY!
…odruchowo wylaczam stacyjke i szukam miejsca na poboczu i, jebudu,krowa w ostatniej chwili podrywa do gory kopyta, bo chmura pary i cieczy bryzga w kierunku jej siedzenia – szczescie w nieszczesciu, tylko eksplozja chlodnicy;
no i fajnie…