Dar bogów

Od lat używam w kuchni oliwy. Lubię jej smak i zapach. Oliwa nadaje się do ciasta, do gotowania, do smażenia i na surowo np. do sałat. Zapach oliwy natychmiast przywodzi mi na myśl miasteczka z południa Włoch, z wysp greckich czy Katalonii.

Moja miłość do oliwy wzrosła w tym roku niepomiernie. I prawdę mówiąc nie bardzo wiem dlaczego. Być może spowodowała to oliwa, której spory zapas przywiozłem z Abruzzo. I wczoraj z przerażeniem zobaczyłem, że została jeszcze nie naruszona tylko jedna litrowa butelka. A w Warszawie nie widziałem w żadnym sklepie oliwy tej marki. Są oliwy greckie, hiszpańskie, nawet prowansalskie, dziesiątki gatunków włoskich a tej, której zapach i smak wprawia mnie w stan upojenia nie ma. Może więc (tak jak było i w przypadku win z Basilicaty) zacznę namawiać znajomych importerów, by sprowadzili do Polski oliwę Raineri. Ma ona piękną intensywnie żółtą barwę, silny zapach, bardzo mało kwasowości, dostateczną porcję goryczki i niezwykłą wręcz ostrość. Zbyt duży łyk oliwy działa na przełyk tak jak rozgryzienie peperoncino diavolo – pali jak diabli.
DSCN0513.jpg

I w tym momencie muszę się przyznać: stałem się nałogowcem. Wprawdzie nie palę, alkohol piję z umiarkowaniem, nie zażywam narkotyków ale piję bezustannie oliwę. Rano zaczynam dzień od sporego łyka prosto butelki i dopiero potem siadam do śniadania. Po południu gdy tylko znajdę się w kuchni sięgam do szafki po wielką, litrową butlę z ciemnego szkła i znowu z niej pociągam. Gdy smażę, piekę czy gotuję albo też przyrządzam winegret do sałaty we flaszce z oliwą szybko ubywa złocistego płynu. I rodzina, i przyjaciele patrzą na to ze zgrozą. A ja jestem szczęśliwy.

Wiem w dodatku, że oliwa oprócz tego, że jest pyszna ma wiele wspaniałych właściwości. Posiada antyutleniacze, które przeciwdziałają rakowi, zwiększa tzw. dobry cholesterol a nie dodaje złego czyli zapobiega miażdżycy i nadciśnieniu. Wzmacnia serce (co może być argumentem dla ludzi o bogatym życiu uczuciowym, w Grecji znane jest powiedzenie: napij się oliwy i przyjdź do mnie wieczorem ), poprawia jakość skóry i włosów. Obniża także poziom cukru we krwi. Nie bez znaczenia też jest, że oliwa w żołądku opóźnia powstawanie uczucia głodu. Czyli pomaga zgubić nadmiar ciała.

Znalazłem informacje o badaniach prowadzonych na grupach mężczyzn z USA, Finlandii, Holandii, Włoch, Jugosławii, Japonii i Grecji. Wśród Greków wyodrębniono grupę Kreteńczyków ponieważ w ich diecie używa się najwięcej oliwy. Okazało się, że choroby krążenia i zawały dotykają mieszkańców Krety 55 razy rzadziej niż Finów, 37 niż Amerykanów i nawet 21 razy rzadziej niż Włochów, którzy przecież oliwy też używają.

Moja sympatia do drzewa oliwnego nie ogranicza się tylko do jego owoców. Lubię też i drewno. Mam dwie deski (ta większa jest jak mnie zapewniał kupiec na targu na Rodos z drewna czterystuletniej oliwki) o niezwykłej twardości i takiejż urodzie, łyżkę do mieszania sałaty i misurę do odmierzania porcji makaronu na spaghetti. Wszystkie te przedmioty systematycznie nacieram oliwą, bo wiem, że w ten sposób przedłużam im życie.

Oliwa działa jak balsam także i na człowieka. W Grecji do dziś zwichnięte nogi lub ręce owija się gazą nasączoną oliwą. Podobnie w przypadku oparzeń.

Na koniec szczypta historii. W greckiej mitologii można wyczytać piękną opowieść o pierwszym drzewku oliwnym. Ludzkość otrzymała je w darze od bogini Ateny. A było to podobno tak: Atena współzawodniczyła z Posejdonem o panowanie nad pewnym pieknym miastem. Sędzią w tym sporze był Kekrops czyli pół wąż pół człowiek. Rywale wspięli się na skałę górującą nad miastem zwaną Akropolem. Tam Posejdon stuknął trójzębem w ziemię i trysnęło źródło. Kekrops spróbował łyk. Woda była słona jak morze widoczne stąd doskonale. Atena przyklękła obok źródełka i zasadziła drzewko. Urosło ono błyskawicznie i obrodziło małymi owocami.

To było drzewko oliwne.

Oczywista to oczywistość, że Atenie przyznano zwycięstwo. A miasto nazwano jej imieniem. Gaje oliwne rosną wokół tego miasta i wokół wszystkich innych nad całym Morzem Śródziemnym. A historyjka ta liczy co najmniej 60 tysięcy lat. Na taki wiek bowiem oceniono znalezione na wyspie Santorini skamieniałe liście drzewka oliwnego.

I na zakończenie dzisiejszej gawędy oliwnej dwa sprostowania: to nieprawda, że na oliwie nie wolno smażyć. Grecy i Włosi robią to od paru tysięcy lat i sobie chwalą. A my za nimi.

Nieprawdą jest też, że kolor oliwek – od jasnozielonego, przez fioletowy, brązowy aż do niemal czarnego – zależy od gatunku. O
kolorze bowiem decyduje stopień dojrzałości owoców. I tyle.