Dar bogów
Od lat używam w kuchni oliwy. Lubię jej smak i zapach. Oliwa nadaje się do ciasta, do gotowania, do smażenia i na surowo np. do sałat. Zapach oliwy natychmiast przywodzi mi na myśl miasteczka z południa Włoch, z wysp greckich czy Katalonii.
Moja miłość do oliwy wzrosła w tym roku niepomiernie. I prawdę mówiąc nie bardzo wiem dlaczego. Być może spowodowała to oliwa, której spory zapas przywiozłem z Abruzzo. I wczoraj z przerażeniem zobaczyłem, że została jeszcze nie naruszona tylko jedna litrowa butelka. A w Warszawie nie widziałem w żadnym sklepie oliwy tej marki. Są oliwy greckie, hiszpańskie, nawet prowansalskie, dziesiątki gatunków włoskich a tej, której zapach i smak wprawia mnie w stan upojenia nie ma. Może więc (tak jak było i w przypadku win z Basilicaty) zacznę namawiać znajomych importerów, by sprowadzili do Polski oliwę Raineri. Ma ona piękną intensywnie żółtą barwę, silny zapach, bardzo mało kwasowości, dostateczną porcję goryczki i niezwykłą wręcz ostrość. Zbyt duży łyk oliwy działa na przełyk tak jak rozgryzienie peperoncino diavolo – pali jak diabli.
I w tym momencie muszę się przyznać: stałem się nałogowcem. Wprawdzie nie palę, alkohol piję z umiarkowaniem, nie zażywam narkotyków ale piję bezustannie oliwę. Rano zaczynam dzień od sporego łyka prosto butelki i dopiero potem siadam do śniadania. Po południu gdy tylko znajdę się w kuchni sięgam do szafki po wielką, litrową butlę z ciemnego szkła i znowu z niej pociągam. Gdy smażę, piekę czy gotuję albo też przyrządzam winegret do sałaty we flaszce z oliwą szybko ubywa złocistego płynu. I rodzina, i przyjaciele patrzą na to ze zgrozą. A ja jestem szczęśliwy.
Wiem w dodatku, że oliwa oprócz tego, że jest pyszna ma wiele wspaniałych właściwości. Posiada antyutleniacze, które przeciwdziałają rakowi, zwiększa tzw. dobry cholesterol a nie dodaje złego czyli zapobiega miażdżycy i nadciśnieniu. Wzmacnia serce (co może być argumentem dla ludzi o bogatym życiu uczuciowym, w Grecji znane jest powiedzenie: napij się oliwy i przyjdź do mnie wieczorem ), poprawia jakość skóry i włosów. Obniża także poziom cukru we krwi. Nie bez znaczenia też jest, że oliwa w żołądku opóźnia powstawanie uczucia głodu. Czyli pomaga zgubić nadmiar ciała.
Znalazłem informacje o badaniach prowadzonych na grupach mężczyzn z USA, Finlandii, Holandii, Włoch, Jugosławii, Japonii i Grecji. Wśród Greków wyodrębniono grupę Kreteńczyków ponieważ w ich diecie używa się najwięcej oliwy. Okazało się, że choroby krążenia i zawały dotykają mieszkańców Krety 55 razy rzadziej niż Finów, 37 niż Amerykanów i nawet 21 razy rzadziej niż Włochów, którzy przecież oliwy też używają.
Moja sympatia do drzewa oliwnego nie ogranicza się tylko do jego owoców. Lubię też i drewno. Mam dwie deski (ta większa jest jak mnie zapewniał kupiec na targu na Rodos z drewna czterystuletniej oliwki) o niezwykłej twardości i takiejż urodzie, łyżkę do mieszania sałaty i misurę do odmierzania porcji makaronu na spaghetti. Wszystkie te przedmioty systematycznie nacieram oliwą, bo wiem, że w ten sposób przedłużam im życie.
Oliwa działa jak balsam także i na człowieka. W Grecji do dziś zwichnięte nogi lub ręce owija się gazą nasączoną oliwą. Podobnie w przypadku oparzeń.
Na koniec szczypta historii. W greckiej mitologii można wyczytać piękną opowieść o pierwszym drzewku oliwnym. Ludzkość otrzymała je w darze od bogini Ateny. A było to podobno tak: Atena współzawodniczyła z Posejdonem o panowanie nad pewnym pieknym miastem. Sędzią w tym sporze był Kekrops czyli pół wąż pół człowiek. Rywale wspięli się na skałę górującą nad miastem zwaną Akropolem. Tam Posejdon stuknął trójzębem w ziemię i trysnęło źródło. Kekrops spróbował łyk. Woda była słona jak morze widoczne stąd doskonale. Atena przyklękła obok źródełka i zasadziła drzewko. Urosło ono błyskawicznie i obrodziło małymi owocami.
To było drzewko oliwne.
Oczywista to oczywistość, że Atenie przyznano zwycięstwo. A miasto nazwano jej imieniem. Gaje oliwne rosną wokół tego miasta i wokół wszystkich innych nad całym Morzem Śródziemnym. A historyjka ta liczy co najmniej 60 tysięcy lat. Na taki wiek bowiem oceniono znalezione na wyspie Santorini skamieniałe liście drzewka oliwnego.
I na zakończenie dzisiejszej gawędy oliwnej dwa sprostowania: to nieprawda, że na oliwie nie wolno smażyć. Grecy i Włosi robią to od paru tysięcy lat i sobie chwalą. A my za nimi.
Nieprawdą jest też, że kolor oliwek – od jasnozielonego, przez fioletowy, brązowy aż do niemal czarnego – zależy od gatunku. O
kolorze bowiem decyduje stopień dojrzałości owoców. I tyle.
Komentarze
Dobrze, że Piotr nieco oliwy wlał w moje jestestwo skołatane, dziś właśnie, za jakieś pół godziny stuknie rok, gdy Pyra nagle okazała się kobietą samotną i bezprzydziałową. Po półwieczu trochę głupio, nie? Nie jestem skłonna do wybuchu uczuć silnych i nieopanowanych, ale mi jakoś łyso dzisiaj. Lej, Piotrze, oliwę.
Ależ Pyro, jak możesz mówić o samotności i bezprzydziałowości gdy masz nas aż tylu. Myślę o przyjaciołach z blogu. A przydział to jak w Twoim dawnym wojsku: organizator zjazdów czyli oficer imigracyjny! Całusy!!
No tak. Żeby nie wyszxło, że tylko żałość i smętek, to Wam opowiem, o zgoła nieprzystojnych wybuchach śmiechu, rechotach i rżeniach, dobiegających wczoraj z pokoju Młodszej. Kwiki owe nie przystoją nie tylko wychowawczyni maturzystów ale w ogóle kobiecie – tak mawiały nasze ciotki. Młodsza otóż kupiła wczoraj nagranie DVD , na którym to Hindusi uskutecznili „Dumę i Uprzedzenie” w wersji Bollywood. Kiedy mi zakup pokazała, byłam przekonana, że kupiła komuś na zabawny prezent. Tymczasem obejrzała, tarzała się ze śmiechu i na moją sugestię „podarunkową” zareagowała szczerym oburzeniem. W życiu. Nie da nikomu. Jak kto chce obejrzeć super kabaret niech sam sobie kupi.
Ja nie oglądała i pewnie nie obejrzę – nie mam cierpliwości
Pyro, kochanie, nos do gory! Usmiechnij sie, jutro bedzie lepiej. Wypij lyk oliwy, i poczujesz sie znow jak Mlody Bog.
Panie Piotrze, ja nawet jajecznice robie na oliwie. Ostatnio dodaje troche masla, tak dla zapachu bo sie przez te ostatnie lata sie stesknilam za tym aromatem.
Droga Pyro,
ja niedawno wpuściłam się w archiwa, a i bez tego zapamietałam, jak „nastałaś” na blogu. I że okoliczności były smutne. Wpisałam się wcześniej, pod poprzednim wpisem.
Ale, w związku z oliwą przypomina mi sie wywiad z piękną Zośką Loren sprzed paru lat w kanadyjskiej telewizji, ktoś z publiki zadał jej pytanie, że słyszał, sekretem jej urody jest kieliszek oliwy z rana. I czy to prawda. Na to ona – no, jeszcze potrafię odróżnić oliwę od wina i wiem, co się nadaje do picia w kieliszkach!
Hm… przyznam się, że nie kupuję oliwy najdroższej, ale też próbuję smaki. Do smażenia mniejsza, ale jak zrobić sosik to sałaty, to już ważne. Smak.
Sciskam Pyrę naszą kochaną. Od Jerza też – właśnie zgasił światło i *poszedł dospać*!
Lena,
natychmiast do wyra! To ja jestem oficjalnym blogowym insomniakiem!
Alicjo, tak wlasnie sie zastanawialam czemu tak ciezko tyram po nocy. Juz turlam sie do mojej pryczy, bo od rana Ty wiesz.
Buzka,
Lena
Przypadly sobie do serca te dwie dziewczyny. Lena i Alicja. Zakopaly wojenne topory i chyba nie beda laly oliwy do ognia.
Przyznaje, ze od lat uzywalem i uzywam oliwe do roznych potraw. Zarowno na zimno jak i na cieplo. Gotujac ryz czy makaron tez wlewam do wody nieco oliwy. Lepiej gotuje sie i smakuje. Ile drzew tyle rodzajow. Tak mnie uczono. Skoro jednak oliwa to i oliwki. Czarne i zielone. Marynowane i nadziewane w tym papryka i czosnkiem. Nawet suszone. Jak kto lubi to zamiast cukierkow.
W Grecji i Hiszpanii gdzie przeciez rosna drzewa oliwne bywaja mrozy a one osiagaja tam wiek kilku tysiecy lat. Moze znalazlby sie jaki czarodziej sadow i sporobowalby na dzialce Piotrostwa w zacisznym miejsc cos takiego zahodowac.
Nie wiem czy zauwazyliscie, ze Helena cala i zdrowa wyladowala juz w Gdyni i zaczyna wszystko po swojemu organizowac.
Gdyby tak byla zdania, ze od morza do morza to moze i wpadlaby znad Baltyku nad Adriatyk
Z samego rana zatelefonowal sasiad, swiezo przyjechany z Afryki Poludniowej z propozycja degustacji tamtego wina. Jakis specjal podobno.
Poprobujemy, zapodamy
Pan Lulek
Cos sie dzieje w „Polityce”. Juz po raz wtory przyjechala we wtorek z rana. Data wydania w Posce 17 listopada a ladowanie u mnie w dniu 20 listopada. Tak dalekie zmiany w redakcji czy w wiadomych kolach czy tez poczcie zagrozono prywatyzacja.
Bedzie co czytac. Cale noce, zamiast sie lenic
Pan Lulek
When the shadows of this life are gone,
I’ll fly away.
Like a bird from prison bars has flown
I’ll fly away.
Pyro kochana, wylec myslami w przestworza i pomysl o Twoim wiernym regimencie blogowym, ktory mysli o Tobie cieplo i serdecznie 🙂 nawet (a moze zwlaszcza), jak go po katach porozstawiasz i do porzadku przywolasz (szczegolnie niektorych 😉 )
http://youtube.com/watch?v=TjgYsHt71XE
Ania znowu prawie w domu nie bywa, a ja nie umiem Alicji wysłać Sikorowskiego. Hej, ma ktoś z Was „Balladę o ciotce Matyldzie”? Trzeba załatać Alicji dziury w wykształceniu muzycznym.
Tu jest link do „Ciotki Matyldy”:
http://marcinbar.wrzuta.pl/audio/krzlW894y5/pod_buda_-_ballada_o_ciotce_matyldzie
Od kiedy amerykanie ogłosili, ze ludzie grubaśnieją nie od tłuszczy, lecz od węglowodanów, to przestano się z olivą obchodzić oszczędnie. Znawcy od olivy mówią o niej podobnie jak znawcy od wina.
O jej ostrości, o jej zapachu świeżego owocu, przypominającego aromat fiołków lub avocado.
Do smażenia nadaje się znakomicie. Tyle tylko, ze nie do długiego, bo traci swoje właściwości. Robiłem ostatnio dorsze na olivie i z czosnkiem w roli czasomierza na patelni.
Sztuki były dwie, każda ok. 1,5kg. Łby oraz kręgosłup odciąłem nożem ostrzonym na dwuziarnistej osełce. Porcjowaniem zajął się gość. To specjalista od rżnięcia i rąbania /ale nie tylko/ wysokich lotów. Robi to profesjonalnie i pewnie, dlatego zapraszany jest w tym celu w różne miejsca tej planety. Ostatnio powrócił ze Szwajcarii gdzie spędził dwa tygodnie na koszt tamtejszych podatników.
Wszelkie instrumenty potrzebne mu, do prezentacji swojej wizji otrzymuje na miejscu. To, jak totemy rżnie i rąbie opisać jest trudno.
Jako pierwsze wchodzi wizerunek drwala przedstawiony przeze mnie. Napis jest sentencją tego, co tam zaprezentował i pozostawił. Pozostałe napisy jak łatwo się domyśleć pochodzą ode mnie, fotki od autora projektu TOTEMY I KOLOR:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Drwal/photo?authkey=xcI5ppFrM94#5134611353954861890
Arkadius – fajne te totemy ale wolę je przed „wigwamami” niż w plenerze. W plenerze wyglądają równie dziwnie, jak drogowskazy.
Te totemy powstaly w Jurze, tu sa jeszcze inne dziela:
http://balade-seprais.ch/medias/servicedepresse/photos/photos1.html
Arkadius !
Oliwe czyli ambrozje lejesz mi w serce. Jak on tak rznie, to i ja mam szanse. Nowe idee przychodza do glowy jak oglada sie tych mlodych, dynamicznych niezastapionych.
Temat oliwny wydaje sie byc jak najbardziej na czasie, bo to i Helena w Gdyni a to przeciez niedaleko Oliwy i organow. Dorota z sasiedztwa napewno juz nadstawila uszy do sluchania.
Czas chyba jednak pojsc sladami przodkow. Nie moich bezposrednich ale narodowych. Skoro Krolowa Bona zahodowala w Polsce wloszczyzne to chyba moznaby to samo zrobic z drzewami oliwnymi. Wyopbrazam sobie Projekt Europejski pod roboczym tytulem: wielki pokoj w Polsce na bazie galazek oliwnych wlasnej hodowli. Wstep ogladalismy w Rogalinie gdzie swego czasu rosly gruszki na wierzbie. Nowy minister Rolnictwa winien niezwlocznie wystapic do Unii Europejskiej o sfinansowanie pilotowego projektu agrarnego pod tytulem Drzewa Oliwne na Dobrach najwybitniejszego znawcy przedmiotu. Mysle, ze wszyscy wiemy o kogo chodzi. Na poczatek proponuje zorganizowanie dwu ekspedycji, program wieloletni, jedna na wschod a druga na zachod. Zeby bylo po rowno. Start w Warszawie prosto na poludnie. Do Poludniowej Burgenlandii. Tam tez nie rosna drzewa oliwne. Pierwsze odgalezienie na zachod. Tak zwana ekspedycja Rzymska. Dalej Wenecja i w dol wschodnimi brzegami Polwyspu Apeninskiego. Trasa zygzakiem, zeby nie pomijac czesci ladowej. Az do Kalabrii a stad na Sycylie. Skoro Sycylia to oczywiscie Taormina z wizyta u zaprzyjaznionej rodziny aptekarskiej Ragusa i zasiegniecie opinii Anne Rose urodzonej w Bartoszycach. Dalej do Syrakuz wlaczajac kapiel w wannie w ktorej Archimedes dokonal slynnego odkrycia. Podobno on kapal sie w wodzie a nie w oliwie. Moznaby sprawdzic. Powrot poprzez Palermo na lad staly, skok na Sardynie i Korsyke ze sprawdzeniem czy Napoleon mial olej w glowie kiedy rzucil sie na Rosje. I tek dalej i tak dalej. Drobna czesc kosztow ekspedycji, podkreslam za pieniadze Unii Europejskiej, uleglaby stracie w miejscowosci Monte Carlo albo znacznie zwiekszyla finansowe zasoby ekspedycji.
Dalej nie bede juz Was nudzil. Do Polski ekspedycja winna przywiezc gotowe produkty tylko najprzedniejszych gatunkow oraz sadzonki drzew oliwnych do uroczystego posadzenia na Ziemi Kurpiowskiej.
Jutro jade za granice do byc moze jeszcze czynnego ogrodnictwa z zapytaniem, czy przapadkiem nie maja jakis mrzoodpornxch sadzonek wspomnianego drzewa.
Jeszcze nie czarodziej sadow tylko
Pan Lulek
Jakos do jajecznicy na oliwie przyzwyczaic sie nie moge i robie ja nadal na masle. Tak samo zreszta smazone ziemniaki.
Do smazenia za to nie uzywam ekstra dziewicy, tylko z drugiego tloczenia oliwe, bo po podgrzaniu i tak na to samo wychodzi. Zreszta oliw i oliwek u nas pod zlewem stoi pelno, bo wiadomo oliwa z oliwek (3 rodzaje), oliwa orzechowa, zwykly olej slonecznikowy i argan (3 butelki).
Ostatnimi czasy robi tutaj furore olej rzepakowy.
Pozwole sobie sie rowniez niezgodzic z twierdzeniem, ze oliwa z oliwek jest dobra na wszystko. Do niektorych potraw zwyczajnie nie pasuje i juz.
Za to taka grzanka natarta czosnkiem, polana oliwa z oliwek i lekko posolona…mmmm…. niebo w gebie…
Usciski dla Pyry.
A mnie się wydaje, że wszystko ma swoje miejsce w przyrodzie – oliwka na suchych i skalistych ziemiach woół Mare Nostrum, karczochy i trufle o 300 km wyżej, na północ, , jabłonie najsmaczniejsze na swoim 54 – tym równoleżniku, a wsie ukraińskie tonące w wiśniowych sadach. I niech tak zostanie. Jaka inna ziemia wydałaby takich facecjonistów jak Pan Lulek i Pan Pasek? Ja wcale nie chcę, żeby wokół P?łtuska wyrosły dęby korkowe albo marony pod Iżykówką. Gdzie by się podziały wtedy nasze Skrzaty i Ubożęta? Toż zgłupiałyby kompletnie w obcym świecie. Non possumus Lulek!
A mnie się wydaje, że wszystko ma swoje miejsce w przyrodzie – oliwka na suchych i skalistych ziemiach woół Mare Nostrum, karczochy i trufle o 300 km wyżej, na północ, , jabłonie najsmaczniejsze na swoim 54 – tym równoleżniku, a wsie ukraińskie tonące w wiśniowych sadach. I niech tak zostanie. Jaka inna ziemia wydałaby takich facecjonistów jak Pan Lulek i Pan Pasek? Ja wcale nie chcę, żeby wokół P?łtuska wyrosły dęby korkowe albo marony pod Iżykówką. Gdzie by się podziały wtedy nasze Skrzaty i Ubożęta? Toż zgłupiałyby kompletnie w obcym świecie. Non possumus Lulek!
A mnie się wydaje, że wszystko ma swoje miejsce w przyrodzie – oliwka na suchych i skalistych ziemiach woół Mare Nostrum, karczochy i trufle o 300 km wyżej, na północ, , jabłonie najsmaczniejsze na swoim 54 – tym równoleżniku, a wsie ukraińskie tonące w wiśniowych sadach. I niech tak zostanie. Jaka inna ziemia wydałaby takich facecjonistów jak Pan Lulek i Pan Pasek? Ja wcale nie chcę, żeby wokół P?łtuska wyrosły dęby korkowe albo marony pod Iżykówką. Gdzie by się podziały wtedy nasze Skrzaty i Ubożęta? Toż zgłupiałyby kompletnie w obcym świecie. Non possumus Lulek!
Madame
Sąsiadką z naszego zapłotowego sasiedztwa jest Pani Kazia. Pani Kazia jest wiosenek 85 (osiemdziesiąt pięć) liczącą sobie dzieweczką i tyle w niej rozumu, dystansu do przemijania, poczucia humoru i inych przymiotów ducha, że pięć jeśli nie osiem młodych kóz mogłaby obdzielić. Od 12-tu wiosen p. Kazia żyje sobie samopas. Nie znajduje w tym byciu samopas jakiegoś głebszego sensu, ale i sensu owego nie szuka, a to moje „arcywyszukane” zdanie wyraża celnie po swojemu – „tak ma być”.
„Po półwieczu trochę głopio, nie?” oraz „jakoś łyso dzisiaj” jest również świadectwem możebności obdarzania wielu kóz tym, czego wcześniej nie macie 😉
No to przejdźmy do adremu, czyli jakiej oliwy Madame (i nie tylko) używa. Pan gospodarz zachwalając swoją oliwę kilka tygodni temu (i rok temu też) zastrzegł, że to nie reklama, bo tej oliwy u nas nie idzie dostać. Blog jest wprawdzie rzeczą publiczną, jednak trudno tu byłoby przeprowadzić sensowną kampanię reklamową i pijar marek. No więc jaką markę (cena vs jakość + zasięg) można byłoby mi polecić, hę?
Ja np. jesli wybieram, to wybiorę oliwki i kapary firmy GOYA. Proszę o porady.
A mnie się wydaje, że wszystko ma swoje miejsce w przyrodzie – oliwka na suchych i skalistych ziemiach woół Mare Nostrum, karczochy i trufle o 300 km wyżej, na północ, , jabłonie najsmaczniejsze na swoim 54 – tym równoleżniku, a wsie ukraińskie tonące w wiśniowych sadach. I niech tak zostanie. Jaka inna ziemia wydałaby takich facecjonistów jak Pan Lulek i Pan Pasek? Ja wcale nie chcę, żeby wokół P?łtuska wyrosły dęby korkowe albo marony pod Iżykówką. Gdzie by się podziały wtedy nasze Skrzaty i Ubożęta? Toż zgłupiałyby kompletnie w obcym świecie. Non possumus Lulek!
Hej, coś się zmutowało – ja miałam wyświetlane informacje, że nie można wysłać, więc próbowałam kilkakrotnie. Przepraszam.
A mnie się wydaje, ze to nie ma znaczenia gdzie konsument kupuje swoja olivę i skad. Aldi z jednej strony czy droższe toskańskie wyciski z drugiej strony. Wszystkie posiadają jeden qualität i dają się łatwo znaleźć. Szukać specjalnie nie trzeba. To ze na etykiecie pisze Toskana powinno wg prawa oznaczać olive toskańska. Jednak mieszania olivy z pól. Afryki lub z Hiszpanii nikt nie zabrania, a na dodatek jest toto nie do rozpoznania.
Panie Lulek, mieszanie obok jedzenia i picia ma kolosalną przyszłość. Zakładać uprawy mogą ci, którzy nie maja co z czasem zrobić.
Madame
Tam wyżej Cerber mojego posta żuje! Pewnie za nazwisko hiszpańskiego malarza. Jak przeżuje to połknie lub wypluje.
Nirrod.
Bo jaja, jajeczka i jajuśka tylko na maśle i niech Cię Wszchmocny za taki francuski smak nagradza. No, chyba że zaczniesz na wędzonym boczku jadać. Ooooo… Wtedy to nie tylko Stwórca, ale i sam Elvis będzie za sarmatyzm dażył.
Dokonuję autocytatu, bo komentarz nie wejdzie.
1.
Madame
Sąsiadką z naszego zapłotowego sasiedztwa jest Pani Kazia. Pani Kazia jest wiosenek 85 (osiemdziesiąt pięć) liczącą sobie dzieweczką i tyle w niej rozumu, dystansu do przemijania, poczucia humoru i inych przymiotów ducha, że pięć jeśli nie osiem młodych kóz mogłaby obdzielić. Od 12-tu wiosen p. Kazia żyje sobie samopas. Nie znajduje w tym byciu samopas jakiegoś głebszego sensu, ale i sensu owego nie szuka, a to moje ?arcywyszukane? zdanie wyraża celnie po swojemu – ?tak ma być?.
?Po półwieczu trochę głopio, nie?? oraz ?jakoś łyso dzisiaj? jest również świadectwem możebności obdarzania wielu kóz tym, czego wcześniej nie macie 😉
No to przejdźmy do adremu, czyli jakiej oliwy Madame (i nie tylko) używa. Pan gospodarz zachwalając swoją oliwę kilka tygodni temu (i rok temu też) zastrzegł, że to nie reklama, bo tej oliwy u nas nie idzie dostać. Blog jest wprawdzie rzeczą publiczną, jednak trudno tu byłoby przeprowadzić sensowną kampanię reklamową i pijar marek. No więc jaką markę (cena vs jakość + zasięg) można byłoby mi polecić, hę?
Ja np. jesli wybieram, to wybiorę oliwki i kapary firmy GOYA. Proszę o porady.
2.Madame
Tam wyżej Cerber mojego posta żuje! Pewnie za nazwisko hiszpańskiego malarza. Jak przeżuje to połknie lub wypluje.
Nirrod.
Bo jaja, jajeczka i jajuśka tylko na maśle i niech Cię Wszchmocny za taki francuski smak nagradza. No, chyba że zaczniesz na wędzonym boczku jadać. Ooooo? Wtedy to nie tylko Stwórca, ale i sam Elvis będzie za sarmatyzm dażył.
Przepisałem sam siebie, bo w adresie błąd był i cerber na amen połknie.
Dokonuję autocytatu, bo komentarz nie wejdzie.
1.
Madame
Sąsiadką z naszego zapłotowego sasiedztwa jest Pani Kazia. Pani Kazia jest wiosenek 85 (osiemdziesiąt pięć) liczącą sobie dzieweczką i tyle w niej rozumu, dystansu do przemijania, poczucia humoru i inych przymiotów ducha, że pięć jeśli nie osiem młodych kóz mogłaby obdzielić. Od 12-tu wiosen p. Kazia żyje sobie samopas. Nie znajduje w tym byciu samopas jakiegoś głebszego sensu, ale i sensu owego nie szuka, a to moje ?arcywyszukane? zdanie wyraża celnie po swojemu – ?tak ma być?.
?Po półwieczu trochę głopio, nie?? oraz ?jakoś łyso dzisiaj? jest również świadectwem możebności obdarzania wielu kóz tym, czego wcześniej nie macie 😉
No to przejdźmy do adremu, czyli jakiej oliwy Madame (i nie tylko) używa. Pan gospodarz zachwalając swoją oliwę kilka tygodni temu (i rok temu też) zastrzegł, że to nie reklama, bo tej oliwy u nas nie idzie dostać. Blog jest wprawdzie rzeczą publiczną, jednak trudno tu byłoby przeprowadzić sensowną kampanię reklamową i pijar marek. No więc jaką markę (cena vs jakość + zasięg) można byłoby mi polecić, hę?
Ja np. jesli wybieram, to wybiorę oliwki i kapary firmy GOYA. Proszę o porady.
2.Madame
Tam wyżej Cerber mojego posta żuje! Pewnie za nazwisko hiszpańskiego malarza. Jak przeżuje to połknie lub wypluje.
Nirrod.
Bo jaja, jajeczka i jajuśka tylko na maśle i niech Cię Wszchmocny za taki francuski smak nagradza. No, chyba że zaczniesz na wędzonym boczku jadać. Ooooo? Wtedy to nie tylko Stwórca, ale i sam Elvis będzie za sarmatyzm dażył.
Przepisałem sam siebie, bo w adresie błąd był i cerber na amen połknie.
Iżyk – Madame też oliwy, oliwek i kaparów f-my Goya używa – powód? Jest powszechnioe dostępna, w każdym sklepiku i samie. Nadto ceny mają do przyjęcia, a ja nie taka bogata ani ortodoksyjnie dietowa, żeby na samej oliwie smażyć. A gdzież. Smażę na mieszaninach, a są potrawy, że oliwa mi nawet nijak nie pasuje (grzyby!) Jajecznicę też wolę sarmacką albo na maśle a i wieprzowina też mi się z oliwą „gryzie” Ryby, wołowina, placki – i owszem no mi zimne sosy i grzanki też . Taki już mam staroświecki smak. Cielęcina i dziczyzna też – obojętnie na czym by nie była zrobiona, na ostatni szlif masełka troche musi dostać. Ja zresztą uprawiam jeszcze i takie oszustwo kuchenne, że smażę rybę czy filety z kurczaka na oliwie (mieszance itp), a po wyłączeniu płomienia na każdym kawałku kładę odrobinę masła, żeby topiąc się wolno wsiąkało w to, co na spodzie.
A owszem jajecznice to po sarmacku, jak boczek w domu jest, z cebulka badz szczypiorkiem.
I do chinszczyzny, japonszczyzny i nalesnikow nijak mi z oliwek nie pasuje.
Co mi przypomina, ze przepis na pysznego lososia z miso musze przetlumaczyc i blogowiczom podsunac. Niestety do najtanszych ta potrawa nie nalezy, ale pyszna jest.
Paro kochana no to co Ty powiesz o tej krolowej Bonie. Podobna dzieki roznym ludziom na starosc uciekla do Baru i tam zmarla. Ladna smierc miec musiala. W Barze. Moze i ja bym sprobowal. Wrocilem do Twojego wpisu dotyczacego rzymskich obyczajow i wbijania dzidy w terytorium przeciwnika. Ja nie uczylem sie tej szkolnej tylo podworkowej laciy a potem matematyki. Nic dziwnego zatem, ze limes kojarzy mi sie z pojeciem granicy matematycznej. Na przyklad granica funkcji. Albo, ze cos tam osiaga zero w nieskonczonosci. Nieskonczenie fajnie tak jak oczywista oczywistosc. Ciekawe jakim limesem ogrodzone sa dobra Piotrowe. Nie niebieskie oczywiscie tylko te kurpiowskie. Jak ma on zagospodarowany ten limes. Moze Ty, wszystkowiedzaca, masz rowniez pojecie skad sie wzielo pojecie kamyka wrzuconego do ogrodka.
Znaczy poprzez limes
Pan Lulek
A! no i owszem w Polsce tez Goya kupowalam, bo butelki ma poreczne.
A tutaj (z tych co w ojczyznie tez bywaja) Bertolli.
Pierwsze slowo i juz blad. Mialo byc Pyro. Jeszcze raz zeby nie bylo watpliwosci: P y r o ! Za dalsze bledy tez przepraszam.
A przy okazji. Spi Helena do tej pory albo Ja odcielo od internetu. A moze juz jak kozica biega po Gdyni i potem sprawozda
Pan Lulek
Na dziczyznę masełka to raczej nie przypominał sobie, ale śmietana (PIĄTNICA 18% – pewnie tylko Miś 2 by skojarzył) być musi!
Zełgałem. Podle albo już sklerotycznie zełgałem, bo „tortija” hiszpańczyków… Worek kartofelków na chrupko, kiełbaseczko osiem łokci, wiadro lub przynajmniej szufelka czosnku i jaj pół kopy na oliwie przecież skwierczy! Zapomniałem. Pierdzielejemy, proszę Państwa, pierdzielejemy z wiekiem.
„Kiedy człek się robi starszy
wszystko w nim powoli parszy
wieje
Ceni sobie spokój miły
no i czeka, az juz całkiem wyły
sieje”
T. Boy-Żeleński
Uczyłam się szkolnej łaciny i nawet mi się podobała. O matematyce nie chcę się źle wypowiadać od czasu, kiedy mi z łaski pozwolili z niej maturę zaliczyć. Naeet liczyłam samodzielnie, bez ściągawki. Na 3 napisałam, potem w charakterze ustnej liczyłam jeszcze trzy zadania i papier dojrzałości mi dali.Niemniej nikt nie jest w stanie wmówić mi, że jest to przedmiot ścisły, dla ścisłych umysłów! Toż wyobraźnię musiał mieć ktos potężną żeby „zero” wymyśleć! Najbardziej abstrakcyjne pojęcie świata Ci matematycy mają i inne podobne osiągnięcia i ja jestem pełna podziwu ale żeby twierdzić, że to umysły ścisłe? Inni tacy poeci to fizycy teoretyczni. Niech tam się bawią w sferach dla mnie niedostępnych.
Iżyk Używam tylko smietany 18% z Piątnicy bo najlepsza. Masło Ostrołęckie również.
Strasznieście oliwkowo-południowoeuropejscy! 🙂 A co z naszym rzepakiem?
To podobno „oliwka północy”?Da się popijać po kieliszku?
U nas na rynku można już dostać „z pierwszego tłoczenia”!Zawsze zakupuję na zbliżające sie Święta.
A propos!We wczesnym PRLu moja Babcia Michalina zachorzała na kamienie żółciowe.Wszyscy diagnozujący ją lekarze zalecali operację;jedna tylko wspaniała Pani Doktór z Puszczykówka nakazala spróbować następujacej kuracji: 1/2 szklanki „oliwy nicejskiej” z sokiem z połowy cytryny co rano.
Zadziałało,ataki kamieni żółciowych ustały i nie poworzyły się aż do końca,(blisko 40 lat później)!
Do dzisiaj nie wiem,jak Rodzice „organizowali” w tych czasach „oliwę nicejską” i cytryny. 🙂
PS.
Iżyku! Dziekuję za przyjście w sukurs parę dni temu,w innej bajce…
a.j
Kazda sroka swoj ogonek chwali. Tak jak Mis 2 wszystko co z Ostroleki i okolic. Calkiem podobny do mojego tescia. Ten dla odmiany jest zdania, ze to co dobre dla Wegrow dobre dla swiata. Wszystko inne jest bez znaczenia. Ostatecznie mozna tolerowac rzeczy z Siedmiogrodu.
U nas zaczynaja sie poszukiwania szefa miejscowej telewizji. Potrzeby Wielki Manipulator. Kwalifikacje fachowe moga byc, ale nie musza. Uklady partyjne bez znaczenia bo opozycja i tak nie da za wygrana. Pomyslalem przez chwile o Piotrze. Nie dosc, ze ma dziennikarskie znakomite doswiadczenie ale w dodatku, chyba nie mowi najlepiej po niemiecku i nie bedzie ludziom przeszkadzal przy pracy. Na dowod zas, ze jest znakomitym Manipulatorem przytocze fakt, ze ledwo wybuchla zaciekla polemika w Jego blogu i wybuchla burza, On wylal na wezbrane balwany oliwe. Uspokoilo sie natychmiast. On nawet nic teraz nie pisze. Albo spi, albo zoltko wciaga albo szykuje nowego psikusa.
Za chwile przyjdzie sasiad z zapowiedziana butelku wina z Afryki Poludniowej. Wiadomo, ze wino czerwonego koloru. Obiecal rowniez, ze przyniesie jego krotki opis. Otworzymy butelke, nakryjemy szklanka zeby byl dostep swiezego powietrza i pojdziemy pod Bociana zrobic dobry podklad. Pobalujemy we dwojke przy flaszczynie, bez dekantera, jako, ze wina typu barrique nie lubia przelewan gdyz wtedy traca czesc aromatu a to jest podobno ten rodzaj,
Zyczac smacznego pedzi do drzwi
Pan Lulek
Dzięki Panie Lulku za ofertę. Napewno nadaję się, bo po niemiecku ani, ani.No tylko te załowania z Klossa i Czterech pancernych!
A o tej porze nie tylko, że nie śpię ale przygotowuję się do wieczornej audycji Kuchnie świata w TOK FM. Dziś coś dla Ciebie – kuchnia austriacka czyli wspomnienia z wakacyjnej podróży.
Czemuż jarmuż rośnie skośnie?
Skończy wreszcie się przedwiośnie?
Jakiż smak kisz
ony ma ogórek?
Gdzie jest do snopowiązałki sznurek?
Na co komu kino w domu?
Rzepakowy olej zdrowy?
Po co proso kosić kosą?
Komu dzięcielina pała?
(ejże, niech-no się rozejrzę)
Piękna nasza Polska cała!
Andrzeju-Jerzy – to proste. Oliwa „nicejska” była w stałej sprzedaży w komisach i peweksie. Nie wiem ile kosztowała w Peweksie, ale w momisie 40 złociszy za puszkę 250 ml. Kupowałam, to wiem. Starzy lekarze mieli kilka niezłych „patentów. Moje dzieci p[- całą trójkę leczyła wiekowa pani dawno już na emeryturze. Nie na codzień leczyła, tylko kiedy działo się coś, z czym poradnia „D” nie bardzo sobie radziła, choróbsko malucha nawracało często itp sytuacje awaryjne. Równie oczywiste jest, że nie była to „wysoka medycyna ” aparaturi itp – nie, to nasjprostsze często zabiegi pielęgnacyjne, które zaoszczędzały szkrabowi chemicznych leków pół tony i sporo bólu.
Np moje dzieci wychowywane na butelce, nie na „Mamie” miały skłonność do wzdęć. Wiadomo – dziecko cierpi i drze pysk, aż echo niesie. Babcia – doktor nakazała przegotowywać cukier, którym się słodzi mieszankę, a najlepiej przejść na glukozę. ZWzdęcia minęły, jak ręką odjął, tylko glukoza była droga. Przy okazji uprzedziła, że dzieci będa nad wyraz ruchliwe, bo glukoza jest odżywką dla serca jako łatwo przyswajalny węglowodan. Starszym można glukozę zamienić na miód. I prawda dzieciaki były jak iskierki. Podobnie było z wypróżnianiem niemowląt – przy zaparciach radziła podawać do picia kompocik lekki ugotowany na suszonych śliwkach, przy biegunce – na suszonych jagodach – czernicach. Wszystko to się znakomicie sprawdzało, podobnie, jak herbatki ziołowe jej receptury kiedy dzieciak się zbyt często przeziębiał albo zaczynał mieć klopoty z cerą w wieku 13 lat. Chwała Starej Pani.
Wam to dobrze!! Ja ni jak nie moge sie do oliwy przyzwyczaic 🙁 A nalezaloby, chociaz ze wzgledu na ten obrzydliwy cholesterol!!!
Jak dotad polewam oliwa salatki.Szukam takiej oliwy,ktora ma slaby smak 🙁
I jajcow tez nigdy nie smaze na oliwie,a na masle…………
Pozdrawiam,uklony dla Pyry 😀
Pyro!
W sprawie „starych lekarzy”;święta racja”!
Zagadka jednak pozostaje,czasy były „przedpeweksowskie”. 🙂
a.j
Witam Pana Panie Piotrze oraz wszystkich Państwa Blogowiczów.
Wpisuję się po raz pierwszy, choć czytam Pańskie opowieści, bieżące i archiwalne, już od wielu tygodni i bardzo mi się one podobają, są rzeczowe, dowcipne i … łagodne, zgodnie z Pańską dewizą, że smakosze są przyjaźnie nastawieni do świata. Komentarze też są świetne. Są Państwo po prostu wspaniali!
Ja, pomimo zaawansowanego wieku, 42 lata, gotuję dopiero od lat 7, ale za to sprawia mi to coraz więcej przyjemności. Pański blog zachęca mnie do dalszych wysiłków.
Do gotowania, smażenia i pieczenia używam tylko oliwy. Uważam, że jest ona najsmaczniejsza. Tutaj, czyli w Danii, w kuchni nadal króluje margaryna, choć w sklepach można dostać najróżniejsze rodzaje oliw i Duńczycy przekonują się do niej, gotując przede wszystkim potrawy śródziemnomorskie, bo do tradycyjnych duńskich dań używają właśnie margaryny lub zwykłych olejów roślinnych.
Pozdrawiam wszystkich Państwa bardzo serdecznie, do następnego razu.
Urszula
Ana
Tylko olej z pestek winogron- jest prawie bezsmakowy, Ja używam do wszystkiego.
Piotrze drogi !
W moim telewizorze sa nastepujace stacje telwizyjne
TV Polonia
TV TWRAM
TVP Historia
TVP Kultura
TVP3 Regionalna
W radio mam tylko Radio Maria
Jesli ta Twoja audycja jest w ktoryms z tych kanalow, to napisz jeszcze o ktorej godzinie.
W oczekiwaniu
Pan Lulek
Boj sie Boga Panie Lulku!!! Niech Pan szybko ten telewizor wylaczy!!!
Lepiej sobie glosniczki przy komputerze wlaczyc i ten link wkleic w przegladarke
http://serwisy.gazeta.pl/tokfm/1,53862,2264799.html a nastepnie wybrac sposob sluchania i juz.
W moim dziecinstwie kompot z czarnych jagod w zimie oznaczal rowniez, ze kogos pogonilo i musi sie kurowac. Pomagalo zawsze. Natomiast olej rzepakowy, to byl dla mnie zawsze olej najwredniejszy w smaku 🙁 Dotad pamietam surowke z kiszonej kapusty nim przyprawiona. I ten kwas erukowy 🙁 Podobno wspolczesne oleje rzepakowe sa lepsze i zdrowsze i nawet znalazlo sie jakies lobby do ich promocji, ale mnie nic nie przekona, bym go kupila. Pamietam, jak moja Mama zawsze starala sie zdobyc olej sojowy lub slonecznikowy i rzepakowy byl rzeczywiscie z braku laku. Lubie natomiast swiezy miod rzepakowy i zolte pola na wiosne 🙂
Dobra oliwa z oliwek jest jak wino. Trzeba znalezc pasujaca do gustu i smaku i zwracac uwage na rocznik. Im mlodsza tym lepsza 🙂 Nie bede sie tu przechwalac, ze mam oliwe sycylijska prosto spod prasy, wycisnieta w koncu pazdziernika. W sklepach ta oliwa nie pojawi sie przed marcem, trzeba sprzedac stare zasoby. Te oliwe popijam sobie, jak Gospodarz. A propos kuracji antykamieniowej: metoda picia oliwy z cytryna jest nadal aktualna na wzmocnienie watroby. Na Sycylii widywalam w kwietniu robotnikow pracujacych na plantacji cytryn. W przerwie sniadaniowej siadali pod drzewem, obierali dojrzala soczysta cytryne, plasterki polewali oliwa i pojadali z chlebem, a potem spiewali przy pracy!
Dodam jeszcze, ze zanim dotarlam do bezposrednich „zrodel” uzywalam najrozniejszych regionalnych oliw wloskich, najchetniej z uprawy ekologicznej. Z tutejszych sklepow pasowala mi „Monini extra vergine”, bywa rowniez w Polsce. Odkryciem byla oliwa „Sita” z Krety – 5-litrowy kanister w prezencie od znajomych. Naprawde znakomita. Jeszcze inni znajomi, rodzice tego Geologa, co sie zenil w Rumunii, mieszkaja od paru lat na wyspie Andros, maja wlasne oliwki i co roku dostajemy od nich butelke, cale pol litra! Czesc moich zasobow oczywiscie rozdaje, ale zuzycie mam i tak spore. Obok oliwy uzywam oleju arachidowego do chinszczyzny, ostowego (oset farbiarski) tylko na zimno do salaty, slonecznikowego do majonezu i rzadziej, jak Mis – oleju z pestek winogron, bo mozna go mocno rozgrzac.
Zaczynamy kosztowac to wino.
Otrzymalo 93 punkty w klasyfikacji Wine Spectator dla rocznika 2000. Najwyzsza ocena jaka otrzymalo kiedykolwiek wino poludniowoafrykanskie.
Produkowane w niewielkich ilosciach. Producent znany gracz w golfa Ernie Els. Winogrona zbierane recznie i selekcjonowane z najlepszych regionow Stellenbosch. Dojrzewanie, okolo 20 miesiecy we francuskich beczkach typu barrique daje w rezultacie typ Bordeaux-Cuveé. Aromat malinowo czarnoporzeczkowy zabarwiony zapachem wanilii oraz kakao i tytoniem.
Skladniki odmian wchodzacych w sklad tego wina to: Cabernet Sauvignon, Merlot, Cabernet francuski. Okres skladowania do 15 lat.
Butelka nosi napis: Ernie Els 2003, Stellenbosch, South Africa, Red wine.
Zawartosc alkoholu 14 % obj.
Kwasnosc ca. 5,6 g / l
Cukier resztkowy 1,8 g /l
Korek naturalny
Za ewentualne bledy tlumaczenia przepraszam. Africaans nie jest moim mocnym jezykiem. Cena ponad 90 Euro. Bedziemy siedzieli caly wieczor i nie spieszac sie kosztowali. Na zakaske rozne sery ale austiackie.
W oczekiwaniu na audycje Piotra sadze, ze osiagalnej, pozostaje
Pan Lulek
Tego kwasu erukowego jest w oleju tyle co kot naplakal. Nas przy okazji tluszczy o tym uczyli jako o ciekawostce z lat dawnych.
A kapuste obawiam sie, ze tez na boczku podsmazam, za co moje serce mi pewnie nie dziekuje…
Misiu2- dzieki za dobra rade.Jutro gonie do sklepu i przytaszcze ten olej z pestek winogron.Skoro prawie bezsmakowy,to na pewno go polubie 😉
Nirrod,
za kapustę z tłuszczem serce może być wdzięczne. Wiem coś o tym, bo z użyciem diety wychodziłam z dusznicy bolesnej, bardzo „zaawansowanej”. Jest o tyle lepiej, że mogę bez ryzyka polecić.
Ponadto ciekawą recepturę (dobrze mówię?) na oliwę,sok z cytryny i sok z aloesu (na zmianę z citroseptem) poleca na różne cuda niewidy (od drożdżaków poczynając) w książeczce „Zdrowie na własne życzenie” jej autor Józef Słonecki. .
Pozdrawiam, Teresa
Witam nową członkinię naszej społeczności – Urszulę. Będą pewnie komentarze o kuchni duńskiej. I sprawozdania z własnej kuchni. Powodzenia.
Drogi Panie Lulku ta audycja jest w TOK FM. Do Radia Maryja mnie nie przyjęli. Ale nie martw się wszystko Ci opowiem gdy się spotkamy na Kurpiach w saunie.
Helence – miłego pobytu wśród przyjaciół w Trójmieście. Miło, że koszulka się przyda :-), ;-).
Teresa
Urszulko, witamy,
a kto macal olej z orzechow laskowych? moj Mlody tylko nim sie zachwyca, do wszystkiego, poniewaz smakowo wredno-wybiorczy, mam tendencje polecic na blogowisku, jako smakowo nienahalny ( ten olej, Mlody owszem nahalny bywa ), dla mnie jednak stanowczo za subtelny, ale z moja przepalona paszcza nie dziwota,
Lulek, z tym winkiem z Poludniowej Afryki, obudziles mnie tzw. reminiscoctam, Lepsza, kiedys z kolejnej podrozy przywlokla te rarytasy, z gornej, ichniej polki, prezent Jej sie trafil, mocno zasluzony, wyjatkowy smak, nie sadzilem w mojej niewiedzy, ze tam chlopaki do tego stopnia potrafia, pozwolilo mi to przelamac bariere na obcosc winka, od tego czasu kupuje i smakuje ze wszystkich kontynentow i czesto mam z tego tytulu przyjemnosc
Pyruniu,
głowa mi się kiwa – dół/nieco wyżej – na znak zrozumienia. Staram się opisać (nieudolnie?) spontan jaki odczułam czytając Twój wpis.
Pozdrawiam serdecznie, Teresa
Gdzieś na początku lat 80 znajomy wrócił z dłuższego pobytu w Turcji. Co on wtedy za herezje głosił. W kraju smalcu i z trudem kupowanego oleju rzepakowego o kuchni tureckiej, o oliwie z oliwek opowiadał. Wstrząsnęła mną wtedy szczególnie opowieść o jajecznicy na oliwie. Cóż to musi być za ohydztwo!! Pomyślałem wtedy. Jajecznica, wiadomo! skwary z boczku, słonina, kiełbasa w kostkę krojona. Ale oliwa!! Nieeeee
A teraz?? proszę bardzo, jajka sadzone podsmażone na oliwie, posypane parmezanem i zasmażone jeszcze chwilę pod przykrywką. Pychotka.
Dobry wieczór Wam!!
Ulka, jesli juz sie przyznalas, skad jestes, to mam prosbe, opowiedz o Bleu Castello, jadlem kiedys z zachwytem w Austrii, nieco niebieski byl, pamietam i raczej lagodny jednoczesnie, w Zabolandzie usilowalem upolowac, ale tu bardziej szowinistycznie zaopatrzone polki, napisz nieco plz
Powitać Urszulko. No, to mamy całą Skandynawię wziętą w nawias – z jednej strony Andrzej Sz. z drugiej Urszula.
Sławek – wszystkie oleje orzechowe są pyszne tylko cena, jak za złoto w płynie (w Polsce) Świetny jest też olej z kiełków kukurydzy i innych kiełków.Nb. Sławeczku czy dostałeś mój list? Bo odpowiedzi ani ani. A wina mi smakują z różnych stron świata – każde jest inne i w każdym słońce siedzi ukryte.
Pyrko, sorki, zadnych listow nie chwytlem, dziwadlo jakies
Sławek, Serce moje – proszę o adres, adresik do Rudy& S. na j.kodyniak@wp.pl
Witam wieczorową porą. Poczytałam zaległości – pyszne!
Co do dzisiejszego wpisu Gospodarza – picie oliwy ‚z gwinta’ to dla mnie ‚sport ekstremalny’. Wierzę w dobrodziejstwa takiego nałogu, ale sama raczej się nie zdecyduję. 🙂
W kuchni, jak Miś 2, używam najczęściej oleju z pestek winogron.
Sławku, Bleu Castello kupiłam kiedyś w moim sklepie na rogu, muszę znowu sprawdzić, bo ostatnio nie widziałam.
Po calej zadymie dotyczacej audycji Piotra przekonalem sie jaki ja jestem wal korbowy. Mis 2 telefonowal do mnie i wyjasnil, ze ja mam satelitarny system Astra i dlatego takie a nie inne polskie programy telewizyjne i jeden. Slownie jeden program radiowy. Pooddawalem nie tak dawno cale towarzyszace wyposazenie komputerowe i jak sie troche pozbieram do kupy z pieniedzmi, to sobie zafunduje laptop satelitarny ze wszystkimi szykanami i bede ogladal i sluchal wszystkiego co dusza zechce. Sa ludzie, ktorym juz opowiedzialem dlaczego jestem taki glupol i wiecej nie chce sie tym chwalic.
Do kompletnego zlapania rownowagi ducha
Pan Lulek
Przypomniał mi się typowy slogan powtarzany tutaj gdzie żyję, do znudzenia w reportażach. Podobny do tego o polskim bocianie tzn. ze, co drugi bocian na tej planecie to Polak.
Natomiast truizm z Neapolu występujący równie często w czytadłach i telewizorniach to:
jeżeli już nic więcej w domu nie było, kasa wyszła, kredyt wyczerpał, Avemaria zakończona, to nim doszło do najgorszego było zawsze przedostatnie menu:
chleb z solą i oliva.
i toto nie takie złe jeśli pieczywo jest białe
Arkadiusu, wszystko sie zgadza, ale tylko co czwarty bocian to Polak 😉
Sławek, ser Blu Castello jest do kupienia w Polszcze.
Jadałem, ale wrażeń nie opiszę- nie pamiętam.
Jest jeszcze, o ile nie zmyślam Castello Red – o ten jest bardzo dobry!
Ale może ten czerwony to było co innego.
Ale blu jest na bank!!
Jakiś barter?? 🙂
nemo,
jakiego dzialania matematycznego uzylas, ze doszlac do tak rewelycyjnych wynikow?
mundializacja wyraznie, ale przeciez nie moge prosic o Castello Bleu z Polszczy, paranoja, na kazden inny barter przystaje, hawk, kicam do Chinczyka, bo nic nie ma w chalupie na szybko, a u nas straszne strajki, dzwonil Rudy, w obcasach wendruje po Polach Elizejskich, ( wiem, ze szpanuje ), ale Rudemu, jest nieswietnie, do metra ma jeszcze 10 min., potem 25 czekania, jesli dobrze trafi, 20 min. jazdy i jeszcz godzinke pieszo, pewnie wszystko wystygnie, ale i tak ide, Mlody spadl do teatru i sie wypial na chinszczyzne, zje kostki lodu ( tylko to jest w lodowce ) po powrocie, wredota niewdzieczna
XXOO
s.
Urszulo!!
Zazdroszczę Twojego zaawansowanego, jak piszesz, wieku…
Witaj!!
Obniżasz nam średnią! 😉
Wino za ponad 90 euro…..
hm… wino za ponad 90 złotych oglądam sobie tylko. 🙂
Za ponad 50 też nie mam odwagi.
Przy takiej cenie chciałbym być przekonanym że warto.
Pan Piotr często wspominał Amarone. Nemo też do niego wzdychała.
Teraz w dobrej cenie to wydatek 120 zet. Masi Costasera Amarone.
Winiarze, smakosze !! Sławek ! Proszę o jakieś ciekawe sugestie.
Poszukam. Niech wydam, ale muszę wiedzieć na co!
Arkadius
Górale mają ciekawe powiedzonko:
Koniec chleba , początek wody…
Witam Szanownych Państwa 🙂
Od 4 miesięcy dzień rozpoczynam od kawy i czytania Waszych komentarzy. Dzisiaj odważę się cokolwiek napisać. Chciałam spytać czy ktoś z Państwa miał styczność z olejem z lnu? Bo ja z niecierpliwością czekam na kapustę wigilijną dosmaczaną przez moją mamę tym właśnie olejem. Zapach i smak niebiański.
Zdarza się tak że jestem tu sam, więc sobie popiszę.
Wcześnie dzisiaj jestem.
Wczoraj zasiadłem gdzieś po 16 , ale czasu Alicjowego….
Pisać się już nie chciało. A i trudno czytać jakoś było bo ekran mojego sprzętu w dolnej połowie jakiś taki zażółcony był…Tak 40% procent.
Dzisiaj zadzwoniłem do DOZMa -Doradcy Od Zażółconych Matryc.
Spytał: a co pan tam oglądasz?? Czytam- mówie. A co?? Blogi redaktorów Polityki, mówie. A on na to: panie to wszystko jasne! Jeśli to u Passenta albo Paradowskiej to może być żółć ( trudne słowo- zagranica nic nie zrozumie -zolc ).
U Adamczewskiego!! ja na to. AAAA….u niego to nie może być żółć??
I powiedział jak to sprawdzić.
Tak więc dzisiaj wzięłem wiertarkę, wiertło fi 5,5 i fi 2,8 i zgodnie z zaleceniem. W górnym lewym rogu matrycy zrobiłem dziurkę małym wiertłem – odpowietrzającą- jak powiedział doradca. W dolnym prawym większą, fi 5,5- otwór spustowy, zamontowałem rurkę, podstawiłem miskę i czekałem co pocieknie. Kropla zbierała się długo….kapnęło…gęste. Więc chyba nie żółć . Próbuję…tak ! słodkie! I tak kropla za kroplą zaczął skapywać z mojego ekranu miód. W pewnym momencie coś się przytkało, ale pogrzebałem w dziurce wykałaczką i wyciągnęłem piórko. Gęsie pewnie. Podejrzewam że z pierzyny Pana Lulka.
A skąd ten miód??
To pewnie te wczorajsze XXOO… tyle ich było….Miodzio!!
Aż laptop się przytkał 🙂
Ale miód będzie już do wypieków świątecznych.
Dla Wszystkich ode mnie
BBCC
-buziaczki, cukiereczki 😉
Oj. Ledwie żyję. Przez to wiatrzysko nie mogłam spać, więc wzięłam tabletkę uspokajająco – nasenną. Już po 15-tej, a ja śpiąca na stojąco, jak nie podsypiająca na leżąco. Oglądam zalecenie na opakowaniu, a tam napisane, żeby zażywać pół tabletki w razie potrzeby.
W sprawie oliwek – w Polsce jadłam badzo dobre zielone oliwki, nadziane sparzonum , obranym ze skórki migdałem. Polecam wszystkim miłośnikom oliwek.
I dzwonię do chłopa, by go powiadomić, że nie udaję się do kuchni, tylko do sypialni, bo padam na twarz.
Trzeba było przeczytać, co lekarz zalecił.
Antek, Ty uwazaj mnie juz prawie rozczuliles, plec odmienna, pewnie juz po katach kwili po Twym wpisie, makijaz zozmazany, na placzaca dziatwe zadna oka nie obroci, modreruj Twoje slodkosci, bo nam sie blog rozlzawi od miodu,
winko z Afryki na samym Dole polecam powtornie, tu wtret ze znaleziskiem:
http://www.rouge-blanc.com//index.php?pg=ListeSelection&sp=vm
mnie zostala jeszcze jedna flaszka, ktora sfocilem i tez podsylam:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Winko/photo#5135019513628371058
sa to z grubsza winka wynikajace z mieszaniny cabarnet i sauvignon, ktore, nie maja dlugiego zywota, ale ten ktory maja jest stanowczo godny uwagi, mojego postanowilem odkorkowac na wigilie
ale folklor, czekam na akceptacje, pewnie znowu te dwa linki sie spultaly?
Antku,
Jak rano napisalam, ze ja jadam jajecznice na oliwie, to troszke zadziwilam blogowiczow, a widze, ze mam KOLEGE!
W takom razie zeby Ci sie laptop calkowicie przytkal XXOO,
Lena
Panie Piotrze, pan opowiadasz w Tok-u a ja jeszcze , przepraszam blogowisko, o wczorajszym blachodachówkodachu.
Iżyk wspomniał o zimie i śniegu. Ja jeszcze też o tym. Mój brat, co zielononóżkom na wsi podbiera jajka, ma też swoją chałupkę pokrytą blachą. I zimą zdarzają się takie dachowe lawiny które w bardzo malowniczy sposób potrafią oberwać rynnę!! Nie widać na zdjęciu czy Pana chałupa jest urynnowiona, ale jeśli jest sugerowałbym zamontowanie takich specjalnych dachowych płotków zapobiegającym osuwaniu się śniegu.
Pozdrawiam!
Piotr mówi w TOK FM o Panu Lulku . Pięknie 🙂
Pan Lulek został wyemitowany w eter . Kiedy wróci nie wiadomo 🙂
Slawek, sekju. Poszukam!
A co bys tak z Polszczy chlopie wysylkowo chcial???
Cos Ci siedzi w glowie?
„Zapach oliwy natychmiast przywodzi mi na myśl miasteczka z południa
Włoch, z wysp greckich czy Katalonii.”
A mi oliwa przywodzi na myśl sprawiedliwość, jako ta, co zawse na wierch
wypływo. I w ogóle symbolem prawa powinna być flaska oliwy, a nie jakiś tam paragraf, pokrziwiony jako droga z Głodówki ku Łysej Polanie 🙂
Antku, przyloz ucho do monitora i sprawdz, czy w srodku nie brzeczy 🙂
Lawiny z blaszanego dachu co roku urywaly rynny na domu mojej rodziny w Miedzygorzu. Dach byl dosc stromy i zabezpieczony barierka zupelnie nieadekwatna do ciezaru sniegu zalegajacego na nim. W Szwajcarii dachy nie sa tak strome i wszystkie sa zabezpieczone tzw. stoperami, rozmieszczonymi tak, by snieg sie nie osuwal lecz stanowil dodatkowa izolacje. Oczywiscie konstrukcje dachowe sa pomyslane na obciazenie 1000 kg na metr kwadratowy.
Takimi hakami zabezpiecza sie dachy blaszane:
http://www.schneestoppag.ch/4683.html?*session*id*key*=*session*id*val*
U nas podobnie…..
http://www.ambit.gda.pl/blachodachowka-balexmetal.php
Ktoś na blogu pali fajki. Z odpowietrznika lekko mi dymi. 🙂
Arkadiusu, na swiecie zyje 230 000 bocianich par (singli nie liczono?), z tego 52 000 par w Polsce. To co ktory bocian jest Polakiem?
„Polskę można nazwać ojczyzną bociana białego. Z ostatniego liczenia bocianów, przeprowadzonego w 2004 r., wynikało, że w naszym kraju gniazda zakłada ok. 50 tys. par bocianów, co stanowiło prawie 1/4 światowej populacji tych pięknych i lubianych ptaków. Kolejne ogólnoświatowe liczenie bociana białego zaplanowano na 2014 r.”
Dobry wieczór raz jeszcze. Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Dobry wieczór raz jeszcze. Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Dobry wieczór raz jeszcze. Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Dobry wieczór raz jeszcze. Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Dobry wieczór raz jeszcze. Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
nemo! piszesz o Miedzygórzu pod Snieżnikiem??
Byliśmy tam dwa lata po wielkiej powodzi. Ale śladów tego kataklizmu było jeszcze wiele. Mieszkaliśmy u ludzi którym niewielki z natury potoczek przepłynął przez dom i zabrał co się dało. Dom pozostał cały, bo solidna niemiecka robota. Każdy deszcz powodował u nich nerwowość i niepokój. I bezsenne noce.
Dobry wieczór raz jeszcze.
Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Urszula, witaj i skoncz z tym wersalem 🙂 My tu wszyscy sie tykamy, bo nasz status jednaki bez wzgledu na wiek 😉 Tylko Gospodarza sie tytuluje, tak dla respektu. Chyba ze sie nawiazalo kontakt osobisty potwierdzony odpowiednim rytualem. Ostatnia okazja byla w Korniku, nastepna bedzie w saunie 😉
Dobry wieczór raz jeszcze.
Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Dobry wieczór raz jeszcze.
Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Dobry wieczór raz jeszcze.
Bardzo dziękuję za miłe słowa powitania.
Panie Sławku,
ser Bl? Castello jest serem pleśniowym, łagodnym o stosunkowo delikatnym zapachu (inne dostępne tutaj „kolory”, jak np. czerwony, czarny, biały, złocisty Castello mają intensywniejszy zapach i ostrzejszy smak). Jadam go od czasu do czasu i uważam, że jest dobry. Arla, mleczarnia produkująca ten ser, jest obecna na rynku polskim, więc p. Antek ma z pewnością rację, że można go w Polsce kupić. Ja, będąc we Wrocławiu, jadam tylko produkty polskie, więc nie interesowałam się, jakie duńskie produkty są w Polsce. Nie wiem, czy odpowiedziałam na Pańskie pytanie.
Panie Antku, ten mój zaawansowany wiek powinnam pewnie była napisać w cudzysłowiu, bo wcale „zaawansowanie” się nie czuję. Tylko te moje umiejętności kulinarne do wieku adekwatne raczej nie są – bo mistrzynią garnka i patelni to ja nie jestem, ale na naukę nigdy nie jest za późno, więc ciągle się uczę i spadli mi Państwo prosto z nieba.
Kończę i życzę dobrej nocy.
Antku, tak, pod Snieznikiem. Mysmy te powodz przezyli na wlasnej skorze 🙁 Ten dom pewnie tez widziales, przy szlaku na Snieznik, nad potokiem, ostatni po prawej stronie drogi na samym koncu wsi. Potok dotarl pod sam dom, ale nie wtargnal. To byly dni najwiekszej grozy w moim zyciu, a nasze dziecko uznalo tamte wakacje za najpiekniejsze ze wszystkich, bo po powodzi potok naniosl piasku i przy brzegu zrobilo sie fajne miejsce do zabawy. Po zimie 2005/2006 z opadami sniegu od listopada do kwietnia moja rodzina miala dosc i zateskniwszy do cywilizacji kupila dom w Polanicy, a ten w Miedzygorzu sprzedala w tym roku 🙁
Leno!! Dzięki, trochę czekałem….ale w końcu spadło kilka kropli OOXX.
Z Kanady długi transfer. 🙂
Antku, pale ja, pale zreszta wszystko, odpowietrznik mnie juz nie dymi, bo ile mozna, kazdemu sie znudzi, a co dopiero takiemu odpowietrznikowi, wysylkowo co chcialbym?, to ” tylko ” serce, ale przeciez zadna poczta tego nie zaakceptuje, wezmie takie i zaplesnieje w wagonie i kto ma za to bekac? panstwowa firma?
w zw. z tym proponuje wymiane istotnosci w okolicznosciach osobistych, dam po prostu cynk, jak bede ladowal w Stolicy, wez wolne, a reszta moze nas zaskoczy? pojdziemy na zywiol, przepustka od Lepszej wskazana, albo, jeszcze chetniej, obecnosc Lepszych mile widziana, dziatwe jednak lepiej powierzyc Tesciowej
chcialem cos o oliwie wtracic, ale zeszlo w ludzi i zapomnialem, zreszta Ludz tez oliwa i takim Go wole, humanizm oliwny jest bez granic, nadieju
odpusccie, jestem po Chinczyku
Nemo, dobrze możemy się tykać. W Danii wszyscy są na ty, ale w Polsce przecież nie, więc nie chciałam nikogo urazić, stąd ten wersal.
Chciałabym jednak przeprosić za mimowolne rozmnożenie, ale WordPress ciągle mi pisał, że Error, więc dodawałam ten komentarz kilka razy i się porobiło, przepraszam (jest to mój debiut blogowy). Jak teraz znów mi napisze, że Error, to już nie wysyłam!
Dobranoc
Ulka, niezly debiut, wszyscy, a przynajmniej wiekszosc przez to przeszla, Ty kurde tez z Wroclawia? ladne jaja, blogowisko robi sie solidnie zawroclawszczone:)
Castello w tylu kolorach? sie zas czegos nauczylem, zdecydowanie powinienem wiecej podrozowac
Mlody sie uteatrzyl i glodny, spadam napasc potomka, Rudy juz gleboko spi po intensywnym marszu, do jutra
XXOO
Urszulko, witam, wjechalas kilka razy czym sie przypieczetowalas na stale.
Mis 2, moze bys strescil opowiesci Pana Piotra Na Tok? Ja nie mam dostepu „pretty please with a sugar on the top”.
Buzia,
Lena
Piotrze, juz wrocilem z eteru w ktory mnie wyslales.
Wino bylo wspaniale i ja otrzymalem zaproszenie do zwiedzenia innej prywatnej gorzelni w sasiedniej wsi. Wyglada na to, ze wszedlem do towarzystwa. Troche co zostalo w butelce z bolem serca oddalem gosciowi, zeby dal rowniez sprobowac swojej rodzinie. Prawde mowiac za taka cene, to ja bym tego wina nie kupil. Nasze miejscowe i z niedalekiej zagranicy wcale jemu nie ustepuja. Technika wina barrique od lat zadomowila sie u nas na dobre tak bardzo, ze nawet lezakuja teraz wina biale. Ja osobiscie wole z tych beczek jednak czerwone, ciezkie odmiany.
Po zakonczeniu wizyty jeszcze raz przejrzalem liste dostepnych audycji satelity Astra. Wszystko sie zgadza z tym co napisalem. Czy w Polsce jest jakis kompletnie inny system telewizyjny i radiowy, wlasny system satelitarny, rozny od europejskiego czy tez jeszcze to wszystko siedzi na sputnikach a moze juz na Tarczy Antyrakietowej tylko my jestesmy tacy zacofancy. Czy w ogole istnieje jeszcze radio i telewizja panstwowa i jak to sie nazywa. Gdyby bylo to mozliwe to czy mozna byloby kupic a najlepiej zaprenumerowac plyty z Twoimi audycjami telewizyjnymi i radiowymi.
Dzieki Twojej pomocy udalo mi sie zaprenumerowac „Polityke” papierowa i to czego nie przeczytam w internecie doczytuje spokojnie podczas bezsennych nocy kiedy gryzie mnie sumienie.
W oczekiwaniu na jak zwykle dobre rady kresle sie
Pan Lulek
Panie Lulek,
Ttylko nie to co Pan wie.
X ( A Alicja niech sie denerwuje)
Lena
Panie Lulku audycje z udziałem Pana Piotra są do posłuchania tutaj :
http://serwisy.gazeta.pl/tokfm/0,82891.html?str=1
Trzeba tylko kupić głośniki za parę euro.
Misiu, nie ma o Austrii i Panu Lulku w linku, ktory podales. Z Austrii jest datowany 8-30-97 stary wpis.
Będzie za kilka dni.
Okoniu gdzie się podziewałeś ,że dodzwonić się trudno. Łącze mam poprawione i chciałem sprawdzić.
Urszulo,
Twoje kłopoty z WordPress spowodowane są jednoczesnym użyciem skandynawskiego „a z kółkiem” w nazwie sera i polskich znaków diakrytycznych („ogonków”).
Z niezrozumiałych dla mnie powodów WordPress protestuje i umieszcza znak zapytania zamiast tego „a z kółkiem”.
Metoda jest prosta:
Po otrzymaniu takiego protestu otwórz drugie okno i sprawdź czy twój wpis został umieszczony.
Misiu, jutro mam Thanksgiving. To dzis barloze do 3 rano, zeby jutro gosci przespac. Tacy interesujacy. Nikt juz nie ma poczucia humoru. Wszystko biora powaznie. Jak malpa. Ale indyka i tak bede musial rznac. Rytualnie. Nozem, sekatorem, pilka elektryczna, czym by nie bylo, zeby sie cholernik nie rozpadl. I bede sie musial zachwycac slodkimi kartoflami, kukurydza, budyniem z marchewki i jeszcze wszystkim dziekowac, ze mnie znosza. Paciorek rytualny musze sobie przepowiedziec, zebym sie znow nie jakal i nie chlapnal czegos na czym sie gawiedz nie pozna, a paniusie obraza. U Ciebie rano – Happy Thanksgiving Misiu ! Za stolem ciagle nowi – w tym roku przybyla Orca z Seattle – Happy Thanksgiving to you, Orca, enjoy your turkey ! Widzisz, Misiu, jestem i jeszcze zyje (ale co to za rz….) Dzwon, kiedy chcesz.
Misiu, o trzeciej popalancilo mi sie – Thanksgiving jest pojutrze, w czwartek, ale tyle o tym gadania, taki rejwach, ze leb peka. Ide spac.
Pan Lulek bradziazy sie do pozna i po australijskim winie austriackie gadanie produkuje, Okon przygotowuje sie do dziekowania, wiec nie spi po nocach, a Mis i ja nie rozwiazujemy zagadki, choc wszystko wiemy 😉 A dlaczego? Bo ja dostane „Nauczke” (od Lulka), a Mis juz ma 🙂
Przejrzalam wczorajsze wpisy i widze, ze Urszula z Danii wjechala tak efektownie i efektywnie, ze nikt nie zauwazyl Ewy i jej lnianego oleju 🙁 Tymczasem bardzo mnie interesuje, skad Ewa (jej mama) bierze swiezy olej i jak go przechowuje (w zamrazalniku?), bo wiem, ze juz po kilku dniach staje sie on gorzki i nadaje raczej do konserwacji drewna niz organizmu. Podobno dobry jest do zmniejszania agresywnosci kwasu zoladkowego i zbawienny w chorobie wrzodowej, a takze przydatny w malarstwie i produkcji lukow (Slawku, smarujesz twoj luk olejem?). Moj maz konserwuje nim swoje karabiny 😉 No i jeszcze jest linoleum 🙂 W moim odleglym dziecinstwie zdarzylo mi sie raz pomagac w zbiorze lnu (wyrywa sie z korzeniami) i ogladac roszarnie nad jednym lubuskim jeziorem, a teraz prawie wszystko, co öniane, pochodzi z Chin 🙁 Czy jeszcze gdzies w Polsce mozna napotkac blekitne pole kwitnacego lnu?