Wina na kolację
Marta Norkowska (cytowana tu dość często) w swej książce „Najnowsza kuchnia wytworna i gospodarska” wydanej w 1903 roku podpowiada menu kolacyjne z doborem win stosownych do poszczególnych potraw. I są to wina nam dobrze znane, a ich wybór i dziś byłby dobrze przyjęty przez stołowników.
„Gdy zarząd w kuchni i przy stole należy wyłącznie do pani domu, do obowiązków gospodarza należy wybór win i wszelkich napojów mających być podanych w czasie obiadu lub kolacyi. Nie mówię tu o codziennych obiadach ani o skromnych zebraniach rodzinnych, tam bowiem zdrowie, zwyczaje i zasoby pieniężne rządzą i przemawiają; zupełnie inaczej się. ma z wystawnemi ucztami, wykwintnymi festynami – tu kuchnia z piwnicą musi iść w parze, gdyż losy obiadu zależą nietylko od dobroci wina, ale i od porządku, w jakim bywają podawane. Bo jeżeli potrawy smacznie i wykwintnie wykonane a podane z niejakim artyzmem są zaszczytem uczty, to dobre wina są jej duszą i radością – jest więc rzeczą wielkiej wagi wiedzieć, jakie wina i w jakim porządku trzeba podawać.
Przy przekąskach, jeżeli są ostrygi, stawia się odrazu na stół białe wino burgundzkie: Chablis lub Montrachet albo lekkie reńskie, a dla panów można dać kilka gatunków piwa; po zupie podaje się wina hiszpańskie: Maderę, Portwein lub Xeres; przy rybach, wino lekkie białe francuskie lub reńskie. Jeżeli, razem z rybą lub po rybie podajemy potrawę mięsną n. p. rozbef, polędwicę, pasztet na gorąco itp., to konieczne lekkie wino czerwone Bordeaux albo lekkie węgierskie; razem z ponczem lub sorbetami, ukazuje się słodkie wino francuskie Ch. d’Yquem, Latour blanche – przy pieczystem podaje się stare wina czerwone bordoskie i nieodzowny Burgund – wina te dają się i w dalszym ciągu, jeżeli po pieczystem podaną bywa potrawa zimna jak: Galantyna, Pasztet Strasburski, Homary itp. Już przy jarzynach ukazuje się król win – szampańskie, które też dalej przy leguminach bez przerwy podawane być winno. Na zakończenie, przy deserach i cukrach, jako hołd damom należny, podawane bywają stare Tokaje i Miody – a czasem na uwieńczenie jakiegoś nadzwyczajnego festynu, niechaj ostatni toast, ostatnie „kochajmy się” spelnionem zostanie tym boskim nektarem: Lacrimae-Christi, albo starym omszałym węgrzynem.
Butelki z winem otwarte, powinny być poustawiane na stole, odmieniając czerwone wino z bialem; tylko szampańskie może stać na boku zamrożone. ‚
Obiad wystawny na 10 – 20 osób.
Kawior … Ostrygi . . . Chablis.
1. Rosół po królewsku . .
Zupa żółwiowa … Madeira, Xeres.
Paszteciki
2. Łosoś na gorąco, sos tatarski i holenderski. Sauterne, Rudesheim.
3. Comber sarni, sos truflowy – Margaux, Węgierskie.
4. Poncz rzymski . . . Ch. d’Yquem.
5. Indyki, Perliczki, . . .
Kuropatwy, Jarząbki, . H. Brion, Ch. Lafitte.
Sałaty, Kompoty . . .
6. Homary na zimno, sos Remoulade Chambertin.
7. Karczochy Pommery, Monopole,
Szparagi Clicquot.
8. Soufle morelowe. Bomby z lodów.
9. Desery, Owoce …. Tokaj.
10. Kawa Likiery-Koniaki.”
Nie jestem pewien czy poradziłbym sobie z taką kolacją. Nawet jeśli by ona trwała wiele godzin. Widać dawniej mieli ludzie większe apetyty.
Komentarze
dzień dobry ..
ja na pewno bym nie dała rady zjeść a nawet spróbować wszystkiego …
yurek .. 🙂
Alino znalazłam ten film „Wspominać rzeczy piękne” co oznacza, że był u nas grany .. za rolę w tym filmie Isabelle otrzymała Cesara dla najlepszej aktorki roku … będę polować w tv by zobaczyć ..
Drugi raz mi Łotr zeżarł i nie wiem, czy może napisałam coś nieprzyzwoitego, czy nie życzy sobie W.Jaruzelskiego, czy pikiety, czy „Naszości” czy Disslowej?
Przeszło – to już całkiem nie wiem co takiego było w opisie reakcji poznaniaków na spotkania autorskie (dla Nisi).
Nie sądzę też, żeby coś specjalnie oburzającego było w przypominaniu scen kolacyjnych z „Emancypantek” Prusa i z odpowiedzi Madzi na ” Pani białe, czy czerwone” – „A wszystko jedno”. Widać Łotr się przejął kryzysem i nie chciał puścić skromnego bufetu na 60 osób (Disslowa) ani końskiego łba przed hetmanem (Ćwierciakiewiczowa) A byłam ciekawa co się pło pod ten koński łeb.
Mnie też się to wydaje nie do zjedzenia, ni do wypicia. Jemy mniej, inaczej i chyba nie musimy żałować takich wielogodzinnych uczt.
Jolinku, warto ten film obejrzeć. Dla ciekawości, dołączam anons nowego filmu z Jean Dujardin, którego widziałaś we francuskiej parodii J. Bonda (wspominałaś o tym). Film jest czarno-biały, niemy i kandyduje do Oscara. Jeszcze nie widziałam.
http://youtu.be/Uj4TQXOgesU
No to doczytalam wczorajsze.
Pasozyt nr 2 imienia jeszcze nie ma, bo sie nie mozemy zdecydowac. A do tego tyle warunkow, to nieszczesne imie musi spelnic, ze ona chyba bedzie po prostu Zosia 2.0.
Nowy z ta Warszawa, to troche tak: kazdy, co to tylko pokoj wynajal byl od razu warszawiak, wiec reszta sie zaczela z nich podsmiewywac.
Tutaj to wyglada zupelnie inaczej. Nawet ludzie mieszkajacy od pokolen w Kampali (z wyjatkiem Baganda, ktorzy akurat naprawde stad sa „od zawsze”) zapytani skad sa, podadza nazwe jakies wioski. Ugandyjczyk bez wioski nie jest prawdziwy i juz.
Zofia sie zbytnio dzisiaj nie mogla zdecydowac, czy ona chce do przedszkola, czy tez nie. Jak znam zycie, to z powrotem do domu bedzie ten sam problem.
Dylematy dla 21 miesiecznej panienki sa powazne, no bo w domu mama i aunty Betty, a w przedszkolu dzieci, zabawki i aunty Hope.
W przyszlym tygodniu jej tego zaoszczedzimy, bo jesienne wakacje sie zblizaja i polecimy nad ocean. Zanim mi tu jakis madrala zacznie wypominac, ze Uganda oceanow w poblizu nie ma, to powiem, ze owszem nie ma, ale Kenia ma. O!
I tak lecimy do Mombasy na 5 dni pokazac dziecku place i ocean, obezrec sie rybami, krabami itp. i odwiedzic przyjaciela, polujacego na piratow.
Jutro za to bede eksperymentowac z jablecznikiem. Tzn musze wykombinowac przepis na jablecznik. Ulubiony zazyczyl sobie wersje z amandelspijs (rodzaj pasty migdalowej) i teraz bede myslec jak to zrobic…
Nirrod – nie kombinuj, poczekaj na Nemo; ona coś takiego wypieka, a jej przepisy się sprawdzają.
Haneczko w metrykę mojej Teściowej nie wierzy jeszcze parę innych osób
Maria Luiza(i jeszcze to wspaniałe imię!)ma siostry równie dobrze wyglądające.Mama Teściowej zmarła w wieku 101 lat trzymając się do końca zupełnie nieźle i popijąc regularnie wino do obiadu(to a propos dzisiejszego tematu)Twierdziła zresztą,że może pić tylko czerwone,bo widać je w kieliszku,
a wino białe,czy też wodę w szklance trudno dostrzec.Wiadomo,w wieku 100 lat wzrok trochę jednak słabnie 😉
Jolinku-też wybiorę się na ten ?czekoladowy? film !
A do „Wspominania rzeczy pięknych” też skutecznie mnie razem z Aliną
zachęciłyście 🙂
Haneczko w metrykę mojej Teściowej nie wierzy jeszcze parę innych osób
Maria Luiza(i jeszcze to wspaniałe imię!)ma siostry równie dobrze wyglądające.Mama Teściowej zmarła w wieku 101 lat trzymając się do końca zupełnie nieźle i popijąc regularnie wino do obiadu(to a propos dzisiejszego tematu)Twierdziła zresztą,że może pić tylko czerwone, bo widać je w kieliszku,a wino białe,czy też wodę w szklance trudno dostrzec.Wiadomo,
w wieku 100 lat wzrok trochę jednak słabnie 😉
Jolinku-też wybiorę się na ten ?czekoladowy? film !
A do ?Wspominania rzeczy pięknych? też skutecznie mnie razem z Aliną
zachęciłyście:-)
Dzień dobry Blogu!
Zza zaśnieżonych na nowo gór nieśmiało wygląda słoneczko, będzie lepiej 🙂
Pyro,
Nirrod chyba mojej pomocy nie potrzebuje. „Kużden (jak mawiał jeden profesor) jeden Holender i kużna jedna Holenderka”, nawet wżeniona, wie jak się robi „amandelspijs” czyli masę marcepanową, albo ma ją gotową w słoiku.
Ja użyłam takiej gotowej masy jako podkładu pod jabłka na cieście francuskim, Alina bodajże cytowała tu nawet filmik, jak robią to Francuzi, żadna filozofia…
Nad ocean do Mombasy poleciałabym natychmiast 🙄
Ja też 😀
Amandelspijs to ja mam dwie paczki w lodowce. Sama robic chwilowo nie moge, bo „jajkow” surowych mi jest nie wolno.
A co do ciasta, to kombinowanie jest sama przyjemnoscia. Chwilowo chyle sie ku ulozeniu warstwi migdalowej na ciescie i na to jablka a na to znowu warstwa kruchego.
Z drugiej strony moze by tak zrobic kruszone ciasto z jablkami i wkruszyc tez w to amandelspijs…
Takie to mam wlasnie dylematy na dzis.
A no i jeszcze musze przypomniej Franciszkowi, ze warzywa trzeba spryskac…
Wlasnie poszlam do ogrodu po piertuszke „korzenna” i az sie zaczelam zastanawiac, czy przez przypadek selera nie posadzilam. Przez tutejsza ziemie pietruszka rosnie okragla.
Co mi przypomina jeszcze jedno. Nemo, czy ty w koncu Ugande odwiedzilas?
Hej, Nirrod!
Widocznie faktycznie tu nie zaglądasz albo bardzo rzadko, bo o Ruandzie, Ugandzie i Kenii sprawozdawałam tu z obrazkami zaraz po powrocie z Afryki. Spałam nawet w ZOO w Entebbe 😉
Tu moje wspomnienia znad oceanu
Pyro, jeszcze się nie odnalazłem na dobre, nie wiem nawet, kiedy to nastąpi, ale wczoraj trafiła się wolna chwilka.
Miałem okazję bywać we Francji od dość dawna, bo prawie 50 lat od pierwszych wizyt minęło i chyba właściwie zrozumiałem, co miałaś na myśli. Ale według moich obserwacji wdzięk, stosunek do własnej kobiecości i nawet sposób chodzenia ma związek ze strojem i makijażem. Oczywiście są wyjątkowe istoty, które nawet w worku parcianym zachowują pełnię swoich zalet promieniujących z buzi i postawy.
Moje pierwsze związki z Francją to paryskie kuzynki, których dziadek był moim wujem. Dziadek był jedynym śladem polskości. Inna, liczniejsza rodzina z departamentów Nord i Pas-de-Calais to Polacy.
Jest jeszcze inna kwestia związana z tynm, o czym pisała wczoraj Pyra. Ludzie na Zachodzie przeciętnie są bardziej otwarci i życzliwsi sobie niż u nas. W innych przechodniach nie widza wrogów, więc częściej się uśmiechaja do obcych i wydają się swobodniejsi. To też wpływa na wrażenie, jakie sprawiają tamtejsze kobiety. Mam nadzieję, że i my kiedyś staniemy się podobni.
Zacząłem wpis o 8 rano, ale musiałem przerwać. A chciałem się odnieść do wina. Brion, Lafitte jako lekkie bordeaux brzmi zachęcająco. Xeres, jerez czy z angielska sherry to w samej rzeczy Hiszpania. Co do porto i madery mam pewne wątpliwości, ale z perspektywy nadwiślańskiego kraju w 2003 roku wsio ryba.
Autorka nie pisze, jakie to szampańskie powinno stac z boku zamrożone. Sądząc z pozostałych w rachubę wchodzi chyba tylko Dom Perignon Oenoteqe 1995. Smacznego
Stanisławie,
ten obiad był wydawany ponad 100 lat temu 🙄
A do karczochów polecane są Pommery i Monopole oraz Wdowa C. do szparagów. Wskazówki jednoznaczne, a rocznik? Jakoś się dobierze 😉
Zamrożona może być wódka (nie ma jej w propozycjach Norkowskiej), szampany się chłodzi 😎 😉
Faktycznie od wiosny jakos sie nie zbieralo na blogowanie. Pewnie od stycznie znowu bedzie z tym ciezko.
Tiwi Beach, to mniej wiecej to samo miejsce, do ktorego lecimy w niedziele. Bedziemy odrobinke bardziej na poludnie w Diani Beach.
Nirrod nemo została nawet teściową w tej Ugandzie .. piękny ślub nam pokazała … 🙂
Alino to nie ja pisałam o tym filmie bo niestety go nie widziałam .. ale bardzo Ci dziękuję za podpowiedzi różne dotyczące kina francuskiego bo niektóre klimaty są mi bliskie ..
Ciagle się coś dzieje:
http://400lat.amu.edu.pl/
gotowanie w biegu 🙁
Miłego dnia 🙂
Nisiu, tu rolowane kurczę http://adamczewski.blog.polityka.pl/2010/10/01/oda-do-placka/#comment-244891
Nirrod, osobiście znam przypadek Marcina i Martina, ale tam ósemka dzieci była i rodzicom inwencja siadła 🙄
Errata http://adamczewski.blog.polityka.pl/2010/10/01/oda-do-placka/#comment-244934
I już wiadomo dlaczego Pyry za Krakauerami nie bardzo, i na Smoka Wawelskiego mówią brzydko i bez szacunku.
@stasiu:
wlasciwie to tobie, a nie kaczorowi,
nalezy sie miejsce na skalce…
@gospodarz:
troche luk i niescislosci(patrz n.p. @nemo),
ale jak zwykle zaplodnil mnie pan, dziekuje…
nie stac mnie na homary i wdowy,
ale prawde mowiac szczerze sie z tego ciesze,
bo wole inne rzeczy,
n.p.kupilem za rogiem, w aquafarmie, pstragi,
a sos tatarski w robocie…
na deser, oczywiscie, tokaj.
p.s.
robcie sami majonez
-warto!
Nemo, do dzisiaj, miło Ciebie wspominamy.
Byku, jak znajdziesz metode na robienie pasteryzowanego majonezu w domu, to prosze bardzo, moge robic.
Szczegolnie, ze chwilowo chyba caly transport majonezu do Kampali utknal w porcie w Mombasa, bo jedyne co mozna kupic, to Hellmanns. brrry…
Oficjalnie rzecz biorac ZOO w Entebbe nie jest ZOO, tylko centrum edukacji, ale chyba tylko pracownicy tak o tym mowia.
http://www.youtube.com/watch?v=rY0WxgSXdEE
to w ramach komantarza do ostatnich wydarzen w swiecie (niepotwierdzinych, ale co mi tam…
@nirrod:
tez wiem, ze slow food to utopia,
realizowalna li tylko w niezwykle sprzyjajacych okolicznosciach
(przynajmniej jeden oligarcha jako gosc-patrz:jaimie)…
ale szczerza mowiac…
sa gorsi od hellmansa.
@byk
owszem sa. ja tez kupilam i sie ciesze, ze mam, ale mieszkajac wczesniej u Belgow za miedza, rozbestwilam sie i chce miec majonez porzadny a nie, blada galarete.
Zreszta zaopatrzenie w tutejszych sklepach jest zupelnie dziwne. Kikoman? Bialy ocet balsamiczny? Prosze bardzo. Cukier? Pieluchy? Majonez? Moze jeszcze kiedys dojada…
@nimrod:
don´t panic!
mamy jeszcze restauracje na skraju galaktyki…
no i zawsze pozostaje piknik na skraju drogi…
Chcialbym tu zauwazyc/dodac ze wina – z XVIII w, XIX w ale nawet te z poczatku XX w byly robione i smakowaly zupelnie inaczej, niz te ktore pijamy dzisiaj.
Te najlepsze byly (pewnie) rownie dobre jak te najlepsze dzisiaj, ale te srednie …. Pamietam wina wloskie z lat szescdziesiatych i teraz (probowane na miejscu w winnicach) – nie ma porownania.
Wszak pierwsza Sas-sicaia ujrzala swiatlo dzienne dopiero w 1968 r.
PS oczywiscie zjadlo mi pierwszy wpis z powodu nazwy wina
Panic? who’s panicking?
Stwierdzam tylko fakty. W porownaniu z PL przed 89, to tutaj jest sklepowy raj na ziemi a do tego caly rok cos rosnie. W tej chwili rosnie jakby sie szaleju najadlo, bo pora deszczowa. Glodni nie bedziemy a Z. juz dosc duza, zeby zaczac zaprzyjazniac sie z nocniczkiem.
Bez cukru tez w ostatecznosci przezyje. Swoja droga z tym cukrem to tak, ze bialy w sklepach jest. Nierafinowanego za to zaczelo brakowac.
Panuje tu powszechne przekonanie, ze bialy cukier jest mniej slodki…
Nirrod – nigdy nie próbowałam ale może proszek żółtkowy jako bazę? Bo oliwy u was chyba nie brakuje. Brak cukru w kraju, gdzie rośnie trzcina cukrowa? To trochę tak, jak u nas swego czasu wódka na kartki. Długo nie wiedziałam, co będzie dzisiaj na obiad – wyjęłam pudło z jakąś mrożonką, z którego spadła etykieta. Rozmroziło się – wygląda na plastry szynki pieczonej. Spora porcja w nieciekawym sosie. Myślę, że dołożę do tego sosu pomidory rozrobione z ziołami włoskimi (pisze na torebeczce, że do pasty i pizzy) i nie wiem, czy dogotować gruby makaron, czy zjemy z chlebem i surówką. Nie wiem też kiedy Młodsza wróci, bo wyjazd do Włoch i Francji w sobotę, czyli pojutrze, a cała wycieczka jak zwykle na plecach tego głupiego, co się da wrobić – 54 osoby (ubezpieczenia, kwesty, wynajęcie albo udostępnienie placu wyjazdowego dla autokaru, uzgodnienia z biurem podrózy i przewodnikiem) ona dla siebie tez musi zakupić euro i jakąś zywność, w pracy szkolenia, konferencje i sprawdziany. W domu ataki paniki i lekkiej histerii. A ja mam na to cłe zło świata znaleźć radę i lekarstwo.
Chyba tylko z ciekawosci jaka zrobia mine w sklepie, zapytalabym o ten proszek zoltkowy 😀 😀
Trzcina, owszem rosnie, nawet duzo. Tylko na polnocy uroslo nam teraz nowe panstwo pt. Sudan Poludniowy. Forsy maja duzo, rolnictwo lezy, apetyt na cukier jest.
Z tej okazji tutaj cukier jak jest to kosztuje miedzy 1,5 a 2 euro za kg.
Tutejszy „Panstwo to ja” prezydent Museveni wydal wszystkie pieniadze jakie byly na kampanie wyborcza i teraz nie ma jak rynku probowac regulowac.
Do tego plotki niosa, ze ma u najwiekszego producenta cukru dlug prywatny w wysokosci 30mln dolarow. Ostatnio chcial go splacic dajac w uzytek owej firmie ostatni kawalek lasu deszczowego na wschod od Kampali.
A wszystko, to to dla nas bardziej jak ciekawostka, bo nasze pensje wyplacane sa w Europie i do tego w euro, a jak czegos strasznie by nam mialo brakowac, to nam rodzina przysle, lub tez sklep internetowy, ale dla lokalnej spolecznoscie marnie to chwilowo wyglada.
Ogromnie ciekawe rzeczy piszesz, Nirrod. Europa wierzy, że Północ połozyła łapę na ropie Sudanu płd, a Sudańskie dzieci umierają z głodu. Tymczasem wygląda na to, że wystarczy poczekać na lokalnego furera i będzie jak w raju?
Gdzies mnie zawialo i wyladowalam w lozku. Kaszle tak strasznie, ze spac sie nie da …chyba juz czas by schodzic!
Buziaki,
Zeby to bylo takie proste. Sudan Pld. ma forsy jak lodu. Jesli rzad by sie zachowal rozsadnie i zamiast inwestowac we wlasne kieszenie, zainwestowal w infrastrukture, gospodarke i wyksztalcenie, to mlekiem i miodem by plynelo.
Ja sie jednak spodziewam, ze rzad bedzie sie glownie sam bogacil i kupowal opzycje, coby im nie przeszkadzala rzadzic.
Poczekamy zobaczymy. Sudanskie dzieci w niektorych czesciach kraju nadal gloduja i pewnie tak szybko pomocy od wlasnego rzadu nie dostana.
Szczegolnie, ze az tak wielkie te zloza ropy nie sa i chwilowo sa wg. wszelkich prognoz na szczycie wydobycia, co oznacza, ze z biegiem lat przychody sie beda zmniejszac.
Lena – nie wydziwiaj. Pierwszy raz w zyciu kaszlasz? Mały tydzień i minie.
Kuruj się i nie zaraź Maluszka.
Witam Szampaństwo.
Nirrod, pisz więcej!!!
Pogląd Jerzora na sprawy afrykańskie (był jakiś czas w Nigerii) jest taki – jak ludzie na takim kontynencie mogą umierać z głodu, tam na okrągło coś rośnie, na okrągło!
Pomijając obszary pustynne, faktycznie – MOGŁOBY rosnąć, gdyby ktoś się za to wziął. Ciekawią mnie Twoje obserwacje na ten temat, bo ludzie, którzy bywali, pomieszkiwali albo odwiedzali Afrykę (nieważne, jakie państwo) powtarzają to, o czym pisał Kapuściński – mentalność człowieka Afryki jest taka, że jutro nie istnieje, jest dzisiaj i dzisiaj się martwisz, co zjesz i czy w ogóle. Jutro jakby nie istnieje, o jutro będę się martwić jutro.
Ja mam w pamięci obserwacje mojej kulieżanki klasowej z Afryki Pd., bądź co bądź najbardziej rozwinięty kraj na kontynencie. Przemieszkała (i nadal mieszka) tam prawie ćwierć wieku.
Cichal,
masz serdeczne pozdrowienia i życzenia zdrowia od naszej „francuskiej łączniczki”, czyli od Anki z Montrealu. Ewa też ma pozdrowienia, i zyczenia zdrowia, bo przy rekonwalescencie trzeba mieć zdrowie 😉
Do Anki wybieramy sie w przyszły weekend, nie widzieliśmy się ze sto lat.
Mogłoby rosnąć, gdyby ktoś się za to wziął???
To już bardziej demagogicznie i pogardliwie się nie da? Przecież tam nic nie leży odłogiem jak miejscami w Polsce.
W takiej Ugandzie, gdzie rośnie „na okrągło” i każdy spłachetek ziemi jest uprawiany, ludzie nie głodują, a jednocześnie jest mnóstwo niedożywionych dzieci i dorosłych, bo odżywiają się głównie węglowodanami, mało kogo stać na mięso i inne źródła białka. Ludzie nie mają pracy i dochodów, za to mają mnóstwo dzieci, 50 procent społeczeństwa nie ma jeszcze 15 lat!
Nie chce mi się już powtarzać o uprawach pasz dla europejskich fabryk mięsa, dumpingowych cen pszenicy i kurczaków z importu czy innych wykwitach tzw. pomocy rozwojowej, bo była już o tym dyskusja, ale nie cierpię tego wyższościowego tonu, bo ktoś tam przed wielu laty był w Afryce 🙄
A w południowej i wschodniej Kenii i Somalii jest susza i nic nie rośnie, a na dodatek jeszcze są tam problemy polityczne, wojna, uciekinierzy i brak wszystkiego…
@nimrod:
pozdrowienia dla czarujacego a-tomka!
tylo sikorki mnie ratuja…
bardzo smaczne, cholera…
Nemo nie masz sie co oburzac, bo tutejsi politycy tez tak mowia. Museveni ostatnio oswiadczyl, ze jak sie komus nie podobaja rosnace ceny zywnosci to niech wroci na wies albo zacznie uprawiac warzywa w ogrodzie.
W Ugandzie nie kazdy skrawek ziemi jest uprawiany. Zalezy od tego kto gdzie i dlaczego. Tacy Karamajong za szybko nie beda uprawiac, bo od pokolen sa pasterzami i do tego zyja na terenach czesto dotykanych susza.
Ludzie w Ugandzie tez gloduja, na polnocy glownie dlatego, ze przez iles lat mieli wojne i jeszcze sie do konca nie pozbierali. W Kampali ze wzgledu na brak pieniedzy i brak ziemi.
W Sudanie problem jest inny. Wojna zmusila ludzi do opuszczenia ich ziemi i uzaleznila od pomocy. Do tego polnoc traktowala ich przez lata jak idiotow, wiec wiekszosc to analfabeci z politykami wlacznie.
Dieta to zupelnie inna para papci, bo tez zalezy gdzie w Ugandzie sie jest. Basoga jedza glownie matooke, przy czym mezczyzni moga jesc wszystko a kobiety moga jesc tylko wolowine i kozline.
Glownym zrodlem bialka jest fasola.
50% spoleczenstwa nie ma 15 lat bo AIDS, ale rowniez zla opieka zdrowotna, ktora powinno zajac sie Panstwo, ale ma w nosie.
Problemem tutaj jest rowniez wielodzietnosc, bo o antykoncepcji malo kto slyszal, a jak slyszal, to go nie stac.
Do tego wiernosc malzenska nie jest tutaj zbytnio popularna…
Zaraz – aktualnie jest źle, na co składają się kłopoty przyrodnicze, polityczne, społeczne i zapóźnienie cywilizacyjne. W porządku – źródła są wielorakie i skomplikowane. Jednak mnie interesuje przyszłość tych ludów i tego kontynentu – nie za milenium, a – powiedzmy – 50 lat. Co ich czeka?
Witam.
To się zaczyna. Jaką drogę wybiorą?
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/co-czeka-libie-to-najbardziej-prawdopodobny-scenar,1,4886286,wiadomosc.html
Nemo,
ja jestem zawsze pogardliwa i demagogiczna, wiadomo, tak mnie zdiagnozowałaś.
Zaznaczam – podałam za obserwacjami ludzi, którzy tam bywali i niektórzy są i mieszkają tam długo, nasłuchałam się, sama widziałam coś niecoś w Afryce Południowej, tym raju afrykańskim na afrykańskim kontynencie.
Zaznaczyłam również, że to, o czym opiszę, nie dotyczy obszarów pustynnych.
Wyższościowy ton masz Ty – „bo ktoś tam kiedyś był w Afryce”. Nie „ktoś tam”, tylko Jerzor (wspominałam niejeden raz), i to nie chwilę, a dosyć długo, co zaobserwował, to jego – i jasne, że są to subiektywne odczucia. Podobnie, jak subiektywne uczucia są Kapuścińskiego, który opisywał swoją Afrykę, a bywał tam długo i często.
Będąc gdzieś tam w świecie poruszasz się po pewnym obszarze i nie sposób odbierać tego inaczej, niż subiektywnie.
Z subiektywnych wrażeń iluś tam osób, plus lektury, a może też sami mamy okazję być choć na chwilę…i tak dalej składa nam się pewien obraz.
Tyle.
No pewnie, wystarczy aby apodyktycznie i jednym zdaniem zdiagnozować przyczyny głodu w Afryce, największym kontynencie świata.
Niech się ktoś za to zabierze.
Na razie zabierają się w Libii.
Byłam w ogrodzie po ostatnie pomidory, kabaczki, kwiaty cukinii. Szpinak posiany przed tygodniem nieśmiało się zieleni, może jeszcze coś z niego będzie.
Moi Drodzy – dyskutujmy o problemach, a nie ułomnościach naszych charakterów i intelektu. W tej chwili Niemiec, który nazywa się Tarara (imię ma też egzotyczne ale nie pamiętam) gra I koncert skrzypcowy Wieniawskiego. Gra bardzo dobrze -= tylko nie wzrusza.
Największym kontynentem świata jest Azja. a Ty Alicjo nie jesteś zawsze pogardliwa i demagogiczna, ale każdemu z nas to się od czasu do czasu zdarza. Nemo tego nie napisała, przysięgam. Tragedia Afryki jest jednak ważniejsza od kłótni.
Wybacz, ale nie podzielam Twego zdania.
Ciastka – Afrykę zbawią ciastka.
http://www.youtube.com/watch?v=tZ46Ot4_lLo
Placku, czyjego zdania nie podzielasz, Alicji, czy Nemo?
Placku – już jedna osoba przepisywała ciastka na biedę i głód. Pamiętasz czym się to skończyło? Psinco! Wcale się nie skończyło. Truje do dzisiaj.
Krycho – Zwróciłem się do Alicji z nadzieją, że porozmawiamy o Afryce.
Pyro – Dlatego z głębokim smutkiem ośmieliłem się zaprotestować. W telewizji radosne tłumy, wolność i demokracja w Libii. Sudan 1956 – deja vu.
Dzisiejszy problem to 10-daniowy obiad na 10-20 osób wraz z pasującymi trunkami. Czasami nawet kolacja z zaledwie czterema daniami może być nie lada wyzwaniem 😉
Pyro co za 50 lat, to tez bym chciala wiedziec. Jedyne, co ci moge powiedzec, ze to zalezy. Optymistyczna wersja. Za 50lat w Sudanie poludniowym rzad zainwestowal w eudkacje i opieke zdrowotna swoich mieszkancow. SPLA podzielilo sie na pare partii i odbywaja sie co pare lat demokratyczne wybory, w ktorych dochodzi do zmiany wladzy.
W praktyce jesli obecny prezydent bedzie chcial pozostac u wladzi, to bedzie musial konkurentom posmarowac, co oznacza, ze pieniadze zamiast isc tam gdzie powinny pozostana w rekach mniejszosci. Co z tego wyniknie dalej, to ja nie wiem.
Ciekawym przypadkiem jest Rwanda. Tam chwilowo tez sie chyli ku dyktaturze, ale rzad inwestuje w rozwoj kraju ile moze. Buduje szkoly, drogi i szpitale przy okazji co jakis czas mordujac opozyzje.
Ja Ci Pyro nawet nie smiem spekulowac, co bedzie w Ugandzie za 50 poza przeludnieniem. Przed wakacjami bym pewnie powiedziala, ze jak bagno politycznie jest, tak i bedzie. Teraz juz nie jestem taka pewna.
Z jednej strony Museveni oskarza pokojowo protestujaca opozycje o zdrade stanu, z drugiej strony parlamentarzysci z jego wlasnej partii maja dosyc korupcji i zadaja zmian.
2 lata temu po wyborach w Zambii tez bylo malo optymistycznie. Nie zeby Sata byl cudownym prezydentem, bo nie jest. Taki sam zlodziej jak Banda, ale do zmiany wladzy doszlo pokojowo i uczciwie.
Za 50 lat powinno byc lepiej. Od czasu jak Kapuscinski jezdzil po Afryce tez sie wiele zmienilo na lepsze.
Placku,
oczywiście masz rację z tą Azją 😳
Ciekawa sprawa ma się z Sahelem. Nie wiem, czy zauważyliście, że temat suszy i głodu w tamtym regionie zniknął z mediów? I to nie dlatego, że się znudził, ale dlatego, że tam znowu jest zielono i to od lat ponad 20. Nie wiadomo, dlaczego tam znowu więcej pada (są różne teorie włącznie z dobroczynnym wpływem wzrostu CO2 w atmosferze 😯 ), ale faktem jest zielona sawanna i kto wie, czy za 50 lat nie zazieleni się Sahara, jak to drzewiej bywało…
Nemo – jest obawa, że Sahara zieleni się wtedy, kiedy lodowiec sięga Karpat albo ok 3 tys lat tuż po ustąpieniu lądolodu
Co do ciastek, to zdecydowalam, ze placek bedzie na kruchym ciescie z warstwa amandelspijs, na to jablka z przyprawami i na to kolejna warstwa kruchego ciasta. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Musze jeszcze poprosic moja Rodzicielke o przyslanie mi przepisu na kandyzowanie ananasa i juz bede miala zadanie dla Betty na po wakacjach.
zdrowie Leny i cichala i reszty i moje … 🙂
Jolinku,
nie zaczynaj z „resztą” 😉 Zdrowie wszystkich bez wyjątku! 😀
Zabieram się za kolację. Będzie galareta z cielęcego ogona i ziemniaki smażone na oliwie (surowe, drobna kostka, zrumienić i usmażyć do miękkości, posolić, wcisnąć ząbek czosnku, zamieszać, ewentualnie dodać tymianku lub rozmarynu), sałata endywia i Montepulciano d’Abruzzo
Nemo – Dobrze, że nie poczułaś się urażona 🙂
Co do Kapuścińskiego – był dobrym pisarzem, co nie znaczy, że muszę podzielać jego opinie i wnioski. Wiem tylko, że nigdy nie był wygnany ze swego kraju by wylądować w obozie dla uciekinierów, a wiele jego poglądów sprzed 50 lat uważa się dzisiaj za rasizm.
Oświadczenie Museveni jest cyniczne i oburzające. „Ojciec Narodu” przejął władzę ćwierć wieku temu, a wini ofiary. Nic nowego pod słońcem.
Nirrod – zanim Rodzicielka, to Babcia z Poznania też ci da przepis.
1 kg ananasa (obrany)
2 kg cukru
0,5 szkl wody.
1 kg cukru zagotować z wodą, odszumować, gotującym syropem zalać owoce na półmisku, głębokiej tacy, czy dość obszernej misce (powinny dość swobodnie zanurzyć się w syropie. Wystygłe przykryć papierem albo ściereczką. NaSTĘPNEGO DNIA ZLAĆ SYROP DO RONDLA, DODAĆ 1/3 drugiego kilograma cukru – zagotować i gotować jakieś 10-15 minut. Gotującym zalać owoce – zostawić. Operację powtarzać jeszcze dwa dni, za każdym razem dosypując 30 dkg cukru, a potem nieco redukując objętość syropu. Ostatniego dnia na gotujący się syrop wrzucamy owoce i chwilę smażymy, aż stają się nieco przezroczyste. Wyciągamy z syropu, starannie odsączamy i przestudzone, lekko wilgotne owoce obtaczamy w cukrze. Suszymy na sitach, kawałkach gazy itp. Można przez kilka dni po 0,5 godziny dosuszać lekko w letnim (40-50 stopni) piekarniku. Przechowywać szczelnie zamkniętę w puszkach przekładane pergaminem.
Pyro 125ml na 1kg curku? serio? to bardziej jak karmel chyba wyjdzie niz jak syrop…
Placku „ojciec Narodu” mial takich wejsc w ostatnich paru miesiacach wiecej. Najbardziej mnie cieszy, ze jakies 10 lat temu sam powiedzial, ze najwieksza tragedia Afryki sa jej przywodcy, ktorzy kurczowo trzymaja sie wladzy, hehehe
@nimrod:
kenia bardzo przypomina polske
(minus wulkany & kolor skory);
oni tez maja i dziwisza i nergala…
nawt jest adamczewska(@gospodarz wybaczy) w telewizji,
no i szafa gra
Nemo,
Przytoczyłam opinie Jerzora, który w Afryce był na robotach dobre ponad pół roku – on prosty chłop, więc powiedział, co powiedział (to było 35 lat temu), a powiedział, bo widział możliwości tego kraju. Normalka, patrzysz, widzisz, kombinujesz, że gdyby, to by…
A Ty zaraz wytaczasz działa przeciwko mnie.
Ja nie mam lekarstwa na całe zło tego świata i nikt nie ma. Ja nie muszę mieć racji. Ja mówię to, co myślę. I jestem, jaka jestem, nie zamierzam się zmieniać, bo w moim wieku ma się raczej zdecydowane poglądy na całokształt. Można opuszczać moje wpisy, nawet zachęcam.
A na blogu jestem od zawsze i od zawsze taka sama, aczkolwiek zarzuciłaś mi kiedyś, że chcę być królową blogu. Mnie taka myśl w głowie nie postała, ja po prostu byłam i uczestniczyłam w życiu blogu od początku, ale Tobie – i owszem, przyszło to do głowy. Kunkurencja? (przytaczając Profesora).
Przepraszam Szampaństwo, ale…
p.s.
kapucha for ever!
p.s.p.s.
no i islam…
ale kto na to w polsce(he,he) przrjdzie?
nan pewno, ani staruch, ani biedron…
chociaz maja te same preferencje…
Nirrod – nie bój nic. Jeżeli nie dopuścisz do skarmelizowania – mieszasz, cukier się rozpuszcza, ogienek nieduży. Kiedy wlejesz na owoce zrobi ci się mnóstwo za bardzo (jak mawiały małolaty dawno temu). Do wszystkich konfitur taK SIĘ ROBI. mOŻESZ TROCHĘ TEJ WODY WIĘCEJ DAĆ – NIECAŁĄ SZKLANKĘ, BĘDZIESZ DŁUŻEJ POTEM REDUKOWAŁA.
byku kapuche to jak jeszcze mam, kiszona znaczy sie.
W Kenii to oni innych pare jeszcze maja. Nasza lokalna pani administrator sama jest muhima/banyankole i psioczy na ojca narodu ile wlezie. I nie moze zrozumiem postwy swojego meza, ktory jest kenijczykiem i nie lubie Odingi tylko dlatego, ze pan premier jest Luo. No a ksiaze malzonek jesy Kikuyu… Nergal przy tym to pryszcz…
Ja mojego Ulubionego podziwiam, ze on sie w tych wsztystkich klanach, rodzinach itp. lapie, bo ja sie ostatnio juz tylko ograniczam do pytania: same mother? same father? jak mi ktos zaczyna mowic o siostrze, czy bracie.
Dla scislosci rodzenstwo tutaj wcale nie musi byc rodzenstwem. dalekie kuzynostwo tez moze byc tak okreslane, jak i clan sisters and brothers…
P.S. nie ma jak szczaw!
Jak Babcia mowi, mlodziez slucha, bedziem eksperymentowac.
Nirrod… właśnie dzisiaj przez przypadek wysłuchałam wywiadu z Nergalem.
Niedługie to – warto posłuchać.
http://www.youtube.com/watch?v=0Bdu73ZmkJU
do kapuscinskiego to cala nacja powinna na kolanach!
uwaga osobista.
@alicja:
dziala on na twe hormony?
wole slawoja…
I co, o winie (do picia) mało, za to jej rzucaniu. Skończcie, bo to niema sensu.
Alicjo, jak Cię czytałem (już raz to przytaczałaś), czułem co będzie. A nemo w każde uchylone drzwi nogę wsadzi i wyszło tak jak wyjść musiało.
A ja obje Was kocham i nie mogę inaczej. Bez Was ten blog nie może istnieć, dlatego drżę i czekam na to, abyście skończyły. Powiedziałyście sobie i szlus.
O właśnie. Należy kapuchę zakisić, bo wzięła była i wyszła 🙄
…ta jego msza w babilonie jest poprostu nie do przebicia
(kwachu, dziekuje)
byku, ja Kapuscinskiego lubie, ale byloby smutne jakby realia sie nie zmienialy od czasu, kiedy on jezdzil po swiecie.
Nergal mnie ni grzeje, ni ziebi, a z ksiezy nadal najbardziej lubie sp. prof. Tischnera. Reszta mnie raczej ziebi, niz grzeje.
Dobranoc Panstwu.
P.S. Pepegorze ja o winie to chwilowo, to moge sobie powspominac. W amsterdamie w piwnicy leza dwa kartony wina z Oberkirchen i czekaja na lepsze czasy…
dawaj, alicze!
@nimrod:
zapomnialas o marku jurku,
poznanskiej dziewicy orleanskiej…
kto zna dobre wino z okolicy orleanu,
dostanie ode mnie(slowo honoru)
skrzynke dobrego piwa.
A kiedy, to on biskupem zostal? Bo o ile sie nie myle o politykach nie bylo mowy 😛
wiem, ze polityka, to nie kultura,
ale ona wygrywa
nie chce nikogo denerwowac, ale moj dzisiejszy sos tatarski,
to palce lizac…
Pepegorze,
przykro mi, że dałam się ponieść emocjom, a Ty teraz drżysz 🙁 Nie mogę sobie tego wybaczyć 🙄
Przykro mi też, Alicjo, że nie przestrzegasz dobrych obyczajów nie cytowania na Blogu korespondencji prywatnej, zainicjowanej zresztą przez Ciebie, zmieniając na dodatek jej wydźwięk. Ja sobie nie uzurpuję pozycji Królowej Blogu i raz o tym wspomniałam w naszej krótkiej prywatnej wymianie zdań, sugerując, by Alicja królowała sobie nadal w w kategorii „balanga z dyskoteką” i zostawiła w spokoju moje „szkiełko, oko i wagę”, a Blog też będzie miał spokój 😉
Cóż ja na to poradzę, że moje (prywatne) uwagi sprzed 2 lat tak zaszły adresatce za skórę, że nie omieszkuje wspominać o nich publicznie od czasu do czasu 🙄
Gdybym wiedziała, że tak będzie, po prostu zignorowałabym Twój zaczepny email.
Nirrod, dla mnie Obernkirchen to tylko kamnień, a konkretnie piaskowiec.
To jest tu u mnie i wiadomo, że ten najlepszy, nawet Kapitol z niego zbudowany.
Ale gdyby był i pitny to kto wie, Amsterdam też podróży wart.
Na moje hormony nic nie działa, one sobie są. I niech sobie robia, co chcą.
Pepegor,
ja nie wsadzam nogi w okolice Eigeru, „odpisywałam” na komentarze Nirrod, bo mi się tak skojarzyło z pobytem Jerzora tamże (Nigeria, przypominam, i wycieczka krajoznawcza chwilowa to nie była, tylko praca).
Napad na mnie uważam za całkiem przeze mnie niezawiniony. Niby za co mi się dostało? Że przytoczyłam parę opinii?
Eh…jak nie głupia chamka ze wsi, to apodyktyczna, demagogiczna i pogardliwa.
No trudno.
„Nemo locuta, causa finita” – za to Cię cenię, aczkolwiek czasem ironizuję.
Alicji dyskoteka niemniej jest mi miła.
@nemo:
tys krolowa bloga, po @pyrze oczywizda,
bez was…
…to dupa zimna.
Alicjo, teraz będę niepoprawny politycznie i przyznam tenorowi Twojej wypowiedzi rację. Nie byłem tam, dalej znaczy się, ale czy problem leży na nieobrobionej ziemi? To jednak nie to, ale sedno Twojej wypowiedzi było, czy tam zwykło było się myśleć o przyszłości.
Pepegorze jutro ci linke podesle do producenta wina tego. W schwarzwaldzie degustowalam i nie wyszlam zdegustowana tylko z zestawem butelek pelnych. A teraz juz naprawde znikam.
kaczki blade,
polska to chyba zadyma.
mam nawet przepis na kaczke po smolensku,
kurcze, gdzie to UMIESCIC?
Wawel?
p.s.
ale o staram sie o tym kryzysie milczec…
na widok grekow usmiecham sie i udaje turka…
Byku, królu sosu tatarskiego,
uprzejmie dziękuję, postaram się o więcej skromności 😉
Nemo,
umówmy się raz na zawsze – jesteśmy inne i tego się nie da zmienić.
Niespecjalnie się lubimy – i to też nie grzech, nie musimy.
Kiedyś powiedziałaś, że jestem zbyt wylewna (no, taka jestem).
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tym cytowaniem korespondencji prywatnej. Zdaje mi się, że przestrzegam obyczajów, a jeśli nie, wytknij mi, gdzie to było.
Diagnozowanie mnie zabolało, ja nikogo nie diagnozuję. Biorę ludzi, jakimi są. Jednych kocham, drugich lubię, a innych nie oceniam, bo nie wiem, nie znam ich bliżej.
Nie diagnozuję.
zdecyduj sie byku: kurcze czy kaczka?
zaczynasz jak Alicja: Ja mówię to, co myślę
a wystarczy najpierw pomyslec a potem mowic
Amsterdam? Kocham! Pepegor, a może by tak powtórzyć wyprawę do tego pięknego miasta?
Jak was czytam , to się boję…
http://todaywallpapers.com/wallpapers/download/7239/1280/800
@ alicja:
boze bron, zebym zaczal pisac , co mysle.
musimy znalezc konsens:
jak strzelamy do pianisty?
Alicjo,
na tym Blogu nie ma dwóch tak samo myślących i czujących osób i wcale nie musimy się co do tego umawiać. Nie wszyscy się lubimy i to też nie szkodzi. Nie znoszę jednak wmawiania mi sądów i opinii, których nie wygłaszałam. O swojej wylewności pisałaś do mnie sama, ja tylko odpowiedziałam (na Twoje zarzuty), że jesteś w Twoich listach do mnie pełna agresji i zmienna w nastrojach. I tyle. Na tym się nasza korespondencja zakończyła.
p.s.
tu sie wyoutuje:
pölski jezyk jet zajebisty.
@jotka:
brell, cholrra nie moge link, kaczki…epokoa drobiu mnie
odrobine przeraza…
Marku,
tak mi przykro, już przestaję i na dalsze zaczepki nie będę odpowiadać, choć Blog się przyczaił i pewnie czeka na kolejną rundę 😉 Wybaczcie, kochani, dalszego ciągu nie będzie.
byku 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=3xtxbpoR6KQ&feature=related
Dobranoc 🙂
Nemo no co ty… Ładny obrazek chciałem pokazać.
Sąsiad co na misji w Rwandzie jest od 94, mówi , że na słowo dziękuję w Afryce nie ma co liczyć. Jak ktoś pomaga potrzebującemu to jest muzungu, znaczy biały i głupi.
Poza tym: IM SIĘ NALEŻY
Dziewczyny, musicie tak od czasu do czasu. Chemia taka.
Każdy musi, no może prawie każdy. Ja tam z chemią przegrywam.
@jotkka:
belgiska nota:,,
(ale slawa przybylska jest lepsza)
@haneczka:
ob i wszystko jasne
Nemo,
no to mnie zdiagnozowałaś po raz drugi 😉
Taka jestem, zmienna w nastrojach, wolno mi, wolno każdemu.
To nie grzech.
Usmażyłam placki ziemniaczane Jerzoru. Chce – ma!
Zaczepki? To nie ja zaczepiałam.
Wyluzuj, nemo. Łokropnie jesteś wrażliwa, jeśli chodzi o mnie. Podałam łapę…
To ja porwę Jerzoru placka i powiem dobranoc 🙂
NEMO. nie próbuj dyskugtować z Bykiem. Naduży polszczyzny i płynów.
ł
Cichal,
niedawno rozmawiałem z Ewą, Ty dzisiaj, a może i jutro, lepiej poleż i odpoczywaj, bo lekarze Cię trochę zmęczyli. Wszyscy jesteśmy z Tobą, będzie dobrze 🙂
Nie było mnie tutaj cały dzień, ale doczytałem.
Pepegor – całkowicie się z Tobą zgadzam, tak samo lubię Nemo i Alicję.
Nie wyobrażam sobie Blogu bez reportaży Nemo, podpartych świetnymi zdjęciami, bez Jej natychmiastowej pomocy dla każdego, kto potrzebuje tłumaczenia, przepisu lub czegokolwiek.
Nie wyobrażam sobie też tego Blogu bez entuzjazmu Alicji do wszystkiego co tutaj się dzieje, do spotkań, do wsparcia każdej inicjatywy. Alicję spotkałem w realu kilka razy – trudno się u Niej dopatrzeć słabych punktów.
Alicja i Nemo – Dwie Wielkie Indywidualności. Nie wiem czy One same zdają sobie sprawę z tego, ile tu wnoszą. A to, co jedna drugiej napisała jakiś czas temu – dla nas to nie ma najmniejszego znaczenia. Dla nich też nie powinno mieć.
Dobranoc 🙂
Dzien dobry. Slonce sobie wschodzi nad jeziorem. Ptaszki spiewaja.
Powiedziec, ze w Afryce nie uslyszysz dziekuje, to tak jak powiedziec, ze w europie nikt oprzed kobietami nie otwiera drzwi. Jedni trak inni nie.
Czolobitnosci oduczam moich pracownikow od 2 lat i dopiero teraz zaczynam miec male sukcesy.
Dokonalam zakupu 3 ksiazek kucharskich kucharzy pracujacych w Wlk. Brytanii. Dwaj to Wlosi a trzecia, to Hinduska. Pierwszy tydzien probowania nowych przepisow zakonczony sukcesem.
dzień dobry ..
czy już głosowaliście na Cud Natury czyli nasze Mazury … by zagłosować na Mazury wystarczy:
a) wysłać SMS-a na numer 7155
b) wpisując w treści: MAZURY (zapisane wielkimi lub małymi literami)
Koszt SMS-a wynosi 1zł netto (całkowity koszt to 1,23 zł)
a tu strona o akcji ..
http://mazurycudnatury.org/