Październik miesiącem… wydawania pieniędzy na herbatę
Trawestując hasło sprzed wielu, wielu lat nawołujące do oszczędności w banku PKO, po raz drugi w ostatnich dniach podsuwam jako temat rozmów herbatę. Po opisanych tu mistrzostwach herbacianych somelierów muszę dodać jeszcze parę zdań o nowo otwartym w Warszawie barze z herbatą w roli głównej. „T-bar” przy ulicy Przeskok nie jest zwyczajną herbaciarnią. Tu bowiem będą odbywać się liczne spotkania, tzw. warsztaty praktyczne, podczas których mistrzowie kuchni uczyć będą jak wykorzystywać herbatę nie tylko do picia, wystawy zdjęć a także małe imprezy estradowe.
Ponieważ od pięciu chyba lat październik ogłaszany jest Miesiącem Herbaty tak i w tym roku rozpoczęto już cykl imprez na ten temat. Dziwnym trafem w bieżącym roku październik będzie trwał znacznie dłużej niż normalne 31 dni. Poniżej zamieszczam harmonogram imprez z których miłośnicy złocistego napoju na pewno coś wybiorą dla siebie.
* 11.11 – Herbata z dodatkami – warsztaty przygotowywania drinków na bazie herbaty;
* 18.11 – Inauguracja projektu: Warsztaty herbaty;
*25.11 – Tomasz Witomski: Z krzewu do filiżanki – o tajnikach uprawy i przetwarzania herbaty,
* 02.12 – Marcin Grabarczyk: Made in Zanzibar – herbata z dodatkami;
* 09.12 – Kinga Łon: Herbaciane upominki – warsztaty plastyczne dla dzieci;
* 16.12 – Koncert Świąteczny – zespół dziecięcy Łubu-Dubu.
Komentarze
Noo, u mnie, jak na razie, październik miesiącem gorączki przed inauguracją (UTW) i nerwówki przedwyborczej.
Ale herbata, dobra rzecz 🙂
Miłego dnia 🙂
W życiu się tak nie martwiłam wyborami, jak w tym roku. Wolę nawet nie mówić na ten temat, bo staję się wtedy marudna. O herbacie też już nie chcę. Lepiej pójdę sobie zrobić herbatę i może jakąś kromuchę? Jest razowy chleb, ser tylżycki, ser kozi i pomidor. Nerki obiadowe się moczą w marynacie, ok 11.00 zajmę się ich duszeniem.
Nowy – dziękuję za podpowiedź. Moja mama spojrzała na liście i stwierdziła, że to magnolia, ale nie wiedziałyśmy jaka odmiana. Nasza ogrodowa jest jeszcze mała i nie widziałam takich nasion
http://www.discoverlife.org/mp/20p?see=I_JP1824&res=640
Oczywiście nie mamy grandiflory tylko inną odmianę 🙂
Pyro,
jestem dzisiaj „w mieście:, ale nie wpadnę do Ciebie. W przeciwieństwie do Alicji nie cierpię nerek. Co najwyżej cierpię na nerki od czasu do czasu 😉
Pierwsza,bardzo banalna herbata na sznurku już wypita.Kalendarz imprez herbacianych odnotowany.Jako zagorzała herbaciara (a tylko okazjonalna kawiara)mam wielką ochotę się wybrać na 2 albo 3 spotkania.
Pyro-tylko spokój nas uratuje,nie nerwujsia!
I Ewa i Asia (że nie wspomnę o Nemo) zachęcają do podróży mniej uczęszczanymi szlakami.
Dzięki Dziewczyny ! Życzę dalszych udanych eskapad 🙂
Właśnie-a gdzie Nemo ?
Czy Jolinek złożony chorobą 🙁
My heretycy. Ostatnio zasmakował nam niebieski Remsey na sznurku, z Biedronki 🙄
Witajcie,
Nemo wyjeżdżała na kilka dni w sprawach rodzinnych.
Jolinku, jak się masz?
Popijam Earl Grey (banalną, na sznurku, Danuśko 🙂 )
Danusiu – dziękuję 🙂
A Nemo pojechała chyba na pogrzeb, a jej mąż ma urlop więc pewnie podróżują
Osobisty Nemo ma od poniedziałku dwa tygodnie urlopu. Nie jechali w tym roku na Sycylię – mieli tydzień się powłóczyć na swoich górach „A potem się zobaczy”, że zacytuję Nemo. No, to czekamy na zdjęcia październikowych Alp.
Chętnie obejrzałabym zdjęcia Jolinka z Zamościa bo jeszcze tam nie byłam 🙂
errata – „po”, oczywiście, że „po” górach, nie „na górach” – co te paluchy Pyry stukają „po polskiemu”?
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/109561/40f9e39aecec7c687f4ec1e07b8a9f5f/
Haneczko – zajrzyj do skrzynki
Haneczko – zajrzalas?
Zajrzałam i dumam 🙂
Moim zdaniem na zdjęciu Asi jest drzewo fasolowe.
😆
Jest Nobel http://wiadomosci.onet.pl/swiat/przyznano-literacka-nagrode-nobla-oto-laureat,1,4872301,wiadomosc.html
Gratuluję – jeżeli rzeczywiście przegrał z Szymborską czekał naprawdę długo. Jego wierszy nie znam, zresztą z wyjątkiem Dylana, nie znam twórczości żadnego kandydata tegorocznego.
Ja też wygrałam 😯
39.80$ w Lotto, cała czwórka! Psiakość, tylko te 4 numery trafiło inne ponad 10 tys. osób i wyszło mało do podziału 🙁
Moim cichym kandydatem był Dylan – jego przynajmniej pół świata słyszało i teksty wiele z nas zna na pamięć…
Oczywiście popularność nie jest żadnym kryterium, ale Dylan ma rzeczywiście świetne teksty.
Nobel przyznany,
lotek w Kingston wygrany,
małe,blogowe zjazdy prawie u bramy !
Dobrą herbatę jesienią
oraz przez rok cały,
a jakże,doceniamy !
O, tak, najbliższy mini-Zjazd Łasuchów Północno-Amerykańskich (aż 5 nas będzie!) w Tarrytown już w sobotę!
Firmę Dilmah znam tylko z popularyzacji przez Gospodarza, herbatę kupuję u znajomej Japonki, żadna tam firma Dilmah, tylko znakomita herbata yunnan…Japonka ma mnóstwo innych herbat z drzew herbacianych, różnie przerobionych, suszonych, fermentowanych i nie, ale ta zwyczajna yunnan smakuje nam najbardziej. Próbowałam różnych – aromatyzowane i z dodatkami zdecydowanie nie moja półka.
Herbata ma być mocna i bez niczego, żadnych cukrów czy cytryn.
No dobra, może być z cytryną i miodem w czasie przeziębień czy grypy – ale wtedy naprawdę warto zaparzyć świeży imbir+cytryna+miód, to jest lepsze na choróbsko.
Nie urzekła mnie rooibos afrykańska, podobna do polskiej herbaty owocowej z dzikiej róży i dodatków owoców suszonych, ani peruwiańska yerba mate z liści coca – owszem, można wypić od czasu do czasu, ale żeby tak codziennie kilka filiżanek, to nie.
Dla mnie „prawdziwa” herbata, to właśnie ta z herbacianego krzewu 🙂
Oj, tylko nie zielona! U nas w domu nie zyskała żadnego poważania, mimo, że daliśmy szansę nawet takim podobno „najlepszym”. Zgodna opinia – zaparzone siano. Dla mnie zdecydowanie bezpłciowa. Podobno ma więcej „dobrego” w sobie, bo suszona natychmiast i mało przerabiana, ale i tak do mnie to nie przemawia.
Idę sobie naparzyć mocnej czarnej i wypić w filiżance od Misia 🙂
(Jutro – w filiżance od Ewy, bo pojutrze – Tarrytown!)
Nie przywitacie wczorajszego parampampam?
No to ja go przywitam i posunę się przy stole.
Witaj parampampam!
Czy jest może na blogu osoba dobra z matematyki? 🙂 . Znajoma prosiła, abym zerknęła na zadanie jej córki:
Zaznacz we właściwych miejscach nawiasy:
150 – 2 x 24 + 12 :6 = 140
Może ktoś pomoże? 🙂
150-(2×24+12):6=140
Dzien dobry,
150-(2 x 24 + 12):6 = 140
Pozdrawiam
Małgosiu – bardzo dziękuję. ja się zupełnie zaplątałam 🙂
Jolly – dziękuję (muszę odpocząć – urlop był zdecydowanie za krótki 🙂 )
Asiu, po urlopie trzeba koniecznie wypocząć 😀
Udało mi się skopać doskonały obiad. Nie tak całkiem – surówka i nerki wyszły przyzwoicie ale ziemniaki, które gotowałam po raz pierwszy od tygodnia, nie tyle przypaliłam, co przypiekłam na twardo i byłam zmuszona zadzwonić do Ani, żeby sobie bułkę do sosu kupiła po drodze. Jak mi się to udało? Prosto – pies się dopraszał o wyjście; odcedziłam ziemniaki i postawiłam szczelnie przykryte na piecyku. Poszłam z tym ladaco na 20 minut. A ten palnik był włączony na minimum ale zawsze. W efekcie 1/3 ziemniaka to skorupa na żółwiu. Reszta też ma nieprzyjemny zapach. Były pyry – nie ma pyr. Jest kucharka do kitu.
To był tylko tydzień 🙁 A zaległego mam, że ho ho 🙁
Wpis parampampam czekał w poczekalni, dlatego nie zauważyłam – jak i pewnie inni.
Witaj przy stole! Przy okazji – pora przypomnieć nasz hymn 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=gUedm8TCvbc
Też dopiero teraz przeczytałem wczorajszy wpis Parampampama.
Witaj! Miło, że Ci przypadł kalendarz do gustu. Wpadając tu częściej pamiętaj tylko, że ja mam na imię Piotr. A Adam to początek nazwiska. Ale nie przejmuj się, wszyscy nazywaja mnie Adamem. Widocznie nie zasługuje na Piotra.
Asiu,
przecież wiesz, że tutejsi to maniacy i ciągle mają coś do powiedzenia przy stole 😉
Nisia,
boczuś mi się śnił, było nie przypominać 👿
Z niecierpliwością czekam, kiedy Jerzor dowiezie smalczyk ze skwarkami, to jeszcze dobrych parę godzin, niestety 🙄
Pamparampam też dostrzegłam dopiero teraz, nawet rano nie było tego komentarza. Piotrze – Adam tyż piknie.
Alicjo – to było o moim urlopie 🙂
Parampampam – witam serdecznie
Witam. Tylko czekać na pojawienie się Piotrowskiego Adama. Tak się ma jak nazwisko od imienia ktoś przodkowi nadał. Najważniejsze że wiadomo o kogo chodzi.
Zerknelam na zadanie matematyczne ale dziewczyny byly szybciutkie a ja dopiero zaczelam czytac.
Dla mnie herbata to tylko zielona.
Buziaki,
Dostałam wielką torbę zielonej pietruszki – muszę ją oskubać, usiekać i zamrozić. Od przybytku też może boleć to i owo
Pyro, odrywamy listki suszymy na ściereczce, wkładamy do woreczka foliowego i do zamrażalki. Następnego dnia zgniatamy aby pokruszyć listeczki na drobno i ponownie wkładam do mrożenia. Następnego dnia przesypujmy ją do szklanego słoika z zakrętką i lekko uciskamy i to będzie natka jak z ogrodu o każdej porze roku. Posiekasz to sok wyparuje i aromat zginie w powietrzu. NIE WOLNO SIEKAĆ.
moja podskorna potrzeba polaczona z wyglupem, ktory najczesciej bawi tylko mnie, sklania mnie do przywitania Parampampam kawalkiem od Nany Mouskouri:
http://www.youtube.com/watch?v=4KFX__wKF5M
potem pojawila sie kwestia matematyczna, wzialem sie szybciasem za te kwadrature, ale przypomnial mi sie Lindemann oskarzyciel, ze niby pi, to przestepca, wybory ida, wiec odpuszczam, potem Piotr, co chcialby przed Adamem, przypomne wiec w ramach rekolekcji, najsampierw duplo, potem byl wodor, potem jakies chaszcze i kijanki, drzewo, Adas i zebro, dalej takie dlugie z jablkiem i ta, co ulegla, potem dlugo, dlugo niewiele i w koncu Piotr, co stoi teraz miedzy innym w Saint Petersburgu z wytrychem do czegos w garsci, zupelnie zzielenialy,
proponuje zachowac spokoj i marmolade dla przyszlych pokolen, przepraszam, pozdrawiam i kicam odgrzewac zimne
Lena, teraz to ja tez tylko zielona herbate pijam. dawniej wystarczala mi ciepla woda i jestem przekonany, ze dalej by mnie ona zadawalala gdyby nie przypadek. goscie poprzynosili rozne roznosci, jedni do palenia inni do picia. a zatem nie pozostalo mi nic innego niz wywietrzyc moja bude po parodniowej imprezie przez pare dni. przeciag zrobil sie niemozebny i do szklanki z ciepla woda wpadlo mi pare lisci. ciecz zabarwila sie na zielono i tak mi juz zostalo. zieleni mi sie zawsze kiedy pijam herbate. mam nawet specjalny do tej herbaty qbek. nie myje go i nie udostepniam nieznanym, dzieki temu pozbawiony jest obcych zarazkow
podobno zielona herbata zawiera spora ilosc fluoru, ktory ma, no moze nie decydujacy, ale zawsze pozytywny wplyw na gestosc kosci. nie wiem jakie to moze miec znaczenie dla takiego okazu zdrowego na ciele i umysle osobnika jakim jestem, ale niech im i tak tam bedzie jak zapodaja
no to co? posiorpiemy wspolnie goracej zielonej herbaty?
siur, siur …
o juz ostygla przez ten komentarz, mozna smialo siuuuurrr
faktycznie, bylo zadanie matematyczne. ale ja nawet nie mam pojecia ile to jest pierwiastek z 9ciu. jedyne co potrafie z matematyki to liczyc …tylko na siebie
jeszcze nigdy sie nie pomylilem w tym moim liczeniu. tak mi dopomoz moje przeczucie
Marku, Dobromirze pomysłowy, napisz i pokaż coś Ty skonstruował z tych puszek po piwie?!
Pamiętam, dałeś kiedyś jakiegoś linka, ale tam filmik zaczynał się od wypicia przez pewnego faceta 3842 puszek piwa. Aby to obejrzeć trzeba mieć z pół godziny czasu. A kto mi da te pół godziny?
Są chętni dać mi całą kadencję ( ze sobą w pakiecie), najdalej idąca obietnica pewnej firmy obiecuje rajską wieczność!!
A na pół godziny brak ofiarodawców.
Dlatego też proszę publicznie, oświeć mnie, napisz coś więcej, mniej tajemniczo, może inni też ciekawi?? Ja lubię takie wynalazki, a jeśli jeszcze sprawdzone…
A nie tak tylko wszyscy o gotowaniu i gotowaniu.
Spoza garów wystaje piękny, ciekawy i tajemniczy świat.
Proszę bardzo, pokaż kilka fotek, będą równie ciekawe jak te z Paryża.
Jeśli ktoś niezdecydowany, niech się się prześwietli.
Mnie tak z ciekawości, wyszło trzy czwarte na Palikota….
Bukareszt – niestety w biegu. Widać to na zdjęciach, z których nie jestem zadowolona 🙁 . Za dużo czasu zajęła nam wizyta w Palatul Parlamentului czyli Pałacu Parlamentu, kiedyś znanym jako Pałac Ludowy. Każda osoba przechodzi odprawę jak na lotnisku. Trzeba oddać paszport (jest on potem kserowany i zakładana jest teczka osobowa!), torby sa prześwietlane itd. Grupą zajmują się 2 panie – jedna jest przewodnikiem, druga towarzyszy grupie – idzie na końcu i pilnuje, żeby ktoś nie skręcił do innej sali niż te pokazywane. Panie mają na palcach ogromne pierścienie z mikrofonami, wszystko jest nagrywane jak za dawnych lat. Zdjęcia można robić tylko na balkonie. Ani razu nie pada nazwisko Słońca Karpat i jego żony Eleny. Część naszej grupy została ukarana, ponieważ ktoś nie zdjął paska przy przejściu przez bramkę i panie zarządziły 10 minutową przerwę przy odprawie. 🙂 Na wzgórzu, na którym stoi pałac znajdowała się kiedyś cerkiew, którą przesunięto. 🙂 Przesuwano wiele budynków (specjalne szyny). Często ze starszymi osobami leżącymi w łóżkach. Oczywiście wyburzono też całe ulice. Jedna z pań, która pracuje w naszej ambasadzie pewnego dnie po powrocie z pracy nie znalazła już swojej kamienicy. Ale dostała w zamian 2 mieszkania w słynnych blokach. Najbliżej pałacu i wzdłuż bulwaru znajdują się budynki rządowe, w których mieszkali dygnitarze. (Te mieszkania są ogromne). Ale zwykłe mieszkania też są duże. Podobno dwupokojowe mieszkanie to ok. 80 m, trzypokojowe – ok. 100 m. Ceausescu wpadł na pomysł, aby w mieszkaniach nie było kuchni (chyba nie on jeden w naszym obozie). Wszyscy Rumuni mieli jeść to samo w wielkich stołówkach. Ale to się nie udało. Przesunięto również rzekę, żeby miasto bardziej przypominało Paryż. Woda w rzece prawie się nie porusza, za to pływa w niej w gorące dni mnóstwo szczurów. W bocznych uliczkach można odnaleźć stare kamienice, piękne pałace, małe cerkiewki. I tam widać urok tego miasta. Niestety wieczorem budynki te nie są oświetlone, remonty dopiero się zaczęły, pałac parlamentu też nie jest do końca wykorzystany. Na ostatnich zdjęciach można zobaczyć Targoviste (tam zabito Ceausescu). Była to główna siedziba hospodarów wołoskich. https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/RumuniaBukareszt#slideshow/5660444031911635554
Mnie to rapapampam też tłukło po głowie….
http://www.youtube.com/watch?v=KMdXikyXVNY&feature=related
Parampampam, jeszcze nikt nie miał tu takiego muzycznego wejścia.
swiatlo to juz kiedys byl antku, tez niczego dobrego nie wyswietlil. jak chcesz to opowiem ci bajke o latarence, ale dopiero jak dzieci pojda spac
sio bachory do obory
O latarence i pałacyku??
Znam.
Antek – mnie wyszło 59 na PaLIKOTA, 49 PO. I co ja nieszczęsna mam zrobić?
podziwiam i podziwiam tego antka, nagrod konkursowych ( ksiazek ) nie wygrywa a tez duzo wie
dobranoc. jestem dzis padniety, a i jutro chcialbym rano wstac i nasycic sie cisza, rzeskim powietrzem, spokojem i jeszcze wielu innymi rzeczami o ktorych nie macie zielonego pojecia. i dobrze, bo i tak jest coraz ciasniej
doooobraaanoooc
Pozostaje Pyro zapalić trawkę. 😉
Co ciekawe, po rodzinie też wychodził Palikot, choć nikt takiego zamiaru nie ma.
Jak to kurka zwykle, trzeba na mniejsze zło.
Asiu,
tak też zrozumiałam, że o urlopie – tylko tydzień, a tyle ponawypisywali!
Pierwsze słyszę, o przesuwaniu domów na szynach 😯
Przy okazji, kiedy w tv pokazano rozstrzelanie Słońca Karpat i jego małżonki, uczucie miałam…nawet nie wiem, jak to nazwać.
Jakiekolwiek niegodziwości popełnili (a lista jest długa!) wydaje mi się, że tak nie powinno się to odbyć. Z drugiej strony trudno wymagać od rozgniewanych (to mało powiedziane…) ludzi, że tak zareagowali.
Lecę oglądać zdjęcia.
Dobraaaanoooc!!
Owiń się ciepłym ogonkiem, ogonku!!
Alicjo, przewiń sobie na tej stronie do wpisu :
January 11th, 2008, 08:14 PM
Ticonderoga
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?p=17679967
tak się robiło w Warszawie.
Jeszcze jechał Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i całkiem niedawno rogatka na Grochowskiej.
Wpis :
Przesunięcie pałacu Lubomirskich w Warszawie
Napisałem : całkiem niedawno…..
a to w 2001 roku…. jak ten czas leci.
http://www.muratorplus.pl/technika/konstrukcje/przesuwanie-rogatki_57077.html
Coś mi się obija po głowie, e najpierw przy budowie trasy WZ jechał sobie kościół ileś tam metrów do tyłu; a było to wtedy, kiedy większości Blogowiczów nie było na świecie.
To jeszcze kościół.
http://www.warszawa1939.pl/strona.php?kod=leszno_32_b
Już nic w Warszawie nie przesuwano. 😉
Odetchnijcie z ulgą.
Dobranoc!
Antek, dalem sie przeswietlic tez, wyszlo, jak Pyrze, ciasno sie robi ( oko do Ogonka ), dobrze, ze nie glosuje, a raczej niefajnie, gdybym to zrobil, przypomniala mi sie obstawa Alicji, ktora podpieram: nie glosuje, bo konsekwencje i tak nie beda moje, chciejstwo zza nie powinno miec wlywu na, podlewam mrzonki na swoj uzytek
A o zabiciu Ceausescu zdecydowali jego najbliżsi wspólpracownicy, a nie naród. Podobno podzielili pomiędzy siebie wpływy i do dzisiaj pociągają za sznurki. Jeden dostał nieruchomości, inny ropę itd. I tak się kręci, niby demokracja. Rumuni nie napisali biografii swego wodza – zrobił to Polak p. Burakowski. Jeszcze nie czytałam. Książka może być ciekawa.
http://www.eurotopics.net/pl/home/medienindex/media_articles/archiv_article/ARTICLE88930-Polska-biografia-Ceau-escu-jest-wywazona
http://www.konflikty.pl/a,1810,Ksiazki,Geniusz_Karpat._Dyktatura_Nicolae_Ceau%C5%9Fescu_1965_-_1989_-_Adam_Burakowski.html
I druga książka: http://www.piw.pl/fragmenty/rumunia.htm
7,86m, dobrze, ze tam nie mieszkam,
w Warszawie przesuwano potem bardzo wiele, wprawdzie w innej materii, ale jednak, przesuw pobil juz pare guinnessow
U mnie też przestawiano 3 stare kamienice wiktoriańskie z okolic Uniwersytetu bliżej moich okolic, wtedy mieszkałam jeszcze w bloku, bliżej miasta.
Było to niesamowite widowisko – obserwowałam z balkonu 3-go piętra, nad zielenią drzew posuwały się dostojnie 3 dachy z widocznymi górnymi piętrami (kamienice były 3-piętrowe, ale z tych „wysokich” pieter jeszcze), z tym, ze one były postawione na specjalnych platformach.
Pamietam, ze można sobie było kupić taką kamienicę za 1$, tylko należało ją gdzieś przenieść.
No i znalazł się taki z pieniędzmi, za 3$ kupił kamienice, a na przewóz około pół miliona, plus jeszcze do tego musiał kupić jakieś działki, żeby te kamienice postawić. Rozwalić nie można było – miały status zabytku.
Gdyby nikt chętny (i z mamoną!) się nie znalazł, zostałyby na miejscu, a nowy budynek Biblioteki Uniwersyteckeij byłby poza miasteczkiem studenckim gdzieś.
Wilk syty i owca cała.
Zapomniałam dodać, że te kamienice przestawiono mniej więcej 2.5 km, czyli kawał drogi. Całe miasto wyległo popatrywać – oczywiscie u nas elektryka wisi na słupach w starej części miasta, więc było to przedsięwzięcie logistyczne nie lada. Nie pamietam, jak to długo trwało, dobrych parę godzin, bo tempo było bardzo żółwie.
Asiu,
dzięki za wyjaśnienia i sznureczki. Ja byłam tak zszokowana tym, co widziałam w tv (byliśmy wtedy na urlopie na Florydzie, okolice Bożego Narodzenia, Jerz miał wolne na Uniwerku), że nie pamiętam szczegółów, tylko ten obraz utkwił mi w pamięci. Przyszliśmy z jakichś spacerów i włączyliśmy tv na dziennik – a tu takie rzeczy.
Dzięki Sławek, też uważam że ci co daleko i wpadają jak teściowa, od czasu do czasu, nie powinni nam układać książek na półkach i przestawiać kwiatków na parapetach.
Sławek, a ile razy w Warszawie posuwano… 😉
Już zupełnie na dobranoc jesienny pan Czesław, ten co już był, tym razem w języku obcym.
http://www.youtube.com/watch?v=H-CW2ovWg2Y
http://wyborcza.pl/1,75404,10413628,Nasz_maly_PRL.html
Chłe chłe, chłe…
Ja tam się nie znam, ale nasza meblościanka, kupiona za pożyczkę dla młodych małżeństw jakieś 33 lata temu, jeszcze do niedawna służyła, mojemu siostrzeńcowi. Pewnie jakiś brakorób się przyłożył, albo co?
Była po 3 przeprowadzkach i u siostrzeńca wylądowała w stanie ostatecznie skręconym i zmontowanym – następnej przeprowadzki juz by nie przeżyła, śruby by sie nie wkręciły 😉
Daliśmy radę (jako pokolenie), bo innego wyjścia nie było, teraz trudno by było wrócić, ale gdyby trzeba było, to też dalibyśmy radę, nasze pokolenie i nie tylko. Bo jak trzeba, to trza.
Gdzie ten mój smalczyk ze skwarkami?! Już powinien tu pukać do drzwi…
Znalazłem coś zupełnie nieprawdopodobnego. Animowana operacja wymiany kolana i autentyczne zdjęcia. Oszołomiła mnie technika! Jeśli kogoś to interesuje, to zapraszam
http://www.edheads.org/activities/knee/swf/index.htm
Ostrzegam, mocne. Ewa nie skończyła oglądania…
Kupiłam wielkie awokado – dwa razy większe (jak nie więcej) niż te zwyczajowe, jakaś taka odmiana. Chciałam spróbować, jakie to-to. Otóż jak dla mnie – byle jakie, smak „rozwodniony”, inaczej nie umiem tego nazwać, oczywiście wcisnęłam cytrynę i popieprzyłam, ale to i tak na nic.
Wracam do starego, małego poczciwca.
Cichal – ja jestem pod duzym wrazeniem (z z kropeczką się nie odbija, nie wiem dlaczego).
Alicja – ja w poniedziałek w samie wrzuciłam do koszyka 3 piękne brzoskwinie i 2 nektarynki – w sumie nie do jedzenia, jak oceniła Anka. I po czorta im takie owoce? Mają tylko wyglądać?
Dzień dobry Wszystkim,
Tu już kilkakrotnie były dyskusje czy my, z daleka, głosować powinniśmy, czy nie.
Ja będę na pewno, bo tam, po pierwsze – mieszka moje dziecko, które prawa głosowania jeszcze nie ma, po drugie – na pewno tam wrócę, więc chcę mieć swoje pańswowe gnizadko uwite według odpowiadającego mi projektu i nie chcę dopuścić, by mościł mi je i urządzał np. jakiś prezes. Dlatego w sobotę jadę na Brooklyn!
I bardzo dobrze 🙂
http://www.archirama.pl/architour/miasta/ginace-wyspy-archipelagu,53_15.html
http://www.archirama.pl/architour/style/palacyki-wiezyczki-kolumienki-cyganska-architektura,55_136.html
Ciekawe: http://www.archirama.pl/retrorama/z-archiwum-a/transatlantyk-dla-maharadzy,44_360.html
Momęto…oczywiście Japonka miała Golden Pu-erh, ponoć znakomita, Jerzor zakupił całe 200gram za 40$ (on na ceny nie patrzy, ale i tak bym chciała, żeby zakupił), podobno to i tak zniżka o 15%, bo Japonka obchodzi 5-lecie istnienia herbacianego sklepu. Dla porównania yunnan kosztuje 100$ za kilogram i jest dobrą, sprawdzona herbatą.
Zaparzyłam, zaraz łyknę i zapodam wrażenia.
Zapodaję:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8042.JPG
Z przejęcia zamiast filiżankę od Ewy chwyciłam podarowaną przez Misia – bo mam dwie, więc nalałam i Jerzoru, przyznajcie, śliczna porcelana!
Dla mnie ta herbata jest mało aromatyczna i nie umywa się do yunnanu, jest za delikatna w smaku, chociaż wygląd ma kuszący, bo taka czarna, zdawałoby się, że mocna jak smok (takie lubię, i z goryczką taniny!).
To tak, jak z tym awokado – wydawało mi się, że będzie bardziej, niż to małe, a tu na odwyrtkę 🙄
A co powiecie o tej wersji parapapam?
http://www.youtube.com/watch?v=Adg_JIQzdhs&feature=fvst
Ja dziś przelotem niby gostek.
A taką pioseneczkę puszczam sobie na lepszy humor.
http://www.youtube.com/watch?v=h_FuppqipL0&feature=related
A to specjalnie dla Alicji:
http://www.youtube.com/watch?v=AfsmgUaTFtY&feature=related
Parampampam – Witaj 🙂
Nisiu – Piękna, a i słowa piękne.
Nisiu,
„Little Drummer Boy” jest ubijany tutaj „do zerzyganio” (jak mawiają Krakusy) rok w rok przed Bożym Narodzeniem, tak ze dwa miesiące przed, co włączysz telewizor czy radio – masz. Idziesz do sklepu, czy szopingu (galerii, po polsku 😉 ) – masz. Wszędzie!
Ja nie mogę już tego słuchać od dawna, przesyt do potęgi, eksploatacja do bólu, a przecież to jest piękna pieśń.
I wiem, że za miesiąc znowu się zacznie w miejscach publicznych 🙄
Dzięki za Kubryk 🙂
Placku, czy masz na myśli moją ulubioną trumnę?
Nisiu – Przepraszam, ale nie rozumiem. Piękna wersja, piękne słowa, piękna legenda o biednym chłopcu – trumna ?
Gdyby nie ten chłopiec, zawyłbym do księżyca, a tutaj jeszcze jasno. Niczego już nie rozumiem 🙂
Aa, Placku, nieporozumienie. Wrzuciłam kilka piosenek, w tym moich ulubionych Korsarzy Republiki (23.25). Mam do tej piosenki (do zespołu też) słabość i specjalnie z jej powodu pojechałam do Lorient, skąd był szkuner Amarant. Niestety, lało strasznie.
Nisiu – Żadne tam nieporozumienie – lubię z Tobą żartować, nie tylko dlatego, że nigdy nie chciałaś mnie za to na galery zesłać. Proszę Cię, wypluj trumnę Sąsiadów z ust 🙂
Antku – Sam jesteś teściowa, wpadaj częściej, tak jak moja wpadała, ale bez palitykowania. Cudowna Kobieta. Ty sobie pozwalaj na wszystko. Pochwalony – niech żyje pis 🙂
wpis?
Placku – no wiesz!
To pożegluj sobie tak:
http://www.youtube.com/watch?v=coU6hypCYRw&feature=related
Nisiu – Tak, to był ciężki dzień. Dziękuję.
🙂
Chętnie przy tym żeglujemy, aczkolwiek czerwonym wytrawnym, wolny wybór – i to nam się podoba 🙂
O, i zeszło do wyborów, ale wolnych!
Łoj, znowu zerknęłam na prasę polską i wypowiedzi tego tam 🙄
„Bo mnie jest szkoda lata
i letnich złotych wspomnień,
Niech mówią: głupia, o mnie,
a mnie jest żal…
Za oknem szaro, smutno,
a jeszcze przed miesiącem
Pogoda, zieleń, słońce, naprawdę żal…
To tak jak gdyby ktoś najdroższy nagle odszedł
I zabrał radość, uśmiech, a zostawił łzy.
Bo mnie jest szkoda lata i ludzi żal, i nieba,
Po którym płyną smutne jesienne mgły.”
No, szkoda mi, chociaż jesień ma swoje uroki. Ale tego lata LATO miało dla mnie wiele uroków (Rejs na początku, wizyta w Polsce pod koniec lata), i mimo, że tu pogoda piękna póki co, przyjdą takie wieczory, że będę popłakiwać. Ale to dobre płakanie, liryczna tęsknota.
….A mnie jest szkoda lata
Moja żona mnie dzisiaj skrzyczała, powiedziała, żem mazgaj, że głupi.
Że ze wstydu się za mnie rumieni, kiedyż wreszcie zmądrzeję już raz.
A na śmiesznym tle sprawa powstała: poprosiłem, poziomek niech kupi.
– Zdziecinniałeś – powiada – w jesieni?
– To już jesień? Jak leci ten czas!
I westchnąłem: no patrz, już po lecie, po wakacjach, po słońcu, mój Boże!
Już się zacznie szaruga na świecie, no, jasnych spodni już chyba nie włożę.
Pewnie deszcze się zaczną i słota, na to ona, przepraszam, idiota!
Uśmiechnąłem się, mów sobie zdrowo, ty wiesz swoje, a ja swoje wiem.
Bo mnie jest szkoda lata i letnich złotych wspomnień,
Niech mówią: głupi, o mnie, a mnie jest żal.
Za oknem szaro, smutno, a jeszcze przed miesiącem
Pogoda, zieleń, słońce, naprawdę żal.
To tak jak gdyby ktoś najdroższy nagle odszedł
I zabrał radość, uśmiech, a zostawił łzy.
Bo mnie jest szkoda lata i ludzi żal, i nieba,
Po którym płyną smutne jesienne mgły.
Człowiek pensję ma bardziej niż marną: tysiąc złotych miesięcznie – niewiele.
Ale w lecie, tych tysiąc, to suma! Można za nią jak król jakiś żyć.
Słońce grzeje, opala za darmo, Wisłę gratis masz w każdą niedzielę,
Ptaki dają bezpłatne koncerty, nawet nie chce się jeść ani pić.
Jesień, owszem, jest piękna, bogata, bardzo urozmaicona i pełna kolorów.
Ale gdzie, gdzie jesieni do lata, do lipcowych, sierpniowych wieczorów!
Już niedługo i zima przyleci, pełna śniegu, zawiei, zamieci.
A mnie w głowie poziomki i głupstwa, jakiś koncert i Wisła, i las.
A mnie jest szkoda lata i letnich złotych wspomnień,
Niech mówią: głupi, o mnie, a mnie jest żal.
Za oknem szaro, smutno, a jeszcze przed miesiącem
Pogoda, zieleń, słońce, naprawdę żal.
To tak jak gdyby ktoś najdroższy nagle odszedł
I zabrał radość, uśmiech, a zostawił łzy.
Bo mnie jest szkoda lata i ludzi żal, i nieba,
Po którym płyną smutne jesienne mgły.
Tekst Andrzeja Boguckiego w całości powyżej, do piosenki nie udało mi się wkleić adresu. Kompurt sie wygłupia, czy co?
Alicja,
http://www.youtube.com/watch?v=6fcGGIdCMj0
Pół godziny temu doniczki i książki w mojej dzielnicy zatrzymały się z piskiem hamulców, a za chwilę prowincja Ontario zmieni się w jeden radosny Tea-Bar lub w piekło na Ziemi. Wiem jedno – duński podatek od słoniny wkrótce i do moich drzwi zapuka.
🙂
Dzięki, Nowy!
Jerzy P. jak zwykle – uroczy. Kocham go okrutnie bardzo!
Oj tam oj tam…
Placku,
ja jestem liberałka, wolę od konserwy ze szprotkami, już kiedyś mówiłam, że w kraju, gdzie mieszkamy, wielkich różnic między dwiema wiodącymi partiami nie ma. Politycy walczą o „wadze” i stanowiska, a reszta ma to w głębokim poważaniu, życie kroczy swoją ściechą kapitalistyczną.
Nie ma takiej możliwości, żeby piekło-albo raj, to bardzo stabilny kraj.Zrymowało mi się 🙄
Być może jestem w mylnym błędzie, ale takie mam wrażenie od lat, za 2 dni będzie 29 🙄
Zadzwonił dzisiaj kolega z Polski – za kilka dni w moim liceum obchody dziewięćdziesięciolecia szkoły i zjazd absolwentów.
Żałuję, że nie będę – Szkołę do dzisiaj darzę ogromną sympatią, skończyła ją też jedna z moich córek.
Przejrzałem program, listę mojej klasy – juz kilka osób odeszło, później listę nauczycieli, którzy odeszli. Dużo. Czas robi swoje.
W sobotę Minizjazd u Cichalów, szykuję aparat, zamawiam pogodę.
Dobranoc 🙂