Czym Ewa skusiła Adama
Oczywiście wszyscy wiedzą, że jabłkiem. Ten piękny, pachnący i smaczny owoc ma tak wielorakie zastosowanie, że słusznie można by nazwać go królem. Robi się z jabłek ciasta i desery, wina i mocniejsze alkohole, stosuje jako dodatek do mięs, ryb lub dań wegetariańskich, sałatek, sosów. A przede wszystkim zjada na surowo: wieczorem dla zdrowia, rano dla urody.
Nie będę rozprawiać o zawartości witamin, soli mineralnych i innych pożytecznych składników tych doskonałych owoców. Dla mnie
liczy się przede wszystkim znakomity smak i szerokie zastosowanie w kuchni. No i może jeszcze uroda jabłek, które ułożone na talerzu czy w koszyczku stanowią pełną uroku ozdobę kredensu i kuchni.
Kilka przepisów, które przedstawię poniżej zawiera jabłka, jako ważny składnik dodający potrawom smaku i barwy. Po jabłkowych zbiorach w sadzie (to wbrew pozorom już niedługo) możemy kulinarnie poszaleć.
JABŁKA Z BOGATYM WNĘTRZEM
5 czerwonych winnych jabłek (razem wagi do 1,2 kg),6 średnich ziemniaków,6 filetów śledziowych lub 3 wymoczone śledzie,2 nieduże czerwone cebule,1 twardy kiszony ogórek,2 jajka; na sos
1 łyżka majonezu, sok z połowy cytryny,4 łyżki oleju słonecznikowego, odrobina soli i pieprz.
Jabłka umyć osuszyć, skroić ich wierzchołki, wydrążyć ostrą łyżeczką wnętrze, zostawiając ścianki grubości 1 cm. Miąższ z 3 jabłek, po usunięciu gniazd nasiennych pokroić w kostkę. Również w kostkę pokroić filety śledziowe, ugotowane w mundurkach a następnie obrane ziemniaki, jajka na twardo i ogórek oraz (w drobniejszą kostkę) cebulę.
Olej połączyć z sokiem cytrynowym solą, pieprzem i majonezem; sałatkę wymieszać z sosem, w razie potrzeby doprawić pieprzem, solą lub sokiem cytrynowym. Nakładać do wydrążonych jabłek i podawać na liściach sałaty. Można nakryć jabłka skrojonymi wierzchołkami.
Zjada się także jabłka.
BIAŁA KIEŁBASA PO HOLENDERSKU
50 dag białej kiełbasy,ok.75 dag jabłek,1.5 kg kartofli, sól.
Ugotować białą kiełbasę i pozostawić ją w wywarze.
Kartofle i jabłka obrać, pokroić na kawałki. Do garnka wlać część wywaru z kiełbasy, wrzucić jabłka i kartofle. Ugotować. Odlać nadmiar płynu. Z jabłek i ziemniaków zrobić piure. Gdyby było mało słone-dosolić. Ułożyć piure na półmisku, na wierzchu pokrojoną na porcje gorącą kiełbasę.
JABŁKOWY SOS DO WĘDLIN
1 duże winne jabłko,1 jajko na twardo,1/2 szklanki jogurtu naturalnego,3 łyżki startego chrzanu, sól, cukier, sok z cytryny do smaku.
Jabłko utrzeć na jarzynowej tarce, skropić obficie sokiem cytrynowym, wymieszać z chrzanem i jogurtem oraz żółtkiem. Białko jak najdrobniej posiekać. Dodać do sosu. Przyprawić solą i cukrem do smaku. Podawać jako dodatek do zimnych mięs.
JABŁKA W KOSZULKACH
Na ciasto:3 szklanki mąki, 1 kostka masła lub margaryny,1 szklanka (pojemnik) śmietany.
Nadzienie: jabłka antonówki obrane i pokrojone w „ósemki”.
Papier do pieczenia lub 1 łyżka masła do wysmarowania blachy.
Na lukier: 5 łyżek cukru-pudru + sok z cytryny
Zagnieść z podanych składników ciasto. Włożyć do lodówki. Kiedy stężeje wyjąć z lodówki i rozwałkować na 2-3 mm grubości.
W zależności od wielkości cząstek jabłka kroić kwadraty, których cztery rogi zlepiać palcami tworząc „pakunek”. Piec w piekarniku do zrumienienia się wierzchu na złoto.
Przygotować lukier: cukier puder zmieszać z sokiem cytrynowym, aby miał konsystencję śmietany. Lukrować ciastka po wystygnięciu.
Uwaga: można także posypywać ciastka cukrem pudrem przez sitko, zamiast lukrować.
Komentarze
Wcześnie rano napisałam list pod wczorajszym tematem, ale zginął gdzieś po drodze. Współczuję Nemo „rozstrzelanego” ogrodu. Tyle pracy, tyle urody i wystarczyła jedna burza, żeby to zniszczyć.
Okoniu – to nie dusza słowiańska łka w naszym Misiu 2, to tylko wpływ wiśni w nalewce.
Jabłka, jabłka – Adam nie był mojej krwi – mnie by nikt jabłkami nie skusił. Owszem, doceniam ich użyteczność w kuchni, ale ogólnie rzecz biorąc nie należą do owoców ulubionych. Jeżeli już jednak trzeba jabłka jeść, to zawsze poszukuję starych odmian – inflanckiej (papierówka), koksy pomarańczowej,, koszteli innych. Współczesne odmiany moim zdaniem najlepiej nadają się do celów dekoracyjnych – są dorodne, wybarwione, ładnie wyglądają w misie czy koszyku. Jabłka mają dla mnie jedną podstawową wadę – skórkę. Nie wiem dlaczego, ale nawet wtedy, kiedy w paszczęce miałam jeszcze 32 ząbki jak perełki, nigdy w życiu nie udało mi się zjeść jabłka ze skórką. Zawsze cholerstwo zostawało mi w ustach i przyklejało się wszędzie, gdzie nie miało. Moje dzieciaki rąbały jabłka tak, że zostawał tylko ogonek, sztuka dla mnie nie do pojęcia.
Nemo
Strasznie mi przykro z powodu Twojego ogródka. Ja przerabiałem to jakieś półtora miesiąca temu. Grad zmasakrował mi pomidorki, ogórki i skasował winogrono. Padał co prawda skubaniec taki drobniutki, ale strasznie jakis ostry, bo pobrzecijał mi folię. Pomidory jakoś odżyły, ogórki „udają że odżyły, natomiast winogrono niestety nie przetrwało tego gradobicia. Wogóle ten rok mam jakis feleerny na mojej działeczce – mróz załatwił mi sliwkę i borówkę amerykańską, sasiadowi pękła beczka z wodą i zrobił mi z działki stawik. Na szczęście chociaż wiśni miałem tyle że z jednego drzewka uzbierało się 80 sloików kompotu i 47 słoików dżemu. Nie pamiętam takiego wysypu.
Co do włoskich kucharzy, w tym roku się wybieramy w odwiedziny do Neapolu, słowo honoru wszystkiego się dowiem:) A co do kapusty to było to pierwsze pytanie jakie zadała moja żona – nota bene zawodowy kucharz. Okazało się, że „potrawa” (nie ośmielam sie uzyć nazwy własnej 🙂 ) powstaje tylko w Polsce, i każdorazowo zmienia odrobinę swoją postać w zależności od fantazji Dominika. Dodam tylko, że moja żona miała straszny ubaw (w przeciwieństwie do mnie zna włoski), bo Dominik mówił cały czas o zepsutej kapuście:).
Jesli chodzi o Adama i Ewę, to zawsze mam w pamięci pewien dowcip.
Adam spaceruje z Ewą po rajskim ogrodzie.
– Kochasz mnie Adamie – pyta namiętnie Ewa
– Ech – wdycha Adam – a co tu robić?
A skoro mowa o jabłkach, to podam przepis raczej chyba nieznany, z niekończoncego się spisu potraw mojej Babci. Przepis ten ma całą historię.
Otóż gdy tylko ktoś zachorował, Babcia od razu „rzucała się” do walki z chorobą. Zasada pierwsza wygrzać się – oczywiście pierzyna, zasada druga – organizm trzeba wzmocnić. A oto jak się to robiło zdaniem Babci.
Dwa zółtka solidnie utrzeć z łyżką stołową cukru. Trzy czubate łyżki miodu rozgrzać w kąpieli wodnej, dodać łyzkę masła, utrzeć. Dodać żółtka – mieszanka lubiła isę w tym momencie rozwarstwić – i mieszać do uzyskania jednolitej konsystencji.
U Babci zawsze były i są nadal w piwnicy gotowe przetwory – smaczne i zdrowe, bo mając własny sad, czlowiek przynajmniej wie co wklada do weków. Należało więc udać się do piwnicy po pół litrowy co najmniej słoik ugotowanych jabłek.
Przekładało się te jabłka do większego garczka, podgrzewało, dodawało wcześniej opisaną miksturę i wsypywało połowę łyżeczki zmielonych goździków i łyżeczkę zmielonego imbiru.
Po dokładnym wymieszaniu zjadało się ową miksturę na dwa trzy razy w zależności od apetytu, pod czujnym okiem Babci.
Po zjedzeniu, człowiekowi momentalnie robiło się gorąco, pocił się jak przysłowiowy mops, ale musze przyznać, że mikstura stawiała na nogi.
Kane – w Babcinej miksturze „grzał” imbir z miodem – reszta to tylko smakowity dodatek.
Ja jednak w smutniejszej sprawie tym razem. Pisałam, że w tym rozbitym autokarze jechała rodzina koleżanki mojej córki. Pierwsze więści były, że przeżyli, są ranni. Niestety – przeżył tylko synek i mąż tej koleżanki. Jego żona i córka zginęły. Syn i drugi jeszcze chłopiec ze Świnoujścia, zawdzięczają życie właśnie mężowi – zdołał wyrzucić przez okno dwóch chłopców siedzących obok i połamanych. Żony i córeczki już nie.
Zadumać się nad życiem nie możnee po cały dniu pracy w trudzie i znoju.
Piwnicy pod Baranami nigdy nie odbierałem jak słowiańskiego smutactwa , no może czasem jako krakowskie żale 🙂
Ja w przeciwieństwie do Pyry uwielbiam jabłka pod każdą postacią , ale muszę przyznać że obecne gatuki nadają się w większości do dekoracji. Jabłka ze starych kiludziesięcio letnich jabłoni smakują inaczej , poza tym nikt ich nie pryska bo po co. Tak samo jest z wiśniami. Mam dwa drzewa na których rosną małe owoce ale są najlepsze do kompotów i na nalewki. Czarne jak smoła i bardzo aromatyczne. Warto czasem przywieść sadzonki ze starych wiejskich ogródków , bo na choroby odporne i smakowo dużo lepsze od innych.
Co roku znajomy ze wsi przywozi mi kilkadziesiąt kilogramów wspaniałych jabłek z których robię przetwory i całą zimę mam jabłka do szarlotek . Pycha.
” W Babcinej miksturze ?grzał? imbir z miodem – reszta to tylko smakowity dodatek.”
Nie do końca, zółtko i masło są bardzo kaloryczne a przy okazji dobrze się wchłaniają pod względem energetycznym. Żółtko ma dużo cholesterolu tego „dobrego” (mam nadzieje, że moja pani profesor od dietetyki tego nie czyta bo dostała by wylewu), masło to kwasy omega3 chociażby. Utrzyj razem i zjedz, zobaczysz jak grzeją :). Zresztą nie tylko imbir ale również goździki rozszerzają naczynka krwionośne. Goździki działają również przeciwzapalnie i przeciwbólowo, a jabłuszka – same witaminki 🙂
Ogólnie z punktu widzenia dietetyki, czy może bardziej fototerapii mieszanka jest idealna – zawiera białka węglowodany, tłuszcze nienasycone, witaminy, jest łatwo przyswajalna.
Ale to prawda, że jest też smaczna. I tak naprawdę to składa się ze składników, które w zasadzie można było zdobyć bez większych problemów w każdym wiejskim domu. No może przesadziłem, bo nie każdy jak Dziadziuś hodował pszczoły.
Przykro mi z powodu Twoich znajomych. Ja w ten sposób stracilem przyjaciółkę. Zginęła na wycieczce w Egipcie. Autokar przewrócił się do rowu i po prostu ją zgniotło. Rzecz dla mnie o tyle szczególna, że pracowałem wtedy w redakcji gazety jako składacz i pisałem artykuł wspomnieniowy. Przygotowałem też i obrobiłem zdjęcie, które stalo potem na trumnie i było niesione podczas pogrzebu. Przykra sprawa.
Miś 2, masz racje. jabłka skleowe są obecnie co najmniej podejrzane. Może się czeppiam, bo przyzwyczaiłem się do smaku jabłek ze swojego sadu ale jednak. Po pierwsze zanim się je zje trzeba je koniecznie obierać, bo inaczej można się co najwyżej delektować smakiem wosku, którym są konserwowane. Smak przeciętnego jabłka z marketu jest.. hmm.. „drewniany”. Mam nadzieje, że rozumiecie, o co mi chodzi.
W sadzie mamy – a w zasadzie mają teściowie – jeden ewenement na skale chyba kraju. Otóz rośnie tam sobie jabłoń, starsza od mojego teścia i to sporo, bo teść zawsze opowiada, że jak był mały to drzewo już bylo duże i rodzilo mnóstw owoców. Owocuje co roku w ilości wręcz zaskakującej. Nie przeszkadzają upały, deszcze, powodzie i wszelkie inne przeciwności losu. Jabłka – koksy – są malutkie, czerwone i wyjątkowo słodkie.
Co roku wymieniamy się ze znajomymi, którzy mają u siebie kilkanaście drzewek czereśni. Najpierw my objadamy czereśnie, potem oni jabłka :).
” W Babcinej miksturze ?grzał? imbir z miodem – reszta to tylko smakowity dodatek.”
Nie do końca, zółtko i masło są bardzo kaloryczne a przy okazji dobrze się wchłaniają pod względem energetycznym. Żółtko ma dużo cholesterolu tego „dobrego” (mam nadzieje, że moja pani profesor od dietetyki tego nie czyta bo dostała by wylewu), masło to kwasy omega3 chociażby. Utrzyj razem i zjedz, zobaczysz jak grzeją :). Zresztą nie tylko imbir ale również goździki rozszerzają naczynka krwionośne. Goździki działają również przeciwzapalnie i przeciwbólowo, a jabłuszka – same witaminki 🙂
Ogólnie z punktu widzenia dietetyki, czy może bardziej fototerapii mieszanka jest idealna – zawiera białka węglowodany, tłuszcze nienasycone, witaminy, jest łatwo przyswajalna.
Ale to prawda, że jest też smaczna. I tak naprawdę to składa się ze składników, które w zasadzie można było zdobyć bez większych problemów w każdym wiejskim domu. No może przesadziłem, bo nie każdy jak Dziadziuś hodował pszczoły.
Przykro mi z powodu Twoich znajomych. Ja w ten sposób stracilem przyjaciółkę. Zginęła na wycieczce w Egipcie. Autokar przewrócił się do rowu i po prostu ją zgniotło. Rzecz dla mnie o tyle szczególna, że pracowałem wtedy w redakcji gazety jako składacz i pisałem artykuł wspomnieniowy. Przygotowałem też i obrobiłem zdjęcie, które stalo potem na trumnie i było niesione podczas pogrzebu. Przykra sprawa.
Miś 2, masz racje. jabłka skleowe są obecnie co najmniej podejrzane. Może się czeppiam, bo przyzwyczaiłem się do smaku jabłek ze swojego sadu ale jednak. Po pierwsze zanim się je zje trzeba je koniecznie obierać, bo inaczej można się co najwyżej delektować smakiem wosku, którym są konserwowane. Smak przeciętnego jabłka z marketu jest.. hmm.. „drewniany”. Mam nadzieje, że rozumiecie, o co mi chodzi.
W sadzie mamy – a w zasadzie mają teściowie – jeden ewenement na skale chyba kraju. Otóz rośnie tam sobie jabłoń, starsza od mojego teścia i to sporo, bo teść zawsze opowiada, że jak był mały to drzewo już bylo duże i rodzilo mnóstw owoców. Owocuje co roku w ilości wręcz zaskakującej. Nie przeszkadzają upały, deszcze, powodzie i wszelkie inne przeciwności losu. Jabłka – koksy – są malutkie, czerwone i wyjątkowo słodkie.
Co roku wymieniamy się ze znajomymi, którzy mają u siebie kilkanaście drzewek czereśni. Najpierw my objadamy czereśnie, potem oni jabłka :).
Pyro, to smutne, kiedy okazuje sie, ze jedna z wielu tragedii zdarzajacych sie codziennie na drogach, dotknela kogos znajomego. Nieszczescia „spersonalizowane” staja sie realne i bolesne. Mnie w tym wypadku nurtuja dwa uczucia: wscieklosci na lekkomyslne traktowanie przepisow drogowych przez decydujacych o trasie jazdy i odrazy wobec szumu medialnego i detej zaloby narodowej, pompy i celebry bez ludzkich uczuc. Znam „Route Napoleon”, przejechalismy tamtedy 4 razy w kwietniu i lipcu, nigdy nie spotkalismy ciezarowek ani autobusow, bo dla nich sa zakazy i wyznaczone lagodniejsze trasy, ale Polak potrafi… 🙁
Wracajac do tematu, to ja tez uwielbiam jablka w kazdej postaci, ale nie Golden Delicious & co. Moje ulubione to rozne renety (koksa, boskoop), gravensteiner i inne ze starych drzew wysokopiennych. W tym roku w Helwecji jest dramat, bo szerzy sie jakas zaraza bakteryjna i cale plantacje (nowoczesne) sa wyrywane z korzeniami i palone. W przeciwienstwie do Niemiec nie wolno tu stosowac antybiotykow (streptomycyny) do opryskow w obawie przed skazeniem miodu, a w rezultacie zwiekszeniem odpornosci innych szczepow bakteryjnych na antybiotyki. I tak juz jest sporo chorob opornych na leczenie wiekszoscia tych lekow. Nie wiem, skad wezme jablka w tym roku, bo wszystkie moje „znajome” drzewa nie maja juz owocow, a zapowiadaly sie piekne zbiory 🙁
I jeszcze jedna zalamka. Cale zycie jem jablka, rano dla zdrowia, wieczorem dla urody, a tu sie okazuje, ze trzeba odwrotnie! Czy teraz mam jeszcze szanse?
Nemo!
Współczuję Ci z powodu ogródka.
Panie Piotrze!
Z tymi witaminami to Pan trochę przesadził. Jabłka mają ich tyle co nic.
Ja jabłek nie lubię, od dzieciństwa nie lubiłem ich gryżć, gdzieś raz na kwartał obieram sobie jedno, dzielę na ćwiartki i zjadam, ale bez większej przyjemności. Ale teraz co napiszę, to wszystkich szalenie zdziwi. Ja jabłek jem bardzo dużo. Znalazłem sposób na swoje „nielubienie”. Otóż ja – gdzie tylko mogę – dodaję ten owoc. Ponieważ uwielbiam sałatki i robię sobie je bez przerwy, to do tartej marchwi – jabłko, do tartego selera – jabłko, do surówki z pora – jabłko. Po każdej zupie ugotowanej w stylu „całe jarzyny” robię sobie sałatkę jarzynową i do tego – jabłko. Do sałatki śledziowej – jabłko. A do tego jabłka duszone. I tak we wspaniały sposób sam się oszukuję – a przecież ja jabłek nie lubię.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Nemo, oczywiście że masz. Tylko musisz stopniowo wprowadzić zmiany.
Najpierw do końca tygodnia, jedz jak jadłaś: rano dla zdrowia, wieczorem dla urody.
Potem przez tydzień jedz rano tylko połowę jabłka dla zdrowia, ale połowę zjadaj już dla urody, wieczorem odwrotnie.
W nastepnym tygodniu zaryzykuj: zjedz rano całe jablko dla urody. Jesli wszystko będzie ok, wieczorem zjedz dla zdrowia.
Życzę udanej walki:)
Aj… Smutna wiadomość, Pyro. Masz rację Nemo, nieszczęście spersonalizowane boli inaczej. Ja do dzisiaj mam u siebie na komputerze zdjęcia Karoliny Gluck (nomen-omen nazwisko!), która zginęła w zamachach w Londynie – nie znałam dziewczyny, ale mój siostrzeniec podsyłał mi zdjęcia z różnych imprez, to była jego i jego żony bliska przyjaciółka. I w ten sposób, mogę powiedzieć, ją „znałam” – ze zdjęć i opowieści. A to zadęcie też mnie wkurza, bo tu chodzi o to, żeby się pokazać, ot, zbić polityczny interes. Wredne to.
A wracając do jabłek, zacznij Nemo od dzisiaj odwrotnie, chociaż, czy ja wiem? Nic tak nie reguluje pracy żołądka z rana, jak jabłko, czyli słusznie, dla zdrowia z rana 🙂
(od dawna podejrzewam, że Gospodarz czasami wpuszcza nas w malinowy chruśniak i sprawdza, czy czytamy z uwagą i zrozumieniem!)
U mnie zażeramy się jabłkami Empire albo Ida Red, chyba jakieś lokalne odmiany, bo w sklepach tego nie ma, kupujemy u farmera na kosze. Teraz się zażeram morelami, bo wysypały. Ja Was bardzo proszę, nie denerwujcie mnie tym wysypem wiśni, bo aż mnie skręca z tęsknoty, u mnie ani widu, ani słychu. Natomiast lokalnych czereśni „do zerzyganio”, jak powiadają krakowianie, i tanie jak nigdy, przecież to już koniec lipca, a ciągle są w sprzedaży.
No i tyle o piątej rano (ptaki – powystrzelać, czy wysłuchać? Daruję je zdrowiem! Niech sie wydzierają…)
P.S.A moim ukochanym od urodzenia owocem był, jest i będzie pomidor, mogę spożyć dowolną ilość, bez niczego, jak jabłko.
Alicjo, Idared to krzyzowka jonatana i wagnera, powstala w 1935 roku na Uniwersytecie Idaho w Moscow (!). Jest bardzo popularna w Europie. Jak bedziesz w Polsce, to zajrzyj na plantacje jablek w Braszowicach kolo Zabkowic, tam tez je maja. Jablko dobre na ciasto, malo slodkie, nadaje sie dla diabetykow. Dziekuje za porady w sprawie jedzenia jablek. Jest wiec jeszcze nadzieja 😉
Dzis od rana pada deszcz, wiec podczytuje starsze wpisy i stwierdzam, ze mnie sporo ominelo; jakies biusty, bieganie na golasa itp. Czy to ta fala upalow?
Tak w ogole, to minister zdrowia powinien umiescic nad tym blogiem ostrzezenie: uzaleznia, demoralizuje i szkodzi na linie. Pobudzajac slinianki i wyobraznie moze prowadzic do utraty kontroli i wzmozonego laknienia a takze uzaleznienia od guru i innych wspolwyznawcow.
Alicjo, wyjdź za mnie :). Razem będziemy te pomidory pożerać.
Pomidory jem tylko w okresie letnim bo uznaje jedynie działkowe. W tym roku 90 krzaczków pod folią i 20 po przejściach z gradem na „wolnym powietrzu”.
Pomidorów zjadam ilości niewyobrażalne. Proporcja przykładowa – 1 kawałek chleba, jeden plasterak sera, 4 pomidory. Między posilkami pomidorek. Najbardziej lubie – ku zdziwieniu całej rodziny – takie ledwie „łapiące” kolor. Jak dojrzeją, to trafiaja na przecież, chyba, że zostaną wcześniej pożarte przez resztę rodziny.
Poniewaz pomidorów mam co roku mnostwo, zdecydowana większość kończy jako przecier, który wypijam regularnie czekając na kolejny sezon.
Torlinie, no nie wiem, jednak trochę tych witamin w jabłuszkach jest, A, E, C naprawdę sporo,potasu Ci w nich naprawdę dostatek, pektyn aż miło. Nie tak z tym jabłkiem źle jak je malują 🙂
Stare i dobre jabłka.
Pisałem już chyba kiedyś o tym ale powtórzę:
http://www.slu.se/?id=1068
Przy okazjii obchodów Linneuszowych „repatriowano” starą szwedzką odmianę jabłoni. Moja „fabryka” we współpracy z Cornell University w Nowym Jorku a przy finansowej pomocy Króla naszego powszedniego.
Starą-nową jabłonkę zasadził amerykański ambasador a nasz rektor mu w tym pomagała.
Ja jadam jabłka codziennie. W pracy „prenumerowany” jest kosz owocowy. Codziennie ok 10.00 pojawia się kosz wypełniony głównie banaństwem ale jest tam pełno jabłek i – zależnie od pory roku – gruszek, śliwek, cytrusów i temu podobnych.
Wszystko w trosce o zdrowie pracowników.
Jedynie te odmiany handlowe. W sklepie jak są to kupię cox orange uwentualnie Jona Gold.
A jakie placki z jabłkami robi moja pani (!!!)
Koksa pomaranczowa jest swietna, a jonagold (powstala w 1943r. w Genewie NY z krzyzowki jonatana z golden delicious) i jej odmiana jonagored tez sie da zjesc. Jednak najlepsze do ciast i szarlotek, a takze do kaczki wydaja mi sie boskoopy. Mam tez znajome stare drzewo z wielkimi jablkami Ontario, ktore swietnie sie przechowuja i smakuja w zimie. W tutejszych szkolach dzieci codziennie dostaja jablko, aby nie opychaly sie slodyczami. Jablka w Helwecji sa bardzo drogie, prawie dwukrotnie drozsze niz pomarancze i banany, mimo (a moze dlatego) ze to produkt krajowy.
A nie wiedziałam z tym Idared, co za krzyżówka. Widzisz Nemo – mnie pasują, bo za słodyczami nie przepadam, pewnie dlatego.
Oj, minęło Cię, minęło, jak sama widziałaś (poczytałaś), Gospodarz z sauny wybiegał nago i w ogóle prawdziwki. Nie wiem, do czego to wszystko nas zaprowadzi, ale chyba idzie w dobrym kierunku 🙂
Ząbkowic Sląskich jeszcze nie udało mi się ominąć w moich podróżach do Polski, toż to moje tereny. A Braszowice to rzut beretem, jadąc od Kamieńca Ząbkowickiego do „powiatu” 🙂
Drogi Kane,
Ty mnie pomidorami nie wódz na pokuszenie, bom się była kiedyś skusiła (niekoniecznie na pomidory) i tak już zostało. Nie jestem pewna, czy pan J. by się chciał mnie pozbyć, zapytam 🙂
Ale nie żartuję, to naprawdę mój ulubiony owoc (według książek, to nie warzywo, a owoc!) . Jem przez okrągły rok, ale w sklepie kupuję bardzo uważnie, muszę dotknąć, powąchać i tak dalej. Na moich 4×6, i to w miarę cienistych hektarach, niewiele mogę wyhodować. Mam 5 krzaczków żółtych winogronowych pomidorów, podobno jakaś odmiana dawna, w sklepach tego nie znajdziesz, dostałam owoce (i nasiona stamtąd wzięłam) od znajomej, która należy do jakiegoś towarzystwa ogrodników, uprawiających stare, nietypowe odmiany. Obiecałam Nemo nasiona, mogę i Tobie wysłać 🙂
Ale jeszcze trzeba poczekać, dopiero kwitną i się zawiązują owoce, wysiałam dosyć pózno.
P.S. Jak ja słyszę, że „to warzywo/owoc nie ma żadnej wartości”, to aż mnie trzęsie. Zawsze coś ma! Choćby sole mineralne i jakiś błonnik (który, według Arkadiusa, jest mocno przereklamowany!), i jakąś witaminę! Albo i dwie.
O jabłkach jak o wielu innych owocach można w nieskończoność.
Jedzone bez skórki są istną kopalnią smaków. Nowoczesne technologie przechowywania pozwalają na cieszenie się ich smakiem /w cywilizowanym świecie/ przez cały rok. Moie ulubione jabłka to:
Antonowka ? przyjemnie kwaskowate, mało pikantne
Cox ? aromatycznie słodkie, mięsiste oraz pikantne
Golden Delicious ? harmonicznie słodkie o szlachetnym aromacie
Jonagolg ? również harmonicznie słodkie z lekkim posmakiem kwaśności, aromatyczne
Jonathan ? kwaskowate, delikatny aromat, lekko perfumowane
Jest jeszcze jeden mój ulubiony gatunek który ma wszystko w sobie i wszystkie inne marki pod sobą.
A jest nim Calvados.
Na zdrowie.
http://www.hr-schweizer.ch/obstsortensammlung.htm
Tu jest szwajcarskie arboretum jablkowe, mozna obejrzec niektore odmiany na obrazkach i poczytac ich historie.
Kane!
Witamin w jabłku jest mało, a już w stosunku do innych owoców – niewyobrażalnie mało. Chciałem skromnie przypomnieć, że potas i pektyny to nie są witaminy. Właśnie przede wszystkim sole mineralne (żelazo, magnez, potas), pektyny (błonnik), niska kaloryczność – są potęgą jabłka, a nie witaminy.
I chciałem zaprotestować przeciwko poniżaniu bananów (Andrzej Szyszkiewicz) – jeść trzeba wszystko, a akurat banany sa zdrowe przede wszystkim z powodu magnezu, którego praktycznie nie ma w glebie na kontynencie europejskim, a w obu Amerykach występuje w nadmiarze.
Ale dla mnie absolutnie The Best spośród owoców jest Klapsa – to jest moja Faworytka.
A z pomidorami jest to samo co z jabłkami, jem ich mnóstwo, ale nigdy w całości albo w formie sałatki (nie daj Boże w ogórkiem). Też je wtryniam, gdzie popadnie, ale najbardziej lubię na gorąco.
Jeszcze krótki komentarz:
Bardzo surowa zima 1709 -10 w Szwecji przyczyniła się do wyginięcia większości jabłoni a także innych drzew owocowych a z nimi przeszly do historii stare (dobre) odmiany.
Dlatego cieszą (mnie) takie przedsięwzięcia jak te przeze mnie wyżej opisane.
P.S.
Nemo, te poranne jabłka to chyba jednak dla zdrowia. Tak przynajmniej wydaje mi się patrząc w lustro a także spoglądając na moich współpracowników.
Alicjo!
Kto napisał, że jabłko nie ma żadnej wartości? Ja?
Doroczne święto jablka w szwedzkim Kivik wygląda również tak:
http://www.applemarknaden.se/appletavlor.html
Wszystko to oczywiście z jabłek….
Wunderbar
http://www.hortino.com.pl/419
o pomidorze
Dzień dobry
Co do jabłek to preferuję sok jabłkowy. Gdy na mojej starej papierówce dojrzewają owoce przepuszczam je wraz ze skórkami (nie chce mi się obierać)przez sokowirówkę. Do tego dodaję sok z odwirowanej marchwi i cytryny i codziennie wypijam przynajmniej litr. I trwa to tak długo aż wszystkich jabłek nie odwiruję-zwykle koło miesiąca. A później czekam rok na następne jabłka. Zimą jabłek nie jadam-wolę graperfruity.
Pozdrawiam
Torlinie!
Ty! „Panie Piotrze, z tymi witaminami to Pan troche przesadził. Jabłka mają ich tyle co nic”.
Droga Alicjo!
A jaki związek mają ze sobą zdania: „jabłka mają bardzo mało witamin” i „jabłka nie mają żadnych wartości”? Alicjo – bardzo Cię proszę, nie wklepuj tekstów, których ja nie powiedziałem.
Torlin ma rację Alicjo. Jabłka zimą mają akurat tyle witamin co ziemniaki. Zresztą konsystencję też mają podobną, taką jakoś watowatą.
Pozdrawiam
Andrzeju jestem pod wrazeniem tych jablkowych ukladanek,
wyglada, ze i Torlinowi trafi sie poslizg 🙂 http://vierville.free.fr/HistoireBouilleurCalvados.htm
a tu o jablkach inaczej
http://zdrowie.chojnice.pl/?id=32
Dziendobry,
do smazonej watrobki podaje jako jarzyne jablka podsmazone lekko na masle z majerankiem.
Kwasno/slodkie jablka doskonale przelamuja gorycz watrobki.
a
Torlinie!
Na mnie nie ma lekarstwa 🙂
Pozdrawiam pomidorowo!
Wojtek, toż już od dawna wiadomo, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny. „Wartości, witaminy” – co za wielka różnica, ważne, że coś jest, i zawsze jest. Ziemniaki też mają swoje skrobia i tak dalej. Już mi tu nie mieszajcie w głowie!
Dzień dobry. Zdjęcia na linku Sławka z godziny 13:23 mógłby być kapitalną ilustracją do „Regulaminu tłoczni win”, prawda?
Bolesny dzień. Na jednej półce w piekarniku tarta wg Marialki, na drugiej półce szarlotka z kratką wg mojej Prababci, na jednej lewej łapie oparzenie. Bo trudno sięgnąć po rękawice tuż obok piekarnika leżące. A pantenol stracił ważność w marcu. Jajka poszły do ciast. 🙁 nie posmaruję oparzeliny białkiem.
Najlepsze sa jablka w kapuscie. Kiszonej oczywiscie i ze Steiermarku. Staiermark i Poludniowy Tyrol znane sa ze wspanialych jablek. Najlepiej jest wziac duza debowa beczke. Dobre sa beczki w ktorych kiedys przechowywano czerwone wino typu barick. Na dno uklada sie liscie kapusty. Jezeli sa zbyt zwiniete mozna je sparzyc goraca woda. Potem uklada sie warstwe calych jablek zawinietych w liscie kapusty. Calosc przykrywa gruba warstwa szatkowanej kapusty przekladanej roznymi ziolami z ogrodu lub laki. Dobrze wrzucic kilka lisci chrzanu, wisni, winogron, lawendy i roznego innego baldywia. Odrobina cukru, najlepszy brazowy z trzciny cukrowej i morska sol na wierzch. Ubijanie drewnianym tluczkiem, reczne. Po kilku dniach jak pojdzie sok, dolozyc kapusty i znowu ubic. Jako obciazniki najlepsze sa kamienie granitowe.
Na jesieni zaczyna sie wyzerka kapusciana o przed swietami Bozego Narodzenia z reszty kapusty bigos a jablka na deser. Bigos gotowany przez dwa co najmniej tygodnie smakuje do Koncertu Noworocznego Wiedenskich Filharmonikow.
A dzisiaj ma byc zupa ogorkowa z mlodych kiszonych ogorkow calkiem zintegrowanych na udkach kurczakow i kostkach grzybowych z Polski.
Smacznego
Pan Lulek
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/CiastoZMorelami/photo#5090729860582592594
To moja wlasnoreczna, pierwsza i ostatnia 🙁 w tym roku szarlotka z papierowkami.
Nemo, piękna szarlotka, o wiele ładniejsza niż moja. W przyszłym roku upieczesz niejedną taką. Ogród na pewno „wróci do siebie”. Musi.
ladny placek, siedemnastolaty, w okolicy?
aj! cierpie z Toba, smaruj tym z marca, nie zaszkodzi, a pomoc moze
Myślisz? wrzuciłam do kosza na śmieci, ale zdrową ręką mogę wygrzebać…
Mamo Natana, dzieki za pocieche i komplement w sprawie szarlotki. Na pierwsza pomoc w oparzeniu juz troche pozno, chlodzilas przez 20 minut pod biezaca woda? To pomaga! Jezeli oparzenie nie jest otwarta rana, to smaruj tym bepantholem. A moze masz w domu aloes? Zerwij mu listek, rozerwij wzdluz i przyloz ta sluzowata warstwa do oparzenia.
Slawku, ta szarlotka to na osiemnaste urodziny mojej corki. W okolicy godziny 7 jest podwojny plomyczek, bo to jednak nie perfekcyjnie symetryczna szarlotka 😉 Chcialo Ci sie liczyc?
Slawku, widze, ze francuscy farmerzy pedza bezpodatkowo tylko 10 l alkoholu, a co z przydzialem na zwierzatka? Zaintrygowal mnie opis lezakujacego w beczkach po portweinie 70-procentowego calvadosa powoli tracacego na mocy i zyskujacego na smaku pour consumption familiaire… Czy masz dostep do czegos takiego? Wiem, Okon juz sie na mnie poznal, moja specjalnosc to wyludzanie. Ja tylko pytam 🙂
Nemo, dzięki za radę. wygrzebałam ten pantenol, aloesu nie mam. Nie chłodziłam pod wodą 20 minut, tylko trochę. Spryskałam tą białą przeterminowaną pianą, jakby ciut lepiej, bo zimna.
The cider house rules… jabłka ueber alles. Jaka mi bajkowa szarlotka wyszła, pal licho oparzenie. Tarta z mozarellą i pomidorami też yummy.
Do Nemo, przyłączam się do wspólczujących. Widziałam kiedyś pola po gradzie. Nie mogłabym być rolnikiem. Cały wysiłek i serce w jednej chwili zniszczone.
Też się cieszę, że wróciłaś. 🙂
Jak tak wszyscy o jablkach, to kto spiewal ..” jabluszko, jabluszko, jabluszko pelne snu, gdzie spojrzysz, jabluszko, jabluszko tam i tu…”
I tu jest koniec mojej wiedzy.
Smacznego jablka
To musiał być ten sam facet co śpiewał o wieszmakach:
„kaczuszko, wieszmaki są” i tam dalej…
… tak duże, duże duże,
a ty masz krótkie nóżki
jak zwykle u kaczuszki 🙂
Mieczysław (?) Wojnicki?
tekst piosenki Jabłuszko pełne snu – Mieczysław Wojnicki
Jabłuszko pełne snu
Rubinowe jabłuszko w sen zapadło na trawie
Szedł pan kapral uliczką zerknął na nie ciekawie
Zerknął stanął i stoi pary z gęby nie puszcza
Pewno nigdy nie widział chrapiącego jabłuszka
Jabłuszko jabłuszko
Jabłuszko pełne snu
Gdzie spojrzeć jabłuszko
Jabłuszko tam i tu
Gdzie spojrzeć jabłuszko
Jabłuszko pełne snu
Jabłuszko tam i tu
Długo głowił się kapral aż się ujął pod boki
Cóż się mogło jabłuszku przyśnić we śnie głębokim
Może słońce sierpniowe ten generał jabłuszek
Może całus od gruszek lub na zimę kożuszek
O jabłuszko itd.
Wtem usłyszał że jabłko we śnie mówi do niego
” Weź mój rubin i złoto nie bądź gapą kolego”
Po czym zaraz czmychnęło za jeziora i lasy
Nie dogonił go kapral choć pogubił obcasy
O jabłuszko jabłuszko
Jabłuszko pełne snu
Gdzie spojrzeć jabłuszko
Jabłuszko tam i tu
Gdzie spojrzeć jabłuszko
Jabłuszko pełne snu
Jabłuszko tam i tu
Będzie za to mozolnie w pace liczyć dni długie
Oj nieprędko pan kapral znowu będzie mieć w czubie
Wy nie śmiejcie się z niego wszak morowe z was chłopy
Wam też mogą się trafić bo się liczą na kopy
O jabłuszka jabłuszka
Jabłuszka pełne snu
Gdzie spojrzeć jabłuszka
Jabłuszka tam i tu
Gdzie spojrzeć jabłuszka
Jabłuszka pełne snu
Jabłuszka tam i tu
Pamiętam tę piosenkę. Moja Babcia była zakochana w Wojnickim, czego nie mogłam zrozumieć, bo Dziadek był dla mnie najprzystojniejszym mężczyzną na świecie i „taki Wojnicki”, myślałam, mógłby mu buty czyścić, albo wędkę za nim nosić!
A ta kaczuszka to Wojnickiego też? Tak mi się kojarzy. Tekst znalazłam, ale nie jest podpisany.
>>Kaczuszka i Mak
Po ścieżce co wiodła przez pola kwitnące
raz Kaczor Kaczuszkę prowadził pod nóżkę
a Kaczor z Kaczuszką byli pod muszką
i kiwali się.
Kaczuszka do ojca tak rzekła:Papa,
czy Maki dla draki poderwać się da?
Niełatwo Mak zdobyć odrzekł jej na to Papa
Bo jeśliby Kaczuszkę wziął za żonę
to cały świat zapytałby zdumiony:
Kaczuszko wiesz maki są tak duże, duże, duże
a ty masz krótkie nóżki jak zwykle u kaczuszki
Kaczuszko wiesz maki są czerwone tak jak róże
kaczuszki są nie duże i tak już w życiu jest…
Na ścieżce co wiodła przez pola kwitnące
Mak ujrzał raz małą Kaczuszkę na łące
Mak ujrzał Kaczuszkę i pokochał ją
ze wszystkich sił…
Mak zaraz zapytał mamusię: Mama
czy łatwo Kaczuszkę tę zdobyć się da?
Niełatwo jest zdobyć Kaczuszkę odrzekła na to mama
Bo jeślibyś Kaczuszkę wziął za żonę
to cały świat zapytałby zdumiony:
Kaczuszko wiesz maki są tak duże, duże, duże
a ty masz krótkie nóżki jak zwykle u kaczuszki
Kaczuszko wiesz maki są czerwone tak jak róże
kaczuszki są nie duże i tak już w życiu jest…
Aż razu pewnego, ot tak w końcu wiosny,
każdy z nas przecież miał romans miłosny
Mak ujął kaczuszkę w ramiona i pobrali się…
Lecz zaraz niedługo łzy spadły gorące
Kosiarze skosili maki na łące
i tylko wspomnienie po makach kwitnących zostało tu…
Kaczuszko nie bądź taka zapłakana
ja także byłam kiedyś zakochana
Kaczuszko wiesz maki są tak duże, duże, duże
a ty masz krótkie nóżki jak zwykle u kaczuszki
Kaczuszko wiesz maki są czerwone tak jak róże
kaczuszki są nie duże i tak już życiu w jest…
Jablko samo w sobie to skarb. An apple a day keeps doctor away.
Ale jesli jablka trzeba na cos przerabiac, to albo na szarlotke, albo na cidre. W Quebeku robi sie wysmienity (i arcy drogi) cidre lodowy (cidre de glace) z jablek, ktore celowo pozostawia sie na drzewach do pierwszego powaznego przymrozku (-10 i mniej), po czym zbiera sie je na cidre. Wychodzi napoj slodszy, bardzo aromatyczny i rozniacy od sie od cidre normalnego.
http://pages.videotron.com/friga/
http://www.icecider.com/fr/products.html
http://www.cidredeglace.com/cidredeglace.html
Co do szarlotki: do szklanki wrzucic lodu, wlac zmrozona zubrowke i dopelnic gestym sokiem z jablek (takim z pilpa). Smakuje jak szarlotka.
Jak ktos chce, to moze nawet dodac bitej smietany na wierzch, ale osobiscie nie wiedze potrzeby, zeby to robic.
Na zdrowie,
Jacobsky
No prosze: moj poprzedni wpis „stoi na redzie” ….
Alicjo, to tez Wojnicki. Chce zobaczyc zaplakane kaczuszki (po wyborach). Ewentualnie kaczuszke z jabluszkami (tez jesienia) 😉
Nemo zmylilas mnie tym niechlujnym rozstawem ognikow, rzeczywiscie jest 18, coz slepy w karty nie gra, rzeczywiscie z tym calva, to tak bywa, nawet kiedys, dawno mialem okazje sprobowac 35 latka, kroremu zostalo ok. 38 voltow z wyjsciowych prawie 80 ciu, to,co najbardziej zwala z nog, to aromat, otwierasz flaszke, zamykasz oczy i czujesz sie jak jesienia w sadzie po deszczu, do tego fluidy opanowuja przestrzen zachlannie, szybko i skutecznie, sama rozkosz, maczacz usta i stajesz sie jablkiem, oddychasz i czujesz jak ono, w raju, ale sie rozrzewnilem na samo wspomnienie,
popytam w sprawie, a nuz sie trafi cos, co pozwoli Ci szybciej zapomniec o gradobiciu,
Twoje prawdziwki robia furrore
Slawku, ja osobiscie tez juz mialam watpliwosci i liczylam (na zdjeciu) dwukrotnie. Faktem jest, ze reklamacji nie bylo, ale zakochani sa podobno kiepscy w liczeniu… Ja Ci tych prawdziwkow, to skolko ugodno, daj znac zanim Ci sie skoncza. Ja normalnie za calvadosem nie przepadam, ale po tej Prowansji i po Twoim opisie…. Aha, jeszcze pamietam kilka noclegow w pachnacych jablkami starych domostwach w Normandii (chambres d’hot). Od tego czasu pijam tez cidre.
Nemo,
Ty się nie obijaj, tylko jakieś zdjęcia z ostatniego włóczykijostwa (włóczykijstwa?) wystaw, nie ma lekko.
Gorąco (27C), wilgotno, pochmurno.
Nemo, Ty na znaki nie czekaj, Ty susz,
a kto pamieta „Zlota Jesien”, wodke typu calvados? pfuj!
A propos calvadosu, to mam bardzo mętne wspomnienia z roku 1976. Od tamtego czasu nie piłam, reszty się domyślacie, wchodziło dobrze… Jak się nie potłucze, to się nie nauczy.
Cider jest tutaj bardzo popularny jesienią, ale to nic takiego, jak kiedyś Helena opisywała. Po prostu mętny, brunatnawy moszcz jabłkowy, czy jak to nazwać, kapka cynamonu i gozdzik w tym czuć. Helena wspominała o cydrze lekko alkoholizowanym, takim trochę jak piwo, w granicach 5% czy jakoś tak. Tutaj byłby problem, bo ktoś musiałby to sprzedawać, a u nas w Kanadzie (poza Jacobsky’ego prowincją) jest monopol na sprzedawanie napojów alkoholowych, bez specjalnych licencji, pozwoleń nie razbieriosz! Cider, o którym piszę, kupuje się litrami u farmerów jesienią, za grosze, gdyby był alkoholizowany, zaraz by rząd walnął odpowiedni podatek.
Naprawdę, ale to naprawdę nie chce mi się wracać do roboty i co jakis czas podchodzę do maszyny i podpatruję, co kto napisał. No dobra, wykopuję się na jakiś czas.
Piosenka o kaczuszkach i maku, śpiewana w Polsce przez Wojnickiego, to włoska „Papaveri e papere”: http://www.filastrocche.it/nostalgici/canzoni/papaveri.htm
W San Remo na początku lat 50. śpiewała ją niejaka Nilla Pizzi. 😀
P.S. Sławek, to było to! Jak pojadę do Francji następnym razem, to poszukam autentyku.
Ze mna podobnie jak z Pyra – jablka nie naleza do tych owocow, ktorymi potrafie delektowac sie w calosci i na surowo (niezaleznie od tego czy ze skorka czy bez). Tym bardziej wiec ciesze sie z podanych przez autora przepisow. Ale gdy zrobie np. salatke owocowa, wtedy juz nie mam trudnosci ze zjedzeniem kilku malych kawalkow tego pozywnego owocu. Lubie natomiast jablka pieczone, ciasta z jablkami oraz salatki z jablkami. Podobnie zreszta reaguje na banany. Nigdy nie mialam problemow zolodkowych, ale nieraz sie zastanawialam, czy to wlasnie moj zoladek nie reaguje specyficznie na skladniki zawarte w tychze surowych owocach.
Fajnie, ze znalazlam tutaj takze slowa piosenki o kaczuszce i maku, wpadla mi w ucho kiedys i tak jakos chodzila za mna przez pewien czas. Moze by tak jeszcze ktos zamiescil slowa kolysanki, jak mi sie wydaje, tego samego wykonawcy:”ach spij kochanie..gwiazdke z nieba chcesz dostaniesz…wszystkie dzieci nawet zle pograzone sa we snie…a ty jeden tylko nie… aaa kotki dwa szarobure obydwa”
Śpij kochanie
słowa: Ludwik starski, muzyka: Henryk Wars
W górze tyle gwiazd,
w dole tyle miast,
gwiazdy miastu dają znać,
że dzieci muszą spać
Ach śpij kochanie,
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz – dostaniesz,
czego pragniesz, daj mi znać,
ja ci wszystko mogę dać,
więc dlaczego nie chcesz spać?
Ach śpij, bo nocą,
kiedy gwiazdy się na siebie złocą,
wszystkie dzieci, nawet złe,
pogrążone są we śnie,
a ty jedna tylko nie.
Aaa, aaa,
były sobie kotki dwa,
aaa, aaa,
szarobure, szarobure obydwa
Ach śpij, bo właśnie
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie,
a gdy rano przyjdzie świt,
księżycowi będzie wstyd,
że on zasnął, a nie ty.
Aaa, aaa,
były sobie kotki dwa,
aaa, aaa,
szarobure, szarobure obydwa
Ach śpij, bo właśnie
księżyc ziewa i za chwilę zaśnie,
a gdy rano przyjdzie świt,
księżycowi będzie wstyd,
że on zasnął, a nie ty.
… w ramach wykręcania się od obowiązków 🙂
Alicjo, dzieki za wyreczenie. To byla ulubiona kolysanka mojej corki 🙁
http://www.info-cidre.com/
dla ciekawskich, niestety po ichniemu, swoja sciezka, co to za alkohol, w porywach 6volt, normalnie 2-3, tyle, co w kefirze, ( no prawie ) a Kanadol juz na to monopolistyczna lape kladzie? moze tam tez od trzynastej? i bron Boze nie przed msza?
Sorry, mial byc usmiech. Ale nie widzialam jej juz prawie 3 tygodnie…
Nie aż tak zle, Nemo (obijam się nadal!) ale w normalnym sklepie nie dostaniesz nic alkoholowego – o kefirze kiedyś czytałam właśnie, że cos tam się wytwarza w procesie fermentacji. W sklepach tego nie widzę, ale od jakiegoś czasu mam tę kulturę bakteryjną i sama sobie robię, bo nie wyobrażam sobie życia bez kefiru, kwaśnego mleka, maślanki. Latem czy zimą, litr dziennie, chyba, że zapomnę nastawić (o właśnie!).
Tę kołysankę śpiewał kiedys Grzegorz Turnau, właśnie przejrzałam wszystkie 4 cd’s jego – niestety, nie ma, szkoda. Poszperam tu i tam, może znajdę. Przy okazji przypomniała mi się inna piosenka Turnaua, „Cichosza”. Jeśli ktoś chce, proszę bardzo, jest w:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/
A teraz naprawdę daję sobie kopa – do roboty!!!
Ach, Wojnicki! Moj Ojciec, ktory kochal Rolling Stonesow i mial wszystkie ich plyty, nie cierpial Wojnickiego, o ktorytm mowil: znowu ten szwycer!
Szwycer to jakies przedwojenne slowo, nigdy nie wyjasnilam dokladnego znaczenia, ale podejrzewam, ze to jakas odmiana szwajcara, czyli odzwiernego. W kazdym badz razie brzmialo to bardzo pogardliwie i jak sama widze jakiegos wylizanego gogusia, to mysle w duchu: szwycer!
To byl zabawny infantylny okres polskiej piosenki. Oprocz jabluszek i kaczuszek, nalezy przeciez wspomniec tez i biedroneczki w kropeczki.
Teksty byly moze i glupawe, ale sie przynajmniej rymowaly. Jak slucham dzisiejszej produkcji, no… don’t strat me off…
Jesli zas chodzi o jablka, to najlepsze sa w stanie plynnym – calvados do zamoczenia tortu, lub bretonski cidre do galette z anduillette czy jak to sie tam pisze. Bywaja tez niezle tarty z jablkiem lub poczciwa polska szarlotka domowego wypieku.
Jablko samo w sobie to skarb. An apple a day keeps doctor away.
Ale jesli jablka trzeba na cos przerabiac, to albo na szarlotke, albo na cidre. W Quebeku robi sie wysmienity (i arcy drogi) cidre lodowy (cidre de glace) z jablek, ktore celowo pozostawia sie na drzewach do pierwszego powaznego przymrozku (-10 i mniej), po czym zbiera sie je na cidre. Wychodzi napoj slodszy, bardzo aromatyczny i rozniacy od sie od cidre normalnego.
Co do szarlotki: do szklanki wrzucic lodu, wlac zmrozona zubrowke i dopelnic gestym sokiem z jablek (takim z pilpa). Smakuje jak szarlotka.
Jak ktos chce, to moze nawet dodac bitej smietany na wierzch, ale osobiscie nie wiedze potrzeby, zeby to robic.
Na zdrowie,
Jacobsky
Halo,
Gospodarz podal przepis na holenderska biala kielbase.Moge smialo powiedziec,ze jablka w Holandii,sa tak popularne ,jak szpinak.Jedza ich tubylcy cale tony.
Najbardziej znane jest ich ciasto jablkowe.Chyba jedyne jakie nauczyli sie piec 😉 Nie musze otwierac karty menu,zeby wiedziec,ze w deserach stac bedzie niesmiertelny APPELTAART!!!!!! Zreszta nie polecam,bo sa to ogromne kawaly jablek przykryte cienka warstwa ciasta.Nie ma jak nasza szarlotka 😀
Ja lubie niektore „nowe” gatunki,jak Gala,Fuji,czy Granny Smit.Ten ostatni uwielbia moje „dziecie”.
Ale w sercu nosze Papirowke………
Pozdrawiam.
Musze powiedziec, Jacobsky, ze Twoja wersja szralotki brzmi nadzwyczajnie slusznie. Rozumiem, ze duzo zubrowki i malo soku? A juz jak z bita smietanka na wierzchu, no to wychodzi a la mode.
Papierowek nie jadlam od 40 lat, pamietam jako swietne jablka.
Helena,
dokladnie tak.
?Jabwuszko, jabwuszko, jabwuszko pelne snow……
czytałem kiedyś ze śpiewał to Gniadkowski.
Ale po calvadosie to się rożne słyszy rzeczy.
A u mnie teraz dojrzała pomarańcza zanurza się w słonej wodzie.
Heleno inna Halino 🙂
http://www.dziennik.krakow.pl/public/?2002/10.07/Pejzaz/23/23.html
Jesli ktos chce poczytac o cidrze lodowym, oto linki:
http://pages.videotron.com/friga/
http://www.icecider.com/fr/products.html
http://www.cidredeglace.com/cidredeglace.html
Ciekawe, ze moje wpisy z linkami nt. cidru lodowego nie przechodza.
Moze po jednym zatem (linku…, nie kieliszku)
http://www.icecider.com/fr/products.html
albo ten:
http://www.cidredeglace.com/cidredeglace.html
Alicja!
Duza buzka!!! W podziekowaniu za kolysanke.
Misiu, wszystko to prawda, a w Yvorne, posrod winnic mieszkaja moi dobrzy znajomi, co to dziczyzna itd. Aktualnie podrozuja po Estonii w poszukiwaniu egzotyki NE-europejskiej. Heleno, w Szwajcarii mieszkaniec kantonu Schwyz to Schwyzer. A w dialekcie kazdy Szwajcar za granica okresla sie tez jako Schwiizer. U siebie jest Berner, basler, Zürcher, Luzerner itd. W czasach helweckiej biedy wielu mieszkancow tego kraju wedrowalo po swiecie zatrudniajac sie w hotelach i jako dojarze, bo sie na tym znali. Stad w polszczyznie i innych jezykach szwajcar stal sie zawodem. W Sudetach zas sa schroniska tzw. Szwajcarki – szalasy gorskie pobudowane przez rodowitych Szwajcarow emigrujacych wraz z krowami (!) do krajow rzadziej zasiedlonych. Rowniez schronisko na Sniezniku to dawna „Schweizerei”
Jakobsky, zaimponowal mi ten cidre lodowy, ze tez takie cuda chlopaki u Was potrafia ugonic, na sama lekture slina cieknie, a wszak fanatykiem nie jestem, owszem w Bretanii do nalesnika spijam, ale to co proponujesz, jest z zupelnie innej i nieznanej mi polki, nie dziwie sie, ze polecane np. do fois gras, pozazdroscic
Moze to byl Gniadkowski. Z pewnosca szwycerem byl ten co spiewal p..ne Jabwuszko pelne snow… Szwycer bylo u nas wyzwiskiem na kogos wypindrzonego, wypomadowanego, nieudolnie udajacego salonowca. Jestem przekonana, ze chodzilo o szwajcara, nie Szwajcara.
Moze to byl Gniadkowski. Z pewnosca szwycerem byl ten co spiewal p..ne Jabwuszko pelne snow… Szwycer bylo u nas wyzwiskiem na kogos wypindrzonego, wypomadowanego, nieudolnie udajacego salonowca. Jestem przekonana, ze chodzilo o szwajcara, nie Szwajcara.
Moze to byl Gniadkowski. Z pewnosca szwycerem byl ten co spiewal p..ne Jabwuszko pelne snow… Szwycer bylo u nas wyzwiskiem na kogos wypindrzonego, wypomadowanego, nieudolnie udajacego salonowca. Jestem przekonana, ze chodzilo o szwajcara, nie Szwajcara.
Jacobsky,
linki „w kupie” nie przechodzą, podawaj jeden za drugim w osobnych wpisach, WordPress tak ma, a nie, że admin Cię utrąca, wierz mi, już to przerabialiśmy.
etam, Alicjo, u mnie przeszly hurtem, te linki, potem te pojedyncze zreszta tez, co oczywiscie nie zmienilo mojej opinii o produkcie kanadyjskim
Arkadius,
Gniadkowski to coś innego – ten od jabluszka (nie „ł”) to był Wojnicki, a Gniatkowski?… Pamiętam nazwisko, nie kojarzy mi się żadna piosenka.
A wyśmiewajmy się, ile wlezie, a pamięta ktoś taki twór, jak „grupa skifflowa No To Co” ?
To było dopiero ale… nawet jak na moje lata.
Piotrus Janczerski, pewnie, ze tak
Gdy bylem chlopcem, chcialem byc zolnierzem po ten kwiat czerwony dla opolskiej dziolchy
owszem, ale, dopiero, kiedy przyjdzie na to czas, bo to przeciez takie paradnice
slawek,
poczekaj na sery quebeckie. Moze kiedys zawitaja do Francji. Poki co potrafia czasami pobic sery francuskie na targach w tej dziedzinie.
Cidre de glace to jeden z quebeckich szlagierow alkoholowych. Pyszne sa rowniez likiery na bazie syropu klonowego
W Bretanii bylem dokladnie miesiac temu. Opilem sie cidru domowej roboty a do bolu glowy (nastepnego dnia), cidru fabrykowanego przez ojca znajomej Bretonki, ktora nas goscila. Fajna kraina ta Bretania, gdyby nie tegoroczna pogoda…
Bylo chyba dwoch. Jeden nazywal sie Danek a drugi Gniatkowski. Ten drugi wygladal jak szprycer i spiewal „U Kuby wysypka jak wulkan goraca..”
To było gdzieś tak w 1973 albo 1974.
Graliśmy w „Josafacie” w Helsinkach. Przyjechali i zamieszkali w hotelu Niemen i „No To Co”. Pewnie jakieś polskie dni byly albo coś.
W przerwie podchodzi Janczerski i przedstawia się:
– Janczerski, No To Co.
A Romek do niego:
– Jakubowski – no to co?
Alicjo, siegnelam do moich malego eklektycznei pamieci aby przypomniec sobie Janusza Gniatkowskiego… Apassionata… Dancingowe melodie okraszone egzotyzmami „Kuba wyspa jak wulkan goraca, o e la,…” albo”Ryzowe pola tona w wodzie, bawoly grobla ciagna woz”.
Wymawial l na sposob kresowy.
Spiewalysmy to placzac ze smiechu z przyjaciolkami w liceum.
Przyznajcie sie, kto nie pamieta dancingow. Talerzy pelnych niedopalkow i panow spiacych z twarzami w talerzu ze schabowym. Bylam pare razy jako nastolatka…
Urodzilam sie i mieszkalam 30 lat w Falenicy, gdzie mieszkal tez Wojnicki/Szwycer. Moja mama go uwielbiala…
Zaden niedzielny Radiowy Koncert Zyczen nie obyl sie bez niego. Taki mial rzeczywiscie lizusowaty usmieszek, Panie swiec nad jego dusza…
Podano mi kiedys te szarlotke z zubrowki, ale dzin z tonikiem to to nie jest moim zdaniem… Ani Calvados… ani szarlotka z bita smietanka…
Na targu juz sa pierwsze jablka, ogromna ekscytacja w moim domu. Kiedy koncza sie owoce sezonowe to wlasciwie cala zime jemy tylko jablka, zwykle kruche i wodniste McIntosh, najlepsze zimno prosto z lodowki…
Ale kiedys moje jablka to byly kosztele i malinowki.
ciao,
a
Aniu Z. –
ja tego też nie znałam, „szarlotki”, czyli żubrówki z sokiem jabłkowym! To cos nowego – ale ja się wina trzymam.
Nie „Janczerski”, tylko Janczarski. Ale ładnie to podsumowaliście, te paradnice i tamte dziołchy.
Jak już się tak dzisiaj rozgadaliśmy o zespołach muzycznych, to mi się ten „zepsuł” nasunął, bo przecież nijak się to miało do innych zespołów w tamtych czasach. „Grupa skifflowa”, cokolwiek to znaczyło 🙂
Ciekawam, co sie z nimi stało i gdzie ci ludzie teraz są.
Kubę wyspę jak wulkan gorącą pamiętam nieco, kojarzyło mi się z Tercetem Egzotycznym, też dziwadłem, na mój gust i lata naonczas.
Niemena kocham, mówcie sobie, co chcecie!
?Grupa skifflowa?,
Jest to rodzaj muzyki rozrywkowej, tak określano ówczesna muzykę /lat pięćdziesiątych/ na wysepkach brytyjskich.
Za oknem natura gra 20 węzłów, ach, to będzie bal… na tajemnym spocie.
„spocie” ?
Oj, nie spoć się!
p.s. Dobranoc z tej strony Wielkiej Kałuży.
Pouważam troszku by się nie spocić na tym spocie. A jak już to na wszelki wypadek zrobię herbatę z cytryna. Małpkę wiśniówki też zabieram.
?Cekalam, cakalam – caluskie 91 wpisow – cy kto pamieta malinowe jabluska. I dyc siem docekalam?.
Malinowki. Czy mozna je jeszcze gdzies kupic? Czy zostaly wyparte przez nowe odmiany?
Za jablkami jako dziecko nie przepadalam, ale na rynku nie bylo takiej rozmaitosci owocow jak obecnie. Praktycznie jablka, gruszki,czeresnie, truskawki, maliny i jagody. Brzoskwinie i morele sporadycznie, a do tego dosc drogie. Winogrona (glownie z Bulgarii) tez niezbyt tanie.
Jablka uchodzily za zrodlo wszelakiej dobroci i wpychano w dzieciaki ile sie dalo. Gruszki juz takiej furory nie robily, a czeresnie ponoc w nadmiarze ?szkodzily na brzuszek?. A jednak byl gatunek, za ktorym przepadalam. Malinowki wlasnie.
Pamietam ich zapach, ba smak nawet. Sama mysli o nich przywolala wspomnienie sprzed wielu lat:
Caly dom wysprzatany pachnial pasta do podlogi, ciastami i bigosem. Mieszanka zapachow dziwna lecz specyficzna. Z kuchni, w ktorej Babcia z Karolka konczyly swiateczne smakolyki, przez uchylone drzwi padalo swiatlo do dziecinnego pokoju. Stojaca w rogu olbrzymia choinka szklanymi cackami odbijala jego promienie. Na stole patera wypelniona orzechami, pomaranczami, mandarynkami i malinowkami. Ich won niepomiernie kusila.
W polmroku Prababcia z portertu znaczaco mrugala do mnie – nikt nie widzi, a ja nie powiem. Cichutko, na paluszkach zakradlam sie do stolu i z piramidy jablek wybralam to z samego spodu. Bumm – bumm – bumm. Jablka rozsypaly sie po stole przy akompaniamencie grzechotania orzechow. Babcia z Karolcia wpadly do pokoju zapalajac swiatlo. ?Boj sie Boga dziecko! Juz po polnocy a ty jeszcze nie spisz!? Zawstydzony, przylapany na goracym uczynku maly lakomczuszek niepewnie rozgladal sie po pokoju. Babcia jablko zabrala, a Aniol na choince smutnie pokiwal glowa.
Pyro, dzieki srdeczne za „kaczy biust”. Niebawem wyprobuje.
Pozdrawiam z rana, poludnia i wieczora (gdzie jaka pora jest)
Echidna
I bardzo rozsądnie, Akradiusu! A u nas żadne wiatry, wyobraz sobie.
Lecę spać, zanim co ! Pomyślnych wiatrów u Ciebie!
Echidno,
zdążyłam przed moją północą przeczytać 🙂
Takie opowieści można snuć, ja też 🙂
Pozdrowienia i już naprawdę idę do wyra – północ wybiła.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Janczerski
http://www.hr-schweizer.ch/Hist-Obstsorten/hist-Aepfel/aHimbeerapfel%20von%20Holowous-w.JPG
Echidno, jablka malinowe jeszcze istnieja, ale sa odmiana zagrozona, bo slabo znosza transport i wyksztalcaja owoce nierownej wielkosci, wiec dla handlu nie interesujace. Ja tez pamietam ich szczegolny smak i rozpoznam nawet po ciemku. Malinowe z Holovous zostaly wyhodowane w Czechach ok 1850. U mnie w domu wieszalo sie je (wypolerowane) na choince obok zloconych orzechow.
Dokoncze temat przypomnieniem hymnu automobilistow in spe czekajacych na realizacje talonu:
Po ten fiat, po ten fiat czerwony, skoro przyszedl na to czas…
Ja też najbardziej kochałam malinówki i papierówki. A z obecnych gatunków tylko lobo…
Alicjo, właśnie Piotr Janczerski, nie Janczarski. I mawiało się: grupa kuflowa „No To Cyk” 😉
„Kubę” śpiewał ponoć Gniatkowski. Znalazłam, że to autentyczna melodia kubańska, a słowa dopisał Zygmunt Sztaba.
Ale Ty, Nemo, masz pamięć! 😆
Ja czekałam na odbiów w Rzeszowie. Mieszkałam w Warszawie, a po drodze odpadło nam koło, bo śruby można było palcami przykręcać.
Szczęście, że akurat wolno jechaliśmy
W Rzeszowie czekaliśmy długo, bo dokonywano właśnie przeglądu zerowego. Boki zrywać ze śmiechu.
mt7, ja uczestniczylam w aukcji maluchow we wroclawskim Polmozbycie. Moj szwagier z Ladka Zdr. (pozniej Miedzygorze, a teraz Polanica) odkryl szanse zdobycia automobilu bez talonu. Polmozbyt sprzedawal na licytacji samochody troche uszkodzone lub wybrakowane, w kazdym razie nie nadajace sie na sprzedaz talonowa. Cena oficjalna wynosila 64 tys. Ceny wywolawcze byly rozne, my startowalismy do auta za 47 tys. i w goraczce licytacji doszlismy do 105 000 i wygralismy! Wczesniejsze sztuki dochodzily do 128 tys! W kazdym razie rowniez moje oszczednosci przyczynily sie do naszego sukcesu, ktory dotad wspominamy rzewnie, bo to bylo pierwsze auto w rodzinie. Osobnym przezyciem byl samodzielny powrot szwagra nowym autem do domu. W 125-km trase wyjechal jesiennym poznym popoludniem. Po drodze, juz za Klodzkiem, zlapal gume. Gdy chcial wymienic kolo okazalo sie, ze zapasowe to sparcialy stary kapec bez powietrza… Przejezdzajacy znajomy obiecal wezwac pomoc drogowa i powiadomic siostre w Ladku. Nie wiem czym kierowal sie ten czlowiek, ale obietnicy nie spelnil. Dopiero nad ranem przejezdzajacy patrol MO wyratowal mlodego kierowce z opresji. Dzis to niewyobrazalne, takie zycie bez telefonu…
Nemo,
Znowu wspomnienia. W podobnych warunkach eskortowalem s.p. red.H.Ch. z Zycia, z Tych (ow ?) do Warszawy. Ja bylem „wytrawny kierowiec”, go…arz po 6 miesiacach przygod z Fiatem 125, a on przezyl dzien tortur (od 7 rano do poznego wieczora) jadac Maluchem. Wszystko bylo zalatwiane „na lewo”, i prawo jazdy, i talon, a cala wyprawa (brak telefonow) trzymala obie malzonki w palpitacji serca: gdzie my sie podziewamy przez dwa dni ?! Co przejazd przez jakas miescine (objazdow nie bylo) to biedak gubil droge i musialem go szukac. Wtedy i tam to naprawde bylo safari. Ciekawe czy teraz z Katowic do Warszawy „autostrada” dalej nie jest bezkolizyjna ? Nie wyobrazam sobie…
beznadzija ja znam lepsze przepisy