Zgadnij co gotujemy?(51)
Już druga połowa lata. Można myśleć o jesieni. A jesień to dojrzewające owoce w polskich sadach – jabłka, gruszki, pigwy. Ileż to radości. Pomyślmy o tym co można z nich zrobić. I o to będę też pytał w kolejnym wydaniu kulinarnych zagadek.
1. Kiedy jabłko nosi szlafrok?
2. Jak wygląda gruszka miłosna?
3. Czy można jeść pigwę na słono?
Teraz kochani do roboty. Radzę sięgnąć do encyklopedii kulinarnych lub książek o owocach i warzywach.
Ale trud ten opłaci się na pewno. Nagrodą jest książka „Rok na stole”, którą napisałem z myślą o tym, że człowiek jako ssak winien odżywiać się zgodnie z rytmem zmieniających się pór roku. Jest więc i pora na owoce ? wtedy właśnie gdy dojrzewają. Książkę wydał Nowy Świat, a ja opatrzę ją jeszcze dodatkowo autografem i dedykacją z serca dla tej osoby, która pierwsza przyśle prawidłowe odpowiedzi na adres: internet@polityka.com.pl
Czekam ja i listonosz.
Komentarze
Ach, gruszka milosna, zwana w moim dopmu tez na rozne sposoby – oberzyna lub baklazanem.
Wiele lat temu przeczytalam, ze jest to jedna z nazw baklazanow, ale w zyciu nie spotkalam sie aby ktos tak o oberzynach mowil.
POdobnie jak nie spotkalam sie z nazwa wystepujaca w encyklopedii : smaczliwka wdzieczna, czyli po naszemu awokado.
Znalazłem u konkurencji ciekawy artykuł o pigwie. Musimy tylko poczekać do jesieni aż pigwa dojrzeje:
http://kuchnia.gazeta.pl/kuchnia/1,54042,3715334.html
Widze, ze na konkurs juz za pozno, bo ranne ptaszki dawno juz na nogach. U mnie leniwe odsypianie wczorajszego swieta, poza tym deszcz. Na pigwy jeszcze za wczesnie, ale to owoc popularny w mojej okolicy. Osobiscie uzywam go do robienia nalewki ze swiezego soku wycisnietego z utartych na tarce owocow (ciezka robota), cukru, koniaku Remy Martin i ziaren kolendry. Wychodzi wspaniale aromatyczny trunek, ktory poznalam przed laty we francuskojezycznej czesci Helwecji. Dodal mi tyle animuszu, ze na biegowkach zjechalam po trasie zjazdowej nic sobie nie lamiac ani nawet za czesto nie upadajac 🙂 Z pigwy oczyszczonej z meszku, pokrojonej w kawalki i ugotowanej na miekko ale nie rozpadlej, wyciska sie sok i z niego gotuje galaretke zolta lub czerwonawa i bardzo klarowna. Z wytlokow robi sie dopiero galarete opisana w misiowym linku. Tutaj nazywana jest chlebkiem pigwowym i jedzona po kawaleczku jak inne slodycze. Jest zdrowa, bo zawiera duzo pektyn na trawienie, poza tym witaminy i sole mineralne, ale to wszyscy wiedza 😉
Ja mam kłopot z tą pigwą, zgubiłem się kompletnie.
Jak widzę jakiś przepis dotyczący pigwy, to nigdy nie wiem, czy dotyczy to mojej pigwy (niewysokie krzaczki z owocami żółtymi jak cytryna i b. twardymi), czy też tej drugiej. Ja wiem, że to jest kłopot dotyczący nazwy oficjalnej i potocznej (jak akacja nie jest akacją), ale mógłby mi ktoś wytłumaczyć, czy to co ja mam i robię z tego nalewki – to jest pigwa?
Poczatek sierpnia czyli pora ziol na zime. Robie to wedlug receptur ciotki Matyldy. Ciotka Matylda nosila niebieski fartuch i miala chyby ponad dwiescie lat. Tak wynikalo z moich obliczen. Twierdzila bowiem, ze dziewictwa pozbawili ja zolnierze Napoleona kiedy ciagneli na Gdansk. Potem zadna wojna nie skrzywdzila niestety w podobny sposob ciotki Matyldy. Znala ona kazde ziolo i dla niej kazde bylo wazne na choroby, trawienie, nalewki, przyprawy do potraw i trucizny na myszy i szczury. Czy na ludzi, to sam nie wiem. Uczylem sie u ciotki Matyldy tej sztuki kilka lat ale kudy mnie tam do mistrzyni. Podstawowe ziola rozrozniam, susze, marynuje, zasypuje sola i na zime starcza. Jak zima lekka, to sa zywe zielska z ogrodka, okolicznych lak i lasow. Wtedy pozostaja zapasy tych zaprawionych ktore rozdaje znajomym. Podobno niezle. Niektore rodzaje przypraw jak jalowiec, czarny bez lepsze sa w suszonej postaci, ze nie wspomne ze rowniez dobre sa w formie nalewek.
Ptaki szykuja sie do odlotow. Bociany, jaskolki i inne towarzystwo trenuje przed odlotem. Halas i radocha. Dzisiaj dzien postu czyli niejedzenia, tylko wiele picia roznych sokow to i przepisu nie bedzie.
Abstynent
Pan Lulek
Torlinie, to dla Ciebie:
http://www.guzekszkolka.republika.pl/pigwowiec.htm
Jezeli Twoj krzaczek kwitnie czerwono, to jest to pigwowiec. Zastosowanie owocow jak pigwy. Na Lotwie uprawia sie pigwowiec zamiast pigwy, ktora jest za delikatna na tamten klimat. Zwany jest cytryna wschodu, bo ma wiecej witaminy C niz jablka (i pigwy).
A pamietacie marmolade sprzedawana na wage (takie brunatne bloki) w latach 60-tych? Nazwa marmolady wywodzi sie bezposrednio z portugalskiej nazwy pigwy – marmelo.
Nemo!
Wielkie dzięki, ale też pozostaje do końca kłopot, czy jak w jakimś przepisie mówi się o pigwie, to ma się na myśli pigwę, czy pigwowca. Chociaż dobrze, że mają wspólne „doświadczenia” kulinarne.
Torlinie, mysle ze przepisy dotycza pigwy, owoca duzego i kulinarnie popularnego. Pigwowiec, zwlaszcza japonski, to roslina ozdobna, dobrze przynajmniej, ze owoce nie trujace i mozna ich uzyc zastepczo.
Torlin
Wszystkie przepisy które znalazłem dotyczą pigwowca. Pigwa, nie wiedzieć czemu , praktycznie w Polsce jest nieosiągalna. Może problem z transportem?
Torlin masz możliwość wyboru 🙂
Moje przepisy zawsze dotycza pigwy, bo w Helwecji prawie kazdy ma w ogrodzie drzewo pigwowe, a pigwowiec sluzy ku ozdobie. Wedlug wikipedii w Polsce pigwy uprawia sie tylko w okolicach Kielc. Czyzby polski klimat im nie sprzyjal? W tutejszych sklepach pojawiaja sie na krotko jesienia, nie nadaja sie na dluzsze przechowywanie, bo brazowieja wewnatrz i z wierzchu.
I jeszcze jedno. W starozytnosci pigwa byla symbolem milosci i plodnosci. W Pompejach mozna zobaczyc te owoce na malowidle sciennym. Slynne jablko Parysa dla pieknej Heleny bylo podobno w rzeczywistosci pigwa.
Zwracam sie teraz do Gospodarza w nadziei, ze gdzies w przyszlym tygodniu, jak emocje zwiazane z rocznica blogu opadna, a rumieniec wywolany przez Okonia troche zblednie, znajdzie czas na odpowiedz na moje prozaiczne pytanie: co zrobic z andouillette?
Torlinie, jesli w przepisie stoi: oczyscic pigwy z „futerka”, to przepis dotyczy pigwy. Owoce pigwowca sa zawsze nagie i gladkie, pigwy – pokryte kosmatym szarozielonym nalotem.
Nemo i Misiu2!
Dzięki!
Torlinie, prośba.
Jesli to nie sekret, to może udostępnisz przepis na nalewkę.
chętnie dołącze do mojej kolekcji.
Mogę się też zrewanżować, jesli jakieś przepisy na miody, wina czy nalewki by Cię interesowały.
Nie mam za duzo do powiedzenia na temat pigwy czy bakłażana. Chciałem się tylko zameldować na pokładzie. Nalęzę do tej mniejszości męższczyzn, którzy wolą kuchnie od garażu. Czytam i czasami wykorzystuje Pańskie blogowe instrukcje. A Politykę to już nie wiem jak dawno czytam. Na pewno rok rozpoczęcia zaczynał się na 5. Jako kucharz jestem dość tradycyjny, ale jak będę miał coś do dodania do Pana propozycji to obiecuję komentarz.
Pozdrawiam.
Piotr Adamczewski pyta, co gotujemy, Owczarek Podhalański odpowiada:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/27.jpg
Kochani,
Tu w Kanadzie jest goraco jak ch….., spirytusu nie ma, a WY o nalewkach, wstydu nie macie!
Witam
Ja też mam krzaki (3)oblepione pigwami ale nie o nich chciałem pisać. W tym roku pięknie obrodziła leszczyna purpurowa i podjadam sobie co wieczór orzechów. Jak pięknie piszą o niej w internecie:”Otacza Miłością, chroni, działa oczyszczająco i powoduje uczucie odprężenia” i o to idzie. Leszczyna pospolita ma mniej orzechów i jeszcze nie są dojrzałe. Za to dwa orzechy włoskie! Będzie zatrzęsienie orzechów! Jemy my, jedzą psy sprytnie rozłupując skorupkę, rozdaję znajomym a i tak z resztą zbiorów nie mam co robić. Ciekawe czy wódkę (nalewkę, likier?)można na włoskich robić? Chociaż bym te orzechy przepił. Mam zwykle ich całe pudła i wstyd przyznać ale zimą wypaliłem w piecu zapas orzechów sprzed kilku lat. Płonęły niesamowicie, myślałem, że chałupa spłonie
Pozdrawiam
Oczywiście jemy włoskie orzechy gdy dojrzeją. A w tym roku wiszą jeszcze na gałęziach
Panie Wojtku z Przytoka,
na nalewkę z włoskich orzechów już za późno. Robi się w lipcu jak się jeszcze całe kroją – do słoja i zalać spirytusem. Na bóle żołądkowe jak znalazł- -20 ml i do zaprawy wódeczki super
Nemo! CO ZROBIC Z ADOUILLETTE? Natychmiast odeslac do Londynu, gdzie znajdzie znakomite zastosowanie!!!!!!!!!!!!!
W przeciwnym razie albo obsmazyc na patelni, albo wstadzic do pieca. Najlepsze podawane na bretonskim nalesniku – gallette. Z sosikiem musztardowym. I salata z pomidrow.
Nie ma lepszej rzeczy na swiecie niz adouillette. LUdwik Lewin (przyjaciel Gospodarza) zawsze przywozil mi z Paryza, bo jest czkinkiem AAA (stowarzyszenie milosnikow andouillette).
Wojtku, zbieraj te orzechy i susz. Przyjade w pazdzierniku i zabiore 😉 W rewanzu moge przywiezc nalewke z pigwy albo tarniny. Albo z dzikich malin alpejskich.
Galua ma racje. Nalewki (rowniez likiery) robi sie z zielonych orzechow, wiec zamieszczanie dokladnych przepisow mija sie z celem.
Heleno, dziekuje! Beda na kolacje. Obsmazone, a potem duszone w piecu w sosie z bialego wina i szalotki. Na koniec dodam musztardy z Dijon i smietany. Wyszperalam we francuskim internecie, wiec niech Gospodarz nadal przebywa w siodmym niebie. Nie bede go juz niepokoic.
Wojtek z Przytoka!
Ja Cię bardzo proszę, zrób mi zdjęcie tej leszczyny purpurowej – u mnie sto lat temu też taka w ogrodzie rosła, jakoś nigdzie pózniej tego nie widziałam.
Parę lat temu odwiedziłam ten ogród, okazało się, że po leszczynie, a ta część ogrodu została wyłożona płytami chodnikowymi.
A gdybyś zachował dla mnie z kilka orzeszków purpurowych…
Ludzkie pojecie przechodzi o co tez ludziska pytaja. Na przyklad, czy mozna robic nalewki z wloskich orzechow. Znakomite. Po pierwsze trzeba miec dostep do jeszcze zielonych wloskich orzechow. U nas rosna rowniez dzewa na dziko. Jako chwasty. Po drugie jest wiele odmian i w zasadzie wszystkie nadaja sie na nalewki. Najlepsze sa jednak odmiany dajace male owoce. Te duze tak zwane mnichy sa troche gorsze. Po prostu zbyt duze. Zielone orzechy zbiera sie przed 24 czerwca. Czyli krotko mowiac przed swietym Janem. Potem sa zbyt dojrzale. Zielone orzechy kroje na cwiartki i potem mam brazowe rece przez kilka dni. Ukladam warstwami w garnku ktory nazywa sie Rumtopf. Nazwa pochodzi od rumu ktory mozna tez uzywac na nalewki. Ale o tym inny razem. Mozna i w innym garnku ale najlepszy jest ceramiczny lub kamienny. Warstwa orzechow, warstewka naturalnego miodu prosto z pasieki, warstewka mocnej wodki 80 % lub spirytusu z odrobina wody. Mozna uzywac rumu, ale mocnego 80 %, jezeli chce sie potem uzywac nalewki do pieczenia ciastek. I tak do pelnego garnka. Na wierzch ida dwie warstwy spirytusu. Ma plywac. Przykryc folia zeby samobojcy nie ladowali w nalewce. Kilka tygodni spokoju a potem dwa tygodnie stalego mieszania drewniana lyzka. Moze byc ze stali nierdzewnwej. Plastikowych nie radze. Przez sito i do duzej 5 litrowej butli lub szklanego baniaka. Nie probowac. Odczekac az sie ustoi i zlewac ostroznie do butelek. Reszta mozna czestowac sasiada alkoholika, jezeli taki jest pod reka albo uzywac do pieczenia piernikow zima. Zdaniem mojego przyjaciela, starego winiarza nalewka ta jest skuteczna na wszystko. Tylko nie na brak pieniedzy. Im starsza tym lepsza. mozna ja przechowywac w malych naczyniach drewnianych, problem tylko gdzie takie kupic. Podobno bywaja w Siedmiogrodzie tym od Stefana Batorego.
Jak wiadoma swiat pogarsza sie systematycznie i to od wielu milionow lat.
Dowod na to znalazlem dzisiaj w lokalnej gazecie. Byla fabryke spirytusu z sasiedniej miejscowosci przerobili na teatr. Beda dawac przedstawienia rozne trupy. Na zakonczenie kazdego spektaklu przewidywana jest jednak degustacja miejscowych win i innych napitkow.
Przynajmniej zachowala sie tradycja i duch w narodzie nie ginie. O czym donosze jeszcze przed premiera.
Pan Lulek
Pan Lulek,
Sasiad ma racje! Kiedys zostalam zaproszona na obiadek pod grusza, zjadlam cos nie tak, dostam goraczki i tych innych objawow (opisywac nie bede). Po kilku godzinach mojego „odjazdu” przyjechla mamcia przyjaciol, i zaaplikowala mi setuchne nalewki z wloskich orzechow. Przyznam sie szczerze, bylam do regoz trunku sceptycznie nastawiona, ale ZDZIALAL CUDA!!!
Obskubałam z części liści bujną bazylię i zamroziłam na te inne czasy – do południa godzina, a jest już tak porno i gorąco, że nie da się żadnych prac ogródkowych.
Wczoraj pod wieczór powrócili Piraci.
http://alicja.homelinux.com/news/Pirates_of_Collins_Bay/
Leno,
Co mogloby byc lepsze niz wygrzebanie podgrzebkow z owocami morza, sprzed roku,
na Risotto dla Leny ? Sluze uprzejmie: 14 sierpnia o 20.27, 2006 pod pod tematem „Zgadnij kto siedzial przy stole” i 15 sierpnia o 21.01. Dalem Panu Piotrowi recepture. Uzyl dwukrotnie, podziekowal. Smakowalo bardzo. Mozesz dodac ryz, lub nie. Jest to paella, o ktora pytalem Nemo kilka dni temu. To jest wysmienite, nalegam – sprobuj. A pytalem o wymowe „paella”, paelja czy paeja ? Maszyne trzymam na stand-by, gotowa do wymiany „on line”. Aromat, kolor i smaczek okladam gwarancjami i klne sie na okoniowe ucho, ze sie nie zawiedziesz. Masz dopiero poludnie, zdazysz lewa noga i lewa reka. Strasznie jestem ciekaw Twojej opinii. Czas przygotowania 10-15 minut. Te przegrzebki w Kanadzie sa „scallops”. Robimy ?
Ana,
Lena zapedzila do receptur sprzed roku i przypomnialem sobie, ze dawalem Ci cocktail na gorace popoludnie: gin, campari, slodki Vermuth, oliwki, lime i kupa lodu. Chodzi pod wiatrakami ?
Paella /pa’e?a/
Okoniu, wymawia sie paelia, jak balia albo Ljubljana, miekkie l, jak w rosyjskim.
Alicjo,
Te piraty i ten Okret to twoi ? Niezle sobie plywaja… Na upal sprobuj goracej, zielonej herbatki. Jak sie podpocisz, to sie schlodzisz.
Pan szlachetka siadal sobie na krzeselku, po srodku strumyka kolo domu, przed nim na stoliku stal samowar z goraca herbatka, popijal, sie pocil i chlodzil. Dobre byly czasy…
sorry, ten wordpress taki niekumaty. Na miejscu ? w pa’e?a powinna byc grecka lambda.
Nemo,
Stokrotne dzieki. No, to po hiszpanskiemu, znaczy sia. Taki jestem len, ze nie chce mi sie szukac po slownikach. Obiecalas story z jubileuszu i gdzie to ? Nie reportazyk, a story. Ten „Bolestus” tak Ci ladnie wyszedl, ze trzymaj talent na obrotach, nie wylaczaj ! Szkoda, ze blog nie miejsce, ale sama bys sie zdziwila, jak kladziesz na papier, co sie w lepetynie roi. A mala zaba, jak odwozi ? Tez obiecalas i gdzie to ?
Tu Pyra strasza – wróciłam. Stęskniona, jak kania dżdżu w upały. Roczek minął (dla mnie minie co prawda we wrześniu) ale i tak sto lat Gospodarzowi i wszystkim Blogowiczom tegoż.
Wojtku – z orzechów włoskich można robić też wyśmienitą konfiturę do dekoracji ciast i to właśnie teraz, kiredy są tuż przed pełną dojrzałością. Po wyłuskaniu w zielonej skorupy trzeba wyłuskać ziarna możliwie w całych połówkach i smażyć w syropie (50 dkg cukru, 0,5 szklanki wody na 1 kg orzechó łuskanych). Smaży się metodą zalewową: tzn zagotować syrop, wrzucić orzechy, raz niech się zagotują, zostawić do ostygnięcia. Potem przecedzić, syrop podsmażyć bez orzechów, gotującym nalać orzechy na misce, zostawić do drugiego dnia, Potem znów pogotować sam lukier, wcisnąć sok z całej cytryny, dosmażyć orzechy. Są pięknie czarne i służą do zdobienia ciast (tortów i mazurków, a także wchodzą w skład bakalii
Używam nagminnie drobno siekanych orzechów w charakterze panierki do kotletów i ryb, a także jako farszu do kury, kurczaka, perliczki (jak się trafi). Wspaniałe są blaty orzechowe do staroświeckich tortów, kruche ciasta orzechowe itp wypieki z orzechów mielonych albo siekanych. Używam dużo orzechów jeżeli je dostaję, bo kupować to raczej nie kupuję w dużych ilościach. Przepisy mogę Ci podrzucić.
Moje nalewki pigwowe robię z pigwowca japońskiego, któremu pozwalam na balkonie przemarznąć porządnie (można w zamrażalniku trochę potrzymać). Takie przemarznięte owoce kroję na cząstki, czyszczę z gniazd nasiennych (cieżka praca) kroję w plasterki, nalewam spirytusem 70% trzymam tak 4 togdnie. Potem nalew odcedzam, zlewam do dużego słoja, zagotowuję szklankę miodu z pół szklanki cukrul, 2 goździkami, ćwiartką gałki muszkatołowej i kawalątkiem imbiru i gorący roztwór dodaję do nalewu. Znowu daję 3-4 tygodnie spokoju dobroci mojej potencjalnej, potem filtruję w butelki i trudno – minimum 6 miesięcy musio stać. Lepiej cały rok. Ma piękną żółto – różową barwę i jest doskonała pod przystawki z tłustych, wędzonych ryb, albo indyka na zimno. W każdej innej okazji też niezła.
Misiu, Telepatyczny przyjacielu !
Strzeliles pean o sw. Piotrze, a ja juz mialem przedluzenie, ladnie nam wyszlo. Czy u Ciebie sa muchi ? Od rana szlag mnie trafia, bo przypetala sie cholera, jedna jedyna i nie ma na nia kary boskiej. Klimatyzacja sciagnela do 75, a ta cholera zamiast isc do okna, gdzie cieplej, podjezdza mnie to z tewej, to z prawej, jak nie na nos to na ekran, nie ma na nia sposobu. Lampe rozbilem recznikiem, szklanke z sokiem wylalem, sam sobie po pysku dalem, ze by zatluc, a ta dalej lata. Pokurcz jakis taki, niedozywiony, nawet na przyzwoita muche nie wyglada. Siedze sfrustrowany z obita morda i co sie wezme do klawiatury, ta cholera juz jest. Moze odkrece gaz i wyjde na godzine, albo spryskam dom alkoholem ? Jesli znasz sposob na to scierwo to mi napisz.
Jeszcze raz Pyra do konfitury orzechowej – orzechy muszą być obrane z błonki. Teraz jeszcze schodzi łatwo. W jesieni trzeba by orzechy parzyć, obrać a potem trochę suszyć.
Nemo,
Kichaj na WordPress, pan Hiszpan by powiedzial „paelja”. A pan Wloch „paella, carissima !” A panna Hiszpanna wzielaby sie to robic, bo to rzeczywiscie deliciozo. Idz do lasu na przegrzebki a krewetki zastap inna zywiola boza i sprobuj. Wazne, zeby szafranstwo bylo. A wiesz, ze szafran jest z Twoich gorskich krokusow ? Dlatego kazdy wlosek po $100. Niezle.
Andrzej Szyszkiewicz.
Nie wylazi mi ze lba ta morda i rezolutne oko. Milosc od pierwszego wejrzenia. Jak On sobie radzi ? Jak mozna tyle pieknych obrazkow zostawiac bez komentarza co, kiedy, ile je (zebra mu stercza), ile jest codziennie szczotkowania, czyszczenia kopyt, pojenia i karmienia ? Czy kontakt emocjonalny jest, jak z piesem? Warto byloby o nim napisac.
W mojej lodowce od paru miesiecy przebywa ledwo napoczety sloik konfitury z orzechow wloskich.
Odstapie za paczke andouilette, moze byc napoczeta. Dorzuce dwie buteleczki syropu klonowego.
G Okon,
Zapedzam sie do gotowania (paelja czy paeja?) jutro. Musze najpierw wyruszyc do sklepow, a potem do garkow! Pamietaj, ze ja otwieram moje piwne oczka o 5:50, a w domaszku jestem o 17:30 najwczesniej. Dlugi dzien! Obiecuje jutro zabieram sie do gotowania, napisze jak smakowalo mojej ferajnie. Pytanko: jezeli mieszac, to w lewa, czy prawa strone????
Buziaki dla wszystkich!
Przepraszam, Wyszla mi sloma… GARNKOW!
Leno,
Może być garków, garów. Już Wieszcz pisał kiedyś:
„O! gary poszły w las!”
G.Okon,
Młodemu już żebra niemal nie sterczą. Wypasiony się robi jakiś taki i rośnie cały czas.
Teraz latem to się z nim w zasadzie nic nie robi. Jest na letnim pastwisku w towarzystwie trzech budrysów w tym samym wieku. Bywamy tam parę razy w tygodniu, obejrzymy, przeszczotkujemy sierść, sprawdzimy czy muchy za bardzo nie pogryzły – gdyby pogryzły to się posmaruje szarą maścią.
Kopyt się nie rusza, bo biegają po łące i jest miękko.
Kontakt emocjonalny jest tak jak z psem albo i więcej, bo ja mu akurat „tymi ręcami” pomagałem przyjść na świat. Pierwsze miesiące swego życia młody spędzał z matką, trochę mu się siana podrzuciło i raz dziennie dokarmiało czymś treściwszym i minerałami (niezbędnymi do prawidłowego rozwoju). Przez całe lato prowadzaliśmy na sznurku za matką na dłuższe spacery po okolicy, żeby świata nieco poznał i z człowiekiem (ze mną głównie) się plubił.
Od maleńkości był w zasadzie co dzień doglądany i łagodny jest jak baranek. Brany był również na sznurku do lasu, w pole, w głęboki śnieg.
Całą zimę spędził w towarzystwie dwóch islandczyków na świeżym powietrzu z dostępem do wiaty.
W przyszłym roku zaczniemy go szkolić pod siodło. Zimą do jedzenia dorzuci mu się trochę marchwi i jabłek.
Koń jaki jest każdy widzi….
Leno, definitywnie „paelia”. Tu masz jeszcze raz obrazki, jak gotowac:
http://www.lapaella.net/paella-valenciana/receta-paella-valenciana1.aspx
Mieszac definitywnie w prawo (w Australii w lewo) 😉
@Helenko
Nic tak dobrze nie czyni jak zmiana.
Ale tym razem masz pecha, spuściłem ostatnio toto do kubła. Było zbyt grube i mocno zalatywało świnką. Typowy smak dla amis. Następnym razem daj wcześniej znać. Machniom.
Witaj Pyro! Troche tu pusto bylo bez Ciebie i sie wszyscy stesknili. Mam nadzieje, ze nie dostaniesz szlabanu na nowa klawiature. Obiecaj Mlodszej, ze bedziesz uwazac 😉
Heleno, to late! Arkadiusu, jestes jak moj osobisty maz, to delikatne powonienie! Otoz zrobilam te andouillette de Troyes, jak zamierzalam, w sosie szalotkowo-winno-musztardowym i podalam. Moj osobisty wciagnal zapach nosem, lekko jakby pozielenial i zapytal, czy moglby dostac cos innego, ale potem, jak wroci ze spaceru… Dostal omlet ze swiezymi prawdziwkami. Przyznam, ze te francuskie flaki pachnialy intensywniej, niz jakiekolwiek polskie flaki we wszystkich knajpach mojego zycia w PRL. Jesc sie daly, zwlaszcza popijane bialym Chateau Bonnet.
Ja tez mam taka jedna, co nie znosi zapachu andouillette i wznosi oczy w gore. A ja – moge codziennie. W Londynie bradzo trudno zdobyc, wiec chodze do bretonskiej creperie „Chez Lindsey” gdzie daja gallette z adouille – to takie grubsze niz andouillette. Bardzo dobre. I do tego mrozony cidre bretonski w kamionkowych filizankach. Marzenie poety!
Heleno, nie pozbywaj sie tego syropu klonowego.
Dobry do lodow, nalesnikow, gofrow (do dwoch ostatnich z odrobina rozpuszczonego masla oczywiscie).
Andouillette czyli kielbasa z flakow zaiste ma zapaszek. W zupie typu flaki mozna ten szczerze mowiac odor zabic aromatycznymi przyprawami jak majeranek, imbir galka, papryka, bazylia…
Andouillette jest dla tych o nieustraszonych nozdrzach, nie dla mimozy jak ja.
Otoz dawno temu, gdy gotowalam flaki sama w domu, moj syn przyszedl i powiedzial, ze jak jechal samochodem do domu to juz dwie ulice wczesniej czul, ze gotuje flaki… Mamo, powiedzial, ktos chyba zadzwoni po policje.
Wylaczylam wyciag i dokonczylam gotowanie ciemna noca…
Moj zreszta syn flaki uwielbial od dziecka, nazywal je beztrosko „zupka z mieska” a zurek „zupa kielbasowa”.
Halo Pyro, ten orzechowy przysmak brzmi znakomicie…
Milo cie znowu poczytac…
Orzechowa nalewka na trawienie, digestivo, Unicum, istnieje.
Pilismy to w Wloszech jako lekarstwo na przejedzenie.
Pozdrawiam,
a.
Andrzej Szyszkiewicz.
A czy leci do ciebie jak glupi, kiedy wyjdziesz na lake ? A pladruje po dloniach, po kieszeniach za cukrem ? A lazi za toba krok w krok ? Jak reaguje, co juz rozumie, kiedy do niego mowisz ? Ja bym od takiego smoka na krok nie odchodzil, zaglaskalbym na smierc. Jaki jest stosunek wagi jezdzca do wagi konia ? Jak mozne okreslic/wyliczyc, ze dosiadanie nie meczy tego na dole ? Czy to na pewno jest uczciwe wobec niego ? I ostatnie – czy zawsze uzywa sie wedzidla ? To nie boli ?
Przepraszam, ze mecze. Swojego Malucha stracilem w ostatnia wigilie i nie moge sie pozbierac.
Aniu Z. masz racje. Z tymi przyprawami moj osobisty jada nawet flaki (najchetniej w schronisku na Sniezniku), ale te francuskie byly zabojcze. Syrop klonowy uwielbiam, zwlaszcza do placuszkow (pancakes) na maslance, takich amerykanskich, z jagodami. Wiosna pewien amerykanski gosc wdzieczny za goscine przyslal nam spora butle tego specjalu ze stanu NY. Jeszcze nie otwieralismy. Miewalam juz z Vermont i kanadyjski. Ciekawe czym sie roznia. Zaczynaja sie jagody, wiec moze w sobote sie wybiore. Jutro, a wlasciwie dzisiaj, bo juz piatek, ide na slub cywilny szwajcarsko-rumunski. oby wreszcie przestalo padac, bo party ma byc w ogrodzie.Wlasciwe wesele w pazdzierniku w Rumunii.
Leno,
Moja receptura, choc bardzo podobna, nie jest dla paella. Nima ryzu, jest wino, szafran itd. Trzeba dokladnie zrobic tak, jak przepis. Nie mecz przegrzebkow i krewetek dlugo na ogniu. Pamietaj zredukowac winko odskrobujac z dna wszystkie „goodies” po podgrzebkach. Bede w domu, mozesz wchodzic w dowolnym czasie.
Okoniu – dalej o koniu:
Reaguje na głos a nawet i na widok – rży (iiihahahahaha)
Cukru mu nigdy się nie dawało ale dobrze jest mieć w ręku kawałki marchwi albo jabłka.
Zagłaskany nie jest ale ja lubię podejść do konia blisko w ten sposób, że on klądzie swoją głowę mi na ramieniu a ja go obejmuję za szyję. Poklepywaniom nie ma końca (głównie klepię ja) a opowiadam mu również, że dobry z niego koń.
O stosunku wagi jeźdźca do konia oraz możliwości jego zmęczenia nie wiem ale tu zdaję się na moją panią. Ona wie a ja słucham.
Wędzidła używa się jedynie gdy się konia dosiada. Koń nie protestuje – choć czasem się droczy. Kontakt jeźdźca z koniem odbywa się głównie przez wędzidło (oraz łydki jeźdźca) i ma być miękki i uważny – tego uczą zawsze na początku.
Młody jeszcze wędzidła nie miał – dopiero w przyszłym roku będzie kiełznany i siodłany – zakłada się mu jedynie kantar gdy go trzeba gdzieś podprowadzić.
P.S.
Kto to był Maluch cożeś go byl stracił w ostatnią wigilię?
P.S.
Właśnie wziąłem z półki przedruk Regulaminu Kawalerii wydanego w 1938 roku przez Ministerstwo Spraw Wojskowych. Muszę poduczyć się polskiej terminologii jeżdzieckiej, żeby jakiego głupstwa nie strzelić.
Andrzej Szyszkiewicz.
Maluch to Bouvier. Bylismy razem 10.5 roku.