Krągłe i pulchne
Od wieków mężczyznom podobały się kobiety pulchne o wydatnych kształtach, pięknym biuście. Nawet jeśli przejściowe trendy zmuszały damy do tuszowania wypukłości, to taka moda rozmijała się z powszechnym gustem i na paniach o wyrazistych kształtach chętniej spoczywało oko panów. Opowiadała mi pewna starsza pani (dobrze znana i absolutnie prawdomówna), że jako dorastająca dziewczynka była pouczana przez jej bardzo hojnie obdarzoną przez naturę znajomą panią doktorową, że piękny biust można zyskać dzięki jedzeniu codziennie drożdżowych bułeczek maczanych w mleku. Przykład pani doktorowej był bardzo wyrazisty. Rubens widząc ją zapewne uznałby swoje modelki za chudziny, ale moja znajoma starsza pani nie wystraszyła się tego co widziała i zgodnie z poradą jadała sporo bułeczek popijając je mlekiem. Rezultat był niezły. Spora piątka została w pięknej formie do bardzo podeszłych lat.
Ale dość śmiechów ze starszych pań. Chcecie mieć piękne biusty i grzesząc obżarstwem zarazem kusić jeszcze mężczyzn? No to zróbcie, radzę, drożdżowe ciasto na najbliższą kolację. Świeże ciasto z wonną kawą ( koniecznie z gorącym mlekiem!) doskonale zastąpi mięsną czy warzywną kolację. Radzę przygotować już rankiem ciasto leniucha wg. takiego oto przepisu:
1/2 kg krupczatki, kostka margaryny do pieczenia,1 szklanka mleka,3 jajka,5 dag drożdzy,1 szklanka cukru, sporo różnych bakalii, olejek zapachowy, tłuszcz i tarta bułka do wysmarowania formy. Przed wyjściem do pracy rozcieramy drożdże z cukrem, dodajemy ciepłe mleko, jajka, mąkę, roztopiony tłuszcz, bakalie i zapachy. Dokładnie wszystko mieszamy, po czym wlewamy do dokładnie natłuszczonej i wysypanej tartą bułką formy (powinna być dość duża, bo ciasto rośnie),nakrywamy foremkę czystą ściereczką i odstawiamy na co najmniej 10 godzin. Po przyjściu z pracy nagrzewamy piekarnik i wstawiamy ciasto, aby się piekło około 30 minut, lub dłużej: jeśli patyczek, którym je nakłujemy jest suchy-ciasto gotowe. Pięknie rumiane, świeże ciasto powinno sprawić, że kolacja będzie szczególnie mile wspominana.
Te bezeceństwa – ten fragment piszę gwoli usprawiedliwienia – nie jestem bowiem starzejącym się świntuchem, który wyłącznie od wielkości biustu uzależnia opinię o atrakcyjności kobiet. Ta historyjka opowiadana nam przez babcię Eufrozynę (to owa piątka w dobrej formie aż do późnej starości) spisana została i opublikowana przed laty, w którejś z damskich gazet przez Basię. Takimi to tematami zajmowała się moja żona zanim poświęciła się bez reszty kulinariom.
Komentarze
Pięknie, pięknie!
Jednakowoż nad biustem pracować nie będę- żadnych ciast ( nawet najlepszych) przed wyjściem do pracy wyrabiać nie będę. Przynajmniej w najbliższym czasie.
Rozczynione ciasto wyrasta i będzie strudla z wiśniami. Wyrabiałem mikserem 🙂
W pracy będę częstował koleżanki z pobliskich sklepów.
Misiu 2! A przyniesiesz im mleka?
Przyniesiecie?
Przyniesiemy!!!
Alors il existe tr?s peu de commentaires sur internet sur ce produit, le seul intéressant que j’ai trouvé est ci-dessous.
Le principe utilisé est celui de l’oxydoréduction, ce n’est donc ni un produit chimique, ni un effet de sa surface (plus ou moins rugueuse).
Au contact de l’eau, l’acier va libérer des ions (OH-) (principe des premi?res piles dites „humides”) et c’est ces ions qui vont agir avec les molécules odorantes et les „capter” (si ces molécules sont attirées par ces ions) pour les faire partir dans le jet d’eau.
En fait cela fonctionne avec n’importe quel métal.
La seule chose c’est que ce n’est pas 100% efficace, et pas avec toutes les odeurs.
to odnosnie mydla z zelaza,
oczywiscie z wrodzonego lenistwa tlumaczyc nie bede,
troche mi jednak zal, ze wersja kosmiczna poszla w chaszcze, a moglo byc tak ladnie,
udanego dzionka
Panie Piotrze!
Wonna kawa z dużą ilością mleka,drożdżowym ciastem i owocami ,to dla mnie nie kolacja a rytualne,pierwsze śniadanie!Tyle,że ciasto przeważnie kupowane w zaprzyjaźnionym sklepiku.Pana przepis „ładnie pachnie” i zachęca prostotą.Będzie próbowany!
Pozdrawiam!
a.j
Panie Piotrze
Pana przepis to nic innego jak „Ciasto pracującej kobiety” , które robię od wielu lat. Najczęściej przygotowuję wieczorem by rano zabrać do pracy,
Wczoraj rozczyniłem drożdżowe i rano o dziesiątej było gotowe. Oczywiście przez całą noc stało w lodówce. Wyszła strudla z wiśniami.
Dziewczyny już zjadły blaszkę popijając mlekiem 🙂 reszta została w domu.
Dzień dobry
Kilka dni przerwy w komentowaniu na blogu bo pisałem nocami i przyznam, że sił nie miałem, by coś Wam sensownego przekazać. W sobotę, po spacerze scenę miłosną napisałem. Oczywiście ułożyła się po swojemu(scena), trochę gorzko i boleśnie ale podoba mi się. Z soboty na niedzielę impreza – Wojtkowa zdała egzamin po rocznym kursie językowym finansowanym przez Unię. Niestety nie mieliśmy wpływu na dobór gości-kursantów i skończyło się na politycznej awanturze. Było trzaskanie drzwiami, impertynencje i inne nieprzyjemności. W efekcie musiałem ciemną nocą sąsiadkę, której wypomniano studia w Czechoslowacji (politechnika!) odprowadzać przez pola do domu. Biust (och!jakby karmiony leniwcem) jej falował ze złości ale romantyczny spacer ukoił jej nerwy. Potem uspokajałem Wojtkową ( biust też niczego sobie) bo jak obelgę zarzucono jej liberalizm i czytanie Michnika. No i tak polityka wepchnęła mi się nieproszona do domu. A później już codzień pisanie, pisanie, pisanie… Przyznam, że cieszy mnie ta robota. Noce przy książce odcinają od podłych klimatów, którymi żyje kraj. Za oknem na przemian deszcz stukocze o bluszcze albo księżyc rozświetla ogród – czuję się jakbym żył na odciętej od świata wyspie. Gdy nad ranem, gdy kończę poprawki, przygotowuję sobie kolację – śniadanie(?). Zwykle na ostro by zabić w ustach smak fajek, które popalam pisząc. Jem na ganku, rozespane psy się łaszą prosząc o kąski a naprzeciwko Józek w samych gaciach karmi swoje dwie krowy. „Co słychać”: krzyczę. A Józek na to:” A co ma być słychać?Padać chyba będzie”. „No to do jutra!”, „Do jutra!”. I tak dzień za dniem płynie w mojej sielskiej krainie.
Pozdrawiam
Oj, prawie już dwunasta a Pyry ani widać ani słychać… Wiśniami z cukrem zasypana…?
@Alicja
Nie zamierzam niczym imponować. Wbrew temu co pisze u góry Gospodarz wiem z autopsji, ze od jedzenia byczych jaj nic innego się nie powiększy tylko brzuszek. Być może jeden raz to zbyt mało i należy dzień w dzień?
Dzień dobry. Z tego co wiem Pyrama do przerobienia 20 kg wiśni – będą kompoty i nalewka, a może i troszkę konfitur
Dziękuję Sławkowi za wyjaśnienie tajemnicy „metalowego mydełka”. Te jony i molekuły sprawiają, że ręce nie śmierdzą lecz pachną i to jest wspaniałe. Zrozumiałem też, że mogłem nie wydawać forsy tylko pocierać pod kranem ubrudzone czosnkiem czy rybą łapska np. nożem lub nożyczkami. Albo innym metalowym przedmiotem.
no
Ja zerwałem już 7 wiader wiśni i końca nie widać . Jutr robię słuszną ilość nalewki . Muszę zakupić duży gąsiorek.
chlopaki, ale nowina, Nemo jest The Besciak, zemscila sie kurkami z Alp i suszonym prawdziwkiem ( sie Kobieta uparla)
kurki calkiem zywe, wieczorem wyciagam patelnie i po Panapiotrowemu je umecze z jajami, jeszcze tylko pare godzin i sa moje, drze na sama mysl
Arkadius,
bo to nie od jaj ma się powiększać, tylko od ciepłych bułeczek i mleka 🙂
U mnie skrajności. z 34C zrobiło się 13C.
Pięciolitrowy gąsiorek zakupiony.
Drżę na samą myśl 🙂
dzień dobry światu. Potwierdzam słowa Gospodarza. Moja Prababcia (lepsza kucharka od Ćwierczakiewiczowej, ale posturą podobna 😉 ) bardzo często robiła ciasto drożdżowe. Efekty były imponujące. W każdym pokoleniu. Moja siostra jadła ciast babcinych niewiele i wygląda jak dwa szparagi (po przeprowadzce do Hiszpanii, wcześniej wyglądała jak jeden szparag), a ja wciągałam od wczesnego dzieciństwa te zisty drożdżowe i…
biustwo!
Alicjo, masz przerwę od upałów, ja do nich tęsknię. Ponoć od połowy lipca ma być i w Polszcze lato.
Bo lato latoś zimnawe…
Zwiasun deszczu:
http://www.lp.gov.pl/prezenty/koncerty2/08.mp3/view
achaaa
Mamo Natana, dzieki za” biustwo”, ladnie wyszlo,
biedna Alicja, ze slipow w kufajke,
a jak juz przy meteo, to w Zabokraju lato bylo w kwietniu, lipiec podobny do polskiego wrzesnia za normalnych czasow, pojutrze maja strzelac, wiec moze te chmury nieco przeplosza?
Uf, wylazłam spod wiśni z cukrem. Na rok spokój, w planach tylko papryka i grzyby.
Pyra ciasto drożdżowe jada tylko ciepłe, ew. letnie całe życie i nawet wtedy, kiedy wyglądała jak reklama aerobiku, stanik nosiła nr 3. Od tej pory raczej wzrosło jej tu i ówdzie. A jeżeli dzisiaj wygląda niczym reklama, to jest to reklama pączków, bab lukrowanych i innych pampuchów. A Nemo jest kobietą honorną. Nawet na blogu robi doskonałe wrażenie. Zauważcie – smakosze to ludzie o zrównoważonej psychice, pyknicznym humorze i gołębim sercu. To my, moi drodzy.
Panie Piotrze,
Ja bez drozdzowego ciasta kragle sie bardziej i bardziej z roku na rok.
Moze teraz cos dietycznego, tak na odkraglenie?
Kochana Alicjo, dzisiaj oddycham pelna piersia!
Acha, zapomnialam przypomniec! dzisiaj jest meczyk Polska-Argentyna.
Nigdy, przenigdy nikogo nie namawiam do chudnięcia. Sam bowiem wiem co to za męka. Poprostu trzeba się polubić i tyle. No i nie przejadać. Mieć silną wole by wstać od stołu gdy jeszcze trochę kruczy w brzuchu!
Panie Piotrze!
Kobiety „pulchne” vel „puszyste” są miłe nietylko dla oczu mężczyzny.Są miłe z natury,ciepłe,przychylne człowiekowi nawet jeżeli jest mężczyzną,można z nimi”konie kraść”!
A chude…….?
Np.Jaka była Ksantypa?Wszyscy wiedzą,jaką miała naturę ale nikt nie wie,jak wyglądała.
Pani Małgorzata Musierowicz w obronie Ksantyp wymyśliła ciasteczka Ksantypy.Oto przepis:
Proszę odkroić trochę więcej niż połowę kostki smalcu i zagnieść go na stolnicy z czubatą szklanką mąki, dodając 2 dkg drożdży (roztartych w kubeczku z dwiema łyżkami letniej wody), oraz czubatą łyżkę masła, dwa jajka, sól i pieprz (dużo!) i wreszcie dwie cebule utarte drobno na tarce jarzynowej (przy otwartym oknie! – bo inaczej obfite łzy nie pozwolą dziecku dokończyć dzieła). Zagnieść wszystko razem na zwarte ciasto i utoczyć z niego wałeczki grube na dwa palce. Pokroić te wałeczki w ukośne kwadraciki, jak leniwe pierogi. Posmarować rozkłóconym jajkiem, posypać pieprzem i kminkiem i upiec w temperaturze 180 stopni na kolor rumiany.
Po upieczeniu podać talerzyk ciastek mamusi, snując przy tym opowieść o Ksantypie. Zobaczy dziecko, jak się mamusia zainteresuje!
Pozdrawiam!
a.j
Sławek,
jak Ci Nemo pchnęła te kurki, przez umyślnego?!
Ja wylazłam spod czereśni, kilka słoiczków zostawiłam na pożarcie, a resztę schowałam bardzo sprytnie, bo przecież dopóki na widoku, to w niebezpieczeństwie.
Podobno pojawiły sie maliny, a ja nie mam czasu sie wybrać w ten weekend, może po. U mnie będzie niewiele, bo niewiele krzaczków.
Bardzo przyjemne 21C, słoneczko, wiaterek, dla surferów w porywach 10 węzłów.
Miłego dnia życzę !
widze Alicjo, ze idzie na lepsze, juz 21°C, mozna zdjac filcogumy,
Nemo poczta sie posluzyla: „collisimo”, a teraz wacha lawende w Prowansji, takiej, to sie wiedzie
Slawek
moze po naszemu w paru slowach na temat
tego wynalazku bo tez go mam.
Z gory dziekuje..
Widać, że nie tylko mnie Musierowiczowa służy za wyrywkową książkę kucharską. Przepis na murzynka zamieszczony w „kwiecie kalafiora” daje doskonałe efekty. W „Żabie” jest – niestety niekompletny – przepis na puchatkę z jabłkami.
W garze gooją się ostatnie dwa słoiki kompotu, nalewski w karnym ordynku zajmują dno mojej szafy , a konfiturki też stygną w słoiczkach.
Pisałam wczoraj, czy przedwczoraj, że zgubiłyśmy klucze od piwnicy i nie mogę się dostać do własnych zapasów i pustych słoików. Jest w naszym bloku (jak pewnie wszędzie) Pan Henio – złota rączka, genialny rzemieślnik, alkoholik z tych nieszkodliwych i sympatycznych. Wręczyłam mu nową kłódkę i poprosiłam, żeby rozwalił tę bez kluczy przy piwnicy nr 14. Pan Henio na to, że przecież wie, która to piwnica, bo już brał ode mnie blachę i kątownik. Poszedł, a po pół godzinie okazało się, że rozpiłował kłódkę sąsiadów, bardzo, ale to bardzo wyczulonych na to, co jest ICH własnością. Dobra – po następnej półgodzinie rozwalił wreszcie moją kłódkę i ze zdziwienie okazało się, że spokojnie moigłabym w tym roku na napychać ani jednego słoika . Mam jeszcze konfitury, dżemy, soki i kompoty. Jest też kilka słoików ogórków, które u nas zawsz trzymają się fatalnie, i które teraz już trzeba wyrzucić. Trwałe ogórki na zimę, to ja robiłam w innym mieszkaniu i gdzie przetwory nie miały sąsiedztwa cieplika z jednej strony, a przewodów kanalizacyjnych z drugiej. Zbuntowałam się i teraz kiszę tylko do bieżącego zjadania – tak do paździenika, a w zimie kupię sobie, jeżeli mi będą potrzebne.
Najlepiej brzmi: kobiety PUCHATE jako alternatywa kraglych, pulchnych. Na rano, moim zdaniem dobrze jest obudzic dame austriacka kawa parzona na wegierski sposob z mleczkiem a nie smietanka. Do tego keks po polsku z miejscowych surowcow. Ostroznie piec zeby sie nie zrobil zakalec. Serwowanie wprost do lozka. Po takim maly co nieco Dama spi nadal jak malutki murmelek a caly ranek pozostaje do dyspozycji.
Bylismy dzisiaj w gosciach u przyjaciolki ktora jest rzezbiarka, lepi roznosci z ceramiki i potem wypala w piecu elektrycznym. Zabralismy ze soba keks. Bardzo smakowal. Jest specjalna nazwa na takie pieczywo z duza iloscia kandyzowanych owocow i brzmi biskupi chleb.
Ci to lubili i umieli pojesc. Moja przyjaciolka probowala roznych nalewek a dyskusja dotyczyla nalewek i samorodnych likierow domowej roboty. Na obiad byl za to autentyczny bigos z mlodymi ziemniakami. Miejscowymi a nie zadnymi imigrantami z Ameryki Poludniowej albo nie wiadomo skad.
Do tego herbata ze swiezej szalwi prosto z ogrodka.
Pychota.
Pan Lulek
J-23, wiec z grubsza bedzie tak: podkowa, czy inne zelazko, na mokro wydzielaja jony OH- ( na zasadzie pierwotnej baterii, nazwanej wodna ), no i to ten jon, jesli jest zainteresowany, reaguje, patrz przyciaga czasteczki smierdzieli, zeby potem splynely razem z nim pod strumieniem biezacej wody, dziala to z kazdymi nozyczkami, czy innym kawalkiem gwozdzia, ma byc metal i juz, klopot, ze nie ma 100% gwarancji i nie ze wszystkimi aromatami skuteczne, wniosek: jesli sprawiles Jednostce Chanel N° 5 np. nie wpuszczaj Jej do wanny z metalowym grzebieniem, jesli chcesz cos organoleptycznie z tego skorzystac
Jednym z najbardziej uciazliwych momentow z pobytu we Francji byly slodkie sniadania: kawa, wypieki (rogale, bulki czekoladowe, rozki z jablkiem), konfitura. Nie mowie, ze nie lubie, i co jakis czas jest to bardzo przyjemne. Ale ciurkiem, ranek za porankiem – co to, to nie !
Na szczescie inne posilki byly juz mniej lepkie od slodyczy.
Podobna metoda to tej, co opisuje „slawek” mozna czyscic srebra i mosiadze: na dnie wanny rozlozyc arkusz folii aluminiowej i nalac troche lerniej wody z dodatkiem jednej – dwoch lyzek srodka czyszczacego w proszku (w kanadzie zuwam produkt o nazwie „spic’n-span”). Wlozeone wyroby z metali niezelaznych pozbywaja sie sniedzi bardzo szybko i bez szkody na powloce.
A u nas w przekaziorach podali, że nawet jeden posiłek miesięcznie przyrządzony z ryb złowionych w jez.Ontario jest wysoce szkodliwy dla zdrowia (kiedyś ostrzegali tylko kobiety w ciąży i matki karmiące).
I tak to zatruliśmy sobie bajorko metalami ciężkimi (przemysł dookoła) oraz, tak jest, spuszczaniem kanalizacji w wodę.
Tak że Misiu 2, jak już kupisz ten domek niedaleko mnie, ryby na wędzenie będziemy musieli poławiać w okolicznych jeziorach. Nie martw się, jest ich niezliczona ilość, tych jezior!
Jacobsky, Dzieki za przepis czyszczenia sreber. W drodze powrotnej z pracy zakupie spic?n-span i w sobote bedzie wielkie czyszczenie.
Pozdro
Jacobsky, Dzieki za przepis czyszczenia sreber. W drodze powrotnej z pracy zakupie spic?n-span i w sobote bedzie wielkie czyszczenie.
Pozdro
Jacobsky, Dzieki za przepis czyszczenia sreber. W drodze powrotnej z pracy zakupie spic?n-span i w sobote bedzie wielkie czyszczenie.
Pozdro