Nie odchudzaj się, jedz gdyś głodny
Przeczytałem książkę wydaną przez wydawnictwo Carta Blanca a napisaną przez amerykańską lekarkę dr Michelle May o nieodchudzaniu się. Tak właśnie o NIEODCHUDZANIU SIĘ. I zachowaniu przy tym sportowej sylwetki.
Na okładce znalazłem szereg pytań, które zadaje autorka. Oto niektóre z nich: CZUJESZ, ŻE ZMIENIASZ SIĘ W NIEWOLNIKA DIET? WCIĄŻ MYŚLISZ O JEDZENIU? MASZ NAPADY WILCZEGO APETYTU? OBSESYJNIE ZABRANIASZ SOBIE SPOŻYWANIA KONKRETNYCH PRODUKTÓW? A MOŻE JESZ NIE Z POTRZEBY CIAŁA, LECZ PO TO, BY ZAGŁUSZYĆ NIEPRZYJEMNE UCZUCIA, POKONAĆ STRES, SPRAWIĆ SOBIE PRZYJEMNOŚĆ? CZY AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA JEST DLA CIEBIE KARĄ ZA JEDZENIE LUB PRÓBĄ SPALENIA JEGO NADMIARU?
Potem w szeregu rozdziałów dr May wyjaśnia dlaczego zadała te pytania i jakie ma na nie odpowiedzi. Z całego grubaśnego tomu (też nieodchudzony!) wynika, że jeść należy wówczas gdy odczuwa się głód. Jeść to, co się lubi i na co ma się ochotę. Ale jeść należy z głową czyli pamiętać o tym, by się nie objadać i kończyć zanim poczuje się przykre uczucie przesytu. Oczywiście nie należy podjadać, zakradać się do lodówki, zagłuszać jedzeniem przykrości itp. itd. Słowem proste rady i zdroworozsądkowe podejście do żywienia.
No i nie należy zapominać o ruchu. Nie musi to być jogging czyli bieganie lecz wystarczą długie – a milsze dla wielu – spacery. Tak właśnie żyje autorka. I wygląda tak, jak wielu z nas chciałoby wyglądać. Nie katuje się żadnymi dietami i nie przeżywa strasznego cyklu jo-jo czyli ponownego tycia po zakończeniu diety.
Książka „Jedz to, co kochasz – kochaj to, co jesz. Jak pozbyć się poczucia winy, zyskać zdrowie i smukłą figurę” pomoże wyzwolić się z dyktatu diet, tabelek z kaloriami i wartościami odżywczymi oraz pozwoli skoncentrować na prawidłowym odżywianiu Pokaże też, że jedzenie i aktywność fizyczna są przyjemnością, gdy podchodzi się do nich w zdrowy sposób. Rozdziały teoretyczne uzupełniono przepisami na pyszne i pożywne dania, a także opisami ćwiczeń dla każdego – tak reklamuje książkę wydawca.
Spróbuję zastosować się do wskazań dr May.
Komentarze
O dietach, odchudzaniu, stosunku do ruchu i jedzenia jako takiego rozmawialiśmy już wielokrotnie. Niech żyje zdrowy rozsądek!
Nigdy nie byłem niewolnikiem diiety, co łatwo poznać po sylwetce. Może w dzieciństwie, gdy ciężko chorowałem na wątrobę. Wydaje mi się, że organizm w istocie dobrze doradza, choć trzeba czasami mieć nad nim kontrolę. Dla mnie takimi momentami są stresy, gdy chęć sięgnięcia po jakiekolwiek jadło w zasięgu wzroku staje się nieodpartym impulsem. Podobnie w momentach ożywionej dyskusji.
Odpowiadam na wczorajsze. Mój syn nadal w szpitalu i będzie tam co najmniej 3 tygodnie jeszcze. Wtedy okaże się, jak sprawy stoja i co dalej.
Wracam do Szkocji i do diety. Wczoraj wspomniałem o napisach „Dogs and Campbells not allowed”. Są inne wersje, np. „Dogs and Campbells -keep out”, „Dogs and Campbells not welcomed here”. Ale jest i coś blogowego. Pop art kombinując z naturalnymi rekwizytami zestawianymi w dzieła sztuki doszedł i do kombinacji zestawienia puszki hot dogów i zupy firmy Campbell (były próby z pomidorową i z zupą z kurczaka). Tytuł dzieła np. „dogs and Campbell’s”. Dopiero wtórnie pojawiły się menu restauracyjne z takimi zestawami. Czasem zupę zastępowała fasola z puszki tej samej firmy. Firma jest amerykańska, a jej zupa pojawiła się w 1962 roku u Andy Warhola. Malował te zupy sitodrukiem przez kilka lat. Ale 1962 to była dość okragła rocznica rzezi – 270 lat. Cztery lata temu Premier Foods, właściciel firmy, przemianowały zupki z Campbell na Bachelors, ale wyłącznie na rynku brytyjskim.
Jem co kocham i kocham co jem – i co z tego?
Jak nie zrobie dwa razy w roku radykalnego ciecia, to waze, jak np przedwczoraj, 107,5 kg. Niech to sie nazywa i zgubne jakies jojo, albo jest nawet czyms innym, ja wiem w kazdym razie, skad u mnie kazdy kilogram z ktorym za kazdym razem znowu sie witam.
Tez nie zabraniam sobie obsesyjnie spozywania czegokolwiek, tez potwierdzam, ze zachodze czasem pozna pora do lodowki i ze mam wtedy przykre poczucie przesytu, a namacalny wtedy ladunek moich trzewii, utrudnia mi czasem dopicie szklanki ulubionego mojego piwa. Przyznaje, ze wtedy najchetniej sie klade na godzinke.
Co z tego wynika? Dlamnie tyle, ze za dwa tygodnie meki, ktorej dostapilem wlasnie, moge potem przez jakies 4 miesiace grzeszyc jak powyzej. Tak juz mam i z tym musze zyc.
Z rozgrzeszeniem dla potrzebujacych
pepegor
Campbell soup? FUJ!!!
moje najgorsze wspomnienie z pierwszego dnia po przyjeździe do Kanady. Do tego podano słone krakersy. Niby pomidorowa ci ona była – weź dwie łyżki przecieru pomidorowego, wrzuć do szklanki wody i zamieszaj.
Ale w tamtych czasach zupy tutaj nie były popularne. Minęło dobrze ponad ćwierć wieku – menu restauracyjne zmieniło się niesamowicie. Szkoda, że wtedy nie wiedziałam, że w przyszłości będę się udzielać na blogu Łasuchół, robiłabym notatki 😉
Wczorajsza zapowiadana nawałnica skończyła się krótką ulewą i kilkoma grzmotami, ale miałam stracha, kiedy o 17-tej nagle zrobiło się ciemno jak w nocy. Oczywiście przesiedziałam pod kordełką, aż wszystko przeszło.
Andy Warhol moim zdaniem robił sobie jaja ze sztuki w sensie – każdy głupi to kupi (byle miał pieniądze), ale niech mu tam…bez takich byłoby nudniej 😉
Dzień dobry Szampaństwu przed moim świtem.
W sprawie diety – że jem wtedy, kiedy czuję głód i nie cierpię się najadać, przestaję jeść, jak nie czuję głodu. Żadna moja zasługa, tak mam.
Będąc nieraz w gościnie pytają – a dlaczego tak mało, podejrzenia, że nie smakuje… i jak tu wytłumaczyć, że po prostu tyle mi wystarczy, więcej nie dam rady? 🙄
Stanisławie,
z Twoich opowieści zrobiłam sobie ściągę, bo w Greenock (a potem Glasgow) będę dokładnie za miesiąc. Zamierzamy z Nisią nadrobić to, co ominąłeś ze szkockiego menu – i sprawozdamy rzetelnie 🙂
UWAGA ZJADOWICZE
Jako, że już omc połowa czerwca przypominam o składkach na konto Żabich Błot.
Rzecz nie dotyczy Alicji (wpłacimy do rozliczenia) ani Pepegora (ma ci On osobne z Żabą rachunki). Kto nie ma odnotowanego numeru konta Żaby, niech da głos, prześlę mailem.
Niektórzy mogą jeść ile chcą i zachowują super sylwetkę – szczęściarze 🙂
Lubicie Bieszczady? Bo ja bardzo 🙂 . Połonina Wetlińska – mam nadzieję, że się otworzy:
http://www.zielonepodkarpacie.pl/prezentacja/START.html
dzień dobry ..
a niektórzy mogą jeść ile chcą do czasu, kiedy to nagle i wtem organizm zaczyna oszukiwać ..;)
o Alicjo spotkanie z Nisią na morzu i lądzie .. super przygoda .. 🙂
Ja tylko ze Szczecina do Greenock, ale i tak to będzie ho-ho!
Szanty ćwiczę 😯
Rum już piłam u Kapitana, bo głos muszę wyrobić odpowiedni 😉
zdrowy rozsadek ma ta zalete, ze mozna go zignorowac bez wyrzutow sumienia. rozmawialismy o tym wielokrotnie a wielu z nas robi to codziennie.
pyra na przyklad uparla sie, ze nie bedzie kopiowac swoich komentarzy przed wyslaniem. liczy ze lotr nie zje calego wpisu – wycwanila sie nawet i dluzsze komentarze wpisuje po kawalkach. jak nie uda sie to zgodnie ze zdrowym rozsadkiem nakrzyczy i wpisze co innego
Każdy ma swój rozsądek, i bardzo dobrze!
Kiedy się dziwić przestanę
Gdy w mym sercu wygaśnie czerwień
Swe ostatnie, niemądre pytanie
Nie zadane, w połowie przerwę
Będę znała na wszystko odpowiedź
Ubożuchna rozsądkiem maleńkim
Czasem tylko popłaczę sobie
Łzami tkliwej i głupiej piosenki
By za chwilę wszystko zapomnieć
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Zgubię śpiewy podziemnych strumieni
Umrze we mnie co nienazwane
Co mi oczy jak róże płomieni
Dni jednakim rytmem pobiegną
Znieczulone, rozsądne, żałosne
Tylko życia straszliwe piękno
Mnie ominie nieśmiałą wiosną
Za daleko jej będzie do mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Lżej mi będzie i łatwiej bez tego
Ścichną szczęścia i bóle wyśmiane
Bo nie spytam już nigdy – dlaczego?
Błogi spokój wyrówna mi tętno
Gdy się życia nauczę na pamięć
Wiosny czułej bolesne piękno
Pożyczoną poezją zakłamię
I nic we mnie i nic koło mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie…..
(Jonasz Kofta)
Pyro ? dałam głos 🙂 Wysłałam do Cebie stosowną pocztę.
No i nareszcie tajemnicza wyprawa Alicji już trochę mniej tajemnicza.
Nasz pierwszy oficer przesiada się z łajby Cichała na porządną fregatę 😉
Gratulujemy i oczywiście zazdraszczamy ! I Nisi i Alicji 🙂
do Ciebie….
zdrowy rzsadek nakazuje tez walnac sobie do mocnej kawy gore bitej smietany posypanej czkolada. potem mozna do tego strzelic sobie lufe i uciac drzemke.
Pepegor tle co ja rok temu 🙁
Wczoraj waga u sąsiadów mile mnie zaskoczyła. ciągle mam nadzieję że się nie zepsuła. U drugiego sąsiada dokładnie tyle samo. To chyba nie…
Mój świat kręci się obecnie wokół kuchni. W kuchni, przed telewizorem i komputerze. W większości po francusku. Książki też mam stosowne w całkiem niezrozumiałym języku. Jak człowiek ni w ząb to musi ścięc.
Dziś obejrzałem w Cusine TV, jutro zrobię . Tartę z marchwi i kurżetki , no tej zielonej do ogórka podobnej. I znowu będzie problem z serem. Niekze ta, jak mawiają górale. Czy wszystko musi być zgodne z oryginałem ?
Wow !
Zapomniałem się pochwalić jaki sosik do zielonego zrobiłem .
Do szparagów … Pierwszy raz kupiłem i zrobiłem .
( A nie mówiłem że chłop ze wsi jestem )
Palce lizać.
Będę musiał dzisiaj powtórzyć.
Ten sosik to tak.
Słonecznikowego nie mam to oleju z oliwek użyłem i żółtka a potem trochę musztardy i drugiej musztardy , i soli troszkę, i pieprzu, i parę kropli balsamico , i curry ciut ciut , i czosneczku zmiażdżonego całkiem. I śmietanki 30 w sam raz. Na część szparagów bułkę tartą na maśle , a na drugą sosik wspomniany własnoręcznie .
Jak kto mi powie , że lepszy sosik zrobił to …
Alicjo, oby pogoda dopisała.
Drobny szczegół z Edynburga. W czasie pooprzedniego pobytu parlament mieścił się w starej części miasta. Teraz ma nowe gmachy pomiędzy Calton Hill a Holyrood Park. Architektura Parlamentu rozbudziła bardzo gorące emocje.
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,888,57851900,58107927.html
Zadziwiające konstrukcje wokół okien i balkoników były w kształcie inspirowane obrazem Sir Henry’ego Raeburna zatytułowanym „Reverend Robert Walker (1755 – 1808) Skating on Duddingston Loch” zwanym w uproszczeniu „The Skating Minister”. Obraz można obejrzeż w Kelvingrove Art Gallery, gdzie koniecznie trzeba zobaczyć Ukrzyzowanie wg Św. Jana od Krzyża pędzla Salvadore Dali. Jest to jeden z tych obrazów, których żadne reprodukcje w najmniejszym stopniu nie przybliżają.
Mnie osobiście nie udało się do końca zrozumieć inspiracji obrazem w kształcie wspomnianych konstrukcji widocznych na zdjęciach parlamentu.
Widokiem gmachu nie byłem powalony, ale też nie wydał mi się szpetny. Na pewno jest interesujący.
W środku funkcjonalny, sala obrad dobrze rozwiazana. W czasie naszej wizyty pani minister od sportu przedstawiała wizję istotnego wpływu, jaką sport może wywrzeć na życie Szkocji. Ważnym elementem tego wpływu mają być igrzyska sportowe Commonwealthu, które odbędą się w Glasgow w 2014 roku. Poprzednim punktem obrad było uczynienie ze Szkocji największej europejskiej potęgi w produkcji energii odnawialnej czyli zielonej. Byłby to punkt dla mnie ciekawszy, ale skończył się przed południem, a my dotarliśmy do parlamentu po 14.
Alicjo, o zupkach Campbell mam podobną opinię, ale inspiracje w sztuce chodzą różnymi drogami i czasem pobudzają do wielkich dzieł. Ale fanem Warhola tez nie jestem. Na pewno był zdolny, ale do wielkich dzieł bym jego twórczości nie zaliczył, też myślę, że kpił sobie mocno z odbiorców sztuki. Sam pomysł sztuki masowej nie w sensie odbioru tylko „tworzenia” jest mocno podejrzany.
Stanisławie jestem pełna podziwu .. za wiedzę i chęci podzielenia się nią z nami … 😀
a ja pojadłam truskawek i niestety znowu siemię lniane .. pozostało mi mrożenie i gotowanie kompotów … 🙁
Mnie się ta ściana frontowa Parlamentu Szkockiego nie podoba. Nawet nie to, żeby specjalnie szpetna, co jakaś industrialna – jak wejście do galerii handlowej. Być może wnętrza rozwiązane racjonalnie i starannie wykończone robią lepsze wrażenie.
Za jakieś dwadzieścia minut trzeba będzie wyjść (pies mnie wyprowadzi). W skrzynce pocztowej znalazłam awizo na nazwisko Młodszej i nie mogę wyjść z podziwu, jak to się naszemu listonoszowi udało – nie zastać nikogo w domu? Toż ja nie człowiek fruwający, skoro i z chodzeniem mam kłopoty.
Danuśka – teraz nie mogę otworzyć poczty, jakiś błąd. Zrobię to po południu.
Dzień dobry,
Jolinku, siemię lniane dodaję n.p. do muestli lub ciasta, nie ma konkretnego smaku więc przechodzi niezauważone, nie sądzisz?
Znajoma podaje sałatkę z czerwonego buraka z takim oto sosem.
Drobno sieka pół czosnku, kilka orzechów włoskich, dodaje pół kubka jogurtu, łyżkę stołową śmietanki, łyżkę octu orzechowego (lub mniej balsamicznego), sól, pieprz, coś zielonego (u niej cerfeuil – świerząbek korzenny). Buraki piecze przez godzinę w temp. 180°C, studzi i kroi na bardzo cienkie plasterki. Burak jest dobry na wszystko 🙂
Warhol też do mnie nigdy nie przemawiał.
Stanisławie,
moim zdaniem Andy był nie tyle artystą, ile tak zwanym „trendsetterem” 🙂
Ostatnio co rusz potykam się o to słowo w prasie polskiej. Ale jak to zastąpić? O sprawach językowych rozmawialiśmy na naszym mini-zjeździe.
Idę dospać, a ptaki akurat zaczęły nadawać 🙄
Pyro, ja też nie jestem zachwycony. Z drugiej strony zdjęcie jest bardzo kiepskie, a lepszego nie znalazłem.
Podaję jeszcze linkę do obrazu:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:The_Skating_Minister.jpg&filetimestamp=20061022113951
W obrazie jest coś, co bardzo przyciąga uwagę. Jest to jeden z obrazów najbardziej oglądanych w tym muzeum. Na fasadzie parlamentu widać coś, co ma być inspirowane linią nogi na lodzie i górnej części tułowia.
Jolinko, trudno tu mówić o wiedzy. Większość informacji poznałem tam na miejscu, choć akurat o inspiracji obrazem i kontrowersjach z parlamentem wiedziałem wcześniej z autobiografii Seana Connoryego pt „Być Szkotem”. Do tej lektury bardzo zachęcam nie tylko miłośników kina. Dużo tam o architekturze i nie tylko. Plotek ze światka aktorskiego tam nie ma. Spotkałem w Polsce wiele opinii lekceważących zdecydowanie nie zasłużonych.
Z innych nowych dla mnie informacji to sprwa religijności Salvadore Dali. Interesowałem się tym malarzem od roku 1967, gdy po raz pierwszy ujrzałem oryginały, które wywarły na mnie niesamowite wrażenie. Czytałem o nim to i owo i byłem przekonany, że jego zwrot do religii był jednym z chwytów reklamowych. W Kelvingrove Muzeum przeczytałem, że od pewnego momentu traktował wiarę bardzo poważnie. Ukrzyżowanie w tym muzeum przekonuje mnie zdecydowanie do szczerości.
Ciekawa jest historia zakupu tego obrazu. Dyrektor Kelvingrove Museum widział obraz w czasie malowania w Hiszpanii i w czasie pierwszej prezentacji w Lefevre Galery w Londynie w 1952 roku. Zapragnął go nabyć i na ten temat prowadzona była korespondencja. Mieszkańcy Glasgow i W. Brytanii w ogóle organizowali protesty ze względu na wysoką cenę obrazu – 8.200 funtów. Jednak obraz nabyto ze środków Galsgow Corporation i w ciągu pierwszych kilku tygodni ekspozycji obejrzało go ponad 50 tysięcy amatorów sztuki. Do dzisiaj jest najliczniej oglądanym obrazem w Glasgow. Nie wszystkim tak bardzo się podobał. Jeden z widzów w 1961 roku przedziurawił dzieło rzucając weń cegłą. Chodziło o to, że Chrystus powinien być ukazywany z perspektywy oddolnej, tu zaś mamy do czynienia raczej z odgórną. W 1993 roku obraz przeniesiono do Muzeum Religijnego Życia i Sztuki obok katedry. Wrócił w 2006.
Zarzut mało religijnej perspektywy jest całkowicie chybiony. Perspektywa jest zbieżna z dziełem inspirującym Dalego, a mianowicie Ukrzyżowaniem namalowanym przez Św. Jana od Krzyża namalowanym na podstawie wizji. Oryginał znajduje się w Avilli w klasztorze Wcielenia.
Errata: narysowanym nie namalowanym.
Rysunek tutaj:
http://www.pijarzy.pl/popup.php?image=jan2_1.jpg
Jeśli jest to prasa polonijna można napisać „dyktator mody” 🙂
Treść książki dr Michelle May dorównuje tytułowi, a to gwarantuje sukces. Przeczytałem tylko jeden rozdział, ale i tak osłupiałem.
Alino – Nie napisałaś kiedy Twa sąsiadka poda sałatkę dobrą na wszystko. Nie mogę bez niej żyć. Nie sąsiadki, sałatki z buraków. Jest mi jej brak. Piękny opis przepisu.
O telewizji i Warhole chyba już nigdy.
Gdybym siedział w tramwaju obok Pyry, Ona w kapeluszu z napisem PRL, a ja w bereciku z odznaką Polonia, to i tak wstałbym by dzielnie Ją ochronić przed atakami Ka. W najlepszym wypadku byłbym ugodzony tępym narzędziem, ale nie ma to jak adrenalina. Motorniczy byłby głuchy i ślepy…ale to tylko marzenia, nie jesteśmy w tramwaju 🙂
Jak się popatrzy na okna tego szkockiego parlamentu to moje skojarzenia prowadzą do Gaudiego, ale to nic dziwnego, bo projektantem był Katalończyk. I być może w tym tkwi problem, to co świetnie pasuje w gorącej Katalonii, niekoniecznie zachwyca w zimnej Szkocji.
Pyra ma tylko dwa zdjęcia z nakryciem głowy – jedno zrobione w parku w Głogowie z Jarkiem i Synusiem ok 2 letnim, a więc Pyra młoda, kapelusz z brązowego weluru – taka nieprzecinana budka (dzieło cioci Zosi) a druga fotografia z jakiegoś sylwestra – tym razem Pyra w zabójczym kapeluszu z kolorowej krepiny, jaki jej mąż kupił przy wejściu na zabawę. Czasem nosiłam duże berety, czasem chustki (najczęściej) jeden sezon czapkę z futra. Ogólnie jednak nie znoszę mieć zakrytej głowy i jeżeli tylko wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, to automatycznie ręka w górę i czapka w dół (jak chłopak) Teraz chwalę sobie modę na wielkie szale – można zarzucić na głowę, omotać szyję, zakryć ramiona; sama wygoda.
Tak sobie napisałem, że obraz zakupiło Glasgow Corporation, co może być nie całkiem jasne. Rada Miasta Glasgow od roku 1895 do 1975 stała na czele władz zarejestrowanych jako The Corporation of City of Glasgow. W skrócie Glasgow Corporation lub City Corporation. Obecnie Rada Miasta i podporządkowana jej administracja urzędują w dziewiętnastowiecznym gmachu przy George Squere znanym jako Hause of Glasgow Chambers, czego w żadnym razie nie należy mylić z izbą handlową czy przemysłową. Sam gmach bywa przedstawiany jako emanacja burżuazyjnej pychy.
http://42.pl/u/2BtK_chambers
na podwieczorek bede jadla placek z kruszynka
Małgosiu, coś w tym jest. Oglądając gmachy w Glasgow tak sobie myślałem, że wiele całkiem ładnych, ale gdzie im do gmachów z tego samego okresu stojących w Barcelonie. Teraz muszę to jeszcze raz przemyśleć.
A propos kapeluszy. Szkoci stosują raczej zimny wychów. Przy temperaturze 12 stopni panienki w mini mini z wyciętymi podkoszulkami chodzą po ulicach jakby nigdy nic. Panowie w szortach i koszulach tak samo. Może mniej gołych brzuchów u pań. Dzieci w wózkach z gołymi nóżkami i główkami. Ale zaobserwowaliśmy też bardzo młodą mamę pchającą wózek z dziecięciem może czteromiesięcznym z gołymi nóżkami i bez czapeczki, ale mam miała na głowie wełnianą czapę.
placek oczywiscie kartoflany
Beretu nie posiadam, a Małgosia ma rację – w szkockich biurach poselskich panuje mrok, a to marnowanie zielonej energii.
Chciałbym teraz zjeść to co kocham, bo narzekam jak panel złożony z trzech profesorów i działacza z maleńką maturą. Dr Michelle May i jej czytelników przepraszam za starczy gniew.
Stanisławie, czego się dziwić? Przecież pod tartanem nie nosili niczego. Nogi były zawsze gołe, część gorsu też. Idąc w bój, jak wszystkie ludy celtyckie rozbierali się zupełnie i tylko malatura glinkami (Galowie – białą, Celtowie błękitną i rdzawą)chroniła skórę. Przywykli od pokopleń do „zimnego wychowu”.
Czego to ludzie nie wymyślą. Mało religijna perspektywa ❗ Panie na wysokościach ❗
Stanisławie, powiedz Żonie, że jesteś jedyny na świecie. Ona to wie, ale powiedz 🙂
Ka – nie zapomnij o sałatce z buraków 🙂
Pięć minut bez szyderstw pod adresem Pyry, a wyglądasz identycznie – zdrowo i nadal nie jak kobieta, ale i tak wiesz, że nie wiem kim jesteście 🙂
Jolinku, Ty pisałaś o siemieniu lnianym a ja myślalam o owsianych otrębach, wybacz pomylenie 🙂
Placku, chętnie poczęstowałabym Cię tą sałatką, mnie też się wydaje sympatyczna 🙂
Dzień dobry,
w imieniu Włodka i swoim serdecznie dziękuję za życzenia. I te na blogu i te przysłane pocztą 🙂
Pyro,
w lipcu najprawdopodobniej będziemy w domu.
Sławku,
dzięki za ciacho z mimozy 😆
Ciacho z mimozy,
pan pojmuje,
z kiężycem nieźle się rymuje.
Taka huśtawka z jego blasku
spodobać by się mogła ciastku.
Stolik z poświaty księżycowej
zawrócił by mu pewnie w głowie.
A filiżanka z jego światła,
trelem słowika napełniona,
w jaśminu zapach otulona …
wszak pan wyczuwa te wibracje …
Noc gwiazd milionem spogląda czule,
choć lekko przy tym rozbawiona,
bo zna, widziała i pamięta.
Szalem przed okiem złym osłania,
wspomnieniom kącik przysposabia
w chatce przy drodze mlecznej 😉
Tak, wiem o zimnym wychowie. Ogrzewanie mieszkań i domków też ograniczało się kiedys do małowydajnego kominka. Teraz jest pod tym względem lepiej, ale nie wszedzie. Nie wiem, czy nie należy brać z nich przykładu.
Haneczko, każdy jest jedyny na świecie, bez wyjątku. Ale dziękuję.
Byłam w sklepie i na trawnikach (zmarzło mi to i owo) i dokonałam zmian w planacfh obiadowych – koniec upalnych „herezji”. Mam mięso mielone, młodą włoszczyznę i mały kalafior tudzież ziemniaki jak duże guziki. Pokrojone warzywa zasmażę na maśle, zaleję jakimś litrem wody, a potem powrzucam w tę zupę pulpety mięsne. Na końcu nie pożałuję zieleniny. Ajntopf wyjdzie w sumie podwójny, więc dzisiaj zjemy część, a część wyląduje w zamrażarce. Może jeszcze czosnek w to wrzucę, albo drobno posiekany pomidor? Pomyślę.
Nie każdy. Wiem, z wiarygodnego źródła, że istnieje druga haneczka 😉
a ja sobie ugotuje makaron kolanka. nastawie garnek z woda, posole a jak woda sie zagotuje to wsypie makaron i juz.
bardzo sympatyczna reklama promująca Polskę …
http://www.youtube.com/watch?v=jXPeofkW-Pw
Alinko siemię też można tak dosypywać i robię to .. natomiast jak już boli to tylko picie siemienia mi pomaga ..
Wyjaśniło mi się z wrześniem – Bretania będzie kiedy indziej, więc pewnie przyjadę do Błotka. Ile i komu należy wpłacić wpisowego, bo nie śledziłam?
Podejmuję się przywieźć fajne wędzonki – otworzył się u nas sklep, w którym sami wędzą starymi metodami, tzn. nie przy pomocy zastrzyków z tablicy Mendelejewa. Mogę zrobić bigos albo gulasz…
Nisiu 😀 😀 😀
haneczko- dwie buźki to zapewne do Nisi,a jedna tych wędzonek 😉
Nisiu- wpłaca się po stówie na konto Żaby,a Pyra podaje mailem
nr konta.
Ja też się bardzo cieszę na to zjazdowe spotkanie 😀
Nasz francuski kucharz chciałby tym razem wystąpić z zupą rybną
i prosi by go zwolnić z tradycyjnego śmietanowo-pietruszkowo-czosnkowego
farszu do pstrągów.
Danuśka, wszystkie dla Nisi. Wiem, jak smakuje Nisia, wędzonki muszą poczekać na degustację 😉
Jestem za francuskim kucharzem i wszystkim, co zechce przyrządzić 😀
A czy Pan Lapot w dalszym ciagu godny polecenia. Zamierzamy zakupic co nieco na przyjazd przyjaciol we wrzesniu. Lubia zjesc wiec nasze tradycyjne wedliny bylyby jak znalazl.
Buźka dla Wszystkich!
Haneczko, ja w gruncie rzeczy jestem smutnawą starszą panią…
YYC, panałapotowe mięska też bardzo dobre, po prostu teraz mam pod ręką. Wcale nie wiem, czy nie będę nadal zamawiać łapociej słoninki…
Pyro, a Twoja poczta mailowa już działa?
No to mnie uspokoilas, dzieki.
Jeszcze pare wyjazdow na miejscu w najblizszym czasie nas czeka ale pomalu mysle tez o pobycie w Kraju we wrzesniu. Tutaj w koncu nic nie zamowilismy, ale nie dalej jak wczoraj z Basia rozmawialismy o Lapocie i zamowieniu czegos zwlaszcza na przylot znajomych 🙂
Poczta już działa, my po obiedzie i za jakąś godzinę zacznę wypisywać kwity.
Nisiu, bigos to sprawa specjalizacji Zabinej, podobnie jak żurek. Ten bigos Żaby dobry, ale niepodobny do np mojego wcale (w 30% składa się z cebuli). Ludziom smakuje, a cebuli nie widać Alain jadł i nie pyskował, a on cebuli ani-ani.Wędzonki świetna sprawa. Namawiam Eskę (chyba mi się uda) na wykonanie wędzonej kiełbasy. W ub roku dostaliśmy do posmakowania – to nie tylko poezja, to cały poemat.
Polgesek… no nic, latwo nie bedzie zamawiajac. Decyzje, decezje… glodny sie zrobilem od rana 🙂
A kapusta w tym bigosie tez jest?
Nisiu, to prawie jak ja. A do Błot przyjeżdżam nie dla rozrywki, ale dla wielkiej przyjemności Spotkania 🙂
A to nowina-Nisia i haneczka smutnawe starsze panie ?
Słyszał to kto ??? Gdyby tylko takie smutasy po świecie chodziły,
to dopiero byłoby nam wesoło 😀
Skoro dzisiaj o diecie,to napomknę,że latorośl znowu wykonała swoje
czekoladowe babeczki.Z sukcesem 🙂
U mnie sauna 🙁
Smalec Eski będzie? 🙂
Danuśka, ale z łowienia pstrągów nie zwalniamy Twojego Francuza!
Ciekawa jestem tej zupy.
Ja nie wiem, z czym się zjawię, natomiast wiem, że tym razem wystąpię pojedynczo, bo Jerzoru znudziło się włóczykijstwo i w tym roku bierze sobie urlop od wyjazdów. Może zmieni zdanie, ale chyba raczej nie. Za to ja się nalatam 🙄
Do września sporo czasu, coś wymyślę. Jednakowoż chodzi po mnie, żeby przywieźć mój patentowany bigos. Będzie różnorodność. I wędzonki też. A może wędzone rybki od pani Zosi z Trzebieży. Morskie, bo na śródlądziu tylko słodkowodne dają…
Może zresztą stanie na gulaszu grzybowym.
co tu dodac?
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906111643?pli=1
Dodaj, co masz – ale nic nie ujmuj 🙂
Sławek – Borys wrozławianin całą mordką. A Poznań był zabałaganiony, bno jarmark świętojański szykowali. Teraz już jest błysk, cyrk i cepeliada do końca czerwca.
Witam.
Sławek wielkie dzięki za zdjęcia!!!
Puro, mam tez Borisa w wersji poznanskiej 🙂
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906111819?pli=1
z pionierskim pozdrowieniem
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906111827?pli=1
Boris – bud’ gatow. Wsiegda gatow!
Pora na drzemkę…
http://i.imgur.com/hEKPS.jpg
Teraz ja jestem taki gostek przelotem, bo od dwoch tygodni podrozuje. Rzucilem tylko okiem na tytuly ostatnich blogow Gospodarza i szybko przejrzalem wpisy, ale nie mam czasu na doglebne czytanie, bo zwiedzam i jadam. W stolicy zatrzymalem sie na lotnisku i widzialem oba samoloty Obamy z okien hotelu. W Ustce trzy razy bylem w mojej ulubionej restauracji „7 Niebo”, w Kaliszu jadlem wspaniale szparagi u moich przyjaciol, a teraz bedac w Stambule podjadam rozne tureckie pysznosci (ryby, kebaby, zakaskiczyli meze). Wczoraj bylem w niezwyklej restauracji Cooking Alaturka, pisze z pamieci ich strone internetowa, to chyba http://www.cookingalaturka.com gdzie znajdziecie wiecej szczegolow. Lokal prowadzi Holenderka, podaje tylko jedno menu, trzeba rezerwowac stolik z wyprzedzeniem, ale warto bylo. Dzisiaj, dla tych co znaja Stambul, przypomne kanapke ze smazona ryba i cebula, taki turecki hamburger za dolara czy dwa. Polubilem Stambul, zaluje ze nie mam czasu na Kapadocje i inne regiony, ani nawet na Muzeum Mickiewicza, choc widzialem strzalke niedaleko placu Taksim. Pa, lece na wieczorna kolacje i nargile (to syn, bo ja nie pale)
Piękne zdjęcia Borisa podróżnika. Czy jest już honorowym obywatelem Wrocławia? 🙂
Boris jest honorowym obywatelem Wszechprozni :)https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906111942?pli=1
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906111942?pli=1
dla nieznudzonych, dworzec i inne okolicznoscihttps://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906112000?pli=1#
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0906112000?pli=1#
ROMek, imam bayildi mnie sie podoba, lubie lodki
ROMek,
Ty włóczykiju 😉
Taki to pożyje… a zdjęcia robisz? Przyjemnej podróży!
Oj, nam się wczoraj udało z burzą w tej części miasta, ale połowa miasta nie ma prądu, połamane jakieś drzewa, pozrywało dachy, stary, 160-letni kosciół stracił solidną wieżę, nawet budynek straży pożarnej został uszkodzony.
Ale w Ottawie to się dopiero działo – wyobraźcie sobie płaski, kilkupiętrowy apartamentowiec na 30 mieszkań. Ten płaski dach po prostu się lekutko podniósł i sfrunął na budynek niżej. Ludzie nie mogą uwierzyć, że nie było żadnych ofiar 😯
Wracam do zajęć.
Sławek,
gdzie siedzi ta dama na fotelu? Park Hanki Sawickiej?
Fajne zdjęcia. Ależ rozgrzebali ten dworzec 😯
Nisia,
czyż to nie Twoja Szanta?! 😯
http://alicja.homelinux.com/news/IMAGE.jpg
Alicja, vis ? vis muzeum narodowego, tego pod bluszczem, czy inna winnica, co mu swiezo dach zrobili i juz nie cieknie
To gdzie sie teraz wysiada z pociagu we Wroclawiu? Na Nadodrzu? Psie Pole chyba za daleko?
Też bym chciała wiedzieć, bo tym razem we wrześniu będę zdana na publiczne środki komunikacji.
Kojarzę z Muzeum Narodowym.
Jaki ladny taras na dachu hotelu w ktorym sie ROMek zatrzymal w Istambule..
http://www.istanbulhotelsarikonak.com/GardenRoof.htm
Śliczny taraz , piękne kwiaty (czy to oleandry?).
Kwiatki to nie ja. Lubie bardzo ale nie znam nazw 🙂
Na oknie mamy bazylie, szczypirek, tymianek i pomidora (ciekawe czy cos bedzie).
Powiem wam tak. Przed domem w ktorym mieszkamy jest tzw flower bed czyli taki klombik z kwiatkami. Pod sama sciana bylo wolne miejsce miedzy dwoma tuiami (cedrami?). Takie na wysokosc czlowieka. Ze dwa metry tgo wolnego czarnoziemu. Wiec yyc czyli ja zakupilem: pietruszke (wloska-tak tu zwa nasza w przeciwienstwie do zakreconej), kolendre, rozmaryn, oregano, szczypiorek (drugi po okiennym) i miete i posadzilem na tym kawalku nie wykorzystanego klombu. Komponuje sie swietnie (zrobie zdjecie). Kwiatki poki co maciupkie bo dopiero ze dwa tygodnie temu posadzili a za nimi ogrodek ziolowy. mam nadzieje, ze sie nikt nie przystawi do moich ziolek! 🙂
Dzisiaj chyba przeniose tymianek z okna na klomb. Mysle, ze to jedyny klomb ziolowy w miescie. Powinni nam obnizyc czynsz 🙂
Powinni dopłacić 😉
He, he… Codziennie rano wychodze popatrzec na ogrodek ziolowy i mi sie odrazu lepiej pracuje 🙂
Koniecznie musze machnac zdjecia.
Ostanio caly czas pada. Dzisia pierwszy dzien slonca choc wiaterek dmucha niezle. jeszcze ma popadac ze dwa trzy dni i potem juz sie zaswieci. Poki co jednak wszystko jakos wolno rosnie. Za to sie zazielenilo niezle i nareszcie bzy zakwitaja 🙂
Gdyby nie moje zilka to te marne kwiatki pod domem bylyby niewidoczne (prawie). Ewentualnie sie rozrosna i to solidnie ale teraz chyba za mokro i slonca za malo.
Katowiczanie dworzec rozebrali, wrocławianie wybebeszyli, poznaniacy już nie mogli tego zrobić, bo w latach 50-tych obudowali część starego, niemieckiego dworca taką modernistyczną halą, która stoi do dzisiaj, ale nie nadaje się do żadnej przebudowy – w końcu jest makietą nasuniętą na mniejszego poprzednika. Dzisiaj ruszyła budowa nowego dworca w pobliżu ale kilkaset metrów tereny dzieli. Będzie to dworzec zintegrowany kolejowy i autobusowy. W starym budynku będą sklepy i usługi, a oprócz tego stanie hotel, kino, sala konferencyjna i galeria handlowa. Najpierw jednak dworzec – będzie gotowy przed EURO
YYC, spoko, wysiada sie na tym samym ino na zapleczu, znaczy od tylca, kolo chaszczy, tyle, ze walizke trzeba przepchnac przez tunel do arterii, przynajmniej tak bylo pare dni temu, kto wie jak bedzie pojutrze
Nie mogę się doczekać kiedy zrównają z ziemią paskudztwo w Gnieźnie 👿
Ha ha ha!
http://www.youtube.com/watch?v=UYh31FMicMw
Pewnie koleżeństwo zrobiło jej kawał i lekutko zmienili wyraz na prompterze 😉
Czyli moge sie wybrac do Wroclawia spokojnie. Do tylu czasem wychodzilem jak na Krzyki jechalem.
Alicja, sznurek niesprawny, mowia, ze jest konflikt z prawem autorskim,
z innej beczki, Rudy wlasnie wrocil z Petersburga i opowiada, powtarzajac za taksowkarzem, ze taki Puszkin, to mial pradzaiadka z czarnego ladu i bardzo sobie chwalil, pistolet taki,
tak, jak nigdy nie wierzylem taxi driverom, chyba zrewiduje podejscie do ruskich,
Sławku, to święta prawda. Aleksander ma nawet z lekka negroidalne rysy. Czarna służba dobrze wyszkolona to była w XVIIIw Rosjo taka rzadkość, że podarowany carowi kamerdyner został po kilku latach uszlachcony, a pełnił rolę atrakcji turystycznej. Ożenił się ze szlachcianką.
Ło masz,
u mnie w poczcie działało, teraz sprawdziłam, już nigdzie nie działa 😯
To opowiem skrótowo.
Prezenterka wiadomości telewizyjnych zamiast słowa „fakt” użyła podobnego, tego popularnego, a temat był o nastolatkach i w kontekście wyszło wesoło 😉
Do jutra
dzień dobry ..
Pyra po nocy siedzi a tu znowu wszyscy śpią bo pogoda deszczowa ..
ja dzisiaj w ramach ratowania ogórków zrobię małosolne .. przy okazji oglądania jakiegoś programu kulinarnego dowiedziałam się dlaczego powinno się dodać trochę octu do mizerii .. ogórki są zasadowe i ocet równoważy skład chemiczny .. te nasze babcie siedziały w domu a wszystko wiedziały … 🙂
ROMek w Stambule teraz jest bardzo sympatycznie .. byłam tam przeszło 20 lat temu i dwa lata temu i bez tych wojskowych patroli zdecydowanie lepiej jest .. bardzo mi się podobała ta artystyczna dzielnica na drugim brzegu .. połaziłam tam, kiedy jeszcze ludzi było mało i nagle nie spodziewanie jak spod ziemi tysiące ludzi na ulicy – to była niedziela i wszyscy ok 12 godz. przyszli bawić się na ulicy .. a tak w ogóle bardzo interesujące życie masz .. 🙂