Zgadnij co gotujemy?
Tym razem nagroda znana już od kilku dni. Zapowiedziana i opisana książka naszego autorstwa. Książkę zaś otrzyma ten, kto pierwszy przyśle odpowiedź na trzy pytania na adres internet@polityka.com.pl
A oto pytania konkursowe;
1 – Gdzie się odbył I Zjazd Smakoszy ?
2 – Jak wygląda jedyny order przyznawany w Polsce za popularyzację naszej kuchni i nazwany imieniem wybitnego gastronoma?
3 – Kto wywiózł polski przepis na baby wielkanocne do Lotaryngii?
Chyba nie przesadziłem w skali trudności. A „Kuchnia w kawalerce i apartamencie” już zapakowana czeka.
Komentarze
Dzień dobry – wysłać, wysłałam, ale pewnie za późno, bo musiałam najpierw spacyfikować psa, który wył na balkonie (jeszcze kto pomyśli, że u nas nieboszczyk i dochodzeniówkę przyśle). Ponadto nie wiem, czy pomyślałam tym samym tropem, co Gospodarz. Jak nie wygram – trudno. Zamotam Dzie3ciom, że to idealny prezent na Dzień Matki, niech kupią!.
Pierwsze pytanie skojarzyło mi się ze scenką, jaką widziałem rano przed domem. Usłyszałem z samochodu niesamowity harmider. Rozpaczliwe krakanie jakby stada wron dobiegające z parku vis a vis domu. Wysiadłem i poszedłem zobaczyć, co się dziej. W krzakach na krawędzi parku od strony ulicy kilkanaście srok atakowało lisa. Po chwili lis rzucił sie do ucieczki w stronę plaży. Atakowanie polegało na wrzasku i przelatywaniu tuż nad lisem. O co poszło, nie wiem, niestety. Nie sądzę, żeby jakieś srocze gniazdo mogło się znaleźć w zasięgu lisa. Może samo pojawienie się kilka metrów pod gniazdem wystarczyło. Ale do przegonienia zebrały się chyba wszystkie sroki z sąsiedztwa. W skojarzeniu jest niestety błąd ortograficzny.
Witam słonecznie i serdecznie. 😀
Pyreńko, „tsimam” i to mocno. 😆
Ja (na razie) jestem pozbawiona radości z oglądania Waszych sznureczków, bo na 98%, zbiesiła mi się karta graficzna. 🙁 👿
Życzę Wszystkim miłego i wesołego dzionka. 😀 😆
Też wysłałem i pewnie też za późno. Pytanie trzecie też nie jest takie proste, jakby można sądzić. Osoba główna chyba przepisu nie woziła. Nazwiska kucharza czy kucharzy nie znam. A pewnie gdzies w źródłach można by znaleźć. Ale powinna się jednak liczyć osoba, która te baby kazała sobie piec. Nie tylko baby wtedy trafiły do Lotaryngii, ale i ich nazwa.
Witajcie,
Pyro – niekoniecznie za późno. Trzeba być optymistą… 🙂
Cichalu – spóźnione uściski!
Cichalowi zawsze co najmniej stopy wody pod kilem.
Truskawki są dobre na wszystko. Szczególnie te z Milanówka. Coraz rzadziej Hanna banaszak udziela się szerszej publiczności. Głównie na imprezach zamkniętych.
Asia o sekundy wyprzedziła konkurentki i konkurentów. Książka jedzie więc do Nakła nad Notecią. Gratulacje!
A odpowiedzi sa następujące:
1 – W Kórniku;
2 – Order Pomiana to kielich na wstędze z zapinką w kształcie kołduna;
3 – Król Stanisław Leszczyński.
Za tydzień nagrodą będzie znana blogowiczom książka (była już nagrodą) Jurija Winnyczuka pt. Knajpy Lwowa.
Asiu – gratulacje! 🙂
Bardzo się cieszę! 🙂 Dziękuję
Asiu – zazdrosne gratulacje; za tydzień nie gram, bo wygrałam tę książkę ze dwa lata temu. Świetna pozycje dla tych, którzy kochają historyczne anegdoty. Czytam sobie po kawałku od czasu do czasu, bo w całości przeczytałam zaraz, jak ją dostałam.
Kołduny robiłam ostatnio – według przepisu Piotra – pyszne. Z zapinką nie miały nic wspólnego. A już na kielichu absolutnie nie. I nie szkodzi!
Gratulacje dla Asi.
Kilka dni temu była mowa o panelu dyskusyjnym na temat związków niemieckiej kuchni z kuchnią polską.
Natychmiast przypomniałam sobie sytuację ze sklepu delikatesowego – sklep to brzmi dumnie, to jest niewielki sklepik lecz znakomicie zaopatrzony – prowadzonego przez niemca. Właściciel bardzo miły i chętny do pogaduszek. Personel również.
Pewnego dnia,podczas zakupów jeden z nielicznych klientów łazikował po całym sklepiku. Zaglądał gdzie się dało. Sprzedawczyni z uśmiechem zapytała:
„Szukasz czegoś? Może w czymś pomogę.”
„Ach – opdowiedział klient – szukam Bismarck`a.”
„Bismarck już od dawna nie żyje” – powiedziała sprzedawczyni.
Klient aż czkawki dostał ze śmiechu.
http://www.stockfood.co.uk/image-picture-Salad-with-Bismarck-herring%2C-cucumber-and-potatoes-262110.html
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Gratulacje dla Asi. Kielich wazny, ale na kielichu tarcza z głową byka oraz skrzyżowanymi nożem i widelcem. To gwoli uzupełnienia. Order ustanowił Tadeusz Przypkowski w 1965 roku na pierwszą rocznicę śmierci Eduarda Pomian – Pożerskiego. Pomysłodawca został Kanclertzem Kapituły, w której zasiadali m.in. Józef Cyrankiewicz, Adam Rapacki, Tadeusz Bratkowski i przyjaciel Przypkowskiego Tadeusz Gronowski, który jako malarz i grafik mógł mieć udział w projekcie graficznym orderu.
Można się zastanawiać nad ewentualnym oportunizmem Przypkowskiego, który zaprosił do kapituły Cyrankiewicza i Rapackiego, ale miało to swój istotny sens. Ten order naprawdę się liczył, a bez tych dwóch postaci w kapitule przebicie się medialne byłoby niemożliwe. Polskich kawalerów orderu było mało. Spotkałem nazwiska: Anatol Hanftwurcel (inżynier związany z wydawnictwami NOT, sekretarz Kapituły, oczywiście już po uhonorowaniu orderem) i Kazimierz Jaroszyński, Jan Kalkowski (Jedno danie).
W tym tygodniu odpuściłam sobie konkurs ale w przyszłym tygodniu gram. Biorąc pod uwagę kierunek jesiennych wojaży, znajomość lwowskich knajp – bezcenna 😉 .
Tutaj order w kolorze, jednak nie w całości.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/kulinaria_z_histora_w_tle_cz_i_cebulowa_zupa_przypkowska_184423.html?id_komentarz=423465&ocena=minus
Głowa byka nie symbolizuje dania szczególnie smakowitego lecz herb Pomian – Bawola Głowa. Jest jeszcze herb Pomian głowa żubrza przeszyta szpadą czy mieczem wskos między rogami.
A tutaj order w całości ale bez kolorów
Nie wkleiłem.
http://www.desa.art.pl/foto/aukcje/52/img_medium/52_287.jpg&imgrefurl=http://www.desa.art.pl/%3Fpozycja%3D11377&usg=__VTBADtVsc3vq6N6tM6gS_6Ei1pE=&h=400&w=128&sz=10&hl=pl&start=0&sig2=0E8_SHx–BkacjvAOKnhKg&zoom=1&tbnid=KrdEXKJw0VQczM:&tbnh=162&tbnw=51&ei=_sLcTbLfFoOg-Aas15iwDw&prev=/search%3Fq%3Dorder%2BPomiana%26um%3D1%26hl%3Dpl%26sa%3DN%26biw%3D1276%26bih%3D835%26tbm%3Disch&um=1&itbs=1&iact=rc&dur=172&sqi=2&page=1&ndsp=24&ved=1t:429,r:2,s:0&tx=31&ty=48
W Nakle półki z nagrodami co raz cięższe.Asiu-gratulacje !
Stanisławie- strona Desy też ciekawa 😉
Jolinku- szkoda,że nie mogę się dzisiaj wybrać z Tobą do kina 🙁
Nisiu- dzięki za fotoreportaż pt : Latarnie.
Teraz proszę o resume pt : Smażalnie 🙂
Asiu gratuluję … 🙂
Danuśka no tak szkoda .. też nie wiem czy dam radę bo zaproszenia dostałam w ostatniej chwili ..
Dziękuję, rzeczywiście przydałyby się nowe półki, a może cały regał 🙂
Hotel Pomiana – dla Stanisława (szkoda, że czarno-białe zdjęcie) :-)http://www.desa.art.pl/?pozycja=11377
http://www.desa.art.pl/?pozycja=11377
Piotrze a w piątek w Pułtusku to, o której i gdzie promocja książki? …
Cena wywoławcza orderu 3000 złotych, ale w wynikach aukcji nie występuje.
Czy w Nakle jest jakas godna polecenia restauracja? Bede jechal ze Sluspka do Kalisza i wychodzi mi, ze w porze obiadowej bede (byc moze) w Nakle.
Asiu – serdecznie gratuluję wygranej. Jednocześnie uśmiecham się do Ciebie przepraszająco za wczorajse pomylenie daty Twoich imienin 🙂
Jolinku, w Pułtusku będziemy w chyba w sobotę a nie w piątek. Jeszcze nas nie poinformowano precyzyjnie. Gdy dostanę scenariusz tego konkursu to powiadomię. To ma być cały dzień, bo konkurs jest kilkuetapowy i w kilku kategoriach. A my będziemy podpisywać książki w przerwach między konkursami.
co nakle. to po diaple
Dzisiaj mam dzień kuchenny – tak mnie „naszło. Kupiłam 1,5 kg szparagów białych, obrałam, gotują się. Kupiłam 1 kg młodych (już krajowych) ziemniaków , droższych od bananów i część z nich ugotowałam do sałatki jarzynowej, obrałam i gotuję gar włoszczyzny – też do tej sałatki. Sałatka molestowała mnie apetycznie już w ub.tygodniu ale jak Młoda poprawiała głupstwa powypisywane przez maturzystów, to nie było sensu. Kto by jadł tę sałatkę? No i dzisiaj wreszcie… Teraz zapalę, coś przeczytam i maszeruję z powrotem do kuchni. O, jeszcze oczyściłam i ładnie ulożyłam truskawki. Dodatki do truskawek albo zrobi Młoda, albo zjemy tak, jak są.
a ja dzis umylam podloge
Barbaro 🙂
ROMku takiej typowej restauracji nie ma. Jest „Pod Lipami” na Powstańców Wielkopolskich i druga na ul. Bydgoskiej. Ale nie wiem dokładnie jak tam karmią 🙂 . W porze obiadowej przebywam w Bydgoszczy (praca). Do domu wracam wieczorem. A w jaki dzień tygodnia będziesz wracał do Kalisza?
Zajrzyj tutaj: „Restauracja Pałacowa proponuje szeroki wybór dań staropolskich,
z dziczyzny i kuchni międzynarodowej.
Organizowane w niedziele „Pałacowe Obiady Niedzielne” oraz „Uczty Dworskie” dają możliwość kosztowania potraw i ucztowania jak za czasów Króla Stanisława”
http://www.palacrunowo.pl/palacrunowo/pl.htm
ka- z czystą podłogą zawsze przyjemniej niż z brudną 😉
Cukiernia Pomianowskiego wprawdzie orderu Pomiana nigdy nie otrzymała, ale przyszła mi dzisiaj na myśl,ot tak na zasadzie luźnych skojarzeń.Cukiernia ma dzisiaj siedzibę na Żoliborzu,ale w moich studenckich czasach mieściła się na Krakowskim Przedmieściu i często zamiast na obiad chodziłyśmy tam z koleżankami na dobre ciastka 🙂
Obiad zjedzony, sałatka pokrojona, czeka tylko na doprawienie. A szparagów mamy multum – dzisiaj jadłyśmy na obiad po dziurki w nosie – bez ziemniaków, bułki itp i w piątek też będziemy jadły, bo Młoda słucha Matki jednym uchem. Ja mówiłam, że na dzisiaj będą szparagi, które zamówiłam, a Córcia dumnie wniosła torbę szparagów, bo myślała, że trzeba kupić.
u mnie dzisiaj też szparagowo, ale i truskawkowo 🙂 zanosi się, że i dobre ciastko zjem, bo lecę jeszcze ze spóźnionym kwiatkiem do Joanny 🙂
Jeszcze raz śliczne dzięki za życzenia. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie! Ewa się też dołącza i mówi, że po takich dowodach życzliwości ja poruszam się z radości conajmniej centymetr nad ziemią!
Parę zdjęć z celebracji. Były tylko 3 świeczki, bo w ubiegłym roku od siedemdziesięciupięciu stopiła sie czekolada na torcie! Zresztą to już „trzy ćwierci do…”
https://picasaweb.google.com/cichal05/Birth?authkey=Gv1sRgCJ_q6L-rt_2czgE#
na sylaby Cie rozbili
potem rumem napoili
piata fota jak oltarzyk
co sie niejednemu marzy
uf udalo mi sie przed Danuska 🙂
Danuśka pewno jeszcze kucharzy po powrocie z pracy. A ja mam już fajrant; zajęcia dzisiejsze skończone
Puk, puk! Jest tu ktoś? Haneczka się pewno językowo kursuje, Żaba buduje poletko do ujeżdżania młodych koni (Obwieszone płachtami, żeby młodzika widoki nie rozpraszały) Jotka straszy pewno studentów, bo to sesja tuż, tuż, Jolinek idzie do kina, Barbara imieninuje zaległe,a u nas słonecznie, chmurzasto i chłodno. Moje dziecko się martwi, że zza rok może nie mieć roboty – już w przyszłym roku szkolnym obydwie z koleżanką będą miały po gołym etacie, a potem wchodzi kolejna reforma p. Hall – po 1 (jednej) lekcji przedmiotów ogólnych tylko w pierwszych klasach. Osiem klas pierwszych – 8 godzin tygodniowo geografii, biologii, chemi itd. 8 godzin to nawet nie jest pół jednego etatu. Klasy drugie i trzecier nie będą miały przedmiotów jako takich tylko zajęcia blokowe, wybrane przez ucznia. Jasne; ogólniak będzie taki ogólny, że więcej się nie da. Na razie dziecko duma skąd wziąć 4 tys na podyplomowe studia z WOS. To byłby już 4-ty dyplom specjalizacyjny (geologia, geografia, przedsiębiorczość). Ja twierdzę, żeby może przymierzyła się do tego, czy to jej cokolwiek da – w końcu w szkole jest trzech historyków i dla nich WOS to naturalna dodatkowa specjalizacja. Chociaż oni też 2-letnie studia muszą odbyć – Ryba robiła 3-4 lata temu. Te wszystkie dodatkowe studia są za prywatne pieniądze, co normalne, bo nauczyciel zarabia krocie, ma wiecznie wakacje i jeszcze narzeka; to niech płaci. A zupełnie serio kupa luda tzw „przedmiotowców” straci pracę. Pół biedy w wielkim mieście, gdzie ewentualne możliwości jakiegoś zatrudnienia pewnie są. Jednak na prowincji, w miastach powiatowych gdzie tylko szkolnictwo i administracja samorządowa zatrudnia „inteligencję” będzie mizerniutko.
Sławek dzisiaj nam rymuje,
bo już z Markiem nie wędkuje.
Za ten pośpiech Ci dziękuję,
i tę zwrotkę dedykuję 😀
Miałam dzisiaj kilka spraw do załatwienia po pracy,a zatem Pyro, kucharzenie było krótkie i zwarte-omlet z boczniakami i cebulą.
He,he,he-mogłam zaszaleć z tą cebulą,bo Osobisty Wędkarz remontuje i maluje łódkę pozyskaną za butelkę chilijskiego merlota 🙂
Nie kręcił mi się zatem po kuchni i nie narzekał,że zapach smażonej cebuli (jeden z najprzyjemniejszych na świecie) mu przeszkadza.
On wzdycha – mon Dieu,quel horreur ! (mój Boże,co za horror)
Ja odpowiadam- mon Dieu,quel bonheur !(mój Boże,co za za szczęście)
Znaczy a propos tej cebuli,bo w paru innych kwestiach udaje nam się jednak ustalić wspólne poglądy 😉
KONIEC MATUR !
Dzisiaj była prezentacja,maturzystka zadowolona z rezultatów.
Jutro dzień wolny,a od piątku znowu kelneruje.
Placek dalej wakacjuje 🙁
I Onufry nam przepadł …
Pyro-skoro tam jesteś i czuwasz to toast wznosimy za tych obecnych i
blogowo nieobecnych.Ja kieliszkiem Porto !
Jolinku- nie wiem,czy jesteś jednak w kinie,czy też nie ?
Ja,tak jak przypuszczałam nie dałabym rady dotrzeć na miejsce na czas.
To jak, za kogo dzisiaj?
Jasne, że najpierw nasuwa sie dzisiejsza zwyciężczyni Asia, a potem ew. pogratulować by można Danusi młodszej końca harówki maturalnej i tego, że nareszcie może zająć się czymś pożytecznym. Bo gratulować juz matury może przynieść pecha. To zaraz też włączyć można Zuzię Piotra Gospodarza i wnuka Barbary.
W górę więc nie zdradzając czym, bo po co deprawować młodzież.
Nie ma sprawy Danuśko : za nieobecnych : Placka, Krysiade, Any z Krainy Wiatraków, Aliny, Elapa i wszystkich, których z biegu nie wymieniłam – Na zdrowie
Pepe – za muturzystów wypijemy ostatniego czerwca – wtedy podadzą wyniki. A Piotra wnuk zdawał, tańcząca Zuzia ma jeszcze czas.
Pepe – w maju miałeś zostać po raz drugi dziadkiem i co? Skąpisz nam okazji do toastu, czy się malutkie jeszcze nie urodziło?
Pyro- nie martw się.Twoja Młodsza pełna energii i pomysłów.Nie zginie !
Moje dziecko właśnie wróciło do domu z Ukochanym,który dzisiaj też miał ostatni maturalny egzamin( z angielskiego).Oboje w świetnych humorach.
To ja też 😀 😀 😀
Anka siedzi przy komputerze i właściwie płacze, co chwila wykrzykując do mnie rozpaczliwe „to jest geografia? Nie jestem antropologiem! Nie jestem historykiem sztuki! Nie jestem filozofem! Jestem geografem! Ja nie jestem przygotowana, żeby tego uczyć!” Okrzyki spowodowała opublikowana właśnie „podstawa programowa lic.og.” Przedmiotu „geografia” (podobnie jak fizyka, chemia, biologia) – nie ma. Jest blok „przyroda” W ramach takiego bloku są treści realizowane przez geografów, w wyniku czego uczeń ma np
– znaleźć informacje i dokonać analizy zmian klimatu na podstawie dzieł sztuki;
– zanalizować rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych i wykazanie związku z warunkami życia, klimatem, otoczeniem;
– wykazać jakie zagarożenia i zyski płyną z globalnej komunikacji itd itp A skąd biedny nauczyciel ma to wszystko wiedzieć i umieć jeżeli go tego kiedyś nie nauczono i ma tylko potoczną wiedzę ogólna w tym zakresie? Skąd ma wiedzieć jakie były polityczne uwarunkowania w czasach polskich odkrywców Strzeleckiego, Dybowskiego – jedno słowo „rozbiory w Polsce” i drugie „kolonializm” to wszystko co wie?
A co ja tam wiem Pyro ? nie było mnie przy tym. Mówili zawsze o czerwcu, tylko jakoś dwa, trzy tygodnie temu wydawało się wszystkim, że może jednak wcześniej. Jak będzie, to dam znać.
A na razie, to szykuję się na wyskok do Wrocławia, by w poniedziałek stanąć w kondukcie.
Jest może smutek, ale żadnego zaskoczenia. Ona bardziej przeżywa, bo to jej ciocia.
Życie.
W nagrodę za solidną pracę uchylam sobie na chwilę szlaban na blog 😉
Gratulacje dla Maturzystów i wszystkich tych, którzy ich wspierali 🙂
Nie Pyro, jeszcze nie straszę studentów. Narazie wyciskam z siebie siódme poty, bo jak wspominałam, mam w tym semestrze cztery nowe przedmioty. A to znaczy, że praktycznie nie odchodzę od komputera, książek, etc.. 👿
Ale od przyszłego tygodnia i owszem zacznie się godzina prawdy dla studentów. Prezentacje na zaliczenie a potem egzaminy 🙄
Mnie natomiast czeka tworzenie, na życzenie Unii, stosu dokumentacji. Kompletne wariactwo 👿
W bibliotece cyfrowej znalazłam taką książkę: „Złote czasy i wywczasy : pamiętnik szlachcica z pierwszej połowy XIX stulecia”. Opisany jest targ w Korczynie (Podkarpackie). Z kulinariów: „… Były i inne przysmaki: madrzyki ze słodkiej śmietanki, kamedulskie kapłony posypywane chlebem na rożnie, kanoniki (kotlety z lina), pierogi z kruchego ciasta nadziane szarpowym szczupakiem, kaszką i grzybami; nędza (czarna potrawka z łysek, które często niesumienny kucharz zastępował cyrankami) – oto co stanowiło menu polskiej, wielkopostnej kuchni. Poszczono bo tez zawzięcie – wielki tydzień trzeba było dławić olejem, a ostatnie dni suszyć o plackach na maku i grzankach do piwa.” 🙂
Na takiej wyspie to wieje nudą. Nic się nie dzieje: woda, skały, niebo niebieskie, wiatr , słońce woda , skały , plaża , i macdolanda nawet nie mają.
Czasem tylko chłop na łódce złowi jakiegoś leszcza lub karaskę. Czy komuś może się podobać coś takiego?
U nasz na Kurpiach jak się kupi działkę to pierwsze wycina się drzewa żeby nie zasłaniały domu od ulicy, a tak w ogóle to drzewo twój wróg. Kurp górków nie lubi i plantuje i wycina i dalej nie będę pisał bo szkoda gadać. Sąsiad wycina kolejne sosny na działce którą kupił . Podkop i się obaliło. Samo. Urząd to tego nie widzi . Bo i po co . Taką wyspę toby Kurp zorał i zrobił skalniak przed trzypiętrówką. Idę się napić ze zgryzoty.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-05-25.html
Ostrzeżenie – długi tekst 🙂
Z tej samej książki ? pisownia oryginalna: „Dziwny cukiernik: Jakób Lewakowski ? pierwszy cukiernik lwowski, wybrał się pewnego razu do Wiednia i to lonkuczerem. Gdy podróż 20 dni trwać miała, zapobiegły człowiek wziął z sobą faskę bigosu, nieco szynek i półgęsków, a jechał z nim kuchmistrz Francuz z Petersburga. Nieborak spuściwszy się na oberżę przymierał z głodu, więc pan Jakób wziął go na swój wikt i tak podpasł Francuza. Przyjechawszy do Wiednia wdzięczny Francuz nauczył Lewakowskiego tajemnic hiszpańskiego tortu, jeszcze u nas nie znanego. Gdy go p. Jakób po powrocie w przyzwoitem zaprezentował ubraniu, zrobił sensację. Ni wieczór, ni obiad nie obszedł się bez Hiszpana ? płacono po 100 fl. Za półmisek. Lewakowski tym datkiem Francuza zrobił dwie ogromne kamienice i wsi parę, które synowie po części strwonili. Dziwnego kroju był to człowiek bo w jego cukierni nic nie stało na stole. Brzydził się ciastami ? tego szukaj u pasztetników lub piekarzy! Wszedłszy trzeba było grzecznie poprosić o kieliszek likworu, wymienić rodzaj już było uchybieniem. P. Jakób mierzył przybyłego wzrokiem, po namyśle ujmował flaszkę pomarańczówki lub miętówki i napełniwszy kieliszek dawał znak ręką, że pić pozwala, poczem pierniczek lub migdał kandyzowany na zakąskę własnoręcznie podawał. Za to przyjęcie trzeba było zapłacić trzy razy więcej niż w innych cukierniach i wyjść zadowolnionym.”
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez drzew. A nad ten ocean ze zdjęcia Marka mogłabym się przenieść od razu. Może nie na stałe, ale chociaż na kilka dni 🙂 .
do tego dochodzi, ze horyzont sie zaokragla w miare chcenia, ja tam bym na stale, Jakob juz od dawna jest moim idolem
Witam Szampaństwo –
dopiero teraz wznoszę toast, bo robiłam w precyzji.
Zdrowie wszystkich nieobecnych i obecnych, oraz zapracowanych 🙂
Marek,
po co miałby Kurp to zaorywać i budować skalniak, toż to gotowy skalniak 😉
Parę drzew by się przydało. Islandia mi się przypomniała, drzew tam na lekarstwo. A nasza trasa faktycznie prowadziła niedaleko tego wulkanu, co to był ostatnio prasnął . Oglądałam zdjęcia w prasie, niektóre mam zrobione dokładnie w tych miejscach. Dobrze, że wulkan poczekał, z drugiej strony byłaby to całkiem wybuchowa przygoda 😉
Znowu mnie trzęsie, jak oglądam zdjęcia ze Stanów. W ubiegłym roku po tornadach i huraganach ktoś mądrze się wypowiedział (chyba w jakimś programie tv), że mieszkając w stanach, gdzie te zjawiska występują co roku, należy budować solidne domy. Już o tym klepałam niejeden raz…Giną ludzie, a z domów zostają drzazgi, bo budowane to jest jak domki z zapałek i w bardzo wielu brak podpiwniczenia.
Kiedyś odwiedził nas architekt z Polski i bardzo mu się ten styl budowania podobał, domy są szczelne, ciepłe i mniej więcej 30% lżejsze, niz solidne, murowane domy. Owszem, to jest dobre w terenach względnie stabilnych, a nie tam, gdzie rok w rok masz dziesiątki huraganów i tornada 🙄
Z solidnego domu zerwałoby dach, poleciałoby to i owo, ale konstrukcja utrzymałaby się jako tako. A przede wszystkim – mieć schronienie dla ludzi, solidna piwnica.
Tymczasem oglądam zdjęcia w tv – drzazgi wokół i nic, żadnego podpiwniczenia, żadnych solidnych fundamentów.
dzień dobry …
Danuśka też się cieszę z Waszą Maturzystką .. niestety do kina się w końcu nie wyrobiłam i skorzystała córcia sąsiadki …
Wszystkim Mamą radości z Dzieci … 🙂
okropne rzeczy dzieją się u Żaby .. 😉
http://www.se.pl/wydarzenia/ciekawostki/przez-nowo-oddana-autostrade-nie-moga-uprawiac-seksu_185653.html