Polski stół wielkanocny
Tak wyglądał w ub. roku nasz wielkanocny stół
Kilkoro z nas dopomina się by ujawnić co też znajdzie się na naszych stołach w nadchodzące święta. Ponieważ robiłem to w latach ubiegłych, a co rok mam ten sam repertuar czcząc w ten sposób pamięć Babć i Mam, które nas wszystkiego tego nauczyły, podeprę się dziś stosownym cytatem, czy raczej cytatami. Oto stosowny fragment pięknej książki Krystyny Bockenheim „Przy polskim stole”: „Stół wielkanocny był stołem obfitości, uginał się od mięsiwa i ciast. Jednym z najwcześniejszych opisów święconego jest relacja Michała Pszonki, dworzanina hetmana Jana Tarnowskiego, opisującego w liście do żony śniadanie wielkanocne, na które zaprosił hetmana z dworem rajca krakowski Mikołaj Chroberski. Autor podkreśla wspaniałe urządzenie mieszkania, bogate stroje i biżuterię, wreszcie smakowitość potraw. „Mięsiwo miało cudną powłokę z tłuszczu, w różową barwę wpadającą. Pomiędzy tymi misami stały figury z ciasta przedniego, wyobrażające dziwnie zabawne historyjki. Poncjusz Piłat wyjmował kiełbasę z kieszeni Mahometa, a wiadomo, że Żydzi i Turcy nie jedzą wieprzowiny, więc to na nich epigramma było pocieszne. Na samym środku stołu stal dziwnie piękny baranek z masła, wielkości naturalnej owieczki; ale j aby eh za cały stół rad był wziął jemu oczy, a wszakoż to były 2 brylanty jak laskowe orzechy w czarnej oprawie, alias pierścienie ukryte w maśle, których tylko tyle widać było, ile potrzeba na okazanie oczu. Tego baranka, na którym wełna maślana nie do poznania była od prawdziwej, robiła sama Imci Panna Agnieszka z rodzicem swoim. […] Pomijam inne drobniejsze rzeczy aza już czas przystąpić do najważniejszych, które i Wasze, Salusiu niemało sobie lubujesz, to jest: do kołaczów, placków, jajeczników, mączników i Bóg spamięta ich miana, tych cudaczków rozmaitych, które otaczały jeden najpoważniejszy kołacz. Kołacz ten był owalowy, cyrkumferencji z ośm łokci, jeśli nie więcej, a jakeśmy tylko weśli do Izby to nam już pachniał swojemi przyprawami. Po brzegach koło niego stały różne figurki: Święci dwunastu Apostołowie udani jak żywo; a wszystko z ciasta […]. W środku stał Zbawiciel nasz Pan Jezus Chrystus z chorągiewką, a nad nim unosił się anioł na druciku u szabaśnika izdebnego nieznacznie w górze zawieszony, i zdawało się jakby leciał po niebie i z gęby wychodziły mu słowa: Resurrexit sicut discit! Alleluia! Inne placki wyobrażały rozmaite zjawiska. Zabawiła mnie kąpiel, bo to był jeden taki placek, co miał w środku sadzawkę z białego miodu i wyglądały rybki i nimfy kąpiące się, a kupid strzelał do nich z łuku…”
Pan hetman po złożeniu życzeń i zjedzeniu święconego pożegnał się mówiąc: „Używajcie Waszmość Panowie hojności gospodarza, a skromnie i honeste”. Autor kończy relację: „W otwartości, szczerości i affekcie staropolskim odbywaliśmy tę na chwałę Pana Boga katolicką biesiadę; każdy pożył co chciał, nikt się nie zalał, ale przy wesołym alleluia rozeszliśmy się…” Doprawdy, mimo brylantów i alegorycznych scen na stole daleko jeszcze do saskiego braku umiaru.
Z okresu baroku pochodzi wielokrotnie cytowany opis stołu wielkanocnego u wojewody Sapiehy w Dereczynie, z 1. połowy XVII w.:
„Stało cztery przeogromnych dzików, to jest tyle, ile części roku; każdy dzik miał w sobie wieprzowinę, alias szynki, kiełbasy, prosiątka. Kuchmistrz najcudowniejszą pokazał szukę w upieczeniu całkowitym tych odyńców. Stało tandem dwanaście jeleni, także całkowicie upieczonych, ze złocistymi rogami, ale do admirowania nadziane były rozmaitą zwierzyną, alias zającami, cietrzewiami, dropiami, pardwami. Te jelenie wyobrażały dwanaście miesięcy. Naokoło były ciasta sążniste, tyle, ile tygodni w roku, to jest pięćdziesiąt dwa, cale cudne placki, mazury, żmujdzkie pierogi, a wszystko wysadzane bakalią. Za tym było 365 babek, to jest tyle, ile dni w roku. Każde było adornowane inskrypcjami, floresami, że niejeden tylko czytał, a nie jadł. Co zaś do bibendy: cztery puchary, exemplum czterech pór roku, napełnione winem jeszcze od króla Stefana. Tandem 12 konewek srebrnych, z winem po królu Zygmuncie, te konewki exemplum 12 miesięcy. Tandem 52 baryłek także srebrnych in gratiam 52 tygodni, było w nich wino cypryjskie, hiszpańskie i włoskie. Dalej 365 gąsiorków z winem węgierskim, alias tyle gąsiorków, ile dni w roku. A dla czeladzi dworskiej 8700 kwart miodu, to jest ile godzin w roku.”
Nie ma wzmianki, ilu gości pożywiło się tą masą jadła, ale zapewne nikt nie wyszedł głodny.
A ja wprost przeciwnie. Po lekturze – mam apetyt!
Czego i Wam wszystkim życzę czyli Smacznych i Wesołych Świąt!
Komentarze
Gospodarz nakrył stół, czyli można zacząć składać życzenia 🙂
Nie umiem być srebrnym aniołem ?
ni gorejącym krzakiem ?
tyle Zmartwychwstań już przeszło ?
a serce mam byle jakie.
Tyle procesji z dzwonami ?
tyle już Alleluja ?
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.
Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
jak na koślawej fujarce –
żeby choć papież spojrzał
na mnie – przez białe swe palce.
Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski ?
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.
I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy ?
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.
Pyszczek położy na ręku
sumienia wywróci podszewkę ?
serca mojego ocali
czerwoną chorągiewkę.
Wielkanocny pacierz
ks. Jan Twardowski
Wszystkiego najlepszego Gospodarzowi i Gościom tego Blogu 🙂
Tam gdzie znaki zapytania, powinny być przecinki. Tak to jest przy kopiowaniu 🙁
Biegnę do dentysty 🙁
Krysiude nie wiedziałam, że na alergie bierze się antybiotyki .. zdrówka …
ja to mało pamięta ze stołu Wielkanocnego z dzieciństwa .. jedyne co mi zostało w pamięci to bryczka, w której 3 km się jechało do kościoła i wokół ganiające gromadki chłopaków z wiadrami i uciekające dziewczyny ..
a ja dzisiaj jem budyń, kisiel, galaretki z owocami i sernik na zimno .. tak mnie naszło .. 🙂
Piękny stół wielkanocny (ten gospodarzowy)!
A ten z cytatu bardziej mnie przeraził, niż zainspirował. Nadmiar jedzenia jest równie zły (albo i gorszy), co złe jedzenie. Święta Wielkiej Nocy kojarzą mi się z brakiem umiaru, ale w tym roku mam zamiar unikać przejedzenia jak ognia i smigusa dyngusa 🙂
Wesołych i smacznych Świat Wszystkim!
Gdy sobie obiecuję umiar w jedzeniu, zwykle dotrzymuję, ale nie zawsze jestem na tyle przezorny, żeby sobie to obiecać.
Stół będzie się uginał, nie mogę namówić Ukochanej, żeby trochę mniej potraw szykowała. Teraz jeszcze jest Córeńka, która piecze i piecze. Jeszcze dzisiaj mam się dołożyć osobiście piekąc sernik. Baby już upieczone w środę. Wyjątkowo pięknie rosły w tym roku. Ale też jaja wyjątkowo ładnie się ubiły na parze. A wustarczy wody w garnku trochę za mało albo trochę za dużo; trochę za krótko albo trochę za długo (to najgorzej), żeby było nie tak. Jak ktoś piecze dwa razy w tygodniu, wyczucie kazdego elementu to betka. Jak dwa razy do roku, trzeba bardzo uważać.
Życzę Gospodarzowi, Jego Małżonce i wszystkim przy Stole, aby wszystko smakowało doskonale zarówno dzięki walorom potraw jak i dzięki cudownej atmosferze przy stole. Stole nakrytym na pamiątkę Zmartwychwstania i na pamiątkę zerwania okowów egipskiej niewoli, a także na pamiątkę odwiecznych zwyczajów. Zdrowia, humoru i optymizmu.
Witam wszystkich.
Tak Jolinku. Zatoki na tle alergicznym to antybiotyki i sterydy. Nie ma lekko.
Świetne są też wspomnienia Wańkowicza w „Szczenięcych latach” i w „Szlacheckim gnieździe”. A wiejska Wielkanoc w „Chłopach”? Jest tego w literaturze sporo.
Z dzieciństwa pamiętam świąteczną obfitość i nieprawdopodobne wręcz marnotrawstwo. Lodówek nie było, lodowni ani loszku nie mieliśmy. Było nas 5 osób, a w drugie święto przychodziło Mamy rodzeństwo z rodzinami – do stołu siadało 16 osób. Niby sporo na cały dzień, ale rok w rok przygotowywano szynkę z kością, gotowaną, szynkę bez kości – surowa (tzw myszkę), szynkę – udziec cielęcy faszerowany i pieczony, baleron, polędwicę, kiełbasy obsuszane, kiełbasy grzane, kurę w galarecie (rosół z tych kur na gorąco z makaronem swojej roboty) schab pieczony do tego galarety, sałatka warzywna, oczywiście jaja, sosy i pieczywa. Pamiętam Dziadka Jana (ojciec Mamy) który był głuchy ale trochę mówił (przystojny, jowialny pan, pies na kobiety) – no więc Dziadek siadał, rozjaśniał się cały, głaskał po brzuchu i mówił „cielęcin, wiepciowin, kołbasa – ja lubię”.
Mięsa się w większości zjadało w święta i w kilka dni po nich, wyrzucano rok w rok galarety i 3/4 wypieków i sałatki średnie wiaderko (bo Janeczka, jak Żaba nie uznawała wyrobów detalicznych). Tato był niezmiernie z siebie rad, że dostarczył do przerobu tyle dobroci, bo to jego staranie leżało u podstaw tego stołu. A przecież Rodzice po wojnie nie byli zamożni, ot, skromna, urzędnicza rodzina z trojgiem dzieci.
to ja też wszystkim życzę radosnych i smacznych Świąt .. 🙂
A ja jeszcze nie życzę – piątek dopiero. Przyjmuję jednak wwszystkie dobre życzenia.
Dzień dobry!
Doczytałem wczorajsze. Podobnie jak Nemo, ślęczę nad opisem mojej panasonic G2, co to przyszła już przedwczoraj. Oj, jest tego jeszcze, jest – aczkolwiek nie 400, a 200 stron okładem.
Piszecie o tym co na stole na wielkanoc. U nas tam, między Gliwicami a Katowicami nie było chyba żadnych specyficznych dań, za to obyczaje dość surowe. Starsi ludzie pamiętam, pościli przez cały wielki tydzien, aż do rezurekcji w sobotę, reszta obowiązkowo ostatnie trzy dni. Matka robiła w czwartek zupę na „gwoździu” i obowiązkowo na jakiejś zieleninie (dzisiaj na szpinaku, jak się dowiedziałem). Dzień ten też i tu nazywają dlatego „zielonym czwartkiem”. W piątki takie jak dzisiejszy, był obligatoryjnie śledź marynowany w zalewie octowej i z mlecza śledziowego, mocno przyprawionej zielem i listkiem, a do tego ziemniaki. Z obyczajów pamiętam mycie nóg w potoku w piątek rano, a dyngus w poniedzialek. Na dniach rozmawiałem z kuzynką z Anglii (rocznik 31), która urodziła się w opolskiem i o tym wspominała. Mówiła, że nigdy swoim dzieciom nie potrafiła wytłumaczyć, o co w tym chodziło. Wspomnieć należy, jeszcze kraszanki, które u nas barwiło się cebulą i wydrapywało potem wzorki. Byłem w tym bardzo dobry, ale już nie mogę, ze względu na natychmiast prawie występujący przykurcz w kciuku.
O ile więc mogę powiedzieć, że w Boże Narodzenie te tradycje są też bardzo bogate i wyłoniły ten czy ów specyfik regionalny, o tyle Wielkanoc nie wiąże mi się z niczym oryginalnym na Górnym Ślasku. Nawet zwyczaj dzielenia się święconką poznałem dopiero u rodzin napływowych.
U nas dzisiaj karp, co się ostał w zamrażarce, a miał być na sylwestra. Po południu do mamy, na kawę, a co z niedzielą i poniedziałkiem dogadamy dzisiaj przy objedzie i zadziałamy jutro. Chyba nam przypadnie gotować na dwa dni. Zwykle dajemy jednego dnia córce szansę na popis, ale tym razem damy jej spokój, bo chodzi z brzuchem sięgającym prawie nosa.
Pozdrawiam świątecznie w dzień wolny od pracy i życzę wszystkim uczestnikom i podglądaczom zdrowych i wesołych świąt wielkanocnych.
pepegor
Jolinku,
co do winegretu to Sławek słusznie prawi. Sieradzki, ale nie całkiem 😉
Szwajcarski winegret bywa w różnych wersjach, ale bazuje głównie na szalotce, pietruszce, musztardzie, occie i oleju (oliwie).
To znaczy: produkty wyjściowe – ocet (sok z cytryny, lemonki)
olej (oliwa, olej z orzechów laskowych, włoskich, słonecznikowy etc) i przyprawy: szalotka, szczypiorek, pietruszka, estragon, kozieradka, musztarda dijon, czasem łyżka bulionu warzywnego, sól, pieprz.
Jest jeden przepis, który również sama stosuję:
Winegret z jajkiem
2 świeże jaja, drobno posiekana szalotka, łyżka szczypiorku, łyżka pietruszki, łyżeczka drobno posiekanego peperoncino (niekoniecznie), 6 łyżek oliwy lub oleju słonecznikowego, 3 łyżki octu winnego lub jabłkowego, sól, pieprz
Jaja ugotować na półmiękko, tak aby żółtko było jeszcze płynne (5 minut), zahartować w zimnej wodzie, obrać, żółtko wycisnąć do sosu (nada kremową konsystencję), białko pokroić w drobną kostkę i wymieszać z pozostałymi składnikami.
Dobre do szparagów.
A teraz idę popatrzeć na świstaki. Przez obiektyw nowego aparatu. Już umiem go włączyć 😎
Siedzi sobie baran
na zielonej łące.
A wokoło hasają
wesołe zające.
Bawią się i śmieją,
w niebogłosy krzyczą,
że w te piękne święta
radości Wam życzą !
Tym razem wierszyk nie jest mojego autorstwa,ale wielkanocny,więc przesyłam.Za niedługo ruszamy na wieś,w przerwach między pieczeniem
białych kiełbas,jedzeniem bab oraz szukaniem jajek w ogrodzie będziemy
oddychać pełną piersią w nadbużańskich,sosnowych lasach.
Od wczoraj mamy nowy taras 🙂 Stół wielkanocny będzie zatem,gdzie postawić,skoro mam być 20oC.Powrót do cywilizacji przewidziany w poniedziałkowe popołudnie.
Wesołych Świąt !
Dzień dobry 🙂
Będzie bez uginania. Rolada schabowa Ryby i polędwiczki wieprzowe (jeszcze nie wiem jak). Żurek z jajkiem i znakomitą białą kiełbasą. Onaż kiełbasa solo, bo trudno się od niej oderwać. Gar sałatki warzywnej Młodego (już znika). Rozmaite wędliny, po 15-20 dkg każdej. Kawałek pasztetu kurczęcego. Łososia wędzonego malutko, ale wystarczy. Sery różne po kawalątku. Oszukańczo podpisany czarny kawior (prawdziwego tu nie dostanę, a ten i tak lubię). Owoce jak zwykle, tylko więcej. Sernik, keks, babka. Pogryzajki bakalijkowe i nie tylko. Koniec 🙂
Pracy przy tym prawie nie ma. Dzisiaj keks. Jutro sernik, baba i rolada, bo chyba puszczą nas trochę wcześniej z roboty i do wieczora dam radę, nocne garowanie wykluczone. W ciastach wszystko co można – mikserem. Schab rozbije Młody.
W niedzielę tradycyjny, długaśny spacer leśny.
W poniedziałek siedzę w robocie.
Jest mi coraz cieplej.
nemo dziękuję .. 🙂
Danuśka ale Wam fajnie .. 🙂
byłam na bazarku .. ceny z sufitu .. kolejki jak za mięsem .. dobrze, że tylko drobiazgi kupowałam ..
pogoda na sandały i podkoszulek .. 🙂
Placku się upieczesz zaraz tylko uważaj na zakalec .. 😉
Tak jak Jolinek, nie pamiętam zbyt dobrze Wielkanocy mojego dzieciństwa. Na pewno nie było obżarstwa. Wydaje mi się też, że i żurku nie było, bo Mama przestrzegała bardzo, że tego dnia wszystko ma być na zimno. To był taki zwyczaj w jej rodzinnych stronach/ pod Warszawą/, gdzie w pierwszy dzień świąt nie wolno wyło niczego gotować, a wiec i podgrzewać, a przyszycie guzika było w ogóle nie do pomyślenia. Potem te rygory zelżały .
Ciekawa jestem, czy te figury z ciasta na dawnych magnackich stołach były pieczone w specjalnych formach, czy też jakoś formowane z upieczonego ciasta. Moja koleżanka piecze na święta zajączki w zajączkowej formie, w sumie trzy, bo i dla dorosłych dzieci. Nie trafiłam nigdy na taką formę, bo pewnie skusiłabym się i musiałabym piec teraz zajączka.
Krysiu, jasne, że są takie zajączkowe foremki, popatrz :
http://www.tortownia.pl/sklep,334,77,Zenker,Forma_z_serii_black_zajac.html#comm
cześć blogowa Bando!
Smacznych Świąt!
Jolinku – Lubię zakalec 🙂
Foremka z Soufflenheim pachnie przez 30 lat
Baranka można upiec już dzisiaj, bo jutro odpoczywa, a w niedzielę można go napoić alzackim winem i zjeść 🙂
Dzieci które nie piją wina mogą je zastąpić stopionym zajączkiem z odrobiną cykorii.
Pyra starsza – no, wydziwiali co ta Pyra robi, a u Pyry mniej, niż u Haneczki. Przymusowa zmiana planów – nie będzie żurku,. bo wcięło w sklepach, a ja nie kisiłam. Będzie barszczyk. Nie będzie sernika na zimno – wcięło sery, będą truskawki w galaretce. Galareta (poznański galart) zastyga, jest klarowna i dostatecznie przysmaczona. Babki się udały. Zmieniam dekorację świąteczna Położyłam pomarańczowy obrus, do białej porcelanowej donicy wstawiłam białą azalię i biały świecznik, rozłożyłam białe serwetki,naczynie z gęstwą młodego żyta, a na nim baranek z masła, jutro dojdzie patera z jajami, baba, wszystko z gałązkami bukszpanu.
W Żabich Błotach zakończyła żywot kobyła, na której Cichal jeździł. Stara Żaba mówi, że szczęśliwa, bo nagle odkryła, że cała świąteczna robota zwisa jej i powiewa.
Biały, pomarańczowy – lubię obrusy, ale często wylewam na nie wino.
Baranek i uczta narysowane na kartkach papieru – nie trzeba niczego zmywać
zajaczki i jajka poukladane na sztucznej trawie
A mnie rodzinne święta nie będą dane. Jestem w Key West na kotwicy po dwumiesięcznym rejsie do Belize i Meksyku. Kończę wymianę uszczelki pod głowicą, która to robota plus podarty grot, uniemożliwiaja mi żeglowanie i Święta z familią. Odrobię potem :))
Kupię jajeczko, może nieco szynki (fabrycznej niestety) Wynajdę kościołek. żeby tradycji stało się zadość.
Gospodarstwu i Blogowiczom a szczególnie Zgadze i Alicji, wesołego Alleluja i smacznych Świąt!
A nie przeziębta się w ŚmigusDyngus!
od jutra koniec zabawy jedzenia i picia. zaczynaja sie wiatry
😆
moze mi ktos doswiadczony i uczynny udzielic rzetelnej informacji: ?
ile to jest 0,8promila? przy wadze 80kg i wzroscie 1meter i 80centymetrow?
zapasy wyparowaly i wypadaloby udac sie za rog (jak to mawia Alicja). witaj Alicjo w klubie po piecdziesiatce – urodzinowej 😆
Na stole baby lukrowane,
usmiechaja sie zawadiacko
do kielbas pachnacych i
jajek malowanych.
Wesolych Swiat!
Juz wiem dlaczego w moim gronie kanadyjskim jest podawany indyk w Wielki Piatek! Dla nich swieto to = indyk, no a jak zrobia duzego ptaka w piatek to starczy na niedziele i znajdzie sie cos do kanapek na poniedzialek do pracy. Nasze tradycje to dla nich duuuuuzo wiecej „roboty”, a wolne dni od pracy sa po to by odpoczac. Z czym sie zgadzam. Ja troche tradycyjnie, troche po ichniemu…
Buziaki,
Dzien dobry,
Rysku, pierwszy raz sznureczek wklejam, nie wiem czy sie uda, a strona przydatna ;).
http://www.ladrunkdrivinglawyer.com/bac_calculator.html
Jolly
wielkie dzieki 😆
wyglada na to, ze pokonam odleglosc znacznie bezpieczniej z buta, no moze z dwoch. aczkolwiek wyniki wskazuja na to ze nie powinienem sie juz ruszac 😆
statystyki nie maja duszy i nie znaja ciala
Starsza Pyra – baby polałam czekoladą – lepiej chroni przed wysychaniem, niż lukier. Wyjęłam z zamrażalnika pieczoną szynkę, może sobie do jutra odmarzać. Białe wino w lodówce, czerwone na pomocniku, likierowe od Haneczki (jej roboty z czarnej porzeczki) w barku. Pies mi dogodził i będę musiała przetrzeć podłogi, ale to zrobię jutro rano. Jeżeli o mnie chodzi, to te podłogi jutro, kurak w piekarnik i koniec. Ach, jeszcze barszczyk ale roboty z nim tyle co nic – w pół godziny będzie barszczyk na trzy dni do filiżanek. Mam też szparagi, kupiłam za 5 złotych i zjem je jutro.
rysiek,
Tutaj takie same normy obowiązują – 0,8 i to wszystko.
Minęły czasy (wczesne lata osiemdziesiąte), gdy kierowca, który sam był w stanie wsiąść do samochodu uznawany był za zdolnego do jazdy.
Nie umiem przeliczać promili na kilogramy, ale, tak jak zapodała Jolly – jedno piwo, lampka wina lub tzw. drink na godzinę. Siedzisz w barze trzy godziny – wolno wysączyć trzy piwa. Dlatego amerykańskie bary padają jeden po drugim.
Rysku. Tez tego używam chociaż przesadza o 2-3 knoty w porównaniu do Windguru
Dostałem miłą wiadomość: Ewa z Leszkiem przyjadądo mnie na Key West ze święconym ( nie lubię nazwy „święconka” to tak jak golonka, wędzonka, kiszonka…)
Świateczna robota powinna zwisać i powiewać wszystkim – przecież się to robi rutynowo i bez stresu. Spróbujcie!
Ja tak mam, ale wiadomo, ja jestem …no, ta daleko od szosy.
Cichal,
uściski dla Ciebie, Ewy i Leszka, wszystkiego dobrego, pogodnych świąt!!!
U nas zimno, ale słonecznie.
U nas już sobota. Czas na życzenia –
https://picasaweb.google.com/echidna77/23Apr2011?authkey=Gv1sRgCJLQybfgirmDogE#5598432571338448530
Świąteczne pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Zycze smacznych i sytych Swiat wszystkim 🙂
Dzisiejsze sniadanko jak planowane czyli ponownie jajka z wody na grzance ze szparagami i polane sosem hollandaise. Zdjecia jako dokumentacja. Wieczorkiem nalesniki ze szparagami i reszta hollandaise. Trzeba sobie urozmaicac 🙂
Zaraz lecimy w gory bo slonce bez jednej chmurki choc za cieplo nie jest.
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Sniadanie04WielkiPiatek?authkey=Gv1sRgCNvmj8D1iP-taA#slideshow/5598433191996239954
Zapomnialem, ze jeszcze kawusia z pianka i Amarula. Jak poscic to smacznie 🙂
pomyślcie dobre życzenie .. 😉
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/niezwykle-zjawisko-juz-dzis-na-naszym-niebie,1,4250393,wiadomosc.html
Mój piesek jest nieszczęśliwy. On potrzebuje dużo ruchu, biegania, a ja mu tego nie mogę zapewnić. Normalnie wychodzę z nim co +- 3 godziny, ale nie robię z nim 2 km jak Ania. Okazało się też, że nie mogę go puszczać luzem, bo dzieci grają w piłkę (a on atakuje piłki) jakiś tato swoim dzieciakom puszczał latawca, a drugi potężny pojazd drogowy zdalnie sterowany. Mój pies na smyczy dostawał amoku – przecież każda zabawka jest jego własna, a tu nie dają się nawet zbliżyć. Wreszcie zarobił klapsa kiedy usiłował zaatakować panią z sąsiedniego wejścia- tego jeszcze nie było: szczekał na rowery, na sanki, na motocykle, ale rzucać się w kierunku człowieka? Oszalał mój pies. Tak pani powiedziała, że Radek nienawidzi się z jej Smykiem – to ten wróg śmiertelny obszczekiwany pod balkonem. Skubany wyczuł Smyka, chociaż pani była sama. No, na to pozwalać już nie można. Dostał 2 klapsy, ale to znaczy, że dalej będzie przy mnie dreptał 150 m z przystankami przy ławkach.
Gospodarstwu oraz Inwentarzowi
najserdeczniejsze życzenia
smacznego jajka i bujnej rzeżuchy,
Świąt zdrowych a wesołych! 🙂
Z Blogiem!
niech zyje Krul Nieuchwytny
Pawełku!
Najwspanialszych Świą! Dla Ciebie i całej familii z Janem na czele!
Krul Nieuchwytny?
A gdzie tam , zawsze odbiera kiedy dzwonię…
Nawet dziś, hop dziś, dziś…
Pyra zabierając psa na spacer powinna zabierać również deskorolkę…
Przepraszam, ale tak mi się gupio skojarzyło …
🙂
Żeby nie było :
http://www.wykop.pl/link/52449/tyson-czyli-pies-ktory-jezdzi-na-deskorolce/
Krulu nasz złoty, wyłaź wreszcie z norki!
Nam deskorolce nie umiem, ale jakby tak dobra, mocna hulajnoga? To i pies by przy mnie pobiegał.
Był Synuś – wziął pojemniki z galaretą i babkę. Znalazł też na wieszaku swój parasol. Wisiał tam od dwóch miesięcy i właściciel się nie zgłaszał. Dzisiaj się znalazł.
http://www.youtube.com/watch?v=1NOHN7fSRzg&feature=related
To mój znajomy piesio 😉
Echidno, Cichalu, paOlOre – po jednej grzance na osobę
Panie i Panowie – Wesołych Świąt 🙂
…a ja to pies? 🙄
też chcę grzankę 👿
Alicjo, się podzielę.
Cichal,
na Ciebie można zawsze liczyć 🙂
Tu mi się Jerzy przypomina. Nie masz pojęcia, jak bardzo sobie cenię ten Rejs.
Cichalu, dzisiaj z Żabą o Tobie gwarzyłyśmy, z racji tego, że twoja kobyła już na niebieskim pastwisku.
🙂
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#
Alicjo – Przepraszam, mam tylko jeden talerzyk na hektar truskawek, instynktownie poczęstowałem zaginionych, a potem zapomniałem –
nakręcam zegar.
Pies byłby dla mnie dużą pomocą, ale nie taki który nic tylko trufli z jajecznicą szuka. Pies który pilnowałby mego owczego sera, australijski owczarek, w kolorze kawy z mlekiem.
Pyra już sobie idzie. Jeszcze trochę produkcji tytoniowej i spać. Dobranoc
Zegary…
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
Takie tam… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6050.JPG
oraz…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6097.JPG
Jeszcze raz: wszystkiego najlepszego na Wielkanoc 2011!
Witam. 😆 Dzieci są i już grzecznie śpią. 😆 😆
Dopiero teraz mogłam poczytać.
Kapitanie Cichalu, gdybym się umiała rumienić, to teraz bym się klasycznie spłoniła. 😀 Dziękuję. 😀
Gospodarzom, wszystkim Blogowiczkom i Blogowiczom – z bliskimi, życzę spokojnych, wesołych i smacznych Świąt Wielkiej Nocy. !!!
Alicjo, przekaż proszę, Jerzorowi moje imieninowe życzenia; zdrowia, szczęścia, radości i spełnienia marzeń. 😆 😆
Od rana ciąg dalszy przygotowań i znowu nocką będę mogła wpaść aby poczytać i pooglądać cudeńka. 😆
Dobranoc. 😀
Zgago,
Jerzy Wojciech, więc tym bardziej się ucieszy 😉
Na razie chrapie 🙄
Placku,
na trufle potrzebna świnia 🙂
Tu mi się przypomniał telewizyjny serial, „Rok w Prowansji”
Nasz serial mamy tutaj:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Teksty/Rok_w_Burgenlandii/
Wszystkiego najlepszego dla Jerzego Wojciecha od naszej czwórki: Włodka, Suni, Sokratesa i Jotki 😆
…i też Jerzy, chociaż Teodor na drugie, a po naszemu – Pan Lulek.
Bardzo serdecznie ściskam Pana Lulka na chmurce wiadomej.
Jotka,
o której godzinie Ty wstajesz, przecież taka godzina nie istnieje 😯
A ja jeszcze nie poszłam spać 🙄
Uściski dla Czwórki 🙂
O to samo ja Ciebie zapytowywuję 😆
Tu Pyra starsza, doskonale wyspana. Za kwadrans pójdę czytać trawniki, a na razie zajrzałam na blog.
Z melancholijnym sentymentem wspominam, jak hucznym kiedyś był dzień Jerzego i Wojciecha. Świętowali w ten dzień Alicjowy Jerzor, Pan Lulek, Wojtek z Przytoka i Iżyk. Co jeden, to większy „artysta”. Gdziekolwiek jesteście Chłopaki moje serdeczne, Pyry myśli towarzyszą Wam wiernie.
Jerzorowi i innym Jurkom oraz Wojtkowi, który nie pisze i nie komentuje ale czasem bywa z nami (ostatnio na kurpiowskim Zjeździe) życzenia imieninowe. Wesołej zabawy!
Jurkom i Wojtkom sto lat!
Szczególnie rowerżyście z Kingston!
A słynnej ?reszcie?: pięknej soboty wielkanocnej
pepegor
Wróciłam z psiej wycieczki i zakupu napojów. To już ostatni nabytek przedświąteczny, a utargałam się okropnie, choć to tylko kilkadziesiąt metrów. Nabyłam wodę gazowaną i bez bąbelków, jakąś oranżadę dla młodych i 3 puszki piwa. Szlus Jak się wydyszę po wicieczce, to umyje podłogi. Pewnie na 3-4 raty ale zrobię – a wtedy położę się na dowolnie wybranym boku.
Jerzym i Wojciechom serdeczne życzenia,
Wszysrkim Błogowiczom, Rodzinom i futrzastym domownikom – WESoŁYCH ŚWIĄT
Wszystkim Blogowiczom życzę pięknych,spokojnych, pełnych radości i nadziei Świąt Wielkanocnych.
Jerzym i Wojciechom składam najlepsze życzenia imieninowe.
Jerzym i Wojciechom serdecznie życzę opiekuńczo pracowitych patronów 🙂
JERZY –
Zawsze rycerski, szczęśliwie bardzo jeżeli z fachu wojskowy,
w przeciwnym razie zaborczy nadto, choleryk, fantasta nerwowy;
pogardza łatwą okazją, z trudnej natychmiast korzysta;
jeśli z zawodu prawnik, to zwykle feminista.
Dobry bohater romansu, niekorzyść przynosi w dramacie,
I gdy dziedziczy majątek po dziadku lub piękną żonę i po bracie.
Nielubiany przez publiczność, bez oklasków ze sceny schodzi,
chyba że pech imienia świetny artysta nagrodzi
Lęk ma paniczny nieraz przed myszą, osą lub kotem.
…A miłości woli nie zaznać, niż za nią zapłacić złotem.
WOJCIECH –
Powinien być zawsze śmiały, dobroduszny, nieco otyły,
chyba że przezwą go Albert. Wtedy bywa gładki i miły,
trochę czysami fałszywy, co się Wojciechom nie zdarza:
ten prawdę rżnie aż zbyt ostro, żadnym się względem nie zraża.
Wyborny na żołnierza, przedni leśniczy, gajowy,
żyje stokrotnym życiem, gdy się wypuści na łowy;
w miłości prawie zawsze niezręczny, nieszczęśliwy.
Cudownym bywa ojcem, a wzorem tym bardziej świeci,
że jednako jest niezrównany dla ślubnych i nieślubnych dzieci.
Kazimiera Iłłakowiczówna
Serdeczności dla Jerzych, Wojciechów oraz Idzich.
W górę serca i kielichy.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Wszystkim radosnego świętowania 😀
Witam, Wesolego Alleluja zycze,
nie polecam pierogarni Zapiecek w Alejach, wlasnie, po wczorajszym pobycie w Zapiecku i skonsumowaniu tam podsmazonych pierogow oraz antychmiastowym stwierdzeniu, ze pierogi u Zaby z bylego GES-u sa lepsze, pozyczylam sobie od psa sasiada otreby i taka to diete bede musia stosowac na te swieta.
Wszystkiego najlepszego dla dzisiejszych solenizantów.
Dla Gospodarza z Małżonką i wszystkich blogowych biesiadników udanych Świąt Wielkanocnych i trochę świątecznej czekolady
Z okazji Świąt życzę Wszystkim dużo radości, zdrowia i szczęścia. U Glogera znalazłam pochodzący z literatury humorystycznej z XIX wieku Toast Wielkanocny:
” O panowie! niech los w dani
przynosi nam dużo zysku:
Bądźmy zdrowi i rumiani
jak to prosię na półmisku.
Człek na radość sieć zarzuca,
ale smutki zwykle łowi,
niech spokoju nic nie skłóca
nam – jak temu indykowi.
Niechaj każdy będzie syty
zdrów i wesół i nie słaby
Miejmy wygląd znakomity
jak te placki oraz baby!
Niech nie znęca się nad nami
los chorobą ani zgonem
jak na przykład my dziś sami
znęcamy się nad święconem.
Na ostatek Wasz poeta
śle życzenia tej godziny:
niech obejdzie się ta feta
bez dostojnej … medycyny” 🙂
Ufff!!! Koniec przygotowań przedświątecznych 😯
Nie było łatwo. Nałożyły się na siebie: wiosenne szaleństwo ogrodowe z łaski nadzwycajnej aury, spiętrzenie zajęć zawodowych i dłuższa choroba pani dochodzącej. Nawet ząb mi się złamał na skórce od świeżego, chrupiącego chleba 👿
Ząb wczoraj został elegancko połatany. W czwartek pan dziekan zarządził godziny swego imienia i nie musiałam jechać na uczelnię. I wszystko się jakoś uładziło. Teraz już tylko goszczenie się, wymiana wizyt, spacery i lektura 😆
Pyro,
dziękuję za przemiłą propozycję. W te święta nie wyrobimy. Ale nie planujemy żadnego wyjazdu na majowy weekend, więc kto wie? Może Cię do jakiegoś kina wyciągniemy? 🙄
Zdrowych i smacznych świąt całemu Blogowisku, również w imieniu Włodka, życzę 😆
Kurczak został odkryty i rumieni się w piekarniku, a szparagi włączyłam żegby się ugotowały. Podłoga w kuchni schnie i tym samym Pyra do wszystkiego przygotowana ( goście, bez gościpogoda czy deszcz – bez różnicy).
Spotkało mnie coś fantastycznego – po dwóch niemal latach milczenia odezwał się Andrzej Jerzy, czyli ojciec chrzestny naszego psa. Twierdzi, że kiedyś wrócdi na blog.
Jotka – na majówkę jadę pod Głogów, do brata i do lasu. Nie wiem na któree dni pojedziemy.
Gospodarzowi i blogowisku przyjzmnych swiat.
Ela ze slonecznej Bretanii
przyjemnych oczywiscie
Wesolego Alleluja dla wszystkich!
Buziaki,
Wesołych i smacznych Świąt Gospodarzowi, pani Barbarze i wszystkim Gościom blogowego stołu 🙂
oraz imieninowe serdeczności dla świetujących dzisiaj Solenizantów 🙂
Wreszcie i ja zakończyłam działalność przedświąteczną, przysiądę przy kawce i z przyjemnością poczytam do tyłu 🙂
Witam wszystkich.
Gospodarzowi, Gospodyni oraz wszystkim biesiadnikom – czynnym i biernym – Wesołych Świąt.
Serdeczne życzenia imieninowe dla dzisiejszych Solenizantów.
Dzien dobry
Zdrowych, radosnych Swiat Wszystkim.
Najlepszego obchodzacym!
Dla Jerzych i Wojciechów najserdeczniejsze życzenia imieninowe.
Dla Wszystkich przy tym Stole – radosnych, zdrowych i pysznych Świąt Wielkanocnych!
Pogodnych i spokojnych świąt życzę wszystkim łasuchom przy stole, tym, co na morzu (Cichal) i tym w drodze. Wesołego Alleluja 🙂
Jerzor Wojciech dziękuje wszystkim za życzenia 🙂
Kieliszek już naszykowany, a prócz Jerzora świętuje także Haneczkowy Pan Mąż.
Gospodarzowi z panią Basią i Wszystkim wokół naszego stołu – Wesołych i przyjemnych Świąt!!!
Solenizantom, ze specjalnymi imieniowymi pozdrowieniami dla Jerzora – najlepsze życzenia, niech się Wam spełniają marzenia!!!
Lampkę czerownego wina też mam nalaną, ale poczekam do ósmej.
No to za Jerzych! Nalałem słuszna miarkę rumu uszlachetniłem mleczkiem kokosowym i w braku cukru trzcinowego uzupełniłem miodem gryczanym! Da sie jeść…
Jerzor! No to luuuuuu
Wznoszę i spełniam
za zdrowie solenizantów i świąteczny stół .. 🙂
Owszem, jesteśmy przygotowani na toast, tradycyjnie czerwonym winem – Jerzor tylko symbolicznego łyka, bo jeszcze musi jechać do sklepu po rybę.
Wpadł też Maciuś – Złota Rączka ze święconką, jak na prawdziwego Krakusa przystało, kosz miał wielki i wyładowany po brzegi. Podzielił się jajkami, a jakże.
Zdrowie Jerzora i Jurka! Oraz wszystkich Wojciechów i Jerzych biernych 🙂
Wydaje mi się, że teraz zdrowia Jerzorowi, mężowi Haneczki i innym Jurkom i Wojtkom nie zabraknie.
Toast spełniony!
Alicjo, a propos ryb. Czekałem wczoraj na autobus (zakupy) i żeby się nie doskwierczeć w słońcu, siedziałem na schodkach w cieniu koło sklepu West Marine. Przechodziło kilka osób i zgodnie z małomiasteczkowym obyczajem każdy kiwał głowa i mamrotał „hi” (cześć na nasze) Nagle jeden zwraca sie do mnie „Hi, sailor, would you like some fish ?” „Why not” wycedziłem jak na sailora przystało. Podał mi pudełko (takie na dogy bag) a w nim biała ryba w ziołach i inna na ostro z grila!
Było tego tyle, że dzisiaj na lunch wykończyłem! No i co? Są dobrzy ludzie na świecie?
Pyra starsza – są dobrzy ludzie, którzy nam Kapitana dokarmiają? Chwała im. Toast spełniony na 4 takty, żeby o njikim nie zapomnieć. Teraz jeszcze sobie poczytam, a potem stanę na dłuższą chwilę popd prysznicem, żeby i kurz i ewentualne grzechy ze mnie spłynęły. Czarny diabełek i tak mnie z pościeli o 6.00 wykopie i tyle będzie z mojego świątecznego odpoczynku. On potem wyciągnie się w koszyku i będzie chciał dospać do 11.00, a dla mnie zacznie się normalny dzień.
Zabowy mazurek jako kartka swiateczna.
http://h-2.abload.de/img/alleluja5a0v.jpg
Cichal,
przyznaj się….siedziałeś z wyciągniętą reką, jak onegdaj koło ratusza w Key West? 😉
Kiedy wracacie z tej wyprawy? Z tego co wczoraj wyczytałam, jakieś techniczne problemy masz? Podeślij z 5-7 Celsjuszy 😉
Alicjo! Renki to mię sie nie wycingnoć kciało, same dali…
Podesłałbym i ze dwadzieścia, bo mi przypie…ka!
Słodyszku Jerzowy! W sztormie (małym) rozpruł mi się grot. Chciałem pomóc silnikiem, ale byl padł. Okazało się, że wydmuchało uszczelkę pod głowicą a tego na oceanie się nie naprawi. Na Key West juz jest cywilizacja i dostałem uszczelkę. SAM naprawiłem ze strachu. Ze strachu, bo pan mechanik powiedział: ” One thousand dollars”…
Jutro 24 kwietnia, kwitną mirabelki, morele, czerwienieją tulipany, lada dzień pobieleją kasztanowce, takiej 24 kwietniowej Wielkiejnocy jeszcze za naszego życia nie było i nie bedzie.
W 2038 Wielkanoc bedzie w ostatnim mozliwym terminie, czyli 25 kwietnia.
Teoreticznie….
Dzisiaj więc, cieszmy i radujmy się jutrzejszą!!!
Alleluja!!
Alleluja!
Wesołych Swiąt wszystkim blogowym bywalcom życzy
nemo
Na dworze grają świerszcze i kwitną kasztany, a zawartość ozonu w powietrzu przekracza dopuszczalne granice 🙄
U Was też!!!??
U mnie nic nie bzyka i nie buczy na basach, tylko pojawiły się rachityczne komarki, a za rogiem pewnie czarne muszki czekają 👿
Cichal chyba jednak podesłał te Celsjusze, bo nagle zrobiło się cieplej, jest już 15C za domem – przed domem jezioro troszkę oziębia.
Do 2038 roku dotrwamy spoko, jak to młodzież mówi 😉
Nowy,
przemyśliwamy, żeby w któryś pogodny majowy weekend Cię najechać na Long Island – dam Ci znać wcześniej, zatrzymamy się na popas w pobliżu Twojej kwatery, może byś się rozejrzał za jakowąś?
Połazilibyśmy po Twoich okolicach. Myślę o maju, ewentualnie początkach czerwca, bo później będzie już gorąco. Co Ty na to?
Podrzucam wam jeszcze tekst nieznanego autora, Jerzor wygrzebał to na internecie:
—————-
Kiedyś głęboko się zastanawiałem jaka jest różnica między Żurkiem, a
Białym Barszczem i okazuje się, że to zależy od tradycji rodzinnych i
od regionu kraju. Są miejsca, gdzie nie ma różnicy między tymi zupami,
a nazwa stosowana jest zamiennie. Jednak w rzeczywistości Żurek (przez
niektórych nazywany Żurem) jest zupełnie czym innym niż Barszcz Biały,
chociaż smakowo obie zupy dla niewprawnego smakowo konsumenta nie będą
się miedzy sobą za bardzo różniły. Z powstaniem Żuru i barszczu
białego wiąże się pewna historia: „W pewnej poznańskiej wsi mieszkał
piekarz. Skąpiec jakich mało. Wszyscy którzy go znali jednogłośnie
stwierdzali, że za dobrą kasę to by własna matkę sprzedał. Ów piekarz
prowadził również karczmę. Podawał w niej chrzczone piwo, tandetny
miód, byle jakie żarcie. Oszukiwał na czym tylko się dało. Ludzie z
pobliskich wsi mieli dosyć karczmarza oszusta więc wynajęli pewnego
żarłoka, aby ten dał nauczkę skąpcowi. Po pewnym czasie do karczmy
zawitał tajemniczy człowiek. Miał przy sobie wielką skrzynię i sakwę
pełną złota. Przybysz oznajmił, że chce założyć się z piekarzem o to,
że zje najgorsza zupę jaką piekarz przygotuje i nie dostanie po niej
niestrawności. Stawką była karczma i przepis na najgorszą potrawę
przeciwko workowi złota. Był też jeden warunek: piekarz nigdy nie
będzie mógł, ani gotować tej zupy, ani zdradzić nikomu przepisu i
będzie się musiał wyprowadzić z okolicy, pod groźbą klątwy. Karczmarz
zwietrzył niezły interes. Postanowił na kolację ugotować jakąś
niestrawną bryję. Wziął skisłe resztki zaczynu na chleb razowy, zalał
je wrzątkiem. Wrzucił dla niepoznaki parę warzyw, dodał przygotowaną
do wędzenia surową, ledwo co przyprawiona kiełbasę, wrzucił znalezione
jakieś stare zeschłe grzyby, z których jak były swieże zapomniano
ugotowac sos do mięsiwa, wrzucił resztkę zeschniętej, podśmierdziałej
już wędzonki, dla zbicia aromatu śmierdzącego mięsa wrzucił 2 ząbki
czosnku, a na koniec narwał naręcze lebiody rosnącej za chałupą i
dodał pod koniec gotowania. Całość podał na kolację. Jakie było jego
zdziwienie, gdy przybysz nie dość, że zjadł zupę ze smakiem, to
jeszcze inni w karczmie zechcieli je spróbować. Zupa okazała się
przepyszna. Chytry piekarz – karczmarz stracił w ten sposób karczmę i
przepis na zupę, no i musiał się wyprowadzić. Sprzedał piekarnie i
pojechał na Śląsk. Jednak, że wciąż był chytrusem postanowił założyć
karczmę na Śląsku i tam serwować swoją zupę. Jednak, że bał się klątwy
zakwas z mąki żytniej zastąpił zakwasem z kiszonej kapusty. Smak zupy
był podobny do tej, dzięki której stracił karczmę. Zupa była tak
dobra, a wieść o niej niosła się po świecie, że do karczmy piekarza
zajrzał nawet Jan III Sobieski wracając spod Wiednia.”
Czy to prawdziwa historia? Któż to wie? Jednak w sposób jasny
przybliża nam różnicę między Żurkiem, a Białym Barszczem. Jedna zupa
gotowana jest na zakwasie z mąki żytniej, druga na zakwasie z kiszonej
kapusty. Inne dodatki zależą od regionu, ale z reguły są podobne. Ja
Wam proponuje coś jeszcze innego zupę świąteczną spotykana w
niektórych regionach polski nazywaną różnie: „Biały klops”; „Barszcz
klopsowy”, „Żurek klopsowy” czy „Kwaśny Klops”. Macie czas na
zastanowienie, czy skorzystać z tego przepisu, a oto ON:
ZUPA KLOPSOWA
Składniki:
boczek wędzony, ale lepsza jest dobrze podwędzona wędzonka;
włoszczyzna: 2 marchewki, 2 pietruchy, mały seler najlepiej z liśćmi,
por (wszystko zawinięte nitką lub w gazę);
mięso mielone wieprzowe, jakieś 400 g;
4 jajka;
jedna średnia cebula;
500 ml dobrze ukwaszonej smietany;
Bułka tarta, Mąka, vergeta, sól, pieprz, cukier, ziele angielskie,
listek laurowy;
Sok z cytryny, majeranek;
PRZYGOTOWANIE:
Mięso przygotowujemy, jak do smażenia, przyprawiamy solą, czosnkiem,
pieprzem, majerankiem, tymiankiem i bazylią i dodajemy dwa jajka. Z
całości wyrabiamy jednolitą masę (dość luźną) i odstawiamy. W garnku
pięciolitrowym wstawiamy około 3 litry wody. Wrzucamy wędzonkę lub
boczek. Połowa wędzonki powinna być pokrojona w kostkę, pozostałą
część wrzucamy w całości. Dodajemy do tego pokrojone warzywa zawinięte
nitką lub w gazę. Jeżeli zawijamy w gazę to do warzyw od razu możemy
zawinąć parę ziaren pieprzu, ziela angielskiego i ze dwa listki
laurowe. Solimy, dodajemy 2 łyżki vegety i gotujemy wywar. Gdy wywar
jest gotowy wyciągamy gazę z warzywami i przyprawami. Podsmażamy
drobno posiekaną cebulę i dodajemy do wywaru. Na gotujący wywar
wrzucamy uformowane małe klopsiki i gotujemy je w wywarze. Gdy klopsy
zaczną wypływać przyprawiamy zupę dodając zagęszczacz w postaci:
zmiksowanej śmietany wymieszanej z 2 łyżkami mąki (może być razowa),
odrobiną wody i gorącej zupy oraz 2 żółtek. Ważne jest by dodać do
tego mixu trochę gorącej zupy wtedy mix dodany do wrzątku nie zważy
się nam. Na koniec zakwaszamy zupę sokiem z cytryny i doprawiamy do
smaku. Na koniec całość podsypujemy dużą ilością majeranku i chwilę
gotujemy. Całość podajemy z gotowanymi osobno ziemniakami polanymi
tłuszczem i zasmażoną cebulką oraz z białą kiełbasą. Możemy też
kiełbasę i ziemniaki wyłożyć w głębokiej misie i zalać zupą. Niektórzy
pod koniec gotowania dodają do zupy suchą skórkę z razowego chleba.
Ciekawym sposobem podania jest również podanie tej zupy w chlebku,
czyli wydrążonym w środku razowcu, wysmarowanym w środku białkiem z
jajek i podpieczonym w piekarniku. Myślę, że to danie może być dla
niektórych ciekawą, alternatywą dla tradycyjnego żurku, czy barszczu i
pewna odskocznią od corocznej tradycji serwowania tych dań na Święta
Wielkanocy.
Wniosek: Tradycja jest jak moda. Zawsze jest, ale ciagle sie zmienia i
czesto wraca.
no, ale odwolali, bo kto bedzie w niedziele strajkowal?
http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTh40O78bGVHxQ2tq2Y9n7ATAsT9ffzLT3OQjuAlein2uI-DrAFBw
Alicjo,
Bardzo, bardzo się cieszę. Kwatera na Was czeka – maj + pierwsza połowa czerwca, później też, ale już dużo skromniejsze warunki.
Tak czy inaczej – dwie godziny do City, kilka minut do oceanu.
Maj jest tutaj śliczny.
Czerwone wino mam zawsze.
Nowy,
czyli stoi! City nas raczej nie interesuje – byliśmy niejeden raz, ale Twoje okoliczności przyrody i owszem 🙂
To raczej druga połowa maja byłaby – zdecydujemy i dam Ci znać. Wybralibyśmy się w sobotę i spadali w poniedziałek z rana – chyba, że wzięłoby nas jednak na Mannhattan, to dzień wcześniej, zeby parę godzin po Manhattanie. Zobaczymy.
Moja ochrona zdecydowała że
„”Szkodliwa witryna sieci Web została zablokowana:
http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTh40O7…””
nie dowiem się więc kto będzie strajkował.
Nie będę sie z ochroną spierał, założą mi nelsona, poturbują, potargają, manikiur podrapią, a jutro mam piec króliczka, w tiwi jako tło wystapić, więc po co mi to? Nie będę dociekał.
Alicjo,
Oczywiście, czekam.
Najlepiej, wydaje mi się, przed Memorial Day (w tym roku wypada 28-29 – 30 maja) – wtedy jest tu najazd milionów ludzi, na przejazd krótkich odcinków traci się całe godziny, po kubek kawy trzeba stać w koleikach itd, a droga z lub do NYC trwa 4-5 godzin, zamiast dwóch. Memorial Day, 4 lipca i Labor Day (pierwszy weekend września) to najbardziej koszmarne daty w tym rejonie.
Juz powinni,smy być w NYC Czekamy na szczegóły
Witam wszystkich, tzn. śpiących i czuwających. 😀
Dzisiaj nie będę miała okazji tknąć komputera, dlatego teraz :
Nemo</b? pragnę złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia urodzinowe; zdrowia, szczęścia, wielu ciekawych podróży i nowych smakowitych potraw. 😆 😆
Przeczytam zaległości w poniedziałkowe popołudnie a na razie życzę Wam wszystkim wesołego Alleluja i mniej lub bardziej mokrego śmingusa. 😆
O rety, ale się porobiło, wybaczcie. 😳
Dobrej i spokojnej nocy.
Zgago,
chyba za dużo się objadłaś ciasta i stłuściałaś 🙂
Nowy,
masz rację, najlepiej tydzień przed tym koszmarem turystycznym. Dzięki za sugestie.
Cichal,
już w maju będziecie w sąsiedztwie?
Mój proboszcz gdy się dowiedział toby mi nie odpuścił 😉
Dlaczego?
Kto to słyszał po nocy ugniatać babę…
Na Rezurekcje będzie jeszcze ciepła.
Wszystkiego najlepszego wszystkim i samych ciepłych bab ( Jerzym i Wojciechom)
Wszyscy już chyba smacznie śpią.
A ja i tak życzę Blogowisku in Corpore:
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Po tej stronie jeszcze żyją, Nisiu 😉
nemo spełnienia wszystkiego czego pragniesz .. 🙂
dzień dobry ..
jak miło tylu Świątecznych Gości .. 🙂
Starsza Pyra – Nemo, zdrowia, szczęścia, pomyślności, kondycji do tego saneczkowania i nartowania, nieustającej ciekawości świata. To urodzinowo.
Świątecznie jeszcze raz wszystkim Blogowiczom Wesołych zajączków.
Staropolskim obyczajem
dużo szynki życzę z jajem
miodu pełne antałeczki
oraz trochę gorzałeczki
no a w Lany Poniedziałek
na kark wody pełen dzbanek
Nemo,
powinszowań urodzinowych moc 🙂
Haneczkowemu Jurkowi życzenia imieninowe 🙂
Witam świątecznie.
Nemo 100 lat!!!
Życzę Ci – nartowania, saneczkowania, ogródkowania i podróżowania,
a dla nas pisz często o tych zajęciach – sążniste sprawozdania.
(tu buzka z całuskiem, której nie umiem wstawić )
Dzień dobry,
Nemo, urodzinowo wszystkiego co sobie życzysz, dołączam pelargonie
Miłej niedzieli 🙂
Nemo – Wielkiej Wygranej!
@antek:
nie lam sie chlopie!
mi nie jedna strone zablokowano, a o wirusach i trojanach to juz nie
wspomne…
byka brunch wielkanocny:
barszcz czysty
jaja na twardo
pstrag a´la schubert
sos tatarski
pieczywo
siedmiogrodzka baba wielkanocna
godpodarzowi i blogowisku
zdrowych i spokojnych swiat zycze!
Nemo!
Z tym co mam pod ręką:
https://picasaweb.google.com/pegorek/Tuli?authkey=Gv1sRgCPixk-TohcCRFw#5599049857250615938
ściskam i życzę wszystkiego najlepszego!
Wesołego Alleluja !!!
dlaczego dzisiaj Święta ..
http://www.tvn24.pl/12690,1700679,0,1,wielkanoc-tak-pozno-przez-ksiezyc,wiadomosc.html?utm_source=twitterfeed&utm_medium=twitter
smakowitości i biegnę w gości … 😉
Starsza Pyra – Potrzebna mi porada znawców : Nemo, Gospodarza, Stanisława, a nie wiem, czy będą w święta zaglądali na blog. Sprawa wygląda tak, że bezpośrednio po świętach Ryba jedzie z młodzieżą na wycieczkę do Italii : w programie m. in Toscania, Rzym, Pompee. Trochę im na pewno pomieszają szyki uroczystości w Rzymie (wycieczka była zaplanowana wcześniej, niż komunikat o beatyfikacji) niemniej 10 dni z pewnością będzie fajną odskocznią od szkoły. Jak zawsze Ryba chce przywieźć kilka butelek wina i o to właśnie chodzi. Będzie je kupowała w supermarketach, a one są kiepsko opiosane jak dla amatora – np brakuje informacji o zawartości cukrów. Kiedy pytać obsługi czy to wino jest wytrawne czy wręcz przeciwnie, to sprzedający patrzą jak na ignoranta (i słusznie) i uprzejmie pytają „a do czego to wino ma być, do jakiego jedzenia” No, a Ryba nie kupuje do jutrzejszej kolacji tylko do swojej piwniczki domowej. Od siebie dodam, że lubi wina półsłodkie, najwyżej półwytrawne, zdecydowanie nie lubi tych o dużej zawartości garbników. Czego ma szukać na półkach w przystępnej cenie i w przyzwoitym gatunku? – Rzym, Neapol i okolice (ostatnio przywoziła Lacrima Christi teraz chciałaby coś innego).
dla Nemo, z ogrodka, prawie bio
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2404111431?pli=1&gsessionid=dADHFYqmi–Vca9eObMURA#5599127006803460322
dla wszystkich spacer po Islandii:
http://www.fubiz.net/2011/04/23/raw-lightscapes/
Z braku czasu nie byłem na bieżąco. Teraz czytając do tyłu dowiedziałem się, że „moja” klaczka odgalopowała na niebiańskie łąki. Już ma spokój. Nie musi nosić na grzbiecie 100 kilogramowego Cichala. Pamiętam ulgę w Jej oczach przy zsiadaniu…
dla Antka 007,
zablokowalo zablokowane
Alleluja,
jeszcze tylko chrzan do zura i bedziemy sniadac
Pyra starsza – Cichalu – klaczka była wiekowa – 26 lat, ostatnie 9 na dożywociu u Żaby. Życie miała raczej luksusowe aż przedwczoraj wyszła z innymi końmi na zieloną trawę, rozejrzała się po świecie,. położyła na pastwisku i zdechła. Żaba mówi, że to typowe – te konie „schroniskowe” w dobrych warunkach żyją u Żaby od 10 do 18 lat, a miały już – już wylądować w rzeźni. Jeżdżą na nich dzieci i czasem dorośli, w zimie dostają trochę lepszą paszę niż młodziaki, żeby zachowały kondycję – i tak to jest : zimę przeżyją całkiem dobrze, doczekają zielonego pastwiska i komunikują, że już czas, że mają dosyć.
Sławku – fotki przepiękne ale jestem zadowolona, że oglądam „przez szybę”, że mnie tam nie ma.
Witam świątecznie’
wszystkim życzę wesołego Alleluja, a nemo urodzinowe – zdrowia, szczęścia i pomyślności, toast o stosownej porze.
Tradycyjnie w Wielką Niedzielę też obchodzę urodziny, bez względu na datę – stąd te lewe ręce do roboty 😎
Zrobiłam śniadanie świateczne na dwoje, wyszło na szóstkę przynajmniej 🙄
Żurek będzie w porze lunchu, bo nie ma kto tego zjeść. Przy okazji wyszło, że zużyłam wszystek chrzan do ćwikły. Pozostaję w rozterce – wykopać trochę i zetrzeć? No bo żurek bez chrzanu zdarzyłby mi się pierwszy raz od lat.
Poza tym szarawo u nas i chłodnawo. Tulipany jeszcze zamknięte, ale narcyze już się otworzyły. Od razu weselej 🙂
O, śławek mi przypomniał o Islandii, moje fotki jeszcze nie do końca przerobione, leniwie po śniadaniu się do tego zabiorę. Początek jest pochmurny, potem sporo słońca, a wiatrzysko zawsze i wszędzie 😉
Sławek 😳
ludzie jak ja się objadłam .. uciekłam z wałówką bo nie dawałam już rady .. wszystko było domowej roboty .. pasztety przepyszne .. i biała kiełbasa zapiekana z boczkiem i serem … i baba gotowana .. i mazurki .. i pieczyste .. i jaja na różne sposoby .. a sałatka ziemniaczana z czosnkiem pyszności ..
nemo Twoje zdrowie .. 🙂
Kochani!
Wszystkim, którym w ferworze wielkanocnego świętowania chciało się pamiętać o moich urodzinach – serdecznie dziękuję 🙂 Mam chwilę oddechu – Osobisty pojechał odwieźć gości na dworzec, w tym Teściową, która wczoraj świętowała u nas swoje 81 urodziny. Babcia jest w świetnej formie, przemaszerowała wczoraj i dziś sporo kilometrów… Na dworze nadal upał i susza, nici z zapowiedzianego deszczu, bez podlewania ogrodu się nie obejdzie. Za to kalafiory zimowe mają już wielkie głowy, od jutra można przystąpić do żniwa.
Na obiad był łosoś wędzony na sałacie z winegretem, do tego pisanka, potem dorsz w śmietanie z koniakiem i zielonym pieprzem, pieczony udziec jagnięcy, brokuły, młode ziemniaki „po mojemu”, na deser sałatka z ananasa, mango, kiwi i truskawek marynowana sokiem z pomarańczy. Do picia – czeski szampan Bohemia, argentyński malbec i węgierski riesling. Potem dłuuugi spacer nad potokiem i podwieczorek – pyrowa baba i pavlova z truskawkami. Goście dostali do domu pisanek, chleba, chałki, baby oraz kalafiora z ogrodu.
Pyro,
z włoskich słodkich win znam i pijam tylko Malwazję z Saliny, ale to jest wino deserowe. Półsłodkie wina mają nie więcej niż 18 g cukru i na etykietce informację „semi secco”. Przyzwoite może być Lambrusco Salamino di Santa Croce DOC semisecco. Albo Primitivo Salento IGT semisecco amabile.
Lacryma Christi znam tylko wytrawne, zarówno białe jak i czerwone. Dobre są wina ze szczepu aglianico, ale tutaj znam też tylko wytrawne.
Starsza – Nemo, Ryba zna oznaczenia win, tylko twierdzi, że właśnie na etykietach we włoskich sklepach nie ma tych semi secco. Lacryma smakowało, bo nie jest cierpkie, tylko ona stanowczo woli mniej wytrawne (przynajmniej czerwone, białe toleruje)
Nemo – urodzinowe serdeczności – dużo udanych podróży i samych codziennych radości. Twoje zdrowie, STO LAT !!!
Nemo – wszystkiego najlepszego!!!
Witam świątecznie, dla Nemo serdeczności urodzinowe, dużo radości i spełniających się marzeń 🙂
Objadłam sie podobnie jak Jolinek, tyle, że nie miałam gdzie uciekać, bo we własnym domu. Dobrze, że dzieci zabrały trochę smakołyków, nie będą kusić 🙂
Piękna pogoda się skończyła, jest mokro, zimno, szaro-buro 😕
Dziękuję, dziękuję, Dziękuję 😀
Pyro,
jak nie ma na etykietce, to znaczy, że wino nie jest semi secco. Bo tam prawie nie ma takich win. Wina „łatwo pijalne”, ale wytrawne, to inna para kaloszy. Trzeba próbować, aż się natrafi.
Dla mnie półwytrawny to może być najwyżej szampan.
Na kolację zjedliśmy resztę zupy z mrożonych borowików (zapomniałam wymienić w menu obiadowym) z dodatkiem świeżego koperku z ogrodu. Odkryliśmy go przy podlewaniu.
Po zupie – reszta pieczonych ziemniaków i dorsza, sałata. Na więcej jakoś nie mam siły.
Kategorie win po włosku w zależności od zawartości cukru:
secco
abboccato
amabile
dolce
stucchevole
abboccato (agevole, facile, leggero, semplice) = Demi-Sec, Medium Dry = półwytrawne. Na przykład Lambrusco.
Na etykietkach może nie ma tych informacji, ale można się dopytać u sprzedawcy używając tego terminu lub pokrewnych (leggero i semplice).
Nemo – dziękuję; duża buźka. Tak przekażę. Twoje zdrowie opijam Antico (semi dolce) które podawałam dzisiaj do podwieczorku, greckie. Musi być mocno schłoedzome.
Urodzinowe serdeczności, Nemo 😀 Niech Ci się darzy, warzy i zawsze dobrze kończy 😀
Do poczytania 🙂 http://wyborcza.pl/1,97863,9474464,Co_naprawde_jadl_pan_Zagloba.html
Nemo! 100 lat i więcej w zdrowiu i szczęściu!
Życzy ignorant geograficzny, ale Cię ceniący za wiedzę!
Obserwujemy Święta jak przystało! Ze święconym i dzieleniem się jajkiem. Przyjechała do mnie Ewa z Leszkiem i wszystko przywieżli. Włącznie z żurkiem i pisankami.
Posyłam pare zdjeć
https://picasaweb.google.com/cichal05/Swieta02?authkey=Gv1sRgCPfPg6y7vZy_vwE#
Wcale nie jestem rozdarta, tylko lekko przejedzona 🙄
Do jutra jem tylko oczami. Dziękuję, Cichalu 🙂 Ty, oczywiście, jedz wszystkim 🙂
Chłe chłe…Cichal… skąd ja znam tę porcelanę ?
To jednak zadbali o Ciebie, sierotko 🙂
Pan mąż dziękuje za życzenia. Zażenowany bardzo, bo przecież się nie udziela.
Byliśmy na tradycyjnym spacerze: saren sztuk dwie z bliska i mnogość z daleka, skowronki w ilościach hurtowych, bardzo obiecujące tarniny, dąbrowa prześliczna, reszta zieloności też, mrówki zapracowane. Zebrano osiem sztuk toreb foliowych wiuwających na krzakach, które wypełniono (torby, nie krzaki) walającymi się butelkami 👿
W rozmowie o polskich kulinariach (link Haneczki) wymieniony jest nasz Brzucho jako odkrywca chłodnika truskawkowego na soku z ogórków małosolnych!!!
Dzisiaj poczulem sie dumny ze jestem Polakiem,a to za sprawa mszy w kosciele polskim nie w Polsce ale gdzies tam.A wszystko za sprawa ludzi,ktorzy wlozyli duzo pracy zeby cos stworzyc i stworzyli piekne widowisko,chor spiewal,skrzypce graly i organy tez.Taki kwiat Polski ktory rozkwitl na obcej ziemi,dobra robota i dobra wola.Tego nam w Polsce brakuje,pracy dla dobra wszystkich.
Haneczko,
Jerzor też się nie udziela, ale połknął wszystko gładko 😉
Obdzwoniłam Glob (i Glob obdzwonił mnie), teraz lenistwo przy lampce wina.
Słońce nieśmiało wychodzi.
Nie odchudzamy się!
http://wyborcza.pl/1,76498,9474473.html
Witam Wspaniałe Blogowisko! 😆
Marku-Misiu z okazji imienin, życzę Ci zdrowia i spełnienia wielu, wielu marzeń i podróży do ulubionych miejsc. 😆 😆
No i bądź stale – pogodnym Misiem. 😉
Popołudniu wreszcie odetchnę i poczytam zaległości. 😆
dzień dobry ..
Zgago Marek nasz jest czerwcowy .. 🙂
a moje dzieci w sobotę były na rowerach tuż obok domu w lasku Bemowskim i zobaczyły dwa wolno idące jelenie po drodze i bardzo Dużego zaskrońca .. na zdjęciu wygląda jak wąż ..
Zgago – odwołaj!
Nasz Misio jest letni, nie wiosenny.
Cichalu masz super przyjaciół .. 🙂
Najlepsze życzenia wielkanocno-wiosenne dla PP Redaktorstwa, ich Bliskich oraz Gości ich wirtualnego saloniku!
😀 😀 😀
Nemo, zdrowia, radości, wszekliego powodzenia!
😀 😀 😀
(…jest Szanowna Pani miom natchnieniem… ❗ – aktualnym i potencjalnym… 😉 😎 …)
co kraj to obyczaj.
wystarczy wyjechac na fuerte, by wziac udzial minionej nocy w podpaleniu wielkanocnego ogniska. jak sie okazuje, jest to znany i podobno dosc rozpowszechniony w niemczech obyczaj.
tu na fuerte impreza ta zostala zorganizowna przez bratnie dusze ludzi prowadzacych stacje dla ekstremistow wiatrowych. do udzialu w imprezie poproszono rowniez Przyjaciela wraz z osoba towarzyszaca, klepiaca te slowa. sven, jeden z organizatorow, zapoznal nas jeszcze przed rozpoczeciem imprezy z jej znaczeniem. zapalenie wielkanocnej swieczki od wielkanocnego ogniska to znak smbolizujacy zmartwychstanie.
dlaczego nie. sceneria, gwiezdziste niebo, szum rozbijajacych sie o skaly fal atlantyku i lagodny powiew cieplego wiatru wydala nam sie tak samo niecodzienna jak i samo zmarchwystanie. z czasem przyszla kolej i na nas.
skoczylismy.
trzymajac sie za rece przez metrowej wysokosci ognisko. udalo nam sie wyladowac tuz za rozpalonymi euro paletami. skakalem przez srodek, przyjaciel zatem bardziej z boku i nic mu sie nie stalo. mi natomiast ogien opalil wszystkie wlosy z prawej lydki. mimo to jury uznalo skok za zaliczony, co oznaczac ma rownoczesnie zapewnienia pelnego szczescie w przyszlosci.
podobno spelniaja sie i zyczenia wypowiedziane tuz przed skokiem. nam ogolne szczescie zapewnia juz szczescie. przykro zrobilo mi sie natomiast kiedy to olaf potknal sie tuz przed ogniskiem i ladowal w samym jego srodku na tym co sluzy do siedzenia. a jak uslyszalem, ze cos takiego oznacza wczesna smierc, to zrobilo mi sie na dodatek jeszcze smutno. ochlonalem dopiero kiedy zaproponowano olafowi odwrocenia nieszczescia poprzez wysmarowanie sie roztworem popiolu i olivy.
Starsza Pyra – świetna opowieść; jakoś to idzie przez ały kontynent – wszędzie, gdzie indoeuropejczycy uprawiali kulty solarne – tam, gdzie jesteś Arku – w Wielkanoc; Celtowie i Germanie – koniec ketnia, Noc Walpurgii, Słowianie – czerwiec, Kupała. I wszędzie skoki przez ogień miały przynosić szczęście i tężyznę.
Byłam długo na trawnikach z psem (trafiło mu się towarzystwo do zabaw) zjadłam śiadanie, a za chwilę zabiorę się za mycie i sprzątanie. Ileż to mycia po jednej osobie? Dużo, bo dałam sobie słowo, że żadnej fuszerki, bylejakości, pikniku – porcelana, sztućce, serwetki, pojemniczki na przyprawy, półmiseczki do przystawek warzywnych. Jestem sama ale są święta. Wczoraj była Wnuczka z rodziną, dzisiaj może wpadnie Synuś z Synową. Jeszcze kilkanaście godzin i będzie po świętach, a jutro wieczorem wraca Młodsza.
Dołożę i moje wrażenia z wielkanocnej soboty:
https://picasaweb.google.com/pegorek/Osta?authkey=Gv1sRgCPnEmcmy1rz53gE#5599445771396622386
Takiego ognia, ryśku, i Ty dałbyś radę tylko kitem.
Pozdrawiam słonecznie, tracąc nadzieję na deszcz.
pepegor
Dzień dobry,
Tutaj już po świętach, poniedziałek jest normalnym dniem pracy, więc zaraz do roboty (może to chociaż trochę pocieszy Haneczkę).
Pozostałym – miłego świętowania. 🙂
Ja sniadanko jadlam u moich mlodych. Zadzwonilam mowiac, ze nie musza robic Nic, tylko podac zastawe, wode, soki i zrobic herbate. Zajechalam i bylo NIC. Dziecie uslyszalo to tylko jedno magiczne slowo i sie „wylaczylo”!
Zajechalam z pisankami, jajkami w sosie szczypiorkowym, roladkami z szynki powiazanymi szczypiorkiem „w kokardki” kielbaska, pasztetem i… ciepla bagietka prosto z piekarni, niech wiedza, ze babcia jeszcze moze.
Zostala resztka salaty zielonej i pol jajka, a usmiechniete buziaki mlodych, i babcia Lena bawiaca sie z Markusem zostawie w swoim serduchu.
Buziaki,
Witam świątecznie,
Najpierw zaległości – najlepsze życzenia urodzinowe dla Nemo oraz imieninowe dla Jerzych /od Alicji i Haneczki/ . Niech Wam się wiedzie jak najlepiej.
Przeczytałam relację Ryśka o ogniskach wielkanocnych. Na Kaszubach , przynajmniej w naszej miejscowości, także kultywowany jest ten obyczaj. I dla tutejszych katolików sobotnia msza z ogniskiem jest ważniejsza niż Rezurekcja. Nie wiem, czy są także skoki przez ogień, ale zapewne tak. Już teraz wiem, że to pozostałości wpływów niemieckich.
W sobotę i niedzielę byliśmy na Mazurach u rodziny. Sporo czasu spędzilismy na spacerach. Trafiła się nam też mała burza. Dziś spodziewam się synowej i syna oczywiście z ich potomkiem, który ma już prawie 9 miesięcy. W tym wieku mały człowiek jest już bardzo kontaktowy i zainteresowany otoczeniem. Będzie bardzo miłe popołudnie. A od jutra mamy wolne, to znaczy mąż ma trochę urlopu i planujemy jakieś małe wycieczki po okolicy, do miejsc, w których jeszcze nie byliśmy.
Po wczorajszym „letnim” dniu, dzisiaj chłodno i pełne zachmurzenie. Ne deszcz się jednak nie zanosi. Wczoraj jakieś dzieci biegały po korytarzu – widocznie rodziny jadły razem śniadnia; dzisiaj w bloku cichutko, jakby wszyscy wyjechali. Ludzie wypoczywają. Zaparzę sobie teraz kubeczek herbaty miętowej – nie, żebym dzisiaj jakieś obżarstwo uskuteczniała – jem chyba mniej, niż normalnie, ale bardzo to,co jem, jest kaloryczne. Na samą myśl o obiedzie mnie odrzuca więc wypiję kubek mięty i może do wieczora zgłodnieję? I po czorta było gotować i piec, jeżeli śniadanie wystarcza do kolacji?
Świąteczna Wyborcza (ale i portal Gazeta.pl) drukują esej Michnika „Nasza przemoc, nasza zaraza” Kto jeszcze nie przeczytał, a jest zainteresowany polityką i społeczeństw3em, serdecznie polecam. Jest nad czym pomyśleć, chociaż główna teza, że ani faszyzm ani komunizm nie był zupełnie obcy w Polsce i mieliśmy własne elity w tych fenomenach poznawczych XX w, jest jakoś tam znane – niezależnie od pokrzykiwania, że to na obcych bagnetach i to przez Żydów. Polska nie jest ex definitione impregnowana na wielkie idee światowe.
U mnie normalny dzień, jak u Nowego.
Dostałam kiedyś 2 krzewy fig w doniczkach, miały stać w ciemnej pownicy, w chłodzie. Stały, ale już od jakiegoś czasu pąki im nabrzmiały, więc wyniosłam je na górę. Natychmiast rzuciły się w liście. Zastanawiam się, przy jakiej temperaturze na zewnątrz mogę je powoli przyzwyczajać do ogrodu. Idę pogooglać w tej sprawie.
Czy Haneczka czasem nie miała figi? Pogooglałam, wystawiłam z chłodnego, ale jasnego pokoju na podest. Jest lekkie zachmurzenie i 15C, nich się przyzwyczajają do ogródka.
Mam jeszcze dwa bananowce, ale na nie chyba jeszcze za wcześnie.
Panom o imieniu Jerzy i Nemo spóźnione, a Panu o imieniu Miś nadal aktualne życzenia pięknej wiosny wraz z piosenką Marii Koterbskiej „Mkną po szynach niebieskie tramwaje” i wiarą, że tych wiosen będą stokrotne krocie, w stokrotkach 🙂
(nie napisałem „Pani Nemo” dlatego, że nie umiem pisać)
jesli idzie o „wplywy niemieckie” to najlepszym przykladem jest..
kielbasa krakowska.
Krakowska sucha, czy parzona też? 😉
kto sie sparzyl na Krakowskim, to wie 🙂
mam jeszcze troche jaj,
http://www.youtube.com/watch?v=GvsAZaf2F6s
czy wszystko trzeba za Ciebie robic, oprocz bulek?
Sławku – Si, Herr Oberarzt 🙂
Przeżywam głęboki konflikt wewnętrzny – bardzo lubię mojego oficera politycznego, a samą politykę już nieco mniej. W związku z tym targają mną przeróżne nikczemne uczucia. Kamyczku, pomóż, chciałbym dokonać żywota z Herbertem i Słonimskim, a zwłaszcza z Francem Fiszerem, ale prosto z wody, w stanie organicznym.
Nadal czytuję Pana Kleksa – nawet na temat wieszania się wypowiadał, ale nie był na nikogo wściekły 🙂
Dla Blogowych Panów Wrocławian, dla odpreżenia i z dala od polityki 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=yHDkYXrD2jQ&feature=related
Haneczka ma figę rosnącą bezczelnie w poskiej ziemi i owocującą – jadłam jej owoce z drzewka. W ub r. trochę przemarła ale chyba już odrobiła straty gałązek. Ostatniego roku nie owocowała z powodu jak wyżej. Inka ma nawet dwie figi w gruncie – znacznie większe niż ta Haneczki, ale nie owocują
Placku – podzielmy się: Tobie oddam Herberta z całym dorobkiem, a dla mnie niech będzie Słonimski. Może być wody.
a u nas wydarzenie rodzinne bo wnuczce wypadł pierwszy ząbek i cała szczęśliwa czeka na Wróżkę Zębową .. 😀
errata :
poskiej – polskiej
przemarła – przemarzła
a Mistrz Antoni może być z wody
Jolinku – jaka jest aktualna stawka Wróżki Zębowej? Moje dzieciaki dostawały po 50 zł (10 dkg landrynek 1,45)
moje dzieciaki były na rowerach blisko domu w Lasku Bemowskim i ku ich zdziwieniu spotkały dwa łosie spokojne się pasące prawie na ulicy i ku ich przerażeniu napadł ich zaskroniec taki wieli jak sporawy wąż ..
ja znowu objedzona po obiedzie rodzinnym .. jutro chyba post urządzę prywatny .. 😉
Placku, doloz do Fischera Tropscha i katalizator z Kleksa, nawet Planeta sie usmiechnie, a dudki wydasz na poezje 🙂
Alino, dzieki za spacer, znow mnie ciagnie 🙂
podobno juz zakwitly w Botanicznym i Szczytnickim magnolie
Skorzystałem z zalet dnia i pochodziłem po cmentarzu
https://picasaweb.google.com/pegorek/Stoc11?authkey=Gv1sRgCNDfuLHr7OWPxAE#
przyznacie, że trochę inny cmentarz.
Pyro Amelka zadowala się lodami i książeczką .. ale babcia podrzuciła 100 na te lody – chociaż córka mówi, że przesadzam ale to pierwszy ząbek i wnuczka jedyna .. 🙂
magnolie to już od 2 tygodni w Warszawie kwitną to we Wrocławiu na pewno już przekwitają ..
Jolinku – tamta 50-tka była z gen.Świerczewskim, dostawało się za wizytę u dentysty – przegląd, polerowanie, usunięcie luźnych mleczaków i tylko za pierwszym razem. Zaprzyjaźniona p. Doktor wyciągała tę podrzuconą 50-tkę z doniczki z paprocią mamucią
Pepe – piękny park cmentarny.
Marku – Misiu, przepraszam za pomyłkę (zajrzałam do kalendarza BB na 2010r. 🙁 ) ale byłoby fajnie, gdybyś te dzisiejsze moje życzenia schował do szufladki i wyjął 18.VI. 😉 Ja Ci przypomnę, że masz je wtedy wyjąć z szuflady, dobrze ? 😀
Placku, a Ty nam nie zdradzisz daty imienin albo (roku przecież nie musisz zdradzać) urodzin ?
Dzieci mi zrobiły najmilszy prezent świąteczny, bo zostają aż do czwartku. 😆 😆
We Wrocławiu już bzy kwitną donosi mi kolega .. 🙂
Zgaga .. 🙂
Pepegor a gdzie jest ten cmentarz i jakie wyznanie?…
Zgago, imieniny Placka wpisane w termin wrześniowy (razem z Torlinem). A urodziny też by były, gdyby nie nasze gapiostwo ; przecież dwa lata temu jęczał jak potępieniec, że okrągłe, że cezura, że już tylko upadek ostateczny. A ja wtedy nie odnotowałam daty tej „rozpaczy”
Pepegorze, piękny cmentarz. W Tarnowskich Górach cały cmentarz był zaprojektowany tak, jak na 4 zdjęciu. Ostatnio byłam tam pod koniec lat „60” i może już wygląda zupełnie tak samo, jak we wszystkich zatłoczonych miastach.
Najpierw,rzecz jasna,zaległe życzenia dla Nemo,Jerzych i Wojciechów.
Smakowitych,sportowych i pięknych dni,tygodni,miesięcy i lat !
Ufff! Na trawienie popijam żurawinówkę na zmianę z mocną herbatą.
Może i dobrze,że Święta się kończą.Nie dosyć,że była Wielkanoc,to mieliśmy jeszcze po drodze imieniny Wojciecha,bo odwiedził nas na włościach,a dzisiaj podwójne urodziny u przyjaciół zakończone rewelacyjnym tortem czekoladowym.Ledwie zipię!
Rzeczony Wojciech,który wraz ze swoją małżonką i trojgiem potomstwa
spędzał z nami Święta przyjechał z bagażnikiem wyładowanym wszelaką
wałówką,w tym kiełbasami własnej roboty-wędzoną z dzika oraz białą.
Kiełbasy naprawdę znakomite,bo Wojtek jest w tej dziedzinie specem,
a poza tym kocha gotować i kocha jeść.Zatem sami widzicie,to było
właściwe towarzystwo na Wielkanoc.
Nasz kolega jest też zapalonym wędkarzem,a więc mój Osobisty Zapalony Wędkarz miał towarzystwo i spędził trochę czasu na rybach
(jeden kleń i jeden leszcz,zostały wrzucone z powrotem do wody).
Dzisiaj o 5.30,a zatem bladym świtem spotkali nad Bugiem bobra,którego mieli okazję obserwować przez dłuższą chwilę,w tym również sfotografować.
Jutro przewidziany dzień jedynie warzywno-owocowy.
U nasz na Bardzo Bliskim Wschodzie w moim ogródku jest jeden czerwony tulipan. Do kwitnących bzów ze trzy tygodnie , albo i więcej 🙁
Poza tym Kleofas usunął ze swojego blogu moje najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne. Za co on mnie tak nie lubi ?
Za to że przypomniałem mu że był chłopakiem z Nowolipek ( wejście od strony Kina Muranów) Ja się pytam czy to jest powód do nielubienia ? ( 🙂 )
Pyreńko, dziękuję. 😆 😆
Ja podebrałam sposób na chętne chodzenie moich dzieci do dentysty od mamy koleżanki, która „namawiała krasnoludki”, żeby zostawiały jakiś drobiazg za piecem (mieli kaflowe), gdy koleżanka będzie grzeczna u dentysty. Po każdej wizycie u dentysty (przez wiele lat) znajdowały w swoim pokoiku kredki, książeczki, płyty z bajkami a później (o zgrozo !) słodycze. 😯 😉
Cmentarz na Ślężnej – Sławek wie, ale jednak wszystkiego nie wie, bo u mnie ani jednego dudka nie ma.
Po drugie – Wojciechom także składałem życzenia, ale pianissimo – nie chciałem usłyszeć „Obcy jesteś, a życzysz”
Po trzecie – Pana Misia także nie przeproszę, nie dlatego, że nie jestem obcy, ale dlaczego muszę Mu dobrze życzyć dopiero w czerwcu?
Nemo życzyłem teraz – później będzie zbyt zarozumiała (nowa kamera), teraz jest skromną wieśniaczką – Carpe co się da, czas ucieka.
Po trzecie – To prawda, że jestem staruszkiem, ale nie zgrzybiałym. Nie mam jeszcze roczku, a zatem jęczenie dwa lata temu to zgrzebna propaganda. Nawet w zeszłym roku nie jęczałem – wyłem jak Sylwia Plath.
Także imieniny obchodziłem poraz pierwszy w życiu – dawali, smakowało, obszedłem 🙂
W Bobrze stałem, zanurzony po kolana w wojennych opowieściach Ojca.
„Tam był obóz, a w nim ja, ale ty masz skończyć studia i nikogo nie wieszać, rozumiesz?”. Surowy, bezwzględny ci taki był, Polak zresztą.
Xawerym życzę reformy alfabetu.
Alinie dziękuję za spacer po Wrocławiu, co prawda bez mego ulubionego mostka, ale darowanemu grodowi nie zagląda się w fosę.
U nas wybory tuż, tuż, nikt nie został jeszcze faszystą, ale to dopiero poniedziałek. Separatyści, rasiści i handlarze niezdrową żywnością już kiełkują.
mostku ? mosteczka? kładki? Przepraszam 🙂
Misiu – Ty z Kleofasem – Okoniem przypominacie mi b.stare małżeństwo: gadają ze sobą godzinami, dniami i nocami i nagle obrażeni na siebie siedzą każde nad swoją krzyżówką.
Jolinku, to cmentarz komunalny, tzn dla wszelkich wyznań i dla tych bez.
Założony ok 1905 r. z pierwszym w Hannoverze krematorium, umieszczonym w kompleksie bramy głównej. Przyznam szczerze, że byłem tam drugi dopiero raz i obleciałem dziś może jedną trzecią. Nie ma co gadać, w pierwszej linii to przepiękny park z nekropoliami. Z pierwszej wizyty pamiętam, że nigdzie nie widziałem takiej orgii w rododendronach. Dziś były rozkwitnięte dopiero wczesne gatunki. Na tablicy zaznaczono różne strefy użytkowania. Są też dość intensywnie obłożone strefy z urnami pod trawnikiem i centralnym pomnikien, albo łąki z zupełnie anonimowymi formami pochówku. Było też poletko wspólne, jakby spółdzielcze, z bardzo podobnymi pomnikami rodzinnymi wzdłuż boków czworoboku, a w środku tylko trawnik. Jest też wydzielona działka dla muzułmanów, ale tam nie byłem, bo jak zauważyłem to na planie, znajdowałem się akurat w zupełnie przeciwległej części kompleksu.
A leży to w dzielnicy Stöcken, ze trzy kilometry od zjazdu z A2 Hannover -Herrenhausen.
Kto lubi ten może zrobić przerwę w podróży.
Pepe. a widziałeś Cmentarz Centralny w Szczecinie? Podobne parkowe założenie z pięknymi dziwokątkami i drzewostanem, który po wojnie zadziwiał naszych leśników. Jakby tę bramę w hanowerskim podzielić, to wyszłoby rozwiązanie szczecińskie – brama wjazdowa osobno, a kaplica z krematorium (od paru lat znów działającym) kawałek dalej. Kurczę, może też się przejdę na cmentarz z aparatem…
A ja wymyłam dzisiaj wszystkie okna zewnętrzne i dwoje szklanych drzwi, tak mnie naszło 😯
Pogoda kooperowała, co prawda jest pochmurno, może nawet lunie, ale w domu i tak pojaśniało przez te okna.
Droga Pyro !
Ja to rozwodu z Kleofasem nie brałem .To on mię z blogu usuwa od dłuższego czasu. Co napiszę u niego, to on łapie za brzytwę i ciach, i już mię nie ma.
To on nie chce rozmawiać no przez ten, no telefon. Dwa lata z nim już nie gadałem.
A ja to proszę Pani we własnem odczuciu jestem niewinny jak lelija , albo baranek co to go małe dziewczynki noszą w koszyczku . Z mech ócz to dobroć tryska jak majowy deszczyk na co wzeszłą pietruszkę. Kogoś takiego jak ja nie lubieć?
Toż to jest niedopuszczalne!
No może z raz a może dwa razy ośmieliłem się dopuścić oceny historyczno literackiej dokonań niejakiego Kleofasa ( naźwisko i adres znane redakcji) w stylu „Poeta co to zawsze pamięta…”
A to wszystko przez to , że mię nerwy poruszył swoją niezbyt pochlebną oceną naszych narodowo prawdziwie polskich dokonań tu i ówdzie . Ja to jestem czasem Polak – Katolik i wytrzymać nie mogę jak ktoś nam nawrzuca do naszego tylko i wyłącznie ogródka. Nerw mię się wzbudza to i chlapnąć muszę. Ale delikatnie raczej . A on się dotknięty poczuł i kontaktować się więcej nie zamierza . Ale to nie tylko ze mną , tak mię się wydaje. Bo po raz pierwszy na blogu Pasenta wesołych jajków nikomu nie życzył.
Misiu – do Pyry też już nie dzwoni na dwugodzinną rozmowę pt „Nudzę się jak mops, nie mam co robić, to sobie z Tobą pogadam” Mówiłam, jak komu dobremu – chłopie, bo z torbami pójdziesz przez te pogaduszki, alimenty przyjdzie Ci płacić (w domyśle: jak się tyle pieprzy, to wcześniej, czy później płacić trzeba) – onże Kleofas, że nie szkodzi; koszt jednego hamburgera.
Figę mam , ale nie wiem, czy przeżyła zimę. Otulaliśmy. Marnie wygląda. Proszę, żeby odbiła.
Cmentarz szczeciński przepiękny. Gdyby nie to, że mam inne plany, leżałabym z przyjemnością 🙂
Bóbr miałam pod bokiem, przekraczałam wielokrotnie, powojennie.
Chyba mi już trochę przeszło przejedzenie, bo zjadłabym tort czekoladowy Danuśki 😉
Misiu, świadomie i głęboko oddychaj, pomaga 🙂
Lenie i Krystynie otwarcie i głośno zazdroszczę babciowania 😀
Haneczko,
wyczytałam, że fidze dobrze robi przycinanie – te gałązki, które najbardziej ucierpiały, śmiało przytnij. Trzymam kciuki, żeby odbiła.
Ja swoje muszę przesadzić do nieco większych doniczek – no tak, naczytałam się, jak dogadzać figom 🙄
Moje podobno zniosą temperatury *nawet* do -5C. Ha! To jest nic, u mnie każdej zimy trafi się parę dni w okolicach -20C i niżej, ryzykować w gruncie nie mogę.
Alicjo, przycięłam i czekamy 🙄
No i pogadały dziewczyny ciemną nocą ofigach.
Poranek był mglisty, a teraz chodzą po niebie stada baranków trochę wyzłoconych słońcem. Zapowiada się niezły dzień tylko z niezbyt wysoką temperaturą.
dzień dobry ..
a u nas się zapowiada cały tydzień ciepły .. zamierzam pozwiedzać Warszawę i okolice .. nic nie gotuję .. jem co dostałam na wynos ..
pepegor dziękuję za odpowiedź ..
Miś nie marudź .. sam prowokujesz to teraz nie płacz .. 😉
Wdech , wydech , wdech, wydech. I jeszcze raz to samo 🙂
Pomogło . A teraz do roboty . Miłego dnia życzę !