Jak toczy się świat (i smak)
Jakis czas temu zaprezentowałem w blogu fragment tekstu wybitnego polskiego uczonego i gastronoma piszącego wprawdzie po francusku, ale podkreślającego swoją polskość – Edwarda Pożerskiego herbu Pomian. Kilka ciekawych wyimków z prac Pomiana (pod takim nazwiskiem znają go Francuzi) przysłał Sławek – zaprzyjaźniony blogowicz mieszkający we Francji. Po raz drugi korzystam z translatorskiego talentu Sławka i zamieszczam dziś kolejny fragment książki zatytułowanej „Dobrze jeść, żeby dobrze żyć”, a wydanej w roku 1922. Wydaje mi się to sensowne, bo pokazuje dowodnie, jak zmienia się smak i gust kulinarny mieszkańców Europy. O ile mógłbym się zgodzić z opiniami Autora o kuchni niemieckiej czy angielskiej, o tyle zupełnie inaczej oceniam (a i – jak sądzę – część blogowiczów także) kuchnię Hiszpanii.
Dziękuję więc Sławkowi za wyrękę i zapraszam do lektury. A ja w tym czasie zajmę się zgłębianiem tajemnic przegrzebków, ucha morskiego, sercówek oraz badaniami nad wyższością mątwy nad kalmarem lub ostryg z Bouzige nad ostrygami z Bretanii. No i szukaniem odpowiedzi na pytanie zasadnicze: co ma litera R do ostrygowego smaku. Voila!
Kuchnie: niemiecka, angielska, hiszpańska
Obok kuchni francuskiej (…) istnieją specjalności narodowe, których wpływ na generalne tendencje kulinarne był skromniejszy. Jednym, jak kuchni niemieckiej, zabrakło oryginalności, inne, jak hiszpańska, funkcjonują tylko w lokalnym klimacie, inne w końcu, jak, angielska nie istnieją z punktu widzenia poszukiwań i subtelności smakowych.
Mimo wszystko, oddajmy jednak cześć Niemcom za ich wędzonki. Niewiele szynek może rywalizować z tymi z Westfalii. Kiełbasy z Frankfurtu eksportowane są w całym świecie. Biała, aromatyczna kapusta kiszona całkiem naturalnie towarzyszy tym konserwowanym mięsiwom, monachijskie piwa nigdy nie będą miały konkurencji.
Niemcy jedzą wielokrotnie w ciągu dnia; mogą tylko jeść źle. Mięsa są zawsze przegotowane, pławiące się w mocno i źle zagęszczonych sosach. Nie potrafiąc jeść artystycznie, chcieli jeść naukowo, to oni są inicjatorami tych wszystkich skondensowanych preparatów, które za małe pieniądze i w niewielkiej objętości oferują okropny i mało pożywny posiłek.
Klimat Hiszpanii nie służy długim posiłkom; masło jest często sfermentowane, oliwa mało rafinowana, tak więc hiszpańska kuchnia ma zawsze posmak, do którego obcokrajowcowi jest trudno się przyzwyczaić. Jednocześnie pija się w Hiszpanii wyborną czekoladę, je się pyszne i wonne owoce i narodowe dania z ryżu i ryb, Arroz – la Valenciana i Bacalao – la Visciana, mogą spodobać się turyście, który szuka nowych wrażen.
Kuchnia angielska jest po prostu prymitywna. Rodzajem angielskiej restauracji jest grill-room. Usadowiwszy się wysoko na taborecie, je się szybko wyśmienity plaster wołowiny, zachwycająco upieczony na ruszcie, z gotowanymi warzywami, popijając piwem, po które posłaliśmy kelnera do piwiarni naprzeciwko.
Kuchnia angielska istnieje, nie istnieje tylko angielska gastronomia. Trójnóg angielskiej sztuki kulinarnej stanowią: krwiste mięso, gotowane w wodzie warzywa i ciasto na łoju, gotowane w ręczniku. Niemniej jednak kuchnia angielska ma zasługę narzucenia całemu światu swojego sposobu pieczenia mięs na ruszcie i ogólnie pieczeni. Roostbeaf i beefsteaki zostały daniami klasycznymi.
Eduard Pomian
I co Wy na to?!
Komentarze
Pięknie witam. Taki już mój los, że ja mam dostęp do maszyny rano i najczęściej rano czytam to, co napisano poprzedniego wieczora i rano też piszę swoje ple-ple. Tak całkiem, to się z p. Pomianem nie zgadzam. Kuchnia niemiecka ma sporo niezłych wytworów, a kilka z nich weszło do światowej kuchni. I nie chodzi tylko o wędliny (i tak lepsze są litewskie i polskie) O golonkach pogawędziliśmy tu parokrotnie, a jeszcze pieczeń wieprzowa z kminkiem, sałatka kartoflana, gęś z jabłkami i sporo innych, w tym ciasta, pierniki, niektóre torty. Rzeczywiście najsłabszą stroną kuchni niemieckiej są sosy, ale kto mówił, że musimy stosować do niemieckich potraw niemieckie sosy? Z kuchni angielskiej bezsprzecznie najlepsze są mięsa „po angielsku”, ciasteczka imbirowe i łosoś z rusztu z brukselką. O kuchni hiszpańskiej wiem niewiele, ale kilka potraw tez sobie zdążyłam przyswoić (gazpacho, sos ayoli, szynka suszona, sałaty) Drodzy globtroterzy wiedzą o tym wszystkim nieporównanie więcej. I dobrze. Zawsze czegoś można się nauczyć. A teraz kilka refleksji do wczorajszych wpisów :
p. Andrzej Sz. – fajny pomysł. Podobny podawał kiedyś w tv ogrodnik angielski, przy wykorzystaniu starych opon do ciągników. I widziałam efekt zastosowany na wielkopolskiej wsi – na wybrukowanym podwórku stały sobie cztery grządki zbudowane z opon, ale jak…. Opony były nakładane na siebie w ten sposób, że były spiralnie względem siebie przesunięte (3). W ten sposób powstawało 9 przestrzeni łukowych, wypełnionych ziemią na różnej wysokości i dość duża okrągła grządka na wysokości ok 60 – 70 cm. Słowo daję, że całość aż kipiała od zieleni, kwiatów i warzyw. a i pielegnacja była bardzo ułatwiona, bo nie trzeba się było bardzo schylać. Najbardziej mi się podobały truskawki zwisające z bocznych „okienek”.
Pan Lulek – drogi Panie. Ponieważ produkcja takich likierów trwa co najmniej kilka miesięcy, to i pańska prohibicja zdąży się skończyć, a pije się to-to po kropelce. Filtrowanie przez flanelę (białą, żeby nie farbowało) jest sposobem b.starym i b.skutecznym. Sprawdza się lepiej, niż wata i bibuła filtracyjna. Sito na gar, na sito płat białej flaneli podwójnie złożonej, nalane to, co do filtrowania i zostawione w spokoju. Kiedy płynu na ustrojstwie ubędzie, to się dolewa. Wada – sposo wsiąka w materiał i jest stracone na wiek wieków.
Panie Piotrze
Myślę, że uwagi Eduarda Pomiana na temat hiszpańskiej kuchni zdezaktualizowały się wraz z upływem czasu. Klimat faktycznie nie służy długim posiłkom ale od czego jest wspólczesna klimatyzacja i urządzenia chłodnicze. Przyznam się, że na początku mej podróży przez Hiszpanię miałem obawy co świeżości podawanych w barach potraw tym bardziej, że serwują w nich głównie szeroki asortyment sałatek tapas i kanapek bocadillo. Jednym słowem najbardziej w gastronomii ryzykowna garmażerka. Po kilku dniach obawy prysły – podają potrawy świeże i bezpieczne! Przez 5 tygodni nie miałem najmniejszych niedyspozycji żołądkowych! Mało tego – woda w publicznych wodopojach, fontannach, źródłach smaczna i zdrowa. Nie wymaga gotowania. Zdecydowane smaki potraw odpowiadały mi. Były równie wyraziste jak klimat, krajobraz i charakter ludzi zamieszkujący półwysep. Intensywana słodycz ciastek, gorycz mocnej kawy, ostrość potraw wyraża emocje których doświadczają Hiszpanie i są to bliskie mi nastroje. Dodam, że moje smakowe poszukiwania zjednywały do mnie hiszpańskich towarzyszy podróży. Ci ludzie po prostu lubią dzielić się swoją kulturą, w tym kulinarną. Chętnie doradzają i pomagają wybrać coś specjalnego z jadłospisu.Pewnym mankamentem dla wymagającego turysty może być brud panujący szczególnie w wiejskich gospodach nastawionych na obsługę miejscowych: pety zadeptywane na ziemi, roje much, trochę lepko i smrodliwie. No i z pozoru ponurzy, zarośnięci faceci grający wiecznie w kości i karty. No ale mnie to nie raziło bo dodawało wyrazistego klimatu wędrówce. Po prostu lubię takie chwile.
Pozdrawiam
W trakcie porannego spaceru zahaczyłem o tutejszy ryneczek. Dwa razy w tygodniu zamykają ulice miedzy skrzyżowaniami. Tam ustawiają sprzedawcy samochody, budują stragany i odbywa się sprzedaż od 8.oo do 14.oo.(raz znalazłem się tam parę minut po zamknięciu i transakcja nie doszła do skutku pomimo, ze znajomy pochodzi z Anatolii, przepraszał i tłumaczył, ale kasa wybija datę i godzinę i może być to kontrolowane. Dzisiaj uwagę moja zwrócił rabarbar…. Powrócił smak sprzed lat. Tak przyrządzony konsumowałem jeden jedyny raz. Było to w pobliżu Tarify, w regionalnej knajpie, podawane przed posiłkiem, bez zamówienia. Uprzyjemniało czas w oczekiwaniu na posiłek. Zrobione podobnie jak oliwki. Oliwa, ocet winny, czosnek oraz cukier, sól i inne przyprawy były wyczuwalne. Rabarbar rozpływał się na podniebieniu. Parokrotnie próbowałem zrekonstruować tę przekąskę , lecz rezultaty tego przedsięwzięcia nie zasługują na pisanie o tym. Zjeść by się zjadło.
Podobnie jest z miętówka. Na wyspie Sal, nie filtrowano tego płynu przez flanelki. Alkohol pędzono z trzciny cukrowej i dodawano do niego wyciskaną limonete, obraną w jednym kawałku skórę zobaczyć można było dopiero, gdy dno flaszki wyschło. Mętny był ten roztwór (nazywano to grogue), a ja po nim również. Smakował do tego stopnia, ze zapragnąłem to podrobić. Znajomy dostarczał spirytus po cztery euro butelka. Zdziwiony byłem ceną, ale eksperymenty trwały w najlepsze, do momentu, kiedy uświadomiłem sobie, ze ten ów znajomy mógłby któregoś pięknego dnia resztę należności odebrać w naturze. Na myśl o tym dostałem dreszczy, ze posmarowałem ciało rozgrzewająca maścią. W moim przypadku to pomogło.
Alicjo, jeżeli mogę Tobie radzić, to tylko skandal nie smarowanie. Skandal i to pisany przez duże S.
Ogłoś np. ? ?Jestem pierwszą córką Andy Worhola?
Media same się do Ciebie zgłoszą. One potrzebują sensacji.
Pozdrawiam wszystkie łakomczuchy.
Saison
La saison des huîtres plates va de septembre ? avril (les mois en ? r ?). C?est de l? que vient le mot ? huître ? en français. Il s?agit au total de huit mois contenant la lettre ? r ? : huit ? r ?. Au cours de la période du frai, de mai ? ao?t inclus, on ne trouve pas d?huîtres plates sur le marché. Les huîtres de Zélande sont, quant ? elles, disponibles toute l?année.
niestety a z akcentem tu nie chodzi, apostrofy tez niechetnie, stad te pytajniki, ale za to juz wiemy, co z tym R w ostrygach
Slawek,
peut-etre il est bon traduire son commentaire !!!!!
Ici sont aussi les personnes qui ne connaissent pas le francais!!!!!!!!
Ana.
niektorzy jednak sobie niezle radza, ale to bylo glownie dla Pana Piotra, zeby przestal juz szukac, no i z lenistwa wrodzonego, jednak po slusznej uwadze i coby demokracji stalo sie zadosc czynie probe: sezon ostrygowy trwa od wrzesnia do kwietnia ( te miesiace w jezyku francuzkim zawieraja R w pisowni ), w okresie „tarla”, a wiec od maja, do sierpnia wlacznie, plaskie ostrygi nie sa dostepne na rynku, te z Zelandii (Nowej?) mozna dostac przez caly rok, ot co
Ktory to rok wydania ? 1922 ? A wiec 85 lat temu….
Dzisiejsza kuchnia jest do bolu zglobalizowana. Triumfalnie wkraczaja na lokalne stoly produkty i dania, ktore kilkadziesiat lat temu nie byly znane. Zmienilo sie rowniez podejscie do dietetyki jako takiej, a wiec uwagi Pomiana tracaja myszka na odleglosc.
a co? myszka nie czlowiek? owszem tez uwazam, ze Jego niektore opinie, raczej wsteczne i degradujace, np. kuchnia hiszpanska, ale to juz z naszej perspektywy, chlop i tak niezle pojezdzil, i pisal o tym, co widzial, do tego dochtor i dietetyk i niejednemu doradcy z kolorowych magazynow dla… na dzien dzisiejszy dobrze by zrobilo wiedziec, tyle, co Pomianowi dane bylo. Oj chyba sie zawezme i podesle jakis mniej tendencyjny kawalek, bedzie mniej zabawny, ale za to z wysokosci autorytetu, ktory nawet po 85 latach nie stracil na aktualnosci