Kraina wina ale i jabłek oraz specku
Oczywiście wiadomo, że mowa o Południowym Tyrolu zwanym też z włoska Alto Adige. Ostatnio znowu miałem z tym regionem do czynienia. I to bez dalekich podróży. W Warszawie przy ulicy Burakowskiej jest jedna z najmodniejszych i najlepiej zaopatrzonych winiarni w stolicy. To Wine Bar i sklep Roberta Mielżyńskiego. Tu też wylądowali po przylocie do Warszawy szefowie konsorcjum winiarzy oraz eksporterów produktów spożywczych Alto Adige. A towarzyszył im Robert Makłowicz, którego miłość do tego regionu Włoch absolutnie predestynuje go do pełnienia funkcji ambasadora łakomczuchów objadających się jabłkami, speckiem, zuppa d?orzo i popijających te przysmaki winem lagrein. Wszystkie te warunki zostały spełnione a Robert w dziesięć minut opowiedział barwną i zawiłą historię Południowego Tyrolu, wkładając w tę opowieść tyle zapału i egzaltacji, że nawet nieprzekonani dotąd do uroków północnych Włoch wyszli z Wine Baru jako zagorzali ich miłośnicy.
Norbert Niederkofler w swojej kuchni
Sam do nich należę od czasu wizyty w Dolomitach i zawarcia znajomości z Norbertem Niederkoflerem ? najwybitniejszym, nie tylko w regionie, kucharzem. Lagreina zaś jest winem, które ciepło wspominam a od teraz będę mógł je spokojnie kupować, bo idą liczne jego transporty do sklepów i winnych barów Warszawy oraz kilku innych miast Polski. I wprost wierzyć się nie chce, że w tym ostrym górskim klimacie można uprawiać winorośl i robić wielkie wino. W dodatku jest tam zaledwie 125 producentów a ich winnice zajmują 5300 hektarów co stanowi 1 proc. winnic Italii.
Lagrein – pyszne wino z górskich winnic
Jest jednak inny produkt, w którym Południowy Tyrol stanowi potęgę. To jabłka. Zbierają ich tu rocznie 1 milion ton (Polska potęga jabłczana zbiera dokładnie dwa razy tyle). I są to owoce znakomite. Ciekawe jak wypadną w konkurencji z naszymi gdy zaczną napływać do polskich sklepów. Sady zaś zajmują w tym regionie aż 18 tys. ha, które są własnością 18 tys. sadowników. Wysyłają oni swoje jabłka do 25 państw.
Robert Makłowicz zaś żałuje, że tak wiele wspaniałych owoców marnuje się (myśli o jabłkach wysłanych i zjedzonych przez mieszkańców reszty Europy), gdy przecież można by zrobić ze wszystkich wspaniały tyrolski trunek: mocną wódkę.
Komentarze
Dzień dobry.
Opisywana kuchnia jest bliska jakoś gustom Pyrowym, bo i białe wina i wędzonki i gęsto wykrzystywane w kuchni borowiki, o innych specjałach nawet nie mówiąc. Dobrze, że Gospodarz był, zjadł, wypił, opisał i teraz tropi wpływy tej kuchni u nas.
Słonecznie, świat jest piękny piesek wychorował łakomstwo do reszty i wesoło kręci ogonkiem, Młodsza walczy z odkurzaczem, Pyra proodukuje papierosy na dzień bieżący, na obiad będą warzywa z woka z kiełbasą podsmażaną, na koniec dorzucę do tego misz-maszu resztę wczorajszego ryżu z ziołami. Całość zaprawiona przetartym pomidorem z półkieliszkiem wódki ziołowej, gorzkiej i 2 łyżkami zielonego pieprzu z zalewy.
Przez te moje remonty osiągam rekordy w przygotowaniach pełnowartościowego ciepłego posiłku w 20, no 30 minut.
cecb – no i co to znaczy?
Jak daleko do końca Pyro?
Pan Makłowicz niechaj nie marwi się marnotrawstwem owoców. Starczy i na mocny tyrolski napój.
A szarlotki, placki z jabłkami, pieczone jabłka to co? Wykonałam dwa dni temu eksperyment: wydrążone jabłka nadziałam miąszem z passionfruit`ów i zapiekłam. Palce lizać!
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Do końca, Echidno, to jeszcze z miesiąc. Teraz moje Dzieci doszły do wniosku, że trzeba w kuchni zdjąć kaloryfer i zawiesić taki nowoczesny wysoko na ścianie – czyli znowu kucie, spawanie itd w przyszłym tygodniu. Staś przychodzi po pracy, czyli czasu efektywnego jest niewiele; Ania czeka na dwa przelewy na konto i stoi z zakupem podłogi do mojego pokoju i może starczy i na duży pokój – i tak to się wleeeecze.
Temat poruszony przez Gospodarza jest „zaistne” bardzo istotny, tez dziwie sie bardzo, ze w Polsce jablka sie marnuja i nikt, nawet zwolennicy alkoholowi, nie robi z nich wodki. Ludziom kojarzy sie pomysl ten (jabka zwasze byly tanie i dostepne, wiec raczej w pogardzie) ze zwyklym „jabolem” a np. skrzetni Francuzi zbieraja wszystkie, nawet te podgnile i od wiekow maja markowy alkohol.
Dorotol – nie musisz holować subtelnej profesorowej?
Nie maja kartkie co maja robic i basta.
Tłumaczenie wpisu Doroty :
Nie. Mają kartkę, co mają robić i basta!”
Trunek jbłkowy, to dla mnie przede wszystkim calvados 🙂
Ale ja tu w innej sprawie.
Ludzie, bardzo proszę oddajcie serce Beacie Kempie
Moje rozpaczliwe wołanie ma na wskroś egoistyczną motywację. Nic mi do serca tej pani. Ale ona uparła się śpiewać w różnych miejscach Najważniejszej Polski: zabrałaś serce moje a telewizornie z uporem to pokazują 👿
A mnie od wokalnych produkcji, jej serce niestety mnie nie rusza, uszy więdną. Toteż proszę uniżenie oddajcie kobicie serce co bym mogła spokojnie zająć się polityką 😥
Pyro, ja sie upieram przy „kartkie” patrz slownik gwary warszawskiej
Dzisiaj zostalem wpowadzony w arkana sztuki pozbywania sie bezskorupowych slimaków. Zapukala do drzwi sasiadka lat okolo 5 i spytala czy mam troche soli do odstapienia. Oczywiscie odpowiedzialem pytajac o ilosc. Dobry kubek. Moze byc morska, jeszcze lepsza Po chwili wyjasnilo sie. ze zlapane slimaki zasypuje sie sola która wyciagago z nich wode i koncza zywot.
Drobna ogrodnicza makabra przed drugim sniadaniem.
Smacznego i bezplatna zgoda na rozpowszechnianie
Pan Lulek
Dorotko, drogiazg z kartą; o kropkę chodziło. Bez tej kropki musiałam sobie zdanie powiedzieć na głos, żeby sens do mnie dotarł.
Jotko – jakby mnie się w sztabie wborczym trafił taki kwiatuszek , jak śpiewająca Kempa, to też wykorzystywałabym bez umiaru.
dzień dobry … dziś pospałam sobie i mam dobry humor .. 🙂
Małgosiu słyszałam jak grają boja wyżej mieszkam a przede mną niskie domy … 😉
No i w tym wasnie sek, calvados to owszem…polski jabcol nie. Polski chlop byl biedny i nie mial mleka krowiego dla dzieci ale nie wpadl na pomysl trzymac koze , gdyz to obciach. Podobne mantalne nastwienie bylo do takiego taniego owocu jak jablka. Calvados to nic innego jak nazbierane z blotnistej ziemi, polzgnile jablka z robaczkami, z pesteczkami i moze nawet grzybkiem, ktore wwala sie do kadzi i czeka na cidre a potem robi sie z tego wodecznosc.
Panie Lulku, skoro Pan jestes na czacie to przyznaj sie Pan, ile sadow sasiedzkich oczysciles z „opadow” w celu uskutecznienia wodecznosci.
Odwadnianie ślimaków 😯 Metoda brutalna, tak samo działają niebieskie granulki 🙄 Jedna pani profesor od ślimaków zapytana o sposoby ich zwalczania, możliwie humanitarne, zaleca zbieranie ich do pojemnika i… zamrażanie 😎 Slimaki myślą, że jest zima i zapadają w sen i w tym śnie zamarzają na śmierć 😎 Po 2 tygodniach w zamrażarce na pewno już nie ożyją.
Inna metoda, brutalna, ale bez długich męczarni, to nożycami na pół…
O, wyszło słoneczko 🙂 Od 2 dni było szaro i ponuro, co chwila deszcz 🙁 Dziś ma być tak samo i temperatura w porywach +19 🙄 a tu słoneczko…
A co z tymi chinskimi kaczkami, co to podobno zżerają i tyją/
Pyro,
kaczki, owszem, ale trzeba im dać utrzymanie i dach nad głową przez resztę roku, kiedy są bezrobotne.
Kaczki są indyjskie.
Te kaczki żrą ślimaki i znoszą do 150 jaj rocznie
Robic wódecznosc z bezskorupowych slimaków to chyba nie to. Zreszta przestalem pedzic zostawiajac pole dla nauki mlodziezy i ewentualnych dzieci jakiejs osoby duchownej. Cos mnie tknelo i odnalazlem nagranie tanca umierajacego labedzia. Piekne malutkie szczuplutkie pieknosci tancza na pointach u ich stópek ten labadz. Przygladam sie i oczom nie wierze. Te role przejal osobiscie Brzucho. Jako ukryty przed oczami publicznosci wcinal takie peto kielbasy, ze hej.
Oto co potrafi wyczarowac sztuka.
Pan Lulek
I jeszcze nie należy ich trzymać bez możliwości kąpieli 🙄
Mogę sobie jednak wyobrazić niewielki zakład usługowy hodujący te kaczki, a w sezonie wypożyczający za opłatą ludziom z ogrodami na kilka dni po 4 ptaki.
Pyro,
w Austrii podobno są takie, ale mają przeciwników, bo kaczki też mają swoją psyche i nikomu na przykład nie przyjdzie do głowy wypożyczać swojego kota, aby komuś wyłapał myszy 🙄
ale kuchnia, mucha nie siada…
cicho,czysto, schludnie…
uczcie sie polacy!!!
Poza tym na noc trzeba je chronić przed kunami, a jeśli się ma ogrodowy stawek tzw. biotop, to też go trzeba chronić, bo kaczki w pierwszym rzędzie go zrujnują wyżerając wszystko co żywe i fajdając bez opamiętania 🙄
To już prościej nożycami…
Nemo, owszem wypozyczylam raz swojego kota do wylapania komus myszy, ale ten ktos okazal sie poprostu chamem, uwazal, zek kot to ma wtranzalac myszy i nie dal mu przez tydzien nic z kociego do jedzenia, choc zostawilam puszki, wywali tez kota do jakis odleglych zabudowan, gdzie kot mial wlasnie pracowac. Kot chodzil jak opentany, glodny i wyjacy.
Wyobrażam sobie Ciebie nemo jak z ogromnymi nożyami ganiasz po ogrodzie tępiąc ślimaki beyskorupkowe tzw slugs (u nas).
Ale uważaj, uwazaj …
p://www.horrordvds.com/reviews/n-z/slugs/slugs_shot3l.jpg
E.
O, nie wskoczyło …
http://www.horrordvds.com/reviews/n-z/slugs/slugs_shot3l.jpg
dorotol –
pokojowego, karmionego frykasami kota do wyłapywania myszy?
Toż to jak wół do karety. Pociągnąć pociągnie ino co z tego!
Koty nie łowią myszy z głodu!
Echidna, moje koty pokojowo/kanapowe maja jednak lowczy drang, gdyz Pikusinski spedza czas (jak jestesmy na wsi) na dzialce sasiada i poluje razem z sasiadem na krety, wprowadza tez wszelakie mlode kociaki w arkan sztuki lowienia, Mikolajek natomiast dba o rodzine i przynosi myszy w prezencie do domu.
Echidno,
z takim atakiem oczywiście się liczę i dlatego w ogrodzie zawsze noszę rękawice i jestem zaszczepiona od tężca 😎
Porządny kot dba o rodzinę jak dorotowy Mikołajek i chętnie rewanżuje się za smakołyki, którymi jest karmiony na co dzień 😉
W petersburskim Ermitażu mieszka i pracuje kilkadziesiąt kotów, ale są one regularnie karmione i pielęgnowane przez personel muzeum.
Ide na rynek, marza mi sie prawdziwe truskawki, naslonecznione, nienadgnile, niewysuszone w transporcie. Szkola trwa do 7 lipca i jak dotrzemy do Polski to bedzie po truskawkach, co roku mam niedobor tych owocy.
o koty to zapytajcie najlepiej jarka;
u mnie dzisiaj szczawiowa z jajem + czeski pilsner
Dziędobry na rubieży!
Jakieś makabry mnie prześladują… okropeczny sen miałam ze zwłokami najbliższej rodziny w roli głównej… Podejrzewam, że to skutek – nie przejedzenia się, o nie – poczytania powieści nadesłanej do naszego wydawnictwa przez jakąś panią. Powieść nazywa się „Prosektorium”, no i właśnie. Obfituje w realistyczne opisy czynności z zakresu tzw. (przez tę panią) tanatopraktyki. Pewnie jest coś takiego, ale czytać o tym przed nocą… 👿
Co do ślimaków, to sposób z solą owszem, zastosowałam, raz. Kiedy zobaczyłam, co się dzieje ze ślimakiem, powiedziałam sobie: nigdy więcej. Nemo patent z nożycami stosuję, oczywiście niechętnie, ale bez litości. Granulki, niestety, również. Tych ślimatych choler jest tak wiele, że zjadłyby mi wszystko. 👿
Nemo, kochana, tylko błagam, nie pisz dokładnie, co granulki robią! Bez nich ani rusz, a jeszcze by mi się wzbudziły wyrzuty sumienia… Niech się dzieje co chce… pod liśćmi.
Dla zainteresowanych tanatopraktyką z przyległościami polecam serial „Six feet under” 😎
W samoobronie – nie oglądam horrorów (mogę czytać, choć niechętnie), nie czytam naturalistycznych opisów tortur, czytywałam co prawda w ub r wyniki sekcji zwłok, ale one są zupełnie wypreparowane z wszelkiej makabreski, jak ich preparaty utrwalone w kostce parafiny. Na tej samej zasadzie nie czytam opisów eksterminacji tego czy tamtego ludu, obozów zagłady, gułagów itp. Kiedyś czytałam, uczyłam się tego – wiem i już nie muszę.
Pyro, ja dokładnie tak samo. Jako młoda dzieweczka i potem kobieta przerobiłam kacety, gułagi, pawiaki i całą resztę, a teraz ani mi się śni wracać. Wiem, co mam wiedzieć, a uwagę skierowuję ku kwiatkom i Mozartom…
http://www.youtube.com/watch?v=df-eLzao63I&feature=related
Ot, co.
🙂
Nisiu,
sama dobrze wiesz jak działają 🙄 Jeśli nie odczuwasz satysfakcji widząc rano srebrzyste ślady ślimaczego śluzu wokół cennych roślinek i wyschnięte zewłoki, to nie możesz stosować granulek ze spokojnym sumieniem. Osobiście jednak nawet wśród najwrażliwszych przyjaciół przyrody nie znam takich, którzy by w chwilach desperacji nie złapali za pudełko z granulkami 🙄
To andante u nas bardzo chętnie bywa grane na pogrzebach…
@nemo:
bo nie znasz mnie…
ja co rano z wiaderkiem i szczypcami, he,he…
p.s.
ale gdybym mial tak hektar ogrodu…
Wracając do tematu, to zuppa d’orzo jest świetnym krupnikiem. Podobnym do szwajcarskiego specjału czyli Bündner Gerstensuppe.
Orzo = Gerste = jęczmień
Byku,
a co robisz z zawartością wiaderka?
W moim ogrodzie wieczorami buszuje jeż, ale on się chyba brzydzi tymi hiszpańskimi nagusami 🙄 Odkąd wiem, że bywa, unikam granulek, ale nożyce są w użyciu prawie codziennie.
ruczaj biegnie niedaleko…
Rozumiem, spławiasz do morza 😉
Dzien dobry. Makabryczne tematy w sam raz na moje samopoczucie – shoot me 🙂
Wojciech czy Robert Mielzynski?
rybki sie ciesza!
i mysle, ze to lepiej niz chemia…
choc trace w ten sposob nie jedna truskawke.
p.s.
nie jedna – razem czy oddzielnie?
Razem – w tym przypadku.
… Chyba że znowu chłopcy zmienili gramatykę. Niektóre zasady obecnie obowiązujące urągają logice.
@nisia:
bolszoje spasiba;
co sie z ta gramatyka nie wyprawia!
ale to wszedzie, nie tylko w polskim(jezyku).
Listonosz był w Helwecji
Witam na czacie! Truskaweg nie nabywszy, byly takie wodnisto – bezplciowe. Na ulicy krecili „integracyjny” film, na planie wlail Turek Araba po mordzie i wyji jaki straszne rzeczy. Idac dalej stwierdzila, ze powstaja jak grzyby po deszcz towarzystwa kulturalon-integracyjno-socjalne itdddddddddddd., w jednym z nich proponowali ksiazki uzywane i nie, wiec mam teraz:
Grass „Das Treffen in Telgte” – nie zaszkodzi
Szczypiorski „Die schöne Frau Seidenman” – mam swoja ale Szczypiorskiego nigdy nie jest za duzo
Juan Carlos Onetti „Das kurze Leben”- malo czytany a dobry autor
Guy de Maupassant „Bel-Ami” – dla przyjemnosci
i przewodnik po berlinskich knajpach
uffffffff byk na byku, przepraszam czatownikow
Onettiego nie znam, a „Bel – Ami” należal kiedys do moich ulubionyh książek. Jak Boga kocham; nie wiem dlaczego. Szalenie mi się podobało wnętrze magazynu „wszystko dla pań” – nieszczęsne kobiety w rękach szatana zakupów, opis koronek kaskadami zrzuconych z sufitu , wachlarzy malowanych i inkrustowanych macicą perłową, jedwabiów i chińszczyzny modnej wtedy niesłychanie. Pamiętam, że cała (jakże wszak ważną) część poświęconą wyzyskowi pracownic, działalności dobroczynnej itd przez jakiś czas skrzętnie pomijałam. Trochę trwało zanim doczytałam nieczytane.
…donosze jeszcze, ze wlasnie wydoilam i nakarmilam kroliczke a na boczku, czyli „nebenbei”, gotuje szeroka zielona fasole
Byla jeszcze do wziecia ksiazka Fallaci pt. Mezczyzna ale nie mam roweru to po co mnie ona.
U mnie na obiad był szpinak z czosnkiem, ziemniaki z koperkiem, hamburger z wołowiny ze świeżej dostawy od chłopa, sałata z lubczykiem 😉
Na dworze znowu ciemno i ponuro, pogoda dla ślimaków 🙁
„Wszystko dla Pań” to chyba Zola napisał?
E.
Placku,
czy można coś zrobić dla poprawy Twego samopoczucia? Poza zastrzeleniem, oczywiście 🙄
Au bonheur des Dames
Zola
nemo –
wiem, pytanie skierowałam do Pyry boć wnętrze magazynu jaki wspomina to nie z ?Bel-Ami” Guy`a de Maupassant`a. ?Bel-Ami” to inna zupełnie bajka.
E.
Echidno,
wiem, że wiesz. Tylko potwierdziłam 😉
nemo –
nadal mnie bawi widok Ciebie z olbrzymimi nożycami, pośrodku ogrodu i w ogromnistym kapeluszu ze słomy, z jakimiś polnymi kwiatkam przy rondzie. Taki obraz widzę oczyma wyobraźni. I zupełnie nie wiem skąd ten kapelusz.
E.
A już zupelnł zagwostkę stanowią znaki zapytania jakie wkradły się – podstępem, paskudy!
E.
Pogoda bardzo ładna, świeci słońce i w związku z tym truskawki także są smaczne. Co do jabłek, to nadal są to moje ulubione owoce, zwłaszcza zimową porą. Rzeczywiście zbyt dużo jabłek marnuje się, ale też trudno je wykorzystać, kiedy nie ma przepisów prawnych umożliwiających produkcję alkoholu w małych przydomowych przetwórniach. A przecież ile mogłoby być alkoholi – produktów regionalnych . Tymczasem monopol państwowy trzyma się mocno.
Ślimaków u mnie jest niewiele, za to grasuje jakiś niewidoczny szkodnik, który wygryza małe dziurki na listkach młodych roślin m.i. na jarzębinie i irdze. Nie miałabym dla niego litości, ale on jest sprytny, zjada ile chce i sobie gdzieś idzie. Rośliny są jeszcze bardzo młode i może im to zaszkodzić.
Kapelusz mam, nożyce jednak są zaledwie średniej wielkości, bo to jednak precyzyjny zabieg chirurgiczny, a nie cięcie gałęzi sekatorem 🙄
O jak dobrze, spaceruja sobie ulicami Paryza a o 15,30 zaczyna sie: The Jazz Singer, USA 1927 czyli robota na dzisiaj lezy
Ale ja je widzę gargantuicznych rozmiarów. Pewnie dla kontrastu.
Jasne, że macie rację Panienki. Zolę okradłam. Tak, czy siak mogę zgonić na sklerozę. Wszystko inne jest świętą prawdą.
Dwie piątki i dwadzieścia jeden. Ładne.
Właśnie dowiedziałam się, że Pluton nie jest planetą. Tak zadecydowano.
Zasmuciło mine to – poczułam się ograbiona. Z planetarnej wizji.
Czy ta decyzja jest ostateczna? Bo ciągle były jakieś wątpliwości…
Decyzja planetarna jest nieodwołalna (kongres w Pradze) ale nie całkiem. Żeby pocieszyć Amerykanów (Pluton to jedyna planeta przez nich odkryta) wprowadzono pojęcie „[planeta karłowata” Pluton jest właśnie taką, a zaraz potem stwierdzono, że w Pasie Kuippera jest ich więcej, w tym dwie większe od Plutona.
Biedni Amerykanie! Co oni teraz poczną? 😉
W Katowicach klarcia świeci że az miło 🙂 A w ogrodzie czekają poziomki …
To wszystko przez to, że taki mały. A jego księżyc niewiele mniejszy (ok. 2 razy). Pal diabli kto go odkrył – nie ubliżając odkrywcy – ale żeby zaraz
karzełek?
Pani astronom powiedziała: „ogórek, pomidor i tak wszystko jedno, warzywa”. Po pierwsze pomidor to owoc, po drugie taką przykrość mi zrobić?
Ponoć Pluton to ulubiona planeta, ooops .. karzełek dzieci i młodzieży.
I pies 😉
Bodaj was rozstrzelał pluton
jak powiedział Izaak Niuton.
(Tuwim)
Niech to mucha beri-beri,
jak rzekł Dante Alighieri.
Buw zdorow, a w kinci pomer,
jak powiedział stary Homer.
Więcej chwilowo nie pamiętam.
😆
Chcesz być piękna, bywaj naga
Jak mówiła młoda Szlaga!
czy to pies czy to bies
czy może Monika S.?
Wyprostowalem swoje wegierskie bogactwa i opowiem Wam cos z dziedziny medycyny stosowanej. Nie wszystkim jest zapewne wiadomym, ze wegierska specjalnoscia jest przywracanie paniom wianuszka niewinnosci metoda cerowania. Jakas pani zapomniala sie odkladajac sprawe na potem.
Pan lekarz jako warunek postawil rozmowe z kolejnym adoratorem. W otwartym tekscie zlozyl mu gratulacje z argumentacja, ze on jest lekarzem a nie krawcem i w ogóle jest zbyt pózno, w strefie karalnej.
Zagrano Mendelsohna. Malzenstwo jak na razie dorobilo sie trójki dzieci.
Oto co znaczy znalezienie kompromisowego rozwiazania.
Pan Lulek
„Bukiety wiejskie, jak wiadomo,
wiązane były wzwyż i stromo” ?Tuwim?
I własnie dostałam taki tuwimowsko – wiejski bukiet. Wiecheć jest okazały : z jaśminami, chabrami, jakieś trawy w tym poprzetykane, kilka gałązek dzikiej róży; pachnie, rozpycha się wizualnie, przyciąga wzrok. Wiem, że długo nie postoją, są nietrwałe, ale takie wdzięczne. Miło popatrzeć.
9911
Razem dwadzieścia.
No i co?
I nic.
Żelazny Kanclerz spojrzał na dół.
Kto jest ten pan, co się tak nadął?
Jest to – powiedział Alter Fritz –
Pan Hitler.
– No i co?
– I nic.
A to nie pamiętam czyje wierszydełko.
Dzień jest wierszydełkowy.
Patrz, Kościuszko na nas z nieba! –
raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko,
i się zwymiotował.
To też niepamiętamczyje.
Jak wiecie nie zawsze odbija mi literka „z”, a przecież już ktoś napisał o tym fraszkę (też nie pamiętaqm kto)
Raz z wypadło mi z maszyny;
kląłem wię na nią pół godziny,
a ona na to :
„Cego klnies?
Nie cyń wiatru.
Jeśli nawet leciutko seplenię,
to pis stuki
pod aktorów
do teatru”
Może to był Marianowicz?
Nisiu! K.I.G.
No właśnie! Wiedziałam, ale zapomniałam!
Fala na morzu groźnie prycha,
dzielnie na dziobie stoi Cichal.
Lepiej się schowaj, nasz Cichalu –
wlecisz do wachy i po balu!
Chłe, chłe, chłe.
Nisiu, apel widać za późno, albo wpadł albo „sjeli kuka”
Nisia/Cichal
Naga. . .
Naga – to ona nie była wcale,
Miała pończochy i korale!
(Jan Sztaudynger)
Brak wymagań
Nic od kobiety człowiek nie wymaga –
Może być naga. . .
(Jan Sztaudynger)
Pomsta nieba
O pomstę do nieba woła,
Gdy on nic, choć ona goła.
(Jan Sztaudynger)
Pozuj mi!
Ujrzeć ją nagą chęć we mnie najszczersza,
Podszedłem: Proszę, pozuj mi do wiersza.
(Jan Sztaudynger)
Boska komedia obywatela Dante
Wiódł ją do czyśćca, wiódł ją do nieba,
A nie do lóżka, tam gdzie potrzeba.
(Jan Sztaudynger)
Pewna pani na Marsałkowskiej
kupowała synkę z groskiem
w towazystwie swego męza, ponurego draba;
wychodzą ze sklepu, pani w sloch,
w ksyk i w lament: – Męzu, och, och!
popats, popats, jaka strasna zaba!
Mąz był wyzsy uzędnik, psetarł mgłę w okulaze
i mowi: – Zecywiście coś skace po trotuaze!
cy to zaba, cy tez nie,
w kazdym razie ja tym zainteresuję się;
zaraz zadzwonię do Cesława,
a Cesław niech zadzwoni do Symona –
nie wypada, zeby Warsawa
była na „takie coś” narazona.
Dzwonili, dzwonili i po tsech latach
wrescie schwytano zabę koło Nowego Świata;
a zeby sprawa zaby nie odesła w mglistość,
uządzono historycną urocystość;
ustawiono trybuny,
spędzono tłumy,
„Stselców” i „Federastów”
– Słowem, całe miasto.
Potem na trybunę wesła Wysoka Figura
i kiedy odgzmiały wsystkie „hurra”,
Wysoka Figura zece tak:
– Wspólnym wysiłkiem ządu i społeceństwa
pozbyliśmy się zabiego bezeceństwa –
panowie, do góry głowy i syje!
A społecenstwo: – Zecywiście,
dobze, ze tę zabę złapaliście,
wsyscy pseto zawołajmy: „Niech zyje!”
Wiersz dla sepleniących „Strasna zaba” K.I.G.
Apawski limeryk
Apaw fraszki „nagie” Jana S. wspomniała
Które to czytała kiedy była mała
Teraz chociaż duża
też się w nich zanurza
A może by się nago pokazała…?
kod 1a1c
Oj, popatrzcież, jaką ja mam dziurawą pamięć. Toż tę „zabę” znam na pamięć, a dopiero Echidna mi ją przypomniała. I fraszki Sztaudyngera też – nie wszystkie, ale sporo. I Konopińskiego i złote myśli Leca. Skąd te dziurki w głowinie?
Bukiety wiejskie, jak wiadomo,
Wiązane były wzwyż i stromo.
W barwach podobne do ołtarza,
Kształt serca miały lub wachlarza
Albo palety. Z niej to, kwietnej,
Kolory brał bohomaz świetny,
Rafael Rawy i Studzianny,
Kiedy ku czci Najświętszej Panny
Malował uczuć swoich kwiaty
W tonacji bladej, choć pstrokatej.
„Kwiaty Polskie” J. Tuwim
Mała mi się podobała
Już marzę o jej upadku
A wtem ona cmok mnie w rękę
Bardzoście przyjemni dziadku
A to czyje? Bo pamięć mnie zawodzi.
Rzucam Was ludzie – to się zdarza! =-
i zapierniczam do lekarza…
I na dobranoc mój ulubiony Boy. Żeleński Tadeusz.
Długą dyskusję z durniem dorzeczna Dorota
Wiodła, co jest ważniejsze, czy miłość, czy cnota;
Tymczasem się ściemniło; gdy weszli rodzice,
W dłoniach durnia dostrzegli Dorotę dziewicę.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna – prawie że śpiąca królewna
Psiak musiał jednak podreptać do lekarza. Coś jest z nim niedobrze. Nie wytrzymywał dzisiaj dłuższego spaceru i pokładał się po drodze. Młodsza z nim wróciła i zaraz poszła umówić wizytę. Weterynarz się przejął – opiekuje się Radziem od początku, kazał zaraz przyjść. Poszli, a ja się denerwuję. Niby to nie dziecko, ale domownik na pełnych prawach.
WandaTX pisze:
2010-06-17 o godz. 06:44
Jakie bledy?
Wrócili. Pies dostał dwa zastrzyki na rozluźnienie mięsni, ma wykonane analizy, jutro będą jakieś tam niestandardowe wyniki. Mamy zadzwonić. Zobaczy się. Na razie mały troche poweselał, podobnie, jak po rannym spacerze. Jestem ciekawa, co ta zaraza znowu zżarła buszując w trawie i krzakach.
Dzisiaj grupa rowerzystow wjedzie do Arizony. Oto kilka (-nascie) slow na temat Arizony.
Piekny stan. Kaktusy saguaro to chyba najbardziej typowy i unikalny widok w tym regionie kraju. Saguaro rosna na wysokosc kilku metrow i maja od jednego do kilku ramion. Kolce sa zagiete przy koncu.
Male sowy i inne ptaki upodobaly sobie kaktusy saguaro. Dziobem wydlubuja w kaktusie dziure i tam zakladaja swoj dom.
Saguaro kwitna krotko piekna gama kolorow. Kwiaty otwieraja sie tylko w nocy i wydaja slodki, intensywny zapach.
W okresie swiat Bozego Narodzenia saguaro rosnacy przed domem jest dekorowany lampkami i ozdobami swiatecznymi. Czesto jest przebrany za Mikolaja.
Widok Grand Canyon jest trudny do logicznej interpretacji. Ogrom, unikalne uksztaltowanie terenu i mozaika kolorow wprowadzaja w oslupienie.
Zima (32C w ciagu dnia) do Arizony przyjezdza duzo turystow z polnocy kraju. Najlatwiej poznac ich po ubiorze. Ubrani sa w krotkie spodnie i koszulki podczas gdy miejscowi nosza dlugie spodnie i lekkie kurtki. To rezultat przystosowania do klimatu.
W poludniowej Arizonie latem jest bardzo goraco.
Zdjecie sowy zamieszkalej w saguaro.
http://www.nps.gov/sagu/naturescience/images/Saguaro_Owl_Wink_689_415x269.jpg
Pyro –
Domownik na pełnych prawach lecz gorzej niż dziecko bo nawet paluszkiem nie wskaże gdzie coś dolega.
Jak taki łakomczuch pozadomowy, to może zakładajcie mu kaganiec na spacery?
Cichal- piękny limeryk- dziękuję.
Czytałam w czasach młodzieńczych a dzisiaj specjalnie dla Blogu.
A propos pokazania się to nie mogę wykonać bo by wszyscy uciekli.
Z taką nogą, z takim pyskiem
Stu cnot mogła być siedliskiem.
(Jan Sztaudynger)
Orca –
to chyba kameleon. Albo sowaleon bo taka zielona jak kaktus.
Witam ze słonecznej Warszawy 🙂
idę na mały spacer i kawę przed spotkaniem z pierogowa ekipa. Internet hotelowy (klawiatura) kiepski.
Pozdrawiam 😆
Pyro, współczuję i trzymam kciuki. Dobrze wiem jak to jest. Gucio też taki szaławiła, chwyta do pyska co popadnie, a najlepiej właśnie ukradkiem. Fredzia – jak na damę przystało – nie jada byle gdzie i przynajmniej z nią nie ma tego problemu. Łapka dla Radzia 🙂
echidna pisze:
2010-06-17 o godz. 17:43
🙂 Masz racje: sowaleon (!)
Barbaro- jesteś tam ? Nie zanotowałam Twojego telefonu.
Może pojedziemy razem na te pierogi ?
Piszę
Barbaro- jesteś tam ? Nie zanotowałam Twojego telefonu.
Może pojedziemy razem na te pierogi ?
Echidna
To Mała sirpryza z Piórek J.Sz
A ponieważ to blog kulinarny..:
*** (Miłość to…)
Miłość to potrawa jarska
A nie sztuka kominiarska.
http://polonista.w.interia.pl/lec/piorka.htm
A jeszcze się dwa ładne znalazły i wystarczy bo już zanudzam:
Kiedy kobietę w własne łoże złożę,
Spokojny jestem, że nie cudzołożę.
(Jan Sztaudynger)
Po męsku
Chciałaś być moja duszą i ciałem.
Ciało starczyło. Duszy nie chciałem.
(Jan Sztaudynger)
siurpryza
Dzień dobry Szampaństwu w moje południe. Zaraz się udaję z Rychem za róg – juz uprzedziłam, że to 5 km. jak obszył. Na piechotkę, na piechotkę, a jak!
Pogoda taka sobie, raz pochmurno, raz słońce.
Kawał świństwa obtoczyłam w czosnku i ziołach, jak wrócimy, będzie gotowe do pieczenia. Poza tym ziemniaki młode i mizeria, bo nest ogórek do zużycia.
Po południu – jedziemy do miasta. Oby nie padało!
Saguaro – Arizona Desert
http://alicja.homelinux.com/news/A-3.jpg
Jotko, witaj 🙂 i miłego spaceru dla nabrania dobrego apetytu na pierogi 😀
Niebawem też wyruszę w Twoją stronę!
Orca swoim wpisem przywołała wspomnienia. Rzeczywiście zimą, jesienią i wczesną wiosną Arizona zaludnia się przybyszami z północnych części kraju. Nazywani są winterbirds, wnoszą dużo ruchu, radości, śmiechu do sennych przez większą część roku miejsc. Ożywa granica z Meksykiem, wielu z nich korzysta z okazji i właśnie po stronie meksykańskiej robią zakupy, korzystają z usług medycznych, aptek itp. Meksykańskie restauracje mają w tym czasie nadzwyczajne obroty, wszędzie słychać muzykę, śpiewy mariachi, no i odbywa się wielki handel rozmaitościami…
Alicjo, wczoraj marudzilas cos o starosci, tu prosze ci panowie podchodza pod Twoj wiek
http://muzyka.onet.pl/174305,0,0,fotonews_detail.html
Ona stara sie swoje wpisy robic takze po polsku i zazwyczaj zadnych bledow jej nie poprawiam no chyba, ze smieszne lub bardzo duzo. A ostatnio bylo duzo kturych 🙂
to byla odpowiedz do Orki 🙂
nASZ JAMNIK NIE NALEŻY DO SPECJALNYCH ŁAKOMCZUCHÓW. sUCHĄ KARMĘ MA STALE DO DYSPOZYCJI i zjada jednorazowo 2-3 kulki. Więej wieczorem, kiedy od obiadu minęło już wiele godzin. Tylko ciepłe mięso ze swoich skrzydełek zjada natychmiast na obiad. Nie lubi bułki, której kawałeczek czasem wyżebrze ode mnie – zliże masło, bułkę zostawi, bo źle mu się gryzie. Za to na spacerze bezwględnie rozgania gołębie, zabiera im suche bułki, zanosi kawałek dalej i zakopuje. Czasem znajdzie kość tak suchą, że może pochodzić z wykopalisk i jest to rarytas nad rarytasy. I właśnie przy takiej okazji może coś złapać. Cały czas skacze w trawę, krzaki, wodzi nosem po ziemi, pogryza trawę, nikt nie jest w stanie upilnować psa, żeby nie próbował zjeść czegoś niedozwolonego.
Robert Makłowicz zaś żałuje, że tak wiele wspaniałych owoców marnuje się (myśli o jabłkach wysłanych i zjedzonych przez mieszkańców reszty Europy), gdy przecież można by zrobić ze wszystkich wspaniały tyrolski trunek: mocną wódkę.
Na mój dusiu! To ten robaczek z hyrnego wiersyka pona Brzechwy próbowoł uciec przed jabłkami! Widocnie bidok nie poznoł nigdy pona Makłowicza. Bo kieby poznoł, to by wiedzioł, ze zamiast uciekaca, lepiej przeinacyć te jabłka na gorzołke 😀
WandaTX,
Ja zadnych bledow nie widze.
Gratulacje dla corki i calej grupy.
Spojrzalam na nazwy drog na terenie Yukon Territory w Kanadzie. Jest tam nazwa ‚Top of the World Hwy’.
Barbara,
Rzeczywiscie miejsce zaludnia sie zimowa pora. ‚Winterbirds’ nazywani rowniez ‚snowbirds’ to przewaznie emeryci, ktorzy maja jeden dom na polnocy kraju, a drugi w Arizonie. I tak ‚migruja’ miedzy polnoca a poludniem w zaleznosci od pory roku.
Osobna grupa to turysci, ktorzy przyjezdzaja z polnocy kraju do Arizony, aby podladowac baterie.
A propos baterii – duzo domow w Arizonie ma na dachu zainstalowane baterie sloneczne, ktore sa zrodlem pradu.
dzidy na prad?
moze przez kanion przerzuca
ok Orko:
„Dzisiaj myslalam o wszystkich ktury pomogaja w Texas4000 w tle. Myslalam o tym poniewaz przejezdzalismy przez wielkie pola w kturych prawie nikt nie mieszka ale bez nich nie bylo by Stanow Zjednoczonych. Przejechalismy kolo mlynow od wiatru, wielu krow, i gospodarstw ktura daja energje i jedzenie do duzych miast. ”
A teraz? 🙂
Pyra siedzi w dołku. Całkiem wygodnie siedzi. Jakąś Niesię sobie poczytam albo co? Kieliszek sobie naleję i będę czekała , ąz mi przejdzie.
Wando TX – mądrą masz Dziewczynę. Potrafi patrzeć i wyciągać wnioski. Ortografia polska nie jest łatwa, ale zdania buduje poprawnie i są logiczne. Błędy to rzecz do stopniowej poprawy. Możesz być dumna z Córy.
sam cymes 🙂 podobacie mnie sie Obie, znaczy Wy i wersje,
Pyra przeszlo?
Wigilia imien Marka Kulikowskiego – to już można zacząc życzenia składać i toast wznosić. Dużo zdrowia i natchnienia do tworzenia pięknych dzieł- czytaj fotografi.
za wszystkich Twórców, którzy fotografują Świat, piszą, wierszoklecą i ładnie opowiadają.
ii oczywiście!
WandaTX,
Przepraszam, ze sie upieralam przy swoim. Ja po prostu nie zwracam na to (bledy) uwagi i chcialam to jakos napisac.
Bardzo ladne zdjecia i wszystkie podpisy pod zdjeciami.
Sławek – co miało przejść? Jeszcze nie nalałam. Idę nalać!
slawek,
Zadnych dzid na meczu. Tylko pilka.
Sławek – Twoim trunkiem wznoszę.
Chyba się popłaczę. Ze wzruszenia.
W wigilie urodzin Prezesa . Chlip, chlip, beeee
Zabrałaś serce moje
Na dworze burza hula
I leje leje deszcz
Tęsknota mnie otula
I ciebie miły też
Zabrałeś serce moje
Zabrałaś moje sny
I tylko zostawiłeś
Te łzy gorące łzy
A mnie tak szkoda lata
I szkoda tamtych dni
I szkoda poematów
I ciebie szkoda mi
Zabrałeś serce moje…
Już wiele lat minęło
Od tamtych pięknych dni
A echo dawnych wspomnień
Wciąż w moim sercu tkwi
Oddaj mi serce moje
Oddaj mi moje sny
I tylko weź ze sobą
Te łzy gorące łzy
Na dworze burza hula
I leje leje deszcz
Tęsknota mnie otula
I ciebie miły też
Zabrałeś serce moje
Zabrałaś moje sny
I tylko zostawiłeś
Te łzy gorące łzy
A mnie tak szkoda lata
I szkoda tamtych dni
I szkoda poematów
I ciebie szkoda mi
Zabrałeś serce moje…
Już wiele lat minęło
Od tamtych pięknych dni
A echo dawnych wspomnień
Wciąż w moim sercu tkwi
Oddaj mi serce moje
Oddaj mi moje sny
I tylko weź ze sobą
Te łzy gorące łzy
http://www.youtube.com/watch?v=s4wyBHV_STQ
Zaniosłem Ewine obrazy do galerii w której w lipcu będzie wioskowa wystawa. Wracałem przez senne uliczki i zrobiłem parę zdjęć. Oczywiście kudy mi do Marka, Apaw i Nowego, ale jak ktoś chce zobaczyć wieś podnowojorską, to zapraszam.
Za Artystów toast sokiem owocowym, bo mam przerwę…
http://picasaweb.google.com/cichal05/Wioska02#
Misiu – zabierz serce p. Kempy – już o to prosiła dzisiaj Jotka. Zabierz i oddaj kobicie, niech przestanie szlochać w mikrofon.
Misiu, Baba sie robisz, na jakies polowanie bys polazl, w przededniu niech Ci tam, ale juz jutro
http://cdlanderson.files.wordpress.com/2009/05/rambo-sideshow-2.jpg
zadne tam serca i zale, lykasz z rana i tniesz,
Cichalu – gdzie ta wsi spokojna, wsi wesoła? Jestem gotowa przewartościować się od ręki – na wieśniaczkę.
Sławuś
I tu mnie masz. Nowe tarcze se zrobiłem ze starego materaca, dwuch pilśniów, kawałka drótu i durzego pudełka i wale od południa . Znajome przyszli , łebek mię przestał bolec i ja proszę cię bardzo przy nich w same żółte raz za razem. Miałem satysfakcję gwarantowaną. Tem bardziej że nie robiłem tego od miesionca.
wsi spokojna, wsi sterylna
tam ktos mieszka?
mysl ma mylna?
gdzie wesolosc i sztachety?
nie, ze w plecy
choc dla checy
wiesniaczke na stryczku?
poza tym czysto i ok
Nie zdążyłem wyjąć szczał z czerwonego co je tam wcześniej wsczeliłem ale bajek nie opowiadam . Przy znajomych w same żółte
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/Rambo#5483812576508603826
WandaTX,
dla córki „u” jest automatyczne, bo nie jest przyzwyczajona do tego kreskowanego – wielki mi błąd 🙄
Pamiętam, kiedy uczyłam moje języka polskiego, zapędzał mnie w kozi róg pytaniami o logikę, a raczej jej brak w niektórych regułach gramatycznych, najczęściej dotyczących „u” i „ó” właśnie. A żebym to ja umiała wytłumaczyć, przecież ja tylko wiem, że -uje nie kreskuje oraz skuwka-zasuwka 🙄
To, że się wymienia na „O” i takie tam, do mnie też nie przemawia. Zawiła jest ta polska gramatyka.
Na szczęście dziecko ma pamięć wzrokową, po matce, więc dawał z czasem radę,to sprawa oczytania w języku, niemniej jednak po tatce została dociekliwość, a dlaczego tak? Dałam więc do ręki „Podstawowe wiadomości z gramatyki języka polskiego” Klemensiewicza i powiedziałam – jak ci się chce to zgłębiać, to proszę bardzo (dziecko miało 8-9 lat). Spojrzało, odłożyło i nauczyło się „na czuja”. Problem w tym, że nie miał zbyt wielu okazji, żeby po polsku pisać – poza lekcjami, które z czasem zarzuciłam, pisał z wakacji w Polsce i to tyle, za mało na trening. Nie umiałam zmuszać w stylu „napisz do Dziadków”, bo to wywołuje odwrotny skutek. W każdym razie podstawy ma i gdyby zaszła potrzeba, bardzo szybko odkurzyłby pisanie.
Dla polskich dzieci wychowanych poza krajem nie jest łatwe opanować pisownię – córka Wandy bardzo dobrze sobie radzi, i najważniejsze, że ma chęć i jej zależy.
Cwana ta lampka z solarem. Się muszę rozejrzeć.
szczurek lepszy, ale nie wiadomo jak go zasilic, zeby sie usmiechnal
Ale Was wszystkich wzielo na pouczanie. Jutro bedzie historia zwiazana z pierzyna od Pyry i dociekliwosci wspólczesnych dzieci.
Tymczasem pieknych snów. Chwilowo na odwyku.
Pan Lulek
dd11
Pan Lulek chodzi spać z kurami 😯
fefe
Ale wstaje o północy i siedzi w fotelu 🙁
Jak by poszedł wieczorem z laską na spacer do banku i z powrotem to by spał jak niemowlę.
Kijki do spacerów powinien zakupić, wyglądałby lepiej i mógłby sie poruszać bezpiecznie.
Potrafi normalnie chodzić, tylko zapomniał jak to się robi, albo się przyzwyczaił .
Chciałem mu pomóc ale nie chce…
Cichal- Twoja wioska wygląda sympatycznie – czysto i kolorowo.
Gratulacje dla Ewy. Kiedy wernisaż? Pokaż więcej prac w galerii!
To będzie I Malarska Wystawa Gotuj się 2010
Alicjo, bardzo ladnie wylozylas to co i ja mysle i podobnie postepowalam. Moja nie byla taka dociekliwa. Poki byla szkola: ja plus „nasza trojka” to poprawialam co moglam. Ciekawe bylo np. czy moge mac? Ale teraz, jak juz powiedzialam, wtracam sie minimalnie.
Apaw – to nie ta Ewa. Cichal pisze o swojej żone (jeden z jej obrazów dostała w darze Alicja i nam pokazywała).
Jutro od rana włączam szwendacza i jadę w Polskę – na wypadek, gdybym nie zajrzała rano na blog – Marku – wszystkiego najlepszego na tym najlepszym ze światów!
😆
Nisiu, gdzie Cię tym razem nienie? W który kąt kraju? Chyba sobie w końcu skrzydełka sprawisz
Pyro. Cichal pisał o wystawie żony jakiś czas temu.
Rozróżniam. Dar dla Alicji jest w Jego galerii zdjęć i u Alicji. Chyba mają jakieś zdjęcia innych prac i nam pokaże. A jak nie to może zrobi w galerii jak już będą na ścianie.
Proszę szanownych zebranych.
Może to i za późno na wnioski ale szanowny gospodarz o jabłcach wspomniał i przedniej wódeczce z niej prawionej więc ja śpieszę powiadomić, że mój osobisty przyjaciel, przyjaciel basków, polak i pół bask w sumie, zapragnął pędzić z naszych rodzimych wspaniałych jabłek co to na kompost po pół tony trafiają niejednokrotnie z jednego gospodarstwa CYDR przedni i już ci on jest bliski tego wszystkiego pomimo idiotycznych pytać róznych komisyji, które pytały ile wody do moszczu ma zamiar dodawać nie wiedząc o tym – co im usilnie próbował wyperswadować – że do robienia cydru wody się nie dodaje, wprowadzając znamienitą komisję tudzież znawców prawa polskiego w konsternację.
Odnotować jednak należy fakt, że owa komisja temu projektowi przychylna była mimo nieznajomości tematu i kurczowego trzymania się przepisów – jesteśmy bliscy aby z polskich jabłek znakomity cydr czynić i potrawy w nim macerować.
W okolicach Gruczna gdzie owa inwestycyja ma sie odbywać, a w sumie bardziej w kierunku Bydgoszczy, jabłek -czyli towaru marnowanego – jest tyle – że owy przyjaciel ma zapewnione dostawy na wiele lat.
Czego mu i państwu życzę kiedy się może nam przyjdzie na tym znamienitym blogu stukać szkalneczkami na nie jednej uroczystości.
pozdrawiam
Sławuś,
oj łyso dla Was. Chyba ucichło w Paryżu?
Bareya, normalnie mniod na me serduszko lejesz, takie wiesci spod Bydgoszczy?
pozwole sobie wiec podrazyc, bywajac raz na czas jakos coraz trudniej trafiam na jadalne jablko, wiem, ze Pieniazek spierdolil pare spraw, ale przeciez nie wszystkie jablonki, jak to wiec sie dzieje, ze teraz tylko japka-papka, nawet w sezonie, a jadalne nieuchwytne?
z Zanzibaru, bo taniej? a wlasne do rowu, bo sie nie oplaci?
tak sobie glowkuje, wiec ciesze sie tym bardziej, ze trafil sie Gosc, co ukisi i moze w rury wpusci nasza byla, narodowa dume, bez Niego na kompost skazana
czuj duch
Pepegor, u mnie Algieria z Marokiem, wiec raczej radosnie, bo gnebnik, wstretny kolonizator i uprzykrzony wyzyskiwacz, dyskryminator i rasista wlasnie bierze w dupe, nie chce mi sie wychodzic, ale pewnie niejeden z tgo tytulu piwo by postawil, tacy zadowoleni sa, powiedzmy taka specyfika miejsca, mnie zreszta tez specjalnie nie rusza, bo nie lubie zbiorowych podniet, niezaleznie od tematu
Też obiecywałem sobie, że tym razem przejdzie mi to koło …. Ale siedzę przy kompie a nad nim ekran też włączony i widzę. A jest tak, że życzy się zawsze słabszemu. A Francja musi budować nową drużynę, bo to było mało na taki turniej.
Mój domowy ekspert piłkarski , czyli Młodsza, obstawiała 2:1 dla Meksyku. I o ten jeden się pomyliła. Widać trenerowi żabojadów znaki Zodiaku się potentegowały (wiernie powtarzam)
Pyro, z tymi znakami nie lapie.
Pepe – podobno Francja ma selekcjonera, który zawodników dobiera wg naków Zodiaku
Bardzo się ochłodziło, musiałam założyć polar. Chyba pójdę spać.
I ja tez,
dobranoc
Uroczyście informuję Szanowne Blogowisko, że biesiada pierogowa
została zakończone i wszystkie dziewczynki wróciły grzecznie
do domu( albo hotelu).
Impreza wydawała się być zamknięta na ostatni guzik,ale ten ostatni guzik
okazał się być przyszyty słabą nitką.Wybrana przez nas pierogarnia
zamykała swoje podwoje już w momencie,kiedy Wasze wysłanniczki
przekroczyły jej próg.Niezrażone pierwszym niepowodzeniem wybrałyśmy
z mety inny lokal i strzał okazał się być celny.Pierogi domowej roboty-
ruskie,z kapustą i grzybami,z mieloną wołowiną.
Pierogi zostały sprawiedliwie i demokratycznie podzielone- wszystkie
biesiadniczki spróbowały wszystkich pierogów.Do pierogów różowe
chilijskie sprawdziło nam się bardzo dobrze.
Omówiłyśmy- sprawy rodzinne,sprawy wagi państwowej i wszelkie
inne problemy duże i mało. A w pobliżu,na pl.Zamkowym trwał koncert zakończony hucznie kankanem i niewielkim pokazem sztucznych ogni,
co oczywiście było miłym akcentem naszego babskiego rendez-vous.
Jolinek niestety nie dotarła – wezwały ją obowiązki rodzinne.Szkoda 🙁
o, widzę, że Danuśka już srawozdała, dodam tylko, że Krakowskie Przedmieście urzekało swą urodą, zarówno w świetle zachodzącego słońca, jak i później, przy blasku latarni. Ależ było miło…
Alicjo! Się nie rozglądaj! Już je masz.
Apaw! Zrobię zdjęcia prac Ewy, jeśli Ty pokażesz swoje. Kiedyś się wysypałaś na ten temat!
Zjedliśmy świństwo w towarzystwie ziemniaków i mizerii na patio, bo nagle zrobiło się jak to zwykle latem u nas bywało. Pogadaliśmy, jak rodacy przy stole, poczem panowie udali się do zajęć (internet!), więc ja też, chociaż mielismy w planie pojechać do miasta. Jerzor powiada, że jutro te jazdy – i chybcikiem wypił lampkę wina, żeby nie musiał robić za kierowcę. Ja tym bardziej (i wczesniej), bo przecież nie po to chodziłam za róg, żeby siedzieć o suchym pysku, Rychu jedyny niepijący w towarzystwie, ale niby dlaczego miałby powozić. Ustaliliśmy rozkład jazdy na jutro.
Tym z Krakowskiego zazdraszczam, pamiętając niedawne okoliczności przyrody. Przydałaby się jakaś maszyna do przenoszenia w czasie!
A, zapomniałam napisać, że wczoraj, jadąc po Rycha do Toronto, zatrzymalismy się na jakiejś stacji benzynowej przy autostradzie, wlazłam do sklepu przystacyjnego, a tam książki, między innymi kulinarne. Tanie jak barszcz, pięknie wydane, ilustracje, papier etc. Kupiłam dwie, nie wiem po co, ale Jerzor mówi – kupuj! Mężczyźni rzadko namawiaja do kupowania czegokolwiek, więc kupiłam. Ładne! Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć wszystkiego, tylko przeleciałam po łebkach.
p.s.Nie tyle w czasie – chociaż róznica 6 godzin, ile w przestrzeni 😉
Nareszcie zakończyłem zmagania ze zdjęciami.
Echidna,
dziękuję za wczorajsze wskazówki. Te ostatnie przekraczały znacznie moje potrzeby, wiem, że jesteś w tym profesjnalistką. Ja jestem amatorem, ale już od wielu lat zdarza się, że ktoś zainteresuje się moimi zdjęciami i kilka kupi. Odbiorcą jest wydawnictwo z nowoczesnym sprzętem do druku. Dzisiaj dostałem dokładne wskazówki i właśnie skończyłem wysyłkę, tzw. prewki.
Już prawie pierwsza w nocy. Doczytam jutro. Ciagle brakuje mi czasu.
Dobranoc 🙂
Ten obrazek specjalnie dla Pyry, bo wiem, że Pyra lubi róże. 🙂
http://picasaweb.google.pl/takrzy/RozeCzerwiec2010#slideshow/5483971158488824258
Dobranoc Nowy .. 🙂
dzień dobry w piątek … 🙂
widzę, ze pierogowanie się udało … 🙂
Słonecznie, piesek w nocy już nie miał sensacji i teraz od rana ogląda świat z balkonu, ale spokojnie poczeka ze spacerem aż Pani wypije kawę.
Dzisiaj wieczorem Radzio z Młodszą idą a spotkanie towarzyskie do domu wybudowanego pod lasem, w dużym ogrodzie, w którym mieszka duży pies. Mówię : mieszka, bo ma zakaz wchodzenia do domu. Jest wielki, kudłaty, ma swoją budę – domek, duży wybieg, w którym siedzi, kiedy Państwo w pracy, jest po psiej szkole, spokojny i przyjacielski. Nie wiem, jak to będzie, bo tamten psiak (młodszy od Radzia o pół roku) nawet na terenie ogrodu nie sika – domaga się wyjścia, a nasz, „znaczy teren” który obejmuje w posiadanie choćby na kilka godzin. Może Ferdynand skarci jamnika, chociaż klapsem, a wtedy Radzio pięknym łukiem przeleci z 10 metrów. Ania mówi, że będą się bawiły razem na terenie dookolnym, tylko Radek chyba nie zrozumie, dlaczego psy nie mogą za państwem wchodzić do domu. Cóż, jeżeli pies ma futro, jak dobrze już wyrośniety miś polarny, tylko dłuższe, to ilość piachu, jaką wnosiłby liczyc by trzeba w kilogramach, a kiedy zmienia okresowo sierść, krasnoludki z całej Europy mogłyby sobie sprawić pierzyny, jak nasz Lulek.
Kiedy umieszcałam swój wpis, nie było jeszcze Jolinka i Nowego, nie widziałam
Nowy – dziękuję za śliczne, różane powitanie. Owszem, lubię róże, lubię chyba wszystkie kwiaty i bratki i nastrurcje i róże.
Tylko Dzien Dobry, bo zimno jak licho. Nawet slimaki wychodza niechetnie. Dla odmiany zakwitl owies. Czyzby zblizaly sie owsokosy czy moze lepiej brac sierp do reki. Dnia pieknego, slonecznego zyczy
Pan Lulek
Marek sto lat … sto lat .. i słodkiego, miłego życia … 😀
Cichal
Sorry – ja nie maluję. Ale dziękuję za propozycję .
Coś pomieszałeś. Pytałam o techniki jakimi Ewa maluje i chwaliłam Nowego i Marka za urokliwe zdjęcia. Alicję namawiałam do działania bo robiła piękne tkaniny.
Pomyślałam, ze dla Ewy to mogłby być miła promocja.
Od rana spiewaja ptaszyny, ze dzis Marka Urodziny.
Wszyscy zatem sie spieszymy i w Niebiosa hymny slemy
Na opis pierzyny Pyry przyjdzie czas w stosownej kolejnosci
Gratulant
Pan Lulek