Kraina wina ale i jabłek oraz specku

Oczywiście wiadomo, że mowa o Południowym Tyrolu zwanym też z włoska Alto Adige. Ostatnio znowu miałem z tym regionem do czynienia. I to bez dalekich podróży. W Warszawie przy ulicy Burakowskiej jest jedna z najmodniejszych i najlepiej zaopatrzonych winiarni w stolicy. To Wine Bar i sklep Roberta Mielżyńskiego. Tu też wylądowali po przylocie do Warszawy szefowie konsorcjum winiarzy oraz eksporterów produktów spożywczych Alto Adige. A towarzyszył im Robert Makłowicz, którego miłość do tego regionu Włoch absolutnie predestynuje go do pełnienia funkcji ambasadora łakomczuchów objadających się  jabłkami, speckiem, zuppa d?orzo i popijających te przysmaki  winem lagrein. Wszystkie te warunki zostały spełnione a Robert w dziesięć minut opowiedział barwną i zawiłą historię Południowego Tyrolu, wkładając w tę opowieść tyle zapału i egzaltacji, że nawet nieprzekonani dotąd do uroków północnych Włoch wyszli z Wine Baru jako zagorzali ich miłośnicy.

Norbert Niederkofler w swojej kuchni

Sam do nich należę od czasu wizyty w Dolomitach i zawarcia znajomości z Norbertem Niederkoflerem ? najwybitniejszym, nie tylko w regionie, kucharzem. Lagreina zaś jest winem, które ciepło wspominam a od teraz będę mógł je spokojnie kupować, bo idą liczne jego transporty do sklepów i winnych barów Warszawy oraz kilku innych miast Polski. I wprost wierzyć się nie chce, że w tym ostrym górskim klimacie można uprawiać winorośl i robić wielkie wino. W dodatku jest tam zaledwie 125 producentów a ich winnice zajmują 5300 hektarów co stanowi 1 proc. winnic Italii.

Lagrein – pyszne wino z górskich winnic

Jest jednak inny produkt, w którym Południowy Tyrol stanowi potęgę. To jabłka. Zbierają ich tu rocznie 1 milion ton (Polska potęga jabłczana zbiera dokładnie dwa razy tyle). I są to owoce znakomite. Ciekawe jak wypadną w konkurencji z naszymi gdy zaczną napływać do polskich sklepów. Sady zaś zajmują w tym regionie aż 18 tys. ha, które są własnością 18 tys. sadowników. Wysyłają oni swoje jabłka do 25 państw.
Robert Makłowicz zaś żałuje, że tak wiele wspaniałych owoców marnuje się (myśli o jabłkach wysłanych i zjedzonych przez mieszkańców reszty Europy), gdy przecież można by zrobić ze wszystkich wspaniały tyrolski trunek: mocną wódkę.