Zgadnij co gotujemy? 23 B
Kolejna środa przynosi kolejną porcję zagadek. Tym razem nagrodą będzie audio-książka autorstwa moich przyjaciół. Przed paroma miesiącami ukazały się dwa tomy rozmowy ze Stefanem Mellerem, którą przeprowadził Michał Komar. Stefana już nie ma wśród nas więc to wydanie książki do słuchania nagrał tylko jeden z nich – Michał Komar. Stefana zastąpił aktor – Jan Englert, z którym Stefan znał się doskonale i współpracował w czasach gdy był prorektorem Szkoły Teatralnej w Warszawie (rektorem w tym czasie był Andrzej Łapicki).
Oto pytania:
1 – Co to takiego mille feuille?
2 – Marc to wcale nie jest nazwa miesiąca poprzedzającego kwiecień?
3 – Curnonsky to zapewne nasz rodak ale czy na pewno i czym się on wsławił?
I to już wszystko. A wybór nagrody jest dokonany z premedytacją. Stefan Meller był historykiem, dyplomatą i smakoszem. Uwielbiał kuchnię francuską (urodził się przecież w Lyonie czyli światowej stolicy smaku), umiał świetnie ucztować a jego żona Beata jako historyk zajmowała się kulturą materialną ( w tym kuchnią) XIX wieku i była wspaniałą gospodynią przyjęć. Gotowała i pisała o kuchni polskiej.
Teraz czekam na Wasze odpowiedzi. Byle nie bezpośrednio na blogu a pod adresem internet@polityka.com.pl
Komentarze
Marzec po francusku to MARS nie MARC. O który chodzi?
Ja wiem 🙂
Ciekawe, kto dzisiaj pierwszy…
A gdzie Stanisław?
Sądząc po uśmiechu podejrzewam że Ostrołęka górą…
Mogłem się pomylić, z tym Marc,iem to nie wiadomo. Metodą dedukcji można wywnioskować że to nie nazwa miesiąca tylko nazwa czegoś bardzo szlachetnego o czym niedawno toczyła się rozmowa na naszym blogu. Ale kto to wie?
A jak Gospodarzowi, przewrotnie, o tego Marc’a chodziło? A tak na marginesie, co to jest dieta spowalniająca? Analogicznie musi być i przyśpieszająca?
DIETA SPOWALNIAJĄCA
Marc David
Wydawnictwo: Bellona
Kategoria: poradniki, kulinaria
Oprawa: miękka
Wprowadzono: 21.04.2007
Też domyślam się że nie chodzi np. o same wytłoczyny.
Bo takie znaczenie też można znaleźć…
„Opis książki Dieta spowalniająca :
Proponowana dieta to ośmiotygodniowy program odżywiania, oparty na psychologii. Autor radzi jak uniknąć nieskutecznych sposobów odchudzania i zdradza sekret diety spowalniającej. ”
Rozumiem, że chodzi tu o odchudzanie (kieszeni zapewne). Należy po prostu jeść wolniej, z małych talerzyków, żuć dłużej i ogólnie spowolnić. Osobiście radzę hibernację 🙂
Adres nieprawidłowy wiadomość nie mogła być dostarczona:( Raz jest dobrze a potem kiszka. Ciekawe czy z gmaila doszło? Wysłałem dwa razy.
Ja obstawiam za nazwą Patrice MARC…
Misiu, pada u Ciebie? U nas, niestety, tak. Na razie jeszcze delikatnie.
Odpowiedzi było sporo. Ale niektóre trochę obok. Trzy dobre odpowiedzi przysłała Ewelina z Chrzanowa i do niej pojechała płyta nagrana przez Komara i Englerta odtwarzających wywiad-rzekę ze Stefanem Mellerem.
Prawidłowe odpowiedzi to:
1 Tysiąc listków to nazwa ciasta francuskiego;
2 Marc to wódka z wytłoczyn winogronowych czyli francuski odpowiednik włoskiej grappy;
3 Curnonsky to pseudonim Francuza o nazwisku Maurice Edmond Sailland a był on słynnym dziennikarzem i pisarzem kulinarnym.
Ewo gratulacje!
Nemo, ponownie sprawdziłem. Poszło!
Panie Piotrze,
Pięknie dziękuję.
Zważywszy na silną „obstawę” poranną nie spodziewałam się dzisiaj wygranej… Tym bardziej się cieszę 🙂
Witam Wszystkich, życzę dobrych odpowiedzi i szybkiej poczty mailowej. 😀
Żabo, 😆
Ja mam obydwa sposoby jedzenia za sobą (powolny i szybki) i w obydwu nic to nie zmieniało, nadal byłam szkielecik. Dopiero jak zaczęło mi ubywać powodów do wściekania się, zaczęłam przybierać na wadze.
A teraz już dam Wam spokój do popołudnia, bo jednak cokolwiek muszę przygotować na tłusto-czwartkowe spotkanie z przyjaciółmi.
Zdrowiejcie spokojnie a skutecznie, bo wiosna już coraz bliżej. 😆
Ewo, gratulacje ! Cieszę się ogromnie 😆
Mamy już jeden powód do toastowania. 😀
No już spadam.
Zgago, to, proszę, wytłumacz co to jest ten powolny i szybki sposób jedzenia? Ja mogę się tylko domyślać.
Ewelino, gratulacje 🙂
U mnie pada. Nie jest to śnieżyca, ale sypie sobie równo. Pies podpadł na spacerze, bo zamiast załatwić to, po co poszedł, to obszczekiwał wroga, a natknęli się z Anką na niego aż 4 krotnie podczas spaceru. Teraz Dziecko poleciało do szkoły pomagać w przygotowaniu targów edukacyjnych, a pies ma ze mną koszarniaka do 16.00. Do obiadu dzisiaj sos grzybowy z polędwiczką, kapusta kwaszona i makaron. Odpowiedzi wcale nie wysyłałam, bo dopiero włączyłam komputer – w 1,5 godziny po Misiu.
Witam Wszystkich!
Wczoraj spałam ciurkiem szesnaście godzin, dziś mnie wyrzuciło do pionu o ósmej rano po dwóch godzinach spania i czterech wiercenia. Paranoja jakaś. Ale chyba żyję.
W sprawie diet: większa połowa moich znajomych jawnie lub po tajniacku przeszła na dietę proteinową i chudną w różnym tempie. Rekord należy do 25-latka, który w trzy miesiące zgubił 30 kilo i jedzie dalej. Może zamierza zniknąć. Jestem ciekawa, co taka dieta robi z podrobami dietującego. Wszyscy twardo utrzymują, że czują się świetnie.
Głupie pytanie: kiedy jest tłusty czwartek?…
Dopiero teraz przyjrzałam się dokładnie odpowiedzi którą wysłałam i jest mi wstyd. Co prawda, odpowiedzi były prawidłowe, za to pośpieszne tłumaczenie z 2-ch języków na raz jest kiepskim pomysłem…
Jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy. Mea culpa 😳
Widzę ,że Ewa dołacza do naszych zagadkowych prymusów .Gratulacje !
Ja już wydobrzałam na 99 % ,bo moja grypa nie była zbyt dokuczliwa ,ale w ramach „rekonwalescencji ” wyleguję się dziś pod ciepłą kołderką wraz z laptopem i książką .Pilnych obowiązków nie mam ,gotować nie muszę ,bo dla męża będzie golonka wyciągnięta z zamrażarki ,a dla mnie wczorajszy rosół.
NOWY ,rozbawiłeś mnie do łez wczorajszym wpisem .Róże karnawałowe Haliczka każdego mogą wpędzić w kompleksy .Są przepiękne ,a kotletom mielonym żadna stylizacja nie poprawi wyglądu .Są jakie są ,ale chyba wszyscy je lubimy .Na pewno będziesz miał lepszą okazję do zaprezentowania swych osiągnięć kulinarnych . 🙂
Ewo gratulacje.
Moja metoda dedukcji zawiodła 🙁 Ale jeden z szampanów też jest tak nazwany…
Wombat się wzruszył. Ślozy z oczków Mu nie ciekły co prawda lecz prosił by bardzo podziękować za życzenia. A sam śle serdeczności dla Blogowiska.
Wy po śniadaniu – ja „szoruję” do kuchni obiad (późny) przygotować.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
http://www.1-877-spirits.com/brand/Jean-Marc-Vodka
http://www.champagne-marc.fr/
http://www.marcrestaurants.com/ 😉
Żabo, przed wyłączeniem komputera nie omieszkałam zajrzeć (prawie jak przez dziurkę od klucza 😉 ), powolne jedzenie, w moim przypadku, to było gryzienie jednego kawałeczka (n.p. mięsa) przez 10 minut, jedzenie zupy tak długo aż zdążyła całkiem wystygnąć – szczególnie rosołu, nigdy mi się nie udało kromki chleba zjeść na 1 przerwie. A szybkie, to połykanie kawałków mięsa po dwu, lub trzykrotnym kłapnięciu zębami, zjedzenie zupy w tempie takim jakbym brała udział w tych kabotyńskich wyścigach jedzenia na czas.
Teraz już serio zamykam „drzwi”, bo jak tak dalej pójdzie, to nic nie zrobię.
Do popołudnia 😀
Nisiu, jutro jest tłusty czwartek 😀
Misiu, Gospodarz pisze o czymś w rodzaju grappy, a ja znalazłam taka definicje:
Marc – typ francuskiego winiaku, zawierający 40-45 proc. alkoholu, który produkowany jest z wytłoków winogronowych. Najsłynniejsze wyroby pochodzą z Burgundii oraz Szampanii
gdzie stukniesz, tam się otworzy…
Znaczy dzisiaj jest Środa Popielcowa
Nie dzisiaj, za tydzień. Całkiem mi się pozajączkowało. Mówiłam, że ze mną nie najlepiej.
A ja trafiłam teraz na coś takiego:
http://en.wikipedia.org/wiki/Pomace_brandy
Obszerne pojęcie…
Raz jeszcze dziękuję za gratulacje 🙂
Gratulacje dla Ewy 🙂
Żabo, tajemnicza boleść minęła czy trwa?
Pyra dostała Dieslową, Pyra czyta Dieslową. Egzemplarz (ten wyczytany i zagubiony gdzieś) który mieliśmy w rodzinie, musiał być jakoś okrojony, czy być tylko wyciągiem, bo ani części poradnikowej nie miał, ani wszywek ilustracji francuskich, tylko łyse przepisy. Ten reprint, który mi Młodsza zafundowała, to ho, ho… gęba z podziwu się otwiera, włos z przerażenia (niekiedy) podnosi się na głowie, „Kapitał” K.M. wraca do świadomości, człek wyczytuje herezje dietetyczne i znajduje wstęp do dzisiejszego pojmowania dietetyki – no, cymes zupełny. A przecież ten reprint oparty jest nie na I-szym wydaniu, tylko na pośmiertnym z 1930r, więc zaledwie o 8 lat starszym od Pyry… Dziw, nad dziwy, jak np. zmieniało się pojęcie luksusu i wykwintu. Tak np 25% (niemal) przepisów na sosy, zawiera trufle w niewielkiej ilości, kapary, szyjki rakowe albo ostrygi (widać były dostępne dla klasy średniej) za mięso pospolite uchodzi cielęcina, wieprzowina, gęś i mięso z dzika (tylko na rodzinne posiłki), za towary luksusowe, sola, turbot, łosoś (zakaz przywożenia do kraju jako t.luks), na przyjęcia przewiduje p.Maria indyczki, pulardy, jesiotry i sterlety, wiele potraw z wołowiny, sporo kawioru jako garnitury, sarninę, drobne ptaki łowne (przy czym np twierdzi, że bażant nie jest zbyt smaczny, ale nader dekoracyjny, chwali natomiast kuropatwy i przepiórki). Służące i kucharka łatwego życia przy p. Marii nie miały, to pewne. Ludzka jednak pani była, bo choć zaleca oszczędne wydawanie mydła słudze do mycia podłogi, zaleca jednak dawanie jej dostatecznej ilości mydła do mycia się i prania rzeczy osobistych. O, i na świetle dla sług nie należy oszczędzać zanadto, bo wszak nie ma kiedy taka osoba rzeczy swych połatać i pocerować przy świetle dziennym i noc jej na to zostaje! cdn
Wczoraj Nisia wspomniała o blogu ucztababette /artykuł ” Pularda dla nieznajomych” -Wysokie Obcasy nr 6 z 6 lutego /.A chodzi o restauracje domowe .” To tak ,jakbyśmy zaprosiły do siebie znajomych na składkową kolację ,tylko zamiast spaghetti podajemy wytworne potrawy ,a zamiast znajomych przychodzą obcy ludzie „.Bardzo ciekawy artykuł .Nie wiedziałam ,że coś takiego istnieje .Pomysł podoba mi się i nawet wybrałabym się na taką kolację .Ale jak na razie taka możliwość istnieje tylko w Warszawie .
Witam,
u mojej siostry na angielskiej wsi jest taki wieczór raz do roku, że grupa sąsiadów odwiedza się kolejno jednego wieczoru. Losowane są domy, które w danym roku przygotują posiłki. Jedni przystawki, inni danie główne, kolejni desery. Bardzo to miły obyczaj i wbrew opinii o Anglikach to bardzo towarzyska wieś.
Ta Uczta Babette wydaje mi się bardzo fajna i chętnie bym tam kiedyś poszła jak będę w Wawie. A może by się skrzyknąć blogowo? Przypuszczam, że można z nimi również termin ustalić, Państwo Gospodarzostwo im przyprowadzić jako gości honorowych…
A nawiasem trochę się zdenerwowałam, czytając ten artykuł w WO, bo w mojej ostatniej książce jak raz panienka zakłada firmę kateringowo przyjęciową i nazywa ją Babette a propos Uczty. Dopiero jak sprawdziłam, że te panie założyły swoją po wydaniu książki, zrobiło mi się lepiej, że nikt mnie nie posądzi o plagiat. Uch.
Zgago 😆
Zawsze mam problemy z kalendarzem!
😳
Wytopiłam kawał słoniny. Zjadłam kanapkę z czarnego chleba z gorącymi grzankami. Teraz zastawię mięso i kapustę. Dzień, jak codzień, zwykły dzień, jak codzień…”
Oczywista oczywistość – zjadłam skwarki, nie grzanki do chleba
Ewa gratulacje … 🙂
to nasze fiołkowe spotkanie też trochę podchodzi pod „ucztababette” … a zjazdowe spotkania to już na pewno …
dzisiaj robię sos grecki bo mi się zachciało … 🙂
zabiegana nieco jestem, nawet próbowałam coś tam w srawie dzisiejszej zagadki, ale nie wyszło. Dla Ewy gratulacje 🙂
Jolinku, też myślę, że nasze spotkanie u Danuśki, to taka jakby „ucztababette”. Dlaczego miałoby to być możliwe tylko w Warszawie, to przecież dobra inspiracja dla lubiących wyzwania 🙂
Jolinku! Jak robisz sos grecki?
Rozmawiałem telefonicznie ze Sławkiem.
Marc to mocny alkohol z pozostałości po produkcji wina, wytłoki i inne odpadki poddane fermentacji i destylacji. Tylko gdzie takiej gorzale do naszej szlachetnej wódki . Marc de cafe to fusy z kawy. Można nawet sobie powróżyć.
Przed chwilą przyszedł kurier i przyniósł paczkę a w niej była litrowa butelka bardzo dobrej wódki. Mój klient któremu sprzedałem drukarkę poczuł się zobowiązany za dobry zakup i pomoc . Jest mi bardzo miło. Problem jest tylko jeden – nie piję czystej 🙂
Misiek,
Jak nie pijesz to mam radę:
Smaruj na chleb i jedz z chlebem….
🙂
Flaszka do mnie:
http://www.youtube.com/watch?v=0_7G-2Ea4GU
Dzień dobry! Na dworze śnieżyca. Wrzuciłam pranie, odgarnęłam śnieg, powiesiłam pranie, odgarnęłam… Za chwilę wyjdę znowu i poszuram szuflą 🙄
Widzę, że Ewa-Ewelina wymiata kolejne nagrody. Gratulacje! 😀
Gospodarzu,
ja wierzę, że ten kalendarz został wysłany i że bateria luzem. Z tym tykaniem tak sobie tylko żartowałam, ale przesyłki nadal nie widać 🙁 A już teraz przy tych zaspach, to dopiero muszę się uzbroić w cierpliwość 🙄
Alino robię z przepisu wg Henryka Dębskiego z książki pt. „Sosy” z 1983 r.:
250 g marchwi,
150 g selera,
200 g pietruszki,
cebula,
1/3 szklanka oliwy,
sól,
pieprz,
ziele angielskie,
liść laurowy,
cynamon,
musztarda zwykła,
cukier i sok z cytryny do smaku,
2 łyżki koncentratu pomidorowego.
Obrane i umyte warzywa ścieram na grubej tarce (w przepisie pokroić w paseczki-cebulę kroję) podsmażyć na oliwie, skropić wodą, dodać przyprawy i dusić na małym ogniu. Pod koniec duszenia dodać koncentrat pomidorowy i dosmaczyć ….
na drugi dzień jest pycha … 🙂
Jolinku, ja taki sos, ale bez cynamonu robię do „ryby po grecku”
tak Małgosiu to sos do ryby …
Misiu dobrze, że ty do flaszki tak nie …
Jolinku zadzwoń do mnie. Wykasowało mi pamieć w telefonie .
Misiek,
Ty miałeś chleb smarować a nie telefon…..
Jolinku51
malo erotyczny ten sos 😛
absolutnie nie miesci sie w mojej konstelacji smakow
to tak w gwoli wyjasnienia
Obiad zaliczony na plus. Zawsze to coś. Młodszej nie chcieli wydać mojego wyniku z prześwietlenia – ma przywieźć poprzednie. Rano jest lekarka i trzeba skonsultować (a ja na 11.30 mam z tym wynikiem być u rodzinnego). Kiedy mi przejdzie kolejny atak wścieklicy, to wrócę na blog.
ach Pyro, przestan tupac nozkami niczym mlode dziewcze i wciagnij dyma dla uspokojenia 🙄 to dobrze robi na … no wlasnie?
Kod bbb1
Zdzichu – ja się złoszczę „do wewnątrz” nie tupię; dymek pomaga albo szkodzi. Jeżeli dobrze policzyłam, palę od 1955=6 roku
Misiu miało być „Ty” …
Zdzichu masz rację ….
w takim razie Pyro, nie pozostaje nic innego tylko pogratulowac wytrwalosci i wiernosci w upodobaniach z ponad polwiecza. tak trzymac dalej 😆
a moze by tak pomyslec o podniesieniu normy palenia. no zalozmy na poczatek, by nie wpasc w zbyt mocna zadyszke, zwiekszyc tygodniowe wypalanie o ~ 10% przez pierwszy miesiac. pozniej mozna smialo podnies norme do 50%. to i tak jeszcze daleko do stachanowcow 😆 ale zawsze bardzo patriotyczne
Dzień dobry Szampaństwu.
U mnie też Marc. Chagall. Nie na ścianie (szkoda!), tylko w piosence.
-3C za oknem i kapkę powiewa, śniegu prawie wcale, Zatoka pod lodem, ale widzę, że nikt na ten lód nie wychodzi – zazwyczaj o tej porze smarkate znad jeziora już grają w hokeja, widocznie lód niepewny.
A ja już tęsknię do takich…
http://alicja.homelinux.com/news/hpim0924.jpg
…na nerwy, Zdzichu, na nerwy dobrze robi! Na płuca i całokształt trochę gorzej, ale żyć trzeba, jak trza!
Co za kody – 6 ddd. Zdzichu, Ty mnie nie wychowuj
jestem ostatni, ktory probowalby tak podlych czynnosci Pyro. wiem dobrze, ze w tym temacie nikogo nie da sie przekonac. a w szczegolnosci kogos z tak bogatym ponad polwiecznym doswiadczeniem
Zdzichu – to jest ostatnia wierność, na jaką człeka grzesznego stać: przywiązanie do własnych błędów i słabostek. Ja je lubię i co mi zrobisz?
nic, nawet jak Cie zlapie 😉
Nisiu mowi sie „niedawajmy” i „ekologowie” popatrz na ten reportaz tego dobrze zapowiadajacego i zdolnego czlowieka
http://wyborcza.biz/biznes/1,100897,7545845,Dla_Greenpeace_elektryfikacja_to_katastrofa.html
ja tez zle pisze ale ja sie nigdy dobrze nie zapowiadalam
Pyro, moja Ciocia Lalka mówiła mi, że istnieje okrojone wydanie Disslowej, wydane w Londynie (?) w czasie wojny. Zdaje się, że Ciocia właśnie takie miała.
Jolinku, to Asia prosila o przepis… Ale sobie zanotowalam 😉
Pyro, zajadasz sobie chleb ze skwarkami, tez bym chciala a okazuje sie, ze o slonine teraz coraz trudniej, trzeba zamowic u rzeznika i to z wyprzedzeniem bo maja jej coraz mniej. Prosiaki tak sa teraz karmione, ze warstwa tluszczu jest znikoma, tak mi tlumaczyl pan rzeznik. Prosiaki tez sa na diecie…
A poczytaj sobie o zachowaniu przy stole, zwłaszcza młodych panienek, co to nie powinny chchotać zza wachlarza…
Właśnie Żabo – to, co pamiętam, to książka w formacie a-5 nie ilustrowana, bez wprowadzeń i komentarzy. To, co dostałam, to potężne tomidło, które musi leżeć na stole, bo nie jestem w stanie utrzymać w ręce. Ma 3 zszywki ilustracyjne w sumię ponad setka ilustracji – od instruktażowych, po naukę zdobienia potraw. Jest kilka przepisów godnych prezentacji na blogu, np przepis na „prawdziwe serdelki warszawskie” Nie jest skomplikowany, tylko dość kosztowny (m.in 0,5 kg polędwiczki wieprzowej albo schabu i 0,5 kg cielęciny bez kości) Wykonane i napchane w jelito serdelki trzeba jeszcze 2-3 podwędzić, ale (bodajże) i Piotr i Paweł i Antek mają takie możliwości. Jutro po południu naklepię
przepraszam Alicjo … Asia za mało pisze i szybkie czytanie daje takie wyniki … 😀
Alino – ja właśnie miałam taką cienką słoninę – pokroiłam ją tylko w paski i potem w kosteczkę; pasków nie przekrawała. Co miałam przekrawać? 1 cm?
Dorotolu, ja rozumiem, że to było pytanie?
Mówi się „ekolodzy” jak „biolodzy” i „geolodzy”.
Ale „ekologowie” też jest do przyjęcia, tylko rzadziej się stosuje.
„Nie dawajmy” jest prawidłowo.
Nie dajmy – od dać (czasownik dokonany)
Nie dawajmy – od dawać (czasownik niedokonany).
Misiek wyraźnie tremę miał, może on głównie pisze, a w gadaniu debiutował albo co. Wyrobi się.
😆
Lubię tego lola.
Doszłem do wniosku (było blisko), że
nie dla mnie dewolaje
i Paryże i Szanghaje
….
ani Kicia , ani Buba
Przed chwilą wziąłem znowu udział w kolacji we dwoje. Były mielone z jagnięciny ze sporą ilością szpinaku w środku. Do tego ziemniaki utłuczone z korzeniem selera i masłem oraz pudelko kurek z patelni (uprzednio z zamrażarki). Przy stole padło retoryczne pytanie:
– Czy jedzenie może (musi) być smaczniejsze?
Czego i Wam wszystkim serdecznie życzę….
P.S.
Przytoczone powyżej fragmenty tekstu są z pamięci, bez posługiwania się internetem. Kto chce niech szuka i poprawia.
W głośniku Judy Garland śpiewa:
„Somewhere over the rainbow”….
Dla Alicji:
http://www.youtube.com/watch?v=adfY6pNKw1U
Pyro, ja mam właśnie tę wielka, wydanie bodajże z 1937
ida na nas sniegi i zawieje a Wy siedzicie cicho i zrelaksowani
coś dzisiaj ze mną nie tak … Alino miało być zamiast Alicjo …
moge dostac kredyc, wygra to i owo, wygrac w kasynie, dostaje na to forse, ubezpieczyc lepiej zeby, dostac lepszy abonament na komorke, ubezpieczyc cale tereny budowlane (ktore masowo posiadam) i imobilia, kupic, kupic, ubezpieczyc, wygrac i wygrywam codziennie 5 razy wyczieczke do Dubaju, rozne loty, rozne formy urlopu, tansze rozmowy, ktos chce mnie koniecznie poznac i ja moge, musze, po zrobieniu testu, poznac, znalezc i uszczesliwic siebie i partnera …………. i tak przez caly dzien na okraglo czyszcze skrzynke w mailowa, firma posprzedawala moj adres a mnie sie uszczesliwia
czego Wam rowniez zycze jak mawiaja niektorzy
Sypało cały dzień i sypie nadal. Nowy śnieg jest suchy i puszysty, idealny do wyczyszczenia dywanu metodą „bicia leżącego” czyli walenia trzepaczką dywanu leżącego włosem do śniegu 😎 Nie wiedziałam, że jestem już taka słaba 🙄 albo dywan się zrobił taki ciężki, bo po 4-krotnej zmianie miejsca (śnieg zasypał litościwie kwadraty kurzu na białym trawniku) i wytrzepaniu wiszącego – padłam jak kawka, chociaż Osobisty i tak więcej trzepał 🙁 Dywan ma 30 lat i jest czyszczony tylko tą metodą.
Nie poszłam dziś na zakupy, a tu pustki w schowku na chleb 😯 Zaeksperymentowałam więc i upiekłam szkockie bułeczki, które u siebie pokazał Bareya. Wyszły piękne i pachnące, stygną sobie teraz pod ściereczką.
Ja już zawiana 🙄
Ja to nawet czyściłem obraz śniegiem. Wielki był, grubo malowany i strasznie zakurzony. Wyniosłem na pole , śniegiem i szczotką do podłogi.
Już to słyszę jak się drze niejeden konserwator: Rany Boskie, o Maryjo i Wszyscy Święci. Śnieg był jak po trzepaniu dywanu. Normalnie to bym czyścił tydzień . Wacik raz za razem . A ja go szczotką do podłogi. Potem werniks i klient w szoku , że tak dobrze i ładnie. Konserwator by zrobił za dwa tysiące w tydzień a ja za flaszkę w pół godziny. Swoje berżery zamierzam w taki sam sposób. Oczywiście nie będę ich werniksował.
Durna baba, wpisałam kod i tekst w jedno 🙄
A kod chce być, gdzie ma być!
Jolinku,
ja się nie obrażam 😉
Stara Żabo,
znam tę wersję, ale jednak Młynarskiego z „Raz dwa trzy” ma coś takiego, co drapie w mnie po duszy.
Poszłam za róg – „jest ciepło, rusz d… (nie, nie duszę tym razem), mało wychodzisz, kup wino i totolotka” – motywacja wg. pana J.
Wiał tak lodowaty wiatr, że hej, najpierw w plecy (a niech se ), potem niestety, w pysk 🙄
Kupiłam wino, dwa samotne Żywce (co będę dla byle kogo zostawiać!) totolotka i 3 papryki, potrzebne, żeby gęste rybne było rzeczywiście gęste.
Obiad znowu opózniony o godzinę, bo Jerzor zawalony zleceniami, a chciałby się wyrobić przed Rejsem. To nie problem, bo właściwie mógłby to i owo odrzucić albo odstawić na później, ale przyzwyczaił ludzi, że robi wszystko niemal na poczekaniu. No to ma za swoje!
Ja się rozklejam dzisiaj:
http://www.youtube.com/watch?v=CcZYy3W-NNI
ale też miałam tego lepsze nagranie, tylko poleciało do USA i nie wróciło.
Na benefisie, nie pamiętam już kogo, było rewelacyjne wykonanie i tłumaczenie „Sunrise, sunset”. Nigdzie tego nie mogę znaleźć, trudno znaleźć jak nie wiadomo kogo i gdzie szukać 🙁
Trudno po Judy Garland ale…
http://www.youtube.com/watch?v=9teFzudBrMI
o jakie dorabianie ideologii, przeciez kuda jej do niej, przeciez ta dziewczyna sie nie potrafi prosto trzymac, jest wrecz pospolita i bedzie tyla, zawsze bedzie miala problemy z figura, to dziewczyny fotografowane przez Misia sa ciekawsze
http://film.onet.pl/zwiastuny/0,68218,1,1,322,fotonews.html
http://www.brandchannel.com/home/image.axd?picture=2009%2F11%2FAUDREY_HEPBURN23.jpg
jeszcze to i idę spać
http://www.youtube.com/watch?v=zaj1a_bu–4
Żabo, Alicjo, a co Was dziś tak nastrojowo, sentymentalnie „wzięło” ?
Czytając zaległe wpisy, ślepia musiałam podeprzeć zapałkami. To jest tak, jak człowiek-leniwiec troszkę popracuje. 😉
Dorotol, a wytłumaczył ktoś, z której strony ta kobieta jest podobna do Audrey Hepburn ? Bo ja za CHiny nie widzę; oczka małe, twarz okrągła (no dobrze, prawie okrągła), zero wiotkości. Ten, który ją porównał do Audrey, ma poważną wadę wzroku.
Żabo a zgłosiła się ta Panna ? Czyżbym przeoczyła ?
Dobrej i spokojnej nocy życzę wszystkim. 😀
Zgago,
ja zawsze jestem po sentymentalnej stronie 🙄
My zdjes’ emigranty tak mamy, zwłaszcza ci z z innych kontynentów.
A smętno wyszło, bo zadzwonił stary przyjaciel (z Polski) i płakał mi w *pierwś* 2 godziny, i sam nie wiedział, dlaczego. A to się udziela, ślozy, no to bez powodu spłakaliśmy się razem, przyjaciół nie zostawia się w takich momentach. Ale wypłakaliśmy się i przeszło! I o to szło, o to szło!
„…bez powodu”, bo zapytałam o powód, no i odpowiedź, którą znam – nie ma wyraźnego powodu, a szkoda, bo jak powód jest, to można coś z tym zrobić. Każdy ma tak raz na jakiś czas… poza ideałami, rzecz jasna.
Jak już tak łzawo, Alicjo, to:
http://www.youtube.com/watch?v=bHUH8cP7p90&NR=1
Zgago, panna się nie odezwała po moim niedzielnym do niej telefonie
Alino (22:11)
Też przecież lubię…
Stara Żabo ,
jak możesz?! Chusteczki wyszły, poleciałam po papier toaletowy 🙄
No dobra, może to nie brzmi zbyt romantycznie, ale miałam smarkać i ślozać w rękaw swetra?!
… i przyszedł Jerzor, i przyniósł śliwki… całuję rączki, , całuję rączki…
Pączki będą jutro, , toż Tłusty… a imię jego Czwartek 😉
Coś tu bardzo śpiąco dzisiaj. Nie ma jakoś ruchu w interesie.
Wstałem we wiadomym celu, a tu pustki. Zejdę na dół i zrobię sobie coś ciepłego do picia.
Et si tu n’existais pas
Dis-moi pourquoi j’existerais
Pour traîner dans un monde sans toi
Sans espoir et sans regret
Et si tu n’existais pas
J’essaierais d’inventer l’amour
Comme un peintre qui voit sous ses doigts
Naître les couleurs du jour
Et qui n’en revient pas
Et si tu n’existais pas
Dis-moi pour qui j’existerais
Des passantes endormies dans mes bras
Que je n’aimerai jamais
Et si tu n’existais pas
Je ne serais qu’un point de plus
Dans ce Monde qui vient et qui va
Je me sentirais perdu
J’aurais besoin de toi
Et si tu n’existais pas
Dis-moi comment j’existerais
Je pourrais faire semblant d’?tre moi
Mais je ne serais pas vrai
Et si tu n’existais pas
Je crois que je l’aurais trouvé
Le secret de la vie, le pourquoi
Simplement pour te créer
Et pour te regarder
Mm mm mm mm mm mm mm
Mm mm mm mm mm mm mm
Et si tu n’existais pas
Dis-moi pourquoi j’existerais
Pour traîner dans un monde sans toi
Sans espoir et sans regret
Et si tu n’existais pas
J’essaierais d’inventer l’amour
Comme un peintre qui voit sous ses doigt
Naître les couleurs du jour
nieparlewampofrance
Som ludzie, som, pepegor
Tylko lirycznie wpuściła, a Jerzor tłumaczy całkiem niepoetycko, ja francuski piąte przez dziesiąte, ale wiem… to i owo.
o, i kod do tego taki:
ffaf
… o, teraz się sumituje (regarde)… że to na szybko…ale jakby się przyłożył,
to by tam de la vi sukre mła i nawet purkłe coś 🙄
Otóż Alicjo,
w południe zaniosłem Pauli zraz zwijany z indyka, ziemniaczka z fasolką szparagową. Jadła chętnie, ale połowę i tak już małej porcji zostawiła. Co się dziwić w tym wieku. Wypytałem ją trochę i muszę się skorygować. Ta miejscowość to Tangermünde nad Łabą, pobliżu Magdeburga.
Dała mi znowu jakieś rzeczy. Przywlokłem i postawiłem na kredensie. Nie miałem sumienia odmówić.
…i regre też były.
Ale piękna piosenka, dzięki Stara Żabo za przypomnienie. ja mam inną – niby nie lubię piosenki francuskiej, ale…
http://www.youtube.com/watch?v=lfegOxTCuOQ
Chciałabym podejść, i przytulić…
Dobranoc, dobranoc, Ojczyzno,
już księżyc na srebrnej lśni tacy…
http://www.youtube.com/watch?v=8x8S5Mgimy0
🙄
Pepegoru…
nie można odmówić. Potrzebne czy nie – to nieważne teraz. A potem nie będziesz miał sumienia wyrzucić, i nie będziesz nawet chciał, bo to przecież pamiątka.
Jam wzruszona moją – od Pauli przez Ciebie przekazaną. Każda rzecz u mnie i kamyk zielony niejeden wiąże się z jakąś historią…. 😉
Dobranoc, dobrzy ludzie!
Nisia… nie prowokuj!
Dobranoc….
http://www.youtube.com/watch?v=TJBxzSPjWwk
Witam pora nocna. Olimpiada za pasem. Trzymam za nich kciuki bo sie staraja mimo deszczu i sloty i zimy ktora sie przeniosla zlosliwie do Europy i na Wschodnie Wybrzeze. Miasto jest sliczne i slicznie polozone wiec przynajnmniej bedzie na czym oko zawiesic. Kanada rzadna zlotych medali, do tej pory wystarczalo, ze biora udzial. Ja czekam na nasze zloto w bigach.
Przygotowania slubne w pelnym toku i wlasciwie wszystkie najwazniejsze sprawy zalatwione a teraz tylko dopracowanie szczegolow pozostalo. Podroz do Vancouver i na Wyspe Vancouver zabukowane w 100% lacznie z parugodzinnym wyplynieciem na morze zodiac’iem na wieloryby. Nie wiem czy one juz wiedza, ze maja sie zaprezentowac. Teraz jeszcze Meksyk na podroz poslubna ale z tym czekam do marca kwietnia. Wiem gdzie i co chcemy robic a to juz pol sukcesu 🙂
Z kulinarnosci to narobilem sobie kotletow mielonych w dwoch rzutach ok 30 w sumie, gar flakow pare kotletow schabowych i ostatnio rosol z amiszowej kury. Czesc zjedzona a czesc pomrozona i codziennie wyciagana wiec nastepne 2 tygodnie bede sie zywil z zamrazalnika ale czasu malo jakos. Pracuje po 12 godzin dziennie. Trzeba bedzie zone wyzywic; co robic obowiazki 🙂 W miedzyczasie czytanie „Krotkiej Historii Wszystkiego”, „Bitew Morskich II WS” i Singera „Spuscizny”. Do tego polska prasa. TV wylaczone juz chyba ze 2 tygodnie i nie mam pojecia co sie w swiecie dzieje (poza Olimpiada) i jakis taki spokoj na duszy. Chyba sie rozlacze z TV na dobre. Paczki u Polaka na jutro zamowione. To tyle zebyscie nie zapomnieli, ze zyje i oddycham w przeciwienstwie do chorujacych calkiem zdrowo i wesolo. Do Vancouver sie nie wybieram bo w tym roku inne plany i czasu i kasy na Olimpiade szkoda. Podczytuje od czasu do czasu ale nie wszystko sie da bo tyle piszecie, ze nie daje rady. Z ostatnich tematow. Dziczyzne uwielbiam, hinduskie bardzo lubie ale w domu sam nic nie robie. Gratuluje triumfatorom quizow. Zycze zdrowia chorym i dalszego zdrowia zdrowym. Do nastepnego. No to sie rozpisalem. Pozdrawiam.
Hej, pepegor! Pewnie już śpisz, mnie psy zbudziły, ale zaraz padam z powrotem…
Acha, w Calgary zima urocza. W nocy jakies -10*C a w dzien 0 do -3C. Czasem takim malutkim sniegiem podsypie zeby bialo bylo, slonce i fikusne chmurki tu i tam jakby zastygle w pol slowa na niebie. Zyc i nie umierac. Jakby komus bylo zimy za duzo to zapraszam. Tylko czekac az palmy wyrosna.
Dzisiaj, znaczy wczoraj, jeden z chłopców od wyrzucania gnoju przyszedł po pieniądze i udało mi sie go namówić, zeby dał koniom siano do boksów. Dzisiaj też ma przyjść. Bardzo mi pomogło, ze nie szarpałam się z tym sama. Akurat jest (na szczęście to już końcówka) takie siano z przewagą strasznie długiej kupkówki (taka trawa) i ciężko je, i urwać z belki, i nosić niewygodnie. Konie też za nim nie przepadają.
yyc, witaj, śniegu Ci podesłać? mam w nadmiarze i jeszcze ma dopadać. Strach pomyśleć jak to się zacznie topić. Parę lat temu tak było, że miałam ze stopionego śniegu jezioro przed domem i woda przelewała się przez drogę.
Hej Zabo,
U mnie sniegu w sumie jest dosc. Bialo dookola choc malo pada. W Vancouver z tego co slysze maja problem. Miasto bedzie zielone no ale to nic nowego w gorach problem.