Dlaczego ważna jest smukła sylwetka
Dostałem właśnie od Dostojnego Jubilata książeczkę, która wyszła na Jego cześć, czyli na siedemdziesiąte urodziny (Listy od przyjaciół).
Cała – jak to bywa z takimi księgami – poświęcona jest jego dokonaniom w sferze naukowej, obyczajowej, pisarskiej. Wśród autorów znaleźli się bliżsi przyjaciele i dalsi znajomi, ludzie powszechnie znani i zupełnie anonimowi. Wśród kreślących życiorys pełen zakrętów naszego bohatera są m.in. Magda Środa, Maciej Wierzyński, Jerzy Axer, Jacek Bocheński, Zbigniew Bujak, Halina Bortnowska, Marcin Król, Monika Płatek, Marek Safjan, Krzysztof Penderecki, Paweł Moczydłowski…Ja zaś, jako że przyjaźnię się z Jubilatem od niemal półwiecza, napisałem o nim tak:
Były to lata siedemdziesiąte, Wiktor Osiatyński – wówczas prosty doktor i redaktor tygodnika „Kultura” – czarował dziewczyny, zwłaszcza młode poetki i początkujące pisarki odwiedzające redakcję przy ulicy Wiejskiej, smukłą sylwetką i kruczoczarną czupryną. Brak nadmiernej warstewki tłuszczu a zwłaszcza lekko dziś zaokrąglonego brzuszka bywały przydatne nie tylko w okolicznościach amorycznych.
Zespół „Kultury” był zaprzyjaźniony i utrzymujący kontakty także poza redakcyjne. Ścisłe i częste kontakty naszej trójki wynikały ze wspólnych zainteresowań literaturą, nauką i sportem. Maciek Krasicki – szef działu poezji, Wiktor Osiatyński – dziennikarz naukowy i ja – wówczas sekretarz redakcji pasjonowaliśmy się nartami.
Jak grom z jasnego nieba uderzyła nas wiadomość o nowotworze Maćka, który zaatakował przysadkę mózgową. Wiktor doskonale znający całe warszawskie środowisko naukowe, w tym i medyczne, dotarł do młodego neurochirurga, który pomógł Macieja ulokować w klinice przy Banacha a potem dokonał operacji usunięcia nowotworu.
Odwiedzaliśmy rekonwalescenta systematycznie. Szpitale w tamtej epoce niechętnie widziały gości z zewnątrz. Wpuszczano więc nas w określone dni i na krótko.
Wiktor nigdy nie przejmował się takimi ograniczeniami. Silne uczucie pomagało mu łamać wszelkie przeszkody. Pewnego dnia jeszcze przed 5.00 rano obudził mnie dzwonek. Mocno zaspany otworzyłem i ujrzałem Wiktora, który wyglądał jak górnik po szychcie. Aby wyjść ze szpitala, gdzie przesiedział nielegalnie całą noc przy łóżku Macieja, musiał sforsować małe okienko w piwnicy, w której przechowywano węgiel (czy może koks). Przybiegł do mnie, bo mieszkałem wówczas na Rakowcu czyli niemal na zapleczu szpitala. Wizytę zaczął od łazienki a potem zażądał śniadania. Chyba nigdy tak nie starałem się w kuchni, by zadowolić gościa. Zapamiętałem też na zawsze, że przyjaźń to wspaniałe uczucie.
Komentarze
dzień dobry …
Wandom wszyskiego miłego i pysznego .. 🙂
wszystkim Tatom pociechy z dzieci … 🙂
Wiktor Osiatyński mądry facet … takiego przyjaciela warto mieć ….
Ad multos annos,
dostojny JUBILAT, niezrownany spolecznik…no, i tacy wspaniali Jego Przyjaciele
PS Pan Wiktor Osiatynski, moj ziomek z Bialegostoku; mocny charakter, ktory pokonal „szklanageo boga”.
suplement:
Z wielkiem zainteresowaniem sluchalem debaty „Kosciol, swiat, dialog” 16.04.2015 na Dziedzincu Dialogu m.in. z kard, Gianfranco Ravasi, Wiktorem Osiatynskim, Adamem Michnikiem, Markiem Jurkiem, Miroslawa Grabowska.
https://www.youtube.com/watch?v=S9xMqoebPzs
Oj, naczytałam ja się Profesora, bo Jego książki należą do żelaznego kanonu lektur dla studentów pedagogiki, socjologii i psychologii uzależnień i ich oddziaływań społecznych. Admiratorką nie zostałam, ale szacunek wzbudza. Jest we mnie też nieco cynicznego podziwu dla kogoś, kto z własnego nieszczęścia potrafił uczynić stałe źródło profitów materialnych i zawodowych. A.m.a.!
Wandom naszym – Zwierzaczkowi o miękkich igiełkach w dalekiej Australii, czyli Echidnie i równie dalekiej Wandzie z Teksas
u, która rzadko już u nas bywa, najlepsze życzenia imieninowe przesyłam. A łącząc obydwie Solenizantki w jednym, wieczornym toaście, pozwolę sobie dołożyć nieco prywaty: mam rodzinną Wandę, czyli Kochaną Synową.
….Wanda?!
jedna co nie chciala Niemca, druga „akuszarka PRL”, trzecia ryba
a na dodatek muzyczna Wanda (Jackson) Quinn of Rockabilly …still going strong.
https://www.youtube.com/watch?v=GzDfYidKU5c (Wanda i Jack White 🙂 )
Wszystkim Wandom, zyczliwosci
Danuśka przysłała pozdrowienia dla wszystkich Blogowiczów – aktualnie wędrują po Alzacji, potem w planie rodzinna Owernia Alana.
Pomachał nam też Misio w drodze powrotnej z Wyspy na Kurpie.
Żaba musi odleżeć kilkudniowe jazdy samochodem bez automatycznej skrzyni biegów (własny wóz jest u mechanika). Naciskając pedał dorobiła się Żabcia takich przykurczów mięśni, że hej!
„Jest we mnie też nieco cynicznego podziwu dla kogoś, kto z własnego nieszczęścia potrafił uczynić stałe źródło profitów materialnych i zawodowych.”
To nie jest trudne, Pyro. Potrzebne sa skladniki nastepujace:
1. Talent.
2. Refleksja.
3. Rozum.
4. Empatia i przekonanie, ze nieszczescia spotykaja takze innych ludzi.
dla bobiarzy ….
http://dobrakuchniamamy.blogspot.com/2015/06/jajka-faszerowane-bobem.html
ja dziś dostałam kilo gotowanego bobu zamiast kwiatka … bez powodu … 😉
robię te jajka a posypię łososiem wędzonym …
Noc była przepiękna – wiało, grzmiało i błyskało, a lało tak, że na ogródku jest jezioro 🙄
Rozumiem, że burza i że deszcz, ale to, co się działo (i jeszcze dzieje, chwilowo nie pada, ale nadal grzmi), to przechodzi moje pojęcie. A ledwie pochwaliłam wczorajszy piękny dzień – zaszło słońce i zaczęło się.
Wandom – wszystkiego najlepszego 🙂
Pyro, muszę wystąpić w obronie przyjaciela. Przesadziłaś w swojej ocenie pisząc, że ze swojej ułomności zrobił on źródło dochodów. Specjalnością Wiktora są prawa człowieka, konstytucja i walka o prawa kobiet. Zdecydowana większość jego dzieł to prace naukowe i popularnonaukowe właśnie na te tematy. Pisząc zaś o leczeniu z alkoholizmu i zakładając kluby AA pomaga on setkom (a może i tysiącom) chorych ludzi. To nie jest źródło jego utrzymania. A ujawnienie swej ułomności i pokazanie twarzy było – moim zdaniem – aktem wielkiej odwagi. W ten sposób nadał też wiarygodności swym wynurzeniom.
Twoje jedno zdanie jest dla niego po prostu krzywdzące.
Jolinku,
uwielbiam młody, zielony bób – ugotowany, jedzony bez niczego, lekko posolony i koniecznie w ilościach!
Niektórzy dodają do gorącego bobu nieco masła, dla mnie to przeszkoda, bo bób najlepiej smakuje prosto z michy, temi ręcami! I koniecznie ze skórką – tylko stary, suchy bób domaga się oskórowania.
Nic tak nie plami, jak atrament (druk też). Napisałam i poszło – trudno i przykro. O szacunku pisałam wyżej, o małej zadrze wspomniałam być może odreagowując te dziesiątki godzin lektur. Przepraszam – z zewnątrz sprawy wyglądają inaczej, niż gdy się zna człowieka, lubi go i szanuje.
Wróciłem do domu po prawie trzech dniach jazdy samochodem i autobusem. Zaczęło padać na parkingu w Paryżu i padało bardzo intensywnie całą drogę.
Na wyspie było dość słonecznie ale niestety chłodno. Zdążyłem się opalić i pochlapać w oceanie, który miał temperaturę około 15 stopni. Było mnóstwo ryb, muszelek patagos, krabów i homarów do zjedzenia. Były też pierogi i własnoręcznie pieczone ciasta . Coś mi się wydaje, że moja tarta ze śliwką wcale nie ustępuje tej z wyspy
http://www.750g.com/tarte-aux-pruneaux-de-lile-dyeu-r38038.htm
Dzięki Pyro za sprostowanie.
Dzien dobry,
Znowu nadaje z telefonu.
Nie wiem jak dlugo Wiktor Osiatynski mieszkal w Bialymstoku, ale wiem ze lata licealne szlifowal bruki warszawskiej Ochoty. Bardzo cieplo wspomina go jego kolejny przyjaciel – Piotr Parandowski, syn wielkiego Jana, w swojej ksiazce „mitologia wspomnien”, poswiecajac mu rozdzial „Witek”.
Gospoadrzu, pytam z ciekawosci, czy w opisywanej ksiazeczce znalazly sie tez wspomnienia P. Parandowskiego?
Wczoraj Cichal po raz kolejny napisal slowa, ktore juz brzmia jak mantra. Te slowa to „w USA brak”. Przyjelam to jako prowokacje i czekalam az ktos poprawi Cichala. 🙂
Dziekuje Helenie za wyjasnienie Cichalowi, gdzie mozna kupic wysmienite wedzone szprotki. Obok wedzonych szprotek i smacznych watrobek z dorsza bardzo rowniez lubie paste (pate) z wedzonych szprotek, ktorej rowniez „w USA brak”.
Alicja uzupelnila informacje, ze szprotki sa rowniez do nabycia w Kanadzie.
Dzisiaj mozna sie ochlodzic mieszanka musu ze swiezych truskawek i kefiru, ktorego rowniez „w USA brak”. Natomiast truskawki to nie to samo. 🙂
Pozdrowienia dla Cichala, ktorego „w USA brak” 🙂
Alez skolko ugodno tych szprotek. Jak jest popyt to i podaz sie znajdzie 🙂
Do Australii i do Texasu – najlepsze zyczenia Imieninowe!!!!!! Niech Wam sie szczesci !!!
Orca – myślę, że panie mają lepsze rozeznanie w zasobach sklepowych. Nasz Gospodarz należy do nielicznych znanych mi panów, którzy szukają dobrego zaopatrzenia poza czterema najbliższymi sklepami. Cichal swego czasu przysięgał, że w USA nie ma serów niebieskich, a przecież są w wielkim wyborze. Nie umie poszukać.
Po raz kolejny prostuję. Szprotki są, ale w puszkach (Ryga) Tutaj zażeram się takimi z drewnianych pudeł! Urywa się łepek i do buuzi! To jest zupełnie co innego.
Sery typu „blue” są w ilościach, ale nie ma polskich serów Lazur czy też Bursztyn. Kobitki, ja tylko tak głupio wyglądam…
Jutro rano już w Szczecinie. Dzwoniłem do Żaby, ale jest tylko taśma.
Poddaje sie 🙂
Pyra,
Moje zakupy to trzy sklepy, sklep Rosyjski po razowy chleb sprowadzany z Litwy i kilka innych unikalnych smakolykow. Reszta zakupow to Trader Joe’s i Costco.
„W USA brak” podzialow na plec i robienie zakupow. Pisze o USA, jakie znam. 🙂
Na stronie Trader Joe’s mozna przejrzec czesc ich nowych produktow lub produktow promowanych w tym miesiacu (Fearless flyer).
http://www.traderjoes.com/fearless-flyer
Marek to wiadomo kto deszcz przywiózł do nas … 😉
Alicjo też tak lubię bób ale skórki mi nie przechodzą … kg nie zjem na raz to kombinuję .. sporo masz tych poziomek .. ja w niedzielę do lasu na wakacje jadę to mam nadzieję i na poziomki i na jagody i na grzyby …
Pisanie ze szczegółami o cudzych chorobach bywa sporym wyzwaniem. Póki sięgają powyżej pasa, nadają się do plotkowania w salonie, niezręcznie staje się, gdy obejmą mniej wytworne części ciała.
Maciej Krasicki, o ile się nie mylę, nie żyje od 16 lat, to mu pewnie obojętne 😉
Szpitalna akcja Osiatyńskiego – piękna i wzruszająca.
Cichalu,
z pudełka i wędzone, co to urywasz łepek i zajadasz – kojarzą mi się tak zwane moskaliki. Daaaawno nie jadłam i kto wie, czy ich tutaj nie „brak”, bo gdybym się natknęła, to natychmiast bym zakupiła. Bardzo być może, że są w wielkich miastach, gdzie są duże skupiska emigrantów z europy środkowo-wschodniej.
Tymczasem tak mi narobiłeś ochoty na szprotki, że otworzyłam puchę i zaraz zrobię sobie kromę.
Znowu lunęło i uzupełniło stan jeziorka na ogródku 🙄
Chyba trzeba kupić łódkę albo choćby jakąś tratwę narychtować…
Proponuję jakiś miły i neutralny temat, bo pogoda źle wpływa na „pożycie salonowe”. Właśnie łyknęłam kolejną porcję aspirino – podobnych, spojrzałam przez okno i co prędzej poszłam zamknąć okno w pokoju Młodszej. Te dzieciaki nieźle dostaną chyba w kość łażąc po ozach i kemach… Teraz pewnie gotują sobie kolację, bo w stacjach terenowych UAM są wyposażone kuchnie ale pełna samoobsługa. Młodsza zabrała paczkę dobrego makaronu, świeże pesto, oliwę i ser. Zrobienie posiłku to ok 20 minut. Dla psa zabrała mięso ugotowane. Jutro będą przed wieczorem w domu.
U mnie od jutra ma być LATO! Na razie co chwilę pada.
Piorun strzelił w pobliżu i szlag trafił mój router i odtwarzacz DVD, spięcie wysadziło bezpiecznik. Dziś zawiozłam rzeczone urządzenia do fachowca, żeby ocenił, czy da się naprawić, a jak nie, to ma wystawić zaświadczenie o szkodzie totalnej.
Ubezpieczenie musi zapłacić tak czy siak.
Przy okazji dowiedziałam się, że w okolicy jest więcej szkód tego rodzaju – telewizory, komputery, routery, telefony…
A od soboty mamy wakacje i Osobisty już kombinuje różne wycieczki o tematyce kolejowej. Jak nie jubileusze, to zwiedzanie lokomotywowni i różnych takich 😉
Wandom – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=Lle_GA1cg20
Nemo – do Wenecji, tylko do Wenecji: https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/WiosennePaUki#slideshow/5739167086401853730 😉
Hej Wandy, Wandeczki, Wandule serdeczności smaczności!
Gdybym miała zdrowie i więcej pieniędzy, wybrałabym się trasą Lizbona – Władywostok. Młodsza jechała transsyberyjską tylko na trasie Moskwa Krasnojarsk i ma b. miłe i dobre wspomnienia. * dni totalnego nieróbstwa, ale w gronie kolegów z gitarami i itp dało się przeżyć.
Asiu, 😉
albo do Wenecji
Albo do Bydgoszczy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pesa_Dart#/media/File:Pesa_dart_czlon_8.jpg 🙂
Wandom – wszystkiego naj.. naj.. naj.. 100 lat!!!
Pyro – ty niepokojąco często chorujesz. Może Twoja tarczyca zle funkcionuje? Proponuję sprawdzić.
Nowy, to było niemożliwe, bo Piotr Parandowski nie żyje od 2012 roku. Jest natomiast tekst jego siostrzenicy czyli Joanny Szczepkowskiej, która wspomina też wuja.
Krysiade – tarczyca ok. To tylko niedyspozycje, nie choroby. Ponadto zaziębiam się na własne życzenie, bo nie ubieram się rano od razu, tylko łażę/siedzę w dezabilu.
Z Lizbony do Wladywostoku prawdopodobnie nie pojade chociaz jest to na pewno ciekawa podroz.
W piosence „City of New Orleans” Arlo Guthrie spiewa o podrozy pociagiem z Chicago do New Orleans pociagiem o nazwie City of New Orleans.
https://www.youtube.com/watch?v=piUWIqWSthA
Korekta
„o podrozy pociagu” nie „pociagiem”.
http://kobieta.onet.pl/agata-mlynarska-dziekuje-tato-wywiad/55tmhe
Wandzie w Australii i Wandzie w Teksasie: wszelakich pomyślności!
Wandom, dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Mualam cztery lata gdy jechalam magistrala tanssyberyjska i mam zdumiewajaco duzo wspomnien:
ze przez glosnuk kika razy dziennie lecial „Sewastopolskij wals”;
ze mama stlukla lakier do paznokci i wszyscy wietrzyli;
ze na stacjach do okien pociagu przychodzily baby i oferowaly upieczone kury owiniete gazeta,
ze ktokolwiek kure kupil, dzielil sie z reszta pasazerow w przedziale,
ze co chwila zagladal do przedzialu kierownik wagonu oferujac wrzatek z samowaru,
ze zabawialam pasazerow w innych przedzialach wyspiewujac „Razcwiela siren- czeriomucha w sadu…”
ze na dworcu w Moskwie czekal na nas z mama ojciec. I ze bylo bardzo wesolo chcoc mama plakala -z radosci..
20:19
To bardzo smutna wiadomosc, nie dotarla do mnie za ocean. Pamietam go z dziecinnych lat, byl dosc czestym gosciem w naszym domu.
Wielka szkoda! Nigdy bym sie takiej wiadomosci nie spodziewal.
Witam, solenizantkom najlepszego!!!
http://www.jazzradio.com/guitarjazz
Wandom – smakowitego życia 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=ld8_PcoA9JE
Helena,
Podoba mi sie opis podrozy pociagiem. Mam nadzieje, ze wybor gazety do owijania kurczaka nie mial znaczenia.
Stary przepis. Jak gotowac dzika kure z Hawaii.
Do garnka wlozyc warzywa, cala oczyszczona kure, wlac wode, posolic i zagotowac. Po godzinie gotowania wrzucic do tego samego garnka jeden kamien wulkaniczny. Mozna wybrac dowolny kamien lezacy przed domem. Kiedy kamien zmieknie, gotowac kure jeszcze trzy godziny. Smacznego 🙂
Orka – ja kiedyś w prezencie dostałam koguta (nie wiedziałam, że on z Hawai) Przez 5 dni zapowiadałam „Jutro na obiad rosół i kogut w potrawce”. Szóstego dnia zmieliłam w maszynce do mięsa 2 razy i przerobiłam na rodzaj pasztetu. Rosół też był do niczego, bo totalnie przegotowany, a pasztet dobry.
Pyra,
Mamy nowy przepis na kure z Hawaii!
Mahalo 🙂
Moje życzenia dla Wandy TX wróciły się – ponoć zły adres. Przez lata pisałam właśnie pod tym adresem e-mail. Czy ktoś ma namiary?
Echidno – wszystkiego dobrego z okazji imienin ! 🙂
Orca,
miałam kiedyś do czynienia z taką kurą, choć nie z Hawajów, ale z pobliskiej okolicy. Za nic nie chciała być miękka. Ale za życia na pewno była szczęśliwa.
Ciekawe, że sprowadza się chleb aż z Litwy, ale ich razowe cieszą się zasłużoną sławą. Może dostępny jest też doskonały ser litewski dżiugas. Koleżanka przywiozła mi go z wycieczki do Wilna. Ale wiem, że w niektórych polskich sklepach można także go kupić, np. w Almie.
Kiedyś zawijanie produktów w gazetę spowodowane było biedą, Dziś bywa ekscentrycznym chwytem. Przeczytałam właśnie artykuł o Jeanie – Paulu Gaultierze . Na wernisażu jego modowej twórczości w paryskim
Grand Palais , gdzie odbywają się najważniejsze na świecie wystawy sztuki, chrupano frytki serwowane w rożkach z gazety.
Ja wolę jednak białą papierową torebkę.
Oprócz Wenecji na Pałukach jest jeszcze Wenecja w powiecie ostródzkim, obok wsi o wdzięcznej nazwie Słonecznik.
A Muzeum Kolejnictwa jest także w Kościerzynie, zaś skansen w Warszawie. Podróż koleją ma swój urok; o wiele przyjemniej jest jechać wśród pól i lasów, niż wśród ścigających się samochodów.
Były lata,że pociągiem przejeżdżałem kilkadziesiąt tysięcy kilometrów rocznie. Teraz to sporadyczna czynność . Ostatni raz jechałem kilka lat temu. Pewnie autobus też pójdzie w odstawkę bo coraz gorzej znoszę ponad 25 godzinne podróże. Podróż jaką dzisiaj pokonałem jest ostatnia na jakiś czas. Może podróże pozwalają nam odnaleźć siebie? Tyle , że jak mawiał mój ulubiony pisarz Elias Canetti:
„Jak to łatwo powiedzieć: odnaleźć samego siebie. Ale gdy stanie się to naprawdę, jakże bardzo jesteśmy przerażeni.”
Jeszcze dwa cytaty z Canettiego na dobranoc i do widzenia:
„W słońcu ludzie wyglądają tak, jakby zasługiwali na to, aby żyć. W deszczu zaś wyglądają, jakby to, co najgorsze mieli jeszcze przed sobą.”
„Trzeba zamilknąć, zanim powie się wszystko. Niektórzy powiedzieli wszystko, zanim jeszcze otworzyli usta.”
krystyna
23 czerwca o godz. 22:33 542377
Zwroce uwage na ten ser nastepnym razem.
W gazete wylacznie z Seattle pakuja wszystkie ryby i seafood na Pike Place Market. To jest tradycja. W srodku jest najpierw specjalny papier (bialy), ktory dotyka rybe. Na zewnatrz jest gazeta wiec mozesz czytac najnowsze wydarzenia w miescie. 🙂
Krystyna i Pyra,
Czy moze rozpoznajecie znajome koguty? Kury siedzialy w krzakach i chyba znosily poranne jaja. Koguty pialy i tanczyly do kamery. Pamietam, ze to bylo okolo 6 rano na parkingu 🙂
Druga czesc jest przy drodze wzdluz lasu tropikalnego na tle bananowca. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=AspDcvla3V4
Echidno, wszystkiego najlepszego z okazji imienin.
Udanego dnia, tutaj od rana słonecznie.
Alicjo. Pamiętasz kury i koguty na Key West?