Obrazki z dawnych lat
Mam nadzieję, wręcz pewność, że ta książka znajdzie wielu czytelników.
Napisała ją bowiem krytyczka sztuki i jednocześnie znawczyni kuchni. Patrzy więc ona na życie z absolutnie nietypowej perspektywy. Mierzy swoje i swoich współobywateli osiągnięcia (a także klęski) miarką estetyczną. I w tym kuchenna perspektywa jest miarką najlepszą.Kuchnia dla mnie – ale mam nadzieję, że dla moich czytelników także – jest lepszym miejscem niż gabinet psychoterapeuty. Gotowanie, smażenie, siekanie, a zwłaszcza wyrabianie ciasta to cudowna recepta na stresy dnia codziennego. Opuszki palców to czuły instrument. A przyrządzanie kolacji to najprostsza droga do sukcesu. I do serca lubianej osoby.
Warto więc jak najczęściej spędzać czas przy kuchni. Wytężając słuch (nalewanie płynów), węch (zapachy z patelni i piekarnika) i wyobraźnię (wyraz twarzy gości podczas jedzenia).
Podobnie jak ja myśli zapewne Monika Małkowska. We wstępie do swojej świetnej historii Polski ostatniego półwiecza pisze ona:
W telewizji królują kiczowate seriale; w radiu bezładny bełkot pod przygłupa; wybory Miss Polonii stają się prestiżową kulturalną imprezą. Na straganach z książkami zalegają harlequiny, romansidła szyte wedle jednej sztancy: okładka z lakieru, postaci z papieru. Skandale i seks stały się najbardziej pokupnym towarem.
Dla niej najważniejszym tematem jest… kotlet mielony. No, nie wyłącznie kotlet, bo obok problemów kulinarnych zamieszcza autorka rozważania japońskiego artysty Koji Kamoji o najpiękniejszym kącie otwarcia drzwi czy myśli o wpływie kalafiora na ocenę twórczości Kajetana Sosnowskiego. Ale także przypomnienie kartek na mięso, Jablonexu, Święta Kobiet czy Marca 68.
Cóż za radość uczyć się historii Polski czasów przełomu ustrojowego z dziennika Moniki Małkowskiej. Zwłaszcza że przy okazji można nauczyć się SZTUKI gotowania. I tylko do końca nie wiadomo, kim jest autorka. Nie wie tego nawet ona sama. Dziennikarka, graficzka, pedagog, filmowiec? Ja jednak upieram się, że jest po prostu Artystką!
Nie muszę dodawać, że lektura „Życia na przekąskę” daje podwójną satysfakcję. Poza esejami o sztuce z czasów PRL zawiera bowiem szereg wspaniałych przepisów, dzięki realizacji których Monika Małkowska mogła prowadzić bujne życie towarzyskie, zwabiając do swojej kuchni wiecznie wygłodzonych mistrzów pędzla, dłuta i ołówka.
Czytelnicy mogą więc iść w jej ślady.
Komentarze
dzień dobry …
no nie wiem .. „wścieka się autorka” … zła droga do dotarcia do tych, na których się wścieka ..
truskawki za progiem .. łatwe lody …
http://dobrakuchniamamy.blogspot.com/2015/05/domowe-lody-truskawkowe.html
Dzień dobry
Jolinku – odnotowałam.
Ksiązkę p. Małkowskiej postaram się przeczytać z pewnością. Zawsze twierdzę, że proces planowania, gromadzenia produktów, gotowania jest często przyjemniejszy od jedzenia. Miałam wczoraj wieczorem kłopot z zanikającym sygnałem internetu. Żadna awaria mojego sprzętu, nic z tych rzeczy. Ile razy operator zapowiada konserwację urządzeń, mam cały tydzień dodatkowych atrakcji.
Dzisiaj ugotuję sobie garść tych malutkich młodych ziemniaków i ten dotąd niewykorzystany pęczek szparagów. I chyba stwierdzę, że już naszparagowałam się do wypęku. Czeka mnie też uzupełnianie ziemi w skrzynkach na balkonie. Teraz już dobrze „siadła” i widać gdzie trzeba dosypać. Trzeba też przesadzić w większą donicę miętę i jeszcze ze dwie rośliny.
Dzisiaj świętuje moja Ryba, więc wieczorem Matka wzniesie toast i dzisiaj mieli Żabie usuwać te blachy z nogi. Nie wiem, czy aktualne, bo dałam Jej święty spokój z wypytywaniem. Do toastu wieczornego Żabę włączę obowiązkowo.
Rybo wszystkiego najlepszego … 🙂
Żabo trzym się …
jak Heleny dziś to KM wszystkiego dobrego … 🙂
Jolinku – dobrych życzeń zawsze mało, ale tam tylko ubiegłotygodniowe urodziny się liczą.
Pyro ja nie liczykrupa … życzę wszystkim najlepszego .. a Młodsza niech się spręży w niedzielę … 🙂
na spotkaniu z Piotrem w niedzielę spotkłysmy wspaniałych ludzi ..
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Przybylik
i
http://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Daniel_Rotfeld
Szkoda, że tak rzadko obecnie można zobaczyć i usłyszeć Monikę Małkowską. A słuchanie jej to prawdziwa przyjemność. Ma wielki dar wymowy, a przy tym mówi o sprawach interesujących . Sporo lat temu w radiowej Trójce opowiadała o obrazach. Może to wydawać się trochę dziwne, ale audycje były naprawdę bardzo ciekawe. Myślę, że i polecana książka warta jest przeczytania. Będę się za nią rozglądać.
Fasolka szparagowa w pobliskim sklepie po 25 zł.
Jolinku,
rozpoznałam znanego gościa na zdjęciu z targów.
Bardzo, bardzo interesujący goście. Szalenie lubię słuchać p. Przybylika (mimo lekkiej wady wymowy) chociaż ostatnio chyba go troszkę zmanierowało powodzenie „Szkła kontaktowego”
Natomiast p. Rottfeld to zupełnie inna liga i zaliczam się do zdecydowanych admiratorek Ekscelencji.
Pyro po tym spotkaniu byłyśmy bardzo zaszczycone a przynajmniej ja …. 🙂
My byłyśmy tam … a można jeszcze raz …
http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/warszawa-w-sobote-swieto-saskiej-kepy/w4g42b
a cichal już głosował i ma wolne … wpis wczorajszy dzisiaj …
Jolinku 🙂
Przyłączam się do Twoich miłych słów o tak niecodziennym spotkaniu!
Danuśko, Nemo – uśmiecham się na myśl o Waszych (wczoraj opisywanych) przygodach 🙂
Znalazłam taką ciekawostkę o trudnych początkach książki, o której dzisiejszy wpis Gospodarza. http://www.tvculture.pl/gazeta/?artykuly,26
Pyro, masz możliwość dowozu do lokalu wyborczego (info ze strony poznan.pl)
„Osoby niepełnosprawne ruchowo (poruszające się na wózkach inwalidzkich lub o kulach) będą mogły skorzystać z nieodpłatnego dowozu do lokali wyborczych w II turze wyborów w dniu 24 maja 2015 roku w godzinach od 7.00 do 21.00.
Potrzebę dowozu do lokalu wyborczego należy zgłosić, dzwoniąc w dniach od 16 do 22 maja 2015 roku pod numer telefonu 504 065 473 lub 517 539 511 do firmy „TAXIML”.”
Krycha – Bóg zapłać – już się z nimi umówiłam na 9.00 rano.
Hip, hip, huraaa!!!
U PBK – masz kotylionik, bALONIK, A U MNIE JESZCZE PIWO ALBO KIELISZEK NALEWKI (WOLĘ NALEWKĄ CZĘSTOWAĆ)+
Mogę się dać zwabić do kuchni (z przyległościami) pani Moniki*
*przyległości kuchenne, nie pani Moniki – to tak gwoli wyjaśnienia gdyby ktoś miał… albo coś…
Idę kończyć prace ogrodnicze. Wprost trudno uwierzyć, że 3 korytka z kwiatami, jedna skrzynia też ukwiecona, jeden kwietnik wiszący i 11 doniczek z ziołami mogą kosztować 3 godziny roboty – tu podciąć, tam podsypać to i owo przesadzić, wszystko podlać i zasilić – zupełne wariactwo. Pyra jest niemrawa i jak mawiała babcia Anna – „Pani, takom dziej niecyrno”. I ja teraz też „niecyrno”.
Pyro, całkiem pokaźny ten Twój ogródek, nie dziwię się, że Ci zeszło. Zaimponowałaś mi tymi 11 doniczkami ziół, będziesz miała dużo pachnącej i smacznej przyjemności 🙂 U mnie głównie kwiatki, ale do mnie należą zioła, skromnie, w dwóch skrzyneczkach.
Barbaro – bo to składanka : ja kupiłam 3 doniczki (tymianek, oregano, rozmaryn) Młodsza 2 x bazylię, 1 raz miętę (dużą, w małej doniczce) 1 laur, a wczoraj przyszła wdzięczna maturzystka i przyniosła skrzyneczkę z 3 doniczkami (tymianek, bazylia i „parsley” – nie wiem co to) te roślinki są małe, doniczki mini, ale jak będą rosły, to znowu trzeba przesadzić.
Z radością dowiedziałam się drogą okrężną, że Żaba po zabiegu – obolała, zmaltretowana ale żyje. Wypiszą pewnie w poniedziałek. Spróbuję jutro do niej zadzwonić. Dzisiaj, bardzo proszę, za zdrowie Starej Żaby.
Oczywiście za Żabę kciuki są trzymane mocno!
A nawiązując do dzisiejszego wpisu i wspomnianego m.in. Jablonex’u, to kto jeszcze pamięta ten sklep w Warszawie? Tu można poczytać i powspominać: http://vintagedesignblog.com/tag/jablonex/
…wspominanie mi się rozmnożyło 🙂
Cieszę się, że Żaba już po i trzymam kciuki, by szybko doszła do siebie.
Basiu, pamiętam 🙂
Pyro, „parsley” to powinna być pietruszka (natka), albo trybula …
To ma bardzo ładne listki – okrągłe, piłkowane i takie mięciutkie, jak z kutnerem ale delikatniejsze.
Bazylia w tym zestawie te jest inna – listki ma trochę fioletowe i drobne, ale i cała roślina jest jeszcze mała.
Małgosiu – ja nie używałam dotąd trybuli ale to co zobaczyłam w wiki , to jest całkiem inne. To coś w naszej doniczce na liście prawie okrągłe, a trybula pierzaste, jak paproć.
Pyro, to nie mam więcej pomysłów. Może Nemo …
Parsley to pietruszka naciowa (przynajmniej u nas), ma inne liście i aromat niż zwyczajna pietrucha.
https://images.search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEV7iCfF9Vfj4AOM8nnIlQ;_ylu=X3oDMTByMjB0aG5zBGNvbG8DYmYxBHBvcwMxBHZ0aWQDBHNlYwNzYw–?p=Parsley&fr=yhs-mozilla-004&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Oby to był już koniec kontaktów Żaby ze służbą zdrowia. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
W skrzynkach posadziłam bazylię, tymianek i rozmaryn. W ziemi rośnie lubczyk, mięta i trochę czosnku / wykorzystane będą listki/. I to chyba wystarczy.
Czy ktoś z Was używał świeżych liści laurowych ? Czy różnią się w smaku od suszonych ?
Dziś po raz pierwszy w tym roku słyszałam głos kukułki. Powinna przez jakiś czas odzywać się bardzo często. Potem znowu milknie.
O tym mowa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pietruszka_zwyczajna#/media/File:Parsley_Curled.jpg
Tutaj bardzo popularna.
Rano było 6C i paskudnie ogólnie, poszłyśmy z Mrusią dospać i nie powiem, do której dosypiałyśmy 🙄
Na dzisiaj planowałam placki ziemniaczane z twarożkiem + rzodkiewka + szczypiorek i plasterek wędzonego łososia, ale nie było komu zakupić łososia. Będzie żurek z torebki na białej kiełbasie.
Alicjo – znam pietruszkę naciową. Moim zdaniem ten, to podpisywał tę skrzyneczkę po angielsku, nie znał się albo na ziołach, albo na angielszczyźnie. To pachnie delikatną miętą.
p.s.O takich plackach wspominał ostatnio Gospodarz 🙂
Krystyno – świeży laur jest znacznie mniej intensywny, niż suche liście. Można np do pieczeni czy marynaty dać spokojnie 2-3 liście. Suszony łamię na połówki albo i daje tylko kawałek.
Jesli mozna dolaczyc do rozmowy o parsley. Dla mnie to tez jest pietruszka. Ale… U mnie rosnie odmiana „Italian parsley” i tej uzywam. Liscie sa plaskie i podobno ta odmiana zawiera duzo dobrych skladnikow. Jest jeszcze „curled parlsey” – liscie sa poskrecane. Podobno ta odmiana nie zawiera zadnych wartych uwagi skladnikow.
Ostanio uzywam duzo pietruszki do salatki z arbuza. Do duzej miski wlewam kilka lyzeczek oliwy i jedna lyzke sosu Tabasco. Do tego wrzucam kulki z duzego arbuza wyciete specjalna lyzeczka. Mieszam wszystko razem. Nastepnie kroje na male kawalki kostke sera feta i mieszam wszystko w misce z arbuzem.
Na koniec kroje garsc lisci pietruszki, wrzucam do miski i wszystko razem mieszam.
Bardzo dobre na goracy dzien.
Smacznego.
Orca – dziękuję; robimy nieco podobną sałatkę – bez pietruszki i sosu tabasco. Jak tylko będzie upalny dzień, natychmiast wypróbuję Twoją wersję; podoba mi się.
Italian parsley to taka polska natka pietruszki i tak pachnie. Najpopularniejsza od zawsze jak tu jestem była ta „curley parsley”, a „naszej” natki nie było, przynajmniej u nas. Pojawiła się nieśmiało ok 20 lat temu, teraz jest wszędzie.
Pyro,
przydałoby się zdjęcie tej Twojej „parsley”, może by się coś pokojarzyło.
A wracając do głównego wątku dzisiejszego wpisu Gospodarza – nie tylko potrawy wspominamy, sklepy i dostępne wtedy luksusy (mam jeszcze coś z Jablonexu w domu). Z sentymentem i szacunkiem wspominam PRL-owskich (bo jacy mieli wtedy być) propagatorów dobrej, domowej kuchni. Wspominam p. Irenę Gumowską, która doradzała dwom, kolejnym pokoleniom, p. Olszańskiego, p. Macieja E. Halbańskiego i dobry dziesiątek innych osób.
Alicja – nie ma kto zrobić. Mówię Ci, że to będzie odmiana mięty, tylko źle opisana. Porównałam z tą dużą miętą – liście o podobnym pokroju, tylko wszystko delikatniejsze i pachnie miętą.
Ludzie cisza się zbliża … mam nadzieję, że będzie dobrze czyli normalnie-zwyczajnie .. idziemy na wybory … ja głosuję za spokojem …
pamiętajcie, że w niedzielę wszystkie sklepy zamknięte …. Zielone Świątki …
Myślę, że wszyscy głosujemy za spokojem i przewidywalnością.
Mnie cisza nie obowiązuje – nie głosuję, gdzie nie mieszkam. Nie przestawiam mebli w domu Mamy. Przypomniał mi się taki wiersz zacnego biskupa warmińskiego, myślę, że wielkie dzieła (choćby małej formy) nigdy nie tracą na aktualności:
Wół Minister.
Kiedy wół był ministrem i rządził rozsądnie,
Szły prawda rzeczy z wolna, ale szły porządnie.
Jednostajność nakoniec monarchę znudziła,
Dał miejsce wołu, małpie, lew, bo go bawiła.
Dwór był kontent, kontenci poddani z początku;
Ustała wkrótce radość; nie było porządku.
Pan się śmiał, śmiał minister, płakał lud ubogi.
Kiedy więc coraz większe nastawały trwogi,
Zrzucono z miejsca małpę; żeby złemu radził,
Wzięto lisa: ten pana i poddanych zdradził.
Nie osiedział się zdrajca, i ten, który bawił:
Znowu wół był ministrem i wszystko naprawił.
Brawo, Alicja!
Pyro (22:46),
to jest to 🙂
Truskawki zza miedzy, pachnące i czerwone, jemy już od jakiegoś czasu, u sąsiada akurat sezon.
Jest sezon (tamże) na słodkie i duże czereśnie, ani tzw. białe, ani całkiem czerwone, coś pośredniego, bardzo smaczne.
Zimą mamy ten towar z Chile i chociaż tam wtedy sezon, to do nas przychodzi bezsmakowe takie jakieś…
Dzień piękny i słoneczny, w sam raz na obiad z tych młodziutkich ziemniaczków z koperkiem i skwarkami i na maślankę do popicia. Może jeszcze jakieś jajko na tym posadzę, a może i nie. Co młodszym gospodyniom/darzom przypomnę, że jeżeli skwarki z wędzonego boczku mają być złociste i kruche, to należy kostki mięsa przed smażeniem zblanszować we wrzątku albo przelać wrzątkiem na sicie. A jest właśnie sezon na ziemniaki ze skwarkami, jedna z sałat też jest doskonała z takim dodatkiem, a i żurki i zupy z młodej kalarepki też zyskują posypane gorącymi skwareczkami. Na deser truskawki. Zapomniałam na noc wyciągnąć mięso z zamrażarki i teraz będzie się rozmrażać do popołudnia. Mam godny kawałek łopatki i chyba przerobię ją na gulasz z grzybami na jutro.
Witam o poranku! Alicjo – znakomity komentarz do obecnej sytuacji! Ale co do głosowania, to mam inne zdanie. Winniśmy starej Ojczyżnie jakieś obowiązki. To jest głosowanie, ale również komentarz, publicznie czy też prywatnie głoszony. Jesteśmy dalej Polakami choć mieszkamy za granicą.
Parsley – pietruszka. Zaraz nam to pięknie Nemo wyklaruje.
Cichalu – gdzie zalegasz aktualnie?
Alicjo. Przeczytałem swój post. Wybacz moralizatorski ton, alem stary i weredyk.
Pyro opowiem na Skype, bo jestem w dziwnym i dla mnie nieprzyzwoitym miejscu. 🙂
Cichalu – na Skype nie opowiesz – nie mam aktualnie.
Jarutko! Opowiem jak przyjedziemy do Poznania. OK?
Jasne – butelka i książka czekają.
Cichalu,
zgadzam się w stu procentach ze stanowiskiem Alicji.
Głosowanie nie jest, w żadnym wypadku, „komentarzem publicznie głoszonym”. Jest urządzaniem życia. W przypadku Polonii, nie swojego.
Chętnie wysłucham publicznych komentarzy. Wolałabym jednak, żeby ludzie, którzy nie płacą w Polsce podatków i nie ponoszą konsekwencji wyborów w Polsce, wstrzymali się przed głosowaniem.
Jestem jednoznacznie za ustawowym pozbawieniem prawa do głosowania wszystkich rodaków przebywających za granicą na stałe. Tyle praw, ile obowiązków.
Bardzo możliwe, że w tych wyborach, przy tak wyrównanej stawce, o tym, kto będzie prezydentem a może i jaki będziemy mieli rząd, zadecyduje Jackowo 👿
Dlaczego mam ponosić konsekwencje wyborów ludzi, którzy w Polsce nie mieszkają od dziesięcioleci i nigdy w niej, najprawdopodobniej, mieszkać nie będą?
Chyba sam widzisz, że jest to nie fair 😎
Jasne, dopóki prawo stanowi, jak stanowi, masz prawo głosować 😉
Ale i Jackowo ma to prawo, niestety 👿
Podzielam zdanie Alicji i Jagody. Synuś się wyprowadził? OK jest dorosły, ale nie będzie mi przestawiał mebli ani dyktował obiadów. Ma własne miejsce do życia.
Jagódko! Masz absolutną rację w przypadku Jackowa i Greenpointu. Jednak duża część inteligencji emigracyjnej orientuje się nie najgorzej w polskich realiach. TV i internet sprawiają, że często emigrant wie więcej niż ignorant krajowy. Czy kiedyś nie będę mieszkał w Polsce – nie wiem. A Ty tym bardziej Jagódko! Nie gniewa mnie Twoje rozumowanie, ale TO pachnie mi radykalizmem. A prawdę mówiąc, głosowaliśmy tak jak Ty! Czekajmy na wynik.
Cichalu,
doskonale rozumiem Twoje argumenty i nie wątpię w Twoje i nie tylko Twoje rozeznanie w sytuacji krajowej.
Niemniej, sam popatrz:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/wybory-prezydenckie-2015-duda-wygral-w-usa/0fnbrf
A czasem chodzi o naprawdę niewiele głosów.
Na razie jest, jak jest. Ale, gdybym mogła, to przy całej sympatii dla Ciebie, oddałabym głos za cofnięciem prawa do głosowania dla Polonii.
Z możliwością odzyskania praw wyborczych po powrocie.
Powitam Twój powrót nie tylko chlebem i solą, ale i czymś konkretniejszym i mocniejszym 😆
Ale na razie, wybacz, za Twoimi plecami stoi, to co stoi: „prawdziwy, patryjotyczny , katolicki sarmata” 👿
Ja się go boję, Cichalu 🙁
Jagodo! Czapką do ziemi!
Po obiedzie. Przepierka na suszarce balkonowej. Teraz idę zarobić ciasto i podszykować różne rzeczy do wieczornej sałatki. Pieczenie placka nie było planowane, ale od tygodnia leżą w kuchni 4 owoce kiwi i coś z nimi trzeba zrobić. Zrobię piaskowe ciasto z owocami na wierzchu. Taki placek wytrzymuje 3-4 dni. Sałatka zaś z przyczyny Młodszej – wróci tuż przed 21.00 i nie jest to czas na solidne jedzenie, a będzie głodna. Sałatka powstanie z drobno krojonej szynkopodobnej wędliny, jajek, groszku, ogórków kwaszonych i mnósrtwa zieleniny + sos majonezowy.
Jeszcze jedna fajeczka i do roboty, łaskawa pani.
U mnie już po obiedzie, pieczona pierś kaczki, młode ziemniaki, troszkę szparagów podsmażonych na maśle i mizeria. Teraz codzienna poobiednia kawka.
Ciasto będę piekła jutro, ciągle nie mogę się zdecydować z rabarbarem czy z truskawkami 🙁 o to jest pytanie.
Mnie się wydaje Cichalu, że masz za dobre zdanie o Polonii.
Moim zdaniem zdecydowana większość pójdzie głosować, jak im kruchta każe. Wystarczy poczytać gazety polonijne. Być może się mylę, ale związki polonijne obracają się zawsze wokół kościoła, bo przecież Polak-katolik.
Niezbyt wykształcony Polak-emigrant (a takich jest zdecydowana większość) trzyma się tego, co zna, a więc swojego środowiska. Często nawet nie zna języka, bo nie musi (Jackowo!).
W każdej amerykańskiej czy kanadyjskiej metropolii są takie skupiska Rodaków, gdzie naprawdę istnieją „małe Polski”, integrować się nie musisz, bo są „sami swoi”, polskie sklepy, banki, kościoły i co tam jeszcze. W Toronto jest to tak zwana „Ronceswólka”.
Ani Ty (jak Cię znam!) nie jesteś zainteresowany nowojorskim Greenpointem, ani ja torontońską Ronceswólką, bo nie po to wyjechaliśmy z Polski, żeby oddychać stęchłym powietrzem – przecież znasz te klimaty.
Podtrzymuję moją zasadę, mimo, że jestem dość obeznana w sprawach dotyczących Polski, mimo, że mam obywatelstwo i prawo głosu – nie głosuję. Głosuję w kraju, w którym mieszkam, bo też mam obywatelstwo i prawo głosu. Czuję, że tutaj jest mój obowiązek obywatelski. Nie mam za złe nikomu, kto myśli inaczej.
Małgosiu – na mój smak, rabarbar w pieczywie zyskuje, truskawka traci (chyba, że użyta na surowo w galaretce czy w śmietanie). Ewentualnie zrób misz – masz a’la Stara Żaba – trochę tego i trochę tamtego.
Ostatnio piekę cienki biszkopt z foremce na tartę, odwrócony smaruję kremem, na to surowe truskawki i galaretka. Takie to dobre, że nie wiem, kiedy upiekę ciasto z rabarbarem.
Truskawki są już po 10 zł za kg, więc można zajadać się nimi do woli. Czereśnie też są , ale kosztują ponad 40 zł, więc prawie nikt ich nie kupuje.
Zgadzam się z poglądem Alicji i Jagody. Nieważne, jakie kto ma poglądy – bliskie mi czy też zupełnie nieakceptowane. Głosuję i ponoszę konsekwencje mojego wyboru.
Zabieraliśmy dziś wnuka z jego domu do nas. Przejeżdżamy przez centrum Gdyni, a tam wisi baner jednego z kandydatów, tego o krótszym nazwisku. A wnuk wykrzykuje jego imię i nazwisko. Widocznie pytał wcześniej rodziców o pana na plakacie, więc powiedzieli kto zacz. A na nasze uwagi reagował przekornie. Trzeba było ostro go uciszyć. Mieliśmy zamiar zabrać go jutro do lokalu wyborczego, ale pójdziemy tam chyba sami dopiero po jego wyjeździe, bo obawiam się o naruszenie ciszy wyborczej. A na dodatek zarzucą nam wykorzystywanie niewinnego dziecięcia do agitacji wyborczej. Jak widać, dzieci nie są wcale takie niewinne. 🙂 Plakatów drugiego z kandydatów jakoś nie widziałam, a jego nazwisko i imię dla takiego malucha są trudne do poprawnego wymówienia.
Jagodo,
odebranie prawa do głosowania komuś z polskim obywatelstwem byłoby bezprawne. Należałoby tego kogoś obywatelstwa pozbawić – co się zdarza w wypadku zdrady państwa, ale myśmy tej zdrady nie popełnili. Sprawa głosowania powinna zostać w gestii obywatela – nie może być tak, że podzielimy Polaków na krajowych i zagranicznych.
Cichal poruszył sprawę obowiązku wobec państwa. Zastanawiałam się nad tym i myślę, że dług wobec Polski spłaciłam. Wyjechałam i przestałam być ciężarem dla kraju, który absolutnie nie miał mi nic do zaoferowania – ani mieszkania za moje uścibolone pieniądze (książeczka mieszkaniowa z wkładem – na rok 1980 obiecanki były, że może za 10 lat to m-3…), ani pracy, za którą można byłoby się utrzymać. Już o tym niejeden raz wspominałam. Nie czuję, że jestem winna cokolwiek w sensie finansowym. Jeśli chodzi o związki emocjonalne, to chyba doskonale znasz moje podejście i nieprzypadkowo używam tutaj zwrotu – jadę do Mamy.
Tak jak po maturze wyszłam z domu bez niczego i zaczęłam być na swoim rozrachunku, tak samo wyjechałam z Polski – 2 walizki ze szmatami, słownik, dziecko pod pachą i mąż (do dźwigania tych walizek 😎 ) i własny rozrachunek. Wydawało mi się to zupełnie naturalne, nie oczekiwałam wywianowania z domu, bo była nas czwórka do ewentualnego wywianowania, a nie było z czego na to wiano odłożyć. Druga Mama mnie wykształciła za darmo, i to nie tylko w sensie szkolnym, ale ogólnym. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. I tylko tyle. Od mojej Mamy dostałabym ścierką przez łeb, gdybym zaczęła się wtrącać w podejmowanie domowych decyzji, a siostra, która z Mamą mieszka zrobiłaby mi awanturę, że czego się wtrącam. Prosta analogia nasuwa się sama 😉
Na dworze oślepiające słońce, ale jest ZIMNO! Rano było znowu 2C, ale podobno idzie do nas fala gorąca i doczłapie się za kilka godzin. Na razie zimno i zimny, ostry wiatr, nawet Mrusia nie chciała skorzystać z otwartych drzwi na ogródek, popasła się trochę na trawie i po kilku minutach wróciła w domowe pielesza, znajdując dla siebie nowe miejsce strategiczne. Bawi ją obserwacja samochodów i ptaków, zwłaszcza blue jay, który ma gniazdo w krzaku nieopodal.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6552.JPG
Cichalu,
dzisiaj wyruszamy w poszukiwaniu wieści, co się dzieje z Kapitanem Markiem. Być może pamiętasz, że Marek ma syna, który jest właścicielem restauracji nad rzeką Św. Wawrzyńca.
Zlokalizowaliśmy tę restaurację (chyba), i pod wieczór udamy się tam na obiad. Być może się czegoś dowiemy, dam znać.
Alicjo,
w świetle aktualnych przepisów byłoby absolutnie bezprawne. Ale w tych kwestiach nie podlegamy niepodważalnemu prawu boskiemu tylko prawu stanowionemu.
A prawo stanowione podlega zmianom. I ja jestem za, przynajmniej, poddaniem pod społeczną rozwagę, kwestii zmiany tego prawa.
To Polonia Amerykańska, ale nie tylko ta, w znaczącym stopniu utrzymuje Radio Maryja, które odgrywa fatalną rolę w polskim życiu. Potem ci sami ludzie głosują tak, jak im Rydzyk każe. Tyle, że oni w żaden sposób nie ponoszą konsekwencji swoich wyborczych decyzji.
Czy to jest słuszne, rozsądne? Czy nie kłóci się z elementarnym poczuciem sprawiedliwości?
Prawo można zmienić, konstytucję można zmienić i tak dalej.
Ale to by mi odebrało poczucie sprawiedliwości – odebranie „zagranicznym” prawa do głosowania. Gdybym miała być pół-obywatelem, to wolę wcale…
Dlaczego półobywatel? A czy czujesz się półobywatelem dlatego, że nie płacisz w Polsce podatków?
Po prostu, prawa proporcjonalne do obowiązków.
A czy to jest sprawiedliwe wobec „krajowych”, że muszą być skazani na urządzanie im życia przez „zagranicznych”?
Ciekawe byłoby przeprowadzenie porównania między obywatelami Polski a Polonią z polskim obywatelstwem. Porównanie, ile z nas głosuje i jak, oraz przekrój społeczny. Coś mi mówi, że byłoby to podobne, ale pewności nie mam, bo nikt takich badań nie przeprowadza (chyba).
Jeszcze nawiażę do obowiązków obywatelskich – otóż uważałam za swój obowiązek nauczyć dziecię języka i, powiedzmy, poznać kraj Babci.
Udało mi się to. Kraj Babci poznał, wyjeżdżając co roku na wakacje, sam (od dziecięcia 7-letniego), albo co drugi rok z nami. To żadna zasługa, tylko obowiązek, przekazanie wiedzy o kraju, skąd się pochodzi. Zwłaszcza, że tam się dziecię urodziło.
Przyszło mi to bez wysiłku, wręcz przeciwnie, z ochotą ten obowiązek wypełniłam, było to zupełnie naturalne. Na pewno nie jest tak prosto w rodzinach mieszanych, ale też się da przy odrobinie dobrej woli 🙂
Już nie wspominam, jakie to jest bogactwo dla dziecięcia, inni za lekcje muszą płacić, a on miał to w domu, za darmo.
Dziecko przyszło padnięte. Sałatki trochę zjadło, placka nie ruszyło. Dobry placek wyszedł. Nie wiedziałam, że kiwi upieczone ma taki przyjemny, lekko cytrynowy smak. Warto zapamiętać. Czytam II tom „Życia prywatnego” – ciekawe kwiatki ze średniowiecznej Francji (tylko tam przetrwało dostatecznie dużo źródeł) Opowiem jutro albo w poniedziałek. W domu stale coś się dzieje, Jutro święto demokracji; trzeba pójść, żeby mi nikt przemocą domu nie meblował. Bałagan czeka na miotłę, ale złudzeń nie mam. On ma ok 800 lat tradycji miejscowej. Ten bałagan, znaczy.
Ajjjj…Jagodo,
nie przeczytałam tego linku, który podałaś wyżej, o głosowaniu w Stanach!
To jest druzgocący wynik, a świadczący moim zdaniem o Polonii jeszcze gorzej, niż myślałam. Są bardziej papiescy, niż sam papież!
Prawa obywatelskie i prawa czlowieka sa niepodzielne. Nie mozna niektorych pozbawiac, niektore zostawiac.
Czy gdyby Polonia zbierala pieniadze nie na Radio Maryja, ale zalozmy na Tok-FM, byloby OK? Moglaby glosowac?
A moze nalezaloby odbierac obywatelstwo RP wszystkim,ktorzy przebywaja poza krajem dluzej niz zalozmy 5-7 lat?
No i nie wszyscy Polacy mieszkajacy na Zachodzie podpadaja pod definicje Polonii. Jest jeszcze cos takiego jak polscy emigranci, do ktorych i ja sie zaliczam. Chetnie bym glosowala, ale nie moge bo POoska odebrala mi obywatelstwo, a gdy chciala zwracac, to pod warunkiem, ze napisze wstretne wiernopoddancze podanie. Dla mnie bylo juz zreszta za pozno, bo zlozylam przysiege na wiernosc innemu krajowi, ktory dal mi dach nad glowa gdy bylam bezdomna i przywrocil podeptana godnosc.
Ale to my wlasnie, emigranci utrzymywalismy przy zyciu rozwoj ruchu demokratucznego w PRL, finansowalismy niezalezna prase, poligrafie, latajacy unowersytet i latajaca biblioteke, dzialalnosc KORu i ROPCIO’a, trzymywalismy uwage swiata na naruszeniach praw czlowieka w Polsce, wyciagalismy z aresztow areztowanych dysydentow, a potem mobilizowalismy zwiazkowcow w calym zachodnim swiecie aby wspierali pierwszy w swieie komunstycznym niezalezny zwiazek zawodowy.
Ostatnio czytalam o przypadku odmowy obywatelstwa, ktory mnie bardzo poruszyl. Chodzilo o paroletniego synka dwu Polek, ktore zawarly slub w Wlk. Brytanii. Otoz wladze RP nie moga uznac chlopczyka za polskiego obywatela gdyz domagaja sie aby w jego dowodzie tozsamosci znalazo sie nazwisko dawcy spermy, zamiast drugiej matki. Inaczej absolutnie nie. Jest to powane naruszenie praw obywatelskich tych dwu matek chlopca. I kto o tym bedzie dzis krzyczal swiatu i domaga sie wywarcia zmiany postepowania? Znowu trzeba pisac listy do Europejskiej KOmisji Praw Czlowieka…
Co za durne wymaganie 🙄
A jeśli dawca jest nieznany? Przecież jest sporo takich dzieci.
Otoz wladze konsularne gotowe bylyby dac mu obywatelstwo, ale w rubryce ojciec umiescic „nieznany”. Innym slowy dziecko jest bekartem, matka sie puscila i nie pameta z kim.
Do wystawienia paszportu dziecku potrzebny jest akt urodzenia, a tam są przecież stosowne informacje.
Dziecko sie urodzilo w Anglii i w akcie urodzenia podane sa dwie matki.
Skoro polskie przepisy nie uznają dwóch matek, to nie pozostaje nic innego, jak wyrobić paszport z nieznanym ojcem i poczekać, aż się coś zmieni. W Szwajcarii właśnie przegłosowano nową ustawę w podobnej sprawie i nadal nie ma prawa adopcji w jednopłciowych rodzinach tzn. partner, który nie jest biologicznym rodzicem, nie może adoptować dziecka wniesionego przez drugą osobę w związku. Ku rozczarowaniu wielu.
Będzie nowy rząd (?) w Polsce, to może będzie lepiej. Albo jeszcze gorzej.
I tu wracamy do tego, o czym z Jagodą wcześniej, zmiana prawa.
To nie dzieje się z dnia na dzień, vide ostatnia sprawa małżeństw homoseksualnych w Irlandii.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego komukolwiek to przeszkadza. A dla homoseksualistów to ważne, niby dlaczego jako para mają nie mieć tych samych praw, co hetero. Dziedziczenie, dzieci itd.
Czy to są (homoseksualiści) dzieci gorszego boga?
Te dwie Polki sa uparte. Obie sa od kilkunastu lat na emigracji i co najmniej od tyluz lat w stalym zwiazku. I one sie uparly, ze chca by ich synek byl Polakiem – taka maja milionerska fantazje 😆
Mam wrazenie, ze te panie przeszly jakas taka obywatelska transformacje na obczyznie i chca za wszelka cene trzymac sie zasad. Takich np, ze syn wychowuje sie w kochajacej, swiadomej swych praw rodzinie i psim obowiazkiem panstwa jest uznanie tej rodziny za autentyczna jednostke spoleczna.
Czyz prezydet Komorowski nie mowil wlasnie, ze „fundamentem Polski jest rodzina, a Polska to taka wieksza rodzina” 😆 Osobiscie wole myslec, ze fundamentem Polski jest prawo i Konstytucja. Tyle, ze to prawo i Konstytucha nie przystaja w niektorych sformulowaniach do wspoleczesnego swiata, wspolczesnej wrazliwosci spolecznej, wspolczesnego rozumienia praw czlowieka.
Ale to sie zmieni, rzecz jasna. Trzeba naciskac aby zmienilo sie jak najszybciej 😆
Dane na temat rodziców umieszczane są we wniosku o paszport, lądują pewnie w jakimś komputerze, ale w samym dokumencie ich nie ma. Jest imię i nazwisko, data urodzenia, data wystawienia i ważności. Na chipie z danymi biometrycznymi jest zdjęcie i odciski palca lub dwóch.
W szwajcarskim jest jeszcze wzrost w cm.
O tu jest wiecej:
„Wszystkie potrzebne dokumenty złożyły w polskim konsulacie w Londynie. „Wystąpiłyśmy o paszport tymczasowy. W innym przypadku konieczny jest „umiejscowiony” w warszawskim USC polski akt urodzenia. Przeprowadzenie tego trwa dość długo, a my miałyśmy już wykupione bilety na samolot i zarezerwowany hotel. Kilka dni po odebraniu paszportu chciałyśmy ruszyć na wakacje” – gazeta cytuje Agnieszkę. Dzień przed datą odbioru kobiety dowiedziały się, że Olek paszportu nie otrzyma. Dlaczego? „Bo na akcie urodzenia widnieją dwie kobiety, a polskie prawo tego nie przewiduje” – miała powiedzieć urzędniczka. Agnieszka i Iga nie poddały się i postanowiły wyegzekwować od konsulatu odpowiedź na piśmie. Kobietom postawiono też warunek: „jeśli matka nie uzupełni braków „w postaci przedstawienia odpisu skróconego lub zupełnego polskiego aktu urodzenia”, wniosek o paszport nie zostanie rozpatrzony” – dowiadujemy się z „Dużego Formatu”.
Swojego oburzenia nie kryją rozmówcy Bożeny Aksamit: prof. Ewa Łętowska, prof. Monika Płatek i prawnik prof. Tomasz T. Koncewicz, który po usłyszeniu historii Agnieszki i Ygi podjął się reprezentowania pań pro publico bono.”
Heleno,
witaj na starym poletku 🙂
znasz kawałek świata – Polska jest konserwatywna (moim zdaniem) i jeszcze i jeszcze jakiś czas będzie. Mam nadzieję, że zmiany przyjdą szybciej, niż myślisz. Jestem agnostyczką i nie mogę ścierpieć, jak wielki wpływ wywiera KK na politykę w Polsce i jak wielu polityków nie potrafi temu powiedzieć – NIE!
Powie NIE, to utonie. Kościół zrobił wiele dla Polaków za czasów komuny, ale teraz trzyma naród w szachu.
Nie mam nic przeciwko religii tak długo, jak zajmuje się duchowym rozwojem człowieka.
Nemo pisze o swoim poletku – a wydawałoby się, Szwajcaria tolerancyjny kraj. Weźmy taką sytuację pod uwagę – dwie kochające się kobiety, jedna z nich ma dziecko z nieudanego związku z mężczyzną, albo chciała mieć dziecko in vitro, bez żadnych więzi z ojcem. Wydawałoby się – prosta sprawa, komu to przeszkadza, a jednak!
Prawa ustalają przede wszystkim panowie, co tu dużo gadać…
To prawda, ze prao ustanawiaja glownie panowie, ale Polska ma akurat szczescie do prawniczek – oprocz wymienionych dwu pan Lrowskiej i Platek, byla jeszcze trzecia, juz nie zyjaca od lat, nazwisko mi jej wyparowalo (moze ktos pamieta?). ktora zajmowala sie praami czlowieka – na samym poczatku transfoemacji. KOboetom w PRLu byo trudniej sie dostac na prawo, wic kazda ktora sir dostala byla o niebo lepsza niz jej koledzy z roku.
Oczywoscie, ze te zmiany przyjda, bo Polska bedzie miala coraz wiece takich dylemarow do rozgryzienia jak te z Olkiem. Zycie wymusi, jesli nie wymusza obywatele.
Swpja droga to referendum w Irlandii naprawde imponujace. POmyslec, ze jeszcze 20 lat temu istnialy tam pralnie siostr magdalenek, gdzie w majestacie prawa siostry bestialsko znecaly sie nad „upadlymi” kobietami i traktowaly je gorzej niz niewolnice. Wspaniale spoleczenstwo wyhodowala sobie Irlandia w ciagu zaledwie 20 lat!
Przepraszam za literowki, ale moj wzrok odmawia posluszenstwa o tej porze szzegolnie i nie widze co pisze.
Literówko – Heleno 🙂
chyba masz na myśli Ewę Łętowską („Lrowskiej”), pierwszą w Polsce rzeczniczkę praw człowieka na nowo stworzonym urzędzie, właśnie czytam jej wspomnienia z tamtych czasów „Baba na świeczniku”. Dopiero zaczęłam, więc niewiele mam do powiedzenia na ten temat, ale (jak ona wspomina) wstawiono ją do rządu jako „stokrotkę”, żeby baba była, bo wypada, w prawie jest obcykana.
No pokazała, co potrafi! Swietne wspominki, chociaż dopiero przeczytałam kilkadziesiąt stron. Dla Moniki Płatek mam wiele szacunku, znam się na prawie tyle, co prosię, ale ona potrafi o tym mówić do takich, jak ja prostaczek z prawa.
Byl jeszcze taka trzecia, ale wez mie zabij, nie pamietam nazwiska, choc kiedys robilam z nia wywiad.
Być może we wspomnieniach Ewy Łętowskiej natknę się na nazwisko tej trzeciej, będę zwracała uwagę.
Siedzę na dworcu w Kansas City
I smutek mi ozdabia twarz
Tak sobie myślę bracie, czy ty
Też takie stany czasem masz
Siedzisz na dworcu w Kansas City
I zamiast zwiedzać to i sio
Wzdychasz do panny lub kobity
I kombinujesz Bóg wie co
A zegar stanął jak wryty
A rybom kurzy się z głów
To wieczór nad Kansas City
I księżyc rusza na łów
Mówią, że miasto Kansas City
Dziś liczy ponad milion głów
A każdy tutaj słomą kryty
W pedetach małpy, mak i plusz
A zegar stanął jak wryty
A rybom kurzy się z głów
To wieczór nad Kansas City
I księżyc rusza na łów
Lecz chociaż miasto Kansas City
Wyszło pomyślnie z wielu prób
Do Ciebie wracam sławy syty
Być sznurowadłem u twych stóp
🙂 🙂 🙂
To powyższe na dobranoc 🙂
O nie, nie dobranoc jeszcze, bo muszę wspomnieć o moim śnie ostatniej nocy (nie za bardzo letniej).
Bym nie wspominała, gdyby nie to, że przyśniła mi się MałgosiaW, znana mi z realu. Sen był wyrazisty bardzo, a zazwyczaj się sny zapomina.
Małgosiu,
byłaś kelnerką w knajpie przepięknego miasta, knajpa na Rynku, w „Sukiennicach” jakby, ale nie był to Kraków ani Wrocław, to było miasto owszem, zbliżone do rynku Arequipy, ale tam nie ma tego środkowego takiego, co to jest w polskich rynkach. Sen był na 100% o tamtejszych klimatach.
Wracając do snu, z racji zawodu wymyślonego przeze mnie we śnie usługiwałaś nam, potem przysiadłaś się do stołu, bo znajomości i tak dalej, o czym rozmawialiśmy – nie pamiętam.
Pamiętam, że zakupiłam sobie jak zwykle kiecę,
taką, co to w garści, i zostawiłam ją w tej knajpie, w tej TORBIE
Przyszedł czas, że knajpę zamykamy i zanim wyszliśmy z Jerzem, jakieś przedziwne zasłony zaczęły spadać z góry, uniemożliwiające nam wyjście stamtąd, Ty też gdzieś tam w pobliżu byłaś, bo mieliśmy pogadać.
A potem się obudziłam!
Witam, najlepszego Cichal!!! Trzy kółka niebywała okazja.
dzień dobry …
cichalu zdrowia i wszystkiego najlepszego z okazji urodziń …. 🙂
Asiu dziś Joanny … dobre życzenia przesyłam …. 🙂
Cichalowi – żeby zachował młodość ducha i tę cudowną, życzliwą ciekawość świata.
Jolinku – Asia sierpniowa.
Nad Poznaniem mgła i chłodny wiatr. Przejrzę prasę i zacznę się ubierać. Taksówkarze zapowiedzieli transport na 9.00
http://www.dailymotion.com/video/xsly5_eddy-grant-gimme-hope-joanna_fun
No i już po. W mojej komisji jest niezła frekwencja – nie ma tłoku, ale ludzie wchodzą ciurkiem. Głosowanie jest szybkie, bo tylko dwa nazwiska na liście. Jakiś facet z aparatem foto stoi tuż przy wejściu na salę i albo robi zdjęcia, albo używa obiektywu do nadzoru komisji. Pewnie pomagier Jarosława.
ps – pan taksówkarz został przeze mnie uhonorowany kawałkiem placka w paczuszce; był mile zaskoczony.
Zawsze możesz poprosić o autoryzację swojego zdjęcia, jeśli nie wyrazisz zgody musi być trwale usunięte z nośnika co nie jest takie proste. Fajnie z tym ciastem, ja mam tylko 200m.
Yurek – wpadnij, dla Ciebie też starczy.
Cichalowi – karnej załogi i silnych wiatrów!
Wielkie dzięki Pyro, może po wyborach, kto wie?
Cichalu, niech Ci gwiazda pomyślności … 😆 😆 😆
Pyro, wzruszyłaś mnie 🙂
Cichalu – za 100 lat chyba mógłbyś się obrazić. Zatem życzę Ci dłuuuuugiego, pięknego, pełnego radości i smakowitości życia. Ahoj Kapitanie!
Cichalu – życzę Ci dużo, dużo szczęścia, bo sam wiesz, że jak jest szczęście , to jest i reszta . 🙂
Zrobiło się ciepło i pies kaprysił na zwyczajowym rajdzie po trawnikach – zieleń za wysoka, psu o niskim podwoziu niewygodnie; dlaczego jego personel chce chodzić po słonecznej alejce, kiedy tak przyjemnie na zacienionej? Powodów do narzekania miał więcej, a już rozpacz zupełna kiedy trzeba było wracać, a tu ani jednego kumpla do wymiany argumentów, ani kota na horyzoncie, ani dzieci z piłką.
Wszyscy życzymy Cichalowi, bo okazja wyjątkowa i jednorazowa,
Ja sobie też dzisiaj życzyłam – następne 5 lat względnego spokoju.
Kapitanowi wielkich mórz i oceanów – NAJLEPSZEGO I JESZCZE LEPSIEJSZEGO życzy Pierwszy i Majtek, czyli karna załoga 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=dLELOSO4fMQ
Cichalino!
Specjalnie dla Ciebie:
https://www.youtube.com/watch?v=1fzRZuGEr04
Tańcz, tańcz, ile wlezie! Najlepszego!
Pyro,
każde urodziny to okazja wyjątkowa i jednorazowa 😉
No i bardzo dobrze, chociaż szkoda, że zegarka czasami, choćby na chwilę nie da się cofnąć. A może i lepiej, że się nie da odkręcić nic – co to byłoby za życie, gdyby można było wnosić poprawki 🙄
„Z olbrzymiej masy płynnej wyciąga się gotowe belki, tafle, kliny, zworniki, odlane, a raczej ulane według danego architektonicznego planu. Cały szklany parterowy dom, ze ścianami ściśle dopasowanymi z belek, które się składa na wieniec, a spaja w ciągu godziny, z podłogą, sufitem i dachem z tafel ? oddaje nabywcy gotowe. (…) Gorąca woda w zimie idzie dokoła ścian, wewnątrz belek, obiegając każdy pokój. Pod sufitem pracują szklane wentylatory normujące pożądane ciepło i wprowadzające do wnętrza zawsze świeże powietrze. (…) Tymi samymi wewnętrznymi rurami idzie w lecie woda zimna obiegająca każdy pokój. Woda ochładza ściany (…). Tąż wodą zmywa się stale szklane podłogi (…).”
http://bartniki.noip.me/news/Szklane_domy.jpg
Z dzisiejszych maturzystów nikt nie zgadnie tego nudziarza, którego ja akurat lubię 😉
p.s.Zdjęcie autorstwa Maćka A. który pomieszkiwał naprzeciwko, na 45-tym piętrze.
Też tam pomieszkiwałam, babcia kotom 🙄
Alicjo, dla Ciebie
https://plus.google.com/u/0/photos/111194922675990388082/albums/5880374147576043745/5880536715745002562?authkey=CI-Ur63dm5qUvQE&pid=5880536715745002562&oid=111194922675990388082
Małgoś,
nie uważasz, że to jest najpiękniejsze miasto świata?
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6416.JPG
p.s.Ja tam wracam zaniedługo 🙂
Powrotu, zazdraszczam ….
A byłaś w Cuzco?
Teraz się wybieramy do Cuzco, ale znowu w nieodpowiednim czasie meteorologicznym, będzie lało 🙄
Program na teraz jest taki, że lecimy do Limy (listopad), wypożyczamy samochód i tak po okolicach, z tym, że ja zastrzegłam, koniecznie do Arequipy, nieważne, że daleko na południe od Limy.
Cuzco wydaje mi się trochę przereklamowane, no ale trzeba tam być, bo co się wydaje, to wydaje, a co jest, to jest 🙂
Alicjo, też jest piękne …
Cichalu!
Zawsze tak dobrej formy jak zwykle. I fartu, i przynajmniej pięciu palców wody pod kilem!
Dalej tak!
Cichalu Twoje zdrowie! Wszystkiego najlepszego!
no i podobno życie nam zrobiło na opak …. 🙁
Cichalu, zdrowia i pomyślności!
Jolinku,
życie nie robi nam na opak, jest, jakie jest i to, co z nim, życiem w miarę możliwości zrobimy 😉
U mnie Wandy Warskiej nie da się posłuchać (zabronione!) ale sznureczek dla tych, co mogą posłuchać:
https://www.youtube.com/watch?v=9aIpjXeczQI
łatwo się mówi Alicjo .. ale trudno się pogodzić .. tak mi smutno, że hej .. 🙁
Jesteś złym prorokiem Jolinku 🙂
Małgosiu wiedziałam już 2 godziny temu …. 🙁
ale możesz się cieszyć … 🙂
Nie , jestem wściekła 🙁
A niech to wszyscy diabli!
Przyrzekam sobie wziąć na przeczekanie (tylko ja, psiakrew, czasu nie mam) Za pięć lat będę miała o 2 lata więcej, niż Cichal ma dzisiaj, a jak nie doczekam? Idę spać, ale przecież nie prześpię pięciu lat…!
Szlag by to trafil!
Pyro,
nie turbuj się (jak by to powiedziała moja Polka w Grecji).
To tylko wybory prezydenckie. Mam nadzieję („matka głupich”) , że pan prezydent do wyborów parlamentarnych pokaże Narodowi, co ich czeka w razie, gdyby parlamentarne poszły w tym kierunku.
Niedawno rozmawiałam z przyjaciółką, której wnuczka się nie uczy i grozi jej zawalenie klasy. A niech zawali – może wreszcie się opamięta.
A ja też głupia i naiwna.
No dobra. Warto zapisać przemówienie nowego prezydenta i skrupulatnie rozliczać.
Wspominam sobie Afrykę Południową – akurat w tv leciał program, pan pokazywał ogrody w okolicach Cape Town, przepiękne, muszę przyznać i widziałam parę. Ale pan redaktor programu ani razu nie zapytał, kto był tak zwaną siłą roboczą. Naprzeciwko wręcz, właściciele ogrodów (hektarowych!) opowiadali, jak to przycinają krzewy co 4 tygodnie, a te inne co 6…
Z programu (tv angielska) wynikało, że Afryka Południowa to sami wszystkorobiący własnoręcznie Anglicy. No owszem, jest trochę Holendrów 🙄