Wstęp bywa decydujący
Miłe są spotkania przy stole z bliskimi przyjaciółmi. Często się zdarza, że o ich udatności bądź nie decydują drobne szczegóły. A to radosne powitanie, pierwsze żarty, smakowite drinki i drobne przekąski, wreszcie wstęp czyli kolacyjne entree. Miniona sobota była kolejnym karnawałowym dniem spędzonym właśnie z bliskimi przyjaciółmi i to znanymi od lat. I to od lat, w których zawiązują się najtrwalsze przyjaźnie. Zgromadzone w naszym domu panie to tzw. żmichowianki czyli maturzystki stołecznego liceum im. Narcyzy Żmichowskiej, w którym głównym przedmiotem był język francuski. Większość z nich lądowała w naturalny sposób na romanistyce, by potem zajmować się tłumaczeniami, nauczaniem języka Camusa i Saganki, pracą w dyplomacji czy pisaniem o kulturze Francji – w tym także nadsekwańskiej kuchni.
Nie będę relacjonował wieczoru, bo to było całkiem prywatne spotkanie a i dla postronnych pewnie znacznie mniej interesujące niż dla uczestniczek i uczestników. By jednak uwiarygodnić zdanie, że wstęp jest sprawą niebagatelną pokażę pierwsze danie, które co prawda robiłem dopiero po raz drugi ale chyba było nad wyraz udane. Co niemal automatycznie wpłynęło i na resztę wieczoru.
Danie było wprawdzie włoskie a nie – jak można się było spodziewać – francuskie ale przecież Francuzi uczyli się kuchni właśnie od mieszkańców Półwyspu Apenińskiego. Ich pierwszą nauczycielką była Katarzyna Medycejska, która zostawszy żoną króla Henryka II przeflancowała z Italii elementy subtelnej i wytwornej kuchni panującej w księstwach włoskich na dwór męża, gdzie gotowano i ucztowano wówczas jeszcze dość prymitywnie. Obyczaje i przepisy z dworu Medyceuszy szybko podbiły podniebienia Francuzów. Byli też oni nad wyraz zdolnymi uczniami, dzięki czemu kuchnia francuska stała szybko synonimem wyższej kultury i wyrafinowanego smaku. Tak więc vitello tonato podane w gronie sfrancuziałych mieszkańców Warszawy było całkiem na miejscu. Oto przepis:
Vitello tonnato (cielęcina w sosie z tuńczyka)
70 dag cielęciny z udźca, pół litra białego wytrawnego wina, sól, pieprz, 2 liście laurowe, 2 łodygi selera naciowego, 1 ząbek czosnku, 2 żółtka, 200 ml oliwy extra vergine, sok z cytryny, 20 dag tuńczyka w oleju, 2 – 3 filety z sardeli, 2 łyżki kaparów, papryka w proszku
1.Obsmażyć cielęcinę w rondlu na niewielkiej ilości oliwy.
2.Polać winem, posolić i doprawić świeżo zmielonym pieprzem do smaku. Dodać liście laurowe, seler i czosnek. Dusić 50 minut na średnim ogniu. Odstawić do ostygnięcia.
3.Z żółtek, oliwy i soku z cytryny zrobić majonez. Przetrzeć majonez przez sito wraz z tuńczykiem, sardelami i kaparami.
4.Zimne mięso pokroić w plastry i ułożyć na talerzach, posmarować sosem majonezowo-tuńczykowym i odstawić do lodówki na 3 godziny.
5.Podając posypać kaparami i sproszkowaną papryką.
I czekać na efekt czyli prośby o dokładkę.
Komentarze
smacznie brzmi i wyglada, zjadlabym 🙂
i przepis niezbyt skomplikowany
Przepadam za cielęciną, nie lubię do mięs rybnych sosów – nawet „charakternych”. Zastanawiam się, czym mogłabym zamienić tuńczyka i koreczki; może ostrymi serami” ? Może zmiksowanym z majonezem pasztetem z dziczyzny?Jeszcze kilka pomysłow przychodzi mi do głowy – Gospodarzu, dziękuję za inspirację.
Cielęcina z tuńczykiem bardzo chętnie,lubię tego rodzaju połączenia.
Ostatnio w jakimś programie kulinarnym widziałam z kolei odwrotny mariaż-grilowane owoce morza z przysmażonymi drobno,pokrojonymi kawałkami chorizo i boczku.
Doczytałam wczorajsze :
-ten pyrowy frencz to jak nic francuski trencz 😉
-jest jeszcze french w salonach u manikiurzystek:
http://blondeme.pl/french-manicure-francuski-klasyk-na-paznokciach/
I tu spojrzałam na moje paznokcie.Oj,jakoś marnie się prezentują w porównaniu do powyższych obrazków 🙁
A ja już byłam bliska przejścia na wegetarianizm, a tu proszę, takie smakowitości. Potrawa pasowałaby na nasze sobotnie party 🙂
Orko – zdaję się, że indiańskiej krwi na naszym blogu nie uświadczysz, nikt nie odpowiedział na Twoje pytanie, chyba że wśród cichych bywalców 🙂
Nie odchudzam się w karnawale,
ani wczoraj,ani jutro,ani stale.
Pokus sporo,ulegam im łagodnie,
z uśmiechem i bardzo wytrwale 😉
Zakupiłam odpowiednie składniki, odmrażam kulkę ciasta pierogowego, co oznacza, że będą pierogi wg przepisu kuzynki Magdy 🙂
Dzien dobry,
Cielecina nie jest w UK ogolnie dostepna :(. Pare razy zamowilam u mojego rzeznika, ale cena zdecydowanie zniecheca do eksperymentow.
Co do rybnych sosow z miesem nie mam uprzedzen – do zestawow obiadowych weszla pieczona lopatka jagnieca z sosem sardelowym, bardzo smaczne polaczenie.
Danusko,
Paella to tez w sumie polaczenie owocow morza z chorizo, kurczakiem, krolikiem w zaleznosci od regionu Hiszpanii.
Poza tym sloniocy!
Czy mozecie poratowac idiotoodpornym przepisem na pieczona szynke? Mam ladny kawalek zamrozony (1.5kg). Nadciagaja jak wiekopomna chwila urodziny Jeffa Seniora i myslalam na przyjecie (raczej bufetowe) upiec.
U mnie dzisiaj też cielęcina, o taka:
http://ugotuj.to/ugotuj/20183699/cielecina+pieczona/drukuj/
Zezarlo mi komentarz, wklejam ponownie, Lotr twierdzi ze sie powtarzam, jak tak to przepraszam.
Dzien dobry,
Cielecina nie jest w UK ogolnie dostepna :(. Pare razy zamowilam u mojego rzeznika, ale cena zdecydowanie zniecheca do eksperymentow.
Co do rybnych sosow z miesem nie mam uprzedzen – do zestawow obiadowych weszla pieczona lopatka jagnieca z sosem sardelowym, bardzo smaczne polaczenie.
Danusko,
Paella to tez w sumie polaczenie owocow morza z chorizo, kurczakiem, krolikiem w zaleznosci od regionu Hiszpanii.
Poza tym sloniocy!
Czy mozecie poratowac idiotoodpornym przepisem na pieczona szynke? Mam ladny kawalek zamrozony (1.5kg). Nadciagaja jak wiekopomna chwila urodziny Jeffa Seniora i myslalam na przyjecie (raczej bufetowe) upiec.
Dwa razy mi wpis zjadlo, teraz wiem dlaczego :).
Jak sie dwa razy powtorzy, serdecznie przepraszam
Dzien dobry,
Cielecina nie jest w UK ogolnie dostepna :(. Pare razy zamowilam u mojego rzeznika, ale cena zdecydowanie zniecheca do eksperymentow.
Co do rybnych sosow z miesem nie mam uprzedzen – do zestawow obiadowych weszla pieczona lopatka jagnieca z sosem sardelowym, bardzo smaczne polaczenie.
Danusko,
Paella to tez w sumie polaczenie owocow morza z chorizo, kurczakiem, krolikiem w zaleznosci od regionu Hiszpanii.
Poza tym sloniocy!
Czy mozecie poratowac idiotood-por-nym przepisem na pieczona szynke? Mam ladny kawalek zamrozony (1.5kg). Nadciagaja jak wiekopomna chwila urodziny Jeffa Seniora i myslalam na przyjecie (raczej bufetowe) upiec.
Jolly, a czy tam szynka jest ze skórą i tłuszczykiem, bo przepisów jest multum 🙂
Jolly, podam dwa przepisy ale i sama możesz po nie sięgać. W rubryce PRZEPISY widniejącej na górnej ramce blogu jest mnóstwo. I wszystkie wielokrotnie robione nie tylko przez nas ale i internautów. Życzę smacznego!
Szynka niedzielna
1 – 1,5 kg szynki wieprzowej, sok z cytryny, 3 łyżki płynnego miodu wielokwiatowego, 3 łyżki oliwy z oliwek, 3 łyżki musztardy francuskiej, pól łyżeczki sproszkowanego chili, sól, pieprz
1.Szynkę (powinien to by zgrabny walcowaty kawałek) umyć, osuszyć kuchennym papierowym ręcznikiem i ułożyć w szklanym lub porcelanowym naczyniu.
2.Wymieszać sok z całej cytryny z oliwą, miodem i musztardą, pieprzem, solą oraz chili.
3.Marynatą posmarować starannie mięso, najlepiej za pomocą płaskiego pędzelka do smarowania ciast. Umieścić w lodówce co najmniej na całą dobę.
4.Ułożyć w żaroodpornym naczyniu, okryć przykrywką i piec półtorej godziny pod przykryciem w temperaturze 170 st. C. Gdyby po tym czasie mięso nie było dostatecznie miękkie dalej piec jeszcze pod przykryciem kwadrans lub pół godziny.
5.Na ostatnich 10 minut odkryć pieczeń, aby się przyrumieniła.
Szynka pieczona
2 – 3 kg wieprzowej szynki bez kości, 4 łyżki oliwy, pół szklanki soku jabłkowego, sól, łyżeczka pieprzu, łyżeczka rozmarynu, 4 ziarna ziela angielskiego, liść laurowy
1.Mięso umyć, osuszyć, posolić i zesznurować nicią bawełnianą nadając mięsu kształt walcowaty.
2.Rozmaryn, liść laurowy, ziele angielskie, pieprz utłuc w moździerzu lub rozdrobnić w ściereczce tłuczkiem do mięsa. Posypać rozdrobnionymi przyprawami mięso. Skropić je oliwą.
3.Piec ok. 90 minut w nagrzanym do 180 st. C piekarniku. Po zrumienieniu się mięsa wlać na dno sok jabłkowy lub kilka łyżek wody. Polewać mięso sosem wielokrotnie w czasie pieczenia. W razie potrzeby można przedłużyć czas pieczenia.
Witamy Krzycha, który skomentował wpis o Korei 🙂
„Krzych
18 lutego o godz. 12:24
Po koreańskie przepisy i nie tylko zapraszam tutaj
Mieszkając na miejscu możliwości kucharzenia z niedostępnych na co dzień ingrediencji mam dosyć sporo”
Link blogowy Krzycha 🙂 : http://www.swiatodpodszewki.blogspot.com/
Jolly – taką szynkę piecze Ryba (przywoziła na zjazd) i jest b.smaczna.
łyżka dosyć grubej soli, pół łyżeczki brunatnego cukru tyle samo soli peklowej (jak jest, jak nie ma – trudno) utłuczone 10 ziaren jałowca, po łyżeczce estragonu, majeranku i ziaren kolendry, 2 – ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę, pieprz.
Wszystkie przyprawy przetłuc i wymieszać, natrzeć mięso z każdej strony, ułożyć w ciasnym naczyniu i wstawić do lodówki albo w inne chłodne miejsce na 4 – 5 dni. Codziennie przewracać i nacierać albo polewać płynem, który się zbierze. potem włożyć w rękaw i piec w piekarniku przez 2-3 godziny (badać patykiem albo długim widelcem) Kiedy mięso będzie prawie gotowe rozciąć rękaw, mięso posmarować masłem z odrobina miodu i dopiekac przez kwadrans. Zostawić w piekarniku, nawet przykryć przez co najmniej pół godziny. Wyjąć i poczekać, aż ostygnie. Jeżeli do zimnego bufetu, to nawet opłukać w gorącej wodzie z resztek sosu. Sos można wymieszać z o,5 – 1 łyżeczką żelatyny i wylać na płaski talerz, Pólmisek wyłożyć zieleniną, położyć szynkę ubrać kostkami galarety z sosu.
Ryba robi z nieco większego kawałka – 2,5 kg
JOLLY – zapomniałam o 2 goździkach , 2 liściach laurowych i 2 ziarnach ziela angielskiego.
Jolly,
szynkę przed pieczeniem można też naszpikować czosnkiem.
Orca,
dziękuję za przepis na suszone plastry wołowiny. Suszarkę do grzybów mam, więc jeśli tylko będą chęci, to problemów nie powinno być.
No i powtorzylo trzy razy :(.
Dziekuje za przepisy
Szynka niestety bez tluszczu, wiec bez rekawa sie nie obedzie, inaczej bedzie sucha jak pieprz. Planuje podac na zimno.
Czym sie rozni sol peklowa od innych?
Jolly – to saletra z czymś tam. W małej ilości dodana do gotowania golonki, czy mięsa do bufetu nadaje cień takiej nutki smakowej. Zawodowcy z nią przesadzają i wtedy mięso jest czerwone (polędwica, szynki surowe) no, akie inne – jak peklówka przed wędzeniem.Jak chcesz, to Ci wyślę.
Sól peklowa jest to z mieszanka zwykłej soli warzonej z pewną ilością substancji konserwującej. Substancjami konserwującymi mięso w tym przypadku są zarówno azotany (końcówka NO3) jak i azotyny (końcówka NO2). Dzięki tym dodatkom mięso nabiera czerwonej barwy.
Asiu, dziekuje za wczorajszy film o Warszawie, wzruszajacy.
W dzisiejszej GW.pl – edycja Poznań, jest promowany film w kolorze z przedwojennego Poznania; narratorką jest córka M. Curie – Skłodowskiej.
-4C, zawieja i zamiecia że hej, od wczorajszego wieczora. NUDA!
Czas na zmiany może?
Dzisiaj wzięłam się za robotę, co to jej wczoraj unikałam. Rozrosła mi się jakby.
Pytanie a propos wczorajszych pierogów Kuzynki Magdy – czy pieczone są z tego samego ciasta, co gotowane? Pytam, bo kiedyś jadłam pierogi pieczone (chyba z serem), ale ciasto było drożdżowe.
Wracam do roboty.
Nuda? Nie,bo wracam z Rzymu 😉
Wyjątkowo dużo ciekawych filmów mamy teraz do obejrzenia w kinach,w tym również
„Wielkie piękno”.Bardzo malarski,dekadencki,na pewno wart obejrzenia,choć dla mnie mógłby być bardziej zwarty i trochę krótszy:
http://www.filmweb.pl/video/trailer/nr+1+%28polski%29-32642?rel=tb
Główny bohater w każdej scenie znakomicie ubrany.Ach,ci Włosi tylko oni tak potrafią
być w każdym szczególe dopracowani i eleganccy 🙂
Alicjo
Pierogi pieczone robię z innego ciasta.
25 dkg mąki , 12 dkg masła , sól ,woda
Piekę w 200 stopniach do zarumienienia.
Wykonanie jest bardzo proste i zawsze się udają .
O tej włoskiej elegancji napisałam również dlatego,że w jednej ze scen filmu kamera pokazuje bardzo wyraźnie cały rząd pięknych guzików przy rękawie marynarki naszego bohatera.A że ostatnio była mowa na blogu o poszetkach,butonierkach i innych atrybutach elegancko ubranego mężczyzny,to jakoś nam się tu wszystko spina jedną(wytworną oczywiście)klamrą 🙂
Mówię o tym, że znudziła mi się zima i mam jej potężnie dosyć!
Nuda, bo nic nie zmienia się za oknem, prawie codziennie przybywa śniegu, przydałaby się zmiana.
Poza tym bardzo nie lubię być swoją własną panią dochodzącą.
Potwierdzam,że pieczone pierogi Magdy zawsze się udają,bo w ciągu ostatnich kilku lat zjadłam już tych pierogów całe kilogramy.
Alicjo-oczywiście zrozumiałam 🙂
Przyjeżdżaj do Warszawy,dzisiaj w południe mieliśmy +10oC.
Kuzynko Magdo – to ciasto pierogowe bez środków spulchniających i bez jajek?
Danuśko – doskonale ubrany Berlusconi właśnie rozwiódł się po raz drugi, a Putin się ożenił. Pogłupieli ci politycy, czy jak? Na dobrą sprawę to ich dyskredytuje – nie z przyczyn etycznych, a psychologicznych. Nieuporządkowane życie osobiste utrudnia koncentrację na sprawach państwowych. Jak tu takiemu wierzyć, jeżeli w domu zawodzi?
Pyro
Bez środków spulchniających i bez jajek.
Ciasto jest dosyć kruche .
Pyro-Berlusconiego mimo,że doskonale ubrany nie darzę sympatią
i to wcale nie z powodu jego rozwodów.
Kuzynko Magdo, bardzo dziękuję za przepis na ciasto do pieczenia pierogów. Od własnej cioci nie mogę się doprosić od kilku lat.
Dziękuję Kuzynko; prawdopodobnie można takie pierożki potraktować jako rodzaj pasztecików i podawać je do zup czystych i do zup kremowych.
Pyro-przypomniała mi się postać Henryka VIII: sześć żon i na dodatek niektóre skończyły tragicznie,a jednak ważna postać w historii Anglii.
Przewrotna ta historia naszych dziejów…
Ja myślę trochę inaczej i nijakich zastrzeżeń nie mam do ilości żon jedynowładców (Henryk, Napoleon, Borgiowie) – jeszcze 30 lat temu wszelkie romanse były bardzo dyskretne, z uwagi na zaufanie społeczne. Przecież nawet w demokracjach awanse na wysokie stanowiska zależały od „unormowanej sytuacji rodzinnej”. Teraz opinia społeczna łyka gładko i bunga – bunga w Italii i skandale zakończone rozwodami w Paryżu i wycieranie rozkładówek w brukowcach twarzami ludzi rządzących. To nie chodzi o obyczaj mniej, czy bardziej swobodny, tylko o to,że ludziom jakby przestało zależeć na przyzwoitych ludziach u steru. I to mi się wydaje niepokojące, bo w rezultacie, to zwykli ludzie (jak zawsze) zapłacą za bałagan w państwie.
Kuzynko Magdo – ile wody dodajesz do tego ciasta na pierogi pieczone?
Warszawianki, Warszawianki 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=U5a5-hq8PX8
„Le Charmeur d’oiseaux aux Tuileries” – cudowne 🙂 http://gallica.bnf.fr/ark:/12148/btv1b9042075r
Asiu
Myślę ,że 50-100 ml.
Robię w malakserze , obserwuję czy ciasto szybko łączy się w kuleczki i wtedy
decyduję czy dolać jeszcze wody.
Magdo – dziękuję 🙂
Zauważcie, proszę, że dzięki Kuzynce Magdzie powiało na blogu wiktoriańską Anglią – zaczęliśmy się do siebie zwracać jak w powieściach Jane Austen. Powiedz, Kuzynko, czy Twoje pierogi są gotowane?
Pycha.
To ja chyba zmienię nick na Cioteczkę Nisię.
Droga Kuzynko Magdo, z czego robisz farsz do tarty?
Z pora i selera, cioteczko Nisiu…
Ależ Kuzynko Magdo, seler jest niezdrowy!
Mylisz się, cioteczko Nisiu, ostatnie badania dowodzą, że zawiera mnóstwo czterochlorku tetrozoaminy, doskonałego na gościec starczy, który ostatnio tak ci dokuczał!
O mamuniu…
Jakbyście przeczytali w najbliższych dniach w jakiej gazecie, że w Krakowie na rynku wedle Sukiennic zaaresztowano pewną pisarkę wyśpiewującą na cały głos krzepkie pieśni marynarskie, hey, aul away, to nie wierzcie.
Niemniej krakowskie Szanty zaczynają się pojutrze,a jutro tam jadę… zdążę porządnie wypocząć przed pierwszym koncertem.
Chwyć go i pociągnij ile sił!
Hej, Maringo, żegnaj nam.
Rzuć go tam, gdzie zawsze będzie gnił.
Hej, Maringo, żegnaj nam.
Rzuć go tam, gdzie jest jego dom,
Hej, Maringo, żegnaj nam!
Musi pójść, zaraz odchodzimy stąd.
Hej, Maringo, zegnaj nam…
Literówka: powinno być HAUL away…
Klimacik na dobranoc:
http://www.youtube.com/watch?v=x2F3kMB6R2Y
No, jeszcze takie brytolskie prawdziwki – dla amatorów. Będą w Krakowie.
http://www.youtube.com/watch?v=xVUJS4NDbTg
Dzień dobry,
Jeszcze nigdy dotąd tak bardzo nie zgadzałem się z Pyrą jak dzisiaj. Chodzi o rozwody oczywiście. Pyra kieruje się sobie tylko wiadomymi kryteriami mówiąc (o politykach): „Jak tu takiemu wierzyć, jeżeli w domu zawodzi?”
Pyro – skąd Ci wiadomo, że to on zawodzi, a nie ona???? Rozwód prawie nigdy nie jest z winy jednej strony!!! To tylko polskie sądy wciąż orzekają rozwody z orzeczeniem o winie nigdy nie wiedząc do końca co działo się w czterech małżeńskich ścianach. Swoimi z sufitu wziętymi wyrokami zniszczyły niejedno życie.
I dalej Pyra ciągnie wątek o politykach: „….ludziom jakby przestało zależeć na przyzwoitych ludziach u steru.”
Czyli ci po rozwodach absolutnie nie zasługują na miano ludzi przyzwoitych.
Nie wiem Pyro czy na Twojej liście znajomych wystarczy numerków, żeby mnie tam gdzieś, choćby na samym końcu, umieścić? Po takich przejściach….
A to często jest tak, że…
…”on był stały, tylko one się zmieniały” jak mówił pan S. 🙂
Dobranoc 🙂
Miala bys moze ochote, Cioteczko Nisiu na sterleta w srebrzystym naczynku z szyjklami rakowymi i swierzym kawiorem?
Moze, Dame Monika na sniadanie by zyczyla sobie jajka de cocotte w pieczarkowym sosie w kokilce? 🙂
A moze przysmak flibustierow z Morz Karaibskich fileciki z drozdow z trufflami heroina polskich zeglarzy by skosztowala? 🙂
YYC, biorę wszystko!!!
😆
YYC, a czy…
Czy byłeś tam nad Congo River,
razem, ho!
Tam febra niezłe zbiera żniwo,
razem, weźmy go, ho!
Jankeski okręt w rzekę wpłynął,
razem, ho,
tam błyszczą reje barwą żywą,
razem bierzmy go, ho!
Skąd wiesz, że okręt to jankeski?
Razem, ho!
Zbroczone krwią pokładu deski,
razem bierzmy go, ho!
Czy wiesz, co mają tam na śniadanie,
razem, ho?
Tę wodę, co miał kuk w kolanie,
razem, bierzmy go, ho!
Czy wiesz, co tam na obiad zjedzą,
razem, ho?
Z handszpaka stek polany zęzą,
razem, bierzmy go, ho!
Szanta łasucha, nie?
Hej, brać się, chłopcy, brać a żywo,
razem, ho!
Cholerne brzegi Congo River!
Razem, bierzmy go, ho!
Kongo
http://www.youtube.com/watch?v=uRu_cl1MCsc
Co ten Nowy (1:44) wypisuje?
Nawet Sztadyngera zrozumiał na opak. Uderz w stół, to nożyce… , może i tak być.
Oj, Nowy, Nowy, bo „fileletowego nosa” dostaniesz.
Nowy, Twoje pomysły na przydomowe ogrody, piszę bez żadnej złośliwości, naprawdę mi się podobają.
„Gdy się szarik spieszy, to się diabeł cieszy.” „Fioletowego”, oczywiście.
Mmm chociaż raz spróbować tych cudowności spod Pańskiej ręki 😉 danie na szóstkę moim zdaniem.