Zielnik staropolski
Bez ziół kuchnia nie może istnieć. Wiedzieli to już ludzie od tysiącleci. Zioła były też produktem, który najłatwiej przenikał przez granice i łączył ludzi różnych kultur i z różnych szerokości geograficznych. Także i polski zielnik wiele zawdzięcza roślinom z Azji, Afryki czy południowej Europy. Bardzo ciekawy tekst „O kuchmistrzostwie i przyprawach” napisał znawca ziół dr Marian Janusz Kawałko. Warto zapoznać się z jego pracą zamieszczoną pięć lat temu w magazynie historycznym „Mówią Wieki”.
Czarnuszkę, w jej damasceńskiej, polnej i siewnej odmianie, znały już starożytne ludy bałkańskie. Rzymianie posypywali nią chleb oraz używali w plastrach przeciwbólowych. Dodawano ją także do polewek dla matek karmiących jako środek mlekopędny. W Polsce była to przyprawa ludu wiejskiego, stosowana, jak pisał Adam Chętnik, do chleba żytniego, do kołaczy pszennych i do serów.
Cząber ogrodowy znany był i stosowany przez starorzymskich kucharzy do warzyw duszonych, sosów podawanych z pieczoną dziczyzną i gotowanymi rybami. Od IX wieku roślinę tę rozpowszechniły klasztory francuskie i niemieckie. Ma moc zagrzewającą i suszącą, smaku jest gorzkiego i kąsającego, […] nadymanie i gryzienie w brzuchu uśmierza, a żołądek posila – pisał w 1534 roku Stefan Falimirz. Przyprawą rychło zainteresowała się warstwa włościańska, aromatyzując nią sery twarogowe, nadzienia do kiełbas, surówki oraz dania z udziałem roślin strączkowych. Podobnie postępowano nad Szprewą i Renem, gdzie jesienią biedota wiejska dodawała cząber do potraw z kapusty. Jedynie Brytyjczycy starali się go „uszlachetnić”, przyprawiając nim farsze rybne, niektóre zupy, wywary, w których gotowano drób, nadzienie do kiełbas z baraniny i kaszanek oraz niektóre sosy. Wielokierunkowość kulinarnego zastosowania suszonego cząbru wynika z jego właściwości dietetycznych.
Kminek, podobnie jak czarnuszka, znany był już w okresie późnoegejskim (1400 – 1100 p.n.e.). Przez długie wieki pełnił rolę leku rozkurczowego, wiatropędnego, przeciwbólowego i stymulującego trawienie. Dopiero w czasach Apiciusa (I/II wiek n.e.) zaczęto doprawiać nim sosy do mięs gotowanych i pieczonych. W żadnym jednak wypadku nie występował jako samodzielny aromatyzator. W czasach polskiego odrodzenia kminek dodawano do ćwikły z chrzanem, bejcy (zaprawy) do ciemnych mięs, duszonej pieczeni sarniej, duszonych lub gotowanych ryb, gotowanej kapusty, zupy piwnej oraz królewskiego barszczu rybnego. Nie należy też zapominać o używaniu kminku przy preparowaniu słynnej gdańskiej dubeltowej nalewki.
Równie starą jak czarnuszka, a może nawet starszą, przyprawą są nasiona kolendry siewnej. Wymieniał ją już słynny papirus Ebersa z ok. 1500 roku p.n.e. jako naturalny składnik maści usuwającej skrzepy krwi z przewodu pokarmowego oraz uelastyczniającej mięśnie. Stosowano ją również doustnie. Warto dodać, że kuchnie egipska i rzymska pożytkowały tez młode ziele kolendry jako naturalne źródło witaminy C. Stefan Falimirz pisał, że koriandcr iest ziele, którego ziela nasienia pospolicie pożywamy w lekarstwie. Zalecano zewnętrzne stosowanie soku z tej rośliny na opuchliny i choroby weneryczne oraz jako składnik napojów zwanych szlaftrunkami (napoje nasenne). W Niemczech owoce kolendry smażone w cukrze traktowano jako lek przeciwpadaczkowy. Staropolska kuchnia uważała jej nasiona za znakomity składnik zalewy konserwującej mięso, co potwierdzają także współczesne doświadczenia. Dopiero epoka frankofilska, która nastała za Stanisława Augusta Poniatowskiego, spowodowała rozszerzenie zakresu używania tej przyprawy, jednak i tak był on bardzo ograniczony.
Do roślin przyprawowych klimatu ciepłego zaadaptowanych do naszych warunków należy majeranek ogrodowy. Jego pochodzenie nie jest ustalone, aczkolwiek część przyrodników wskazuje na Indie. W kuchni staropolskiej za-istniał zwyczaj używania majeranku do suchej zaprawy konserwującej mięso wieprzowe oraz do aromatyzowania flaków (potrawy na wskroś niemieckiej) i zup z udziałem roślin strączkowych. Kuchnia włościańska stosowała go również do przyprawiania żuru, drobiu pieczonego i duszonego, klusek i słonych farszów do pierogów pieczonych z drożdżowego ciasta (jako zamiennik mięty kędzierzawej), zwanych na Kresach kulebiakami.” cdn.
Komentarze
Jaki wdzięczny temat. Zapachniało na blogu. Z ziół opisanych stosuję wszystkie, wyjątkiem ziela kolendry (nasiona cenię, zapachu natki nie znoszę). Jako Wielkopolanka stosuję b.dużo majeranku – tzn nie tyle dużo ilościowo, co do wielu produktów, do których w innych rejonach ziela tego się nie stosuje (np do grzybów – grzyby kochają majeranek; pisałam o tym wielokrotnie. Szczególnie kurki i pieczarki).
A teraz żegnam do wieczora, kilka dni temu była techniczna kontrola naszych mieszkań, a dzisiaj będzie kontrola Pyry. Techniczna.
w sumie od niedawna dopiero stosuje ziola w kuchni, to ma w sobie cos z alchemii
Pyro, kciuki za wyniki kontroli!
Moja kuchnia,choć nie włościańska też z upodobaniem stosuje majeranek do żuru oraz do drobiu pieczonego,to znaczy do pieczonej kaczki 🙂
A w ogóle i w szczególe i pod każdem innem względem bez ziół trudno sobie wyobrazić smaczną kuchnię.
Wczoraj u naszych znajomych jedliśmy mieszankę różnych warzyw z piekarnika i potraktowanych jedynie oliwą i ziołami.Proste,chłopskie jedzenie i czysta poezja,takie dwa w jednym 😉
Nemo rozpropagowała w swoim czasMie ziemniaki z piekarnika posypane rozmarynem.Ech…..
Małgosiu-z tymi zdjęciami to muszę powalczyć trochę dłużej,bo jakoś udostępniają się jedynie pojedynczo.Moje techniczne zmagania odkładam jednak na spokojniejszy czas,a kiedy on nastąpi tego dokładnie nie wiem 🙁
Dzien dobry,
ziemniaczki pieczone z rozmarynem pyszne, tak samo jak slodkie ziemniaki z czerwona cebula i czosnkiem. Tylko troche szkoda jak sie ma w domu (pardon Danusko) dwa francuskie pieski, ktorym igielki rozmarynu trzeba wydlubywac z potrawy przed podaniem :(.
Jolly, ja po 20 latach przestalam miksowac zupe jak to jest w zwyczaju we Francji i teraz Ukochany rozgniata sam widelcem jarzyny. To Ty francuskim pieskom zostaw igielki i niech sami wyciagaja.
Rozmaryn można pokruszyć drobno (ten suszony), ja hoduję od lat rozmaryn w doniczce i używam świeżego, czasem gałązkę, a czasem drobniutko kroję.
Pięknie kwitnie! Z prawej dwa rozmaryny (jeden „rozwija się” kwiatowo zawsze zimą!) w głębi szałwia.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Fotki/Rozwija_sie.jpg
Zachęcam do hodowania niektórych ziół w doniczkach, latem wynoszę je na patio, a zimą stoją na parapecie dużego okna. Rozmaryn nadaje się wspaniale, ozdoba parapetu, podskubywanie sprawia, że z czasem tworzy się ładne drzewko. Tymianek też jest łatwy do doniczkowej hodowli, wspomniana szałwia i bazylia.
Bazylię i lubczyk (wielkie krzaczysko wieloroczne) zamrażam, bo nie mam miejsca na wszystko na słonecznym parapecie. Wystarczy niewielki plastikowy pojemnik 12x12x8 cm. (taki mam)- i systematycznie dokładać świeżo zerwane listki bazylii czy lubczyku, naprawdę można w ten sposób sporo upchać, starczy na całą zimę. Bazylii używam sporo, lubczyku o wiele mniej, wystarczy mniejszy pojemnik.
Ważne, żeby nie płukać ziół przed mrożeniem, muszą być suche. „Złe” i tak się wymrozi, byle nie było piasku czy ziemi na listkach.
Nigdy nie wysiewałam czarnuszki do doniczki, ale na grządkę czy rabatkę kwiatową warto wysiać, bo to bardzo atrakcyjna roślina. Ja kupuję nasiona różnokolorowe, pięknie to wygląda. Dojrzałe nasiona dla tych, co wypiekają chleb 😉
elap,
Ja wiem, ze to moja wina i rozpuscilam panow, ale jak mam na nich patrzec przy stole jak z minami meczennikow siedza i w talerzu grzebia, to przy nakladaniu na talerze wydlubie. Poza tym mam w ogrodzie wielki krzak rozmarynu i mlode galazki w calosci dolozone tak bardzo igielek nie traca.
Jestem pewna, że intensywne zwiedzanie gabinetów lekarskich wymiernie skraca życie. Nawet jeżeli wypada raz na pół roku. A to jeszcze nie koniec, bo za kilka dni wyniki i cd rozrywki. I tak mam szczęście, że z I Zjazdu przywiozłam sobie osobistego lekarza – Marialkę, a ona już mi szykuje wizyty u koleżanek różnych, a potrzebnych specjalności – na dni i godziny. Potem lekarka rodzinna się dziwi, że 5 specjalistów załatwiam w 4-5 dni. Z protekcji korzystam od czasu, kiedy wysłana na konsultację do naczyniowca poszłam w futerku, bo zima, a potem w tłumie i w tym futerku siedziałam – stałam 3,5 godziny w korytarzu, lekarz na mnie popatrzył – zdjąć okrycia nie kazał, palcem mnie nie dotknął i na odwrocie skierowania wypisał nazwę 2 specyfików do zażywania, a ja przegrzana, wychodząc na mróz dostałam ciężkiej anginy. Teraz dba o mnie Marialka blogowa i jej liczne przyjaciółki. Nb Marialka jak jej lekarz potrzebny płaci, chodzi prywatnie.
Do tematu przypraw moge dodac kilka slow na temat czekolady z ostra papryka (cayenne pepper).
Zalaczam zdjecie tabliczki czekolady z papryka cayenne produkcji firmy Theo Chocolate Company.
https://www.theochocolate.com/product/13/75
Podobno zarowno ciemna (dark) czekolada, jak i ostra papryka maja wlasciwosci lecznicze wiec mnie to bardzo odpowiada i bez poczucia winy lubie podjadac czekolade Theo z ostra papryka.
Orca – taką gorzką czekoladę z peperoncino dostałam kiedyś od Nemo. Bardzo nam smakowała, a JollyR oiarowała nam w ub.r. owoce tamaryszku z papryką i w cukrowej polewie. Świetne.
Spotkałem łasucha 🙂
Pyra,
Mozesz popijac czekolade z ostra papryka. Do kubka goracej czekolady wsyp troche ostrej papryki w proszku. Ilosc „troche” jest wedlug wlasnego uznania.
Mniam.
😳 coś mi się źle wkleiło. Korekta
https://plus.google.com/photos?pid=5972145779827975074&oid=111628522190938769684
Irku – jesteś cichociemny?
Orca – nie pijam czekolady. Ja jestem kawiarz.
A ja znalazłam perfumy dla łasuszek:
http://www.iperfumy.pl/lanvin/eclat-darpege-gourmandise-woda-perfumowana-dla-kobiet/
Z cukiereczkami na butelce.
Nawiasem: dawno je odkryłam i nawet nabyłam. Bardzo przyjemne, świeże, nie cukierkowe, raczej kwiatowo-owocowe.
Pyruniu, jesli tęsknisz za czekoladą z pieprzem, to spoczko, można kupić takowe. Lindta z chili, na przykład. Jest też czekolada z solą (fleur de sel), wasabi i róznościami. Do dostania w sklepach.
Nisiu – o czekoladzie wiem, ale jakoś nie kupiłam; może kupię.
Bardzo podoba mi się buteleczka tych perfum. Ślicznie te ukierecki wyglądają i co? zjeść dekorację? W życiu.
O winach w Poludniowej Afryce. Konkretnie o Merlot. W Polsce jest, ciekawym czy tu dostane?
Az dziw, ze na blogu ziemniaki z rozmarynem byly nowoscia. Rzecz tutaj tak popularna od zawsze mozna rzec i czesto serwowana do jagnieciny z rusztu chocby. Ja naogol podogotuje nieco a potem na grila badz piekarnik, oliwka, papryka, oregano, sol i pieprz. W calosci, w ciwiartki jesli wieksze. W Holandii pamietam znajomi robili z kolei puree z galka muszkatolowa i to mi cos za bardzo nie pdochodzilo. Sledzie to jest to w Niderlandach 🙂
http://www.rp.pl/artykul/1070400,1081549-Merlot.html
Na wieczorny, dobry nastrój – specjalnie polecam rysunek z tego felietonu
http://studioopinii.pl/cezary-bryka-ja-
Rozmaryn jest rowniez popularny z pieczonym lososiem. Takze z pieczona dynia lub pieczonym „squash” pokrojonymi w kostke. Wiem, wiem, w jezyku polskim „squash” i dynia to jest to samo. Jakos mi trudno pisac „dynia” kiedy mam na mysli „butternut squash”.
Natomiast do wachania suche galazki rozmarynu zawieszone w szafce skutecznie chronia przed roznymi owadami. Nawet tymi, ktore lubia podjadac welne. Mozna jeszcze dorzucic kilka galazek miety i zaden owad nie zamieszka w naszej szafie.
Czy jak sie powiesi na drzwiach to chroni przed nieproszonymi goscimi? 🙂
Rozmaryn przypomina mi zapachem las, normalny zwykly las.
Szaszlyki na oskubanej galazce rozmarynu i lekko zdartej korze tez dobrze wychodza. Oregano i rozmaryn od jakiegos czasu idzie na dwor w maju i wraca do doniczki w pazdierniku.
Kalamandyna obrodzila sowicie po czem zaschla sie jak miotla. Moze na wiosne odbije?
Zupa szparagowa wczoraj, porowo-brokulowa dzisiaj. Zielono mi 🙂
Sobota bedzie ladna ..
Przypomialo mi sie jeszcze jedno zastosowanie aromatycznych ziol. Te ziola odstraszaja sarny i zajace od mojej papierowki. Czosnek i tymianek pracuja za straznikow drzewka. Wokol drzewka posadzilam kilka odmian tymianku i kilka odmian czosnku. Sarny i zajace nie sa zaintersowane moja papierowka.
Krotko z wakacji:
https://picasaweb.google.com/110634308863197506490/DominicanRepublic?authkey=Gv1sRgCLbwyo-owr7sHA
Przed nieproszonymi goscmi niektorzy przyklejaja do okna kopie rejestracji z NRA (National Rifle Association) 🙂
Jeszcze raz
Przed nieproszonymi goscmi niektorzy przyklejaja do okna kopie rejestracji z NRA (National Rifle A s s ociation)
Czy jesli po polsku napisalabym d… to tekst by przeszedl?
Orka – w Polsce kiedyś przesypywano futra w skrzyni zielem bagna ( za czorta nie wiem, co to za zioło) Dobrze, że podajesz taki anty – molowy pachnący sposób. Nie znoszę zapachu kulek a/molowych. Kiedyś , po wsiach polskich i dworkach, uprawa ziół to było zadanie córek. To panny siały rutę, patrzyły, czy rozmaryn się rozwija i zbierały miętę i kwiat lipowy. A wykorzystanie tego bogactwa to już było zadaniem starych kobiet; babki, ciotki – rezydentki, stare podkuchenne suszyły, sporządzały syropy, nalewki i nastojki – i na leki i na wesele.
Orca, to Twoje sarny chyba sie napalily ziola (skoro teraz legalnie) bo nasze zra wszystko i ani czosnek ani rozmaryn i chili papper i mieta i inne mixtury czy ziolka nie pomogly. No, ale moze tez byc, ze sarny w Kanadzie sa wyglodniale a w USA, wiadomo, dobrobyt to sie zrobily francuskie pieski 🙂
Pyra,
Ja we wszystkim unikam uzywania srodkow chemicznych. U nas rozmaryn wybacza nam wszystko i rosnie bez opamietania. Klimat jest lagodniejszy niz w Polsce. Sa rozne odmiany rozmarynu. W doniczce w Twoim oknie na pewno bedzie bardzo szczesliwy.
Orca, Przeszedl byl by bo nasz jeszyk sie rozwija a amerykanski stanal w miejscu 🙂
Na Alasce owszem i widzialem wywieszki, ze do nieproszonych gosci strzela sie 3 dni w tygodniu i gosc ma sam zgadnac, ktore to dni. Pojechalem dalej i stanalem na piwo w nastepnym zajezdzie (roadhouse) 🙂
Jolly – To jest świetne: https://picasaweb.google.com/110634308863197506490/DominicanRepublic?authkey=Gv1sRgCLbwyo-owr7sHA#5972186599173919410 , następne też 🙂
Wspaniałe wakacje. Staś szczęśliwy, słońce świeci, można pomarzyć 🙂
Ja do dziś mam bagno w szafie, czyli to co Orca tylko dzikie 🙂 dostaję od mamy a ona czasem z targu od starszych pań. Pyro wg wiki to dziki rozmaryn, zresztą pod ścisłą ochroną 8O. A czy pomaga na gości ? Nie mam więc pewnie tak 🙂
yyc,
Chyba masz racje. Amerykanskie sarny sa wypasione i wybredne. Rozne zapachy im przeszkadzaja. 🙂
Inna metoda na sarny i zajace jest krew. Jeszcze tego nie stosowalam, bo nie mialam potrzeby. W sklepie ogrodniczym mozna kupic worek suszonej krwi i rozsypac wokol drzewek. Sarny i zajace kojarza zapach krwi z ofiarami ich kolezanek i kolegow, ktorzy polegli w walce z kojotem.
Bagno można czasem dostać na staroświeckich bazarach. To bardzo miła roślinka i nie ma nic wspólnego z kulkami antymolowymi!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bagno_zwyczajne
Jednym slowem trzeba rozwinac uprawe o moj rozmarynu 🙂
A jak przyjada to strzelac dla pewnosci 🙂
Nasza narodowa goscinnosc moze mylic.
Oto znak ostrzegawczy dla nieproszonych gosci. 🙂
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/Signs?noredirect=1#5944786646134044722
Parę tygodni temu propagowałem ciasteczka od których się uzależniłem.
Surowe płatki owsiane (nie błyskawiczne) czarna czekolada, miód i cayenne. Samo zdrowie i pychota. Gorąco polecam.
Zarutko (Jarutko) chwytam się za robotę, bo i ciasteczka wyszli i chleb trzeba zaczyniać. Gorsze, że za mało wziąłem czarnuszki na Florydę a też się uzależniłem.
Cichalu – jak będziesz w Zajączkowie, pożebraj u Eski – jej zioła pachną na kilometr. Wiem, że przesadzam, ale po wielu miesiącach, w pojemniku plastikowym, kiedy je otwieram, cały dom pachnie. Dostałam od niej czarnuszkę i cząber, a ma i inne.DZisiaj właśnie z nią o ziołach rozmawiałam.
Orco! Przeciekawe zdjęcia! Dziękuję!
Pyro! Dziękuję za namiar. Dotąd opijałem Ją z genialnego mleka. Teraz czas na zioła. Nb, też zielonego cząbru nie znoszę. Tu się nazywa Italian Parsley.
Wróóóć! Nie znoszę zielonej kolendry! Tak jej nie lubię, że nawet nazwę jej zmieniłem 🙂
Już kiedyś pisałam, że rozmaryn to moja wielka ogrodnicza porażka. Piękne krzaki w doniczce kupuję, a w efekcie kończą jako te miotły u yyc 🙁 . Mam za to trzyletnią bazylię, która miała być tylko na rok 🙂 . Ja tez od zawsze robie ziemniaki z rozmarynem
W Krakowie do zwykłego chleba dodają wszędzie kminek – prawda Cichalu ? Wg mnie to nie jest dobry pomysł.
Cichal
22:00
Dziekuje.
Cilantro.
Ta mietla to z kalamndyny ale mietla to mietla. Bazylia mnie nie idzie ale rozmaryn to troche jak chwast. Moze za duzo podlewasz?
Cichalu,
italian parsley to pietrucha naciowa, ta „płaska”, w odróżnieniu od tej „pogniecionej”.
Cząber, którego nasionka dostałeś, to cząber ogrodowy (satureja hortensis) – którą uprawiam u siebie w ogródku.
Roślina w niczym nie przypomina natki pietruszki.
Nie suszyłam ziela jako takiego, tylko zbierałam nasiona, które używa się przede wszystkim jako dodatek do pieczenia chleba.
I jak napisałam wyżej – ozdoba rabatek kwiatowych 🙂
Wydaje mi się, że pomyliłeś „italian parsley” z zieloną kolendrą, która u mnie w domu też jest na cenzurowanym, bo dominuje smak i aromat potrawy.
Popularna w chińskiej kuchni (zielona część) w wielu potrawach.
Ja już kilka doniczek rozmarynu miałam pierwsze na intuicje, potem encyklopedycznie a i tak nic z tego. 🙂 Niektórym w Polsce tak jak w Ameryce – w ilościach i wielkościach jak barszcz Sosnowskiego, ale na ogromnych ilościach nawozu kurzego 🙂
Porownanie rozmarynu do chwastu jest calkiem trafne. W tym sensie, ze rosnie, rosnie, rosnie i o nic nie prosi. Ladnie wyglada, ladnie pachnie i ladnie kwitnie. To samo z tymiankiem i cząbrem (savory). Roznica jest taka, ze galezie rozmarynu, tymianku I cząbru obcinam i zabieram do domu. Mlecze i nieznane mi z nazwy rosliny, ktorych nawet slimaki nie chca konsumowac, wyrywam i wyrzucam.
Dodam to tej listy rowniez lawende. Rosnie wszedzie bez zadnej opieki, pieknie wyglada i pieknie pachnie. Jest rowniez przydatna w szafkach i w kuchni. Na plantacji lawendy o nazwie Purple Haze serwuja lody o smaku lawendowym.
Duze M,
Sprawdz odmiane rozmarynu. Nie wiem ile jest odmian. Prawdopodobnie jedna odmiana woli mieszkac w doniczce, a inna w ogrodzie.
DużeM,
ja mam kilkuletni (5-6 lat) krzaczek rozmarynu w doniczce, ma zdrewniałe łodyżki i 35 cm. wysokości.
Systematycznie go obskubuję.
Miałam dwie doniczki z rozmarynem, ale jeden gorliwy podlewacz mi „zalał”, a rozmaryn lubi być lekko przesuszany. Ekspozycja – najbardziej słoneczny parapet w domu. Mój dobrze się czuje tutaj w zimie, ale latem ma najwięcej słońca na patio, bo duże okno zacienia się, kiedy drzewa rozwijają wiosną liście.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1987.JPG
Duze M, to moze farma kurza. Takie M-kury zagrodowe Duze, zamiast poletka rozmarynu na oknie 🙂
Rozmaryn sie w piosenkach ladnie i patriotycznie rozwija.
Oregano za to, mamy w piwnicy nieco pod okienkiem (wyglada ulanow) i sie jakos trzyma a nawet do gory sie pnie. Mysle, ze uda nam sie wychodowac nowa odmiane pnacego oregano 🙂
Orca,
u nas takie klimaty, że rozmaryn nie przetrzyma zimy w ogródku, dlatego hoduję go w doniczce.
Tymianek, lubczyk, cieniutki szczypiorek dają sobie radę.
Miałm też tymianek o smaku lekko cytrynowym, moim zdaniem doskonały do ryby, ale Jerzor protestował, że za intensywny aromat.
Przypomniało mi się – ten mój rozmaryn dobrze rósł dopóki nie uznałam, że czas go dodać do jakiejś potrawy i ucięłam kawałek. 😯 Potem zaczął powoli acz systematycznie usychać. Następne bałam się obcinać, ale co mi po rozmarynie, którego nie można do niczego dodać 🙂 Być może Orca masz racje z odmianami, ale z tego co wiem to na razie u nas dostępny jest po prostu rozmaryn i tyle tj, dynia 🙂
Bardzo lubie tymianek cytrynowy za smak, za wyglad I za zapach. Sarny tego nie znosza.
A nasze sarny pachna cytrynka, musisz Orca wpasc. Sarna kanadyjska to sarna swiadoma. Wie co jesc. Zwlaszcza w zimie to przydatne jak nie ma swiezych ziolek na doprawienie, sarna juz nimi pachnie 🙂
Nasze sarny ogrodowe pachana cytrynka z nutkami oregano i szalwi, mozna tez wyczuc lekkie polnuty bazylii i szczypioru. Pycha jesli zamarynowana odpowiednio nie mowiac o kruszeniu ze 3 tygodnie 🙂
Trzeba moze jeszcze dodac, ze swiadoma sarna kanadyjska w zimie dojada owoce jalowca i borowki wiec na swiateczny stol szczegolnie polecana.
Rozmaryn dodajemy osobno. Ziemniaki tez 🙂
Alicjo, się poprawiłem o godz. 22:06
Duże M. rzeczywiście dają dużo kminku, ale chyba tylko do białego, pszennego. Ja piekę razowe i żytnie. Kminku daję umiarkowanie.
Szaleję z czosnkiem, czarnuszką (jak mi przyślą dobre duszki) tymiankiem, bazylią. Nieco majeranku i oregano, jeśli jest na piwie.
Cichalu, tak do zwykłego pszennego. I dlatego chyba smakuje średnio. W takich które Ty pieczesz i w podobnych które jadłam da się przeżyć ten kminek. ( lubie z soją i żurawina najbardziej)
Zapomnialam dodac, ze to sarna amerykanska, ale wyprzedziles mnie.
To „dzikie” danie az tutaj smacznie pachnie. 🙂
A na czosnek niedźwiedzi jeszcze prawie 3 miechy czekania…
Czarnucha (Nigella 😛 ) to moja faworytka, takoż majeranek i tymianek 🙂
cząber naprawdę robi cuda, ale najmilej go zawsze widzę w herbacie