Nabici w butelkę
Co rok na jesieni dwumiesięcznik miłośników i znawców wina przedstawia Człowieka Roku. Uroczystość „Czas Wina” organizuje hucznie i uczestniczą w niej ludzie znani i znaczący na światowym rynku winiarskim.
Na ogół tytuł ten otrzymywali enolodzy, właściciele winnic, najznamienitsi producenci win z różnych stron świata. Tym razem stało się zupełnie inaczej.Okładkę nowego numeru „Czasu Wina” zdobi piękny portret Antonio Rios de Amorim. Nie można go zaliczyć do żadnej z wymienionych wyżej kategorii ludzi związanych z winem, ale jednocześnie bez niego miłośnicy wina straciliby wiele. Ten absolwent wielu uczelni, w tym enologii na Uniwersytecie w Bordeaux, Uniwersytetu Columbia i Stanford University, od lat piastuje wysokie funkcje w stowarzyszeniach zajmujących się lasami korkowymi. Od 2001 roku jest prezydentem i dyrektorem generalnym Corticeira Amorim S.G.P.S. – największego producenta naturalnych korków na świecie. Jasno więc widać, ile aromatów i smaków jest w rękach tego Portugalczyka.
Wywiad z Człowiekiem Roku to pasjonująca lektura dla winnych smakoszy. Oto fragment rozmowy, którą przeprowadził redaktor naczelny pisma Michał Bardel.
Antonio Rios de Amorim: – Drewna korkowego po raz pierwszy użyto najpierw do budowy uli dla pszczół. Potem rybacy wytwarzali z niego boje podwieszane do sieci – tu sięgamy do naprawdę zamierzchłej starożytności . Wreszcie buty! Sandały korkowe. Wszystkie trzy zastosowania cofają nas o tysiące lat wstecz. Używano korka także do zamykania naczyń zawierających rozmaite napoje, takich jak amfory, i tu także potrafimy wskazać na ślady sprzed tysięcy lat. Jednak dopiero wraz z Dom Perignonem pojawiają się korki do zamykania butelek. Tu wracamy do XVII wieku, do czasów, kiedy wynaleziono szampana. Dom Perignon eksperymentował z różnymi drewnianymi zatyczkami do butelek i nic z tego nie wychodziło. Dopiero próby przeprowadzone z naturalnym korkiem przybliżyły go do sukcesu. To producentom z Szampanii, szukającym wszelkich sposobów, by ich wina ani trochę nie traciły na jakości, należy przyznać – jak sądzę – ojcostwo w tym względzie.
Historia korka w butelce ma więc zaledwie trzysta lat – dzięki niej jednak nauczyliśmy się lepiej troszczyć o sprawy przechowywania i transportu wina.
Jasno więc widać, że nabijanie w butelkę opłaca się. Można dzięki temu stać się człowiekiem utytułowanym.
Komentarze
dzień dobry …
Antonio Rios de Amorim wystrzelił jak korek od szamana na Człowieka Roku … 🙂
Była onegdaj moda „z drewna korkowego wszystko” – nie tylko podkładki na kuchenne stoły, ale i parkiety, wykładziny podłogowe, boazerie, itp.
Mam z tego czasu puzderko korkowe, prezencik – cienkie ścianki, a zaskakująco trwałe.
Mój „czas wina” związany był w tym roku z
1. słynnymi okolicami i winnicami Południowych Moraw (Lednice – Valtice oraz znanego dobrze Gospodarzowi miasteczka Mikulov… przez Poysdorf przejeżdżaliśmy także 🙂 )
2. Burgenlandią*
3. jeszcze jednym słynnym obszarem winiarskim 🙂
Miesiąc temu winobrania właśnie ruszały; zaczynał się okres konsumpcji burčáku i Sturmu (=>Federweisser), do których to specjałów (ciekawostek 😉 ) jakościowe korki niepotrzebne… — lecz jakże to wszystko przyjemne po przeciekawym dniu, w miłym towarzystwie, na miejscu!!!
**** * ****
* i właśnie Burgenlandia — wczorajsze wspominanie objazdu Jeziora Nezyderskiego sprzed dokładnie miesiąca przypomniało mi, iż pod niniejszym blogiem pisywał Pan Lulek, mieszkający właśnie gdzieś tam. Nie wiem dokładnie, gdzie, nie wiem też, czy pokazywał jakieś obrazki swoich stron — my zajrzeliśmy wszędzie, gdzie tylko dzień pozwolił, przy okazji wyleczyłam się z zadawnionego przeświadczenia, że ta kraina jest płaska i nudna (linki do całego serialu, serdecznie zapraszam Zainteresowanych 😀 )
Interesujące i jakie świetne zastosowanie dla wina dzisiejszego wieczora – na toast za doroślenie Haneczki!
Dziewka do czyszczenia miedzianych garnków? Nigdy w życiu!
Klasyczne miedziane garnki czyści się bardzo szybko bez najmniejszego wysiłku. Wystarczy ocet i drobna sól. Na gąbkę wlewamy trochę octu, wsypujemy łyżeczkę soli i czyścimy tym garnek. Wyłacznie z zewnątrz. Środek myje się zwykłym płynem do mycia naczyń. Garnków się nie szoruje, nie używa żadnych innych środków chemicznych. Garnek łatwo można zniszczyć i porysować. Obecnie jest kilka firm produkujących klasyczne miedziane garnki cynowane w środku. Niestety cena jest bardzo wysoka i dla zwykłego śmiertelnika nie osiągalna. Zazwyczaj to oferta dla restauracji z górnej półki. Można też kupić garnki miedziano stalowe które miedź maja w płaszczu zewnetrzym, środek jest ze stali 18/10 . Niestety zewnętrzna warswa miedzi jest dość cienka i można ja uszkodzić. Na aukcjach można najczęściej kupic garnki portugalskie, ale gdzie im do francuskich klasyków. Porządny garnek musi być gruby i ciężki o ściance od 2 do 3 mm.
pomimo ze zaledwie trzysta lat ma historia korka w butelce, to uwazam ze jest to i tak bardzo archaiczny sposob.
no moze nie tak, jak palenie w ” kozie ” 🙄 ale zawsze.
nie wyobrazam sobie, jak mozna zyc dzisiaj z innym technologiami z XVII wieku. np z owczesnym sposobem odprowadzania ekstrementow do rynsztoku 🙁 fuj!
mozna sie uczyc produkcji wina w deszczowych rejonach od francuzow, przechowywania od wlochow ale jak sie zakreca butelki to mistrzami planety ( nie tylko w tej dziedzinie ) sa niemcy. udoskonalili poczynania w zakrecaniu, tez w ubieglym tysiacleciu, z nowejzelandii i z australii.
dzieki nowej technologii wina dojrzewaja znacznie wolniej, a zatem przy zakrecanych winach bardzo rzadko trafic mozemy na flaszke z zawartoscia ” przestarzala ” 🙄
chetnie korzystam z nowoczesnych technologii. zycie staje sie dzieki nim zanacznie przyjemniejscze, mozna wiecej doswiadczyc i przezyc, byc czescia nowoczesnego spoleczenstwa.
uzywanie korka podobnie jak i uzywanie ” dziewki ” do czyszczenia garnkow, uwazam za lekcewazenie nowoczesnej mysli ludzkiej.
haneczko przytulanki urodzinowe …. 🙂
Marek jak zawsze praktyczne rady dla leniwych …. 😉
Portugalskie drzewa korkowe:
https://photos.google.com/album/AF1QipO_D7VHEVfmFV5Rnm3UMylZoqDZx2UUc-RHOuxU/photo/AF1QipOmAbYzOV6IZdZOj1MWCub3rMJj9e-oJs6dpmJe
Ups, coś wygryzło drzewa 🙁
Haneczko – wszystkiego naj… naj… naj… 100 lat !!!
Dla Haneczki-wiecznej młodości,
wielu uśmiechów i radości,
a nam haneczkowej na blogu obecności.
Małgosiu,
jak teraz mawia młodzież-nie jestem w stanie tego rozkminić 🙁
Haneczko – samych radosnych dni i przyjaznych kontaktów.
Haneczce wszystkiego najsmaczniejszego i stówy 🙂
A ja lubie buteki na zakretke, nic na to nie poradzew. I zyczylabym sobie aby wiecej produxentow win stosowalo zakretki zamiast tch choleenych korkow, krore lubia sie pojkruszyc do srodka. Wiem, zw wystawiam sobie swiadectwo troglodytki, ale lubie i koniec.
Musiu, sola tez mona podrapac miedziany rondel. Dlatego stosujemy komercyjny ketxhup. Smarujemy garnek sosem i zostawiamy na pare minut. POtem zmywamy zolta gabka.
Moj garnek miuedziany kupilam w nieocenionym TK Maxx, przed laty. Oni wciaz miewajja rondle i patelnie z miedzi, wylozone od srodka innym mertalem. Raczki i pokreywka z nierdzewnej strali. Bardzo ladny i znacznie taniej niz w sklepaxg z rondlami.
Jeszcze raz – przepraszam za literowki. Moj wzrok jest gorszy z dnia na dzen, a w polu wpisywania nie umiem nastawic na wiekszy druk, ktory pojawia sie dopieeo po opublikowaniu postu
Woisywaniesie teraz jest straszliwa udreka. A bedzie tylko gorzej 🙁
Szaraku
Piszesz o nowoczesnej myśli ludzkiej. Tylko gdzie ona nas zaprowadziła. Ulice pełne samochodów, oceany bez ryb, pola bez pszczół… Co to za życie? Jeszcze parę lat temu miałem nadzieję, że wraz z pojawieniem się globalnej wioski, zjawisk opisanych przez Tofflera w „Trzeciej fali” będziemy się w stanie czegoś nauczyć i życ inaczej. Niestety człowiek jaki jest każdy widzi. Liczy sie tu i teraz, nikt nie myśli o przyszłości, o rozwiązywaniu problemów. Politycy ciągle wymyslają nam tematy zastepcze byśmy żyli z dnia na dzień karmieni medialną papką, bez której nie jesteśmy się w stanie obejść i nie zadawali trudnych pytań na które nie są w staniu udzielić nam poważnych odpowiedzi. W rozregulowanym świecie pełnym głupoty, chciwości i chciejstwa i zwykłego barbarzyństwa nikt z nas nie jest pewien co wydarzy się jutro. Czytam regularnie Politykę, słucham prawie codziennie komentatorów w TOK FM i dochodzę do wniosku, ze NIKT nie jest w stanie niczego przewidzieć. Komentarze i oceny dotyczą prawie wyłącznie tego co się wydarzyło. Coraz częściej mam dosyć pustych słów i pospolitego gadulstwa.
MiśKu 🙄
gdybys nie byl w az tak kiepskim nastroju, jak wypisujesz, tylko w dobrym chumorze 🙂 to bym naklepal: powies sie, bo juz nic dobreego jak sam piszesz nie widzisz, a przeciez Helena nie jestes 🙂
dobrego konca tygodnia, czy to tak poprawnie po polsku sie klepie 🙄
Na pewno nie klepie się „chumor”. Na pewno nie jest przyjęte w towarzystwie przyjaciół, by radzić komuś „powieś się” – to jest język żulji.
Ja też lubię zakrętki i nie uważam, że te wina są gorsze. Przeciwnie, zakrętki są szczelne, a z korkiem różnie bywa, szczelność korka zależy od punktu leżakowania 😉
Jak ktoś o tym zapomni, że korek powinien być nasączony od środka, wino się pożeni z tlenem i po winie 🙁
@Helena
Twoje lubienie zakrętek ma sens. Zakrętki(wyrób nieorganiczny) w przeciwieństwie do korka(wyrób organiczny) nie rozkładają się i tym samym nie wpływają negatywnie na jakość wina.
Alicja-Irena,
Mam nadzieje ze ci nie odbilo 🙂 d.
Bo co oznacza dzul to znakomicie pasuje do mnie. Mianowicie jednostka ciepla i energii i to jest zgodne z prawda 🙂
Misiu nie przejmuj sie. Mnie też kiedyś pewna wytworna dama (Swiss made) proponowała wcześniejsze przeniesienie się 6 stóp w dół. Nic to! 🙂
Haneczko – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=X3s38DCyrck
Znalazłem świetny przyczynek do dyskusji o imigrantach:
https://www.facebook.com/stan.pchaczk/videos/10205658093546578/
A ja, stary sklerotyk, zapomniałem o święcie jednej z Dam mojego serca!
Haneczko! Serdeczności, smaczności, spokojności i zdrowotności!
test picasa
test2
Stara Europa najczęściej korkuje,Nowy Świat chętnie zakrętkuje.
Przy wyciąganiu korka miły jest dla ucha ten dźwięk „Puk”.Tak,czy inaczej najważniejsza szlachetna zawartość 🙂
Melduję się we frakcji korkowej.
Haneczko, najlepsze życzenia! Obyś na drodze życia nigdy nie wjechała w jeden (przeciwległy) kierunek ruchu!
Hallo Nisia 🙄
Serwuja jeszcze o tej porze roku pirogi w nowym warpnie?
Podobnie jak Danuska lubie to ” puk „, ktore jest mile dla ucha.
Haneczko wszystkiego najlepszego.
Szarak
Ze sznurkiem w ustronne miejsce się nie wybieram 🙂
To o czym napisałem to nie zły mychumor tylko ocena rzeczywistości. Ja już wymiękam gdy od rana słyszę ludzi, którzy traktują nas jak idiotów. Mam dość niedouczonych chłopaczków i panienek w radio i TV, którzy wciskaja nam kit i swoje pseudo mądrości. Na całe szczeście kupiłem trochę desek, farb i pędzelków i codziennie udaję się na moją coraz wyższą chójkę z której widać niebo i skrzydlate anioły. Jutro zaczynam spotkanie z trzema. Będzie czas na pogaduszki przez parę miesięcy.
Szaraku, pierogi w NW są cały rok!
Czy toast za Haneczkę wzniesiony naparem imbirowym z miodem i cytryną jest ważny?
Był magik komputerowy, uregulował to, co się pokićkało przez kilkakrotne przenoszenie. Jutro będzie kolejny, zwariowany dzień, jak zawsze w przeddzień wyjazdu Młodszej. Na celowniku – Chorwacja.
MisKu spotkania to zawsze bardzo dobra alternatywa. Tym bardziej we troje, nic zlego nie moze sie wydazyc.
Niech ci pedzel nie opada 😉
Chorwacja! Miło wspominam. Młodsza niech korzysta ze słońca i ciepła. Też byłam tam na początku października i było ok. 30 stopni.
Dzisiaj było słonecznie, ale wiał zimny wiatr. Zimowa kurtka bardzo się przydała.
Hallo Nisia 🙂
To swietna wiadomosc, nie chce mi sie jutro czyscic keczupem miedzianych garow po gotowaniu i zjem w NW. Tyle razy zachwalalas tamte papu, ze czas najwyzszy dokonac degustacji. Jesli masz glod to sie nie krepuj, zmiescisz sie do naszego malego auta 🙄
Dla zwolennikow skorupiakow,
Dzisiaj w Port Angeles zaczyna sei co-roczny festyn Dungeness Crab and Seafood Festival. Jest to festyn jedzenia krabow i seafood. Festyn trwa trzy dni.
Lista niektorych atrakcji:
Dzisiaj: restauracje polozone przy wybrzezu serwuja kraby i seafood na wszystkie sposoby.
Jutro:
-nauka wioslowania kajakiem,
-bieg na 5 kilometrow (nie trzeba biec bokiem (sideways), jak to robia kraby),
-przejazdzka rowerami wzdluz wybrzeza,
-uroczyste otwarcie festynu przez Native Americans: Lower Elwha Drum Group. Jest to zespol grajacy na bebnach
-pokazy roznych chefow jak przyrzadzac kraby
-przyrzadzanie i konsumpcja zupy z seafood o nazwie chowder (Captain Joseph House Chowder Cook-off). Pisalam o chowder przy innej okazji.
Przez caly czas kraby sa serwowane na rozne sposoby.
Ten uczestnik festynu w krabiej czapce z zainteresowaniem oglada prawdziwego kraba.
http://www.peninsuladailynews.com/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=PT&Date=20111009&Category=NEWS&ArtNo=310099999&Ref=B1&maxw=350
Dziękuję bardzo za życzenia 😀
Pyro, robię co mogę, żeby tak całkiem nie wydorośleć 😉
Natomiast bardzo chętnie bym zgrzybiała, a tu zimno, sucho i nawet muchomorom nie chce się blaszki wychylić 🙁
Orca, przykro mi 🙁 mam w planie nju warp. Nie damrady sie rozdwoic.
Nastepnym razem wyskocz z taka propozycja troszeczke wczesniej 🙄
Orco, ja sie pisze na ta impreze. Moge poplynac kajakiem, przejechac sie rowerem, podgladac chefow i jesc, jesc kraby !
Wszystkiego najlepszego dla Haneczki!!!
Toast wznoszę kieliszkiem bardzo dobrej pigwówki.
Zdrowie Haneczki i niech Ci się spełnią marzenia !
Ostatnio spełniło się takie http://www.walesonline.co.uk/news/wales-news/giant-rugby-ball-crashes-cardiff-10081424 Byłam tam!
Chouder, to obok dyniowej, moja ulubiona zupa. Preferuję New England Style. Manhattan – nie przepadam. Orco, jak u Was najlepsza?
szarak,
Poczatek marca – festyn malz na wyspie Whidbey Island. Daty na 2016 jeszcze nie ma.
Poczatek pazdziernika – festyn ostryg w Shelton. Odbyl sie tydzien temu. Rowniez daty na 2016 jeszcze nie ma.
Rowniez pazdziernik (nastepny weekend po malzach) w Port Angeles – kraby. Port Angeles jest polozone 1 godzine jazdy promem od Victoria, BC
To tyle rozkladu.
Tak brzmi gra na bebnach. Quileute Nation – La Push
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/July222013#5903625013449850834
Chowder of course!
elapa,
Pamietam, ze lubisz kraby. Opisalas kiedys historie z klatka na kraby. 🙂
Księga henrykowska została wpisana na listę UNESCO ?Pamięć Świata” …
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99ga_henrykowska
Cichal,
Wiem, ze na Wschodnim Wybrzezu chowder tez jest popularny. U nas chowder nazywa sie po prostu „chowder”, a wlasciwie „clam chowder” przyrzadzony wiadomo z czego – clams. Jest rowniez smoked salmon chowder. Jedem i drugi jest w pierwszej pierwszej piatce moich ulibionych zup. Dalej zupy ze „squash” i tradycyjna zupa rybna. Nie wiem co jest piate.
Troche pokrecilam
„Rowniez pazdziernik (nastepny weekend po malzach) w Port Angeles ? kraby. Port Angeles jest polozone 1 godzine jazdy promem od Victoria, BC”.
Powinno byc: „nastepny weekend po ostrygach” (nie malzach).
OOoo, jak ja tych krabow zadzroszcze, Orco. W czasie bez mala eocznego pobytu na Floryzie robilam wszystki aby mi sie kraby znudzily. Abym nie tesknila za nimi w Londynie. Wiec jadalam co najmniej raz w trygodniu, Ale nic z tego nie wyszlo. Przez nasteony rok moglabym sie odzywiac krabami. Chowdery tez lubie. W obu odmoiananch – bialej i czerwoej. Ale co krab (alaskanski) tro krab. I duza salata , tez zribiona prze`Audrey.
Dzis bylam w okolicach Slioane Sguare i jak zawsze gdy jestem w tej okolicy udalam sie na lunch do libanskiej restauracji Comptoir Libanais. Libanska kuchnia, chyba najleosza na Bliskim Wschodzie, nalezy niewatpliwie do pierwszej piayki najlepszych kuchn swiata. Jest naprawde wykwintna i niezwykle zdtowa. Dzis zamowilam sobie obiadowa salatke sirine, porcje ich pikli i ich b. dobre piwo Almaza, ( b. podobne do Heinekena). Salatka skladala sie z zielonych lisci,swiezych ziol , zamarynowanego kurczaka, usmazonych polowek orzechow wloskich, czewonej cebuli oraz z ziaren granatu. Niezwykle oswiezajaca. Dzien byl sliczny, sloneczny, wiec na tarasie. A obok przy stoliku siedzialy dwie licealistki, ok. 16 lat i omawialy prace domowa – projekt architektomiczny. , Podsluchiwalam z ogromnym zainteresowaniem udajac, ze czytam gazete. Projekrowaly dom opieki spolecznej, z ogrodem i basenem.
Helena,
Zgadzam sie, ze krabie mieso rzeczywiscie nie moze sie znudzic i nie mozna sie tym przejesc.
U nas sa Dungeness crabs. Te z dlugimi nogami nazywaja sie King crab i zyja u wybrzezy Alaski. U nas tych krabow nie ma.
Świetna zupa rybna na Wegrzech. Donau holaszle. Miałem takie stałe zamówienie „Holaszle e kette liter bor, tesek” Nie pamiętam jak to się pisze, ale znaczy; „Zupa rybna i dwa litry wina. Proszę”
Szaraku, ten barek jest mały, niepozorny, blisko rynku ale w bocznej uliczce i nazywa się Argus.
Smacznego!
Niestety, nie dojadę do Ciebie, bo jutro szaleją u mnie ogrodnicy, a jesteśmy zaprzyjaźnieni i nie zostawię ich samych. Żałuję, miło byłoby się poznać.
dzień dobry ….
zimnica za oknem … słonecznie i bez wiatru … dziś następne urodziny rodzinne … pól rodziny to wagi u nas … już sie cieszę na popołudniowe przyjęcie bo będzie pyszny tatar i na pewno dostane porcję do domu … 😉
Heleno, myślę, że wyrażam nie tylko własne mocne przeświadczenie — z takiego powodu literówki byłyby ostatnią rzeczą, jaką bym się kłopotała!
➡ Ilekroć masz coś do powiedzenia, zwłaszcza blisko ziemi, z własnego doświadczenia, dowcipnego, zadziornego… Ilekroć pragniesz nawiązać kontakt z postaciami, z jakimi się sieciowo zaprzyjaźniłaś — PISZ z radością i satysfakcją i nie przejmuj się przesadnie „sąsiadami!!!
Czepialskimi też nie warto, gdyby się znaleźli (nigdy nie było warto) —
— Ludzie, którzy pracują z tekstem codziennie – czytają podobne rzeczy z łatwością, bezwiednie. Osobiście w 95% przypadków nie pamiętam, ba, prawie nie zauważam, czy ktoś do mnie akurat napisał z diakrytykami, czy bez (nie mówiąc o omsknięciach) – wobec sensów, stylistyki, emocji jest to czwartorzędna cecha tekstu. Choć owszem – lubię i doceniam edycję staranną, wysmakowaną, pomysłową, bogatą, zindywidualizowaną. Lecz wszystko w kontekście – celów i funkcji wypowiedzi, sytuacji nadawcy, itd.
I dbaj o siebie, najlepiej jak się da!
🙂 🙂 🙂
Dzień dobry,
Haneczko – wszystko co najlepsze niech Ci się spełnia. Zawsze.
Twoje zdrowie!!!!
Jutro, tzn dzisiaj jadę do Cichalów na nowojorski minizjazd. Mam nadzieję, że Alicjowie dotarli, Cichal się niepokoił.
Danuśka – u mnie już po sezonie, będę zaglądał często. Najgorsze minęło. 🙂
Nie ukrywam swojej sympatii do wina, ale wino czerwone i białe kupuje tylko zamknięte normalnym korkiem, czasami różowe kupię z nakretką.
Ja też nie wiem dlaczego ktoś się martwi o literówki.
Dobranoc 🙂
Nowy i koleżeństwo blogowe fajnej zabawy życzę oraz pogaduch do rana … 🙂 … zdjęcia obowiązkowe …
Słońce, wiatr i prawie upał – + 2 stopnie C. W piekarniku, natarty arabskimi przyprawami (Ryba polecała) i włożony w rękaw, siedzi kurczak to następny test piekarnika – dotąd piekłyśmy tylko lekkie ciasta,
Cieszę się, że Nowy weźmie udział w mini-zjeździe. Towarzystwo doborowe i wesołe, będzie fajnie. Idę utrzeć białą rzodkiew na surówkę, a jak nie ma w domu tego, kto z butelką wina robi zgrabne „puk” to co? Tylko zakrętka.
Pyro, są elektryczne otwieracze , butelka robi „pyk”, a wysiłek żaden 🙂
A capella: so bloody kind and generous of you! Dziekuje serdecznie. 🙂 Dawno nie bylam tak pieknie potraktowana, ale przyznaje, ze czasami czytajac wlasny wpis juz po opublikowaniu, z najwiekszym trudem domyslam sie o jakie mi slowo chodzilo 🙂 . Irek nauczyl mnie wlasnie jak poprawiac wlasne wpisy po opublikowaniu na Facebooku i bardzo to mi uproscilo pisanie. 😆
Heleno, nie przejmuj się. Odrobina wysiłku umysłowego jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a jakie przepiękne literówki czasem Ci wychodziły! 😆
Test piekarnika wypadł średnio. Instrukcja przewiduje pieczenie w 160- 180 stopniach przez 4o – 6o minut. Nic z tego; to jesTakiego kurczaka zjadamy na 3 obiadyt czas i temperatura na malutkie kurczaki, takie, jak na grill. Od dawna u nas w domu kupuje się kurczaki duże, m.w 2 kg. Wolę się podzielić z psem, niż ogryzać pudełko kości obciągnięte skórką. Takiego dużego kurczaka zjadamy ba 2 obiady – jednego dnia na gorąco z piekarnika + surówka, drugiego dnia albo na zimno w sałatce, albo w jakimś sosie. Dzisiaj, po 1,5 godziny, kurczak był upieczony w stadium akceptowalnym, ale dodatkowe 30 minut by się przydało.
Przepraszam, coś pokręciłam przy poprawkach. Ogółem chodzi o to, że instrukcja dotyczy małych kurczaków, a piec trzeba na własny rozum
Hej, hej – za kałużą – smacznego zjazdowania !!!
Pyro jaki masz piekarnik, że tak narzekasz. Ja ostatnio też byłam zmuszona do zmiany piekarnika. Kupiłam – chyba najtańszy – Amiki i jestem bardzo zadowolona. Ciasta, kurczaki, warzywa i nawet dżem wg Małgosi – udają się nadzwyczajnie, a ja w pieczeniu nie jestem dobra.
Czy ktoś wie co z Nemo? Bardzo mi Jej brak.
Krysiu – też mam Amikę i z pewnością będzie wszystko ok – jak dotąd trzymałyśmy sie instrukcji, bo jest to pierwszy „samostijny” piekarnik. Już wiem, że piecze dłużej, niż nasz stary, resztę jeszcze wyniucham.
Mnie tez brakuje Nemo.
Mam zamowienie na pierogi z jagodami. U nas sa mrozone i nie bardzo wiem czy mam je calkiem rozmrozic czy tylko troche.
ELAPA – TROCHĘ I ZMIESZAĆ Z CUKREM I TARTĄ BUŁKĄ ( WYPIJE CZĘŚĆ SOKU)
Dziekuje, Nisiu. Czuje sie absolutnie rozpieszczona, a Bog mi swiadkiem nie doswiadczam tego nazbyt czesto…
.Tez mialam zapytac o Nemo. Mnie jej tez bardzo brakuje. Mam nadzieje, ze to tylko jakis wypad turystyczny, a nie trwale odejscie.
Teraz ide na Covent Garden kupowac buty, bo mi noga urosla, chyba. Na Covent Garden jest butowe zaglebie.
Pyro – mój też „samostijny” i poprzedni też i też Amiki, ale w tamtym piekło się dwa razy dłużej. Ja często używam nawiew. Jest szybciej.
Krysiu, nie wiem, czy się przynawać do domowej głupoty, ale co tam. Młodsza kupiła kuchenkę, szybko przywieźli i 2 miesiące stała w kartonie, 2 tygodnie było na reklamacje. Potem facet ją zamontowałm i przy niż zapłacony. Miał byc z termoobiegiem, jest tylko z wentylatorem – przy drugim użyciu piekarnika dostałyśmy inny model.
Nie wiem dlaczego skacze mi tekst i wychodzą dziwolągi. Za inny model Ania płaciła, inny przysłali, a dawno minął termin reklamacji.
Dziekuje Pyro.Teraz robie pierogi z miesem, kapusta kiszona i pieczarkami. Kapuste kupuje juz ugotowana i mam mniej pracy. Zrobilam sobie mala przerwe na wypicie kawy.
Nie same porażki człeka spotykają. Pamiętacie może, że ponad 2 lata temu (z głupiego nierozeznania w materii) zobowiązałam się pomóc kumpliwi w USA otrzymać polską emeryturę (małą, amerykańską już ma). To była droga przez mękę. Myślałam, że nic z tego. Wczoraj dostałam decyzję i komplet ZUS-owskich dokumentów; godzine temu Ania przekazała synowi tego pana kopertę – niech odeśle Tacie. Pierwszy i ostatni raz byłam taka usłużna.
Haneczko – serdeczności z uściskami 🙂
Basiu – twój serial dozuję w odcinkach. Chrapkę na morawski trójkąt (Lednice ? Valtice – Mikulov + winnice) miałam już w czasie wizyty w nie tak dalekiej Bratysławie, ale jeszcze bardziej zaostrzyłaś mi apetyt. Dziękuję 🙂
Heleno, udanych zakupów i trzymaj się – you have a reputation to maintain! ;D
A lapsusy? Kto nie pisze ten rzecz jasna nie popełnia. I choć wie się o nich chyba wszystko* – wciąż się można rozpromienić albo i spaść pod biurko ze śmiechu z jakiegoś nowego kontekstu, lśnień znaczeń. Czemu odmawiać bliźnim (sobie) tej przyjemności? 😀
___
*Słyszałam, że gdzieś nawet zebrano-skodyfikowano najbardziej ambarasujące „sąsiady” klawiaturowe (w kilku językach)
Ewo 😀 – miło mi/nam!
…a Bratysława, Hainburg, Donau Auen dorzucona właśnie przed chwilą — znaczy wracaliśmy z niej pod Wiedeń kalendarzowy miesiąc temu… 🙂
dorzucone oczywiście 😉
Ach, jak pięknie grała Amerykanka o chińskim nazwisku – mięciutko, lekko, rubato na rubacie, wielkie brawa.
Pyro – masz rację. Amerykanka o wdzięcznych imionach – Rachel Naomi – grała znakomicie.
A z piekarnikiem dacie radę. Będzie dobrze gdy go „rozgryziecie”.
Wprawdzie mamy jeszcze październik i na dodatek słoneczny i pogodny,ale listopad już za pasem.Zawsze wtedy przypomina mi się Nemo i jej opinia o tym,że listopad nie jest taki zły,bo te długie jesienne wieczory dają nam wytchnienie i czas dla siebie. Rzeczywiście jest już po wakacjach,po zbiorach,zakończone wekowanie zapasów na zimę,a bieganina przedświąteczna jeszcze się nie rozpoczęła.Od tamtego czasu staram się też polubić listopad 🙂 i tak jak kilka osób powyżej mam nadzieję,że znowu na blogu pojawi się nasza helwecka Koleżanka.
Póki co starałam się polubić obieranie dyni.Na surowo to bardzo niewdzięczne zadanie zatem dzisiaj całą moją niewielką,zgrabną dynię wrzuciłam na kwadrans do piekarnika. Potem obranie jej ze skóry poszło już,jak po maśle.Pokroiłam ją na kawałki i razem z pozostałymi składnikami uwarzyłam pierwszą w tym sezonie zupę dyniową.
Wczoraj wieczorem słuchaliśmy piosenek Piaf w znakomitym wykonaniu Anne Carrere.Na Ursynowie odbył się ten właśnie koncert: https://www.youtube.com/watch?v=GuxAeSihdgs To był naprawdę wspaniały wieczór.
W domu szykuje się rewolucja-za kilka dni Latorośl wyfruwa z rodzinnego gniazda.
To zwyczajna kolej rzeczy,ale trochę mi ciężko na duszy 🙁
Danuśka, z Latoroślą rozumiem, też przez to przeszłam, jak wiele osób w tym Towarzystwie. Może było mi ociupinkę lżej, bo wtedy Mama zaprzątała mi myśli.
Odejście Ryby przyszło mi lekko, natomiast Synuś… No cóż, miałam 41 lat i jeszcze małe Bliźniaczki…A kiedy po obiedzie powiedział do Synowej „Zbieraj się idziemy do domu”, to był szok. Do jakiego domu? Przecież jest w domu… Ryba dotknęła bardziej Młodszą – przecież od urodzenia, przez 30 lat były nierozłączne. Ja miałam chorego męża i byłam zajęta (jak Malgosia). Danuśka – Latorośl na swoje śmieci, czy „za ten mąż”?
Pan Mikołajczak z Katowic podobał mi się średnio. Powiedziałabym, że jest w takim punkcie rozwoju, że można mówić „doskonały technik”; poczekamy, aż będzie artystą.
Haneczko – przesyłam najlepsze życzenia urodzinowe, myślę o Tobie zawsze z wielką sympatią.
Podobnie myślę o Nemo i jej nieobecność uważam za dużą stratę dla blogu. Ale po przykrych i niesprawiedliwych dla niej słowach, które tu padły, nie dziwię się jej decyzji. To są moje osobiste wnioski, ale niestety chyba słuszne.
Nie,Pyro,jeszcze nie gramy marsza weselnego.
No, to wypijmy za samodzielność naszych dzieci. Zobaczymy czy my zdaliśmy egzamin (nb nie jestem zwolenniczką mieszkania młodzieży „na mięście” za pieniądze rodziców. Na swoje – za własne).
Z Nemo i o Nemo rozmawiamy od lat dziesięciu. Cenię Ją wysoko i wściekam się na Nią po ludzku : odpuść Dziewczyno! Nie czepiaj sie drobiazgów! Nie musisz mieć zawsze racji (nawet, kiedy ją masz)! I już nie będę namawiała do powrotu. Nemo jest dorosła, inteligentna, odpowiedzialna, i życzliwa – zechce – wróci; nie zechce – posiedzi na chójce. Jak wygodniej. Wieczne utarczki bywają męczące nawet dla obserwatorów.
No, ja prawde mowiac nie przypominam sobie zadnej okazji, kiedy Nemo na kogos pierwsza napadla. Pamietam natomaist pare, kiedy mniej lub bardziej delikatnie odgryzla sie , choc stac ja na wiecej. Ostatnia zlosliwa i wysoce niemadra uwaga pod jej adresem (piisze „ona” mala litera, bo jeszcze chyba ni umarla?) padla nie dalej jak pare godzin temu, pod jej przeciagajaca sie nieobecnosc. Rozumiem, ze ktos intelogemtniejszy moze komus mniej inteligentnemu grac na nerwach, ale zanim sie upomni Nemo, warto pamietac, ze to raczej nie ona prowokuje scysje. To tylko tak „for the record” jak mowia politycy, aby wpis Pyry o Nemo nie zostal bez odpowiedzi i aby bylo sprawiedliwie. Bo inaczej sie okaze, ze to Michnik przyszedl do Rywina aby pomajstrowac przy ustawie.
Zrobiłam dziś na kolację pierwszą od wiosny sałatkę jarzynową. Miło było przypomnieć sobie ten smak.
Bardzo inspirujaca jest ta salatka jarzynowa. Moze ja tez jutri zrobie, ale reosyjski winegret. Dla siebie i dla E., ktora to uwiielbia, ale nie smie mnie prosic…
Witam, Heleno z jakiej przeglądarki korzystasz? Póki co, bez urazy, może to?
http://ikorektor.pl/
Yurku, korektory dzualaja chyba tylko jak sie uzywa znakow diakrytycznych.
Mam Maca. Z Safari.
Nie urazam sie jak ktos radzi zyczliwie. Urazam sie tylko na chamow. 😆
Na maku się nie znam, Safari nie używam. Mogę czytać posta od osoby orientujacej sie w temacie i piszacej z błędami niż od osoby ktora pieknie pisze ale nie ma nic do przekazania. Luzik Heleno, pisz, ja zrozumiem.
No to, jak widzisz, Heleno, robi się klub zwolenników Twojego pisania. A ja zakładam dodatkową frakcję miłośników Twoich literówek…
Daj znać może wspólnie może wspólnie wymyślimy co by ich nie było, literówek.
Dzień dobry! Literówki Heleny w niczym mi nie przeszkadzają, a nieraz zdarzają się urocze, prorocze, albo zabawne. Zadziwia mnie, dlaczego Nemo miałaby kogoś drażnić, pisze ciekawie i merytorycznie. Każdy ma swoje cechy, nie mam zielonego pojęcia, dlaczego miałabym się złościć na ludzi, że są, jacy są, czy, o zgrozo, próbować kogoś dorosłego wychowywać. Przecież nie ma obowiązku czytania wszystkiego i jeśli kogoś coś irytuje, może odpuścić sobie wpisy nielubianej, czy nudzącej go osoby. Nemo, Orca i Krzych swoimi obrazowymi i ciekawymi postami sprawiają, że chciałabym czasem być tam, gdzie mieszkają – dziękuję! Tyle w tematach personalnych, hehe, nigdy nie przypuszczałam, że posunę się do publicznego plotkowania, a jednak chciałam dać głos, by Helena nie przejmowała się literówkami, wszak nie one są istotne, a i Nemo dać znać, że chętnie ją czytuję.
W Tatrach słowackich nastał wysyp rydzów w ilości nie do przetworzenia, lepiej późno, niż wcale. Pojawiło się też całkiem sporo prawdziwków po obu stronach granicy. Kolory górskich lasów nie do opisania, lisy już paradują w zimowych futrach, a niedźwiedzie jeszcze podobno urzędują, co wiem od parkowych strażników.
dzień dobry ….
bjk czyli bajkowa karaina obok Ciebie … 🙂 … wczoraj jubilatka dostała rydze i podgrzybki w prezencie i bardzo się cieszyła bo grzybiara z niej …. ale wszyscy mamy niedosyt bo nasze wyprawy grzybowe były mizerne … mamy wątpliwości czy jeszcze jechać gdzieś na grzyby bo zimno a tu mała zachęta jednak jest … 😉
Jolinku, super prezent dla Jubilatki. Uwielbiam „zbieranie” grzybów, choćby i plony były problematyczne, bo zawsze trafi się a to na wiewiórki, a to na liska, a to na jakieś inne cuda, no i bardzo lubię te kilometry w nogach. Podobno ma być ciepło u nas w kraju w przyszłym tygodniu, a nawet w chłodzie wędrówka po lasach jest frajdą, byle nie kapało na głowę (w przeciwieństwie do Szaraka nie jestem zbyt wodolubna. Szaraku, no i nie Merkel). Podgrzybki w mojej okolicy w tym roku całkiem wymiotło, jeszcze może się pojawią, bo to późnojesienne grzyby, a wysyp innych jest spóźniony o co najmniej miesiąc. Jest plaga opieniek, nie zbieram ich, chyba, że nie byłoby kompletnie nic lepszego. W Tatrach już zimno, rękawiczki i czapki są przydatne, choć w miarę pokonywania wysokości człowiek rozgrzewa się do krótkich rękawów 🙂
bjk ostatnio jelonek młody nam się przyglądał z polanki … tak zimno jest i pora na rękawiczki …
+Dzień dobry.
Bejotko – szkoda, że to tak daleko. Naciągnęłabym Cię na jeden, jedyny woreczek rydzów – może na technikę „machniom – Twoje rydze za mój likier orzechowy idealny do świątecznego piernika albo na nalewkę farmaceutów – uniwersalny antydepresant od wszystkich smuteczków?
Pyro, tych tatrzańskich rydzów nie zbierałam, bo to park narodowy, ale i poza nim było dużo. A przy drodze stali Cyganie i sprzedawali pełne wiadra.
Bejotko – i do Cyganów mi nijak dotrzeć. Nie ma sprawy, przeżyję i bez rydzów , tylko mi żal.
u nas rydze można kupić na bazarkach tylko drogie 42 zł kg …
a my mamy złoto … 🙂
http://wiadomosci.radiozet.pl/Wiadomosci/Swiat/Polacy-maja-zloto-w-mistrzostwach-swiata-w-brydzu-sportowym-00012534
Jolinku – 45 zł to zapłaciłam za 3 pojemniki (1,5 kg w sumie) kiepskich podgrzybków. A cenę miałam obniżoną o 6 zł, bo wzięłam wszystko. Grzybów w Wielkopolsce nie ma, a przywozone są w kiepskim stanie i b. drogie.
było ciepłe lato i …
http://www.tvp.info/22096197/rekordowe-zbiory-miodu-najlepszy-wynik-od-15-lat
Dzień dobry, jestem osobą czytającą blog tylko co jakiś czas, ale mimo to zauważyłam brak na blogu Nemo ale także brak komentarzy blogowiczów na ten temat. Dopiero dzisiaj bardzo potrzebne od dawna opnie m.in. Nisi, Heleny, bo… rzeczywiście blog stracił wiele na odejściu Nemo.
Pyro, wg mnie należy namawiać, zapraszać, zachęcać, czym potwierdzamy, że zależy nam na kimś. Zbyt płytko odniosłaś się do sprawy odejścia z blogu Nemo, osoby, która bez wątpliwości była „solą” tego bloku…
Po tym, jak p. Książka okrzyknięto najlepszym pianistą II etapu, z ciekawością czekałam następnych Polaków. W tej chwili kończy b.dobry występ p. Nering (jeżeli dobrze dosłyszałam nazwisko) i przyszło mi do głowy, że wszyscy studenci muzyki nie – Polacy powinni przed nauką grania muzyki Chopina obowiązkowo nauczyć się tańczyć polskie tańce narodowe. To znacznie ułatwia rozeznania w niuansach. Nering gra tak, że tę muzykę z powodzeniem można tańczyć; rozumie co to kadencja polonezowa i co to parada mazurowa. Wie, nie wie, czuje.
Dziekuje za wszystkie nad wyraz szczodre slowa w kwestii moich literowek i witam w klubie milosnikow 🙄 . Dzieki tez Yurkowi za oferte pomocy. Z pewnoscia sie zglosze, moze predzej niz sie spodziewa.
I cieszy mnie wszusyko co napisala Bejotka na temt Nemo. Bardzo chcialabym zobaczyc Nemo tu ponownie i zapewnic ja, ze procz krytykow ma tu takze przyjaciol. I dla tych ostatnuch ten blog jest ubozszy bez niej, zas krytycy tez sie nudza jak mopsy..
Wczoraj przemierzylam wzdluz i wszerz cale zgalebie butowe w centralnym Londynie, ale sukces byl tylko polowiczny. To znaczy kupilam nie to po co sie wybrakam – nabylam takie wsuwane buty, „mules” Birkenstocka na latanie po dzielnicy, wychodzenie po papierosy, do smietnika i odwiedzanie E w sasiednim mieszkaniu. W kolorze zielonym, na wyprzdazy 50%. Ale dalej potrzebuje butow na powazne wychodzenie z domu (ostatnio glownie po lekarzach, shit!).
Covent Garden jest tak zatloczony turystami, ze trzeba sie przebijac przez nich. Ale przy okazj obejrzalam „co nosi mlodziez”. I stwierrdzilam, ze nosi dokladnie to na co poluje, czyli polbotki do spodni, byle nie bylu czarne czy brazowe (red is a new black) . Starsze panie powinny miec odjazdowe buty (i paznokcie), taka jest w tym domu filozofia. Musza to zatem byc buty latwe do wlozenia na noge, ale nie moga byc nazbyt zdroworozsadkowe, bo nie znam nikogo, kto stracilby glowe dla kogos noszacego buty zdrowozsadkowe. Wiec trudne zadanie. Zatem dzis jeszcze sprobuje Richmond nad Tamiza, do ktorego mam bardzo latwy dojazd. Nastepny biuletym w kwestii butow niebawem. Trzymajcie kciuki, bo naprawde nie mam w czym chodzic procz bardzo wysokich obcasow.
Dzien dobry!
Haneczce przede wszystkim najlepsze zyczenia przekazuje, a dokladnie zycze tego wszystkiego, czego i mnie zyczono – swietowalysmy razem 🙂
Pozwole sobie zabrac glos w sprawie Nemo, bo wiadomo ze nie przepadam za jej kreacja internetowa (bo nie wiem, jakim jest czlowiekiem w tzw. realu), a ta jest wybitnie czepialska, krytykancka i szpanujaca wygooglanymi informacjami. Pamiatam tez swietnie, jak pierwsza zaatakowala Nisie, wysmiewajac bohaterow jej ksiazek, wyraznie nie odrozniajac autorki od podmiotu lirycznego. A moze wlasnie czyniac to z rozmyslem. I zdecydowanie wole sytacje, kiedy Nisia tu jest.
A co do czasopisma Czas Wina – mocne rozczarowanie. Artykul poswiecony mojemu najblizszemu sasiedztwu wyraznie pokazywal, ze autor nie pofatygowal sie tutaj, fotografie sciagnete z materialow promocyjnych, pare komunalow przepisanych z reklamowek. Pachnialo nie winem, a tekstem mocno sponsorowanym. O malo uprzejmym serwisie obslugi (potencjalnego) klienta nie wspominajac.
Magdaleno, jeżeli już oceniasz zachowanie blogowe Nemo, to nie powinnaś bazować tylko na jednym przykładzie, bo w ten sposób wielu tu można by ocenić negatywnie – każdy miewa lepsze i gorsze dni, co bywa widoczne także między wierszami.
Magdaleno, To Nemo wlasnie jako absolutnie pierwsza na tym blogu podjela bolesny temat „sponsorowanych” artykulow, bezkrytycznego przepisywania tresci z maerialow promocynych. Spotkalo sie to z ogromnbmi oporami graniczacymi z nieskrywana wobec niej wrogoscia. Alke Nemo taka jest. Ona sie zle pooddaje temu co w psychologii spolecznj nazywa sie „zbiorowym mysleniem”. Ona ma integrote, niezwislosc ducha i nawet temperamentu i naprawde nie chcialabym aby zostala uciszona gdy mowi to co powiedziec warto lub nalezy. Jest mi to bliskie i mam nadzieje, ze tez jestem troche jak Nemo. Nizawisla w sadach.
Dzieki temu, ze Nemo odwaznie podjela temat „sponsoringu” w dziennikarstwie, moglas i Ty o tym dis napisac i nikt juz chyba sie nie obruszy na Ciebie. Nie znam Czasu Wina, ale podejrzewam, ze masz pewnie racje. Bo jest tro zjawisko tak rozpowszechnione, ze nalez o nim mowic. Inaczewj nic sie nie zmieni.
Heleno, temat dla mnie od lat nie jest nowy, sama pracowalam jako dziennikarka.
I moze tez dlatego jestem mocno wyczulona na osoby, ktore kreuja sie byc specjalistami od wszystkiego, z mocnym nacechowaniem emocjonalnym i najchetniej personalnymi przytykami.
Dlatego pozwole sobie zdania nie zmienic. Mnie Nemo kompletnie nie imponuje.
Magdaleno, na Boga Ojca! To jest blog kulinarny, miejsce pogaduszek o dobrym jedzeniu , piciu, obyczajach, literaturze i innych życie ubarwiających przyjemnościach – nie żeby komukolwiek, czymkolwiek imponować. Ktoś kogoś lubi, kogoś nie i jego komentarze pomija – cała filozofia współżycia w sieci. Bez pyskówek.
Ewo, – wczoraj reagowałam z realem na karku – jeśli wybieralibyście się do południowomorawskich hitów – koniecznie zahaczcie o Kromieryż. Najlepiej w szczycie kwitnienia, ale majówka też może być.. Powinni już skończyć wszystkie remonty i ulepszenia… Czesi (i Słowacy) przestrzegają często, by na tę bombonierkę zarezerwować sobie minimum dwie trzecie dnia. I mają rację 😎
Ja natomiast dziś rozprawiam się z Melkiem i Doliną Wachau – bo o tę trzecią winną okolicę chodziło oczywiście w komentarzu z piątkowego poranka 🙂
Basiu,
Odnotowane, dziękuję i życzę dalszych udanych wojaży 🙂
A propos Nemo, zrobiłam cotognatę wg jej przepisu, z czterech kilogramów pigwy. Drugie cztery udało mi się rozdać, kolejne cztery uśmiechają się do mnie w koszyku. Koooomu pigwę, koomu? W przyszłym tygodniu biorę się za nalewkę z pigwowca.
Mnie też brakuje Nemo.
Pyro, niech sie Twoje slowa w zlotoobroca! (mam nadzieje, ze Nemo je czyta)
Kupilam na targu dzem z czarnego bzu. Jakie to dobre ! U nas jest szkola gastronomiczno – hotelarska i mlodziez aby zarobic na wycieczke sprzedaje czasami na targu swoje produkty. Mozna tez do nich isc na obiad do szkoly. Dzem ma jedna wade – mnostwo malych pestek ktore sie wpychaja miedzy zeby.
wczoraj na urodzinach jeden z gości przyniósł ogórki kiszone własnej roboty … piszę o nich bo były kiszone z gałązką jarzebiny z liściem … ogórki były pyszne a podanie ich na talerzu z jarzebiną z kiszonym liściem wygladało bardzo malowniczo …
Magdaleno, skąd w ogóle pomysł, że Nemo chciała zaimponować specjalnie Tobie? A może Helenie, Plackowi, Szarakowi, Ewie, Bejotce… albo niektórym dawno nie piszącym ale czytającym (skąd wiem? – no bo wiem 😉 )
Ja, gdybym się poczuła kiedyś totalnie zaimponowana przez Nemo czy kogokolwiek (co nei grozi, bo mam wbudowany taki prostowniczek, który każde zaimponowanie natychmiast przerabia w zainspirowanie), ale jednak –
– to po pierwsze tak bym jej odimponowała zwrotnie, że wereda by się nie pozbierała
– po drugie gdyby mi się nie chciało – udałabym, że ona zaimponowała ASzysza albo Antka, albo Haneczkę (najlepszego!), albo Danuśkę… w żadnym razie mnie!!! Jeszcze czego!!!
Ewo, dzięki wielkie*! I wzajemnie! 😀 Skrollując ostatnie wpisy pod kątem, czym ostatnio zaimponowała śmiertelnie tutejszą społeczność Nemo, znalazłam fotki Małgosi i Danuśki (obejrzałam, gratulacje!) oraz Wasze linki maltańskie (napoczęte, więcej zobaczę gdy tylko się uporam ze swoimi) 😀
______
*w zeszły weekend byliśmy – po koncercie Marthy w NOSPR – na najw. kulminacji Beskidu Śląsko-Morawskiego (CZE) a potem w Hukvaldach Janaczkowych, niedziela w Javornikach granicznych z SVK a potem w słowackich Górach Sulovskich; cudo pogoda i miejsca – jeślibym kogoś przesadnie zaimponowała tymi rewelacjami, spieszę donieść, że bilety na Argerich załatwiał P, nie ja a spanie w plenerze w paźdz… okej, tłumaczą się winni 😉
Dobre ogórki (poza sezonem na małosolne) to jem tylko kiedy dostanę od Żaby albo od Mamy Teresy (via Ryba). Nie mam ręki do ogórków i tyle. Co innego kapusta – robię pychotkę.Oigwę bym wzięła, E wo, ale za daleko.
Mnie także nie udają się ogórki na zimę, a i warunków do przechowywania nie mam odpowiednich, więc dałam sobie z nimi spokój. Natomiast sama robię dżem z owoców czarnego bzu. Należę szczęśliwie do tych, którym pesteczki nie przeszkadzają. Przy okazji gotowania dżemu odlewam do buteleczek sporo soku. U siostry próbowałam natomiast nalewki na kwiatach czarnego bzu – zapach i smak kwiatów całkowicie zachowane.
Mnie łatwo zaimponować, ale i tak pozostaję przy swojej haneczkowości 😉
Pyro, pigwy w tym roku nie mamy. Służę pigwowcem 🙂
te ogórki z jarzębiną były robione na teraz bo są jeszcze gruntowe ogórki w sprzedaży … nie wiem czy na zimę też tak można zrobić … mnie i tak najbardziej się podobała sposób ich podania na stół … 😉
haneczko impnujesz mi … 🙂
Z dzisiejszych przesłuchań podobali mi się dwaj Polacy, Kanadyjczyk i p. Szyszkin z Rosji. Grała też wielce utytułowana Chinka, ale nie zrobiła na mnie wrażenia ( w końcu ja nie z jury).
dzisiaj trochę poszalałam w Biedronce … 😉 … jest wysprzedaż między innymi win i markowych alkoholi … i nabyłam kilka butelek na prezenty imieninowo-urodzinkowo-mikołajkowe …
Nie umiem przenieść, a w SO p.Łukaszewski cytuje przezabawny wiersz M.Załuckiego „Dwie rozmowy” (czyli Polaka portret polityczny z 1956r) Warto przseczytać.
Pojechałem do Lidla po masło. Targ był to zajechałem . Nie miała baba szybkowara to go nabyła za cztery dychy. No dobra za pieć, bo dychę dopłaci za tydzień. Jak widzę WMF to wiem, ze dobre zrobine u sąsaida za miedzą a nie w dlekiej Azji.
Ziemniaki na kopytka ugotowałem w dziesięć minut. Jutro kupię kawałek świniaka. Ciekawe jaki wyjdzie?
http://www.fide.pl/wmf/perfect-szybkowar,07_9263_9999/186/?gclid=Cj0KEQjwkeiwBRCzmo-wiKL49pEBEiQAhvGKYZSdwB4OHdNeWa2_Ymo2sG2KFvQJt5BDdHEPZyPRoL4aAvCE8P8HAQ
Pyro można poczytać ….
http://studioopinii.pl/jerzy-lukaszewski-pozar-w-burdelu/
Marek trzeba było kupić dwa i jeden sprzedać przez internet to byś zarobił … 😉
Dodam, że szybkowar wyglada na bardzo mało używany. Jak zobaczyłem na cenę w internecie to stwierdziłem, że zrobiłem dobry interes 🙂
W sklepie WMF szybkowar 4,5 litrowy identyczny jak mój kosztuje 799zł…
Teraz muszę poczytać jak gotowć.
że Włosi szczupli a Anglicy przy tuszy to mnie zaskoczyło …
http://tvnmeteoactive.tvn24.pl/dieta,3016/najszczuplejsi-w-europie-wlosi-brytyjczycy-zamykaja-stawke,182156,0.html
Podczas naszych ostatnich wakacji mieliśmy okazję obserwować wielu Anglików i rzeczywiście ta nacja nie należy do najszczuplejszych.Powiedziałbym,że otyłe są częściej
kobiety niż mężczyźni,przynajmniej wśród tej części angielskiej populacji,która spędza wakacje w Grecji 😉
Danuśka – to ta moda na „zdrowe jedzenie”
Szykuje się nieprzyjemna awantura. Jeden z konsulów polskiej ambasady na Ukrainie rąbnął land roverem w samochód wyładowany nastolatkami (wyjeżdżali z podporządkowanej nieoświetlonym pojazdem. Zginęło 6 nastolatków. Nawet, jeżeli konsul jest niewinny jak niemowlę, będzie znowu, że „polskie pany” zabijają ukraińskie dzieciaki.
Urządziliśmy dzisiaj wielce udaną kolacyjkę dla kilku zaprzyjaźnionych osób.
Na przystawkę były mini faszerowane pomidorki,tzatziki i pita oraz łódeczki z cykorii z sałatką śledziowo-buraczano-ziemniaczaną: https://plus.google.com/photos/104147222229171236311/albums/6204383984170141169/6204383997440219090?pid=6204383997440219090&oid=104147222229171236311
Potem zupa dyniowa,jagnięcina duszona wedle wskazówek Żaby,a do niej pieczone ziemniaki,grilowana czerwona cebula i cukinia.Na deser mus cytrynowy podany w połówkach cytryn oraz ciasto z gruszkami.
Muszę nieskromnie przyznać,że jestem z siebie bardzo zadowolona 🙂
Brawo Danuśka. Dobranoc.
A jak tam Zjazdowicze?
Witam, „Do zdarzenia doszło w sobotę późnym wieczorem w okolicach miejscowości Czerwonoarmijsk koło Żytomierza. Kierowana przez konsula toyota land cruiser uderzyła w ładę wyjeżdżającą z drogi podporządkowanej. Z relacji konsula wynika, że samochód kierowany przez 18-latka była nieoświetlony i wyjechał na drogę nagle, polski dyplomata nie miał więc szans na uniknięcie zderzenia.”
Nemo – mam nadzieję, że przeczytałaś dzisiejszą dyskusję i podejmiesz jedynie słuszną decyzję. Nemo – WRÓĆ !!!
Jolinku, poproszę o inspirację. Mogłabyś napisać jakie wino warto teraz kupić w Biedronce?
Z moich obserwacji wyszło, że najbardziej przy tuszy to są Kanadyjki 😉
Dzien dobry wszystkim
Wczoraj byl jeden z kilku dni nowojorskiegi minizjazdu. I ja tam bylem i, co prawda nie miod, ale wino pilem.
Byly przystawki, a na obiad kurczak zapiekany w czyms. Dobre bylo.
Alicjowie przywiezli kuzynke z Polski, przesympatyczna I bardzo wesola. Alicjowie powinni przywozic ja na kazdy minizjazd i na kazdy duzy zjazd.
Dzisiaj byly zajecia w podgrupach – oni na Manhattan, a ja nad oceanem na rybkach. Zlapalem trzy, ale wszystkie byly mniejsze niz zezwalaja tegororoczne przepisy. Musza mirzyc co najmniej 28 cali. Wypuscilem na wolnosc.
Dobranoc 🙂