Geniusz smaku
Kolejny (ostatni w tym roku) „Magazyn Usta” – oprócz jak zwykle artystycznych pięknych fotografii – przynosi sporą dawkę erotyki (kuchnia jest doskonałym do tego miejscem) oraz niezliczoną dawkę przepisów i kilka bardzo interesujących tekstów.
Mnie zwabił zwłaszcza artykuł pióra Magdaleny Kasprzyk-Chevriaux o autentycznym geniuszu smaku – Edwardzie Pożerskim herbu Pomian (fot. wyżej). Pisałem o nim już tu parę razy, bo jest to postać wyjątkowa. Uczczona w Polsce medalem swego imienia. Nie ma natomiast wznowień jego książek, co skazuje Pożerskiego na zapomnienie wśród rodaków. Tym większa zasługa „Magazynu Usta”.
Napełnij filiżankę kawą. Odchyl się w fotelu. Zapal papierosa. Zaciągnij się, wypuść dym aż po sufit. Delektuj się aromatem kawy, weź duży łyk. Zamknij oczy. (…) Gdzieś w tyle radio gra tango albo jazz” – ra?dził prawie 90 lat temu Edward Pożerski de Pomiane. Z każdego zdania, które napisał na temat jedzenia, bije dusza smakosza. Ale tak jak w przypadku innego francuskiego gastronoma polskiego pochodzenia, Henryka Babińskiego, nic nie wskazywało, że syn polskich emigrantów skończy jako „geniusz smaku” i „najlepszy pisarz kulinarny”. Edward Pożerski urodził się w 1875 r. w Paryżu. Jego rodzice sprowadzili się do stolicy Francji po tym, jak ledwo uszli z życiem z powstania styczniowego. Matkę skazano na karę śmierci, ale zbiegła, ojca zesłano na Syberię, gdzie zaprzyjaźnił się z Dostojewskim i ponoć pijał z nim herbatę. Samowar, w którym ją przyrządzano, przetrwał zawieruchę i dotarł do Francji jako rodzinna pamiątka.
Przełomem okazuje się początek lat 20., gdy zaczyna nauczać w paryskim Instytucie Higieny Żywności. Wydaje podręcznik higieny żywienia, a zaraz potem pierwszą książkę poświęconą kulinariom: „Bien manger pour bien vivre (essai de gastronomie theorique)” [Dobrze jeść, by dobrze żyć. Szkice z teorii gastronomii]. Obawiając się nietolerancji ze strony świata nauki, publikuje ją pod pseudonimem de Pomiane (wykorzystuje w tym celu rodowy herb Pomian) i właśnie nim będzie się posługiwał w karierze gastronoma. Przedmowę pisze jego mistrz i przyjaciel – Babiński. I już w swojej pierwszej książce Pomian odchodzi od nudnego traktowania kwestii jedzenia. Radość tkwi przecież w gotowaniu, smakowaniu oraz zrozumieniu tych procesów. Jego poglądy na temat składników odżywczych, metod konserwacji żywności i zbalansowanej diety wzbudzają popularność i uznanie – dostaje nagrodę Akademii Francuskiej! W kolejnych książkach zajmuje się stworzoną przez siebie dziedziną – „gastrotechnologią”. To coś na kształt technologii gotowania, rodzaj eksperymentalnej nauki opartej na zasadach fizyki i chemii stosowanej. Jego ambicją stało się odarcie gotowania z tajemnicy. Dlatego bierze się do tłumaczenia technik kulinarnych domowym kucharkom i kucharzom. Czy można się nauczyć gotowania z książki w sześciu lekcjach? Według doktora tak. Kto zrozumie sześć zasad chemicznych i fizycznych związanych z obróbką żywności (gotowanie, smażenie, pieczenie i grillowanie, duszenie, za?gęszczanie, emulsjonowanie), poradzi sobie w kuchni, a sos holenderski będzie mu niestraszny. Zawarł to w La cuisine en six lecons ou l’initiation a la cuisine familiale, która ukazała się w polskim przekładzie przed II wojną światową jako Nauka przyrządzania potraw w sześciu lekcjach, czyli wstąp do kuchni domowej.
Zgłębianie związków nauki z kuchnią, zacięcie do wyjaśniania proce?sów chemicznych zachodzących w kuchni, np. przy kręceniu majonezu, sprawiły, że Pomiana uważa się za prekursora gastronomii molekularnej. Francuski badacz tej ostatniej – Herve This – doceniając dorobek doktora, zarzuca mu jednak (chyba niesłusznie), że choć Pomian większość życia spędził jako czynny naukowiec, to nie badał jedzenia w laboratorium, a tylko gotował w kuchni.
Kariera gastronoma nabiera tempa. „Docteur de Pomiane” prowadzi w stacji Radio Paris pierwszą audycję kulinarną na świecie! Co tydzień z humorem opowiada historie kuchenne, przybliża dietetykę, mówi o związkach nauki i kuchni, podsuwa rady, jak uniknąć kulinarnych porażek. W miejsce skomplikowanych przepisów proponuje kuchnię uproszczoną i zdrowszą. Słynne stają się jego pomidory w śmietanie: „Sześć pomidorów przekrój na połówki. W rondlu rozpuść masło. Do?łóż pomidory przeciętą stroną w dół. Smaż 5 minut. Odwróć je, posól i smaż kolejne 10 minut. Potem znowu odwróć, z pomidorów wypłynie sok. Wlej 80 g creme fraiche. Wymieszaj. Jak tylko śmietana zacznie bulgotać, podaj gorące i jedz”. Doradza, jak zaoszczędzić na jedzeniu bez uszczerbku dla wartości odżywczych. Program bije rekordy popularności, a doktor staje się kulinarną wyrocznią. W latach 30. transkrypty audycji zebrano w dwóch tomach pt. Radio Cuisine. W 1927 r. w prestiżowym konkursie na „księcia gastronomii”, w którym bierze udział 5 tysięcy kucharzy i osobistości związanych z gastronomią, Pomian idzie łeb w łeb z samym Escoffierem. Niestety, wygrywa inny sławny autor – Curnonsky (choć nazwisko sugeruje słowiańskie korzenie, był to Francuz – Maurice Edmond Sailland). U szczytu kariery realizuje jedno z marzeń. Otwiera w Paryżu pierwszą szkołę gastronomiczną. Prowadzi w niej wykłady na poziomie uniwersyteckim. (…)
Jako wzorowy polski patriota przemyca Francuzom nasze tradycje (zupy, przepisy na pierogi czy zająca z buraczkami, którego uwielbiał),Jego dom jest pełen narodowych pamiątek.
To tylko fragment interesującego artykułu. A biografia Pożerskiego zasługuje także na film, a może i na serial.
Komentarze
dzień dobry …
kawa i papieros prawie 100 lat temu a smakuje jak dziś … 🙂
Gdzie wszystkich wywiało? Chyba łasuchy przygotowują w pocie czoła świąteczne frykasy. Pyra nawet skypa nie odbiera.
Mnie wywiało dziś z domu wczesnym rankiem/ przed siódmą jeszcze było ciemno/, a przywiało godzinę temu. Najpierw odwiedziłam wnuczka, a potem panią stomatolog.
Nadmiar czasami prowadzi do ascezy. Wnuczek, który ma niewiele ponad 4 lata oświadczył, że nie chce od Mikołaja żadnych prezentów, bo już ma za dużo zabawek. Tylko słodycze. A Mikołaj już przygotował coś małego. Nawet podoba mi się takie postanowienie, ale nie wiadomo, jak długo się utrzyma.
Krysiu,
na poważne przygotowania trochę jeszcze za wcześnie, rzeczywiście jest jeszcze czas na kawę i papierosa. Ale ja kawę piję z wielkim umiarem, papierosów w ogóle nie palę. Ale muzyki zawsze chętnie posłucham.
Podoba mi się ten przepis na pomidory podsmażane na maśle, z dodatkiem śmietany, ale to danie wymaga dobrych jesiennych pomidorów.
Nastał czas służbowych spotkań świątecznych zatem nasza firma też się dzisiaj świątecznie albo raczej przedświątecznie spotkała w: http://restauracjapapu.pl/
Słowo honoru-papu w „Papu” jest na znakomitym poziomie i wszyscy sobie przyrzekliśmy,że jeszcze tam wrócimy na:
-pierogi z bażantem,bo cieniutkie ciasto i smakowity farsz
-zupę cytrynową,bo nawet kolendra nikomu w tej zupie nie przeszkadzała
-gęsie udko z buraczkami,bo gęsina rozpływała się z ustach
-polędwicę z dorsza,bo delikatna była nad wyraz
A tatar z wołowiny czy z łososia to klasyka i tu chyba ciężko cokolwiek popsuć,więc nie będę się w tym momencie rozczulać.
I w końcu zagrały fanfary- FONDANT CZEKOLADOWE.To była czysta rozkosz z najwyższej poetycko-deserowej półki.
Po radościach kulinarnych nastała proza życia w postaci przemierzenia Al.Niepodległości w godzinach szczytu.Pan taksówkarz okazał się jednak mistrzem tajemnych objazdów i skrótów.Kto wie,czy nie powinnam częściej jeździć z takimi kierowcami po Warszawie, aby nauczyć się nieznanej mi geografii bocznych uliczek i przejazdów.
No cóż,ale firma płaci za taksówki tylko przy wyjątkowych okazjach 😉
Wszystkim, którzy obchodzą: Szczęśliwej Chanuki!
http://chaimgoldberg.com/chaimgoldberg//product_list.php?cPath=3&blevel=Oil%20Paintings|2|Shtetl30&parent=Shtetl&page=2
http://chaimgoldberg.com/chaimgoldberg//product_list.php?cPath=3&blevel=Oil%20Paintings|2|Shtetl30&parent=Shtetl&page=2
Danuśka ale frajdę mieliście … 🙂 … wszystkiego próbowałaś? …
Krystyno moja wnuczka też mówi, że nie ma życzeń do Mikołaja bo wszystko ma … może trzeba się cieszyć, że dzieci takie rozsądne są …
Wąsy, mikroskop wabią, kuszą, ale nawet Dostojewski to nie pociąg i może poczekać. Zamykam oczy, delektuję się myślą o łyku gin & tonikka – Happy Hanukkah
kolega poleca …
https://pl-pl.facebook.com/bibendanowogrodzka10
lokalni dostawcy … boczek podobno wymiata …
W tym Papu siedziałam kiedyś pół dnia, czekając na samolot do domu. Całe te pół dnia jadłam pierogi. Nie była to jedna porcja, bynajmniej.
Właśnie zrobiłam kawałek piersi indyczej metodą kaloryferową. Dla ułatwienia sobie życia użyłam gotowych mieszanek ziołowych i przed włożeniem do skarpety owinęłam w gazę, wówczas zioła nie osypują się. Ciekawam, czy będzie równie dobra jak poprzednia.
Krysiude, czyżbyś trochę odpuściła wegetarianizm ?
Jolinku-próbowałam tylko trochę z talerza koleżanki obok i nawzajem zresztą 🙂
Natomiast pozostali biesiadnicy chętnie dzielili się swoimi wrażeniami.
Nisiu-jak kiedyś będziesz miała znowu czekać na samolot pół dnia to daj cynk,
poczekamy razem nad tymi talerzami pierogów z „Papu”.
Krysiade-nie zapomnij sprawozdać !
….
…. TEST …
TEST
…….
TEST
……
test
……
tescik
drugi tescik
🙂 🙂 🙂 tescik 🙂 🙂 🙂
Danuśka rację ma, można czekać razem w Papu nad pierogami i nie tylko 🙂
Dziękuję za ciepł słowa n/t artykułu Postać Pomiana jest fascynująca. Podobnie jak Ali Bab zasługuje na popularyzację. Skoro Pomiana do tej pory tłumaczy się na inne języki, np angielski, to dlaczego nie na polski…. Niewykluczone, że temat będzie kontynuowany w formie doktoratu u prof. Dumanowskiego :). Pozdrawiam i spokojnych Świąt.