Kuchnia polska w dawnych wiekach (3)
Proszę nie poprawiajcie ortografii tego tekstu. Jest to bowiem przedruk z książki XIX-wiecznej autorstwa Józefa Peszke, którą od pewnego czasu czytam i wybieram co smakowitsze z niej kąski. Mam nadzieję, że nie tylko mniej taka lektura sprawia frajdę.
„W końcu wieku XIV i na początku XV kraj nasz był więcej niż do połowy zarosły lasami, a w zwierzynę obfitował bardzo. W puszczach mazowieckich, między Narwią a Bugiem spotykamy żubry, na Litwie i Żmudzi było ich znacznie więcej jeszcze; tury nie należały jeszcze do rzadkości na Mazowszu, szczególnie na lewym brzegu Wisły. Łoś był częsty na tymże Mazowszu, a w Sandomirskiem spotkać go można było jeszcze nawet w końcu wieku XVII. Dziki, których mięso ceniono, były wszędzie bardzo pospolite, również jelenie i sarny, nie brakło też nigdzie zajęcy. Co się zaś tyczy ptactwa dzikiego, w Wiekach średnich jadanego chciwiej jeszcze niż dzisiaj, to i jego pełno było wszędzie. Ptaki większe, jak dropie, głuszce, cietrzewie, gęsi dzikie, łabędzie, żórawie i czaple, również kuropatwy, jarząbki i pardwy łowiono w sidła i zatrzaski, lub puszczano na nie sokoły i jastrzębie do łowu przyuczone; mniejsze ptactwo wszelkie łapano w sidła, sieci, lub na lep je brano, z łuku rzadziej do nich strzelano. Z sokołem polowano przeważnie na czaple, żórawie i łabędzie i jadano je też wtedy. Kwiczoły, drozdy inne, szpaki, przepiórki, skowronki, siewki, jemiołuszki, śnieguły, krzywonosy, gile, makolągwy, zięby, oraz inne ptaszki drobne, szły bez różnicy na stół, tak samo, jak dziś jeszcze we Włoszech, Hiszpanji i Francji południowej; wszystek drobiazg ten przeważnie brano na lep. Smakosz średniowieczny łakom bywał na mięso śpiewaków leśnych i nie wzdragał się bynajmniej od jadania skowronków, zięb, szczygłów i słowików, nawet ptaszki tak drobne, jak strzyżyk, jadano wówczas. Wątpić więc nie można ani na chwilę, że wszystka ta zwierzyna, czworonożna i lotna, zastawiana bywała na stołach dworu Władysława Jagiełły oraz małżonek jego, w „Rachunkach” wszakże tylko wymienione są: gęsi dzikie, ptaszki drobne bliżej nigdzie nie określone, cietrzewie, kuropatwy i zające. Pośrednio wspomniano o dzikach i o turze, a raczej tylko o skórze jego.
Cietrzewie wymienione są dwukrotnie, w latach 1390 i 1408, oba razy jako dania mające zdobić stół wielkanocny, wnioskować więc można z tego, że w owych czasach należały do święconego, tak jak dziś indyki.
Ze wszystkiej zwierzyny „Rachunki” (z kuchni króla Jagiełły) najczęściej wspominają o zającach, a na uwagę zasługuje, iż 6 razy mowa o nich, jako o potrawie przeznaczonej na pierwsze święto Bożego Narodzenia, wniosek więc z tego oczywisty, iż istniał zwyczaj dawny, spożywania ich w dniu tym.
Zwierzyną osobliwszą uraczył się we wtorek zapustny r. 1390 rządca zamku korczyńskiego z czeladzią swą, miał bowiem w dniu tym na obiad, między innemi, wiewiórki, jadane wówczas u nas, jak potwierdza inne jeszcze źródło spółczesne.”
Cieszę się, że kuchenne obyczaje zmieniają się. Myśl bowiem o tym, iż miałbym zjadać piękne wiewiórki hasające po moim lesie wprawia mnie w stan frustracji. Choć wiem, że jest to podszyte porcją obłudy, bo przecież inne równie miłe zwierzątka zjadam bez oporu.
Komentarze
…A „mniej” też nie poprawiać?… 🙄 😀
Dobrego urlopu śródziemnomorskiego PP Redaktorstwu! 😀
Pozdrowienia dla osieroconego Towarzystwa! 😀
Ostatnie dni były na południu* wręcz śródziemnomorsko-upalne. W porywach rzecz jasna, jak to jesienią 😉
W sobotę, gdyby na tysiącu i więcej metrów nad poziomem morza było tylko trochę cieplej – trudno byłoby utrzymać dobre tempo wędrówki… 😎
…taaaak – odżywieni zwierzyną osobliwszą a nawet zacietrzewieni nieco – weźmiemy się wreszcie do selekcji i opisywania tych niesamowitych złocistych świetlistości sobotnich**… 😀
____
*choć może w całej Polsce albo w dużej jej części – nie było czasu sprawdzać 😳
**poprzednia niedziela też cudna była – w Jaworkach, na Ruskim Wierchu, Wielkim Rogaczu, Radziejowej, Prehybie, nad Szczawnicą:
https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/RadziejowaPrehyba?noredirect=1
dzień dobry …
Wszystkim Nauczycielom przyjemności z pracy … 🙂
Pyro dziękuję ale nie będę Cię kłopotać …
Dziękczynienie – Dziękuję Państwu 🙂
A cappello – Wybacz, ale od czasów akcji „Wisła” to już nie Ruski Wierch, ale polski. Proponuję nazwę Samsung Pagurkas.
Józef Peszke jest uparty jak osioł, jak to ewangelik. W sobotę mógł przeczytać, że konfabuluje i łże jak pies, powtarzam – jak pies, a on nas ignoruje i brnie dalej. To, że nie żyje w niczym go nie usprawiedliwia, a ja się przez niego muszę rumienić.
Poprawka – Nie z książki, ale z gazety w której Peszke siał nasiona ignorancji, odcinek po odcinku i nie jego to wymysły, ale udokumentowany przypisami zbiór informacji z wielu źródeł, w dodatku nie nudny jak flaki z olejem.
Pan Pilch powinien był to napisać, bo jam ci protestant szeregowy, ale widocznie jemu już wszystko jedno.
Poprawka #2 – Pyro, nie Majki tylko Pan Majki i nie przesadził, ale nabył od starego sadownika. Czytać nie potrafisz?
Panie Majki – Nie stary, a młody inaczej i nie jabłka, ale apples. To nie XIX wiek.
Mam nadzieję, że Gospodarz nie pobiegnie do Składnicy Harcerskiej po łuk. Z drugiej strony świeży Tatar nie jest zły.
Nie, jeszcze nie piłem 🙂
Dzień dobry bardzo!
Z dzisiejszego czytania najbardziej podoba mi się opis polowania z sokołem na żurawie i łabędzie.
http://www.youtube.com/watch?v=vSPg5IAz920
Placku, wybacz 🙂 ale w czasach, gdy info o Akcji „Wisła” nie tylko nie było obecne „w domenie publicznej”, lecz nawet jego nosiciel (tego infa) mógł stać się przedmiotem szykan (z paragrafów niszczenie, naruszanie, podważanie sojuszy, ustaw i ustępów)…
…otóż w tych czasach moje szczeniackie i nieco starsze towarzystwa za punkt honoru obierały sobie mówienie, informowanie, pisanie (też w listach, kronikach harcerskich, trasach „wykazywanych” do GOT, etc.), że szły na- albo schodziły z- przez Ruski Wierch.
Na mapach był na pewno.
Jest jeszcze Rusinowski. Niżej czyli bliżej Jaworek, też na szlaku. (Nie pamiętam, czy dawniej był; mapy miały gorszą skalę za komuny :twisted:)
I mnóstwo tablic o Rusi Szlachtowskiej spotkamy. Oraz o Łemkach.
Samsung Pagurkas? Czemu nie? Tomtom, sony, suszi i najdżel brzmią równie dobrze! 😀
Placku, gdy jesteś i jesteś w tak dobrej formie — świat wygląda jeszcze złociściej i świetliściej!… 😀
A cappella jak zwykle po górach wędruje,
Gospodarz o dawnej kuchni opowieści swe snuje,
brać nasza belferska od rana świętuje,
a ja wzdycham i żałuję,że po lasach kolorowo-
jesiennych dzisiaj niestety nie pospaceruję….
Danuśko, 😀
(Ja świętuję i nie świętuję… — Niektórzy chcą się uczyć nawet bardziej gdy mają wolne od innych nauk :!:)
A cappello – Dziękuję za informację. Poczęstuj się udkiem wiewiórki z rożna 🙂
Chyby z białym winem zjem, może Alicja wie bo ona lubi pręgowce amerykańskie, a szczur to szczur 🙂
Poprawka – gryzoń.
Jolinku – głupiątko Ty moje! Wrzucić dwie koperty z ziółkami w trzecią nieco większą i zaadresowaną, a potem wrzucić to do pobliskiej skrzynki pocztowej naprawdę nie przekracza mojej sprawności fizycznej ani umysłowej.
Pan Peszke może i trochę łgał, ale dużo mniej niż pan RAZ, a nawet mniej, niż bracia Karnowscy. Ambicje miał inne. U nas dzisiaj święto i z tej okazji wszystkim belfrom rodzinnym i nam samym (bo większość taki epizod zaliczyła) życzę najlepszego.
Placku, zanim kliknę – powiem, że to zależy, z której wiewiórki —
— z naszej rudopolskiej (rudorusińskiej, czeskiej, słowackiej…) – nigdy-przenigdy i apage!
— z szarego szczura drzewnego – z mściwą, delektacyjną przyjemnością (podrapały mnie kilka razy podczas focenia, natarczywce orzeszkowe jedne! :twisted:)
Nb, czytałam kilka lat temu w gazecie brytyjskiej, że filety wiewiórcze przeżywają renesans. A może to promocja biznesu miejskołowieckiego* chce wcisnąć targetowi, że przeżywają? 😀
(Obiektywnie rzecz ujmując – może być czasem troszkę mięsa na tych szarych… :roll:)
____
*ad hoc PC na „hycel wiewiórczy”…
W 1959. roku zakochałem się w nauczycielce. Niestety bez wzajemności. Ona miała 24 lata, ja 7. Będąc wiecznym optymistą zakochałem się w polonistce, ale ona musiała wyjechać za granicę. Tak oto, już w 1967. roku wiedziałem , że życie to nie piknik.
Pierwszy piknik był niezwykle udany. Nie mój, ale Adama i Ewy. Jabłko 🙂
A cappello – Masz rację, ale tak naprawdę wolałbym borówki. Czy lubisz słodkie kartofle i gorący dyniowy paj (paj) z tatrzańsko chłodną bitą śmietaną?
Polskiej biedronki także nie tknę, ale te pomarańczowe, azjatyckie gryzą jak szare wiewiórki. Na wszelki wypadek podkreślam, że to nie kolor mi przeszkadza, ale kły.
Placku, słodkie kartofle i gorący dyniowy paj (paj) z tatrzańsko chłodną bitą śmietaną? — hmmm, nie próbowałam jeszcze… A dynię mam, więc gdy mi już podekoruje mieszkanie do oporu, to ją skażę na eksperymentalne pożarcie – niech ma, niech się przysłuży twórczości ludzkiej odtwórczej! 😀
Z rzeczy tatrzańskich (do skonsumowania) ostatnio najwyżej cenię czekoladę polskiej wiodącej firmy (ciii…) 🙂
Borówek brusznic było w bród przedwczoraj (w niedzielę 6.10 też). Borówek czarnych jagód znacznie mniej – mocny mróz przeszedł, niestety… Poza tym susza – jeżyny zupełnie nieobecne przez niedostatek wilgoci 🙁
Pyro przekonałaś mnie … 🙂 … Danuśka proszę podeślij mi adres mailowy Pyry …
Tym za Wielką Wodą miłego Świętowania … 🙂
Jolinku-podesłałam.
o bardzo dziękuję za adres Pyry i Danuśce i Małgosi… Pyro masz wiadomość … 🙂
a tu jedzenie dla Pana Majki … czyli proste chłopskie …
http://zdrowienatalerzu.pl/index.php/pieczona-kapusta/#more-5929
Ten wpis na poprzedniej stronie byl trzymany w poczekalni tak dlugo, że juz wszyscy odjechali.
Powtarzam wiec…
======================>===
@echidna 8 października o godz. 15:41 ( ” Warzenie sera” )
>>> twarożku nie dam rady zrobić z dostępnego w sklepach mleka, zaprzyjaźnionej krowy nie posiadam, a farmerom ponoć nie wolno sprzedawać mleka ? kółko zamknięte >>>
Szanowna Pani,
Sprzedawac im nie wolno, ale wolno im dac.
Na pierwszej lepszej farmie dadza Pani szklanke mleka; tylko trzeba im powiedziec wyraznie że SPRZED PASTERYZACJI.
Taka szklanke wlewa Pani do mleka z Colesa czy Safewayu; ja sam uzywam UHT.
W ten sposob mam kwasne mleczk, z jakim zaden jogurt się nie rowna.
Takie bakterie mozna hodowac latami; moj rekord to 10 lat; az umarly z powodu mojego braku nalezytej uwagi.
Zycze owocnych experymentow.
Święto, to święto – schabowe, duża miska surówki z kalafiora, owoce. Piję napój imbirowo – cytrynowo – miodowy już cały tydzień. Codziennie w południe szykuję sobie dzbanek 1,25 l i popijam do wieczora; najpierw na ciepło, potem w temperaturze pokojowej. Jest smaczny, ale czy pomaga? Nie zauważyłam.
Pyro-w wersji wieczornej dolej rumu do Twojego napoju imbirowego.
Mam nadzieję,że poprawi to jego skuteczność 😉
Dzien dobry,
Po greckim weselu i niedzielnych zawodach znowu z przyjemnoscia poszlam do pracy by zazyc nieco odpoczynku :).
Wesele cudne, z grecka kapela buzuki, wytanczylam sie do upadlego.
Dla zaproszonych na takowe: brac ze soba sporo banknotow. Tradycyjny taniec panny mlodej w trakcie ktorego goscie przypinaja pieniadze do sukni, plus kupowanie kwiatow (koumbara) z rozrzutnym dzieckiem i mezem kosztuja :).
Zawody w deszczu i temperaturze nie przekraczajacej 12 stopni mniej udane. Dobrze ze mamy duze namioty typu markiza/ gazebo. Moj gar chilli con carne prawdopodobnie uchronil nas przed przeziebieniem.
To we dwie zażywałyście wielkiej zabawy z Nirrod – jedna na greckim weselu, druga na przyjeciu dyplomatycznym (Jezusie! Pani domu, czyli niewolnica i poganiaczka niewolników). Nirrod zapowiadała straszne rzeczy tym, którzy w poniedziałek chcieliby od niej wysiłków. Jestem ciekawa, czy jutro się odezwie.
Jolly – a nie mogą te banknoty być z najniższym, możliwym nominałem?
Danuśka,
dziękuję za przepis na gulasz z indyka.
Jolinku,
a co zrobiłaś z fryzurą ? Pamiętam, że miałaś ochotę na zmianę.
Krystyno podcięłam na równo do długości tak jak u Ciebie, wyprostowałam i grzywka do tego .. napoczatku leciały sobie jak chciały ale się zawzięłam i zrobiłam je po swojemu i już się czuje w nich dobrze …
Jolly intensywny weekend i grunt, że udany … 🙂
Jolly Rogers-„Moje wielkie greckie wesele”należy do repertuaru moich ulubionych
filmów.Jeśli to rzeczywiście tak wygląda,to Ci zazdraszczam 🙂
Byłoby miło,gdyby jeszcze Haneczka zdała jakąś bardziej szczegółową relację
ze swojego hubertusowania.
Za tydzień czeka nas wielkie,polskie wesele-drobne 150 osób.Podobno rodzina Pana Młodego bardzo liczna.My jesteśmy zaprzyjaźnieni z rodziną Panny Młodej.
Przecież nie zaszkodzi Pyro.
A jak Danuśka przytomnie zauważyła, szus rumu w każdym wypadku polepszy.
Głowa się cieszy!
Wesołego wieczoru.
Jak pierwszy raz ogladalam ‚Moje wielkie greckie wesele’ w Polsce, myslalam ze dla dobra scenariusza pewne sytuacje zostaly przerysowane. Gdy poznalam cypryjska (prawie) rodzine meza doszlam do wniosku ze ten film to jedno wielkie niedopowiedzenie :).
Zupelnie serio, jedyna wegetarianka na przyjeciu byla dosc stanowczo namawiana do jedzenie potraw z kurczaka, bo to przeciez nie mieso :).
Pyro,
niestety nie. Akceptowane sa tylko banknoty 20 funtowe. Mlody przestal prosic jak mu zostalo wyjasnione, ze i owszem moze miec nastepna dwudziestke, ale zostanie mu potracone z kieszonkowego.
Panów wypchnęłyśmy z domu na wycieczkę rowerową (pogoda jak wczoraj, a nawet lepsza).
Indyk w piekarniku indyczy indyczy, Teresa szaleje z odkurzaczem, Mrusia znalazła sobie nowy punkt obserwacyjny na świat w mojej pracowni, że się tak wyrażę, a mina taka, bo akurat hej, przeleciał ptaszek:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9745.JPG
Rum co prawda w barku jest, ale pójdę do piwnicy i przyniosę nalewki z derenia i tarniny. Pasuje wspaniale do herbaty z czarnych porzeczek.
Rum cały wypaćkałam do letnich deserów i dlatego do mojej lemoniady dolałam własnej żubrówki – świetna mieszanka wyszła, a rum trzeba chyba dokupić.
Do kompletu z porannymi klimatami – jesiennie-upalne fotki z przedwczoraj:
https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/JaOwiecMedralowa
…Nie chcę nic nikomu sugerować, ale to była suuuuper-wycieczka! 😀
Basiu ale ta nasza Polska jesień ładna i grzyby były …
Jolinku, z grzybami na południu gorzej, niżby mogło: susza a poza tym ten mróz sprzed kilkunastu dni. Ale gdyby trochę się rozejrzeć umiejętnie… Bo widzisz, ja to tylko czasem ścieżki uprzątnę żeby mi i mnie podobnym za bardzo nie zarastały… 🙄
😀
A że nasza Polska piękna cała — oczywiście, absolutnie, o każdej porze roku, dnia, w każdą pogodę! 😀
Z wielkim sentymentem popatrzyłam na obrazki z Magierowki – kiedyś tam chadzałam, chociaż ja nie górski turysta, tylko nizinny i leśny, ale się zdarzało.
Wszyscy sobie poszli? To i ja pójdę. Dobranoc.
Nie poszli a przyszli, bo wreszcie doczytali 🙂
Pięknie było, jak zawsze i jak zawsze smacznie 🙂
Krowa Żaby to unikatowe stworzenie. Czuję się trochę nieswojo, gdy zwierz rozumie, co mówię, a ja, w drugą stronę, dalece nie wszystko…
Ser od tej krowy bije na łeb wszystkie wędliny jakie miałam w paszczy.
Młody, pierwszy raz w życiu, wsiadł na konia. Wrodzonego talentu nie ma, bo niby po kim 🙄 , ale podobało mu się bardzo. Koń dzielnie przetrzymał, bo nie takie my ze szwagrem 😉
Ja to bym jeszcze tylko chciała wiedzieć, co Eska dała temu kurczaczkowi w kosteczkę? Taki niby banalny kurczaczek, a poezja 🙂