Pachnące ziołami serowe nowości
Przed kilkoma laty odwiedziłem Radzyń Podlaski i zwiedziłem tamtejszą serowarnię. Swój zachwyt nieznanymi a wspaniałymi serami z serii nazwanej Old Poland przekazałem i na blogu, i w papierowym wydaniu mojego tygodnika. Od tamtej pory Rubin, Bursztyn, Radamer i ostatnio Szafir na stałe zagościły w naszym domu. Także część blogowiczów uznała te sery za prawdziwe smakołyki.
Przez te lata serowarnia w Radzyniu podbiła rynki europejskie, znacznie zwiększyła sprzedaż w Polsce i rozwinęła skrzydła tworząc swoje filie w Młynarach pod Elblagiem, w Chojnicach i w Parczewie. We wszystkich tych miejscowościach istniały zakłady serowarskie i choć nieźle prosperowały, to zgłosiły swój akces do spółki z Radzyniem. Otrzymały więc nową technologię, wymieniły część sprzętu na najnowocześniejszy i rozpoczęły produkcję serów dojrzewających najwyższej klasy.
W ub. roku pod szyldem Radzynia Podlaskiego wyprodukowano blisko 17 tys. ton serow. Ponad 25 proc. z tej liczby znalazło odbiorców za granicami Polski.
Cała ta moja wiedza pochodzi stąd, że poszedłem na krótki kurs serowarstwa. A jak się uczyć to u najlepszych profesorów. Szefem kursu był więc Wojciech Styś główny serowar w Radzyniu Podlaskim i autor większości receptur tamtejszych serów. Domorosłym adeptom serowarstwa pomagały stawiać pierwsze kroki w tym fachu dwie najbliższe radzyńskie współpracownice mistrza Wojciecha. O tym czego się nauczyłem opowiem przy innej okazji (gdy zrobiony przeze mnie ser dojrzeje). Dziś będę smakoszy zachęcał (zwłaszcza tych, którzy polubili radamera czy bursztyna) do sięgnięcia po radzyńskie nowości. Ja to zrobiłem i nie żałuję.
A Wojciech Styś opowiada: – Nowe warianty smakowe przygotowaliśmy dodatkiem ziół. Zrobilismy to niejako sprowokowani przez naszych klientów. Wielu z nich wspominało niepowtarzalne smaki z dzieciństwa, do których chcieli wrócić po latach. Nasza eksperymentalna serownia umożliwiła poszukiwanie smaków m.in. z wykorzystaniem różnorodnych ziół i przypraw. Efekty przerosły oczekiwania. Mam nadzieję, że nowe sery przypadną do gustu klientom.
Na koniec więc prezentuję opisy nowych serów zaczynając od dwóch, które miałem w ustach i jestem przekonany o ich doskonałości.
Gouda z ziołami i pomidorami – klasyczne połączenie smaków z Italii co natychmiast nastroiło mnie do tego sera przychylnie. Dojrzałe pomidory oraz starannie dobrana kompozycja ziół sprawiają, że zyskuje on wyjątkowy aromat. Ponadto dzięki czerwonej barwie stanowi oryginalny dodatek do niemal każdej sałatki. Pięknie też wygląda na desce serów.
Gouda z kozieradką – kozieradka to zioło popularne od wieków w kuchni polskiej. Jest ona także obecna w jakże egzotycznych kuchniach: hinduskiej, tajlandzkiej oraz w krajach Bliskiego Wschodu. Oprócz wyrazistego smaku wyróżnia się bogactwem witamin i przeciwutleniaczy.
Gouda z imbirem – pochodzący z Malezji imbir kojarzony jest głównie z sushi. Jednak jego silny, odświeżający aromat i lekko palący smak doskonale komponuje się z łagodnym smakiem goudy. Dzięki dużej ilości olejków eterycznych zawartych w imbirze stanowi doskonałe uzupełnienie diety w trakcie przeziębień.
Gouda z czarnuszką – czarnuszka od wieków wykorzystywana jest przy wypiekaniu chleba. Dziś jej delikatna goryczkowa nuta doskonale komponuje się z łagodną goudą.
Gouda z czosnkiem niedźwiedzim – czosnek znany jest nie tylko ze swoich walorów smakowych, ale także właściwości leczniczych. Jego zdecydowany aromat sprawia, że wykorzystywany jest w kuchni na całym świecie. W połączeniu z klasycznym smakiem goudy daje zaskakujący efekt. Z powodzeniem można wykorzystywać go jako przystawkę czy też jako dodatek do zup i sałatek.
PS.
Ważna informacja dla wszystkich łasuchów:
Wielki Targ w Fortecy
NIEDZIELA, 06.10.2013, od 10.00 do 17.00
parking przy Zakroczymskiej
Wśród wystawców znani z ubiegłego sezonu i lubiani, min. Pan Ziółko (warzywa), Wiatrowy Sad (soki z tłoczni), Kozia Łąka (kozie sery zagrodowe), Wasąg (wędliny z certyfikowanych hodowli eko), poza tym liczne miody, chleby, ryby wędzone, nalewki, konfitury, ogórki kiszone i wielu wystawców, po raz pierwszy ze swoimi towarami w Warszawie.
Warto tam być, by kupić:
Pyszną konfiturę z płatków róży (ucieraną na zimno, idealną do makowców, pączków i ciastek maślanych);
Wiśniówkę z wędzoną śliwką Karola Majewskiego, której nie pobiła jeszcze żadna inna nalewka;
Makaron Radziwiłłowski, zagniatany na żółtkach z jaj zielononóżki.
Takich cudów będzie więcej.
Komentarze
dzień dobry …
sery takie to pycha .. tylko drogie okropnie i pod strzechy pewnie nie zawędrują …
było tu o kaszance i taki przepis mi wpadł w oko …
http://zmyslywkuchni.blogspot.com/2013/09/kaszanka-i-gruszka.html
a Ewa Wachowicz nadziewała kaszanką jabłka i piekła na grillu … apetycznie wyglądały …
szron za oknem na wszystkich parkowych trawnikach .. w słoneczku wygląda jak w bajce …
Kaszanka z gruszką? Jak najbardziej. Robię z jabłkiem, robię też z gruszką, w zależności od sezonu i tego co leży na stole. Jako dodatek do gruszki proponuję podsmażoną razem z gruszką cykorię. Gruszkę smażę z na małej ilości oliwy z odrobiną masła, posypuję cukrem trzcinowym, polewam mocnym alkoholem i podpalam. Flambirowanie znacząco poprawia smak. Do jabłek powinno się używać calvadosu, do gruszek gruszkówki ( to były czasy, gdy posiadałem najlepszą gruszkówkę na świecie ), Jak się nie ma co się lubi to może być brendy.
Smacznego…
Ps
U mnie za oknem biało…
Śnieg co prawda nie spadł, ale mróz zrobił swoje, trawnik pokrył się grubą warstwą białego szronu.
Dzień dobry 🙂
Też mroźnie, ale słonecznie. Niestety w ogrodzie już po daliach, cannach, aksamitkach.. 🙁
Sery radzyńskie znane, chociaż nie testowałem goudy z przyprawami.
Calvados można jeszcze dostać w tym tygodniu w Lidlu bo Tydzień Francuski mają … a Auchan jest papryka na worki – 5 kg – po 14,99 PLN …
a jak grzyby to może taki smakołyk …
http://feeria.blox.pl/2013/10/Rolada-z-Indyka-z-Kurkami.html
Tydzień francuski w Lidlu? Jolinku dzięki za wiadomość :-)?
Niedawno odkryłam,że wybudowali nowego Lidla w pobliżu mojej firmy zatem wpadnę po ten calvados.Będzie,jak znalazł na chłodne,jesienne wieczory. Zresztą,co tu mówić o jesieni,kiedy to już zima pokazuje swoje pazurki.
Postanowiłam dać odpór i nie skrobać dzisiaj samochodowych szyb.Omotałam się w szaliki i rękawiczki,po czym wsiadłam na rower.
A goudy z przyprawami bardzo chętnie przetestujemy.Ta z imbirem bardzo intrygująca.
Jeszcze raz się witam z pt Koleżeństwem.
Krystyna – zajrzyj do skrzynki.
W Poznaniu niewiele jest serów z tej serowarni. W PiP jest rubin i mosdamer, kiedyś w Almie Młodsza kupiła bursztyn – innych nie spotkałyśmy. Kłopot też w tym, że niezbyt przepadamy za goudą – mało wyrazista, taka trochę kartonowa. Kiedyś oryginał podarowała nam Nirrod i to był całkiem inny ser; owszem – łagodny, ale smakowity.. Za kilkanaście minut ubiorę siebie i to moje czarne ladaco i potuptam na pocztę i do apteki, a to dla mnie wyprawa i wyzwanie: prawie, jak piesza pielgrzymka do Częstochowy. Wrócę, to dwie godziny będę wydychała zmęczenie. Na to mi przyszło.
Maciek mi nadesłał wczorajszy zachód słońca z ich miejsc pobytu obecnych:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/1149620/portland/Live/_MG_1471_mt_st_helens.jpg
Panie Majki, wczoraj odkryłam przypadkiem smalec gęsi w Kauflandzie w cenie 3,99 zł, czyli zdecydowanie niższej niż te z Almy i PiP. Nie wiem jaka jakość i smak, ale może kogoś jeszcze to zainteresuje.
dla dyniarzy fajny przepis … chociaż i ja bym taki przysmak zjadła chociaż jestem niedyniowa …
http://smak-zdrowia.blogspot.com/2013/10/koreczki-dyniowe-z-suszonymi-pomidorami.html
słonko dziś przemiłe po zimnym poranku ..
U mnie też były nocne przymrozki i piękny szron rankiem. I oczywiście bazylia rosnąca w ziemi zmarzła. A właśnie chciałam przesadzić ją do doniczki…Za późno się obudziłam…
Upiekłam rano keks i robię zrazy zawijane na jutrzejszy obiad. Jutro nie będę miała czasu, bo dziś po południu przyjedzie do nas wnuczek. Jutrzejsze przedpołudnie przeznaczamy na zakupy i rozrywki w dziecięcym towarzystwie, a to zajęcie absorbujące.
A do bigosu dodałam jednak trochę keczupu.
Że tak powiem same rarytasy!
Marek smaży powidła – porcja w garnku dla mnie przeznaczona. Mówi, że pachną obłędnie i robi się od tego głodny, dał mi posłuchać mieszania(!). Taki miał pomysł na zaznajomienie mnie z tajnikami produkcji. Nic innego tylko Miś Kurpiowski zaraził się gigantomanią od Starej Żaby – ona też nie zabiera się do roboty, jak nie ma na uwadze krewnych – i – znajomych – królika i ich potrzeb spożywczych. Marek też przetworami swoimi uszczęśliwia część populacji Polski. Lekką ręką pozbyłam się kolejnej „setki”: aptece uzupełniłam domową apteczkę o porcję aspiryny z vit C, tabletki z naproxenem jakby reumatyzm w kościach się rozhulał, opakowanie rapacholiny przy bigosach bywa przydatna i 2 gazy opatrunkowe – razem ponad 59,-
za 30 złotych w świat wysłałam 1 książkę, pozostałe 11 zł wydałam na 2 nóżki kurczacze i 6 bułek – grahamek. Oj, nie podoba mi się to.
Dzien dobry,
Bieniek,
To ty w Narwi rzut beretem od naszego domu! To sobie Mamusia bedzie wyrzucac, ze w gory musiala jechac – chociaz mowila ze i w Bekidzie Zywieckim grzyby sa, szczegolnie rydze i borowiki
Dobre sery z Polski nie dotarły tu jeszcze, przynajmniej do mojego, polskiego sklepu. Na próżno wyglądam „bursztyna”. Do wyboru są tylko żółte, krajane, ale nie spełniają moich wymogów. Wędliny zdecydowanie lepsze.
A calvados – ho! Dobry wieczorem.
Dobra też gruszkówka ale, jak Pan Majki zdążył zauważyć, zródło niestety, wyschło. Dobrze że wtedy, jak była ostatnia dostawa, baniakowi poświęciłem więcej uwagi, bo potem, następnego dnia, po baniaku śladu nie zostało.
Oj, byli czasy!
BYniek, nie Bieniek, przepraszam i witam :).
Majki wspomina o kaszance?
Nasi goście nie mogli się nachwalić, i to nie, żeby nam zrobić przyjemność, tylko naprawdę im smakowało:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_0124.JPG
To jest ta tradycyjna czwartkowa (*dzień niejedzony* tak zwany) kaszanka z polskiego sklepu i jak kupujemy tam od lat, nigdy nie zdarzyło się, żeby nam nie smakowała.
Moje ulubione sery z Radzynia, już kiedyś pisałam, że to moje strony 🙂
piękny w Radzyniu jest zespół pałacowy
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_w_Radzyniu_Podlaskim
sery jak wspomniał Gospodarz o wdzięcznych nazwach kamieni przepyszne-polecam,nowości jeszcze nie próbowałam ale widziałam w wielu publikacjach, niestety jeszcze nie w sklepach, pozdrawiam Blogowiczów 🙂
Marzeno – co mieści się w pałacu dzisiaj? Rzeczywiście dekoracji, alegorii pilastrów nagromadzenie wielkie. Rokoko w skali max, chyba nieco przedobrzone.
Bursztyn dość regularnie kupuję, zwykle jest zjadany jako przekąska do wina. Będę wypatrywać na sklepowych pułkach nowości.
Uff, nastawiłam mój największy gar żeliwny, prawie sześciolitrowy, bigosu. Większość już do niego wrzucona, jeszcze tylko mięsa, które się dusiły osobno, szybkowar musi troszkę przestygnąć. Ach, zapomniałabym o grzybach 🙁
Trochę się nam plany schrzaniły (kulinarnie rzecz nazywając), bo niestety, pada 🙁
W planie mieliśmy wycieczkę pod tytułem „Oh Canada!”, czyli Frontenac Park. Trudno, ale przecież mamy czas, przeczekamy deszcz.
Kromucha na śniadanie z polskim serkiem topionym (bardzo dobry!), goście się sami pożywili czym tam chcieli.
Wycieczki odpuścimy na inny termin – pogodny.
U Alicji na stole BIAŁE wino! No koniec świata !
Ale to może goście lubią białe…
Blogowicze pozdrawiają Marzenę 🙂
Jeśli te goudy będą jakości wcześniejszych serów to spokojnie będą dorównywały tym od Nirrod.
Danuśko,
dobrze dedukujesz, Tereska lubi białe wino. Czerwone nie bardzo z nią się zgaga, że tak powiem 😉
Pyro, kiedyś mieściły się różne instytucje, szkoła muzyczna,z czasem poprzenosiły się w inne miejsca a pałac szuka nabywcy, bezskutecznie…szkoda, jest to duży obiekt i obawiam się, że z czasem będzie niszczał.
Dziekuję za pozdrowienia 🙂
Dzisiaj mamy Światowy Dzień Zwierząt 🙂
Kilka zdjęć uroczych polskich owczarków nizinnych: http://www.polona.pl/search/7393d3e0-2d23-11e3-a1ce-11838cbe1d23/
I gdzie te owczarki? 🙂
W takim razie jedno zdjęcie: http://www.polona.pl/item/5861734/0/
Też owczarek: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/197578/a4b498f680a7f343fe9a60a9dcc0bd00/
Obchody Dnia Dobroci dla Zwierząt w Warszawie 1936 rok: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/133866/3c7997bb2379ab60ff63b77dd4dcdeaa/
Czy zgadzacie się ze mną, że te dziewczęta wyglądały uroczo? 🙂
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/133865/3c7997bb2379ab60ff63b77dd4dcdeaa/
Dziewczęce dziewczęta – racja Asiu
Sery „Stary Olęder” z Biedronki też są produkowane przez Spomlek z Radzynia.
Pyro – Poznań: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/178672/21b9ec3e21df1458e513ea0b1ae7ee95/
Asiu,
Owczarek to sąsiad blogowy,
http://owczarek.blog.polityka.pl/2013/09/24/rozkazuje-syckim-nastolatkom-siedziec-jak-najdluzej-przy-komputrze/#comment-132785
Stary Olęder: http://www.spomlek.pl/stary_ol.php
Była u nas śliczna cynamonowa psica. Jest w wieku Radzia i bawiły się z ogromną ochotą. Lekko licząc jamnik mieścił się w niej 8 razy i przezabawnie próbował jej pokazywać jaki jest ważny, kiedy próbował się po niej wspinać żeby ją przewrócić, psica strząsała go jednym potrząśnięciem barku, albo ruchem łba i miała nader rozbawioną minę, a jamnior niestrudzenie próbował od nowa. Raz go przydeptała niechcący i był wrzask, pisk i płacze. Do teraz mam zawroty od kręcenia głową – próbowałam być na bieżąco przy zabawie.
Asiu dzięki za link, Stary Olęder oczywiście kupuję, ale o Kasztanie nie słyszałam i nie widziałam nigdzie.
O kasztanie też wcześniej nie słyszałam i nie widziałam go w naszych sklepach.
Bardzo smakowały mi sery sprzedawane przez naszego Brzucha. Niestety – są dosyć drogie, a ser jest ciężki i 10 dkg to porcja malutka. Z drugiej strony dobry twaróg z pełnego mleka też tani nie jest i nie może być. Pomaleńku sery też przechodzą do sfery mini luksusu.
Ten kasztan taki jakiś wszechstronny. Subtelny, intensywny i natarczywy 🙄 Szkoda, że na dodatek niespotykany. Wzięłabym, bohatersko, na nos i ząb 🙂
Haneczko – Twój telefon miał dzisiaj czkawkę?
Pyrciu, mój telefon, w kanciapce, miewa zaniki 😉
Haneczko słuszna uwaga 🙂 🙂 Tym bardzie szkoda, że niewidzialny taki 🙂
Pyro myślę, że bardzo dobrej jakości rzeczy w każdej dziedzinie są drogie, czy to kiełbasa lisiecka, czy naprawdę dobry ser czy porządnie wydana książka, czy luksusowa torebka. Są drogie bo z dobrych składników, dobrych fachowców itd. Przynajmniej w teorii 🙂 . Sama piszesz, że zwykła gouda bez smaku jest. Zwykły ser nijak się ma do rubina, bursztyna czy lazura moim zdaniem. Ale to nasz wybór czy kupujemy mniej czy taniej, a dlatego pewnie wielu częściej kupuje stary olęder niż rubin 🙂 .
Lubię małe 🙂 Małe jest smaczne 🙂 A na dwoje niewiele potrzeba 🙂
Kasztany,proszę bardzo !
Kto chce,ten zbiera,bo teraz pełnia sezonu.A potem można zrobić kasztanowe ludziki:
http://blog.ciufcia.pl/proste-recznie-robione-zabawki/
Ok,ale teraz bez żartów-tego serowego kasztana też nigdzie nie widziałam 🙁
Widać utajniony jakiś.
Z braku radzyńskiego kasztana na dzisiejszą drobną kolacyjkę dla przyjaciół zaserwowałam tartę z ratatują:kruche (albo francuskie ciasto),a nań ratatujowe warzywa(cukinia,papryka,bakłażan) zalane melanżem jajeczno-śmietanowym. Warzywa oczywiście uprzednio podsmażone na patelni.Ziół prowansalskich oraz czosnku nie żałować.Czerwone włoskie Primitivo del Salento pasowało do tej tarty wyśmienicie 🙂
Z moich odkryć serowych wyjątkiem jest polski ser mascarpone z Piątnicy – dużo, dużo lepszy niż droższe włoskie.
Tarta Danuśki będzie w niedzielę, ale skąd ja wezmę Primitivo del Salento do niej ? 🙂
Duże M-Piątnicę również popieram,kupuję ich twarogi i śmietanę.
Mascarpone owszem też 🙂 Poza tym słusznie z racją,jakość kosztuje.
Duże M-podobno z Reala.Goście przynieśli 🙂
Byłam dziś w restauracji Tamka 43. Menu degustacyjne trochę na wzór Amaro, trochę mniej odlotowe, bardzo smaczne, ale cenowo podobne. Świetnie dobrane wina do dań. Miły wieczór w miłym towarzystwie.
Dzięki Danuśko, mam trochę daleko do Reala więc poszukam najpierw w okolicy najbliższej. Może coś się trafi, a czy Danuśko podpiekasz spód najpierw jeśli chodzi op francuskie ?
Duże M-nie podpiekam,wstawiam od razu całość do piekarnika.
Z racji tych wszystkich kolacyjek(i nie tylko!) muszę zainwestować w nowe spodnie.
Lecę rozejrzeć się po sklepach.
Dzień dobry – też z miesięcznych zakupów w Realu wracam zawsze z porcją serów. To ważne, bo Młodsza preferuje sery przed wszelkimi wędlinami. Oni mają naprawdę duży wybór, w tym i kozie twarożki ulubione przez Dziecko. Właściwie tylko sery topione i nasz twaróg mają u nas mizerne zastosowanie. Od lat nie widziałam, żeby Młodsza zrobiła sobie kanapkę z twarogiem. Owszem – w upały gzik obiadowy, wytrawne pierogi różnego typu albo farsz do naleśników , no i serniki oczywiście. Innego zastosowania twarogi u nas nie mają.
Duże M. – oczywiście, że jakość kosztuje. Kłopot w tym, że nie zawsze nas na tę jakość stać. Inna sprawa, że w osiedlowych sklepach tych serów się człek nie doszuka, bo byłby zbyt niewielki, a ja po delikatesach nie chodzę; czekam, aż się Młodsza wybierze, a ona nie ma cierpliwości na szukanie po półkach. Na osiedlu jedynym dobrym serem jest lazur i podwędzany, solankowy twaróg firmy Jana. Pudełko w granicach 5 zł; polecam wszystkim, bo jest doskonały. Dzisiaj praktycznie nie gotuję obiadu, bo gotujące się bigosy na blogu obudziły u mnie łakomstwo. Rozmrażam więc pojemnik bigosu jeszcze z okolic wielkanocnych i zagrzeję w nim potem te dwie kiełbaski ocalałe w lodówce. Będzie obiad, jak na prl-owskich dworcach : bigos i kiełbasa.
Myślę też Pyro, że inne jest zastosowanie zwykłego żółtego a inne tych droższych i dlatego też trudno je porównać. Ja kupuję i takie i takie.
Czyzbym uslyszala swoje imie? Witam blogu. Spiesze poinformowac, ze zyje i Al-Shabab jeszcze mnie nie dopadl.
Pyro ta gouda to byla belegen. Znaczy troche dojrzewajace. W PL zazwyczaj produkuje sie mloda goude a ta jest zawsze malo wyrazista.
Gouda z kminem, kozieradka i przeroznymi zoilami, to tez nie jakas niesamowita nowosc. Nawet w Ugandzie i Kenii mozna ja dostac 😉
Cos mi sie wydaje, ze przedstawiciele serowarni po prostu pojechali na zwiady do krajow z serow slynacych.
Zadna to nie jest krytyka, bo w koncu jak sie uczyc, to od najlepszych…
Dzię dobry,
tutaj jeszcze ciemny, ale kocię mnie postawiło na baczność, że pusta jest miseczka.
Wczoraj na obiad były kotleciki z pierwsi kurczaczych, Tereska przyrządzała. Myślałam, że będzie tego na dwa obiady, a gdzie tam! Zostały tylko dwa kotleciki, a był cały półmich, rzeczywiście na dwa obiady.
Po południu udaliśmy się na małą przejażdżkę, znowu napotkaliśmy naszego zaprzyjaźnionego majora Andrzeja K.
W związku z nadchodzącym świętem Dziękczynienia (14-go) zaprosiłam majora i jego polskiego kolegę na indyka – dla sześciu ludzi to już będzie sens upiec większego ptaka i nie będziemy musieli jeść go przez tydzień. To nasze wojo w osobie majora prezentuje się bardzo sympatycznie, niech nie siedzą w koszarach w jedno z największych kanadyjskich świąt!
Dzisiaj udajemy się nad Niagarę. Plan jest taki, że gdzieś tam w okolicy zanocujemy, a jutro Toronto i wyślemy towarzystwo na wieżę. Jerzor płacze, że jak to tak, Mrusię na dobę zostawić 😯
Przecież jej nic nie będzie, zostawimy jedzenia i picia wystarczającą ilość, ona sobie poradzi.
Nirrod – gdzie Ciebie znowu diabli ponieśli? Najpierw urodziłaś córki w kraju ludożerców, potem wyniosłaś się między kłusowników i innych wojów, a my się martwimy. Prawdą jest, że sery od Ciebie, od Sławka i wieloimiennego kolegi z Berlina, wspominamy z sentymentem. Drobną, śliczną dziewczynę też.
W lodówce mamy pół kg. twarogu z polskiego sklepu (produkowany w Toronto), dwa serki topione firmy Sertop, gruyere szwajcarski, goudę holenderską, kanadyjski cheddar i mozzarellę.
Nirrod,
dobry masz słuch 🙂
He, he Alicjo, tym moim uszom ostatnio ktos troche pomogl z lekka je nacierajac 😉
Pyro nie ma sie co martwic. Tutaj calkiem bezpiecznie i milo. Tylko weekendowych tlumow nalezy unikac, co i tak robie, bez wzgledu na Al-Shabab.
Twarogu tutaj jeszcze nie znalazlam, ale za to zoltych serow od chol.. i troche. Wloskie sery lokalnej produkcji tez mozna kupic.
W Ugandzie jeden Holender sprzedawal jeszcze sery z chili i czarnym pieprzem itp.
Teraz mi się przypomniało jak to Iżyk traktował Nirrod jako dobro narodowe (podstępnie i niesłusznie przez Holendrów zawłaszczone).
Teraz muszę do kuchni – mam do przerobienia 2 kg pieczarek. Były śliczne, a teraz będą coraz droższe. Kupiłam, uduszę to, odłożę to. co na jutro i poniedziałek i ze dwie porcje zamrożę.
Przed chwilą zrobiłam pastę z makreli, szczypiorku i kwaszonych ogórków do kanapek. Niby niz do roboty, a na okrągło jestem zajęta. W przerwie na papierosa siadam przy blogowym stole.
U nas tez jest ser z pieprzem i chili tez, a z kozieradką czy kminem jeszcze nie 🙂 . Ja tez jadłam raz fantastyczny ser holenderski, który smakował trochę jakby czereśniami ? i był lekko pomarańczowy. Nie wiem niestety co to było dokładnie bo był to poczęstunek. Dzięki Nirrod 🙂 wiem czego szukać, zazwyczaj kieruję się wzrokiem co czasem myli.
Duże M – z kozieradką są. Właśnie wśród serów zagrodowych od Brzucha były 2 z kozieradką. Wejdź na stronę sery zagrodowe pl. Są.
Po bigosie, objedzona jak bąk siedzę sobie i piję kawę – uch, jaka dobra ta kawa poobiednia.
Witajcie,
Podrzucam kolejny opis drogi…
http://www.eryniawtrasie.eu/9969
… do Tbilisi
http://www.eryniawtrasie.eu/10012
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065
Ewa – nie mogę się u Ciebie wpisać; komputer uparcie twierdzi, że nie umiem dodawać i odejmować jednocyfrowych liczb. Jestem starawa ale jeszcze nie tak żeby nie potrafić dodawać i odejmować na poziomie trzeciej klasy.
Pyro,
Przed chwilą zrobiłam i przeszło. Cuda jakieś?
http://www.eryniawtrasie.eu/10012#comment-4705
Przeszło Ewuniu.
Wlasnie mi sie przypomnialo, ze nasz Reeuwijkse kaasboertje z rynku w Hadze sprzedawal tez ser z kolendra.
Nirrod – jeden z trzech serów od Ciebie był z kminkiem. Lubimy kminek ale ten ser nam najmniej smakował – po prostu było go bardzo dużo; oceniam, że 1/4 masy. I to już było przedobrzenie.
Pyro,
Odpisałam 🙂
Ewo – dziękuję. Swoją drogą mieć 1 dynastię królewską prez cała historię, to ewenement.
On byl z kminem rzymskim. Mnie tez srednio smakuje, ale to jeden z klasykow, wiec pominac sie go nie dalo.
Mysle nadal nad tym pomaranczowym serem i nic mi za bardzo do glowy nie przychodzi poza bardzo wylezalym serem. Takie czasem robia sie lekko pomaranczowe.
Dzisiaj za to na obiad byl nie ser, tylko malindi sole w sosie z masla orzechowego.
?????
https://www.youtube.com/watch?v=rQrKx4z_DeI
To część muzyczna do opowieści Ewy i W. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=QyORSPGt47M
https://www.youtube.com/watch?v=lsW3P6twqq0
Podoba mi się dżigit w UAZie. Pierwsza piosenka – ta sentymentalna przytulanka byłaby lepsza bez tych malarskich efektów pocztówkowych, natomiast żeński duet jako żywo jest w tym samym stylu co słynna Suliko. Wszystkie jednak są melodyjne i słucha się bez przykrości.
Nirrod, ten kolor to tylko tak orientacyjnie ale smak niezapomniany niestety, nigdy później nie jadłam tak dobrego.
Asiu,
Od siebie dodam, że ten ostatni widoczek to wieczorne Tbilisi widziane z twierdzy Narikala.
Cudne miasto 🙂
No to ja się narażę chyba wszystkim strasznie. Wróciłem dzisiaj po dwutygodniowej włóczędze po Gruzji i mało co mi smakowało. Więcej powiem, wobec oczekiwań, jakie miałem, to było jedno wielkie rozczarowanie. Może z jednym zastrzeżeniem, wyjątkiem jest kuchnia adżarska, która jest jednak o wiele smaczniejsza. Chaczapuri, na ulicach właściwie dla mnie niejadalna, w knajpach lepsza, ale raz jeden jadłem z Gruzinami i to wspólne odrywanie i moczenie kawałków nie bardzo mi odpowiadało. Chinkali też musiałem nauczyć się jeść, bo mi cały rosół wypływał na talerz. Trzeba go ugryźć i wyssać zawartość. Tylko to mięso, pełne żył, ścięgien, wyraźnie drugiej kategorii, a jadałem w knajpkach z kelnerkami, a nie w budach. Słodkości są naprawdę … słodkościami,aż wykręcają z nadmiaru słodyczy. Rano usiłowałem sobie kupować bułki z nadzieniem, ale tego nie dawało rady zjeść, tak było słodkie.
Żeby nie było, miałem wspaniały wyjazd, Gruzini są cudowni, wędrowaliśmy z plecakami po całym kraju, byłem na trzech granicach, słowa nie mogę powiedzieć. Tylko ta kuchnia, ostatni wieczór w knajpie to zastanawianie się, co tu zjeść, aby nam smakowało. I tak samo bez większych pozytywnych emocji zjadłem knedliczki. Jak przyjechałem do domu i odespałem nocny lot z Tbilisi do Warszawy, to synowa zaprosiła mnie na obiad, była zupa pomidorowa i mielone. W życiu nie jadłem czegoś tak dobrego.
Torlinie,
To mamy zupełnie różne doświadczenia. Po pierwsze – jedliśmy w budkach. Wybieraliśmy takie, przy których zatrzymywały się marszrutki. Raz trafiliśmy na knajpę dla tirowców i jedliśmy przy stole nakrytym ceratą. Podawała żona właściciela. Po drugie, pytaliśmy zaprzyjaźnionych Gruzinów o ulubione knajpy – często szliśmy kawał poza centrum miasta, bo było warto. Po trzecie chinkali chinkali nierówne – najgorzej wspominam to w Kazbegi. Tak jak pisałeś: mięso, pełne żył, ścięgien, wyraźnie drugiej kategorii do tego niedoprawione. I to była knajpa z kelnerką.
Torlinie – wyrazy współczucia. Mój sąsiad z IV ptr pojechał do Stanów na tydzień – międzynarodowa konferencja ludzi od zboża i młynów. Pierwsze słowa po powrocie „Żono, jeść”. Okazało się, że nasz Marian nie umiał jeść w USA, naszykować sobie warzywnej sałatki na terenach targowych, a w ciągu tygodnia najadł się raz – kiedy polecieli do Idaho i tam zjadł wielki kawał wołu z grilla. Bo to na tym polega – cudzoziemiec nie umie: nie wie jak i gdzie pozyskiwać jedzenie, a to co widzi, odrzuca go.
Słodyczy prawie nie jedliśmy – tylko czurczchelę dla spróbowania, ale ona jest bardziej mdła niż słodka. Zaś baklawa (jakkolwiek się nazywa po gruzińsku) jest przesłodzona bez względu na to, czy kupisz ją w Gruzji, Grecji, Turcji, Bośnii czy Bułgarii.
Woleliśmy owoce – winogrona, melony, śliwki, gruszki czy arbuzy kupione na bazarze były pyszne.
Zdaniem Witka – chcesz być szczęśliwy? Miej nadzieję, nie miej oczekiwań.
Mascarpone z Piątnicy nie ma podanego zawartości tłuszczu na opakowaniu,niektórzy traktuję go jako „podróbkę” chociaż znajoma chwali mascarpone z Biedronki a prowadzi uznanego bloga kulinarnego, więc…
Gruzja – rok 1973
https://www.youtube.com/watch?v=uC87KBIAc6o
Marzeno, wg mnie i informacji z internetu ma 40 % tłuszczu, co może być zgodne z prawdą bo jest bardzo, bardzo maślany.
Jak to napisali – Mascarpone – to produkt z pogranicza sera, masła i śmietany. Szczegółowo: http://podlaskie.all.biz/mascarpone-g39703 – zgadzam się 🙂
Wiadomo że to jest polski ser, ale właśnie dziwne jest, że jest bardziej maślany niż włoskie.
Dziewczęta współcześnie: https://www.youtube.com/watch?v=CCUIIaeuxzY
Próbuję się zebrać i rozróżnić:
Sery – tak albo nie? – sensu nie ma, ok.
Gruzja – tak!
Problemy z aprowizacją? – nie – nawet stary rozrusznik się znalazł.
Oczekiwania kulinarne – budki trzeba szukać, gdzie TIRy, a nie szkodzi zapytać tubylców, a najlepiej, skalę oczekiwań trzymać nisko – to zawsze pomaga.
Nb, aczkolwiek lata całe jeździłem do Francji, a normalne danie zjadlem dopiero chyba z racji zaproszenia Slawka, u Kopta, w najbliższej jego okolicy.
Mascarpone powinno mieć przynajmnie 80% tłuszczu o ile się nie mylę.
Zdaje się, że najgorsze jedzenie jest zawsze wzdłuż tras turystycznych – jest po prostu obliczone na to, żeby nikogo nie odstręczało w rezultacie rzadko komu smakuje. Żelazna zasada – jadać tam, gdzie tubylcy, a najlepiej tam, gdzie tirowcy i inni ciężko pracujący. Porcje duże, smacznie i ceny do przyjęcia.
Pepe,
nieźle to ująłeś 😉 . Ale do kuchni francuskiej miałam zdecydowanie więcej szczęścia. I to bez Koptów 😉
Wypada mi Sławkowi mjeszcze raz podziękować!
Tak sobie dzisiaj wędrujemy pomiędzy Gruzją,Radzyniem Podlaskim,Holandią oraz
Afryką,zatem dorzucę jeszcze Hiszpanię.To była Hiszpania na warszawskim Bemowie.Słońce,tapasy i flamenco 🙂
Z Małgosią i Magdą odwiedziliśmy „Casa Kirke”:znakomita kuchnia z bardzo sympatycznym właścicielem stale obecnym na sali i zagadującym nieustannie gości.Małgosia zrobila zdjęcie naszych dań,więc może uda Jej się zamieścić to nasze kulinarne wspomnienie.
Zamówilyśmy:kaszankę z konfiturą paprykową,czosnkowe krewetki,małże po marynarsku,ośmiornicę po galicyjsku oraz dorsza z paprykową czupryną.
A potem zanurzyłyśmy się w iberyjskiej kulturze oglądając spektakl flamenco
w Bemowskim Centrum Kultury.Bardzo miły wieczór,dzięki Dziewczyny 😀
Teraz mam w telewizorze wieczór piosenek Edith Piaf.
Też cudnie 🙂
Pyro,
Do tych zasad dodałbym jeszcze jedną – kieruj się na węch 🙂 .
Przepraszam, czy mogę coś wtrącić? 🙂
Placku-taaak !
Oj, dziewuchy warszawskie, też bym z Wami połaził.
A Placek? – jak najbardziej!
To cześć naszej uczty
https://plus.google.com/photos/111194922675990388082/albums/5931379075413395569
Piątnica I
Poezja, aksamit, ślinotok, tabelka, a ja nieszczęsny nadal muszę to sobie obliczyć 🙂
Rezultat – 47g tłuszczu na ćwierć kilo mascarpone = mniam 🙂
Tak naprawdę wystarczyłoby napisać – zawartość tłuszczu 40%, ale wtedy byłby kłopot z masłem 🙂
Marzena – 80 % ale w suchej masie. Mam wrażenie, że ten 40 % juz nie może byc bardziej tłusty bo zacznie smakować jak masło. Inne dostępne włoskie też mają w okolicach 40-47 % tłuszczu.
Danuśko, jak smakuje konfitura paprykowa -brzmi zachęcająco.
Przyznaję, nigdy nie widziałam żadnego właściciela na sali tym bardziej rozmawiającego z gośćmi – pozazdrościć wieczoru 🙂 .
A, Nirrod jeszcze!
Kochana, miło znowu coś przeczytać Twojego!
Gdybyś tylko przekazała coś więcej, choćby jakieś fotki. My starzy już, co to się ledwie wleczemy, zobaczylibyśmy sobie trochę egzotyki.
Warszawianki – pozazdrościć miłego wieczoru.
Ciekawa jestem jak wyrosły Zosia i Zuza. Mama – pochwal się córkami.
Fakt – Ser mascarpone z Piątnicy jest w 100 procentach prawdziwym mascarpone – jest produkowany ze śmietany(ricotta jest podobna, ale surowcem jest mleko), posiada odpowiedni procent tłuszczu, proporcje białka i węglowodanów.
Werdykt – bravo, bravo 🙂
Małgosia zna tę knajpkę najlepiej,bo mieszka w pobliżu i bywała tam już nie jeden raz.
Wlaściciel,jeśli dobrze zrozumiałam,ma w żylach krew polsko-hiszpańską.
Jego rodzinnym miastem jest Madryt i otworzył resaturację w dzielnicy,która nie ma kulinarnie za wiele do ofiarowania.Wygląda na to,że odniósł pełen sukces,klienci zaglądają licznie i chętnie.To,że przysiada się do stolików,zagaduje i żartuje ze swoimi gośćmi jest bardzo miłe i sprawia,że czujemy się trochę,jak na imieninach u cioci,
która stale czuwa nad naszym apetytem i dobrym nastrojem.
Duże M-nie zazadraszczaj,następnym razem dołącz do nas 🙂
Mamy już całe mnóstwo planów na sezon jesienno-zimowy.
Duże M-o przepis na konfiturę paprykową zagadnęłyśmy,ale otrzymałyśmy wymijającą odpowiedź.Myślimy,że to jest papryka pieczona,a potem zmiksowana z oliwą i być może z odrobiną cukru lub miodu.Byla naprawdę smaczna.
Magda miała pomysł,by do tej papryki dodać np.śliwki.
Pomysł jest całkiem,całkiem 🙂
Pogadałam dzisiaj ze Starą Żabą o przygotowaniu do Hubertusa – to już za tydzień. Planowany dzik jeszcze biega po lesie. Żaba właśnie przymierzała się do marynowania 2 szynek z młodej świnki – każda po 5 kg mięsa, po wytrybowaniu kości. Od wtorku Żaba będzie produkowała pasztet – gigant – 20 kg wsadu, upiecze w 2 częściach. W planie równie obfite leczo, żurek, ten dzik biegający i 2 torty monstra – orzechowy i malinowy (bo razem z Hubertusem są urodziny Młodego Żaby). Michał przyjedzie z Warszawy na motorze, żeby przesiąść się na konia. Uczta urodzinowa będzie czekała. Spodziewa się ponad 30 koniarzy. Pytam, czy dosłać jakąś nalewkę, ale Żaba twierdzi, że ma pełny kredens. Do dyspozycji 2 piecyki i u Eski jeszcze trzy i jeden u Agnieszki i dwa u leśniczyny. Można gotować i piec.
Jak znam Magdę to będzie eksperymentować, aż osiągnie perfekcję. Właściciel obiecał Jej kolację, jeśli odtworzy ten sam smak 🙂
Danuśko, dziękuję 🙂 z przyjemnością, jednak na razie w Warszawie bywam dość często w mało sprzyjających okolicznościach niestety.
Placku, nie zostałam wielbicielką ricotty – wg mnie nie umywa się do mascarpone. Nie umiem znaleźć podobieństwa ricotty i mascarpone – ale możliwe, że trafiłam na najgorszy egzemplarz tego sera na świecie tak był niedobry.
Duże M – Stan mej polszczyzny jest skandaliczny, przepraszam 🙂
Proces warzenia serów kremowych, mascarpone, ricotty jest bardzo podobny. Nie wymaga użycia podpuszczki i kultur startowych, a zatem to bardzo bliscy i bardzo różniący się od siebie krewni, zupełnie jak mój brat i ja 🙂
dzień dobry ….
tu dżem z czerwonej papryki … te śliwki mogą smak wzbogacić …
http://www.matkawariatka.net/?p=5156
grzyby są ale już nie obfitości …. są jednak bardzo zdrowe, nie ma komarów i kleszczy to chodzenie po lesie przyjemniejsze …
ewo oglądałam Wasze podróże … zazdroszczę tej pasji i ciekawości …
Placku – za co Ty mnie przepraszasz, chyba coś mi umknęło. 🙂
Jeśli chodzi o ricottę to zaszła pomyłka spowodowana tzw. realnym czynnikiem ludzkim, który tak mnie wzburzył, że ze smakiem capresi biedną ricottę pomyliłam i co sobie chwilę później uzmysłowiłam 🙂
Małgosiu,
Dostałam ślinotoku…
Nirrod,
Witaj. Dołączam do grona dopraszających sie o zdjęcia i opowieści 🙂 .
W Wyborczej fragment „Dzienników” Osieckiej. Jakaż to bogata osobowość i jak dobrze, że ja nie musiałam wychowywać genialnego dziecka. Kocham wiersze Osieckiej i sądzę, że raczej nie lubiłabym osoby. Chyba jestem za leniwa na taką ekspansywną emocjonalność.
Dzisiaj robię holenderskie sznycelki z kurczaka. Tego się robi b.dużo (już kiedyś podawałam przepis na blogu) i jest to idealne danie, kiedy trzeba smacznie nakarmić pułk wojska, a w lodówce znacznie mniej, niż u Żaby.
Duże M – Za nieprecyzyjne porównanie bardzo tłustego sera z bardzo chudym kuzynem 🙂
Czy masz na myśli CAPRESI ŚMIETANKOWE o smaku naturalnym w plastrach GRUPY POLMLEK, brandu Warmia w promocyjnym opakowaniu CAPRESI12%WIĘCEJ wprowadzonym na rynek w październiku?
(Przykład reklamy natywnej)
Bardzo lubię Insalata Caprese , z mozzarellą 🙂
Ciekawe czy major Andrzej Krzywicki lubi sery i koty, a może to tajemnica wojskowa?
Hallo,
DuzeM i Placek maja racje. Tluste mascarpone produkowane jest
ze smietany z dodatkiem kwasu cytrynowego albo winnego. To
ser homogenizowany, nadaje sie do przygotowania deserow i mas
tortowych. Ricotta robiona z mleka to ser chudy, praktycznie bez tluszczu, wlosi przygotowuja z niego roznego rodzaju farsze do
ichnich pierogow, canneloni albo lasagne. Ja pieke sernik z ricotta ale pol na pol z tlustym serem.
Ulubiony ser Pauliny Wawrzyńczyk, kobiety renesansu – twaróg, także z Piątnicy.
Ich masło to nie masło, ale „Śmietankowy smak z Ostrołęki – miks tłuszczowy do smarowania 67% tłuszczu”. Nie jestem pewien czy to oznacza, że tłuszcz smaruje się tłuszczem, ale to chyba margaryna z masłem lub masło z margaryną.
Witam, muzyka, konie……
http://www.youtube.com/watch?v=iPtOam8m43c
Napisałam się w odpowiedzi Plackowi ale że wczorajsza pomroczność nadal trzyma ( proszę o wybaczenie dzisiejszych błędów i otępienia) skasował się cały komentarz.
Placku, ja tez lubię Insalata Caprese ale nie miałam takiej ładnej mozzarelli dotąd – u nas jest głównie chyba tylko w formie małych niemieckich kuleczek, które ciężko pokroić w plastry 🙂 .
Próbowany przeze mnie capresi był brandu Warmia, ale w nie w plastrach. Włoski też nie smakował moim zdaniem dużo lepiej. Kupiłam hollender Spolmleku i zdam relację jak smakuje.
Nie jestem pewna cz yżeby używać nazwy masło nie musi ono mieć 82 % tłuszczu, przynajmniej w sklepach właśnie są różne stołowe, łaciate bez dodatku masło z przodu i jest nawet jedna ukwaszona, która nie jest śmietana 🙂 .
Wieczorem przeczytałem plotkę o partii „Twój Ruch”. Potraktowałem to jako osobiste wyzwanie i stworzyłem partię o nazwie 24/7. Cel – Dorota Szwarcman na Prezydentkę!
Kocha ten kraj jak leci, głęboko i szczerze, to taka Paderewska. Poza tym nigdy nie napisała, że chce jej się na to wszystko rzygać 🙂
Mój wpis czeka na moderację 🙂
Duże M – Z menu na portalu producenta wybrałem „masło”, zobaczyłem dwie krowy, ale diabeł mnie podkusił i przeczytałem także tekst małoliterkowy.
Tak – masło to ponad 80%.
Fragment wywiadu:
„Kogo obchodzi, że w Łodzi nie ma dziś żadnej rzeki, a kiedyś było aż 18? Ta sieć wodna pozwalała na to, by każdy mieszkaniec mógł w ciągu pięciu minut dojść do zielonego terenu z płynącą wodą. Niesamowite, że to znikło! Chodzenie po Łodzi korytami dawnych rzek, gdzie czasem płynie jakaś strużka, było chyba najbardziej poruszającym doświadczeniem podczas pracy nad książką. Wiele miast odwróciło się od rzek.”
http://wyborcza.pl/magazyn/1,134494,14719476,Brzydka_nasza_Polska_cala.html#MT
Mleczarnia w Ostrołęce produkowała bardzo dobre masło , śmietanę, biały ser i mleko. Wszystko bardzo dobre, szczególnie masło było najlepsze i dostawało wielokrotnie nagrody za smak i jakość . Można je było kupić w wiekszości warszawskich sklepów.
No ale przyszedł Prezes który zadłużył zakład, potem zatrudnił celebrytkę ze świata mody , z twarzą po stu pięćdziesięciu operacjach, potem krok po kroku zniszczył dobrze prosperującą mleczarnię , jak dopełnił dzieła zniszczenia to sprzedał zakład Piątnicy. Pozostała produkcja mleka i robienie czegoś co z masłem ma tyle wspólnego , że zostały po maśle ostrołęckim jedynie nazwy określające to coś jako „ostrołęckie” .
Także szanowni czytelnicy naszego bloga proszę się nie dziwić gdy z furią reaguję na wyroby masłopodobne i próby reklamowania…
Moi drodzy jak wam tutaj 1,5 roku zycia opowiedziec? Szczegolnie takiego z przeprowadzka, wyborami i zamachami. Zdjecia owszem zaraz cos podesle.
Panie Majki – Czyżbyś nie podzielał zdania zespołu profesjonalistów IT „zorientowanych na potrzeby Klientów”, że w projektowanych przez nas systemach kładą nacisk na wygodę użytkownika oraz elastyczność rozwiązań, takich jak przestarzałe reklamy banków i styropianu na blogu kulinarnym?
Podzielam Twe sentymenty, ale nie zapomnij, że to Ty z furią reklamowałeś doskonałe niemieckie samochody marki Skoda, a Alicja holenderskie piwo Żywiec 🙂
Przy okazji pragnę Państwu polecić ostrołęckie „Powidła śliwkowe dla Prosiaczków” i kurpiowskie „Suszone borowiki zbierane na czworakach” – wspierajmy rodzime koncerny.
Dzień dobry 🙂
Wspieram Odsasa, walczy 😀
Budowanie więzi z klientem
Dlaczego seria wspaniałych polskich serów nosi nazwę Old Poland? Trzy czwarte produkcji ląduje na polskich stołach.
Nirrod, opowiadaj jeśli znajdziesz czas, w sposób jaki chcesz- chronologicznie, albo uznaniowo, albo geograficznie. Każdy sposób nas ucieszy 🙂
Panie Majki, nikt tu nic masłopodobnego nie reklamuje przecież.
Ser hollender Spolmleku jest niezły, czekam w takim razie na te opisywane nowości, jeśli będą tej jakości.
Placek – o, przepraszam; wyrosłam na sporą niutę. Okres prosiaczkowy dawno za nami.-
Radzio zmienia futerko i chyba chce zgromadzić sporo tłuszczu. Cały czas jest głodny. Zjada swoją stałą porcję błyskawicznie i kiedy tylko coś jemy, żebrze bezwstydnie. Normalnie reaguje na odzywkę „Nie, pieski tego nie jedzą” i odchodzi. Teraz nie. W piątek wieczorem jadłam grahamkę z masłem i powidłami. Pies był namolny – urwałam kawałek bułki, podałam mu na dłoni – zjadł. Na dobrą sprawę zjadł dobrą połówkę bułki z powidłami. Złupiał pies czy co?
Spomlek to okropna nazwa, a Radzyń brzmi tak ładnie, szkoda.
Pyro – Przepraszam, ale bardzo się mylisz i rujnujesz moją marketingową karierę. Marek ma zjeść powidła (quality control), a klient otrzyma pusty słoiczek i przekłuty balonik.
„W antrejce na ryczce
Stały pyry w tytce
Przyszła niuda, spucła pyry
A w wymborku myła giry”
Nie, nie i jeszcze raz nie 🙂
Jak wielkopolski folklor, to jeszcze moja ulubiona przyśpiewka:
„Radam – nie rada,
poszłam za dziada –
taka młoda dziewczyna!
Z dziada tylko szczyre kości,
żal się Boże
mej młodości,
cóż ja będę robiła?
Kupię sobie wózek,
nakładę kamieni,
będę dziadem woziła,
ciąg, ciąg dziadzie
kiejś się podjął,
niech ja nie mam\biedy z tobą.
Tako młoda dziewczyna”.
Kończąc temat mascaropne używałam tego
http://www.galbani.pl/products/other_galbani_cheeses/products/galbani_mascarpone/index.html
ale teraz wypróbuję z Piątnicy 🙂
też nie widziałm w naszych sklepach sera Kasztan, co do innych gatunków owszem bywają, chociaż bliskość Spomleku powinna gwarantować pełen asortyment
Haneczko, nazwa okropna masz rację.
Ser żółty z czosnkiem chyba niekoniecznie.
http://www.spomlek.pl/gouda_z_czosnkiem_niedzwiedzim.php
„Pracownik ambasady Niemiec zastrzelony. Ambasadorce udalo sie uciec.”
Ja bardzo przepraszam, co to jest ambasadorka? Torba jakas, czy kurteczka?
p.s. przeczytalam link podrzucony przez Marzene i tak sie zastanawiam jaki procent Polakow wie, co to jest czosnek niedzwiedzi?
Nirrod – całkiem spory procent; czosnek niedźwiedzi stał się modny kulinarnie, jest propagowany przez kucharzy celebrytów.
Ambasadorka? mamy ministrę, mamy dyrektorkę, ktoś dodał „ambasadorkę”. Mnie ta poprawność polityczna przyprawia o furię.
Nirrod,
podkreślenie, że ambasadorem jest kobieta. Wydaje mi się to całkiem logiczne. Nie myl z torbą „dyplomatką” 😉
Teraz coraz więcej kobiet jest dyplomatkami i ambasadorkami, od razu wiadomo, że to jest kobieta.
Mogę być „w mylnym błędzie”, ale wydaje mi się to całkiem logiczne.
Mnie „ministra” i owszem, nie pasuje, ale ambasadorka mnie nie drażni. Prezydentka też jakoś dziwnie byłoby… Dawno temu (lata 70-te) mówiliśmy „nasza dyrektorka szkoły”, nasz dyrektor. Kierownik, kierowniczka. Prezes, prezeska.
taki schab może być pyszny ….
http://mojekucharzenie.blox.pl/2013/10/Schab-duszony-w-mleku-i-musztardzie.html
Tutaj nasi Rodacy na kobiete-kierowniczke mowia „moja boska” (Od boss’a).
Wy o serach a ja o jablkach. Upieklam dzisiaj szarlotke wg przepisu Gospodarza e ksiazki ” Rodaku czy …….. ” Wyszla nadzwyczaj udana. Uklony dla Gospodarza ! Pilnowalam i mi sie nie przypalila. Bardzo ciezko walkuje sie to ciasto.
W tym tygodniu Młodsza zajęta będzie rewizytą Finów, tzn grupą dzieciaków w szkole i nauczycielką popołudniami. Wizyty domowe nie są przewidziane. Jutro zabierają Finkę na obiad, w czwartek na kolację , w międzyczasie albo zwiedzanie, albo zakupy albo coś, co ją będzie interesowało. Dla niej zakupy mogą być bardzo atrakcyjne, bou nas ceny kilkakrotnie niższe, niż w Finlandii.
Wracając do Gruzji, dorzucę jeszcze Mcchetę i Gruzińską Drogę Wojenną:
http://www.eryniawtrasie.eu/10093
I zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065
Ewo – przy Gruzińskiej Drodze wojennej masz fotkę takiej fajnej formacji skalnej – jakby naciekowej. Co to jest? Trawertyn? Piaskowiec? Dolomit? A w ogóle – jak będziesZ miała chwilę czasu opisz te zdjęcia. Fajnie opisujecie.
Elap-myślę,że to dzięki Tobie mieliśmy dzisiaj taką wspaniałą pogodę nad Wisłą 🙂
Wysłałaś nam sporą dawkę Twoich bretońskich Celcjuszy.Bóg Ci zapłać i oby tak zostało,jak najdłużej 🙂
Pogoda owszem piękna,ale należało jednak trochę postać przy garach.Postaliśmy z przyjemnością,aby przygotować na jutro powitalny obiad dla Latorośli.Zgodnie z naszą
rodzinną,starą,dobrą,świecką tradycją na obiad będzie faszerowana papryka w sosie pomidorowym.W farszu oprócz mięsa kuskus zamiast ryżu.Mamy ten patent
opracowany już od pewnego czasu i sprawdza nam się znakomicie.
Natomiast dzisiejszy,niedzielny obiad zjedliśmy na Bałkanach.Tym razem to były Bałkany ursynowskie: http://www.papalina.pl Świętowaliśmy w tej restauracji urodziny oraz imieniny naszej koleżanki Teresy.Oj,doprawdy godne to było świętowanie :-)ośmiorniczki,kalmary,labraks w towarzystwie duszonego szpinaku,grilowane kotleciki jagnięce i tiramisu na deser.Kuchnia bez zarzutu i obsługa na piątkę z plusem.
Pani kelnerka,rodem z Czarnogóry była wzorem profesjonalizmu i uroku osobistego. Jeśli kiedyś zahaczycie o ursynowskie rubieże,to koniecznie zajrzyjcie do”Papaliny”. Gwarantuję,że nie pożałujecie.Obok tej restauracji następna miłe i profesjonalne miejsce:sklep z piwem.Niby nic,a tak wiele.Fantastyczny wybór piw z całej Polski i bardzo sympatyczny oraz kompetentny właściciel.Warto pogadać,bo poradzi i opowie o tym,co warto i co jeszcze ma w planach.Na pewno wrócimy jeszcze pod ten adres
i do restauracji i po piwo 🙂
Oczywiście,że chętnie oglądam zdjęcia z ewino-witkowych podróży.
Ale przede wszystkim z ogromną przyjemnością czytam opowieści naszej Koleżanki.
Ewo-szapo basy również dla Twojego pióra !
Pyro,
W. twierdzi, że trawertyn. Zauważyliśmy go w drodze powrotnej. Trudno mi opisywać GDW, bo niewiele było widać – przez większość czasu chmury zasłaniały góry.
Nirrod-Pyra ma rację,czosnek niedźwiedzi trafił pod strzechy(chociaż pewnie od dawna tam był) i jest do kupienia na każdym bazarze w stoisku z przyprawami.
Też bardzo chętnie używam.
A poza tym niesłychanie się cieszę,że się nareszcie odezwałaś i czekam na ciąg
dalszy.
A ministra to jakiś językowy koszmar 🙁
Ewo – tak mówi Młodsza – że to jedyna pozostałość po wielkiej jaskini z naciekami trawertynu. Potem zjawiska krasowe jaskinia – polio, wywierzysko i w końcu tylko tyle pozostało.
Danuśka – pozdrów Alę od nas.
Taki tydzień powracających dzieci. Danuśka odzyskuje Latorośl, Haneczka od wczoraj ma Młodego (zabiera go na Hubertusa) Żaba też na kilka dni Synka odzyska. A my wszyscy odzyskamy chyba Stanisława w tym tygodniu.
Jeszcze dopowiem o tych piwach.Póki co mamy w lodówce:
„Podróże Kormorana”.Prosiłam,żeby kupić,bo była bardzo ładna etykieta 😉
oraz piwo lawendowe z Browaru Kormorana w Olsztynie.
Nasz kolega zakupił zdecydowanie większy asortyment,zatem któregoś dnia nam
nam sprawozda,co i jak.
Pyro-pozdrowię,dziękuję 🙂
Wreszcie zobaczyliśmy Ewę i Witka 🙂
Piękne widoki z GDW.
Nowy – czy klucze się znalazły?
Placek mnie obraża:
Marek ma zjeść powidła (quality control), a klient otrzyma pusty słoiczek…
Czy ja wyglądam na takiego co sam zje, a drugiemu nie da? A słoiki co same wychodzą? Nie, żeby puste, co to, to nie . Pełne słoiczki, pełne. Nie dawno wyjąłem z pieca ????? zwanego u nas rejbakiem. Wcześnie zalałem do słoików 7 litrów przecieru pomidorowego i Pyrowe powidła. Mało jak na jeden dzień?
Ciekawe czy łotr potrafi w ijdysz?
Nie potrafi.
Kugla kawałek zjadłem, teraz popijam herbatę rwandyjską. Chłop zabrał z Kibeho, to mam i piję. W drodze powrotnej. W tamtą stronę szedł na piechotę: 6200 kilometrów.
http://gosc.pl/doc/1706764.Polski-pielgrzym-doszedl-pieszo-do-Rwandy
Marku – Nie wiem czy na takiego wyglądasz. Dowodem rzeczowym byłaby seria zdjęć powidłowca w akcji, miedzianych garnków, szklanych słoików, ale cóż – w Ostrołęce nie ma już prawdziwego masła, prawdziwych fotografów, zagrodowych czy zjazdowych…
Potrafię w ijdisz
Gdybym był mędrcem, mieszkałbym w maleńkiej, ale własnej chałupce pod bezlidlowym lasem, a miejscowi producenci żywności przyjeżdżaliby do mnie, jeden z serem, drugi z bieżącym wydaniem Polityki. Niestety tak nie jest, a zatem pozostała mi gorycz, jad i wspomnienie yargu z chwastami