Równowaga w duszy i w żołądku
Tytuł może mało poetycki ale chyba prawdziwy. Nasycony mięsnymi potrawami i ogłuszony wrzawą świata (to bardzo łagodne określenie) przypomniałem sobie o książce, którą dostałem dawno temu od autorów – Joli Slomy i Mirka Trymbulaka, którzy wielką wagę przywiązują właśnie do tej równowagi: ciała i duszy. Piszą też i propagują dietę wegetariańską, która ten stan pozwala łatwiej osiągnąć. Sięgnąłem więc do „Nakarmić duszę” i znalazłem w tej przepięknie wydanej księdze strawę najodpowiedniejszą na dziś.
Najpierw przeczytałem te zdania: „Bardzo ważną sprawą w odżywianiu jest stan naszej psychiki i nasze myśli. Od czego wiec powinniśmy zacząć, porządkując jadłospis ? Najlepiej od uporządkowania umysłu, wyczyszczenia negatywnych myśli i wprowadzania pozytywnych zapisów do naszej świadomości. Bo dopiero wtedy, gdy nakarmimy duszę, to – prawidłowo – możemy odżywić również ciało.”
A potem sięgnąłem po ten przepis: Kabaczki faszerowane
1 kg niezbyt dużych młodych kabaczków, 2 średnie marchewki, 1/2 selera, 50 dag pieczarek, oliwa do smażenia, sól do smaku, pieprz ziołowy, 1 łyżka ciemnego sosu sojowego, kasza gryczana, ryż lub chleb pszenny
Sos do pieczenia:
1 mała puszka koncentratu pomidorowego (10 dag), 1/2 łyżeczki soli, 1/2 łyżeczki zmielonego pieprzu czarnego, 2 łyżki majeranku, 2/3 szklanki wody, mąka i śmietana do zagęszczenia sosu – ilość według uznania
Kabaczki obieramy ze skórki, ścinamy końce, przecinamy wzdłuż na równe połowy, wydrążamy łyżeczką nasiona i wypełniamy farszem składającym się z uprzednio posiekanych i podsmażonych warzyw z przyprawami, sosem sojowym z dodatkiem kaszy lub ryżu czy pszennego chleba. Układamy kabaczki płasko w naczyniu żaroodpornym, farszem do góry, podlewamy wcześniej wymieszanym sosem i dusimy do miękkości. Ostrożnie wyjmujemy kabaczki, zagęszczamy mąką ze śmietaną pozostały po pieczeniu sos i zagotowujemy. Podajemy kabaczki polane sosem z dodatkiem ziemniaków posypanych siekanym koperkiem.
Zalecenia wykonałem. I szybko wróciłem do równowagi. Jest przyjemnie!
PS.
To może też się przydać. Zwłaszcza, że przed chwilą zerwane.
Komentarze
Dzień dobry!
( Dalej w zastępstwie Jolinka )
Ja podobną równowagę ciała i umysłu osiągam po zrobieniu własnoręcznie wyhodowanej cukinii. Moja równowaga wydaje się być głębsza, gdyż moja wersja jest z mielonym mięsem z indyka. Oczywiście nic nie mam do wersji wegetariańskiej złożonej z samych warzyw, ale uważam, że dobre mięso, wierzch posypany grana padano to świetne uzupełnienie cukinii lub kabaczka.
Bardzo lubię wszelkie faszerowane warzywa-gołąbki,cukinie,kabaczki,papryki czy kalarepki.Pomysły na farsze mogą być rzeczywiście bardzo różne,a te wegetariańskie są naprawdę bardzo smaczne.W tej dziedzinie duże kulinarne
osiągnięcia ma kuzynka Magda,co lubimy od czasu do czasu osobiście sprawdzić 🙂
Małgosiu-oczywiście,że „Bastylia” zdecydowanie lepsza do plotkowania ;-)Chciałyśmy się jednak przekonać na czym polega fenomen”Charlotte”.
Doszłyśmy do wniosku,że:na prostym,francuskim,chłopskim jedzeniu,dobrym winie serwowanym w karafkach,nie za wysokich cenach,luźnej atmosferze oraz na…. młodych,przystojnych kelnerach 😉 Ale my na przyszłość poszukamy spokojniejszych miejsc,nawet bez przystojnych kelnerów.
A koty Twojego syna cudne !
Czy Jolinek planuje już wkrótce zakończyć blogowe wakacje?
Mamy nadzieję,że tak.Jolinku-czekamy na Twoje wpisy !
Dzien dobry,
Jesli kabaczki sa mlode, mozna ich nie obierac, skorka jest delikatna. W kuchni francuskiej jest to bardzo popularne danie. Zapiekane sa najczesciej z miesem, jak sugeruje Pan Majki, ale i z farszem warzywnym. Posypane serem, okolo 20 minut w temp. 210°. Podobnie przygotowuje sie pomidory.
Danusko, nam tez z przyjaciolka nie udalo sie rozmawiac w „Charlotte”. Spektakl byl na sali. Kucharze i kelnerzy uwijaja sie jak pszczolki w ulu. Zaleta jest swiezosc dan, wszystko przygotowywane na miejscu. Podobal mi sie duzy stol po srodku.
Jedno z moich ulubionych dań: faszerowane cukinie, kabaczki. Moja mama faszeruje też patisony. Najczęściej w wersji Pana Majki – mniam mniam 😀
Dzień dobry. Ja dzisiaj z doskoku, bo zajęć mam całe mnóstwo. Kuchnię wegetariańską lubię, chociaż ani nie stosuję jej zbyt ortodoksyjnie, ani nie jest dla mnie pożywieniem wyłącznym na dłużej; z reguły po 3-4 dniach wegetariańskich, zaczynam odczuwać głód „mięsny”. Najbardziej lubię kuchnię zmienną i urozmaiconą. Rzeczywiście niektóre potrawy są pyszne i to zarówno te tradycyjne w kuchni polskiej, jak i „importowane”. Jak dla mnie kasza perłowa wypiekana z sosem grzybowym i klopsikami z jajek może się pokazywać na domowym stole co najmniej raz w miesiącu.
Buźka, idę do roboty, wychodzę z psem, potem piwnica, potem maliny w szkło (a potem padnę na pysk).
Dla porządku mała poprawka : współautorka książki to Jola Słoma. Mała kreseczka, a różnica spora. A oboje są znaną na Wybrzeżu parą projektantów mody.
Wróciłam niedawno z grzybów – sporo różnych gatunków, tylko prawdziwków brak. 🙁 . I tak jak Pyra, nie wiem, w co ręce włożyć, bo i suszenie grzybów, i dokończenie kolejnej partii dżemu i soku z aronii, i jakiś mały obiad. Zatem udaję się do zajęć.
„posrodku” oczywiscie, budze sie troche pozno…
Moje wczorajsze grzybki
Dziś picasa działa jakby nigdy nic 🙄
Na dworze słonecznie, powinno jeszcze coś w tych lasach urosnąć. No i na jagodach jeszcze w tym sezonie nie byliśmy…
Zejdz mi z oczu, Nemo. 👿
Kocie!
Za dziesiec grzybow w ten sposob do kobiety.
Tek jej obiecywałam, że ją kiedyś zamorduję, Kocie, ale dzisiaj nie. Dzisiaj jestem w znacznie mniej zawistnym nastroju – dzięki Piotrowi i Basi A. Jak co roku od kilku lat nazbierali, oczyścili, wysuszyli i przysłali Pyrze. W ub.r. kiedy grzybów było mniej, a w zachodniej Polsce niemal wcle, ratowała nas jeszcze Mama JollyR i Pepegor – a ja się dzieliłam z Poznaniankami (ja wiem, że z małej litery – potraktowałam jako miano osobowe, z szacunku)
Piotrze – Panie! Dotarło i bardzo dziękuję.
Kocie Mordechaju, 😀
Już schodzę, bo real skrzeczy coraz głośniej – podatki zapłacić (termin minął przedwczoraj), odkurzyć, zrobić zakupy, upiec ciasto na podwieczorek, opisać zdjęcia do odczytu o jaskiniach i krasie, upiec chleb, przygotować drobne przekąski dla grotołazów i menu na kolację z Młodymi…
I to wszystko do 18:00 🙄
Cichal,
Sprawdz poczte, czy doszlo.
Krystyno masz rację, że ta kreseczka ma wielkie znaczenie ale na książce Jola występuje aż dwa razy bez kreseczki więc (mimo, że ją znam osobiście) uznałem, iż sama uznała tę pisownie za poprawną.
Dzien dobry,
Pyro,
Mamusia mowila, ze poki co grzybow za wiele nie ma, a Jej mobilnosc wciaz lekko ograniczona, jak wysyp bedzie to w tym roku tez Poznanianki poratuje :).
Kocie,
Zazdroscisz zbierania czy samych grzybow?
Jak tylko grzybow z dobrego zrodla, a nie emocji zwiazanych z lazikowaniem po lesie, to jesli chcesz wciagniemy Cie do kolka samopomocy, ale patrz punkt powyzszy.
To niezwykla, niezwykla kindness, taka propozycja, Jolly R!
Ja lubie lazic po lesie i chociem slepy jak Kura, udawalo mi sie czasami potknac o grzyba w Borach Tucholskich. Nawet wycwanilem sie tak dalece, ze potrafie z bliska odroznic zolty listek od kurki, moich ulubionych grzybow. Kiedy sie wybieram z kumplami na grzyby, zawsze mam pod koniec wyprawy tylko na dnie kobioalki, kiedy inni uginaja sie pod ciezarem zbiorow..
Moze jutro wybiore sie do Richmond Parku, gdzie wzdluz jednego rowu zawsze rosna kanie (tak, potrafie odroznic kanie od bialego muchomora!)
Jesli nie, to jest jednak swietny polski sklep w Zachodnim Londynie, Polish Deli, gdzie w sezonie zawsze dowoza kurki i nawet czasem podgrzybki z Polski. Kurki sa circa ?13 za kilo, co naprawde nie jest duzo.
Co roku kupuje sporo i natychmiast jak leca zamrazam.
Ostatnio wlasnie zuzylem reszte zeszlorocznych na quiche aux chanetrelles. Nieslychanie udane! Np prawie jakby sama Nemo to upichcila (niech mi sie nie pokazuje na oczy!….)
Gospodarzu – Piękne zdjęcia. Zbieram je z entuzjazmem i przy pomocy Photoshopu przyrządzam je na wszystkie, nawet niemożliwe w kuchni sposoby. Dziękuję 🙂
Jolly Rogers – A może i Ty mogłabyś coś dla nas pstryknąć? 🙂
Jak zwykle wszyscy mają rację, a o to dowód – Sloma i Słoma, z tym że Sloma&Trymbulak Dress Your Soul to marka firmowa, a współautorka książki to Jola Słoma, a dzięki Krystynie każde z nas może sobie wybrać jesienne ubranko pasujące do kabaczków.
Kocie-jeśli chodzi o quiche wszelakiego rodzaju,w tym kurkowe,to głosujemy za !
A jeśli chodzi o łażenie,to chciałam jeszcze owszem poopowiadać o łażeniu,ale nie po lesie tylko po mieście.
Każdy (no prawie każdy)piątkowy wieczór zaczynam od lektury dodatku do”Wyborczej”
pt.”Co jest grane”,a w tym dodatku czytam po pierwsze felieton Macieja Nowaka
„Warszawa pełną gębą”.Z dzisiejszej lektury dowiedziałam się,że znamy mi od zawsze
i odwiedzony również wczoraj pl.Zbawiciela zwie się teraz placem Hipstera 😉
Jakby ktoś chciał poczytać sobie o hipsterach to proszę uprzejmie:
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,12433562,_Kazdy_chcialby_byc_hipsterem__a_nie_kazdy_ma_predyspozycje.html
Ale Maciej Nowak nie jest specjalistą od hipsterów,on jest specem od podniebienia 🙂
Dzisiaj opowiadał o tajskiej knajpce „Tuk-tuk”.Przy okazji wyszło na jaw,że przy
placu Hipstera-Zbawiciela mamy teraz 14 knajp,że nie wspomnę o najbliższych okolicach takich jak ul.Mokotowska,czy pl.Konstytucji,gdzie też kucharzą co krok.
Zagłębia gastronomiczne w stolicy rozrastają się,jak zwariowane i to jest na pewno
dobra nowina !
Cieniutka kreseczka – wersja angielska
Sugestia – Dla obcokrajowców Jola Hay, a dla rodaków Jola Słoma 🙂
Prawie wylazłam z dzisiejszych zajęć, a prawie dlatego, że z piwnicy przywlokłam m.in 3 butelki – słoiki – takie po kubusiach. Są doskonałe do wszelkich soków i do szmuglowania nalewek w samolotach (Alicja potwierdzi – wlewa się np nalewkę wiśniową, wrzuca w nią dobrą garść wiśni z nalewu, szczelnie zakręca – i – proszę uprzejmie słoik z kompotem w bagażu głównym leci np do Kanady). Tym razem ma w nich być smażony sok malinowy. To, co w;aam w słoiczki – jednorazówki po musztardach, keczupach itp stygie już dobrze, a butelek nijak nie mogę odkręcić – chyba pójdę jakiego sąsiada poszukać albo co? I wtedy maliny trzeba jeszcze raz zagotować/ Same owoce jeszcze jutro trochę podsmażę i wylądują w słoikach – będą do ciast, naleśników i ew lodów..
No co Ty Placek, hay to siano, słoma to straw 🙄
I tu Cię mamy, na sianie 😎
Z wywiadu z Hipsterem:
Czy istnieją wewnętrzne podziały wśród hipsterów?
Wiem tylko tyle, że istnieją hipsterzy, którzy udają koty, ale nie mogę wypowiadać się na ich temat.
Ale nam się hipsterka przytrafiła 🙂 Pozdro dla Zachodniego Londynu !
Pięęęęęęęęęękny wrześniowy dzień, słońce i dwadzieścia z groszem na Celsjuszu, rześki wiaterek.
Niestety, mamy tak zwane zajęcia jednoosobowe, takie, których bardzo nie lubimy. Ale jak trzeba, to trza 🙁
Udaję się.
Kocie,
To by byly grzyby suszone (przewaznie prawdziwki). Do Kanady lecialy z Londynu, to do Richmond tez poczta dostarczy. Miauknij prosze czy potrzeba.
Placku,
a zeszloroczne moga byc?
https://picasaweb.google.com/110634308863197506490/Iphone?authkey=Gv1sRgCJvauduhkdHc5AE#5925758573606428722
Kanadyjczycy jeszcze raz dziękują Mamie Jolly Rogers, jeszcze mają i zaznaczają, że podzielili się (w tym roku też się podzielą) z Amerykanami 🙂
Ja z grzybami oszczędnie, muszą być do pewnych potraw, a na wigilijne uszka obowiązkowo!
Można kupić sporo suszonych grzybów w Chinatown w Toronto – tylko że są to grzyby bez aromatu, bez smaku, taki po prostu wypełniacz grzybowy. Przynajmniej ja mam takie wrażenie, próbowałam kilka rodzajów.
Maciek mówił, że czasami widywał tam prawdziwki, ale jak ja byłam – mimo sporej oferty nic prawdziwkowatego nie napotkałam.
Jolly Rogers – Zeszłoroczne, a tak świeże. Jak Ty to robisz? Dziękuję 🙂
Masz rację – Słoma to po angielsku straw, strawberry to truskawka, ale Jola Straw może się Polakom ze strawą i z trawą mylić, a obcokrajowcy nie będą mieli tego problemu z hay. To nie było tłumaczenie, ale genialny pomysł 🙂
Alicjo. Cieszymy się, że się podzielisz (nie pierwszy to raz.)
W ub. tygodniu pisałem o planach zjazdowych. Nie zareagowałaś a szkoda, bo jutro w towarzystwie licznych gołąbków i ciasteczek owsianych startujemy na Mini Zjazd Parapetówkowy do Nowego. Przeniósł się nieco dalej, ale to i tak tylko 100 mil (160km)
Będą stosowne toasty! Zadbamy o Wasze zdrowie!
Hm…Cichalu,
nic o planach do mnie nie dotarło, ani o parapetówie, a nawet gdyby, to jestem mocno zajęta ze wzwiązku ze zbliżającą się wizytą Śwagrostwa. Możliwe, że przeoczyłam wpis, bom też z doskoku 🙄
Bawta się dobrze!
Zjeżdżajcie się i zajeżdżajcie, i wznoście jak trzeba! Bo wiecie, a nuż zacznie przeciekać?
Nie wiem jak to będzie tym razem z grzybami. Odnowiła mi się łękotka i o łażeniu po lasach w tej chwili mowy nie ma. Dziś wracałem z zakupów ciężko kulejąc. To już prawie tydzień tak. Chyba jutro i całą niedzielę przeleżę – może pomoże?
Szkoda wielka, bo wybrał bym się chętnie w pobliskie góry. O ile tu, na nizinie nie ma jeszcze grzybów to pamiętam, że tam w wyższych partiach były zawsze znacznie wcześniej. Nie wybiorę się tam, by sobie tego kolana ostatecznie nie rozbabrać.
Qiche mieliśmy wczoraj, wegetariańską jakoś, bo właściwie tylko na porze. Jako spodu użyłem gotowca, mianowicie śmiesznie taniego płatu ciasta francuskiego, a posypałem gran padano. Z resztek płatu zrobiłem kratkę. Smakowało wszystkim. Cena spodu (0,69 e) tłumaczy się chyba marną jakością, bo słabo się rozszczepia. Do tego jednak celu – w sam raz.
Kotka szczęśliwa i odsypia, a otwarte drzwi na balkon zdają się ją nie podniecać.
Z okazji okazji postanowiłam nieco poprzestawiać, powyrzucać, pozbyć się i tak dalej. Po pierwsze primo weszłam na Mały Ganek, żeby zrobić porządek z ilościami wełny, którą posiadam na mały sklep. Przecież już nie zamierzam jak za dawnych lat, jeśli, to raz na jakiś czas, nie te ręce.
Najsampierw sortowałam drobiazgi, motki napoczęte, jakieś końcówki itd. Wyszło tego pudło wielkie, to dla organizacji charytatywnej, która sprzedaje takie rzeczy.
Potem dalsza selekcja, z tym już nie chce mi się rozstać za darmo , bo mam naprawdę dobrą wełnę.
Po trzecie primo, powinnam puknąć się w głowę i zostawić minimum, najlepsze z najlepszych, z których sobie wreszcie coś udziergam! Pomyślę nad tym, w głowę już się puknęłam.
Mrusia przejrzała luźne kłębki wełny i nie wyraziła zainteresowania.
Kupiłam jej kocią zabawkę, sztuczną mychę – po minucie zabawy ziewnęła z nudów. Dogodzić kotu 🙄
Pepe – leżeć plackiem nie musisz, tylko szwendać się po nierównych podłożach nie należy. Na Twoim miejscu zadbałabym o elastyczny bandaż na to kolano – unieruchomienie na kilka dni, no i jakieś środki z kolastenem. Masz przecież w domu dyplomowaną rehabilitantkę; słuchaj żony.
Dobry wieczór 🙂
Z bólem donoszę, że w moim kawałku Lubuskiego grzybów niet 🙁
Haneczko – jeżeli nie nazbierasz, to się podzielę. Nie można sezonu bigosowego bez grzybów otwierać.
Pyro, dziękuję za rady ale nie kontynuuję, bo tu przy stole nie o takich sprawach należy. Rzecz jest mianowicie bardziej skomplikowana. Zadzwonię jutro, to wytłumaczę.
A – przedtem miało być „jej”, a nie „ją”.
Tak to jest, jak się w biegu zmienia konie tj, koryguje w ostatniej chwili i nie jest się konsekwentnym do końca.
Pyro, gwałtownie i stanowczo chcę osobiście nazbierać ❗
Grzybów na święta u nas nie zabraknie, bo jest jeszcze sporo z zeszłorocznych zbiorów.
Szkoda mi tylko moich miejsc z rydzami, bo tych trzeba by było dopilnować.
Witaj Haneczko, lubuskie jest dla mnie bardzo malownicze z tymi lasami i jeziorami. Pozostało mi takie w pamięci po obozie wędrownym sprzed wielu, wielu lat.
I takie jest nadal, Małgosiu 🙂 A jeszcze kraj lat dziecinnych, tam wszystko do mnie śpiewa 🙂
Już się pożegnam. Do jutra
MałgosiaW,
czy myśmy nie były, niekoniecznie ja jednym turnusie, ale w podobnych okolicznościach przyrody na obozie harcerskim w lubuskiem?
Ale-ale. Pytanie.
Już na ten temat rozmawialiśmy, ale ja mam pamięć krótką.
MROŻONKI.
Własnoręcznie ugotowana zupa zamrożona w porcjach i inne dania, które dadzą się zamrozić – gotowanie codziennie na 2 osoby to głupota według mnie. Gotuję w ilościach (często tzw. podstawa) i zamrażam w porcjach 🙄
Mój znajomy z Polski powiada, że on by zamrożonego „świństwa” nie zjadł (inna rzecz, że nie wie co mówi, bo żona pracuje, gotuje tylko w weekendy i mrozi, a on do kuchni i zamrażarki nie zagląda, nie będę zdradzała sekretów żony).
Świeże owoce zamrożone też są dobre, o wiele lepsze, niż wszelkie zapuszkowane czy zasłoikowane są lepsze, czyż nie?
I, niech śpiewa dalej – ja już nie mam takiego miejsca.
Tego miejsca próbuję jeszcze odnaleźć w spotkaniach – które odbywają się co dwa lata, a ostatnio tydzień temu – z ludźmi z tamtąd. Bardzo mało nas już.
A tam, gdzie wzrosłem, gdzie się bawiłem, gdzie mieszkałem, spotykam już mało kogo z tamtych czasów, a i tak, wszystkie te zmiamy burzą co raz bardziej tą łąkę wspomnień.
Alicjo, raczej nie byłyśmy razem. Ten mój obóz był organizowany dla mojej klasy licealnej przez Technikum Łączności , które zna chyba Jolinek. To był rok 1976, trwała olimpiada w Montrealu, a Jacek Wszoła zdobywał złoty medal, on był właśnie z tego technikum 🙄
Mrożonek używam szczególnie na wiosnę, jak trudno o świeże warzywa. Według dietetyków właśnie wiosną mrożonki zachowują więcej witamin niż podwiędniętne warzywa.
Malgosiu,
ja byłam w lubuskiem po podstawówce i nie był to obóz wędrowny, ale i tak wspaniały.
Trochę smutno. Zadzwoniłam do Bonnie z pytaniem, jak po ostatnich badaniach i co dalej.
Dalej już tylko leczenie eksperymentalne, które jest rodzajem badań – zadziała, czy nie. Zdumiało mnie, bo trzeba za to płacić niebagatelną sumę 5000$ miesięcznie. W kraju, gdzie opiekę lekarską mamy za darmo, bo płacimy na to składki!!! Niemałe!
Leczenie eksperymentalne – czyli mniej więcej świnka eksperymentalna…i jeszcze za to płacić?!
Zdumiało mnie, jak można żądać takich pieniędzy od ludzi, którzy zrobią wszystko, żeby jeszcze trochę pożyć, gdybym tego nie słyszała od Bonnie, myślałabym, że żartuje.
Bonnie mówi, że też o wielu rzeczach nie wiedziała o naszej kanadyjskiej opiece zdrowia, dopóki nie weszła w te tryby.
Smutne to Alicjo i dziwne , bo zwykle płaci się osobom, które się zgodzą wziąć udział w eksperymencie.
Alicjo 0:56,
No i po co było emigrować do Kanady? Zakładając oczywiście, że powód Twojego wyjazd był inny, niż ciekawość świata.
W Polsce mamy obecnie doskonałą i tanią służbę zdrowia. Nie tak w dobrą, jak przed 1989, w końcu nie można mieć jednocześnie wszystkiego, ale i tak – żyć, nie umierać!
Pozwolisz kocie, że zacytuję:
W kraju, gdzie telefony funkcjonują, można żyć. Jeszcze lepiej żyje się w kraju bez telefonów. Trudno wytrzymać tylko tam, gdzie są telefony, ale nie funkcjonują.
Hugo Steinhaus, Słownik racjonalny
Poza tym gapa ze mnie jak zwykle:
Dzień dobry bardzo!
Nadmiernie mięsna dieta nie uspokaja – do poczynienia tej konstatacji nie trzeba samo-wystylizowanych guru stylowych 🙄
Lecz zdradzę więcej (nie zamierzając tych skarbów sprzedawać w żadnej książce czy innym „projekcie” choćby dlatego, żem je też od innych przejęła): jeszcze przed jakimkolwiek posiłkiem (nawet wysokomięsnym) możemy pomóc równowadze duszy naszej i żołądka naszego (z przyległościami, bo to i wątroba, i soki trawienne skołowane czasem doszczętnie misz-maszem, jaki wrzucamy im „na zadanie”)* —
1. Chwila regularnego oddechu (spokojnego, głębokiego) —> zmiana stanu psychicznego na wiele chwil!
2. Gdy wracasz do domu bardzo głodny – napij się spokojnie ulubionej wody a dopiero potem zacznij przygotowywać posiłek (dalej popijając po łyczku w trakcie pracy). Byłeś też spragniony, nie tylko głodny, i tak zabezpieczony zjesz po prostu mniej, nie-łapczywie, pomagając równowadze w trakcie delektacyjnego się-posilania a zwłaszcza stanowi swojemu po posiłku.
______
*jak się już może zorientowali co poniektórzy, dietetycznie-świadomsi – na moim myśleniu o się-odżywianiu odcisnęły się ongiś także i spostrzeżenia pp Diamondów, spopularyzowane u nas na początku lat 90. przez Marię Błaszczyszyn w książkach „Dieta życia” – wciąż trzymam te broszury na poczesnym miejscu a zasady staram się stosować w dniu powszednim (ufając, że z różno-okolicznościowym śmietnikiem organizm sobie czasem poradzi… – byle mu nie zadawać tej pracy za często i rozumiejąco wspierać psychicznie 😉 gdy się już narozrabiało) 😎
Na siedmiodniowych liptowskich wywczasach dbaliśmy o dusze i żołądki klasycznymi i wielekroć przetestowanymi metodami: dużo ruchu i zwycięstw nad spektakularnymi pagórami, liczne pozaszczytowe przeżycia estetyczne naturalne i kulturalne; pikniki w plenerze, nieco słodkości przed ostrzejszymi podejściami, pyszne kolacyjki wieczorem… jabłka przywiezione, banany, brzoskwinie, nektarynki takoż; węgierki miejscowe starego stylu, runa leśnego rozpustna obfitość (ciii, park nar!), czarne owce, koty we młynie, budowa-gigant na Chopoku, Spisz daleki i klimatyczny, Radvansky jarmok w Bańskiej Bystrzycy, Tatry z Niżnych widziane wreszcie latem, nie tylko narciarsko, królowa-Kralova, książę Chocz, obłoki, obłoki, obłoki…
Szkoda, że nawet-aż siedem dni tak szybko się kończy, lecz wspomnienia niżnotatrzańskie i choczańskie trwają, mobilizują (zwłaszcza do dokończenia opisów fotek, lecz pięć dni moich i wszystkie Kompana – to i tak sporo) —
— zapraszam Zainteresowanych do zrównoważonej przebieżki bądź przebieżek… gdyby jedna-maratońska okazała się zbyt forsowna… 😉
Pozdrawiam serdecznie całe Towarzystwo!
😀 😀 😀
Alicjo, z tego co pisałaś Bonnie ma przerzuty do kości, tak ? Nie wiem jak w Kanadzie ale w Polsce wiele osób kupuje i przyjmuje Zometę ( w miarę nowy lek), która ma bardzo dobre wyniki. Nie wiem co dostawała Bonnie i co ma teraz dostawać, ale może na wszelki wypadek spytaj, bo u nas tez nie wszyscy wiedzą o tym leku.
Przepraszam, że tak poza wegetariańskim tematem. 🙂
Kocie Psocie,
śmieszne pytanie – po co? Mam Ci wytłumaczyć? Nikt mnie nie ścigał w ’81 roku, nie politykowałam, bo nie miałam na to czasu, zmieniałam pieluchy dziecięciu mieszkając na tzw. stancji za 3500 zł. – akurat cała pensja Jerzora. Za co żyliśmy? Oszczędności z delegacji w teren i moje robótki ręczne na drutach.
W perspektywie mieszkanie (książeczka mieszkaniowa założona w ’76 roku) za 10-15 lat naonczas. Wystarczajacy powód? A ciekawość świata i nic do stracenia swoją drogą 😉
O polskiej słuzbie zdrowia troche wiem z doświadczenia, bo bywam w Polsce co roku, rodzina choruje, znajomi…a poza tym mam „wtyczkę”, moją ulubioną Szwagierkę, która pracuje w służbie zdrowia dłużej, niż ja jestem na emigracji. Za tydzień przyjeżdża do mnie 😎
Małgosiu,
ja też się dziwię i jeszcze wypytam Bonnie na okoliczność, bo logicznie rzecz biorąc, powinno być na odwyrtkę. Pacjent nie ma nic do stracenia, skoro tradycyjne metody nie zadziałały, a medycyna ma dużo do zyskania, skoro ktoś się zgodził być królikiem doświadczalnym. I ma jeszcze za to płacić? Może Bonnie czegoś nie zrozumiała, nie wiem. Nigdy nie byłam w takich tarapatach (oby jak najdłużej!) i być może są jakieś odstępstwa od reguły, że u nas jest darmowa służba zdrowia. Jerzora ubezpieczenie przewiduje, że za leki zwraca nam ubezpieczenie, na które płacimy składki od ponad 30 lat. Bonnie pracowała w tej samej fabryce, co Jerzor i tamże opłacała składki. Popytam.
Obudziła mnie Mrusia gromkim miau-miau, nie wiem, czego chciała. Gdyby jedzenia czy picia, to kurc-galopkiem gnając przede mną zaprowadziła by mnie do kuchni, gdzie jest jej miseczka.
Tymczasem zaprowadziła mnie do mojego pokoju komputerowego, gdzie stoi jej luksusowy apartament, a ona sypia tam w dzień, na noc wybrała miejsce na kanapce. Może potrzebuje towarzystwa? 😯
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9336.JPG
Duże M,
dzięki za informację, zapytam Bonnie. Przerzuty na kości to jedno, ale doszły też płuca, co wykazały ostatnie badania. Ja też wiem, że to nie temat na blog kulinarny, ale od lat tutaj mówimy, co nas drąży i zawsze ktoś coś podpowie, jestem pewna, że wielu z nas skorzystało z tych podpowiedzi, niekoniecznie kulinarnych. Jak to Pyra mówi – siła blogu(a) jest wielka!
Idę dospać.
Gdy wracasz do domu bardzo głodny ? napij się spokojnie ulubionej wody…
A co to jest ulubiona woda? Z kranu czy plastikowej butelki? Z nalepką czy bez? Polska czy całkiem zagraniczna?
W oderwaniu od wody i tematów eko, ale nie tak do końca, bo moje powidła, które tak szybko wychodzą ( z domu ) są jak najbardziej eko. Sam robię, dodaję niewiele cukru, wykorzystuję opakowania wielokrotnego użytku, a nawet z odzysku, Wykorzystuję ciepło z kominka, Czyli w domu ciepło i powidła lepsze niż te na gazie. Gotując na gazie niestety trzeba ciągle mieszać , żeby się nie przypaliło, zostawione na kominku powoli odparowują wodę, śliwki nie ulegają rozpadowi .
Jednym słowem : Wprawa czyni mistrza 🙂
A capello, do Twoich cennych rad pozwolę sobie dodać jeszcze jedną:
3. Lody kupić. Broń Boże ich nie jeść! Na głowę położyć!
Lato sie konczy ale na szczescie od rana swieci slonce i ciepla pogoda zapowiadana jest na najblizsze dni. Lagodne nadejscie jesieni.
Danusko, urodzinowo pozdrawiam Cie serdecznie i zycze samych przyjemnosci. Swiec nam na blogu jak najdluzej i jak najczesciej 🙂
Pan Majki kusi powidlami, chetnie bym sprobowala 🙂
Jeśli dziś urodziny Danuśki to pora chwytać za puchary!
Sto lat w szczęściu i z pełnymi ryb półmiskami (dobry humor Osobistego szczęściu sprzyja)!
„Obecnie na polskim rynku pojawił się odpowiednik Zomety – Zomikos. jest to polski lek i prawie po połowe tanszy.
W aptekach cięzko jest go dostać. słyszałam, że można siękontaktowac z producentem i oni pomagają w tej kwestii.”
Jest to wypowiedź jednej z zainteresowanych osób, taka opinia dla wiedzy Alicji bo była mowa o tym leku, ciężki temat.
Pozdrawiam Blogowiczów
Dzien dobry,
Danusko, najlepszego!
180 monachijski Oktoberfest uważam oficjalnie za otwarty!
W związku z powyższym udaję się do sklepu po niemieckie piwo i w ramach solidarnej przyjaźni polsko-niemiecko-francuskiej wzniosę toast za Danuśkę ! Sto lat!
Danusko !
Dlugich lat , moze 100 albo i wiecej.
W zdrowiu , szczescu i radosci.
I dalej przynos nam swoja pogode ducha.
Majki !
A ty co , na uslugach CNN czy TVN 24
Danusiu, wszystkiego najlepszego! Sto lat radości i pogody ducha!
Nisi i Jolinkowi radosnej soboty i niedzieli .
Bo sierotki zostaly same.
Jedna na wygnaniu druga n a ,,urlopie´´
Danuśko – mnóstwo szczęścia i radości. 100 lat !!!
Paweł dołącza się do życzeń.
ALA2 – taki kod
Danuska, juz wypilam kieliszek bialego wina za Twoje zdrowie !
Znad pełnej miseczki klusek z kurkami uśmiecham się do Danuśki pamiętając, że za tydzień będziemy wznosić dla niej toasty imieninowe. Słonecznego życia słonecznej Dziewczynie!
Zauwyłam, ż stado kotów nm się powiększa; tym razem dosiadł się nieco drapliwy.
Alicjo – w ostatnim tygodniu rozmawiałam na zbliżony temat z kumplem z Ohio. Tam ubezpieczalnia opłaca wyłącznie terapię standardową (specjalne oświadczenia lekarzy dla ubezpieczyciela). Jeżeli ktoś musi wziąć niestandardową, to musi płacić albo znaleźć fundację czy sponsora. Nie ma dzisiaj na świecie dość bogatego państwa aby opłacić leczenie nowoczesnymi lekami dla wszystkich. Opracowanie leku i procedury rejestracyjne kosztują krocie, ponadto ilość produkowanych specyfików jest stosunkowo niewielka (bo takie drogie) a kiedy wreszcie tanieją, to już są przestzrałw – kwadratura koła.
Dziś na obiad eksperyment, grilowane polędwiczki drobiowe z chutneyem brzoskwiniowym. Do tego ryż i jabłko z patelni smażone z dodatkie octu balsamicznego i odrobiny miodu. Jak zjem zdam relację 🙂
Pyro,
Alicja nie pisała o terapii niestandardowej tylko eksperymentalnej, za którą z zasady się nie płaci. Być może Bonnie zaproponowali jakieś leczenie na które sami nie dostali dofinansowania, coś jak z polską szczepionką na czerniaka ? I dlatego pacjenci muszą sami to sobie opłacić ?
Eksperyment udany z tym, że najpierw były polędwiczki z ryżem i smażonym jabłkiem polanym dodatkowo glocage balsamique, albo jak kto woli balsamic glaze prosto z Modeny 🙂
Polędwiczki przed grilowaniem posypałem solą, arabskim curry i mąką.
Ryż też mi się trafił zanakomity. Potem była dokładka z chutneyem. Dobre było , ale nie tak jak pierwsze. Chyba do kurczaka z ryżem nie bardzo pasuje.
Teraz można popracować…
Danuśka, Słonko Ty Nasze, jak najdłużej świeć i ogrzewaj dom, blog i padół 😀
Tragiczne wieści z Nairobi. Żaden ruch – polityczny, religijny, społeczny, obojętnie jakimi przyczynami spowodowany, jeżeli posługuje się terroryzmem przeciwko ludności cywilnej, nie może zyskać mojej aprobaty, a nawet zrozumienia. Bez drgnienia powiek wykonałabym na „bojownikach” wyrok śmierci. I tak nakręca się spirala przemocy.
Dziękuję wszystkim za głos w temacie, może coś z tego się przyda.
Pyro,
ja też podejrzewam, że jest jakiś pułap „medycyny za darmo”.
Badania nad nowymi lekami nie dość, że czasochłonne i ciągną się latami, są cholernie drogie. Forsa, którą przeznacza się na zbrojenia powinna być przeznaczona na badania, o których wyżej. No ale równowaga musi być zachowana w naturze, prawda? Przemysł zbrojeniowy to bardzo lukratywny przemysł. A rozmaite wojny pomagają zachować równowagę, jeśli chodzi o populację.
Żeby nas czasem za dużo nie było. Wybijają nas choroby i wybijamy się nawzajem. Zgorzkniała jestem dzisiaj, leje deszcz i w ogóle jest ponuro.
Danuśce NAJLEPSZEGO! Toast w stosownej porze 🙂
No właśnie, Pyro 🙁
Kocie Mordechaju,
proszę o Twoją opinię w sprawie przycinania kotom pazurków. Czy to MUSI się robić? Mrusia nienawidzi tego procederu, a Jerzor jest tak podrapany po ostatnim podejściu do przycinania, że strach patrzeć na jego klatę.
Mrusia nie ma zwyczaju drapać kanap, dywanów nie mamy ani zasłon do podłogi (zasłon nie mamy w ogóle, co tu gadać, tylko te w sypialni), więc moim zdaniem – po co to przycinanie? Ma swoje drapaczki i od czasu do czasu się na nie rzuca i robi swoje. Dodam, że przycinanie odbyło się zgodnie z zaleceniem, nie więcej niż 2 mm pazurka.
Ja bym nie obcinała – w domu za mojego dziecięctwa i młodości były koty i nikt im pazurków nie przycinał. Proszę o wypowiedź nie tylko Kota Mordechaja, ale wszystkich, którzy personelują kotom
Jerzor jest podrapany nie tylko z okazji przycinania pazurków, Mrusia nie znosi nadmiernego przytulaństwa. A ten ją niestety, kocha. Trudno, niech cierpi, miłość tego wymaga!
„Cierpienia starego Jerzora” 🙂
alicjo , masz domowego kota-obcinać ! ! http://www.vetopedia.pl/article20-1-Obcinanie_kocich_pazurow.html
Danuśko,
urodzinowo życzę Ci wielu powodów do radości, niech każdy Twój dzień będzie wart uśmiechu i zapamiętania 🙂
Koty i pazury
Koty przebywające na zewnątrz same dbają o swoje pazury tj. ścierają je do pasującej długości. Kotom żyjącym w domu i mało aktywnym (głównie starym) stale rosnące pazury zakrzywiają się i mogą wrosnąć w opuszki, co jest bardzo bolesne. Poza tym zahaczają się o różne koce, swetry czy dywany, a to grozi wyrwaniem pazura.
Jeśli kot sam szlifuje pazurki, to wystarczy je sprawdzać i ewentualnie lekko przycinać pod właściwym kątem
Nasz średni kot nawet się nie bronił przed tą procedurą, najmłodszemu jeszcze nie przycinaliśmy, choć ma już 12 lat, ale często bywa na dworze, poza tym ma swoją deskę, na której się wyżywa zawsze po obiedzie 😉
Największą uwagę trzeba zwracać na pazury na „kciukach”, bo te najczęściej się zakrzywiają i są bardzo mocne.
U mnie wieczór po pięknym dniu w górach (parę grzybków i trochę jagód oraz długa wędrówka), jutro ma być też ładnie.
We wsi same atrakcje. Najpierw ferrari, teraz porsche. Wczoraj koło poczty trafiłam na paradę ponad setki traktorów tej marki. Prawie wszystkie czerwone, dwa zielone i jeden pomarańczowy. Przyjechały z różnych krajów 🙂
Z blogu Boboka, wiersz zamieszczony przez Helenę .
http://lcweb2.loc.gov/cgi-bin/ampage?collId=gdc3&fileName=scd0001_20020611001wapage.db&recNum=385
Jerzy Ficowski
Spis abonentow sieci telefonów miasta stołecznego Warszawy na rok 1938/39
Po nagłej przeprowadzce dokładnych adresów
do onomastyki ogólnej
numery powróciły do abstrakcji liczb
i ciało słowem sie stało
w Herbarzu Abonentów
Oto wybrańcy uwierzytelnieni
którzy sa Nikim na ulicach Żadnych
a one jeszcze bywaja tak ścisle
że możnaby na oślep
przejść na drugą stronę
do tej budki z pestkami i chlebowym kwasem
Przeszli na drugą stronę
i poniewczasie stoją
w kolejkach drukowanych liter
i wszystko jest w porzadku
alfabetycznym
na listach nieobecności
I wywołuje ich głuchy telefon
i dzwoni w czarnych miejscach jego pusty dzwon
tych których niegdyś przyłapano
na gorącym uczynku
życia.
Danusiu – Wszystkiego najlepszego!!! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=bd3Yu-ImZk0
http://lcweb2.loc.gov/cgi-bin/ampage?collId=gdc3&fileName=scd0001_20020611001wapage.db&recNum=52
Alicjo, nie musisz jesli Mrusia sama sobie radzi drapiac kanapy, fotele i scratching post. Z moja Stara mialem przed laty powazna pogawedke w tej sprawie i zapowiedzialem, ze dokonam powaznych szkod na jej watpliwej urodzie jesli sie bedzie pchala do mnie z cazkami do pazurkow.
Od czasu do czasu powoinnas sprawdzac czy jakis za dlugi pazur nie wrasta w opuszki palcow, co sie moze zdarzyc. Takze na tylnych lapach.
Nasze opbcazki od lat rdzewoieja w skrzynce z narzedziami tortur, ale za kazdym razem gdy Stara taszczy mnie do tego $%>*&? weterynarza, prosi go o obciecie. On to robi tak sprawnie i szybko, ze ani razu nie udalo mi sie jeszcze poharatac mu jego mordy przebrzydlej.
Jesli obejrzysz podstawke scratching post, to znajdzoesz na niej sporo lusek z pazurkow. Scratching post powoinien byc owiniety gesto sznurem, te owiniene okladzina sa czesto za slabe na stepianie pazurow.
Koty spedzajace troche czasu na zewnatrz, maja do drapania drzewa, chodniki etc. Drzewa majbardzoej lubimy. Sa solidnie zbudowane.
Pozdrawiam
Lajza z Nemo. Ona ma racje z ttm wysoko umieszczonym pazurem.
Swing of change: https://www.youtube.com/watch?v=5fXenaGc8e4
Danuśka wypiliśmy Twoje zdrowie białym winem w opisywanym już przeze mnie Casa Krike przy okazji zjadanego tam smacznego obiadu. Jeszcze raz Sto Lat!
Senkju za rady Kota i Nemo – ja nie chcę jej stresować, będę zwracać uwagę na pazurki i ingerować wtedy, kiedy się coś dzieje.
Ma te swoje skrobaczki w ilościach i nie wyżywa się pazurkami na kanapach i fotelach. Se Kocie obejrzyj, ile ona ma scratching post – prezent od Młodych, którzy wyjeżdżali na Zachód i uznali, że skoro mamy kota, to nam zostawią, a dla swojej arystokracji zakupią nowe. I bardzo dobrze!
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9337.JPG
Poza tym ma takie normalne „wycieraczki – ścieraczki” na podłodze i czasami tam szaleje.
Dostałyśmy dzisiaj w prezencie małą )ok 250 ml) butelkę nalewki „łzy pasikonika” Wiem, że tam jest miód i ziele ruty; jest dość słodka i musi być bardzo zimna. Chyba już „ostygła” – zdrowie Danuśki
Pomyłka – tych łez jest „setka”; rozlałam w dwie koniakowki.
Rzeczywiście: bardzo słodka i bardzo ziołowa. Zimną da się wypić malutkimi łyczkami. To taki likier, jaki podawano po posiu na koniec polowania (najpierw siwucha i bigos, potem inne specjały, a na koniec kusztyczek likieru ziołowego.
errata – po posiłku
nie wiem dlaczego nie odbijam wszystkich liter. Pewnie nierówny nacisk na klawiaturę.
Alicjo!
W sprawie kocicy.
Pisalas ze w twojej bliskosci wycieli drzewa .
Moze zostal im pieniek 25 cm srednicy i 60 cm. wysoki ,postawisz w rogu
przedpokoju i Mrusia bedzie wiedziala dlaczego on tam stoi . Troche
nasmieci , ale jak sie jest personelem trza wykonywac ,jak Ty mowisz.
Mrusia ma przepiekny PALAC. Stara nam z Bratem nigdy takiego nie kupila, bo dla niej wystroj wnetrza jest najwazniejszy, a nie zdrowotne pomoce dla Kota. No i weza ma w kieszeni. bo takie konstrukcje sa rzekomi bardzo drogie.
Mrusiowy jest , jak widze , malo jeszcze uzywana, bo nasze scratching posts ( w liczbie dwu) sa strasznie wylysiale od spodu. I malo estetyczne przez to. Ale to jej akurat nie przszkadza, Najwazniejsze aby byly malo widoczne na salonach 👿
Nie pamietam kiedy ostatni raz pozalowala sobie na buty czy torebke. Ale nie porzadny scratching post z pokojem i platfprma.
Danuśka – wszystkiego najlepszego ! 🙂
Ponieważ już za chwilę nadejdzie jesień, zakupiłam dwie duże dynie – dla ozdoby i przyjemności patrzenia na nie. Stoją sobie na świeżym powietrzu, a w domu mam jeszcze małą dynię Hokkaido. Zupy dyniowej nie gotuję, ale na blogu jest sporo jej zwolenników.
Zrobiłam 3 słoiczki grzybów marynowanych z szyszkami. Należy je jeść nie wcześniej niż po upływie 3 miesięcy, żeby dać czas na przeniknięcie sosnowych aromatów.
ALICJO!
Znajoma mi o tych zdarzeniach opowiadała, miejsce właśnie Kanada
http://www.itvl.pl/news/kanada-3500-pacjentow-onkologii-ze-zla-diagnoza
Danuśka,
kolejnych lat w zdrowiu i uśmiechu
Kocie Mordechaju,
my byśmy nawet nie wpadli na to, że takie kocie pałace są, gdybyśmy nie widzieli czegoś takiego u Młodych (służył ich kotom).
Mrusia dostała to w prezencie, to wzielim, a ona długo podchodziła do tego „jak kot do jeża”, nie przymierzając. Myślę, że czuła zapach kotów Młodych i dlatego nie chciała tam przesiadywać czy spać. Teraz się przyzwyczaiła, ja często zresztą odkurzam ten pałac, jak na personel przystało.
Pałac kosztuje ok.500$ – ja też mam węża w kieszeni, ale skoro darowane, to czemu nie 🙂
No i co dla takiej Starej 500 dolarow? Potockiemu kurcze zdechlo!
Na siebie wydalaby bez namyslu. Tylko Kotu zaluje 👿
Danuśko – My, mieszkańcy Ameryki Północnej uśmiechamy się do Ciebie tak, jak Ty do nas. Uśmiech za uśmiech.
Z wdzięcznością
Apacze
Kevin Costner
ja 🙂
Za godzinę z hakiem urodziny Sławka.
Sławku – Pstrągów z powidłami, wszystkiego w naszym systemie słonecznym i poza.
Kto chce wojen, kto chce być katem, a kto chorym pomagać bo jedno przeczy drugiemu. Drogie Panie – dobrze to sobie przemyślcie.
Placku –
„Kiedy przyjdą podpalić dom….
Żeby nie trzeba stawać u drzwi, ;epiej uciąć wraże łby póki daleko od naszych granic (np w Nairobi, Ghazmi, Islamabadzie). Taniej, higieniczniej,bezpieczniej.
Marzeno,
często tak bywa, że żeby przykryć własne niedociągnięcia, podpieramy się czyimiś wpadkami. Nie słyszałam o tym „skandalu”, być może akurat wtedy mnie w Kanadzie nie było. Nigdzie nie jest idealnie.
Placku,
wojny to domena mężczyzn. Przemyśl sobie.
„Tym mnie karmią…ale deser zajadam najpierw, niech personel zajmie się rozbieraniem tych tam ze skorup, szkoda moich pazurów na takie rzeczy!”
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9344.JPG
Pyro – Twoja metoda nie zdała egzaminu w czasie krucjat, może nadszedł już czas by popracować nad samą nienawiścią. Wszędzie.
Alicjo – Wojny to „odcinanie łbów” i kobiety coraz częściej biorą w tym udział, poza tym to nie na temat. Chodziło mi o to, że dopatrzyłaś się w wojnach czegoś korzystnego, za naturalną i korzystną dla ludzkości kolej rzeczy. Niech giną miliony by dla reszty koszty leczenia były „za darmo”.
Słyszałem, że smakosz to łagodna istota. Myślę, że to jest jedynie marzenie osób która wierzą w siłę miłości – agape.
Gospodarz schronił się na wsi, a ja chciałbym choćby tutaj odetchnąć.
Dzień dobry.
Placku – wszelkie stworzenia wyznające agape są bezpieczne jedynie w otoczeniu sobie podobnych. Świat nie jest idealny i nie jest bezpieczny. W jednym masz rację bezwzględną – ten blog powinien być oazą życzliwości i tego punktu widzenia przepraszam za krwiożerczy wtręt. Jeżeli cokolwiek mnie tłumaczy, to fakt, że ja pamiętam wojnę. Autentyczną i bliską.
Witam, http://www.youtube.com/watch?v=DBFPtICPvDE
Dzien dobry.Milej niedzieli.
Pierwszy dzien jesieni i u nas gesta mgla.
W wielu miasteczkach festyny, obiad pewnie bedzie
na ryneczku , lub cos innego do przegryzienia.
Obiad? Pieczeń wieprzowa z resztką kurek,mizeria, ziemniaki, placek ze śliwkami.
Danusiu,
spóźnione, ale tym serdeczniejsze życzenia urodzinowe!
Chciałem jeszcze wczoraj, ale nie doczytałem do końca, bo doszły inne sprawy.
Nie doczytałem i teraz, bo inne sprawy wysuwają się na pierwszy plan, więc do wieczora!
Na obiad krolik z kasza gryczana. U mnie jest mgla, ale jest cieplo.
Pyro – Przemyślałaś, zrozumiałaś, a ja jestem Ci za to bardzo wdzięczny i liczę na to, że gdy ja stracę cierpliwość i zacznę sięgać za kaburę pistoletu, Ty uczynisz to samo dla mnie.
Nie jestem naiwny i dobrze pamiętam co spotkało wyznawcę agape, Martin Luther Kinga, ale głęboko wierzę, że dobro jednak zwycięży. Tak wybrałem Pyro, a nie było to wcale łatwe.
Dzien dobry,
Placek pamieta o urodzinach Slawka wiec dolaczam sie do najlepszych dla niego zyczen w nadziei, ze nas podczytuje. Samych udanych polowow 🙂
Jest slonecznie ale rano bylo tylko 10°. Zbieram ostatnie wegierki, ktore w tym roku bardzo obrodzily. Czesc zamrazam, czesc smaze, daje znajomym i upieke ciasto z przepisu Pyry sprzed kilku dni. Milej niedzieli 🙂
Alino, zazdroszcze Ci wegierek. U mnie nic. Bylo troche na targu, ale cena zaporowa. Lubie powidla, ale bez przesady. Bede dalej jadla dzem kupiony w sklepie z gorzkich pomaranczy i wisni.
Powiem to najdelikatniej, jak można: Sławek nie ma radosnych urodzin i radosnego pobytu we Wrocku. Musiał przyjechać w smutnej potrzebie.
Kocham Sławka – jest to jeden z najlepszych ludzi, jakich znam i Jego Rodzice mogą być dumni z syna. Mama z pewnością była dumna, Sławku.
Uściski urodzinowe dla Sławka!
Na śniadanie zajadam moje ostatnie węgierki, niestety, w sklepie już nie ma, miałam nalewkować, ale…zjadłam 🙁
Wsadzę jedną pestkę do doniczki i zobaczę, co się będzie działo.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9345.JPG
Pyro,
tylko nie we „Wrocku”! Ja byłam w Poznaniu, nie w „Pozku”! Jak mnie te skróty denerwują, są lekceważące.
Sławkowi kondolencje, bardzo przykre urodziny, ale i przez to trzeba przejść. Uściski serdeczne załączam.
Alicjo – tak mówi Sławek. Ja na codzień nie.
Slawku, przyjmij najserdeczniejsze wyrazy sympatii.
Elap, drzewko jest mlode, w ubieglym roku bylo bardzo malo owocu a w tym, zatrzesienie 🙂 Gdybys byla blizej, chetnie bym Ci podrzucila. Jablek tez jest duzo, stara mala jablonka, bardzo duze owoce, lekko kwaskowe, nie wiem, jaka to odmiana. Nie sa pryskane i wiekszosc jest zdrowych. Usmazylam razem jablka i wegierki, smaczne polaczenie.
Ludziska , co sie dzisiaj dzieje ,pora obiadu ,Pyra obcina glowy
Placek lata z pistoletam , jeszcze w dodatku jest niedziela.
I jeszcze tragedia Slawka.
A dla nas nie bylo miejsca w namiocie aby zjesc kawalek kielbasy i frytki.
Moze sie uspokoi troche ,to pogadamy co to bylo. Jakas agresja na blogu.
60 km. w ta i zurik a obiad trzeba bylo zjesc w domu.
Germania felix.
To co spędza może sen polskiemu wyborcy, wiedząc kogo ma i będzie jeszcze miał jakiś czas jeszcze za premiera, mnie uspokaja. Spełniając dziś swój obywatelski obowiązek, wiedziałem, wrzucając do urny kartkę, ile mogę zmienić na fakcie, że kanclerzem pozostanie pani Merkel. Nic – i to mnie jakoś uspokaja.
Spokojnie też nie oglądam w telewizji przebiegu wyścigu formuły 1, bo wiem kto wygra i nie martwię się zanadto. Nie martwię się też faktem (smutnym poniekąd), że nadal mam niedoczytane. Trudno, zrobi się potem, bo teraz czytam drukowane. A te można czytać też leżąc, podleczając schorowane kolano.
No cóż, z wiekiem niektórzy ludzie stają się infantylni. Stąd te: „Wrocki”, „kompy”.
Jeżeli na dodatek praktykom takim oddaje się osoba mająca o sobie baaaardzo wielkie mniemanie, a wiek młodzieżowy pamiętająca z ledwością, to… a dopowiedzcie sobie sami, koteczki.
Kochani-bardzo serdecznie dziękuję za pamięć,za życzenia i za toasty 🙂
My wznosiliśmy toasty na włościach,w świetle księżyca,który świecił wspaniale,
bo teraz pełnia.Miło bardzo,że do nas dołączył 🙂
Wiewiórki biegają,jak zwariowane,taszcząc dzielnie orzechy i zakopując je w różnych dziwnych miejscach.Ludziska biegają po lesie i taszczą koszyki z grzybami.Szkoda tylko,że zostawiają po sobie kolejne kilogramy śmieci.Po zakończeniu sezonu grzybowego dzieci z miejscowej szkoły będą zapewne taszczyć worki pełne śmieci w ramach akcji sprzątania lasu.
U naszej nadbużańskiej pani fryzjerki klientki defilują jedna za drugą.Sezon na wesela w pełni i tak będzie do końca października.Tutejsze specjalistki od fryzur i od makijażu
będą zatem nadal uwijać się,jak w ukropie.Właściciel okolicznego domu weselnego zaciera ręce i kto,wie czy nie zainwestuje w kolejny dom bankietowy.
Ile to się człowiek nie dowie na mazowieckiej wsi w ciągu niecałych dwóch dni !
Sławka ściskamy wraz z Osobistym Wędkarzem bardzo ciepło i serdecznie.
Nadal owocują maliny,a pod 26 tują wyrosła kania-sztuk jeden.
W ramach urodzin otrzymałam ją w prezencie i usmażę ją dzisiaj na kolację.
Osobisty Wędkarz pozostał na włościach i jutro wybiera się oczywiście na ryby.
Na wczorajszą kolację jedliśmy natomiast żeberka duszone w miodzie,musztardzie
oraz w… jarzębiaku.One,te żeberka poleżakowały sobie najpierw w tych wszystkich, właśnie wymienionych ingrediencjach,a potem powolutku pyrkały i pachniały w całym
domu.Zjazdowy jarzębiak bardzo dobrze sprawdził się w tej nowej i nieoczekiwanej dla siebie roli 😉
Sławku – uściski
Ta piosenka jakoś tak… https://www.youtube.com/watch?v=l6RNkQs7Tjc
Tam bodajże były dwa albo trzy jarzębiaki – jak z dużej butli, to pyrowy.
Danuśko, wszystkiego najlepszego! 🙂
Sławku – trzymaj się mocno!
Sławku, wszystkiego najlepszego! 🙂
Siara i beka…
jak Pyra ma o sobie wysokie mniemanie, to ja jestem japońską księżniczką.
Otworzyłam wiadomości, a trzeba było nie. Nadal dramat w Nairobi. Zginęło tyle ludzi…między innymi młoda, 29-letnia dyplomatka kanadyjska i ktoś jeszcze z Kanady, którego danych nie podano.
Wszystkich żal, a najgorsze, że to nie koniec, napastnicy wybrali świetne miejsce na przetrwanie przez jakiś czas (supermarket – jedzenie i picie jest!), no i mają zakładników, tarczę ochronną.
Za wojny na górach władzy i polityki zawsze płacą ci na dole.
I doczytałem, i z przykrością czytam, że Sławkowi się należy. Było jednak przedtem przeczytać.
Sławku, wiem że mocny jesteś.
Zapewniam, jestem z Tobą.
Sławku, ściskam urodzinowo.
Henryku – Nie latam, nawet w dni powszednie, nie posiadam nawet finki, ale czuję się bardziej bezpiecznie wiedząc, że Ty czuwasz nad pokojem na tym blogu 🙂
A cappello – Przebieżyłem popijając niegazowaną „Kroplą Beskidu” i poczułem się o 30 lat lepiej – dziękuję 🙂
Czy Nirrod nie mieszka obecnie w Kenii? Pamiętam, że planowała przeprowadzkę z Ugandy. Mam nadzieję, że jej rodzina jest bezpieczna.
Pyro-tak,owszem były 🙂 Ja użyłam jarzębiaku z wielkiej butli.Dzięki raz jeszcze !
Placku!
Dziekuje za uznanie.Moze bede takie male ,,onz´´
Asiu, może nie jest tak źle z Nirrod.
U mnie wszystko było do przewidzenia. Nadal mam Merkel, a Vettel i tak znowu wygrał.
Placku,
a nóż kuchenny zaposiadywasz? Bądź co bądź blog kulinarny, odpowiednie oprzyrządowanie należy mieć 🙄
Henryku,
nie chcesz być oenzetem, nawet małym. Ta organizacja miała szczytne cele i na tym się skończyło. Ale jest organizacja i ciepłe posadki. Jak dla mnie – porażka, ale nic lepszego nie ma. ONZ czy nie, ludzie i tak będą się nawzajem wyrzynać, a inni bedą udawać, że te pożary gaszą. Idę się napić wina za zdrowie Sławka i wspieram go myślami.
Operacje pokojowe ONZ (cytuję za Wiki):
1950-1953, Korea ? utrzymanie podziału Półwyspu Koreańskiego, zahamowanie ekspansji komunizmu
1960-1964, Kongo (dziś Demokratyczna Republika Konga) ? interwencja ONZ doprowadziła do utrzymania niepodległości kraju i jego integralności terytorialnej; w efekcie wyniosła do władzy prezydenta Mobutu Sese Seko
od 1964 roku, Cypr ? stacjonują siły pokojowe, którym nie udało się zapobiec podziałowi wyspy po interwencji Turcji
od 1967 roku, Bliski Wschód, obserwacja konfliktu palestyńsko-izraelskiego, stała obecność kontyngentu ONZ w tym regionie, m.in. na Wzgórzach Golan i w Strefie Gazy
1990-1991, Zatoka Perska ? mandat ONZ dla sił brytyjsko-amerykańskich, które wyzwoliły Kuwejt, po zajęciu państwa przez siły irackie (operacja Pustynna Burza)
1992-1994, Somalia ? zakończona porażką operacja Przywrócić Nadzieję, która miała skłonić do rozbrojenia walczące strony i zabezpieczyć dostawy z pomocą humanitarną skończyła się tragiczną misją sił specjalnych ? Operacją w Mogadiszu (udział głównie wojsk amerykańskich)
1992-1993, Kambodża ? największa operacja pokojowa ONZ, zakończona demokratyzacją kraju
1992-1995, była Jugosławia ? siły ONZ UNPROFOR miały zaprowadzić pokój w dawnych republikach związkowych Jugosławii, poniosły fiasko i zostały zastąpione przez siły NATO ? IFOR
1993-1996, Rwanda ? siły ONZ UNAMIR miały monitorować układ pokojowy, który zawarły dwie największe grupy etniczne zamieszkujące Rwandę ? Hutu i Tutsi. Uznawana jest za największą porażkę ONZ[potrzebne źródło]. Masakra ok. 800 tys. ludzi odbywała się na oczach żołnierzy sił pokojowych (zob. Ludobójstwo w Rwandzie).
Na obiad halibut smażony najprościej (dyżurne, otoczka z mąki, na patelnię i gorący olej). Do tego ziemniaki, dla mnie mizeria, kapusta kiszona z marchewką dla Jerzora na życzenie. Wino do popicia, u nas zawsze czerwone, mimo że ryby i drób nie bardzo (podobno) z czerwonym się kojarzą. Nam się kojarzą 🙂
Alicjo,
podziwiam, że miałaś odwagę wyliczyć – podziwiam przede wszystkim Twoją pracowitość – i co?
Łatwo zapytać.
Wrócę do łatwiejszych tematów, kocich, bo te też były.
Nasza kotka, po prawie kwartalnej nieobecności w domu sprawia wrażenie, że to tam „na zewnątrz” zupełnie ją nie interesuje. Najpierw uważaliśmy, kiedy otwieramy drzwi na balkon, ale teraz nie ma powodu tych drzwi pilnować. Wprost przeciwnie, moje łoże okupuje permanentnie i bierze za złe, kiedy ja chcę sie położyć, a już zwłaszcza, kiedy bez przerwy zmieniam pozycję schorzałej nogi.
A pazury? Gdy słyszę kotkę jak stąpa po laminacie to czas dla mnie, by obejżeć sobie jej pazury, a zamotania pazurków w swetrze to znak, że trzeba zadziałać.
A cappello-dziękuję za życzenia 🙂
Alicjo – W kuchni tak, i tylko w kuchni, przy stole, na ulicy, w centrum handlowym, restauracji nie.
Co do ONZ-tu podzielam Twe zdanie (podobnie jak opinię o tych na górze którzy nas na siebie napuszczają poprzez manipulacje, ale myślę, że Henryk użył przenośni mając na myśli agapę 🙂
Była u nas moja najmłodsza prawnuczka, Nadia i jej starszy o 8 lat brat, Igor, z rodzicami rzecz jasna. Panienka chyba owinęła sobie całą rodzinę wokół palca i dla mnie to dość niepokojąco wygląda. Maluda jest uroczą blondyneczką, uśmiechniętą i całą w umizgach, póki uwaga wszystkich jest na niej ześrodkowana. W innym wypadku rozdziera się protestem potężnym z niezłą dozą złości. Natychmiast mama albo tata biorąś na ręce, brat przemawia czule i dziewoja uspakaja się błyskawicznie. Podejrzewam, że za następny kwartał kiedy ciałka jej przybędzie i noszenie już takiej frajdy nie będzie sprawiało, będzie to już mocno rozpuszczony dzieciaczek. Nie chcą wierzyć.
Alicjo ,Placku !
Podzielam Wasze zdanie o ONZ.
Czytam o tej organizacji wszystko od lat.
Ale jesli nie ONZ to kto U-S-A . F Rosyjska.
Pyro !
Ciesz sie tym malenstwem , mlodzi dadza sobie rade.
Przybedzie im kondycji od noszenia .
Henryku – ja się cieszę – w końcu nie ja ją będę nosiła. A dzieciaczek rzeczywiście uroczy.
Pepegorze!
Mieszkam 15 km od granicy Niemiec juz 24 lata.
Robie tam zakupy raz w tygodniu.( taniej) .
Widze jak ten kraj sie zmienia.
Jakie jest Twoje zdanie o p. Merkel.
Nie musisz odpowiadac , gdy sa jakies opory.
To tak na marginesie dzisiejszych wyborow.
Pyro !
Wiem jak to jest , mamy tez tylko jedna prawnuczke.
Ja tez nie bede nosil bo za daleko.
Pepegor,
ja to wrzuciłam z gazety, taka pracowita to ja nie jestem, o nie!
Jestem coraz bardziej i bardziej na emeryturze, bardzo zresztą zasłużonej.
Jerzor miał etat w pracy, a ja miałam etatów pięć. On po pracy na etacie przyjeżdżał do domu, zjadał obiad (o masz, jakimś cudem się ten obiad na stole…) i udawał się do swoich zajęć, a ja udawałam się mniej więcej o drugiej nad ranem na spoczynek.
Nikt mnie nie zmuszał, zaznaczam. Po prostu jak już wszyscy sobie poszli, dobrze mi się pracowało.
Alicjo!
To wszyscy pracowici tak sa doswiadczani.
Praca ich lubi.
Henryku, jesteś kimś, co na reszcie się do mnie odniósł – dziękuję. Nie mam tego tu tak często. Dziękuję! Mam czasem wrażenie, a właciwie przeważnie, że piszę w próżnię.
Słuchaj, z tą Merkel mam już teraz tak, jak z jej politycznym ojcem, Helmutem Kohlem. Był on kanclerzem przez 16 lat. Wiele za długo dla mnie. „Wysiedział” tyle, że trudno wyliczyć, aczkolwiek przyznam, że kiedy trzeba było zadziałać (1989-90) okazał się bardzo rączy i wyzbył się Armii Czerwonej za jedyne 12 Mrd. marek.
Merkel musi działać w znacznie trudniejszych warunkach. Ona działa w warunkach, które już właściwie nikt nie pojmuje. Ona działa na polu np: Zginie euro, zginie Europa. Dawno już w to wątpię, ale nie ja jestem kanclerzem. Kto to wie. Pomału myślę: Niech idzie to euro do d… i zobaczymy. Nie uważam, aby mozna dłużej w tą dziurę wrzucać bez przerwy następne wiązki miliardów.
Tak w tej chwili.
Pepegorze,
czuję się urażona, ja się odniosłam, i niejeden raz, nie tylko dzisiaj. No wiesz co?!
Idę do kącika zapłakać 🙁
Henryk47,
„ta” praca była kiedyś moją pasją, dlatego wysiadywałam do długo, długo w noc.
Tych innych szczerze nie znosiłam, a i tak do „tych pór” wykonuję, bo ktoś musi gotować, prać, sprzątać i ogarniać domowy całokształt.
Alicjo, wiesz – jesteś moją wielbicielką, a ja Twoim ulubieńcem!
Pepe – jesteś straszny efekciarz. Za każdym razem ktoś się do Twoich wpisów odnosi, a jeżeli piszesz późnym wieczorem, to już wielu komentatorów na blogu nie ma. Traktujemy Twój wpis często jako podsumowanie albo przyczynek – w zależności od tematu i dyskusji.
Ja też jestem zadowolona ze zwycięstwa p. Markel – jest spokojna, przewidywalna, dba o stabilizację strefowo – regionalną. Jak na szefową rządu dużego sąsiada, jest dla mnie alternatywą korzystną.
Pepegor 🙂
Ty mnie wielbisz, a ja Ciebie ulubiewam. Pozdrowienia dla LP!
Od Jerzora także zarówno, a nawet zwłaszcza dla LP.
Pepegorze !
Nie piszesz w pröznie, zawsze czytam twoje posty , inni blogowicze tez ,mysle
ze z zainteresowaniem.
Mam teraz bardziej realny poglad czlowieka ktory tam siedzi od lat.
Interesuje mnie ta sytuacja bo gospodarki Niemiec i Austri to jak jedden organizm.
Dzieki!!!!
A propos Angeli – ja tak z boku sobie kombinuję, ale wydaje mi się, że to jest bardzo dobra gospodyni wśród polityków. Zajmuje się gospodarką, psiakrew, gospodarką, a nie gwiazdorstwem na firmamencie politycznym.
Uważam, że więcej kobiet w rządzie, i tych na najwyższych stołkach, a będzie działo się lepiej. My kobiety myślimy pragmatycznie.
Zaczyna sie nowy tydzien , nowa pora roku .
Duzo sily dla wszystkich blogowiczow.
Dobrej nocy.
Dobrej nocy.
Rządy powinny się składać wyłącznie z kobiet, a wtedy na całym świecie zapanuje pokój, tak jak na tym blogu 🙂
Z Angelą Merkel nie jestem na Ty, ale przepowiadam rychły powrót marki, rozpad UE i kolejny wybuch gorących uczuć w stosunku do Polaków. Wpisy Pepegora czytam z ogromną ciekawością, a nie komentuję bo i tak każdym swym wpisem życiem ryzykuję 🙂
Łoczywiście, Placku – kobiety do żądzy!
O przeprzaszam, do rządów! Na tym blogu panuje pokój, względny, ale panuje.
Zobaczymy, jak się spełnią Twoje przepowiednie względem. Czarnowidzem jesteś, ja pesymistką, ale z nadzieją na lepsze, a nawet lepsiejsze. Idę doczytać, dobranoc!
„Mówił też o potrzebie rewitalizacji Pragi, pl Defilad, ożywieniu brzegów Wisły.”
Czepiam się. „Ożywiene” to to samo, co „rewitalizacja”, ale to drugie brzmi lepiej. Nic z tego nie wynika poza tym, że tak zwany dziennikarz nie wie, o czym pisze.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14649063,Kaczynski__Warszawa_musi_miec_nowe_wladze__Idzmy_razem_.html#BoxWiadTxt