Horror w winnicy
W najnowszym wydaniu (czerwiec-lipiec) „Czasu wina” znalazłem artykuł, który czytałem z wypiekami na twarzy. I zrozumiałem, że autor – Wojciech Gogoliński podczas zbierania materiału do relacji przeżył istny horror. Oto fragment tego pasjonującego tekstu:
?Moja prywatna przygoda z winem koszernym rozpoczęła się trzeciego dnia po przylocie do Izraela. Niemal tragicznie. W butikowej wytwórni Ramat Arad na skraju Pustyni Judzkiej i Negewu chciałem po prostu odczytać nazwę producenta na beczce i z wyciągniętym palcem zbliżyłem się do pierwszego z brzegu dębowego zbiornika. W tym momencie w moim kierunku ruszył ubrany w chałat, tałes i białe skarpetki ortodoksyjny pracownik winiarni, z wyraźnym zamiarem złapania mnie za rękę. Stanąłem jak wryty. Po kilku sekundach pracownicy wytwórni wyjaśnili mi, że gdybym dotknął beczki, cala jej zawartość – czyli 225 litrów – zostałaby wylana. Wino przestałoby być koszerne.
Przez następny tydzień, zwiedzając kilkadziesiąt winiarni, nigdy do tego nie przywykłem, choć – co oczywiste – pilnie się do tego stosowałem. Skóra mi cierpła z przerażenia na myśl, że mogę się niechcący otrzeć o 30-hektolitrowy zbiornik z winem, nadepnąć na wąż do przetaczania wina czy choćby spróbować winogrona, które właśnie zjechały z pola do tłoczni.
Najbardziej zaskoczony byłem stylem pracy tutejszych winemakerów. W kraju, w którym ogromna większość jest laicka, nie ma i ortodoksyjnych wytwórców. Nie ma także żadnej poważnej szkoły winiarskiej czy enologicznej. Wszyscy winemakerzy, w mniejszym lub większym stopniu, szczycą się zagranicznymi dyplomami oraz praktykami w pozaizraelskich wytwórniach win koszernych (głównie francuskich i amerykańskich). Są jednak świeccy. Więc im też nie wolno zbliżać się do beczek. Winemakerzy pracują więc bezdotykowo. W wytwórniach zatrudnia się wierzących Żydów. Wyglądają, jakby się właśnie przechadzali ul. Szeroką w przedwojennym Krakowie. Jednak to oni sprawują pieczę nad całą winiarnią i to prawdopodobnie oni odpowiadają prawnie i kto wie, czy nie finansowo, za każdy „kawałek” wina powstający w danej firmie. Dlatego choć do winiarni przypisany jest jeden rabin-winiarz, to nie było takiego momentu, by nie towarzyszył mi krok w krok. Mało tego – to oni mają klucze do winiarni i nie ma takiej możliwości, by wszedł tam nawet właściciel bez ich asysty.
Kiedy potrzebna jest próbka wina – ortodoks nalewa ją ze zbiornika lub beczki i przynosi enologowi do analizy lub degustacji. Taka próbka, rzecz jasna, nigdy już nie wraca do zbiornika. Przestaje być koszerna.
Nowe wino objawia się wytwórcy dopiero w zakorkowanej butelce – wtedy jest już bezpieczne z punktu widzenia religijnego. Przed przyjęciem do pracy rabini zdają specjalny egzamin z prawa talmudycznego i kaszrutu.
Istnieje też grupa najbardziej ortodoksyjnych Żydów, dla których żadne świadectwa koszerności czy ukoszerniania nie wystarczają. Sami kupują winogrona, zanoszą je do domu, tłoczą i fermentują w gąsiorkach. Butelko jeszcze dodatkowo butelki pasteryzują.”
Gdy teraz będę pił wino izraelskie zawsze będę zastanawiał się kto tam palcem pukał w beczkę. Zwłaszcza gdy wino będzie doskonałe. A są takie.
Komentarze
Dzień dobry.
Niezbadane są ścieżki poznania. Zawsze, wszelkie zakazy i nakazy religijne tyczące życia ludzkiego w najszerszym znaczeniu, gdzieś, u podstaw mają rys racjonalnego doświadczenia. Po setkach, czy tysiącach lat, to racjonalne jądro przestaje być ważne – wyprzedza go rytuał, obyczaj,strażnicy obyczaju. W końcu współczesne reżimy technologiczne też wymagają ścisłych procedur, a nie mają tego mistycyzmu. Niech tam sobie produkują wina, wódki i bajgle koszerne, jeżeli jest im to z jakichś przyczyn potrzebne.
Od dzisiaj zaczyna się octava Bożego Ciała, więc tradycyjnie okres złej pogody. O dobrej pogodzie już zapomnieliśmy.
Pyro,
nie kracz 🙄 Od jutra w Poznaniu nie będzie ani chmurki 😎
Nemo – dzięki, właśnie pojaśniało. Nadal pełne zachmurzenie ale wysoka podstawa chmur i chyba trochę ciensza warstwa. Bardzo chłodno.
Pyro, jakie chłodno 😯 U nas chmurnie, ale znacznie cieplej niż wczoraj.
Haneczko – kiblujesz? Do niedzieli włącznie?
u nas cały czas ciepło choć chmurno .. dlatego takie burze były … odparliśmy zimne powietrze i przez 3 dni będzie lato ..:)
Cos nowego, dotychczas slyszalem tylko o dziewicach z odzysku. Okazuje sie, ze sa nowet malo uzywane. Pomyslalem tylko. Stary a glupi.
Pan Lulek
Horror? 😯 Gdyby pod kadzią z winem była bomba, to by był horror, a tak to jest tylko nieprzygotowany dziennikarz 🙄
U nas dla odmiany nie tak znowu źle. Rano co prawda potężna mgła spowodowała zakłócenia w porcie lotniczym, ale już po kilku godzinach wszystko wróciło do normy.
Wyszło słońce i od razu poweselał cały świat.
Z tym koszernym jedzeniem i płynami wszelkiej maści mam niewąską zagwostkę. Ku memu wielkiemu zdziwieniu, odkryłam, że i mleko jest koszerne. O winie dowiedziałam się właśnie dzisiaj!
Sklepy i restauracje koszerne w Melbourne można znaleźdźć w dzielnicy Balaclava, skupiającej największą wspólnotę Ortodoksyjnych Żydów. Koszerne masarnie, koszerne piekarnie, koszerne supersamy. Często kupuję ogórki kiszone – są wspaniałe – i oczwiście śledzie. Teraz musimy spróbować wina.
A w piątki po godzinie 17stej, w soboty i niedziele można zobaczyć takie oto piękne, odświętne ubrania
http://28.media.tumblr.com/tumblr_kphegros0Z1qa11ojo1_500.jpg
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Czy możliwe jest pojednanie jak niczego nie można dotknąć?
Pozdrawiam slonecznie.
Nie, zeby bylo za cieplo, ale slonce milo grzeje, a ja szykuje sie dzisiaj na okolicznosciowa procesje. Nie bralem w czyms takim udzialu chyba od 50 lat. Boze Cialo tu nie wszedzie jest swietem i dotyczy to wlasnie tez mojej Dolnej Saksonii. Jestem wiec w pracy, a na procesje postanowilem pojsc sluzbowo i moge to wytlumaczyc tym, ze te kapliczki i przydrozne krzyze z reguly uznawane sa za zabytki. Tak obecnosc moja tam moge wobec zwierzchnictwa ew. wiarygodnie uzasadnic. Pod wrazeniem zdjec, ktore tu w zeszlym roku umiescil Marek, postanowilem sobie tez zrobic pare, bo moga mi sie przydac jako material przy jakiejs argumentacji. Za lub przeciw, bo moge byc przewrotny. Dla wyjasnienia w ogole, to katolicy znajduja sie tu wlasciwie w diasporze i tych katolickich wsi jest u mnie niewiele. Odbedzie sie to dopiero o 17 tej, bo inni katolicy tez musza pracowac.
Wyglada na to, ze wybierzemy sie na piwo do Antwerpii. Cieszy przy tym, ze Paryz wykazal zainteresowanie. Paryz byl kiedys wart mszy, to moze dla Paryza teraz Antwerpia bedzie tego warta? Popracujmy nad zgraniem terminow.
Calemu blogowi wiecej slonca zyczy
pepegor
Jak byłam mała, to na procesji sypałam kwiatki. Zazdrościłam tym większym, co tylko wstążki od poduszki musiały trzymać. Nie wiem czemu, ale powyżej sypania kwiatków nigdy nie awansowałam… 🙁
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-06-03.html
Tak, Pyreńko 🙂
Czy taki rabin też jest koszerny? Znaczy, można go niekoszernie dotknąć bez szkody dla wina i reszty?
Kiedyś, w latach 90. jechaliśmy w Boże Ciało przez okolice Nowej Rudy i natknęliśmy się na procesję. Przycupnąwszy w przydrożnym rowie czekaliśmy, aż przejdzie. Widok małych dziewczynek w bieli z koszyczkami pełnymi kolorowych płatków tak mnie wzruszył, że zażądałam od Osobistego zrobienia im kilku zdjęć. Osobisty wzdragał się i bronił, ale uległ moim żądaniom i dyskretnie zaczął pstrykać. Nagle z procesyjnego tłumu ruszył w naszą stronę krewki mężczyzna, przedarł się przez idących i zażądał od pobladłego Osobistego: Proboszczowi też! Foto!
Też sypałam (jest dokumentacja), ale wstążek nie zazdrościłam 🙂
Marku, bardzo ładnie uczesałeś kamienie, podziwiam pracowitość i efekt 😀
Haneczko,
a musiałaś sama te kwiatki przygotować gołocąc swój ogród z aktualnie kwitnących kwiatów (głównie róże) i okoliczne nieużytki z chabrów, maków, rumianku? 🙄
Też sypałam kwiatki (2 x) a potem 2 x chodziłam z lilią. To chodzenie z lilią było absurdalne ale obowiązkowe dla dziewczynek, które przystępowały do I Komunii. Dziewczynki niosły sztuczną lilię i na „trzy” robiły zwrot kłaniając się monstrancji, chłopcy to samo wyczyniali z niesioną wielką świecą. Już drugiego roku zbuntowłam się dokumentnie. Tylko te kwiatki sypane zostały mi we wdzięcznej pamięci ale z nutką żalu – marzyłam o stroju krakowskim do tej czynności. Nie wiadomo dlaczego ze wszystkich kostiumów regionalnych, właśnie krakowski został przyjęty jako odświętny wyróżnik dziewczynek. Nigdy mi nie sprawiono krakowskiego stroju. Zal mam do dzisiaj.
a ja nic nie sypałam .. i chyba sypać już nie będę ..
Nemo – w płatkach były piwonie i jaśminy, róż tylko troszkę i koniczyna i chabry i co tam jeszcze kwitło.
Piwonie były w ogrodzie tylko dwie, o kolorze kwiatów jednej z nich przekonaliśmy się dopiero po latach, kiedy młodsza siostra przestała obrywać pączki, by sprawdzić, co w środku 🙄 Była ciemnoczerwona. Różowa, wcześniejsza jakoś jej nie interesowała 🙄 Róż za to było pod dostatkiem, kremowych i pachnących, nie jakichś tam szczególnie szlachetnych, bo szybko przekwitały…
Strój krakowski miała tylko starsza siostra. Korale były szklane. Ja marzyłam o stroju marynarskim…
Jak to jest z ta koszernoscia. Moga alkohole w ogole byc koszerne?
Rebe, a jak ja czytam Thore, to moge ja zapalic?
Bron Cie…! Slowo Boze czytasz. Troche respektu prosze.
Drugi uczen mowi do pierwszego: poczekaj ja go zapytam.
Po jakims czasie:
Rebe, a jak ja pale, to moge czytac Thore?
Alez oczywiscie synu, Thore to Ty masz czytac zawsze!
Nemo,
ja nosiłam poduszkę 😎 nie wiem czy w związku z tym nie powinnaś od dziś zwracać się do mnie per Proszę Pani 🙄
Takitam,
czy ja jestem pewna, że chcę się z Tobą i nie tylko z Tobą napic piwa w Brukseli? 😯
Kochany, ja mało czego jestem w życiu tak pewna, jak tego, że dobre piwo i zacna kompania, to jest to, co tygryski lubią najbardziej 🙄
Podam Ci na maila namiary i będziemy się dalej namawiać 😆
Pepegor,
no jasne, że chętnie wpadniemy, poznamy, zawiążemy i zadzierżgniemy 😀 Musimy tylko zgrać terminy.
A Ty nie będziesz w czerwcu gdzies w okolicy nas? Obiecywałeś wpaść i na obiecankach cacankach się skończyło. A ja tu uwiedziona i porzucona oczy za Tobą & Co wypatruję 😥
Nisiu,
obiecaj proszę, że zejdziesz na ląd oflagowana i tak dalej. No, bo przecież my tam, na tym lądzie będziemy na Ciebie czekać i bardzo, ale to bardzo chcemy to zobaczyć. Obiecałaś i mam nadzieję, że słowa nie cofniesz ❗
Nasze plany wygladają następująco:
dysponujemy czasem, czytaj wnukiem od 27 czerwca do 14 lipca
26 czerwca, jak w każdy ostatni weekend czerwca spotykamy się tłumnie na wsi u Włodka siostry, gdzie obchodzimy zbiorowo imieniny rodzinnych Piotrów i Pawłów i innych czerwcowych solenizantów. jest nas zwykle ponad 40 sztuk czteropokoleniowych. Dzieje się 🙄
Najwcześniej możemy wyjechać 27-go.
14 lipca musimy oddac dziecko matce, całe i zdrowe, która będzie miała dwa dni czasu na opranie go i wyekspediowanie na kolonie z kuzynem.
Terminy zafiksowane to: głosowanie 4 lipca w Brukseli coby dać odpór i 10 lipca w Antwerpii uroczyste powitanie Nisi i Daru Młodzieży.
Reszta up to us, up to you. Obozować będziemy w Antwerpii u naszej belgijskiej koleżanki Susanne. Powiedziałam jej wstępnie, że przyjedziemy 30 czerwca lub 1 lipca. Nie jest to jednak termin sztywny. Trasę będziemy dostosowywać do naszej fantazji i ewentualnych popasów w zaprzyjaźnionych domach.
Jestem za piwem i 4 w Brukseli i 10 w Antwerpii. Chętnie podejmę się koordynacji działań zlotu/zlotów piwno – żaglowych.
Alkohole mogą być koszerne, bo w innych religiach używane są w celach kultowych i rabin musi odżegnać niebezpieczeństwo bałwochwalstwa. Podobno.
Huch, proszę Jotki, poduszka 😯 Mnie się marzyła jedna wstążka… 🙄
Ja na odmianę miałam strój marynarski, bo 2-ga klasa podstawówki, to był ten jeden rok, kiedy to oddano mnie do Urszulanek, bo Rodzice wykańczali domek barakowy, brat był malusieńki, a Siostra to dziecko specjalnej troski. Pyra na „pensji” ułatwiała życie wszystkim.
Granatowa spódnica układana w kontrafałdy, granatowa, marynarska bluza obszyta sutaszami ze srebrnym „U”, a od święta bluza kremowo – biała, jedwabna, sutasze granatowe. Codziennie. Od rana do wieczora. Do smierci miałam dosyć kostiumu marynarskiego.
Dzien dobry.
Podobno ? Wszystko mi sie w zaczarowana szate Jozefa zlewa. Ktos kogos uwiodl i porzucil, Osiecka o tym pisala, ktos znow beze mnie bedzie pil i zdjeciami sol w rany wcieral, ktos na pustyni wino robi. Ladny bukiet sie z tego zrobil
Strój marynarski śliczny był, zwłaszcza z tą kremową bluzą. Ja nienawidziłam sukienek z karczkiem 🙄 👿
Ja miałam w starszych klasach podstawówki stylonowy fartuch w modrakowym kolorze (był to kolor najbardziej znośny, oprócz tego były buraczkowe i zielone). Chyba strój marynarski bardziej by mi się podobał.
Nemo,
😆
Pyro,
u których Urszulanek Ty byłaś, u czarnych czy szarych?
Jeżeli ciągle jeszcze tęsknisz za strojem krakowskim, to ja ci jestem gotowa taki strój sprezentować. Pod jednym warunkiem wszakże: na wszystkich spotkaniach blogowych, w szerszym lub węższym gronie, będziesz w nim wystepowała. Robimy deal? 🙄
Jotko, czerwiec u mnie zawalony na amen, ale calkiem na koncu sie rozjasnia.
Dokladniej wyjasnie w skrzynce.
Placek,
Ty romantycznie ran nie rozdzieraj, tylko bookuj bilet na samolot w dołącz do komitetu powitalnego 💡 💡 💡
Zdjęcie Pyry w krakowskim stroju BEZCENNE! Za wszystko inne możesz, ale nie musisz, zapłacić kartą 🙄
Jotko – za późno, kwiatku, ża późno… Życie mnie nauczyło, że nie należy wracać do starych marzeń, bo rezultat bywa żałosny. Spojrzałaś kiedyś na przystojniaka, w którym swego czasu kochałaś się na śmierć i życie (tak na dwa tygodnie całe, a nawet na cały miesiąc) i który Cię wtedy spojrzeniem nie zaszczycił? I coś ty widziała w tym łysawym typie, któremu się brzucho ponad paskiem wylewa? Wtedy nie miał brzucha i łysiny? ano nie miał i wtedy był czas zauroczenia. Pamiętasz, ale tykać nie zechcesz.
i dołącz – sorry 😳
Sypałam kwiatki i szłam ze wstążką. A przed chwila przeszła koło mojego domu duża procesja, zastanawiałam się czy pstryknąć fotkę, ale uznałam, że Miś wyznaczył zbyt wysoki poziom i zrezygnowałam.
Pokażę Wam coś, na chwilę
Jotko
Pan Sulek o Bezcennej, Krakowsko-Urszulanskiej Oyrze – cicho, wiem!
Pani Piotrze, ciekawy wpis, jak zwykle. Myslalem, ze o winie, a nie o spodnicach. Jak zwykle, bylem w bledzie.
Przepraszam bardzo, P mialo byc.
Kwiatków dzisiaj sypać nie będę. Wysypiemy za to, wspólnie z Włodkiem, a potem nasypiemy nową ziemię do 15 skrzynek balkonowych. Poznaniacy mówią na skrzynki balkonowe „korytka” 😈
Nic dziwnego, że mam już nad głowa podwójną aureolę od wieloletniego zadawania się z Pyrlandczykami 🙄
Nemo,
śliczne. Takie kukardy loki na głowie tez miewałam. Cuda i wianki 😆
Idę w kierunku skrzynek na kwiaty. Bawcie się dobrze!
Jotka – jak przeżyjesz jeszcze ze dwa żywoty (kot aż 7 ma w zapasie) to Cię Pyry uznają za krajankę. Oporny ten naród na obce naleciałości niezmiernie.
Mialam stroj marynarski. Nic nie sypalam i nic nie nosilam. W ubieglym roku jak chcialam zrobic zdjecia w wewnatrz kosciola w Ziebicach to mnie pogoniono. Podobno ” nie wolno” tylko nie dowiedzialam sie dlaczego. Pozniej wszyscy poszli na procesje. Ja poszlam tez aby sobie przypomniec jak to bylo. Wrazenie dziwne. Tego w mojej Bretanii nie ma a sa podobno bardzo religijni . Corke jak byla na praktyce w Polsce rodzina gdzie byla zaproszona zaciagnieto prawie na sile.
Pyra,
mnie tam nikt nie musi uznawać, duża dziewczynka jestem i sama się uznam albo i nie 😛
Jak już nasypiemy ziemi do tych, za przeproszeniem, 15 korytek, to pojedziemy do kina w poblizu Twojej wioski.
Zapraszamy i na film i na ciepłą kolację.
Jak jestes „za” to dryndni.
Aureole zostawię w domu, coby publiki nie rozpraszała 🙄
Oczyma wyobrazni widze Nisie w stroju Christiana Fletchera, z Buntu na Bounty – pierogowy kapelusz, biale koszerne skarpetki, epolety. Usmiechnieta, schodzi na suchy lad, patrzy na tlum gawiedzi. Ach, gdybym to ja mial skrzydelka…
Od wczoraj zamartwialem sie szkorbutem i morska choroba. Mam nadzieje, ze Gospodarz podal Jej przepisy na pyszne na te zmory ludzkosci lekarstwa.
Moglaby to byc salatka z mlodych szyszek cedru, utartych z rzodkiewka, z dodatkiem oliwy i soku cytrynowego. Martwie sie tez o wilki pokladowe.
To bedzie niezapomniany zjazd. U mnie byl juz taki, w 76-tym, na pokladzie Zawiszy. Reszty nie pamietam. Pilismy, spiewalismy.
Jotka – serdeczne dzięki ale nie dzisiaj. Powiem Ci na ucho – najpierw, któregoś dnia w bliżej nieodgadnionej przyszłości, odmoczę się higienicznie, wyciągnę jakieś czyste ciuchy, sprawdzę, czy nikt nie reaguje alergicznie na moją obecność i wtedy dryndnę do Ciebie : Od dziś jestem człek jako – tako cywilizowany.
Nemo, w ogrodzie Dziadków piwonii było mnóstwo 🙂 Na łąki chodziłam z babcią. Pamiętam rywalizację kwiatkowo-koszyczkową 😆
Strój krakowski (i bombkowe korale) miałam, jako wielokrotna jedynaczka nie mogłam nie mieć 😉
Nasz córasek też będzie 4 lipca w Brukseli 🙂
Wracajac do wina, (bede sie streszczal) przypominam, ze pilismy od zarania dziejow. Sa tacy ktorzy twierdza, ze w Ewa podala Adamowi nie jablko, a kisc winogron. Teoria swiezej figi zupelnie sie nie przyjela. Wiemy tez o alkoholizmie Noego i stad wynikajacych klopotow Chama. Wiemy, ze kazde dzieciatko, tuz po obrzezaniu, kosztuje nie mleka matki, a kropli wina (byc moze w Mongolii bylby to kumys).
bla bla bla….krucjaty….inkwizycja.
Rok Panski 1869. Matura. W nagrode za dobre stopnie, moja serdeczna przyjaciolka, wnuczka slynnego skrzypka, dziewcze wrazliwe, otrzymuje nie stroj krakowski, ale bilet do kibucu, skad pisze do mnie….Ratuj, jestem w okopie ktory sama wykopalam, z karabinem, a w przerwach sadze las sosnowy. Jest to teraz najwiekszy las w Izraelu, Yatir.
Placku, wiekowy jesteś! Ho, ho, gratulacje! 🙄
Do czego narodom służą prymusi?
(na wzor mej ukochanej Cioci Krysi z Milanowka wciagam gleboko powietrze i brne dalej)…no iiiiiiiiii….Las ten powstal na pustyni, dzieki wizji Ben Guriona. Naukowcy mysleli, ze z dostal udaru slonecznego, a on odpowiedzial…w takim razie zmienimy naukowcow. Jest to las rajski. Sosny, pistacjowce i wiele innych, z wyjatkiem gruszek i wierzb. Widzialem tam, na wlasne oczy, ichnie zolte krokusy. Piekno. Slyszalem tez wycie. Wilka, moze wielblada. Zachwycily mnie pobliskie rudery, a napisy wyryte na skorupach glosily, iz komendant cytadeli domaga sie maki i wina dla swych chlopakow. 3000 lat temu. I tak las opuscil Makbeta i wrocil do macierzy. Las rosl, ptaszki spiewaly. Deszcz, jesli juz spadl, to tyle co kot naplakal.
Po lesie, winnica. Za to jestem wdzieczny Edmundowi Rotszyldowi. Wiedzial co dobre, nabyl Chateau Lafit, a biegiem czasu stworzyl firme Carmel. Nie fabryke krowek, ale wina. Carmel stworzyl Yatir, Yatir stworzyl Ramat Arad. Szefem operacji jest pa ktory kocha las za ogrodzeniem. Pachnie tam tez dzikim majerankiem. Plot jest po to zeby zwierzeta sie upijaly, lacznie z wielbladami. Mily pan nazywa sie Ben Dor, Yakov zreszta. Czarodziejem od wina jest Eran Goldwasser, ktory ksztalcil sie w Australii, i zakochal sie, nie w Adelajdzie, ale w tym samym lesie.
Poza nimi pracuje tam tylko jedno cywilne popychadlo w gumowych kaloszach i Grozny Pan z Broda. Napis na beczkach; Yatir, a nad nim glowa lwa.
Swoja droga nie rozumiem straszenia horrorem. Czy autor jest abstynentem ? Przeciez mogl dotknac, a potem wypic, zwlaszcza ze z jednych wymogow koszernosci wina jest wylanie 1-go procentu, na pamiatke salomonowych 10-ciu. Coz jeszcze ? Insomnia. Drozdze tez musza byc koszerne, nie z chleba. Wina nie wolno klarowac jajecznicami a specjalna glinka. Wyborne wina, drogie. Sa tam tez mysze-kangurki, kacza jak pijane.
Wybacz MalgosiuW, mialo byc 1066, ale zapomnialem pod czym byla w tym roku bitwa:)
Placku podpowiadam,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Hastings
Placek, rzeczywiscie groza powialo z tej foty, balbym sie pic, kiedys w karfurze nabylem droga, takie z gwiazda tytulem co by sprawdzic, ale chyba niepotrzebnie dotykalem i sie zkwasilo, od tej pory sie nie upieram
Łotr mi zeżarł rozważania o prymusach:
– w Chinach prymusi wytapiali surówkę w wiejskich dymarkach,
– w Izzraelu sadzili las i kopali okop dla pojedyczego strzelca w pozycji „stojąc”
– w Sojuzie cięli tajgę, a potem w tym miejscu budowali miasteczka akademickie
A wszystko to w latach 60-tych ub.w.
Hop, hop! A co robili polscy prymusi w lata owe?
Pyro,
budowali Nową Hutę!
znaczy sie na nowo chucili?
Małgosiu – Huta to 10 lat wcześniej
pedofile, pfuj
Zapomniałam dopisać wyniki własnych dociekań naukowych : Otóż polscy prymusi bawili się w znakomite kabarety i tworzyli zespoły big-beatowe, czym karmimy się do dzisiaj. Oni za to mają
– najwyższy wskaźnik rozwoju (Chiny)
– wrogów za każdym krzakiem (Izrael)
-Akademgorodsk x 4 z czego 2 porzucone (Rosja)
Dziędobry, ach, dziędobry na rubieży!
Słońce jest! Kwiatki kwitną. Ptaszki śpiewają. Pieski igrają na trawce, lalala.
Jeśli chodzi o sypanie, to nie sypałam, no i zawsze miałam z tego powodu stresa. Jolinek, może byśmy tak razem wystąpiły o naprawienie niesprawiedliwości dziejowej?
Ubranka Christiana Fletchera nie posiadam, ale mam kapelusz pierogowy (no, prawie: trójgraniasty) z Jolly Rogerem. Wyglądam w nim jak idiotka. Używałam go, kiedy w Rzeszowie, na Dniach Kultury Morskiej śpiewałyśmy (my, Stare Dzwonnice) nieśmiertelną pieśń „Rule Britannia”, z lekka przerobioną na „Rządź, Rzeszowie”. Rzeszów nas wtedy pokochał, ale bo ja wiem, może wszyscy byli na bani???
Mam jeszcze czapeczkę Stowarzyszenia Starszych Mechaników okrętowych. Wyglądam w niej znacznie gorzej.
no jak tak, nie nie pozostaje nic innego, jak gotowac sie do inwazjii na Antwerpie,
odzial powoli sie montuje, na poligonie zajecia w trafianiu do mul frittes
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0306101401?pli=1#
Pyro –
to nieprawda że marzenia jak ptaki szybują po niebie. Czasem spadają na ziemie jak ta krakowska sukienka w którą Ciebie przybrałam.
http://picasaweb.google.com/echidna77/DlaPyry#5478523348082613538
Echidna
Sławuś –
pająka na kamieniu rozstrzelać chciałeś?
MalgosiuW – Dziekuje, wygladalem dokladnie jak ten na zielonym koniu, burza ciemnych wlosow, orla spojrzenie. Dzis nawet konia nie mam.
takitam – masz racje, gwiazdki mozna nabyc osobno, za grosze, czy to do koniaku, czy do munduru. Przyklejam je tez do hotelowych drzwi. Nauczyla mnie tego Pani K. REgina, w pierwszej klasie.
opowiedz mi jeszcze ten o autobusie to pomysle
Pyro – piszac o winie wlasnie o tym, ze smutkiem, pisalem
sie mnie narazil,
Pyra super, tylko te kierpce?
Placek, miales farta, mnie w pierwszej klasie na groch do kata, jak mialem kleic?
poza tym one inne tez juz byli, te gwiazdki znaczy
AAAAAA!!!
Pyra rzondzi!
I Sławek, hura, hura!
Na szczescie jest cos, co nas wszystkich jednoczy. W Rzeszowie, w Lagos, w Vaduz. Bakterie. Na zdrowie.
tajna fabryka wina Turbo
Sarenko! Miałaś „słusznną słuszność”. Podpis pod fregatą nie ja popełniłem. Moja wina – nie sprawdziłem. Dowieraj, nooo, prowieraj! Kwalifikacje „kapitańskie” naocznie, nausznie i nasternie potwierdzili Alicja+Jerzor w na czasie rejsu na Cygnecie. CBDU
Miałam tylko żółte szpilki w czerwone kropeczki. Zdecydowanie kolidowały z krakowskim strojem.
E.
Cichal, mam kumpla dla Twojego, troche sepleni, http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0306101524?pli=1&gsessionid=uMAUi9w_isAix0zzuVadUg#
Echidna – genialne, ale jednak po czasie – miast ciemnych warkoczy i osiej talii, zażywna jejmość z krakowskiego rynku. Tak, czy owak – dzięki
Przy dzisiejszej technologii wszystko się da zrobić. Tylko nie dzisiaj. Na mnie czas.
Dobranoc.
E.
Sławuś! dziękuję. Szkoda, że to nie samiczka. Mielibyśmy małe dinghies…
trzebaby zerknac pod kil, kto wie?
z Brytyjczykiem nigdy nie wiadomo
:)))))
Nikt nie pochwalił za wystrój gotującego się inwazanta 🙁
Marku, bo strach nas obezwładnił.
Byłam w ogrodzie. Wyszło słońce i od razu gorąco 🙄 Posiałam fasolkę tyczkową, zebrałam poziomki i kilka truskawek, poplotkowałam z sąsiadką, zerwałam sałatę na kolację… Zasiewy sprzed naszego wyjazdu mają się różnie, ogólnie raczej marnie 🙁 Trzeba siać, siać, siać… na nowo.
Misiu,
Wasze uniformy są zabójcze 😯 Kim jest ten trzeci inwazor?
Czy Panowie Inwazanci zamierzają opanować polską fregatę w Antwerpii?
http://www.youtube.com/watch?v=8K_C94HHVIc&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=OAz1sU3wVTI
Hej, słoneczko u nas wyjrzało, od razu cieplej. Śmieszna sprawa – wychodzę na balkon i widzę na równoległej alejce 2 srebrne samochody – osobowy i półciężarówka. Oburzona drę się do Mlodszej – co za idiota tu wjechał; przecież totalny zakaz. Młodsza nie usłyszała, ale policjanci na dole tak (bo to Policja po swojemu „zabezpiecza” procesje). Od razu wolniutko obydwa wozy odjechały.
Nemo, trzeci, to Pasiasty inco…, tzw rezerwa zamaskowana,
Nisia, no co Ty Chlopie 🙂 takiej popeliny Ci nie zrobie,
bron, prosze Pani, nalezy zostawic w szatni, jak sie idzie na bal
Dla zainteresowanych,
USPS = United States Postal Service, od kilku lat skutecznie poszerza swoje uslugi. Minely czasy, kiedy poczta zajmowala sie tylko wysylaniem i dostarczaniem listow. Przede wszystkim rachunkow…
Od niedawna USPS drukuje znaczki pocztowe, na ktorych mozna umiescic zdjecie wlasnego wyboru. Za niska oplata otrzymamy dowolna ilosc znaczkow ze zdjeciem wlasnego dziecka, pieska, kotka, siebie, ciebie lub ulubionego wieloryba. Nominal jest do wyboru. Obecnie cena znaczka na zwykly list wynosi .44.
Nemo 12:25, piekna ta „chwila”.
Czytam kupiona w Warszawie „Radosc picia” Barbary Holland, amerykanskiej pisarki. Moze byla juz tutaj mowa o tej ksiazce, historii zwiazkow czlowieka z akoholem, napisanej zabawnie i z erudycja.
Faulkner mowil podobno, ze cywilizacja narodzila sie wraz z odkryciem fermentacji… Zachcialo mi sie pic 😀
Ludzie nie uwierzycie … cuda się zdarzają … 🙂
pisałam wczoraj o tym jak z wnuczką zgubiłyśmy torebeczkę z jej skarbami .. ale cały czas myślałam pozytywnie, że znalazł ją uczciwy ktoś i tylko nie wie jak nam oddać ..
dzisiaj pomyślałam, że może ten ktoś wywiesił ogłoszenie na przystanku, na którym wsiadałyśmy lub wysiadałyśmy .. pojechałam więc sprawdzić .. na pierwszym przystanku niestety ogłoszenia nie było .. czekając na autobus by pojechać dalej chodziłam i paliłam sobie papierosa .. nagle spojrzałam trochę w bok a tam pod drzwiami kwiaciarni leży nasza zguba .. okazało się, że ten ktoś uczciwy oddał do pana z kwiaciarni naszą zgubę do przechowania .. nie wpadłoby mi do głowy tam pytać i gdyby nie była wystawiona to pewnie bym nigdy jej nie znalazł .. miałam też szczęście bo kwiaciarnia za 5 minut już się zamykała ..
w przyszłym tygodniu pójdę z wnuczką panu podziękować … 🙂 a ja jestem dla Amelki bohaterka bo skarby odnalezione .. 😀
wniosek .. trzeba myśleć pozytywnie i palić papierosy … 😆
Alino – to była kiedyś nagroda zagadek środowych i Piotr sprawozdawał. Słonie też odkryły zagadkę fermentacji i gibbony też – a cywilizacja?
Orco – ciekawy pomysł. Poczty na całym świecie mają kłopoty finansowe od czasu kiedy wiele ich usług przejęła sieć.
fermentacja jest cudem, no i palic trzeba
mykam, bo podobno mleko rzucili
Cuda się zdażają, inwazanci jak malowani również. Mogę zdradzić wam słodką tajemnicę : w w porcie wszystkie dziewczyny łapały nas za pompon rouge 🙂
Całe umundurowanie było oryginalne i autentyczne.
Trzeci inwazant skrył się i nie chciał się ujawnić…
Co ja tam będę opowiadał , sensacja w mieście i tyle.
http://fr.wikipedia.org/wiki/Pompon_(laine)
http://fr.wikipedia.org/wiki/Pompon_(laine)
Pyro, dzieki za sprostowanie. Tak mi sie cos wydawalo ale nie sprawdzilam wczesniej. A ksiazka swoja droga fajna.
Jolinku, co za radosc dla Amelki 😉
Alino to prawda .. 🙂
Marek ale przygód miałeś ..:D
Pyra,
Chyba wlasnie tym kieruje sie USPS w poszerzaniu uslug.
Ktora babcia nie chcialaby dostac na urodziny zyczen ze znaczkiem babci z wnuka na kopercie.
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/PocztowkaZWakacji?authkey=Gv1sRgCKaLwYLer_jShgE#slideshow/5478613361091401186
Przyznać mi się zaraz kto planuje zamach stanu na blogu albo inną awanturę.
Od wczoraj jest tu tak słodko, że prawie mdło. Niechybny znak, że wróg działa.
normalnie jest .. czepiasz się Pyro ..
Marek ten w białej czapeczce przystojniak .. 🙂
Podoba mnię się ten wyrazisty przystojniak z dużymi zębami.
I pąpą ruuuuuuż!
A sygnalista?
No, też ciacho!
Ogólnie jest do przewidzenia:
http://www.youtube.com/watch?v=9SOfWomrpyE&feature=related
Znaczy się: wino, facety i śpiew…
😆
Ten fotos Hiolskiego to chyba z wykopalisk?
Pewnie tak. To fajna płytka winylowa z ariami, dyryguje Wodiczko, z dużym temperamentem.
Generalnie Hiolski jest dziś wykopaliskowy, co nie przeszkadza, że był genialny i te jego interpretacje wcale się nie zestarzały.
Hehe.
Latałam za nim i kwiatki mu na scenę posyłałam!
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, o rety , ale burza idzie!!!
Ostatni raz byłam na koncercie Hiolskich – bo p. Andrzej występował z synem, bardzo udatnie. Ja w ogóle kocham barytony
Tfu, jeszcze ktoś pomyśli, że potomek to też baryton, a on instrumentalista. Multi zresztą.
Wiecie, jaka jest różnica między walcem wiedeńskim i angielskim?
Angielski ma kierownicę po prawej stronie 😎
Umiera stary Icek Rotsztyld. Zapytany, na co ma ochotę w tej
ostatniej chwili zycia, odpowiada:
– Ja to bym chciał się napić herbaty z dwiema kostkami cukru.
– Tylko tyle?
– Tak, cale zycie w domu słodziłem jedną, w gosciach – trzema, a ja lubię z dwiema.
Dodałem podpisy…
statystyk,
ale z tych, co im sie udalo
Nemo 🙂 w sumie pikutek, byle wyrownal
Jasio pyta babcie: – czy moge wyjsc na dwor ? Chcialbym obejrzec zacmienie Slonca…zaraz sobie reszte przypomne
Dziadka pytal… – Dobrze, ale nie podchodz za blisko.
http://www.youtube.com/watch?v=ygvU4R7-ypw&feature=related
To jest pendent do fotek Marka…
Piechota morska (?) – dzielne chłopaki 😀
Marek, mam dla Was lepszy podpis pod zdjęcie nr 2:
W dół od rzeki, poprzez London Street
psów królewskich oddział zwarty szedł.
Dla króla trzeba dziś świeżej krwi
marynarzy floty wojennej…
Nie Nisiu – tak rosły szeregi marynarzy, łapanych po tawernach przez rekrutantów królewskich. Ci na fotkach, to ochotnicy, co to już mają za sobą drogę od kuchcika, do żaglomistrza (a może nawet i sternika)
Czekam, czekam, i nic. Po ktorej w walcu wiedenskim ?
Placku,
nie byłeś nigdy w Wiedniu? Walec wiedeński zbudowany jest podobnie jak inne kontynentalne, przypuszczam 😎
Nie po której, tylko po którym (sznyclu wiedeńskim)
Placku,
zapraszam Pana do walca
Bylem. Nie na kongresie, ale jezdzilem dorozka, jadlem sernik. O tango argentynskie boje sie pytac.
Nemo – gdzie ten walc był tańczony? W Helwecji? Pięknie z Ursusem nawet
Pyro,
20 km ode mnie, w Brienz nad jeziorem o tej samej nazwie.
Czy my nie mamy żadnego Lecha, Leszka? Żaba pewnie na przyjęciu imieninowym „Wuja Leszka” czyli ślubnego naszej Eski
Są tu tacy kolekcjonerzy
W glowie mi sie kreci. Wszystkie piekne, ale parowa karuzela i Ursus, maszyny czasu – mam 7 lat 🙂
Dziekuje.
…walców
Nie możemy napić się wina, bo klucz w górnej szufladzie w kuchni – do kuchni wstępu nie ma.
Zaraz naleję sobie trochę koniaczku albo pernodu i jeżeli nie ma żadnego solenizanta, to :
„W górę serca niech zwycięża Lech,
Niech zwycięża Lech,
Niech zwycięża Lech
Kolejorz!!!”
Dobry wieczór Szampaństwu.
Nie mam czasu na nic 😯
Dom nieodgruzowany, obiad – dobrze, że dzisiaj dzień niejedzony, z rzeczy praktycznych zdążyłam tylko wsadzić kabaczki od Pepegora, w przerwie między jedną ulewą a drugą.
Zajęłam się mało używanymi dziewicami, a deszczowa aura sprzyja.
Kończę drugą. Książkę, nie dziewicę 🙄
Nie marudze, ale stwierdzam fakt ; walce i Ursus sa angielskie. Kierownice po prawej stronie. Nie zakladam sie, bom mankut.
We Wroclawiu byla karuzela na rope. Rodzice wydawali fortuny, ale nudnosci byly gwarantowane.
(dla urodzonych po zniesieniu slowa nudnosci , ptak z ogromnym ogonem)
Na zdrowie, Pyro!
Do tanga trzeba dwojga, a i do walca potrzebna para…
Kolejarze – kocham Was !
Mam na myli kolejarzy pod wodza Pana Dyrektora Konstantego Pietkiewicza.
Mnie się zdaje, że w Ursusie kierownica jest po środku 😉 Przy innych pojazdach się nie upieram. Lanz Bulldog ewidentnie po prawej 🙄
Mam ogromna ochote na trzy dodatkowe toasty.
Placku,
wzbudziłeś moją ciekawość.
Pewnie się nie dowiem, bo idę spać 🙁
Dobranoc 🙂
Przepraszam. Rozmarzylem sie. Wspomnienia.
Wasze zdrowie ! 🙂
Pyro, a skąd wiesz, jak wyglądał zwarty oddział psów królewskich po jednym małym piwku? A może właśnie tak?
Gdy łapaczy szyk formuje się,
w pierwszym rzędzie możesz dostrzec mnie.
Kto stanie na mojej drodze dziś –
ŁUP stanowi floty wojennej!
Alicja, Ty uważaj, rób coś w domu, bo Jerzor przyjedzie do Polski i natrzaska mnie po pysku!!!
Nisia – nie natrzaska. Jerzor nie lubi fizycznych wysiłków prócz zajęć sportowych i rąbania drewna
Placek, lapiesz?
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0306102256?pli=1#
A, to w porząsiu.
swoja sciezka, Pan Dyrekror, to mnie sie inaczej kolejarzy,
najwyrazniej wino poszlo w szyny
W ciągnikach kierownica po środku, w Ursusie zwłaszcza.
Cały dzień nie było internetu, dzięki temu wykonałam sporo prac domowych – porządkowych.
Dorota dała głos, ze już prawie nie żyje, takie ma kłopoty zdrowotne. Rzeczywiście nie było jej ze dwa dni na blogu i nikt nie zauważył?
Zauważyłam, napisałam list, odpowiedziała społecznie, nie zdrowotnie
Mój Baj już na mnie czeka. Idę do niego…
I wróciłem.
Tu okolicznościowy spacer przez bardzo ładną wieś. http://picasaweb.google.de/pegorek/Adlum3610?authkey=Gv1sRgCNn_qaaDtcizEQ#
Niestety, to nie rura Marka, ani ja Marek, ale pogoda piękna.
Pepegor – interesujący reportaż. Niby inaczej, a podobnie. Te ministrantki robią wrażenie
Na 15 ministrantow tylko 5 chlopcow
Poza tym Jerzor wie, gdzie jest lodówka i potrafi ją sprawnie zaopatrzyć (dzisiaj czwartek, zakupy w Baltic Deli), oraz równie sprawnie opędzlować.
Nie mówiąc o tym, że przyzwyczajon, że jak ja zalegam z książką, to się mnie nie przeszkadza i od czasu do czasu podaje herbatę. Względnie lampkę wina.
Teraz idę solidnie poczytać do tyłu.
Pepegor, a kapliczki zinwentaryzowałeś?
Bo jak ja jem, to dla mnie wszystko umarło.
Jakem siadł, jakem zjadł,
Nie ma siły, żebym wstał.
Jak zawiążę już serwetkę pod gardło,
Jak przyszła zupa, jak do słupa
Możesz gadać, co byś chciał…
Alicja, z Tobą tak jest jak czytasz???
Nie żeby za Alicję, ale z kim tak nie jest 🙂
To raczej Jerzor. Ja raczej nie jem, kiedy czytam. Ale herbata i okazjonalna lampka to i owszem.
Znowu pada…podobno ma padać parę dni. Coś polska ta pogoda się zrobiła.
na dobranoc:
http://www.youtube.com/watch?v=UcW011MSN0M
wysłuchajcie do końca .. 🙂
i śpijcie spokojnie … 😀
Orca pisze:
2010-06-03 o godz. 20:00
‚Wnuka’ to po angielsku wnuczek albo wnuczka.
Haneczko,
Ten pierwszy krzyż wrócił akurat od restauratora i stoi znowu od parudziesięciu godzin. Byłem przerażony jak go zobaczyłem. Zeby drzewiec pomalować naturalistycznie na ciemny brąz, w 18 wiecznej skulpturze? Nie wiem, ale jeśli chodzi o te rzeczy jestem samoukiem i działam intuicyjnie. Miałem niby jej /to ona/ ofertę przed nosem, a interesowała mnie tylko metoda jeśli chodzi o podejście do materiału. Skad ona te kolory wyczytała sam nie wiem. Przespałem, trzeba było się dokładniej poinformować. Normalnie, to ludzie po prostu często biorą farbę i zamalują to po swojemu, ale ta jest dyplomowaną restauratorką i przypuszczałem, że jest krytyczniejsza wobec śladów które tam może i znalazła. Wszystkie inne pokazane stacje też są na liście, a nie wszystkie z tej wioski tu występują, jest ich więcej i leżą jeszcze dalej od wioski, i są obchodzone na Matkę Boską Zielną.
Dobranoc,
czuwaj Alicjo i uwazaj, by latarnia nie zgasla.
Pepegor, restauratorów starannie omówimy na zjeździe. Mam na pieńku.
Dobranoc wszystkim 🙂
U mnie jeszcze widno… lampka będzie się paliła długo!
To uważaj na pćmy, żeby Ci nie powlatywały do tej lampki!
Dobrej nocy Wam wszystkim.
to ja, Stara Żaba. Krewniaczki kumkają, ze spać nie dają, dawno takiej spokojnej, ciepłej nocy nie było.
Nowy gdzieś zapadł, Alicja przy lampce (na dwoje babka wróżyła), to ja spadam do mojej spokojnej kałuży, blum, blum, bul, bul…
Nisia, w sobotę skoczę po szparagi, jesteś zainteresowana?
Żabo, sękju wery, wery, chyba jednak nie, bo co tam szparaga trzeba dla singla! W dodatku cały przyszły tydzień mam rozjeżdżony kompletnie.
Chyba że – czekaj, ile one mogą poleżeć? Weekendowo będę miała miłych gości, można by ich zaszparglować, tylko czy one wyczimają???
Mam na myśli przyszły weekend z tymi gośćmi.
Żabo, jeśli uważasz, że one wytrzymają tydzień, to proszę, weź dla mnie ze dwa kilo, a ja w tygodniu podskoczę do Twego Błotka i odbiorę. Przy okazji zwizytuję Kaziowe siedem miocików…
1114 – niby nic a ładnie
Nisiu, pewnie mogą spokojnie tydzień w lodówce poleżeć, bo są prosto z pola, ale ja wypadam we wtorek (od południa) i wracam pewnie w czwartek. Mogę Ci nabyć na przykład w następny piątek. Albo w ten poniedziałek. Gdyby mnie nie było, to będzie Sylwia i jarzynę wyda. Mozna tez zobligować Sylwię do zakupu w dowolnym terminie. Ze tak się wyrażę ap tu ju. Tylko daj znać. Miło było by Cię widzieć 🙂
Jedyna szansa, żebym podskoczyła do Ciebie to czwartek (jeśli odwołam angielski, ale co tam, mało to się na wagary chodziło) albo piątek (jeśli goście zjadą dopiero w sobotę). Wystosowałam do nich zapytanie i czekam na odpowiedź. Pewnie jutro napiszą, chyba że już gdzieś łazęgują, co jest możliwe, bo Siurawa szantymen. No więc czwartek lub piątek, dobrze? Też miło mi będzie Cię zobaczyć. 😆
Nic nie kumam – spojrzałam na prognozę dla Połczyna, w całej Polsce chmury się urywają i grad pada a u mnie na dwa tygodnie planują słońce, ciepło, najwyżej przelotne opady. Czyżby tym razem gradobicie 05.06. nas ominęło?
:D, aye, aye 😉
No to teraz już naprawdę gaszę moją lampkę nocną!
Dobranoc, dziewczynki! Chłopcy się nie odzywają, pewnie śpią.
Ja też mam z kilogram szparagów w lodówce – te nasze są zielone, klepałam już. Jutro z wody, a końcówki zamrożę jak zwykle na zupę. Zdecydowanie wolę białe, delikatniejsze, ale z tymi też wytrzymam 😉
Wracam pod lampkę (nie mylić z latarnią!).
p.s.
Nisiu, pćmy nie mają szans…w oknach obowiązkowe siatki 🙂
No chyba że jakaś wykorzysta czas, kiedy się drzwi otworzy na wyjście/wejście….
takitam – zlapalem. Widze, ze przytylem, ale kota refleks. Spij. Snij.
Dobranoc Alicjo
Dzień dobry.
A Nowy gdzie? Nie chory przypadkiem?
Chociaż Pyra mówi już „dzień dobry”, u mnie wciąż – przy lampce nocnej.
Z uwagą przeczytałem wpis Gospodarza i chociaż nie wiem co znaczy słowo „winemaker”, tekst super. Tutaj w wielu sklepach z winami (a odwiedzam ich bardzo dużo), oprócz napisów – wina francuskie, włoskie, argentyńskie, australijskie i inne, niemal w każdym sklepie widnieje duży napis – WINA KOSZERNE. Próbowałewm wiele z nich, najbardziej smakował mi koszerny Shiraz, ale bliższych danych nie mogę sobie przypomnieć.
Nie wiem jak one nie tracą swojej „koszerności”, skoro każdy może je dotknąć, zdjąć z półki, postawić z powrotem itd.
Mam zdjęcie z nakrycia do kolacji szabatowej w żydowskim domu. Pod serwetą – świeża, pachnąca chałka. Niestety to wszystko co nie-Żyd może sfotografować. W kolacji, a przede wszystkim w modlitwach i czytaniu ksiąg ją poprzedzającą uczestniczą tylko Żydzi.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/NakrycieStoU#slideshow/5478770657415201730
Dobranoc mnie to jednak teraz. Zaczytałam się 🙄
Dzień dobry, Pyro 🙂
Pyro, nie choruję na szczęście i nawet dolegliwości przeszły, biorę codziennie leki. Czasami lekarze jednak wiedzą co robią.
Jotko, zajrzyj do skrzynki.
Nie ma wielkich różnic w nakryciu stołu. Oczywiście zostaje cała symbolika potraw, zachowań, modłów. Szacunku się nabiera wiedząc, że oni tak od tysiącleci – w bogactwie i nędzy, w każdym kącie świata.
Pyro,
I to ich trzyma, gdybyśmy my tak umieli….
Muszę sie już kłaść, jutro znowu do fabryki. 🙂