Generałowa Natalia miała dobry smak
Raz po raz sięgam do zeszytu prezentujące przysmaki z różnych stron województwa lubelskiego. Mają te dania różne rodowody i różne zalety. Ale jedną wspólną cechę: są pyszne!
„Kulebiak Generałowej Kickiej jest tradycyjnie wypiekanym ciastem drożdżowym w formie strucla walcowatego kształtu w brązowawej, błyszczącej skórce. W środku wypełniony jest nadzieniem z farszu warzywno-mięsnego.
Obecnie farsz miele się na maszynce, kiedyś jego składniki warzywne były siekane na drobne kawałki i ucierane w makutrze, aż do otrzymania gładkiej masy. Mieszano z nią posiekane kawałki mięsa.
Kulebiak to specjał kuchni słowiańskiej, jednakże jego nazwa została najprawdopodobniej zaczerpnięta od niemieckiego słowa – kohlgeback, co oznacza ciasto z kapustą. Oryginalny starorosyjski kulebiak przygotowywano wyłącznie z ciasta drożdżowego i nadzienia, w skład którego wchodziła kasza gryczana, kapusta, jaja na twardo i gotowane ryby.
Tradycja wypiekania kulebiaków na terenie Jaszczowa sięga I pol. XIX w. i pojawiła się wraz z przybyciem w te strony generałowej Natalii Kickiej. Początkowo wyrabiano go w jaszczowskim dworze pod nadzorem generałowej, a serwowano podczas specjalnych okazji z udziałem znamienitszych gości. Sława kulebiaka rozniosła się wnet na okolicę i tak, drogą przekazów z dworu do dworu, z chaty do chaty, z pokolenia na pokolenie ten osobliwy produkt dotrwał do dzisiaj, i jest np. wypiekany przez panią Czesławę Szczepańską. Kulebiak był wielokrotnie nagradzany na różnego rodzaju konkursach i stał się wizytówką gminy Milejów.
Na zakończenie warto poświęcić kilka slow samej generałowej Kickiej z domu Bisping – niezwykłej kobiecie swojej epoki. Urodziła się ona w 1801 r. w Wilnie, a w rodzinnym majątku Hołowczyce spędziła dzieciństwo, otrzymując staranne wykształcenie domowe. W następnych latach bywała w salonach Warszawy, gdzie poznała wielu znakomitych Polaków, m.in. Juliusza Słowackiego; śpiewała nawet przy akompaniamencie Szopena. W 1831 r., poślubiła swojego wuja Ludwika Kickiego, który odbył kampanie wojenne z Napoleonem i księciem Józefem Poniatowskim. W kilka miesięcy po ślubie Ludwik Kicki, świeżo mianowany na generała brygady ginie w bitwie pod Ostrołęką. Po utracie męża generałowa zamieszkała w Jaszczowie, gdzie z przerwami mieszkała i gospodarowała aż do śmierci w 1888 r.”
To nie ostatnia nasza podróż na Lubelszczyznę. Mam w zanadrzu jeszcze inne tamtejsze smakołyki.
Komentarze
Dzień Dobry. Jestem z „Kobry”.
Witam, sniezek pruszy, kulebiak jadlam po raz pierwszy w zyciu juz doroslym u znajomych w… Brukseli, w celu wykonania tego kulinarnego dziela pojechalysmy najpierw z pania domu na wielkie targowisko, gdzie w podaszonych halach mozna bylo nabyc min. swinski ryj, zakupilysmy polowe takiego ryja i potem, juz nie wiem jak, gdyz przerazona waga, wielkoscia i rodzajem surowca, wybylam zwiedzac miasto a po powrocie smaczny kulebiak byl juz gotowy.
To tak można poślubić wuja?… 😯
Morąg,
przyznaję Ci, właśnie w tej chwili przeze mnie ustanowiony, najwyższy medal za właściwe podejście do sztuki kulinarnej: pokręcić sie trochę w okolicach zakupowych, wybyć na miasto i wrócić na smaczne jedzonko!!!
Hura! To jest to, co tygryski, z mojej paczki, lubią najbardziej 🙂
Oczywiście godny trunek i zacna kompania do dysputy i pogaduszek nieodzowne 🙂
Mam nadzieję, że nie zostanę karnie relegowana z tego blogu gotujących z pasją, za herezję, renegactwo i inne tam takie … 🙁
Dzień dobry w słoneczny, mroźny poranek! Moja przyjaciółka jest mistrzynią w pichceniu kulebiaków, to tradycja wyniesiona z domu rodzinnego. Próbowałam właśnie u niej, ale sama nigdy nie robiłam.
A u mnie w kuchni dzisiaj pachnie mandarynkami, zdjęłam skórkę z kilku sztuk i słuchając radia, wycinam wszystko co białe, z zamiarem ususzenia (oczyszczonych skórek), utłuczenia w moździerzu i aromatyzowania swiątecznych wypieków. Robota żmudna, ale jakie zapachy…
Chyba wuj to tez mezczyzna. Pomyslcie sobie o Pani Walewskiej. Pogoda oczywiscie cesarska ale mrozna. W ogródku bylby co robic ale takiego. Sezon zamkniety do wiosny. Wtedy sie dopiero zacznie.
Teraz przygotowania do Swiat. Zaczna sie w najblizsza czwartek.
Pieknego dnia zyczy
Pan Lulek
Pewnie, że wuj to też mężczyzna, Wuju Lulku 😆 Ale chyba poniekąd i krewny? 😉
ale może daleki krewny … tak jak Pan Lulek … 🙂
w rodzinie specjalistą od kulebiaków jest moja córcia … mąż ją nauczył .. z dzieciństwa nie pamiętam takiej potrawy chociaż prababcia z Wilna a babcia z Białorusi … może były lepsze rzeczy do jedzenia i zabyłam … 🙂
Jotko oraz pozostali chętni – tak, uroczyście i przy świadkach
potwierdzam,że u mnie dom zjazdowy otwarty !
Uczestnicy poprzedniego mni zjazdu mogą potwierdzić,
że stół słusznych rozmiarów czeka na gości, a ochoty na
ucztowanie u nas ci nie brak 🙂
A ja zaciskam pasa.
Po tym, jak miedzy ubiegla sobota, a wczorajszym czwartkiem doszlo mi na wadze rowne 3 kilo oswiadczam ze: Wszelkim dalszym kolacjom przedswiatecznym, wszelkim bazarom grzancowym, wszelkim piernikom, czekoladkom i tamtym jeszcze, nie mowiac o kulebiakach, mowimy ZDECYDOWANE NIE! Przynajmniej do przyszlej czwartkowej kolacji wigilijnej. Na nastepne dni zapowiedziane sa wiec: Kapuscianka, surowizny i woda.
Poza tym, sniezek ladnie pruszy, jest gdzies ?2° i bardzo nastrojowo.
Wszystkim tu bywalcom zycze podobnego, dobrego nastroju jak moj w tej chwili.
pepegor
Ożenić się. Z wujną raczej nie, ale z siostrą przewujeczną, czemu nie.
Barbaro skórki ususzysz a resztą co z nim robisz … zjadasz?
Torlin chce się ożenić z siostrą przewujeczną? 😯 😆
Jotka, toż to tacy ludzie są najwdzięczniejszymi stołownikami .
Na mojej i Żabiej górce -11 ,zwykle u niej 1 -2 stopni niżej , jednym słowem na naszym biegunie zimna temperatura jak w Suwałkach.
kod 1410
Jolinku51, a jak myślisz, oczywiście pochłaniamy od ręki, w końcu to było tylko kilka mandarynek 🙂 . Robię te skórki po raz pierwszy za radą wyczytaną w Kuchni nad Atlantykiem, ktorej autorka własnoręcznie komponuje przyprawy do pierników i właśnie takie utłuczone skórki mandarynek zaleca jako wyjątkowo aromatyczny dodatek. Z takiej liczby owoców będzie oczywiście mikroskopijna ilość, może na jedno, dwa ciasta wystarczy?
pepegor
❗
czy ty nie masz czasem verstopfung?
to niemozliwe by 3kg/woche
nie wierze 😐
A u Pyr stan klęski żywiołowej :
– Pyra – angina,
– Młodsza, angina – pies właśnie poszedł (ponieśli go) do lekarza z gorączką. Biedak od rana nie chciał wstać, spał, nawet na dzwonek nie reagował. Zaraziłyśmy psa jednym słowem. Jak raz przyszła zaprzyjaźniona lekarka, przepisała antybiotyk o szerokim spectrum działania, leki osłonowe do tego i powiedziała, że za trzy dni powinno być ok Z mojej działalności pierogowej nici – nie da rady pochylać głowę nad stolnicą. Cześć bo i Was zaraże internetowo. Dwa dni sobie pochoruję.
No to zdrowia obu Pyrom! Trzeba pamiętać dzis wieczorem. A przy okazji pytanie: gdzie się podziała nasza blogowa poznańska lekarka czyli Marialka? Zapracowała się w tym szpitalu do imentu?
Nie, Arcadius,wywoluje raczej reakcje typu flotter Otto, albo schnelle Kathrin.
A, poza tym: Waga prawde ci powie…
Pyry! Zdrowiejcie jak najszybciej.
pepegor
na Pyry przyszla kolej o dwudziestej
pepegor daje slowo, pierwszy raz o czyms takim slysze.
je sie to?
i z czym sie to je?
Pyro zdrowiej!
Od dziesiatej rano latalam aby pozyczyc kable startowe, potem bylo ciezko z chetnym do uzyczenia produ a potem na wszelki wypadek poszlam na pieszo.
Otto a jak dziala Otto?
pradu, pradu, bede pisac cala strone w zeszycie
Robię sobie coś ciepłego, bo zimno mi po plecach lata a ja sobie na żadne zaziębienia nie mogę pozwolić, bo kto za mnie stanie?
Pyry nie chorować! Jutro mam wysłać pstrągi!
Jotko, ja kocham takich gości – wspólne zakupy, a potem goście sobie idą i nie kręcą mi się po kuchni, mają przyjść na gotowe i tyle!
w nagrode Morągu poogladaj sobie obrazki
http://www.stern.de/panorama/katalonien-stierkampf-droht-das-aus-1530361-photoshow.html
bo jak zle pojdzie to moga nalezec one juz do ostatnich 😥
Pyrostwo in corpore. Prosze zdrowiec pospiesznie. Czyzby Marialka zapracowala sie na smierc czy tylko na grype. Oj bedzie dzis picie na zdrowie. Dowiedzialem sie, ze Jolinek51 czesciowo pochodzi z Wilna ale równiez z Bialorusi. Tylko zeby nie z okolicy Czernobyla albo David Gródka. Czyzby byla ta trzecia która uratowala sie podczas Rewolucji Pazdziernikowej. Mam na mysli Jej babcie. Ale byloby kino i nic dziwnego, ze ratuje bylo nie bylo krewniaka.
Spod zimowej cesarskiej pogody zyczenia pieknego dnia
Pan Lulek
Dzień dobry Szampaństwu!
Suwałki to są u mnie, -18C 😯
Trochę przymało śniegu, ale jest względnie biało. I na wschodzie czerwona łuna, czyli będzie słonecznie, ale mrozno. Królewska, jednym słowem 🙂
Pyro,
nie masz co robić, tylko chorować?! A imbir, cytryny i miód zaposiadowywa? To niech walnie sobie i Młodszej kurację Heleny!
A ja dzisiaj jeszcze po uszy w porządkach, też mi sie zachciało zaglądać tam, gdzie i tak nikt nie zagląda…właściwie nawet dobrze, bo i tak trzeba się pozbyć wielu papierzysk, no ale musiało mnie najść właśnie wczoraj?!
Życzę przyjemnego piątku 🙂
Ciekawostka z tymi mandarynkami. Barbaro zapodaj, czy to się sprawdza, bo jak dotąd wiedziałam, ze pachną (to widać, słychać i czuć), ale zapach się do żadnych przetworów nie „przenosił”. Takie wyschnięte (wieszam na choince, zawsze coś zostanie i wyschnie) też w zasadzie nie pachną.
Moja Mama -chemik, ma obciążenia – wszystko waży i mierzy. Wyszło jej, że procentowy udział skóek w mandarynkach jest w zasadzie taki sam jak w pomarańczach ca 35%
Zupkę makaronowo-co pod ręką zjadłam i idę na ziąb póki dnia. MOja córka dzisiaj wróciła z Egiptu, na razie jest między Wrocławiem a Poznaniem w powietrzu.
Zabo, wyszlo szydlo z worka, to ja nie bede nic u Ciebie gotowac, nawet jak dzieciaki beda padac z glodu.
Pyrom zdrowia moc życzymy
Chorób żadnych nie lubimy 🙁
O 20.00 siły nasze zespolimy
Toast za Was wychylimy !
Żabo,
to chyba jakieś pancerne mandarynki 😯 Z ciekawości zważyłam i obrałam mandarynkę, co ją miałam pod ręką: mandarynka cała – 107 g, skórka z ogonkiem – 17 g. Kalkulator mówi, że to mnie niż 15 procent. Zaraz zważę i obiorę pomarańczę.
Z mandarynek wychodzą świetne konfitury.
Zabo, jak wrocisz z zimnicy to spojzyj do skrzynki, koniecznie.
Pomarańcza (navelinas) 32/217 g czyli też ca 15 procent.
35 procent to ponad 1/3 owocu do wyrzucenia 😯
Plany na najbliższe dni :
– 19 grudzień- uczta dla ducha -koncert piosenek Brela
w wykonaniu polskich, śpiewających aktorów
– 20 grudzień – Wigilia z naszą Córką
– 20 -23 grudzień trzeba iść do pracy 🙁
– 23 grudzień – zakochana Córka leci spędzić Święta
i Sylwestra z Ukochanym i jego rodziną
– 24 grudzień – Wigilia z naszymi przyjaciółmi
– 25 grudzień – wylot do Paryża
– 26 grudzień 4.00 rano wylot do Senegalu
Od 27 grudnia do 2 stycznia jemy ryby, które Osobisty
planuje złowić i podawać z błyskiem w oku 🙂
Będą to zatem Święta trochę inne niż zwykle. Oby się udały !
Danuska, zazdroszcze.
Stara Żabo, pierwszy raz bawię się w te skórki mandarynkowe i też jestem ciekawa efektu. Kiedyś kupiłam tak przygotowane skórki pomarańczowe, w słoiczku, ale one pachniały tylko jak się nos do słoiczka wsadziło, w cieście gdzieś się rozpływały. Ale może mandarynkowe, takie własnoręcznie przygotowane, zużyte dość szybko, dadzą ten oczekiwany aromat.
Pyrom i Radziowi życzenia zdrowia przesyłam. Napar imbirowy od Heleny też bardzo gorąco polecam, wypróbowałam!
A Danuśce za gościnność i poetyckie ilustracje blogowe 😀
O rany!!! Nie można już spokojnie wyskoczyć na kawę, żeby się na blogu nie porobiło 🙁
Pyry,
zdrowieć proszę, trzymam kciuki 🙂
Danuśko,
taaaakich udanych zimowo-letnich wakacji Ci życzę 🙂 pojawię się z wiosną przy tym dużym stole 🙂
Esko, Żabo,
poproszę Gospodarza żeby napisał jakie obowiązki przynależą do profesji pieczeniarza i kto wie czy się nie przekwalifikuję, Gospodarzu czy można prosić? 🙂
Morąg,
czy Ty aby się nie zaraziłaś tym bieganiem z wiaderkiem za prądem od takiego jednego, co to go palcem nie będę tu pokazywać 🙁
Wpadam na moment.
Zburczałam Pyrę za anginę, imbiru i czosnku używa intensywnie. Obie z Młodszą słyszalnie chore 🙁 Radek ma problem z kręgosłupem i dlatego taki osowiały 🙁
Danuśko! Dużo przyjemnych chwil podczas pobytu w gorącej Afryce. A dla Pyr dużo zdrowia! Panie Piotrze gdzie mogę znaleźć przepis na ten kulebiak generałowej Kickiej? Wiem, że jest on wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych.
Arkadius, poguglai troche!
jotko, nie ma co go palcem pokazywac, gdyz wiadomo o kogo chodzi, do pracy mielismy sie udac…
Jotko- serdecznie zapraszam 🙂
Za życzenia udanych wojaży dziękuję,ale jeszcze przed
wyjazdem trochę się na blogu będę udzielać.
zajrzalam na tytuly gazet…. co za wstyt…chrzescianie…ale coz, ja sama jako dziecko widzialam jak synkowie najbardziej wierzacych i praktykujacych ludzi zdejmowali z wlasnej woli krzyz z kosciolka obok mojego domu, no i mamy teraz potomstwo takich podobnych co nie szanuja symboli…to juz nie grzech to hanba.
Warszawa ma ulice Kickiego. Na niej stoja akademiki wiec ci co studiowali w Wa-wie mogli nawet tam bywac (mieszkac, odwiedzac). Teraz ulica bedzie sie z kulebiakiem kojarzyla a general na drugie miejsce spadnie i po co mu bylo ginac 🙂
morag „1984” tylko nieco spozniony.
Dzień dobry Wszystkim,
Jako uczestnik mini zjazdu w domu Danuśki mogę potwierdzić nie tylko wielkość stołu przy którym kilka minizjazdów mogłoby się zmieścić jednocześnie, ale zapewnić również o wspaniałym nastroju jakim zaraża się natychmiast każdy, kto przy nim usiądzie.
W jesienno-zimowe wieczory można też ogrzać się przy kominku.
Po prostu elegancja-Francja 🙂 .
Danuśka – udanych wakacji!
Nie zapomnij wziąć aparatu foto.
Znalazłam informację, że wuj, za którego Natalia Bisping wyszła za mąż był bratem jej matki. Czyli to było bliskie pokrewieństwo
Asiu, podaję przepis na kulebiaka z kapustą. To przepis przywieziony przez moja Babcię Eufrozyne z jej rodzinnego domu czyli z greckiego chutoru na Ukrainie. Wystarczy farsz podmienic czyli zamiast kapusty przygotować warzywa i mięso ugotować, dosmaczyć wg. gustu, zmielić i zawinąć w ciasto. Potem do piekarnika i już gotowy smakołyk.
Kulebiak z kapustą
Na ciasto:0,25 l mleka, 0,5 kg maki, 3 dag drożdży, 1 dag cukru, 3 żółtka,, 6 dag masła. Na farsz: 1 główka kapusty, 6 dag masła, 1 cebula, po 1 łyżeczce soli i cukru.,2 ugotowane na twardo jaja, oliwa, tarta bułka
Przesiać do miski pół szklanki mąki, zalać wrzącym mlekiem, wymieszać łyżką i rozcierać by pozbawić grudek. Gdy przestygnie wlać rozrobione z mlekiem, cukrem i mąką drożdże, wymieszać i odstawić do wyrośnięcia na pół godziny. Po tym czasie dodać żółtka i resztę soli. Wyrabiać rękami kilka minut, wlać roztopione masło, jeszcze chwilę wyrabiać aż masło będzie wchłonięte i ponownie odstawić przykryte ściereczką do wyrośnięcia. Tymczasem obgotowana kapustę wycisnąć, posiekać i przesmażyć z cebulą, dodać soli, cukru i pieprzu do smaku. Jaja ugotowane na twardo pokroić w cienkie plasterki. Wyrośnięte ciasto rozwałkować na cienki placek, posypać plastrami jajka, nałożyć równą warstwą kapustę, zwinąć ciasto w rulon jak struclę i ułożyć ostrożnie w wąskiej formie do pieczenia wysmarowanej oliwą i wysypana tarta bułka. Piec pół godziny w temperaturze 180 st. C
Jotko, też chciałem zostać pieczeniarzem ale nie mogłem się zdecydować u czyjej klamki zawisnąć. I zostałem piekarzem. A teraz to sobie chwalę.
Ludwik Kicki był starszy od Natalii tylko o 10 lat
Panie Piotrze, dziękuję za przepis 🙂
Nowy-dzięki.
Aparat to jedno, ale jeszcze muszę ujarzmić Picasę.
Póki co jestem w pół drogi.
Czyli jej mama z domu byla Kicka. Corka wrocila wiec do panienskiego nazwiska mamy. To wlasnie to jest to slynne kolo historii 🙂
Tak wróciła do nazwiska mamy. 🙂 A mężatką była tylko przez cztery miesiące. Tak bardzo kochała męża, że już nie wyszła za mąż
Czetwertyńscy byli następnymi właścicielami miedzy innymi Suchowoli,wcześniejszymi byli właśnie Kiccy,w kościele suchowolskim jest tablica upamiętniająca śmierć Ludwika Kickiego,a Czetwertyńscy byli także właścicielami Hotelu Europejskiego,dużo wiem na ten temat bo moi dziadkowie żyli i ciężko pracowali w „dobrach” Czetwertyńskich,babcia także w fabryce wódek podobno znanych w Europie przedwojennej,taki niestety ówczesny „wyzysk”ludzi biednych,chociaż Seweryn Czetwertyński był bardzo postępowym właścicielem ziemskim i patriotą.
Trochę bez związku te moje wynurzenia za co przepraszam i pozdrawiam autora blogu i komentujących:)
co do potraw regionalnych to tertuny na lubelszczyźnie mają także nazwę kartoflaki
Pomyslec ze ja tez wujkiem jestem…. i kulebiak lubie…na wojenke sie nie wybieram…
YYC – o czym Ty myślisz :_)
🙂
O Rodzinie, swieta ida…
YYC, nie napisałeś czy Twojej cioci podobały się te sukienki, które jej kupiłeś w Kanadzie i pokazywałeś paniom na blogu.
Niestety, nie zostanę pieczeniarzem 🙁 wiszenie, a tym bardziej u klamki, stanowczo nie odpowiada mojej kociej naturze. Polegiwanie na szezlągach, mruczenie z zadowolenia, prychanie, łaskawe przyjmowanie pieszczot i łakoci i owszem 🙂 ale wiszenie, w życiu!!! A już się rozmarzyłam, szkoda 🙁
Zima
Zimno, ale jeszcze nie jest tak źle, może być gorzej i co wtedy:
+20°C Grecy zakładają swetry (jeśli je tylko mogą znaleźć).
+15°C Jamajczycy włączają ogrzewanie (oczywiście, jeśli je mają).
+10°C Amerykanie zaczynają się trząść z zimna. Rosjanie na daczach sadzą ogórki.
+ 5°C Można zobaczyć swój oddech. Włoskie samochody odmawiają posłuszeństwa. Norwedzy idą się kąpać do jeziora.
0°C W Ameryce zamarza woda. W Rosji woda gęstnieje.
– 5°C Francuskie samochody odmawiają posłuszeństwa
– 15°C Kot upiera się, że będzie spał z tobą w łóżku. Norwedzy zakładają swetry.
– 18°C W Nowym Jorku właściciele domów włączają ogrzewanie. Rosjanie ostatni raz w sezonie wyjeżdżają na dacze.
– 20°C Amerykańskie samochody nie zapalają.
– 25°C Niemieckie samochody nie zapalają. Wyginęli Jamajczycy.
– 30°C Władze podejmują temat bezdomnych. Kot śpi w twojej piżamie.
– 35°C Zbyt zimno, żeby myśleć. Nie zapalają japońskie samochody.
– 40°C Planujesz przez dwa tygodnie nie wychodzić z gorącej kąpieli. Szwedzkie samochody odmawiają posłuszeństwa.
– 42°C W Europie nie funkcjonuje transport. Rosjanie jedzą lody na ulicy.
– 45°C Wyginęli Grecy. Władze rzeczywiście zaczynają robić coś dla bezdomnych.
– 50°C Powieki zamarzają w trakcie mrugania. Na Alasce zamykają lufcik podczas kąpieli.
– 60°C Białe niedźwiedzie ruszyły na południe.
– 70°C Zamarzło piekło.
– 73°C Fińskie służby specjalne ewakuują świętego Mikołaja z Laponii. Rosjanie zakładają uszanki.
– 80°C Rosjanie nie zdejmują rękawic nawet przy nalewaniu wódki.
– 114°C Zamarza spirytus etylowy. Rosjanie są wkurwieni.
Aby do wiosny!
Asiu, niestety co sie podobalo bylo za male a reszta chyba nie do konca sie podbala. Niby kupowalismy to co powinna lubic (co mowila, ze lubi czyli wzor, styl i kolory) ale tym razem cos nie wyszlo. I rozmiarowo czesc pasowala (ale sie chyba mniej podobala) a czesc nie (to co sie podobalo) Nauczylem sie ze osemka osemce nierowna. No ale byly tez rzeczy ktore sie i podobaly i byly w sam raz i te od razu nosila 🙂
Sie macie, Obżartuchy!
A gdzie podobizna Generałowej Natalii?
Nie ma? Może brzydka była i nie dawała się portretować?
Bądź co bądź, 30 lat, jak na tamte czasy to już staropanieństwo 😉
Wpadłem, rzuciłem okiem… jak to mówili starożytni Pigmeje?
Veni, vidi, dixit?
I już Was porzucam, bo tu wszyscy świra jakiegoś przedchoinkowego dostają, któren bardziej zaraźliwy jest od świńskiej grypy.
No i na kolację umówiony jestem w gospodzie. O tutaj
Na koniec (bo po kolacji mam jeszcze parę robótek ręcznych na drutach… elektrycznych/podwodnych) Maryla, którą zawsze lubiłem, ale tu rzuciła mnie po prostu na kolana. Jak to się stało, że nigdy do tej pory tego nie słyszałem? Przecież to nagranie ma już siwą brodę…
Wróciłem w tropikalnym deszczu z oceanu. Tylko dzięki programowi nawigacyjnemu na laptopie, trafiliśmy w główki wejściowe Portu Miami. Deszcz typu naszego „oberwania chmury”. Od koła sterowego nie widac było dziobu! ca. 10m. Mówię dzieńdobry, nieco się ogacę, przeczytam poprzednie dwa dni i sprawozdam co i jak. Teraz wysyłam 2 zdjęcia, szopka i pasożyt(?), ale bardzo piękny. Kto się na tym zna?
http://picasaweb.google.pl/cichal05/ZdjeciaMiami09#
Pawełku smakowitego wieczoru … 🙂 … czy to daleko od domu?
Maryla po rusku mi się zacina … po polsku w tłumaczeniu Agnieszki Osieckiej słucham … nastrój smutno-poetycki …
PaOlO,
dzięki, też tej wersji nie znałam, jest o wiele bardziej „wyrazista”, niż ta polska. Jolinku, mnie się nie zacina.
Ja też chcę być pieczeniarzem, furda tam wiszenie u klamki, trochę powiszę, a potem udam się polegiwać na szezlongu, a co 😉
Ależ mi się nic nie chce robić 🙄
Póki co, przegadałam dzisiaj 3 godziny łącznie i nadal szukam pretekstu, zeby nic nie robić, toteż zabrałam się za blog. Trzeba się będzie rozejrzeć za tą klamką…
Pyrom zdrowienia szybkiego …
Danuśka piękne plany … tego ciepełka też zazdroszczę …. 🙂
Alicjo ja też czasami mam takie zrywy do generalnych porządków … zbieram się długo ale potem ma się fajne uczucie, że zrobiło się dobrą robotę … teraz utrzymuje tylko porządek bo motywacja mniejsza ponieważ na Wiosnę trzeba jakieś malowanko zrobić i parę rzeczy wymienić to niech sobie będzie jak jest teraz ….
cichal dobrze, że wróciłeś … 🙂
Cichal,
szkoda, że nie bliżej, to mi wygląda na jakieś storczyki…ale pewności nie mam. Piękne.
Cichal,
przecież to orchidee. Nie potrzebują ziemi, bo to epifity, ale nie są pasożytami. Palma albo inne drzewo daje im tylko wsparcie, resztę dostają z powietrza i deszczu. Inne orchidee rosną jako liany i też pną się do światła po drzewach.
Drzewa „porośnięte” orchideami można oglądać również w Europie, ale tylko w palmiarniach lub prywatnych szklarniach.
Pyry zapadły się w chorobę, nawet nie mają siły podejść do komputera? 🙁 Życzę rychłego wydobrzenia!
U mnie mróz, po południu zaczął padać śnieg i nie przestaje. jest biało, ale na rowerze byłam chyba ostatni raz 🙄 Pojechałam na pocztę, do biblioteki i do sklepu, sporo jeszcze cyklistów na ulicy, choć pod pocztą jeden zarzekał się, że dalej nie jedzie, po wywrotce 🙁
Pod sklepem, parkując rower, zauważyłam niepewnie idącą staruszkę o lasce. Sumienie mnie trochę ruszyło i pomna brutalnego potraktowania żebraków zapytałam, czy nie chce mojej pomocy w dojściu do sklepu. Z ochotą uwiesiła się u mojego łokcia i powolutku poszłyśmy w stronę wejścia. Po paru minutach dodreptałyśmy do drzwi, kiedy z naprzeciwka nadciągnęła osoba ze spastycznie wykręconą szyją, ciągnąca torbę na kółkach. Staruszka rozeźlona, że kółka torby z zakupami przejechały tuż obok niej (bez potrącenia) trachnęła laską po torbie 😯 Tamta osoba, patrząc w niebo (bo inaczej nie potrafiła) zaczęła przepraszać i się sumitować. Uspokoiłam ją, że przecież nic się nie stało i przeprosiłam z mojej strony, po czym wkroczyłyśmy do sklepowego hallu. Staruszka, jak się okazało 94-letnia, postponowała pod nosem osoby stojące na jej drodze, jeśli stały bliżej niż pół metra jej trajektorii. Uff! Jak już dotargałam ją do ruchomego chodnika na piętro to dałam nogę tak szybko, jak umiałam. Chwilę potem, stojąc przy stoisku z warzywami, znalazłam się znowu na jej trasie 😯 Tylko mój promienny uśmiech i podziw dla jej tempa uchronił przed bardziej nieprzyjaznym burknięciem, czy może przejść między mną i stoiskiem, choć za mną było 2-3 metry wolnej przestrzeni 🙄
ten po lewej w 50 sek w tym teledysku Maryli, czyli jej muzyk uczył mnie Przy sposobienia Wojskowego w Technikum … pamiętam, że był jakiś konkurs w TV i kazał/prosił nas o wysyłanie kartek na piosenkę o jakiś za dużych butach … 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=LfFvexG5KIM&feature=related
Jolinku kliknij na „pause” II i poczekaj az ci sie nabije i wtedy powinno bez problemow leciec.
Jotka , Ty mnie powiedz jakie warunki panują na poznańskich drogach , bo jutro skoro świt będziemy się ze ślubnym przemieszczać w tamte okolice
ale dzisiaj mam kody-najpierw 1410, a teraz 1025.
Eska,
wczoraj było fatalnie, dzisiaj kręciłam się tylko po najbliższej okolicy i było znośnie, ale to jest około 30 kilometrów na zachód od Poznania.
Może wpadniecie na kawe? Zapraszam 🙂
1025 koronacja pierwsza ?
Eska a dokad Wy jedziecie?
Poznaniacy oszczedni wiec pewnie w samym miescie oszczedzaja na odsniezaniu. Saniami lepiej Eska.
Pierwszy kod mówi, że w tym roku na 600 rocznicę wreszcie wygraja pod Grunwaldem Krzyżacy, a drugi kod Eski zapowiada koronację króla, tylko kto będzie współczesnym następcą Bolesława Chrobrego? Wytypujcie! A ja przyrządzę ucztę królewską. I zaproszę gości.
Gospodarzu,
miało nie być polityki na tym blogu 🙄
yyc tak robię zawsze … ale mi się zatrzymywało na 16 sekundzie i ni czorta … teraz już poszło dobrze …. może zamarzło …. 🙂
Maryla w Rosji popularna była jak Ałła Pugaczowa … 🙂
jedni bracia od Mieszka pochodzą a od Chrobrego ???
nemo to podwójnie dobry uczynek zrobiłaś … pomogłaś i nie zabiłaś … 😉
czasami wrzucam świeże skórki mandarynkowe do rainbow’a i w trakcie odkurzania unosi się bardzo przyjemny zapach.
Eska….
Jedziemy do Krotoszyna ,jedzie z nami mama. Ostatnio zdrowie jej nie dopisuje i mój syn dużo wcześniej ustawił jej badania na 19.. .kto się spodziewał takiego ataku zimy.
Jotka, dziękuję ale może innym razem.
A gdzie tu Nemo polityka? Chcę być królem kuchni i już! To przecież normalna sprawa, że człek ma jakieś ambicje. Cały czas tu piszę, że szukam smaku życia.
Co Cię zdziwiło Moragu?
Krol Macius Pierwszy szczesliwie nam panujacy. Kroniki doniosly, ze na uczcie koronacyjnej widziano grupe lasuchow pochlaniajacych ogromne ilosci jadla wszelakiego przygotowanago specjallnie na te okazje przez mistrza fachu kucharskiego imc Piotra z Adamczewa. A to na zlotych tacach przepiorki pieczone umyslnie slonina pozawijane a to indycze piersi faszerowane na sposob Kurpioski a to ryby morskie i jeziorne a faszerowane w sposob polski i galareta sluszna polewane. Zimnych nog zwyczajem piastowskim zabraknac nie moglo a i sledz cieplo pod pierzyna mial wykwintnie przez Mistrza przygotowany samego Krola Pana Milosciwie nam panujacego zachwycil. Nastepnie gesi ze szlacheckich stawow przygotowane a to w piecach na zamku krolewskim pieczone do perfekcji zloto zarumienionych i nadzieniem wspanialym dzien koroncji uswietniajacy. Pokolenia przez wieki kolejne dzien ten wspominaly bo choc Krol Jegomosc Macius Pierwszy niczym szczegolnym sie nie zasluzyl jak to w historii czesto bywa, uczta koronacyjna jednakoz do annalow naszych dziejow narodowych przeszla po wieki wspominana jako wyczyn niedoscigly sztuki kulinarnej i imie Mistrza Kucharskiego imc Piotra z Adamczewa po wieki wyslawila,.
No i mamy uczte 🙂
nic mnie nie zdziwilo, kombinuje
Moze ktos zdjecia zrobil? 🙂
yyc to bylo w tym zamku
http://www.kika.de/fernsehen/a_z/m/macius/index.shtml
a tu mozna utworzyc muzyke na czesc tej uczty
http://www.kika.de/fernsehen/a_z/m/macius/proberaum/index.shtml
Zdjęcia robił Miś Kurpiowski ale nie chce ich pokazać, bo ogaca (słowo pochodzi od „gaci”) swoją gawrę.
Lojejku Macius mieszka w schlossie i szprecha po germansku. Swiat na glowie stanal.
Eska, toz Wy jedziecie prawie pod Kalisz, juz nic nie kombinuje
yyc nie tylko Macius jest tu popularny, na studiach moich pierwsza pozycja byl Bialoskocki a druga Toepliz i to po niemieckiemu, musielismy obowiazkowo czytac
Eska kiedys dyrektorem szpitala w Krotoszynie byl moj dobry kolega szkolny Pawel Jakubek jakbys sie na niego natknela (nie wiem czy w dalszym ciagu dyrektoruje) to go pozdrow. No a przede wszystkicm zycze mamie poprawy zdrowia.
Pamietam prof. Bialostockiego historyka. Ozeniony z mamy kolezanka ktora zdaje sie byla z Kalisza (albo sie z wojny znaly). Najslynniejsza chyba jego praca to „Sztuka cenniejsza niz zloto”. Polecam. Pamietam ze mieli ladne i w starociach urzadzone mieszkanie jak bywalismy w Warszawie to czasem odwiedzalismy. Dawne czasy i z glowy umykaja pomalu. Nie wiem czy o tym samym piszesz tylko literka skoczyla czy Bialoskocki to zupelnie ktos inny.
Zastanawiam sie, czy nie wstapic do klasztoru. Braci Szpitalników mniejszch.
Przeciez wzrost pasowalby jak znalazl. Wynajdywalbym stare recepty i wysylalbym poczta krulewska. Byloby na dwoje wrózyla. Albo umrzenalbo bedzie zyla.
Zaczynam od Pyrostwa i metod aptekarskich. Wszystkich innych tez.
Pan Lulek
Yyc pisze, że uczta była wyśmienita i przeszła do „annalow” naszej historii nie tylko kulinarnej. Nazwana została Wielką Ucztą Annalną…
Dobry wieczór 🙂
Zachęcający ten kulebiaczek, może się jutro skusze i wypróbuje przepis 🙂
Dzisiaj była rybka
http://picasaweb.google.pl/jewishprincesss/RybaBEkitna
w zasadzie powinnam cwiczyc sie w dyscyplinie i czytac czy nie robie bykow, oczywiscie, ze prof. Bialostocki, to milo, ze go znales, napewno to bylo przezycie.
sarenko, jestes artystka i musze powiedziec, ze mi zaimponowalas. Pokazalem juz paru osobom w pracy i bede musial sie skusic zrobic kiedys samemu bo zdumienie w oczach gosci jak dostana niebieska rybe bedzie ogromne. GRATULACJE
morag literki kazdemu skacza albo sie gubia. Z nazwiskiem jednak moze byc roznie i dlatego spytalem. Normalnie nie reaguje 🙂
yyc,dziekuje, dodam ze cała potrawę łącznie z przerwami na zdjęcia zrobiłam w 20 min,bo wojtek wybierł sie wieczorem w góry wiec musiałam przygowac mu prowiant i niemaiałam czasu na kuchenne szaleństwa często to serwuje niezapowiedzianym gościom, lubię obserwować ich zdumnienie 🙂
a tu troszkę prywatnych zdjęć, żeby nie było ze tylko gotuje 😉
http://picasaweb.google.pl/jewishprincesss/Sarenka?feat=directlink
Czy carpacio z burakow oznacza surowe buraki? i wlasciwie co to oznacza poza tym, ze cienko pokrojone. Chodzi mi o przyprawy, oliwke widac i co sol pieprz czy cos jeszcze? I jak ryba smakuje bo blue curacao to strasznie slodkie jest.
No, odrobiłem zadanie domowe, czyli wyczytałem blog do tyłu. Arcadius się martwił, czym aby nie wymarzł. Raczej się wygrzał albo przegrzał. Byłem 2 dni na trymowaniu nowej łódkiej, której właściciel, a mój kolega ma ciągoty regatowe. Ustawienie masztu (wanty, sztagi) załoga do słowników, przyda się na Zjazd Morski. Przygotowanie achtersztagu do przeginania masztu ku rufie. Adaptacja i skalowanie autopilota wreszcie kompensacje kompasowe. Gospodarzu wybacz, ale Twoje Lwy Kuchni winny byc i Wilkami Oceanu!. Cały czas towarzyszył nam Poręba, czyli Jerzy Porębski. Znakomity szantyman, żeglarz i przyjaciel. niestety nie osobiście, tylko na CD. Załoga do nauki szant. Szczury lądowe, zwolnione…
http://www.youtube.com/watch?v=qJ5gl_whyNU
Zdjecia sliczne i gory i Londyn i ogolnie milo sie oglada.
Wlazlas na kolumne Nelsona? Nie znam Londynu, bylem tylko przejazdem pare godzin ale wyglada jak Trafalgar Square?
No wylazłam 🙂 ja sie wszędzie wdrapie 😉
Przepis
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/2,87561,,Sola_w_likierze_Blue_Curaçao__turkus_,,-14053392,9495.html
Robiłam to już wiele razy wiec pozwoliłam sobie na modyfikacje, zamiast soku z cytryny dałam ocet balsamiczny biały, zamiast skorki z cytryny skórkę z pomarańczy. Ryba tez może być inna, dowolna biała
Do surowych, pokrojonych bardzo cienko dodałam ocet balsamiczny ,oliwę i sol morska, wszystko schłodziłam w lodowce przez 40 min, ale można tez buraczki obgotować delikatnie, to już zależy od indywidualnych upodobań
na koncu chodzi oczywiscie o buraczki 🙂
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/2,87561,,Sola_w_likierze_Blue_Curaçao__turkus_,,-14053392,9495.html
A kto tu puszczal szanty zaraz po dogadaniu sie na rejs, skipperze co?
Teraz wiec w dobrej irlandzkiej tradycji „Morskie Opowiesci” z tekstem wybralem jakby ktos chcial sobie pospiewac bo wciaga… Irish Rovers
http://www.youtube.com/watch?v=qGyPuey-1Jw
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/2,87561,,Sola_w_likierze_Blue_Curaçao__turkus_,,-14053392,9495.html
Gospodarzu,
ma być król samozwańczy, elekcyjny czy kontynuator dynastii?
Królem własnej kuchni może się ogłosić każdy 🙄 I może sobie urządzić ucztę 😉 A jak sprosi gości, to pieśni o nim śpiewać będą i legendy głosić…
Ucina ale wszedlem na te strone sarenko. Dzieki
ciesze sie 🙂 masz ten przepis?
sarenko w tym przepisie jest tak: rozgrzewamy oliwe dodajemy wermut, likier sok….etc. Na rozgrzany tluszcz jak dodam te plyny to bedzie jedno wiekie pryskanie dookola, wulkan czy nie?? Czy rybe wymoczyc w likierze i wermucie wczesniej??
wiesz,w przepisie sa dwie łyzki likieru,ale ja na mniejasz porcje okolo 250 g ryby dałam 30 ml zeby kolor był intensywny,w smaku była dobra mimo to 🙂
Ja robie tak, rozgrzewam oliwę na niewielkim ogniu, dodaje masło i wlewam płyny, pryska ale nie jest to kuchenna katastrofa ,układam rybkę i dusze tak jak w przepisie po kilka minut z obu stron,z wyczuciem podnoszę temperature palnika, obserwując bacznie czy sie nie nierozpadła .Płyn odparuje, sos wsiąknie i mamy nasze cudeńko 🙂
Tutaj dla naszych piratow z Karaibow:
cichal vel. Blackbird
Alicja vel Ann Bonny
arcadius vel Karmazynowy Pirat
A tutaj Alicja w akcji…cichal uwazaj na swoj jacht. Moze by zapasowych lin nabrac i zagli naszyc.
http://i145.photobucket.com/albums/r230/lancedeville/Pirate%20Stuff/Swashbuckler400.jpg
Muzyczny podklad za chwile bo razem jak wiecie nie puszcza…
Dzieki sarenko, nastepni znajomi na obiedzie beda zdumieni.
A tu podklad muzyczny dla naszych dzielnych piratow Morz Poludniowych
http://www.youtube.com/watch?v=BN8I07Zccmk
yyc, syn powiedział, ze Twój kolega w dalszym ciągu dyrektoruje .
Przekażę pozdrowienia przez syna tylko od kogo ?
yyc,z Londynem wiąże się zabawna historia, namówiłam sarenka na wizytę w Muzeum Madame Tussaud, zgodził się z wielkimi oporami, zemścił się rezerwując bilety do tunelu strachu bez mojej wiedzy 😉 narobiliśmy sobie zdjęć ? i zgubiliśmy aparat 🙂
Eska od Slawka Grzymskiego. Pawla ostatnio widzialem chyba na naszym klasowym spotkaniu jakies 3 lata temu ale nasze rodziny sie znaja od dawien dawna.
Jakubki sa bardzo podobni do siebie (Pawel ma 5 braci) i moja ciocia zawszu mowila kubek w kubek Jakubek 🙂
No tak to jest z roztrzepanymi sarenkami, choc po obejrzeniu zdjec to wy bardziej z kozka i koziolek tak po tych gorach skaczecie, ze nie wspomne biednego Nelsona ktory sie pewnie w grobie przewracal. Gdzies na dole Nelsona sa glowki (popiersia) jego admiralow i kapitanow z bitwy pod Trafalgarem i jest Lord Cunnigham ktorego pra-pra-moze jeszcze jedno pra-wnuczka zyje w Calgary a jej mezem byl znajomy z Kalisza. Na serio, swiat jest maly. Jej dziad byl admiralem angielskiej floty na Morzu Srodziemnym podczas II WS. A.B Cunnigham i napisal bardzo ciekawe wspomnienia z tego okresu. Tytulu nie pamietam teraz. No tak to tyle o niebieskiej rybie.. 🙂
niech no tylko nastapi w pokoju po spacerze ocieplenie klimatu > http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/OcieplenieKlimatu#slideshow/5298887839417485410
uzupelnie kubek rumem i zabieramy sie do wypokywania rozkazow Kapitana
gdzie ta keeejaa ….
sarenko ekran od wczoraj jeszcze czysty. i dobrze, bo nie chcialbym by wygladalo, ze sie podlizuje do ciebie 😉
Nemo 😯 naprawde nie wiesz o tym, ze starszym (94j) ustepuje sie miejsca?
no, chyba ze mialas Ty w tym przypadku pierwszenstwo 😉
Yyc ,zgubiliśmy wiec musiałam drugi raz się na nelsona wdrapać 😉 by uwiecznić tą chwile, ale myślę że jemu to już wszystko jedno, dobrze ze mnie policja nie zaczepiła 😉
Jemu pewnie wszystko jedno….skoro przechodzil bitwy morskie a w ostatniej w koncu padl choc postrzelany trwal do konca to chyba wdrapujaca sie na niego sarenka za bardzo mu nie przeszkodzila 🙂
yyc,
nie wpuszczaj mnie w kompleksy… mam się udać na rzezbienie ciała, czy co?! 😯
Arcadius,
na wszelki wypadek wykombinuj jakąś czerwoną szmatę na głowę 😉
Po raz pierwszy przejechałam się na kiszonych ogórkach z Baltic Deli – za słone i nie takie kwaśne, jak powinny być 🙁
Przez tą sól są własciwie gorzkawe. Trudno, jakie są, takie są. Następnym razem spróbuję – ja zawsze próbuję, ale wyślij chłopa na zakupy 🙄
yyc,moje zdjęcia to banalne zabawy, Wojtek jest podróżnikiem, fascynują go góry, wspinanie, jazda na rowerze(tak przemierzył Norwegie a jako dziecko prawie całą Europe wraz z ojcem) bieganie i kto wie co jeszcze 🙂 ale nigdy nie pozwoliłby mi umieścić swoich zdjęć ,bo jak mówi to jest tylko jego, chociaż może kiedyś go przekonam 🙂
Może Nelsonowi nie, ale kolejnemu polish joke zapewne tak…
Zapewne była to zemsta za to, że pijana, angielska swołocz łazi po pomniku Mickiewicza w Krakowie. Czytałem, że jeden londyński dzentelmen puścił tam pawia…Sądzę jednak, że polska zemsta nie była taka dosłowna!
Zwlokłam się nieco z łoża boleści. Te wszystkie grypopodobne są wyjątkowo dokuczliwe. My, to fraszka; piesek nie wstaje, śpi bez przerwy, dwa razy został zniesiony na trawnik i zaraz właz
ił do torby z powrotem, zainkasował dwa zastrzyki ( w tym jeden przeciwbólowy) i jutro ma od rana kontrolę, rentgen itp. Nie wiadomo, czy w trakcie kopania dziury, czy przy zeskakiwaniu z Pyrowego tapczanu, strzeliło coś w jamnikowym kręgosłupie. Martwimy się, jak o dzieciaka
Piotrze – Marialka jest z żywymi i dzięki temu ja mam bezproblemowo pulmonologą, kardio i neuro – tudzież innych speców, a nadto w każdej chwili porady telefoniczne, wyjątkowo celne i sensowneOna ma specyficzną sytuację – pracuje na etacie, nie na kontrakcie i zarabia jak nauczyciel, a musi utrzymać siebie i swoje mieszkanie oraz drugie, które wynajęła na wolnym rynku dla rodziców (dobry punkt, niewysoko, winda, cetralne) jej Matka jest chora od kilku lat, a teraz ma od miesięcy żywenie pozajelitowe. To wszystko robi Marialka – szykuje worki, pierze, jest pielęgniarką itp Żeby na to zarobić pracuje w jeszcze innym szpitalu i raz w tygodniu w przychodni. Nie ma szans na zabawę blogową. Gdyby zostawiła Matkę w powiatowym miasteczku, byłoby dawno po pogrzebie. Nie dziwię się, że jest maksymalistką w stosunku do ludzi – sama zasługuje na najwyższy szacunek.
Pyro to Marialke przytul od nas …
yyc aż żałuję, że w tym Kaliszu nie mieszkam teraz bym miała dobre znajomości … 😀
cichal,pomnik Adasia jest nieco niższy wiec łatwo się po nim włuczyc :),ale skoro nie ma zakazu wspinania to mając umiejetnści po co się ograniczać 😉 i to nie był zemsta, tylko zachwyt 🙂
ah Jolinku
a co z leborkiem?
arcadius byłam za młoda jak wyjechałam … i rodziny już nie ma … tylko sentyment za dzieciństwem został …. 😀
baba <—kod 😯
Pozdrów Marialkę ode mnie i Jerzora, Pyro.
Oj, to niedobrze z Radyjkiem…
No dobra, głodomór zajechał, idę nastawić ziemniaki.
Jolinku no tak dzisiaj wyszlo… 🙂
Wszystkie drogi prowadza do Kalisza.
A swoja droga to historia Lady Cunnigham jest taka. Na zamek w Szkocji zaproszono polskich oficerow w czasie II WS. Jednym z nich byl porucznik Nitoslawski z Litwy (szkolny kolega Milosza sie okazuje) i sie w nim zakochala mloda Cunnighamowna. Popelniajac mezalians wyszla za oficera i wyjechali sie dorabiac do Rodezji a potem Poludniowej Afryki. Mieli syna i corke ktora z kolei poznala mlodego Kaliszanina ktory wlasnie wyjechal z Polski (lata 60-te, Anglia potem Afryka, niestety juz nie zyje). Po jakims czasie wyemigrowali do Calgary a ten Kaliszak to syn znajomej mamy i kuzyn moich szkolnych kolegow. I tak ja do nich trafilem gdzie spedzalem wiele lat swieta Bozego Narodzenia i Wielkiejnocy. Gospodyni choc wychowana w Szkocji nauczyla sie pieczenia mazurkow swiatecznych i Wam powiem, ze robila ich na swieta po kilka roznych i byly pyszne. Chyba w Polsce nigdy tak dobrych nie jadlem i takiego wyboru nie bylo na stole. Taka to historia. Swiat jest maly.
o nie, Jolinku
mlodym sie nie bywa,
mlodym jest sie nie patrzac na kalendarz. bo i po co?
Pyrowe zdrowie
masz racje Alicjo
a tak dobrze kopal ……
No, jeżeli kultura jest uzależniona od zakazów, to „włucz” się dalej, tylko nie mówcie wtedy po polsku!
cichal,chyba zbyt emocjonalnie do tego podchodzisz 🙂
cichal bezstresowe wychowanie i wloczenie sie gdzie dusza zapragnie akurat wyszlo z Hameryki a nasze polskie wychowanie jest ponoc konserwatywne i staromodne i ogolnie wysmiewane, ze my tacy wsiowi i 100 lat za murzynami. Jak sie przedstawia typowego emigranta z Europy Wschodniej chyba nie musze przypominac. Wystarczy popatrzec na filmy hollywoodzkie. Czyz to nie na Zachodzie sie zachwycamy jak dzieciom wszystko wolno i jak ich nie wolno skarcic bo dziecko w stres wpadnie. Z duma sie mowi o lamaniu kolejnych zasad. Ponoc to takie postepowe?
Tak. Podchodzę emocjonalnie, bo 3/4 życia spędziłem w podróżach. Wiele razy spotkałem się z kąśliwymi uwagami na temat Polaków i ich kultury. Dlaczego ja mam sie czerwienic za brak wychowania jakiegoś niewydarzeńca. Jeśli ktoś zle postepuje świadomie to jest arogantem. Jeśli nieświadomie (a często takie są tłumaczenia) to jest osobą naiwną lub głupią. Nie wolno takich postaw tolerowac, bo jako społeczeństwo zepsiejemy do cna!
młoda byłam a teraz młoda bywam czasami … w zimie rzadziej .. 🙂 … idę spać bo staro będę wyglądać … 😀
oj yyc_u
chyba mylisz z czyms innym wychowanie bezstresowe
tak w telegraficznym skrocie klepne co to oznacza
bez stresu dla osob postronnych
😐
Yyc. Co ma piernik do wiatraka. Co ma amerykańskie, idiotyczne wychowanie do kindersztuby. Co ma prostactwo określonych grup społecznych do naszej kultury? Starajmy się młodzieży wyjaśniac co to znaczy. Bez naszego przykladu padną pod naporem prymitywizmu, nawet jak jest ładnie opakowany…
Psich tragedii ciąg dalszy: Suka Zaza wyprawiła się na wioskę i samochód ją trzepnął. Lezacą zauważył vicestarosta, zatrzymał ruch, sprowadził doktora. Korek, jak na naszą drogę, niezwyczajnie duży. A ja właśnie jechałam z Połczyna, stałam w tym korku na końcu, zupełnie nie wiedząć co się dzieje. Dopiero później dowiedziałam się, ze szukają czyj to pies i pomyślałam, ze to może być Zaza. Ponieważ byłam u wnuków, więc wydelegowałam Leśniczynę do doktora, w końcu ona tego psa zna. Okazało się, że to rzeczywiście Zaza, nie wiadomo co jej jest, oprócz potłuczeń łap z prawej strony nic nie widać, ale zad ma bezwładny. Leży teraz w przedpokoju, trochę jeszcze mało przytomna po zastrzyku. Może to tylko silne stłuczenie?
Szczyt arogancji :
Tam już wdrapywali się wszystkcy w miarę prawni ludzie http://picasaweb.google.pl/jewishprincesss/RozrywkaDlaPospolstwa?feat=directlink
sprawni 🙂 przepraszam
Zabo, dzisiaj tylko napojem z imbiru, za to z całego serca – za zdrowie naszych domowników
Pomyłka w pełni freudowska. Widzę, młoda damo, że nie rozróżniasz pamiątek narodowych od elementów dekoracyjnych służących zresztą do wspinania. Vide lwy przed krakowskim Ratuszem. Kończę na tym dyskusję na temat kultury osobistej z osóbką w białych kozaczkach:)))
a ja zycze sarence by zyla i klepala bezstresowo http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=1385#comment-191197
dobrej nocy
Sarenko, jakiej mąki używasz do pieczenia chleba i gdzie ją kupujesz?
Doczytałam. Marzena 16:18, przegapiliśmy czy już byłaś? Tak, czy siak 😀
Typ mąki niema znaczenia podstawę stanowi dobrze wychodowany zakwas . Mam w domu pomieszczenie w którym temperatura nie schodzi poniżej 28 stopni i tam go hoduje przy kaloryferze .Newe jeśli przepis mówi ze ma być mąka mieszanina żytniej i pszennej to ja robie tak jak uważam ,albo piekę z samej żytniej albo z samej pszennej i tak wychodzi 🙂
Na zakwas pszenny użyłam mąki typu 550 z lubelli, na zakwas żytni mąki żytniej z Anny. kupiłam ja w Almie .
http://www.ania.krakow.pl
Witaj, marzeno! Haneczka się nieco posunie, ja się przesunę i będzie miejsce 🙂
zakwas = ferment
Żabo, oglada lam konkurs potęgi skoku. Strasznie żałowałam, że nie jesteś obok, żebym mogła, rozbieżnym zezem, patrzeć na Ciebie i na konie 🙂 2.15 nie dali rady. Podobno rekord jest 2.47. Pasjonujące, oby dla koni tak bardzo, jak dla ludzi 🙂
Martwię się o Stanisława, nie mam na niego namiarów 🙁
🙄 oglądałam 🙄
Nemo, oczywiście masz rację z wagą skórek, nie wiem czy Mama je liczyła podwójnie, czy mi się pozajączkowało. Tym niemniej (rusycyzm) procentowa zawartość skórki jest nieomal jednakowa i o to chodziło.
Ten rekord – 2,47 – jest już strasznie wiekowy, no, półwiekowy 🙂
Teraz się jeździ bardziej kręto.
A co to znaczy „kręto”?
Do jutra 🙂 Padam 🙂
kiedyś przeszkody były ustawiane (z reguły) na większych placach typu boisko piłkarskie i szeregowo, typu koperta, tzn po ścianach i na ukos przez środek, teraz bardzo wiele konkursów skoków jest w halach, sezon się wydłużył, trwa właściwie cały rok. Hale mają mniejszą powierzchnię i zamiast na boisku trzeba się z taką samą ilością przeszkód, zmieścić na lodowisku do hokeja. Siłą rzeczy przejazdy muszą być bardziej kręte a konie doskonale wygimnastykowane, czyli ujeżdżone, tego już się nie da jechać na „hurrra!”.
Zaza się wybudziła i co jakiś czas próbuje się przesunąć przeraźliwie piszcząc. Nie wiem czy to dobry objaw czy zły. Jutro ściągnę lekarza do domu.
Haneczko…
no zwyczajnie, kręcą się te konie 😉
Witamy marzenę,
ja też się posuwam nieco – zasiadaj i zapodawaj, jak tu zasiadłaś, to masz wręcz obowiazek donosić! (Tak nawiasem mówiąc, tu sami donosiciele 😯 )
Lecę zakupić jakiś prezent na jutrzejszy Christmas Brunch u Rogera, jeden juz mamy, ale nalezy zakupic jeszcze jeden, „kobiecy”. Oczywiście udaję się do sklepu z kosmetykami, gdzie przy okazji zamierzam zakupić prezent dla siebie 😎
Drogi, ale w końcu to nie ja płacę rachunki plastikowe 🙂
Spróbuję jeszcze Jerzora namówić, zeby kupił porządnego szampana (magnum butla), jesli nie chce się narazić na szyderstwa Rogera, ale jak znam życie… narazi się, a co mu tam 🙄
Marzeno, witaj!
Alicjo, no właśnie, ja też donoszę, że moje skórki mandarynkowe już zupełnie suche, jutro idą do moździerza. A Eski radę wypróbuję przy najbliższym odkurzaniu, trzeba sobie uprzyjemniać te prozaiczne czynności 😀 .
Żabo, tak mi przykro z powodu Zazy, trzymam kciuki i za nią i za Radzia, oby jutro było lepsze!
Zabo,
czy to ta duza dozyca. Jakby ta, to bym sie szczegolnie zmartwil, bo ona chyba juz miala cos z przednia lapa. Z tymi zwierzakami jest juz tak, ale zeby tam u Ciebie, na no, nie powiem, i to do tego zaraz samochod?
Siedze tu jeszcze, bo krewniak czeka na busik, co go ma odebrac do Polski. Warunki, jak na nasze stosunki syberyjskie. Rano o 6.00 bylo tylko -3, a teraz ok. -10 i snieg. Niewiadomo kiedy podjada, bo trasa z Brukseli, a warunki na dzodze takie wlasnie.
Pozdrawiam serdecznie Zabie Blota.
pepegor
Nie, to jest owczarek alzacki, przywiozła mi ją Leśniczyna, najprawdopodobniej wyrzucono ją z samochodu, suka się błąkała po Połczynie i też jej prawie wpadła pod samochód a potem wsiadła, i nie chciała wyjść, stąd jest u mnie. Dotąd trzymała się bardzo domu, mieszkała na podwórzu w wolnej budzie i nawet za bramę sama nie wychodziła. Nie mam pojęcia czemu pobiegła na wieś. Może usłyszała jakiś samochód, który jej się wydał znajomy?
Natomiast dożyca bardzo przeżyła śmierć Dumki i zupełnie nie potrafiła sobie miejsca znaleźć. W końcu wzięłam młodą rottweilerkę i jakoś ją to uspokoiło, teraz nawet jakby się rozruszała, chętniej wychodzi na dwór i biega.
Dam sobie spokoj chyba. Lotr zezarl mi ze zanjoma wymowka. Sprawdzalem dwa razy. Powtarzam wiec krotko: Witam Marzene, a Alicji zycze trafnych zakupow.
pepegor
Zabo,
jednak jeszcze doczytalem. U Ciebie z tymi zwierzakami jak w ulu.
Szkoda zwierzat, to za malo powiedziec. To stworzenie mialo kiedys cos takiego jak dom, przypuszczam przynajmniej, a teraz, nawet jak ma przystan, szkuka dawnych stosunkow.
Na dole cos sie rusza, odezwe sie za chwile.
U mnie też zima. Na szczęście śniegu napadało nie tak wiele i nie wiało tak, zeby utworzyły się zaspy, więc oprócz mrozu 10 -13 stopni, nie jest najgorzej. Znaczy bywało dużo gorzej.
Strasznie dużo czasu schodzi mi na pojenie i to jest dość męczące.
Drogi śliskie do obrzydliwości.
Kiedy Zaza skomli z bólu, dożyca przybiega do mnie, wali mnie pyskiem w łokieć i wręcz żąda, żebym coś zrobiła. Wyraźnie mi pokazuje, ze mam Zazie pomóc. A ja nie potrafię.
👿
Mój prezent jest tylko w głownej filii sklepu w centrum, więc nie nabyłam, ale to jutro po drodze od Bonnie. Mam nadzieję, że nie wykupią do tej pory.
Udało mi się skompletować zgrabną paczuszkę kosmetyków dla jakiejś pani.
Nie udało mi się namówić Jerzora na zwyczajnie procentowe wino musujące dla dorosłych, a nie jakieś dla dzieci, ale to było do przewidzenia 🙄
Dopiliśmy resztkę obiadowego wina i znowu jesteśmy na minusie i o suchym pysku. A było podjechać i zakupić zapasy! Jutro trzeba to załatwić, bo goście wpadną w niedzielę.
Pojechali, pojde wiec spac.
Dzis wieczorem postawilem choinke i podlaczylem ja elektrycznie, bo to z moim juz przestarzalym sprzetem tylko ja jesze moge. Moja LP zastrzegla sobie, ze tym razem sama ustroi. Ma byc na wylacznie czerwono. Z tego co mamy i z tego co doniosla ze starych dekoracji z jej sklepu jeszcze niema jakos calosci. Dodalismy zloto, ale i z tym co mielismy nie jest to jeszcze to! Musze wiec jutro jeszcze cos w zlocie dolozyc. Problem mam ale w uwieczeniu. Tzw. klasyczna szpica z ubieglych lat sie polamala. Tym razem pomyslalem o klasycznej gwiezdze wg. „A ta gwiazdeczka, co na niej swieci…”, bo juz, jak na czerwono, to i gwiazdka musiala by tez byc czerwona, albo moze jadnak zlota?. Zobacze, co beda mieli.
W nadzieji, ze to nie bylo zbyt polityczne, zegnam sie na dzien 19 grudnia srodkowo europejskiego czasu.
pepegor
Widze ze moj ostatni wpis z pracy nie poszedl. Pewnie cos zle kliknalem., nie ma co wracac.
Noc glucha noc. Piwko i spac bedzie trzeba.
Zimniej. Już poniżej 13.
Jolinek, śpisz jeszcze? Witam serdecznie wszystkich, choć mam jeszcze nieprzeczytane wyjazdowo 3 dni i nie wiem, co się na blogu działo. Na zewnątrz -14, w mieszkaniu 17, trzeba grzać. Ale podobno ciepleje i będę mogła jeszcze przed świętami oddać się swemu ulubionemu zajęciu, tzn myciu okien. O, i jeszcze na dzisiaj mam program prasowalny, więc miły dzionek mnie czeka. Wcale nie żartuję, lubię oba te zajęcia. 😳
Krysha, GDZIE CIEPLEJE?
Nie mam pojęcia, ale tak w telewizji mówią, pewnie kłamią jak zwykle. Też się do ptaszków zaliczasz?
Dzień dobry Wszystkim,
Cały dzień poza domem, dobrze, że jutro, a właściwie dzisiaj, sobota. Mrozi, a na noc z soboty na niedzielę zapowiadają duże opady śniegu, ponad 12 cali, czyli około 30 cm.
Tutaj to klęska, cały czas nadają komunikaty, żeby się nie ruszać z domu, samochód używać tylko wtedy, gdy naprawdę jakieś bardzo ważne sprawy do tego zmuszają. Natychmiast zamykane są też wszystkie szkoły, banki, urzędy. Życie zamiera aż do rana dnia następnego – wtedy drogi są już czyste i bezpieczne.
Osobiste podziękowanie dla Gospodarza, że dzisiejszy wpis to kulinarna wędrówka w lubelskie. Smak kulebiaka pamietam trochę z wczesnego dzieciństwa, piekła go moja Babcia. Oboje z Dziadkiem pochodzili i mieszkali we wspomnianym Milejowie – dziadek pracował w tamtejszej cukrowni, a ich dom stoi tam do dzisiaj, oczywiście z nowymi włascicielami. Ja mam niestety bardzo mgliste pojecie o samym Milejowie, nie znam.
Szczególnie serdecznie witam Marzenę, bo widzę, że i dla Niej lubelskie strony nie są obce (chociaż Suchowola to już chyba nie lubelskie, już się gubię).
Nie, ja jak mam rano wstać to w ogóle się nie kładę. Serio, serio. Kiedy pracowałam w PGRze i musiałam co jakiś czas być przy rannym udoju, to znajdowałam sobie jakąś prace w nocy. Mieszkałam w pałacu (brzmi dumnie) na piętrze i moje okno było widoczne z daleka. Stróż uprzedzał pracowników, ze będę w oborze, bo „znowu spać nie poszła”.
Pisałam, ze w poprzednim życiu byłam niedźwiedzicą (z racji rozmiaru, bo świstaki też śpią i inne małe zwierzątka) i jak tylko śnieg zaczyna padać to szukam kąta do spania.
Dzisiejszą noc mam spaną na raty, bo pies płacze i chodzę sprawdzać czy się gdzieś nie zaklinowała, bo ciągle się przesuwa próbując wstać. Dałam jej teraz czopek przecbólowy, może trochę jej pomoże?
Hej, Nowy, czy Ty przypadkiem nie powinieneś już zmienić nicka na Używany?
Używany 😯 , a później jaki, Zużyty? O, nie 😡
To nie wiem, który ból jest większy: nie móc spać mając możliwości czy nie mieć możliwości, mogąc spać. Trochę zawiłe, ale mam nadzieję, że zrozumiałe. Moja siostra mówi, że po mamusi odziedziczyłyśmy jedno: marne spanie.
Dlaczego zaraz Zużyty? Używać można długo, jak mój mąż ulubione ciuchy!
Moja Ciocia (ta od pieczenia tortów) piekła małe paszteciki z kapuścianym nadzieniem i nazywała je „kulebiaczki”. Zawijała nadzienie w rulon ciasta, potem kroiła na kawałki i piekła. Gabarytowo były mniejsze od np krokietów, takie, ze można je było wziąć w rękę i ugryźć specjalnie nie rozdziawiając buzi. Bardzo były wygodne do podawania, kiedy było jedzenie „na stojąco” – w dużej misie, zawinięte serwetą
Ale w końcu o czymś mówi np. „Wyrzuc ten zużyty ciuch” 😀
Mój nick ratuje tez czasami sytuację na Blogu – gdy nikt nieznajomy nie pojawia się przez długi czas, to przeciez chociaż jeden Nowy jest zawsze 🙂
krysha,
Ja tez marnie sypiam, co widac po godzinach mojego pojawiania się na blogu. Marnie i krótko.
Kurczę, zjadłabym! Ale robić mi się nie chce. Mam na dzisiaj program na śledzie do wigilijnej „zupy śledziowej” (śledzie w śmietanie na rzadko, jedzone łyżką do ziemniaków w mundurkach), placek drożdżowy dla męża, prasowanie, pranie itp.
Odwoziłem dzisiaj znajomą na lotnisko, wracając wstąpiłem do wielkiego centrum handlowego, jakich tutaj, na Long Island, jest dużo. Swiat zwariował. Największe sklepy, z Macy’s (szanującym się przecież do tej pory) i niemniej słynnym JC Penny, od jutra do Swiąt mają być czynne 24/h. W mentalności ogromnej masy ludzi te swięta zamieniły się juz dawno w Dzień Swiętego Mikołaja, o którym też nawet nie warto się zastanawiać skąd się w ogóle wziął. Takie się odnosi wrażenie. Uciekłem czym prędzej. Może to zaraźliwe?
To byś mi się pod tym względem nadał na męża, bo mój obecny to potrafi spać dwanaście godzin na dobę i zasypia w 30 sekund – kiedy chce. 😛
Też nie cierpię tego wariactwa świątecznego i ludzi w marketach z obłędem w oczach, w związku z czym prawie wszystkie zakupy świąteczne już zrobiłam – żeby tego nie widzieć.
Zmęczony biedaczysko – to i zasypia szybko. Przemęczenie tak go kładzie.
Sam też sie kładę. Wstającym udanego dnia!
Do później.
No to może mi się uda wpisać dwusetny komentarz. Dobranoc, Nowy, miłych snów.
Dzien dobry!
U mnie minus 15, niezle jak na tutejsze strony. Dobrze, ze tydzien temu zatkalem zimowisko dla moich kaktusow. Trzymam je przez zime na schodach z piwinicy do ogrodu, ktore uprzednio kryje dachen z przezroczystych folii. Mam tego tyle, a niektore takich rozmiarow, ze miejsca na oknach malo. Pod tym zadaszeniem temperatura nie spada nigdy ponizej plus 3. Za duza juke posadzilem wprost do ziemi w ogrodku, ale przedwczoraj jeszcze owinalem dobrze w folie pecherzykowa i musi wytrzymac.
Napije sie jeszcze kawy. a potem wyciagam zimowe opony z piwnicy, bo grat mojej LP jeszcze na letnich. Wyblagalem w warsztacie termin na 10, bo takich jak my, jest z natury rzeczy pelno w taka pogode.
pepegor
To znowu juz rano. Ptaszory nakarmione, piguly polkniete. Teraz w kolejnnosci remont kopyt, nie przepadam a potem dostawa wina do domu. To lubie.
Pogoda zimowa i u sasiadów ukradli caly zestaw maszyn do naprawy dróg. Czuje sie reke fachowców.
Pieknego zimowego dnia dla wszystkich a szczególnie dla Marialki, Pyrowskiego szpitala i innych polamanców
Pan Lulek
Serdeczności i uściski dla Marialki. Obydwoje z Basią jeszcze częściej i intensywniej bedziemy o niej myśleć. I słać dobre myśli.
Wydawało mi się, że Marzena już u nas bywała ale i tak witam ją i posuwam się na ławie robiąc więcej miejsca.
Pewnie pamiętacie nasza bazarową dyskusję. Idę dziś w południe na Bazar Banacha na otwarcie wystawy Bazary Świata, którą zorganizował komitet obywatelski starający się uratować i zmodernizować to ochockie targowisko. Sprawozdanie zdam za kilka dni.
Dzień dobry Szampaństwu.
Jak wiadomo, ja sypiam prześwietnie. Czwarta nad ranem, a mnie sen był odszedł już z pół godziny temu 🙄
Za to Jerzor sypia jak mąż kryshy, jeszcze nie dotknie głową poduszki, a już chrapie 😯
Idę dospać (jak się uda), przecież potrzebny mi beauty sleep, wszak rano na imprezę, trzeba jakoś wyglądać!
Rozmawiałam z Pyrą. Obie żywe, ale bardzo kaszlące. Pyra do pisania niezdolna, ale poczytuje. Za chwilę Inka zabiera Radka do lekarza. Biedak chodzi ze skulonym ogonem i wyraźnie widać, że z kręgosłupem nie jest dobrze.
krysha dzisiaj sobie dłużej pospałam bo mi się czytało dłużej … Marzenę witam i zapraszam do pisania to może w tym roku zrobimy 200 000 wpis … 🙂
Żabo cieplej ma być od poniedziałku a w środę już plusy … ale noce bardzo zimne …
Witam sucho i sloneczko troche wyglada, jest minus 10 stopni, ciekawe czy mnie kaloryfery na wsi wystrzelily, dawno tam nie bylam i nie spuscilam wody, musze kogos podeslac, zeby sprawdzil, na razei mnie to nie obchodzi, trudno, spac po nocach to niekoniecznie ale rano wstawc to nie lubie.
Piękny dzień dzisiaj, mroźny (- 18 o 6 rano, teraz – 15), ale słoneczny. Prawdziwa zima.
Chorym ludziom i zwierzętom zdrowia a wszystkim oddającym się zajęciom ulubionym i tym mniej lubianym życzę powodzenia, tym co w podróży szerokiej drogi, wszystkim dobrego dnia 🙂
Witaj Marzeno, ja tu cichcem przemycam raz po raz szezląg, jakby Ci było twardo na ławie, to nie krępuj się, chętnie się posunę 🙂
Skończę dawać koniom i wiozę Zaze na prześwietlenie. Może się coś wyjaśni.
Zaangażowałam zięcia, ma lepszy samochód.
Córka wróciła z Egiptu cała szczęśliwa, udał jej się wyjazd, chociaż było zimno, hi, hi, +25 tylko. Uczyła się nurkować i jest tym zachwycona.
Jotka na szezlag to ja tez sie pisze
Kilka dni temu Pyra opisywała proces gotowania bigosu. Ja zwykle robię to w jeden dzień. Trwa to długo, ale jednak kończę w tym samym dniu, w którym zaczynam. Jak są warunki żeby bigos przemrozić, to robię to, potem odgrzewam i apiat od nowa. Pyra pisała, że przemraża a potem odgrzewa i dodaje mięsiwa. Namieszało mi się od tego w głowie. Zamierzamy dzisiaj ze Ślubnym oddać się przyjemnosci przygotowywania bigosu. Poradźcie jak lepiej. Metodą Pyrową czy moją dotychczasową. warunki do przemrażania bigosu przednie.
Morąg,
zapraszam 🙂 szezląg ma magiczne właściwości i pomieści wiele przyjaznych dusz i ciał 🙂 należy jednak pamiętać komu rzeczony przynależy i jak spiewała Maryla … „damą być …”
Każdy sposób na bigos jest dobry gdy rezultat jest znakomity. My robimy tak jak Jotka czyli wszystko jednego dnia. Podajemy po conajmniej dwukrotnym przemrożeniu i odgrzaniu. A teraz warunki są wprost znakomite. Mnie zamrzł nawet płyn do spryskiwaczy mimo napisu na kupionej bańce, że to płyn zimowy.
Dziękuję Gospodarzu 🙂 zrobię po mojemu. A bigosy robię przednie. Muszę ich zawsze robić ogromne ilości, żeby były jeszcze „na wynos” dla rodziny i najbliższych przyjaciół 🙂 Muszę się tym pochwalić, skoro nie mogę tego robic na codzień 🙂
Tez robie bigos jednego dnia, z tym, ze ja mam ten luksus zakupu takiego wedzonego schabu o nazwie „Kassler” i nie mieszam roznych mies, daje to jedno.
Ciekawostka, na jarmarku swiatecznym slyszalam jak tubylcy chwalili bigos twierdzac, ze jest to pyszne danie dla wegetarian, miesa byly tak rozgotowane, ze nie zauwazyli ich obecnosci, choc wyczuli, „owszem troche miesa, ale to dobre tez dla wegetarian”, i tu znowu sie zaczyna jak gumowe moga byc definicje.
Osobiście uważam, że jednego dnia gotowana kapusta, to po prostu kapusta gotowana (kapuśniak). Kapusta gotowana kilka dni – bigos. Mówię o tradycyjnym bigosie, który musi się gotować kilka dni. Osobno kapusta surowa, osobno kiszona, osobno pieczone/duszone mięsa i tak dalej, później łączone w jedno. Wbrew pozorom ugotować dobry bigos nie jest takie proste jak by się wydawało. Pozdrawiam.
Ja tez robie bigos etapami tak jak maruda, w wielkim garze przez kilka dni ,do wegetariańskiego nie dodaje mięsa ani boczku, bo definicja jest jednoznaczna 🙂 a do zwykłego rożne rodzaje, jakie akurat mam w domu
Dziękuję za miłe powitanie,czytuję od dawna, do tej pory nie pisałam ale przy okazji lubelskich akcentów czuję się zobowiązana,w poniedziałek idę odebrać wydawnictwo z kórego korzysta nasz drogi Gospdarz:)
Nowy-Suchowola to kiedyś bialskopodlaskie a teraz lubelskie i rzut kamienia od Milejowa,jesteśmy krajanami(poniekąd):)
Mój Dziadek zmarł parę lat temu i sądzę,że mógł znać Twoich Dziadków
Witam. „póki my żyjemy”, ale co to za życie? Łepetyna jak na zardzewiałych zawiasach. Pamiętacie, jak opisałam gargantuiczną dostawę z Żabich błot? No i wyszło na moje i na Iżyka : dopokąd człek zamrożonego nie rozmrozi, nie wie co będzie jadł. Naszykowałam marynaty – osobno do dzika i osobno do jagniątka niewinnego. W plastykowym wiaderku od wczoraj rozmrażały się paczki mięsa. Rozmroziły i ujawniły zawartość : dzik jest już gotowy do spożycia w pudełku po lodach. Co prędzej zamroziłam na powrót, bo zjemy go w 1-sze święto; w paczkach były 2 wątroby (a jedną już wykorzystałam do pasztetu – czyli łącznie były trzy). Co prędzej zadzwoniłam po Inkę – bierz, zabieraj, bo trzeba zaraz zrobić. Zabrała i jeszcze poleciała z Radziem do lekarza i na zastrzyk. Trzecia wrzuciłam na mróz balkonowy. Nie chcę zarażać przyjaciół z Gniezna i nie kazałam przysłać dziecka po wątrobę, ale pierwszy, co się u mnie pokaże zostanie obdarowany. Z powyższego wynika, że zamiast kulki jagnięcej, w jednym tobole była trzecia wątroba. No nic – zamarynowałam karczek, a jutro dołożę antrykot (żeberka są wyraźnie wyczuwalne w paczce) Na mini-zjeździe poznańskim w 2-gie święto jagnięcina będzie i zacne wino z doliny Rodanu i Loary. Onże baran upieczony zostanie „na dziko”
Alicjo, ratunku, gdzie jest Twoja zupa rybna z papryką? Dałam komuś mój wydrukowany przepis, go zgubił i prosi jeszcze raz, a ja nie mogę znaleźć!
Chyba nieuważnie czytacie. I Jotka, i ja robimy bigos przez wiele dni. Pierwszego dnia gotujemy wszystkie składniki. Potem zamrażamy. Za dzień lub dwa odgrzewamy i gotujemy znowu. I ten proces powtarzamy wielokrotnie.
Nasz przepis różni się od Pyry tylko tym, że ona mięsa dodaje na drugi dzień. I to wszystko. Choć przepisów na dobry bigos jest tyle, ilu kucharzy podejmujących się tego zadania. Ja nie dyskredytuję żadnych sposobów. Nie znam bowiem wszystkich kruczków kulinarnych, choc chciałbym jak najwięcej poznać.
nie gotuje kapusniaku tylko skaracam proces gotowania, gotujac ga szybkowarze, oczywiscie jest potem zamrazany i odgrzewany
hi, hi, dostalam w prezecie kosztorys za wykonanie klamry na zeby dla Dagny, podroz dookola swiata kosztuje tykle samo, dobrze ze ubezpieczalnia przejmie 80%
Krysha,
podaję poniżej.
Idę się pindrzyć na to śniadanie.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Geste_rybne_Alicji.html
Dzięki bardzo, zapomniałam zupełnie, że to było pod „gęste”, a nie pod „zupa”. Udanego pindrzenia i miłej zabawy!
bylam u azjaty i kupilam sobie caly kilogram marynowanego imbiru zamiast ogorkow kiszonych, dostawa ogorkow przez Jotke plus co. zostala juz zuzyta
Alicja,
Ty się nie pindrz tylko wrzuć urodę, zapomniałaś?
Wyszłam z kuchni na czas krojenia cebuli. Zwierzęta kompletnie oszalały na punkcie „pomagania” w gotowaniu bigosu 🙂
marynowany imbir? w życiu nie widziałam! co prowincja, to prowincja i nie ma się co zapierać, że słoma z butów wychodzi 🙁
Morąg oświeć, „z czym to się je”? 🙁
zara unaocznie, przegryza sie do wszystkiego i zdrowe
Marynowany imbir(biały lub różowy) to min dodatek do sushi, to co jest na moim zdjęciu różowe to właśnie marynowany różowy imbir, jest dość ostry ale bardzo przyjemny w smaku
Jotka zadna prowincja, napewno jest to do kupienia, na opakowaniu jest tutaj napisane: importer vienna austria, http://www.panasia.at i jakims slowianskim jezyku: skkadni: imbir, woda, ktory jezyk pisze skladniki przez 2 k
chwilowo nie bardzo moge unaocznic, gdyz nawiazalam kontakty krolikowo-wymienne, rodzina, od ktorej kupilam Hipcia bedzie uwazala na moje kroliki a ja mam to robic innym razem z ich krolikami jak oni wyjada, byli wlasnie na przegladzie co gdzie i jak.
Pstrągi do Pyr jadą, pies prześwietlony i pozastrzykiwany, za trzy dni się może wyjaśni co dalej. Nic nie ma połamane, czucie w tylnych łapach jest, co ponoć dobrze rokuje, ale ma coś z kręgami lędźwiowymi. Dokładnie nieco większy rozstęp miedzy dwoma ostatnimi kręgami od dołu a na górze siłą rzeczy chyba mniejszy?
Ja coś zjadłam na rozgrzanie, bo strasznie mi zimno, również strzeliłam sobie lufę aroniówki Rybowej, ze zdumieniem zobaczyłam, że nalewek znacznie ubyło. Niby jakim cudem? Jagodzianki PanaLulkowej już w ogóle nie ma.
Konie dość wyraźnie dają znać, że chcą do stajni a tu jeszcze nic nie zadane i ciemno na dworze.
Do roboty, do roboty!
Witam,
Nad Zatoką Gdańską piękna zima,choć w nocy było -17 st.C.Nie ma jednak wiatru, więc mróz nie jest dokuczliwy.Śniegu jest dużo, padało cały czwartek i piątek. Zima za miastem ma swój urok, ale co się człowiek namacha łopatą przy odśnieżaniu ,to jego.
Co do imbiru, to rzeczywiście jego smak poznaje się przy okazji konsumowania sushi.I albo polubi się go albo nie. Tak więc Jotko,chyba będziesz musiała wybrać się na sushi.
Żabo, jeżeli toasty wypełniasz rzetelnie, a nie od niechcenia, to nic dziwnego, że trunków ubywa. Kieliszek do kieliszeczka i widać dno butelki.
Dostalismy dostawe win, trzy gatunki i prezenty na Swieta. Na dwie osoby do podzialu. Ja bylem wymieniony w drugiej kolejnosci. Pan wreczyciel win droga kupna sam z siebie udzielil rabatu. Pani natomiast radzila zabrac cieple buty i barchany oraz czapke na glowe.
Mozna przyjmowac gosci. Wstydu nie bedzie.
Za godzine stosowna godzina.
Pan Lulek
Jotko to nie tylko do sushi, mizna tez podac do sukiyaki (takie towarzyskie jedzonko z fileta wolowego, cieniutko pokrojonego, ktore sobie samemu mozna robic na stole podczas pogaduszki, pichcac razem z warzywami)
tutaj opkaowanie tego imbiru, jest to w waziutkie paski pociety imbir i zamarynowany, nie moge tego rozpakowac bo to jedzie w poniedzialek razem z borowkami do Zabich Blot, kupilam sobie tez kluski, chyba „soba”, ugotowane i polane nawet tylko dobrym sosem sojowym sa smaczne.
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/Berlin2009#
Konie maja jednak cos w sobie. U nas pod opieka Zoo hodowano konie Przewalskiego. Zapadla decyzja, ze dobrze byloby je zaaklimatyzowac w Mongolii. Zaczarterowano specjalny olbrzymi samolot i razem z opiekunem wyslano do Mongolii. Miejscowi zapewnili na miejscu opieke pani lekarki weterynarii. Skutek byl taki, ze konie szybko zaaklimatyzowaly sie i zostaly na miejscu. Opiekunowie natomiast po zawarcia stosownego zwiazku w tym w austriackiej ambasadzie, zakonczyli misje i razem ma sie rozumiec wrócili do Wiednia. To jest kawalek tajemnicy swiatecznego prezentu. Nie ta pani ma sie rozumiec.
Prosze o dzisiejsze propozycje. Tematyczne ma sie rozumiec.
Pan Lulek
Bigos wystawiony na mróz. Zastanawiam się czy nie dogotować kapusty, bo w moim bigosie „myśliwskim” z reguły poluje się na kapuste. Zobaczę jutro po rozmrożeniu, jak będzie smakował.
Dzięki za objasnienia w kwestii „suszy” 🙂
Chyba zacznę pisać powieść w odcinkach: „Skazana na suszę”. Pewnie pora pójść w tę suszę, Wielki Świat woła! Czy można pozostać obojętną na jego wezwanie?
Żabo,
tak się cieszę, że z Zazą w miare dobrze 🙂
ibir rożowy i biały dobrej jakości w kilogramowych paczkach mozna zamówic na allegro 🙂
Dobry wieczór. Co egzotyczne, już dla nas coraz mniej egzotyczne. Marynowany imbir można kupić i w hipermarketach (spotkałam u mnie w Tesco). A jak nie, to w sklepach typu kuchnie świata, smaki świata itp. Bardzo go lubię, nawet niekoniecznie w związku z kuchnią japońską, jak w ogóle imbir we wszelkiej postaci. Także np. kandyzowany 🙂
Kuruje sie: leze na szezlongu, mam wlaczone klasik – radio, pale, pije derenowke Jotki i w zasiegu mam herbatke oraz pierniczki od Pyry, Pyro juz nie sa takie twarde no i robie na drutach pierwszy raz od dluzszego czasu.
Morąg,
to jest tarninówka, uważaj żeby Ci się oczka nie po… mieszały znaczy się 🙂 , a co robisz? Ja już też wieki nie robiłam i tęsknię za tym.
sweter fantastiko, tez przed wiekami wymyslilam, ze mozna robic takie kombinacje z wielu welen (jak Alicja ale ja nie jestem na jej poziomie) i tak dziergam, zobbaczymy co z tego wyjdzie, z poprzednimi swetrami fantastiko mialam zawsze wsrod publicznosci efekt oho! plus komentarze, ze jestem „niewyemancypowana” jakby mnie na emacypacji zalezalo.
U mnie tez sa do nabycia egzotyczne produkty. Nabylam ‚Weinkraut’ firmy ‚Kuhne’ produkcji niemieckiej. W niemieckim sklepie. Z innych egzotycznych prokutow sa tam rolmopsy, czerwona marynowana kapusta i ‚bauer schinken’.
Kazda strona swiata ma swoja egzotyke a ta chlopska szynka jest bardzo dobra i towarzyszy mnie na zmiane z szynka ze Schwarzwaldu codziennie.
morag,
W tym sklepie rowniez pieka rozne egzotyczne smakolyki: paczki, ciasto drozdzowe ze sliwkami i tort o nazwie Schwarzwald.
ten tort to sztuka i tradycja, ale skoro to jest u Was egzotyka to co co Ty jadasz na codzien?
morag,
Co ja jadam na codzien? Az boje sie napisac. Zaczyna sie na litere ł, a konczy sie na litere ś. Do tego wszystko inne, co plywa, siedzi w piasku lub jest przyklejone do slupow i kamieni.
Schwarzwald to rzeczywiscie smakolyk!
to na l z kreska to bywa wszedzie bo sie po swiecie wloczy natomiast te inne rzeczy pobudzaja smakowa fantazje, gdzie ja tutaj pojde ze scyzoryczkiem w plener i odskrobie od np. slupa muszelke smakowita…
Poczytałam do tyłu i myślę sobie, że smak jest ogromnie indywidualną cechą. Nasiąkamy w dzieciństwie i młodości pewną tradycją kulinarną, potem coś tam nowego sobie przyswajamy, a coś nam nie smakuje i nie ma na to rady. Za mojego życia weszła na stół codzienny papryka, brokuły, cukinia, boczniaki i przyjęła się np w mojej kuchni natychmiast; a skorzonery i topinamburu nie lubię i już nie polubię – nie smakuje mi. Zadzwoniła do mnie w tym tygodniu Ryba „Mama, ja mam jakiś taki prowincjonalny gust. Nie lubię sosów z winem; nie lubię i cały czas mam wrażenie, że sos sfermentował” Nie lubisz, to nie gotuj – ja na to. Obojętnie, jak kto inny się tym zachwyca, nieważne. tobie nie smakuje i dobrze, Twoja Siostra nie zje żadnego sosu ze śmietaną i co z tego? Mój ąż sypał sobie cukier do wytrawnego białego wina, które zawsze podajemy do Wigilii. Nie był to powód do rozwodu, chociaż śmieszyło mnie to nieodmiennie,.
Czy wypada nazwać garbatego prostym człowiekiem? 🙄
Zima na dworze całkiem poważna. Wstawiliśmy choinkę wraz z wiaderkiem pełnym lodu do garażu, niech odtaje. Geolog z rumuńską żoną i teściową oraz synkiem przyszli z wizytą pożegnalną. Jutro jadą do Rumunii na święta. Po Nowym Roku Geolog wróci sam, żona i dziecko zostaną w Rumunii do lutego. Czy ten mały rozpozna później ojca? Przeszłam się po okolicy. Wszędzie śpiewa lub gra na puzonach Armia Zbawienia. Ładnie. Wrzuciłam coś do skarbonki, a oni rozdawali tutki z Maggi – 9 warzyw. Chyba jakiś bulion, nie oglądałam bliżej.
Zrobiłam ca 2 kg ciasteczek z dziurką, przełożonych galaretką porzeczkową. To ciasteczka ulubione przez wszystkich, ale do pomocy nie było nikogo 🙄
Krystalizują się plany wigilijne. Wigilia w stolicy u chrzestnych naszego dziecka. Uszka na 8 osób 😯 i też mi pewnie nikt nie pomoże, bo teściowa też mieszka w stolicy. Daniem głównym mają być bliny z łososiem, kawiorem itp. Zrobię tatara ze śledzia. Na deser sałatka owocowa i makowiec plus ciasteczka.
Za to u Ciebie sa rolmopsy. U mnie sledz jest sprzedawany na przystaniach dla lodzi, jako przyneta na lososia. Sledz do konsumpcji jest malo znany.
Orca wedlug mnie to Pyra umie robic tort schwarzwaldski z wisnia, wez sobie od niej przepis, gdyz samodzielne zrobiony jest jeszcze lepszy.
nemo podeslij troche Twojej zimy z muzyka i swiatelkami oczywiscie w formie digi
morag,
Dziekuje za informacje o torcie Schwarzwald by Pyra. Z przyjemnoscia skorzystam, bo slina mi kapie na klawiature.
Czytajac blog nabawilam sie kompleksow i chyba przejde do egzotycznych zajec.
Milego dnia!
Orca – przepis nastukam jutro, kiedy już będę mogła czytać bez chustki pod nosem
Dobrze, ze juz dochodzi wlasciwa godzina. Najlepiej za wszystkich zyjacych
No to pijemy
Pan Lulek
Pyro,
zajrzyj do poczty.
Za wszystkich 😀
O, spózniona deko jestem, bo rozpakowywałam prezenty. Toast za wszystkich!
…a co dostalas?
Witam Szanowne Towarzystwo … 😆 Bigos drugi raz wywalony na mróz (-11 st.C). Jakoś w mojej książce kucharskiej nic nie piszą, że trza na mróz wystawiać i dopiero jak w ciągu dnia podczytywałam ogromne zaległości, to tak zrobiłam.
Poradźcie tylko, czy może zostać całą noc na tym mrozie ? Czy jak będę lazła do wyrka, to jednak zabrać te dwa garnce z balkonu do kuchni ?
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mnie w tym roku taki „ambit” napadł 🙁
Z małym opóźnieniem, ale na zdrowie ; PYR, Radyjka, Zazy i za zdrowie całego Blogowiska
Zgago, niech sobie na tym balkonie stoi, jak bedzie potrzebny to go zabierzesz 🙂
Ja też mam gar koncentratu bigosowego, można rozcieńczyć kapustą, właśnie zięć się zapowiedział po przydział.
W czasie toastowym dzwoniła Pyra: pstrągi dojechały do Poznania, ale się minęły z wydelegowanym odbiorcą, znaczy nie wiadomo gdzie autobus się zatrzymał, ale wiadomo gdzie są pstrągi. Historia nieco kryminalna
Za kuchennym oknem -14
Się łączę z Wami. Chleb zamieszony, rośnie. Toast spełniony za tych co na morzu! Ja na lądzie po zakupach. Odkryłem nowy(?) ser Dubliner, Irlandzki. Wykryształkowany sowicie. Wchodzi! W WalMarcie kupiłem „wino” Sauvignon blance – kalifornijskie. Za – uwaga, uwaga – 2.97 dol!!! Producent się na wszelki wypadek nie ujawnia. A może to będzie tak jak kiedyś z małą lutownicą kupioną za dolara w sklepie „99 centów”. Kupiłem ją 12 lat temu. Działa i to znakomicie, do dzisiaj! Nie często są takie uroki taniochy. Święta u wnuków. Nic nie trzeba przygotowywac. Chociaż Ewa bierze do samolotu wiaderko zamrożonych pierogów. Dwa tygodnie w północnym stanie New Hampshire. Obiecuję sobie wiele narciarskich dni. Warunki tam wyśmienite. Naszcie się „schłodzę”…
Kapusta na bigos podgotowana z boczkiem i kiełbasą w moim największym Le Cruset. Trzy różne mięsa duszą się w szybkowarze, grzyby moczą. Wszystko niedlugo trafi razem na balkon. Brr -13.
Zgago,
bigos na mrozie się nie psuje i o to tylko chodzi, ponieważ odgrzewany jest najlepszy, a gdzieś trzeba ten sagan przechować. Do lodówki nie wejdzie 🙁 Smaku nabiera przez powolne i długotrwałe gotowanie wszystkich składników. U mnie w domu bigos powolutku pyrkotał kilka godzin, a potem nie był podgrzewany w całości, tylko w takiej ilości, która była przewidziana do zjedzenia. Moja Mama nigdy nie dawała do bigosu nic wędzonego i żadnych kiełba, i ja dochowuję tej tradycji, moje siostry – nie. Główne składniki, to osobno gotowana kapusta kiszona i słodka, mocno przyrumienione mięso wieprzowe (karczek, łopatka), boczek surowy solony, pokrojony w drobną kostkę i zrumieniony, podsmażona na tłuszczu z boczku cebula i czosnek, śliwki suszone, suszone grzyby, czerwone wino, jałowiec, kminek, liść laurowy. Jak mam dziczyznę, to też dodaję. Zdjęta z surowego boczku skóra wrzucana jest w całości, potem o nią walczymy, gdy jest prawie rozgotowana 😉
kiełbas 😯
Metodą Alicji idę pod kordełkę, właściwie to pod śpiworek, jak się zagrzeję to może jeszcze coś zdziałam. Przez te psy przysypiam na dole prowizorycznie zamiast we własnym łóżeczku (czyt.: materacyku) na górze.
Zaza już potrafi położyć się chwilami na mostku a nie lezeć jak wyprasowana skóra z psa. Może się pozbiera? W kazdym razie przestała skomleć z bólu.
Pyra Mlodsza,
Dziekuje i przede wszystkim powrotu do zdrowia.
Jutro pojade na Pike Place Market kupic ryby. Link ponizej to dwie kamery na zywo umieszczone obok stoisk z seafood. Jutro o godzine 11 rano mojego czasu pomacham do Ciebie z lewej kamery tam gdzie leza nogi krola krabow.
http://www.pikeplacefish.com/webcam.html
No i spełniłam.
Pindrzenie się to takie ogólne określenie, włosy uczesać, tu coś przyciąć, paznokieć obejrzeć, wreszcie – wrzucić urodę na twarz. Właściwie to na oko, tyle tego jestem w stanie przyjąć.
Dzisiaj czeka mnie jeszcze sporo roboty, zakończyć niektóre porządki, sałatkę jarzynową zrobić – mam jutro gości, no i jeszcze coś tam.
Na razie usiadłam przy lampce czerwonego, bo trzeba odpocząć, bądz co bądz było ponad trzygodzinne śniadanie.
Serwowano, co zwykle:
-kanadyjski bekon, wysmażony na sucho-krucho-chrupiąco
-jajka sadzone over-easy, czyli białko scięte, żółtko płynne
-frytki domowe
-tosty
-angielskie kiełbaski
– na deser sałatka owocowa mieszana
– do picia szampan (wino musujące) z sokiem pomarańczowym (zgroza 😯 ) ja zawsze piję bez.
Nemo, w moim rodzinnym domu w ogóle nie robiło się bigosu 😯
Dopiero jak zaczęłam pracę z super-koleżankami, z którymi po krótkim czasie zostałyśmy (do dziś) przyjaciółkami, to od nich się nauczyłam jeść bigos. A jak sobie kupiłam wielką książkę kucharską, to robię już go od 20 lat. W jednym tylko uchybiam wszelkim przepisom bigosowym; robię bigos tylko z kwaśnej kapusty, bo z mieszanej nam niezbyt smakował – cała rodzinka uwielbia „kwaśne” potrawy. Cała reszta jest ściśle wg przepisu i tak jak u Ciebie, jeśli chodzi o przyprawy, ja jeszcze piekę wołowinę do niego, no i dodaję kiełbasę. Aha i jeszcze daję boczek wędzony a nie świeży.
jedna z moich ulubionych ksiazek jest Hotel New Hampshire, mam nadzieje ze nie przerobilam tytulu.
yyc ciagle mowisz o andrutach, tu jest jakis przepis
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/2,87561,,Andrut_Belusi,,-3693332,9495.html
Orca, miej litość i nie pokazuj takiej rozpusty na stoisku 😉
Pstrągi dotarły. Młodzian po odstaniu 40 min na mrozie pognał je odebrać od portiera. Przyjechał taksówką. Dostał zwrot kosztów, herbatę i resztę Lulkowej śliwowicy
Morąg,
przeczytałaś ten przepis? Zgroza 🙄 Surowe jajka i budyń w proszku rozmieszane z masłem stopionym i wymieszanym z kakao i schłodzonym 😯
Gospodarzu, jutro u mnie próba generalna śledzi „pod kołderką”, wg Pańskiego przepisu. Żyję w związku z tym w stresie, bo jak coś schrzanię, to wiem, że już do końca swej ziemskiej egzystencji, nie wezmę się za żadne śledzie. A bardzo bym chciała zrobić niespodziankę zięciowi (uwielbia śledzie).
Moja Mama robiła śledzie w przeróżnych wersjach i były pyszne, jak ja raz spróbowałam, to były bez smaku mimo, że ściśle wedle przepisu 🙁 I od tej pory będzie to moja druga „śledziowa” próba. Nawet mi się udało kupić śledzie solone w całości (z mleczkiem).
Tyle bigosów, ile gotujących. Nie wiem czy udało mi się dwa razy zrobić taki sam bigos. Raczej mam myśl przewodnią a reszta na winie, znaczy co się pod rękę nawinie. Disslowa nazywa taki bigos „hultajskim” i jest on gotowany po świętach z wszystkich resztek. Ja zbieram resztki, albo nadwyżki, mrożę i czekam. Potem gotuję przedświątecznie. Kiedyś mieszałam słodką i kwaśną kapustę, teraz robię tylko z kwaśnej, ale dodaję prawie tyle samo cebuli zeszklonej na topionym boczku. Teraz dałam 3 kg cebuli na 5 kg kapusty. Zamiast suszonych śliwek słoik powideł. Poprzedni był głównie mięsny a ten raczej z wędzonego: trzy różne szynki, polędwica, z pięć różnych kiełbas. Wyszło 10 litrów koncentratu bigosowego, ale taki też się daje jeść, właśnie sobie porcję odgrzałam.
Zgaga,
Morag pytala, co ja jem. Wiec odpowiadam. 🙂
nie znam sie na andrutach, nic mi one nie przypominaja, rzucilam tylko okiem, dobrze nemo, ze sprawdzilas, rzeczywiscie zgroza, no i przez przypadek chcialam yyc przy pomocy jakiejs Belusi sprowadzic na manowce
Orca, masz rację, jakbyś „nastukał”, też by mnie „bolało”. Ja się chyba powinnam była urodzić na południu i nad oceanem, tak uwielbiam skorupiaki. 😆
Orca mozemy sie zamienic, sa takie programy telewizyjne, wymiana zon, wymiana matek itp. zglosze zapotrzebowanie na wymiane w ramach kulinarnych zapotrzebowan, moze nam sfinansuja ta zamiane, Ty na szynke i rolmopsy a ja na te cudownosci morza
http://new.meteo.pl/php/meteorogram_id_coamps.php?ntype=2n&id=1747
Zabo czym Ty chcesz straszyc, mnie sie podoba to „ocieplenie klimatu” nareszcie taka zima jak za czasow mojego dziecinstwa, min. po to chcialam wrocic na wschod aby poczuc jak pachnie minus 20 stopni
Morąg, a ‚ propos szynki, to kupiłam szynkę wędzoną, surową, maciupcią (do zjedzenia na „już”). Szynkę, ugotowałam jak zwykle z jałowcem i czosnkiem. Jak już się ugotowała, to zajrzałam do gara i o mało mnie szlag nie trafił, woda była mętna, w kolorze wody z mlekiem. A miałam ochotę na tym wywarze zrobić sobie barszczyk czerwony. 👿
Zgaga i morag,
Napisze super skromnie 🙂 ! Wiem i doceniam, co mam.
Pike Place wysyla wszystko w specjalnych opakowaniach. Dostawa w 24 godziny. Wydaje mi sie, ze dostawy sa tylko w US. Zapytam jutro.
Kulinarne wymiany to dobry pomysl. Ja juz wyslalam list do Santy, ze pod choinke chce Dreamliner. Bylam grzeczna w tym roku, wiec nie widze problemu z prezentem.
Zgago tutejsze szynki sa tak wedzone, ze juz ich sie nie gotuje, pamietam moja pani starsza tez gotowala wedzona szynke i ile to bylo dywagacji czy bedzie nie za sucha, czy ziola byly dobrze dodane, a potem duma jak szynka okazala sie smaczna
a tak w ogole i szczegole to dlaczego ta woda okazala sie metna
Dostałam (prezenty) użyteczne – a raczej sama sobie wybrałam, nie wiedząc, co w opakowaniu i nawet trafiło – Jerzor wybrał na slepo naczynie ceramiczne do zapiekania sera brie, cammemberta itp. oraz towarzyszący ser, ja natomiast trafiłam na niedużą ceramikę od lokalnego artysty, ażurowe pudełko bez przykrycia, wstawia się tam świeczkę, zapala – i jest nastrój.
To też się przyda – akurat mamy to samo, ale możemy zrobić recykling i dać Młodym sztukę użytkową z Kingston. Rozpakowuję….
http://alicja.homelinux.com/news/img_1186.jpg
znalazlam inne wydanie farsz do pierogow
http://taotao.ugotuj.to/sossojowy/1,102455,7327249,Pierogi_z_kapusta__grzybami_i_makaronem_chinskim.html
🙄
Ładne rzeczy, aparat miałam ustawiony na zdjęcia nocne (zapomniałam przestawic po jakiejś sesji wschodów i zachodów słońca, i połowa z dzisiejszego śniadania została wykasowana, reszta też powinna, ale nieważne, niech sobie są. Zanotować w rozumie…
Moragu, te pierogi jakbym gdzies widziała niedawno. Albo podobne. Moje sa pozlepiane byle jak, to znaczy na „prosty przylep” (prostacki może?), ale chyba nie są złe w smaku, bo 40 wcięto za jednym posiedzeniem 👿
Z tego ja chyba z osiem.
Jeszcze o prezentach – zakupiłam ten swój… 😎
Taki z półki kosmetycznej, a co, należy mi się raz na jakis czas zaszaleć!
Skomplikowane to jak jasna cholera, kilka róznych opakowań diabli wiedzą czego, do tego instrukcja na 10 metrów druku 😯
Ponaużywam i sprawozdam, czy uroda mi się poprawiła. Może powinnam zrobić zdjęcie typu – przed i po 😉
Alicjo zajzyj do skrzynki.
Alicjo wymagam wrecz abys pokazala swoje, po mistrzowsku zrobione, 300 sztuk uszek z zeszlego roku, zrob to w ramach” nastrajania do nastroju” swiatecznego.
Morągu, gdzie te uszka z tamtych lat… nie wiem, gdzie mam z zeszłego roku, ale sprzed dwóch lat mam. Robię ilości, bo robię tylko raz do roku i jak juz, to niech ich trochę będzie. I zawsze jest. Maszyna nie jestem ani zadna super-woman, wiec mi to zabiera troche. Farsz robię dzień wcześniej, bo ileż można. To samo z pierogami – farsz wcześniej, nastepnego dnia polepić na prościugę. Nie chce mi się robić pierogów na 2 osoby w jednym dniu – i na tym koniec. Jak już, to iść na całość 😉
I zamrozić na ze trzy dalsze obiady.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/uszka/
jestem pelna podziwu co do tych uszek
bylam na dworzu powachac mroz, przynioslam sobie gazete a w gazecie reklama tunczyka „bezstresowego” w puszce, gdyz lowionego na „dlugiej lince” cena od razu o 40 centow wyzsza.
A ja jestem pełen podziwu nie tylko co do tych uszek…
Moragu, u mnie wyłącznie łowi się na dłuuuugiej lince. Podwyżki brak!
nastepuje zmiana warty, paleczke przejmuje ci z innego kontynetu, musze tutaj zarzadzic spanie, krolik na mnie tupie (kroliki tupia tylnim skokiem i to jak), kotom juz minelo szalonych piec minut, zycze pelenj smakowitych snow nocy a tym tam zza morza smakowitych rozmow.
Morągu, niedawno były przeprowadzane kontrole żywności w sklepach, przez „jakiś” inspektorat (nie pamiętam nazwy). Chodziło o o to ile mleka w twarogach, mięsa w wędlinach, ogólnie czy wyroby odpowiadają normom i składowi podanemu na metkach i okazało się, że nadal jesteśmy na pierwszym miejscu w UE, jeśli chodzi o oszustwa. 🙁
W sprawdzonych przez tę inspekcję (na terenie całego kraju), w 76% wyroby były niezgodnych z wykazanym składem. Masła w maśle było mniej, mięsa w przetworach też.
Kiedyś czytałam reportaż dziennikarki, która się zatrudniła w jednym z zakładów mięsno-wędliniarskich i ona pisała, że mięso jest dawane do „kąpieli”, żeby podnieść jego wagę. To samo się robi z wędlinami. Dlatego jak sobie od starszej przywiozłam boczek wędzony, to po stopieniu w patelni był tłuszcz – przeźroczysty a jak podsmażam kupiony w naszych sklepach, to wytopiony tłuszcz jest mętny i białawy (wytrąca się białko).
Jeszcze rok temu był sklepik, w którym można było kupić wędliny nie fałszowane – były dużo droższe niż te w innych sklepach, ale zawsze sobie kupowałam po kawalątku a teraz już nie ma tego sklepiku. Nie mogę go odżałować.
Errata: ma być; „były niezgodne”
Alicjo, Twoje uszka, to jest istny majstersztyk – podziwiam 😯
Nawet nie wiedziałam, że już jest niedziela.
Idę się przespać, żeby być wyspaną, gdy będę przykrywać kolorową kołderką śledzie.
Życzę Wszystkim dobrej nocy i miłych, pogodnych snów.
Zakończyłam na dzisiaj. Micha sałatki jarzynowej zrobiona.
A propos wczesniejszych wpisów na temat bigosu, przepisów i tak dalej – w wielu domach jadłam bigos i zawsze był znakomity, nieważne, co tam kto wrzucił do gara, czy gotował tydzień, czy mroził i odgrzewał, wszystkie bigosy były pyszne. Bigos trudno schrzanić 😉
I rzeczywiscie tyle przepisów, ilu gotujących, ja swój przepis „zbierałam po drodze”, zaglądajac w gary przyjaciółek, od jednej wzięłam to, od innej tamto… Moja Mama robiła dosyć tłusty bigos, i robiła rzadko, nie podejrzałam metody, bo jakoś tak wyszło.
Knajpiane bigosy – różnie to bywało…
Zgago,
a sprawdzili zawartość cukru w cukrze, ci inspektorzy? 😉
Chyba jakąś dyskoteke uruchomię? Mam jeszcze lampkę czerwonego, Jerzor wyduldał swoją i się udał w pielesze, bo się strasznie narobił dzisiaj. No… najdał się na sniadaniu, potem zrobił zakupy, znowu się najadł, popracował na komputerze, się najadł…wytłumaczyłam, że sałatki nie może próbować, bo zaraza się musi przegryzć. Przyjął do wiadomości.
Dyskoteka – tak mnie wzięło.
http://www.youtube.com/watch?v=rYHhguqlTY0&feature=related
Jeszcze troszkę…
http://www.youtube.com/watch?v=SQKLwIBjxWc&feature=related
…no i gdzie to siódme morze?!
http://www.youtube.com/watch?v=JzGjkFHxXLU&feature=related
Jak nie siódme morze, to wielka woda …ale wielkich wypraw pod Kraków,
nocnych rozmów rodaków… i owszem 😉
http://www.youtube.com/watch?v=PmzzhpfmzOk&feature=related
Następna perełka Młynarskiego. Wojciecha.
http://www.youtube.com/watch?v=-8zglCbLG1U&feature=related
Jednym z powodów dla którego chciałam „solidniejszy” modem do internetu było to, że poprzednio strasznie wolno sciągały się wszystkie rzeczy z Youtuba i pokrewnych. No i mam nowy, kłopoty z dostarczeniem, zainstalowaniem itd, i co? dalej ledwo ściąga, może trochę lepiej, ale z przerwami. A u młodych za lasem leci na bieżąco. I gdzie tu sprawiedliwość?
Ociepliło się, z -15 na -12.
Te, morąg! Zima ze śniegiem i mrozem to jest piękna rzecz, sama lubię i to bardzo, ale uważam, ze taka zima to powinna być tam, gdzie się na niej zarabia, czyli góry. A tutaj koszty „utrzymania zimowego”, finansowe i nie tylko, przekraczają zdolności pojmowania mojego małego żabiego rozumku.
Żabo,
Ty już wstałaś, czy jeszcze się nie położyłaś?
Pierwszy grudniowy śnieg i mróz – teraz jest dużo więcej i śniegu i mrozu 😀
http://picasaweb.google.com/zabieblota/ZimaGrudzien2009#
I wstałam, i się nie położyłam.
Dość to skomplikowane.
Jestem w „stanie czuwania”
Pięknie tam u Ciebie, nic dziwnego, że jesteś w stanie czuwania. Śliczne zdjęcia.
Tutaj rano będzie podobnie, sypie i wieje już od wielu godzin., z domu nie można wyjść, do tego dość silny mróz.
Ja też z różnych powodów jestem w podobnym stanie, pogłębionym kilkoma lampkami czerwonego. Czasami inaczej się nie daje. Czytam.
Jest takie miasto na końcu Europy,
którego język szeleści jak wrześniowe
liście w Londynie albo Hadze.
Chwile zastygają w miesiące, lata,
rysując kraje za zamglonym słońcem.
……………………..
Trudno jest uciec od tego miasta,
czasem w oknach zapalają się świece
i można zdmuchnąć płomienie,
palcami rozetrzeć krople z wosku,
lecz jak spalic pamięć o tym miejscu,
gdzie wszystko wciąż trwa
i nic nie traci barwy ani zapachu.
Marzena Broda, z tomiku „Cudzoziemszczyzna”
(fragmenty)
Idę spać.
Udanego dnia po tamtej stronie, a Kanadyjczykom, Amerykanom i Australijczykom (nigdy nie wiem, ktora u nich) – dobrej nocy.
dzień dobry … 😀
A, dzień dobry, dzień dobry! Ciągle zimniutko. 😆
Nowy to ciężko tam u Ciebie …
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7383354,Po_sniezycy_stolica_USA_sparalizowana.html
krysha 🙂
Dzień dobry 🙂
Podano śniadanie: jajecznica „z prawadziwych jajek”na szynce z pieczarkami, kawa z korzeniami (cynamon, imbir, goździki, kardamon), przygotowane przez Ślubnego, opisanego tu już przez Pyrę i Morąga. Schodzę na dół śniadać, Miłego dnia życzę, za oknem piękna, biała zima 🙂
Zima ruszyla na calego. Male ptaszory pilnuja karmnika. Duze gdzies sie poukrywaly. Pogoda wspaniala, slonecznie ale zimno jak dla nas.
Juz po komplecie porannych zajec, wszystkim zyczenia pieknego dnia.
Pan Lulek
Dzien dobry.
Zima popuszcza, tylko minus 8. Grat mojej LP padl ofiara syberyjskich stosunkow. Jak go podniesiono do wymiany opon to okazalo sie, ze lejee z niego olej, jak z dziurawej brytwany. Eksperci sa zgodni co do tego, ze byl pewno gdzies jakis kondensat wodny i musi, ze wysadzilo jakas uszczelke. Nikt nie mial wczoraj czasu, ani ochoty sobie to dokladnie obejrzec. Stoi wiec na placu i czeka na boskie zmilowanie.
U nas podobna krzatanina jak wszedzie, moja robila bigos tez po swojemu, ktory teraz marznie na tarasie.
A ja, jak sie tylko obrobie tez pojde zajac sie ptaszkami. Naleje im mianowice cieplej wody do szerokiego spodka, bo wiem z ubieglych lat, ze lubia sie kapac, wlasnie przy takiej pogodzie. Najpierw ale musze odsniezac dojsie do tego miejsca.
pepegor
U nas jeszcze nie puszcza 🙁
Zgago, no i co tam było pod kołderką? Bardzo jestem ciekaw oceny. Zwłaszcza miłośnika śledzi.
My dziś jedziemy po choinkę. Kupujemy taką w donicy, by ją potem przetrzymać na balkonie i na wiosnę posadzić pod chałupą. Tak pod naszą częścią Puszczy Białej pojawiły się srebrne świerki i parę innych iglastych drzewek. Tyle tylko, że rosną bardzo wolno. A tutejsze i sosny, i modrzewie ino śmigają w górę!
sobie plany wyjściowe dzisiaj zrobiłam ale mróz -15 .. brak słońca to chyba zrobię porządki w lodówce, zamrażalniku i mini spiżarce … ciekawe co ja tam mam … 🙂 … i domowe SPA …. 😆
jotka pyszny poranek niedzielny masz … 😀
Panie Lulku to na mały spacerek trzeba iść …:)
Nota bene.
Chciałem przedtem użyć słowa: ochędożyć.
Wybaczcie możliwe konsternacje, jakie to może wywołać, ale właśnie!
Znam to słowo z dawnych lat, ale Słownik Języka Polskiego PWN 1988 już nie.
Pytanie więc: ch, ż lub rz?
pepegor
mi wychodzi, że „ochędożyć” …
wyjrzałam na podwórko a tu 3 autom chyba chłodnice pękły bo pozalewane wokół nich chodniki … chu chu cha zima zła …
Pepegor,
wedle mojej skromnej wiedzy, „ochędożyć” to zabdać o inwentarz. „Chędożyć”, to wersja rustykalna ars amandi w wykonaniu gospodarza pilnie przykładającego się do swoich obowiązków 🙂
Jolinku,
poranek bardzo miły, śniadanie zjedzone, w kominku zapalone, teraz bedę robiła wpisy w albumie z wyprawy skandynawskiej z wnukiem, żeby po wspólnej kolacji wigilijnej rodzina poogladała i żeby można było snuć wspomnienia i ewentualnie przymierzać się do planów na następne lato. W końcu dzień zacznie nam się wydłużać 🙂
Po południu będziemy zlewać do butelek tegoroczne nalewki. Jednym słowem same przyjemności 🙂
-13, śnieg (mało), słońce. Choinka w garażu jeszcze nie odmarzła 🙁
Pepegor,
z końcówkami -żyć, -rzyć jest prosta zasada, obejdzie się bez słownika. Jeśli znajdzie się wyraz pokrewny zawierający „g”, to wtedy -żyć, jeśli „r” to -rzyć. Wyrazy z -rzyć mają często odpowiedniki w rosyjskim, zawierające „r”
chędogi – chędożyć
barłóg – barłożyć
mnogi – mnożyć
twór – tworzyć
Witam całe Towarzystwo – z Gospodarzem na czele i życzę cudownego, zimowego dnia 😆
Ze mną jest coś „nie tak”, wczoraj jak się pożegnałam wyłączyłam komputer, poczyniłam co trza, idę w stronę wyrka a tu moje ślepia padły … na świąteczne wydanie Polityki, no i co ? oczywiście mnie zassało. Położyłam się ok. 3 godz. Na dodatek z poczuciem zawodu, że jeszcze tyle zostało do poczytania a ślepia się „już” zamykają. Tym sposobem spałam do 10,oo i mam „tyły”.
Gospodarzu, jarzynki się „już” 🙁 gotują i oczywiście wieczorkiem zapodam, nawet jak przez swoje nieuctwo, poniosę klęskę. 🙂
Bigos na balkonie cały zamrożony na kamień.
Zdążyłam przeczytać nocne i poranne „Polaków rozmowy” a w dzisiejszej prasie zauważyłam bardzo ciekawą informację – dotyczącą (pośrednio) kulinariów, oto sznureczek :
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7381923,Wroclawscy_naukowcy_nagrodzeni_za_mieso_w_wersji_light.html
Do „nastukania” wieczorem. 😆
Dzień dobry Szampaństwu!
Zima! U mnie cieplej, niż we Wrocławiu, -7C.
Zagadka słoneczna – pozna ktoś to miejsce? W nagrodę postawię piwo przy najbliższej okazji.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5132.JPG
Bardzo dziękuję za wyjaśnienia.
Tu jest takie forum, że trzeba napisac, aczkolwiek ja wolałbym werbalnie. Pisanie przychodzi mi z trudem. Czję się trochę tak, jak ci nieszczęśnicy na trzypasmowej autostradzie, co to nie opuszą za żadne skarby środkowego pasa, bo na innym czują się już przyparci do ściany. Do tego dochdzi, że mój PC ma zainstalowany ofice 2007, którego nie opanowałem jeszcze. Znaki diaktryczne zainstalowałen tak, że używam lewego alta dla tych kombinacji. Jak się pomyle i wraz z altem nacisnę Strg zamiast Shift, to nagle cały ekran podłożony jest niebiesko i znikają paski funkcyjne u góry i nie wiem jak z tego statusu wyjść. To jest bardzo stresowe. Wciśnięto mi ten 2007 w ramach gwarancji, jak mi wysiadł twardy dysk, a instalacyjnej CD z 2003 nie mogę odnależć. Objecuje solennie, że w przerwie miedzy świętami caly dom, zeby ja znalezc.
Teraz wracam ale do statusu werbalnego i podzwnię po znajomych z życzeniami, bo jest czas!
pepegor
Hm…przeczytałam, rzeczywiście ciekawe, tylko u mnie od razu zapala się czerwone światełko, jak ludzina kombinuje coś przy zwierzynie.
Alicjo,
strzelam z biodra:
Twoja zatoka przed budowa!
pepegor
Oj, nie moja to zatoka, Pepegor 🙂
piwo dla mnie 😆
Duże. Swój balkon wypadałoby poznać 😉
Nemo mnie ubiegła, ale u Kochanowskiego już była „mać chędoga”. Z rosyjskim się zgadza, ale ostatnio wypisywałam zgłoszenie źrebaka, który ma się nazywać Szeherezada i nie do końca byłam pewna, i byłabym napisała przez „ch”, bo chodzi mi po głowie „ty maja Szeherezada, …”, takoż pomyślałam, ze jak po rosyjsku „h” (x) to po polsku musi być „ch”. Na wszelki wypadek zajrzałam do Kopalińskiego, co akurat był leżał pod ręką. Ciekawe, że to nie tylko ja miałam wahnięcie, bo koleżanka, która to zgłoszenie odebrała, osoba o niezwykle starannym (ortograficzno-kaligraficznym i nie tylko) wykształceniu u sióstr, też zwątpiła czy ja dobrze napisałam. Z kolei jej matka, bez mrugnięcia okiem powiedziała: – no, jak to? przecież w arabskim nie ma „ch” -. Tu z kolei ja się żachnęłam: – ale piszemy „szach”
adal szukam spokojnego miejsca na zdech, ale może jutro będzie lepiej.
Dla Orci i wszystkich chętnych
TORT SZWARWALDZKI Z WIŚNIAMI
ciasto : po 150 g masła, cukru i mąki pszennej, 50 g mąki ziemniaczanej, 100 g gorzkiej czekolady, 6 jaj, aromat waniliowy, 1 łyżeczka proszku do pieczenia
nadzienie : 750ml kremówki, 3 łyżki cukru – pudru, 0,5 łyżki cukru waniliowego, 2 łyżeczki żelatyny 450 g wiśni bez pestek (mrożonych) słoiczek wiśni kompotowych, 4 łyżki alkoholu (wiśniówka, wódka albo rum)
Masło ucierać z cukrem dodając po 1 żółtku, stopioną i wystudzoną czekoladę dodać do ciasta, dodać obie mąki i proszek dopieczenia, aromat iubitą na sztywno pianę z białek. Ciasto piec w temp 170 – 180 stopni. W@ystudzić, przekroić na trzy blaty. Wiśnie rozmrożone zagotować z małą il. wody z cukrem, odcedzić, wystudzić. , śmietanę schłodzoną ubić dodając cukier puder na na końcu rozpuszczoną i ostudzoną żelatynę. Do soku z wiśni dodać alkohol i nasączyć tym płynem krążki ciasta. Ciasto smarować bitą śmietaną i kłaść na śmietanie wiśnie, OPokryć śmietaną wierzch i boki – można ubrać owocami kompotowymi jeżeli mają ładny kolor, albo wiśniami kandyzowanymi albo owocami w czekoladzie.
przciez dostales Pyrowa wisniowke, arkady
co ci ludzie przed tymi swietami nie woza, jakies pstragi do Poznania z narazeniem zycia gonca, my wlasnie wywiezlismy kota Pikusinskiego, teraz niose inne delicje do znajomych, rejwach jak w ulu
Kusza te swiateczne prezenty. Ale ja jestem twardziel, rozlecialo sie drewniane kolo od wozu drabiniastego. Tym razem ma byc fachowiec ale dla odmiany strzyknelo go porzadnie, kuruje sie i do lutego jest wylaczony z eksploatacji. Opiekuje sie nim sasiadka. Samotna. Rokowania sa zatem nienajgorsze.
Bo gdzie djabel nie moze, to baba pomoze.
Jak mówia doswiadczeni ludzie.
Drogi znowu czarne ale posolone.
Pan Lulek
Kto zna, to zna , kto nie zna, niech poczyta dla śmiechu.
Morągu,
wiśniówka od Pyry – to jedno, ale piwo to nagroda. Ode mnie 😉
Karp 2008
Kto tam?
Karp 08.
Proszę!
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Czy śnieg pada, czy nie pada –
To dla karpia zawsze biada,
Zero Gwiazdki, żadna feta –
Tylko śliska galareta.
Gdy mróz zetnie wody lodem,
My musimy trwać pod spodem,
A do tego sieci armia
Chwyta nas i was dokarmia.
Nie ma też nad sobą sądu
Rybak, co użyje prądu,
Czyż nie byłoby etyczniej
Tak bez prądu, akustycznie?
Proszę pań i proszę panów,
Nasze życie jest do chrzanu.
Lecz panowie oraz panie,
Nie musimy kończyć w chrzanie.
Pisał wszak już Pliniusz Starszy:
By nie robić z karpi farszy,
I że jeśli chcesz już drąga
Użyć – użyj go na pstrąga.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Przykro żyć w obrębie granic,
W których rybę mają za nic.
No to, jak to mówią: chodu,
Trzeba spływać. Z samochodu
Nie skorzystam, hydroplanem
Nie pofrunę, zgodnie z planem,
Bo bezpieczniej tuż pod wodą,
Kontentując się przyrodą.
Bez walizki, butów, płaszcza
Zawsze łatwiej będzie, zwłaszcza,
Że nie trzeba żadnej wizy,
Aby wpłynąć do Tamizy.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Big Ben znudził mnie po prostu,
Tak jak widok Tower Mostu,
Ale może przez migrenę
Zaostrzyłem tak ocenę.
No a dzisiaj, że tak powiem,
Jestem w siódmym stawie, bowiem
Zwykłą rybą hodowlaną
Będąc, płynę w dal Sekwaną.
Nim noc z blasku dzień obedrze,
Zdążę przyjrzeć się Katedrze
Notre Dame i jeszcze z wody
Łypnąć okiem na Plac Zgody.
Cóż za widok, aż nie wierzę,
Mieć przed sobą Eiffela Wieżę,
Pozazdrości ten i ów, że
Byłem także tuż przy Luwrze.
Jeśli miałbym jakieś skargi,
To jedynie na ryb targi,
Czemu na tym dziwnym świecie
Nie my was, lecz wy nas jecie?
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Będą jeszcze inne rzeki,
Aż odnajdę kraj daleki,
Kraj mityczny, gdzie przodkowie,
Żyli sobie tam jak człowiek –
Szanowani, w blasku szczęścia,
I w całości, a nie w częściach.
Z opowieści mego taty,
Wiem, że kraj ów, to? Karpaty.
A ze wspomnień mojej matki
Wiem z kolei, że? Karpatki
Są przysmakiem tam, nektarem
Słodszym niźli karpic harem.
-Choć tu kończy się dziennika
Treść, to z wiedzy mej wynika,
Że na Karpat był nabrzeżu
Tato, nim legł na talerzu.
Lecz ten co mi Tatę spożył
Nie za dużo dłużej pożył,
Bo mu Tato stanął ością,
O czym donieść chcę z radością-.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Krok po kroku, krok po kroczku,
Najpiękniejsze w całym roczku
Idą święta, idą święta.
Gdzie Stanisław?
i antek
i Szysz
I Miś
Zaszyli się w ciemnym lesie, czy co? Wyglada na to, że giną chłopy 😯
Jest karp 2009
KARP 2009
1.
Co ma sypać wreszcie sypie,
co ma szczypać w końcu szczypie,
co ma skrzypieć raźnie skrzypi,
co się zgrzało teraz chrypi.
Przyszedł grudzień! Czas, by rankiem
wzuć walonki i uszankę
i owinąć się szalikiem,
by do sklepu biec truchcikiem.
2.
Trzeba drogą kupna nabyć
to, co pod choinką ma być,
co ma wisieć na choince,
co ma mielić się w maszynce,
co ma skwierczeć już na gazie,
co ma potem pływać w wazie,
co należy miesić w dzieży –
więc do sklepu któż pobieży?
3.
Wymarznięty, oszroniały,
taszczy Polak wiktuały,
taszczy w siatkach i wiaderkach,
z których karp złocisty zerka.
Potem czule i starannie
karpia w swej umieszcza wannie,
wtedy w sercu czuje radość,
bo tradycji czyni zadość.
4.
Noc zapadła, mrozy trzeszczą,
karp uśmiechnął się złowieszczo,
i rozejrzał po łazience
i wziął sprawy w swoje? płetwy.
Po czym wylazł z wanny chyłkiem
i nadrybim wręcz wysiłkiem
poumieszczał mimo kwików
w wannie wszystkich domowników.
5.
I powiedział: ?Moje słonka!
Najpierw was pokroję w dzwonka
i obsmażę was w panierce
albo podam w salaterce
po żydowsku lub po grecku,
lub po starokarpioświecku??.
Tu padł taki strach na ludzi,
że aż każdy się? obudził.
6.
Jak karpiowi spojrzeć w oczy?
Może to był sen proroczy?
Albo rodzaj ostrzeżenia?
Zmienić czas przyzwyczajenia.
Tak myśleli i po chwili
karpia z wanny wypuścili.
A karp włożył ciepły sweter
i popłynął sobie w eter.
7.
Co ma sypać wreszcie sypie,
co ma szczypać w końcu szczypie,
co ma skrzypieć raźnie skrzypi,
co się zgrzało teraz chrypi.
Na sypanie, na skrzypienie,
na szczypanie, na chrypienie
polecamy Państwu szczerze
karpia w Trójkowym eterze.
mam jeszcze jeden schwarzwaldzki przysmak a mianowicie pstragi dwa, samzone i panierowane, „nach Müllerin Art” juz gotowe ze sklepu, wyprobowane jednak.
Żabo, co do Szeherezady i Szecherezady oficjalna polska pisownia zmieniała się kilka razy. Teraz bodaj znowu jest przez h.
Wschodnie języki mają i chrapiące ch, i takie h z przydechem. Odzwierciedlenie w naszej pisowni nie zawsze odpowiada rzeczywistości. Np. pochodzące z hebrajskiego, a wszystkim znane słowo hucpa powinno się właściwie pisać przez ch.
Alicjo lece za 2 godzinki do Toronto. Tel Twoj mam ale to chyba w Kingston (moze komorka?) Mam tez tel. syna wiec kontakt jest. Ale niezaleznie od wszytkiego Royal Ontario Museum, 23 (sroda) godzina 14 glowne wejscie. Powiedzialem bratu, zeby mial dla Was 3 wejsciowki. Sa specjalne na „Dead Sea Srolls”. Bedzie nas pare osob w sumie. Potem moze gdzies do pubu na pifko. To do zobaczenia.
Wszystkim blogowiczom i Gospodarzom zycze udanych spokojnych a przede wszystkim SYTYCH Swiat Bozego Narodzenia. Pewnie zajrze na blog ale gdyby nie to na wszelki wypadek juz teraz zyczenia 🙂
yyc i Alicjo/Jerzory wesoej zabawy w Toronto
yyc, Alicjo przyłączam się do życzeń Morąga 😀 Bawcie się, odpoczywajcie i wracajcie radośni aby nam „sprawozdać”. 😆
Udało mi się zrobić pyszne śledziki, pod „kołderką” !
Ale się objadłam, niby zrobiłam połowę, ale i tak wyszło tego na tyle dużo, że muszę się podzielić – nie mówiąc już o pochwaleniu się 😆
No, to zięć będzie miał niespodziankę.
Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę. Gospodarzu, dziękuję
Doroto, będzie po obecnemu Szeherezada. Ja rozróżniam ha i ceha, i mi to brzmi przez „ch”, ale trudno. Natomiast mam klacz o wdzięćznym imieniu BaLceRona, chyba od Balcerowicza? i drugą HeLadę – przez jedno „l”. Obie z Łodzi. A Druchów i Druchen to jest na pęczki. Trafiłam też na Dejzi. Niestety tak muszę pisać jak w dokumentach.
W Żmichowskiej pani Winnicka, ucząca polskiego, chwaliła się, że na dyktandach mówi „ch” zamiast „h” i „h” zamiast „ch”. W Warszawie to zbędny trud 🙂
Jerzorom i yyc’owi dobrej zabawy!!!!!
YYC, Wesołych Świąt, wspaniałej podróży, miłych spotkań.
Brawo Zgago, trzeba sie tylko przezzwyciezyc.
czy nie o jedno z za duzo?
Kochani,oto moja pierwsza proba wrzucenia zdjecia.
http://picasaweb.google.de/pegorek/Kaktusy#5417348072217165282
Na obrazku znajduje sie moj sukces z tego lata, krolowa nocy. Mialem to szczescie, bo akurat wrocilem noca z Polski i wyszedlem na zakurke na balkon i patrze, a tam moj pierwszy kwiat.
pepegor
yyc
Jak zajrzysz, to melduję, że przyjęłam do wiadomości, będziemy o 14-tej pod Muzeum. Maciek mówi, że kończy pracę o 12-tej – może i on się załapie?
U Maćka prawie zawsze jest ktoś w domu, bo Jennifer pracuje z domu via komputer. A my wyruszamy do Toronto w środę rano, tak żeby być u Jennifer przed południem. Będziemy punktualnie, gdzie trzeba.
Wszystkim życzącym udanego Szczytu Torontońskiego dziękujemy za życzenia i postaramy się obszernie sprawozdać oraz donieść 🙂
Chwilowo odpoczywam, ale zaraz biorę się za drobna robotę przygotowawczą, wszak będę miała gości, kuratora naszego muzeum mineralogicznego z żoną i córką. Córka studiuje… polonistykę na slavistyce w Ottawie, zobaczymy, jakie zrobiła postępy. Tegoroczne wakacje spędziła w Warszawie, ciekawa jestem jej wrażeń, pewnie poopowiada. Po polsku 🙂
Hej, pepegor – to z Ciebie niezły ogrodnik 🙂
…A pachnie tak jak piołun i wanilia, kwiat, biały kwiat…
Brawo, Pepegor 🙂
Porwałam się na roladę z indyka wg Gospodarza. Dochodzi właśnie w żeliwnej brytfannie, próba przedświąteczna. Zaczęło się okropnie 🙄 Zmiksowałam dokładnie według przepisu 2 wątróbki, jajo, bułkę tartą (łyżkę więcej niż w przepisie), pietruszkę, koperek i przyprawy, i wyszła mi… rzadka zupa 😯 Nie miałam więcej bułki, więc dodałam mielonych migdałów. Pomogło niewiele, więc posmarowałam tym farszem płat indyczej piersi, zwinęłam i zaczęłam sznurować i spinać szpilkami, podczas gdy nadzienie usiłowało wydostać się na zewnątrz wszelkimi szczelinami 😉 W końcu obrumieniłam powstałą roladę na maśle, podlałam białym winem i poszłam na spacer. Po powrocie zajrzałam do brytfanny, a tam na jednym końcu wyszła gula z nadzienia, ale już gęsta i zakrzepła. Spróbowałam, niebo w gębie 🙂 Będzie na kolację z brokułami.
No,
wiec wyszlo, uff. Teraz bede zakladal album, bo z tej dzialki nazbieralo sie zdjec, a niektore to prawdziwe rzadkosci. Mam nadzieje, ze nie zanudze.
Ide odsniezac.
pepegor
Pyra,
Bardzo dziekuje za przepis. Wyglada smakowicie. Wisnie beda z kompotu niemieckiego. Reszte mam.
Pomacham do Ciebie o 11 mojego czasu z lewej kamery. U Ciebie bedzie 8 wieczorem.
http://www.pikeplacefish.com/webcam.html
Jesli bedziesz spala to bardzo dobrze, to znaczy, ze sie kurujesz. Umowimy sie na inny dzien. Jesli nie, to znaczy, ze juz sie lepiej czujesz.
Morag i Zgaga, dziekuje ze koordynacje dostawy przepisu. 🙂
Plany swiateczne ustalaja sie. Moja starsza mlodziez idzie na Wigilie do matki jej chlopaka a w drugi dzien swiat bedzie rewizyta, potem cala mlodsza rodzina jedzie w Alpy a dorosli leca do Gdanska odwiedzic obie babcie i przybalowac na Sylwestra. Na wiosne leca do Boliwii. Jakis nowy projekt. Tego tylko im brakowalo. Pogoda w Niemczech jak i u nas. Zapadalo.
Poza chorowitymi i polamancami co toastujemy ?
Pan Lulek
Oglądam bostońską zimę live, przez kamerę u znajomego. Wczoraj sucho i bez śladu śniegu, dziś zawieja 😯 Sniegu może 20-30 cm, ale ruch wszelki zamarł, czasem przebiegnie ktoś ciepło opatulony, toyota pickup pługiem coś odgarnie i tyle…
Pojutrze lecimy do Bostonu…
Alicjo.yycu ,dużo miłych wrażeń wam życzę.
W wydaniu ,,Baśni z tysiąca i jednej nocy
Alicjo ,yycu , życzę Wam wspaniałych przeżyć 🙂
Wczoraj Wielkopolska przywitała nas bardzo mrożną ale za to słoneczną pogodą , a synowa wspaniałym obiadem.,, świtne sałatki , kurcze w galarecie , duszony comber sarni i zrazy zawijane …rewelacja.
Na deser był wspaniały sernik , dzieło teściowej syna .O innych dodatkach nie wspomnę.
.
Yycu, teściowa syna zna Twoją rodzinę ,a młodzi z kolei są zaprzyjażnieni z młodsza gałęzią Jakubków .
Alicjo, yycu , moc ciekawych przeżyć wam życzę 🙂
Wczoraj Wielkopolsa pogoda potraktowała nas bardzo przyjażnie>mróz co pra
ależ tu dzisiaj ruch przedświąteczny! Wspaniałe, zimowe zdjęcia z Żabich Błot, królowa nocy od Pepegora, przepisy kulinarne, jak to wszystko ogarnąć. Zmordowana jestem, bo wróciłam właśnie z podróży w okolice Sandomierza. Pięknie zaśnieżne krajobrazy, ale droga miejscami niebezpieczna. Teraz nadaję się tylko „na szezlong”, wszelkie prace zawieszam do jutra 🙂
Zupełie nie mam pojęcia co się porobiło
Dzień dobry Wszystkim,
Long Island zamarła i trwa w tym białym bezruchu. Pewnie tak będzie do jutra. Sam jeszcze też nie zdołałem się odkopać, chociaż macham łopatą już ładnych kilka godzin, co prawda z dość długimi przerwami. Dawno tutaj takich opadów nie było.
Wracam do łopaty. 🙂
Szaleństwo przekroczyło apogeum. Aż do Świąt wszystkie supermarkety będą otwarte 24 godz/dobę! Tutejsi, zgodnie z poprawnością polityczną już nie życzą sobie Wesołych Świąt, tylko Happy Holiday. Ja, zgodnie z upierdliwością starego grzyba, do katolików wołam Merry Christmas a do Żydów Happy Hanukah
Nowy! Współczuję. Kiedy dawno, dawno temu, kiedy byłem jeszcze młody, to często spędzałem zimy w Twojej okolicy. Pamiętam wielogodzinne odkopywanie samochodów, albo drogi do garażu.
Nemo, śledż tę kamerkę i napisz jak odśnieżają w Bostonie! Proszę.
yyc miłego świętowania z rodzinką … 🙂
no i stało się rura pękła i nie ma wody …
Oj, Jolinku to pech 🙁 Współczuję, zaliczyłam na tym osiedlu wiele takich sytuacji, ekstremalnie było jak cały tydzień przed moim ślubem nie było wody. Włączyli na szczęście w dniu ślubu rano!
Cichal,
Nie chcę Cię martwić, ale to „poszło” na Boston, a stamtąd pewnie do New Hamshire, gdzie zamierzasz jechać.
Nie zapomnij wziąc ze sobą aparatu i rób zdjęcia. To najpiękniejszy stan na wschodzie, a nie wszyscy go znają. Ludzie tam też wyjątkowi.
Małgosiu nawet nie wiem jaka duża ta awaria bo mi się nie chce z domu wychodzić … dobrze, że mam zawsze butle 5 litrowa wody w domu do picia i gotowania a na resztę potrzeb została mi woda w wannie po kąpieli … naczynia umyje jak będzie woda … warunki trudne to nie wiem jak sobie poradzą …
czytam, że trochę nasze towarzystwo pojeździ po świecie … 🙂
Orca – nie będie mnie przed kompem o 20.00 – Ania ma robotę, a obie mamy to paskudztwo i trudno myśleć. Zamiast poczuć się lepiej, poczułam się gorzej (uszy, zatoki) więc za telefon – Marialko ratuj. Dziś porada przez kabel, jutro wpadnie mnie zbadać i przepisać leki
tu tez sypie ale jest jeszcze milo
Pepegor, chciałam zamieścić komentarz pod zdjęciem, ale jakoś nie wyszło. W każdym razie rozumiem Twoją dumę.
Czytałam, że w naszych okolicach, czyli niby chodziło o lekkie zimy, dobry dowcip, jeden pan hoduje kaktusy na działce i zimują w gruncie. Na pewno opuncje, bo tyle ze zdjęcia pamiętam, ale jeszcze jakieś. Od sierpnia rozpina nad nimi foliowy daszek, zeby miały sucho i jak już trochę wyschną to ponoć zima im nie straszna. Zdaje się, że było o tym również w jakimś telewizyjnym programie dla działkowiczów.
Nie mogę toastować, bo jeszcze muszę podjechać do weterynarza. Doktor był dzisiaj, dał Zazie jeszcze jeden zastrzyk, inny mi zostawił na jutro, brał też krew od dwóch klaczy. Krew mam wysłac jutro do laboratoriów (dwóch: Poznań i Jastrzębiec), celem oznaczenia DNA. W ogólnym zamieszaniu przy Zazie zapomniałam dać mu protokoły do podstemplowania. Teraz muszę poczekać aż wróci z lotniska, na które był pojechał po siostrę przylatującą ze Szwajcarii i dopiero się do niego wybrac. Nie zapomniawszy protokołów.
Tym niemniej: za zdrowie wędrowca na szlaku!
Poprawię jak wrócę
PYRO , musisz się solidnie wyleczyć , bo z takimi chorobami nie ma żartów. Leż w łóżku i nie przejmuj się, że coś nie jest sprzątnięte lub nie ugotowane. Zdrowie jest najważniejsze.
PEPEGOR , widzę ,że robisz postępy komputerowe.U mnie latem na balkonie także zakwitł kaktus po chyba piętnastoletniej przerwie. Stał cały czas w słonecznym miejscu, a podlewały go deszcze. Czekam na dalsze zdjęcia.
jakieś cuda … przyjechali i naprawiają … 🙂
Oj wiem co to peknieta rura. Chyba lepszy jest tylko paOlOre. Chyba peklo na zewnatrz a nie w mieszkaniu. Za powodzian.
Pan Lulek
widziałam jak machała 😆
i życzyła nam Wesołych Świąt … ale super pomysł Orca
Orco, nawzajem Wesołych Świąt!
Orca – dziękuję za życzenia „wesołych świąt” od ładnej pani w jasnej czapoeczce i w okularach. Jeżeli wszystkie orki takie ładne, to skąd fatalna reputacja? Żegnam się, do jutra.
Orka nam pokazała 😀
Wesołych Swiąt, Orka!
Panie Lulku na dworze pękła ta rura … w domu sucho i ciepło … 🙂
pepegor masz dobrą rękę do kwiatów … 🙂
U mnie się ociepliło do -4 i sypie śniegiem jak w Bostonie.
Kolacja zjedzona, indyk posmakował. Do tego ostatnie, zebrane przed mrozem brokuły z przyrumienionymi płatkami migdałów, ziemniaki ugotowane w mundurkach (wczorajsze), pokrojone w plastry bez obierania, przyrumienione na oliwie, mizeria z połowy ogórka. Do picia Etna rosso DOC.
Pieski biegały dzisiaj prawie cały dzień na dworze, towarzyszyły mi z zacięciem, za nic nie chciały zostać w domu. Teraz padły jak kawki.
http://picasaweb.google.com/zabieblota/ZazaIPadnietePieski
Witam!
http://gazwybuchowy.wrzuta.pl/audio/6rioMVH3524/przyjaciele_karpia_-_karp_2009_calosc
tyle tych psow a co bedzie jak do tego dojada borowki?
będą się mrowić
juz sobie wyobrazam te wszystkie parskania i warkoty
Nadal pada. Odgarniałam śnieg przez pół godziny. Jest wyraźnie cieplej, ale śnieg suchy, idealny do czyszczenia dywanów, ale kto mi po nocy pomoże wynieść, trzepać i przenosić na inne miejsce dywan 3,5 x 3,5 m 🙄 Osobisty się wzbrania, bo to nie wypada 🙄
a ja noc chyba mam z głowy bo wiercą i kopią pod moim oknem by naprawić rury …
Jolinku zrob im herbatki
Jolinek51, krysha, Pyra Mlodsza, nemo,
Gdyby bylo ‚audio’, to slyszalybyscie jak sprzedawcy ryb (fishmongers) krzyczeli ‚lysolyk slajet’ 🙂
Dziekuje za zyczenia.
Pyra Mlodsza,
Dziekuje.
Dziewczyno, wracaj do zdrowia!
Jolinku,
trzymaj się 🙂
Pyra,
miałaś nie szaleć, tylko się leczyć 🙁
Alicji, yyc_owi dużo miłych chwil w Toronto 🙂
Przegapiłam Orcowe machanie 🙁
Tyle się dzieje, że nie można nadążyć. Nalewki zlane i u nas i u sąsiadów. Wszystkie smaczne. Pierniczki też udane.
Alicji i yyc zycze duzo emocji i przyjemnosci z pierwszego face ? face.
Mam tez nadzieje, ze pyra ma sie lepiej.
Serdecznosci dla wszystkich.
jotka,
Dzisiaj juz nie wracam do ‚downtown’. Chlopaki (Seahawks) na Safeco Field graja w pilke z jakas druzyna z innego miasta. Koszmarne tlumy w miescie.
Wróciłam cało, pieczątki i podpisy w stosownych miejscach mam. Jeszcze dopoję w stajni u ogiera i zmienię butelki z ciepłą wodą na podwórzu. Na razie to działa, znaczy ogrzewanie kranu za pomocą hot water bottles ( Amerykanie śmieją się z Wyspiarzy: Życie seksualne Wyspiarzy – oni nie mają żadnego życia seksualnego, oni mają butelki z ciepłą wodą – http://www.hotwaterbottlesuk.com/ ). Trzy butle po 5 litrów przy kranie a na górę (ten kran jest schowany w plastykowej beczce, znaczy górnej części beczki, kiedyś był z pół metra nad poziomem podwórza i do tego jeszcze w stodole, a teraz jest równo, albo nawet poniżej a po stodole śladu nie ma) pokrywa ze styropianu przyciśnięta kamieniem. Wokół kranu jest jeszcze owinięte kilka metrów rury.
Już po lunchu lekutko przedłużonym, bo świateczny, aczkolwiek lekutko przed temi świętami.
Chyba będę wreszcie musiała poczytać ten fsck’ing manual do aparatu foto, bo namieszałam tam , klikając, jak pijany zająć. Jerzor chciał naprostować, ale nic nie naprostował, tylko ponadużywał, a przecież to on ma być techniczny 🙄
Zdjęcia wypasają sie w mega, a jakość, z przeproszeniem, dodupna:shock:
http://www.youtube.com/watch?v=gx3UHsATW50&feature=related
No tak – Jerzor sie przyznał, że ustawił na portrety 😯
Zgłupł czy co?! Ja wczoraj miałam ustawione na nocne, a było śniadanie pózne, a ten mi pokombinował na portrety 🙄
Zadne grupowe nie wyszły dobrze (ziarno!), ale portretowe… tak jakby 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_1199.jpg
Za ustawienia wczorajsze, ze nocne, biore pełna odpowiedzialność, bo nigdy nie czytam instrukcji, zapominam i te takie, ale tu facet, który wszystko czyta, ustawia, potem miesza tam i z powrotem, ale niby zna się na tym. No, zna sie, tylko dlaczego portrety?! Miało być ogólnie wszystko! 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=Fo4SblJ_SnU&feature=related
O, po tamtej stronie Kałuzy juz śpia chyba… a mnie sie przypomniała piosenka , którą w kawiarni „Pod Muzami” we Wrocławiu (ololice Uniwersytetu, gmach główny), mieli w szafie grającej (2 złote) i grano to na okragło. Wcale mi się to nie znudziło – się wpadało między wykładami, najczęściej na herbatkę albo , jak kasa była większa, na piwo, pomiedzy wykładami.
http://www.youtube.com/watch?v=R20f-TPKjzc&feature=related
Nie wszyscy. Niby miałam, poszłam nawet w tym celu do łóżka, ale nic z tego, więc wyszłam popatrzeć, co na blogu. A tu oczywiście Alicja dyskotekę urządza. Zimno w chałupie, ogrzewanie ustawione na tryb nocny, więc tylko wystawię masło z lodówki do jutrzejszego pischingera i idę z powrotem wojować z Morfeuszem. Dobranoc!
… ja tu właśnie z Maćkiem podaję dane do drzewa genealogicznego ( ja mam pamięć do tego, kronikarz rodzinny).
Rodziny Jennifer nie przeskoczymy, ona dopiero zaczęła, a juz ho-ho, ile ich tam jest 😉
Polska gałązka uzupełni 🙂
Tu taka drobna parodia… Ja jestem Alicja, jakby ktoś miał wątpliwosci, nie jakaś „Alice”
http://www.youtube.com/watch?v=gXYURSpSCME&feature=related
To od starego (powiedz, stary, gdzieś ty był…http://www.youtube.com/watch?v=R1K6tTqbRww) przyjaciela Q, uważam, że warto przytoczyć.
Szanowne i Szanowni, oto nieuporzadkowane refleksje na koniec roku 2009:
Jak zyc? Sprzedac wszystko, wszystko. Wyjechac na stale do tropikalnego kraju o przyjaznym ustroju, zyc za grosze lub centy w skromnej chacie na plazy, miec slonce, cieplo, rum i owoce poludniowe. Zdrowie tez, koniecznie.
W drugich slowach sprawozdania 2009 uprzejmie donosze, ze nie naleze do sprawcow globalnego kryzysu ekonomicznego. Gdyby na swiecie panowala planowa gospodarka socjalistyczna, wszyscy trwalibysmy w kryzysie i nikt by tego nie zauwazyl. Amerykanie juz sie nauczyli i znacjonalizowali kilka waznych dzialek bylego kapitalizmu.
Podobno podroze ksztalca, wiec podrozowalismy troche w ramach doksztaltu. Odwiedzilismy kilka razy poludniowo-zachodnie stany USA, Elzbieta byla w czerwcu w Edmonton, we wrzesniu i pazdzierniku razem powitalismy Ojczyzne. Dodalismy troche CO2 do atmosfery, za co przepraszamy caly swiat. Ale to nie koniec.
Z poczatkiem lutego pod zawolaniem ?przygodo, ahoj!? polecialem na maraton do slonecznej Kotliny Smierci w Kalafonii. W dzien biegu spadlo tam tyle deszczu, ile zwykle spada w ciagu roku. Maraton przez bagno na pustyni, to jest to.
W maju wyslalem sie w objecia damy o imieniu Anna Purna w Nepalu, wysokiej na 8091 m. Dotarlem do jej stop (4130 m) i z wrazenia po kilku dniach rzucilem sie z wysokosci 160 m w ramach bungee-jump. Swobodne spadanie, mniam. Tuz nad ziemia rzekomo zblizylem sie do ostatecznej szybkosci swobodnego spadania czlowieka w atmosferze naszej planety. Polecam. Tam tez doznalem szoku srednio-wiekowego, gdy zobaczylem, ze kamerzysta, ktory video-filmowal wszystkie skoki w przepasc, do opisu mojej osoby (imie, ubranie, itd) dodal notke: ?old fellow?. Chyba mial cos ze wzrokiem, czy cos tam?
Nasze lato zaczelo sie dopiero w polowie sierpnia, co nie swiadczy o niczym, a tym bardziej o ociepleniu klimatu Ziemi Ojczyzny Ludzi.
Z ostatniej chwili: podobno jednak globalnego ocieplenia swiata spowodowanego przez czlowieka nie ma i nie bedzie. Byl za to kolejny przekret w wykonaniu uczonych z UK. A ja juz naiwnie myslalem, ze zaoszczedzimy na ogrzewaniu domu i podrozach do cieplych krajow, bo wszedzie bedzie cieplo. Bez sensu, nie bedzie.
W pazdzierniku zdarzyl sie przedziwny wypadek: pole kukurydzy ogrodzone plotem z drutu kolczastego niespodziewanie wyskoczylo przed naszego zacnego Forda Focusa. W wyniku tego spotkania musielismy poszukac nowego pojazdu osobowego. Sprawe wziela w swoje rece Elzbieta, co zakonczylo sie dosyc dramatycznie: stalismy sie wlascicielami wypasionego automata KIA Soul, tzw. ?demo? w kolorze budyniu waniliowego. Mam wyrzuty sumienia wobec calego swiata, gdyz siadajac na fotel z mozliwoscia podgrzewania d? i sluchajac satelitarnego radia Sirius zdaje sobie sprawe z tego, ze na swiecie sa dzieci, ktore gloduja i ciezko pracuja wytwarzajac czesci zamienne do wypasionych samochodow. Nie chodza do szkoly. A jezeli juz chodza, to na piechote w glebokim sniegu, pod wiatr, pod gorke ? znamy to z dziecinstwa przezytego w nieslusznym ustroju.
Jestesmy juz po pierwszym sniegu i przed Swietami Bozego Narodzenia. Nie kupujemy prezentow swiatecznych pod choinke, bo po pierwsze nie mamy choinki, lecz zwykle drzewko lisciaste w donicy ze stosownymi akcentami. Po drugie, ponad dwutysieczne urodziny tak Waznej Osoby celebrujemy z godnoscia a nie przez szastanie pieniedzmi i wymachiwanie kartami kredytowymi w domach towarowych. Prezentow niet! A szczegolnie diamentow i futer.
Sprawozdanie doroczne od kumpla:
Na Swieta lecimy na spotkanie rodzinne do Edmonton, Alberta. Agnieszka z Kuba przylatuja z wyspy Vancouver, gdzie zatrzymali sie na rok, moze dwa. Pozostala rodzina jest na miejscu.
Niech wiec Wam i nam sprzyja zdrowie oraz lekki nadmiar wolnego czasu i pieniedzy.
Sobie zycze zdecydowanie, abym kiedys zamieszkal w domu, mieszkaniu, ziemiance lub namiocie, ktory nigdy nie bedzie wymagac remontu, renowacji i zadnych usprawnien. Moze zdaze.
Schrzaniłam sznureczek do piosenki, podaję poniżej.
http://www.youtube.com/watch?v=yZpei6K83bo
Łomatko, Kapitan kazał ćwiczyć szanty… nie wiem, jak Arcadius i Przyjaciel, ale ja bym wolała, żeby Jerzora zakneblować na czas spiewów. Duct tape will do.
Prawdą jest, że w Ameryce kulinarne tradycje świąteczne są niezwykle skromne, ale i tutaj mozna coś znależć. Gdy w Thanksgiving Day zaczyna się długi okres świąteczny, na stołach, a właściwie w domowych barkach pojawia się EGG NOG.
Byłem na wielu przyjęciach bożonarodzeniowych w amerykańskich domach – w każdym był EGG NOG. Opanował całe Stany i Kanadę, a w Europie jedynie…. Luksemburg, chociaż stamtąd (czyli z Europy) przybył. Dlaczego akurat to maleńkie państwo, tego nie wiem. Może Nemo wyjaśni.
Egg nog jest zupełnie dobry, zwłaszcza dla tych, którrzy lubią coś słodkiego na deser – przypomina ADVOKAT, ale jest znacznie lżejszy. Może być bez alkoholu, ale o taki mnie nie pytajcie. Ja wolę procentowy. Gotowy można kupić w każdym sklepie mono…, ale można też kupić w supermarkecie jego podstawę i w domu dorobić dolewając whisky, rumu, a najlepiej brendy (akurat „wyszła” i nie ma na zdjęciu). Trunki można mieszać wedle uznania i smakowych gustów.
Dziwię się, że w całej amerykanizacji, której tak chętnie poddają się moi Rodacy nad Wisłą, zabrakło miejsca na egg nog – coś, co akurat ja lubię.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/EggNog?authkey=Gv1sRgCJCl_Iey84zF7QE#slideshow/5417493987173247730
Późno, więc pewnie nikt tu już nie zajrzy, a szkoda!
To już nie zagadka, niech mi Arcadius postawi piwo za udane, myślę, zdjęcie z jego balkonu 🙂
(to był 2008)
Dobranoc.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5134.JPG
Nowy,
ja ciągle na posterunku – egg nog mnie nigdy nie zachwycił, trochę to ciężkie było. Advocat jednak o wiele lepszy.
A to na dobranoc 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TehFZ38kt6o
Ciężkie? – przecież tak łatwo można „rozwodnić” dodając brandy, whisky lub co się chce.
Nie wiem, czy można powiedzieć, że mnie zachwycił, ale z pewnościa lubię – na deser, i wole niż Advocat. Może się nie znam.
Egg nog plus ‚two shots of espresso’ daje egg nog latte. Na czubek posypac troche utartej galki muszkatolowej (nutmeg) lub utartego cynamonu. Dobre o kazdej porze dnia.
Dzięki Orca,
cynamon dodaję zawsze, bo mogę jeść łyżkami, bardzo lubię.
Pisząc o egg nog chciałem przede wszystkim przekazać coś, o czym na Blogu chyba jeszcze nie było, a o czym może warto wspomnieć. W koncu tak mało dobrego o Ameryce….
Orca,
czy machanie możesz jeszcze kiedyś powtórzyć? Tez nie widziałem 🙁 i bardzo żałuję.
Wiem, że nie było dla mnie, ale zawsze szkoda 🙁
Nowy,
Oczywiscie, ze do Ciebie pomacham 🙂 jak bede w Pike Place Market nastepnym razem. Dam Ci znac!
No to dolecialem. Pisalem ale mi wcielo dwa razy i juz mi sie nie chce trzeci. Pozdrawiam. zagladne jutro bo dzien bez planow a potem juz tylko wyzerka.. 🙂
Moze pojdzie
Poszlo.
Tylko pytanko do Eski. Twoja tesciowa zna moja rodzine? Zaintrygowalas mnie musze powiedziec. Ciekaw jestem wiecej? Zajrze jutro….(dzisiaj tylko normalnego czasu srednio polnocno atlantyckiego…)
Orca,
Dzięki wielkie, idź na Pike Place Market ASAP. Będę się czuł zaszczycony. Od dzisiaj jeszcze uważniej śledzę wpisy na blogu!
Dobranoc. 🙂
dobry dzień … 🙂 … zima trzyma … woda jest … Nowy dzięki … 🙂 …
Dzień dobry! Chyba sie podziębiłam, nie jest to dla mnie dobra wiadomość. Jeszcze na moment pod kołderkę.
czesc yyc 🙂 milego pobytu u rodziny 🙂
Jolinek 51 !
Teraz w spokoju mozesz dosypiac. Ja akurat sie obudzilem i dosypalo sniegu.
Na autostradzie nie potrzeba ani lancuchów ani kolców. Wystarczy tylko odkopac
samochód i wio w droge. Przejade sie kawalek, zeby pojazd nie zapomnial ze jest samochodem. Dnia pieknego zimowego.
Pan Lulek
Dzień dobry!
Cieplej dzisiaj u mnie, tylko -7 st. To znaczy, że jednak telewizor prawdę mówił – idzie ocieplenie. Szkoda, pięknie było!
Panie Lulku, tylko się Pan nie pomyl i odkop swój samochód.
Żabo, tylko nie to, nie masz prawa być przeziębiona na święta! Natychmiast podejmuj kroki zaradcze: herbatka malinowa, herbatka imbirowa
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Dobre_Rady/Imbirowa_kuracja_Heleny.html
spirytus z pieprzem albo wszystko na raz. Jak nie pomoże – blogowisko przedstawi następne propozycje. Miłego kurażu (od kuracji)!
Uwaga na Łotra – zżera dzisiaj namiętnie, trzeba kopiować. Mnie zeżarł cztery razy – dwa skutecznie, a dwa skopiowane.
Nie moge nic z alkoholem, bo jeżdżę samochodem, bardzo fatalne!
Rozchorować to ja się w ogóle nie moge, bo kto będzie obrządzał chudobę? Może chętni by sie znaleźli, ale nie wykształceni w tej materii i bez mocy przerobowych 😀
Jedyna skuteczna metoda na wszelkie zaziębienia i ich pochodne to jest zakopać się pod kołdrę i nie zmieniac temperatury otoczenia a ja ciągle na dwór, zgrzeję się i zadyszę, i do domu, i za chwile to samo. Akurat to, co najgorsze, czyli zmiana temperatury i wysiłek 🙁
Panie Lulku pośpię sobie po obiadku a teraz trzeba parę rzeczy do domu przynieść …
czy do USA trzeba nieć wizy z Kanady i Niemiec … może ktoś wie …
Żabo nie choruj bo zdrowa musisz być …
Hm, łezka w oku 🙂
Moja babcia urodziła się w Jaszczowie
http://www.interklasa.pl/portal/dokumenty/fl013/articles.php?article=13
Babcia faktycznie robiła taki kulebiak, z tym że nie wiedziałem że on się tak nazywa 🙂 ale był pyszny.