Pasieka na dachu

I to gdzie! W samym środku Warszawy na dachu Hotelu Hyatt Regency. Miód produkowany przez 100.000 pszczół zamieszkujących dach hotelowy jest podawany na śniadanie w hotelowej restauracji „Venti-tre”. Miód o nazwie „Łazienki Gold” cieszy się dużym zainteresowaniem wśród gości , którzy twierdzą, że jest on bardzo smaczny. Hyatt jest jak dotąd jedynym hotelem w Polsce, który założył swoją pasiekę i produkuje własny ekologiczny miód. Ten oryginalny pomysł powstał wraz z propagowaną przez hotele Hyatt nowatorską filozofią zdrowej, ekologicznej i zrównoważonej diety pod hasłem: Jedzenie. Pozyskiwane ż rozmysłem. Starannie podane.

Nikogo nie trzeba przekonywać o walorach miodu, dlatego też goście hotelu mogą poczuć się wyjątkowo smakując jedyny w swoim rodzaju miód, przygotowany specjalnie i wyłącznie dla nich. Pszczoły zamieszkujące dach hotelu doskonale zaadaptowały się w nowych warunkach i stały się częścią tego ekosystemu. Od początku maja 2012 roku pszczoły pracowicie zbierały nektar z kwiatów drzew znajdujących się w pobliskich Łazienkach Królewskich, Ogrodzie Botanicznym i na Polach Mokotowskich, który przeobrażony w złocisty lipowy nektar dotarł do restauracji „Venti-tre?.

Pierwsze próbki miodu  z lipca 2012 r. trafiły do laboratorium w Puławach. Wyniki badań były bardzo dobre. Zawartość zanieczyszczeń, metali ciężkich i innych szkodliwych substancji została wykluczona. Goście hotelu mogą więc być pewni, że miód podawany w restauracji jest produktem ekologicznym.

Hotelowa pasieka jest pod stałym nadzorem i opieką doświadczonego pszczelarza  – Marka Barzyka,  który prowadzi swoją własną ekologiczną pasiekę na Podkarpaciu. A w pasiece na dachu w Warszawie bywa co dwa tygodnie.

Przy ulach zostały ustawione krzewy oraz drewniane zasłony chroniące,  w okresie zimowym przed mroźnymi wiatrami, a latem przed intensywnymi promieniami słońca. W pobliżu uli ustawiono również poidło  z bieżącą wodą. Pszczoły żyjące w takich dogodnych warunkach są łagodniejsze i nie stanowią zagrożenia dla otoczenia. Sukces hotelowej pasieki przyczynił się do decyzji o powiększeniu rodziny pszczelej. Jeszcze wiosną 2013 roku obok dwóch uli staną dodatkowe trzy!

I to koniec dobrych pszczelich informacji. Bowiem sytuacja pszczelarstwa na świecie, a w tym oczywiście i w Polsce, wymaga szybkiej reakcji na spadek liczby rodzin pszczelich wywołany przez działalność człowieka. Wielohektarowe gospodarstwa rolne uprawiające tzw. monokulturę i używające owadobójczych środków chemicznych są zabójczym sąsiedztwem dla pasiek. Pszczoły albo umierają, albo – co chyba jeszcze bardziej dramatyczne – tracą zmysł orientacji i nie potrafią wrócić do własnego ula.

W najbliższym czasie w Unii Europejskiej odbędzie się kolejne głosowanie nad przepisami zakazującymi (bądź ograniczającymi) używania tych morderczych środków.

Wydaje mi się jednak, że problem ten jest nie do rozwiązania. Trzeba bowiem pogodzić dwa sprzeczne interesy: rolnicze i  sadownicze z pszczelarskimi. Jedni chcą stosować chemię na polach a drudzy wprost przeciwnie.

Na koniec wspomnę tylko, że problem pszczeli to nie tylko pożytki z miodu ale przede wszystkim zapylanie roślin. I chińskie eksperymenty z bieganiem po sadzie ludzi ze szczoteczkami niczego nie rozwiązuje. Gdy zabraknie pszczół może zabraknąć i ludzi – jak stwiertdził przed laty Albert Einstein.