I rozgrzewa, i chłodzi, i…

… odpręża oraz daje lekki szmerek w głowie. No i już wiadomo, że mowa jakimś trunku. Tym razem jednak nie o winie choć to mój ulubiony napój. Czasem jednak sięgam i po mocniejsze trunki. Są bowiem dania do których zdecydowanie pasuje np. zimna czysta a na początku przyjęcia goście często sięgają po whisky lub jego bliskiego krewniaka zza oceanu czyli po burbona.
Jeśli zdarza mi się zaczynać spotkanie z przyjaciółmi ze szklaneczką w ręku to zwykle bywa to lagavulin – destylat szkocki tak intensywnie pachnący torfem, że wielu to zniechęca. A ja się cieszę, bo i ten aromat, i ten ostry smak bardzo lubię. Z burbonów też mam swego faworyta – to Jack Daniels.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA                                                                                      Fot. P. Adamczewski
Ostatnio destylarnia z Tennessee starając się przyciągnąć i damską klientelę zaczęła produkować słodkie wersje swego wyrobu. Pojawił się więc Jack Daniels z miodem lub z różanym syropem. I wprawdzie mnie taki burbon nie zachwycił ale żeńska część rodziny sięga po szklaneczkę napełnioną złocistym płynem z wielką ochotą. Oczywiście na deser. Męska grupa zaś zdecydowanie woli ostry i bez dodatków destylat z kukurydzy.
Przed tegorocznymi świętami, licząc się zapewne z ostrą zimą, wytwórnia w Tennessee wypuściła na rynek ozdobne butelki z napisem Winter Jack. To mieszanka prawdziwego burbona z sokiem jabłkowym i mocno pachnąca cynamonem, goździkami oraz wanilią. Każdy miłośnik ponczu już rozumie, że to jest to! Można więc ( a nawet należy) pijać Winter Jacka po mocnym podgrzaniu, zwłaszcza gdy człowiek przekroczył próg domu po marszu na mrozie czy śnieżycy. Podobno – nie wiem, bo jeszcze nie próbowałem – i w upalne dni napój ten może być przydatny. Tyle tylko, że wówczas nie trzeba go podgrzewać a wprost przeciwnie – podawać z lodem.
Tymczasem jednak wypróbowaliśmy wersję gorącą. Po tej próbie zostawiam butelkę rodzinie a sam wracam do tradycyjnego burbona.

PS.

Z prawej strony blogu w rubryce Varia pojawił się link „Na apetyt Adamczewski” to wejście do witryny TOK FM gdzie są audycje do odsłuchania. Kto lubi usypiać przy opowiastkach, to może tam kliknąć.