Nowoczesność w domu i zagrodzie
Gdyby w naszych kuchniach musiały odnaleźć się nasze babki lub prababki byłaby niezła heca. Nie tylko thermomixy i kuchenki indukcyjne stałyby się fortecami nie do zdobycia od samego początku. Nie mniej tajemnicze, zadziwiające i pewnie zupełnie niepotrzebne wydałyby się im liczne produkty spożywcze, z którymi my obcujemy na co dzień.
Ale i w międzywojennej kuchni wprowadzono do użytku wiele urządzeń i produktów, które, w unowocześnionej nieco formie używane są do dziś. Ostatnimi czasy dostałam w prezencie trzy międzywojenne broszury, których autorzy starali się zaprezentować na rynku, do codziennego domowego użycia margarynę, proszki budyniowe, owocowe galaretki do przygotowywania na deser oraz aromaty i proszki do pieczenia ciast. Wymienione jest też urządzenie o nazwie „Czarodziej ”, służące między innymi do gotowania knedli. Ciekawe jak wyglądało i jaką czynność ułatwiało to urządzenie…
Każda z broszur kosztowała niebagatelną sumę (20 groszy) ale przynosiła też sporą porcję wiedzy kuchennej. Ciekawe, czy kogokolwiek zainteresuje taki przepis z jednego z tych opracowań. Cytuję dokładnie.
Kluski kartoflane
Dodatki: 75 deka gotowanych ziemniaków, 25 deka białego chleba,1 paczka Dra Oetkera proszku „Backin”, 6 jaj, trochę soli
Sposób przyrządzenia: skórkę białego chleba pokrajać w drobne kawałki i usmażyć w maśle na ostrym ogniu, utrzeć ośrodek chleba i ugotowane ziemniaki tak, by nie pozostały żadne grupki, które przeszkadzają spoistości. Do utartego chleba i ziemniaków dodać twardo spieczoną skórkę, jaja, trochę soli, proszek „Backin”. Przerobić wszystko starannie, a jeśli ciasto za miękkie jeszcze, dodać trochę mąki. Z gotowego ciasta zrobić 6 klusek, które gotuje się w gorącej wodzie około 20 minut. Zaleca się przekrajać 1 kluskę i spróbować, czy jest ugotowana. Kluski te są szczególnie odpowiednie do zająca lub pieczeni z octu, można również jeść je z kompotem. Najlepsza pora na nie jest wiosna, gdy ziemniaki są mniej smaczne.
Jeśli mam być szczera, spróbowałabym takiej kluchy chętnie. Choć może niekoniecznie do kompotu… Smacznego.
Komentarze
To może dodam przepis dużo starszy, z roku 1682 na karpia w piernikach:
Oczesz karpia, zrysuj, porab w dzwona, wsyp miodowniku tartego, soku trochę wiśniowego, octu piwnego, słodkości, pieprzu, imbiru, cynamonu, goździków. Przywarz, a daj na stół.
Przepis pochodzi z książki „Kaplony i szczezuje”, o której już rozmawialiśmy na blogu.
Nie wydaje mi się, by tak przyrządzony karp smakował komukolwiek w dzisiejszych czasach.
Nowy – jeszcze parę słów: mnie w tej chwili nie obchodzi czy będziemy pośmiewiskiem świata, bardziej interesuje mnie to, czy pewne wartości i ważne dla nas sprawy, w najnowszej kampanii opozycji, nie zostaną schowane, albo kandydaci z nich zrezygnują. Już słychać takie głosy. I to mnie martwi.
Pani Basia podała przepis na kluski z proszkiem Dra Oetkera, w takim razie ja podam, na poprawę humoru, przepis na jabłecznik. Przepis pochodzi z przedwojennej książki: „Dra. Oetkera przepisy: dla skrzętnych gospodyń”.
„Tortownicę napełnia się jabłkami, pokrajanemi w plasterki. Następnie ubija się na pianę cztery jajka i 25 deka cukru, dodaje jedną buteleczkę Dra Oetkera olejku cytrynowego, wreszcie 25 deka mąki, zmieszanej z połową paczki Dra Oetkera proszku „Backin”. Ciasto to wlewa się na jabłka, przyczem ciepło pieca oddziela je równomiernie. Piec należy 1 i 1/2 do 2 godzin na niezbyt silnym ogniu. Łatwe to i tanie ciasto, spożywane jako deser na ciepło lub zimno, cieszy się powszechnem powodzeniem.”
I jeszcze jeden ciekawy i łatwy przepis:
„Chlebki twarożkowe.
Dodatki do ciasta: 25 deka twarożku, 50 deka mąki, 1 łyżka stołowa masła, 2 łyżki stołowe cukru, 1 jajko, 1 paczka Dra Oetkera proszku Backin. Przyrządzenie: wsypać mąkę przesianą, zmieszaną z proszkiem Backin do miski, następnie wszystkie dodatki, przerobić starannie ciasto i wstawić je na krótki czas w chłodne miejsce. Utworzyć z niego następnie długi wałek, z którego odcina się kawałki, tworzy z nich chlebki i piecze na blasze posmarowanej tłuszczem. Jest wskazanem posmarować je przed pieczeniem żółtkiem.”
Szukałam w internecie jakichś szczegółów na temat „czarodzieja” do knedli, ale nie znalazłam.
Przed wojną Dr Oetker sprzedawał również: „Mączkę Gustin”, „środek konserwujący do konfitur”, „Natron” i rozmaite olejki.
Znalazłam „Czarodzieja”!!! – skan nr 63: https://polona.pl/item/dra-oetkera-przepisy-dla-skrzetnych-gospodyn,MTY0MjkxNDA/73/#info:metadata 🙂
Alino, Kouign-Amann podaje sie na cieplo. Wstaw na chwile do piekarnika na 150°C . Na talerzyku do ciasta mozesz dodac galke lodu waniliowanego. Pycha ! Pozniej zaloz wygodne buty i zrob sobie dluzszy spacer aby kalorie nie zostaly Ci na biodrach. Chyba, ze nalezysz do szczesliwcow ktorzy moga wszystko jesc bez ubocznych skutkow.
Asiu – jesteś „szperacz” niezrównany. „Czarodziej” wygląda jak prodiż w powijakach.
Nasze babcie i prababcie zapewnie straciłyby orientację w dzisiejszych kuchniach lecz i my bylibyśmy bezradni w kuchniach prababek.
Na welocyped mogę popatrzeć, ale dosiąść owego „rumaka” nie próbowałabym.
http://www.bicyclehistory.net/picture/picture-of-different-velocipedes/
Bucików na guziczki też bym nie zapięła, choć ponoć przy codziennej wprawie operowanie haczykiem do guziczków nie było to aż tak trudne.
https://www.annamoryto.pl/skarbiec/lyzka-i-haczyk-do-butow-1905r/
Obecnie wiele osób ze starszego pokolenia jest bezradnych wobec technologii. Mają problemy z obsługą komputerów, tabletów, smartfonów.
Prawdę powiedziawszy sama niekiedy mam wątpliwości lub po prostu nie wiem do czego jakieś tam gadżety służą.
Panta rhei. A i tak nadal nie wiemy jak zbudowano piramidy.
Dzień dobry 🙂
kawa
Elap, dziekuje za poradę. Kilka lat temu miałam okazje spróbować to ciasto ale nie było podgrzane i bez gałki lodu. Twoja wersja jest lepsza. I potem spacer 🙂
Plan na dzisiaj był prosty: o godz.10.00 otwierają Ogród Egzotyczny w Roscoff,
natomiast od 11.00 czynne jest Muzeum Johnnies i Cebuli w tym samym mieście. Zwiedzamy jedno po drugim, po czym udajemy się na obiad. Ogród Egzotyczny obejrzeliśmy zgodnie z planem. Było co podziwiać, bo w Bretanii pada dosyć często, klimat jest łagodny, zimy nie są mroźne zatem egzotyczne rośliny czują się tutaj doskonale. Z Muzeum Cebuli niestety nam nie wyszło, bo
mimo iż starannie dostosowalismy się do dosyć specyficznych godzin otwarcia: 11.00-12.00 oraz 14.30-17.00 okazało się że dzisiejszy dzień jest przeznaczony tylko dla grup zorganizowanych, o czym na stronie muzeum nie było ani mru, mru.
Historia Johnnies jest bardzo ciekawa. To Anglicy nazwali tak Bretonczykow, którzy od roku 1815 przeprawiali się na drugą stronę Kanału La Manche, by sprzedawać cebulę. Region Roscoff słynie z niej do dziś dnia, to odmiana cebuli różowej delikatnej i lekko slodkawej. W XIX wieku handlem cebulą zajmowało się około 100 osób, przemierzając Wielką Brytanię na rowerach. Dzisiaj tę tradycję podtrzymuje około 10 osób podróżując rzecz jasna samochodami.
Oczywiscie w obecnych czasach to przede wszystkim Anglicy przypływają do Bretanii, czy Normandii promami i bardzo chętnie robią zakupy w tutejszych sklepach nie ograniczajac się do cebuli 🙂 W pobliżu portów promowych świetnie posperują wielkie piwnice win.
Aha, w dzisiejszym, bretonskim zargonie Anglicy nazywani są Rosbeefs 🙂
Zbiory cebuli odbywają się ręcznie i kiedyś pracowali przy nich również Polacy. Niestety nie mieli najlepszej opinii, bo pili i urządzili rozroby. Dzisiaj na polach cebuli pracują Rumunii, z którymi nie ma podobno żadnych problemów.
Wydaje mi się , że widziałam kiedyś w sklepie taką cebulę. Będę się za nią rozglądać 🙂
Wracam jeszcze do wyborów. Jak wiadomo, wszyscy jesteśmy za demokracją. W związku z tym demokratycznie pouczono mnie, że mam iść na wybory, a jak wytłumaczyłam, że mój pogląd na te sprawy (mieszkając w innym kraju na stałe prawie 40 lat) wygląda, przeprowadzono dogłębną analizę mojej osoby i wyrażono zdanie. Dobitnie i dosadnie. Moja demokracja i mój wybór nie ma tu nic do rzeczy.
Yurek też dostał lekcję demokracji – demokracja to znaczy głosuj tak, jak ja głosuję, inaczej nie odzywam się do Ciebie. Oraz – no tak, czyjaś tolerancja, bezbrzeżna co prawda, bo demokrata ma jej wielkie pokłady, tej tolerancji dla innego myślenia:
„I to by było między nami na tyle. Jest granica mojej tolerancji.”
To się nazywa „różnić pięknie”. Wiki powiada między innymi :
„…kluczowym warunkiem dla idealnej formy demokracji przedstawicielskiej (pośredniej) są wolne i uczciwe wybory, to znaczy dostępne w równym stopniu dla każdego obywatela i przeprowadzane według zrozumiałych reguł. Co więcej, wolność poglądów, wolność słowa i wolność prasy są postrzegane jako podstawowe prawa umożliwiające obywatelom głosowanie zgodnie z własnymi przekonaniami”
Szczególnie to mnie interesuje i jest dla mnie ważne:
„wolność poglądów, wolność słowa i wolność prasy są postrzegane jako podstawowe prawa umożliwiające obywatelom głosowanie zgodnie z własnymi przekonaniami”.
Yurek może głosować, na kogo chce – nie jest moim wrogiem i nie zamierzam się do niego nie odzywać, to niepoważne i głupie. Moim wrogiem jest ktoś, kto chce mi wyrządzić krzywdę, kto bez powodu mną pogardza i ma mnie za nic. Nie ktoś, kto się ze mną różni poglądami na życie i ewentualnymi swoimi pomysłami na to życie. Swoje. Jego/jej sprawa, nie mogę im tego odbierać, ich sprawa.
Dziękuję za uwagę.
Zastanawiałam się, czy coś napisać i zdecydowałam się, że jednak napiszę: Yurek może głosować na kogo chce. Jestem jednak bardzo zdziwiona jak można wybrać akurat tę opcję. Właśnie osoby z listy nr 1 to ludzie pogardzający innymi, mający innych za nic, obrażający mniejszości, inne narody, kobiety, atakujący protestujących wobec rasizmu, antysemityzmu. Nie nazwałabym Yurka moim wrogiem, bo tak naprawdę to go nie znam, może to co napisał to był rodzaj prowokacji. Nie wyobrażam sobie jednak przyjaźni z kimś popierającym osoby takie jak ta z linku podanego przez Yurka lub inną „białą siłę”.
Tak to bywa z rozwojem 🙂
Danuśka – to jest niestety bolączka wielu firm. Niedoinformowanie na stronach internetowych.
Podobna przygoda spotkała nas w ubiegłą sobotę. Wybraliśmy się poza Melbourne do polecanej przez znajomych winnicy (degustację wina zaliczyliśmy również). Na szczęście zanim wyjechaliśmy z miasta coś mnie tknęło i zadzwoniłam do w/w. Okazalo się, że nieczynna. I właściciele nie wiedzieli czy i w następny weekend będzie otwarta. A na ichniejszej stronie nic na ten temat nie było. Wręcz przeciwnie, serdeczne zaproszenie na degustację i zakup win.
Chwila „przytomności” zaoszczędziła nam 300 kilometrowej, bezcelowej wycieczki. Na piknik wybraliśmy się nieco bliżej.
No więc właśnie, Asiu – może prowokacja, bo i Jola już narzuca, na kogo i tak dalej. Po co? Czy każdy z nas nie ma rozmumu, należy nas ogarniać jak durne kurczaki?
Ja tam yurka lubię i już. Bez względu na jego polityczne preferencje, bo nikt z nas tak naprawdę o nich nie wie.
Asiu,
to nie Twoja (ani niczyja) łaska, na kogo może głosować, kto chce, yurek na przykład. On ma do tego prawo. DEMOKRACJA.
Alicjo, problem w tym , że program Komitetu nr 1 to w wielu punktach postulaty zniesienia demokracji.
Małgosiu – to są ci, którzy z wielką determinacją będą nas bronić przed skutkami ustawy 447 just. A to dla nas być albo nie być.
A ilości pomyj wylewanych na wyborców PIS i Konf. przez tzw. wykształconych demokratów przekraczają wszelkie granice przyzwoitości.
Radzę poczytać.
Ja też mam problem i gdybym wybierała, to najbliżej sercu memu jest KE. Niestety, jestem z przekonania od zawsze po lewej stronie, no i co mi kto zrobi? 😉
ALE – to, że ktoś inaczej zagłosował, to jego niezbywalne prawo (kto nie zagłosował w ogóle – też ma prawo!) i raczej chodzi mi o pryncypia, a nie o to, kto na kogo głosował.
A co do yurka, tobym go raczej zapytała – chłopie, po coś na to-to zagłosował, jak myślisz, co ci to da? A nie od razu kijem go i pałą. Widocznie miał jakieś powody i ja jestem tych powodów ciekawa, tym bardziej, że ta partia miała szanse znikome, żadne prawie. Odebrać głos innym – na to bym stawiała. Ale to też niewiele da.
Myślę, że brocha teraz będzie nosiła brosie na obydwu klapach marynary (bo jej się należy!), w końcu wzrosła w siłę i będzie robiła, co prezio każe, jak się przejęzyczyła w jednym ze swoich zwycięskich przemówień. Ja nie poszłam (pojechałam) na wybory, o co mnie Nowy obsobaczył z wrodzonym sobie wdziękiem, a powinien obsobaczyć tych w kraju, którzy nie poszli – ani tyłka nie ruszyli do lokalu wyborczego, bo im to zwisa, powiewa oraz lata. Taki to jest suweren, myśli, że za niego wszystko się zrobi. Że jego słowo się nie liczy, że a co mu tam….No to niech dostanie w dupę (przepraszam, nauczyłam się ostatnio od pana Passenta (świetny felieton „tylko dla dorosłych”) i niech się nauczy, że nie warto zostawiać głosowania dla Kazika i Kryśki, należy iść samemu zagłosować. A tak – to dalej będziemy mieli obateli w parlamencie europejskim, którzy liczą sobie w ramach „działalności” każde podniesienie ręki czy odezwanie się.
Chciałabym widzieć doroczne zestawienie na przykład obywatelki Suchockiej, która, wyczytałam ostatnio, „nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o jej działalność w UE”, a więc chciałabym widzieć jej spisane czyny i rozmowy – jakie były jej inicjatywy, co z tego wyszło i tak dalej. I tak każdy europoseł powinien się rozliczać, a obatel jak najbardziej, skoro jest taki energiczny i działa, działa…
No ale ja chyba fruwam w chmurach…
Wstydziłabym się wysiadywać ciepły stołek w Brukseli, pobierać równie ciepłą pensyjkę (że o dietach nie wspomnę) i po prostu tylko być…O, zapomniałam…przecież będziemy rechrystianizować Europę, księdza już mamy – syna dumnej brochy!
(p.s.Owszem, sarkazm przeze mnie przemawia, ale uprasza się nie strzelać do pianisty!)
Krysiade – ustawa 447 to też nie jest taka prosta sprawa i nie znaczy to, co suweren usłyszał na pierwsze primo, a owszem, chętnie tą ustawą straszono. Niepotrzebnie. Jest taki program, jest taki pomysł, ale jutro nikogo się z tego powodu na ulicę z kamienicy nie wyrzuci na tak zwany bruk. Na pewno nie jest to tak, jak prezio wszystkich preziów powiedział i wystraszył, zyskując sobie wyborców 😉
To preziowi wszystkich preziów jak z nieba spadło, w odpowiednim czasie. No dobra, zanim sie rozkręcę, idę dospać!
Z yurkiem się różnię poglądami, ale i tak go uważam za dobrego znajomego, nie za wroga. Jakby co, można pogadać.
p.s.I żadnym pośmiewiskiem Europy i świata nie jesteśmy – oni wszyscy naprawdę nie wstrzymywali oddechu i nie patrzyli, co Polska zrobi, kogo wybierze do Rady Europy, świat ma inne problemy.
Nasz polski problem (mówię „nasz”, chociaż Nowy mnie odchrzcił od tego) to jesień i to, kto będzie rządził, kogo suweren wybierze.
Prawdopodobnie zrobi to tak, jak obrazoburczy (i wielka obraza na Jandę) obrazek – jak zagłosujesz, to ci damy następne pińcet plus albo innego lizaka. Z Twojej kieszeni oczywiście, bo budżet to nie czary-mary z kieszeni cioci broczy, ale Twoje, Twoje suwerenie pieniadze 🙂
Alicjo – żyję na tym świecie na tyle długo, żeby wiedzieć, że nie robi się ustaw, dla ustaw i zużycia papieru, ale dla załatwienia jakiejś , nie zawsze czystej sprawy. Gdyby ta ustawa nie była niebezpieczna to nie poruszyłaby Polonii. Polonia przez wiele lat nie reagowała, a teraz były spore protesty. Sądzę, że to coś znaczy. Już nie będę więcej zabierała głosu w tym temacie.
*cioci brochy
Krysiade,
też jestem w latach – ale uspokajam Cię, tak szybko i tak prosto to nie poleci, co nie znaczy, eby w wyborach nie grać brzydko tą kartą.
krysiude kto tu kogo obraża .. bo ja pamiętam: zdradzieckie mordy, wdowy ubeckie, folksdojcze, komuniści i złodzieje, element animalny, łże-elity, gorszy sort, lemingi, wykształciuchy, ruska onuca i z wczoraj dewianci, zło, nowotwór itd …
ja przyjaźnić się nie muszę z kimś kto jest dla mnie toksyczny ..
chwila przerwy w oddychaniu ..
Jolinku,
masz rację – ale przecież to niepoważna partia królika i jego znajomych! Nikt poważny serio ich nie traktuje! Niemniej jednak dobrze patrzeć im na ręce, bo nigdy nic nie wiadomo.
Ja zawsze liczę na to, że, jak śpiewał klasyk, „ludzi dobrej woli jest więcej!”
A wczorajszy „Deszcz w Cisnej” wrzuciłam tu nie tylko dla urody i wspaniałego głosu Krystyny Prońko, ale też dla mieszkańców malutkiej Cisnej, którzy jako jedyni na Podkarpaciu dali odpór kolorowi niebieskiemu! I jako jedyni po „niebieskiej stronie Polski”.
https://www.youtube.com/watch?v=476QyWZHqPA&list=RD476QyWZHqPA&start_radio=1&t=0
Mnie ta ustawa, krysiade, nie porusza, chociaż jestem Polonią. To nie jest tak, że mamy ustawę, zjawia się w Polsce miliony tych, którym restytucja się należy i natychmiast młyny Temidy zaczynają działać. Ustawa jest, ale młyny działają powoli i nie mogą działać bezwolnie. Wszystkie roszczenia muszą być dokładnie rozpatrzone. Znając pana zbyszka – akurat tutaj nie będzie wykazywał zbędnego pośpiechu 😉
Wspomnisz moje słowa.
Najgorsze, że mnie się nic nie należy, najwyżej mogę sobie kupić 🙁
I powtarzam – prezio preziów nad preziami, oczywistą oczywistością było, że tą kartą w kampanii zagra, nie bawiąc się w tłumaczenia suwerenowi, osotutajchozi…. rejtan ci on taki – nie pozwoli!!!
Oh jej…a mieliśmy okazję?! Sprawdziłam – warto byłoby mieć taka kolonię na wakacje i nie tylko, banany darmowe i tak dalej…
Ale ten Beniowski coś cienki bolek był, bo królikiem Madagaskaru był krótko i w ogóle zasłużył się nie bardzo. No i jak zwykle wszystko spaprali nam Francuzi 👿
https://www.youtube.com/watch?v=BGo_tZEM6yk
p.s.Czytajcie mój wpis z przymrużeniem oka. To tak na wypadek, gdyby ktoś chciał się obrazić za niepoprawność i te rzeczy 🙄
Dzień dobry,
Nie mogę uwierzyć!!!!!!! Nie mogę uwierzyć, że Krysiade mogła nawypisywać to co nawypisywała. W głowie się nie mieści.
Nie wiem czy to co myślę o wyborcach PiS-u to już pomyje czy jeszcze nie. To samo dotyczy Konfederacji.
Nikt kto głosuje i popiera Kofederację nie może zostać w kręgu moich znajomych. Koniec!
A w końcu znajomych mogę sobie dobierać według swojego uznania.
Asiu, Jolinku, Małgosiu – dzięki za Wasze wpisy!
Asia, bingo!
Dzień dobry,
Byłam trochę zirytowana jak Nowy napadł na Alicję, ale doskonale rozumiem jego reakcję na wpisy krysiade z 30 maja. Przecież to propaganda pisowska w czystej postaci !
Ustawa 447 nie ma dla Polski absolutnie żadnego znaczenia.
Radzę poczytać.
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek, dorzuc koniak do kawy to moze zmieni sie atmosfera na blogu.
Koniak ?!
Prawdziwy Polak pije na śniadanie małpki, krajowej produkcji.
Proszę bardzo koniak do kawy i cóś słodkiego 🙂
Irek, ale rozpusta ! Ja zjem czekoladki, wypije kawe a koniak zostawie innym.
Koniak uzywam tylko do pewnych dan.
Na obiad bedzie kotlet cielecy panierowany z szalwia i mlode ziemniaki. Jest tez ciasto z rabarbaru.
Nie mogę koniaku – po południu mam rękę do zoperowania i chyba dadzą mi coś lepszego, chociaż pewnie nie poczuję 🙁
Koniak to jednak koniak! Na razie owsianka na wodzie z owocami i orzechami. Oraz obowiązkowo – herbata!
Słońce i błękit nieba, żadnego koniaku. Było chłodne chardonnay z przegrzebkami w warzywach i grasica cieleca ze smardzami, za to właśnie kocham Francję i jej kuchnię. Takie dania podaja bez zadecia, w niewielkiej restauracji, ot w zwyczajnym miasteczku, które liczy niecałe cztery tysiące mieszkańców.
29 listopada 2010 roku Piotr zamieścił wpis, w którym opowiedział o swoim pobycie w Wenecji oraz o okladniczkach na kolację. Jako, że na tablecie nie potrafię skopiować sznureczka to nie podrzucam Wam tego wpisu. Piszę natomiast o tych dosyć niecodziennych stworach, bo dzisiaj korzystając z odplywu ruszyliśmy szukać okladniczek w morskim piasku. W polowach na piechotę, jak tutaj nazywa się to zajęcie, uczestniczyło wielu chętnych, bo od czwartku jest we Francji długi, czterodniowy weekend i ludzie ruszyli nad morze, czy też w inne okoliczności przyrody.
Kolega Bretonczyk przeszkolil nas, jak polowia się rzeczone zwierzątka. Najpierw trzeba znaleźć w podmokłym piasku odpowiedni otwór, który świadczy o obecności okladniczki w tymże miejscu. Otwór posypujemy odrobiną morskiej soli, co ona, ta okladniczka uznaje za znak rozpoczęcia przypływu i wydostaje się na powierzchnię. My tu właśnie na nią cierpliwie czekamy, chwytamy w dłoń, wyciągamy do końca z piasku i wrzucamy do wiaderka.
Połów był całkiem udany, dzisiaj wieczorem nasi znajomi mają przyrządzić wspólne zbiory na kolację. Ciekawa jestem rezultatu….Z opowieści wynika, że nie wszyscy przepadają za tymi owocami morza.
Alicjo-trzymam kciuki za pomyślna operację!
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2013/02/20/co-tak-zgrzyta-w-zebach/ znalazlam tylko taki wpis na temat tych dziwnych stworów. I nie wstawiam usmiechnietej mordki bo mi wcale nie do smiechu. Mimo, ze u nas tez słońce i błękit, że kwitną jaśminy, akacje i peonie, to smutno…
Jest! https://adamczewski.blog.polityka.pl/2010/11/29/wenecja-w-moim-domu/
Jedno zdanie: owa ustawa 437 dot.bezspakowego mienia pozydowskiego. Tzn. takiego które nie ma spadkobiercow. Organizacje żydowskie działające w Ameryce chcą zrobić wyjątek azeb y inaczej niż w obowiązujących procedurach mienie to powiekszylo stan majątkowy organizacji żydowskich w Ameryce. Dlatego to nie spadkobiercy w dowolnym pokoleniu z dowolnej linii bocznej chcą przyjechać do Polski egzekwować ale urzędnicy z żydowskich organizacji w Ameryce. Specjalna ustawa, bo wg uznanych procedur prawnych takie sztuczki na razie nie istnieja.
Ha. Guzik z tego wyszło, bo zamiast spodziewanej operacji (prosta sprawa, już przerabiałam z prawą) obejrzało mnie w ciągu godziny 3 lekarzy, wszyscy zadawali te same pytania, wypełniłam 3 formularze formatu a-4 (po dwie strony) z prawie identycznymi pytaniami, a kiedy już, otarłszy pot z czoła oddałam wszystko pani przy biurku, które mi wskazano okazało się, że szpital do mnie zadzwoni z dokładną datą operacji. Zanim co, będę się musiała udać do mojego familijnego lekarza, on mnie obada i przefaksuje do szpitala wyniki oglądu i przeglądu. Oczy mi się zrobiły jak spodki – 3 lata temu przyszłam na operację, po 2 godzinach byłam wolna jak dzika świnia na zakręcie…podzieliłam się moimi obserwacjami z panią przy biurku. Ano, za mało miałyśmy pracy – powiedziała pani. Ja zauważyłam, że nie wiem, jak ona, ale mnie się wydaje, że całą biurokrację właśnie w trzech egzemplarzach ja odrobiłam i ciekawa jestem, co ona będzie miała do roboty – chyba odłożyć na półkę?
Widziałam się też z moim ortopedą, który w międzyczasie awansował na ordynatora i szefa całej ortopedii, elegancja-Francja, w garniturku paradował i rzutem oka na rękę oceniał, ile czasu trzeba będzie poświęcić, co skrupulatnie zapisywał jego asystent. Operuje tylko raz w tygodniu, bo zajęcia administracyjne i obowiązki uczelniane (szpital uniwersytecki) zabierają mu większość czasu. Ale będzie mnie operował, jak tylko ustalą mu rozkład jazdy.
Gdybym wiedziała, to zamiast pościć, poszłabym do nowootwartej na naszej Princess St. knajpy, w której serwują różne dobra łącznie z marihuaną (u nas legalną). W centrum rzadko bywam, toteż nie wiedziałam o tym przybytku, ale wiem, że na obrzeżach miasta jest spory sklep obok monopolowego, w którym można zakupić maryścyne dobra. Nie używam, więc tam nie chodzę, ale knajpę chętnie bym zwiedziła – nie sądzę, żeby zezwalano tam na palenie, bo u nas jedynie w piecu mozna sobie palić, a wszelkie inne palenie won z przestrzeni publicznej. Co mi akurat nie przeszkadza.
Zniesmaczona tym wszystkim kupiłam butelkę wina i popijamy nim obiad.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24840588,umre-tutaj-umre-z-pewnoscia-nikt-nawet-nie-bedzie-wiedzial.html
dzień dobry … ☕
Wszystkim Dzieciom Dużym i Małym – szczęścia i radości … 🙂
a na wspólne śniadanie proponuję …
https://www.pogotujmy.pl/przepis/placek-nalesnikowy-z-jablkami-i-sosem-truskawkowym
surowej pietruszki jeszcze nie jadłam …
https://natomamochote.blogspot.com/2019/05/surowka-pietruszkowo-porowa-z-zota.html
Danuśka te okładniczki na plażach w Grecji też dobrze się maja …
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku … 🙂
zapowiada się piękny dzień i nadchodzą upały .. czyli pogoda dla mnie .. 🙂
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24839270,usa-nigdy-nie-zniknie-ale-zapadnie-sie-jak-wszystko-inne.html
http://www.bociany.edu.pl/
taka chałka to nie chała .. można zrobić niespodziankę na jutrzejsze śniadanie …
http://tajemnicesmaku.pl/2019/05/29/kolorowa-chalka-ze-szpinakiem-i-czarna-marchewka/
Taką chałkę chętnie bym zjadła, gdyby ktoś mnie poczęstował. Tymczasem upiekłam najprostsze ciasto, czyli biszkopt z truskawkami do jutrzejszej kawy. Z powodu wyścigu kolarskiego znaczna część Gdyni i okolicy będzie zamknięta dla samochodów przez 6 godzin. Drogi niezamknięte będą zapewne zakorkowane, tak więc żadnych wyjazdów lepiej nie planować.
To bocianie gniazdo w Ustroniu wygląda bardzo biednie. Z komentarzy wynika, że było tam pięć piskląt. Zostało jedno, bo pozostałe nie wytrzymały warunków atmosferycznych. Zajrzałam też do gniazda na Podlasiu, które pokazywała niedawno Jolinek. Słuszne są ostrzeżenia o możliwości drastycznych scen, bo pokazano filmik sprzed kilku dni, jak to bociania mama wyrzuca z gniazda pisklaka. ” Sukces” okazał się połowiczny, bo owszem, malucha się pozbyła, ale ktoś zaopiekował się nim i umieścił w schronisku dla ptaków. Pewnie są powody takich zachowań, ale widok jest smutny.
Bociania rodzina w Przygodzicach, którą na co dzień obserwuję, jest bardzo porządna. Oboje rodzice dbają o czwórkę potomstwa, a małe szybko rosną.
Ja oglądam to ustrońskie gniazdo od 2007 roku. Różne rzeczy się tam działy – zazwyczaj były 4 jaja, w tym roku 5 – ale zmarzły i tylko jeden bocian się uchował. Nigdy nie było tak, żeby wszystkie się wykluły i dotrwały wyfrunięcia z gniazda, zawsze jakieś nieszczęścia…
Podobno bocian (niekoniecznie matka) wyrzuca z gniazda bociana, który jest chory albo w jakiś inny sposób ułomny i „nie rokuje”, ale nie zawsze tak jest. Przyroda jest jaka jest, rządzi się swoimi prawami.
Dzisiaj zauważyłam na naszej Zatoce (Collins Bay) 4 łabędzie! Nigdy jeszcze tu łabędzi nie widziałam, więc może się sprowadziły? Oby!
Straszliwie zajęci wszyscy blogowicze, bo flauta jak na morzu – kulinarnie nie mam wiele do powiedzenia poza tym, że rozpoczęliśmy sezon kukurydziany, kolby cukrowej kukurydzy to pycha, ugotowane, na to masełko i trochę soli….
Dzisiaj mam 10 km w nogach. Po pierwsze primo, pojechaliśmy do parku naprzeciwko Collins Bay, nie byliśmy tam parę dobrych lat, a kiedyś bywaliśmy często. To jest taki naturalny las, przez który prowadzi dość szeroki dukt, las nie jest gęsty, przejrzysty raczej. Miałam ze sobą aparat, ale nie zrobiłam zdjęcia, a szkoda… co jakiś czas było „ogłoszenie” przyczepione do drzewa czy jakiegoś słupka o takiej treści:
„Przechodniu, trzymaj się wytyczonej ścieżki i nie właź w mój zadrzewiony teren! Podpisane – Kleszcz.”
Znakomity pomysł, żeby ludziom uświadomić, że niestety, kleszcze opanowały teren i mogą być problemy. Coś w tym jest, że taki „zalew” kleszczy w Europie i tutaj – czyżby wymarł ich naturalny wróg i dlatego się tak rozprzestrzeniły? Nawet nasze Mrusisko u nas na ogródku podłapało parę lat temu kleszcza…do lasu ani nigdzie nie chodzi, tylko latem jest przez nas wyprowadzana na ogródek i zawsze pod nadzorem, żeby się nigdzie nie zapuszczała, gdzie nie trzeba.
To był park i te 5 km, następne 5km zrobiłam Za Róg, bo wyszły nam zapasy wina. W tym czasie Jerzor udał się na rowerek, ale wino oczywiście pijemy wspólnie, chociaż to ja przytargałam. Sprawiedliwości na tym świecie nie ma, oj nie ma!
https://photos.app.goo.gl/VwZttpASgzen4Hj86
„Nad jeziorem (Ontario) opodal krzaczka
mieszkała Kaczka Dziwaczka”
Ściągnięta fotoobiektywem z daleka, piękna krzyżówka (mallard po tutejszemu)
https://photos.app.goo.gl/3NwFP5XzXups5b7h7
dzień dobry … ☕
polecam poranny spacer … jeszcze nie jest tak gorąco, pusto i słychać ciszę .. dziś wypatrzyłam kwitnący jaśmin ale mnie zawiódł bo bez zapachu był .. orzechy włoskie mają dużo owoców … kto robi nalewki z zielonych orzechów to zaraz będzie pora ..
Zamiast spaceru będzie jazda na lotnisko. Komu w drogę, temu samolot 🙂
Wczoraj na pożegnalna kolację były oczywiście bretonskie nalesniki, mój z kozim serem i miodem był znakomity.
Danuśka przyjemnego powrotu do domu … czekamy na raport zdjęciowy ..
dziś u mnie taki obiad …
http://lekcjewkuchni.blogspot.com/2019/05/gulasz-z-kurczaka-i-warzyw-chicken-and.html
Jolinku, taki kurczak prawie po „chińsku”. Świetny sposób na wykorzystanie warzyw, lubię takie dania. Ja ma dziś na obiad ciężką artylerię – udziec jagnięcy, skusiłam się na niego wczoraj i muszę się nim za chwilę zająć.
Bretońskie naleśniki bardzo lubię, wyobrażam sobie , że taki z kozim serem też podbił by moje serce. Danusiu , bezpiecznych lotów i czekam niecierpliwie na Twoją fotograficzną relację.
Małgosiu na tym blogu znalazłam inny fajny przepis z wykorzystaniem resztek warzyw …
http://lekcjewkuchni.blogspot.com/2019/05/kotlety-schabowe-la-pizza-pizza-pork.html
udziec jagnięcy oznacza dzieci na obiedzie … 🙂
Nie Jolinku, idziemy do nich po obiedzie na spóźniony tort urodzinowy a potem na spacer. Będę musiała kombinować co z resztą tego udźca zrobić, pewnie część wyląduje w zamrażarce, a część jako dodatek do warzyw jak to mawiała Pyra w „bałaganie” na patelni.
U nas konczy sie dlugi week end ( Boze Narodzenie ) i turysci beda wyjezdzac. Danuska jest z Alainem pewnie juz na lotnisku. Jest piekna pogoda wiec z lotem nie bedzie problemu a zobaczy tez na koniec wybrzeze z gory.
Bylam wczoraj na wycieczce. Wyjechalismy wczesnie rano i wrocilismy o 21 godz zmeczeni od slonca i wiatru. Jak pogoda jest ladna to i widoki piekne. Bylam tam chyba 40 lat temu i pewnie w lipcu pojade ponownie. To jest nasze wybrzeze. Byl to wyjazd grupowy.W poprzednich latach organizowalismy piknik a od pieciu lat chodzimy do resteuracji. Na przystawke byla ryba, pozniej tez ryba i na szczescie deser bez ryby. W sumie mielismy bardzo udany dzien.
Dzisiaj idziemy zobaczyc zbiorowe skoki spadochroniarzy. Na obiad bedzie kurczak z cytryna.
Elape – Boże Narodzenie? Według mnie Wniebowstąpienie 🙂
Malgosiu, Boze Cialo. Nie wiem czy to to samo co Wniebowspienie.
tak dziś Wniebowstąpienie a Boże Ciało jest zawsze w czwartek … w tym roku wypada 20 czerwca i jest dniem wolnym od pracy (dlatego skrócili rok szkolny) … i będzie u nas długi weekend …
Boże Ciało jest 20 czerwca.
Ale w sumie nie jest to takie ważne, święto to święto.
Wniebowstąpienie też było w czwartek 30 maja.
eva47 .. ten kalendarz mówi, że dziś …
https://www.kalendarzswiat.pl/dzisiaj
i tu też tak jest napisane …
http://kalendarz.livecity.pl/swieto/wniebowstapienie-panskie/2019
w Warszawie była nawet procesja Dziękczynienia …
chociaż wszyscy mamy rację … u nas dziś Wniebowstąpienie .. w innych krajach w czwartek .. 🙂
Wedlug kalendarza liturgicznego Wniebowstapienie przypada w czwartek i jest w niektorych krajach dniem wolnym. Tam, gdzie nie jest dniem wolnym, zostalo przeniesione na niedziele. Niebawem w kalendarzu wypada Zeslanie Ducha Swietego, czyli w Polsce tzw Zielone Swiatki – u nas np mamy wolne tez w poniedzialek.
Dzień dobry,
Francuskich wojaży najnormalniej Danuśce zazdroszczę. Pooglądam na zdjęciach.
A ja od trzech dni myślę bardzo o Kuzynce Magdzie, myślę w ciągu dnia, ale przede wszystkim gdy już leżę ułożony do snu. Przywiozłem sobie bowiem z Polski książkę Szymona Hołowni „Boskie zwierzęta”. Czytając nabieram coraz większego szacunku, chociaż zawsze nim Kuzynkę Magdę darzyłem, za jej wegetarianizm. I to nie tylko za etyczne odrzucenie mięsa z codziennej diety, ale również za wszelkie tego konsekwencje – ochronę środowiska, wody, której lada chwila zacznie brakować, za ograniczenie chociaż w minimalnym stopniu wszystkich zagrożeń, jakie hodowla przynosi. Łącznie w ochroną mórz i oceanów, gdzie za kilka lat wielką sztuką będzie znalezienie dzikiej ryby.
W czasie ostatniego minizjazdu w Warszawie zdążyłem zamienić kilka słów z Kuzynką Magdą o wegetarianizmie, niestety do dzisiaj czuję niedosyt i bardzo obwiniam siebie, że nie zostałem przy Magdzie i nie ciągnąłem rozmowy. Później Kuzynka już wyszła, siedziała z dala od nas wszystkich.
W każdym razie jedząc mięso, od czego jeszcze się nie uwolniłem, czuję się wielkim hipokrytą, z jednej strony lubiąc zwierzęta, a z drugiej, wiedząc co przeszły, stawiam je na półmiskach. Straszne!
Dodam tylko, że od dwóch lat nie łapię już ryb, jest mi ich po prostu szkoda. Widzę ile ich było 25-30 lat temu, a ile jest ich dzisiaj. Nie zabijaj stało się moim jakby credo ostatnimi laty, chociaż mięso wciąż jej. No hipokryta!
jej = jem
dzień dobry … ☕
a Wasza babcia robiła taką zupę kalafiorową? … moja nie …
https://pysznieczyprzepysznie.blogspot.com/2019/05/zupa-kalafiorowa-mojej-babci-z.html
Jolinku-moja też nie. Zupa wygląda na dosyć sytą i treściwą, może być spokojnie jednogarnkowym, letnim daniem.
Trochę się wczoraj napodróżowaliśmy i przeżyliśmy chwile emocji. Wystartowaliśmy z Paryża zgodnie z planem i przy pięknej pogodzie. Kiedy samolot przelatywał nad Niemcami usłyszeliśmy informację o konieczności awaryjnego lądowania we Frankfurcie. Stewardesy przerwały serwis i przekazano nam komunikaty o zachowaniu spokoju, pozostawieniu wszystkich swoich rzeczy w na pokładzie w przypadku nagłej konieczności opuszczenia samolotu oraz bezwarunkowego podporządkowania się poleceniom obsługi. W takim wypadku oczywiście nikt nie czuje się komfortowo, wylądowaliśmy jednak bez problemu na lotnisku we Frankfurcie, a samolot otoczyły samochody straży pożarnej, służb technicznych i pogotowia. Pozostawiono nas przez ponad godzinę na pokładzie samolotu, technicy zabrali się do pracy, straż pożarna odjechała, a my czekaliśmy na zakończnie naprawy. Niestety okazało się, że sprawa jest bardziej skomplikowana i przetransportowano nas na lotnisko częstując napojami i przekąskami. Wszystko zakończyło się pomyślnie, tyle że do Warszawy dotarliśmy z sześciogodzinnym opóźnieniem.
Bretania została we wspomnieniach, ale i w planach na kolejną podróż, bo jesteśmy zakochani w tym regionie.
We Francji mamy jeszcze kilka innych regionów, które zachwycają nas swoją urodą i kuchnią…rzecz jasna 🙂
Danusiu, nie zazdroszczę tej przygody, zawsze wywołuje to niepotrzebne emocje. A tak z ciekawości czy to nie był znowu awaryjny Boeing?
@Bezdomny – https://adamczewski.blog.polityka.pl/2019/05/20/oto-jest-pytanie/#comment-584703 – może i Gospodarz by nie wybaczył, ale Francuzi wybaczyliby na pewno. Ostrygi podawane były w prawie każdej restauracji, nie wspominając o tym, że co kawałek natykaliśmy się na hodowle ostryg (ostreiculture), gdzie również na miejscu serwowano wyżej wzmiankowane. Ograniczenia czasowe / wagowe / ilościowe oraz sprzętowe dotyczą raczej ostryg zbieranych na plaży (tzw. pêche à pied), tam faktycznie trzeba stosować się do lokalnych regulacji ale nawet i tu nie złamaliśmy prawa (s.9): http://cdn1_3.reseaudesvilles.fr/cities/4/documents/f01g7wfqf4ndb9a.pdf
Danuśka trochę się martwiłam, kiedy było brak meldunku wczoraj z powrotu .. no i były podstawy tej obawy … dobrze, że wszystko zakończyło się pomyślnie ..
Osobisty Wędkarz obawiał się natomiast widoku trawnika oraz kwiatowych grządek na nadbużańskich włościach. Obawy były słuszne, trawa i chwasty rozszalały się na calego, roboty będzie na kilka dni, na dodatek ciężko pracować podczas upałów.
Uwagi Ewy na temat ostryg słuszne i z racją, na stołach goszczą teraz ostrygi hodowlane i jadane są ze smakiem przez cały rok. My również rozmawialiśmy na ten temat z zaprzyjaźnionymi Bretończykami, którzy potwierdzili wszystko to, o czym wyżej napisała Ewa.
Ewo, u mnie co krok na wybrzezu sa tablice dla takich zbieraczy jak my czy turystow jak Danuska i Alain. Na tablicy jest zdjecie co mozna zbierac, w jakich ilosciach, jakich rozmiarow i w jakim okresie. Zdaje mi sie, ze Danuska zrobila zdjecie takiego ogloszenia to zobaczycie. Szczegolnie przy duzych odplywach Bretonczycy ruszaja w poszukiwaniu owocow morza. Na brzegu lub na parkingu sa kontrole policji i czesto czytam w gazecie, ze zatrzymali kogos kto zebral spora nadwyzke. Sa mandaty i konfiskuja owoce morza.
Dzisiaj na kolacje robie pierwszy raz w zyciu placki ziemniaczane. Ziemniaki juz utarte i ociekaja. Bedzie tez zupa ogorkowa . Wszystko wg ksiazki Gospodarza. Zupa jest dobra, bo juz gotowalam kilka razy.
Elapa-tak, zdjęcie zrobiłam i będzie w fotoreportażu. Bardzo podobały mi się te ogłoszenia. Poza tym na każdym kroku przypominają, by nie śmiecić i na stosownych tablicach informują, jak długo rozkładają się w przyrodzie plastikowe lub szklane butelki, czy też teoretycznie niewinne niedopałki papierosów. Plaże są czyste i bardzo przyjemnie jest po nich spacerować.
Jeszcze trochę o owocach morza. Mieliśmy okazję spróbować rzadkie zwierzątko pt. słuchotka (zwane też uchowcem): https://turbigo-gourmandises.fr/wp-content/uploads/2012/12/ormeaux-de-groix.jpg
To rodzaj morskiego ślimaka, o dosyć gumowatej konsystencji zatem trzeba mieć rzeczywiście fach w rękach, by przygotować słuchotkę smacznie i z wyczuciem. Udało nam się takąż spróbować, podaną w sosie śmietanowo-cytrynowym.
Muszę jednak przyznać, że mogę obyć się bez tego dania przez najbliższych kilka lat.
Dzsiaj na kolację miska sałaty z pomidorami, jajkami na twardo, sardynkami oraz świeżą pietruszką prosto z ogródka 🙂
Suchotke jadlam raz i tez nie mam specjalnie ochoty na powtorke. Przed smazeniem trzeba ja tluc walkiem a to nie dla mnie. Przyznam sie, ze langustynki lub kraby wrzucam zywe do gotujacej sie wody.
córka, zięć i Amelka w weekend pojechali do Krakowa na (między innymi) Paradę Smoków ….
http://krakow.pl/aktualnosci/230516,33,komunikat,smoki_opanowaly_krakow.html
z fajerwerkam
https://www.youtube.com/watch?v=aMHCuTBaYX8
bardzo się im podobało …
Nowy, nie jesteś osamotniony w tych przemysleniach. Mam podobne dylematy. Szkoda, że kuzynka Magda tu nie pisuje, może łatwiej by nam było…ale może nadal nas czyta, to serdecznosci przesyłam.
Małgosiu-to był Boeing A319. Teraz mamy jeszcze do wypełnienia ankietę, którą Air France, cały w ukłonach i przeprosinach, przysłał a propos tego incydentu.
Danusiu, a czy to jednak nie Airbus? Boeing ma inne oznaczenia.
Elapa,
gratuluję pierwszych placków ziemniaczanych. Lepiej późno niż wcale. 🙂
Ja nie odcedzam startej masy, ale dokładnie wycieram ziemniaki przed utarciem. Placki były przedwczoraj i wczoraj z dodatkiem gulaszu, czyli po węgiersku lub cygańsku, jak kto woli.
Wydaje mi się, że powoli dociera do nas konieczność ograniczenia jedzenia mięsa. Zacznijmy od małych kroków. To od nas zależy, co jemy.
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
Irek jaki ranny ptaszek dziś … 🙂
u mnie samo się ogranicza mięso … ale nie z rozsądku tylko z racji zmiany smaku … jem też mniej .. jedyny wkład mój w walce o ziemię to nie wyrzucanie jedzenia … wszystko zagospodaruję … i zbieram kapsle dla koleżanki … 😉
dziś muszę rozmrozić lodówkę i zjadam co muszę .. a na obiad mielone, szpinak i młode ziemniaki z koperkiem ..
Salsa pomachanko … 🙂
elapa
Czy mogłabym prosić o ten przepis na placki ziemniaczane? Jeszcze nigdy ich nie robiłam a chciałabym bardzo.
takie niby sushi …
http://oryginalnysmak.pl/roladka-z-lososiem-i-szparagami-w-nori-z-sosem-tamaryndowym/
4 czerwca 1989 r. …. dla mnie bardzo ważny dzień … pierwszy raz poszłam głosować … 🙂
Jolinku-myślę, że dla nas wszystkich to ważny dzień:
https://prawy.pl/wp-content/uploads/2014/06/prawy.pl_images_wyborygazetawyborczaabslider.jpg
Dzisiaj po irkowym śniadaniu można już nic nie jeść aż do kolacji 🙂
Wybieramy się na targ do Wyszkowa. Kupimy jarzyny i trochę truskawek na dwa, czy trzy słoiki konfitury.
Moje wczorajsze placki ziemniaczane byly chrupiace, mialy ladny kolor, Bernard dyplomatycznie powiedzial, ze mu smakuja i chyba juz je jadl. Spedzil 4 lata w Polsce w trudnych czasach to pewnie jadl i chyba nawet wiem gdzie. We wroclawskim Pedecie byla wegierska resteuracja i podawali placki z gulaszem. Nie wiem czy jeszcze upieke placki ziemniaczane, wole placki z jablkami.
Jolinku, 4 czerwca to powinno byc radosne swieto w Polsce i Polacy powinni sie bawic jak Francuzi 14 lipca. Nie dajcie sobie ukrasc tego swieta !
elapa ja właśnie sobie do kawy usmażyłam takie placki z jabłkami … niby wszystko robiłam jak zawsze a wyszły super .. bardzo chrupiące na rancikach ..
a takie święto jak we Francji to moje marzenie ..
W domu pachnie truskawkami 🙂 Ceny na targu w Wyszkowie:
-truskawki-5-6 zł/kg
-czereśnie-10-12 zł/kg, ale bardzo drobne
-szparagi zielone-10 zł/pęczek
-kalafior-5 zł/szt
-fasolka szparagowa-16zł/kg
Zakupy na Mazowszu duuużo tańsze niż w Bretanii! Ale niestety ryb prosto z kutrów rybackich nie sprzedają, króluje wędzona makrela.
Małgosiu-masz oczywiśćie rację, to był Airbus. Uszkodzeniu uległa instalacja elektryczna w tylnej części samolotu.
Danusiu, ceny wydają mi się podobne do warszawskich. To właściwie fajne, że różne części świata przyciągają nas innymi smakołykami, dzięki temu warto tam wracać.
Gdańsk bardzo ładnie się bawi w rocznicę 4 czerwca … powiało nadzieją … pamiętam jak się z mężem i znajomymi ciszyliśmy z wyników wyborów ..
ja w zasadzie nie planuje robienia zapasów w słoikach ani mrozić nic na zimę .. mam jeszcze stare do zjedzenia ….. ale trudno przewidzieć czy wytrwam w postanowieniu .. 😉
Danuśka ale ryby prosto z rzeki Alan powinien załatwić …
echidna chyba za chwilkę nadleci do kraju ..
Dziewczyny,
też mam takie zdjęcie 😉
Upał zniechęca do wszelkich prac. Ale planować można – zrobię trochę dżemu truskawkowego, bo ma wielkie powodzenie w domu, a potem jarzębinę. Kwitnie w tym roku bardzo obficie. Ciekawa jestem, czy będzie urodzaj wiśnie. Na moim drzewku uschło sporo gałązek i widzę, że owoców nie będzie tyle co w ubiegłym roku. Porzeczki i agrest będą do jedzenia prosto z krzaków. Czekam też na poziomki.
Jolinku-zgodnie z zasadą, że pod latarnią najciemniej o ryby z rzeki, która jest pod bokiem najtrudniej 🙂
Plan wykonany, trzy słoiki konfitur truskawkowych już wystygły.
Jak sobie pomyślę, jakie ilości konfitur smaży Żaba, lub Misio to mam ochotę się schować z moją produkcją w mysią dziurę.
dzień dobry … ☕
Danuśka ale Ty tyle podróżujesz po świecie, że możemy się prawie wszyscy schować w mysią dziurę …
dziś obiad prawie jak wczoraj tylko kotlety będą w sosie śmietankowym ..
Jolinku-wszyscy mamy jakieś pasje, do Twoich należy polityka i lekkoatletyka 🙂 Ja nie jestem w stanie wymienić żadnego mistrza sportowego oprócz Kozakieiwcza i Jacka Wszoły, a to przecież bardzo odległe czasy.
Poza tym, jak się nie ma żadnych babcinych obowiązków 😉 to można sobie spokojnie wędrować, to tu, to tam….
https://photos.app.goo.gl/w7YRaVmiMNK7Kg2p8
Śliczne okoliczności, wszystkie.
Bratania wiosną jest zachwycająca, ach wygrać i zamieszkać tu i tam!
Bretania oczywiście! 🙁
Danuśka ciekawa kraina tylko wietrznie tam .. polityka to nie moja pasja tylko życie mnie ciągle bombarduje więc muszę reagować zgodnie z moimi zasadami .. natomiast lekkoatletyka mnie fascynuje i mogę to nazwać pasja … 🙂
Danuśka,
Z tego co widzę, to tylko Quimper nam się powtórzył. Odnośnie egzotyków, widzieliśmy, figi, palmy, bananowce i bambusy. Kompletny odlot 😉
Ewo-po drugiej stronie kanału uprawiają nawet herbatę!
Czekam niecierpliwie na Twoją relację.
Małgosiu-a propos wygrywania oraz mieszkania tu i tam. Osobisty Wędkarz dzięki swojej pasji poznał wiele ciekawych osób z bardzo różnych środowisk.
Ryby łączą ludzi 🙂 Wśród owych pasjonatów jest na przykład Korsykanin, który zarabia na życie grając w pokera. Też miałam okazję go poznać, bardzy sympatyczny facet. Ten hazard przyniósł mu niesłychaną fortunę, ma domy i mieszkania w kilku miejscach na świecie.
Podobno Rosjanie mówią-kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana…
Zainwestowałam w Bretanię 10$, jakby co, to zostanie jeszcze na jakąś Gran Canarię, albo jeszcze coś.
Mnie bezpośrednio nie bombarduje tak, jak Jolinka, ale też bombarduje, nerwowo na razie. Jak tu się cieszyć i świętować jak u nas 1 lipca, a we Francji 14 lipca i w innych krajach też…jak i to ci zepsują (w tym miejscu się wyrażam, ale oszczędzę waszych oczu). 👿
Dzisiaj powinniśmy wspominać D-Day i Normandy Beach (my Kanadole wspominamy!). Wspominam, bo Claude Paul (Kanadyjczyk) tam desantem zleciał…troszkę go połamało, wylądował w szpitalu, gdzie poznał sanitariuszkę Marie, z którą się ożenił i ściągnął ją do Kanady.
Z Marie pracowałam u Helenki przez lata. Piękne lata!
dzień dobry … ☕
placuszki dla Danuśki … 🙂
http://www.napaleczkach.pl/2019/06/placuszki-z-owocami-morza.html
dziś nastawiłam pierwsze ogórki do kiszenia … jest ciepło to jutro już powinny być małosolne …
Danuśka sa grzyby? … padało a teraz przygrzewa to powinny się trochę wychylić z mchu …
Danuska, bardzo ladne zdjecia mojego regionu !
Mam jeszcze jeden sloik ogorkow z ubieglego roku. Kisic nie bede, bo u mnie nie ma ogorkow do kiszenia.
Swieci slonce i trzeba wyjsc, bo pozniej ma byc gorzej. Ogladam troche ceremonie zwiazane z 75 rocznica ladowania aliantow w Normandii. Ze wzruszeniem patrze na ostatnich kombatantow. Niektorzy mieli 16, 18 lat w czerwcu 1944 r.
jak ktoś ma i lubi szparagi to może sobie zrobić takie wyjątkowe danie …
http://www.smakiarmine.pl/przepisy-wytrawne/szparagi-pieczone-w-miesie-mielonym/
kotka stwierdziła, że zbyt gorąco i śpi na zimnym kaloryferze ..
jest nowy wpis …