Rzodkiewki rządzą!
Jeśli, tak jak my, macie nadprodukcję rzodkiewek, a zwłaszcza ich liści, mam dobrą wiadomość. Oprócz pesto z liści rzodkiewek można przygotować wspaniałą zupę. Przepis dostałam od koleżanki, którą obdarowałam rzodkiewkami. Przesłała go wraz ze zdjęciem, które mnie zachęciło.
A oto przepis. W oryginale francuski.
Podsmażyć na maśle 1 cebulę i 3-4 ziemniaki pokrojone na kawałki. Dolać nieco wody, i dusić, aż będą miękkie. Zamiast wody może być bulion. Kiedy ziemniaki zmiękną dodać dużo liści rzodkiewek i gotować 3-4 minuty. Jeśli dolewaliśmy wody posolić, jeśli bulionu może wystarczy sam pieprz. Zmiksować. Podsmażyć na maśle trochę bułki tartej wraz z kilkoma rzodkiewkami (większe przekrojone na pół). Zrumienioną wlać do gotowej zupy.
Zupa ma piękny kolor i jest naprawdę pyszna. Kto próbował, to się zachwycał. W dodatku uprawa rzodkiewek to propozycja dla całkiem początkujących ogrodników. Udają się w donicach, wiec można je nawet posiać na balkonie. I nadają się do zbioru już po kilkunastu dniach. W dodatku można ją wysiewać i wiosną, i przez całe lato. Co oznacza, że ta zupa będzie nam towarzyszyć do jesieni. Smacznego!
Komentarze
Potwierdzam, to jest bardzo dobra zupa. Gotuje jak mam rzodkiewki bio i maja ladne swieze liscie. Do zupy w talerzu dodaje make grzanki.
male grzanki
Dziekuje za zyczenia 🙂
Zupa brzmi smacznie, tyle ze tutaj rzodkiewki najczesciej sprzedawane sa w woreczku, bez lisci, musialabym wyhodowac wlasne.
Dalej upal, tyle ze przechodza burze i ulewne deszcze, duzo szkod w ogrodzie. Wczoraj wieczorem odwiedzilam kolezanke, posiedzielismy mala grupa przy ognisku (z zachowaniem odleglosci), powrocilo uczucie normalnosci.
Dla dzisiejszych Solenizantek najserdeczniejsze życzenia zdrowia i wszystkiego najlepszego.
Dziś na obiad znowu łosoś z sosie szparagowym, korzystam póki jeszcze są.
GosiaB,
wszystkiego dobrego z okazji imienin 🙂
Odnoszę wrażenie, że osoba/osoby zajmujące się w redakcji stroną internetową wrzucają nowe wpisy bardzo chaotycznie. Poprzedni wpis z 7 czerwca chyba długo leżał gdzieś zapomniany, bo czekaliśmy na niego ponad miesiąc. Na pewno nasze Gospodynie do tego się nie przyczyniły. Jeszcze się pod nim dobrze rozpisaliśmy, a już jest nowy. Przydałoby się trochę więcej uwagi i staranności. To takie moje wołanie na puszczy, bo reakcji się nie spodziewam.
Jolinku,
w ostatnią niedzielę byliśmy w lesie ,żeby pooddychać leśnym powietrzem i zlokalizować miejsce, w którym jesienią trafiliśmy na wysyp prawdziwków amerykańskich. Miejsce odnaleźliśmy, ale na grzyby jest jeszcze za wcześnie. Znajomy ofiarodawca kurek tez twierdzi, że trzeba trochę poczekać.
Danuśka,
Czołpino odwiedziłam kiedyś przy okazji zwiedzania skansenu w Klukach. To miejsce, które kiedyś żyło, a teraz zaglądają tam nieliczni turyści. Latarnicy dojeżdżają do pracy, a dom latarnika stoi pusty. To solidny piętrowy dom ze spadzistym dachem i zachodnią ścianą wzmocnioną łupkiem. W dobrym stanie; gdyby stał w jakiejś miejscowości, nadal mieszkaliby tam ludzie. Można sobie tylko wyobrażać, jak tu dawniej było. Ceglane schodki prowadzące do latarni są zasypane piaskiem, którego już nikt nie odgarnia. Las ” tańczących drzew”, czyli powyginanych cienkich sosen wygląda niesamowicie, jak z bajki o złej czarownicy.
Miejsce warte odwiedzenia. Pamiętam, że opisywałaś klika lat temu swój pobyt w tamtych stronach.
Krystyno-do skansenu w Klukach tej zajrzeliśmy 🙂 Mieliśmy w planie zjeść obiad w tamtejszej karczmie, ale doczytaliśmy, że nadal jej nie wyremontowano jej po pożarze, jaki miał tu miejsce ponad rok temu: https://gp24.pl/pozar-karczmy-u-dargoscha-w-klukach-nowe-fakty-zdjecia/ar/c1-14062487
W Czołpinie zależało nam przede wszystkim na spacerze przez wydmy. Jest wśród nich wytyczona ścieżka turystyczna, widoki na trasie są niezwykłe.
https://magazynkaszuby.pl/wp-content/uploads/2017/08/wydma-czolpinska-wazne-chwile-12.jpg
Spacer jest dosyć wyczerpujący-raz w górę, raz w dół i oczywiście po piasku. Na każdym kolejnym wzniesieniu człowiek czeka, kiedy w końcu ujrzy morze, a tu niestety trzeba się trochę namęczyć, by nareszcie zasłużyć na ten widok 🙂
Solenizantkom – wszystkiego najlepszego 🙂
U mnie to samo, co u GosiB, mokro, duszno i ogólnie niespacerowo, to popłuczyny po tropikalnym sztormie „Cristobal” w Zatoce Meksykańskiej. Czasem wygląda słońce, ale tylko na chwilę.
U sąsiada w malutkiej budce zagnieździły się kolibry – budkę postawili na wysokim słupie, więc mimo wysokiego płotu widać ją. Kto obserwuje budkę żarliwie?
Nasza kotka! Tyle jej, co sobie popatrzy, jak ją wyprowadzamy na popas 😉
Chodzenie po piasku nawet na płaskim terenie jest uciążliwe, a co dopiero góry – doły!
Imieninowe serdeczności dla naszych Solenizantek 🙂
Po ruchomych wydmach spacerowałam przy okazji wakacji w Łebie, długa i męcząca wycieczka, ale widoki i wrażenia nie do zapomnienia. A było to dawno, dawno temu, bezludnie i pięknie.
krystyno myślę tak samo, że redakcja strony szwankuje …
kto ma lubczyk ten robi zapasy …
https://andziapichci.blogspot.com/2020/06/pasta-lubczykowa-domowe-maggi-na-zime.html o
Gosiu i Zgago – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://youtu.be/Kr0vuvEyrtE
https://youtu.be/fwC30E1IVKQ
https://youtu.be/YL2HRdjDKnw
Ma lubczyk. Zamrażam liście i mniejsze gałązki systematycznie – i mam zapas na cały rok. Używam do wielu potraw.
Pasta to ciekawa rzecz, zapisuję, bo lubczyk rośnie jak opętany, mimo że cały czas go podskubuję, a może właśnie dlatego 😉
Jednak zamrażąnie listków jest lepsze – bez soli i oliwy. W plastikowym pojemniku można upchnąć naprawdę sporo!
Serdecznie dziekuje za zyczenia!
Asiu, Billie – super glos, no i ten jej brat … Ja bardzo lubie jej Bellyache.
Znowu burza, leje i wieje.
dzień dobry … ☕ …
u nas też mokro … i zapowiadają burzowy dzień … ale ciepło …
bób inaczej …
http://www.oberzyna.pl/blog/2020/06/02/bob-z-boczkiem-i-koperkiem-w-sosie-z-bialego-wina/
U mnie tez mokro i zimno. Ma padac przez caly dzien. Przy takiej pogodzie nie pojde na targ tylko do sklepu. Lodowka pusta.
rzodkiewka rządzi …
https://sielskiem.blogspot.com/2020/06/ryba-pieczona-z-rzodkiewkowym-pesto.html
my dziś jedziemy do lasu chociaż mokro trochę .. w okolicy są stawy z pstrągiem i smażalnia … może będzie otwarta … zobaczymy też domek, który mamy wynająć na wakacje z dziewczynkami …
dzień się miło zapowiada czego i Wam życzę ….
GosiuB – też lubię https://youtu.be/gBRi6aZJGj4 ,
ale ten cover też 🙂 https://youtu.be/ckZa66NNySo
Oryginał i cover tej piosenki też lubię:
https://youtu.be/6GGJ2rzAR9o 😀
Ostatnio słucham Billie acoustic. I te wersje jej piosenek najbardziej lubię.
Leje od wczesnego rana.
Spoznione ale jak najserdeczniejsze zyczenia dla blogowych Malgos!
Danuska nad morzem, przenosze sie myslami i jest mi dobrze 🙂
Jolinku, udanej wyprawy do lasu.
A tu filmowa ilustracja rzodkiewkowej zupy. Tu liscie sa przysmazane przed dodaniem ziemniakow.
https://youtu.be/rYe7nmakIlQ
Bardzo prosta i szybka metoda. Podobnie robię dzisiaj zupę z porów, pomijam cebulę, ale spory ząbek czosnku dodaję. Przypomina mi to zupę szpinakową, którą poczęstowała mnie kiedyś meksykańska koleżanka. Zachwycała kolorem jak ta rzodkiewkowa. Na drugie kotleciki jajeczne, czyli coś podobnego do jaj faszerowanych, ale bez skorupek 🙂
Robię rabarbarowe crumble
Wszystkim Gosiom – serdeczności imieninowe!
Podrzucam raz jeszcze Suchą Beskidzka, tym razem z działającą galerią: https://www.eryniawtrasie.eu/36905
Asia – tez wole wersje acoustic, sprawdzian jak naprawde brzmi glos; teraz wszyscy niestety uzywaja auto-tune.
Wczoraj upieklam rabarbarowa crostate, wyszla bardzo dobra: ciasto wg przepisu Iny Garten (bosonoga contessa), nadzienie z innego przepisu: do rabarbaru dodalam lyzeczke swiezego utartego drobno imbiru i odrobine cynamonu, bardzo smaczna kombinacja.
Alino, dziekuje 🙂
Bardzo lubiłam oglądać programy kulinarne Iny Garten, klimat jej kuchni, domu i ogrodu. Na pamiątkę kupiłam sobie jej książkę, Barefoot in Paris. Sięgam do niej zawsze z przyjemnością.
https://m.youtube.com/watch?t=2m50s&v=dMGy_7iBTeE
Dzisiejszy dzień był okazją do wycieczki po naszym regionie, choć gęsta poranna mgła źle rokowała i zastanawialiśmy się nad sensem wyjazdu. Pogoda jednak się nieco poprawiła. Pojechaliśmy na Wyspę Sobieszewską do rezerwatu Ptasi Raj. Sześciokilometrowa wędrówka nie była wyczerpująca; ścieżka prowadzi przez las; uciążliwe były tylko odcinki z atakującymi hordami komarów. Czerwiec nie jest miesiącem największej aktywności ptaków, ale i tak różne śpiewy towarzyszyły nam całą drogę. Postanowiliśmy wrócić jeszcze w to miejsce. Przy wyjeździe z wyspy trafiliśmy na atrakcję techniczną – akurat podnoszony był zwodzony most. To potężna konstrukcja, więc widok był imponujący. Dalszy punkt programu to Twierdza Wisłoujście, dotąd nigdy nieodwiedzana. Choć nie przepadam za obiektami militarnymi, to jednak twierdze i forty mają swój urok. Niedawno obejrzałam film o tym miejscu i to mnie zachęciło do odwiedzin. Ciekawie rozwiązano oprowadzanie po twierdzy – myślę, że to w związku z pandemią – zwiedzający nie chodzą grupami tylko pojedynczo lub rodzinnie, a przewodnicy stoją w różnych miejscach i opowiadają chętnym o tej części obiektu. W okolicach twierdzy zachwyca stary drzewostan, a szczególnie kasztanowce, których konary są całkowicie obrośnięte liśćmi.
Jutro planowany jest wyjazd do Pucka, ale jak będzie, to się okaże, bo podobno burze są pewne w całym kraju.
Krystyno – przypomniałaś mi wrześniowy pobyt na Wyspie Sobieszewskiej. 🙂
W Pucku też jest ulica z kasztanowcami po obu stronach.
U nas wieczorem zaświecilo słońce. Jutro idę do pracy. Komarów jeszcze nie ma.
dzień dobry … ☕ …
Alinko … 🙂
nasz dzień pogodowa bardzo udany … chory kotek syna i korek trochę nam zaburzyły plan wycieczki ale i tak za nami miłe chwile … zwiedziliśmy uroczą wieś …
https://pl.wikipedia.org/wiki/D%C5%82ugosiod%C5%82o
wieś bardzo zadbana, z dobrą infrastrukturą logistyczną … jest basen, piękny park, siłownie miejski, trochę zabytków, czysto i spokojnie … stary dąb wygląda imponująco z zieloną koroną liści .. wieś leży nad rzeką a raczej teraz nad strumykiem o przedziwnej nazwie Wymakracz … a okolica jest słynna z grzybów … od 2003 r. odbywają się tam nawet Mistrzostwa Polski Dziennikarzy i Aktorów w grzybobraniu …
potem pojechaliśmy na ryby nad pobliskie stawy … bardzo dobre jedzenie tam było … następnie wróciliśmy do Długosiodła i w miejscowej cukierni była uczta z lodów, ciastek i kawy … zabrakło nam niestety czasu na spacery po lesie ale w lipcu jedziemy tam z dziewczynkami na wakacje do bardzo fajnego domku na farmie ekologicznej i blisko lasu ..
Małgosiom, poślizgowo, ale bardzo serdecznie 🙂
Krystyno, Żaba ma krowę, ale nie u siebie.
Nie pisze, bo jest od dłuższego czasu antypisowa 😉
Też planujemy wyprawy w okolice bliższe, a ciągle nieznane.
pogoda jak w tropikach … ale rano do wytrzymania ..
lubisz cebulę? … to dla ciebie danie ..
https://kuchniabreni.pl/pieczona-mloda-cebula-w-sosie-z-gorgonzoli/?
Lubię cebulę, przepis zapisałam.
Byłam na spacerze z kijkami , termometr pokazywał w cieniu +29. Dobrze, że chodziłyśmy głownie po lesie.
Jolinku-ciekawy przepis i sympatyczna wyprawa. Przepis odnotowany, do wykonania pod nieobecność wiadomowego domownika 😉
Długosiodło to tylko około 30 minut drogi od naszych nadbużańskich włości zatem czuj duch! Kto wie, czy Cię nie odwiedzimy…? Z zachowaniem dystansu społecznego, rzecz jasna 🙂
Z racji długiego weekendu nad Bałtykiem pojawiło się sporo ludzi. Cieszymy się, bo okolica, w której jeszcze przez moment mieszkamy jest bardzo spokojna. Dzisiaj panowie na rybach, a panie na rowerach. Poranna trasa już za nami, po południu szykujemy się do kolejnej wyprawy nadmorskim szlakiem Rowy-Ustka.
Co do ciekawych nazw to niedawno czytałam o miejscowości Wytrzyszczka:
https://zamkiobronne.pl/zamek/wytrzyszczka-tropsztyn/
Ach, te zmasowane ataki spółgłosek w naszym szeleszczącym języku 🙂
Ja tez zapisuje ten przepis na cebule i wkrotce go wyprobuje.
Jest zimno i deszczowo, danie akurat na taka pogode.
U piekarza kupilam swieze drozdze, narobilyscie mi smaku na ciasto.
Pieknie zakwitly hortensje, prawie jak u elap w Bretanii 🙂
Danusko, nadmorski pobyt jest bardzo sportowy. Gdybys tak mogla przyslac troche tego wspanialego powietrza 🙂
U mnie chłodnawo, bo zimny wiatr, chociaż było słonecznie.
Dzień był szpitalowy, bo musiałam się udać na ponowne badanie krwi przedoperacyjne, bo tamto sprzed 3 miesięcy się zestarzało… (operacja we wtorek).
Przed wejściem do szpitala spora kolejka ludzi, tak na moje oko ze 40 osób, dwumetrowy ten-tam ogonek.
Ale posuwało się to dosyć szybko, z wejścia pytania „czy się czuję, kaszlę, kicham, stykałam się z osobami, byłam poza prowincją Ontario w ciągu ostatnich 2 tygodni i tak dalej. Wyspowiadałam się sumiennie, krew pobrali.
Poza tym centrum dość puste, chociaż dzisiaj otwarto niektóre restauracje i ogródki przy nich. Dawno nie byłam w centrum (z rok!) i się zadziwiłam, jak tam się dba o „starówkę” 😉
Jak ta zołza się wreszcie wyniesie, zaraza znaczy, to zajrzę koniecznie, żeby skonfrontować zmiany.
Dzień dobry,
Nie tak dawno Bezdomny napisał, że wpisów Nowego nie należy brać serio.
Tak, wygląda na to, że dużo nas dzieli, ale, gdy ktoś dociekliwy, zauważył – lubimy z Bezdomnym chyba ten sam rodzaj muzyki – blues.
Jeśli ktoś też przyznaje się do takich upodobań – polecam. Same gwiazdy. Mnie się podoba, słuchałem już wiele razy, ale nie każdy musi. Kto chce.
https://www.bing.com/videos/search?q=waters+and+mik+youtube&&view=detail&mid=563BD4F5FFD1C37FD4A7563BD4F5FFD1C37FD4A7&&FORM=VDRVRV
A to część pierwsza, jeśli ktoś by chciał. Ja chciałem.
https://www.bing.com/videos/search?q=waters+and+mik+youtube&&view=detail&mid=02BFCEED17B2531F45E602BFCEED17B2531F45E6&&FORM=VDRVRV
dzień dobry … ☕ …
Danuśka to prawie jesteśmy umówione … 🙂
wczoraj dzieciaki pojechały na rowerach do lasu … i córce się we włosy wplatało takie coś …
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,25930818,latajace-kleszcze-czym-sa-jak-wyglada-ugryzienie-czy-jest.html
na szczęście robak jej nie ugryzł … teraz to chyba trzeba będzie chodzić do lasu w kombinezonie …
noście maseczki bo nadal trzeba .. są akcje Głównego Inspektoratu Sanitarnego …. zamykają sklep i wchodzi inspekcja GIS … i wszyscy bez maseczek otrzymują mandat po 700 zł …
jeszcze nie ma upału to na spacer czas …
Wczoraj wychodząc ze sklepu obserwowałam jak ochroniarz zwraca uwagę pani, która właśnie wchodziła, że nie ma maseczki, ta odburknęła , nie mam i poleciała dalej. Nie wiem jak to się skończyło. Maseczkę noszę, nie zsuwam jak większość, niech robią takie akcje.
Taka ładna pogoda, a ja mam chandrę (w końcu Tuwim do czegoś zobowiązuje 😀 ). Taki dziwny nastrój.
Nowy – dziękuję za bluesowy ranek. Telefon zmienił mi na bilardowy ha ha 😀 , w porę zauważyłam, bo przecież z Nowym w bilard dzisiaj nie grałam.
Poprawię sobie humor Julianem, oczywiście podzielę się z Wami.
COLLOQUIUM NIEDZIELNE
„Pani ma bardzo ładne czerwone usta,
Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.
Co za dziw? Wiadomo, że kobieta – to istota pusta…
Puchu marny, jak mówi poeta… To przecież znane.
Ale, proszę pani, czy to przeszkadza prawdziwej miłości?
Pani pozwoli, że ją do domu odprowadzę…
Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomości?
Nie rozumiem… Ja przecież pani nie zawadzę…
Skąd znam panią? To dobre! Widziałem, jak z kinematografu
Wychodziła pani zeszłą razą w towarzystwie gości…
Szukałem panią! Jak babcię kocham! A tu trzeba trafu,
Że znowu panią widzę… Co za zbieg okoliczności!
Pani wybaczy, że ja tak mówiłem na pani usta…
Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach… Bo tak
– to mi się pani podoba,
Nie lubię, gdy niewiasta jest niesubtelna… Są guściki i gusta,
A pani to w sam raz… Przepraszam, po kim ta żałoba?
Szanowny tatuś pani powiększył grono aniołków!
Co za nieszczęście! Proszę pani, a kto wspomaga matkę?
Stryjo? No no… Może pani przyjmie ten bukiecik fiołków?
Może wstąpimy razem na herbatkę?”
Z tomiku Sokrates tańczący (1920)
Asiu,
Tuwim i mnie poprawił humor. 🙂
Pamiętam Twoje zdjęcia z Sobieszewa.
Pogoda jest przygnębiająca. Na mapie temperatur wszędzie widzę upały, z wyjątkiem małego fragmentu nad Zatoką Gdańską . Wczoraj byłam w Pucku i dobrze, że przezornie wzięłam na wszelki wypadek ciepłą bluzę. Było chłodno, a mgła zasłaniała morskie widoki. W mojej ulubionej alei bukowej powstała ścieżka dydaktyczna z ławeczką eratyczną i ciekawymi informacjami geologicznymi. Eratyk to skała naniesiona przez lodowiec. 20 tysięcy lat temu nad dzisiejszym Puckiem zalegała kilometrowa warstwa lodu. Pięknie musiało to wyglądać.
Asiu coś słodkiego też dobre na chandrę … przytulaski … 🙂
https://idealneciasta.com/biszkoptowe-racuszki-z-truskawkami/
pogoda niby ładna ale ciężka atmosfera …
Trochę o kulinariach, a właściwie gastronomii. Przy wejściu do rezerwatu Ptasi Raj znajduje się bar/restauracja ” Przystań Ptasi Raj”. Wstąpiliśmy tam na koniec naszej wycieczki do Sobieszewa. W menu królują głównie dania rybne, ale chcieliśmy raczej wypić kawę i zjeść coś małego słodkiego. I tu moje wielkie zdziwienie. Restauracja wygląda bardzo porządnie, ale nie dorobiła się, albo właściciel poskąpił na porządny ekspres do kawy. Można było wypić kawę rozpuszczalną albo zwykłą parzoną. Wybrałam tę drugą wersję, ale dawno nie piłam takiego „rarytasu” kawowego. Myślałam, że takie kwiatki to już przeszłość. No i nie było niczego do kawy. Żadnego ciasta domowego, niczego. To też rzadkość.
Jedna rzecz podobała mi się szczególnie w tym miejscu/ które samo w sobie jest bardzo ładne/. Pod dachem jest kilka gniazd jerzyków, co jest o tle sympatyczne, co uciążliwe, jeśli chodzi i czystość. Tutaj pod gniazdami zamocowano do ścian budynku deseczki w tym samym kolorze. Jerzyki zadowolone, higiena zachowana.
Dodam jeszcze, że wstęp do rezerwatu a także przyległy parking/ fakt, że to klepisko/ są bezpłatne, podobnie jak parking przy twierdzy Wisłoujście.
Jolinek przypomniała nam o kleszczach. Mnie one same przypomniały się już osobiście i to dwukrotnie. Może w lesie, może w ogródku; są wszędzie. Trzeba oglądać się często i trzepać odzież.
Nowy, wspaniale to nagranie, juz kiedys bylo, byc moze podane przez Ciebie ale nigdy nie za duzo 🙂
Asiu, chandra na szczescie przechodzi, tez tak mam. A Tuwim jak zwykle pomaga.
Krystyno, bardzo ciekawa opowiesc o sciezce eratycznej, i laweczce.
Okazja dla GIS, żeby zebrać trochę kasy…
U nas „na wsi” – celowo tak mówię, bo nie jest to wielkie miasto i na dodatek raczej parterowe – otóż pomimo poluzowania i tego, że od 3 tygodni nie zanotowano żadnego zachorowania, zachowano wiele środków ostrożności.
Nie wszystkie sklepy są otwarte, centrum handlowe i owszem, ale tylko te sklepy, które mają wyjście z zewnątrz, poza głównym wejściem, przed wejściem do szpitala wielometrowa kolejka (ja byłam około czterdziesta) i nie ma zmiłuj, czy na wózku, czy z balkonikiem…obok wjazd na pogotowie, a tutaj normalne przypadki i wizyty takie, jak moja, w ambulatorium.
Pytałam przed przyjazdem o maskę – jak chcę, wymogu nie ma. Ludzie na ogół chodzą bez, za to widać, że zachowują dystans. W kawiarnianych ogródkach tylko co drugi stolik wystawiony, a nie upchany jak dawniej – ile się da. Pytanie do polskiego GIS-u – jak siedzieć w kawiarnianym ogródku z maską na twarzy? 😉
Niedawno rozbawiło mnie zdjęcie (portal gazeta.pl) polskiej celebrytki, jadącej na rowerze w masce…To tak, jak wyjść do lasu w masce.
W autobusie miejskim co jedno siedzenie zablokowane, nie pobiera się też pieniędzy, bo kiedyś było wejście przy kierowcy, a teraz tę strefę zablokowano.
To ma zostać na długo, powiedział mi kierowca autobusu, którym wczoraj wracałam, chociaż więcej luzu ma być od lipca. Po prostu zdrowy rozsądek, byle nie było tłoku, o co w mojej wsi nie ma się co martwić 😉
W ogródkach kawiarnianym nie ma nakazu noszenia masek. Także na rowerze, ale to mogło być starsze zdjęcie z czasu, kiedy trzeba było nosić maski w miejscach publicznych. Poluzowanie/ słuszne moim zdaniem/ obostrzeń spowodowało jednak, że ludzie zapominają albo lekceważą obowiązek noszenia masek w sklepach, a tzw. dystans społeczny notorycznie jest nieprzestrzegany. Zdrowy rozsądek gdzieś się gubi.
Maseczki obowiązują w komunikacji, sklepach, obiektach zamkniętych. Na ulicach rzadko widuję przechodniów w maseczkach. Ja wiedząc, że idę po zakupy zakładam już w domu i dopiero po powrocie zdejmuję.
Byliśmy już kilkakrotnie ze znajomymi w pubach i restauracjach. Różnie bywa czasem obsługa jest w maskach/przyłbicach i rękawiczkach, ale dziś wszyscy, gdzie byliśmy, byli bez.
Dziwnie wygląda Stare Miasto, Nowy Świat bez turystów, było dość pusto, nie wszystko jest już otwarte, a reszta z braku klientów zamyka się wcześnie.
Ja prawdę mówiąc też dziwnie się czuję wiedząc, że Robert chorował, a ja nie i nawet nie mam przeciwciał.
Oboje się maskujemy. Testów nie robiliśmy. ale trudno m uwierzyć, że przy niezliczonych kontaktach Pana Męża (praca po kokardę i wyżej, w szpitalach też) czegoś nie przywlókł. Na razie rozchodzi się po kościach, chyba.
Danuśce zazdroszczę kondycji. Mnie dzisiejsze prace ogródkowe doprowadziły do stanu opłakanego, a nie pokonywałam wydm.
Małgorzatom i Małgosiom
Małgorzatkom oraz Gosiom
co to w czerwcu, dziesiątego
a nie miesiąca innego
życzeń bukiety dostawały
i prezenty przyjmowały
wirtualne ślę życzenia
wszelkich marzeń Ich spełnienia
a mnie niech wybaczą zwłokę
żem spóźniona z życzeniami trochę
haneczko – witaj w KWRO czyli Klubie Wyczerpanych Robotami Ogródkowymi. Też „mnię” wczoraj wyczerpało cięcie, rżnięcie, koszenie trawników oraz chwastów wraz z korzeniami wyrywanie (najskutecznejsze pozbywanie się owych rosnących pośród tych właściwych roślinek).
Kulinarnie nastawiłam się na wzbogacenie lodówki o pieczony boczek oraz karkówkę. Przeleżały „nockę” w potrójnej metalowej folii (przyprawione oczywista) i teraz już od godzin są w piekarniku. A zostało jeszcze godzin dwie bowiem podlegają powolnej obróbce cieplnej.
https://www.youtube.com/watch?v=TjRpORufCpg&list=RDTjRpORufCpg&start_radio=1&t=0
Echidna – super 🙂
Dolaczam do klubu ogrodkowo zmeczonych – znajomi pozbywali sie krzewow i bylin ze swojego ogrodka, a ja na rosliny zawsze jestem lasa. Rylismy w ziemi i sadzilismy, przesadzalismy cale popoludnie wczoraj, i dzis pol dnia, teraz nie moge sie ruszac.
U mnie maski obowiazuja w sklepach – w moim sasiedzkim sklepie, jak ktos nie ma, to sklep zapewni jednorazowke. Dalej nie chodze. Od wczoraj mozna spotykac sie w stalych grupach max. 10 osobowych (tzn. zawsze ta sama grupa, np. rodzice, dzieci, dziadkowie). Jak dotad nasze mocno ograniczone zycie towarzyskie toczy sie na dworze – spotkalismy sie ze znajomymi w ogrodku, i w parku, z zachowaniem odleglosci – pogoda sprzyja na szczescie.
W szpitalu obowiazuja bardzo scisle reguly – kolezanka przed operacja musiala przejsc kompletna 14-dniowa kwarantanne/izolacje od rodziny, 2 dni przed uzywac tylko mydla chirurgicznego, plus scisly rezim higieniczny. Najprostsza, najzwyklejsza nawet procedura trwa o wiele dluzej, za wzgledu na zabezpieczenia. Ale to w Toronto, gdzie liczba zakazen jest dalej wysoka.
Alicjo, powodzenia z Twoim zabiegiem.
dzień dobry … ☕ …
ogródkowe zmęczenie robi dobrze na duszy bo jest nadzieja, że coś wyrośnie … 🙂
ciasto dla ogrodników …
https://natomamochote.blogspot.com/2020/06/ciasto-z-rabarbarem-i-truskawkami-na.html
Ja miałam chęci ogrodnicze, ale szybko się pozbyłam tego spłachetka 6×4, które wspólnie z Młodym wyrwałam krzakom ćwierć wieku temu (dokładnie 26 lat i dwa tygodnie!) i zrobiłam grządki.
Spłachetek istnieje, ale na nim porzeczki, melisa oraz szczypiorek, nic innego dzięki lasowi po sąsiedzku nie istnieje. Nie miałam siły walczyć, a i teraz też muszę zarzucać siatkę na porzeczki – w przeciwnym razie szpaki mi zeżrą, co już w poprzednich latach przerabiałam.
Rabarbaru mam do zarąbania, ale nikogo chętnego do przerobienia, nawet na ciasto. Kiedyś przerabiałam na wino, ale chętnych do końcowego rezultatu zlatywało się aż nadto, a do pomocy w robieniu (w końcu to trzeba było kilka razy przetaczać, odsączać znad osadu itd) nikogo 🙄
Zioła uprawiam w donicach. Po cichu („po wielkiemu cichu…”) wsadziłam do półbeczki z bazylią kilka ogórków w nadziei, że je będę mogła puścić po sznurku w górę na daszek, co już mi się kiedyś udało, ale zobaczymy.
Bazylia zielona i purpurowa już wzeszła, ale pod ochroną siatki, ogórki też, ale jak znam życie w swoim ogródku, nie wzeszłyby bez ochronnej siatki, bo jak tylko ruszę ziemię w półbeczce, zaraz zjawiają się chipmunki zainteresowane, co tam jest. Zaraz tę siatkę będę musiała usunąć, bo bazylia już zaczyna wyrastać poza.
https://www.youtube.com/watch?v=m98MBACe1xk
Wczoraj powróciliśmy na nadbużańskie włości. Krótkie, acz treściwe wakacje nad Bałtykiem udane. Kulinarnie bez żadnych odkryć, nie trafiliśmy w zasadzie na żadne danie, które rzuciłoby nas na kolana, a jedliśmy ryby, kaczkę, placki ziemniaczane i ruskie pierogi. Najsmaczniejszy obiad, w wykonananiu naszego kolegi, zjedliśmy w domu-polędwica z dzika smażona jedynie przez kilka minut na maśle, rewelacja! Dzik prosto z Bieszczad, mięso nie leżało wcześniej w żadnej miksuturze, po rozmrożeniu i starannym osuszeniu trafiło na patelnię i zostało podane lekko różowe. Nasz kolega ma spore doświadczenie w przyrządzaniu dziczyzny, tak jak Żaba, jest zaprzyjaźniony z leśniczym 🙂
Alino-podrzucam trochę morza 🙂
https://photos.app.goo.gl/a5bJdSTR3veUXZV37
Haneczko-moja kondycja jest więcej niż skromna. Na rowerze jeżdże najchętniej po płaskim i bez żadnych ekcesów. Robię przystanki na kontemplowanie krajobrazów i zdejmowanie oraz ponowne zakładanie bluzy, bo pogoda co chwila inna. Jestem pewna, że z Jerzorem nie mogłabym pojechać na żadną wspólną wycieczkę, bo wymiękłabym po paru kilometrach 🙂
Zainstalowaliśmy niedawno skrzynkę z ziołami, matka natura obficie podlewała je w czasie naszej nieobecności, rzeżucha szaleje!
Po przejrzeniu prasy na portalu, gdzie się prasę przegląda doszłam do wniosku, że pora umierać…
ps. Rzeżucha będzie szalała na talerzu, zimą-latem, byle miała wilgoć 🙂
U Aliny już zakwitły hortensje, u nas kwitną i pachną szaleńczo jaśminy. Na Pomorzu nadal żółto od żarnowców, ale najbardziej zadziwił mnie kwitnący w czerwcu(!)kasztanowiec. Na Pomorzu jakby z lekka skandynawski klimat.
Na naszym czereśniowym drzewie zaczynają powoli czerwienić się się owoce.
Ptaki obserwują dojrzewanie czereśni bardzo dokładnie i w odpowienim momencie zlatuje się całe bractwo, do różnych skrzydlatych bywalców(najczęściej kosów) chętnie dołączają wiewiórki!
Alicjo-szykuję się do trzymania kciuków za Twój nadgarstek.
Koło mnie też kwitną jaśminy.
Wpadły dzieciaki na kawę i ciasto, a potem poszliśmy na spacer do parku. Maluchy szczęśliwe bo w końcu dostępne są huśtawki i zjeżdżalnie. Potem było szorowanie rąk. Niby nic a jestem zmęczona. Pogoda troszkę dziwna w słońcu upał , jak chmura i wiaterek potrzebny sweter.
U nas kasztany przekwitają właśnie – a mamy prawie połowę czerwca. Mimo, że jesteśmy daleko na południe od Warszawy.
Bardzo ciekawy wywiad, posłuchajcie:
https://kobieta.onet.pl/dzieci-mowily-do-mnie-wracaj-do-afryki-i-prostuj-banany/ddx8sej
Wybacz Krystyno,
podczytuje wpisy wniesione gdzies w ubiegle srode, raz po raz i chetnie bym sie zaraz wpisal. Musze odkladac, by odniesc sie do calosci, lecz w tych jezykow nad waszym jadlem nie wierze. Temat dosc lotny, wiec warto zlapac sie tego zaraz, bo potem nikt o tym nie wspomni. Jezykow nigdy nie zobaczysz z bliska, wlasciwie nigdy. Te tam, to raczej, jaskolki dymowki, ktore lubia dobre zadaszenia, a najlepiej wszelakie stajnie, obory, chlewy.
To tyle
Danusko, dziekuje za zdjecie znad morza, bardzo wymowne, poczulam, jak bym tam byla 🙂
Dolaczam do KWRO, zalozonego przez echidne, kolana i kregoslup daja sie we znaki a chwasty jak sa tak sa, syzyfowa praca…
Dzisiaj wieczorem dowiemy sie tutaj, jakie beda dalsze poluznienia i moze cos na temat szczepionki, o ktorej mowiono w radiu, ze moze bedzie gotowa juz jesienia. Oby.
Powtorze: JEZYKOW, ptakow jaskolkopodnych
Przemyślenia niejakiego (p)osła Przemysława Czarnka przerastają mój sposób postrzegania świata. To miałam na myśli, pisząc wcześniej, że pora umierać, przejrzawszy prasę. Wywiad z tą kobietą dopełnił obrazu, bardzo dzielna osoba.
U nas też powiewa, a jak słońce, to prawie upał w osłoniętym miejscu.
Dzisiaj mielone + mizeria.
Danuśka,
to nie nadgarstek, tylko cała dłoń, niestety. Ale za to przez jakiś czas będę miała solidną wymówkę, że nic nie mogę robić, bo będę „jak bez ręki” 😉
Na szczęście zostaje mi prawica i palec wskazujący, co należy zrobić 🙂
A tak, robmy dalej tak
Ciąg dalszy małopolskich okoliczności: https://www.eryniawtrasie.eu/36996
Pepegorze – no właśnie, jerzyki to nie jaskółki, akurat dzisiaj to sprawdzałam przy rozwiązywaniu pewnej zagadki związanej ze Szczecinem. 😀 . A wcześniej myślałam, że to rodzina.
ps. Co ja mówię „prawica”, a kysz! Prawa ręka!!!
Pepegorze,
zdaje się, że masz rację co do jerzyków i jaskółek, czyli że w Sobieszewie mieszkają jaskółki, ale raczej oknówki a nie dymówki. Widziałam je z pewnej odległości i wydawały mi się całe ciemne, a jaskółki mają przód jasny. W pobliżu nie ma żadnych zabudowań gospodarczych typu stajnia czy stodoła. Myślałam więc, że to jerzyki. W każdym razie zawsze jest miło widzieć choć z daleka i jedne i drugie. W mojej miejscowości na obrzeżach funkcjonują jeszcze prawdziwe gospodarstwa rolne, więc widok jaskółek nie dziwi.
Asiu,
jerzyki to nie jaskółki a łyska to nie kaczka. Tego m.im. dowiedziałam się w rezerwacie ” Ptasi Raj”. A wygląda bardzo kaczkowato. Dziwna jest ta systematyka.
Danuśka słusznie zauważa, że na północy klimat prawie skandynawski. W całej Polsce podobno upały przeplatane ulewami i burzami, a tu ani kropli deszczu i dość chłodno. Bzy jeszcze kwitną, hortensje mają dopiero małe pączki. Bez czarny zaczyna dopiero kwitnąć. Piękne okazy rosną w Sobieszewie; muszę sprawdzić, jak sytuacja wygląda u mnie, bo co roku suszę trochę kwiatów na zimową herbatkę.
Dziś byliśmy na obiedzie u kuzynki męża/ pyszny kapuśniak z młodej kapusty, gołąbki, sernik na zimno z borówkami w przezroczystej galaretce, biszkopt z truskawkami w galaretce, lody z musem truskawkowym/. Obejrzałam kwiaty i drzewka – na sporej papierówce będzie tylko kilka jabłek, śliwek będzie trochę więcej, za to grusza owocuje obficie, czereśni – zero. Liście rododendronów nadgryzione chyba przez ślimaki i inne drobne szkody. Ale ogólnie było bardzo przyjemnie, cały czas byliśmy w ogrodzie, na przemian zdejmując i nakładając cieplejszą odzież.
Krystyno – o łysce nie wiedzialam. U nas też od wczoraj nie pada, jest ciepło, słonecznie, ale wieje chłodny wiatr. Opaliłam się w ogrodzie na czerwono i cierpię przez własną głupotę. 🙂
Dobranoc
Z wczorajszego Juliana:
„Pani ma bardzo ładne czerwone usta,
Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.”
https://photos.app.goo.gl/EZGzithko1Xjm1LK8
Ptasi świat
bączek, bażant, bekasik, białorzytka płowa
to na literkę „B” ptaszków nazw nawet nie połowa
białozór, biegus arktyczny, rdzawy, zmienny i płowy
jest jeszcze biegus morski, malutki oraz krzywodzioby
drozdy, derkacze, czyże, dymówki, dzięcioły
nie wszystkie ptaki zna się z lasu, łąki czy choćby ze szkoły
a dzierzby? perkozy? edrony? gęgawy?
nie siedzą na drzewach parków Krakowa, Łodzi lub Warszawy
szaroczarny apus-apus, co szybując z wiatrem w locie sypia
to jerzyk, który szybciej niż jaskółka w powietrzu pomyka
fulica atra – łyska, choć potocznie dziką kaczką zwana
to nie kaczka lecz kurka wodna bądź czarny nurek proszę Pani, Pana
©echidna
krystyno, Asiu bo łyska to chruściel podobnie jak modrzyk zwyczajny.
Podczas spacerów nad jeziorkami położonymi niedaleko naszego domu, często spotykamy ich przedstawicieli:
https://www.backyardbuddies.org.au/explore/Birds/water-birds
Co prawda pingwinów w naszej okolicy nie uświadczysz lecz reszta towarzystwa z podanego linku to stali mieszkańcy naszej okolicy.
Ostatnio nastąpił „wysyp” łysek, całe gromadki młodych pod nadzorem starszyzny wędrują po trawnikach. Co ciekawsze – asymilacja totalna – wcale nie boją się spacerowiczów.
Pelikany, czarne łabędzie, czaple szare, żurawie, kaczki, kormorany, ibisy to prawie stali towarzysze naszych pieszych i rowerowych wycieczek po dalszei i bliższej okolicy.
dzień dobry … ☕ …
haneczko dużo zdrowia i dużo zdrowia … niech Ci wszystko kwitnie pięknie … buziaki … 🙂
Danuśka uwielbiam takie plaże … zwłaszcza w okolicach Łeby … dawno tam byłam ..
ksiązka na prezent …
http://kuchniazwidokiemna.blogspot.com/2020/06/magia-polskich-zio-recenzja-ksiazki.html
Dzisiejszym solenizantkom – Jolinkowi i Haneczce – najlepsze życzenia imieninowe. Niech się Wam szczęści !
Jolinku i Haneczko, serdecznosci imieninowe, zdrowia i pomyślności!
Jolinku, haneczko, przyjmijcie imieninowe serdecznosci i zyczenia wszystkiego najlepszego.
Echidna, pieknie bo wierszem przypomnialas, jak bogaty jest swiat ptakow a ja zdalam sobie sprawe, ze ornitologia nie jest moja mocna strona.
Wlasnie uslyszalam te piosenke i chce sie nia z Wami podzielic. Nowy, czy znasz ?
https://youtu.be/kLUzdIFCBWY
piętnastego, poniedziałek, roku dzień sto sześćdziesiąty siódmy
dla Jolinka i haneczki dzień to pierwszy, dzień to główny
już muzyczne tony dzwonków w komórkach Ich to zwiastują:
wszyscy z życzeniami spieszą, kwiatki Dzień Ich adorują
skromnie z łąki kwiatków różnych nazbierałam
właściwości ich nie znając, kolorami dobierałam:
narcyz biały, narcyz wonny i koślaczek stożkowaty
a z goździków to: kartuzek, kropkowany i kosmaty
kosaćce mnie zachwyciły – syberyjski, pstry i gładki,
i chodząc po łące rwałam inne przyłąkowe kwiatki:
len złocisty, mieczyk błotny, storczyk samczy i kozibród łąkowy
purpurową jeżówkę, jasturn zapoznany, przetacznik ożankowy
i stokrotki, i sasanki, kwiat kończyny i przytulię złotolistną
szafran, śniedek zwisły, fiołek, chaber, aster oraz zerwę kulistą
pomieszałam kwiaty wszystkie i naręcze duże niosę
choć daleko, przecież jednak wirtualnie je doniosę
i z kwiatami, z życzeniami stawiam się przed Wami Miłe
aby skromnie, wirtualnie dzielić Dnia Waszego chwile
życząc zdrowia oraz wszelkiej pomyślności
w domu, w życiu szczęścia, słońca i radości
©echidna
bardzo dziękuję za dobre i kwieciste życzenia … 🙂
ugotujcie sobie szczęście …
https://tajemnicesmaku.pl/2020/06/08/ugotuj-sobie-szczescie-jak-dunczycy-caroline-fleming/?
Jolinku, Haneczko – zdrowia, pogody ducha, wszystkiego najlepszego!
Serdeczne życzenia Jolantom obecnym oraz podczytującym – niech Was moc i zdrowie nie opuszcza 🙂 🙂 🙂
(idę dospać…)
Spoznione Malgosiom, Jolinkowi i Haneczce wszystkiego najlepszego.
Pogoda jesienna.
Jolinku, haneczko-pora już jak najbardziej stosowna, by wraz z serdecznymi życzeniami przesłać Wam trochę bąbelków wraz z owocami, które królują na stołach w dniu Waszych imienin. Czerwiec to piękny czas na świętowanie zatem bawcie się dobrze i przede wszystkim zdrowo, wszystkiego najlepszego! http://ak5.pl/wv7.html
Echidno-uśmiechy dla Ciebie i dla Twoich wierszy przyrodniczych 🙂
Spędziłam poranek na kawie i pogaduszkach z jedną z moich nadbużańskich sąsiadek. Wysłuchałam dramatycznych i jednocześnie ciekawych opowieści o losach jej rodziny wysiedlonej po wojnie z odległych krańców Ukrainy do Rzeszowa. Ile jeszcze książek byłoby do napisania w oparciu o takie opowieści…
Jolinka ściskam solennie i współimennie.
Tonąc w kwiatach Echidny dziękuję za pamięć i życzliwość 🙂
Jolinkowi i Haneczce – wszystkiego najlepszego; zdrowia, marzen i planow spelnienia; radosci duzych i tych malych, codziennych!
Bach to the Barre! https://youtu.be/8_AxMA_dE4Q
Jolinku i Haneczko – wszystkiego najlepszego! Wirtualne uściski!!! I trochę muzyki… 🙂
https://m.youtube.com/watch?v=2y-eYEXWuqA
https://youtu.be/eNIHJs4J8h4
https://youtu.be/xtQZ-TUH7e4
https://youtu.be/TmLbBOpaiZs
https://youtu.be/u-BqgHfeZss
https://youtu.be/Vv4YkII3Hqk
https://youtu.be/fotiA18XDPg
https://youtu.be/pdE-vBKKZC0
https://youtu.be/ay6MLO2pd30
https://youtu.be/86DAAATkTUA
https://youtu.be/g9YKRrnBt4A
https://youtu.be/kmWCAvCRJ1o
Przepraszam za ilość 😀
https://youtu.be/PQRxBbeZ11c
https://youtu.be/k3sEd6h5C04
https://youtu.be/2ca-IH32MM8
Solenizantkom przesyłam serdeczności i róże z ogrodowego bałaganu: https://photos.app.goo.gl/mw5PJetyhfZMaCZP6
Ewo – piękny bałagan 🙂
Malgosiom, Malgorzata, Goskom,
Jolinkowi, haneczce i Zgadze:
Samych najlepszosci i luksusow, szczescia i zdrowia,
zdrowia zwlaszcza zyczy
pepegor i LP
A jak pachnie ten bałagab!
Alicjo,
żebyś wiedziała – tam są róże historyczne 🙂
Ewo, cudny ten Twoj ogrod, i te roze, tyle odmian!
Piwonie mam bardzo podobne … tez juz kwitna, podobnie irysy, ale roze jeszcze maja daleko.
Podziwiam Echidny znajomosc nazw ptakow i kwiatow – musialam wiekszosc sprawdzic u prof. google’a jak wygladaja. Niestety, pozapominalam wiele polskich nazw, choc w przypadku roslin ogrodowych kojarze po nazwach lacinskich.
U mnie dzis cieplo, ale slonce jest bardzo ostre, na spacerze nawet w okularach slonecznych nie dalo sie wytrzymac. Kulinarnie – na obiad balagan z jarzyn z ryzem.
U nas podobnie, tylko z kaszą gryczaną. To było dla ciała, dla ducha miałam tutaj 🙂
Nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło.
W czasie zamknięcia, nasz znajomy nie mający nigdy do czynienia z ziemią, założył na przyblokowym nieużytku chwaściorkowy ogródek. Wydłubał z pobliża ponad 60 różnych roślinek, ucząc się co jest czym. Efekt imponujący. To, czego pracowicie się pozbywamy, on równie pracowicie zapielęgnował. Najbardziej podziwia kozibródkę, którą tępię.
„Człowiek to forma istnienia białka, ale w kominie czasem coś załka”.
Widziałam zdjęcia. Przepięknie załkało.
Jak ta kozibródka wygląda? Bo wujek google podaje różne informacje.
Ja mam dwa osty – one wyrastają wielkie i pięknie wyglądają, więc nie kazałam wyrywać (Jerzor chciał!).
A w trawie rośnie wszystko, co zielone i ma ochotę rosnąć, w tym roku przeważą biała koniczyna, gęsta. Górkę opanowują dwie odmiany paproci. No i niech ta. Przyszły z lasu 😉
Solenizantkom, zdrowego budzenia.
Podobna do mniszka, z korzeniem do Chin, wysoka, dmuchawiec wielki i rozsianie też.
Alicjo.trzymam za rękę.
Solenizantkom najlepszego!
dziękuję za pochwały
mile mnie połechtały
ale…
Taka „mundra” coby znać wiele nazw roślin i ptaków to ja nie jestem. Jestem – chłe, chłe – „mundrzejsza”. Sięgam do atlasów sukając natchnienia.
Znalazłam w „sieci” odpowiedź na Alicjowe pytanie:
http://kwiatypolski.eu/
lub:
http://zielonozakreceni.pl/forum/rosliny-dziko-rosnace/6202-kozibrod-lakowy-tragopogon-pratensis-l
gdzie są również fotografie obrazujące rozsiewanie rośliny
Upps… przepraszam. Ten pierwszy link niekoniecznie działa i działać nie będzie niestety. Zawsze odnosi do strony głównej (tak mniemam). Wystarczy zatem kliknąć na Index – polski, z następnej wybrać z alfabetu „K” i poszukać odpowiedniej roślinki – kozibród.
dzień dobry … ☕ …
Kochani jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim za dobre życzenia …. 🙂 ….
Alinko a dziś uściski imieninowe dla Ciebie … 🙂 … niech spełnia się Twoje wszystkie marzenia … 🙂
cebula jak malowana …
https://dietamojapasja.blogspot.com/2020/06/kolorowa-marynowana-cebula.html
O, to tego koziegobroda też mam. W tym roku na trawnikowym kawałku ogródka posiałam łąkę przyjazną pszczołom. Częściowo niesty mi panowie od pielęgnacji podwórza wykosili, bo nie było mnie w domu i nie obroniłam, ale ta druga, mniej dostępna część rośnie ładnie i wysoko.
Wczoraj impreza u Jolinka i haneczki, a dzisiaj już kolejne party u Aliny, człowiek nie ma kiedy odsapnąć 🙂
Alino-moc serdecznych uścisków, zdrowia i pociechy z wnuka!
Być może sprawię Ci przyjemność pocztówkami starej Warszawy:
http://starawarszawa.pl/
oraz zaproszeniem do Płońska 🙂 http://ak5.pl/yv7.html
Dzisiaj wtorek zatem, jeśli dobrze pamiętam Alicja spędza dzień w towarzystwie chirurga. Alicjo-udanego zabiegu!
U nas w dzisiejszych planach piknik nad Bugiem, przygotowałam dwie sałatki:
-ryż, cukinia, kurczak, zielona pietruszka, winegret
-szparagi, jajka na twardo, awokado, koperek, majonez
Pietruszka i koperek z własnych upraw. Na deser truskawki ze straganu.
Osobisty Wędkarz oczywiście zabiera wędkę.
Czy ktoś ma ochotę wybrać się na Pomorze? Jeśli tak, to zapraszam:
https://photos.app.goo.gl/51oF2auu9MiuZJvw7
Alinę ściskam imieninowo i życzę dużo zdrowia, dużych i małych radości, wszystkiego dobrego.
Alicjo, trzymaj się, a ja też trzymam.
Danusiu, bardzo sympatyczne to Pomorze 🙂
Sto lat temu byłam na wczasach w Darłówku i w Koszalinie na chwilę.
Ten żółty krzew na zdjęciu wygląda na azalię pontyjską – kiedyś takie rosły też w parku przy Pałacu Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim (jeszcze pamiętam!), ale z czasem znalazły się w niektórych przydomowych ogródkach 🙄
Właśnie zrobiłam szybki przegląd prasy i idę pod prysznic, bo za 2 godziny muszę wyjechać na to „wytęsknione” spotkanie. Oczywiście jak zawsze w takich razach nie spałam ani-ani, tak, jakby to była wielka sprawa 🙄
Za słowa otuchy dziękuję 🙂
Alino, ściskam imieninowo, wszystkiego najlepszego i miłych obchodów życzę 🙂
Alicji, wspieram i kciuki trzymam!
Danuśko, z przyjemnością powedrowalam za Tobą. Wszystko się bardzo pozmieniało…
…ale morze niezmiennie zachwyca 🙂
Alino, życzę wszelkiej pomyślności 🙂
Zasapały mnie wydmy Danuśki.
Alino, serdeczne zyczenia wszystkiego najlepszego!
Zdjecia Danuski obejrzalam z przyjemnoscia, nad polskim morzem nie bylam bardzo dawno. Lubie spacery po takiej pustej plazy, nawet przy byle jakiej pogodzie, ale lezenie na plazy latem to dla nie dla mnie.
Od piatku u mnie wszystko sie powoli, stopniowo otwiera, jaka ulga! Rozne punkty uslugowe, restauracje, kawiarnie, zaklady fryzjerskie, itp. Toronto i dwa duze okoliczne miasta dalej maja restrykcje, mysle ze za conajmniej dwa tygodnie tam tez sie moze sytuacja zmienic. Zdalne miejsca pracy maja jednak dalej pozostac zdalne, w miare mozliwosci. Mysle, ze ta zmiana bedzie juz nieodwracalna, i sposob w jaki ludzie pracuja a biznesy funkcjonuja zmieni sie na stale.
Alino,
serdeczne życzenia imieninowe – dużo zdrowia, spokoju i pociechy z wnuka! 🙂
GosiaB,
dzięki za Bacha w wersji domowej.
Ogród u Ewy bardzo bogaty. Oczywiście nie wszystkie okazy są mi znane. Wszystko jest piękne, ale wyróżniają się róże w kolorze bordo.
Danuśka,
obejrzeliście sporo malowniczych miejsc nad Bałtykiem. Rowów akurat jeszcze nie znam, ale widzę na zdjęciach moje ulubione Darłowo. Do kompletu zabytków zabrakło tylko zamku. A Koszalin prezentuje się całkiem okazale. Chodzenie po wydmach rzeczywiście nie należy do przyjemności, ale nadbałtyckie plaże przed sezonem z piaskiem wygładzonym przez zachodnie wiatry są bardzo wygodne do spacerowania.
Alino – wszystkiego najlepszego! Uściski i Julian Tuwim.
ZMĘCZENIE
Zapomnisz o tej chwili, gdy do domu wrócisz
I przymkniesz okiennice w sosnowym pokoju.
Zmęczony, jakbyś orał, na łóżko się rzucisz
I będziesz w cieniu drzemał po blasku i znoju.
Przez serce w okiennicy wpadnie promyk wąski,
Na ciemnej fotografii rozszczepi się w tęczę.
Spostrzeżesz przytrzaśnięte przez okno gałązki,
Włochaty bąk natrętnie do snu ci zabrzęczy.
I oddasz się ciężkiemu uśpieniu w niewolę
Pod tumanem dzieciństwa, co w oczy napłynie,
A tam łubinem wonnym szaleć będzie pole
I niebo obłokami pluskać się w głębinie.
Z tomiku Rzecz czarnoleska (1929)
https://youtu.be/7SKRfBst-rY
https://youtu.be/VrHTxNpo2nY
https://youtu.be/jt7mS3kEoOU
https://youtu.be/IEOdCDLf3MQ
https://youtu.be/eQuTCOTYz0I
https://youtu.be/xSXYJ_Px0wA
https://youtu.be/L_99Cv3BCVI
https://youtu.be/-2EGoiH2tig
https://youtu.be/rKpahxewYlU
https://youtu.be/a-I-5JkBMWE
https://youtu.be/Rp-UCwVx5NA
https://youtu.be/Fk11Ksslybc
I na koniec 😀 https://youtu.be/G4MPXybzoRI
https://youtu.be/0BYCKBZDy9c
https://youtu.be/LmhgYmHEQEA
Danusiu – przepiękne zdjęcia. Zatęskniłam za morzem. I w ogóle za podróżami. A planów na razie nie mam.
Gosiu – nie chciałabym pracować zdalnie, z domu, cały czas. Potrzebuję kontaktu bezpośredniego z różnymi ludźmi, a nawet zgiełku jaki czasem panuje w biurze.
Alino, wszystkiego najlepszego.
Padajacy deszcz od kilku dni zniszczyl mi pieknie zapowiadajacy sie zbior malin. Sa lekko czerwone, ale kwaskowate i plesnieja na krzakach. Szkoda.
Danuśko,
Mnie to też wygląda na azalię pontyjską.
https://youtu.be/BSoFqgIWJGo
https://youtu.be/fgqU012JlTU
https://youtu.be/fgqU012JlTU
https://youtu.be/n1aUAL3TlJc
https://youtu.be/brvin2wqmaQ
https://youtu.be/G2bflYUQqk0
Bardzo serdecznie dziekuje za pamiec i zyczenia. Na nic nie mialam dzisiaj czasu, wlasnie skonczylam podlewanie bo nie pada, nie tak jak u Ciebie, elap, szkoda Twoich malin.
Ewo, masz piekne kwiaty w ogrodzie.
Danusko, zdjecia obejrze jutro.
Asiu, jutro wczesnym rankiem poslucham Twoich nagran.
Alicjo, trzymam kciuki.
Milego wieczoru.
serdeczne zyczenia dla Aliny od nas dwojga – niech Ci sie wiedzie jak najlepiej.
jestem jednoreczna, wiec daruje sobie diakrytyki i nawet duze litery.
glowna przyjemnosc mam za soba, ale jeszcze pare tygodni sie pomecze, cala dlon pocieta i dwa palce, a w tym procederze uczestniczylo 3 przystojnych, mlodych chirurgow – Hassan, Rami i Fahid. nadzorowal ich tez przystojny, ale nieco starszy szef naszego szpitala, David Pichora, po nazwisku mozna sadzic, ze wywodzi sie z Balkanow. pisze o tym, zeby pokazac, jak ciekawe jest tu towarzystwo, wszyscy chyba ktores pokolenie, bo bezakcentowe. dlatego az tylu, ze operacja niby banalna, ale rzadki sie zdarza i chyba profesor urzadzal pokazowke, bo dokladnie omawial z nimi cala rzecz. nie byli to tez rezydenci, bo kazdy juz mial na wizytowce ‚dr.’ . to nie jest zespol ciesni, tylko powazniejsze zwyrodnienie, dlatego trzeba bylo ciac wewnetrzna czesc dloni i 2 palce. pracuj, a garb ci sam wyrosnie.
ale bylo milo i przyjemnie, chociaz poprosilam o spanko, bo szybciej mi zeszlo – panowie na to, ze umkna mi ich opowiadanka i zarciki. ja na to, ze znalam dwoch ortopedow, ktorzy podczas wykonywania operacji spiewali dumki rosyjskie (i nie tylko!) na dwa glosy. zaimponowalo im, ale jeden z nich powiedzial, ze nie chcialabym slyszec, jak on spiewa… mile spanko trwalo 2 godziny.
ortopedow spiewajacych faktycznie poznalam na imprezie u Nisi, a nawet bywali na Darze. niestety, nie bylo dane nam sie umowic na operacje – za malo czasu 🙁
dzień dobry … ☕ …
Alicjo nich się szybko goi … 🙂
Danuśka poszwendałam się z Tobą po znanych i nie znanych miejscach … 🙂
Alicjo, kiedy masz wizytę kontrolną?
bry,
za 2 tygodnie, chyba zeby cos sie dzialo. na razie rĄbie, jak to sie mowi, ale mam na to odpowiednio przepisane, wlasnie sie obudzilam i pobralam.
a mialo byc tak pieknie – i kolejny zjazd za pare dni, a tu wyszlo wielkie rzeczy pomieszanie. plany sobie, a zycie sobie. cholera z zaraza.
ide dospac.
Drodzy moi,
Kwiatki piękne, ale nie nadążam z odchwaszczaniem a Witek z koszeniem.
Alino,
Dołączam do życzeń!
Alicjo,
Trzymam kciuki za szybką rekonwalescencję.
Ależ nad nami ulewa i wichura.
Alicjo, szybkiej i milej rekonwalescencji!
https://youtu.be/gkfvHPIxn0Q
troche sie zadziwilam, bo dzisiaj skoro swit blady okolo 9-tej zadzwonila pani ze szpitala i dawaj wypytywac, jak sie czuje i czy wszystko w porzadku, szczegolowe pytania zadajac. dodala, ze w ciagu tygodnia-10 dni doktor do mnie zadzwoni, zeby ustalic date i godzine, kiedy mam sie zjawic na kontrole i ewentualne wyciaganie szwow. a nastepnie zapytala, jak oceniam moja wczorajsza wizyte, w szczegolnosci lekarzy i personel – no jak mialam oceniac, skoro traktowano mnie jak jaka krolowa, az sie zdziwilam! co prawda tutaj zawsze spotykalam sie z bardzo cieplym przyjeciem i zachowaniem, ale wczoraj to bylo na najwyzszym poziomie – nigdy jednak nie bylo tez takiej troski, zeby ktos dzwonil i pytal…
jak mruske prowadze do weta, to zawsze dzwonia ze dwa razy i pytaja, co i jak, no alt tam zostawiam spory grosz juz na dzien dobry, wiec maja w tym interes, zeby okazac nadzwyczajna troske…
widocznie sa nowe dyrektywy, jak traktowac pacjenta – 3 lata temu przy prawej rece bylo bez takich tam, zwyczajnie 😉
Eewa,
to u was takie kwiecistosci na wlasnych splachetkach? myslalam, ze gdzies po drodze! Nisia tez miala bardzo ukwiecony ogrodek, chociaz wielki nie byl – krolowaly roze i byla ich jakas zawrotna liczba. a poza tym kazdy centymetr ziemi byl czyms obsadzony i chwast nie mial okazji sie rozplenic. cale to towarzystwo roslinne ogarnialy panienki z ogrodnictwa pana wojtka, ktore to ogrodnictwo zostalo, jakzeby inaczej, umieszczone w jednej z ksiazek Nisi.
ja mam tylko nasturcje, a reszta to dzicz – co przezyje, to jego.
ze tez jednym palcem mozna tyle nastukac, i to calkiem szybko….
GosiaB,
trafne 🙂
Ewo, nie znam nikogo, kto by nadążał.
U nas słonecznie, cieplutko i duszno. Ma burzowo padać późną nocą.
Kochani, dziękuję za miłe słowa względem bałtyckiego fotoreportażu oraz za podpowiedź w sprawie azalii pontyjskiej. Blog potęgą jest i basta, jak zawsze i słusznie mawiała Pyra.
Krystyno-masz rację, do zamku w Darłowie już nie dotarliśmy. Ja niestety podczas zwiedzania nie mam takiego luzu i wspanialych możliwości, jak Ewa. Witek towarzyszy naszej koleżance bardzo chętnie w odkrywaniu wszystkich starych miast, muzeów oraz innych historycznych ciekawostek. U nas jest zawsze ciężko wypracowany kompromis pomiędzy oglądaniem „starych kamieni”, a ścigającą nas nieustannie koniecznością rozstawienia wędek gdzieś nad piękną wodą.
Zatem zamek w Darłowie być może obejrzę jeszcze kiedyś w przyszłości….
Alicjo-niech się goi bez zarzutu!
Też myślę o zjeździe, który musieliśmy odwołać i żal w duszy gra…
Nasza Latorośl przygarnęła jakieś dwa miesiące temu psa rasy-wiejski kundel do rany przyłóż. Oczywiście nie trzeba było długo czekać, by Tosek trafił pod nasze opiekuńcze skrzydła z pełnym troski komentarzem: „wyjeżdżam na kilka dni, szkoda, bym go targała ze sobą, z Wami będzie mu zdecydowanie lepiej”. Pies śpi teraz na fotelu, bo jego legowisko jakoś zupełnie mu nie odpowiada.
Ewo-Twoją ostatnią opowieśc o Wadowicach i Suchej Beskidzkiej przeczytałam z łezką w oku, bo oto rodzinne strony mojego Taty. Dla mnie to dużo wspomnień i wspólnych wakacyjnych wypadów, naszą bazą był najczęściej Maków Podhalański.
Danuśka może pokażesz nam tego Toska?
Alicjo, niech się wszystko pięknie goi i rehabilituje.
Małgosiu-proszę uprzejmie, poniżej Kratos zwany Toskiem:
http://ak5.pl/iv7.html
Jak na wiejskiego kundla przystało szczeka na wszystkich i na wszystko, co porusza się za płotem.
Wygląda bardzo sympatycznie 🙂
bardzo. dobrze mu z oczu patrzy. kundel to najlepsza rasa 🙂
nie wydziwia i swoje wie. takie piesy zazwyczaj obszczekuja wszystko, ale nie sa agresywne i z zebami sie nie rzucaja.
Piesek-Tosek wyglada bardzo sympatycznie, wielorasowy, ladny ma kolor, oczka tez sympatyczne, ogon do machania zeby okazac radosc tez, a jak sie poczuje „w domu” w nowym otoczeniu to i szczekac bedzie troche mniej.
Praca w domu – Asiu, mam podobne odczucia, choc doceniam wygode i brak meczacych dojazdow/stania w korkach. No, i trzeba miec jednak duzo dyscypliny. Tyle, ze biurko mam przy otwartym oknie i coraz mniej mi sie chce pracowac …
http://ak5.pl/ov7.html
Danuśko,
To teraz aż ja się wzruszyłam! Muszę przyznać, że biorąc po uwagę wędkowe upodobania Alaina, i tak sporo zobaczyliście.
W ostatniej wędrówce towarzyszył nam kolega M. jak Mirek – ten sam, z którym niecały rok temu popijaliśmy wina na madziarskiej niwie. Mais où sont les neiges d’antan?
dzień dobry … ☕ …
Marek imieninowe pomachanko … 🙂
Danuśka no to macie pieseła … 🙂
nie tylko dla wegan …
https://karolinaplaza.pl/co-zrobic-z-rabarbarem-6-weganskich-przepisow/?
Tosek jest rzeczywiście sympatycznym czworonogiem, ale wyraźnie ustaliliśmy z Latoroślą, że to jej pies i my będziemy opiekować się nim jedynie w sytuacjach awaryjnych. Swoją drogą u naszych nadbużańskich sąsiadów sytuacja awaryjna trwa już drugi rok 😉 Ich córka wyjechała na kontrakt zagranicę i powierzyła im swoją kotkę. Pięknie umaszczona w brązy i czernie Gerda, wychowana w mieszkaniu w Warszawie, początkowo bała się opuszczać dom, ale już od dłuższego czasu widujemy ją na pobliskich ścieżkach.
Aaa… przegapiłam pieseła – piękny 🙂
Tosek to super pies, przyłączam się do wszystkich zachwytów. Danuśko, to bardzo fajny pomysł, pozdrowienia i przyjazna łapka od Gucia 🙂
Danuśka z dziećmi rożnie bywa … ja też nie chciałam kota a nagle zięć alergik się popsuł i alergia się nasiliła .. i kot u mnie w domu …
dziś zamiast spaceru bawiłam się w śmieciarza … przez przypadek razem ze śmieciami wrzuciłam do kubła klucze od domu … dobrze, że się szybko zorientowałam bo śmieciarka najeżdżała … przekopałam pół kubła ale klucze znalazłam … 😉
Jolinku-oj, wiem doskonale, że z dziećmi różnie bywa… Wszyscy rodzice chyba mają podobne zdanie na ten temat. Kiedy rozmawialiśmy z sąsiadami o Gerdzie to od razu przypomniała mi się kotka, która trafiła do Ciebie.
Przygoda z kluczami mało przyjemna, najważniejsze, że się dobrze skończyła.
Tosek dziękuje za komplementy i pozdrawia blogową brać czworonożną 🙂
Kotami też zdarza mi się zajmować 🙂
Jolinku, dobrze że te klucze udało Ci się znaleźć, chociaż szukanie mało przyjemne.
Mam nadzieję Jolinku, że jesteś w domu. Nad nami kolejna nawałnica.
Danusko, jaki sympatyczny pies, dobrze mu z oczu patrzy 🙂
Małgosiu w domu … strzela za oknem jak na wojnie …
Posadziłam kwiatki w skrzynkach ponad miesiąc temu, ani razu ich nie podlewałam.
Wiem, że deszcz jest bardzo potrzebny, ale … chyba te kwiaty nie przeżyją targane tymi wichurami i stojąc w wodzie po ulewach, truskawki już trawi szara pleśń … U Elipe maliny 🙁
Słonecznie i duszno. Popadało w nocy.
…bociany tez mokna, czyli na poludniu leje.
http://www.bociany.edu.pl/
u mnie slonecznie i cieplo, a ma byc upalnie, na szczescie wiglotnosc w przyzwoitych jeszcze procentach, da sie oddychac. caly tydzien sie zapowiada w srednich i wyzszych dwudziestkach. w tym czasie powinny mi juz dojrzec porzeczki.
wracajac do bocianow, juz maja ponad miesiac i pieknie rosna, jeden niestety, nie doczekal. zagladam do nich codziennie/nocnie, prawie zawsze sa w towarzystwie rodzica, a drugie lata za pokarmem. czasem zdarza mi sie przylapac na karmieniu 😉
ale gotuja na wlasny sposob.
yurek,
dzieki za sznureczek, moja muzyka!
Maliny i truskawki nie lubią ulewnych deszczy, ale grzyby owszem.
Pierwsze zbiory kurek wyglądają tak:
https://photos.app.goo.gl/N7aMxGiWgXNKJfAG9
To niestety nie są nasze kurki, zostaly zebrane przez kolegę Alaina mieszkającego w Masywie Centralnym.
Dzisiejsze, debiutanckie zbiory Alaina wyglądają duuużo skromniej: http://ak5.pl/pv7.html
Za jakość zdjęć odpowiadają zbieracze.
Danusko, kurki mniam mniam 🙂
Piekne zdjecia z Pomorza a pierwsze, z lasu, wyjatkowe i nastrojowe. Masz oko !
Asiu, dzieki za tyle muzycznych nowosci.
Francuski kandydat na Eurovision, zapraszam do Paryza 🙂
https://youtu.be/yQVFpn3RjYo
Może Danuśka Waszych nie jest tak dużo, ale jajecznica może być na bogato, albo jakiś fajny sosik 🙂
lenistwo – to je to!
https://photos.app.goo.gl/A7bsn6brHFYQnWR5A
Alino, bardzo sympatyczny ten Tom Leeb.
Dziś oglądałam (słuchałam) też Matteo Bocelii , poszedł w ślady słynnego ojca.
oprocz piesa na balkonie u Danuski zauwazylam w doniczce rozmaryn i bazylie chyba. u mnie na stole ogrodowym tez rozmaryn oraz zasadzilam imbir, ciekawe, czy sie przyjmie.
w beczce jak zwykle bazylia zielona i purpurowa oraz ogorki, kilka nasion wykielkowalo, dotychczas noce byly chlodne, ale podejrzewam, ze w nadchodzacej fali upalow rusza z kopyta.
Bardzo przyjemnie i łagodnie pada.
Solidnie Cię opakowali, Alicjo. Nadal rwie?
owszem, daje po lapie, ale juz jakby mniej. draguje sie w miare potrzeby 🙂
Alicjo, masz wytlumaczenie aby nic lub niewiele zrobic w domu.
Danuska, piesek bardzo fajny. Slucha was ?
U mnie w ogrodku wyrosly grzyby podobne do pieczarek. Niech sobie rosna, nie bede ich ruszala. Z przykroscia patrze na moje maliny. Widzieliscie kiedys biale truskawki ? Bernard kupil w ubieglym roku i w tym roku jest duzo owocow. W smaku podobne do czerwonych. Dla mnie truskawki sa czerwone.
Alino-dziękuję 🙂
Małgosiu-Matteo Bocelli to dwie przyjemności w jednym-równie miło go słuchać, co oglądać, niezły z niego przystojniak!
Kurki dodalismy do kolacyjnego omletu.
Alicjo-te zioła na balkonie to u Latorośli.
Tym porządnym, gipsowym opakunkiem możesz łupać orzechy 🙂
Pozdrowienia dla pieska Toska od kotka Fabianka.
Dlugo bylam w zalobie po poprzednich kotach, ale w koncu sie zdalam na przypadek no i mam Fabianka.
Elapa-pies jest, póki co, bardzo nieposłuszny.
Białe truskawki, ot i ciekawostka. Znam tylko żółte maliny, najczęściej są do kupienia w drugim rzucie, to znaczy pod koniec lata.
Magdaleno 🙂
Bardzo ladne i sympatyczne imie dla kota, Magdaleno.
U nas tez sa zolte maliny, smakuja tak samo jak te czerwone, ale nie pasuje mi kolor, wiec nie kupuje (nie widzialam ich w sklepach, tylko na farmie).
Nadchodza upalne, wilgotne dni – na razie tylko goraco, nawet jesc sie nie chce.
Alicjo, z ta twoja reka to chyba musisz uwazac zeby kogos nie znokautowac 🙂
to nie jest gips – tylko od strony dloni jest solidna decha, a calosc obandazowana solidnie, aczkolwiek powyzej dloni nieco lzej.
co do lupania orzechow… no wlasnie, rozpusta, nasza ulubiona francuska czekolada z orzechami laskowymi, tablica 400gr, wiec orzechy w calosci prawie zanurzone, pycha ci to jest, zadne inne sie nie rownaja. przez rozum zjadamy po ‚rzadku’, bo nierozum chcialby wiecej.
elapa,
a jakze, nic nie robie, wyrywna nie jestem! ale zanim co, odkurzylam solidnie chalupe i wymylam duze okno – baby maja chyba jakas dziwna przypadlosc do patrzenia wprzod, znacie chlopa, ktoremu by przyszlo zrobic pare rzecz, bo on idzie do szpitala?! i nawet w zamrazalniku jest pare obiadow zamrozonych…
dzisiaj bylo meskie gotowanie – bardzo dobre parowki z baltic deli. kapusta kiszona potem.
Alino,
podoba mi się francuska piosenka na Eurowizję; jest melodyjna i z charakterem. I oczywiście wykonawca. Niestety nie mogę tego powiedzieć o polskiej propozycji. Wokalistka młodziutka i mało wyrazista, a piosenka nijaka.
http://ak5.pl/av7.html
dzień dobry … ☕ …
Amelka i Mania oraz ich najlepsze koleżanki w czasie zarazy szczęśliwie zaliczyły pierwszą klasę w liceum … ale nawet się nie cieszą z sukcesu … dziwny to czas ….
pomidory inaczej …
https://instamom.pl/2020/06/14/birmanska-salatka-z-pomidorow/
takie krewetki bym zjadła ze smakiem …
http://zielonakuchnia.blogspot.com/2020/06/krewetki-z-brzoskwiniami-i-pistacjami.html
znowu duchota ….
Moje ulubione krewetki to z czosnkiem i ostra papryka posypane natka pietruszki.
A u mnie znowu chmury i maja byc przelotne opady w ciagu dnia.
U nas słonecznie, na radarze pogodowym w okolicy nic się jeszcze nie czai, ale prognozy nie są optymistyczne.
Co do krewetek to tak jak Ela też mam wdrukowane krewetki, czosnek i oliwa lub masło.
Wiem, że to herezja, ale nie lubię gotowania na parze, brakuje mi w tych potrawach smaku przypraw, które niestety uwydatniają się w tłuszczu.
Jolinku, gratulacje dla wnuczek , faktycznie dziwny to czas.
Małgosiu przekażę w niedzielę … 🙂 .. u nas w czerwcu kilka osób ma w rodzinie imieniny ale ograniczamy spotkania .. w niedzielę planowany obiad u Alicji i Jana chociaż ona Małgosia a on Jurek na co dzień … 😉
kalarepa wiosennie … rzodkiewka duża też by pasowała …
https://www.kalejdoskoprenaty.com/2020/06/carpaccio-z-kalarepy-z-gorgonzola.html
Dobrze maja osoby z ogródkami koło domu. Moja siostra , u nich jest zakaz spotykania się w domach, teraz regularnie spotyka się towarzysko w ogrodzie, jeśli oczywiście pogoda pozwoli co stanowi spory minus takiego rozwiązania.
Trzecią restauracją w Polsce z gwiazdką Michelin jest Restauracja Bottiglieria 1881
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/trzecia-polska-restauracja-z-gwiazdka-michelin/nt5c5bj
Koleżanki Warszawianki-pomysł spotkania ogrodowego chodzi mi po głowie już od czasu poluzowania koronowirusowych obostrzeń, a mini zjazd u Żaby też był w tym względzie dobrą i zachęcającą nowiną. Z tego co ogólnie wiadomo towarzystwo, które spotkało się w żabioblotnych okolicznościach przyrody cieszy się nadal dobrym zdrowiem 🙂
Miłe Koleżanki, zabieram się zatem do napisania do Was listu w sprawie zorgnizowania ewentualnych obrad nadbużańskich w kameralnym gronie.
ja tez chce!!!
a propos zakazu ‚spotykania sie po domach’ – jak zakazujacy tych spotkan mial zamiar to wyegzekwowac i sprawdzic? przypuscmy, ze wybywam z domu i udaje sie do domu/mieszkania zaprzyjaznionej rodziny…’siedzimy, gadamy, nic sie nie dzieje…’jak u macka stuhra w:
https://www.youtube.com/watch?v=9smEcteNxsE
– a tu nagle wpada policja czy inspektorat sanitarny, pod sciane nas i kolejno odlicz?!
jedyne, co zakazujacy mogl zrobic, to WYDAC ZALECENIE doroslym ludziom.
stanu wyjatkowego z wiadomych wzgledow nie wprowadzono, wiec takiego zalecenia nie mozna bylo traktowac jako nakazu wladzy.
no bo jaka bylaby podstawa prawna? w ogole na jakiej podstawie prawnej ten rowerzysta na pustym trakcie parkowym (juz nie pamietam, gdzie) dostal mandat wysokosci 10 000 zl?! zdaje sie, ze zajal sie tym jego prawnik…
u nas na wsi nadal nie wpuszcza sie tlumow do sklepow, parki otwarte od jakiegos czasu, ale nie zaleca sie zgromadzen powyzej 10 osob. do domu moge sprosic i 30 – kto to sprawdzi, po co i co z tym zrobi, zaaresztuje, rozpedzi na wszystkie strony swiata? nasz premier, od miesiecy o 11 rano przesylajacego narodowi zalecenia, ale i zyczenia zdrowia, codziennie zdajacy sprawe z pola walki i odpowiadajacy przybylym tlumnie dziennikarzom na ciagle te same pytania, dolaczyl swego czasu do demonstracji w sprawie ‚black life matter’. byly tlumy niespecjalnie przestrzegajace odleglosci, maseczki byly i nie byly, nasz premier nie mial i nastepnego dnia o 11 uslyszal od zebranych dziennikarzy pytanie – dlaczego nie stosuje sie do wlasnych zalecen… ano, glupio sie tlumaczyl i szybko skierowal na inne tory 🙂
Lało i chyba jeszcze będzie. Komin przecieka, trzeba będzie na nowo ogacić.
Specjalistką od krewetek jest córasek. Mnie nie udają się tak dobrze.
Dla mnie krewetki z owocami to herezja 🙂 – choc jadlam je kiedys w kombinacji z ananasem, i byly bardzo dobre – szaszlyki, do tego ostry sos.
Lubie i czesto gotuje na parze – mam wrazenie ze swieze warzywa traca duzo na smaku w czasie gotowania czy duszenia, szczegolnie mlode warzywa. Np. duszenie mlodej kapusty to nie dla mnie. Gotowanie na parze pomaga lepiej kontrolowac twardosc i jest dobre dla warzyw ktore wystepuja w roli glownej w daniu. Mloda kalarepka, fenkul, rzodkiewki, szparagi,krotko gotowane na parze (wode koniecznie posolic) i do tego sos beurre blanc – pychota na wiosenno-letni lunch. Ale rozumiem, ze kazdy lubi co innego 🙂
Solenie wody przy gotowaniu na parze nie ma chyba sensu, paruje woda a nie sól.
Haneczko-u nas z kominem ten sam problem, po wczorajszej burzy szukaliśmy na gwałt misek i starych ręczników. Pan Wiesio względem ogacenia już umówiony.
Właśnie ugotowałam na parze pierwszy w tym roku bób. Podzielam zdanie Gosi w sprawie zalet takiego gotowania warzyw. Sosy, z którymi je potem podajemy staramy się urozmaicać. Ostatnie odkrycie (zdarzyło się przez przypadek) to tzatziki do szparagów. Nam bardzo smakowało, ale oczywiście de gustibus…
Nam tylko pociekło po ścianie. Opanujemy tą drobną niedogodność.
Obiadowo pieczeń z indyka, pyrki i fasolka tradycyjna, z bułką. Wiem, że to nudy panie, nudy, ale tak lubimy.
Przyszła „Jadłonomia”, studiuję.
haneczko,
czy to jest ” Jadłonomia po polsku” ? Właśnie się z nią zapoznaję z dużą przyjemnością. Sporo przepisów wykorzystam.
Garnek do gotowania na parze posiadam, ale wolę warzywa duszone albo gotowane w bardzo małej ilości wody, którą potem także wykorzystuję. To właściwie kwestia przyzwyczajenia do sposobu przygotowania a nie samego smaku.
Przygody kominowe także przerabialiśmy, ale nie były związane z nieszczelnością komina tylko niedokładnym ustawieniem końcówki rury od instalacji gazowej. Kiedy zacinał ukośnie deszcz, woda wciskała się do środka i przeciekała tam, gdzie nie powinna. Ale obyło się bez wzywania fachowca, domowy spec sam załatwił sprawę.
Zrobiłam Robertowi owsiankę z Jadłonomii, powiedział że ten raz mu wystarczy i woli tą co zwykle. Kapusta duszona wyszła całkiem smaczna.
To jest pierwsza. „Jadłonomia. Kuchnia roślinna. 100 przepisów nie tylko dla wegan”.
Mam pytanie – czy ktoś wie gdzie kręcono teledysk do Boogie Street Cohena?
Podpinam sie pod pytanie Asi 🙂
Też uważam, że ulubionych potraw nie warto udoskonalać ; ale pomysłów na ciekawe dania roślinne brakuje mi, więc książka Marty Dymek powinna mi się przydać. Ta pierwsza jest w naszej bibliotece, ale na razie nie ma widoków na jej otwarcie.
krewetki, maslo, czosnek, ostra chili i bardzo szybka „obrobka cieplna” – mysle, ze im mniej sie przy nich kombinuje, tym lepszy smak.
z ananasem dobry jest tez schab, kiedys pieklam (krazki ananasa z puszki), ananas bardzo pasuje do schabu, a pewnie i do innych mies, bo ma to cos w smaku, taki specyficzny kwasek.
24c, ma byc 27, ale u mnie nad collins bay zawsze chlodniej, bo jezioro ciagle oddaje zimno, jeszcze potrwa, zanim zacznie sie sauna.
dzisiaj znowu parowy z kapusta kiszona, bo zakupione byly 4 i tylko 2 zdolalismy zjesc, sa spore.
…a nie barcelona?
…jakos mi sie tak srodziemnomorsko kojarzy, i to wzgorze z zamkiem na szczycie…
montjuic?
…a park moze byc guell 😉
nie wszystko tam nosi stempel gaudiego, sa i takie schody i okolicznosci, jak te na wideo – mam album tego parku, zreszta mozna poszukac w sieci.
sceny sa z tego filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=mqe5jryAldI
poludnie francji – czyli blisko… nie jest powiedziane, gdzie dokladnie, marsylia moze?
jest tez wspomniany Oran (bohaterka tam wzrastala, jak rozumiem z omowienia filmu) ale nigdzie nie moge znalezc informacji o dokladnym miejscu filmowania.
Barcelona – raczej nie. Marsylia też raczej nie. Byłam i tu i tu i nie kojarzę tych miejsc.
MAGDALENO – „Film kręcono w miejscach takich jak: Plac Quatre Dauphins w Aix-en-Provence, Awinion, Cassis, Nicea, Eyragues, Gare, Orgon, L’Isle-sur-la-Sorgue, Le Lavandou, Bazylika Notre Dame w Marsylii i Noves (Francja), Marbella (Hiszpania), Oran (Algeria) oraz w Maroko” 🙂
Jean Dujardin to bardzo atrakcyjny mężczyzna 😀
Magdaleno – nie chciałam krzyczeć, wskoczyły mi same duże litery 🙂
ale marsylia tez 🙂
oraz oran. sceny z filmu, ale chyba nie wszystkie wymienione plany filmowe znalazly sie w video. film okreslono jako komedie romantyczna, a mecizna faktycznie ozdobny, kobieta zreszta tez.
Nie dla mnie. Brunet, baczki, rozpięty guzik, świeci klatą, taki przystojniaczek. Nie mój typ.
Nasza biblioteka działa już normalnie.
już nic nie napisze … 🙁
https://tvn24.pl/kultura-i-styl/carlos-ruiz-zafon-nie-zyje-autor-cienia-wiatru-mial-55-lat-4614817
o cholera. kurcze, mlody byl!!!
patrzcie, a barcelona mi sie dzisiaj odbila…
haneczko,
tez nie moj typ, aczkolwiek ozdobny. w tym filmie taki chyba musial byc 😉
Jolinku, ale napisał i dobrze napisał. To zostanie.
Faktycznie, Malgosiu, solenie wody nie ma sensu, ale chyba mam odruchowe. Ale mozna do wody pod koszykiem z warzywami dodac soku z cytryny, rosol, czy nawet sos sojowy. Te warzywa latwo jest rozgotowac, i wtedy faktycznie moga byc paskudne.
Owsianke inaczej jadlam w Szkocji (przygotowana na slono) – ale nie bede powtarzac w domu, bo gotowac ja przez 30 minut? kto ma czas?
A co bylo z ta owsianka z jadlonomii (w sensie przepisu)? ciekawa jestem.
Gosiu ta owsianka była z suszonymi śliwkami i 4 kostkami gorzkiej czekolady. Owsiankę gotuję 5 minut.
Do Barcelony pojechałam po przeczytaniu Cienia Wiatru. Lubiłam jego książki. Żal.
no wlasnie – dobrze napisal, swietnie sie to czytalo. pierwsza z serii o cmentarzu zapomnianych ksiazek czytalam na pokladzie daru mlodziezy, niezapomniany intendent kpt z.w Rysio mial u siebie biblioteke z ksiazek, ktore zostawiali tacy jak ja (zostawilam) i wypozyczal. Potem dokupilam reszte, wszystkie trzy.
o ile pamietam, malgosiaW tez zafonistka i do barcelony pojechala z ciekawosci, po przeczytaniu ksiazek, tak mi sie cos kojarzy.
lajza z MalgosiaW na temat Zafona 😉
zadne rzadow rzodkiewki zarzadzaja, kto rzadzi w rzadkach rzodkiewek.
niestety, jednorecznie nie dam rady z ogonkami 😉
dzień dobry … ☕ …
pierwszy Dzień Lata – najdłuższy dzień roku ….. niech się lato nam uda …. 🙂
dla zainteresowanych …
https://trzaskowski2020.pl/
ogórki trochę inaczej …
https://www.obzarciuch.pl/2020/06/marynowane-ogorki-gotowe-w-godzine-mao.html
ta owsianka jest łatwa …
https://radosckipiacausmiechem.blogspot.com/2020/06/owsianka-zostawiona-na-noc-takze.html
u mnie dziś zupa truskawkowa z jogurtem i makaronem … a Wy jak robicie owocowe zupy? .. tu przykład jak robią to inni ..
https://uwagababciagotuje.blogspot.com/2020/06/przepyszna-zupa-truskawkowa-chodnik.html
Jolinku, nie robie zadnej zupy owocowej. Nigdy ich nie lubilam a szczegolnie truskawkowej.
Na obiad bedzie ryba z mlodymi ziemniakami.
Ja też nie przepadam za zupami owocowymi. Wyjątkiem jest jabłkowa, ale i tej dawno nie robiłam. Natomiast nabrałam chęci na marynowane ogórki, muszę jednak wybrać się na bazarek. A mój sposób na owsiankę, to zalewam wrzątkiem, dodaję pestki słonecznika lub inne chrupiące, np. orzechy, suszoną żurawinę, szczyptę soli. Doprowadzam do wrzenia, wyłączam gaz i zostawiam pod przykryciem na czas porannego ogarniania. Teraz, w sezonie świeżych owoców, już na talerzu, dodaję truskawki lub co tam pod ręką.
Jeszcze na temat zupy jabłkowej i sposobu jej podawania. W dzieciństwie jadałam ją zwykle z kluskami, zawsze gęstą, przecieraną, z kroplą śmietany. Ale spotkałam się też z jabłkową podawaną ze świeżo pieczonymi, chrupiącymi bułeczkami, a nawet z podawanymi na osobnym talerzyku ziemniakami że skwarkami. To ostatnie połączenie mnie zaadziwiło, ale po spróbowaniu stało się moim ulubionym.
Salso takie połączenie faktycznie zadziwia … ziemniaki ze skwarkami jednak wolę same lub z zsiadłym mlekiem …
kurki Danuśki mnie zaciekawiły … może w przyszły weekend się wybierzemy połazić po lesie i jakiś grzyb się trafi … na trawnikach w parku pełno pieczarek i innych dziwnych grzybów … pogoda na grzyby odpowiednia – mokro, ciepło i parno ..
Zup owocowych nie robię. Pamiętam z dzieciństwa, że bywały w przedszkolu. Z domu nie pamiętam .
Asiu, dziekuję 🙂
Ja dziś robię frittatę z resztek i otwieram wino, pogoda taka, że tylko się upić.
Jolinku-po ostatnich deszczach niektórzy grzybiarze już zaglądają do lasu. Bardzo daleko jeszcze do tych 20-30 samochodów zaparkowanych wzdłuż głównego leśnego traktu, które zdarza nam się widywać podczas pełni sezonu grzybowego.
W naszych lasach sezon zbieractwa zaczyna się w zasadzie od jagód, a te jeszcze niedojrzałe. Jagodzisk jest bardzo dużo zatem ci, którym starcza samozaparcia i cierpliwości mają co robić. Ja niestety do tej grupy nie należę i jagody kupuję na targu.
Cieszą mnie bardzo zioła, które w obecnym tropikalnym klimacie rosną w ogrodzie na potęgę. Dzisiaj młode ziemniaki z własnym koperkiem 🙂 oraz gołąbki z młodej kapusty i farszu indyczo-kaszowego(kasza bulgur).
Czy wiecie co to znaczy, kiedy Fin mówi o kocich chrzcinach? To dowolny pretekst do świętowania i zorganizowania mniejszej, czy większej imprezy. Książkę pod tym tytułem właśnie czytam:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4908062/kocie-chrzciny-lato-i-zima-w-finlandii
Osobisty Wędkarz łowił ryby w tamtejszych okolicznościach przyrody i kiedy wrócił ze swojej wyprawy podsumował Finlandię w ten sposób: lasy, lasy, lasy, jeziora, jeziora. jeziora. Raj dla grzybiarzy i wędkarzy, komarów nie ma jedynie na środku jeziora zatem łódka niezbędna.
Salso-ta zupa jabłkowa z ziemniakami okraszonymi skwarkami, podanymi obok to rzeczywiście zadziwiająca ciekawostka, ale w zasadzie dlaczego nie… ?
Alina nam świętowała
echidna nie zapomniała
lecz zajęły ja różne wciórności
jak np trzebienie chwastów, co niesłychanie złości
bo ciągle rosną niecnoty
i jakbym nie miała innej roboty
wciążem po ogrodzie wędrowała
tam przykucnęła, tu przyklękła
i wyrwała, wyrwała, wyrywała…
Alino – spóźnione te życzenia moje
lecz barwne od kwiatów, słońcem nakropione
bursztyn koniaku w kieliszku się mieni
spijając złoty poblask od słońca promieni
tort, w cieniu schowany, wabi słodko pszczołę
w bzyku jej skrzydełek ślę życzenia wesołe
wesołe i serdeczne – planów Twych spełnienia
niechaj się spełniają Twe skryte marzenia
Pewnie narażę się blogowemu towarzystwu – owsianek NIE CIERPIĘ! Od wczesnego dzieciństwa. A że Wombat podziela me uczucie względem powyższego dania, kłopot mam z głowy.
Z zup owocowych jadałam w sezonie zupę jagodową. Nie z borówek amerykańskich lecz jagódek z polskiego lasu.
Moja Bunia robiła jeszcze chłodnik malinowy. Bez pestek wiec zapewnie przecierała owoce. Przepisu nie znam bo w kuchni bywałam w charakterze zmywacza lub wyjadacza.
Obie zupy obowiązkowo ze śmietanką.
A czy słyszeliście o takim wynalazku na upalne dni jak zupa Nic?
Odnośnie tytułowej zupy z liści rzodkiewki: z rzodkiewki lubimy jej korzeń. Surowy. Najlepszy prosto z ziemi, spłukany pod strumieniem zimnej wody.
Wszelkie gotowanie odpada.
Ale to my.
Placki ziemniaczane jedzone z musem jabłkowym to u nas standard, a pieczeń wieprzowa też bywa duszona z jabłkami, tak że wszystko pasuje.
Echidno-zupę Nic, która w zasadzie nie jest zupą, ale deserem znamy dobrze, bo ów przepis znany we Francji pod nazwą „pływajace wyspy”przywędrował pod koniec XIX wieku z nad Loary nad Wisłę. Deser dzisiaj w Polsce właściwie zapomniany, we Francji nadal chętnie jadany, gości nawet w samoobsługowych barach usytuowanych przy centrach handlowych:
https://www.przyslijprzepis.pl/przepis/iles-flottantes-plywajace-wyspy
Danuśka – w wydaniu mojej Buni to była zupa typu chłodnik. Ilość jajek w zależności od spożywających. Cukru – zdziebko, mleko – trochę więcej niż szklanka per głowa. Kogel-mogel dodany do mleka. O ile dobrze pamiętam całość zagotowana i odstawiona do schłodzenia. Czasami Bunia dodawałą wanilię lecz w ilościach śladowych.
Ubite białko dodane tuż przed podaniem. Nie podlegało procesowi gotowania.
Fakt – wyglądały jak góry lodowe pośród żółtego przestworza oceanu.
Z uwagi na minimalną słodkość i konsystencję dania, raczej orzeźwiający chłodnik (stąd ta zupa) niż deser.
Ale dobrze wiedzieć, że i deser tym sposobem, z niewielką moderacją składników i ich ilości, można wykonać.
No właśnie, zupa nic i oczywiście jagodowa, to moje zupy dzieciństwa, jak mogłam o nich zapomnieć 🙂
…no i pierogi z jagodami, oczywiście!
A czy ktoś pamięta (nie z dzieciństwa 🙂 ) zupę piwną, której podstawą było zagotowane piwo, do tego utarte z cukrem żółtka, goździki. Podane z białym serem w kosteczkę i grzankami.
Danuska,
u nas, to znaczy za mojego mlodu, nazywalo sie to „swieto konia” – nie wiem, dlaczego tak, ale tak sie zwalo, calkiem pieknie.
Echidna,
bo jadlas pewnie tradycyjna owsianke na mleku, ktora ja takze znienawidzilam na wieki wiekow, przy okazji mleko tez, a moze to bylo najpierw mleko, bo gotowane mialo wredna przypadlosc zsiadania sie kozucha. nienawisc do mleka przetrwala do dzisiaj. jedynie mleko zsiadle i sklepowa maslanka maja u mnie szacunek i nieograniczony zbyt.
a co do owsianki, to raz sprobowalam i od tej pory chetnie zjadam na sniadanie, a zrobienie tego specjalu zabiera mi tyle czasu, ile zagotowanie w garnku szklanki wody (przy wiekszym apetycie mozna wiecej tej wody). podaje przepis:
– szklanke wody do gara i nastawic na gotowanie
-w tym czasie do stosownej miseczki nasypac troche mrozonych jagod, malin, czeresni, im wieksza rozmaitosc mrozonych owocow, tym lepszy smak. ponadto dodaje 4-5 suszonych sliwek, pokrajanych na mniejsze kawalki .
– do wrzatku wodnego wrzucam 4 kopiate lychy otrab owsianych lub platkow, wylaczam elektryke czy co kto ma za kuchenke i mieszam platki, mniej wiecej przez minute, bo po takim czasie moj rondelek o grubym dnie wystyga na tyle, ze wrzenie ustaje.
– do miski z wyzej podana mieszanka owocowa dodaje owsiana bryje, mieszam i zajadam od razu, bo mrozone owoce szybko studza goraca owsianke.
i to jest, smiem powiedziec, bardzo pyszne.
jerzor dodaje do tego jeszcze pestki dyni, slonecznika czy jakies orzechy, ale ja te rzeczy wole zjadac osobno.
dodam, ze wspaniala owsianke robi Cichal, tez na wodzie i tez z wieloma owocami zywymi raczej, niz mrozonymi, ale innym sposobem, ktorego nie udalo mi sie podpatrzec. tam chyba nie ma w ogole gotowania, tylko zalanie otrab przegotowana woda i zostawienie tego na noc – rano tylko pozenic wszystko razem i chwatit’.
ja uzywam mrozonki, bo wartosc odzywcza prawie taka sama jak zywe, no i to zawsze mam w zamrazalniku pod reka, a po swiezy owoc trzeba by jechac do najblizszego sklepu jakies 5km. i nie zawsze wszystkie by byly. a mrozonki kupuje hurtowo 😉
zupe piwna mgliscie pamietam, moja mama robila, ale nie pamietam, z czym byla podawana, chyba z grzankami, ale sera nie przypominam sobie.
chlodniki jak najbardziej, wlasnie mi doszedl byl kolejny sloj zakiszonych burakow.
przypominam tez o niesmiertelnym gazpacho, nadszedl jego czas wraz z nastaniem lata, a przepisow w sieci od zarabania 🙂
acha – zupe piwna pamietam jednak z dziecinstwa/wczesnej mlodosci. przeciez przegotowane piwo (wedlug przepisow ma zawrzec) ma tyle alkoholu, co woda mineralna 😉
Zup owocowych nie jadalam i nie jadam, brzmia dla mnie bardziej jak deser, zreszta z domu rodzinnego tez nie pamietam. Owsianke lubie, ale bez udziwnien, z takich najmniej przerobionych ziaren (dlatego trzeba dlugo gotowac lub moczyc), z mlekiem i nasionami i suszonymi zurawinami, dodanymi na samym koncu. Jako dziecko lubilam wszelkie zupy mleczne, rowniez kozuch z mleka, no i teraz mam za to cale mleko wypite …
U mnie sauna za oknem, temperatura odczuwalna ma byc 35-40 stopni; piwo, prosto z lodowki a nie zupa, swietne na taka pogode 🙂 ewentualnie cydr …
Alicjo, jak reka?
Nie lubie zimnych zup i nie gotuje gazpacho . U mnie nie jest az tak goraco aby jesc ta zupe. Mecze sie u kolezanki, ktora latem czesto ja podaje. Nie zdobylam sie jeszcze na odwage aby jej powiedziec, ze nie lubie zimnych zup a szczegolnie gazpacho.
W sprawie owsa jesteśmy z Echidną w tym samym klubie. Niczego z owsa nie znoszę.
Owocowych zup nie robie a z rodzinnego domu pamietam, ze niezbyt je lubilam.
Danusko, nie wiedzialam, ze zupa Nic to ten znany francuski deser, ktory dosc czesto podaje, kiedy mam gosci. Nazywam go snieznym ciastem (gâteau de neige).
Alicjo z Jerzorem, dziekuje za zyczenia.
Echidno, wzruszylas mnie zyczeniami wierszem, dziekuje.
Upiekłam ciasto buraczane z Jadłonomii.
Mleko roślinne zastąpiłam krowim, bo mój sprzęt nie dał rady migdałom. Posypałam nimi polewę. Jest naprawdę dobre, połowy już nie ma. Zupełnie nie czuć buraków. Po mojemu trochę za wilgotne. Następnym razem lepiej wyczuję konsystencję, a mleko roślinne zostawiam weganom.
u mnie w domu robiono zupe z owocow z kompotu i suszonych sliwek, zabielana, na Wigilie. nikt jej specjalnie nie lubil, wiec pamietam, ze dosc szybko mama zaprzestala i skonczylo sie na kompocie z suszonymi sliwkami i innymi owocami.
oprocz tej zupy byl oczywiscie tradycyjny barszcz.
zupe nic tez robilam w dawnych czasach, co wzbudzalo zdumienie rodziny, bo przeciez najesc sie tym czlowiek pracy nie naje, moim zdaniem to raczej deser, jak zaznaczyla Alina. Ale w ramach eksperymentu…
co do zupy piwnej – pelna zgoda, z lodowki smakuje lepiej, zwlaszcza teraz, 27c, z tym, ze nad jeziorem jest jednak chlodniej, niz jak sie odbije te kilkaset metrow od jeziora. u nas tradycyjnie zimny lech.
w domu klima jeszcze niepotrzebna, na nasza korzysc dzialaja drzewa dookola domu.
reka sie zachowuje i nie dokucza, tylko to opakowanie nomen-omen nieporeczne, no ale musi byc unieruchomiona.
Kiedyś zupa jagodowa, do dzisiaj zupa śliwkowa z żółtych renklod, zabielana, z lanymi kluseczkami. Na ciepło.
Salso, w moim regionie jest podawana z tak zwanymi dukanymi ziemniakami , cebulką i boczkiem. 😀
haneczko,
widzę, że teorię, czyli przepis od razu przekładasz na praktykę. I tak powinno być. Ja na razie z ” Jadłonomii po polsku” jeszcze niczego nie ugotowałam, ale kupiłam mąkę z ciecierzycy na panierkę do ” schabowych” z kalafiora. Tę mąkę rozrabia się z wodą i przyprawami – to panierka mokra, którą obtaczamy plastry kalafiora. A potem dajemy je do bułki tartej. Smażymy po kilka minut z każdej strony.
Wszelkie zupy owocowe, zupa nic , owsianki gotowane na mleku – nie dla mnie. Tylko płatki owsiane górskie zalane wrzątkiem/ wystarczy pół godziny/ z dowolnymi owocami i małą ilością mleka lub jogurtu.
Wczoraj wieczorem był wreszcie porządny deszcz i teraz trochę popadało. Wszystkie żaby wychodzą ze swoich kryjówek i siedzą nieruchomo.
Płatki owsiane na mleku z malutkim cukrem. Dodatki wolę osobno.
Krystyno, chcę wypróbować różne. Smakowitość buraczanego to dobra zachęta.
Panierka! panierka do kotletow mielonych czy schabowych z otrebow owsianych!
Wierzę, że dla wielu osób owsianka pod różną postacią i z różnorodnymi dodatkami jest pyszna i zdrowa. Ino nie dla mnie. Na mleku czy na wodzie – kategoryczne nie.
I tu się szczerze przyznam: jeśli czegoś nie jadam lub nie piję, grzecznie przepraszam gospodarzy i nie spożywam.
Odwieczna debata „czy jest to grzeczne czy nie” moim zdaniem jest zbędna i przestarzała.
Generalnie jest wiadome, że namawianie gości do picia wódeczki, winiaczku, koniaczku, winka itp to, delikatnie mówiąc, nietakt ze strony gospodrzy i innych współbiesiadników.
Dlaczego zatem odmowa gościa (z przeprosinami) do zjedzenia jakiegoś dania ma być zaliczona do niegrzecznego, mało kulturalnego zachowania? Tym bardziej, że nie zawsze gospodarze wiedzą o (nie)preferencjach żywnościowych gości i nie zawsze zachodzi możliwość poinformowania o tym.
Alicjo – rychłej i bezproblemowej rekonwalescencji dłoni życzę.
echidno,
to jest dobra rzecz, mowic, ze czegos sie nie je/pije, jak sie tak zdarzy, ze serwuja, a nie wiedza. na duzych obowiazuje zasada, ze pobierasz to co chcesz i zazwyczaj jest do wyboru, do koloru. na malych obiadkach/kolacjach wiadomo, kogo sie zaprasza i kto co je.
nikt nikogo do niczego nie namawia i nie wypytuje, czy dlatego nie jesz, ze ci nie daj boziu nie smakuje, a gospodyni sie tak starala… ja na szczescie jem wszystko 🙂
Nie jest to takie proste jak się wydaje Alicjo. Czego przykładem niech będzie sytuacja jaka nas spotkała.
Wieloletni znajomy Wombata zaprosił nas na obiad, nota bene nie po raz pierwszy, podając spaghetti z małymi ośmiorniczkami w sosie pomidorowym (Baby Octopus and Tomato Spaghetti). Było to jedyne danie i przygotował gar wielgaśny. Delikatnie przypomnieliśmy mu, że owoców morza nie jadamy. O czym on wiedział lecz po prostu zapomniał. Skończyło się na spaghetti z sosem pomidorowym. Jak każdy Włoch posiadał jego spory zapas.
Nie zawsze można przewidzieć sytuację. I lepiej od razu wyjaśnić sytuację.
„Ło to mnię biega”.
Ooopsss… epifora „stosowana” mnię wyszła, miało być:
Nie zawsze można przewidzieć sytuację. I lepiej od razu ją wyjaśnić.
czuje bluesa – ja nie mialam takich sytuacji, zawsze wiadomo, kto co. W Paryzu bedac pierwszy raz (1997 rok), jadlam nawet slimaki, oczywiscie bedac podlana winem przez gospodarzy, w ilosciach, nie slimaki, ale mła 🙄
pamietam, jak Gospodarz opisywal wizyte w mongolskiej jurcie i oko barana, ktore zjadl, bo to wielki przysmak dla goscia. mysle, ze zrobilabym to samo, ale nie chcialabym powtorki z rozrywki 😉
https://www.youtube.com/watch?v=0DxE-_e2GmA
dzień dobry … ☕ …
Alicjo z okazji imienin wszystkiego najlepszego … 🙂
zupa dwa w jednym ..
https://www.mojemaleczarowanie.pl/2020/06/zupa-botwinkowa-z-bobem.html
może taki wytworny obiad z okazji lub bez …
http://ogrodybabilonu.blogspot.com/2020/06/karczochy-nadziewane-cielecina.html
ja dziś idę w gości na obiad … ja nawet w gościach nie jem jak czegoś nie lubię .. i nie piję kawy bo lubię po mojemu … nikt się nie obraża za odmowę bo mnie lubią … 😉
ładnie podane smakuje lepiej ….
http://www.mniumniu.com/2020/06/smazony-ryz-z-ananasem-i-orzechami.html
Alicjo, wszystkiego najlepszego 🙂
Dzisiaj warto zajrzeć do Teatru Współczesnego, punktualnie o 20 🙂
https://wspolczesny.pl/repertuar/biezacy/ludzie-i-anioly
Miłego dnia wszystkim, odpoczynku od burz!
Dzień dobry 🙂
Też nie przepadam za zupami owocowymi, poza jedną. Wytrawna zupa z wiśni i do tego młode ziemniaki okraszone skwarkami.
No i jeżeli już … to kawa owocowa 🙂
Alicjo, wszystkiego najlepszego !
Haneczko, Krystyno, wspomnialyscie Jadlonomie i przypomnialam sobie, ze ja mam a juz myslalam o zakupie nowej, tej polskiej.
Sprobuje pojsc sladem haneczki i zrobic ciasto z burakow (i czekolady!).
dziekuje – stosowna, moja ulubiona piosenka:
https://www.youtube.com/watch?v=Z6qnRS36EgE
oraz miejsce, tez wiazace sie z piosenka o tym tytule, nazwa restauracji:
https://photos.app.goo.gl/Gv7KkcCD3W4HcZjs8
Solenizantkom ⇨
http://ak5.pl/hv7.html
Alicjo-wszystkiego najlepszego, a ręka niech goi się szybko i pomyślnie!
Szukałam dla Ciebie odpowiedniej przekąski, którą można bez problemu jeść jedną ręką i chyba znalazłam: http://ak5.pl/jv7.html
Jerzor na pewno już chłodzi szampana 🙂
Dla Alicji dzisiaj bąbelki, a my mamy wybór 😉
https://img1.dmty.pl//uploads/201610/1477582556_zib3my_600.jpg
szampan to na urodziny i inne nowe roki, imieninowo wino, mialam w zamiarze to, bardzo stosowne, ale nie mieli na składzie 🙁
https://photos.app.goo.gl/4VoHxWKzdycNvHyq8
oczywiscie sama musiałam sobie zapewnic trunek na toast i moim ulubionym wyborem jest to:
https://photos.app.goo.gl/Hxr96iSqikFUvxNC6
oraz…. nie ma czegos takiego, jak nieodpowiednia pora, zeby napic sie dobrego wina, a niech to bedzie nawet poranek!
Tak jest, uwiodła mnie kolorowa etykietka, a takze moje własne wspomnienia z Lizbony 2012, podroz DM.
Danuśka,
przekaz swojej Latorosli ode mnie stosowne wyrazy 🙂
Danuska,
a propos ostatniego posta Twojego… no wlasnie 🙂
dlaAlicji są bąbelki
Danuśkowych trunków wybór wielki
a ja dodam kolię z rosy
zebraną świtem z kwiatu komosy
na promyk słońca nanizaną
kosztowność niewielu znaną
a do niej powiewne sukni woale
z porannej mgiełki utkane
na stopy sandałki złociste
od śpiewu ptaków perliste
i bukiet życzeń z wiatrem lecących
serdecznych, szczerych, gorących
coby ręczuchna szybko dobrzała
wnet była sprawna i nie bolała
co sobie życzysz niechaj się spełni
jak los wspaniały bajkowej królewny
©echidna
Alicjo, wszystkiego najlepszego!!
https://youtu.be/4s5FZBisaf8
Upal, duchota, siedzimy w domu.
Alicjo, dobrych dni i dobrych win 🙂
Dobrze, ze Alicja przypomniala .
Danusko, przekaz Ali zyczenia wszystkiego co najlepsze.
Alicjom – zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Pożegnałam właśnie wnuki które po raz pierwszy u nas nocowały. Dopóki nie pojawili się rodzice oboje byli zadziwiająco grzeczni, ale na widok mamy mały urządził dziką i długą awanturę, a potem był rozdrażniony. Nie wiem czy to nadchodząca burza , czy zmęczenie, ale miła atmosfera znikła.
MałgosiaW,
dzieci w obecnosci osob innych niz rodzice zachowuja sie zwyczajnie i po ludzku.
to ogolnie znana rzecz 🙂
Alicjo – wszystkiego najlepszego !
Małgosiu,
znam doskonale takie sytuacje, choć na szczęście są już coraz rzadsze.
Możliwe, że mały chciał jeszcze zostać z Wami, a tu trzeba było wracać do domu.
Rano, czyli około ósmej poszłam na spacer z kijkami. Było bardzo rześko, ale kiedy wyszło zza chmur słońce, już nie było tak przyjemnie. Ale łąki kwitną malowniczo. Przy okazji zerwałam trochę kwiatów czarnego bzu do zaparzania zimową porą. Bzy tego roku kwitną obficie i prawie nie ma na nich mszyc. Soku mam jeszcze trochę, a lemoniady nie robię. A jesienią dżem.
Alicjom, wszystkiego najlepszego.
Mialam dzisiaj wolny dzien od gotowania. Bernard zarezerwowal stolik we wloskiej restauracji i zjedlismy dobry obiad. On watrobke po wenecku a ja rawioli z ricotta i szpinakiem podlane bardzo dobrym sosem. Do kawy gourmand dostalam trzy male slodkie miniaturki.
Pozniej poszlismy 7 km wzdluz wybrzeza przy bardzo nieprzyjemnym wietrze.
Na kolacje zupa i jogurt.
Osmiorniczki były 😉
https://photos.app.goo.gl/fHUVaewLGLFtR8ji6
Alicjo, jadl ktos z was osmiorniczki tego dnia.
Och, byla Nisia i Slawek
Alicjo – wszystkiego naj, naj naj!!!
https://youtu.be/E9LQ5jSCHN0
https://youtu.be/Y0oeqL2uvFA
https://youtu.be/wVoJgwLIuNA
Krystyno i inni, ktorym podobal sie Tom Leeb, tu z siotra Fanny, sympatyczne nagranie
https://youtu.be/B6ZL2kfayt8
I dla Ali Danusi 🙂
https://youtu.be/QJp5j65w9IE
https://youtu.be/KS6eCq8mEMs
https://youtu.be/YPtzSnyFCKQ
elapa,
osmiorniczki i takie morskie paskudy zajadała Krysia 🙂
https://photos.app.goo.gl/rdBEnrZnTfB32GRG9
Asia,
serdecznie dziekuję za filmowe pamiątki z moich okolic oraz za muzykę:)
Ty to wiesz, co komu podesłać 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=DfXUyQsmXRk&list=PLOH77NdWbWhyVT8XVXmiTSSEqfdnWYlPd&index=4
Asiu,
autor tego filmiku o okolicach jest prawie jak moja rodzina, a w kazdym razie z moją rodziną związany. nazwisko od razu rzuciło mi sie w oczy.
szkoda, ze audio nie działa 🙁
http://ak5.pl/kv7.html
„Stefan pracował z naszą mamą w czasach gdy ona pracowała w urzędzie gminy w Kamiencu. Był zdaje się jakimś panem od kultury. Zajmował się historią Kamienca, pałacu Marianny a Mateusz kontynuuje, z tego co widzę, jego dzieło.”
no to jesteśmy w domu, zaciągnełam języka u siostry 😉
powiązań rodzinnych jest więcej, ale nie bede sie w to wgłębiała.
no i patrz, jak jedno wideo moze wzbudzic wiele wspomnien 🙂
Dzięki raz jeszcze.
Alino,
dziękuję 🙂 Zdolne rodzeństwo, a cała rodzina jest utalentowana.
tego szukałam, bo Vera Lynn zmarła parę dni temu. ja ją zapamiętałam dzięki tej płycie i temu filmowi:
https://www.youtube.com/watch?v=_tecWmThkrY
Alino – zdolne rodzeństwo. 🙂 Dlaczego nie umiem śpiewać? 😉
Alicjo – ten pan umieszcza sporo ciekawych filmów o Waszej okolicy. 🙂
Yurek- A Ty nie podsyłaj w późny, niedzielny wieczór, tanecznych utworów. Jutro jest poniedziałek!!! 😀
https://youtu.be/NcXsK_u4ixI
https://youtu.be/khdH-heeojU
https://youtu.be/u-nFIo4f71g
https://youtu.be/Mi8Tl1EphOs
https://youtu.be/uDuyXkfmlnY
https://youtu.be/_m89rVfUn5s
https://youtu.be/VwIWj0uNVCo
https://youtu.be/vd7VqA0ZA-U
https://youtu.be/h1CR5eFU_AE
…a ja sobie wspominam, bo byłam wtedy na pokładzie… w naszej kategorii niestety, zwyciężył siostrzany Mir (ten sam konstruktor, Zygmunt Choreń!), ale za to w innej kategorii wygrał Fryderyk Chopin!
no i miło powspominać komendanta, Artura Króla, Dar Młodzieży już nigdy nie był taki sam 🙁
https://www.youtube.com/watch?v=8_1lnEiiN_s
http://ak5.pl/lv7.html
http://ak5.pl/zv7.htm
dzień dobry … ☕ …
Danuśka przytul imieninowo Alę … 🙂
miły muzyczny wieczór wczoraj był … 🙂
a czy można pić wino jak się bierze leki przeciwbólowe? … dla zięcia pytam … 😉
muszę kupić ziarna sezamu … podobno bardzo zdrowe …
http://zyciezesmakiem.net/2020/06/16/pasta-z-zielonego-groszku-z-sezamem-i-koperkiem/
placki inaczej …
http://sio-smutki.blogspot.com/2020/06/placki-z-pietruszki.html
Danuśko, imieninowy buziak dla Latorośli 🙂
Sezam bardzo lubię, a najbardziej w sezamkach. Używam też pasty sezamowej, głównie do hummusu. Ziarenkami posypuję też czasem ciasta.
yurek, wprawileś mnie w dobry humor przedostatnią piosenką, śpiewam od rana 🙂 (ostatnia się nie otworzyła)
W imieniu Latorosli dziękuję za życzenia i dedykacje muzyczne.
Dzięki Asi odkryłam już wielu wykonawców wcześniej mi nie znanych, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Alina też jest dobrym szperaczem i podpowiadaczem w tej dziedzinie 🙂
Jolinku-moją córkę będę miała okazję przytulić dopiero dzisiaj, jako że kilka ostatnich dni spędziła ze znajomymi poza Warszawą świętując przy muzyce i przy ognisku noc Kupały( która to przyciągnęła się na kilka nocy). Szczegóły poznam, kiedy się w końcu zobaczymy, a póki co już wiem, że kolezeństwo grało na bębnach, skrzypcach i gitarach.
Wczoraj pomiędzy burzami i ulewami udało nam się spędzić trochę czasu w ogrodzie, w kilkuosobowym sąsiedzkim gronie na degustacji nalewek. O palmę pierwszeństwa biły się aroniówka oraz nalewka gruszkowo-jablkowo-daktylowa. Jedna z sąsiadek jest doprawdy mistrzynią, po pierwsze w wyszukiwaniu ciekawych przepisów, a po drugie i najważniejsze w ich realizacji!
Przyjechaliśmy dzisiaj do Warszawy na jeden dzień i aby nie stać w porannych korkach wyruszyliśmy z nadbużańskich włości o 4.30. To była słuszna decyzja, jako że już pomiędzy godziną 5-6 ruch w kierunku stolicy robi się bardzo intensywny. Wjazdu do Warszawy, jeśli tylko to możliwe, należy absolutnie unikać w godz 6-9.00.
Właściwie to żadne odkrycie, bo przecież we wszystkich dużych miastach jest podobnie.
Salso-Twoj buziak będzie świetnym dopełnieniem przytulanek od Jolinka, dzięki 🙂
Nowe perfumy już opracowane:
https://images.app.goo.gl/BZJBmY39iV6KvSNy7
Wiem, wiem…to rodzaj dowcipu, który niekoniecznie wszystkich śmieszy.
Danusko 🙂
Podobnie jak Salsa podspiewuje tytul Springsteena a drugi sznureczek yurka u mnie tez zablokowany.
Od dzisiaj ma byc wrecz goraco.
Salso, pasta sezamowa smaruje grzanki na sniadanie, bardzo lubie ten smak.
Alino, wypróbuję Twoją podpowiedź. Na ciepłej, chrupiącej grzance, musi być pyszne. Czasem jem z chrupkim pieczywem i kroplą miodu gryczanego. Wagę omijam…
Salso, kupuje demi-complet, nie ten slodzony.
Jolinku, w sprawie leków , trzeba czytać ulotkę czy nie wchodzą w reakcję z alkoholem, jeśli nie ma takiej uwagi to pewnie kieliszek między tabletkami można wypić. Ogólnie leki obciążają żołądek i wątrobę, alkohol też.
Małgosiu czyli trzeba być czujnym … Amelka pozdrawia i dziękuje za gratulacje … 🙂
krystyna o czarnym bzie pewnie wie wszystko …
https://sprawdzonakuchnia.pl/napoj-z-kwiatu-czarnego-bzu/
Dostałam dzisiaj od mojej szesnastoletniej siostrzenicy link z tą piosenką 🙂
https://youtu.be/ilYpsgkolbY
Kiedy mowa o napoju, czy też syropie z kwiatów czarnego bzu to przypomina mi się natychmiast znakomity aperitif podawany w barach Austrii, Szwajcarii, czy w północnej części Italii: https://www.zlotaproporcja.pl/2015/06/21/hugo/
Na letnie popołudnia, czy wieczory w sam raz 🙂
Jeszcze niedawno, a może nadal/nie wiem, bo nie miałam okazji sprawdzić/, w restauracjach i barach popularna była lemoniada z sokiem z kwiatów z czarnego bzu. Coś bardzo podobnego do aperitifu od Danuśki.
Asiu,
właściwie nie ma co się dziwić muzycznymi wyborami młodzieży. Okazuje się, że słuchają i oglądają ” rzeczy” zupełnie nie młodzieżowe. Ostatnio przeżyłam zaskoczenie, bo mój wnuk chciał obejrzeć na Netflixie odcinek jakiegoś serialu. Pytam, co to za serial ? ” Dynastia”. Tak, ta sama ” Dynastia” oglądana przez mamy, ciocie i babcie i dyskutowana potem zawzięcie. Nie całkiem ta sama, bo to nowa wersja, ale są ci sami bohaterowie i te same perypetie. A dlaczego ten serial? Bo wnuk oglądał film i spodobała mu się jakaś aktorka. Sprawdził, w jakich filmach jeszcze grała i trafił na ” Dynastię”. I spodobało mu się. Może to lepsze od tych różnych ” strzelanek”. W każdym razie moje zaskoczenie było wielkie. Sama obejrzałam niewiele z tej dawnej ” Dynastii” i szybko pogubiłam się w koligacjach i perturbacjach. A i teraz nie pociąga mnie historia Carringtonów, co nie znaczy, że nie zdarza mi się oglądać podobnych produkcji.
Krystyno – a która aktorka spodobała się wnukowi? 🙂
Lena jeszcze niedawno słuchała głównie angielski pop. Teraz i blues i jazz.
Asiu,
jeszcze nie wiem, bo w tym fragmencie filmu, na który zerknęłam, nie występowała. Ale mogłam zapytać o imię postaci. Dopytam w środę.
Wreszcie otwarto naszą bibliotekę. Będzie czynna 3 dni w tygodniu, bo pracować będzie tylko jedna pani. Ale to w zupełności wystarczy. Gorzej z wyborem książek, bo nie można, jak to było dotychczas, samemu wybierać książki z regałów. Trzeba będzie się przyzwyczaić do nowego systemu.
Danuśko,
tak Hugo jest bardzo popularny, choć ja nie przepadam. Wolę cesarski szprycer, Kaisergespritzer, czyli sok z bzu, białe wino i wodę gazowaną.
Wolę zwykłego szprycera. Nie przepadam za sokiem z bzu. 🙂
https://youtu.be/b7MUcj312a0
https://youtu.be/N6wBxQVBozI
https://youtu.be/lvm2Ij7cJBw
Już za chwilę Dzień Ojca. 😀
https://youtu.be/2TYepdbTIog
https://youtu.be/jwSpPBr1WGg
https://youtu.be/IZMY7FcUSmI
u nas dni rodzicieli zawsze w niedziele, zeby mozna spokojnie zrobic rodzinne spotkanie – jak ktos ma mozliwosc.
poza tym sauna, komary cholerne i dokucza mi reka z czlym tym opakowaniem, bo bolec to nie boli… czasem pobolewa.
no i jak tu umyc glowe jutro bez zachlapania lewej. zawsze staje pod prysznicem, a tymczasem nie da rady,,, ale juz to przerabialam ze dwa razy w przeszlosci, wiec dam rade. dzisiaj zimny szprycer, mineralna z bialym winem by sie przydał, ale w piwniczce pusto 🙁
dzień dobry … ☕ …
echidno z okazji imienin spełnienia wszystkich marzeń … 🙂 …
dla każdego Taty pomachano … 🙂
rabarbar inaczej …
http://vegekolektyw.blogspot.com/2020/06/korzenny-rabarbar-pieczony-w-winie.html#
Echidno, imieninowo zdrowia i szczescia bezustannie!
To tez imieniny mojej siostry choc to jej drugie imie.
Swieto ojca obchodzone bylo tutaj w ostatnio niedziele.
Zapowiadane sa upaly.
Milego dnia wszystkim!
Echidnie ślę uściski imieninowe i życzenia zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Całkiem przyjemna pogoda, mimo wczorajszych alertów RCB noc była spokojna, a dzisiejsze słońce z chmurkami bardzo miłe.
Dojadamy resztki po niedzielnym obiedzie, pieczona cielęcina , mizeria, ziemniaki.
Echidna świetnie zwrotki składa,
z talentem wiersze nam układa.
Me rymy nędzne, wręcz banalne,
ale wysylam je daleko, w tę Australię.
Echidno- życzę Ci zdrowia i radości moc,
i letni bukiet przesylam Ci, ot hops!
http://ak5.pl/xv7.html
Poranny spacer do lasu bardzo owocny, zbiory kurek zdecydowanie większe niż poprzednio zatem na kolację zaplanowane kurkowe risotto.
Przy okazji natknęliśmy się na czaszkę borsuka, którą leśne zwierzęta pozostawiły perfekcyjnie oczyszczoną po jakiejś bardzo udanej uczcie.
Dojrzewają jagody, już widzieliśmy pierwszych sprzedawców ustawionych przy bocznej, ale dosyć uczęszczanej drodze.
Antypodko daleka a bliska – przesyłam gorące, haneczkowe uściski 🙂
Dzisiaj kapuśniak po indyjsku z wiadomej książki.
Chlebków naan nie piekłam. Zjedliśmy z chlebem na drożdżach z dynią, słonecznikiem i migdałami. Dokładki były nieuniknione.
Echidno, w dniu imienin wszystkiego naj, naj najlepszego, radosci i szczescia!!
Rowniez wszystkim tatom okoloblogowym – serdeczne zyczenia. Tutaj dzien ojca tez byl w niedziele, zapachy smakowite rozchodzily sie z ogrodkow – te steki z barbeque 🙂 .
U mnie dalej upal, 30 stopni i wilgotna duchota, mial padac deszcz ale nic z tego … gotowac sie nikomu nie chce, wiec na obiad salatka z kasza gryczana, arugula, serem feta i szczypiorem.
Echidno,
wszystkiego najlepszego imieninowo ! 🙂
Nie pomyliłam się, licząc na rymy Danuśki. 🙂
Te kwiaty wyglądają mi na chabry, choć tylko jeden ma kolor chabrowy.
Czerwiec obfituje w popularne imieniny, ale dlaczego dzień ojca przypada dziś, a nie w pobliżu dnia matki, trudno powiedzieć.
Wczoraj i dziś menu owocowe i warzywne. Robię tak od kilku tygodni i już się nawet przyzwyczaiłam.
Naszemu Zwierzatku oraz wszystkim Wandom – najlepszego 🙂
piosenka mi sie przyczepiła, a wykonawcy tym bardziej, szkoda, ze wideo jest amatorskie:
https://www.youtube.com/watch?v=YhHeN4DDDnk
O tym spiewaja:
Sny pochowane na strychu
Nie mogą już spać
Idzie lato jedno z tych miłosnych lat
Pod stopą ból
Szkodniki żyją pod napięciem
Złe wspomnienia wiatr
Wyrywa z pamięci
Talia nowych kart
Dzień pachnie jak początek
Po co poważna twarz
Gdy świat nakręca dobrze
Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
Nie chce biec do gwiazd
Niech gwiazdy biegną do mnie
Nie chce chwytać dnia
Gdy w ręku mam tygodnie
Takie miłe
Takie to miłe
Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
W końcu mam swój czas
To chyba dobry moment
Nie chce biec do gwiazd
Biec do gwiazd
Głośno śpiewa ulica
Mimo ze słów brak
Rzeka gardeł wylewa się na pusty plac
Mam nowy chód i dźwięk
I ludzi nowych mam
Niech straszy nowy duch
Już nikt nie będzie spał
Nowego słońca blask
Wypali nam powieki
Zobaczymy świat…
Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
Nie chce biec do gwiazd
Niech gwiazdy biegną do mnie
Nie chce chwytać dnia
Gdy w ręku mam tygodnie
Takie miłe
Takie to miłe
Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
W końcu mam swój czas
To chyba dobry moment
Nie chce biec do gwiazd
Biec do gwiazd
Ja nie chce iść pod wiatr
Gdy wieje w dobrą stronę
Nie chce biec do gwiazd
Niech gwiazdy biegną do mnie
Nie chce chwytać dnia
Gdy w ręku mam tygodnie
Takie miłe
Sympatyczna letnia piosenka w koreanskim wykonaniu 😉
dzisiaj klasyczny kalafior z bułką
Echidno, serdeczności imieninowe, zdrowia i pomyślności 🙂
Jeszcze jeden pomysł na wykorzystanie kremu sezamowego do budyniu chałwowego z kaszy jaglanej, do tego uprażony rabarbar. Przepis w blogu przytoczonym rano przez Jolinka.
GosiaB,
według radarów serwisu accuweather nie unikniemy polewki, wielki front jest juz w rogatkach Toronto od zachodu:
https://www.accuweather.com/en/ca/national/weather-radar
chociaz… nam sie akurat moze udac, jesli to pojdzie wyzej, ale toronto chyba nie ominie. sauna poki co…
Krystyno-wiersz dla Echidny był wręcz obowiązkowy 🙂
U Alicji kalafior klasycznie, a u nas dwa dni temu był kalafior nieoczywisty, czyli kotlety kalafiorowe z sosem pomidorowo-cukiniowym:
https://photos.app.goo.gl/wsqSyG1y4A9ZkRZ77
Kalafior z bułką tartą to było jedno z ulubionych dań mojej Mamy.
…i jaki prosty w wykonaniu! zwłaszcza jednoręcznym 😉
Echidno – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://youtu.be/ZVfPu42wDvs
https://youtu.be/hhE7QMXRE1g
https://youtu.be/HrUYGC5-70I
https://youtu.be/_m89rVfUn5s
https://youtu.be/Cp-1t9B62zc
https://youtu.be/GTfmZavTaJ4
Echidno, wszystkiego najlepszego !
Tez lubie kalafiora z tarta bulka. Na dzisiejsza kolacje zrobilam galette z pieczona kielbasa. Nie byl to najlepszy wybor na dzisiejszy upal, zatkalismy sie ta galette dokladnie. Crêpes zostaly na jutro. Nasz kot przepada za tutejszymi nalesnikami.
Jutro jade na wycieczke.
https://youtu.be/TmLbBOpaiZs
https://youtu.be/InLXF9gf04Y
https://youtu.be/OTPgpkMMTE4
Echidno,
na imieniny moje najserdeczniejsze zyczenia oraz usciski z takim dystansem, ze zaden higienista nie powinien miec zastrzezen.
Stu lat!
No, faktycznie popadalo niezle, i to nie koniec, bo chmury ciemne, sauna jeszcze gorsza niz przedtem.
Kalafior z bulka tarta to chyba typowe letnie danie, do tego mlode ziemniaki z koperkiem.
duzy kalafior na 2 osoby obedzie sie bez ziemniakow, ledwo zmeczylismy, bez dodatkow.
tymczasem zaciagnelo sie i juz zagrzmialo pare razy. jak ja nie znosze burzy…
dzień dobry … ☕ …
sobie pada od rana ….
z bułką tartą bardzo lubię i kalafiora i fasolkę szparagową … jak robicie bułkę? … najpierw bułka na patelnie potem dodajecie masło czy odwrotnie? …
letnia przekąska …
https://wesolakuchnia.blogspot.com/2020/06/koszyczki-penne-z-truskawkami-i-ososiem.html
pomysł na kurki …
https://alutka-gotuje.blogspot.com/2020/06/pasta-jajeczna-z-kurkami-i-oscypkiem.html
Jolinku, najpierw bułka.
O właśnie, muszę zrobić pastę jajeczną, wyrósł mi las szczypioru na balkonie, trzeba go zużyć.
Pada i pada już koło północy zaczęło. Miałam iść na kije, pójdę kiedy indziej.
W zasadzie nigdy nie zastanawiałam się nad kolejnością bułki i masła. Daję najpierw masło i nie smażę go, tylko rozgrzewam.
U Was ciągle pada, a u mnie mimo zapowiedzi tylko od czasu do czasu i niewiele. Ale w związku z tym umówiłam się z koleżanką na przedpołudniowy spacer z kijkami.
Szczypior w tym roku ponoć ma się bardzo dobrze.
Mży.
Najpierw masło. Teraz zrobię odwrotnie.
ja zawsze masło dawałam pierwsze … bo tak robiła mama i teściowa … ale kiedy zobaczyłam inny sposób w jakiejś tv to robię odwrotnie …
dla zainteresowanych …
https://www.facebook.com/malgorzata.m.trzaskowska/
fajny obiad można szybko zrobić …
https://kulinarnachwila.blogspot.com/2020/06/pieczone-ziemniaczki-z-moda-kapustka.html
a u mnie niby barszcz ukraiński z botwiny …
Bułka się dobrze rumieni na suchej patelni, a masła nie należy rumienić. Jak bułka ma już dobry kolor dorzucam masło i wyłączam gaz.
ja nie wiem co ja uważam … muzyka na czasie? ….. śmieszne czy nie? … jak uważacie? ….
Trzasko Polo – Zwyciężaj Rafaelu! …
https://www.youtube.com/watch?v=ugDRAgYXn6E
Jolinku, trzeba dotrzeć do jak największej liczby wyborców, a oni są różni.
MałgosiaW dobrze mówi. Trudno, jak trzeba to trza.
no jak trzeba to trza … 😉 … moje dzieciaki się rechoczą a ja nie …
W niedzielę wybory prezydenckie. O czym pamiętać?
1. Zagłosuj rano! Nie odkładaj tego. Lokale są czynne do 21:00,
2. Weź maseczkę i długopis,
3. Weź parasol-możesz czekać w deszczu na wejście do lokalu,
4. Sprawdź, czy Twoja karta ma dwie pieczęcie,
5. Oddaj głos na jednego kandydata,
6. Weź ze sobą ważny dowód osobisty lub paszport,
7. Pamiętaj o zachowaniu odstępu.
a potem dobry obiad w rodzinnym gronie … 🙂
…w razie upału nie zapomnij o zabraniu wody 🙂
Salso słusznie … 🙂
zabawa z dziećmi w kuchni …
http://lejdi-of-the-house.blogspot.com/2020/06/rice-krispie-cakes.html
Uważam, że to discopolo Trzaskowskiego to dobry pomysł, trafia w gusta tych, do których przekaz o zniszczeniu w Polsce demokracji, niezawisłych sądów itd nie dociera. Dotychczasowym błędem Platformy było zaniedbywanie tak zwanej Polski powiatowej. Tym nagraniem nareszcie sobie o tej grupie wyborców przypomnieli, a głosy tych ludzi są przecież bardzo ważne. Obawiam się jednak, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Na trasie z nad Bałtyku do Warszawy widoczne były jedynie plakaty Dudy i Kosiniaka-Kamysza. We wszystkich wsiach i maisteczkach na Mazowszu przez, które zdarza nam się przejeżdżać przez ostatnie tygodnie jest podobnie.
Deszcze i letnie temperatury sprawiają, że wszystko rośnie na potęgę (o właśnie znowu zaczęło padać). Przystąpiłam zatem do żniw bazyliowych oraz rzeżuchowych i wykonałam dwa słoiki pachnącego pesto z tychże ziół. W sam raz do makaronu albo po prostu do chleba z masłem. Aha, zamiast orzeszków piniowych dodałam prażone ziarna słonecznika, bo w okolicznych sklepach do kupienia bez problemu. Ostatnio mieliśmy też okazję próbować pesto z czosnku niedźwiedziego. Nasz pomysł na proste chłopskie jedzenie jest taki: kromka razowego chleba, masło, ser kozi i rzeczona mikstura. Poezja i przy okazji samo zdrowie!
Przypominam uprzejmie, że kuzynka Magda ma zawsze w lodówce pesto z zielonej pietruszki. Pisałam już kiedyś na ten temat, pietruszka w tej postaci przydaje się co chwila do różnych dań.
Jestem nad Bugiem, siedzę przy komputerze na tarasie, ptaki dookoła koncertują na wszystkie głosy. Widać wilgoć w powietrzu wpływa doskonale na ptasie struny głosowe 🙂
Ptaki niedługo zamilkną, zakończą swoje gody. Miło, że jeszcze je słychać.
Co do bułki tartej i masła to też robiłam zawsze tak, jak moja Mama-najpierw masło, a potem bułka. Może rzeczywiście odwrotnie jest zdrowiej, z drugiej strony większośc przepisów na dobre maślane sosy rozpoczyna się od zdania-rozpuść masło na patelni, ale dopuść do tego, by się zrumieniło.
To tak jakoś jest dziwnie, jak coś smaczne to niezdrowe 🙂
Małgosiu-z tymi ptasimi godami to różnie bywa. Ostatnio w sąsiedzkim gronie rozmawialiśmy o zwyczajach kosów, bo mamy ich tutaj duże ilości. Kosy wysiadują jajka 3-4 razy w sezonie. Zamieszanie z dziatwą trwa aż do sierpnia: http://www.ptakipolski.pl/kos/
Ciekawostką jest też kolor kosowych jajek, znakomity na wielkanocne pisanki 🙂
http://img1.garnek.pl/a.garnek.pl/014/568/14568623_800.0.jpg/w-gniazdku-kosa.jpg
Danuśka plakaty mogły być zawieszone dopiero po zarejestrowaniu kandydata … myślę, że w tak krótkim czasie kampania idzie nieźle …. siedzenie na tarasie w wilgoci robi też dobrze na cerę i duszę … 🙂
Z tym masłem miało być- NIE dopuść do tego, by się zrumieniło!
Małgosiu-co do cery i duszy to na pewno 🙂 Może dla stawów to nie jest najlepsze rozwiązanie, ale pal sześć!
Uwaga o cerze i duszy była Jolinka. Trochę jestem zakręcona, bo jednocześnie doglądam obiadu, wybaczcie!
A co dobrego na obiad?
U mnie dziś wariacja na temat chilli con carne z mięsem z zupy, a fasolka z zapasów zrobionych jak startowała pandemia.
Jolinek zrobiła mi apetyt na botwinkę, kupiłam taką dwa w jednym ładne liście i spore buraczki
Bulke tarta z maslem robie tak jak moja Mama – najpierw bulka, potem maslo, a dlaczego to napisala juz Malgosia. Wydawalo mi sie, ze to jedyny sposob, a tu prosze … Bulke czesto robie wlasna, z czerstwej bagietki lub bulek, w robocie kuchennym. Wlosi swoja bulke tarta przyprawiaja, ale taka jest lepsza do dan zapiekanych.
Siedzenie na dworze w wilgoci moze i dobrze robi na cere, ale z wlosow robi katastrofe 🙂
Mileńcy – serdecznie Wam dziękuję za pamięć, życzenia, wiersz i muzykę. Wybaczcie, że nie imiennie lecz ogólnie, blogowo – wszystkie miłe memu sercu. Dziękuję.
Banalne – Danuśko – to jest moje działanie od jakiego oderwałam się na chwilę. Twoim rymom daleko od takiego określenia.
Masło, potem bułka. Raz spróbowałam odwrotnie (Piotr o takim sposobie wspominał), niestety poniosłam totalne fiasko i powróciłam do poprzedniej metody. Nie taka znowu zły. A czy aby napewno niezdrowy? Gdybym zastanawiała się co zdrowe, a co nie i odżywiała wedle coraz to nowych donosów w tej materii, pogryzłabym sama siebie z rozpaczy. Z dobroci rezygnować?
Dziś na obiad Wombat wyczarował wspaniały stek w sosie Bordelaise. Do tego pieczone ziemniaki. Pysznościowe.
Ja zaś ostatnio „przerobiłam” 15 kg cytryn. Na dwie raty: najpierw 6 kg, po kilku dniach 9 kg. Efekt – ponad 8 litrów niskosłodzonego syropu.
Dokumentacja wkrótce. Tymczasem powrócić muszę do prozaicznego, banalnego zajęcia.
Errata:
Nie taka znowu zła. A czy aby napewno niezdrowa?
Małgosiu-kotlet indyczy, młode ziemniaki z koperkiem z własnej grządki, miska zielonej sałaty z winegretem.
Echidno-przerób cytryn imponujący! A limoncello nie nastawiasz?
W ogrodzie pokazały się młode ropuchy, jesteśmy na trasie ich przemarszu z nad rzeki do lasu. Całkiem sympatyczne maleństwa wielkości dawnych guzików do pościeli. Może jeszcze niektórzy mają poszwy czy poszewki z guzikami?
Zakończyłam na dziś banalną działalność. Reszta jutro. Dochodzi druga w nocy. Pora na małe spanko.
Imaginuj sobie Waćpani, że jeszcze mam. Bieliznę pościelową na guziki. Nawet nie używana. Komplet jeden, za to guzikczków całe pudełeczko. Chyba rozdzielę i zacznę grywać w pchełki.
Nie Danuśko, limoncello nie nastawiam. Powód prozaiczny – do tej pory w spiżarni stoją butelczyny z likierem wiśniowym i wiśnióweczką sprzed lat. Najstarszy trunek bodajże z anno domini 2012.
Chociaż może sie skuszę. Jeśli tylko dostaniemy 95% alkohol.
Danuśka 12:13 ,
całkowicie zgadzam się z Twoją opinią, choć takiej muzyki nie słucham.
A kosy bardzo lubię. Jest ich sporo na naszej ulicy i często wyśpiewują swoje piosenki, siedząc na czubkach świerków.
Jednak postanowiłam zrobić syrop z kwiatów czarnego bzu. Zerwałam je, wracając z porannego spaceru. Tylko cukru dam połowę.
Asiu,
rozpytałam dziś młodego – ta aktorka to Elizabeth Egan Gillies/ gra rolę Fallon C./, a widział ją wcześniej w młodzieżowym serialu Nickelodeon Victoria.
Przy okazji syn wspominał, że jako dwunastolatek zazdrościł bardzo kolegom, którym udało się zobaczyć w kinie ” Seksmisję”,dozwoloną wtedy od lat 16.
Echidno – spóźnione uściski imieninowe!
Najpierw bułka, potem masło.
Rok bez Kaszub to rok stracony: https://www.eryniawtrasie.eu/37073
Bardzo fajne to video! Trzask!
Nam sie nie musi podobac, my i tak jestesmy przekonani 🙂
Na kolacje jem truskawki z balsamico i pieprzem.
Ewo,
ciekawa jestem dalszych wypadów z Parszczenicy, bo nie wątpię, że były.
Po moim dzisiejszym spacerze stwierdzam, że w mojej części Kaszub czerwcowego kwiecia jest o wiele więcej, wprost zatrzęsienie chabrów, maków, łubinu i tej rośliny podobnej do łubinu.
Krystyno-podczas ostatniej podróży odnieśliśmy wrażenie, że na trasie pomiędzy Koszalinem, a Gdynią łąki, prawie za każdym zakrętem, czerwienią się od maków. Właściwie przy każdej człowiek chciałby się zatrzymać i uwiecznić na zdjęciu, ale najczęściej nie za bardzo można stanąć.
Ciekawa jestem jaką to banalną działnością zajmowała się Echidna…
U nas maki przydrożne w szalonej obfitości.
Nasze ogródkowe mnie zadziwiły. Ulewa z wiatrzyskiem, a one spokojnie przetrwały.
Danuśka, zazdroszczę kurek. U nas nie ma żadnego grzyba.
Banalność Echidny, z Wombatem w tle, to oksymoron 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=a-i-tIXxtlY
https://www.youtube.com/watch?v=An4uDegHB8s
Barokowa metafora haneczko (tu oczywiście uśmiech szeroki)? Daleko mi było do jakiejkolwiek poezji. Prozaiczna praca pani domu – kolejne porządki w szafach. A jak wiadomo zabiera to sporo czasu.
Tom chędożyła banalnie lecz nie bezproduktywnie.
Danuśka – nie trzeba wychodzić w pole
by podziwiać maki, chabry, kąkole
zza szyb aut szosą mknących
kuszą kolorami śród traw migocących
ewo – to ileż ja lat straciłam??? A ile jeszcze stracę? Do Kaszub ho, ho albo jeszcze dalej. Jak w tej bajce: za górami, za lasami, za oceanami i morzami…
https://www.youtube.com/watch?v=gb1wYslTBk8
https://www.youtube.com/watch?v=KaOC9danxNo
Niepoprawna politycznie (i nie tylko) fraszka o makach
gdy rankiem na łące czerwienieją maki z rana
to rozkosz nieziemska dla narkomana
te zwykle maki czerwone to nic co dla narkomana, te rosnace byle gdzie na łące albo wsrod zbóż. uprawy – to było to, ale z zakamarkow pamieci, ze takowe bywaly. i chyba tez byly jakies rejestrowane, ile czego ile mozna i oddawac zbiory tam, gdzie trzeba. mozna szczegoly wygooglac.
to bylo za moich czasow, sie tym nie interesowalam. czerwieniejace maki to nic – ziarno to je to. uwazajmy na makowce 🙂
dzień dobry … ☕ …
truskawki …
https://rudzielecwkuchni.wordpress.com/2020/06/21/truskawki-w-occie-balsamicznym-na-2-spodoby/
mało kto wie … ja pierwszy raz słyszę … powinni zrobić rekonstrukcję …
https://atlastrojmiejskichosobliwosci.pl/pierwsza-kolejka-linowa-na-swiecie-powstala-w-gdansku-w-1644-roku/
Echidno,
Każdy ma SWOJE Kaszuby. Twoje na pewno nie są gorsze od moich. Zatem niczego nie straciłaś 🙂
Danuśko,
zdjęcia są wybiórcze, ale potwierdzam, faktycznie było pełno chabrów, maków, łubinów i roślin łubinopodobnych przy drogach.
Krystyno,
będzie więcej, ale jak zwykle niezgodnie z planem.
Mnie też do różnych daleko.
Zapatrzam się na to, co przed nosem. Wczoraj na bzyki uwijające się w szałwii i dzikiej róży.
Też mam swoje Kaszuby w postaci rodzinnych przybudówek 🙂 Żony dwóch gdyńskich kuzynów to Kaszubki, proszony obiad zaczyna się w ich domach od deserów. Trzeba ostrożnie z tymi ciastami, bo potem już nic nie jest się w stanie zjeść. Obydwie gotują znakomicie, ale niekoniecznie kaszubskie specjały. Jedna z nich, córka rybaka, nie lubi i nie przyrządza nigdy ryb.
Poszukałam przy okazji w internecie kaszubskich nazw ryb (rëbë):
sledź- sledz
flądra-bańtka, stôrna
szprot-bretling
dorsz-pòmuchel
losoś- losos
węgorz-wãgòrz
płotka-płotka
szczupak-szczëka
leszcz-klészcz
sum-kwap
sieja-mòranka
okoń-òkóń
Najbardziej podoba mi się pomuchel.
Ale, że szczupak szczeka to nie wiedziałam 🙂 Fajne te nazwy Danuśka.
Jolinku – bardzo mnie zaciekawił ten artykuł o Gdańsku. Właśnie w tym mieście mieszkał stryj mojego Ojca, był profesorem na Politechnice. Mieli mieszkanie na parterze i z salonu wychodziło się do ogródka, gdzie żona stryja , ciocia Fredzia, serwowała rewelacyjne babeczki z poziomkami.
Dziś idziemy przetestować wietnamską restaurację, którą mamy pod bokiem, a o której nie mieliśmy dotąd pojęcia, chociaż istnieje już podobno 25 lat, a my tu mieszkamy 23.
Krystyno – aktorka ładna, nie dziwię się, że się spodobała wnukowi 🙂
A Twój syn, przypuszczam, jest moim rówieśnikiem. 😀 Albo w bardzo zbliżonym wieku.
Najpierw masło, potem bułka 🙂
Trzask!
https://youtu.be/0ihcrJuRVf0
https://youtu.be/2vimqcFdEw0 😉
https://youtu.be/OwABO_wB2fw
https://youtu.be/UpM8lZgnRCs
https://youtu.be/_hCEqag0dbM
https://youtu.be/1Tkw07vnEIA
Prask ! …
Nowy co u Ciebie? … dawno nie pisałeś tu …
ja miałam ojczyma Kaszuba ale nie znam słowa po kaszubsku … facet był bardzo dobrym człowiekiem … bardzo nam pomógł w czasie stanu wojennego … przemycił z Warszawy do Lęborka naszą córkę, która miała 4 lata do babci … przemycił ją w parowozie u kolegi kolejarza … mąż był internowany a córka po ciężkiej chorobie … nigdy tego nie zapomnę co dla nas zrobił ..
Ciąg dalszy: https://www.eryniawtrasie.eu/37081
Asiu,
bardzo być może. 🙂
Nazwiska na nagrobkach bywały trudne do prawidłowego wymówienia i napisania nie tylko dla osób niemieckojęzycznych, ale i posługujących się językiem polskim. Żmuda- Trzebiatowski występuje też często w wersji Zmuda- Trzebiatowski, a Prondziński z całą pewnością wywodzi się z Prądzyńskich. Ktoś kiedyś przekręcił , ktoś źle zapisał , dokumenty w zawieruchach losowych ginęły, potem były odtwarzane często z błędem i tak w jednej rodzinie są różne wersje nazwiska.
Przypomina mi się w takich okazjach zabawna scena z ” Konopielki”z ustalaniem nazwiska gospodarzy.
Słowo albo może nawet kilka zdań po kaszubsku zna Janusz Gajos, bohater filmu „Kamerdyner”. w jakims wywiadzie powiedzial, ze nauczył się sporo, bo jego rola wymagała wypowiedzi w języku kaszebe, a on wyklepac bez zrozumienia sensu wypowiedzi nie umie grac. stwierdził tez, ze to cholernie trudny język.
rewelacyjna rola (czego sie spodziewać po Gajosie!), a film juz polecałam kiedys i jeszcze raz polecam.
polecam tez ponizszy sznureczek i filmik w załaczeniu o naszych ontaryjskich Kaszubach.
http://palcempokanadzie.com/kaszuby-w-ontario/
mysle, ze obecnie wiecej wspolnego z Kaszubami tutejszymi jako regionem ma Szwajcaria Kaszubska krajobrazowo, niz potomkowie pierwszych osadników sprzed 170 lat… a ponadto nazwy niektorych miejscowosci, Wilno na przyklad, glowny osrodek swiadczacy o polskosci tych miejsc, sa mylace, bo gdzie jest Wilno w europie kazdy wie. Ale Kaszubi byli tam pierwsi.
do dzisiaj jest to ulubione miejsce letnich weekendow, szczegolnie Polakow z Toronto, bo maja w miare blisko. mysmy tez tam jezdzili, dopoki nie znalezlismy wlasnych krzakow i jeziora pod nosem. ale mieszkajac w bloku, uskutecznialismy wyjazdy „na Kaszuby” kilka razy w ciagu lata.
jest tam tez stala baza zwiazku harcerstwa polskiego, sa organizowane obozy dla mlodziezy i tak dalej. raz wyslalismy tam naszego malolata, ale na jednym razie on i jego koles z kingston poprzestali. dzieciaki z toronto sie znaly z hufcow, a oni dwaj byli obcy, totez dostawali wciry typu sikano im do butow i takie tam przyjemnosci. ale do dzisiaj w szafie wisi koszulka „camp Karpaty” (to nazwa baraku, w ktorym byli zamustrowani, o ile pamietam).
GosiaB pewnie tez zna te tereny, urokliwe 🙂
…i jeszcze jedno wspomnienie „naokołokaszubskie”. z 15 lat temu albo i wiecej’ raczej wiecej, zaczepił mnie na internecie (dopiero tworzył sie IRC) pewien mlody człowiek lat 18 z prosba o namiary na jakis zwiazek Kaszubów kanadyjskich. chodziło mu o to, zeby nawiazac kontakty, bo on chciałby stworzyc grupe ludzi chroniacych jezyk kaszebe przed zaginieciem. nie pamietam szczegolow, bo to byl krotki kontakt i nie bylo wtedy takich mozliwosci w internecie, jak teraz, za wujka google’a, ale bardzo mi zaimponowało to, ze takiemu mlodemu człowiekowi ZALEŻY. a tyle sie mowi o tym, ze mlodziezy wszystko lekkim kalafiorem zwisa… ciekawe, co z tym mlodym czlowiekiem i jak mu sie wiedzie, teraz mi zal, ze nie utrzymałam tego kontaktu.
… e, filmiku nie polecam. polskie biesiady przy ognisku i gitarze wypadaja bardzo słabo, zwłaszcza podlane %
myslalam, ze to bedzie bardziej krajobrazowo , ale jest biesiadnie 🙄
Tak, Alicjo, oczywiscie ze znam ontaryjskie Kaszuby, bylismy tam kilka razy. Nasze pierwsze lato tutaj spedzilismy jezdzac wzdluz i wszerz prowincji, z namiotem, i w drodze do Ottawy zahaczylismy o te okolice, nie wiedzac jeszcze, ze to centrum harcerstwa polskiego w Kanadzie. Spedzilismy kilka dni, ludzie byli przemili, smak swiezo zlowionej ryby pieczonej na ogniem pamietam do dzis. Kilka lat pozniej bylismy kilka dni na slubie naszych torontonskich znajomych w Wilnie, wynajeli domki dla gosci, bylo ognisko co wieczor, kapiel w jeziorze, super. Ale dla mieszkancow Toronto i okolicy to w sumie wyprawa, jezdza tam bardziej ze wzgledu na obozy harcerskie dzieci.
Moje dzieci w ogole nie byly zainteresowane harcerstwem ani tymi obozami, natomiast jezdzily na obozy sportowe organizowane przez fantastyczne polskie malzenstwo, ktore w roku szkolnym zajmowalo sie terapia ruchowa dla dzieci niepelnosprawnych, a w wakacje organizowali obozy sportowe dla polskich dzieci w okolicy Kawarthas. Byly tam rowery, kajaki, rowery wodne, gry zespolowe, polskie jedzenie, polskie piosenki przy ognisku itp. Te obozy chyba do tej pory ciesza sie olbrzymia popularnoscia wsrod Polonii, a dzieci lubia tam jezdzic co roku. Mnie sie wydawalo, ze bedzie to tez dla nich dodatkowa okazja do uzywania jezyka polskiego – o naiwnosci, mozna sie tylko domyslec jake slownictwo bylo najczesciej uzywane 🙂
a Kaszuby tutejsze piekne szczegolnie jesienia, latem nie da sie dlugo wytrzymac ze wzgledu na komary …
GosiaB
jak pewnie sama wiesz, utrzymanie jezyka polskiego jest trudne – mysmy w domu tego pilnowali, ale smarkate wychowały sie w przedszkolach i szkołach tutejszych i rozmawiały ze soba w tym jezyku, ktory miały na codzien w szkole.
od nas z kingston dalej, niz z toronto, ale z przyjemnoscia tam jezdzilismy swego czasu, az, jak zaznaczyłam, znalezlismy nasze krzaczowisko.
Mam stamtad sporo zdjec, ale nie zeskanowane, bo skaner padł i jakos jeszcze nie wybrałam sie do sklepu.
komary tam niestety, wielkimi armiami – i to byla druga rzecz, ktora zniecheciła Mlodego, chociaz u nas komarow do zerzygania. ale tam wybitnie!
dzień dobry … ☕ …
w tym roku komarów u nas jakby mniej … takie mam wrażenie …
obiad/kolacja z resztek …
https://www.nerdycook.in/zapiekane-lodygi-kalafiora/?
kotlety zwyczajne podane inaczej …
https://dietamojapasja.blogspot.com/2020/06/pyszne-trojkaty-z-miesem.html
Małgosiu czy ta wietnamska restauracja jest na ul. Karabeli w pawilonach? … jeśli tak to ja mam jeszcze bliżej i też nie byłam … ciekawe jak wypadnie test …
dziś na obiad pierogi ruskie od teściowej córki …. a na deser ciasto biszkoptowe z truskawkami też otrzymane w ramach gościnnego …
Jolinku, komarów nie było, ale już są i atakują. Wczoraj na spacerze po Lasku Bemowskim zostałam mocno pogryziona mimo, że się pryskałam przed wejściem.
Byliśmy w tej knajpce (tak to ta), widać, że jest lubiana, bo stoliki w ogródku były zajęte i goście się wymieniali. Taki typowy wietnamski lokal, ale nie budka, restauracja. Nam najbardziej smakowały sajgonki i krewetki, dania główne też niezłe. Porcje są spore i widać , że ludzie przychodzą się najeść. Do każdego dania ryż i surówka (kapusta). Pewnie kiedyś wrócę, jak nie będzie mi się chciało robić obiadu. Ceny przystępne.
Jolinku, podoba mi się Twój dzisiejszy obiad.
Małgosiu to powinnam tam się wybrać … może z dzieciakami bo lubią taką kuchnię … a obiad dobry bo bez roboty .. 😉
dostałam na imieniny pięknie zapakowane ręczniki w wielkiej torbie … położyłam na stoliku w dużym pokoju pudło z ręcznikami i przykryłam złożoną torbą … i teraz kotka tam śpi całymi dniami i nocami … nigdy nie zrozumiem kotów … ma takie piękne legowisko … 😉 ..
smalec z marchewką i mlekiem … nie robiłam i nie jadłam …
https://magiakasi.blogspot.com/2020/06/smalec-z-marchewka.html
Jolinku, jeśli się lubi taką kuchnię to jest to całkiem niezłe miejsce. Mają stronę internetową z menu.
Z tymi kotami i ich spaniem to ja też mam czasem problem. Zdarzyło mi się wytrzepać kota bo się zawinął w kołdrę, rozpłaszczone na kaloryferach jak grzeją, regularnie śpią w łóżkach z dziećmi albo dorosłymi, uwielbiają puste pudła.
Komarów w zasadzie do tej pory nie było. Gdzie te czasy, kiedy inwazja komarowa rozpoczynała sezon: maj należał bez reszty do tych paskudnych krwiopijców. Od kiedy mamy wiosenne susze komarów niet! Wczoraj siedziałam wicczorem w ogrodzie gawędząc dosyć długo przez telefon i owszem jakieś dwa zaplątane osobniki się zdarzyły.
Małgosiu, Jolinku-dobra nowina z tą wietnamską knajpką pod bokiem. U Wietnamczyków najczęściej ceny bardzo przyzwoite i jedzenie też w porządku.
Wietnamczycy ze swoją kuchnią są obecni chyba wszędzie, w Wyszkowie również. Zdarza nam się zrobić u nich krótki postój i zamówić jakieś dania na wynos, głównie wtedy, gdy umierając z głodu jedziemy z Warszawy na włości:
http://www.bao-diep.100firm.pl/
Czyż czerwiec nie jest piękny z truskawkami, czereśniami, arbuzami, fasolką szparagową, bobem, młodymi ziemniakami oraz szparagami, które nadal są do kupienia? W takich warunkach kuchnia wegetariańska kłania się w pas 🙂
Odważyliśmy się nareszcie pojechać rano na targ do Wyszkowa, w maseczkach była mniej więcej 1/3 klientów i sprzedawców. Bazar zajmuje dosyć duży teren, można spokojnie wybrać alejki z niewielką ilością kupujących.
Opowiadałam Wam niedawno o Gerdzie-kotce naszych sąsiadów. Gerda jest ładna i sympatyczna, ale z racji tego, że wychodzi na spacery w pobliskie okoliczności przyrody przynosi do domu kleszcze. Sąsiad został pogryziony już dwukrotnie, rumień, lekarz, antrybiotyki…Kotka dostaje preparaty antykleszczowe, ale widać mało skuteczne.
Podzielę się jeszcze z Wami prostym przepisem na ciasto drożdżowe z owocami: https://odczarujgary.pl/latwe-ciasto-drozdzowe/
Roboty niewiele, rośnie pięknie i smakuje wybornie. U mnie było z truskawkami, zrobiłam z połowy składników.
Ten Lasek Bemowski normalnie ma sporo cieków wodnych. Są tam przecież Łosiowe Błota, to znaczy były bo wyschły. Po ostatnich opadach jest trochę wody w korytach i widać tydzień wystarczył by te paskudy się uaktywniły.
Danusiu, to jakiej blaszki użyłaś na te pół składników? Przepis zanotowałam.
Małgosiu-mam tu na wsi taką ulubioną foremkę keksową-28 cm x 14 cm, ta połowa składników była w sam raz na te własnie wymiary.
Danuska, w przepisie jest maka pszenna tortowa, zwykla maka tez chyba moze byc ?
Danusiu dziękuję. Chyba też taką mam 🙂
Ta wyszkowska knajpka ma dłuższe menu, pojawiają się tam dania chińskie. W tej „naszej” menu jest krótsze, ale wnętrze jest większe i troszkę bardziej eleganckie. Ogródek jest stały i otoczony ładną, wieloletnią zielenią.
Elapa-moim zdaniem zwykła mąka pszenna też się nadaje.
Małgosiu-masz rację, wyszkowska knajpka nie należy do eleganckich. Z moich obserwacji wynika jednak, że cieszy się sporym powodzeniem. Klientela z racji skromnego stołówkowo-barowego wystroju kupuje dania głównie na wynos.
Ptasie towarzystwo zakończyło czereśniową ucztę, na naszym drzewie nie ma już ani jednego owocu. Witaminy zawarte w czereśniach na pewno dobrze służą skrzydlatym gościom 🙂 Nasze owoce są(a właściwie były) około dwa razy mniejsze od tych, które możemy teraz kupić w sklepach czy na targowiskach.
Na pieczenie czegokolwiek było dziś za gorąco – 29 st. C w cieniu. Ale przepis ciekawy i chyba był tu kiedyś zamieszczony. Jednak warto przypominać praktyczne informacje.
Kupiłam dziś trochę czereśni, ale tylko dlatego, żeby zjeść je choć raz w sezonie. Niby mi smakują, ale doskonale się bez nich obywam. Cały czas królują truskawki.
Zrobiłam wczoraj trochę syropu z kwiatów czarnego bzu. Zajrzałam do starych przepisów Ireny Gumowskiej, z których zdarzało mi się korzystać. To były inne czasy, więc i przepisy dostosowane były do warunków. Teraz do takiego syropu dodaje się sok z cytryn, wtedy kwasek cytrynowy. Cytryn latem nigdy nie było.
Zajrzałam do bocianów w Przygodzicach. Wreszcie naprawiono jedną z kamer; czekano z naprawą aż młode podrosną. Teraz są już zaobrączkowane i można je oglądać w całej okazałości. Choć nie wyglądają zbyt pięknie ubłocone po deszczach.
http://www.bociany.przygodzice.pl/
Krystyna,
to masz tak samo, jak ja, z tymi w cieniu. ale odrobiłam swoje 5.7km po 4 piwa (bez zachęty nie idę!). obiadowo sałata.
jutro goscie, ale nie absorbujacy swoi krakowianie z ottawy. że zapobiegliwa jestem, mam w zamrazarce gotowe leczo albo mielone – do wyboru. znajac krakusow prawie 40 lat podejrzewam, ze wiedzac o mojej kondycji leworecznej cos przywioza, chociaz mowiłam, zeby nic, bo wszystko jest.
moje bociany w ustroniu sa juz zaobraczkowane, ale dzisiaj kamera nie funkcjonowala, byc moze to sprawa burzliwej pogody ostatnio. Twoje wygladaja pieknie – ja pare dni temu obserwowalam te z ustronia switem bladym w wielkiej ulewie, widac bylo mokrusienkie piora i wode splywajaca…
Tu jest moje „Za Rogiem” 🙂
Tam tez jest farmacja/drogeria, gdzie tez miałam interes odebrania leku na recepte – lekarz dzwonił, bo u lekarza nie byłam, ale chodziło o odnowienie recepty, wiec ja do niego, zeby….
https://photos.app.goo.gl/3jBnWoyPuKKi8oRX6
pytanie dla tych, ktorzy sie znaja na polnych kwiatkach – wydaje mi sie, ze ten znam z Polski tez i jest to miododajny kwiat, ale nie wiem ani po tutejszemu ani po polsku, jak sie zwie. wie ktoś z Was?
https://photos.app.goo.gl/jihBTsaKBhqBHrvL7
Trochę to podobne do ostróżki, ale nie jestem pewna.
podobne, ale to nie to. powinnam zrobic lepsze zdjecie, alem jednoreczna. tutaj wystepuje na dziko po rowach i kojarzy mi sie z podobnym zielskiem nieogrodowym w Polsce. bede szukac dalej.
dobrze żarło… od połnocy obowiazuje alert w kingston i bez maski nie mozna poza swoje wloscia wyjsc. kilka pan udało sie do „nail salon”, gdzie sie robi tak zwane tipsy, okazalo sie, ze stamtad nawrot zarazy, bo ktos tam… i sznureczkiem sie rozniosło.
i pomyslec – tipsy wazniejsze, niz zdrowie 🙁
GosiaB pewnie usłyszy o niechlubnych wydarzeniac w kingston w wiadomosciach.
No pewnie, ze slyszalam Alicjo! I to calkiem duzo ludzi sie zarazilo …
U mnie tez sie juz wszystko otwarlo, i nawet udalo mi sie dostac do mojej fryzjerki, hurra! jestem juz po postrzyzynach, mala rzecz a cieszy 🙂 Ale oprocz tygodniowych zakupow spozywczych nigdzie nie chadzam.
nie wiem co to za kwiatek …
Może to żmijowiec? Irek by wiedział.
U nas, w dwóch pobliskich gniazdach, ulęgły się trojaczki.
Ostróżka?
dzień dobry … ☕ …
pamiętajcie … jutro trza iść na wybory … i jutro jest niedziela handlowa ….
wczoraj wieczorem się osobiście przekonałam, że komary wróciły …
pasta na czasie ….
https://magiakasi.blogspot.com/2020/06/tunczyk-z-bobem.html
Nowy daj znak życia … i podpowiedz jaki to kwiat …
To może być hyzop lekarski.
Po przestudiowaniu podpowiedzi wujka Gugla oddaję głos na haneczkowego żmijowca zwyczajnego.
Internetowa twórczość wyborcza, przesyłana różnymi kanałami, kwitnie:
Proponuję, by sobotnie „chluśniem, bo uśniem”, zamienić na niedzielne Trzaśniem, bo zgaśniem”.
Polaków i Amerykanów w tej chwili łączy jedno: nadzieja, że ich prezydenci nie zostaną powtórnie wybrani.
W związku ze zbliżającymi się wyborami przypominam:
-Klapki nosimy na nogach, a nie na oczach!
Danuśka wolimy trzaskanie niż dudnienie … też z internetu … 😉
a na obiad udko kurczaka pieczone, młode pyry + fasolka szparagowa … na deser pierwsza w tym roku jagodzianka ..
to jest hyzop lekarski! sprawdziłam, porownałam…
Krystyno, masz u mnie butelke ulubionego napoju przy najblizszej okazji 🙂 🙂
prawdopodobnie czeka nas 3 dni deszczu i usilije namowic księcia malzonka, ze dobrze byloby skosic trawe. siega do pol lydki. tymczasem wszystkim naszym sasiadom trawe wypalilo, bo ‚strzyga’ za krotko, do samej ziemi! my nie tacy wyrywni, tak krotko trawy nie golimy.
https://www.youtube.com/watch?v=OOtLKvsx1Jo
umylam glowe jedna reka, nie zamaczajac opatrunku lewej. kotka mi pomagała, pilnie uwazajac, co robie – pewnie nastepnym razem mi pomoze 🙂
meska pomoc nie wchodzi w gre, juz raz poprosiłam o proste podciecie tylko 2 cm koncow… a u fryzjera za drugim rogiem tlumy, wiec odpusciłam, a mialabym dwa w jednym, strzyzenie i mycie 😉
nic nie robie poza tym. goscie zapowiedzieli, ze przyjada z pizzą, chociaz ja swoje mam, ale kazali nie odmrazac. no to nie.
zapowiada sie na deszcze niespokojne nie tylko na dzisiaj – przyda sie, bo wszystkie trawniki sa wysuszone do imentu, tylko nasz sie trzyma, nie scinany 2 tygodnie. ale teraz, tuz przed deszczem – w sam raz!
rozumiem, ze cisza wyborcza, ale pogadac chyba mozna o tym i owym 😉
u nas zapowiada sie piorunowe trzaskanie nawet 😉
Po dokładnej analizie/ pierwsza była w telefonie/ uznaję, że to jednak nie hyzop ale żmijowiec zwyczajny, jak rozpoznała Haneczka i potwierdziła Danuśka. Trudno, stracę nagrodę od Alicji, ale takie są fakty. 🙂 Rośnie ich sporo w całych grupach. Na zdjęciach Ewy także żmijowiec został uwieczniony. Jutro obejrzę go z bliska.
W tym roku pod wpływem różnych rozsądnych apeli koszenia traw jest zdecydowanie mniej. Nie widać suchych trawników.
Prognozy pogody, które u nas przewidują deszcze i burze w ogóle się nie sprawdzają. W ciągu całego dnia miało być burzowo, a tu nic.
Tu są bardzo wyraźne zdjęcia żmijowca, a przy okazji przepisy kosmetyczne z jego wykorzystaniem: https://naturalnieniebanalnie.pl/naturalny-sposob-na-ukaszenia-i-problemy-skorne-zmijowiec-zwyczajny/
hm. echium vulgare – no dobra, ale żmij ci u nas nie ma….
czyli nie hyzop (hyssopus officinale). hyzop jest dosc wątły w porownaniu ze zmijowcem (Echium vulgare), ten jest taki „w sobie”, gęsto od kwiatów.
dobrze wiedziec, ze po ukomarzeniu mozna posmarowac i to łagodzi skutki.
Dzisiaj ostre porządki w domu, jutro na wyborach… Oby równie skutecznie.
Tymczasem podrzucam kolejne kaszubskie obrazki: https://www.eryniawtrasie.eu/37091
Cisza, ale to tylko Kochanowski 😉
„(…)
Strach patrzać na to częste połyskanie;
A prze to srogie obłoków TRZASKANIE,
Kładą sie lasy, a piorun, gdzie zmierzy,
Źle nie uderzy. (…)”
jak cisza, to cichosza…
https://www.youtube.com/watch?v=m98MBACe1xk
Dobry wieczór,
Haneczka dobrze typowała. To żmijowiec 🙂
kurcze,
ale dosc wredna nazwa dla takiego pieknego kwiatka…
goscie ante portas…
Też dobre o ciszy…
https://www.youtube.com/watch?v=m98MBACe1xk
cisza obowiązuje tylko w zakresie agitacji na konkretnego kandydata … można krytykować i gadać o wszystkim … na przykład o tym, że rząd nic nie zrobił w przeciwdziałaniu powodzi .. rozwalił wszystko co mógł i nic nowego nie zbudował … itd. … piszcie co chcecie …
Amelka i Mania pojechały z synem, synową i kotami pod Suwałki do znajomego gospodarstwa agroturystycznego .. pierwsze doniesienia dotyczyły kurek i poziomek … zaliczyły kąpiel w zimnym stawie i są całe happy .. koty trochę zszokowane są …
Irku, jak się miewa łąka kwietna?
dzień dobry … ☕ …
Irku z okazji imienin zdrowia i szczęścia …. 🙂 …
zaraz idę głosować ….
zagłosowałam … pierwszy raz stałam w kolejce bo chyba wszyscy posłuchali rady by zagłosować rano … weźcie parasol bo słońce daje czadu …
Irkowi – imieninowe serdeczności!
Zagłosowałam… upał 🙂
Dzień dobry 🙂
dziękuję za życzenia 🙂
kawa
Haneczko, łąka kwietnia przeżyła kilka burz nawalnych, kreta, ślimaki i mrówki. Więcej plag nie pamiętam. Ale już zaczęły kwitnąć chabry, maki polne mają pąki i kwitną jakieś drobne kwiatki. Muszę je tylko pooznaczać .
Irku, wszystkiego najlepszego.
Kawe juz wypilam to teraz kolej na babelki.
Irku, zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Kawa wypita, śniadanie zjedzone, bąbelki później. Zaraz idę głosować.
śniadanie doskonałe Irku … 🙂 … wypije drugą kawę …
a na obiad jaja sadzone na maśle + młode ziemniaki +mizeria + dużo koperku …
znacie taki miód? …. pochodzi z okolic Irka …
https://ciastaztradycjami.blogspot.com/2020/06/polskie-miody-miod-fasolowy.html
Irku-wszystkiego najlepszego!
Bardzo podoba mi się Twoja dzisiejsza kawa 🙂
Też poszłam głosować z samego rana i rzeczywiście dużo osób zrobiło podobnie.
Mam wrażenie, że w naszym okręgu wyborczyć będzie, jak zwykle zresztą, duża frekwencja.
Wczesnym popołudniem wyruszamy w czteroosobowym gronie na Podkarpacie.
Naszą bazą będą Gorlice i stamtąd planujemy różne skoki w boki. Wszystko wskazuje na to, że będziemy bezinternetowi zatem, jeśli nie będę odzywać się na blogu to nie martwcie się o mnie (oczywiście, gdyby komukolwiek przyszedł do głowy pomysł, by się martwić).
Elapa-czy już wróciłaś ze swojej wycieczki? Jak udała się udała i co oglądałaś?
Mimo upału wstawiłam do piekarnika tartę szparagową, będzie na kolację dla uczestników naszej podkarpackiej eskapady.
Danuśka miłego wyjazdu, ale uważajcie na powodzie.
Danuska, to byl jednodniowy wyskok aby zobaczyc stare bretonskie miasteczko; byly kaplice i sporo fontan z uzdrawiajaca woda. Bretonczycy chyba nie musieli chodzic do lekarza z roznymi chorobami. Wystarczylo napic sie wody z fontanny. Najwiecej czasu nam zabralo znalezienie debu, ktory ma okolo 1000 lat. Piekne drzewo, widzialam sporo starych drzew oliwnych, ale takiego pnia jeszcze nie widzialam.
Skrocilismy wycieczke ze wzgledu na upal. W drodze powrotnej zatrzymalismy sie w restauracji na obiad , bo nie mialam juz sil do gotowania. W tym dniu bylo 34 C to jak na Bretanie to bardzo duzo. Taka temperatura byla przez dwa dni a pozniej wszystko wrocilo do normy. Uff, lepiej sie odycha.
Danuśko, szerokiej drogi i samych dobrych wrażeń. Unikajcie wody!
Mnie by się przydał taki wyjazd do bretońskich wód zdrowotnych, jakieś bóle wędrujące po ręce mi dokuczają. Nie gotuję dziś, zsiadłe mleko i młode ziemniaki z koperkiem 🙂
A z ogrodniczych osiągnięć balkonowych, moje pomidorki wdrapały się na tyczkę i chyba chcą ją przerosnąć. Maleńkie owoce cieszą oko. Pelargonie szaleją, że nie wspomnę o ziołach. Wszystko pachnie latem.
Salso-gratuluję osiagnięć balkonowo-ogrodniczych!
Elapa-świetna wycieczka, oboje z Alainem bardzo tęsknimy za Bretanią.
Mamy teraz we Francji trzy ulubione regiony: Owernia, Korsyka, Bretania.
Ale przecież Burgundię i Alzację też lubimy!
Mam chyba jakąś dziwną przypadłość-przed zamieszczeniem tekstu na blogu czytam to co napisałam, by poprawić ewentualne błędy. Czytam, ale moich błędów nie widzę(!) Tekst pojawia się na blogu, wszystko przepadło i dopiero wtedy dostrzegam błędy i muszę wstydzić się za wszystkie literówki oraz inne takie 😳
Małgosiu, Salso-dziękuję! Idę domykać walizkę.
Byliśmy głosować, kolejki nie było, 2 osoby przed nami.
Irku, kwitnij imieninowo 🙂
Danuśka, dawaj znak życia w jakikolwiek sposób. Aż się boję życzyć wrażeń.
U nas dzisiaj resztki wczorajszej pomidorowej z kulkami i makaronem.
Duszny gorąc.
Irkowej kwietnej łąki niechaj plagi się nie trzymają
w makach, chabrach i innych kwiatkach, pszczółki wesoło bzykają
mrówki, ślimaki, pędraki, krety i inne paskudy
nie imają się ścieżek, grządek i najmniejszej ziemi grudy
zdrowie, pogoda ducha i Fortuna Mu dopisuje
do serdecznych życzeń dla Irka Echidna się dopisuje
Danuśka, po wielu wpadkach rozgryzlam tę przebiegłą komórkę. Otóż nie wystarczy poprawić błędu, ale koniecznie potwierdzić naszą wersję, jak nie, to mądrala napisze po swojemu.
Te gratulacje za balkonową zieleń należą się J., ja tylko podziwiam.
Gdzieś przeczytałam, że można sobie kupić perfumy o zapachu liści pomidora. Teraz, gdy tyle przepisów na domowe kosmetyki, tylko patrzeć jak i zapachy własnym sumptem będziemy komponować. Ja bym była za miętą i limonką 🙂
Danuśka – udanych wędrówek podkarpackimi ścieżkami i drogami.
Bawiliśmy w nie tak znowu dalekich okolicach przeszłego roku. Mam nadzieję, że nie doświadczycie licznych objazdów jak to w naszym przypadku było.
Bawcie się dobrze i PILNUJ TOREBKI (©Alicja)!
Literówki – rzecz ludzka, don’t worry
https://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU
Witam. Wielki gorąc. Trzasnęłam (bez kolejki). Pozdrawiam serdecznie całą rodzinę blogową. PS. , chciałam napisać: całą brać… i, ale jak by to było z tymi siostrami?
Danuśka dobrych wrażeń na każdym kroku … 🙂
Małgosiu ale frekwencja na godzinę 12.00 jest wyższa prawie 10% niż 5 lat temu … a w Warszawie wynosi dziś prawie 30% …. tylko mnie martwią doniesienia, że brak pieczątek na kartach w niektórych lokalach wyborczych .. zapomniałam spojrzeć na swoją ..
Jolinku, na mojej karcie były dwie pieczątki.
mam nadzieję, że moja też była w porządku … dzieciaki zrobiły zdjęcia swoich kart i mają pewność … u nas 25 osób w rodzinie głosowało jak trza … czyli rano … 😉
Obowiązek obywatelski spełniony.
Danuśko,
Z doświadczenia Ci powiem, że bezinternetowe wakacje bywają najlepsze. Bawcie się dobrze!
Szarlo,
Zaglądaj i odzywaj się częściej. Dla mnie może być nawet brać blogowa – aż tak poprawna politycznie nie jestem 😉
Na zakończenie kaszubskiego skoku w bok: https://www.eryniawtrasie.eu/37327
Irku,
wszystkiego dobrego z okazji imienin! 🙂
Obowiązki wypełnione zostały przed południem. Dobrze trafiliśmy, bo czekaliśmy na wejście tylko chwilę.
Ewo,
rzeczywiście trudno rozpoznać, że to jest to samo miejsce. Teraz to jakaś patelnia z kamieniem. Zupełnie bez klimatu.
Tamtych rejonów nie znam, choć przecież wypadałoby. Tu, bardziej na północy nie widuje się drewnianych kościołów. Te starsze są w stylu powiedzmy neogotyckim.
Słuchajcie,
czy to tylko ja jestem gapą i nie widzę archiwum ? Po ostatniej rewolucji archiwum zajmowało nieproporcjonalnie dużo miejsca, a teraz chyba zniknęło. Czy trzeba korzystać z kalendarza, ale wtedy można zaklikać się zanim dotrze się do szukanej daty.
Ewo, z najwyższą uwagą śledzę twoje/wasze wypady w lewo, prawo w górę i w dół. Tylko ja nie nadążam za Waszą (mówię o wszystkich uczestnikach blogu) aktywnością. Podziękowania i pozdrowienia.
Krystyno, z tym archiwum mam duże problemy. Chciałam znaleźć wpis sprzed kilku lat i męczyłam się z kalendarzem (cofanie miesiąc za miesiącem; ale ja jestem niezgarą = nie rozgarnięta, nie mam zapisanych danych jak np. Alicja (pozdrawiam) i mogę tylko zazdrościć. Ty, Krystyno, jesteś takim „szkiełkiem i okiem” (dziękuję za link o roślinach). Czekam na wyniki badań w sprawie archiwum- trzymam kciuki za pozytywny wynik.
Nie chcę pisać o problemach z blogiem po zmianach, bo mi ciśnienie skacze.
Szarlo,
chyba zauważyłaś, że jesteś tu bardzo mile widziana, więc zaglądaj jak najczęściej bez żadnych obiekcji. Nie przejmuj się, że / jak twierdzisz/ nie nadążasz za aktywnością innych. Każdy żyje swoim tempem.
Do tej pory przeważnie korzystam z archiwum, wpisując poszukiwaną frazę do ogólnej wyszukiwarki albo tu na blogu w zakładce ” szukaj”. Rezultaty są różne. Ale czasami chce się po prostu poczytać stare wpisy i do tego archiwum jest niezbędne.
We wszelkich poszukiwaniach prym wiedzie niezawodna Asia, na innych też można zawsze liczyć.
Ale na razie sprawa archiwum jest nierozwiązana.
Irkowi – wszystkiego najlepszego!
Danuska – szerokiej drogi i milego pobytu!
Trzymam kciuki bardzo mocno …
Tez nie nadazam.
Okazuje sie, ze zagladalem tu ostatnio w czwartek i nie wiadomo gdzie te wszystkie dni wyciekly, jak minal tydzien.
Irku, wszystkich samych dobroci z okazji imienin!
Irku – wszystkiego najlepszego! I wielu nagród w konkursach fotograficznych. 🙂
https://youtu.be/aKXFqLNFuaI
https://youtu.be/aI4v9W5KSH8
https://youtu.be/ePrC8WnyjFQ
https://youtu.be/lhthr5lWz_o
https://youtu.be/76I9ZHvZzNo
https://youtu.be/J3ztZiIFJ40
My już po.
Frekwencja bardzo bliska ogólnopolskiej. Kolejka krótka, ale ciągle dochodzili następni.
Pieczęcie były.
Jeszcze raz dziękuję za życzenia i prezenty muzyczne. Już po głosowaniu, z niecierpliwością czekamy na wyniki. Frekwencja wysoka, ciekawe komu robi … Dzisiaj w lesie pierwsze prawdziwki , ale z białkiem 🙂 Było też kilka podgrzybków zajączków i o dziwo zdrowych.
Irek pięknego życia.
http://ak5.pl/1v7.html
Mobilizujemy się przed drugą turą.
TRZASK, TRZASK, TRZASK 🙂
Żeby się nie denerwować poszłam na bardzo miły koncert pary Andrzej Korycki i Dominika Żukowska. Kojarzycie te nazwiska? Łezka mi się w oku zakręciła bo wspomnieli Monikę.
https://photos.app.goo.gl/pUzEjn8y3Ba4k7ZcA
Znacie? Nie znacie?
Nowy singiel (pierwszy od ośmiu latach) The Rolling Stones – „Living In A Ghost Town”. Premiera 23.04.2020; muzyka/tekst: Mick Jagger i Keith Richards.
Inspiracji tłumaczyć nie trzeba.
https://www.youtube.com/watch?v=LNNPNweSbp8
dzień dobry … ☕ …
Piotrom i Pawłom z okazji imienin zdrowia i szczęścia …. 🙂
robiliście już chipsy z jarmużu .. ale z liści rzodkiewki pewnie nie …
https://sielskiem.blogspot.com/2020/06/chipsy-z-lisci-rzodkiewki.html
Szarlo pomachanko …
Asiu trzeba walczyć ale trza nam cudu by wygrać …
synowa zbiera kurki koszami … i robi marynaty … pewnie dostanę słoiczek bo mnie lubi … 😉
Dzień dobry,
serdeczności imieninowe dla Piotrów i Pawłów 🙂
Wygrać będzie b. trudno 🙁
Tak, trzeba nam cudu.
Piotrom i Pawłom – wszystkiego najlepszego!
Irkowi i dzisiejszym Piotrom i Pawlom zycze wszystkiego najlepszego.
Nie tracmy nadziei, bedzie trudno ale to nie jest niemozliwe, tak sobie teraz powtarzam.
Echidno, moze zainteresuje Cie ten wywiad M.Jagger’a dla Apple Music. Okazuje sie, ze te piosenke napisal rok temu i z malymi poprawkami tekstu okazala sie niezwykle aktualna.
https://youtu.be/J73L2WRkd0U
kto przed II turą wyjeżdża na wakacje a chce głosować – do 10 lipca macie czas na pobranie zaświadczeń, które umożliwią Wam zagłosowanie w dowolnej komisji w Polsce …. walczymy dalej …
jest ci u mnie zagwostka gargantuiczna, wielka
jakie rymy zgotować w dniu imienin Piotrusia i Pawełka
Piotr opanowany, twardy i niezłomy jest jak greckie petros – skały
Paweł, choć z łaciny paulus – mały, w ideach jest wielki i wytrwały
nie dla nich drobiazgi z rymów pozbierane
w wierszydełka wersów zgrabnie układane
Piotr – dumny, roztropny, skrzętny i zapobiegliwy
gdy z pasją pomysły w życie wciela – wtedy jest szczęśliwy
Paweł zna wartość życia i jego uroki
życzliwie, pomocnie ku innym kieruje swe kroki
Piotrze, Pawle – życzę Waszych planów spełnienia rychłego
zdrowia w ten czas „koronny” i wzroku śmiałego
by wszelkie niedogodności ujrzeć, nie przeoczyć
ruchem błyskawicy, zadławić i przeskoczyć
©echidna
errate:
ten ostatni przecinek potrzebny jak dziura w moście, WYWALIĆ! NIE ZAUWAŻAĆ!
Alina. – nie, nie widziałam. Coś tam na ten temat czytałam lecz wywiad bezpośredni, choć obraz z kamery Mike koszmarny, odbieram inaczej.
Ja z tej szkoły, omalże konserwatywnej, co to uważa iż bezpośrednio przekazana opinia interlokutora jest w 100-tu procentach prawdziwa. Wszelkie cięcia montażowe niekiedy wypaczają intencję rozmówcy i, co zdarza się coraz cześciej, przeinaczają wypowiedź bądź sąd.
Mądrze przeprowadzone dynamizują i nasilają wymowę wywiadu.
„Bez-myślne” i celowe skróty przekazuję opinię autora lub zleceniodawcy. Zabieg stosowany zawsze lecz obecnie wspinający się na wierzchołki………
Zatem dziękuję za podrzucenie linku. W natłoku farmazonów w sieci łatwo pominąć perełki.
Burze nie dają za wygraną znowu dostałam alert RCB.
W biegu między kuchnią (obiadek szykuję), a komputerem zapomniałam dodać, że życzenia Imieninowe dla dzisiejszych solenizantów dedykuję Pawłowi Wiedeńskiemu.
Małgosiu W – o ile mapka wskazująca główne zagrożenie jest zgodna z prawdą, to pogodowe anomalie bardziej zagrażają Danuście i Jej kompani niż warszawiakom. Choć wiadomo: strzeżonego itd…
Echidno front idzie przez całą Polskę, już jest blisko Warszawy. Ostrzeżenia dla Danuśki są takie same jak dla nas. Tam jest gorsza sytuacja powodziowa. Ciekawe czy u Krystyny w końcu pada.
https://meteo.imgw.pl/dyn/
echidno pepegor też by się ucieszył z życzeń … wszak On Piotr … 🙂
Zagranica … rejestracja nowych wyborców II tura:
– na korespondencyjne – najpóźniej do 29 czerwca 2020 r. do północy
– głosowanie osobiste (tylko w obwodach umożliwiających głosowanie osobiste) – najpóźniej do 9 lipca 2020 r. do północy.
Pepegorowi i PaOLOre – najlepsze życzenia imieninowe ! 🙂
Małgosiu,
trochę u nas popadało w sobotę i niedzielę, ale spokojnie. Dziś cały czas przechodzą granatowe chmury, ale tylko lekko mży od czasu do czasu. Ale temperatura spadła i można normalnie funkcjonować. Pojechałam na zakupy apteczno – drogeryjne, a po powrocie umyłam duże okno.
Dobry nastrój spowodowała pogoda i wyniki wyborcze w naszej miejscowości. Zresztą takich się spodziewałam. Frekwencja wyniosła 76,5%, kandydat T. uzyskał prawie 41%, kandydat D. prawie 27%, kandydat H. 19,5%. Takie wyniki bywają w gminach miejskich położonych tuż obok dużych miast, gdzie większość mieszkańców to przybysze. Dalej od miast głosy rozkładają się już inaczej. Podziały polityczne są u nas dość wyraźne.
Do kurek marynowanych dodawałam zielone szyszki sosnowe. Tak robiła Eska i od niej wzięłam ten pomysł. Na razie mam jeszcze trochę ubiegłorocznych grzybów, więc na pewno nie będę nic marynowała.
Do mojej dzisiejszej zupy jarzynowej dodałam na sam koniec sporą garść pokrojonych liści rzodkiewek. Zagęściły zupę i dodały smaku.
Naszym Solenizantom wszystkiego najlepszego, pomyślności 🙂
U nas po ulewnej burzy zrobiło się bardzo przyjemnie i całe szczęście, bo aura przedburzowa i relacje powyborcze były mieszanką trudną do zniesienia.
Echidno, nagranie tego wywiadu jest rzeczywiscie zlej jakosci. To z okresu przymusowej izolacji. Byl wtedy w swojej posiadlosci we Francji w dolinie Loary. Jest wlascicielem zamku od 40 lat i czesto tu przebywa. Ponizej zabawny filmik z tego miejsca.
https://youtu.be/vZa5jORsvbU
Jolinku – źle mnie zrozumiałaś.
To tylko dedykacja.
Życzenia w dniu Piotra i Pawła nadal serdeczne. Dla naszych imieninowych Panów – pepegora i PaOlOre oraz dla bywających i podczytujących solenizantów.
Alino – o jakości wspomniałam mimochodem. Przymusowa izolacja nie jest powodem, pewnie inne czynniki zadecydowały o tym. Zakłócenia na łączach – chłe, chłe.
Podany link przypomniał mi film „Ned Kelly” w reżyserii Tony Richardson’a.
https://www.youtube.com/watch?v=ei1tTWCrHqc
Aktor z Mike może nie najlepszy lecz stworzył całkiem dynamiczną postać. Choć akcent irlandzki niekoniecznie opracował. Lecz i w późniejszych wersjach filmowej opowieści o najsławniejszym koniokradzie australijskim też zarzucano aktorom ten „mankament”.
Zaległe Irkowi oraz dzisiejszym solenizantom – Pepegorowi i Pawłowi Wiedeńskiemu wszystkiego dobrego 🙂
MałgosiaW 28 czerwca 2020 23:21
kojarzycie, poznałam ich lata temu na koncercie w Myśliborzu, w klubie jachtowym.
Przyjaxnili się z Moniką i na pogrzebie pożegnali ją moją ulubioną piosenką z ich repertuaru:
https://www.youtube.com/watch?v=DfVlowRc4O8
Milczący Solenizantom gromkie życzenia 🙂
Milczącym!
Bardzo dziekuje za zyczenia!
Dopiero co wrocilem z trasy i wlaczylem compa. Cudny ten wierszyk echidno, ani chwili nie wierzylem, ze moglas o mnie zapomniec!
Mnie natomiast w zadnym wypadku nie wolno zapomniec naszego Pawla wiedenskiego: Pawle – niech Ci sie wiedzie wedle zyczen Twoich!
Nad Warszawa niezla burza sie przetoczyla. U mnie goraco i bardzo duszno, tak ma byc przez caly tydzien – czyli typowa letnia pogoda ontaryjska.
W sobote bylam na spotkaniu ogrodkowym – byl pyszny losos grilowany na desce cedrowej, a na deser rolada bezowa z kremem cytrynowym (lemon curd). Swietny deser na lato, lekki. Sprobuje zrobic te rolade, ale poczekam az przeminie ta duchota i wilgoc w powietrzu, bo beza moze nie wyjsc.
Dolaczam do zyczen dla Solenizantow.
Naszym blogowym Piotrom i Pawłom – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://youtu.be/T7tGA8YJQx0
https://youtu.be/bWVe1GGvs4U
https://youtu.be/BC2c-Y94qBU
https://youtu.be/EodytPmki5s
https://youtu.be/2cZ_EFAmj08
https://youtu.be/QATICdf7b-0
A, tak – nie wiem kogo by tu jeszcze wymienic.
O sp Gospodarzu bylo wiadomo, ze obchodzil nie tego dnia, lecz wydaje mi sie, ze byl jeszcze jakis Pawel, albo nie?
Kurki, na te trzeba opadow, a ja tu od trzech lat nie przezylem ani jednego pozadnego deszczu, nie mowiac juz o jakiejs ulewie. Od gdzies trzech tygodni zbieraja sie nad nami chmury, co to potem nad Wami spadaja (ot w Warszawie, jak dzisiaj), a ja namierzylem w tym czasie raptem, w sumie, niewiele ponad 20 mm i podlewam ogrodek, te nedzne uprawy jak ten wariat. Tyle dobroci z tych nizow, ze przynajmniej obledne upaly, jak w poprzednich dwu latach, jeszcze nie bylo.
Przeklinam pogode i sily za nia stojace, lecz umiarkowanie.
W wypadku mojego swietego imiennika i patrona zakladam pewien stopien zaufania i zazylosci, wiec nie obawiam sie az takich konsekwencji, jak to obserwuje raz po raz w telewizji, lecz bluznienie przeciw bozkom od pogody jakiejkolwiek innej prowiniencji absolutnie nie wchodzi w rachube, bo wiadomo, ze bardziej msciwi, jak to bozkowie.
O ile wiec marzy mi sie ulewa, taka z piorunami najlepiej, to stale sie boje, ze zostane ukarany przez grad wielkosci pilek ping-pongowych, podnoszonych dachow i zalanych mieszkan.
Jak tu wiec zyc!?
https://youtu.be/y0MpBLpawqU
https://youtu.be/Azh0Fy82fJM
https://youtu.be/MBNebfsKlR0
https://youtu.be/TVI7A7YOho4
Alicjo, ja ich znałam tylko z internetu, a wczoraj pierwszy raz zobaczyłam na żywo. Ciekawe jak to się skończy, choć atmosfera była fantastyczna to był tam tłum, siedzący blisko siebie. Wybieramy się w sierpniu na ich kolejny koncert.
A Warszawę znów zalało 🙁
Asiu, specjalne dzieki zawspaniale dedykacje!
echidno ja tak na wszelki wypadek … bo zapobiegliwa jestem … 😉
Małgosiu krakałaś i wykrakałaś … i teraz biedny Rafał w Pistv obrywa za zalanie …
GosiuB dobre potrawy podano na spotkaniu ogródkowym … w moim smaku …
może się pomysł przyda na jutrzejszy obiad …
https://dietamojapasja.blogspot.com/2020/06/ziemniaki-mayenne-proste-i-smaczne.html
haneczko ja ciągle zjadam „m” … aż mnie to wkurza … chciałam … a wychodzi chciała .. itp. … za szybko chyba czytam napisany tekst …
Ale ja jestem najedzona, a zjadam.
Upiekłam, z połowy składników, łatwe ciasto drożdżowe ze śliwkami. Będę powtarzała.
Ziemniaki ciekawe, zapisałam.
Pepe, pojawiaj się częściej.
dzień dobry … ☕ …
średnia miesięczna suma opadów dla Warszawy w czerwcu to ok 79 mm/m kw. wczoraj spadło 20 mm … w dziesięć minut …. były zalania ale studzienki dość szybko sobie poradziły … warszawiacy nie płaczą bo deszcz …
https://www.youtube.com/watch?v=D1ZYhVpdXbQ&feature=youtu.be
niestety na Podkarpaciu ludziom nie do śmiechu ..
Dzień dobry,
Jolinku – dzięki za troskę. U mnie – żyję i mam się jakoś, chociaż duchowa awitaminoza mnie dopadła.
Żyję głownie wyborami, bardzo się zaangażowałem, żyję właściwie tylko tym. Nie bardzo mogę myśleć o jakimś gotowaniu, przepisach, opisywane tutaj spotkania ogródkowe są poza moimi nawet bardzo pobieżnymi zainteresowaniami.
Dla mnie nie czas i nie pora na takie przyziemności.
Odezwę się kiedyś pewnie, ale nic nie obiecuję.
Tym, którym życzeń nie składałem – zaglądam tutaj i zwyczajnie, po ludzku, życzę Wam szczęścia wszelakiego!
Pozostaję z Nadzieją, wszak ona umiera ostatnia…
Trzymajcie się !!!!!!!
proste śniadanie …
https://www.pinkenvelope.pl/2020/06/tortilla-z-jajkiem-sadzonym.html
Nowy Ty też się trzymaj … 🙂
zagranica bardzo zmobilizowana … wczoraj tysiące ludzi chciało się zarejestrować ale niestety strona na wybory prezydenckie, za pomocą której można się było wczoraj do północy dopisać na listę wyborców na drugą turę nie działała dobrze albo wcale …
Niestety – Stany i Kanada zmobilizowane, ale pisowsko! Wygrywa tutaj Duda.
Ale nic dziwnego – wszak spotkania ogródkowe niczego innego nie przyniosą…. Trzeba po prostu głosować, trzeba mieć dość!!!! I trzeba chcieć!!!!!
Czasami, nawet w takich chwilach, nachodzą mnie wspomnienia i wtedy dołączam do Olbrychskiego i Krawczyka…. jako trzeci 🙂
https://www.bing.com/videos/search?q=krawczyk%2c+olbrychski+kobiety+youtube&docid=607993886684676167&mid=60E4B12411422D93986860E4B12411422D939868&view=detail&FORM=VIRE
Nowy są też pozytywne strony .. w Europie glosują częściej na RT a i po tamtej stronie statystyki się lekko poprawiają na korzyść RT .. zagranica staje się 17 województwem …. 460 tysięcy głosów zagranicą to więcej niż poszło do urn w całym opolskim … ale tylko cud nam pomoże i nasza mobilizacja …
Jolinku – MOBILIZACJA!!!!!!!!!
Robię tutaj, co mogę!!!!!!
Może się uda!!!!!!
Nowy … 🙂
takiej nalewki chyba jeszcze tu nie było …
https://krzyskuchnia.blogspot.com/2020/06/nalewka-na-kwiatach-nagietka.html
u mnie dziś na obiad niby leczo z piersią indyka …
Haneczko, upieklas ciast wedlug przepisu, ktory podala Danuska ? Kupilam juz drozdze, ale mam pytanie. Jak wloze wszystkie skladniki do miski to je mieszam zanim odstawie aby ciasto wyroslo czy mieszam jak wyrosnie ? Nigdy nie pieklam ciasta drozdzowzgo. W przepisie nie jest to jasno napisane, albo cos przeoczylam.
Ciasta drożdżowe.
http://ak5.pl/4v7.html
Ela mieszasz dopiero po tych paru godzinach, dlatego układasz te warstwy, żeby na przykład sól nie dostała się do rosnących drożdży, bo hamuje ich rozwój.
W przepisie jest to napisane, kolejność warstw jest ważna!
„Zapiszcie sobie ten przepis i postępujcie zgodnie z planem – ważna jest tu kolejność. A w skrócie – by przygotować takie ciasto wystarczy warstwowo układać składniki i dać im spokój na 2, 3 godziny. Następnie składniki (które baaardzo się rozmnożą) należy wymieszać, przełożyć do formy wraz z owocami i kruszoną i zapiec. I to już koniec. Taki to przepis :)”
Elapa, przepraszam, byłam poza.
MałgosiaW. czuwa 🙂
Mieszałam po 3 godzinach.
Dziekuje za wyjasnienia. Nie zwrocilam uwagi, ze nalezy klasc warstwami skladniki.
Zanotuje ta uwage na mojej kartce.
To drożdżowe jest lepsze od mojego dotychczasowego szybkiego. Włączam do produkcji.
Komu rabarbar, komu…?
Nie mam co z nim robic, niestety, nie piekę, bom jednoręczna, a i nie byłoby komu jeść, zapomniałam zaopatrzyć znajomych z Ottawy, którzy byli w weekend…
jedynie moze Lisa by wzięła trochę, ale z powodu ciągle szalejącego u nas wirusa nie przyjmuje. od porzeczek nie mogę odgonić chuliganów-chipmunków, mam nadzieję, że zostawią chociaż trochę do zamrożenia… póki co, są ledwie czerwonawe, potrzeba ze 2-3 dni, żeby dojrzały.
Nie uwierzycie… w tym momencie coś mnie tknęło i wyszłam na ogródek sprawdzić, co z tymi porzeczkami…NIE MA ANI JEDNEGO GRONKA!!!!!!!!!!!!!!!!
ostały sie same szypułki. i to nie ptaki załatwiły, bo jest siatka zabezpieczająca…
ja sie chyba pochlastam 👿 👿 👿
a chipmunki …nogi im powyrywam!!!!!
Alicjo, zeby to blizej bylo …
ja dostaje czasem rabarbar od kolezanki corki – teraz zreszta planuja pozbyc sie go, bo zajmuje im coraz wieksza powierzchnie w ogrodzie, jest inwazyjny.
A uprawy wlasnych warzyw czy owocow to mi sie odechcialo juz ladnych pare lat temu – wiewiory (rozne kolory i wielkosc, tez chipmunki), kroliki i ptaki mialy swietna stolowke, dla nas zostawaly nadgryzione i psujace sie pomidory, papryki, puste szypulki owocowe … teraz mam tylko cebule i ziola, wystarczy.
Doczytalam, ze smaczne sa te jagodki https://www.backyardforager.com/amelanchier-serviceberry-juneberry/
Alicjo, ja chetnie wezme rabarbar.
Mam za soba kontrole uzebienia i samochodu. Jak szlam do dentysty to wzielam na szczescie ze soba ksiazke. Poczekalnia zamknieta wiec stalam na ulicy i czytalam . Mimo ciemnych chmur nie padalo i bylo w miare cieplo.
Na kolacje bedzie omlet.
Alicjo, wstyd mi za wynik glosowania na Dolnym Slasku.
https://photos.app.goo.gl/YtQqL1SuuGqJKoTh7 <—pusto!!!
Trzeba się pogodzic z rabarbarem, przynajmniej częścią. Jerzor mówił, ze wczoraj jak był z Mruśką na ogródku, to przegoniła chipmunka z krzaka porzeczki…
no jasny gwint! W ubiegłym roku przynajmniej sie podzieliły! Zebrałam spory pojemnik i zamroziłam. Mam jeszcze dwa nieduze krzaczki czarnych, ale niewiele na nich owoców, bo to młode krzaki. Ciekawe, czy w tych też zakosztują.
Rabarbar mam w kącie ogrodu od wielu lat i nie rozrasta mi się na szczęście, kiedyś mroziłam trochę, może i teraz zamroże tyle, co do ciasta.
z upraw mam jeszcze tylko zioła i pusciłam w beczce obok ziół 3 sadzonki ogórków.
tego mi chyba nie zeżrą?!
dzisiaj pizza z pizzerii.
Jeszcze nie zrobiłam przeglądu prasy, Elapa.
Pepegorze – cieszę się, że muzyka się Tobie podobała. 🙂
Na dobranoc Smętna Asia 😉 przesyła:
https://youtu.be/dFy2Eitysf4
https://youtu.be/7GrnP49cs6I
https://youtu.be/4AwoDLQatog
https://youtu.be/MbqdPocXc2o
https://youtu.be/kke3tgfVnYE
https://youtu.be/WZK-Gr_oXOU
Na całym Dolnym Śląsku Andrzej Duda (38.21 %) wygrał z Rafałem Trzaskowskim (35.92 %). Różnica między nimi jest znacznie mniejsza niż w kraju. 2,29% to nie wstyd.
http://ak5.pl/5v7.html
Elapa,
ani ja ani Ty nie odpowiadamy za głosowanie na Dolnym Sląsku. Ja nie głosuję w Polsce w ogóle od lat – co już niejeden raz podkreślałam i tłumaczyłam, dlaczego. Nie mieszkam na stałe, nie płacę podatków, nie mieszam się.
Każdy robi to, co mu serce ewentualnie rozum dyktuje, albo jedno i drugie.
Obserwując, widzę jak się kupuje głosy obiecankami – tak jest na całym świecie, ale w Polsce wielu ludzi nie rozumie, że rząd nic sam z siebie nie daje, bo kasę ma z podatków wyborców – z nieba nie spada.
i teraz zależy, jak te podatki rozdysponuje.
Szastanie forsą podatkowiczów na wydatki koscioła i tym podobne to wielkie naduzycie. Podobnie jak „kazanie” pani emilewicz z ambony na Jasnej Górze.
Ale… to już nie moja sprawa. Nawet mi nie wstyd – bo dlaczego niby? Naród jest taki, jak go się wychowuje, a w tym kościół i niektóre media mają świetne osiągi.
Daleko szukać – „ciemny lud to kupi”, powiedzenie wiadomo kogo.
Tyle o tym.
dzień dobry … ☕ …
jest lipiec i kwitną już lipy … a my ciągle rzodkiewki wcinamy …
dla fanów buraka …
https://www.kulinarneprzygodygatity.pl/2020/06/buraki-kiszone-w-kefirze.html
synowa donosi o pladze kleszczy .. chodzi po te kurki bo jest chytra na grzyby i po przyjściu strząsa kleszcze … wczoraj 9 naliczyła … ja chyba nie jestem taka odważna … mały kleszcz a ja mam cykora …
Nie moge sie nadziwic, ze ktos, dla kogo “to juz nie moja sprawa” wciaz, gdy tak wygodniej, posluguje sie polskim paszportem.
Nowy musisz się pogodzić, że ludzie mają prawo tak jak Ty myśleć i robić to co uważają za słuszne … ciągłe jątrzenie tego tematu nie zmienia rzeczywistości …. Alicja i inni, którzy maja takie zdanie o głosowaniu to nie wrogowie .. skup się na prawdziwej pracy nad przekonaniem innych by zrozumieli jaki jest problem w tym , że tak wielu głosuje na „dobra zmianą” …
lody dla ochłody …
https://www.facetikuchnia.com.pl/lody-z-dzemu/
z dżemu rabarbarowego też mogą być pyszne … lody nie tuczą … 🙂
Maja prawo, a ja mam tez prawo by sie temu dziwic, tym bardziej, ze od 1985 roku tez jestem Polonia.
Nowy pewnie, że masz prawo jak i ja … ale ciągłe publiczne piętnowanie przynosi odwrotny skutek .. ja się skupiam na tym by zrozumieć ale też idę na łatwiznę bo nie walczę z wiatrakami … nie wiem czy wiesz, że tu w Polsce wielu ludzi glosujących na PiS to ludzie, którzy czują się wykorzystani przez państwo przez te lata naszej wolności … na tym trzeba się skupić i nad tym pracować …
Ja myślę że polski paszport jest potrzebny jak chce się w Polsce coś kupić, kawałek ziemi , mieszkanie. Normalnym turystom wystarczy dokument tożsamości kraju w którym żyją na stałe.
Jolinek ma rację. Trzymam za was kciuki, ale trochę się martwię. Może niepotrzebnie, może zdarzy się cud.
Jolinku dzięki za linki i recepty.
Ta historia się za nami wlecze i nie da się od niej uciec, a to stanowi duży problem. To fakt, że na transformacji nie wszyscy wyszli dobrze. Trzeba było wtedy być zaradnym, myśleć perspektywicznie. To co nam się teraz przydarza to cofnięcie się o lata i to w każdej dziedzinie. Boję się myśleć co za chwilę będzie z gospodarką i budżetem. Zniszczono gimnazja, ale co by o nich nie mówić to był niesamowity skok edukacyjny, właśnie na wsiach i w małych miasteczkach. Mówią to nauczyciele i potwierdzają badania. Och, tak mnie naszło, przepraszam.
Byłam na spacerze z kijkami, komary atakują, ale mimo gorąca ubrałam się jak na dżunglę i spryskałam, na razie strat nie widzę i nie czuję, ale jestem zmęczona.
Dzisiaj obchodzimy Dzień Jazzu.
http://ak5.pl/6v7.html
dzisiaj jest też …
https://zwierzaki.trojmiasto.pl/Swiatowy-Dzien-Psa-Czworonogi-ktore-daja-nam-siebie-n146475.html
Jest też dziś Międzynarodowy Dzień Owoców 🙂
Jolinek 7:16
Teraz to nie sa wybory ten czy tamten na prezydenta, dzisiaj to dla nas byc albo nie byc.
Tak jak pisze Malgosia- wszystko zniszczone.
Dlatego, jesli ktos mowi, ze nic go to nie obchodzi, i powtarza to w kolko, to nie zdzierze. Kim trzeba byc, by tak mowic, gdy tam wszystko tonie?
Nowy rozumiem Twoje wzburzenie bo wszyscy, którym jest ciężko się pogodzić z tym jak nasz kraj dryfuje ku katastrofie społecznej mamy to samo … jednak sama się przekonała, że presja nie przynosi dobrych wyników … zwłaszcza, że my mamy w sobie gen przekory … ja to w sumie się trochę poddałam … mobilizuję tylko siebie, rodzinę i dobrych znajomych .. nie mam siły dyskutować i przekonywać ludzi, którzy są odporni nawet na racjonalne argumenty i krzyczą lub mnie obrażają … pewnie jest inna droga by ich przekonać ale ja nie znalazła …
obiad? … a może kolacja? …
https://www.kulinarnamaniusia.pl/2020/06/placki-ziemniaczane-z-kiebasa.html
Nowy, nie dramatyzuj. Podłe terminy na nas przyszły, ale ten kraj widział podlejsze. Oczywiście, jest kwestia ceny. Płacimy i zapłacimy jeszcze dużo więcej. Trudno. Trzeba to wziąć na klatę. Desperowanie w niczym nie pomoże.
Decyzję Alicji szanowałam i nadal szanuję.
Jolinek ma rację. Presja jest przeciwskuteczna, utwardza obie strony sporu.
Nowy, a Tobie po co polski paszport jest potrzebny, skoro jestes sobie w Ameryce i tylko wszystkich stamtad wygodnie pouczasz?
1.Autentyczny cytat z listu mojej przyjaciółki z kraju:
‚”Już kiedyś mówiłam, że bardzo pochwalam Wasze ‚niegłosowanie’ – dlaczego
ktoś z Ameryki, kto mieszka od wielu lat za granicą i nie ma zamiaru
wracać, ma decydować o tym, kto będzie u mnie rządzić.”‚
Proszę mi uzasadnić, że jest to bezsensowne i bezzasadne.
2. Ja się interesuję – inaczej nie byłoby mnie tu, nie jeździłabym do Kraju, nie czytałabym gazet, książek i tak dalej.
3.Obchodzi mnie, ale powstrzymuję się z powodów, które są wymienione w punkcie 1. Sam widzisz Nowy, jaką szkodę wyrządza Polsce prawicowa Polonia Ameryki i Kanady. Myslę, że większość z nich czyta polonijne gazety i słucha księdza dobrodzieja, jak należy głosować, a nie autentycznie interesuje się sprawami Polski, bo gdyby tak było, głosowaliby inaczej. Uogólniam, ale znając Polonię, nie aż tak bardzo.
4. Twoja tolerancja kończy się tam, gdzie ktoś ma inne niż Ty zdanie. Tymczasem ja mam prawo wyboru. Wybrałam, że nie wybieram, bo nie mieszkam tam. I będę konsekwentna mojemu wyborowi. Czy ja mówię coś, co się kłóci z logiką?
Zgadzam się z Jolinkiem i haneczką. Możemy tylko mobilizować.
Jolinku,
pamiętam o Twoich obawach przed kleszczami. Obawa zawsze jest, bo one panoszą się niemal wszędzie, gdzie są zarośla i trawy. Ale nie ma co panikować, tylko dokładnie sprawdzać się i to wielokrotnie. Myślałam o zaszczepieniu się, ale o tym trzeba by pomyśleć wcześniej.
Na razie nie mam wieści o grzybach w naszych lasach. Ale kurki można już kupić w sklepach. Tylko nie mam jeszcze smaku na grzyby.
Krystyno – szkoda, że to tylko szczepienie na zapalenie mózgu. 🙁 A trzeba to zrobić najpóźniej wczesną wiosną.
Podobnie jak u Jolinka, mobilizuję znajomych, którzy myślą podobnie, a nie chce im się iść na wybory. Drugą stronę jest bardzo trudno przekonać, a czasami człowiek nie chce się kłócić z kimś kogo lubi mimo jego poglądów.
Przeczytałam ostatnio, że powinniśmy się uczyć od okropnej zmiany i R. z Torunia szacunku dla ludzi. Ja uważam, że nie należy wyśmiewać się z wyborców PIS, obrażać ich, ale też uważam, że rządzący wcale nie szanują swoich wyborców, oni traktują ich instrumentalnie, wykorzystują i obrażają: „ciemny lud, prości i głupi ludzie”. Tyle, że pozwalają im wyrzucić swoją frustrację i podsycają takie nastroje.
Hej, Alicjo, happy Canada Day!!
U nas dzis swieto panstwowe, obchody bardzo umowne ze wzgledu na wiadomego wirusa. Pojechalismy ze znajomymi na mini-piknik na rzeka Grand, piekne widoki, urocze miasteczko Elora, zwykle w takich malych miejscowosciach sa parady czerwono-biale, dzis widzielismy tylko parade zmotoryzowana – chyba 6 samochodow (rodzina? sasiedzi?) udekorowanych balonami, flagami i wstazkami minelo nas w szczerym polu. Restauracje, kafejki otwarte, ale malo chetnych, wiekszosc ludzi bralo jedzenie na wynos. Upal i duchota, odpuscilismy sobie chodzenie po szlaku.
Kulinarnie – jadlam pyszny sorbet o smaku mojito, super na taki upal.
Happy Canada Day, GosiaB 🙂
U nas też wielkich obchodów nie ma, ale w mieście Buskers Festiwal, grają też jakieś zespoły tu i tam, tłumów nie ma wielkich, ale ładna pogoda więc ludzie wyszli z domów, zachowując wszelkie srodki ostrożności.
Znam Elorę, niejednokrotnie tamtędy przejeżdżaliśmy, niedaleko jest też urocze szkockie miasteczko Fergus (mają fajny farmers market).
Jeździliśmy tamtędy przynajmniej raz w roku do znajomych w Kincardine, rownież szkockie miasteczko nad jez, Huron i co sobote latem o godz.20-tej odbywa się tam parada orkiestry szkockiej, uczestniczą w tym mieszkańcy oraz liczni turyści. są tam bardzo piękne plaże i warto wybrać się na weekend, to ok.200km na pn.zachod od Toronto, polecam.
Niestety,
znajomi 3 lata temu przeprowadzili się do Edmonton 🙁
Po dzisiejszej wymianie zdan – ja pozostaje przy swoim. Pozostanie przy swoim nie pozwala mi pozostanie przy Was. Zbyt daleko mi do kanadyjskiego myslenia Alicji.
Na razie daje sobie wiec spokoj, moze nawet tak jak Cichal lub Namo, na dlugo.
dzień dobry … ☕ …
Nowy przemyśl to … i mam nadzieję, że będziesz jednak tu wpadał … pozostań przy swoim bo robisz zgodnie z potrzebą serca … nie wadźmy się po tej samej stronie bo to nas osłabia … uściski … 🙂
Kanado happy Canada Day … 🙂
Nie odnioslam sie wczesniej do dyskusji o glosowaniu – zostawilam sobie na pozniej, przemysliwujac odpowiedz – ale na takie dictum (4:39) rece mi opadly. I zrobilo sie nieprzyjemnie.
Jeszce krotko o kleszczach – borelioza moze zrobic prawdziwe spustoszenie w organizmie jesli zaatakuje uklad nerwowy czy serce. Trzeba bardzo uwazac.
ogórki inaczej …
https://dietamojapasja.blogspot.com/2020/06/pikantne-ogorki-od-japonczyka.html
w tamtym roku przy ognisku u Żaby też była ognista dyskusja na temat poruszony przez Nowego … gadałyśmy jak najęte bo zdania były bardzo podzielone … ale na koniec uściskałyśmy się serdecznie pozostając przy swoim zdaniu … no ale łatwiej się dyskutuje na żywo niż wirtualnie …
Nowy, obstawaj, ale nie odmawiaj tego samego innym.
Rozumiem, to znaczy nie rozumiem, że „kanadyjskie myślenie Alicji” ma być czymś, co definiuje cały blog, unieważniając tematyczną i ludzką różnorodność tego miejsca. Przypomina mi to: „Muszę kupić nowy płaszcz, odpadł mi guzik”.
Jolinku, pewnie że łatwiej. Tak mi żal tegorocznego niezjazdu…
haneczko bardzo żal … tyle pozytywnej energii człowiek przywozi do domu po spotkaniach blogowych ..
pisaliście o tym?…
http://kameleonkulinarny.pl/2020/06/28/zmijowiec-smaczny-czy-zdrowy-herbata-i-nalewka-ze-zmijowca-zmijowiec-w-kuchni/?
O, żal …
Nowy, przykro mi że mając żal do Alicji tak traktujesz cały blog. Każdy z nas ma prawo do własnego zdania dopóki to nie rani drugiej osoby. Wyniki głosowania z USA to nie jest dla nas pocieszenie, wręcz przeciwnie, od lat tak jest i pewnie niejeden pomyśli, że lepiej by było, żeby Polonia nie głosowała. Prawo jest prawem, nikogo nie można zmusić lub odwieść od głosowania. A zmieniać należy tych z Greenpoint, Jackowa , Wólki …
Demokracja sama się nie obroni. Nie wydaje mi się żebyśmy mogli wpłynąć na zmianę czyichś poglądów, ani nikogo zmusić do glosowania. Ale nie głosując (taktownie nie chcąc meblować domu w którym nie mieszkamy) pozwalamy na to „meblowanie” innym, też od dawna tu nie mieszkającym. Więc dopóki jest się uprawnionym…
Przepraszam za ten wyborczy wtręt, więcej nie będę, zwłaszcza, że już o tym tyyyle było.
W ramach rekompensaty – coś słodkiego, wydaje mi się, że kiedyś Nemo podobne ciasto robiła 🙂
http://pistachio-lo.blogspot.com/2020/06/dacquoise-migdaowo-pistacjowe-z-kremem.html?m=1
Och, nie myślałem, że Wam tak zależy! Przepraszam tych, którym przykro!
W takim razie zobaczymy się po wyborach – na fajerwerkach, lub, nie daj Boże, stypie po przegranej.
Ja jestem bardzo zaangażowany, emocjonalnie i czasowo, mam kontakt z nowojorskim sztabem wyborczym RT, na FB robię co mogę. Kontaktów osobistych z Polakami mam bardzo mało – większość odcięła się ode mnie po przybyciu Kenijki. „Ty korespondujesz z czarną?” – zapytała mnie kiedyś głosem nafaszerowanym jadem polska magister ekonomii zamieniona tutaj w housekeeper. Tak reaguje większość.
Oprócz pisowskiej wizji Polski i świata, której jestem całym sobą przeciwny, to z pisowską łobuzerią mam również osobiste porachunki za LGBT.
Salso – dzięki za wpis. Właśnie tak to jest! Amerykańsko-kanadyjska prawica nie ma żadnych skrupułów, a „grzeczni” pozostali pozwalają im robić co chcą. Dlatego od zawsze byłem i będę jednoosobową, jednogłosową, niewiele znaczącą przeciwwagą.
Chciałem i chcę by Polska była otwartą częścią świata, do którego należę, a nie wyimaginowaną przez szaleńca „wyspą”, odciętą od reszty granicami głupoty i zaściankowości. Ale do tego trzeba zaangażowania wielu, a nie…
Żeby zakończyć kulinarnie – cały się gotuję!
Uważam, że niepójście na głosowanie oznacza „jest mi wszystko jedno, zgadzam się z większością”.
Dopiero oddanie nieważnego głosu jest widocznym protestem.
Dień dobry uczestnikom Blogu. Przepraszam, że nie pytana i bez pozwolenia- daleko mi do inteligencji i wiedzy, ale ten fragment wpisu z godziny 14:02
ma chyba na celu obrażanie i dyskredytację . Walki o wolność i otwartość, nie dokonuje się jedynie głosem wyborczym. „Właśnie tak to jest! Amerykańsko-kanadyjska prawica nie ma żadnych skrupułów, a „grzeczni” pozostali pozwalają im robić co chcą. Dlatego od zawsze byłem i będę jednoosobową, jednogłosową, niewiele znaczącą przeciwwagą.
Chciałem i chcę by Polska była otwartą częścią świata, do którego należę, a nie wyimaginowaną przez szaleńca „wyspą”, odciętą od reszty granicami głupoty i zaściankowości. Ale do tego trzeba zaangażowania wielu, a nie…
Żeby zakończyć kulinarnie – cały się gotuję!” Przepraszam, ale też się zagotowałam.
Yurek, zgadzam sie z Toba calkowicie, ale moim zdaniem to ma sens kiedy ktos glosuje tam gdzie mieszka.
Wystarczy popatrzec na dane statystyczne po roznych wyborach – w wiekszosci ok. polowa uprawnionych do glosowania ma to zwykle gdzies, i wiekszosci sa to ludzie mlodzi, czesto wyksztalceni. To im trzeba suszyc glowe o to zeby poszli glosowac!! I to jest ciezka, zmudna praca od podstaw, szkola m.in. ma tu duzo do zrobienia. Swiadomosc spoleczna i polityczna jest w Polsce bardzo niska, i to widac szczegolnie wlasnie w takich sytuacjach, jak wybory. Mowie szczegolnie, bo nie wiem jak to jest na co dzien, nie ma mnie tam. Do tego dochodzi ta nienawisc do wszystkich, ktorzy sa inni, kolorem skory, orientacja seksualna, czy religia, to wynosi sie z domu, ze szkoly, to sie ksztaltuje juz u dzieci, i ja nigdy nie zrozumiem jak ta nienawisc moze byc tak powszechna wsrod ludzi mieniacych sie katolikami.
A druga sprawa to ton jaki przybrala ta dyskusja – prosze, darujmy sobie personalne przytyki, np.czy ktos uzywa polskie paszportu czy nie, i dramatyzujmy z powodu tego ze ktos ma inne poglady niz nasze. Poglady na jedna rzecz – bo w sumie chyba wszyscy sie zgodza ze wszystkim tu piszacym nie jest obojetne co sie dzieje w kraju.
I ostatni juz punkt – wiele krajow uregulowalo sprawe uczestnictwa w wyborach przez tzw. expats, w zaleznosci od tego jak dlugo ktos jest na stale poza krajem, np. w GB jest to 15 lat. Ale, niestety, w Polsce glosy „zagranicy” beda zawsze politycznie wykorzystywane – za lasy to kasek zeby sie go pozbyc.
Ciekawe opracowanie na temat jaki jest rzczywisty wplyw glosow z zagranicy na wyniki wyborow jest tutaj – warto spojrzec na dane https://www.econstor.eu/bitstream/10419/140862/1/818783176.pdf
Przepraszam za taki dlugi wpis, dlugo bym jeszcze mogla …
I jeszcze jedno – moze trzeba sie przejrzec w lustrze i zobaczyc, ze naprawde tacy jestesmy: raczej malo chetni do pracy od podstaw, za to gotowi do zrywow; malo chetni do kompromisow, wspolpracy, akceptowania innych takimi jacy sa. Nasz caly bagaz historyczno- religijny niestety ciagnie nas w zla strone; i widac to czesto rownies wsrod Polonii.
GosiaB, brawo ! Calkowicie popieram to co napisalas.
Najgorsze w tym, że, emigracja głosuje nie ponosząc skutków swoich decyzji. Przestało padać jadę do lasu.
Gosiu – nie wiem czy nienawiść, jak piszesz, jest tak powszechna wśród nas. Tych nienawidzących nie jest aż tak wielu. Raczej króluje obojętność, co chyba jest jeszcze gorsze. Widzę jednak, że wielu ludziom to coraz bardziej przeszkadza, co widać choćby po większej frekwencji. Po prostu niektórych bardziej słychać. A Nowemu chodzi też o to by i ci otwarci i tolerancyjni byli bardziej widoczni. Tak, taki przykład, że jesteśmy, że zabieramy głos, też pomaga. To nie jest tak, że tu na blogu i w innych enklawach znaleźli się ludzie myślący poprawnie, a wokół nas, w Polsce, jest tylko zło. Znam też takich wyborców PIS, którzy nie obrażają. Nie wiem czy zrozumiale napisałam. Też, jak Jolinek, wolę rozmawiać niż pisać. Mnie też jest żal zjazdu.
A ja kulinarnie pochwalę się dzisiejszym obiadem. W stylu włoskim – focaccia wraz z oliwkami, szynką, przyprawami. Upieczona w domu smakuje wyśmienicie.Samej roboty niewiele, składników też, jedynie czas wyrastaia ciasta pochłania około 3.5 godz. Niemniej warto było.
Pozdrawiam z mojej połówki i kurcgalopiem pędzę w kierunku sypialni. Dobranoc.
Smaczny obiad Echidny, też chętnie bym taki zjadła.
Podobno w Warszawie jest inwazja wielkich ciem
https://kobieta.onet.pl/wielkie-cmy-w-warszawie-masowo-wlatuja-do-mieszkan/f25jdyz
Nie lubię ciem, za motylami też nie przepadam, mogę je oglądać z daleka.
To prawda, codziennie rano kilka wylatuje spod parasola na balkonie. Do domu zaglądają nieśmiało, dostrzegłam dwie, przepiękne, łatwo daly się wyprowadzić na zewnątrz. Urodziwe, ale na myśl o tym, że mogłyby mnie w nocy niepokoić, to już mniej mi się podobają. Nie widzę natomiast chrabąszczy, które zwykle o tej porze tu fruwały.
Echidno – doceniam zmiane tematu, i naprawde ostatni raz odniose sie do kwestii ktora, jak widze, wiekszosc chce zakonczyc.
Elapa, Asia – dziekuje za odniesienie sie do mojego komentarza. Asiu, ja tez zdecydowanie wole rozmowe, bo latwiej i szybciej mozna wyjasnic co chce sie powiedziec. Ja pisze czesto z doskoku (praca) albo pozno (6 godzin do tylu – roznica czasu). czesto to co napisze to skrot tego co chce powiedziec … Dlatego sprostuje: nie mysle ze wiekszosc ludzi to nienawistnicy, chodzilo mi o to ze wiekszosc tych ktorzy wyrazaja swa nienawisc do innosci jednoczesnie podkreslaja swa religijnosc. te dwie rzeczy nijak mi nie przystaja razem. Ale nie znaczy to ze widze wszystko/wszystkich w czarnych barwach – moze po prostu zyjac tutaj przez tyle lat ostrzej widze to co negatywne, bo wiem jak normalnie moze funcjonowac zycie polityczne, rzad, etc.
Moj obraz tego co sie dzieje w kraju bedzie zawsze przepuszczony przez filtr mediow ktore czytam/ogladam i moze jest troche skrzywiony ( jest, wydaje mi sie, argument na to ze osoby dlugo pozostajace na stale poza krajem nie powinny chyba decydowac o tym co tam sie dzieje?)
Trzymam kciuki – z nadzieja na lepsze …
No właśnie Gosiu , mam takie same wrażenie, że pomysł z „expats” i określonym czasem do prawa do głosowania jest słuszny.
Też mam nadzieję na lepsze jutro, ona umiera ostatnia.
Asia.16:16
Tolerancja zobowiązuje dwie strony.
Deszcz nie popuszcza, będą grzyby/
Nowy, odpusc sobie.
Bedzie tak jak bedzie, a autobus pojedzie dalej. Nic nie zrobisz, lecz to co robisz jak najbardziej sluszne.
Dalej tak!
Pepegor – nie odpuszczę! Daj mi Boże nigdy nie odpuszczę!
Nie zapomnę ceny jaką wielu musiało zapłacić za rozpad PRL-u , więzionych, bitych, poniewieranych, zabijanych. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że wtedy może mogłem więcej, chociaż bynajmniej nie spałem do południa, jak jakiś prezes.
To między innymi przez tych, którzy odpuścili przy wyborze Dudy, którzy odpuścili przy wyborach parlamentarnych, którzy wciąż odpuszczają bo coś tam, mamy dzisiaj to co mamy.
Nigdy nie powiem – co będzie to będzie. To jest najgorsze co mógłbym powiedzieć.
Najlepiej wyrzućcie mnie z Blogu. Będziecie mieli kulinarny spokój, nikt nie będzie Wam tutaj kipiał z uniesienia.
Dobranoc!
Nowy, nie sądzę, żeby komukolwiek przeszkadzało, że kipisz.
Tu każdy może kipieć po swojemu, byle nie rozwalał cudzych garów, też po swojemu kipiących.
Czy ktoś miał jakieś wieści od Danuśki?
Mieszanie Boga i prezesa. Słabe to.
Yurek,
Moze byc slabe, nie aspiruje do najlepszych, wywodze sie z chamskiej holoty i w niej jak widac pozostalem. Najlepiej czuje sie wsrod swoich.
Słuchanie obowiązkowe,
zwłaszcza dla tych, którzy nie rozumieją mojej desperacji, dla tych, którzy radzą mi odpuścić… A ja was proszę i radzę – nie odpuszczać!!!!!
https://www.youtube.com/watch?v=Q4HAja-RtPo
dzień dobry … ☕ …
jak kipi to się niestety przypala … trzeba być czujnym …
kwiaty w kuchni mnie ciągle zaskakują …
http://kameleonkulinarny.pl/2020/06/27/syrop-z-kwiatow-platkow-jasminowca-jasminowiec-w-kuchni/?
mleko zsiadłe inaczej …
http://elastokrotka.blogspot.com/2020/06/deser-truskawkowy-z-mlekiem-zsiadym.html
wątróbka na obiad … dawno u mnie nie było to trza kupić …
https://www.gotujzdrowokolorowo.pl/2020/06/watrobka-drobiowa-w-sosie-smietanowym.html
z internetu …
„Wzięli antysemitów, komuchów, złodziei i zwykłych chamów, umyli, przebrali w garnitury, skropili wodą brzozową i nazwali to PiS.
Mnie nie oszukali, niech się wstydzi, kto głosował.”
do jutra …
Chyba nie zanosi się na zgodę.
A szkoda.
Na obiad zeberka z mlodymi ziemniakami.
To z internetu bezgranicznie durne. Rozum śpi, upiory hasają. Po obu stronach niestety.
Dostałam wiadomość od Danuśki.
Jest wszechstronnie pysznie – i pogodowo, i kulinarnie. Więcej nie zdradzę.
haneczko przykro mi ale mnie się wydaje, że to prawda ..
https://www.moja-ostroleka.pl/art/1593694644/tylko-u-nas-dzialacz-pis-z-sadowym-zakazem-prowadzenia-pojazdow-rozbil-sluzbowe-auto-zony-ktora-pracuje-w-elektrowni
poczekam aż bedzie nowy wpis …
haneczko – to brzmi szalenie tajemniczo…
Jolinku – po co czekać i pozbawiać nas Twojego towarzystwa? W ten czas pandemii wszystkim coś-gdzieś-jakoś umyka. Weź na to poprawkę i „bywaj, bywaj”.
MałgosiuW – służę przepisem jeśli chętnie zjadłabyś focaccię własnej roboty.
Jak wspomniałam, nieskomplikowany i łatwy w przygotowaniu przepis. Jedynie wyrastanie ciasta zabiera czas: zagniecenie ciasta – 15-20 minut; wrastanie – około 1 godziny do 1.5; nadanie kształtu focacci – 10 albo mniej minut; ponowne wyrastanie – 2 godziny; przygotownie do pieczenia, czyli powtykanie oliwek i posypanie ziołami kolejne 5-10 minut; pieczenie – minut 20. Na talerze i do konsumpci.
Podać?
Echidno, wczoraj narobiłaś mi apetytu i dzisiaj focaccia uświetniła nasz obiad. Już kiedyś robiłam ją wg przepisu z jakiegoś włoskiego blogu. Nie było jednak czasu na odkopywanie przepisu, więc na chybił trafił z sieci. Wyszło całkiem smacznie i nawet ładnie. Dodałam oliwki i rozmaryn. Metoda nieco krótsza, może tylko pierwsze wyrastanie było ok. 2 godz. Drugie już na blaszce, z pół godziny i to wszystko.
A, użyłam suchych drożdży, nie zawiodły 🙂
Maria Dymek zachwala taką focaccię https://www.jadlonomia.com/przepisy/focaccia-rewolucyjna/
Lubię przepisy z taką obietnicą: to ciasto zawsze wychodzi i nie da się go zepsuć. Od razu człowiek pozbywa się tremy…
Sprawdzę ten przepis w następnym tygodniu.
Echidno, nie jestem tajemnicza. To, co ujawniła Danuśka ona sama najlepiej opisze 🙂
Też czekam na nowy, inspirujący wpis.
„Polityka” nas sponiewierała nową szatą, a Gospodynie jakoś też nie mają dla nas czasu i serca. Piotr miał.
eva47 1 lipca 2020 9:05
Nie, nie jest tak, że polski paszport mam po to, żeby w razie ochoty kupić w Polsce kawałek ziemi czy co tam, i tak dalej.
Paszport polski należy mi się jak psu kość, bo jestem obywatelką Polski, nie zrzekłam się obywatelstwa, nigdy też nie dałam powodu do tego, żeby prawo obywatelstwa mi odebrano (są do tego odpowiednie procedury itd.).
Uważam, że jako obywatelka polska od urodzenia do tej pory nie dałam powodu do tego, żeby mnie mieszać z błotem, żądać ode mnie rzeczy, które uważam za niestosowne – głosuję tam, gdzie mieszkam i płacę podatki.Nowy w zapędzie jakim jest, chlasta szabelką na prawo i lewo – bo jego polskość jest najpoltsziejsza.
Niech ta… jak moje „kanadyjskie myślenie”. Przykro, oj przykro…
ps. Paszport polski nie jest mi „potrzebny” na nic. Jestem obywatelką. Należy mi się i mam do niego prawo. Koniec dyskusji.
Droga Alicjo,
pisząc o polskim paszporcie nie miałam zamiaru się ciebie czepiać. Ja, podobnie jak Ty , obywatelstwa polskiego się nie zrzekłam, mój stary polski paszport leży w szufladzie i w każdej chwili można go reanimować. Ale nie jest mi potrzebny. Mój niemiecki paszport też leży nieważny w szufladzie bo od jakiegoś czasu podróżuję wyłącznie po Europie i wystarczy mi niemiecki dowód osobisty.
Podobnie jak Ty nie biorę udziału w głosowaniach w Polsce, uważam że nie mam do tego prawa, mieszkam już 37 lat za granicą, wracać nie zamierzam, bo moja rodzina też jest poza Polską. W czterech różnych krajach spotykamy się rodzinnie.
Nie przejmuj się Nowym, rozumiem że blogowa większość jest twojego zdania.
Dla mnie paszport to tylko papierowy dokument, żaden symbol.
Kochani,
Rozumiem, że polityka, zwłaszcza w polskim wydaniu, potrafi podnieść poziom adrenaliny nawet najbardziej spokojnym i opanowanym osobom, ale nie kłóćmy się. Do tej pory ten blog nas łączył – bez względu na poglądy, obywatelstwa, pochodzenie, wyznania czy orientacje. Proszę, różnijmy się pięknie 🙂
No więc o to chodzi! To nie jest „pogląd polityczny”, że ja nie głosuję w Polsce – to jest świadomy wybór i rozumiem, że nikogo nie obraża i nikogo nie powinien dziwić!
Nie umiem na dwa fronty, albo tu – albo tam i już.
A tymczasem naszym południowym sąsiadom – Happy Forth of July 🙂
A tymczasem wczoraj zdjęli mi opakowanie z rąsi i już mogę zwyczajnie stukać dwoma paluszkami. Sciąganie szwów z wnętrza dłoni i palców na żywca – co przeżyłam, to moje! Mimo zapytywań, dlaczego na żywca – nikt mi tego nie umiał wyjaśnić, a 3 panie pielęgniarki, które kolejno to robiły przez półtorej godziny, spocone były równie jak ja. Stresująca sprawa, a dla mnie nadzwyczaj bolesna.
ALE – mam to za sobą i mogę spokojnie oddać się samorehabilitacji.
Dzień szykuje się piękny, rzodkiewki już dawno zwiędły albo zostały zjedzone, mam nadmiar bazylii i muszę ją nieco poprzerywać – będzie pesto.
Alicjo, wspolczuje, ale najwazniejsze ze po wszystkim. Ja jestem uczulona na nici do szwow rozpuszczalnych i tez zawsze mam wyciagane na zywca, nie wiem co by bylo w przypadku powaznej interwencji chirurgicznej.
W USA po raz kolejny ponad 50 tysiecy zakazen w ciagu dnia, ludzie chyba zglupieli doszczetnie, pobili juz rekord, co jeszcze?
Dolaczam sie do zyczen: Happy 4th of July!
Z okazji dzisiejszego swieta znajoma piecze ciasto w patriotycznych kolorach. Ciasto wyglada podobnie do tego na zdjeciu. Mozna wykorzystac truskawki zamiast malin.
W tym roku nasze swieto narodowe jest obchodzone na mniejsza skale. Nie ma piknikow w publicznych miejscach. Pokazy fajerwerkow mozna ogladac “online” ale nie mozna uczestniczyc w pokazie. Hotdoga trzeba sobie zrobic w wlasnym ogrodzie. Taki hotdog nie smakuja tak samo jak na pikniku. 🙁
Happy 4th dla świętujacych.
Swiateczne ciasto
https://www.thespruceeats.com/american-flag-cake-recipe-2096905
Happy 4-th, Orca 🙂
Być może po tym weekendzie będzie nawet więcej zarażonych (tfu-tfu!), bo celebracje i imprezy, a poza tym ludzie już naprawdę mają dość i puszczają im hamulce.
U nas od tygodnia znowu zaostrzenie i „no mask – no service” wszędzie, a przedtem wymagany dystans raczej masek nikt aż tak bardzo nie wymagał, tylko tam, gdzie naprawdę trzeba.
Teraz znowu wszystko, maski, dystans i najlepiej siedzieć w domu 🙁
https://fabioparasecoli.com/just-white-cheese-the-place-of-twarog-in-polish-food/
Rzodkiewki z twarogiem i szczypiorem – to je to!
Melduję się po powrocie do internetowej cywilizacji. Podkarpacie było znakomitym wyborem na czas zarazy-łemkowskie cerkwie, drewniane kościoły, ciche i spokojne ryneczki, jakże często pełne zieleni. Jak wiemy w polskich miastach i miasteczkach na rynku, od dobrych paru lat, ciężko spotkać zieleń, bo nastała moda na brukowanie. Wszędzie pusto, cicho i spokojnie. Dopiero dzisiaj, kiedy w ramach przystanku na obiad zatrzymalismy się w Sandomierzu spotkalismy licznych turystów, na dodatek okazało się, że w mieście był jarmark: http://www.sandomierz.pl/wydarzenia/jarmak-jagiellonski
W Sandomierzu zamówiłam grycone pierogi czyli pierogi z kaszą gryczaną i borowikami. Były rewelacyjne Jutro ciąg dalszy podróżnych opowieści.
Alicjo-nieustające kciukotrzymanie za to, by wszystko dobrze się zagoiło i Twoja ręka funkcjonowała bez zarzutu!
się wtrącę na chwile …
my tu walczymy by Polska była w Unii Europejskiej … by każdy mógł żyć wolny .. by każdy mógł tu przyjechać bez strachu … ja jako Polka zrobiłabym wszystko by Polska znowu była normalnym krajem … my w rodzinie zbieramy pełnomocnictwa od starszej i chorej rodziny by głosować … jeśli Wam przeszkadza, że to piszę to nic tu po mnie ..
dobrej nocy ..
Alicja,
U nas tez jest no mask no service. Mozna pojechac w gory (co jest nowe) ale na dzikie plaże mozna wejsc tylko w niektorych miejscach. Dzikie plaze to takie gdzie nie ma casino, hoteli i zadnych sklepow. Tak zwany outer coast na Olympic Peninsula to dzikie plaze od Kalaloch na polnoc do Neah Bay. Niektore z tych plaz to Park narodowy, inne to tereny Indian. Dostep jest tylko w jednym miejscu. Za duzo pisania aby wyjasnic.
Third Beach to przyklad dzikiej plazy. Zakaz wstepu do konca roku 🙁
https://youtu.be/gAKiYji6l5w
Jolinku,
A kogo to poza Polska obchodzi, zwlaszcza za oceanem. Niech na calym swiecie wojna….
byle tam pachnialo zywica.
W ogole to juz od dawna nie ich sprawa. Zreszta w Niemczech jak widac tez sie takie osoby zdarzaja.
Nic tu po mnie Jolinku tez.
Słuchajcie, Nowy i Jolinek,
zawsze macie pełne usta słów o demokracji, wolności słowa, przekonań i tak dalej. Jak to się ma do wywierania presji na tych, co mają inne przekonania?!
No jak?! I psychiczny szantaż – masz paszport, a nie głosujesz, jaka z ciebie Polka, a jeszcze Nowy dokłada „kanadyjskie myślenie”. Pogięło Was czy co?!
I – idę sobie, nic tu po mnie. To się nazywa szantaż i ja na to nie odpowiadam, Są blogi stricte polityczne, gdzie można prowadzić agitację do zarąbania, ten miał być kulinarny. Nagle mamy się opowiedzieć, głosować i tak dalej – czy nie za daleko się posuwacie??? I czy PiS i tutaj musiał podzielić towarzystwo na zasadzie – jak nie głosujesz, to jesteś wrogiem?!
Nie głosuję, bo takie mam zasady i koniec.
Masz złe info Nowy. Polacy za granicą mają lepsze. Dlaczego? Żyją w realu.Rafał Trzaskowski zdecydowanie wygrał niedzielne głosowanie w I turze wyborów prezydenckich na terenie Niemiec. Na prezydenta Andrzeja Dudę głosowało tylko malutko. Co mam o tym sądzić?
A, jeszcze zapomniałam – tolerancja, to też słowo często używane. Może warto zajrzec do słownika, co to oznacza.
Zajrzeć? Nie dotrze.
http://ak5.pl/8v7.html
Danuśka,
dzięki za życzenia względem gojenia, na razie wygląda to paskudnie, ale raz już przerabiałam, to mi niestraszno. Tyke, że tym razem bardziej rozlegle. No ale nie takie my ze śwagrem…:)
Czekam na autorską fotorelację z ostatnich wojaży 🙂
Moje okoliczności przydomowe raczej…
https://photos.app.goo.gl/ogDC2BLwtvBe5NSr9
Orca, plaza piekna, podobne widzialam na Vancouver Island, przepiekne jest Tofino. Ale trasa na video – no, trzeba sie niezle napracowac 🙂
Astronomicznie – dzis w nocy mozna obserwowac „planet parade”, rzadkie zjawisko:
https://starwalk.space/en/news/june-2020-planet-parade-what-is-it-and-how-can-you-see-it
uderz w stół a Alicja się odezwie …
ja mam takie zdanie … trzeba zrobić wszystko by wygrać i może kogoś się przekona by głosował …… nawet jak przyjaciele się na nas obrażają …
Jestem tego samego zdania, nie bądźmy obojętni, skorzystajmy z tego prawa głosu!
Według mnie to nie jest przekonywanie.
To presja, a tego nikt nie lubi.
Presja skutkuje utwardzeniem własnego stanowiska. Zamyka, nie otwiera.
Spróbujcie odwrócić i wyobrazić sobie, że ktoś w ten sposób próbuje wpłynąć na zmianę waszego stanowiska. Ja zaparłabym się czterema kończynami.
Jaką my mamy moc żeby tu wywierać presję, możemy wyłącznie przekonywać. Zdaje się, że nie dostrzegacie presji z innej strony, która już ma się świetnie, a ostrzy swoje pazurki na więcej, dużo więcej…
Salso, presję widzę w sposobie argumentowania. Forma i treść mają znaczenie.
Nie sądzę, żeby ktokolwiek na tym blogu nie dostrzegał presji z innej strony.
Haneczko, więc dziwię się, że nasza „presja” wywarła większe wrażenie niż ta druga presja. Szkoda, że nikt nie zwrócił uwagi na treść i formę odpowiedzi koleżeństwa na nasze apele. Marnie się z tym wszystkim czuję.
To nie jest zaparcie się rękami -nogami i „a zrobię wam na złość”. To jest decyzja podjęta wiele lat temu, a nie nagłe widzimisię. Mówiłam o tym, dlaczego etc.
Każdy ma prawo do swoich poglądów – ja też. Ciężko to zrozumieć? Prawie 40 lat nie mieszkam w Polsce i uważam, że skoro nie uczestniczę w żadnej formie poza towarzyską w życiu kraju, nie powinnam ingerować w to życie. Swoje sympatie naturalnie mam, ale uważam, że nie godzi się grać na dwóch boiskach – czy jak to nazwać. Moja nauczycielka w szkole powtarzała nam – pokorne cielę dwie krowy ssie. Uważąm to za bardzo niemoralną maksymę.
Zdaje się, że przychodzi mi ukłonić się grzecznie i wyjść, skoro tak to polskie gniazdo kalam. Aczkolwiek całe życie starałam się swoje pochodzenie podkreślać i robić wszystko nawet oczko albo dwa wyżej, żeby tylko nikt nie powiedział o mnie – Polack.
Salso, ja się na pewno czuję marniej niż Ty, bo różne inwektywy pod moim adresem powypisywano. Dojrzali ludzie tego nie robią, szanują poglądy innych.
Tym bardziej, że w niczym nie naruszają wolności innych.
Wspominała o tym GosiaB (mądry wpis z 2 lipca!), że społeczeństwo należy sobie wychowywać od początku, praca u podstaw i tak dalej. Patrząc na frekwencję, i tak w tym roku jakby rekordową, to i tak mało, wziąwszy pod uwagę polaryzację narodu i to, o co chodzi. To nie Polonia zagraniczna powinna decydować o przyszłym kształcie Polski tylko jej obywatele.
Nie jest moim wrogiem żaden Polak na świecie, który z Szanghaju czy innej Nowej Kaledonii głosuje. Nawet, jeśli nie głosuje tak, jak ja bym zagłosowała. Ale moja decyzja należy do mnie. I tyle o tym – jaśniej wytłumaczyć nie potrafię.
GosiaB
5 LIPCA 2020
4:07
Wspomnialas Tofino. Piekne miejsce. Vancouver Island i Olympic Peninsula to jedne z najpiekniejszych miejsc jakie znam. Troche to jest dobrze ze oba miejsca nie sa po drodze do nikad. Jesli ktos tam jedzie to jest to miejsce docelowe. Albo ktos wie ze te miejsca istnieja albo nie wie I jedzie prostu na poludnie pomijajac te miejsca. Potrzebny jest tylko namiot I dobre buty (hiking boots).
Korekta,
“ nie sa po drodze do nikad” Powinno byc: “nie sa po drodze do popularnych miejsc”
Orca,
w tamtych terenach najdalej byłam na Vancouver Island (Nanaimo, Chemainus), a potem na Thetis Island, którą pewnie też sporo ludzi omija. I bardzo dobrze – nie ma tłumów, spokój i cała przyroda dla mnie! Niestety, nasi znajomi przeprowadzili się stamtąd do ludnej skądinąd Altanty…
Orka – Niewątpliwie wspaniałe okoliczności przyrody Olympic Coast Trail rekompensują wysiłek dotarcia na plażę. Choć nie dla każdego taka eskapada. Dla tych którzy nie mają szans dotarcia, wyłuskane z Internetu filmiki odkrywają piękno, ale i grozę przyrody.
Czyż to nie wspaniałe, że pomiędzy serwowanymi na Blogowym Stole daniami możemy zapoznać się z nieznanymi zakątkami, odkryć uroki miast, miasteczek, wsi, osad, różnorodnej fauny i flory na świecie oraz w Polsce.
Porady i pomoc nie tylko w zakresie kulinarnych zagwostek czy nowych przepisów to jakże cenna zaleta wśród Blogowej Braci.
A Zjazdy? Nocne Polaków rozmowy okraszone wspaniałymi daniamo oraz napitkami, a także fotorelacje dla tych mniej szczęśliwych co dojechać/dolecieć nie mogli?
Kochani – spory i waśnie to rzecz ludzka. Ale…Staram się nie ingerować w burzliwe dyskusje lecz dziś pozwolę sobie na słów kilka.
Proszę, uszanujcie pamięć Piotra, twórcy tego blogu. Doceńcie wkład pracy Basi i pani Agaty w kontynuację doniesień z pól i zagonów kulinarnych.
Szanujcie siebie, a przede wszystkim innych. Różnica zdań czy poglądów to nie powód do waśni, obrażających słów i wytykania inności.
Alicjo, dziękuję za cierpliwość w wyjaśnianiu Twojego stanowiska. Niestety, pozostaniemy w swoich okopach. Teraz potrzeba nam czegoś innego niż mądre rady o edukacji, pracy u podstaw itp. Tę świadomość mamy, brak nam głosów, które dałyby przewagę rozsądkowi. I jeszcze jedno, czy naprawdę sądzisz, że moglibyśmy obarczać wyłącznie Polonię odpowiedzialnością za wyniki wyborów? Doprawdy? Mimo znaku zapytania, proszę, wyciszmy już tę dyskusję. Chyba wszyscy potrzebujemy oddechu 🙂
Echidna,
Masz racje z wysilkiem fizycznym. Niektore miejsca sa łatwiejsze do przejscia a inne mozna podziwiac siedzac na pniu w otoczeniu pieknych widokow. Jedne I drugie robia wrazenie. Zalezy od miejsca, zdrowia I kondycji fizycznej. Zgadzam sie ze wiele miejsc mozemy “zwiedzic” przez Internet.
Third Beach to trudny szlak. Podczas niskiego odplywu mozna isc plaza. Jednak namiot I plecak sa konieczne aby przeczekac przyplyw.
Mam nadzieje ze nie zniechecilam nikogo. Rozumiem ze nie kazdy jest zainteresowany taka metoda rekreacji. Lub po prostu zdrowie I kondycja fizyczna nie pozwala. Jak zwykle chcialam sie podzielic miejscami w ktorych spedzam duzo czasu I ktore bardzo lubie.
Echidno, przykro mi. Czasami człowiek musi…
Miejscowi Indianie mowia: “when the tide is out , the table is set”. Co oznacza ze podczas odplywu pora siadac przy stole.
Tak, czasami człowiek musi, ja to dobrze rozumiem. Ale wiem, że wszyscy chcemy, aby blog przetrwał, więc nic nie napiszę, chociaż…
Salso – zaglądam na profil Zbigniewa Hołdysa na FB i bardzo podoba mi się, że poprosił tylko o optymistyczne i mobilizujące wpisy. Teraz trzymajmy się razem, a trzaski będą nam towarzyszyć przez następne 5 lat! I tak będzie, a w razie czego zaczniemy się martwić w przyszłym tygodniu.
Asiu, dzięki, będę się tego trzymać!
Znów możemy korzystać z archiwum. Napisałam tydzień temu do redakcji w tej sprawie i widzę, że to poskutkowało. Cieszę się.
Super, Krystyno, dziekuje 🙂
krystyna – Wspaniale! Krok po kroku i … może nasze postulaty przesłane do Redakcji zostaną nie tylko zaakceptowane lecz wprowadzone w życie. Jak to stało się z Archiwum.
Też, po raz kolejny, noszę się z zamiarem napisania listu do Redakcji. Wkrótce.
Danuśka – wspaniały wypad mieliście. Czy anomalie pogodowe Was nie zaskoczyły?
Podczas ostatniego pobytu nie udało nam się odwiedzić wielu miejsc jak to planowaliśmy. W tym dwóch perełek: Sandomierza i Zamościa. „Sprężaj” się Waćpani i oczaruj nas urokami miejsc jakie odwiedziliście.
Orca – pieniędzy, zdrowia, a przede wszystkim czasu by nie stało aby zwiedzić świat. A i wiedzy gdzie i co odwiedzić. Czasami pod „własnym nosem” bywają cudowne miejsca o jakich się nie wie. Niekiedy wystarczy zadrzeć głowę i spojrzeć wzwyż by odkryć uroki budynków ulicy znanej od lat. A za miedzą? W innych zakątkach kraju? Na świecie?
Dlatego linki do miejsc, osób, wydarzeń są tak cenne. Za przybliżenie i ukazanie miejsc, flory i fauny, odkrycie nowych szlaków, książek, sztuki oraz ludzi, za przepisy kuliarne, za chwile utrwalone podczas wycieczek, spacerów, we własnym ogrodzie itp, za czas spędzony przy wędrówkach internetowymi ścieżkami by odszukać informacje w różnych formach medialnych i podzielić się nimi z nami, serdecznie Wam wszystkim dziękuję.
Przykra wiadomosc – zmarl Ennio Morricone
https://youtu.be/Ixby9BzJfEo
Nowy2
4 lipca 2020. 23:41; Wydaje mi sie, ze tu piles do mnie.
Jesli mnie zle zrozumiales to wytlumacze: Radzilem z tym „odpuszczeniem sobie” jedynie, abys w ty zapale sam nie splonal. Ponadto zachecalem jak najbardziej do zaangazowania, jedynie ten zdrowy dystans…, jakze aktualny!
Ja sobie odpuszczam, bo tych tu, w Niemczech, co znam dobrze i tak sa przeciw, tzn „za”. Z tymi zas, co sa za „dobra zmiana” juz sie i tak poklocilismy (to dotyczy tez tych w Polsce), a matecznik, tj polski kosciol, w ktorym kiedys bylismy dosc mocno zaangazowani, od dawna nie odwiedzamy.
Chcialem tylko powiedziec, ze wiecej nic nie zrobie, bo oboje nie mamy paszportow polskich.
Z ludźmi z kompleksami nie ma sensu polemizować.
Z dotrzymaniem obietnicy w sprawie dalszego ciągu podróżniczych opowieści niestety mi nie wyszło, wybaczcie :-oops: Najpierw problemy z komputerem, a potem zwichnięta kostka u Latorośli i jak to zwykle w takich wypadkach: prześwietlenie, lekarz i pomoc w jej codziennej krzątaninie. Dzisiaj sytuacja jest już opanowana, a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Ala ma specjalny, sznurowany bucik na stopie i zalecenie, by odpoczywać, nie obciążać stopy i stosować kompresy. Do wesela się zagoi, chociaż, dosyć pechowo, Latorośl ma już drugi raz przygodę z tą samą stopą.
Echidno-za zdjęcia planuję zabrać się jutro i mam nadzieję, że tym razem nic mi w tym zajęciu nie przeszkodzi.
Pogodę mieliśmy całkiem przyjemną, owszem dwa razy spadł przelotny deszcz, ale tak się złożyło, iż nie zakłócił nam żadnych turystycznych planów.
Jako że odwiedziliśmy niektóre z cerkwi wymienionych poniżej to, w tak zwanym międzyczasie(zanim podzielę się moimi zdjęciami), podrzucam trochę informacji na tenże temat: https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/najpiekniejsze-cerkwie-beskidu-niskiego/
Podkarpacie to w większości zwolennicy dobrej zmiany, o czym wszyscy wiemy.
Rozmawialiśmy jednak z kilkoma osobami, które mają inne poglądy i też lubią plakat o następującej treści:
Oprócz błekitnego nieba Trzaskowskiego nam potrzeba 🙂
Asiu-powyższe w ramach optymistycznych wpisów!
Krystyno-miło przeczytać, że Redakcja zareagowała na Twoją wiadomość.
Gosiu-niektóre filmy pamiętam jedynie dzięki muzyce Ennio Morricone.
To była pierwsza wiadmość, którą usłyszałam dzisiaj rano słuchając radia.
Smutno…
yurek
6 LIPCA 2020
21:57
! 🙂
Nami zawładnęła Matka Natura i Ojciec Natur.
Wiśnie doszły i nie ma zmiłuj. Trzeba rwać i przerabiać. Dzisiaj 5 kg. Na drzewie jeszcze trzy (optymistycznie) cztery razy tyle.
Potem czarna porzeczka, prawie na ostatnich nogach.
Aronia da do wiwatu, ale później.
Szczęśliwie śliwka zrobiła sobie przerwę.
Trzaskowski jutro w Gnieźnie. Idziemy robić frekwencję.
Zanim Danuśka pokaże swoją wersję typowej bojkowszczyzny i łemkowszczyzny – sobotnie impresje z- i znad Rusi Szlachtowskiej (po polskiej stronie najbardziej na zachód wysuniętego łemkowskiego przyczółka tak się potocznie przyjmuje).
Kwietnie, podeszczowo, soczyście…
https://basiaacappella.wordpress.com/2020/07/06/male-pieniny/
Kolejne etapy przebogatego weekendu będą jeszcze bardziej kolorowe! 😎
[A wegetacja w tym roku opóźniona – spokojnie można zapolować na kwiatki, motyle itp. jeszcze ze dwa a nawet trzy tygodnie… oczywiście wspiąwszy się pierwej dostatecznie wysoko 😉 ]
Acappello, wielkie dzięki za poranny spacer. Zderzenie głębokiej zieleni z błękitem nieba działa jak balsam na rozedrgane serce. Ujęły mnie detale wyłuskane z krajobrazu, wzruszył obrazek zamyślonej owcy. I w ogóle wielka przyjemność o poranku.
Danuśko, dobrze, że jesteś. Pozdrowienia dla Latorośli, oby szybko wróciła do formy.
Haneczko, przetwarzanie męczące, ale jaka satysfakcja, jak przyjemnie popatrzeć na rządki pełnych słoiczków…
Salso, dzięki! 🙂
Nb, owieczka jest w albumie kontekstowym, tym sprzed dziewięciu lat (ta sama trasa, przeciwny kierunek wędrówki). Tam też widać, o ileż lepszy był gont od partacko założonej „złotej” blachy na kapliczce łemkowskiej w Białej Wodzie…
…no to wydało się, że w oglądaniu zdjęć poszłam sobie dalej 🙂
Na północy wegetacja też trochę opóźniona, a właściwie taka, jaka być powinna, bo lipy kwitną w lipcu, a nie jak bywało w ubiegłych latach – już w od połowy czerwca. Czarne porzeczki jeszcze zielone. Czarne można kupić na straganie. Ale wiśnie jeszcze niedostępne. Z przetwórstwem nie mam na razie do czynienia. Dżemu truskawkowego nie będę przygotowywała. Dla męża będę kupowała go w sklepie ze zdrową żywnością. Ciekawa sprawa z czarnym bzem. Krzewy kwitły obficie, ale teraz widzę, że kwiaty opadły, a zawiązków owoców praktycznie nie ma. To może oznaczać, że nie zostały zapylone, bo nie było komu tego zrobić.
Danuśka,
nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że rejony Krosna już częściowo zwiedzaliście. Tam można być wiele razy i ciągle wiele pozostanie do zobaczenia.
Też czekam na zdjęcia.
A cappella jak zawsze wędruje i sądzę, że to znakomite zajęcie szczególnie na czas pandemii, a wycieczkowanie po mniej uczęszczanych szlakach to wręcz idealne rozwiązanie na obecne czasy. Orca ma, jak zawsze, też swoje wspaniałe trasy i krajobrazy po drugiej stronie Kałuży. Pozdrowienia dla naszych Turystek z Prawdziwego Zdarzenia 🙂
Krystyno-od dawna wiem, że masz dobrą pamięć i wcale mnie nie dziwi, że doskonale pamiętasz, iż nie jest to nasza pierwsza podróż w tamte rejony.
Podkarpacie odwiedzamy zawsze chętnie, bo to piękne krajobrazy i duuużo do oglądania. Z Gorlic pochodzą moje dwie koleżanki, na dodatek przyjaciel Alaina ma w okolicach Leska( z Leska blisko do Sanoka) swoje letnie włości. Kiedy tam jedziemy to łączymy przyjemności towarzyskie z turystycznymi 🙂
Dzisiaj bardzo rannym świtem Osobisty Wędkarz udał się na spacer z Toskiem. Przyniósł przy okazji kurki zebrane do dwóch kieszeni, bo to było jedyne miejsce, gdzie mógł zgromadzić swoje drobne zbiory. Dorzuciłam obiadowo do bobu potraktowanego obficie koperkiem i podgrzanego z lekka na maśle. Całość miała być prawdziwie letnim obiadem zatem podaliśmy w towarzystwie młodych ziemniaków też okraszonych masłem i posypanych morską solą z wiadomych francuskich wybrzeży. Nisiu-pozdrawiam Cię na Twojej chmurce. Myślę, że ten obiad by Ci smakował 🙂
Zdjęcia nadal w obróbce, trochę się ich jednak nazbierało.
Chyba jestem ślepa Salso, bo zamyślonej owieczki w linku a cappelli nijak nie widzę. Co o tyle może być zrozumiałe, że okulary spadają mi z nosa – urwał się prawy zausznik. Konieczna wizyta u optyka. Ale rozumiem, że gościna w Jej albumie zaprowadziła Cię na inne ścieżki (strony).
Danuśka miała kłopoty z komputerem, ja niestety też. Nadal mam. Siedzę już drugi dzień przy wybrnięciu z kłopotu i końca nie widać. A że każda operacja zabiera multum czasu, siedzę i myślę, wspominam i dumam.
I przypomniałam sobie dowcip sprzed lat wielu, wielu…
Co to jest – czarne na czerwonym pędzi po zielonym?
Politycznie poprawna odpowiedź brzmi (tak sobie wymyśliłam, chłe, chłe):
opalony bubek, na czerwonym kocu
lotem śmigłowym pędzi po zielonym zboczu
Z naszego podwórka wieści niepokojące. W ciągu ostatniej doby przybyło 191 nowych przypadków Covid-19. Z tego powodu powrócono do poprzednich restrykcji „wzbogacając” je o kilka nowych.
Mieszkańcy śródmieścia Melbourne (metropolitan Melbourne) oraz Mitchell Shire (na północ od City) nie mogą opuszczać swoich dzielnic. Wyjątki: konieczne zakupy, opieka nad innymi (w ramach pracy jak rozumiem), dojazdy do pracy jeśli nie można pracować zdalnie z domu oraz ćwiczenia /spacery.
Zabronione są odwiedziny rodziny i znajomych, ponownie zamknięto zakłady usługowe (wyjątek fryzjer, z odpowiednimi restrykcjami), przerwa szkolna została przedłużona o tydzień, jedynie dwie, nie mieszkające ze sobą osoby – z zachowaniem przepisowej odległości – mogą przebywać razem poza domami.
Nie wolno oddalać się poza swoją dzielnicę bez powodu. Trzy dni temu zamknięto i otoczono policją bloki mieszkalne (dzielnice Flemington and North Melbourne) z uwagi na odnotowanie w nich nowych przypadków wirusa. Zapewniono mieszkańcom konieczną pomoc i dowóz żywności.
Granice stanu Victoria zostały zamknięte.
Przewodziano kary za ignorowanie restrykcji.
Niestety zniesienie poprzednich restrykcji wprowadziło wielu w przekonanie, że już po strachu i wszystko można.
Na dodatek ludziska ponownie wpadli w panikę i wykupują prawie wszystko. Stelaże z owocami, warzywami, mięsem i pochodnymi, towarami sypkimi, że o środkach toaletowych nie wspomnę, świecą pustkami.
Na obiad zrobiłam crêpes z dżemami – do wyboru, do koloru – aby osłodzić nieco życie.
Danuśka – czy dodajesz do ciasta na crêpes tłuszcz?
Po kolei, od końca 🙂
:
Echidno, zgaduję, iż Salsa albo klikała po kolei w odnośniki notki (a owieczka była w pierwszym), albo przekopiowała „kontekstowy” link (Małe Pieniny sprzed 9. lat, identyczna trasa w przeciwnym kierunku, też b. mokro było, podobna pora roku) umieszczony w moim albumie z ostatniej soboty – na samym początku 🙂
Dla porządku ów namiar:
https://goo.gl/photos/yTLNTdZ6RhV5Ckuh6 (18 czerwca 2011)
Danuśko, wiele osób pomyślało podobnie, jak Ty i na szlakach tu i ówdzie jest tłoczno. Do tego sobota, pogoda niepewna (ale się-poprawiająca) – wybiera człowiek coś fajnego, jednak z możliwościami ucieczki gdyby sprawy poszły w złych kierunkach. To ludzie wiedzą, nie tylko my 😉 W Szczawnicy (zjeżdżając w południe ze Szlachtowej) widzieliśmy całkiem sporą frekwencję (choć większa zdarza się często). Zatem najpewniejsza samotność pozostaje rano… Np. za pięć piąta na cmentarzu w Łopusznej 😉 (…akurat minęło 20 lat od pogrzebu Tischnera tamże…) 🙂
Krystyno, u nas lipy także nieco później (w 2018 czerwcowe zakwitły w maju!)… Ale alpejskie kwiecia (że uprzedzę opowieść) są opóźnione znacznie. Jeszcze zdąży, kto tylko zechce, do lilii złotogłów i innych przyjemniaczków 😉 🙂
Salso, podwójna to przyjemność, iż ktoś nie tylko się zapędził, ale i „zaczerpnął przyjemność” z naszych wielce historycznych albumów! 😎 🙂
Ja już sama nie wiem jakim sposobem spotkałam tę owieczkę, ale rzeczywiście można obejrzeć pod linkiem, który Acappella podała o 17.12. Jest tam jeszcze okazały ślimak i inne cuda przyrody. Nie spojrzałam wtedy na datę, a to było tak dawno, ale na urodzie nic nie straciło 🙂
A cappello-rzeczywiście pomyślałam, że mniej znane szlaki mogą być pustawe, jako że nawet na deptaku w Krynicy Górskiej spotkaliśmy niewiele ludzi, co nas zaskoczyło. Byliśmy przekonani, że w tak znanym uzdrowisku będzie, pomimo pandemii sporo ludzi (tak jak w kurortach nadmorskich, czy też w Zakopanem i popularnych trasach w pobliżu Zakopanego).
Co do przyrodniczych ciekawostek to w parku w Baranowie Sandomierskim widzieliśmy szykującego się do kwitnienia tulipanowca. Pierwszy raz widziałam to drzewo, dostrzegliśmy nawet dwa skromne kwiaty, ale bardzo marnie wyszły na moim zdjęciu, podrzucam więc przyzwoitą fotografię z internetu: http://ak5.pl/9v7.html
Wieści koronawirusowe od Echidny niewesołe, w Europie i w innych częściach świata zaraza też nie odpuszcza.
Echidno-w oryginalnych francuskich przepisach dodaje się stopione masło i nawet trochę oliwy do ciasta na naleśniki(crepes). Ja robię naleśniki po polsku i nie dodaję tłuszczu. Zapewne dlatego Alain mówi, że francuskie crepes są zdecydowanie smaczniejsze od moich 🙂
Specjalistką od francuskich naleśników jest Elapa, bo to przecież jeden z filarów bretońskiej kuchni. Alina, z tego co pamiętam, smaży naleśniki na słodko i dodaje Grand Marnier, wtedy są boskie!
W Polsce przyrost dziennych przypadków Covid-19 jest o wiele wyższy niż w Australii, ale żadnych nowych obostrzeń nie wprowadza się, a wręcz premier zapewnia o wygaszaniu pandemii. Wyborcy mają się nie bać i iść na wybory. Epidemiolodzy oburzają się, ale ich głos obecnie nie liczy się; tyle tylko, że od niedawna przypomina się dość stanowczo o konieczności noszenia masek i zachowaniu dystansu społecznego.
Od znajomego grzybiarza wiem, że u nas grzybów nie ma, w lasach jest sucho, bo deszcze były umiarkowane, więc nawet jeśli grzyby się pojawią, to będą robaczywe.
Jak pieke w domu to dodaje maslo i ciut oliwy.Pieke tylko jak chce zrobic z feta i szpinakiem. Ide na latwizne i kupuje gotowe lub ide na nalesniki do lokalu.
Do pieczenia tutejszych nalesnikow potrzebne jest specjalne urzadzenie a dla naszej malej rodziny to sie nie oplacalo kupowac.
Gdy lód pęka, towarzyszą temu trzaski. Odmrażajmy się. W tym tygodniu króluje pozytywne myślenie: https://youtu.be/7xkqkVzUHrE
U nas frekwencja trzaskała słabo. Rynek zaledwie do połowy pełny. W mieście wygrał, w powiecie przegrał.
Niezmiernie jestem ciekawa niedzielnej frekwencji.
Do ciasta naleśnikowego dodaję trochę oleju.
Dzisiaj zdrylowano ręcznie, samodzielnie i wespół, 12 kg wiśni. Reszta pójdzie do ludzi. Dżem jest, nalewki będą.
Co ja się tej owieczki nawypatrywałam…
krystyna – trochę to zbrzmi sucho i statystycznie, ale na przyrost dziennych przypadków Covid-19 patrzy się nie tylko przez pryzmat liczby zachorowań lecz i populację krajów czyli tzw per-capita.
Liczba mieszkańców Polski: 37 970 000 (powierzchnia: 312,679 km²)
Liczba mieszkańców Australii: 25 600 200 (powierzchnia: 7.692 million km²)
w tym w stanie Victoria: 6 359 000
a w Melbourne: 4 936 000.
W ciągu ostatniej doby w całej Australii odnotowano 199 przypadków zachorowań, przy czym 191 w samym stanie Victoria.
W NSW przypadków było 7, w Queensland jeden, w ACT, NT, SA, WA i na Tasmanii – zero.
Nic zatem dziwnego, że wprowadzając nowe restrykcje odizolowano Victorię , łacznie z zamknięciem granic pomiędzy sąsiadującymi stanami.
Granice są umowne, przeważnie ograniczają się do informacji na olbrzymich tablicach oznajmiających o granicy i związanych z przekroczeniem jej zakazach jak np: nie wwożeniu świeżych owoców i warzyw.
Zapomniałam dodać, że obecnie na głównych punktach graniccznych ustawiono mobilne jednostki policji by nadzorowały zachowanie wprowadzonych restrykcji.
Danuśko,
Widzę znajome tereny. Zwiedzaliśmy je na raty, zawożąc kilka razy Mamę do ulubionego sanatorium w Wysowej. W tym roku sanatorium raczej nie będzie.
Tak na przyszłość polecam jeszcze w okolicy niesamowite drewniane cmentarze wojenne z czasów pierwszej wojny światowe, zaprojektowane Słowaka Dušana Jurkoviča – my obejrzeliśmy na razie tylko dwa: na przełęczy Małastowskiej i na Rotundzie https://www.eryniawtrasie.eu/27750
Ewo, bodaj najlepszy (a dla mnie najpiękniejszy) z cmentarnych projektów D. Jurkoviča jest stosunkowo blisko N. Sącza — w Łużnej (nr. 123)
https://goo.gl/photos/wDR5HsihndWFhiWX7
[Najbardziej może „sztandarową” realizację D.J.:
https://basiaacappella.wordpress.com/2017/05/05/na-przyklad-dusan/ ]
Cmentarnymi projektami z I wojny miałam szczęście zachwycać się od wczesnego dzieciństwa, a poważniej, z podbudową historyczną, kontekstami – od połowy lat 80. – przedzierając się po chaszczach, zgadując, jak mogły wyglądać w czasach świetności. Teraz, gdy odnowione przez fundatorkę-Austrię w okolicach stulecia wielkiej wojny – zachwycam się znowu… Sama lub obwożąc znajomych (np. z Irlandii, przy okazji referendum unijnego).
https://basiaacappella.wordpress.com/2016/10/03/gdy-wedrujesz/
…Jak i cerkwiami w okolicach 2011-12-15 roku, gdy mnie wreszcie zmobilizowała do powtórek, odświeżeń właśnie Szlachtowa z w/w „owieczkowej wycieczki” 😀 …a potem wyjątkowo deszczowy lipiec, kiedy po górach lepiej nie chodzić, lecz można z powodzeniem wsiąść w autko przed 4 am i jeździć od obiektu do obiektu aż do północy 😆
[ABY obejrzeć Albumy Picasa – 2011: kilka absolutnie objętościowych zbiorów – polecam… a potem bojkowskie 2012 i przy okazji Biecza ’15, ’16 (Kromer Festivals) – powtórki, uzupełnienia Małopolski tudzież Podkarpacia z P. ]
Zaś w ostatnią sobotę Osturnia.
Hit dla zaawansowanych – powiedzą jedni.
Wprowadzenie do Spisza – pryncypialnie podniosą poprzeczkę inni.
Dla nas lekko-wstydliwa zaległość („podobne” okoliczne wioski zdeptaliśmy z podziwem już dawno, a o samej Osturni przeczytaliśmy tyle wzmianek, anegdot, przyczynków, że źródła mylą się nawet gdy większość wynotowano jakoś-tam…) 😀
Pięęęknie było!!!
https://basiaacappella.wordpress.com/2020/07/08/osturnia/
Basiu,
Dzięki, odnotuję na zaś. Jest jeszcze tyle miejsc niedooglądanych…
😀
I dobrze, że są, Ewo.
I dobrze, że w dobie instant gratification trzeba czasem poczekać, dojrzeć… Także dojrzeć, że, jak patrzyli inni… Co potworzyli pod wpływem…
Nie mówiąc, o ile lepsze są (od stonkowej turystyki błyskawicznej typu trzy-kraje-w-jeden-dzień) powroty w ulubione miejsca, pogłębiania rozumienia, doczytywanie, dopytywanie, przemyśliwanie… obserwacja zmian, procesów społecznych dziejących się dookoła naszej inicjalnej „atrakcji”…
Dzisiaj obchodzimy Święto Żaby 🙂
Święto Żaby? Cóż za wspaniała wiadomość!
Żaba chyba nas ostatnio nie czyta tym niemniej przesyłam:
https://i.pinimg.com/236x/e9/e7/23/e9e72364fce3d4e6acc01a9884a775dc.jpg
Ewo, a capppello-cmentarze z czasów I wojny, niekóre naprawdę bardzo piękne też będą na zdjęciach.
Ufff, robota zdjęciowa wykonana. Mój aparat od ponad trzech tygodni(!) w naprawie. Zdjęcia po raz kolejny robiłam telefonem, nie zawsze jest łatwo, chociaż telefony fotograficznie co raz mądrzejsze. Zwracam uwagę na zdjęcia z Tylicza i tej szczególnej ścieżki katolicko-patriotyczno-różańcowej. W takich miejscach obecna opcja poltyczna wygrywa w przedbiegach. Zdjęć nie jest za wiele, ale mam nadzieję, że oddają specyfikę tego miejsca. Pacjenci okolicznych sanatoriów jeżdżą tam z przyjemnością i wręcz obowiązkowo na wycieczki.
https://photos.app.goo.gl/PjTQdDKWBb3tGcDs7
Ewo-Wysowa bardzo nam się podobała, cicho i kameralnie. Myślę, że jeśli ktoś szuka spokojnych miejsc na kurację sanatoryjną to Wysowa jest świetnym wyborem.
Pozdrowienia dla naszej Zaby!
Asiu, dzieki za Odmrozonych, nie tracmy nadziei.
Co do nalesnikow, czasami dodaje troche tluszczu do ciasta, ale nie zawsze.
Danusko, przypomnialas crêpes Suzette, dawno juz nie robilam, czas poszukac Grand Marnier 🙂
Żaba pewnie nawet nie wie, że ma Święto.
Żabie najlepszego. Syn ma pseudo Żabior, też dostał życzenia. Pada, niema jak jechać do sadu a wiśnie czekają na słoiki, jeszcze 6 jabłonek na wyrwanie wilków. Przynajmniej można oglądnąć tenis.
Danuśko,
też bardzo lubię te okolice.
A Capello,
Coraz częściej nasze podróżowanie wygląda tak, że co prawda mamy przygotowaną listę miejsc do zobaczenia, ale trakcie podróży machamy na to ręką, przycupniemy gdzieś przy stole i zatapiamy się w rozmowie z interesującymi ludźmi. Resztę się kiedyś doogląda…
Żabo – serdeczności!
Danuśka,
zdjęcia zrobione telefonem wyszły bardzo dobrze. Ja nie rozpoznałabym, które robione są aparatem, a które telefonem .
Te wiśnie u haneczki i yurka to chyba wczesne odmiany. U siostry na Mazurach ledwo jest ich niewiele i jeszcze niedojrzałe. Czekam kiedy pojawią się w sklepie.
Drylowanie ręczne jest najpewniejsze, choć przerobić 12 kg nawet z pomocnikiem to wielki trud. Chyba 2 lata temu korzystałam z drylownicy pożyczonej od sąsiadki, ale później w dżemie odnajdywałam sporo pestek.
W święto żaby pogoda dopisuje świętującym. Ledwo się przejaśni, a nadchodzi kolejny deszcz. Żaby darzę szczególną sympatią, a one czują się chyba dobrze w moim ogródku.
Danusiu – dziękuję za piękne zdjęcia. Rozbawił mnie, ale gorzko, Tylicz. Obejrzałam zdjęcia ze ścieżki „patriotycznej. I to powstało w Tyliczu, miejscowości zamieszkanej niegdyś również przez Łemków. Czy wiecie, że w Wiki w ogóle nie wspominają o tym? Jest tylko drobna wzmianka, że były tam kiedyś cerkwie.
Grób Andrasa przypomniał o tym tyglu austro-węgierskim. Zawsze lubiłam atmosferę starych cmentarzy.
Alino – koniecznie zrób crepes Suzette. To takie danie poprawiające humor. Tak myślę, chociaż nigdy ich nie jadłam 😉 Ja ostatnio piekłam tartę z malinami i borówkami i babeczki z porzeczkami.
Krystyno u nas dojrzałe czereśnie nie mają w tym roku w ogóle smaku.
Dzisiaj był zimny dzień. Nie padało, ale wiał chłodny wiatr.
Żabo – z okazji święta: https://youtu.be/JNwzCcTRh0w
https://youtu.be/rEeIX8lxxGM
https://youtu.be/wNzGlf7WVfc
Krystyno, mamy łutówkę. Pojęcia nie mam, dlaczego w tym roku tak szybko wystartowala. Zawsze była później, jak na łutówkę przystało.
Danuśka, zaraz idę na podkarpacki spacer.
Danuśko, jak zwykle świetna relacja, wiele miejsc bliskich memu sercu. Sandomierz i okolice, ale też Biecz który odwiedziłam spędzając wakacje w Zagórzanach. Uśmiechnęłam się na widok wieży ratuszowej, którą przed laty usiłowałam zwiedzić. Zrejterowalam, bo zamiast drewnianych schodów były od pewnego poziomu drabiny z niekompletnymi szczeblami. Pokonanie tej drogi z dwójką dzieci było niebezpieczne i ponad siły, więc piękne widoki nas ominęły. Już chyba kiedyś o tym pisałam. Ale wieża prezentuje się ładnie.
Wiśnie u nas ze straganu, wyjątkowo słodkie w tym roku, albo taki trafiłam gatunek. Piękny czas, ta obfitość owoców i zieleniny cieszy oko i podniebienie. Ale niepokój dręczy…
Cmentarz wojenny z I wojny światowej zaprojektowany przez D Jurkovica znajduje się także tuż koło Wysowej Zdroju, w Blechnarce (przysiółku Wysowej). Warto się tam wybrać.
Salso-przyznam się od razu- na żadną wieżę w żadnym zwiedzanym przez nas miejscu nie wchodziliśmy. Zwyczajnie, z lenistwa 🙁
Już wcześniej słyszałam o licznych cmentarzach wojennych w okolicach Gorlic, nie sądziłam jednak , że jest ich tak dużo, niektóre są naprawdę bardzo piękne i często roztaczają się z nich wspaniałe widoki.
Danuśka, wróciłam ze spaceru.
Dlaczego te nowe kalwarie są tak przygnębiająco koszmarne.
Ostatnio i paszteciki i tarta i babeczki piekły się bardzo długo. Dół się przypalał, a góra była blada. Okazało się, że popsuła się górna grzałka. Już drugi raz. Znowu musimy wymienić.
U mnie padła zmywarka, po 21 niezawodnych latach. Rozglądaliśmy się za nową i czego się dowiedzieliśmy, że teraz już tak długowiecznej zmywarki nie kupimy, bo te nowsze są produkowane na znacznie krótszy czas. Ale mogę sobie wykupić dodatkową gwarancję żeby ten czas przedłużyć. Cena tej gwarancji zawrotna, ale mogę ją sobie na raty rozłożyć. Nie skorzystam. Co za czasy, co za obyczaje…
Moje zdjęcia z telefonu same wpadają na google jak tylko włączę w nim internet.
I bardzo dobrze zrobiłaś, Salso.
Haneczko-mieszkańcy Tylicza podobno uważają, że proboszcz jest super i zrobił kawał dobrej roboty doprawdzając do wybudowania tej kalwarii.
Na dodatek piszą w internecie, iż to miejsce idealne i że koniecznie trzeba je odwiedzić! https://www.tylicz.eu/golgota-i-drozki-rozancowe
Danuśka, wcale mnie to nie dziwi.
Lata ciężkiej pracy, żeby wiarę sprowadzić do czegoś takiego przyniosły owoce.
Dzień dobry,
Pepegor 6 lipca 20:32
Dziękuję za wyjaśnienie, które zresztą rozumiałem od początku. Szkoda tylko, że nam nie pomożesz, wszystkie inne Twoje polemiki – zarówno w Niemczech jak i w Polsce, niepoparte głosowaniem nie mają żadnego praktycznego znaczenia.
Tylko matematyka się tym razem liczy.
Yurek, 6 lipca 21:57
Nie skumałem o co Ci chodzi, taki wpis ni z tego ni z owego, poparty oklaskami znad Pacyfiku – nie kojarzę. Ale może czytając wiele poprzednich wpisów straciłem zdolność kojarzenia. Zwoje mi się wyprostowały. Gdybyś wyjaśnił, będę wdzięczny.
Danuśka – do Twoich sprawozdań wrócę dopiero po wyborach, zawsze je lubię, ale teraz nie mam głowy do nich.
Ewa – do waszych również wrócę już po niedzieli.
Haneczko – na filmach zgromadzenie w Gnieźnie wyglądało dobrze i przynosiło nadzieję.
Jolinko – POMACHANKO !!!!!!!!! Po dzisiejszym Szczecinie nadzieja rośnie!
Na zakończenie do Polonii – wszyscy, co do jednego, którzy występujemy na tym Blogu korzystamy z umeblowania jakie otrzymaliśmy w poprzednich wyborach, od 1989 roku. Jesteśmy beneficjentami WOLNYCH MEDIÓW. Bez nich nie byłoby wolnej Polityki, wolnych blogów, wolnych komentarzy, wolnych wpisów. Na te wolne media już w Polsce są ostrzone pazury, chce się je nam odebrać. Twierdzenie o meblowaniu nie ma według mnie najmniejszego sensu.
Echidna, 5 lipca 18:52 – nie czuję się bym w czymkolwiek nie szanował Gospodarza. Wręcz przeciwnie. Marzy mi się Blog jaki był np. w 2007, 2008 i innych latach. Arcyciekawe wpisy Gospodarza i takaż dyskusja Blogowiczów. Bywało, że tylko w ciągu weekendu pojawiało się ponad 500 naszych komentarzy.
Dobranoc 🙂
Ech,
Znowu muszę wykroić jakiś weekend by pojechać w Beskid Niski – narobiliście mi apetytu! Linek – dzięki, notuję.
Cofnęłam się to tych wspominanych przez Nowego wpisów sprzed lat. W wolnej chwili warto poczytać, a i łezkę otrzeć i z przepisów skorzystać 🙂 httpss://adamczewski.blog.polityka.pl/2008/06/27/w-naszym-i-waszym-ogrodku/
Oj, coś się źle skopiowało, ale przez Archiwum łatwo trafić 🙂
No to jeszcze raz:
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2008/06/27/w-naszym-i-waszym-ogrodku/
Dzisiaj pojechałam rano rowerem do sklepu, to jest niezłe ćwiczenie. Na Mazowszu teoretycznie płasko, ale na tej trasie są dwa lekkie wzniesienia, tam i z powrotem ok. 12 kilometrów. Z roweru lepiej widac świat niż z samochodu. W naszej wsi mamy jeden baner Trzaskowskiego i jeden Dudy. Trzaskowski zdecydowanie większych rozmiarów 🙂 Będę głosować tutaj na miejscu, dopisałam się do spisu wyborców.
Danuśko, wyobrażam sobie tę rowerową eskapadę wśród zieleni. Tylko pozazdrościć 🙂
A pod przytoczonym linkiem do „historii” jest m.in. przepis Małgosi na kotlety z kapusty, proste jak drut, a smakowite, podobnie jak niby gołąbki.
Salso,
ależ ciekawy wpis nam przypomniałaś; przeczytałam dopiero część. Resztą podelektuję się później. Ile przepisów!
Karczochy jednak nie przyjęły się u nas. A mleko kokosowe już można kupić prawie wszędzie. Przepis Małgosi na kotlety też mi się spodobał.
Przypomniałam sobie o rowerze i wreszcie ruszę nim po okolicy. Do tej pory albo za bardzo wiało, albo padało.
Ja tez zaczytalam sie w tym wyszukanym przez Salse a zasugerowanym przez Nowego wpisie. Dziekuje Wam obojgu.
Zrobilo sie tu bardzo goraco. Podlalam ogrod wczesnym rankiem bo potem nie sposob.
Cieszę się ogromnie 🙂
…pierwsze wykopki… (i poniekąd przypadkowe) 🙂
nie rzodkiewek, lecz na pewno w naszym ogródku 😀
a propos żab i im podobnych żyjątek – ta (trawna) też w naszym ogródku… czasem… 😎
A ja znowu doganiac musze.
Zaraz jasne, ze Zabie pogratulowac trzeba!
Za co? Tez nie wiem, bo dla mnie Ewa, to w Wigilie, a tak? Jak kto woli. Urodziny – kto wie, ale nie wiem, nie chodze po archwach.
Zabo, Ewuniu, zycze najlepszosci!
Jak co, dogadamy to za tydzien.
Lat temu ze trochę…
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2007/07/09/kuchenne-gadzety/
…zapomniałam zaznaczyć – co do dnia.
Miło powspominać, ale czas jak rzeka i świat się zmienia.
https://www.youtube.com/watch?v=qHqTTSjWBvg
Dzień dobry,
Dzisiaj mija jeden miesiąc z wpisem „Rzodkiewki rządzą”. Nie wiem czy redakcja Poltyki nie wyśle nas zaraz w otchłań blogowego czyśćca. Reanimować nas tam mogą tylko Panie Gospodynie nowym wpisem. Obym się mylił.
Czytając stare wpisy Gospodarza, większość z nich bardzo ciekawa, marzy mi się żeby ktoś wpadł na pomysł, wybrał najciekawsze, najlepsze, okraszone tylko jakimś przepisem, ubrał to wszystko super ilustracjami i wydał jako książkę. Można by ją otwierać na każdej stronie i czytać. Według mnie nie mógłby to być zbiór przepisów ani żaden poradnik, ot po prostu podróż po ciekawostkach, historii, geografii, co gdzie kiedy i jak się jadało lub jada i co możemy, jeśli chcemy spróbować dzisiaj. Oczywiście książka musiałaby też zawierać wpisy Gospodarza o winach – był ich znawcą, smakoszem, często wtrącał różne ciekawostki z czasopisma „Wino”, z którym był zaprzyjaźniony.
Ja nie lubię żadnych czysto-poradników, zbiorów przepisów kulinarnych, poradników ogrodniczych, gdzie tylko podają jak wysiać, sadzić, podlewać, jak ugotować, itd. Zapytajcie kiedyś Kocimiętki jak w poradnikach ogrodniczych przemycałem różne, w/g mnie, ciekawe rzeczy. Bardzo lubiłem miesięcznik „Ogrody, ogródki, zieleńce” w którym mieściło się wszystko, co ogrodnictwem nazwać można z architekturą krajobrazu włącznie. To tam Kocimiętka się wyżywała pisząc o holenderskim Keukenhof, Giverny Moneta i wielu innych. Dzisiaj już nie ma Ogrodów, liczy się tylko szybki zysk.
Ale miało być o książce z zebranymi tekstami Gospodarza. Chciałbym, żeby to marzenie się spełniło, a jeśli nie – i tak pozostanie w mojej wyobraźni….
Dobranoc 🙂
Jako, iż poniekąd obiecałam…
A poza tym identyczną trasę (sprzed 10 lat bez 11 dni 😆 ) dyskutowano (raczej mile 😉 ) także w niniejszym miejscu… —
podrzucam zanętę do wybrania się w Tatry w okresie sasanek i dzwonków alpejskich, lilii złotogłów, goryczek kropkowanych… a zwłaszcza tego przyjemniaczka, dla którego tupta się co jakiś czas w bezpośrednie pobliże tatrzańskiego Władcy!
(Kwiatki głównie w moich zbiorach 😆 )
https://basiaacappella.wordpress.com/2020/07/10/granica/
Danuśko, Krystyno — jeszcze zdążycie w tym roku, choć… po kilku dniach upałów (tzn w Tatrach 20 stopni plus zimny wiatr 😆 ) wegetacja może przyśpieszyć…
Ewo, z „ludźmi” to różnie jest. Najciekawsi są (w moim odbiorze) tacy, którzy normalnie nie praktykują wysiadywań, smakoszostwa, moczymordostwa, itp., ale utknęli gdzieś (np. z powodu pogody, oczekiwania an zgubione dokumenty, itd., itp.) i akurat natknęliśmy się na nich, skorzystaliśmy z wiedzy, swady, gawędziarskich i ogólno-towarzyskich talentów. Generalnie im wyżej, tym ciekawiej… Nie zapomnę jednej koleby w okolicy Żelaznych Wrót… — 2003, zlewa… „okap” skalny trochę przecieka, ale nic to — wszyscy na haju małych i dużych podbojów poprzednich dni (mój czas „z liną”) …i gość oooopooowiadaaaa… O górach naprawdę wysokich, o ludziach, ludzkiej naturze ujawniającej się w sytuacjach ekstremalnych, o…
Ach!
Teraz mam fazę, że Gontyna dawno zmarłego Twórcy wiadomego opowiada mi o nim… albo on mi WCIĄŻ opowiada nią… 10x więcej, sugestywniej, niż dziesięciu przypadkowych żyjących knajpowiczów. A w knajpach ludzi mniej – z wiadomego powodu. Więc czytam, pogłębiam, muzea też zgłębiam, nie izolując się rzecz jasna od żyjących, ale i nie absolutyzując ich „lepszości” płynącej li tylko z faktu, że żyją jeszcze „radzi, że jeszcze jeden dzień przeżyli”…
Danuśko, obejrzałam migawki z wyjazdu.
— Fajna sprawa, gratulacje!… 🙂 🙂 🙂
W Baranowie Sandomierskim byłam ostatnio… ponad 30 lat temu! Czas powtórzyć!!!
Nb, widzę kilka nieścisłości. Czy można je wyrazić?… 🙂
Kochani,
Po pierwszej już tutaj.
Wszystko dzisiaj mało ważne – góry, doliny, wspomnienia….
Nie wiem kiedy teraz zajrzę, pewnie za kilka chwil, kilka godzin, może już będzie obowiązywać cisza…. Nie wiem.
Dlatego proszę Was już teraz i namawiam – ci, którzy chcą, a tych jest wśród nas większość, tych, którzy mają dokumenty, paszporty (jeśli ktoś nie ma, bo zaniedbał – szkoda słów!) – pomóżcie swoim głosem. Każdy głos jest ważny.
Ja oczywiście pomogę Rafałowi. Nie meblujemy Polski – meblujemy Europę, a tym samym świat w którym każdy z nas żyje!
Bardzo się boję, ale nadzieja wygasa ostatnia!
Nooooownyyy… pliiiissss… – pull yourself together…
I bądź mężczyzną, choć trochę (Tato powtarzał Braciom gdyśmy byli dziećmi brutalniejszą wersję „bądź chłopem!” … nieczęsto… może 3 razy słyszałam, ale zapadło w pamięć… 🙂 ) —
— Wybory dopiero w niedzielę, 15 minut wliczając kolejkę…
…frekwencja i mobilizacja jest i będzie duża po obu stronach, wszystko rozstrzygnie się raczej tu, w kraju…
Ale jakim prawem (kaduka) Ty, właśnie Ty dajesz sobie prawo do tak protekcjonalnego tonu? — — Ja, @Nowy wiem, że ważne, jam Wolność Wiodąca Lud Na Barykady, ja dyktuję lajfstajlowemu towarzystwu (różnych orientacji, rozmaitych gustów), co ważne, o czym mają i nie mają pisać, czym się cieszyć… ja ich rozedrgam na taką mamałygę i galaretę, jakem sam…
Just too patronising… disgusting… infantile… all in all – highly counterproductive.
And above all – divisive…
a Ty Basiu jakim prawem nas pouczasz …
A jakim prawem Ty – właśnie Ty dajesz sobie prawo mnie pouczać?
Pojawiłaś się tutaj po wielu miesiącach nieobecności i wybacz, ale będę pisał to, co wydaje mi się ważne. Mogą mnie odciągnąć od tego tylko Gospodynie.
Lekcje Twojego Taty zostaw w swojej Rodzinie, niech tam kwitną, ja miałem swojego Tatę i on jest dla mnie autorytetem. Kto jest dla Ciebie „chłopem”, a kto nie jest zostaw raczej dla siebie, mnie to nie interesuje.
Od dawna nie wtrącam się w Twoje wpisy i, jeśli to możliwe – nie wtrącaj się w moje.
Dziękuję!
Jolinku… dla Waszego* dobra… Bo widzę, jak się męczycie… Do szaleństwa… Jak Wam, jakimś Wam, coraz gorzej we własnych skórach, jak nieumiejętność, gnuśność w porządkowaniu własnych światów, w rozwoju osobistym przemieszczacie (co poniektórzy) na teren rzekomego zbawiania świata szerokiego…
Nowy, ależ proszę bardzo, bardzo proszę! 😆 😆 😆
Każdy ma jakieś ideały, wspomnienia, autorytety…
Rób co chces i pacz końca (wyniku) – mawiają czasem na małopolskiej prowincji.
Ja akurat, jak już zachodzę na jakieś podbloże czy inne mce wirtualne, staram się postępować tak, jak w życiu – czytać z uwagą.
Że nie wszystko warto – to inna sprawa, ale oprócz przykładów świetlanych (stylu, spójności decyzji, dobrego humoru, dystansu, także autoironii) są też odstraszycielskie… … …
Kilka dni temu napisałam i nie wysłałam drobiażdżek, który mimo wszystko opublikuję. Może się przyda (komuś) na czas ciszy i wyciszeń… Zaraz znajdę… 😉
____
*jakichś „Was” którzy się uciekają się do tej prymitywnej sztuczki alienowania… — Jakkolwiek nieporadni, niezborni, zabiedzeni – MY jesteśmy MY, a ty z odwagą i indywidualizmem poczuj się sama…
— Jolinku – taż ja już 17 lat temu prowadziłam warsztaty o tej i pokrewnych sztuczkach dla studentów polskich, słowackich, ukraińskich… 😆 😆 😆
Po angielsku prowadziłam. Jak to ignorować, jak się bronić, jak rozłożyć oponenta na łopatki… 😎
Dla @Nowego i nie tylko, sprzed kilku dni (a co sie ma marnować! 🙄 )
:
Nie bez dobrego powodu
w społeczeństwach ceniących sobie jakość
bezpośrednich stosunków międzyludzkich
przy stole, podczas podobnych spotkań towarzyskich
nie rozmawia się o trójcy (świętej i wyklętej):
1. pieniądzach
2. religiach
3. polityce
Unikając wycieczek w te rewiry tym staranniej, im bardziej dotyczą one… mogą dotyczyć bezpośrednich uczestników spotkania/rozmowy.
Nie wyobrażam sobie rozognionej dyskusji o trzech powyższych w jakimkolwiek dobrym towarzystwie brytyjskim, francuskim, belgijskim, bawarskim, słowackim, … …nawet polskim… – gdy współrozmówcy expressis verbis wysłali już/kiedyś sygnał, iż sobie nie życzą.
Nie mówiąc o ad personam w takim kontekście… 😮
:
Zarabiane, wydawane, oszczędzane, odziedziczane pieniądze… Wyznawana, praktykowana, kontestowana wiara… Decyzje polityczne, komplikacja motywacji w tym względzie, zwłaszcza absolutna intymność aktu wyborczego… — wszystko to są dziedziny życia tak naładowane aktualnymi i potencjalnymi spięciami, tak nieprzekładalne „z osobnika na osobnika”… iż dyskutowane powinny być (i BYWAJĄ!!!), że tak powiem, przy podstolikach. W realu wszak czasem pojawi się fajny wujek, który nie ma nic przeciwko, ma wiedzę, dowcip, temperament polemiczny, refleks, co chcesz. Zawsze można odejść do ogródka, biblioteki, na balkon. I pogadać. I upewnić się. Pospierać. Sprawdzić, co, czy i jak ewoluuje. Albo dać się rozjechać jakością jego argumentacji.
W sieci jest sto razy łatwiej – mamy sproblematyzowane miejsca (zarówno ogólnodostępne, jak i „klubowe”).
➡ Źle umiejscowioną namolność jątrzenia, „mobilizowania”, a zwłaszcza całe to preaching to the converted (żebyż jeszcze choć odrobinkę umiejętne!) wytłumaczyć można kopiatą furą problemów, przemieszczeń, zabiedzeń (emocjonalnych i innych), …, …, …, — prawie nigdy czymkolwiek racjonalnym.
W TYM TU KONKRETNYM MIEJSCU mamy zaś nie tylko jasną TEMATYKĘ, nie tylko preferencje ś.p. Twórcy (w lipcu 10 lat temu dał nie pierwszy, za to znamiennie systematyczny wykład swego „manierowego” credo), nie tylko doświadczenia poprzednich sprzeczek baaardzo wielu, licznych obrażań, „odejść” (proście go/ją, błagajcie: nie odchodź, wróć, ach jakiś/-aś cenny, niezastąpiony, co my bez ciebie poczniemy!!! 😆 ) …ale też – zawsze nieroztropną, zawsze obarczoną ryzykiem – wczesną decyzję o masowych dewirtualizacjach. Co (przy całym bigbraderowym spektaklu dla pozostałych) dla uczestników niesie dodatkowe obciążenia wiedzą o osobie (a nie tylko podmiocie wypowiedzi lajfstajlowej, publicystycznej), możliwością szantażyków, szpil. Nie każdy – łaso przyjmując „miody” kumciostwa – gotów jest na drugą stronę monety, czyli publiczne demaskacyjki, wytyki, przypomnienia nie-w-porę… zwłaszcza od „swoich”… tak zwanych… cośmy wszak razem wódzię pili, po stołach tańczyli… ach zazdrośćcie… 😆
Owszem, magiel przedni.
Do czytania dla postronnych gdy wpadnie chwilka czasu…
Jednak bóle co poniektóre tak czy owak niepotrzebne. — Bo nawet już nie przestrogowe* – większość małolatów wie od ~szóstego roku życia, że nieroztropnie iść tą drogą…
_____
*”Jeśli nie potrafisz być świetlanym przykładem – bądź chociaż straszliwym ostrzeżeniem” – Arkadius cytował tu tę maksymę kiedy?… może w ’07, może w ’08… A stareńka ona… [@Nowy (podmiot wypowiedzi; o Osobie nic nie wiem na szczęście!) trwa na tym kursie, tej ścieżce na całego i mega-wytrwale 🙂 ]
„Jolinku… dla Waszego* dobra… Bo widzę, jak się męczycie… Do szaleństwa… Jak Wam, jakimś Wam, coraz gorzej we własnych skórach, jak nieumiejętność, gnuśność w porządkowaniu własnych światów, w rozwoju osobistym przemieszczacie (co poniektórzy) na teren rzekomego zbawiania świata szerokiego…”
Przede wszystkim MY – nie potrzebujemy Twojego leczenia. Zajmij się sobą. Nie przejmuj się naszą męką, my tych rad nie potrzebujemy! Ani lekcji Twojego Taty! Po co się pchasz z tym przed orkiestrę.
Nie bez dobrego powodu
w społeczeństwach ceniących sobie jakość
bezpośrednich stosunków międzyludzkich
przy stole, podczas podobnych spotkań towarzyskich
nie rozmawia się o trójcy (świętej i wyklętej):
1. pieniądzach
2. religiach
3. polityce
A my z uwagi na powagę chwili rozmawiamy. W końcu chamska hołota ma swoje prawa.
Nie odpowiada Ci nasze towarzystwo – dołącz do swego, a nam daj spokój.
Buuh,
ciężkostrawne to dzisiejsze śniadanie.
jogurt albo kefir dobry na trawienie … kulinarnie zapodam …
uważam, że „jeśli Rafał Trzaskowski przegra te wybory, to nie tylko Rafał Trzaskowski przegra, przegram ja, ty, on, ona, ono, my, wy, oni” …. dla mnie to ważne … przykro, że ktoś uważa, że moja opinia wynika z kompleksów, śmieszki sobie robi … ja nikogo tu nie obrażam … i faktycznie nie podam do stołu naleśników lub nalewki bo się bardzo denerwuję przed niedzielnymi wyborami …
pomachanko wszystkim … i do kiedyś …
Dla jasności sytuacji:
O godzinie 4:43 zamieściłem swój pomysł na książkę z wpisami Gospodarza. Uważam że naprawdę godny rozważenia.
Po czym wparowała a capella z, jak zwykle, reklamą swojego bloga, co robi od lat wielu, korzystając z popularności „Gotuj się”.
O 7:30 umieściłem swój nienachalny wpis o wyborach – zostało kilka dosłownie godzin. Napadła a capella ze swoją krytyką.
Przyznam, że mam dość jej pouczeń, jeśli komuś odpowiadają jej wpisy z gwiazdkami, odnośnikami, wyjaśnieniami – niech czyta. Już kilka tygodni temu powiedziałem swoją opinię. Ponawiam.
Dobranoc 🙂
Moze jak to mowia Francuzi wrocimy do naszych baranow i zajmiemy sie kuchnia.
Kupilam dwie makrele na obiad i upieke je z ziolami w piekarniku. Sa duze to zostanie tez kawalek na kolacje. Kupilam tez ciasto na niedzielna tarte cytrynowa. Na jutro mamy zaplanowana wycieczke na caly dzien i piknik zabieramy ze soba. Przy ladnej pogodzie, a taka zapowiedzieli, przyjemnie sie siedzi na skalach jedzac wlasne kanapki. Mewy beda pewnie krazyly nad naszymi glowami i domagaly sie kawalka cjleba.
I znow pojawia sie a cappella i nie moze powstrzymac sie od pouczania nas.
Elap, udanej i smacznej wycieczki 🙂
Hmm, Alino, moje odczucie jest zwykle takie : o, wpis Nowego, moze byc nieprzyjemnie… te wpisy w tonie „passive-aggressive” sa naprawde niepotrzebne.
Odnosze sie do wpisu, nie do osoby.
U mnie upal, kolejny dzien z rzedu ponad 30 stopni plus duza wilgotnosc powietrza, odczuwalna temperatura w okolicach 40 stopni. Nie da sie dluzej przebywac na zewnatrz i jesc sie nie chce, nie mowiac o gotowaniu czy wlaczaniu piekarnika. Na obiad bedzie salata (dla mlodych) i gryczana plus kwasne mleko (dla starszych – mlode cos nie przepadaja za kasza gryczana solo, raczej wola w salatce).
O wyborach rozmawiają teraz wszyscy i wszędzie, słyszę takie rozmowy w sklepie warzywnym, u fryzjera i wśród moich sąsiadów. Nic dziwnego, że poruszamy ten temat również na blogu, przecież przed nami po raz kolejny bardzo ważne głosowanie.
Wczoraj już nie mogłam zdzierżyć i wybrałam się do naszej wiejskiej fryzjerki. Właścicielka naszego nadbużańskiego salonu jest niesłychaną gadułą. Absolutnie w niczym mi to nie przeszkadza, bo jest to jednocześnie bardzo miła i serdeczna osoba. Zatrudnia w tej chwili dwie uczennice, które radzą sobie bardzo dobrze.
Mam zatem nową, krótką fryzurę za jedynie 30 złociszy (na Ursynowie 75 pln).
Wybraliśmy się dzisiaj na wycieczkę do Kamieńczyka i do Broku, zdjęć nie będzie. To był wędkarski rekonesans, pospacerowaliśmy nad Liwcem i nad Bugiem.
W Broku byłam na obozie studenckim dla roku zerowego było to zatem wieki temu. Niczego nie rozpoznałam, z całego pobytu pamiętam jedynie miłe towarzystwo, wyprawy na jabłka do sąsiedniego sadu oraz szalone wieczory w miejscowej dyskotce 🙂
Dosyć smutne jest to, że miasteczko tak pięknie położone nad Bugiem nie wykorzystuje swoich walorów geograficznych. Nie ma restauracji ani kawiarni z widokiem na rzekę. Owszem są dwa lokale nad Bugiem, ale nieczynne w tygodniu, są w nich jedynie sale wynajmowane na wesela, czy też na inne uroczystości. Zjedliśmy zatem okonia i sandacza w „Barze pod Rybką” z widokiem na doskonale wystrzyżony, rozległy trawnik. Może do Broku dociera za mało turystów i nie warto inwestować…?
W Wyszkowie jest zresztą podobnie-barów i restauracji nie brakuje, ale żaden lokal nie jest położony nad rzeką, szkoda 🙁
Wczoraj od naszych sąsiadów dowiedzieliśmy się natomiast, że w Wyszkowie jest znakomita pizzeria prowadzona przez Włocha pochodzącego z Sycylii. Przejeżdżamy obok tej restauracji regularnie, ale nigdy nie wpadliśmy na pomysł, by do niej zajrzeć, teraz musimy nareszcie to zrobić 🙂
A cappello-nieścisłości w moich opisach oczywiście wyprostuj, z góry dziękuję.
Póki co, blog jest publiczny i nie potrzeba tu wejsciówek – komentarze można pomijać, ale każdy ma prawo tu wejść i napisać, co chce. Byle nie obrażać.
Ja mam tak samo – krótsze włosy, też za 30, ale $ 😉
Ręka częśćiowo sprawna, ale wymaga wiele roboty – dobrze, że się pozrastało co trzeba, teraz będę fizjoterapeucić ją osobiście według instrukcji.
Poza tym sauna.
Kulinarnie – młoda kukurydza! Zakupiłam 4 kolby.
A propos Golgoty – obejrzałam zdjęcia, potem jeszcze więcej znalazłam na internecie i sklęsło mi bardzo. Takie piękne okolicznoći pejzażowe tak spieprzyć i schrzanić!!! Czy to można tak bez pozwolenia???
GosiaB,
na gryczaną mam dość prosty sposób – podsmażam pieczarki i na końcu dodaję do nich rozrobiony sos prawdziwkowy z torebki, z polskiego sklepu 😉
Solidne danie wychodzi z tego.
Tez mam krotsze wlosy za jedyne 30€. Czyli wszystkie placilysmy po 30 tylko w roznych walutach.
Nie rozumiem, A Capello, dlaczego za każdym razem wypominasz naszym koleżankom i kolegom blogowym, że spotykają się w realu. 😉 Czy to coś złego? Jeżeli ludzie się lubią to jak najbardziej mogą się poznać bliżej. Nigdy też rozmaite zjazdy nie były imprezami zamkniętymi. Każdy może przyjechać. Lubię też zjazdowe wspomnienia. Nie uczestniczyłam dotychczas w takich spotkaniach, ale nigdy nie czułam się tutaj wykluczona.
Elap- miłej wycieczki. Ostatnio nie ruszam się z mojej miejscowości, byłam tylko kilka godzin w pobliskim lesie. Komarów i kleszczy nie było. Były za to tańce 😀 Jutro i w niedzielę zajmuję się psem siostrzenic. Kulinarnie: pstrągi. Moja wizyta u fryzjera kosztowała 55 zł, ale jestem zadowolona.
Do posłuchania: https://youtu.be/8EmVfVuan3c
GosiuB, dajesz mi do zrozumienia, ze odnosze sie do osoby a nie do wpisu.
Pozwol wiec, ze odpowiem. Odnioslam sie do konkretnego wpisu, ktorego tresc jest dla mnie irytujaca. To tyle.
Bylam po poludniu w kinie. W malej sali bylo nas cztery osoby, w maskach ale co za radosc widziec film na duzym ekranie w obecnosci innych osob. Film jest wart obejrzenia, polecam. Tutul « Les parfums », dolaczam zwiastun, niestety po francusku.
https://youtu.be/rFpL0fJSlVo
Dziekuje Alicjo, faktycznie kasza i grzyby to swietna kombinacja, o ktorej zapomnialam. I nabralam ochoty na kukurydze, taka kolba z maslem i sola, mniam.
Plan Wycieczkow Elap brzmi bardzo przyjemnie. Ja juz zaliczylam kilka krotkich wypadow do ciekawych miejsc, glownie malych miasteczek, niestety jest problem z toaletami (niedostepne), umyciem rak, itp. Wycieczki do lasu czy na szlak w tych temperaturach to mala przyjemnosc, wybralismy sie kilka razy na probe i szybko wracalismy, coz, trzeba przeczekac te fale upalow. Jutro planujemy wypad na farme lawendowa, mijalam w zeszlym tygodniu po drodze i pola lawendy w roznych kolorach wygladaly fantastycznie. Na wizyte trzeba bylo sie umowic online, liczba odwiedzajacych ograniczona i ograniczona czasowo.
Asiu, jaka piekna piosenka, kolejne odkrycie, dziekuje.
Przeszłam się Za Róg (2.85km) w celu między innymi zakupienia piwa dla ochłody. Zanim doszłam, wypiłam 0.37 l zimnej wody, bez tego nie da rady. Z powrotem wróciłam klimatyzowanym autobusem, bo w czasie pandemii krąży za darmo – „skrzynka” na pieniądze ewentualnie też podbijająca bilety miesięczne jest u wejścia przy kierowcy, a jest to strefa odseparowana teraz od reszty autobusu – kierowca też człowiek i musi byś szczególnie chroniony.
Jerzoru odradziłam przejażdżkę rowerową, to co wieje od jeziora (a i to słabo), to nie jest orzeźwiająca bryza. Ale nie ma co narzekać – zima za rogiem!
GosiaB,
gdzie jest ta farma?
https://youtu.be/6TfRPCdMfCM
https://youtu.be/8ui9umU0C2g
https://youtu.be/dExH2uaWVzI
Alina,
dla mnie większość wpisów Basi jest irytująca, może dlatego, że Basia ma lekarstwo na wszystko i wiecznie tryska optymizmem – nic w tym złego, aczkolwiek nie wierzę, że to jest możliwe, być cały czas na takim optymistycznym „haju”.
Ale to jest Basia – i raczej nikogo nie obraża, wręcz przeciwnie, stara się przyjść z pomocą… tylko to zazwyczaj nie działa!
No bo co to jest za rada „weź się w garść” (– pull yourself together…)
i zresztą rada, o którą nikt nie prosił, a przy tym obraźliwe, myślę – „I bądź mężczyzną, choć trochę”. A nawet seksistowskie!
Osobiście wolę Basię w wydaniach fotoreportażowych , niż „duchowo- psycholo= socjo- pomocowych”, czy jak to nazwać.
Teksty Basi czyta się nadzwyczaj trudno, no ale być może tylko ja nie potrafię się wspiąć na tak wyrafinowane szczyty polszczyzny 😉
Trzymajcie się ciepło i spokojnie, pomimo – zdaję sobie z tego sprawę – wielkich emocji. Ja też się emocjonuję.
Stosowne wideo, jedna z moich ulubionych piosenek Freddiego Mercury
Don’t try so hard – nie staraj się tak bardzo…
https://www.youtube.com/watch?v=b7kUc5RcMqc
Alicjo, tutaj: https://www.terrebleu.ca/pages/about-us
Wyglada na to ze to biznes w kilku dzialkach … dziecko dostalo od kogos bilety, wiec sie przejade.
Alicjo (21:36) 🙂
Ja tez sie emocjonuje i jestem z Wami myslami.
Bez emocji, ale ciekawe.
http://ak5.pl/rb7.html
Alino, przepraszam, ze tak to odebralas – nie odnosilo sie to do Twojego komentarza ale do mojej uwagi o komentarzach Nowego. Te komentarze sa czesto nieprzyjemne, choc Nowy jest z pewnoscia sympatyczna osoba. Nie sa skierowane do Ciebie, wiec pewnie tego nie odczuwasz.
Nowy2
10 lipca 2020
4:43
Czytając stare wpisy Gospodarza, większość z nich bardzo ciekawa, marzy mi się żeby ktoś wpadł na pomysł, wybrał najciekawsze, najlepsze, okraszone tylko jakimś przepisem, ubrał to wszystko super ilustracjami i wydał jako książkę.
To już było (aczkolwiek niedokładnie to samo), ale się zmyło 🙁
Myślę o książce sprzed lat, ta co zaginęła między Londynem a Kingston, a potem odtwarzaliśmy ją jak mogliśmy, i ja ciągle mam to wszystko na komputerze, dzięki Zwierzątku z Antypodów, kto chciał, to ściągnął sobie. To ciągle jest do ściągnięcia u mnie na komputerze, jak ktoś zainteresowany – niech się odezwie.
Pomysł pomysłem, ale wydanie czegoś takiego jak Nowy sugeruje to na pewno wielkie nakłady pieniężne. Czy znalazłoby się tak spore grono zainteresowanych w dobie, kiedy w księgarniach tony książek na tematy kulinarne?
Pamiętam też inny pomysł – pomysł Jagody, która jako psycholog-socjolog chciała wtedy, dawno temu, napisać pracę o naszym blogu, jako taką ciekawostkę – blogi tego typu dopiero zaistniały. Mnie się ten pomysł podobał, bo Jagoda miała jakąś tam ideę, obiecała też wszystkim anonimowość na życzenie. Wielkim oponentem tego pomysłu była Pyra i to wszystko się rozmyło. Może szkoda, może nie – nie wiem. Mnie trochę szkoda…
…stosownie do okoliczności, już za chwilę CISZA (wyborcza)
https://www.youtube.com/watch?v=OOtLKvsx1Jo
Rzutem na taśmę… TRZASK! 🙂
https://youtu.be/odH6SgMf288
https://www.youtube.com/watch?v=m98MBACe1xk
https://www.youtube.com/watch?v=kbMcexHs-bA
Dzień dobry,
Tak jak przewidywałem zepchnięto nas poza nawias. Mam nadzieję, że nie na długo.
Alicja,
Dzięki, że piszesz o tych książkowych pomysłach. To, co jest u Ciebie w komputerze ja kiedyś czytałem, to są odcinki, gdzie każdy mógł się dopisać.
Pomysł Jagody też pamiętam, ale on jakoś upadł, tam chyba było coraz więcej pytań, co nas powoli zniechęcało. Tak coś mi się kojarzy, chociaż mogę się mylić.
Książka, która powstała w mojej wyobraźni to po prostu wybrane wpisy Gospodarza, ale tak, żeby tych wpisów było tam znacznie więcej niż przepisów. To nie może być następny poradnik kulinarny, którymi rynek, jak sama piszesz, jest po prostu zawalony.
W moich marzeniach wyglądałoby to tak jak książka z przepisami Fridy – więcej tam ciekawej treści niż przepisów, chociaż one też są. Tę książkę ma Salsa, to wiem, no i ja.
Oczywiście, że trudności byłyby ogromne, począwszy od samych tekstów Gospodarza na które przedruk musiałaby istnieć zgoda tych, którzy mogą teraz decydować o prawie autorskim.
Ze zdobyciem zdjęć też nie byłoby problemu, chyba.
Tak czy inaczej, zostanie to pewnie w sferze mojej wyobraźni i marzeń, chociaż jestem przekonany, że byłaby to ciekawa pozycja.
GosiaB,
Nigdy nie staraj się wkładać kija w szprychy mojej znajomości z Alinką, bo Ci się to nigdy nie uda. Jesteśmy najdłużej znającymi się Blogowiczami nie tylko na tym Blogu, ale przypuszczam, że na wszystkich blogach Polityki.
Poza tym staraj się omijać moje wpisy szerokim łukiem, jak ja staram się nie czytać Twoich.
Thank you fro mountain, jak mawiała Nisia.
http://ak5.pl/tb7.html
Nowy Świat – Nowa Nadzieja na Nowy Dzień i Nowe Jutro!
Nowy – książka* o jakiej wspomina Alicja, to było „Męskie gotowanie” autorstwa Piotra. My- Blogowicze – mieliśmy dokonać krótkich wpisów, fotografii z tytułową książką w miejscach ewidentnie wskazujących na kraj. Wszystko zgrabnie połączyć i sprezentować Gospodarzowi. Niestety podczas wędrówek po świecie, książka zaginęła. Chyba w UK.
Coby się nie rozwodzić zbytnio: Antek zrobił kopię(?) książki (na kredowym papierze chyba); blogowicze porobili zdjęcia, ja zaprojektowałam strony (tam gdzie książki nie było dokonałam małego fotomontażu) i przesłałam wydrukowane strony do Antka, który nad całością czuwał. Książka niestety nie trafiła do Piotra w czasie Zjazdu – Pan Lulek miał ją ze sobą zabrać na blogowe spotkanie. Zatrzymał się w hotelu Dom Chłopa, Antek dostarczył książkę. Nie zastał Pana Lulka, zatem zostawił przesyłkę w recepcji zaś recepcjonistka nie oddała jej adresatowi. Piotr otrzymał naszą Blogową niespodziankę z opóźnieniem.
Był tam jeszcze krótki filmik z podróży książki na CD, jaki również przesłałam do Antka.
cdn
* Jeśli pamięć mnie zawodzi i niedokładnie przedstawiam historię Blogowej Niespodzianki, proszę o korektę.
Lata lecą, pamięć zawodzi choć głowa wcale nie pusta.
Nowy,
Nie pochlebiaj sobie, nie interesuje mnie kompletnie twoja znajomosc z Alina, a czytam i omijam co chce.
Echidna – dzięki.
Teraz dopiero sobie coś przypominam, coś słyszałem, ale to było jeszcze przed moimi blogowymi narodzinami, czyli bardzo dawno. Ale pomysł był świetny.
Gdy zacząłem pojawiać się na Blogu Antek jeszcze pisywał, najpierw często, później coraz rzadziej. Zawsze do swoich świetnych wpisów dodawał Antkową. 🙂 Szkoda, że już od lat się nie pokazuje.
Echidna – oczywiście ja coś innego widziałem, po prostu opowiadanie, gdzie ludzie dopisywali co chcieli, ale to nie było to o czym mówisz.
wspomniany cd – swego czasu, zebrałam przepisy zarówno Gospodarza jak i Blogowiczów w swoistą książkę kucharską. Z ilustracjami. Jedną z dwóch kopii otrzymali Piotr i Basia, druga leży u nas na półce. Wersję w formacie .pdf posiada chyba Alicja.
Zgodę na kopiowanie przepisów z blogu oraz na użycie Logo otrzymałam od Gospodarza.
Czas spędzony tylko nad wyszukaniem przepisów i skopiowaniu ich do dokumentu wydłużał się w nieskończoność.
Zaprojektowanie, przygotowanie ilustracji itp to nie dzień czy dwa.
Piszę to nie w celu samochwalstwa lecz realnej możliwości zaprojektowania książki jaka się Tobie marzy.
Piszesz: „Książka, która powstała w mojej wyobraźni to po prostu wybrane wpisy Gospodarza, ale tak, żeby tych wpisów było tam znacznie więcej niż przepisów. To nie może być następny poradnik kulinarny…” i „W moich marzeniach wyglądałoby to tak jak książka z przepisami Fridy – więcej tam ciekawej treści niż przepisów…”
Ładnie brzmi, tylko:
1 — kto miałby dokonać wyboru wpisów
2 — kto miałby napisać przypisy
3 — kto miałby napisać Wstęp oraz rozdziały proponowanych przez Ciebie podróży: „… po ciekawostkach, historii, geografii, co gdzie kiedy i jak się jadało lub jada i co możemy, jeśli chcemy spróbować dzisiaj”
4 — kto wybrałby: „…wpisy Gospodarza o winach – był ich znawcą, smakoszem, często wtrącał różne ciekawostki z czasopisma „Wino”, z którym był zaprzyjaźniony”
5 — kto miałby skompletować fotografie i ilustrację dbając o pozwolenie na ich użycie oraz druk
6 — kto miałby przygotować (obrobić) fotografie do druku (wersja internetowa to kwestia odpowiedniego „zachowania” (save as – nie znam polskiej terminologii niestety) ostatecznej formy książki
7 — kto miałby dokonać projektu książki
8 — kto miałby ułożyć Index, Bibliografię
9 — kto miałby przygotować nawigację książki do odbioru w Internecie
10 — kto miałby dokonać korekty
11 — kto miałby zatwierdzić końcową formę książki
12 — na jakiej stronie internetowej książka miałaby być zamieszczona
13 — kto miałby książkę wydrukować
14 — i ostateczne pytanie: KTO MIAŁBY FINANSOWAĆ CAŁOŚĆ
To tylko kilka podstawowych pytań związanych z realizacją projektu jaki w Twoich marzeniach przybrał formę książki, pod roboczym tytułem, dajmy na to „Fantasmagoria blogowicza”.
Między innymi zarabiam na „szynkie do bułki ze srem” w ten sposób i wiem jak długi i czasochłonny jest to proces.
Marzenia to jedno – realizacja …
Pozostaje mi tylko życzyć by Twoje marzenia doczekały się spełnienia.
Nowy2 11 lipca 2020 6:33 – o ile mnie pamięć nie zawodzi było to wspólne pisanie opowiadania. Na Blogu.
Nowy-smutno mi się zrobiło, kiedy przeczytałam to co napisałeś o wpisach Gosi.
Ja czytam je chętnie i nie widzę w nich nic niestosownego, a już na pewno nie było w nich wkładania kija w szprychy Twojej znajomości z Aliną.
Natomiast w Twoich wpisach jest ostatnio dużo emocji, kiedyś były to emocje pozytywne, a teraz niekoniecznie…i może nie wszystko da się wytłumaczyć Twoim zaangażowaniem w wybory i politykę. Broń Boże Cię nie pouczam, pisze jedynie o tym, jak odbieram od pewnego czasu Twoje komentarze.
Echidna –
to jest naprawdę w sferze marzeń i wyobraźni, nie biorę tego aż tak serio, ale pomarzyć przecież można. O tym jak daleka jest droga od pomysłu do półki w księgarni też cokolwiek wiem. Cztery lata u Prószyńskiego to co prawda niewiele, ale wystarczająco dużo by mieć pojęcie co to dobór artykułów, także ich pisanie, dobór zdjęć, korekta, redakcja, tytuły, drukarnia, terminy, kto to jest łamacz itd.
Poza tym wiele znam z domowych obserwacji w którym to domu redagowanie książek i przygotowanie ich do druku odbywa się taśmowo, jedna schodzi, a następnego dnia pojawia się druga. Byłem w tej twórczej atmosferze, z przerwami, ale przez lat dziesięć. Do dzisiaj tam bywam, ale już jako gość.
Przypuszczam, że gdyby nie ta moja skromna wiedza i skromne doświadczenie to ten pomysł – wytwór wyobraźni – marzenie, nigdy by się w mojej głowie nie zrodziły. Po prostu uważam, że wpisy Gospodarza są wystarczającym materiałem, by z tego powstała książka. To wszystko. I tylko tym się chciałem podzielić.
Poza tym patrząc w każdej księgarni na półki lub chociażby w moim domu na półki nasuwa się spostrzeżenie – wszystkie te książki miały taki sam początek – od pomysłu.
Zaznaczam jeszcze raz – byłoby to fajne, ale wiem, że trudne lub wręcz niemożliwe do realizacji.
Danuśka, dobrze że jesteś. Chciałam podziękować za przybliżenie nieznanych mi miejsc. Kiedyś trzeba będzie je odwiedzić. Tylko kiedy?
Limoncello jest nie tylko w planach. Kupiliśmy spirytus, co wcale nie było łatwe. W tradycyjnych sklepach z alkoholem od dawna już nie prowadzą sprzedaży. Ponoć były przypadki (po spożyciu) wymagające interwencji medycznej. W tym jedna śmierć.
Ano, składniki są. Teraz tylko wykonanie.
Danuśka –
wybacz, ale nie podejmę tematu, przynajmniej dzisiaj, a może i w ogóle, bo znowu mogłoby się to skończyć nieciekawie.
Nowy – Trubadurzy śpiewali: „Marzenia jak ptaki szybują po niebie…”, może niekoniecznie w poruszanym kontekście, ale i do nieba, jak namawiał poeta, sięgać trza.
Sięgajmy zatem!
Dzień dobry,
po obejrzeniu na Netflixie filmu „Unorthodox” obejrzałam z rozpędu izraelski serial „Shtisel”. Akcja toczy się w środowisku ortodoksyjnych Zydów w Izraelu, dialogi są nagrywane w jidysz. Trzeba czytać napisy.
W jednym z odcinków , babcia mówi do dorosłej dumnej wnuczki zdanie które sobie zapisałam, w moim tłumaczeniu brzmi tak: „Człowiek musi swoją dumę kontrolować, bo inaczej ta duma kontroluje jego samego.”
.
Też tak myślę jak czytam ostatnie wpisy Nowego.
Z winy mojej „niepamięci” pozostaję jeszcze – na chwilę – w tematyce marzeń książkowych Nowego.
Przecież większość książek Basi i Piotra zawiera ciekawe informacje o jakich wspominasz. Choćby: „Krwawa historia smaku”, „Tańce wokół stołu”, „Wędrówka po stołach Europy” czy „Polskie posty”.
Chciałam o tym wspomnieć poprzednio lecz uleciało z pamięci jak woń smakowitej potrawy w przeciągu.
Danuśka, Eva47 – też tak odbieram i czuję.
Nowy, różnice to nie wrogość. Nie traktuj każdego, kto się z Tobą nie zgadza jak wroga.
Dzisiaj mam mnóstwo zajęć specjalnych. Specjalnie sobie nagromadziłam na te dwa dni, żeby utyrać się i nie myśleć.
Oj, haneczko, może wpadniesz do mnie. Potyramy razem. A jak już nie, to choć wiedz, że masz w tyraniu towarzyszkę. Po drugiej stronie równika.
CISZA!!!
Byle nie blogowa 😉
Echidno,
myślę, że z Twojej wymienionej w punktach listy „co trzeba, żeby książka powstała” najważniejszy jest punkt 14, niestety. A poza tym za dużo nas do pieczenia chleba (punkty poprzedzające punkt 14) i w dzisiejszej dobie praw autorskich i tak dalej kompletnie byśmy się zakałapućkali i to by jeszcze bardziej podniosło punkt 14 – prawnicy, gwarantujący „prawnie prawa” i tak dalej. Wiedziałam, że kto jak kto, ale Ty odpowiednie rzeczy dasz słowo na ten temat 🙂
Ale idea jest piękna i …trzeba sięgać 🙂
eva47
11 lipca 2020
8:10
Bardzo dobry cytat podałaś.
Cytat zapisałam, żeby mnie pilnował.
Co tam równik! Jesteś tuż obok, Echidno 🙂
Wędrującą po świecie książkę przypomniała niedawno Alicja. Bardzo zabawne zdjęcia. Dobrze, że chociaż tyle udało się utrwalić.
Po limoncello została tylko butelka, niewielka ale bardzo ładna. To był prezent z przedpandemicznego Rzymu przywieziony przez młodych, którzy wraz z wnukami spędzali tam Boże Narodzenie. I namawiali nas bardzo na odwiedzenie Rzymu. Ale sprawa odwlecze się do nie wiadomo kiedy.
Dziś żadnego tyrania nie będzie, bo wybieram się na ogrodowe przyjęcie do kuzynki męża. Mam nadzieję, że obejdzie się bez polityki.
U nas leje…
U mnie pada…popłuczyny tropikalnej burzy Fay we wschodnich stanach USA.
W ogrodowej doniczce (wcześniej pustej) 3cm wody, czyli musiało nieźle lać. Z mapy wynika, że będziemy za chwilę mieć przerwę, aż do nadejścia deszczów z zachodu tym razem – w formie burz.
Tyrającym – wielkiej siły życzę 🙂
🙂 a capella 🙂
Ależ ty masz pamięć!
Woww!
Jeśli nie potrafisz być świetlanym przykładem – bądź chociaż straszliwym ostrzeżeniem – – > to jeden z moich wielu tatuaży, w mózgownicy 🙂
Od tygodnia siedzę na Rügen. Wiatrowo wspanie, ale zasięg internetu mógłby świadczyć o tym, że znajduje się w ostatniej piątce krajów rozwiniętych.
Na szczęście jutro się to zmieni. Po śniadaniu trzy godziny promem i już mam Bornholm pod kołami mobilka.
Dzięki swirusowi 🙂 wpuszczani są tam jedynie Niemce. A zatem będzie jak w domu 🙂
Dobrego lata wszystkim
bez względu na jakiego kandydata
– – > x
Silnych wiatrów!
Jak świrus minie, to Cię odwiedzimy 🙂
Zimno, brrrrr. Dla uspokojenia i wyciszenia:
https://m.youtube.com/watch?v=BeK9m4y73HY
https://m.youtube.com/watch?v=sF1V_qy6v74
https://m.youtube.com/watch?v=4RSojXOZJWI
https://m.youtube.com/watch?v=YzjZXKzGxTU
https://m.youtube.com/watch?v=9KHk9d2pQFU
https://m.youtube.com/watch?v=Zfc9cOeFT5o
U nas bez tyrania, bez polityki i bez promowych podróży, po prostu Toskania na Mazowszu 🙂 https://winnica.dworzno.pl/46-o-winnicy/#toskania
Ciekawe i bardzo malowniczo położone miejsce. Dwaj bracia, którzy powrócili w rodzinne strony najpierw zajęli się uprawą malin, a potem wpadli na pomysł, by założyć winnicę i produkować wino. W Polsce jest w tej chwili około 300 hektarów winnic, w których wino produkowane jest wprawdzie na niewielką skalę, ale z wielką pasją(w Hiszpanii jedna winnica miewa czasami 300 hektarów).
Ceny polskich win są wysokie, bo nakłady pracy ogromne, a rezultaty skromne. Spróbowaliśmy dwa wina białe i dwa czerwone, szczepy właściwie nikomu nieznane, przystosowane do naszego klimatu, jak ten opisany poniżej:
https://winicjatywa.pl/rondo-czerwona-odmiana-winorosli-uprawiana-w-polsce/#
Smakowało nam tylko jedno wino-biała Mazovia (wino kupażowane). W ramach popierania rodzimej produkcji, a przede wszystkim doceniania wysiłku pasjonatów kupiliśmy dwie butelki Mazovii oraz jedną butelkę smacznego wina z czarnej porzeczki. Nie będziemy jednak zmieniać naszych przyzwyczajeń i planujemy nadal raczyć się winami z krajów, gdzie tradycje winiarskie są zdecydowanie bogatsze niż w Polsce, a dobre wino można kupić za mniejsze pieniądze.
+27c – komu zimno temu zimno 😉
Ja znam winnicę Srebrna Góra pod Krakowem.
https://winnicasrebrnagora.pl/
Szefem produkcji jest kobieta, która zjadła zęby, pracując we francuskich winnicach.
Wino piłam w restauracji w Sopocie, białe – ale byliśmy w większym towarzystwie i kupowaliśmy butelkami, a większość piła białe, więc… Całkiem dobre.
Na ich stronie warto obejrzeć galerię zdjęć, bardzo ładne zdjęcia.
ps.Jeden z właścicieli jest góralem z krwi i kości, a szefowa produkcji, Agnieszka Rousseau mimo francuskiego nazwiska jest też najprawdziwszą góralką spod samiuśkich Tater 😉
Jak będę w Polsce, na pewno zajrzę do Lidla i poszukam ich win.
Podobno w Polsce zdecydowanie lepiej udają się wina białe.
Wróciłam znad polskiego Bałtyku, przez dwa dni dało się wytrzymać na plaży, potem wiało , padało. Staraliśmy się znaleźć chwilę bez deszczu na spacer, odwiedziliśmy Malbork.
Już Niemcy to wiedzieli – w okolicach Zielonej góry uprawiano głównie zielone winorośla. Może to kwestia słońca, czerwone potrzebują więcej?
Znowu wtrząchnęliśmy po 2 kolby kukurydzy. Latem to tutaj niemal obowiązkowy dodatek do grilla, ale myśmy nie grillowali, W takiej parówie jeść się nie chce…
Asiu,
Dziękuję bardzo za Beth – jedną z wielu uwielbianych przeze mnie kobiet.
Ona dla mnie śpiewa nie tylko głosem, ale sercem, duszą, całą sobą. Pozwól, że dodam jeszcze jeden jej utwór, smutny, osobisty, w którym wyśpiewała właśnie całą swoją zranioną duszę. Tak ja to odbieram.
https://www.youtube.com/watch?v=eNdG_V3kmp0
Dzięki wielkie.
Co do uprawy winnej latorośli to istotne jest nie tylko słońce, bardzo ważna jest jakość gleby. Na pewno podróżując po krajach winiarskich zauważyliście, że winnice rosną często na glebach kamiennistych, skalistych, w tym również wulkanicznych i często z takich właśnie stoków otrzymujemy czerwone wina o głębokim smaku i z charakterem 🙂 Skały, żwir czy kamienie odbijają słońce, zatrzymują wilgoć, ale mają jednocześnie dużą przepuszczalność co sprzyja uprawom. Ważny jest też właściwy odczyn gleby, a więcej na temat tych wszystkich, istotnych dla dobrej jakości wina czynników można przeczytać w tymże artykule: http://www.winologia.pl/teksty_gleby.htm
Piosenek, które podrzuciła wczoraj wieczorem Asia posłucham dzisiaj na spokojnie po śniadaniu. http://ak5.pl/ub7.html
To może jeszcze podróż po zamkach i winnicach regionu Bordeaux?
Jest ich tak dużo, że trzeba wyruszyć z samego rana 🙂
https://www.france-voyage.com/travel-photos/bordeaux-vineyards-2660.htm
Poranne spotkanie z dudkiem:
https://photos.app.goo.gl/LHfWckNqkzp7zxng9
Danuśko,
Skały wulkaniczne nadają również mineralny smak tokajom 😉 Ech, jeszcze mnie tam w tym roku nie widzieli, a zapasy się kończą…
Danuśka,
zazdroszczę widoku dudka. Za to widziałam dziś rodzinkę żurawi- młody już potrafi fruwać.
Małgosiu,
czy w Malborku można już zwiedzać wnętrza? Niedawno młodzi byli tam z dziećmi, ale można było oglądać zamek tylko z zewnątrz. Chciałabym się tam wybrać, bo ostatnio byłam tam z 15 lat temu. A cały czas odtwarzane są nowe fragmenty budowli; ciekawa jestem zwłaszcza odbudowanego kościoła/kaplicy.
http://www.zamek.malbork.pl/godziny-otwarcia
Też mam w planie – przyszłościowym, przy okazji jazdy na Hel. Ale kiedy???
Piękna pogoda, komfortowa temperatura 21c.
Tak jak napisała Alicja, otworzono już już chyba cały zamek, my wybraliśmy trasę trochę krótszą bo byliśmy z pięcioletnią wnuczką, ale i tak zajęło to nam ponad dwie godziny. Zwiedza się ze słuchawkami, dezynfekowane są po każdej turze, bardzo sympatyczna narracja i dość obrazowa , nasza wnuczka jest dość wrażliwa i zdarła w pewnym momencie słuchawki jak był opis bitwy pod Grunwaldem, bo ją to przestraszyło. Ale ogólnie bardzo jej się podobało, szczególnie wystawa bursztynów 🙂
Trochę niewygodnie jest z kasami, które są za zamkiem, a parking jest po drugiej stronie rzeki , trzeba przejść przez mostek , skąd jest ładny widok i obejść zamek. Kolejki są dość duże, co godzinę wpuszczana jest kolejna grupa.
W Malborku byłam raz, w czwartej klasie podstawówki. Pamiętam dobrze sale zamkowe, a w fosie leży mój mleczny ząb, który mi wtedy wypadł 😀 .
Obiad jedliśmy w barze Miś i była to gęsta pomidorówka z makaronem, mielony z mizerią i pyrki. I oczywiście kompot. W drodze powrotnej pokazano nam salę tortur na zamku w Kwidzyniu. I paskudne, wycofane zwierzęta. 😯
Nerwy coraz większe…
https://youtu.be/mhZOzUeE73o
https://youtu.be/7slbPKquAOo
https://youtu.be/9wNPug7h1gQ
„Wycofane zwierzęta”?
Cisza, słucham, jest nudnawo, z tel.
http://ak5.pl/ob7.html
Wypchane, oczywiście 😀
Wygląda źle 🙁 🙁 🙁
Niestety. Ipsos mówi, że nie może podać zwycięzcy. W takim razie powinni podać 50 % do 50 % 🙁
2% błedu
W 95 było podobnie,
***
Wrócę do siebie. Wrócę…
Zasmucę się. Zasmucę…
Dotrę do głębi. Dotrę…
I spojrzę… I łzę otrę…
Daremnie śnić… Daremnie,
Jeśli tak smutno we mnie…
Z tomiku Juwenilia. 2
Julian Tuwim
Głosy są jeszcze nie policzone. Spokojnie…bez zdecydowanej przewagi nie można mówić o zwyciezcy, a podobno już jakieś mowy są wygłaszane? 😯
Co nagle, to po diable i jeszcze moze na żłóto wyjść…
Asia,
a już się wystraszyłam 😯
Yurek, ale wtedy nie było mowy o chachmęceniu, liczono głosy. Teraz jest inaczej. Z zagranicą można zrobić wszystko.
Z korespondencyjnym głosowaniem takoż.
Im wiecej glosow tym trudniej chachmecic. Tak czy inaczej – nadzieja ginie ostatnia. Jest naprawde wiele glosow niepoliczonych. Nie przestaje trzymac za Rafala!
Nerwy straszne!
Mam duzo chlodnego, rozowego wina. Co mam innego zrobic? Dluga noc mnie czeka.
Asiu – dzieki za muzyke. Tak, jak wspomnialem – Beth jest na mojej liscie kobiet spiewajacych, ktore bardzo lubie. Tam jest jeszcze kilka innych.
W naszej gminie, łącznie z miastem podliczono już głosy. Wygrał Rafał. Ponad 54%.
Nowy – ja idę spać. Chociaż nie wiem czy szybko zasnę. Rano do pracy.
Asia,
Spij z nadzieja!
Zobaczymy co dalej!
Dobranoc 🙂
Nadzieja zgasła ….
Niestety….
Kolejna nadzieje w wyborach parlamentarnych za trzy lata.
Niestety….
Brak słów.
Ze względu na cenzurę tematów dopuszczonych na tym Blogu nie będę komentował wyborów. Już w listopadzie tego roku, po wyborach w USA, stajemy się prawdziwą, samotną wyspą na świecie, skłóceni ze wszystkimi, czyli marzeniem jednego faceta z Żoliborza…
Do kiedyś… Może kiedyś będzie lepiej…
Nowy-jaka cenzura? Przecież wiesz dobrze, że jej nie ma. Są tylko czasem komentarze, które ranią czy też obrażają innych i wtedy dochodzi do nieprzyjemnych dyskusji.
Dzisiaj otrzymałam dwie wiadomości, które, moim zdaniem, są doskonałym podsumowaniem wczorajszego głosowania:
Wybieraliśmy między wykładem noblowskim Olgi Tokarczuk, a Sylwestrem marzeń Zenka Martyniuka. Wygrał Zenek.
Joanna Senyszyn
Tragedią nie jest to, że Polska jest skłócona z większością świata, ma beznadziejny, skretyniały rząd, pseudoprezydenta na usługach PiS, sejmową maszynkę do głosowania złożoną z matołów, pazerny kościół, żyjący na koszt podatników, ale to że połowa Polaków jest z tego zadowolona.
Zwyczajne życie toczy się dalej. Dzisiaj smaczne letnie zakupy-agrest i świeży zielony groszek w strączkach, który właśnie zakończyłam łuskać. Jedną trzecią zjadłam w trakcie 🙂 Szkoda, że tak rzadko można kupić zielony groszek w strąkach, taki prosto z krzaka. Kuzynka Magda uprawia osobiście i ma rację!
Napisałam do Basi Adamczewskiej oraz do Pani Oli z redakcji „Polityki” prośbę o zamieszczenie nowego wpisu.
Danuśka, obawiam się, że to głos wołającego na puszczy.
Dzięki Danusiu.
Ja dziś chodzę i chodzę po zakupy, żeby rozładować napięcie. Lodówka po wyjeździe była pusta więc i tak trzeba było ją zapełnić.
Nie wiem czy Wam też smakują tegoroczne owoce, są dla mnie strasznie wodniste, niesłodkie, brakuje im smaku. Też kupiłam agrest 🙂
Smutek wielki…
A Zbigniew Hołdys przed chwilą napisał:
„Widzę, że tu nie trzeba mieć sił, by pokonać PIS, ale żeby pokonać beznadzieję wśród swoich.”
I coś w tym jest. Myślę, że wkrótce wezmę się w garść. Jeszcze nie dzisiaj…
Komary szaleją, zamiast lata jesień, chyba posłucham Limboskiego. 🙂
https://youtu.be/1Tkw07vnEIA
Ja się przeproszę z rabarbarem i z braku porzeczek zamrożę trochę ranarbaru, żeby był do ewentualnego ciasta, gdybym takowe piekła.
W nocy była gwałtowna burza i tak dwa razy trzasnęło tuż obok, że dom zadrżął w posadach, a kot chował się pod łóżko.
https://youtu.be/83jSFc7f8JE
https://youtu.be/UE4ehfF-8C4
https://youtu.be/_nH6Znc4g-c
*rabarbaru miało być…
Małgosiu-a w jakim miejscu byliście nad morzem?
Co do owoców to czereśnie były słodkie i smaczne, teraz nastał czas jagód, są kwaskowate. Agrest kupiłam bardzo dojrzały i skubię z przyjemnością.
Danusiu, byliśmy w Stegnie Gdańskiej.
OK. Zerwałam rabarbar i mam go zamiar zamrozić w sporym pojemniku, ale tak, by wyjmować go stamtąd garściami, ile potrzeba.
W tym celu wymyłam łodygi, teraz obsychają – pokroję mniej więcej w 1-2 cm kawałki i włożę luźno do pojemnika, żeby się nie posklejały (dlatego muszą być suche!).
U nas czereśnie były nierówne w smaku, ale jedne wyjątkowo duże i słodkie (aż za!).
Porzeczek czy agrestu u mnie na wsi nie uświadczysz, podobnie wiśni. Podobno bywają na targu, ale z kolei ja na targu nie bywam… za dużo zachodu 🙄
Małgosiu-mój pobyt w Stegnie pamiętam do dzisiaj znakomicie, bo to tam właśnie oduczyłam się słodzić herbatę. Powód był prozaiczny-kartki na cukier wprowadzone w sierpniu 1976. Spędziłyśmy tam wakacyjny tydzień z moją koleżanką, ona słodzi herbatę do dzisiaj 🙂
Róbmy swoje…
https://www.youtube.com/watch?v=2WrL1l_gABI
Ja jako dziecko jeździłam na wakacje do Junoszyna i Jantaru, a tata jeździł po zakupy do Stegny właśnie, a to było chyba w okolicach 1970 roku, bo moja siostra była całkiem mała. Faktem jest, że plaże mamy piękne, ale morze paskudnie zimne. Sympatyczne jest też dojście na plażę przez sosnowy las. Zwykle jeździliśmy w sierpniu i pod koniec pobytu zbierałyśmy z mamą w tym lesie borówki, przerabiane potem na dodatek do mięs.
Z herbatą było tak, że słodziłam ją coraz mniej, a potem małżonek po którymś z pobytów na poligonie w ZSRR przestał słodzić ( nie było tam cukru) i ja też.
Alicjo, ja mroze owoce najpierw na blaszce wylozonej papierem, po to wlasnie zeby sie nie posklejaly, a dopiero potem, jak juz sa zmrozone, przesypuje do pudelka.
Agrest (jeden z moich ulubionych letnich owocow) widzialam w jednym supermarkecie, drobny i zielony, do tego za wszystkie pieniadze, poczekam do przyszlego tygodnia, moze bedzie lepszy. Za swiezymi wisniami tesknie. Inne owoce, w wiekszosci importowane, zawsze wodniste i bez smaku, np. sliwki, morele, czy porzeczki …
Lawendy nie ogladalam w weekend, corka pojechala z kolezanka i jej mama- fotografka, ale bardzo szybko wrocily bo grzmialo i blyskalo sie, z bezchmurnego nieba, bardzo nieprzyjemnie (duza wilgotnosc powietrza). No nic, co sie odwlecze to nie uciecze.
Bardzo duze rozczarowanie … ale mlodzi sie ruszyli, jest znowu nadzieja.
Rozczarowanie 🙂 🙂 🙂 🙂
Jest znowu nadzieja 🙂 🙂 🙂 🙂
Czyżby zainteresowanie jak umeblowano?
Brak słów!!!!!
Nowy, co chciałeś powiedzieć, bo nie kumam.
Na wszelką okoliczność podam kawę 🙂
https://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/tapeta-wiazanka-lawendy-obok-notatnika-i-filizanki-kawy.jpg
W mnie w ogrodzie kwitnie zarówno lawenda, jak i kocimiętka. Ta ostatnia ma z lekka lawendowy kolor i wszyscy sąsiedzi co roku pytają co to za roślina. Jestem już przyzwyczajona do tych pytań i co roku cierpliwie wyjaśniam różnicę pomiędzy tymi bylinami. Każdy pretekst dobry, by pogawędzić z sąsiadami 🙂
Przyplątał się do nas kot, jest cokolwiek zmizerowany, jako że błąkał się samotnie po lesie. Zaprzyjaźnił się już z trzema domami. Wygląda na to, że wspólnie postawimy go do pionu.
Nowy, tak głosuje Polonia w USA
https://fakty.interia.pl/raporty/raport-wybory-prezydenckie-2020/aktualnosci/news-wybory-2020-wiceprezes-koalicji-polonii-amerykanskiej-o-zwyc,nId,4610431#iwa_source=special
To też dla mnie duże rozczarowanie 🙁
Dla mnie większym rozczarowaniem są ci, którzy mając prawo głosu, nie skorzystali z tego. A teraz nadzieja, na co?
Salso, frekwencja była i tak wyjątkowo wysoka, niestety ten dodatkowy milion okazał się wielbicielem starego.
Danusiu, bardzo ładna kawa. Podoba mi się ta estetyka.
Jak chodzę z kijkami to zwykle na początku lub końcu trasy spotykamy kota. Nie wygląda na zaniedbanego, przygląda nam się uważnie, ale nie zbliża. Wygląda na to , że mieszka gdzieś w pobliskich domkach.
Suweren włożył wszystkie jajka do jednego koszyka. To się musi źle skończyć.
Danuśka, jeżeli ten kot (serdecznie życzę mu pionu) znajdzie kocimiętkę, zmiecie ją z powierzchni ziemi. Nasze tak się w niej tarzały, że wytarzały eleganckie wgłębienie.
Frakcji francuskiej – miłego świętowania 🙂
Haneczko-kot, jak dotąd, zupełnie ignoruje kocimiętkę, a przechodził obok niej już kilka razy. Oby mu tak zostało!
Małgosiu-to może jeszcze herbata w lawendowych okolicznościach?
https://thumbs.dreamstime.com/z/lato-nap%C3%B3j-%C3%B0-romatic-lawendowa-herbata-i-%C5%9Bwie%C5%BCa-lawenda-96706148.jpg
Alicjo-nadbużańska frakcja francuska dziękuje za życzenia 🙂 W ramach świętowania wypiliśmy bardzo popularny francuski aperitif:
https://www.degustoweb.pl/czym-jest-kir
Już niegdyś wspominałam na blogu o tym smacznym i orzeźwiającym napitku.
Danusiu 🙂
Francuskiej Frakcji życzę bardzo miłego świętowania. Ciekawe jak to w okresie pandemii wygląda.
Małgosiu 11:54
Koalicja, której wiceprezesem jest Andrzej Burghardt nie ma nic wspólnego z naszą polską Koalicją. Ten twór powstał nie tak dawno, kilka lat temu i przyjął nazwę Koalicja Amerykanów Polskiego Pochodzenia z hasłem umacniania chrześcijańskich wartości wśród Polonii i szerzenia wiedzy historycznej o Polsce, ale z tego co wiem, bardzo wyrywkowo. To organizacja do której mi bardzo daleko i nigdy nie będę jej wspierał.
A Polonia w stanie Nowy Jork pochodzi głównie z okolic Łomży, Zambrowa, Białegostoku, Grajewa. W pobliskim miasteczku Riverhead, gdzie jest nawet Polish Town, duża część Polaków to przyjezdni z gminy Kulesze Kościelne. Ta nazwa mówi wiele, to Gmina w której ponad 90 procent zdobywa zawsze PiS. Mieszkańcy wzbogacili się bardzo dzięki dotacjom z UE, ale oczywiście to im się należało, nikt o tym nawet nie wspomni.
Ci mieszkający tutaj, co do jednego głosowali na AD.
Dlatego uważałem i uważam, że każdy głos przeciwwagi był bardzo potrzebny. Pozostanie w domu było niczym innym jak wsparciem AD.
Mogę tylko dodać, że Polonia w Chicago i Colorado to Podhale. Mieszkałem jakiś czas w Brekenridge, Colorado – tam co drugi Polak to były mieszkaniec Poronina.
Salso – bardzo dziękuję!
Malgosiu, wszystko anulowane. Na dokladke niebo zachmurzone i troche wieje. Smutne swieta w tym roku. Zreszta nie tylko swieto 14 lipca, ale wszystkie imprezy ktore obywaly sie w czasie wakacji: targi staroci, bretonskie tance, koncerty, grillowanie, marsze. Tylko targi sie ostaly. Wczoraj bylam w uroczym miasteczku Trégastel nad woda . Przez godz. maszerujemy a pozniej kawa na tarasie i zakupy na targu. Bylo bardzo duzo ludzie, miejscowi nosili maski a turysci raczej nie.
W przyszlym tygodniu zmienimy kolejnosc, najpierw zakupy, pozniej marsz a na koncu kawa. Chyba, ze pogoda nam popsuje szyki.
W przeciwienstwie do Danuski nie pilam dzisiaj aperitiwu.
Nie pilismy aperitiwu ale Bernard wywiesil francuska flage. Chyba jestesmy jedyni z flaga w oknie. Tutaj wywieszaja flage jak druzyna Francji zdobedzie mistrzostwo swiata w pilce czyli rzadko.
W Warszawie 14 lipca zwykle odbywało się wiele festynów, na Saskiej Kępie, czy w Parku Skaryszewskim. Tym razem świętowanie przeniosło się do sieci
https://www.kiwiportal.pl/wydarzenia/668956/koncert-swieto-francji-14-lipca-online-warszawa-maz14
Miłego świętowania 🙂
Nowy, za dużo na nas wszystkich spadło, wirus, klęska wyborcza, ale jakoś trza 🙂 się pozbierać…
Salso 17:57
jakoś trza będzie!
Ty znasz moją rodzinę, więc wiesz, że moje obawy mogą znacznie przekraczać przeciętną. A ewentualny przyjazd Kenijki do Polski jeszcze bardziej wzmaga obawy.
Wszystko dlatego, że nie jest normalnie, że nie jest przepięknie.
Wiwatującym Francuzom wszystkiego najlepszego!
Danuśka – nie znałem tego napitku, muszę spróbować.
Nowy 8:36
Ze zacytuje klasyka: Wiecej Osmanczyka, mniej Grottgera, a wszystko bedzie cacy!
GosiaB 19:58
Wokoło pełno jest idiotów,
co się jak bluszczyk wiją.
Więcej Seweryna, mniej chichotów,
A mózgi nam odżyją…
Nisia
Emocje przedwyborcze były duże, dla mnie również. Śledziłam dyskusję na blogu, chwilami z nieprzyjemnym zaskoczeniem, choć przecież weterani „Gotuj się” niejedno już widzieli i przeczytali na tych łamach.
Życie toczy sie dalej…
Dla mnie okropnym rozczarowaniem połączonym z mieszaniną niepewności a może nawet lęku były wyniku referendum w UK z 2016 (decyzja o Brexicie) a następnie wybór D. Trump’a na prezydenta USA. Reelekcja AD to już tylko/aż? kolejna decyzja społeczeństwa, która nie jest zgodna z moimi preferencjami… Biorę udział w wyborach, bo wierzę że moj jeden głos ma znaczenie.
Nowy,
mysle ze tym razem przegiales – w ani jednym z moich wpisow nie odnioslam sie do osob/nawet Ciebie, starajac sie koncentrowac na tym co sie dzieje lub moich odczuciach.
Ale jak widze nie mogles powstrzymac sie od chamstwa. szkoda.
PS. Czytanie ze zrozumieniem moze by czasem trudne. Tutaj calosc, dla lepszego zrozumienia cytatu: https://www.kigalczynski.pl/gesi/xjozefpon.html
Szanować poglądy innych, zwłaszcza jeśli o tym poszanowaniu, tolerancji i tak dalej samemu się ciągle mówi.
Pogoda cesarska, za oknem nadal roboty drogowe, chętnie bym Haneczce pomogła w zagospodarowaniu ogrodowych obfitości, ale za daleko…
U mnie zajęły się tym chipmunki 👿
Jedynie rabarbar zamroziłam, już pokrajany – sposobem GosiB. Tak samo osobno zamrażąm uszka albo pierogi, żeby się nie posklejały.
Może w sobotę udam się na targ i zobaczę, co tam dają. A teraz do ogródka, muszę zrobić przedłużenie podpórek do tych trzech wspinających się ogórków, co to rosną jak na drożdżąch.
W niedalekim sąsiedztwie przepięknie kwitła opuncja (opuntia humifusa), jeszcze parę dni temu tak wyglądała…ma przepiękne, delikatne płatki, przezroczystawe, jak się powiększy fotkę to widać:
https://photos.app.goo.gl/eHiRMBNFMJj8xhj2A
Ale kwiaty utrzymują się parę dni, teraz już po niej.
Przyznam się Wam, że bardzo rzadko przeklinam, ale ostatnio czytając blog powtarzam… nie, nie napiszę co powtarzam. Narzekacie, nasi przyjaciele blogowi, że my w kraju jesteśmy skłóceni, że nie potrafimy się pojednać. A Wy co robicie? Brniecie w kłótnie, złośliwości, przytyki. I nie piszcie, proszę, że to on/ona zaczęli. Bo okazuje się, że ta nasza cecha narodowa, jak często podkreślacie, trwa w nas Polakach nawet jak mieszkamy daleko. Mnie jest przykro, że dalej to ciągniecie. Tutaj mamy wiele do przemyślenia i zrobienia. Teraz jesteśmy przygnębieni, ale i tak trochę optymizmu staramy się zachować. Moje motto teraz to słowa Bohumila Hrabala:
„Życie jest straszne, ale ja postanowiłem, że jest piękne.” 😀
Ja też postanowiłam, że jest piękne! Chciałam umieścić kilka zdjęć, ale mam problem z udostępnieniem i nie wiem dlaczego?
ps.Wyczytałam, że ta opuncja występuje na dziko w Ontario i jest zagrożona wyginięciem. Akurat to miejsce, gdzie zrobiłam zdjęcie, jest przed domem, pod wielkim świerkiem gospodarze chyba z rozmysłem zrobili takie bezpieczne stanowisko dla niej. Parę lat temu było zaledwie kilka, a teraz całkiem sporo.
Gdybym miała odpowiednio nasłonecznione stanowisko, poprosiłabym o „szczepkę”, ale obawiam się, że u mnie za dużo cienia, a pod tamtym świerkiem praktycznie cały dzień jest słońce. Tu już sporo przekwitniętych:
https://photos.app.goo.gl/31QHjWWbCH7UMaRf7
z myśli mi Asiu to wyrwałaś …
Mnie jest przykro Asiu, ze mozna znizyc rozmowe do inwektyw, tylko dlatego ze ktos mysli inaczej. I nie udawajmy, ze to nie odnosilo sie do mnie.
A cytat z Galczynskiego odnosil sie do pracy od podstaw, ktora trzeba zrobic po wyborach, zamiast rece zalamywac. Nie byl przytykiem czy zlosliwoscia, tylko odpowiedzia na okrzyki jak smiem mowic o rozczarowaniu, czy nadziei.
Juz nie mam sily udowadniac dlaczego nie jestem wielbladem.
Przekleństwa cisnęły mi się na usta w poniedziałek, ale starałam się ich nie uzewnętrzniać. Jest jak jest, trzeba pracy od podstaw , wyjątkowo ciężka bo jak poczyta się co łaskawie nam rządzący szykują w podstawie programowej dla szkół
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1963490,1,men-oglasza-priorytety-mysz-sie-nie-przeslizgnie.read?fbclid=IwAR1qEP50AjwBo75qlyDQq5SXtHmLA8fVxLJ5o1mboZImA2vhNrGXbILMvyU
to włos się jeży na głowie . Mam nadzieję w samorządach.
Samorządy?
https://www.newsweek.pl/polska/polityka/zamach-na-samorzady-pis-nie-przejal-wladz-lokalnych-dlatego-drenuje-ich-kieszenie/e294trj
Na ostudzenie nastrojów. Wiem, że wiekszości z nas nie jest ani wesoło ani normalnie. Ale wybory się już skończyły, a atmosfera na tym blogu zależy tylko od nas.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1963632,1,nie-dajmy-sie-zjesc-lekom-krotki-przewodnik-zycia-pod-pis-em.read?fbclid=IwAR26NJg4rM-YmiJ4q1jNiam6zaa2lQLBVVLvWyMUqW-jTSpyTWEpvnN5Hgs
Podziwiam ludzi, którym w taką saunę chce się biegać 😯
A jest tutaj sporo takich. W mojej okolicy raczej długodystansowcy, bo taka to jest dzielnica. Mnie się nie chce chodzić, ale staram się, a jak idę sama, to idę szybko, wielkim krokiem, byle to mieć za sobą.
Rano było rześko, ale się zbyło.
Mamy ochotę na grecką sałatę, którą „zrobimy”, to znaczy zrobię ja. Nic gotowanego czy grillowanego. Nie chce się nic konkretnego. Czereśnie na deser.
https://www.youtube.com/watch?v=1KGLz_p6i4I
Alicjo-bardzo piękne są te kwiaty opuncji. To chyba odmiana mrozoodporna? Opuncje kojarzą się raczej z ciepłym klimatem i pełnymi kolców owocami(opuncja figowa) Niejednokrotnie się zastanawiałam, w jaki sposób należy je jadać i dzisiaj znalazłam film z instrukcją obsługi 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=-mygvZf18Gs
Składanka na ukojenie.
https://www.youtube.com/watch?v=4VKx_SSKUbA&list=PLWsPdBjhn3_v1bu7HmZV1YoPBmB_8Qbqc&index=2
Danuśka, czy Panie Gospodynie odpowiedziały na Twój mail?
Boli mnie to milczenie Gospodyń, bo ja, z ostatniego spotkania, ciągle czuję dotyk Jego zimnej, a tak ciepłej ręki. I to mi nigdy nie umrze.
Haneczko,
prawie-prawie….
https://photos.app.goo.gl/KDS9ExU1gXDGEHjX7
Będzie czas to i nowy wpis będzie, popędzanie gospodyń nie stoi biesiadnikom.
Yurek, chcę, żeby blog żył.
Żyje, w czym problem?
Danuśka,
opuncje są przeróżne. Ja kiedyś (1986r) nielegalnie ( nie wolno przewozić przez granice stanów, a co dopiero państw!) ukradłam gdzieś tam w Teksasie rosnącą na pustynii opuncję i ją mam w doniczce, ale u mnie jest za mało słońca na parapecie. Chciałam przesadzić troszkę do ogródka – niestety, szczezła 🙁
Ale ta na parapecie się trzyma i co jakiś czas wypuszcza jeden taki tam talerzyk, opuncjonowaty.
Kaktusowate można znaleźć daleko na północ, może nie opuncje, ale inne.
Tak jak wspomniałam, ta jest podobno nasza, rodzima! Nie zwracałam nigdy uwagi na owoce, raczej rzuciłyby mi się w oko, znam natomiast te z południa USA i owoce też można u nas w sklepach kupić.
Ehum… było się kiedyś młodym, ale nadal się jest w duszy 🙂
https://photos.app.goo.gl/hnnhfB69Jt4Vyvm9A
https://www.youtube.com/watch?v=75fQE_d2HM0
Haneczko,
blog żyje, ja i tak wypisuję za dużo, myślę – ale tak się przyzwyczaiłam. Wstaję rano i wypisywuję…
Kiedyś już na ten temat była niejedna dyskusja, że Gospodynie mają blog niejako narzucony i to nie jest to, czym one żyją albo o czym myślą.
Piotr uwielbiał i kochał nasz blog, On go stworzył, nawet jak na wakacje wyjeżdżał do ukochanej Italii to zostawiał wpisy. Ale nie można tego wymagać od Barbary i Agaty.
Mam taki pomysł – rozważcie to.
Otóż jeśli Gospodynie nie za bardzo chcą prowadzić bloga, niech scedują to na kogoś innego, a dlaczego też nie na nas wszystkich, kto chciałby uczestniczyć, pisać wpisy dnia czy tygodnia.
Ja bym proponowała taki układ, żeby ktoś z nas zawiadował blogiem w sensie nowych wpisów – a kto chciałby, wrzucałby jakiś temat.
Raz na jakiś czas, bez musu, do czasu aż temat się wyczerpie albo jakoś tak.
Polityka obiecała nam, że ten blog nigdy się nie zamknie.
Ale dobrze by było, żeby ktoś tym zawiadował w sensie – ten temat się kończy, nowy się zaczyna. To można zrobić – przykładem blog „Listy ateisty”, kiedy Gospodarz odszedł i blogowicze podjęli sprawę utrzymania bloga przy życiu.
Pomyślmy o tym.
(Danka idziesz!Danka musisz!)
LINEK 13:23,
Dziękuję za Twój komentarz – i o to właśnie chodzi!
Zaglądaj tutaj zdecydowanie częściej!
Alicjo, piękne te kwiaty opuncji; ale szczególnie ten kolor. To jakaś żółta zieleń, czy zielona żółtość. Czy ręka już całkiem się zrosła po takim rozległym rozcinaniu? Pozdrawiam wszystkie/kich blogowych komentatorów/ki bardzo serdecznie.
https://www.youtube.com/watch?v=qqBCurSwK3k
Szarlo,
żółtość zielonkawa! Coś pięknego.
Co do łapy, to bardzo mi doskwiera (zrosła się prawidłowo), bo ją mocno czuję. Daje się we znaki – masuję i wykonuję ćwiczenia jak mi polecono.
Jakby człowiek wiedział, że się przewróci, toby sobie usiadł 😉
https://www.youtube.com/watch?v=WFKoaoJBfpo
https://www.youtube.com/watch?v=pf2oaFf-voE
https://www.youtube.com/watch?v=WcV39FLiqpk
Dobranoc.
Dzień dobry 🙂 opuncje że zdjęcia Alicji ożywiły i moje meksykańskie wspomnienia. Pamiętam jak ostrożnie jadłam pierwszy raz sałatkę z liści opuncji. W sklepach widywałam całe pryzmy tych liści, a obok, na stołeczku pana który pracowicie, nożykiem, bez rękawiczek, obierał je z kolcow. A na oglądanie kwitnącej pustyni robiliśmy wycieczki wczesną wiosną. Widoki nieziemskie, ale krótkotrwałe, bywalo, że przyjechaliśmy ciut za wcześnie, a jeszcze gorzej, gdy się spóźniliśmy.
Alicjo, Twój pomysł o przejęciu spraw bloga w „nasze” ręce, też mi się błąkał po głowie, ciekawe co koleżeństwo o tym…
Nowy, zawsze bardzo ciepło myślę o wszystkich naszych blogowych spotkaniach, a już te w poszerzonym gronie zostały w serdecznej pamięci chyba nas wszystkich.
Jakby ktoś chciał popatrzeć na kaktusy, to tu sporo landszaftcikow
https://www.istockphoto.com/pl/obrazy/pustynia-sonora?mediatype=photography&page=2&phrase=pustynia%20sonora&sort=mostpopular
Haneczko-żadnej odpowiedzi na mój mail nie otrzymałam.
Alicjo-sprawę sposobu prowadzenia bloga należy z całą pewnością najpierw przedyskutować z naszymi Gospodyniami. Takie spotkanie chyba najlepiej byłoby zorganizować po wakacjach, jako że mimo pandemii, wiele osób robi różne drobne wypady to tu, to tam. Postaram się skrzyknąć na włości osoby zainteresowane tematem, oby tylko zaraza nie popsuła nam znowu szyków.
Zdjecia, które chcialam umieścić do motta Hrabala:
https://photos.app.goo.gl/8jDUamHAv2VKnb9Z9
Jeszcze raz powtórzę te słowa:
„Życie jest straszne, ale ja postanowiłem, że jest piękne.” Bo mimo wszystko jest piękne!
Asiu, piękne…
Asiu, wielbię Hrabala i lubię czeskie poczucie humoru. Nie można dać się zatruć, bo szkoda naszego życia. Cieszmy się drobiazgami i róbmy swoje.
Salso, podziwiałam to skubanie opuncji na bazarach, praktyka czyni mistrza.
Asiu-Twoje zdjęcia są wspaniałe, gratulacje!
Owoce opuncji figowej są nawet na meksykańskiej fladze:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/fc/Flag_of_Mexico.svg
U nas pełnia sezonu jagodowego, wczoraj otrzymałam od sąsiadki talerz świeżo ugotowanych pierogów jagodowych, poezja!
Danuśka, „jak dobrze mieć sąsiada” i sąsiadkę !
Też bym zjadła, mniam. Tymczasem kupiłam kurki, będzie dodatek do makaronu, na deser maliny.
Danuśko, oczywiście, flaga z piękną symboliką 🙂
Nadciąga burza, duszno.
Asiu,
piękne zdjęcia i piękne miejsce.
Porzeczki nietknięte przez okropne larwy, które u mnie zjadły prawie wszystkie liście. Także na agreście. Tak samo jest u mojej koleżanki, mieszkającej dość daleko ode mnie.
Salso,
mam w domu opuncję. Czasami zakwita jednym kwiatkiem w kolorze żółtym, ale takim w odcieniu słonecznika. Możesz napisać coś więcej o sałatce z liści opuncji, jak ją przyrządzić ? Mogłabym zrobić kulinarny eksperyment.
Co do pomysłów na prowadzenie bloga – zbiorowa odpowiedzialność i zarządzanie raczej słabo się sprawdzi. Ile osób chciałoby i umiałoby napisać ciekawe teksty? Blog ateistów prowadzi jedna osoba.
Tak jak napisała Danuśka, temat jest delikatny i do przedyskutowania na bezpośrednim spotkaniu.
Krystyno, liście kaktusa obrane z kolców, pokrojone w pół centymetrowe paseczki wrzucić na lekko osolony wrzątek i gotować ok. 15 min. Może krócej, żeby nie rozgotować. Osączyć i zanurzyć w lodowatej wodzie. W międzyczasie pokroić w kostkę pomidory, cebulkę i pęczek kolendry, lub natki. Ochłodzony kaktus odsączyć i połączyć z pomidorami i cebulką (może być zielona). Po wierzchu posypać pokruszonym białym serem, można użyć fety, wtedy ostrożnie z solą. Można dodać ostrej marynowanej papryki, posypać oregano jeśli lubimy takie smaki. Kapka oliwy chyba nie zawadzi.
Pamiętam, że i na gorąco podawano te liście kaktusa z duszonym mięsem, coś w rodzaju gulaszu i było to pyszne, ale za przepisem muszę poszperać 🙂
Liście w smaku przypominają trochę zieloną fasolkę szparagową, mają bardzo dużo dobra w sobie, mało kalorii i ogólnie są bardzo zdrowe.
…zapomniałam, przed pokrojeniem z pomidorów usuwamy gniazdka nasienne, a oliwę można zmieszać z odrobiną octu jabłkowego, pieprzu.
W meksykańskim przepisie do gotowania kaktusa dodają kawałek cebuli i parę gałązek kolendry, dla smaku.
Tu na filmiku można popatrzeć na wszystkie etapy przygotowania 🙂
https://m.youtube.com/watch?v=didU87AjoW8
krystyna
Krystyna 16 lipca 2020
14:16
Blogiem ateistów „zawiaduje” jedna osoba, ale tak zwane wstępniaki od czasu do czasu piszą na ochotnika blogowicze, a „zawiadujący” je wstawia. Myślę, że tak samo mogłoby to funkcjonować u nas – już widzę te wstępniaki o kuchniach regionalnych na przykład, z miejsc zamieszkania piszących, albo inne ciekawostki, przecież to jest cała kopalnia tematów 🙂
Poza tym chciałabym być dobrze zrozumiana – to nie rokosz, tylko próba rozruszania bloga i raczej pomoc Gospodyniom, które może nie mają czasu i blog jest dla nich kulą u nogi. Myślę, że jedna „zawiadująca” osoba z dostępem do redakcji „Polityki” i obdarzona tymi mocami sprawczymi, które pozwalają zamieszczać wstępniaki i tak dalej rozwiązałaby tę sprawę. Pewnie to się wiąże z wzięciem na siebie odpowiedzialności, ale chyba by się dało? Do odważnych świat należy 🙂
Alicjo,
rozumiem i doceniam Twoje intencje, tylko / może niepotrzebnie/ trochę piętrzę trudności .
Salso,
dziękuję za wskazówki. Sprawa wydaje się dość prosta poza kolcami, ale nie ma ich tak wiele. Kolendry nie użyję, bo nie lubię jej smaku, wolę natkę pietruszki. Nie usuwam też pestek z pomidorów, bo nie przeszkadzają mi one. Może gdybym robiła potrawę dla gości, to tak, ale dla siebie nie muszę. Mąż nie jest ciekaw takich oryginalnych nowości.
Krystyno,
takie piętrzenie trudności jest dobre, chociażby po to, by wiedzieć, na co się porywamy 😉
Owoce opuncji widziałam na wielu targach świata, szczególnie w Ameryce południowej i na przykład w Kostaryce. Nigdy nie spróbowałam, jakoś nie było okazji 🙁 U nas też można dostać, więc rozejrzę się. Zwrócę też uwagę na ewentualne owoce tej opuncji z dalszego sąsiedztwa.
Marzy mi się ponowna wyprawa do Meksyku, ale to już nie wchodzi w grę ze względu na bandytyzm tam panujący. Gdzie te czasy, kiedy się jechało bezpiecznie po bezdrożach , zatrzymywało w małych miastach w prowincjonalnych hotelikach i jadło wspaniałe jedzenie w lokalnych restauracyjkach kategorii bez kategorii…zdjęć jest mało i bardzo marnej jakości, ale jedyne, jakie się zachowały. Zorki4 się zbuntowała i porysowała nam większość zdjęć (jeszcze te starożytne klisze, 36 klatek 😉 ), chociaż to raczej wina opakowania filmu.
https://photos.app.goo.gl/KZuGHyYi5HyHbLJs9
Opuncjie opuncjami, przerabiałem je już wielokrotnie w żywej formie, tzn nie poddanej żadnej termicznej obróbce.
Co mnie tutaj, na Bornholm zadziwiło, 🙄 to, na stoisku warzywno owocowym na półkach w kartonach leżą poukładane płaty agawy. Rośnie tutaj wiele przeróżnych dziwolągów. Są i winnice. Nawet staliśmy tam jedną noc bo po winie, a dokładnie po flaszce to mój mobilek nie odpala 🙁
Ale agawa chyba tutaj nie rośnie jeszcze.
Poco toto?
Krystyno, nie tyle pestki, co nadmiar soku z pomidorów może zbyt rozwodzić sałatkę.
Agawa dla urody przede wszystkim, potem dla zdrowia (ma jakieś zastosowania w medycynie), także dla tequilli i innych napojów wyskokowych…
Kopsnij parę fotek z tego Bornholmu, Bezdomny Zmobilkowany 😉
Bezdomny,
wieść gminna niesie, że na Bornholmie są fantastyczne drogi rowerowe. Jak bęðziecie się tam wałęsać, zwróćcie uwagę i zdajcie sprawę 🙂
Pierwszy raz zazdroszczę Bezdomnemu miejsca pobytu. Było to już dość dawno, ale spędzonych tam wakacji nigdy nie zapomnę (pod namiotem). Dość surowy klimat wyspy, ale przede wszystkim życie wyciszone do maksimum, nigdzie nie spieszący się mieszkańcy, fajny, często rozhuśtany Bałtyk, jakaś nastrojowa latarnia morska, wędzone śledzie kupione w jednej z bardzo licznych tam wędzarni, no i te drogi rowerowe, o których wspomniała Alicja.
Od tamtych czasów powtarzam sobie i innym – gdybym miał pieniądze to jeden z tych duńskich domków na Bornholmie należałby do mnie i pewnie spędzałbym tam czas nie tylko w lecie przedłużając swoje życie zwolnionym czasem. Tam doba trwa 48 godzin w tym bezpośpiechu.
Wydaje mi się, że same tamtejsze wędzarnie to już temat na długi wpis. Mam nadzieję, że nic się nie zmieniło od mojego tam pobytu.
Akurat wędzarnie nie są moją mocną stroną. Zaliczyłem jedną na północy wyspy, bardziej z tradycji niż z przekonania. Nie zaszkodziło mi, a może pomógł szybko łykniety, będący zawsze na podorędziu mały żołnierzyk 🙄
Masz rację Nowy, tutaj czas płynie zupełnie inaczej. Podobać może się bardzo z wielu względów.
Bardzo przypominają mi tutejsze ludki, portugalskie ludki.
Obojetnie gdzie jesteś wśród nich, oni rozmawiają szeptem.
Wydaje mi się, że nie potrafią sprzeczać się w takim stylu jak na południu Bałtyku.
I może właśnie dlatego, pomimo że od czasu do czasu należy założyć skarpety na stopy, jesteśmy tutaj w denemarkach latem po raz trzeci z rzędu.
Rowerowo jest też wspaniale. Parę dni wiało to rower odpoczywał. Teraz ponownie jeszcze przez następne dni powrócił do łask i wozi mnie nie tylko po nadmorskich krajobrazach ale również po górskich serpentynach w północnej części wyspy.
Alicjo 🙂 gdybyś żyła na fb to mogłabyś popatrzeć na tutejsze obrazki.
Inaczej jest zbyt kompliziert
Ja sobie pojeżdżę za pomocą Google Earth, na ile się da.
Jeszcze się nie zdecydowałam na życie na fb i przez wrodzoną upartość chyba nie zdecyduję się 😉
Ale z tego co piszesz, chyba wieść gminna dobrze niesie…
Chyba Tereska Pomorska mi nagadała o tym Bornholmie, albo i Nowy wspominał.
Dla mnie Bornholm pozostał w pamięci jako Raj na Ziemi w wersji chłodnej (klimat).
Naturalnie Nowy 🙂
–> Raj na Ziemi w wersji chłodnej (klimat)
ale tylko na trzy miesiące w roku, od połowy lipca 🙂
Powiedzcie mi, gdzie te pagóry, bo póki co jadę drogą 159 już za Hasle i dopiero się wzniosłam na mniej lub więcej 80m npm.
Wyspa wydaje mi się płaska – sporo upraw, kukurydza i jakieś zboża, na winnice jeszcze nie trafiłam 😉
Promy z Polski nie kursują?
Alicjo, wyrusz z Allinge na zachód. Tylko nie pędź za szybko, 🙂 bo nie zauważysz serpentyn.
Winnice są niedaleko Boderne, gdzie obecnie przebywam. Na południu z lekkim skrzywieniem na zachód 🙂
Sielskość, sielskość i jeszcze raz sielskość. Kto lubi spokój i takie klimaty – faktycznie raj! Teneryfa, gdzie 15km jazdy w dół do El Medano z miejsca, gdzie mieszkaliśmy (Finca Chimaca), przyprawiała mnie co 100m o zawał serca z powodu zakrętów (i jakiej deniwelacji 540m npm do zera prawie!) to na pewno nie jest.
Przejechałam z Ronne do Allinge przez Sandvig. Dobre drogi, ruch prawie żaden, parterowe lub co najwyżej piętrowe schludne domki – wsi spokojna, wsi wesoła 🙂
Jadę dalej!
W okolicach Krakvej wjechałam aż na 114m npm! Zgodnie z radą wyruszyłam drogą z Alligne na zachód i dojechałam do drogi 159, którą już wcześniej jechałam. Zdaje się, że Google Earth robiło tę trasę w okolicy żniw.
Żadnych winnic w okolicy Boderne nie widzę – na południe od miejscowości jest marina i morze, nasze morze… Ale co sobie pojeździłam, to sobie! Wystarczy na dzisiaj.
Dzisiaj tyko komp został.
https://meteo.org.pl/radary
Bezdomny jakiś namiar na FB?
Bornholm zawsze, gdzieś tam kołatał się w naszych planach wyjazdowych, ale jakoś do tej pory nas w te kierunki nie zawiało. Może jeszcze kiedyś się uda, bo rzeczywiście wszyscy którzy opowiadają o spędzonych tam wakacjach są pełni pozytywnych wrażeń. W moich marzeniach o domu na wyspie są : Korsyka, w której jestem zakochana od pierwszego wejrzenia. Nie odmówię też domu na którejś z wysp greckich, czy chorwackich. Na północy Europy domek na Bornholmie czy też gdzieś na wyspach Bretanii też bardzo dobrze widziany 🙂
Czekamy na wizytę zaprzyjaźnionego kolegi wędkarza ze Śląska. Na powitalną obiado-kolację przewidziane okrągłe, faszerowane mięsem i ryżem cukinie, które wstawię do piekarnika w towarzystwie sosu pomidorowego. Na przekąskę plastry grubej kaszanki z wiejskiego sklepu w towarzystwie małosolnych domowej roboty. Nasz kolega jest fanem tutejszej kaszanki, a poza tym kocha mięsa i wędliny we wszystkich postaciach. Do naszej kompanii dołączy znany Alicji oraz kuzynce Magdzie nasz ulubiony sąsiad Zdziś z małżonką.
Danusiu, zapowiada się bardzo sympatyczne przyjęcie.
A do Twojej listy miejsc na domki dopisałabym jeszcze hiszpańską Andaluzję.
Niesie to za sobą pewne ryzyko, które przewiduję na przykładzie teściów mojej siostry, którzy mieli dom w Prowansji i musieli prowadzić bardzo skrupulatną listę chętnych do odwiedzin, brakowało często miejsca dla licznej skądinąd rodziny. Zmęczeni tą sytuacją sprzedali dom.
Ukłony od nas dla ulubionego Sąsiada Zdzisia i Małżonki 🙂
Bornholm może i świetny, ale ten klimat 🙁 Dla mnie za zimno.
Któraś z greckich wysp byłaby w sam raz, ale zdaje się, że tam robi się ciasno…
Ewentualnie Sardynia, Korsyka, Mallorca. Chiciaż wyspy…. czy ja wiem? Lepszy ląd stały 🙂 Portugalia.
Wczoraj odbyłam jeszcze jedną arcyciekawą wycieczkę, tym razem na łodzi – Grand Canyonem po Colorado. Trzeba zjechać kursorem na sam dół do poziomu rzeki i wskoczyć na łódkę 🙂 Jest tam sporo progów rzecznych, ale z wujkiem Google Earth nawet się tego nie czuje 😉
Na obiad leczo – bez kiełbasy.
Właściciele domu w Prowansji woleli chyba zachować dobre stosunki z rodziną niż wykazać się asertywnością. Nie zazdroszczę.
Krystyno to nie była tylko rodzina, ale i liczni przyjaciele. Byliśmy tam nawet zapraszani , ale znając sytuację grzecznie podziękowaliśmy.
Dla anglojęzycznych – opinia o Polsce faceta, który od 6 lat bywa w Polsce na dłuższe pobyty:
https://youtu.be/1hQxR1C2pnE
Alicjo, od fazeta który od lat nie przebywa w polanowie na stałe 🙂
….
https://photos.app.goo.gl/j3LLM8rFTske9oKM9
Mam nadzieję że chociaż jeden obrazek zwróci twoią uwagę 🙄
Bezdomny,
sielsko-anielsko! Ja też popijam, ale Łomżę Export, całkiem dobre piwo. Przy temperaturze 30c dzisiaj całkiem wskazane 😉
Nie zazdroszczę Prowansalczykom! Asertywnie powiedziałabym – oj, właśnie wyjeżdżamy na Bali (albo Bornholm 😉 )
Do nas rzadko docierają goście, ale jak już, to są to goście typu po jednym wieczorze zaraz domownicy, Cichal na przykład gotował 😉
Goście zza Wielkiej Wody wymagają więcej zachodu – to znaczy oni nie wymagają, tylko przecież nie posadzę ich pod parasolem na ogródku, tylko obowiązkowo Toronto, Niagara, Ottawa, a jak goście mają wizę – to Nowy Jork. No i absolutnie konieczna 3 godzinna wycieczka statkiem z Gananoque po Tysiącu Wysp – to moja specjalność jako przewodnika 😉
Są goście, co wypożyczają samochód i jadą według wskazówek, które im damy, w zależności od tego, jakim czasem dysponują. Sa i tacy, którzy biorą od nas samochód na tydzień i sobie jadą na wycieczkę. Możliwości jest sporo – można też przejechać całą Kanadę autobusem, wykupując bilet na miesiąc i zatrzymując się tu i tam (na przykład u znajomych).
Dzień dobry,
Wena kulinarna opanowała mnie dzisiaj całkowicie, a przecież nie często się to zdarza.
Sięgnąłem do książki kucharskiej „Frida’s Fiestas”, wiem, że Salsa ją ma, kiedyś rozmawialiśmy.
Fridę uwielbiam miłością wielką i wciąż ślę Jej swoje westchnienia w zaświaty, mając nadzieję, że św. Piotr Jej to przekazuje. A wszystko znowu zaczęło się od Kocimiętki – dawno temu byliśmy w San Francisco i Kocimiętka (historia sztuki to jej absolutny konik) zarządziła dzień w Museum of Modern Art w San Francisco.
Były tam akurat sale poświęcone twórczości Fridy, a inne twórczości Diego. Tam Frida złapała mnie na swój haczyk – tearz mam wiele książek i albumów, kupuję wszystko co znajdę, zbieram.
Wracając do przepisów – wybrałem oczywiście prosty – „ziemniaki w zielonym sosie”. Z wyglądu ta potrawa atrakcyjną nie jest, ale w smaku – polecam! Kwaśno – ostra, z dodatkiem ziemniaków – egzotyczne tańce podniebienia! Cała Frida!!!!
Dobranoc 🙂
Dzień dobry, miło mi się zaczął dzień od wspomnienia Fridy, Nowy, dzięki! Dopiero co wertowałam tę książkę za sprawą zapytania Krystyny o liście opuncji. A teraz znalazłam przepis na te ziemniaki w zielonym sosie. Nowy, ciekawa jestem czy lubisz kolendrę, wiadomo – nieodzowny składnik meksykańskiej kuchni.
Wśród przepisów jest też ten o liściach kaktusa w mięsnej potrawie przypominającej gulasz. Moja książka jest w wersji hiszpańskiej i poza tym, że też jak Nowy lubię ją niezwykle za klimat, zdjęcia potraw, zastawy i wnętrz, to jeszcze jest niezłą motywacją do językowej gimnastyki 🙂
…ale obiad będzie węgierski, robię leczo.
Jeszcze wrócę do przepisów meksykańskich. Zawsze się uśmiecham patrząc na zdjęcia potraw, musi być dodatek fasoli, w różnej postaci, oczywiście trójkąciki tacos, no i często białe grudki sera do smaku i dekoracji.
Kawa/ herbata dla miłośników Fridy:
https://i.pinimg.com/originals/8c/32/27/8c3227be904e7575893e1799f5be6d26.jpg
Wczorajsze przyjątko (cytat z Nisi) bardzo udane. Do farszu, którym nadziałam cukinie dodałam mięso wołowo-wieprzowe, mieszankę dwóch kasz jaglanej i oraz gryczanej oraz miąższ cukinii wydrążony ze środka, drobno pokrojony oraz przesmażony na oliwie ze słusznym dodatkiem czosnku. Gościom smakowało bardzo. Sos pomidorowy też zrobił swoje.
Danuśko, napracowałaś się, ale efekt pyszny, nawet czytając…
Dzięki za kawę z Fridą 🙂
Jako ciekawostkę podam przepis na meksykańską zupę zwaną suchą. Sopa seca de fideo: otóż w garnku lub głębszej patelni układa się gniazdka najcieńszego makaronu i praży przez chwilę bez mieszania. Po usunięciu makaronu, do naczynia wrzucamy posiekaną cebulę, czosnek i pomidory, dusimy doprawiając do smaku i po chwili wrzucamy z powrotem ten podprażony makaron, nakrywamy i zostawiamy do wchłonięcia całego sosu. Podobno pychotka.
…te pomidory z cebulką podlewamy kurzym lub warzywnym rosołem żeby makaron miał co wchłonąć 🙂
https://kultura.onet.pl/film/wywiady-i-artykuly/stanislaw-tym-konczy-83-lata-urodziny-filmowego-ryszarda-ochodzkiego/6hpg1jh
Sto lat!
Przecież dzisiaj to połowa lipca z okładem, a nie Prima Aprilis 😯
https://chetkowski.blog.polityka.pl/2020/07/18/kara-za-obce-zwyczaje/#comments
A propos kolendry – mówię to o natce, a nie nasionach, dodawanych przeze mnie na przykład do ogórków kiszonych.
Natka jest bardzo-bardzo „perfumowana”, ma specyficzny smak i przede wszystkim mocny zapach, aromat… U mnie w domu jest zabroniona, a hodowałam sobie razu pewnego w doniczce.
Jest też nieodzownym składnikiem salsy, ale ja w natłoku innych przypraw jej nie wyczuwam. Salsę wolę kupną – parę razy korzystałam z różnych przepisów, ale nigdy mi nie wyszła jak chciałabym. A poza tym – ile na nas dwoje potrzeba salsy? Zazwyczaj słoik, no i oczywiście po ostrej stronie.
Uwielbiam! Może to być kromucha z żółtym serem i na to rozciapana łycha salsy.
Dzisiaj na obiad były malutkie ziemniaki, taka tutejsza odmiana (większe nie urosną), potraktowane czosnkiem i rozmarynem podsmażonymi na maśle. Miała być maślanka, ale nie było w sklepie, więc popiliśmy winem z wodą sodową.
33c na termometrze, tendencja zwyżkowa.
Komentarze
949
Dodaj komentarz
Dodaję – zbędny. Już wszystko na ten temat zostało powiedziane.
Jak zwykle odwracanie uwagi ludzi od innych istotnych i niewygodnych tematów. Internauci łykają to, jak pelikany.
???
Na przykład – jakie tematy? Kto odwraca uwagę? Rozwiń yurek, bo nie kumam…
Nie zrozumiesz, nie będąc tu.
Dzień dobry,
Salsa – dzięki!
Kolendrę lubię, nawet coraz bardziej (oczywiście natkę). Kiedyś miałem duże opory, żeby chociaż spróbować, ale 9 lat pracy z Meksykankami, wspólne z nimi posiłki, a także wizyty na przyjęciach przez nie organizowanych zrobiły swoje. One bez przypraw, w tym często kolendry, nie uznają potraw. Teraz też ostre potrawy nie powodują u mnie prawie żadnego wrażenia, chociaż one często przygotowywały coś specjalnie dla mnie z mniejszą ilością jalapeno.
Gdy mam meksykańskich gości u siebie robię nóżki z kurczaka na ostro, bardzo ostro, pokrywając je najpierw polskimi przyprawami do kurczaków, zawsze dodając przyprawę „kurczak po węgiersku”, a na końcu posypuję dość obficie papryką ostrą, a ostatnio „african pepper”, najostrzejsza przyprawa jaką spotkałem. Oni to moje pieczenie uwielbiają, stało się już wśród nich znane. Przyjemne, nie powiem!
Dzięki za „zupę suchą”, może się porwę, bo wygląda prosta w gotowaniu.
Alicja 23:34
Ja też nic, a nic nie kumam.
yurek
18 lipca 2020
23:48
Nie napisałeś, do którego komentarza się odnosisz – myślałam, że do tego (mojego) z godz. 22:33 ( o ilości komentarzy 😉 )
A tak w ogóle to kumam, kumam…
Dzisiaj przy niedzieli garść autentycznych ogłoszeń parafialnych:
Cała wspólnota dziękuje chórowi młodzieżowemu, który na okres wakacji zaprzestał swojej działaności.
Za tydzień Wielkanoc. Bardzo proszę wszystkie panie składać jajka w przedsionku.
Pan Kowalski został wybrany na urząd kustosza naszego kościoła i zakceptował ten wybór. Nie mogliśmy znaleźć nikogo lepszego.
Po południu w północnym i południowym końcu kościoła odbędą się chrzty. Dzieci będą chrzczone z obu stron.
W niedzielę nasza grupa teatralna zaprezentuje „Hamleta”. Jesteśmy zaproszeni do udziału w tej tragedii.
Spotkanie grupy terapeutycznej pomagającej wzmocnić poczucie własnej wartości w środę wieczorem. Prosimy używać tylnych drzwi.
Po lekturze tych interesujących ogłoszeń zapraszam na kawę 🙂
https://tiny.pl/7fg9n
Obydwaj wędkarze-zaprzyjaźniony ze Śląska oraz Osobisty ruszyli w drogę ku litewskim okolicznościom przyrody. Będą przez najbliższe kilka dni łowić ryby nad jeziorem i w rzece, które są położone na południe od Kowna. Na mapie okolica wygląda bardzo malowniczo.
Dzień dobry, słonecznie i ciepło 🙂
Alicjo, kiedyś też kupowałam salsy w słoiczkach. Teraz tylko domowe i właśnie w małych ilościach. począwszy od natki pietruszki, bazylii, pomidorów, że nie wspomnę o cieciorce, fasoli itp. używam niedużego, szerszego słoika i blendera ręcznego (tzw. żyrafy), chyba że robię więcej, np. hummus, to w malakserze. Domowa salsa ma tę zaletę, że wiesz co zawiera, doprawiasz wg własnego smaku i nie jest aż tak kłopotliwa. Gęstość też można zmienić odcedzając nadmiar soku.
Tu szybka salsa Olgi Smile https://www.olgasmile.com/salsa-pomidorowa.html
Danuśko, kawa i żarciki w sam raz na odwrócenie myśli od skrzeczacej rzeczywistości. Wieści płynące z Brukseli obezwładniają. Nasz kraj i Węgry przodują…
Pyszne, Danuśko.
Panowie na ryby, a Ciebie samą na włościach pozostawiono?
„Duje” u nas „łokrutnie”. Deszcz sieka o okna. Mówią, że w taką pogodę i psa na dwór nie wyrzucisz. Dzień nie był taki zły. Nawet słoneczko przyświecało. Całe szczęście żeśmy na spacer nie potuptali boby nas nieźle przewiało i zmoczyło.
Niebawem rozpocznę kuchenny eksperyment. Postanowiłam zrobić krówki. Ciekawam co z tego wyjdzie. Ktoś próbował? I jeśli tak, to z jakim skutkiem?
Na obiad sprokuruję zupę ogórkową, a tak zwanym międzyczasie upiekę ciasto drożdżowe. Z kruszanką i rodzynkami. Jak szaleć to szaleć.
Salso-niestety, Polska i Węgry czarnymi owcami Europy…Nasz premier w bojowym nastroju.
To może w tej sytuacji podam jeszcze waleczno-bojownicze jajka?
https://tiny.pl/7fgwp
Echidno-z przyjemnością samotnie poodpoczywam na włościach, do pogaduszek mam miłe sąsiadki zatem nudno nie będzie 🙂
Echidno-krówki jadam chętnie, choć dosyć rzadko i w niedużych ilościach. Sama nigdy nie robiłam. Teraz co drugie miasto, czy raczej miasteczko w Polsce ma swoje własne krówki i kusi nimi turystów. Ostatnio spotkaliśmy takowe w Sandomierzu.
Jeśli w Sandomierzu to zapewne Krówka Opatowska, najlepsza, wiem co mówię 🙂
U nas upał, wróciłam ze spaceru, Gucio ledwie dreptał, wyraźnie szukał miejsc ocienionych. Trudno sobie wyobrazić tę zimową aurę u Echidny, ogórkową i ogólną pracowitość w kuchni 🙂 u mnie cd. leczo, na deser lody, zakupiono truflowe i karmelowe, pyszne wynalazki.
Salso- w Sandomierzu sprzedają krówki sandomierskie:
https://www.sklep-krowki.pl/781-large_default/krowka-sandomierska-z-opisami-zabytkow-200g.jpg
Nie wiem, czy tak smaczne jak opatowskie, ale dobre 🙂
…no coś takiego, konkurencja wyrosła za miedzą 🙂
Leczo było u „nasz” w zeszłym tygodniu. Upitrasiłam „akuratno” na jeden obiad. Do leczo podałam świeżo upieczone bułeczki. Takie „na jeden ząb”.
Nie wiem jak Wasze przepisy, ale mój jest bardzo prosty oraz wzbogacony o drobno pokrojoną wieprzowinę (niewielka ilość podsmażona osobno na maśle i dodana do reszty gdy przyjemnie zaczyna pyrkać). Plastry papryki, pomidorów bez skórki, cebuli, boczku plus przyprawy.
Krówka zastyga w foremce. Zupa – cymes. Ciasto – czeka i rośnie.
Ciepło, ale widzę, że się chmurzy.
Zaliczyliśmy spacer z małym w pełnym słońcu , hitem był wiatraczek do robienia baniek, duże, małe, kolorowe. Dobrze, że w drodze powrotnej udało się go od tego odciągnąć. Ręce mieliśmy solidnie namydlone.
Bańki mydlane mają w sobie coś magicznego, chciałabym mieć taki wiatraczek i jak nikt nie widzi…
Salso ,świetna zabawa … mijane dzieci były zachwycone i łapały bańki.
Robię chlebek , właśnie się kreci ciasto w mikserze.
Krówki robiłam dawno temu. Proste, ale wymagające cierpliwości, bo trzeba powolutku i umiejętnie podgrzewać masę tak, aby się nie przypaliła. Przepis chyba był z kuchni polskiej, nie pamiętam, ale na pewno nie z internetu. Teraz zajrzałam – przepisów w sieci całe mnóstwo. Ja pamiętam, że były trzy składniki – masło, cukier i mleko. Odrobina cukru waniliowego dla smaku. I to się mieszało, mieszało, mieszało… ale pamiętam, że dobre były.
Ze słodyczy lubię własną śliwkę w czekoladzie gorzkiej. Suszone śliwki, najlepiej namoczone w brandy, ale niekoniecznie + roztopiona gorzka czekolada.
Salso,
dzięki za salsę i podpowiedzi w tym temacie. Spróbuję kiedyś.
Dzisiejszy dzień nie sprzyja gotowaniu, już +30c i tendencja w górę, a poza tym wilgoć daje się we znaki. Będzie sałatowo i owocowo.
Dzień dobry,
Kolejny poranek bez Jolinka, tęsknimy chyba wszyscy. Mam nadzieję, że z nowym wpisem Jolinek powróci.
Dzisiaj może taką wytrawną tartę zrobimy, z szalotkami http://www.makecookingeasier.pl/
A przy okazji warto zajrzeć głębiej do tego bloga, dużo przepisów, kwiatów i dobrego klimatu.
Alicjo, cieszę się, że być może salsy własnej roboty stanął się Twoją specjalnością (jakem Salsa) 🙂
Dzień dobry,
jakoś dziwnie bardzo wygląda z tym nowym wpisem, a właściwie bez niego…
Ja wciąż tkwię w Meksyku, dzisiaj wśród Meksykanek i Meksykanów – ich nie da się nie lubić! Znam ich wielu, bardzo wielu…
Oczywiście, zaraz ktoś może powiedzieć, że przecież tam czasami krew się leje i w ogóle. Ale czy to może świadczyć o wszystkich?……
Bawić się umieją…
https://www.bing.com/videos/search?q=rieu+fiesta+mexicana+youtube&docid=608040409868667339&mid=A373DB84B6353EECD42AA373DB84B6353EECD42A&view=detail&FORM=VIRE
Jeśli za dużo o nich – można ominąć! Ja się nie obrażę.
Dobranoc 🙂
Tak, tak, Nowy, moglibyśmy się wiele od nich nauczyć. Przede wszystkim kultury i silnych więzi rodzinnych, wzajemnego międzypokoleniowego szacunku. Uśmiechu, otwartości i ogólnie pogody ducha, wbrew wszystkiemu…
Salsa,
Od Kenijczykow tez.
…i pewnie od kilku innych nacji 🙂 no cóż, uczmy się…
… więc nie szukajmy daleko, zacznijmy naukę od Państwa Trzaskowskich! 🙂
Nowy 🙂
Bardzo się cieszę, że przypomniałeś koncert Andre Rieu z Meksyku. Oglądałam tę relację już wiele razy i zawsze z ogromną przyjemnością właśnie z powodu meksykańskiej publiczności, która tak spontanicznie i radośnie uczestniczy w tym wydarzeniu. Kamerzyści wykonali świetną robotę filmując publiczność.
Tak jak Salsa i Nowy lubią Meksykanów i tamtejszą kulturę tak Osobisty Wędkarz polubił bardzo Senegalczyków. Jak wiecie, był tym kraju już wiele razy, zaprzyjaźnił z wieloma osobami i ceni je właśnie za te cechy, które wymieniliście powyżej.
Wczoraj widziałam się z kuzynką Magdą. Czy wpadlibyście na pomysł, by zrobić kanapkę z dwóch placków ziemniaczanych, wsunąć w środek ser pleśniowy, a potem całość zapiec w piekarniku z sosem pieczarkowym na wierzchu?
Otóż Magda wpada na takie pomysły i chwała jej za to 🙂
Artystyczna dusza z fantazją. Zawsze nas zadziwiała. Magdo, wirtualne uściski 🙂
Uff, gorąco, jem lody (znów, o zgrozo!)
🙁
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26144402,tragedia-na-darze-mlodziezy-19-letni-czlonek-zalogi-spadl-z.html#s=BoxOpImg5
https://gdynia.naszemiasto.pl/tragedia-na-darze-mlodziezy-19-letni-mezczyzna-skoczyl-z-12/ar/c1-7813712
Dzień dobry,
Danuśka – dzięki. Do Andrea Rieu zaglądam też bardzo często na youtube, mam tam swoje ulubione fragmenty lub całe koncerty – Meksyk, Sao Paulo, Maastricht, Afryka Południowa. Nigdy nie omijam jego odkrycia z Afryki Południowej, czyli Black Diamond, jak ją nazywał – Kimmy Skota z Cape Town. Niestety zabłysła tylko na lat kilka by zrezygnować z wielkich sal i wielotysięcznych tłumów na rzecz afrykańskich kościołów, np. w Nigerii. Teraz podobno śpiewa w którejś z europejskich oper.
A Magda – tak właśnie mają artyści, przez duże A!
Dzisiaj, podczas prasówki rzucił mi się w oczy jeden artykuł, niby śmieszno-straszny, a tak naprawdę straszny. Polecam.
https://wyborcza.pl/7,75968,26142125,cala-polska-to-jeden-wielki-chelm.html
Tak to wygląda z 20m – z Marsa:
https://photos.app.goo.gl/BYR6mbtQkosGqfp96
Bardzo przykra wiadomość…taki młody człowiek.
p.s.Na pokładzie przy rekingu Nisia 😉
*relingu
Pozdrawiam,
pozdrawiam niedoczytawszy!
Jak tylko zobaczylem, przewijawszy, ze bezdomny raczy sie „heinekenem“, to u mnie zaraz reakcja, reakcja na kciuk w dol! Opowiem: kiedy w czerwcu 1983 na rowerze, przekroczylem granice do Holandii, wiedzialem, ze opuszczam teren kontrolowanej produkcji piwa. I faktycznie,w kazdej budce, bo tam sie zywilem i poilem, tylko heineken! Wtedy poczulem, jaka jest roznica miedzy piwami na wschod od Renu, a tymi dalej na zachod. Dalej na zachod bylo tylko jeszcze gorzej. Ze dzisiaj „Heieken“ moze byc marka sklania mnie tylko do rozwazan nad marnoscia swiata.
Nb, w ostatni weekend odbyl sie minizjazd na Zabich Blotach.
Byla tam po raz pierwszy moja LP, oraz Inka z Lucjanem i haneczka z Jurkiem.
Milo bylo, a tak, to teraz sprobuje doczytac.
Pepegor,
Całkowicie się z Tobą w temacie piwa zgadzam. Chociaż nie piję piwa codziennie, to jednak, gdy po nie sięgnę, chcę w szklance poczuć piwo, a nie „heineken”. Ale jadąc, czy płynąć dalej na zachód, po drugiej stronie Atlantyku można wszędzie znaleźć coś, co nazwano „Budweiser”, dodając na puszkach czy butelkach hasło „King of Beer”. To jest dopiero COŚ! Amerykanie się tym zachwycają, ja kilkanaście lat temu spróbowałem i …. nigdy więcej! Heineken przy tym czymś może konkurować o złote medale i zawsze wygra!
Zgadzam się i Pepegorem
i zadzam się z Nowym.
Pepe 🙂 ja nie racze się Heinekenem. I nawet tego nie nazywam browarem.
Picie południowo niemieckich browarów robi mi ogromną przyjemność. Tutejszych wymysłów, co też, nie wiem z jakiej przyczyny nazywają tubylcy piwem pić się nie daje. Heineken to też nie jest żaden czempion, ale już o parę schodów wyżej od tutejszych tuborgów.
Weekendowe upały sprawiły, że choć w zasadzie nie piję piwa, to tym razem piłam je z przyjemnością. Jednego dnia bezalkoholowe, bo takie omyłkowo kupił szwagier, a następnego dnia już piwo prawdziwe. I całkiem pasowało do lekkiej sałatki.
Danuśka wspomina o oryginalnych plackach kuzynki Magdy. Trochę inne, ale też pyszne placki – farszynki warmińskie jadłam w sobotę ” Pod Kłobukiem” w Małdytach. Ciasto wykonane jest z ugotowanych ziemniaków i mąki ziemniaczanej/ jak na kluski śląskie/, w środku był farsz z mielonego mięsa. Placki są smażone i podane z sosem kurkowo- śmietanowym. Na pewno byłyby także smaczne z innym farszem, a po sezonie kurki mogłyby być zastąpione kurkami.
W latach osiemdziesiątych bywałem w niemieckoamerykanskich festynach w Berlinie zachodnim. Przygotowywałem się do przekroczenia atlantyku i wydawało mi się, że dobrze najpierw poznać amerykański folklor na miejscu zanim tam dotrę na stałe.
Jedzenie mi od początku nie nie smakowało. Popić też nie było czym, bo jak słusznie Nowy pisze, Heineken jest znacznie bliżej browara niż to co wymyślili w USA.
Dwa albo trzy razy odwiedzaliśmy festy i to co tam zobaczyliśmy zdecydowało o pozostaniu w Berlinie zach. Również dzisiaj, po tylu latach, uważamy, że postąpilismy najbardziej rozsądnie
O Zajeździe pod Kłobukiem pisał kiedyś nasz Gospodarz , podając ciekawe adresy kulinarne na Mazurach: https://adamczewski.blog.polityka.pl/2008/02/29/lyzka-po-mapie /; paOLOre, który bywał tam po drodze nad morze, pozytywnie ocenił to miejsce . Sporo czasu minęło, droga , przy której znajduje się zabytkowy budynek, straciła na znaczeniu, bo niedaleko biegnie nowa droga/ trasa Warszawa- Gdańsk/, ale miejsce jest nadal bardzo popularne i wręcz oblegane.
Krystyno, powędrowałam przez niegdysiejsze śniegi.
Pyrowe „Cześć kochanie” będę słyszała do końca moich dni, a może i dłużej.
Haneczko,
ja też. Kto dzwonił do Pyry, to mu zostało. Oraz pokasływanie.
Nie jestem znawcą piwa, ale mam ulubione swoje. Po pierwsze primo, po otwarciu butelki muszę czuć chmiel – bez tego nie ma piwa! Po drugie, charakterystyczna dla chmielu goryczka. Lubię w piwie gorycz 🙄
Pamiętam, jak lata temu pojechaliśmy ze znajomymi w okolice Lake Placid na kemping z dzieciakami (sztuk dwie). Zachwyceni cenami alkoholu w USA zakupiliśmy całą skrzynkę (24 puszki) budweisera. Dalszego komentarza nie będzie, bo już wyżej był.
Próbowałam dać szansę różnym Coors, Miller i jeszcze jakieś – nigdy więcej. Podobnie jak z kanadyjskimi Molsonami, Carling O’Keefe, Labatt’s i całą rzeszą wielkich browarów – fuj!
Pamiętam też nasze polskie mamy, odwiedzające dzieci tutaj, były zachwycone tym piwem, jakie dobre 😉
W Kanadzie, a i w USA też, powstało trochę małych, lokalnych browarów i to już jest o kilka stopni wyżej – rzeczywiście pachnie jak piwo i smakuje jak piwo.
My kupujemy polskie, Żywiec, Okocim, Łomża, Lech i co jeszcze się pojawi w Sklepie za Rogiem, a i nasi znajomi Kanadyjczycy zasmakowali w polskim piwie.
Moim absolutnie ulubionym są belgijskie piwa trapistów. Niestety, ceny są dość nieprzyzwoite, ale nie pijemy skrzynkami…
W mojej książce według mojego smaku najlepsze są:
-belgijskie
-niemieckie
-austriackie
-czeskie
Ale najchętniej kupujemy patriotycznie polskie – są bardzo przyzwoite w smaku i w miarę tanie. Łomżą export wznosimy toast, zdrowie wszystkich 🙂
ps.Pyra wznosiła toast o 20 polskiego czasu – za tych co na morzu, za wędrowca na szlaku (to Żaba) i tak dalej.
Jest nowy wpis.
ps.Zazdroszczę minizjazdów – u nas nic się w przepisach nie zmienia i pod koniec lipca, niestety, nie zanosi się na jakiś luz. Loty międzykontynentalne raczej można między bajki włożyć na ten wrzesień. A nawet jeśli, to myślę, że obłożenie będzie takie, że ho-ho…
Z drugiej strony nie wyobrażąm sobie na lotnisku ze 2 godziny przed lotem w masce na twarzy, a potem 8 godzin w samolocie, no i z godzina przynajmniej na odprawę.
Ja się jeszcze do tego nie przyzwyczaiłam, bo szczęśliwie jako emerytka większość czasu spędzam w domu i okolicach przydomowych.