Palcyma, palcoma, palcami – nie! Widelcem!

Znana jest miłośnikom historii kuchni opowieść o tym jak król Henryk Walezy uciekając z Krakowa do Paryża gdzie czekał na niego tron słodkiej Francji, wywiózł nie tylko swój dwór czyli młodzianków, paziów i wszelkich innych adiutantów ale także komplet widelców. A ten rodzaj sztućców upowszechnił się na polskim dworze od czasów królowej Bony.

Teraz okazuje się, ze ta zuchwała kradzież nie tak szybko Francuzom nie przydała się. Pisze bowiem historyk gospodarki Józef Kuliszer, którego namiętnie czytam powołując się na światowe autorytety co następuje: „Franklin stwierdza w swej Vie privee d’autrefois, że we Francji do XVII wieku wszyscy jadali palcami, że widelców zaczęto używać dopiero na początku XVII w., i to wyłącznie wśród wyższych sfer towarzyskich, gdy reszta ludności miejskiej przyjęła ten obyczaj dopiero w XVIII wieku. Istotnie, z przytoczonych przez niego spostrzeżeń wynika, że jeszcze na początku XVII wieku przy stole każdy sięgał do półmisków rękoma, brał kilka kawałków, które potem rozdzierał palcami na mniejsze części ( w wieku XVII pojawiają się talerze, przedtem używano zamiast nich dużych okrągłych kromek chleba, na które kładziono mięso i inne potrawy). Dlatego też przyzwoitość wymagała, by prawą ręką, którą brano jedzenia, nie wycierać nosa (chustek jeszcze nie znano). Podróżnik angielski Tomasz Koryate pisał w r. 1608, że we Włoszech „istnieje zwyczaj nie znany w innych krajach chrześcijańskich”; Włosi mianowicie posługują się przy jedzeniu małymi grabkami z żelaza lub stali, czasami nawet ze srebra. Ta niechęć Włochów do jedzenia palcami wydawała mu się rzeczą bardzo dziwną; być może – stwierdza – Włosi są zdania, że że nie wszyscy ludzie mają czyste ręce. Po powrocie do Anglii Koryate chciał wprowadzić zwyczaj posługiwania się widelcem, do czego przywykł we Włoszech, ale przyjaciele wyśmiali go i nazwali „furciferem”. Jeszcze w r. 1651 królowa Anna Austriaczka nie uważała za rzecz gorszącą ?kłaść swych pięknych rączek do półmiska z mięsem”, ale w sto lat później było to już nieprzyzwoitością.

Noży natomiast używano często. Pewien Francuz pisze w r. 1560, ze we Włoszech i w Szwajcarii każdy biesiadnik ma własny nóż; także Montaigne opowiada, że Szwajcarzy nie pchają się z rękoma do półmisków, lecz nadziewają kawałki jedzenia na nóż. We Francji natomiast aż do XVIII w. na stole biesiadnym zwykle znajdowały się tylko 2 – 3 noże, tak że goście musieli je sobie wzajemnie pożyczać.

Nie lepiej przedstawiało się jedzenie zup i innych płynnych dań. Dopiero pod koniec XVII wieku rozpowszechnił się zwyczaj nalewania zup do wazy i do talerzy. Kubków było również niewiele, toteż przyzwoitość wymagała, by każdy wychylał swój do dna przed podaniem go sąsiadowi. ”

Możemy się więc cieszyć, że zarozumiałych Francuzów wyprzedziliśmy w szybkości wprowadzenia widelców. Mamy nad nimi też – i innymi państwami dzisiejszej Unii – przewagi inne. Np. kiełbasa…