Zgadnij co gotujemy?(88)
Znalazłem w swojej bibliotece jeszcze jeden egzemplarz przewodnika „Za stołem” napisanego wspólnie z prof. Andrzejem Garlickim i wydanego przez oficynę Nowy Świat. Oddam ją w dobre ręce. Aby otrzymać książkę opatrzoną moja dedykacją a także autografem autorów – trzeba odpowiedzieć na trzy pytania (bezbłędnie oczywiście) i nie zwlekając wysłać list na adres: internet@polityka.com.pl
A oto pytania:
1. Francuski poeta, eseista i dyplomata a także więzień Bastylii dał swoje nazwisko słynnemu befsztykowi. O kogo chodzi?
2. Również pewien Anglik (jednooki i jednoręki) słynący z talentów żeglarskich i działań miłosnych ma utrwalone nazwisko we wszystkich książkach kucharskich. Któż to ?
3. Rosjanie także mają swego rodaka, kupca z Nowgorodu, którego nazwisko przeszło do historii kuchni w dziale gorących przekąsek. Jak się nazywał ów uszlachcony przez cara kupiec?
Szybko siadajcie do komputerów. Czekam na listy i przygotowuję książkę do wysyłki. Powodzenia! I z góry przepraszam, że rozwiązanie i nazwisko zwycięzcy podam z opóźnieniem. Na wsi nie mam dostępu do internetu ponieważ Telekomunikacja Polska nie dotrzymała terminu umowy i nie założyła mi telefonu. I teraz płacą mi odszkodowanie (35 zł miesięcznie aż do chwili uruchomienia telefonu), które ma mi zrekompensować straty spowodowane przymusowym leniuchowaniem!
Komentarze
Za oknem, majowa ulewa w ostatnim dniu kwietnia
U Gospodarza na wsi też leje. Do tego telefonu nie podłączyli. Miejmy nadzieję ,że pogoda się poprawi i telefon podłączą.
Człowiek bez internetu jak angielski admirał bez ręki.
U mnie na śniadanie paryskie gołąbki:
http://www.kulikowski.aminus3.com
Dzień dobry.
Zagadka dzisiaj łatwiutka, ale Pyra nie chce przewodnika po warszawskich restauracjach. Po co mi on? Kotlety, zrazy i wołowina z pieczarkami to smakowite jedzenie, a ja jestem mięsożerca. Młodsza kupiła wczoraj pierwsze w sezonie truskawki. Nie wiem skąd przyjechały. Są wspaniale wybarwione, duże, trochę lepsze w smaku niż te „drewniane” sprzedawane w zimie, ale niewiele lepsze. Wstawiłam do lodówki i myślę, że jutro pokroję w ćwiartki, skąpo posypię cukrem (bardzo skąpo) skropię lekko alkoholem i dam z lodami czekoladowymi i bitą śmietaną. Mamy jutro zapowiedzianą wizytę Ani koleżanki jeszcze z podstawówki, z którą nie widziały się o ho, ho, albo jeszcze dłużej. Taki deser owocowy może być przydatny do ocieplenia dawnej przyjaźni.
Wszystkie zdjęcia z gołąbkami:
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/GoBki
Zwykle biernie przyglądam się cotygodniowemu konkursowi, ale dzisiaj spróbowałem swoich sił. Nie ukrywam że blog gospodarza jest częstym źródłem urozmaiconych (i sprawdzonych przepisów) w mojej kuchni. Pozdrawiam szanownych blogo-forumowiczów.
Kolego Radku! Dobrze rozumiem twój problem. Mały jesteś, bawić się chcesz (ja niby starszy, a też bawiłbym się bez przerwy), a tu jeszcze dają ci pod nos takiego wspaniałego wrrrroga, jak gazeta. A jak się z tym wrrrrogiem rozprawisz, to jeszcze się czepiają. No, nie jest łatwo Ich zrozumieć! Przecież bywa na świecie tyle rzeczy znacznie gorszych do posprzątania, niż podarta gazeta.
Ja wiem, że ty nie możesz sam z siebie kapować, która gazeta jest dla Nich ważna, a która nie. Ale może byś spróbował Ich poprosić, żeby ci to jednoznacznie sygnalizowali. Np. żeby wolno ci było drzeć tę gazetę, którą dostajesz w swoim koszyczku, albo tę, która jest kładziona na podłodze w łazience. Ale wtedy wszystkie inne musiałyby być absolutnie i zdecydowanie „fuj”! W każdym razie pójdź Im jakoś na rękę, żeby ci nie zabronili darcia w ogóle, bo to tak, jak zabronić przedszkolakowi rysowania smoka.
A może Im nie starcza gazet, bo muszą mieć jeszcze na Twoje sikanie? To wszystko przez tę cholerną windę! Gdyby nie była zepsuta, na pewno uczyliby cię sikać od razu poza domem i byłoby jasne, że gazety służą tylko do walki. Obszczekaj tę windę najgroźniej, jak potrafisz, może się przestraszy i naprawi.
A przede wszystkim uświadom Swoim, jakie wielkie spotkało ich szczęście. Gdybyś był kotem, to nie byłoby żadnych dyskusji, tylko musieliby robić to, co byś im kazał! Jak nie wierzą, niech spytają Pickwicka. 🙂
Dzisiaj nawet ja znam wszystkie odpowiedzi, ale oczywiście za późno.
Marek dzisiaj szczodry, to pewnie porcja na długi łykend. 🙂
Piękne zdjęcia. Smakowitego dnia wszystkim życzę.
Pozdrawiam Pawła P. 🙂
Dziś szybko poszło. Wygrał KojakMoguncjusz przysyłając jako pierwszy odpowiedzi i to prawidłowe:
1 – Chateaubriand
2 – Nelson
3 – Strogonow
Drugi był Marek (ale z małym błędem, bo Rosjanina przekręcił lekko dając mu na nazwisko Strogoff) a trzeci Paweł P. (odpowiedzi prawidłowe), którego witam serdecznie, bo po raz pierwszy odezwał się mimo, że – jak pisze – od pewnego czasu czyta nasze teksty. Życzę powodzenia w kolejnych quizach. Za tydzień też fajna nagroda!
A teraz wsiadam do auta i jadę na szczupaki. Choć Marek straszy, że u mnie pada. Może się myli i leje tylko w Ostrołęce a te kilkadziesiąt kilometrów niżej (czyli na południowy zachód) jest ładnie?!
Pawle, mnie na tym blogu bardzo milo przywitano, wiec podaje dalej i witam
Zagadki tak proste, ze wstyd wysylac. Ten jeden na dokladke byl slepy na jedno oko i fakt ten wykorzystal w bitwie morskiej pod Trafalgar.
Poruszony kategorycznym stwierdzeniem Pyry, ze nie bedzie becikowego udalem sie na konsultacje do mojego banku. Dobrze trafilem, bo Pani Bankowa jest w stanie wskazujacym. Na niedlugie rozwiazanie problemu. Rodzina jej sie powiekszy, znaczy powinna znac aktualne przepisy. Pani wysluchala mnie w cierpliwosci, poniewaz nie bylo innych klientów. Potem zaprosila do salki konferencyjnej, zafundowala kawke z ciasteczkiem i zaczela telefonowac. Poinformowala sie przy okazji obslugi klienta o najnowszym stanie spraw. Potem zapytala, czy ten maluch ma juz imie. Radek powiedzialem. Skoro ma imie, to musial ktos z doroslych byc w tej sprawie w Urzadzie Stanu Cywilnego. Jesli tak, to od razu znany jest fakt pojawienia sie nowej istoty zywej. Zatem, automatycznie na konto aktualnej opiekunki, nie musi koniecznie byc mama cielesna, nastepuje przelanie becikowego.
W zwiazku z powyzszym popros Anie aby przy okazji kontaktu ze swoim bankiem sprawdzila czy na jej konto wplynelo jakiekolwiek becikowe. Jesli nie to nalezy podjac droge odwolawcza az do Sadu Europejskiego w Strassburgu. Zgodnie z wiedza pani Bankierki, niektóre Urzedy wysylaja celowe zbyt niskie sumy aby zablokowac postepowanie odwolawcze.
Przy okazji zwracam sie do Ciebie z nastepujaca prosba. Sposród tych trzech podarowanych mi przez Ciebie poduszek, daj do zabawy Radkowi najwyzej jedna. Sadze, ze ewentualnie wszyscy, bedziecie mieli wspaniala zabawe w letni snieg.
Z zyczeniami pieknego dnia pozostaje w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku
Pan Lulek
Pan Lulek – ani Radek, ani Pyra, ani Mlodesza – no nikt jednym słowem nie ma dostępu do Twoich, Lulku, poduszek. Powód jest prozaiczny – dopiero w przyszłym tygodniu Ania zacznie je zwozić do domu. Tak się przecież z Panem Pierzynowym umówiłam – od maja do lipca co miesiąc jedna poducha do odbioru Kiedy je zamawiałam, to Radek przecież nie był brany pod uwagę, a teraz zrobiłam miejsce na dużej szafie w przedpokoju i majowa poleży sobie 3 miesiące ale lipcowa tylko miesiąc z kawałkiem i już można się pakować na Zjazd. Transport załatwiłam. Będziesz, Lulku mógł spać na zjeździe, jak królewna na ziarnku grochu.
Pawła P. witam na blogu serdecznie. Im nas więcej, tym weselej.
Misiu,
wypraszam sobie. W kwietniu nie ma majowej ulewy. W kwietniu jest ulewa kwietniowa. Już ja tam wiem, co w kwietniu, a co w adwencie.
Pan Lulek usiłuje wykręcić kota (przepraszam, Pickwicku) ogonem i wcisnąć Pyrze, że te trzy poduchy to Pyra mu w podarku. Nic z tego, Panie Lulku. My tu czuwamy! Są archiwa, można sprawdzić!
Witamy Pawła P. 🙂
Dzień dobry wszystkim. Pawle P. witaj.
Z ulewą proszę do mnie, chętnie przyjmę, zrobiło sie ciut za sucho. Dzisiaj żurek ze wszystkim.
czuję się, jakby dziś był piątek
taki przed soboto-niedzielny
:::
witamy Pawła P
:::
zagadki odgadłem z rozumu
i to mi właściwie wystarczyło
tylko jak zwykle nie mam pewności
co i jak się pisze
ale kiedyś wyślę
…żeby mieć autograf Gospodarza
:::
w powietrzu deszcz i chłód
więc może pożywna fasolówka
..z łazankami?
A ja zaraz nastawiam kawał kuraka na rosół. Wcale dZisiaj nie miało być rosołu, ale bezkurcyja Radek nie chce jeść kurczaka z psiej puszki – junior.
Tak się znarowił przez ostatnie dni kiedy to miał ryż z warzywami, kurzą wątróbką i indyczą szyją, że kiedy się to jadło skończyło, ogłosił strajk. Wątróbki juz kupiłam, ryż zaraz nastawię, dostanie do tego ryżu mięso z szyjki, skrzydełek kilka wątróbek i warzywa z rosołu. Nie miała baba kłopotu, kupiła se prosię. Swoją drogą martwię się, żeby nie zjadał za dużo białka. Jedzonko gotowane wystarcza z reguły na 4 karmienia (2 x dziennie miseczka)
Odetchnalem prawie calkowicie. Ania bedzie od maja poczynajac w sluzbie poduchowej.
Radek, trzymaj sie od poduch z daleka. Nie otwieraj szafy. Pragne tylko przypomniec wszystkim Mamusiom, ze w dniu 11 Maja bedziemy obchodzic Dzien Matki. Juz zaczelo sie odliczanie. Sklepy zaczynaja sie stroic w prezenty. Jak tak czlowiek pomysli, to wpada spod Dnia Kobiet pod Dzien Matki a potem bedzie Dzien Dziecka. Gdzies zapodzialy mi sie Dni Ojca i Mezczyzny nie wspominajac o Dziadku.
Najlepiej byloby, zeby oglosic Dzien Koscianego Dziadka albo jeszcze lepiej Dzien Strasznego Dziadunia.
Szykujcie zatem, niezaleznie od plci, wieku, portmonetki i pomysly.
Dzien 11 Maja ante portas.
Pan Lulek
Panie Lulku o ile w ciagu ostatnich 5 lat nic sie nie zmienilo, to w Polsce dzien matki przypada 26 maja.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i znikam.
Dzień dobry!
Pewnie juz wszyscy przygotowani do tzw. długiego weekendu. Parę dni temu postanowiłam, że pichcenie w te dni bedzie u mnie po najmniejszej linii oporu (żeby mieć czas np. na ogród i niestety pewne mniej przyjemne zaległości), ale wczorajszy tekst p. Piotra Adamczewskiego ruszył moje kulinarne sumienie i chyba dokupię parę rzeczy, z których da się zrobić coś dobrego, co uprzyjemni życie bliskim i mi. Też się dzisiaj skusiłam na truskawki (chociaż cena jeszcze „zaporowa”), na rynku Łazarskim najpierw doleciał mnie ZAPACH intensywnie truskawkowy i nim pomyślałam już je miałam w siatce. A że mam i szparagi to się czuję szczęśliwa.
Chyba będę musiała poprosić szefa, żeby zmienił mi w środę plan bo nie mogę brać udziału w konkursie. Wprawdzie i tak jest zabawa jak się zobaczy pytania i czasem trzeba poszperać, żeby znaleźć odpowiedź. Jednak świadomość, że rozwiązanie już jest czasem skusi, żeby do niego zajrzeć. Dzisiejsze pytania były fajne i gratuluje zwycięzcy (jak odmieniać: gratuluję (komu?) KojakMoguncjuszowi czy KojakowiMoguncjuszowi czy jak?
Pyro, szparagi u mnie na targu po 7 zł. Teraz już można 🙂 !!!
Haneczko – u mnie w sklepie wczoraj po 12 zeta. Dużo, bo ja jednego pęczka nie kupuję. Pan Jurek mnie pocieszył, że to są ceny świateczne, a w przyszłym tygodniu znacznie stanieją. Wszem i wobec ogłaszam, że w moim rosole gotuje się spora gałązka lubczyku zerwana z doniczki na balkonie. Lubczyk z korzeniami dostałam od Haneczki.
U mnie podobnie jak u Pana Lulka, Dzień Matki zawsze w drugą niedzielę maja, ruchome święto, bardzo wygodnie ruchome, bo dziatwa w niedzielę powinna nie mieć wymówek i znależć dla Matki czas. A w Polsce 26 maja, oczywiście.
Tymczasem słyszę o jakimś długaśnym weekendzie? Nie za dużo tych świąt? 😉
Oho, zdaje się, że inaugurujemy sezon szparagowy 🙂
Dzień dobry.
Dziękuję wszystkim za gratulacje 🙂 .
Dziękuję również wszystkim, któży nie wyskoczyli na czas z blokow startowych 😉 , a szczególnie wszystkim, któży na moje szczęscie w takowych miejsca nie zajęli 😉 .
Dzięki temu, pierwszy raz w życiu coś wygrałem! 🙂
Pyro, lubczyk się przyjął?! Jak to miło z jego strony.
Na prowincji chyba zawsze jest taniej, w dodatku szparagi promują, podobnie jak białą rzodkiew (bardzo lubię do ryby) w ubiegłym roku.
KoJAMoguncjuszowi gratuluję wygranej. Pomaleńku każdy z Blogowiczów coś tam wygrywa. Swoisty program lojalnościowy, ku uciesze nas wszystkich.
Panie Lulku – jest dzień Ojca i Dzień Dziadka, a nawet Dzień Chłopaka – brać, wybierać i zmuszać rodzinę do czczenia.
Milych przygotowan do dlugiego weekendu. Czy w zachodnich krainach Polski kwitna juz bzy? Tu w Berlinie juz kwitna i pchna, zapach przebija sie nawet ponad opary samochodow.
Jestem w tej dobrej sytuacji, ze Dzien Matki obchodze podwojnie, bo i niemiecka i polska szkola do tego naklania.
Jada goscie, jada, zameldowali sie telefonicznie z drogi a ja znikam na kilka dni. Jak dobrze pójdzie, to zamelduje sie w niedziele póznym popoludniem. Dobrze, ze Pyra znalazla cos dla mnie. Meczyzny. Bylo, nie bylo. Pieknego weekendu zycze.
Znikajacy
Pan Lulek
Bzy, jak bzy, Doroto l. – zakwitną za tydzień na Stanisława (8.05) i to tylko te wczesne.
W mojej części Pyrlandii bzy dopiero się szykują. Szaleją za to pigwowce, migdałki, wawrzynki i wczesne tawuły.
No to bede miala tez i podwojne ogladanie kwitnacych bzow i tu i za tydzien tam.
Co zanczy lubczyk moje Panie, maja Mama miala w ogrodzie cos co swietnie roslo, mialo solidne pietruchowate niby liscie i mowila na to magi i ja musialam codziennie latac do ogrodu aby to magi przyniesc jej do gotowania zupy, co to bylo?
I popatrzcie, co jeszcze nie tak dawno Pyra pisała:
Pyra pisze:
2008-04-12 o godz. 19:59
ASzyszu – już wiem dlaczego nie mam psa. Wiem. Otóż nie muszę dzielić się z ukochanym towarzyszem skórką na szynce, na boczku, na łopatce. Skórki należą się kucharce, jak psu miska.
A dzisiaj Radyjko w kuchni Pyry rządzi 😉
doroto l.
na pewno lubczyk to był (levisticum officinale), składnikiem maggi jest korzeń lubczyka (a przynajmniej powinien być)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lubczyk_ogrodowy
Alicjo – w sprawie wieprzowych (a szczególnie rumianych) skórek nic się nie zmienia. Należą się kucharce, psu mogłyby zaszkodzić. Właśnie pochłania ugotowane jedzonko. To, co z puszki leżało w misce od wczoraj i musiałam wyrzucić. Taka cholera wybredna.
Dzieki, wlasnie gotuje zupe szparagowa wg. Twojego przepisu.
A ja już się cieszę na okoliczność zapoznania tego Radyjka.
Poza tym jem czekoladę jak najbardziej fondente i wychodzi na to, że to spóźniona odpowiedź na piotrowe zapytanie o słodycze. Ja nawet od niej zdrowieję 😆
E tam. Zwierzę wybredne? Pyra po prostu dobrze gotuje a pies tylko zdroworozsądkowo wybiera. I tyle.
Pyro to trzeba go podeslac do znajomych tam bedzie jadl wszystko. Moje koty tez w domu robia laske jek cos zjedza, znaja cene puszki, tanich nie jedza. A jak je oddam w odwiedziny do kocich kolegow to wszystko jedza.
Prośba do Doroty I. Jak by można prosić o przepis na zupę szparagową (ja wprawdzie robię po swojemu ale może ta będzie lepsza!).
W książce pani Hanny Szymanderskiej znalazłam właśnie monogość zastosowań lubczyku (myślałam, że on jest dobry tylko do zupy) i fragment wiersza:
„O lubczyku ziółko złote
Jaką ty masz wielką cnotę […]
O lubczyku dobre ziele
Proś-że ty mnie na wesele,”
Józef Ignacy Kraszewski
Przyprawa MAGGI wbrew pozorom nie zawiera i nigdy nie zawierala ani lubczyku, ani innych ziol. Wymyslil ja w Szwajcarii w 1866 roku niejaki Julius Maggi pochodzacy z poludniowych Niemiec. Po podrozy do Japonii postanowil wyprodukowac cos na wzor sosu sojowego, jako tani aromat sugerujacy aromat wywaru miesnego. Poczatkowo hydrolizowal bialko zawarte w srucie sojowej (od 2006 gluten pszenny) za pomoca kwasu solnego. Obecnie stosuje sie enzymy. Dodatki to aromaty syntetyczne, glutaminian sodu i ekstrakt z drozdzy plus karmel dla koloru. Z powodu podobienstwa aromatow zaczeto lubczyk nazywac Maggikraut czyli ziele maggi, a stara nazwa rosliny zaczela zanikac 🙁
Poprawiam date: 1886
Les feuilles ont un go?t proche de celui de l’arôme liquide Maggi (d’o? le nom d’herbe ? Maggi). Pourtant cet arôme ne contient pas du tout de liv?che
Polskiego „wikipedyste” poniosla fantazja. Przyprawa MAGGI nie zawiera zadnego lubczyku i o tym jest w powyzszym francuskim zdaniu.
Imienniczo z Poznania, wejdz prosze na archiwum, znajdz wpisy z 5.04 pod blogiem „Dzieki i inne jeki” sa tam przepisy zup, krzyczano na mnie abym nie poruszala tego tematu bo za wczesnie wiec nie napisalam wszystkich przepisow.
Dziękuje, juz zaglądam
Nemo moje „maggi” bylo zywe, chyba bylo bylina, roslo na pol metra wysokosci i rzeczywiscie mialo samk lepszy ale podobny do dzisiejszej maggi z butelki, ktorej nie stosuje bo wole sos sojowy
A to co?:
„Sztuka kulinarna: Aktualnie wchodzi w skład wielu mieszanek ziołowych, przyprawy „Maggi”, różnorodnych kostek bulionowych i zup błyskawicznych.”
Powtarzam za wiki (o lubczyku), ale czytałam o tym nieraz w innych zródłach.
Doroto l.
takie „maggi” mam tez w ogrodzie i to jest wlasnie lubczyk – roslina wieloletnia. Moj wyrasta nawet na 2 metry, jak mu pozwolic 🙂 Uzywam do zup i drobno pokrojony do salaty, jak dziecka nie ma w domu, bo nie lubi. Osobisty lubi bardzo 🙂
Alicjo,
jeden napisze bzdure, inni powtarzaja 🙁 Mam w domu butelke Maggi i sprawdzilam, nie ma! Mozesz zapytac producenta. Przeciez to jest kosztowne – uprawiac lubczyk i go przerabiac, kiedy lepszy efekt uzyskuje sie syntetycznie. Zaloze sie o kazda sume, ze w oryginalnej przyprawie Maggi nie ma i nie bylo lubczyku 🙂
Dobrze to kto mi przysle sadzonke dobrze opakowana za zwrotem kosztow wysylki
Doroto l.
ja poszlam po prostu do najblizszego ogrodnika i kupilam doniczke z sadzonka 😉 Rozejrzyj sie po okolicy i pytaj o Liebstöckel. To w Niemczech popularna przyprawa.
Mozesz tez pytac o Maggikraut 😉
http://berlin.markt.de/Pflanzen,%20Erde/Garten-+und+Balkonpflanzen/recordId,ae0dfba5/show.htm
Doroto l.
jesli mieszkasz niedaleko Marzahn lub Eberswalde, to pod zym adresem dostaniesz 2-letnia sadzonke lubczyka za 2 euro 🙂
Tak się właśnie zaczynam martwić, bo Pyra, z braku ogródka, wsadziła lubczyk do doniczki. A jemu korzeń wyrasta straszliwie mocarny i długaśny. Może zrobić Pyrze krzywdę w doniczkę 🙁
Drogi Radku, szarpanie gazet to frajer. Sproboj wejsc firanka pod sufit. Zobaczysz jaki sie podniesie wrzask. Nic sobie z tego nie rob. Przyzwyczaja sie z czasem.
Nemo, dziekuje pojde rzeczywiscie do ogrodnika, skad znasz Marzahn, tam sie jezeli w ogole jezdzi to z pistoletem.
Stosujac dzisiaj na szybko sos holenderski do szparagow marki Knorr znalazlam przepis na inny sos do szparagow:
Sos holenderski pomidorowo-estragonowy
1 lyzke stolowa przecieru z pomidorow rozrobic z 2 lyzkami wody i podgrzac, dodac 1/8 l. wody i dodac gotowy sos holenderski z paczki, ugotowac mieszajac. Do tego dodac 125 g. masla, doprawic estragonem, sola i pieprzem, do tego wlozyc pokrodor uprzednio wyjawszy z niego pestki. Pasuje do makronow, szparagow i swinskich medalionow.
Haneczko,
nie strasz Pyry 😉 Mam lubczyk rowniez w skrzynce balkonowej z eternitu (bezazbestowego) juz od 3-4 lat i skrzynka jest cala, a lubczyk nie wyrasta powyzej 60-80cm. Oczywiscie usuwam kwiatostany.
Doroto,
Marzahn znam z telewizji (a propos pistoletu 😎 ) ale i z tej strony. ktora Ci podalam. Tam jest numer telefonu do tego hodowcy lubczyku 🙂
Doroto,
czy pokrodor=pokrojony pomidor? Fajny skrot 😉
Dla Doroty l.
Liebstöckel (Maggikraut, kräftige zweijährige Pflanze) 2,00?
Für alle Pflanzen gilt, gerne auch tausch gegen andere Gartenpflanzen
Tel. 93 22 328 oder Mail
Abholungsort Marzahn oder Eberswalde
To byl pokrojony pomidor tylko ten cholerny antywirus melduje sie co pol zdania i blokuje mi pisanine, ja pisze dalej a litery sie nie wybijaja, dzieki
To nie wikipedystę poniosło, sama czytałam na ten temat lata temu, zródła nie wskażę, bo nie pamiętam (wikipedysta powinien!), było to sto lat przed wikipedią i przed pecetami. Ktoś to wcześniej puścił w obieg.
Nie chodziło o to, że to levisticum w płynie, tylko że jest jednym ze składników. Jak dla mnie, lubczyk wystarczy, maggi nie używam od lat.
Pickwick,
czy Ty czasami nie demoralizujesz Radyjka, co? 😉
SNIEG 😯
Alicjo, nie czepiaj się Pickwicka, jego wpływ na szczeniaki jest ABSOLUTNIE pozytywny, a jego porady pedagogiczne nieocenione. O ileż trudniej szłoby mi wychowanie rodziny/personelu, gdyby nie światłe myśli takich przewodników duchowych, jak Pickwick i Mordechaj. Mam szczerą nadzieję, że i Radyjko skorzysta z ich doświadczeń i umiejętności. 🙂
Bobik, jak czytalam Twoje wpisy na temat c…o i bylo tam cos o truskawkach to myslam, ze zle widze, aby sie otrzasnac z omamow zrobilam sobie c..o z truskawek i na drugim talerzu c..o z arbuza, jak dodawalam do tego przypraw typu c..o myslalam, ze napewno ani jedno ani drugie nie bedzie jadalne, szczegolnie przy posypywaniu tego parmesanem i…… i…….. po dwoch godzinach w lodowce w sloneczno goraca niedziele okazalo sie ze jest to super przystaweczka, ktora wejdzie na stale do mojego repertuaru, dziekuje wiec za inspiracje. Hoch lebe Bobik!!!!
Alicjo, a w Warszawie się błyska i grzmi !!!
Wolałabym burzę, choć nie cierpię. Tamto białe zniknęło, ale przyszła własnie nowa fala. Brrrr…!
Doroto l.
znaczy, wypróbowałaś i polecasz? Bo ja już nie wiem, co o tych dwóch łobuzach, Bobiku i Pickwicku myśleć. Wyraznie chcą Radyjko sprowadzić na manowce – Pyry nie ma i boję się, że a nuż Radyjko ćwiczył wspinaczkę firankową i teraz biedna Pyra usuwa skutki.
Dobrze, że mnie uspokoiłaś, że Bobik sobie nie żartował z c…o, też zrobię. Jak tylko zima minie 🙁
Alicjo dodalam nawet pieprzu, moj znajomy Luxemburczyk jadal truskawki z pieprzem tez przygladalam mu sie podejzliwie, myslac ze sie wyglupia, teraz zaryzykowalam zdeterminowana syplam odrobine pieprzu i potem ten parmesan i na lata jak znalazl.
Jade jutro do Polski tzn. na rubieza zachodnie,kupie sobie moze lepszych truskawek, a juz przy granicy beda stali sprzedawcy najlepszych wielkopolskich szparagow a potem do ogrodu, do strasznych i dzikich chaszczy.
Kak budto w buriach jest’ pokoj….
P7yry nie ma bo Ania w domu, a Pyra u siebie nie ma internetu. Czytam jednak tak raz na 2 godziny.
doroto l
najlepiej do truskawek pasuje zielony pieprz z zalewy
pycha
Brzucho to tez dobry pomysl, dzieki.
Zielony pieprz z zalewy…
Co jest najlepsze na ogródkowe party? Oczywiście duża ilość dipów, żeby w nich maczać co popadnie. Ale dlaczego jeden z tych dipów znika z miseczki szybciej niż pozostałe i to z duuużym wyprzedzeniem? Dlaczego nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żeby tego jednego dipu została jakaś resztka?
A prosty jest on jak drut: majonez, posiekany drobniutko czosnek, odrobina szafranu, odrobina estragonu i najważniejsze – lekko zmiażdżony zielony pieprz z zalewy. Postoi z godzinę w lodówce, żeby się przegryzło, a potem – znika.
Jak zrobicie kiedyś takie i Wam zniknie, to się nie dziwcie, tylko wspomnijcie autora! 🙂
…z jakiej zalewy, moi mili?
ze słonej zalewy, lekko słonej
Zielony pieprz jest sprzedawany w sloiczkach w marynacie. Przynajmniej u nas.
i tu tez
… a tu nie
no to klapa
Ja mam czarny, biały, zielony i różowy (pink) – wszystko suche. Rozejrzę się za słoiczkami przy okazji.
Arkadius ja jutro bede latala z lopata i sadzila trompetenbaum jakies negatywne aury wydzielasz
antywirus zjadl „a Ty”
Dopiero siadłam do komputera więc trochę spóźnione wsparcie Alicji: jeszcze w dzieciństwie słyszałam ,że maggi i lubczyk to to samo.Lubczyk zawsze był świeży w domu a maggi nigdy nawet nie kupowaliśmy( po co skoro jest lubczyk?)
Doroto z Poznania, mojej mamie też zapachniały truskawki i kupiła dla wnuczki, a ta niewdzięcznica spróbowała i oznajmiła ,że jeść nie będzie bo niedobre.Trochę zmęczyła z płatkami ryżowymi (pokroiłam i niestety musiałam dodać cukru by miało to jakikolwiek smak 🙁 )Ale zapach był zaiste truskawkowy!!!
Ja sciągnęłam wszystko ruchome z ogródka, zioła w doniczkach, które wystawiłam itd. Ma być przymrozek spory 🙁 A teraz znowu trzecia fala białego. Diabli !
No i gdzie so te chłopy, poza Arkadiusem i Brzuchem?!
No właśnie – z zalewy! To ten pieprz Goya (Goi), zielony i czerwony, umarynowany ale tak lekko i solankowo, jest taki ok. i w którymś momencie żem się zorientował, że dawam go do wszystkiego.
I to by było na tyle, czyli że dojutra.
Haneczku. gdzie dziecię twe tu bytuje?
Pieprz z zalewy to inna jakość niż suchy. Jest też czerwony w zalewie. Nadaje się świetnie jako ozdobnik sałatkowy, swobodnie rozrzucony tu i ówdzie, np. na zielonej sałacie w towarzystwie drobnych grzaneczek czosnkowych i cienkich paseczków żółtej papryki albo ćwiartek jajka.
WordPressie, wordpresie-
się utop! W sedesie!
Może nie tak dzielnie jak bobik, ale za to niezmiernie bardzo szczerze lub szczerzej. Chciałem o pieprzu ale powiedział, że się powtarzam, no to się nie powtórzę, bo się raczyłęm nadąć i aż lewituję ze złości. Żeby więc tu nie pęc – pozwrawiam i do jutra.
Haneczku – gdzie dziecię Twe tu bytuje?
Zawsze coś nawymyślacie i potem człowiek musi latać po sklepach i szukać 🙄
wcina mnie, czy nie
test
Wyglada na to, ze żyjesz…
nic zlego nie naklepalem. a nie ma ochoty sie to wkleic.
…każdy tak mówi 😎
Czy Łotrpress zaczął już wcinać ludzi? To chyba i psy muszą się mieć na baczności? 😯
Na wszelki wypadek proponuję obficie posypać się cayenne pepper. Gwarantowane, że poleci sie czegoś napić, jako ten Smok Wawelski!
Melduje się nocny Marek. Wysłuchałem i obejrzałem Nabucco z Arena di Verona i idę spać. Formalnie od dziś jestem uwiązany Miś . Na stanowisku Jasia Fasoli. Jak obejrzałem film marzyłem, żeby zostać muzealnikiem.
Co prawda nie jest to Britisch Museum , ale zawsze. Idę trenować spanie na krzesełku.
Misiu,
pewnie jesteś w mylnym błędzie – sądzisz, że tam Ci się dadzą wyspać? 😯
Dobranoc i miłego dłuuuuugiego weekendu życzę!
P.S. Wyrazy dla pracujacej Haneczki 🙁
W związku z truskawkami i pieprzem tak mi coś chodzi po głowie, że robi się konfitury z truskawek z dodatkiem zielonego pieprzu (muszę gdzieś poszperać w moich przepisach).
W truskawkach, które dziś kupiłam najlepszy był zapach. Smak nawet był niezły ale były twarde (mimo,że czerwone). Trzeba chyba jeszcze grzecznie poczekać na owoce z pola.
Czytam wszystko, ale mam czas, żeby pisać w środku nocy, kiedy wiadomo, że nikt (przez wzgląd na Bobika nie napiszę „pies z kulawą nogą”) już tego nie przeczyta.
Z dawniej wspomnianych tematów to chciałam powiedzieć, że co roku robię marynowane czereśnie i są przez gości migiem wyjadane.
Natomiast świeże figi są pyszne na zielonej sałacie, z jakimś serem pleśniowym i sosem na bazie octu malinowego i świeżych malin.
U nas w Szwajcarii dzień matki też 11 maja.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, a szczególnie minionych solenizantów.
Aha, u nas też długi weekend, choć z powodu innego święta – Wniebowstąpienia. 1 maja jest świętem w niektórych kantonach (chyba Bazylea i Zurych) i się im, biedakom, nałożyło, mają o jeden dzień wolny od pracy mniej.
Puchala,
jeśli masz wiśnie, polecam wiśnie w occie, są w /Przepisach. Moja szwagierka poczęstowała mnie takimi, doskonałe do mięs i do wszystkiego, dla mnie na przegryzkę – pycha! Ciekawa jestem, czy podobny przepis – u mnie wisni nie ma, ale czereśnie i owszem, sama bym chętnie zrobiła!
Idę do wyrka coś poczytać i lulu. Dobranoc!
Tu jest przepis:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Wisnie_w_occie_wg_Tereski.html
No wlasnie, ten zielony pieprz z zalewy. Moze nie wystepuje po tej stronie Atlantyku? Nie widzialam.
Alicjo,
a moze to „green peppercorns in brine”, np. to
http://www.amazon.com/Green-Peppercorns-Brine-Ounce-igourmet-com/dp/B0006TLIXI
Siem witam serdecznie – uprzejmie donosze iz goscie zostali wyslani za oceany do domciu i wreszcie mozemy odetchnac nieco. Nie cala piersia, bo jeszcze trzeba wymuskac chalupke, przepoczac krzynke, przygotowac piaskowa wysylke dla geologa i takie tam inne sprawy i sprawki.
Teraz siedze w pracy i znowu mkne do roboty – koniec przerwy. Niestety.
Serdecznie pozdrawiam Blogowe Towarzystwo
Echidna
kucharko – oczywiście!