Smacznego!
Kiedy lato było nudnie wspaniałe, kiedy przez całe miesiące mieliśmy niespotykane bezdeszczowe ciepło, a jesień spóźniła się mniej więcej o dwa miesiące, musieliśmy się domyślić, że czas jest niezwykły, że stoimy przed wyjątkowymi wydarzeniami. No i stało się, Tkwimy w dołkach startowych, przed biegiem zwanym przyszłością, o której nie odważaliśmy się jeszcze miesiąc temu myśleć. Jeszcze trwamy w zawieszeniu, ale przecież czas płynie i wreszcie wszystko ruszy. Ku dobremu, a jakże!
Przepraszamy za przerwę, o której powodach nie rozmawiajmy, dobrze? Używając porównań z interesującej nas kuchenno-stołowej dziedziny, wszystko, co potem nam smakuje musi chwilę „odpocząć”: marynowane mięsa, kruche i drożdżowe ciasta, wina… Już chyba osiągnęliśmy ten czas, kiedy znów będziemy wspólnie gawędzić.
Jeśli spojrzymy wstecz, na ostatnie 2-3 lata widać wyraźnie, że nie był to złoty wiek rozkwitu kulinarnej kultury. Rzadsze spotkania przy stole, uwiąd towarzyskich okazji spowodował regres w tej dziedzinie. Potem trudno było wrócić do stanu poprzedniego. Może wreszcie uda nam się to teraz?
W ostatnim tygodniu uczstniczyłam w spotkaniu „ku czci”. Umówione było jeszcze przed 15 października i miało być w zależności od sytuacji radosne lub pocieszające. Sami wiecie, jakie mogło być i jakie w istocie było. Przepyszny pieczony indyk z dodatkiem pieczonej z ziołami dyni był daniem głównym, a doskonałe sery i mnogość ciast zapamiętam na długo. I właśnie od gospodyni przyjęcia wyciągnęłam przepis na tradycyjny rodzinny przysmak, ciasto, które w okresie wielkanocnym można uznać za mazurek, a w tym wypadku był ozdobą radosnego świętowania. Dziękuję Małgosiu za przepis. Umiesz dzielić się tym, co dobre! Podaję oryginalny przepis. Proporcje produktów pozwolą upiec aż 4 blaszki wielkości 30×30 cm. Kto chce z niego skorzystać przy mniejszj liczbie gości, musi wykonać proste dzielenie!
Oto
Październikowy mazurek Małgosi
Na pierwszą warstwę:
1 kg mąki krupczatki, 60 dag masła, 25 dag cukru pudru, 4 żółtka, jajo, 2 dag drożdży, otarta skórka z cytryny, rozmącone jajko
1.Rozetrzeć, cukier, masło, żółtka i jajko z drożdżami, dodać skórkę z cytryny i wszystko to połączyć z mąką, zagnieść ciasto. Wystudzić.
2.Rozłóżyć na blaszkach warstwę ciasta grubości ok. pół cm, posmarować rozkłóconym jajkiem i ponakłuwać widelcem.
3.Piec w temperaturze 180 st, aż ciasto się zrumieni.
W międzyczasie przygotowujemy sporą porcję pokrojonych niezbyt drobno dowolnych bakalii oraz 2-3 kopiste łyżki borówki lub żurawiny do mięsa.
Teraz pora na przygotowanie polewy: tu składniki na wykonanie porcji na jedną blaszkę.
1 żółtko, 1 jajko, 7 dag cukru pudru, 7 dag masła, 5 dag mielonych orzechów włoskich, 3 dag tartej bułki, sok z połowy cytryny, cukier z prawdziwą wanilią
1.Utrzeć żółtko, jajko i cukier, dodać sok cytrynowy, stopione masło i pozostałe składniki,
2.Na wystudzone tymczasem ciasto wykładamy warstwę borówek lub żurawin, zalewamy polewą i przez 30 minut zapiekamy w temperaturze 150 st.
Jeszcze pozostaje nam cierpliwe czekanie, aż ciasto ostygnie. Kroimy je w niewielkie kwadraciki i delektujemy się nim. Smacznego!
Komentarze
…a jednak się kręci 🙂
U mnie ciepło, leje, mrozy za rogiem… a przynajmniej przymrozki.
„pieczony indyk z dodatkiem pieczonej z ziołami dyni ”
Interesuje mnie to, co to są, te „zioła dyni” 😉
Pieczony indyk jest tutaj tak ważny w Święto Dziękczynienia (przypada na pierwszy/drugi weekend października), jak, powiedzmy, w polskiej tradycji ryba na Wigilię. Z dyni jest robione purre, jako jedno z wielu dodatków.
Ja wykombinowałam sobie zupę z dyni, bo jak kupuję dynię na rzeczone święto (tanie są!) to zamrażam pulpę, a zupę z tej pulpy robię na ostro, z dodatkiem chili.
I kapkę śmietanki. Posypuję uprażonymi nasionami dyni.
https://photos.app.goo.gl/r2kTdS4VwJHAAZb57
…ehum… wina Tuska!
Dzień dobry 🙂
kawa
Alicjo- ….” indyk z dodatkiem pieczonej z ziołami dyni”… czyli dynia została posypana ziołami i upieczona 🙂 Dynia to wygodny dodatek, w zasadzie pasuje chyba do wszystkiego z racji swojego neutralnego smaku.
Jolly Rogers hop, hop! Pamiętam podałaś nam kiedyś przepis na lazanie z dynią, może byłby wart przypomnienia?
Natomiast Latorośl upiekła wczoraj dyniowe muffiny i dzisiaj wieczorem ma je nam podrzucić do spróbowania.
I jeszcze dyniowe wspomnienia: https://photos.app.goo.gl/kjopX3w2e6jWReZk6
Irku 🙂
No więc właśnie – jakie te zioła?
Przy okazji, chciałam wciągnąć w dyskusje Gospodynię, ale chyba się nie da (Przepraszamy za przerwę, o której powodach nie rozmawiajmy, dobrze? ).
Dobrze, dobrze…, cichosza 😉
https://www.youtube.com/watch?v=m98MBACe1xk
https://www.bbc.com/future/article/20231026-are-halloween-pumpkins-a-future-superfood ❗
Zioła do pieczonej dyni to może gałka muszkatołowa i rozmaryn oprócz pieprzu i soli oczywiście. Ja takich ziół używam.
Od dawna każdej jesieni kupujemy dwie duże pomarańczowe dynie dla ozdoby. Stoją tak długo aż przemarzną i wtedy je wyrzucam.
Danuśka,
jak znajomym smakowało danie ze szmaciaka/ właściwie to siedzuń/ ?
Wiemy jak grzyb wygląda, ale jak on właściwie smakuje? Podobnie do innych grzybów ?
Troche wiem na temat pieczenia dyni, wlasciwie roznych odmian squash.
Tak jak pisze Krystyna, pomyslalam o gałce.
Lista przypraw jest na odwrocie pojmnika z pumpkin pie spice. Taka mieszanke mozna dodac do ciasta, w tym pumpkin pie 🙂 lub kawy ze smietana i innych smakolykow.
https://www.grocery.com/store/trader-joes-pumpkin-pie-spice-1-8oz
Mozna rowniez upiec plastry squash o nazwie delicata posypane cayenne pepper.
Oliwa, czosnek, sól i cayenne pepper nadaje dobry smak przy pieczeniu spaghetti squash.
O to chodzi – cayenne pepper!
Właśnie rozmrażam ostatnią pulpę dyniową na zupę, bo zapowiedział się nasz kajter, a ta zupa jest rozgrzewająca. Dodaję do niej (pulpy) kostkę rosołową z kurczaka, bo sama pulpa jest bardzo gęsta. Na to posypka – uprażone pestki z dyni.
Cayenne trzeba używać w małych ilościach, chyba, że ma się zdecydowanie smak taki, jak mój i moi – na ostro 😉
Dzień dobry 🙂 kawa
Irek oferuje kawe z cayenne. Bardzo smaczna kombinacja. Przypomniała mi sie czekolada z cayenne. Rowniez smaczna.
Herbata od Haneczki „Dragons breath” (oddech smoka) – z chili, cayenne i nie tylko 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
Herbata!
https://photos.app.goo.gl/4a1hc8kLNLU4EXYD6
… a nawet:
https://photos.app.goo.gl/C6omUhK2YWbBMjjYA
Przy okazji pytanie – skąd się w Europie (północna mocno półkula) zwyczaj picia kawy?
Czytam książki – i tam wszędzie leje się kawa, jestem zakawiona po uszy, zwłaszcza po skandynawskich kryminałach. Tymczasem kawa wymaga ciepłych klimatów…
U mnie zawsze króluje herbata! I to dobra, sypana, nie z torebki!
https://photos.app.goo.gl/a9Tk9mwn2yKvcMs8A
Dzisiejsza kawa od Irka przypomniała , że wprawdzie jeszcze nie zima, ale mamy już czas zimowy. Od wielu lat pisze się o tym, że powinno się odejść od tych czasowych zmian, ale podobno ma to nastąpić w 2026 r.
A kawa z 27 października jest bardzo dopasowana do tego, na który przepis podała Gospodyni. Tylko polewa jest czekoladowa.
Skąd kawa na północy Europy? Droga taka sama jak i do innych regionów. Pierwszą kawiarnię w Londynie otwarto w połowie siedemnastego wieku, w Warszawie w pierwszej połowie osiemnastego wieku, więc kawa dotarła i do Skandynawii. A w Szwecji/ nie wiem, czy w sąsiednich krajach także/ picie kawy jest szczególnie celebrowane, stad szwedzkie hygge. Co do jakości i mocy skandynawskiej kawy nie mam niestety żadnych informacji.
errata: … kawa jest dopasowana do tego ciasta, na które przepis podała Gospodyni.
Czytam teraz ” Chłopki” Joanny Kuciel- Frydyszak. Doszłam właśnie do rozdziału o jedzeniu. Ubóstwo produktów – ziemniaki, kapusta, groch, mąka, kasza, monotonia posiłków, często to samo je się na śniadanie, obiad i kolację. Chciałabym zacytować fragmenty, ale właściwie cały rozdział nadaje się do zacytowania. Bardzo polecam tę książkę, dobra także na prezent.
Alicja,
jak tak bardzo lubisz herbatę to przy okazji następnego pobytu w Europie zatrzymaj się w Niemczech nad morzem północnym w Ostfriesland.
To taki kawałek dolnej Saksonii graniczący z Holandią.
Ostfriesen są mistrzami świata w ilości pitej herbaty, 300 litrów na głowę rocznie.
Ich ceremonia picia herbaty jest na liście UNESCO. Herbatę pije się z kandyzowanymi cukrem i śmietaną. Ja pije bez dodatków, czarną.
Chociaż na codzień piję dużo kawy, to w tutejszych kawiarniach zamawiam do ciasta zawsze herbatę, jest nadzwyczajnie dobra. Podobno ma to związek z wodą.
Krystyno – „Chłopki” przeczytane, niby wiedziałam jak było, ale lektura przygnębiająca. Teraz skończyłam „Służące do wszystkiego” tej samej autorki i zaczęłam „Matrymonium” Alicji Urbanik-Kopeć. W kolejce czekają „Ciałko” Katarzyny Kobylarczyk i „Nigdy nie byłaś Żydówką” Anny Bikont. Dobrze, że w międzyczasie czytam serię o Verze Stanhope. Na pewno znacie serial ze wspaniałą Brendą Blethyn. I jej asystentami przystojniakami 🙂 To tak, żeby nie skupiać się tylko na trudnych tematach.
Eva47,
związek herbaty z wodą jest oczywisty – herbatę z tej samej torebki zaparzyłam u jednych znajomych, a potem u drugich w innej miejscowości, oddalonej jedna od drugiej o 50km. Spora różnica!
Ja również piję herbatę czarną, bez żadnych dodatków i przeważnie yunnan, czasem tylko zachciewa mi się earl grey. Mieszam ją z yunnanem, pół na pół, bo jednak bergamotka daje zbyt mocny aromat, jak dla mnie.
W czytaniu nic wesołego – „Czas krwawego księżyca” Davida Granna. Film to nic w porównaniu z książką, skala przestępstw i zbrodni przeciwko Osagom powala.
O herbacie wiem tyle, ze sama susze sweet mint i peppermint. Obie rosna w ogrodzie i wiosna zrywam miętę do suszenia. W tym roku jako nowosc obciełam kwiaty kocanki i czasami robie z tych ususzonych kwiatow herbate. Bardzo ciekawy smak.
Zakonczyl sie sezon “glean”. Jako ostatnie sa drzewa “quince”. To chyba nie sa te o ktorych pisala Krystyna. Te owoce sa duze a Krystyna robi przetwory z malych owocow (jesli dobrze pamietam).
Dla mnie glean w tym roku byl smakowity. Mam kilka zamrozonych toreb plastikowych ciemnych czeresni i kilka zamrozonych paczek apple sauce Gravensteins. Od sasiada zerwalam duze pudelko orzechow wloskich.
Mam rowniez kilka zamrozonych paczek fig.
W sezonie zrobilam kilka sloikow plum sauce. W przyszlym roku zrobie wiecej plum sauce. Jest bardzo smaczny do bialego miesa. Indyk???
Ogolnie w tym roku bylo duzo owocow na drzewach. Kontrast do poprzedniego roku.
Orca,
herbatę przyrządza się z liści herbaty . Wywar ze suszonych ziół czy owoców to jest
herbal tea, herbal infusions. Wiem że przyjęło się prawie wszędzie nazywać je herbatami ziołowymi albo owocowymi. Ja osobiście wolę prawdziwą herbatę.
U nas w tym roku owoców na drzewach prawie nie było w przeciwieństwie do ubiegłego.
Dzień dobry 🙂
kawa i herbata
Dla każdego coś dobrego 😉
Nie przekonała mnie do siebie zielona herbata, nawet dość kosztowna matcha.
Owocowa – taka co to całe owoce widać, owszem, pijam codziennie z rana, polska produkcja zresztą.
Nie „poważąm” herbat w torebkach – lubię widzieć, co parzę.
@eva47:
No ale nasze „herbata” to z „herba te/tea”, czyli mamy to zioło w nazwie. Bardzo trudno to rozróżniać od „naparu owocowego”.
PAK4,
masz rację, po polsku herbata to ziółko. Ja piję Tee.
Dzięki za zwrócenie uwagi.
A co z „paleniem zioła”? 😉
Rzeczywiscie polskie slowo herbata ma pochodzenie od ziół. Nawet o tym nie pomyslalam. Tak jak u Ewy, po angielsku jest tea i osobno herbal tea. Herbata mietowa jest w kategorii herbal tea lub po prostu mint tea.
Zdjecie Irka i temat skłonily mnie do sprawdzenia naszej szafki z herbatami. Przewaznie mam rozne herbaty ziolowe. Znalazlam jedno opakowanie black tea (ususzone liscie herbaty). Sprobuje troche pozniej, po wypiciu rytualnego kubka kawy 🙂
Dzień dobry 🙂 kawa
Jedni w złotoświątecznych rozjazdach.
Inni zabawiają się dyniami (magicznie bądź dosłownie).
A my wspominamy Kanał św. Antoniego sprzed miesiąca.
Łatwo przeoczyć tę atrakcję (krajobrazową, kulturową) w natłoku pokus okolic Splitu, Trogiru, Szybenika, ale gdy już zakrzywisz – znajdziesz Twierdzę św. Mikołaja (wpisaną na listę UNESCO w 2017, nb, na posiedzeniu w Krakowie 😉 ), promenadę z widokami, że dech zapiera*, tunel u-bootów „oko/oczy Hitlera”… —
— Tuptania i zgłębiania co niemiara, zwłaszcza, gdy pogoda dopisuje (aż za bardzo)… 😀
➡
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/10/31/turysci-w-miejsce-zolnierzy/
____
*co i rusz mi się kojarzyła z ujściem rzeki Dart, tam gdzie Royal Naval College… – okej, nie ta głębia, nie ta skala, i w ogóle… lecz… 🙄
Pierwszy szron i pierwszy przymrozek (-2c) tej jesieni, Łysy dawał ostro po patrzałkach w nocy, a czerwony świt obłędny.
Oraz herbata – najpierw owocówka, potem czarna.
W szafce zawsze też jest mięta i rumianek na drobne dolegliwości oraz melisa z własnego ogródka – na spanie (chyba na mnie nie działa…).
Irek,
W Twoim kubku kawy jest ziele, ktore niektorzy nazywaja “the holy herb”. Święte ziele. 🙂
Sarny tego nie jedza. 🙂
Orca,
to jest właśnie to „zioło”, które ludzie palą 😉
Alicja,
Jedni pala inni wdychaja. Sa rowniez cukierki, ciastka i soki z THC.
Raniutko był pierwszy przymrozek, a teraz (21-sza) pierwszy śnieg i już trochę go napadało.
Orca,
są także czipsy z „ziołem”, widziałam w sklepie we Wrocławiu (w samiutkim centrum, boczna uliczka, chyba Oławska?):
https://photos.app.goo.gl/wTPrYXe85ZcVrVEeA
Nie weszłam, bo nie używam.
p.s.Powiększyłam to zdjęcie, przyjrzałam się i… o dziwo, ta okrągła „pieczątka” powiada, że towar jest z …Toronto 😯
W stanie WA chore osoby moga kupic wszystkie produkty z THC na recepte. Wtedy ceny sa nizsze. Tak bylo zanim zalegalizowano pot w WA. Teraz jest podzial: na receptę lub bez recepty.
W WA tylko na recepte (to znaczy chore osoby) moga kupic małe sadzonki “pot” i uprawiac w ogrodzie.
U nas można, legalnie, w sklepie specjalnym (jest tego trochę nawet w mojej wsi), ale na ulicy jest tańsza. Za to w sklepach – wiesz, co kupujesz.
Dzień dobry 🙂
kawa
O, to piękne i w sam raz na dzisiaj.
Może by tak toast o 20-tej, za Tych, Co Na Chmurce… ?
No tak Alicjo, to nie jest taka zła idea by się spotkać i coś łyknąć co nie raz już tutaj i gdzie indziej praktykowaliśmy.
Ale jak pomyślę sobie że znajdą się tutaj osoby które w obojętnie jakimi stanie zaczynają jak Asia mieć problemy że ja nie wiem o niej nic!
A ja nie chcę o niej nic wiedzieć, nigdy mnie nie interesowała :razu:
O innych pajackach nie będę wspominał bo toast mógłby zaszkodzić a w końcu toasty są po to by łagodzić obyczaje 🙂
Damy radę 🙂
Jestem ponownie w zasięgu interneta 🙂
Nadrabiam zaległości z halloween
https://photos.app.goo.gl/bNSjKfDa8yiU2kmQ7
Moimi zadaniem jest to znakomity i na czasie pomysł. Video godne nagrody na festiwalu, jakimś tam
No dobrze, skoro ktoś woli nudnego klasika to znajdzie tutaj -https://photos.app.goo.gl/HqHASQYkRbDz8efv9
Klasyk ma problema by dotrzeć pod strzechy 🙂
https://photos.app.goo.gl/gx1FhK5DN2yXKFuX6
Zostało 45 minut.
Czynię przygotowania Alicjo 🙂
Poddaję do degustacji ten oto trunek
https://photos.app.goo.gl/domh3dfyiF4YiEFE7
O bardzo neutralnym nie tylko smaku
Mój charakter 🙂
Co do Halloween – podoba mi się jedno przebranie i drugie, a zwłaszcza klasyk 🙂
O kurczę… w Europie zmieniono czas! U nas jeszcze po staremu, dopiero w ten weekend się zmienia.
Wczorajszy śnieg jeszcze leży… (jakieś 3 cm)
https://photos.app.goo.gl/QeNDK5a2eAzDQqzW7
Mi klasyk zupełnie nie odpowiada 😛
Pierwsze jest bardzo wymowne, zwraca uwagę na ogromne przemiany w normach kulturowych a także w strukturach społecznych
Ale za mną niewielu nadąża 🙂
Ach Alicjo to przecież wczorajszy śnieg.
Nie liczy się.
Nie chwalę się, ale skoro rozpoczęłaś śnieżne tematy to zapodam że też mamy takie piękne śnieżne klimaty.
Sierra Nevada ma już pokrycie białe. Nie tylko widać ale i czuć jak powieje z gór.
Nie ma co narzekać bo to fajnie suche powietrze. Nawet jak temperatury spadają do+15 stopni nocą to dajemy wspólnie radę 🙂
za Tych, co na chmurce
Mam bardzo niejasne odczucie wznoszenia toastow za zmarlych. Czy to ma byc ta chwila zadumy, pamiec o Nich? Nie rozumiem!
Do pamieci, szacunku, wspomnieniu, powtorki jakiegos cytatu Pyry, Placka czy Haneczki nie potrzebuje kieliszka trunku. Pamietam Ich bez tego. I bardzo szanuje!
A na marginesie – osoba, ktora ten toast zaproponowala, o wyznaczonym przez nia czasie po prostu sie nie pojawila! No coz, mozna i tak!
Gwoli wyjaśnienia, na Zjazdach Łasuchów wpadliśmy kiedyś na pomysł, aby wznieść toast „Za Tych, co na Chmurce” – akurat w Poznaniu na Śródce, 2016r.
https://photos.app.goo.gl/eCANhohMWjUTWYod9
I tak nam zostało, na Zjazdach nie omieszkamy wspominać Naszych Nieobecnych oraz wznieść toast. 1 listopad również jest dobrą do tego okazją – świeczka i toast ku pamięci.
Alicja-Irena
1 listopada 2016
17:44
U mnie solidna świeca zapalona za Wszystkich Nieobecnych, co to na Chmurce… Przeniosę na parapet, jak już kot wygrzeje swoje kości w ostatnich promykach dość leniwego dzisiaj słońca.
Przypomniał mi się toast przygotowany przez Sławka w Poznaniu dla naszych blogowych Nieobecnych, świeczki w szampanie.
Danuśka
1 listopada 2016
20:02
Za Tych co na chmurce!
https://www.youtube.com/watch?v=Hg8Fa_EUQqY
Jolinek51
1 listopada 2016
20:11
za Tych co na chmurce …
Alina.
1 listopada 2016
20:21
Za naszych bliskich nieobecnych! A w kieliszku, dzieki Magdzie, jeżyna Pyry o smaku i mocy nie do opisania!
MałgosiaW
1 listopada 2016
20:28
Za Tych co na chmurce …
Irek 1
1 listopada 2016
22:06
za tych co na chmurce …
Od tego czasu doszła jeszcze Haneczka 🙁
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2016/08/08/za-tych-co-na-chmurce/
Dzień dobry 🙂
kawa
p.s.
Każdy wspomina kiedy chce i jak chce, toast jest nieobowiązkowy.
Kiedyś były też, zainaugurowane przez Pyrę, toasty o 20-tej. Również nieobowiązkowe i nie zawsze o nich pamiętaliśmy, z okazji i bez okazji…
Irek,
tego szukałam, dzięki 🙂
Teraz i ja pamiętam.
Czasami coś mi się źle skojarzy, przepraszam!
Dzień dobry 🙂
kawa
Kawa w towarzystwie smakuje jeszcze lepiej.
Od poniedziałku rano do dzisiejszego popołudnia miałam przymusowy odwyk internetowy. Nie tylko ja, ale wiele osób zamieszkałych w pobliżu. Ta sytuacja pokazała praktycznie, jak bardzo wiele spraw zależy od internetu. To nie tylko rozrywka, ale bankowość elektroniczna, kupowanie różnych biletów, różne potrzebne na bieżąco informacje, Facebook i inne, nie mówiąc o pracy zdalnej. Owszem, mogłam jechać gdzieś dalej i tam sobie korzystać z internetu w telefonie, no ale nie o to chodzi. W tym wszystkim bulwersujące było podejście operatora, który bagatelizował sprawę, z jego strony rzekomo wszystko było w porządku, choć nie było. Pięć rozmów na infolinii i chyba dopiero ostatnia odniosła skutek, bo dopiero dziś coś się działo – internet pojawiał się i znikał aż wreszcie jest, a operator powiadomił trzema esemesami, że sprawa została załatwiona.
Pieniactwo jest mi obce, ale skargę napiszemy.
A z tej radości zamówiłam bilety do teatru na styczeń; zapłaciłam, wydrukowałam. Bardzo to wygodne.
To nie jest pieniactwo -to są s łiszne pretensje, tym bardziej, że Twoją skargę lekceważono.
U mnie z prawa i lewa ryczą odkurzacze do liści – z klonów dość dużo tego. Jedne odkurzacze są z torbami na te liście i faktycznie „odliściają” teren, natomiast inne tylko odwalają liście z miejsca na miejsce. Mieszkańcy starej daty powoli się burzą na te odkurzacze, bo parę to one mają jeszcze większą, niż kosiarki do trawy.
Ja jestem przeciw i jak dotrze do mnie lista, postulująca zakaz używania tych silników odrzutowych, to podpiszę. Przecież to nie są łąki, tylko niewielkie trawniki, do licha, żadne hektary! I raz na rok to nawet zdrowo pomachać sobie grabiami!
No, spieniłam się… 😉
*słuszne pretensje
Guzik prawda Alicjo 😉
Czasem mnie to zastanawia, jak można nie panować nad sobą i doprowadzać do tego by ciśnienie krwi i napięcie mięśni wzrastało?
Bo w tym przypadku chodzi już o złość 😛
Tylko przez moment jest to zdrowe, oddychamy szybciej i wiele mięśni ma lepszy przepływ krwi. Ale to jest dobre tylko na chwilę.
Od poniedziałku do dzisiaj to już pięć dni i nikt mi nie wytłumaczy, ze to nie jest pieniactwo, po takim czasie wysyłać pocisk by trafić operatora.
……
Jak samochód stanie z przyczyn obiektywnych a nie zawinionych przez użytkownika to też ma się ludzina pieniaczyć od razu.
Do techniki należy podchodzić ze zrozumieniem. Przecież ona została stworzona przez ludzia a on nie jest jeszcze nieomylny 🙄
Pozdrawiam ciepło ze śródziemnomorskiej pustej od zestresowanej ludziny plaży
Zdjęcia proszę, bezdomny – u mnie idzie na zimę!
Niestety, jak stałam w kolejce po stoicyzm, to zabrakło 🙄
I jest, jak jest, podobno na starość cechy charakteru się bardziej wyostrzają 😉
W tej rodzinie tylko jedna osoba zachowuje stoicki spokój – i nie jestem to ani ja, ani Jerzor.
Nasz surfiarz/kajciarz z Ottawy szaleje dzisiaj na Sandbanks bo wiatry mają być spore (są, u nas 35/h, a tam są zawsze większe!), po drodze z wstąpi do nas , bo to tereny 70km na zachód od nas. Planuję placki ziemniaczane,
https://www.ontarioparks.com/park/sandbanks
Obok utraty internetu jest moim zdaniem wiekszy problem. Utrata pradu.
O 3 w nocy wszystko zgasło. Po kilku minutach pomyslalam jak my zrobimy kawe? W piecu juz sie paliło drewno wiec bedzie cieplo. Ale jak zrobic kawe. Sprawdzilam w mlynku ze kawa juz byla zmielona, czyli nie potrzebuje uzyc elektrycznego mlynka.
Jak zaparzyc kawe? Przypomnialo mi sie ze mamy coffee maker ktorego jeszcze nie uzywalismy. Caly jest zrobiony z metalu. Jest podobny do tego na zdjeciu.
https://www.tradeinn.com/f/13872/138729369/fagor-78614-italian-coffee-maker-6-cups.jpg
Nasz wood stove ma cos w rodzaju metalowej półki powyzej drzwiczek.
Zabralo to troche czasu ale w pokoju byl zapach kawy z pojemnika. 1 godzine pozniej byl prad 🙂
Stoicki spokój nie jest taki zły. Ale żeby po pięciu dniach mieć w sobie tyle złości by podejmować działania 😛
Do życia należy nabrać trochę dystansu, szczególnie na starość .
Luzik, panowanie nad nerwami powoduje że hormony obniżą się i głowa znów będzie jasna.
Należy brać przykład z Nowego. 24h nie minęło i skumał o co chodzi!!!
Alicjo, jest już ciemno, księżyc też się dzisiaj schował z nieznanych mi powodów, i na dodatek jest para z fal morskich. Wyszedłbym na zewnątrz i gdybym cokolwiek zrobił to technika mogłaby dać ciała.
Mam coś z dni poprzednich. Z innych spotów.
Może zaspokoi chociaż w części twoje zapotrzebowanie.
https://photos.app.goo.gl/LSBmnSTK2gaTK19v7
Ale jak chcesz to będę nadawał częściej obrazki. Jeden albo dwa na dwa dni.
Ok?
Orko,
Ten coffee maker to kawiarka (wł. caffetiera), wynalazek niejakiego pana Bialettiego. Wszyscy Włosi mają takie w domach. Kawy z ekspresów ciśnieniowych pijają na mieście.
Ewa,
Tak myslalam ze to jest z ziemii włoskiej do … wielu krajów…
Smakuje mi kawa z tej kawiarki. Od tamtej nocy czesto robie w tym kawe. French press odlożylam na półkę.
Orko,
Też korzystam z kawiarki 🙂
Orca,
twój coffee maker to włoski ekspres do kawy . Mój pierwszy wtedy jeszcze ośmiokątny i z aluminium kupiłam w 1970 roku w Budapeszcie. Teraz mam oczywiście ten nowy okrągły ze stali, ale używam go rzadko od czasu jak mam Nespresso maszynę na kapsle, jest szybsza.
Też mam w domu kawiarkę, wprawdzie małą, bo miała być tylko do porannej kawy dla męża, ale służy nam obojgu. Po zakupie kawiarki zaparzacz tłokowy do kawy został odłożony na półkę. Domowym baristą jest u nas mój mąż, ja nie konkuruję z nim.
„Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły,. I coś tam klaszcze za borem. Pewnie mnie czeka mój Filon miły. Pod umówionym jaworem…”
Ta kawiarka to był /jest prezent. Brak pradu przypomnial mi o nim 🙂
bezdomny 20:13
Posłużę się cytatem, z Tuwima:
„Próżnoś repliki się spodziewał.
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet pies cię jebał,
bo to mezalians byłby dla psa”
Julian Tuwim
Zejdź ze mnie, jesteś dla mnie nikim! Spadaj!
Uśmiechnijcie się 🙂
kawa
Polskiej nazwy „kawiarka” nie znałam.
Zajrzałam na stronę „niemiecko-polskiego towarzystwa” w mieście w którym mieszkam od półtora roku. Opublikowali wyniki polskich wyborów: PiS 15,5%, Konfederacja 10,2%, resztę dostała opozycja. Odetchnęłam.
A propos kawiarki, kilka lat temu przeczytalam, ze signor Bialetti wyrazil zyczenie aby po smierci jego prochy dac do urny w ksztalcie owej kawiarki i tak zostal pochowany.
Znajoma Wloszka podarowala mi to urzadzenie ( chyba moja kawa jej nie smakowala ), rzadko ja uzywalam a pozniej mialam plyte indukcyjna i nie moglam z niej korzystac. Podarowalam znajomym. Uzywam nespresso.
Nowy podsyła kolejne dowody które zasługują na miano starego pajaca 🙂
Po raz kolejny zapomina co wielokrotnie powtarzał 🙂 nie ma obowiązku czytania!
Ale to tylko tak na marginesie bo chciałem zupełnie o czym innym 🙂
Dziś rano w poszukiwaniu dobrego pieczywa na śniadanie też natknąłem się na maszynę do kawy.
Była dosyć skomplikowana z ogromną ilością przycisków. Całość z chromu i aluminium.
Pięknie lśniła przy wschodzie słońca. Całkiem nowa. Mogła pochodzić z Francji albo Itali.
Nacisnąłem jeden z sensorów i słychać było ziarenka kawy spadające do młynka.
Kiedy powróciłem z toalety dokapywały ostatnie krople pachnącej kawy do papierowego kubka 🙂
…listopadowe klimaty – nie tylko Noblistka…
kawiarka?… – zacznij od… klasyki, rzecz jasna! —
https://lubimyczytac.pl/cytat/309678
bezdomny
3 listopada 2023
20:28
Dla mnie już za późno, żeby ten stoik zadziałał 😉
Kult herbaty u mnie jest nie do wykorzenienia, ale szanuję kult kawy. Tylko nie rozumiem, dlaczego tak dobrze jest zakorzeniona (kawa!) u ludów północy 🙄
Kawę popijam w podróży, bo przecież herbata pita ze styropianowych, czy papierowych kubeczków na stacjach MOP czy innych to profanacja!
Owszem, mój stary przyjaciel, Włoch w połowie, w sercu Polak-niestety-nacjonalista, poczęstował mnie expresso z maszyny.
https://photos.app.goo.gl/QQ2XakNd6YmyvptN9
Nowy,
wyrzuć tę łopatkę poza piaskownicę, przyjmij za podstawę, że ludzie się różnią nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim poglądami, stylem życia i tak dalej. Nie wszystko musi ci się podobać, co gorsza, byłoby źle, gdyby tak było.
Jeśli jesteś na blogu, wypowiadasz się i wystawiasz się na poglądy innych. Szanuj je.
Nie wszystko musi być według Twojego poglądu i oglądu.
https://www.youtube.com/watch?v=khCm7xfiqiU
🙂
Alicja, nic wielkiego, teraz stroimy tutaj. Rano zdrapywałem nożem sól z mobilka i dlatego się przekołowalem https://photos.app.goo.gl/twKzgKaaS245NDy39
na pastwisko.
W tym rejonie gdzie jesteśmy mocne wiatry tak jak od dwóch dni dują są od wielkiego święta 🙂
Iberyjskie świnie nie siedzą w kinie 🙂
Parę schabowych położyłem na patelnie. Bez panierki i kąpieli w rozbitym jajku, bez dodatkowego tłuszczu. Smakowało lepiej niż szwajcarska czekolada. Jako dodatek służyła spargel. Puentą była lufa tutejszego koniaku.
Trochę roboty ale zawsze samaczniej i przyjemniej niż w knajpach
Bezdomny,
To Domingos sie do was zbliza, schowaj sie gdzies z mobikiem przed bardzo silnym wiatrem.
My lizemy rany po Ciarani.
Ja wiem że to tradycja, ale przerażające są te tysiące ton śmieci, które pozostaną na cmentarzach.
W temacie pogrzebow.
W stanie WA jest dosyc popularne palenie zwlok i rozsypywanie w miejscu ulubionym za zycie przez zmarla osobe.
Sasiadka juz ma spalone zwloki swojego ukochanego kota. Niedawno zmarla siostra sasiadki. Sasiadka trzyma torbe z prochami siostry w swojej sypialni , obok pojemnika z prochami kota.
Sasiadka prosila nas ze kiedy umrze aby rozsypac jej prochy, prochy siostry i kota w okreslonym miejscu w gorach.
Powiedzialam jej ze to zrobimy tylko ona musi to gdzies oficjalnie napisac i dac nam pozwolenie. Sasiadka i jej siostra obie pchodza z Szwecji i nie maja w US rodziny.
Zwykle rodzina ma prawo decydowac o zwlokach zmarlych.
W tej sytuacji musimy miec pozwolenie dotyczace ciala zmarlej sasiadki. Spalenie i odbior prochow. Prochy siostry i kota juz sa w domu sasiadki.
Elapa 🙂 dziękuję za troskę 🙄
Nie bądź zła ale nie posłucham dobrej rady. Stoję optymalnie. Nosem to znaczy przodem do wiatru. To fakt że jest bardzo mocny ale mobilek jest do tego przyzwyczajony. Całkiem na luzie jeździ 120 do 140km/h To tyle ile obecnie wieje. Nie ma nic przede mną, nic między mną a morzem skąd wieje wiaterek 🙂
Nie spadnie nam na głowę żadna dachówka, gałąź z badyla czy inne przedmioty które zaczynają fruwać w takich pięknych okolicznościach pogody 🙂
Każdy wiatr ma początek i koniec. Teraz to jest już końcówka co widac na mapach satelitarnych online.
Widziałem że nad biskayem, a więc w twoim otoczeniu było znacznie grubiej. I pewnie niebezpieczniej. Dachówki potrafią znakomicie fruwać w takich warunkach. Też pomyślałem o tobie przez moment i po chwili uświadomiłem sobie, że przecież nie musisz ani za potrzebą ani bez potrzeby wychodzić z domu 🙄
Przed dwoma tygodniami stałem w Bolonia. To już nad Atlantykiem za Tarifa. Jak zwykle na pastwisku. Było podobnie grubo i na dodatek cała masa deszczu. A więc wiatr miał znacznie większą siłę. Na moich oczach złożył się tam jeden z domów. Byłem w bezpiecznej odległości na całe szczęście, a może dla niektórych na nieszczęście 🙂
Jeszcze raz dzięki za troskę 🙂
W Niemczech coraz popularniejsze są pogrzeby w lasach, w wyznaczonych miejscach oczywiście. Można całkiem anonimowo, albo pod wybranym drzewem, w ekologicznych urnach. Odpada pielęgnacja grobów, nie wolno kłaść kwiatów i palić świec, plastikowych zniczy też nie.
Ja się jeszcze nie zdecydowałam czy chcę do lasu czy w morze, bałtyckie albo północne.
eva47 🙂 jak się betailigujesz to zabiorę ciebie później w cieplejsze rejony 🙄
Junikowo w Poznaniu:
https://pogotowiepogrzebowe.eu/las-pamieci-czyli-miejsce-ekologicznego-pochowku/
https://photos.app.goo.gl/i2gksDv73fdwChQQA
W Polsce branża pogrzebowa opiera się bardzo silnie przeciwko nowym rozwiązaniom, bo zyski zmaleją, ale może Junikowo to początek jakichś zmian w dobrym kierunku. Mnie się bardzo podobają leśne pochówki.
A ostatnie wizyty na cmentarzach pokazują, że ludzie mają za nic apele o umiar w stawianiu kwiatów a zwłaszcza zniczy, które są coraz większe.
Asiu,
dziękuję za książkowe podpowiedzi. Część pozycji jest w bibliotece, ale muszę na nie poczekać. Ale książki o Verze Stanhope już wypożyczyłam i to od początku serii.
Orca,
moje owoce pigwowca, czyli te małe, częściowo zagospodarowałam. Po pozbyciu się pestek starłam je na grubej tarce i zasypałam niewielką ilością cukru. Zapakowałam do najmniejszych słoiczków i wstawiłam do lodówki. Dodaję do herbaty, tej prawdziwej i do ziołowych. Mam nadzieję, że nie zepsuje się,ale nie chce mi się pasteryzować.
Duże owoce pigwy o wiele szybciej się czyści z pestek niż te maleństwa, a aromat pewnie jest podobny. Kiedyś Danuśka pokazywała francuski filmik o przyrządzaniu galaretki właśnie z tych dużych okazów.
A grzyby ciągle można znaleźć. Wczoraj jedliśmy pyszną grzybową kolację.
McLane creek to miejsce gdzie rodzina Kurt Cobain rozsypala jego prochy. Jest to w okolicach Olympia , Aberdeen, WA.
Przy wjezdzie do Aberdeen jest znak:
Welcome to Aberdeen
Come as you are
‘https://media.npr.org/assets/img/2018/06/13/gettyimages-482357005_wide-76e319dc6f86aade99b548bcd533e0f3e7f74b56.jpg
Nikt nie przypuszczal ze Kurt odejdzie w tak mlodym wieku.
Rodzina wybrala McLane creek poniewaz Kurt spedzil w tym miejscu duzo chwil i czesto mowil ze to miejsce jest dla niego zrodlem inspiracji.
https://youtu.be/CAhDfM_D35I?feature=shared
Moze teraz
Come as you are
https://media.npr.org/assets/img/2018/06/13/gettyimages-482357005_wide-76e319dc6f86aade99b548bcd533e0f3e7f74b56.jpg
Kto nie pamieta
Come as you are
MTV video
https://youtu.be/z9LiPuVRyU8?feature=shared
Ja już jestem za stara, żeby pamiętać, co było w muzyce po Rock&Rollu
Żaden depresyjny grunge i Cobain! Żaden hip-hop i tak dalej, to się nie utrzyma! I nie utrzymało. Ale wszyscy wiedzą, gdzie jest Abbey Road oraz kto to jest Mick Jagger, starszy facet mający 80 lat 😉
Nie tylko on… koncert Ringo Starra rok temu powalił mnie na kolana, stary Beatles…!
https://photos.app.goo.gl/vtht8RYRWE3dFm338
Parę dni temu Rolling Stones wydali nową płytę, Hackney Diamonds – i dopóki oni żyją, ja też żyję i jak krajan (nasz ci on, Kanadyjczyk!) Neil Young myślę że rock&roll will never die… 😉
https://www.youtube.com/watch?v=LQ123T3zD2k
Żeby nie było, zakupiłam ostatnio książkę ” To tylko rock’n’roll (Zawsze The Rolling Stones)”. O Beatlesach wiem prawie wszystko 😉
Oraz o Pink Floyd. Różowa świnka wszechobecna na koncertach, czy to David Gilmour, czy Roger Waters;
https://photos.app.goo.gl/Mc9eK4JJEepebCmY9
Dzień dobry 🙂
kawa
Jeszcze ponad godzinę będzie świecić słońce,
https://photos.app.goo.gl/1c5uy28mb7vUGbnH8
jasność pozostaje minimum godzinę dłużej.
Szum morza pozostaje do rana.
I to właśnie jest najpiękniejsze 🙂
U nas wreszcie zmienili czas (my tydzień za Europą), ale dla mnie to żadna różnica. Ciekawe, że 8c o tej porze roku to „bardzo zimno”, a na wiosnę czuje się, że lato za rogiem 😉
Dzisiaj ryby, niestety chłop zakupił mrożone filety dorsza, a ja zawsze wolę rybę świeżą. Ale nie pogardzę przecież…No i kiszone cytryny są do wykorzystania!
Do Jakuba Żulczyka (tego od „mamy debila za prezydenta”) podchodziłam jak kot do jeża, ale muszę się pokajać, dwie książki wyszły mu całkiem, całkiem „Slepnąc od świateł” i „Dawno temu w Warszawie” – w tej kolejności trzeba je czytać, a ja zrobiłam odwrotnie, chociaż nie ma to wielkiego znaczenia, ale druga jest kontynuacją pierwszej. Jest napisana dość mocnym językiemAle tak się opisuje półświatek narkotykowy, niemniej jednak tło społeczno-polityczne jest bardzo interesujące.
Nie jest to pełnokrwisty kryminał, aczkolwiek momenty są…
” Ślepnąc od świateł” Żulczyka przeczytałam, ale z przerwą, bo za bardzo zaangażowałam się emocjonalnie w losy bohatera. A zakończenie było jeszcze bardziej przygnębiające. To świetna lektura, ale dla mnie za mocna. Nakręcono na jej podstawie bardzo chwalony serial telewizyjny, ale nie mam kanału, na którym był pokazywany. Na półce leży też ” Wzgórze psów” tego samego autora, kupiłam ją kilka lat temu i też obawiam się do niej zajrzeć.
Dziś był ładny jesienny dzień; w drodze do Wejherowa w lesie widziałam grzybiarzy z dwoma pełnymi koszami grzybów i kolejnych z dwoma pełnymi wiaderkami. O tym miejscu ktoś mi wspominał, ale jeszcze tam nie wędrowałam, bo teren jest bardzo pofałdowany. Wcale nie zazdroszczę takich zbiorów, bo ile potem w domu jest z nimi pracy, poza tym mam wystarczająco suszonych grzybów. A samochodów wciąż sporo przy lasach. Dla samego spaceru na świeżym i czystym powietrzu warto pochodzić po lesie.
W parku wejherowskim przepiękna jesień, jeszcze jakiś czas tak będzie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Krystyna,
„Dawno temu w Warszawie jest lepsze (moim zdaniem) od „Ślepnąc…”, może dlatego, że czytałam je pierwsze. A tak w ogóle to zaczęłam od „Informacji zwrotnej” i to mnie zniechęciło do autora. A jednak się przełamałam.
O grzybach właśnie przeczytałam, że obrodziły ostatnio, no ale nie u mnie 🙁
Jesień piękna, ale to już ostatki…
Zwolennikom literatury sensacyjno-kryminalnej proponuję najnowszą książkę Macieja Siembiedy „Orient”. Znakomicie napisana, jak zwykle fikcja nieźle osadzona w faktach, trudno się oderwać.
Zwolennikom dobrego samopoczucia polecam coś i dla ciała i dla duszy jednocześnie. Niezależnie od tego, czy chodzi o piesze wędrówki, jazdę na rowerze, pływanie czy treningi fitness – osoby regularnie ćwiczące redukują stres i złe samopoczucie oraz stymulują wydzielanie hormonów szczęścia.
Co znakomicie wyczuć można po piszącym te słowa 🙂
Zbliza sie nasze ulubione święto – Thanksgiving.
Kiedys pokazywalam ten przepis. Caly indyk upieczony w torbie. Zamiast calego indyka mozna kupic 1/4 ptaka. Obiad na cztery osoby i smakowite resztki nastepnego dnia 🙂
W tym roku oprocz jablek dodam pigwe (quince). Kwasny smak i przyjemny zapach urozmaici smak mięsa.
Mieso z nogi (drum) lub skrzydel jest nazywane red meat. Reszta jest nazywane white meat.
Jesli przy stole nie bedzie 10 osob 🙂 mozna upiec w torbie część indyka.
Tu jest przepis.
Smacznego.
https://youtu.be/-jeYNUKJoNQ?feature=shared
Klimaty bez indyka sprzed minuty
https://photos.app.goo.gl/JTbYZxczp4k1BeTQ9
Dobry wieczór 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
kawa
Do serii irkowych kaw dorzucę jeszcze kawę z Meksyku:
https://kawazmleczkiem.pl/meksykanska-kawa-z-garnka/
Wczoraj wraz niezawodną towarzyszką podróży czyli Małgosią 🙂 wróciłyśmy z podróży po tym właśnie kraju. Głównym celem naszej eskapady było nie tylko obserwowanie, ale również wzięcie udziału w meksykańskim Święcie Zmarłych, bo jak doskonale wiecie, w tamtejszym wydaniu jest to święto radosne, przepełnione muzyką, jedzeniem i podlewane obficie(przynajmniej przez niektórych uczestników) tequilą. Z tequilą nie przesadzałyśmy, jako że nie jest to nasz ulubiony alkohol natomiast muzyka rzeczywiście rozweseliła nasze serca i dusze. Poza tym odwiedziłyśmy stolicę oraz kilka urokliwych miast i miasteczek, co pokażemy za jakiś czas na naszych zdjęciach.
Krystyno-szmaciak pod beszamelem okazał się bardzo dobrym pomysłem i danie to zniknęło ze stołu w dosyć szybkim tempie. Był jeszcze jeden grzybowy akcent, jako że gospodarze podali zupę grzybową przyrządzoną ze świeżo zebranych grzybów. Miłą wiadomością jest to, że w lasach w Twojej okolicy grzybiarze nadal zapełniają swoje koszyki czy też wiaderka.
Dziś przypada Światowy Dzień Cappuccino. Najbardziej lubię tę wersję kawy.
Danuśka,
domyślałam się, że jesteś w podróży, ale nawet nie próbowałam się domyślać szczegółów. Ciekawa jestem Waszych zdjęć i wrażeń.
A co do zupy ze świeżych grzybów, to muszę powiedzieć, że to w moim wykonaniu smakowała mi nieszczególnie. Może dlatego, że nie była to zupa z prawdziwków. Zdecydowanie lepsza jest zupa z grzybów suszonych. Każdy spacer w lesie kończy się nadal jakimś zbiorem grzybów, dziś nazbieraliśmy ich spore wiaderko. Do marynowania nadaje się niewielka część mniejszych grzybów, trochę przeznaczyłam do smażenia a większość do suszenia.
Przeważają podgrzybki. Na szmaciaka w tym roku nie natrafiłam.
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek, a ja myslalam, ze bedzie kawa meksykanska.
Elapa-kawa grzybowa wydaje mi się być dużo bardziej zaskakująca 🙂
W Meksyku zadziwiły nas natomiast lody ostrygowe, sardynkowe tudzież tequilowe. Te ostatnie próbowałyśmy i były bardzo dobre.
Po naszej podróży ten kraj kojarzyć będzie mi się z żywymi kolorami, wszechobecną muzyką, kwiatami, uśmiechem mieszkańców i niesłychanie pikantnymi sosami, które na szczęście podawano osobno, co ratowało nasze podniebienia. Ciekawe były też różne niecodzienne napoje np. na bazie piwa, że wspomnę choćby mucelo rojo, które składa się z piwa, soku pomidorowego, soku z limonki oraz soli. Co do tequili to lista drinków sporządzanych z jej skromną obecnością wypełniała całą stronę A4 w w barowym zestawieniu. Proszę jedynie, aby Szanowne Towarzystwo nie wyobrażało sobie, iż wypróbowałyśmy tę całą, długą listę.
Danusiu, jaka miła niespodzianka! Juz się cieszę na zdjęcia i opowieści…
A ja po cichu spodziewałam się kawy grzybowej, ale myślałam raczej o jakiejś scenerii leśnej, a tu proszę – Irek znalazł prawdziwą kawę . Przeczytałam, że ta kawa, zresztą bardzo droga, zawiera 80% arabiki i wyciąg z soplówki, grzyba u nas pod ścisłą ochroną. Nigdy go nie spotkałam. Kawa jest podobno bardzo zdrowa.
Kulinarnie – na obiad jadłam ryż z duszonymi grzybami.
A teraz przygotowuję pstrąga w galarecie. Miałam kilka zamrożonych kawałków po niedawnych zakupach w hodowli pstrągów.
Meksyk kulinarnie to dla mnie niebo w gębie – o ile pamiętam, Zuzanna Osorio-Mrożek wydała jakąś książkę kucharską („Meksyk od kuchni”).
Poza tym mają znakomite cervesa!
Dzisiaj już bym się nie odważyła, jak w połowie lat 80-tych, na podróż samochodem do Meksyku, z dala od turystycznych szlaków, gdzie też zresztą nie zawsze jest bezpiecznie. Ale ciepło mają na okrągło!
Tymczasem u nas w nocy nawet troszkę śniegu spadło, jednak nie utrzymał się, teraz jest deszczowa chlapa.
Zanim Danuśka pokażę swoje zdjęcia (też czekam z niecierpliwością!), przypomnę klimaty z 1986 roku…
https://photos.app.goo.gl/KZuGHyYi5HyHbLJs9
p.s.
To skany zdjęć, marnych zresztą, nie było wtedy cyfrówek, a nawet jak były, to nie mieliśmy dostępu.
Dzień dobry 🙂
kawa
Nie żadna tam egzotyka, za to świeżutkie, no prosto od krowy… 😉
— Wczoraj Beskidy, dziś lokalności tuż-przeddeszczowe
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/10/listopad-bywa-idealny-dla-pieszych-wedrowek/
…Tu chyba niewiele więcej da się zdziałać bieżącego weekendu – trudno, wyzyskaliśmy ile się dało, teraz tarta z ostatnią połówką własnej cukinii i kanią znalezioną na spacerze… a w niedzielę będziem wspominać najpamiętniejszą wędrówkę chorwacką – kto ciekaw, także zapraszamy!!! 😎 😎 😎
Podrzucam pierwszą, najbardziej kolorową serię zdjęć. Święto Zmarłych w Meksyku to feeria barw oraz festiwal muzyki i tańca. Atmosfera zabawy udziela się wszystkim dookoła: https://photos.app.goo.gl/6FMTUyoFmrQ3XWZaA
Gdyby ktoś miał ochotę dowiedzieć się czegoś więcej to może zajrzeć na przykład do tego artykułu:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2022/11/01/dia-de-los-muertos-meksykanskie-swieto-zmarlych/
Salso-jestem pewna, że z sentymentem i uśmiechem wspominasz Día de los Muertos. Zresztą w Meksyku świąt i pretekstów do zabawy nie brak przez cały rok.
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku-dzięki za patriotyczną kawę 🙂
Natomiast u nas, zgodnie z tradycją, gęsina na Świętego Marcina. Kupiłam pierś, która jest już w piekarniku i pachnie wspaniale w całym domu. Pamiętam, że w latach ubiegłych Małgosia też piekła to mięso zatem być może gęsina pojawi się również w tym roku na Waszym stole.
Małgosiu, napisz przy okazji, czy wnuki były zadowolone z Twoich prezentów. Przyznam, iż było trochę przygód z owymi prezentami….
Po południu w planach kawa i marcińskie rogale u zaprzyjaźnionych poznaniaków mieszkających już od wielu lat w Warszawie.
Mam nadzieję, że patriotyczna, a nie nacjonalistyczna – stawiam na to pierwsze 🙂
Naoglądałam się zdjęć z Meksykańskiego święta Zmarłych – południowcy tak mają chyba, bo i w Ameryce Południowej cmentarze bez okazji wyglądają nie strasznie, a na wesoło raczej. Romowie mają to samo – aby uczcić pamięć, zjawiają się na cmentarzu grupami, jedzą, popijają i wspominają zmarłego.
A my nauczeni (nie wiem, przez kogo), podchodzimy do grobu ze strachem, zapalimy świeczkę i wspominamy w duchu… bez żadnej śmieszności…bo nas to czeka…
Był przegląd cmentarzy w gazecie, najbardziej podobał mi się „Tu leży zawsze Świerzy” – trzeba mieć poczucie humoru!
Miałam nadzieję, że na Szymborskiej będzie :
„Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale też nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.
…
Día de los Muertos jest u nas znany i upowszechniany przez Google Doodle.
Google publikuje rozne “doodles” na swojej stronie (home page) z okazji roznych swiat. 1 i 2 listopada jest rysunek lub video na temat Día de los Muertos.
W US mieszka duzo osob pochodzacych z Meksyku dlatego google pokazuje Día de los Muertos w te dni.
W CA i WA wszystkie ogloszenia sa w jezyku angielskim i hiszpanskim. Przypuszczam ze jest tak samo w innych stanach.
Dzisiaj w US jest Veterans Day, swieto tych ktorzy służyli w silach zbrojnych (armed forces) tego kraju. Dzisiejszy google doodle jest poswiecony temu wydarzeniu.
O ile wiem google doodle jest publikowany w roznych krajach i pokazuje temat danego kraju. Na przyklad dzisiaj w Polsce moglby byc temat patriotyczny. Tego nie wiem bo obraz google doodle ukazuje sie na podstawie adresu IP.
Orco,
voila:
https://photos.app.goo.gl/9HY4e5DvwB3559CbA
Danuśka,
niesamowicie kolorowe zdjęcia. Jak widać dla tego święta nieodzowne są aksamitki, u nas już dawno przekwitłe.
A jakie prezenty można przywieźć dzieciom z Meksyku?
Rogale marcińskie, a właściwie bydgoskie, bo pieczone u Sowy w Bydgoszczy, jadłam już w czwartek w kawiarni. W sprzedaży będą pewnie do końca listopada. Ale dla zachowania tradycji wystarczy jeden. Ta prawdziwa tradycja dotyczy raczej tylko Wielkopolski, w pozostałych regionach rogale zaczęto sprzedawać dopiero kilkanaście lat temu.
W mediach narzeka się, że Polacy jedzą bardzo mało gęsiny. Trudno się jednak temu dziwić, patrząc na jej ceny. I wcale nie tak łatwo ją kupić.
A cappella,
Dziekuje.
Pasuje do dzisiejszej kawy serwowanej przez Irka. 🙂
Danusiu, u mnie Rodzina dopiero jutro i będzie oczywiście gęsina, która dotarła do do mnie wczoraj o 23:20. Prezenty oczywiście też wtedy będą.
Różnica między naszymi ponurymi cmentarzami a tymi meksykańskimi jest kolosalna. Tam wszystkie miasta i miasteczka były przygotowane na to święto. Czaszki, Catrina i jej towarzysz pojawiały się wszędzie. W Día de Muertos szuka się korzeni w kulturze azteckiej, mówi się, że może liczyć nawet 3 tys. lat. Ponoć niegdyś przypadało w sierpniu, ale kolonizatorzy przenieśli je na listopad, by przybliżyć lokalnym mieszkańcom tradycję katolicką. Według najnowszych badań meksykańskie Święto Zmarłych ma wyraźnie ryt europejski.
Nie znaczy to, że Meksykanie nie opłakują swoich zmarłych, ale wierzą że oni wciąż są wśród nich .
Jedzenie w Meksyku zwykle nam smakowało, ale brakowało nam już pod koniec naszego chleba (właśnie się robi) i zupełnie nam nie smakował szary sos z kukurydzy podawany przy śniadaniu do jajek.
Moje zdjęcia
https://photos.app.goo.gl/44HxZ9bYWPAtCEkV9
W Lublinie można zjeść rogale lubelskie. Spytałem się, dlaczego nie mają nazwy ” świętomarcińskie” , bo są identyczne w smaku. Wyjaśniono mi, że dziś, aby cukiernia czy piekarnia mogła używać nazwy „rogal świętomarciński” lub „rogal marciński”, musi uzyskać specjalny certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego . Co do kawy to zdecydowanie patriotyczna. Wszelkie nacjonalizmy są mi zdecydowanie obce.
Do kawy po obiedzie też były u nas rogale typu „świętomarcińskie”.
Południowcy mają zupełnie inne podejście do życia – i śmierci. Południowcy są optymistyczni mimo wszystko i kochają ostre, wyraziste kolory.
A śmierć? Maniana 😉
Myśmy byli samotrzeć, a nie na zorganizowanej wycieczce i to też było przeżycie (a może większe nawet), w okolicach Bożego Narodzenia. Hotel był na rynku miasta Tuxpan, obok katedry – i przed północą słychać było szpilki elegantek, zdążających na pasterkę. Byliśmy na tej pasterce. Dzieciom (nielicznym) dawano cukierki, Maciek się obłowił 🙂
Z Żabich Błot:
https://photos.app.goo.gl/Jg3iqVbhLio92T2r6
https://photos.app.goo.gl/2ZnjvtXzsgiBoXCk7
Dzień dobry 🙂
kawa
Kawa kawą, ale te kruche dodatki!
O tej porze (u mnie) doczytuję książkę „Broad Peak.Niebo i piekło” – i w rozumie topię śnieg na herbatę w stoku na wysokościach. Marnie mi to idzie … 🙁
A i wieje, że ho-ho! Na szczęście tylko w książce 😉
Dziewczyny,
Fantastyczna podróż! Witek dałby się pokroić za to muzeum 🙂
Ewo- w przeciwieństwie do Witka nie jestem fanką muzeów archeologicznych, ale to w stolicy Meksyku, które jest poświęcone wszystkim ludom i cywilizacjom prekolumbijskim, zrobiło na mnie ogromne wrażenie i niezwykle mi się podobało.
Muzeum jest ogromne, ma też ekspozycje zewnętrzne zaaranżowane w pięknych okolicznościach przyrody. Na dodatek w okolicy muzeum, na pobliskich skwerach można obejrzeć tańce oraz akrobatyczne wyczyny nawiązujące do dawnych zwyczajów i tradycji.
Przeżyć miałyśmy mnóstwo, mimo lub kto wie…może właśnie dlatego, iż była to wycieczka zorganizowana. Zorganizowana w sposób znakomity tak, by doświadczyć i zobaczyć jak najwięcej. Pokonałyśmy setki kilometrów, widziałyśmy biedne wsie i zamożne, nowoczesne miasta. Nocowałyśmy w hotelach położonych w centrum i zawsze był wolny czas, tak by wyjść i pospacerować swoim własnym rytmem. W naszej niewielkiej 15-osobowej grupie było sporo ciekawych osobowości, co jest też plusem takich wyjazdów. Miałyśmy dwóch przewodników polskiego i meksykańskiego, ten ostatni miał ogromną wiedzę, duże poczucie humoru i wszyscy polubili go od pierwszego wejrzenia 🙂 Nadal dużo myślę o tej podróży, jednej z bardziej fascynujących w moim życiu.
Danuśko,
Im jestem starsza, tym bardziej cenię sobie wygodę. Nie gryzą mnie już loty czarterowe (tym bardziej że ceny tzw. tanich linii nie są już takie tanie), rezerwuję noclegi przez ulubione biuro podróży, nauczona przykrymi doświadczeniami z popularnymi portalami. Owszem, zapłacę trochę więcej, ale mam pewność, że nikt mi nie zamknie drzwi przed nosem. Grupa 15-osobowa to naprawdę kameralna wycieczka.
Mnie się też, niestety, odechciało latać po świecie (ostatnio Panama na rozkładzie, ale zobaczymy…)
Nużą mnie wyczekiwania na lotniskach, jazda samochodem i tak dalej. Ale co się nalatałam i najeździłam – to moje! Szkoda tylko, że tak dość późno to się zaczęło.
Wycieczki jednak nigdy mnie nie bawiły, nawet na szkolnych nie bywałam.
To musiałaby być zgrana grupa ludzi – a nawet dwójka to już „wycieczka”!Ten chce na prawo, ten na lewo….
https://photos.app.goo.gl/EYBqjDtmgfy6WtfS8
Były dzieciaki, była gęsina ( piersi), pieczone ziemniaki, brukselka, surówki. Na deser szarlotka .
Danusiu, torebka spodobała się Basi, a Jurek był trochę zdziwiony , ale wytłumaczyłam mu przygodę na lotnisku z łukiem.
Likiery smakowały, ciasteczka też.
Alicjo, to był dość napięty program, bo bogaty. Grupa była zdyscyplinowana, był czas wolny ( można było „dooglądać” jak mawia Ewa), zjeść posiłek. Wśród naszych współtowarzyszy było dwóch osiemdziesięciolatków, jeden były koszykarz a drugi bardzo dbający o zdrowie ( kajak, rower, wspinaczka itd) i spokojnie dawali radę.
Wieczorami byłyśmy zmęczone, ale tylko raz byłyśmy padnięte i wynikało to raczej z niewyspania ( jednak te 7 godzin robi różnicę).
Danusiu, masz rację, zdjęcia Twoje i Małgosi obejrzałam z prawdziwą radością i wzruszeniem. Świetna fotorelacja, wyobrażam sobie jak trudno zejść na ziemię po tak wielkiej dawce emocji i wrażeń. Dla mnie wielka przyjemnosc odświeżyć wspomnienia.
Zaraz po wpisie Danusi, a później Małgosi – za co dzięki wielkie – zadzwoniłem do moich znajomych Meksykanek (jest ich bez porównania więcej niż znajomych Meksykanów, tak jakoś się złożyło) z prośbą o kilka słów o tych świątecznych dniach. Według ich relacji święto obchodzone jest różnie, najhuczniej w Mexico City i dużych miastach, skromniej na prowincji. One pochodzą z dość biednego stanu Puebla, z wiosek, więc tam to dopiero dociera. Ale przysłały mi muzyczne ubarwienie. Jeśli ktoś chce zajrzeć!
To dla dzieci:
https://www.youtube.com/watch?v=uj6qTdezyNA
Bardziej poważne, ale bardzo meksykańskie, moim zdaniem
https://www.youtube.com/watch?v=OnFEO6_OrYc
Jest bardzo dobre piwo hecho en Mexico o nazwie Corona. Corona mozna u nas kupic chyba w kazdym sklepie z licencja na sprzedaz piwa.
Moja ulubiona reklama Corona.
https://youtu.be/00Us73IjLHQ?feature=shared
Przypomnialo mi się że pilam piwo z sokiem pomidorowym i lime. To bylo gdzies w Arizonie. Moja pierwsza wyprawa do Mexico byla do malej osady o nazwie Puerto Peñasco. Urocze małe domki ulepione z gliny i pokryte gałeziami palm. W jednym z tych domkow podali nam wysmienita zupę z krewetek.
Teraz Puerto Peñasco to duzy turystyczny cel.
Melchior Wankowicz w ksiazce Królik i oceany z wielka pasja i swoim pięknym językiem opisuje pobyt w zachodnim Mexico.
Schodze z tematu ale zamieszcze zdjecie saguaro, piekny kaktus ktory rosnie na terenie Pn.-zach Mexico i pd. – zach Arizona
https://yucatanmagazin.wpenginepowered.com/wp-content/uploads/2018/04/saguaro700x400.jpg
Mieszkałam na północy Meksyku, w stanie Baja California i rzeczywiście tam obchody Święta Zmarłych były obchodzone mniej wystawnie niż w centralnej części kraju. Dekoracji było dużo, ale głównie w miejscach gdzie życie się toczy. Ołtarzyki-dekoracje w domach, ogródkach, w urzędach, sklepach, hotelach itp. cmentarze nie były tak dekorowane , wieczorem nie widać było łuny od świateł, jak to jest u nas
Puerto Penasco jest mi znane, już w czasie mojego tam pobytu, to urokliwe miejsce gdzie czas się zatrzymał. Jednak już wtedy było widać wiele początków budowy monumentalnych hoteli tuż przy plaży. Domyślam się, że teraz to już wielki kurort, niestety. Blisko granicy ze Stanami bardzo przyciąga turystów amerykańskich. Droga do Puerto Penasco pełna tych pieknych kaktusów o fantazyjnych kształtach.
Dzień dobry 🙂
kawa
Podczas naszej meksykańskiej eskapady oglądaliśmy zwyczaje związane ze Świętem Zmarłych głównie w małych miasteczkach położonych wokół jeziora Patzcuaro. Czasem zwiedzaliśmy niewielkie cmentarze w małych miejscowościach, gdzie ta tradycja była bardzo żywa. Oczywiście po skromnych 10 dniach spędzonych w Meksyku nie jesteśmy, broń Boże, ekspertkami od tego święta, ale mamy wrażenie, że dekorowanie grobów kwiatami i zabawa związana z Dia de los Muertos to raczej domena mniejszych miejscowości.
Parada 1 listopadowa w stolicy kraju pojawiła się w scenie otwierającej film z Jamesem Bondem zatytułowany „Spectre” z 2015 roku. Tego rodzaju fiesta nigdy wcześniej nie odbywała się w Mexico City. Po tym filmie meksykańskie ministerstwo turystyki postanowiło taką tradycję stworzyć. Uznano, iż turyści po zobaczeniu „Spectre” zaczną przecież przyjeżdżać i szukać tego rodzaju wrażeń. W pierwszej odsłonie imprezy w roku 2016 uczestniczyło ponad 250 tys. ludzi, w kolejnej już koło miliona.
Salso-potwierdzamy, ołtarzyki były wszechobecne!
Wczoraj zaprosiliśmy Młodych na meksykańską kolację. Podaliśmy dwa rodzaje guacamole, albo raczej wariacji na temat tego sosu, bo przecież Osobisty Wędkarz nie jada ani chili ani cebuli, które to składniki należałoby koniecznie dodać. Była też salsa pomidorowa oraz sławetna pasta z fasoli https://i.erli.pl/5fowxe.82cece.l.webp
Okazuje się, że naszych supermarketach półki z meksykańskimi specjałami są całkiem nieźle zaopatrzone zatem pastę z fasoli kupiłam już gotową. Dodatkom tym towarzyszyło pokrojone w paski mięso z kurczaka i każdy komponował dowolnie swoje tacos czy też tortille. Młodzi stwierdzili, iż meksykańskie kolacje możemy jadać częściej 🙂
https://photos.app.goo.gl/dPbF1Hu64TUBdEdPA
Aha, na zdjęciu jest jeszcze utarty ser owczy ( zamiast meksykańskiego grecki, bo tego pierwszego w sklepach nie było).
Te przepisy przypomnialy mi ksiazke Like water for chocolate napisana przez Laura Esquivel.
Bardzo popularna ksiazka w swoim czasie. Chyba kazdy rozdzial zaczyna sie od przepisu. Inspirujace opisy roznych tradycji, przede wszystkim kulinarnych.
Nawet byly konkursy przygotowania przepisow opisanych w tej powiesci. Chyba byl zrobiony film na podstawie tej powiesci. Oczywiscie czytanie ksiazki i opis emocji i rytuału miedzy innymi “obierania” kukurydzy nie moze byc przekazany przez obraz kamery.
Apetycznie to wyglada.
Dzień dobry 🙂
kawa
W takie listopadowe dni jak ten, kawa ratunkiem…
Danusiu, zachęcona Twoim smakowitym opisem kolacji, zakupiłam puszkę tej fasolowej pasty. Czy przed podaniem wymaga doprawienia, czy jest gotowa?
Orco-dziękuję 🙂
Salso- nie doprawiałam jej, ale następnym razem to zrobię- będzie bardziej wyrazista w smaku. Z naszych obserwacji wynika, że ta fasolowa pasta jest wszechobecna w meksykańskiej kuchni, podawano ją nawet rano do jajecznicy!
Myślę, że w ten listopadowy, dosyć ponuro-deszczowy wieczór trochę słońca i dawka meksykańskiej muzyki poprawi nam zdecydowanie nastrój:
https://www.youtube.com/watch?v=fCHJO4V44QU
Miałyśmy okazję słuchać Mariachi na sławnym placu Garibaldi w stolicy Meksyku, a także podczas rejsu łódką w parku Xochimilco. Właściwie każdy może wynająć tych muzyków, cena w granicach 11 dolarów za jedną piosenkę.
Jak wieść niesie nazwa Mariachi pochodzi od francuskiego słowa mariage, jako że owi muzycy grali niegdyś głównie na weselach. Zresztą na weselach grają do dzisiaj, a na cmentarzach, wiadomo 🙂 w dniu Święta Zmarłych.
Mariachi są również obecni na wielkiej fecie związanej z 15 urodzinami dziewczynek: https://www.aztecas.eu/ciekawostki/pietnastka/
A tutaj jeden z taneczno-urodzinowych pokazów, jakich wiele można znaleźć na youtubie: https://www.youtube.com/watch?v=Clifgnfmm5E
Nawet salsę zdałoby się zatańczyć w taki dzień – zimno i ponuro….
https://www.youtube.com/watch?v=aVtWSZOttC0
Jesli mozna cos zasugerowac na temat pasty z fasoli jak sie domyslacie jest wiele przepisow. Refried beans mozna zrobic z fasoli w puszce lub suchej fasoli ktora rowniez sluzy jak skladnik do zupy.
Refried beans mozna kupic w puszce, juz przyprawione lub mozna kupic puszke fasoli , odlac plyn i utrzec miekka fasola widelcem. Polecam metode z suchej fasoli. Sucha fasole najlepiej jest namoczyc w cieplej wodzie az fasola zmieknie. (Kilka godzin). Chodzi o to aby ziarna byly miekie i latwe do utarcia na paste. Widelelec powinien to utrzec na mase. Wtedy jest miekka.
Refried bean mozemy dodac do wczesniej ugotowanego ryzu jako dodatek na talerzu do wszystkiego.
Sposob przyprawiania fasoli zalezy od preferencji. Nie kazdy lubi cilantro.
Dobor suchych nasion fasoli rowniez zalezy od preferencji i od tego co mamy w szafce.
Skladniki
½ cup finely chopped yellow or white onion (about ½ small onion)
¼ teaspoon fine sea salt
2 cloves garlic, pressed or minced
½ teaspoon chili powder
¼ teaspoon ground cumin
2 cans (15 ounces each) pinto beans, rinsed and drained, or 3 cups cooked pinto beans
½ cup water
2 tablespoons chopped fresh cilantro
1 tablespoon lime juice (about ½ medium lime), to taste
Sposob przygotowania
– In a medium saucepan over medium heat, warm the olive oil until shimmering.
– Add the onions and salt.
– Cook, stirring occasionally, until the onions have softened and are turning translucent, about 5 to 8 minutes.
– Add the garlic, chili powder and cumin.
– Cook, stirring constantly, until fragrant, about 30 seconds.
– Pour in the drained beans and water.
– Stir, cover and cook for 5 minutes.
– Reduce the heat to low and remove the lid.
– Use a potato masher or the back of a fork to mash up about at least half of the beans, until you reach your desired consistency.
– Continue to cook the beans, uncovered, stirring often, for 3 more minutes.
– Remove the saucepan from the heat and stir in the cilantro and lime juice.
– Taste, and add more salt and lime juice if necessary.
– If the beans seem dry, add a very small splash of water and stir to combine.
– Cover until you’re ready to serve.
NOTES CHANGE IT UP: Substitute black beans for the pinto beans.
Dzień dobry 🙂
kawa
Orko, dzięki za ten przepis, skorzystam z podpowiedzi co do przypraw. Jakoś dotychczas nie udało mi się uzyskać smaku fasolowej salsy jaka podawano w meksykańskich restauracjach. A dzisiaj właśnie gotuję świeżą fasolę (jaś), ale podam ja jako jarzynkę. Do gotowania dodałam cebulkę, łyżeczkę płaska cukru i garstkę majeranku (sól na końcu). Świeży jaś nie wymaga moczenia, ale czas gotowania dość długi.
Hola Salsa,
Na pewno bedzie smaczny.
Juz pisalam ze u nas jest duzo meksykanskich restauracji. Niektore robia tak wysmienita salse 🙂 ze klienci kupuja w tej restauracji tylko duzy słoik salsa i zabieraja do domu. Ta salsa jest robiona w restauracji i nie jest z wekowanego sloika.
Kiedys pisalam o tamales. Tez bardzo lubię.
Kiedyś robiłam salsę, ale w sklepie znalazłam taką, która jest znakomita i akuratna pod mój gust – jest w trzech smakach, łagodna, średnia i ostra.
Wiadomo, jaką kupuję – tę trzecią!
Ostrożna jestem z cilantro, miałam kiedyś w ogródku, ale dla mnie jest to za bardzo „perfumowa” przyprawa. W salsie, którą kupuję, jest cilantro, ale tych perfum nie czuć, na szczęście. Widocznie moje proporcje były nie takie 🙄
W Polsce jest sporo restauracji z kuchnią różnych stron świata (ja co roku jeżdżę mniej więcej 2500km po Polsce, to uważąm, że wiem coś na ten temat), swego czasu wydawało się, że narodowym daniem jest sushi 😉
Serio! Teraz już mniej sushi (zwykle prowadzili to Koreańczycy), ale inne restauracje prosperują, klientela decyduje, co jest dobre, a co nie. My preferujemy restauracje z polskim jedzeniem, bo przecież restauracje świata mamy u siebie, albo w świecie 😉
W czytaniu mam ostatnio biografie naszych wspinaczy – Janusz Kurczab i Janusz Onyszkiewicz, z tym że Onyszkiewicz podzielony na pół, najpierw wspinaczka, wcześniej speleologia!, a potem polityka.
Obaj panowie mają bardzo ciekawe życiorysy. A teraz… pozdrowienia od coraz młodszej Starej Żaby!
https://photos.app.goo.gl/znmmvCXcBswXyKiH6
próba
Ło rany Julek!!! Działa! Pytanie tylko jak długo.
Powitanie -serdeczne – z mojej połówki po długiej nieobecności związanej z problemami technicznymi. Bynajmniej nie z naszej winy.
Ma rację krystyna – technika zwojowała świat i brak połączeń można dotkliwie odczuwać. Wszystko powoli przechodzi w świat tzw wirtualny i czy ma się ochotę czy nie trzeba podążać za zmianami. Do niektórych jest się – NIESTETY – zmuszonym.
Danuśka, Małgosiu miałyście wspaniałą wycieczkę. Feria kolorów, życie codzienne i nostalgia związana z dawno minioną kulturą oraz światem przodków.
Jak zwykle fotografie przybliżają nieznany świat, inną kulturę, ludzi i historię.
Dziękuję.
Ostatnio, zachęcona gołąbkowym apetytem Wombata ugotowałam owo danie. Kapusta była wyjątkowo nietypowa, wszystkie liście ogromniaste i zamiast gołąbków sprokurowałam… pelikany. Smakowite lecz ogromne. Jeden gołąbek wystarczył mi na obiad.
pozdrowiątka od zwierzątka
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku- ajlawju 🙂 Właśnie tak napisałaby to Nisia…
Echidno-Twoje pelikany powinny przejść do historii sztuki kulinarnej oraz do historii tego blogu!
Zrobiliśmy dzisiaj krótki wypad na nadbużańskie włości. Wprawdzie było bardzo mgliście, ale jeśli w listopadzie nie pada i nie wieje to znaczy, że pogoda jest całkiem przyjemna 🙂 Pokręciliśmy się trochę po ogrodzie, by uporządkować i poprzycinać co należy, a potem porozglądaliśmy się trochę po lesie.
Kochani, warto było! Trzy kanie wielkości dużego talerza oraz kilka podgrzybków:
https://photos.app.goo.gl/wSE3FxKyoVocmEZk8
Latorośl ma wpaść na chwilę po pracy, by odebrać największy kaniowy kapelusz i obie oczywiście planujemy na kolację kanie a la schabowy.
W naszym lesie spotkaliśmy dziewczę z dwoma dużymi koszami grzybów i doszliśmy do wniosku, że jeśli w połowie listopada można nadal zbierać grzyby to znaczy, że klimat rzeczywiście zwariował.
Piękna podróż, warszawianki 🙂
Ale dla mnie, jak zwykle, zbyt mało realności w tym wszystkim.
Dlatego pozwolę sobie na mały wtręt
Zadziwia mnie to, że zapomina się o tym, że życie polityczne i gospodarcze wielu krajów AP i srodkowej USA zamieniło we własne podwórko. Łobuzy wtrącały się wszędzie bezlitośnie i praktyki te nie zostały jeszcze całkowicie rozliczone 😛
Łobuz z północy tam gdzie postawi odcisk swojego żołnierskiego buta niszczy kulturę każdego jednego kraju. Niszczy i kraj i społeczeństwo dla własnych interesów. Dobrze że Mexyk nie poddał się tym łobuzom w żołnierskich buciorach aż tak mocno jak Haiti, które pomimo że jako pierwsze w tamtym rejonie uzyskało niepodległość i uwolniło niewolnictwo to sukcywnie do dnia dzisiejszego niszczone jest politycznie i gospodarczo przez jankesa 😛
W zasadzie nie o tym chciałem 🙄
Już tracę rozeznanie kto rzeczywiście zwariował?
Nie tak dawno temu, może trochę ponad piędziesiąt lat temu, właśnie w listopadzie, nawet później, pod koniec, wybierałem się osobiście na nadmorskie łebskie wydmy na gąski. Im więcej się ich nazbierało tym więcej było do żmudnego czyszczenia.
Najlepiej funkcjonowała szczoteczka do zębów, ale ona była bezkonkurencyjna w stosunku do tego co Przyjaciel potrafił dokonać przy czyszczeniu tych bardzo smacznych ale jeszcze bardziej zapiaszczonych grzybów
Z nad Gibraltaru cały czas bezdomny ale nie samotny 🙂
Dla tych którzy wolą obrazki niż słowa to proszę bardzo 🙂
Cztery morskie okonie podczas obróbki na rogu ulicy.
Niesamowita świeżość i czystość pewnych budowli, obraz w okół nich
Gibraltar widziany z północno wschodniego punktu widzenia
https://photos.app.goo.gl/DGNUH6R3PtMSK4vd8
https://www.monikaszwaja.pl/
p.s. Rocznica – 22 listopada
Alicjo słusznie ze przypominasz już dziś 🙂
Zawsze lepiej patrzeć do przodu niż w wstecz 🙄
To w końcu miały prawo te wszystkie Kolumby, Vasco da Gamy, Magellany, Marco Polo, Amerigo Vespucci i inne Cooki odkrywać/podbijać te nowe lądy czy nie?
W Ameryce Południowej aż tak bardzo wpływów Wuja Sama nie widać, mają swoich watażków, gotowych się rżnąć o byle co (to znaczy o władzę! WŁADZĘ!!!)
Człowiek istota ciekawska, a gdzie wlazł, zawsze trochę narozrabiał.
Ale historia aż tak prosta nie jest, żeby zwalać wszystko na Amerykanów 😉
Historia działa się – i nic nie poradzimy na to, jak się działa. Co gorsza – historia się dzieje w tej chwili!
https://photos.app.goo.gl/8Ju7Gty4MALLBp846
Ależ Alicja, ja na nie zwalam wszystkiego na tych łobuzów.
Tylko troszeczkę, czego i tak jest wielokrotnie za dużo i bierze na wymioty :razu:
Prędzej czy później, ktoś innych by też w tamte rejony dawniej trafił.
I pewnie też by historię zdobycia podobnie fałszował. Wówczas mieli łatwiej niż dziś. Pompowanie ideologiczne nie było aż tak mocno utechnicznione
Ale to co od…..dala w tamtym rejonie twój wujek 🙂 to wybacz, ale mi ma prawo się nie podobać
Piękne jest to że możemy o tym klepać bez wzajemnego obrażania się 🙂
Ale ty Alicjo rozumiesz według mnie demokracje i wolność słowa po mojemu
I niech tak pozostanie 🙂
Bezdomny,
TEN wujek nie jest mój, ja mieszkam w Kanadzie! Chyba w najbardziej przyjaznym państwem na świecie, chociaż oczywista prawda historyczna brzmi, i słusznie, inaczej, bo to cholerne konkwistadory, ciekawscy . Europejczycy dotarli do zachodnich wybrzeży dzisiejszej Kanady w XVIII wieku. Odkrył je w 1778 James Cook. Ten to był dopiero ale ciekawski!
Ano… ja nie czuję się odpowiedzialna za historię, bo nie miałam na to wpływu.
Świat się od zawsze za mojej pamięci układał – Zachód i ten wredny wschód z ZSSR na czele. I dalej się tak układa, ale Chiny teraz wchodzą, i to z przytupem! Mnie to już zwisa i powiewa, bo jestem na finiszu i nie obchodzi mnie, jak to dalej się potoczy. Z przekonań politycznych jestem zawsze po lewej stronie, zgadzam się też ze Spinozą – „wolność to ograniczenie konieczności” – rozumiem to tak, że mogę robić co chcę, byle bliźniemu nie czynić zła.
Kulinarnie:
https://photos.app.goo.gl/vcpYA2gZzZXvqfPu7
Dzień dobry 🙂
kawa
Jak zapewne dobrze pamiętacie Pyra robiła czasami na Wielkanoc własną białą kiełbasę. W naszej rodzinie są dwie osoby, które znają się trochę na produkcji wędlin i dzisiaj jedna z nich czyli Osobisty Wędkarz zabrała się za produkcję kiełbasy kapuścianej. To jedna ze specjalności regionu, z którego pochodzi Alain- do zmielonego, wieprzowego mięsa(wymieszanego ze słoniną) dodaje się drobno poszatkowaną włoską, surową kapustę. Proporcje są proste-pół na pół, czyli tyle samo mięsa co kapusty. Całość doprawia się jedynie solą, pieprzem i czosnkiem. Kiełbaski należy obgotować w wodzie, tak by mięso nie było surowe, a kapusta była miękka. Potem odsmażamy na patelni albo jemy na zimno do kanapek.
Nie muszę dodawać, że chętnych do degustacji kapuścianej kiełbasy nie brak 🙂
https://photos.app.goo.gl/8yPTAtgH5B6S1qGJ9
Kto wie 🙄
może ci młodzi kręcąc ten Spot jako rekwizytu używali Danuśki kapuścianej kiełbasy 🙄
https://photos.app.goo.gl/BSrJKbzuFk7t6dBz9
Alicja-Irena
16 LISTOPADA 2023
20:37
To w końcu miały prawo te wszystkie Kolumby, Vasco da Gamy, Magellany, Marco Polo, Amerigo Vespucci i inne Cooki odkrywać/podbijać te nowe lądy czy nie?
…………………..
Alicjo 🙂 wracam do twojego pytania z wczorajszego wieczoru bo przypomniało mi się właśnie, że to nie było tak jak przedstawiasz w pytaniu.
Podczas obchodów 500 setnej rocznicy obchodów, w ubiegłym wieku, w 1992 roku, które w sposób refleksyjny obchodzono zarówno w Hiszpanii jak i A Łacińskiej mówiono już o „spotkaniu dwóch światów”, a nie o „odkryciu”
Kolumb był już wielokrotnie i konsekwentnie piętnowany.
Strasznie dużo wówczas nowomodnych sformułowań używano.
Celem upamiętnienia miało być wówczas zminimalizowanie naruszania suwerenności narodowej a głównym naciskiem na to wydarzenie pokładano w duchu partnerstwa i solidarności powstającej między Hiszpania a AŁ
Zobaczymy jaką interpretację wymyślą na 600 lecie 🙂
A cóż mnie to obchodzi w tych czasach, gdzie jak chcę to sobie pojadę 😉
Chodzi mi o to, że człowiek jest ciekawski i lubi zaglądać poza swoje opłotki.
Ja też jestem ciekawska, zwiedziłam wiele krajów własnym trybem (he he…).
Za odkrycia nowych lądów nikt nie powinien być piętnowany – przecież o tym wiemy teraz. No właśnie – TERAZ.
W moich podróżach najbardziej oderwana od świata byłam na Kiribati .
Ale to było dawno i prawie nieprawda.
https://photos.app.goo.gl/o64gVcZJFQfra2bY8
Dzień dobry 🙂
kawa
Pada, więc jest chwilka czasu pomiędzy kawą a zamiast-spacerowym rowerkiem stacjonarnym…
Zatem (na lżejszą nutę) — może kogoś zainteresują randki Paka4 z panią AI …swoją drogą tylko albo i aż 10 latek temu zachwycaliśmy się względnie wybrzydzaliśmy na timbre głosu, intonacje i inne manieryzmy panów i pań satnav… ileż się zmieniło przez ten czas w wyposażeniu i pożądanych kompetencjach sprzętowych wędrowca!!!
…Lecz do adremu: efektem randek z AI są „portrety” Komentujących w różnych stylistykach wykonane (a Pani Sztuczna zna wieeele stylistyk! 🙄 ) — przegląd NIcków sięgnął już bodaj 2017 roku, zatem do samego końca tyłu 🙂 pozostało, bagatelka, dziesięć lat 😆 🙄
➡
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/08/pag-na-pagu-po-czterech-latach/#comment-101709
Kto ciekaw, albo chwili uśmiechu pożąda…
(Z tu-bywających widziałam np. Erynię, Bezdomnego z jego Mobilkiem, Małgosię, 18 Karatów… 😎 😎 😎 😎 …oczywiście można sobie zażyczyć przyśpieszenia procedur bądź kolejnego/poprawkowego obrazka w jakiejś innej stylistyce 🙂 )
PS, Sztuczna Pani wykazała się dziś owocnie
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/08/pag-na-pagu-po-czterech-latach/#comment-101709
😳 …owocnie to tu…
➡
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/18/pozegnanie-z-wyspa-pag/#comment-101906
— przepraszam 😳
Dzień dobry.
Słoneczny, kolejny dzień u podnóża góry Gibraltar.
Dzielę się po raz kolejny kolejną ciekawostką.
Znajomy rezydent na Teneriffa podesłał mi parę sekund ruchomych obrazków.
Odgadłem za pierwszym razem pod jaką banderą pływa Yacht
https://photos.app.goo.gl/g7ynRg2dRYuBU3NV9
Może i ktoś z was też tak trafi 😉
Alicja może rozpoznać nawet że to jest molo w el medano 🙂
Ale z banderą będzie jej już znacznie trudniej 🙂
Z różnych powodów.
Dla ułatwienia dodam, że w wielu przypadkach ci spod tej bandery mają więcej fantazji niż realnego rozeznania i wiedzy. Co również daje się zauważyć podczas jazdy po polskich drogach 🙁
a cappella,
współpraca Paka4 z AI dała znakomite wyniki 🙂 A sam pomysł wspaniały.
Krystyno 😀
Dzięki w imieniu! 🙂
…Mam(y) nadzieję, że nikt się nie obrazi za te zabawy – nieco płoche i swawolne… 🙂
🙂 a cappella
Odnalazłem i ja siebie
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGDuASuWkygpY2Ekb_KR2YmUGdq1WZCfRxUO23C-uYhZ9GYMNHgHHaGDrynGFBtQuisuEeeVh6ZeHw05kWA2vmQ7mSmtgw5kNk2m_4TCVxYQYIP61LO8bBlinPLZw8BwmTN0mIbmBmhF6sMybFUP5zqXvgxmTA3H2uvxKwwVU80Td8Cq5Eo2Q2I1Zi7aA/s1024/OIG.bDa39f3.jpeg
i muszę przyznać, że jak zwykłe, na obrazkach wychodzi się znaczenie lepiej niż w rzeczywistości 🙂
He he he 😉
Dobre!
Łasuchy,
podobno bliżej nieokreśleni „eksperci” biją na alarm, albowiem trujemy się na własne życzenie, dodając do rosołu:
https://smakosze.pl/eksperci-bija-na-alarm-tego-warzywa-nie-dodawaj-do-rosolu-tylko-straci-cenne-wlasciwosci-kr-md-171123
No. Precz z kawą, z herbatnikami oraz z rosołem, doprawianym przypalaną cebulą!!!
Jakim cudem na jeszcze żyję??? Przecież życie jest tak niezdrowe 🙄
Aha, dla miłośników herbaty wiadomość na końcu powyższego artykułu – otóż nadmiar herbaty też jest szkodliwy dla zdrowia.
Idę się napić 👿
Bezdomny,
niestety, nie zgadłam bandery. Ślepam?
Rosół z przypalaną cebulą niezdrowy, herbatniki niezdrowe, herbata (zielona, na szczęście!) niezdrowa, kawa jeszcze gorsza… dobra wiadomość, TO jest zdrowe 😉
https://photos.app.goo.gl/JjaHcoZzgMt3LGVa9
… i jeszcze kawał od Jerzora:
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
-Panie doktorze, mam 70 lat, a chciałbym dożyć setki. Co pan radzi?
Lekarz pyta:
-Pije pan alkohol?
-Nie.
– Pali pan?
– Skądże!
– Se-ks pan miewa regularnie?
– No, nie bardzo…
– To po cholerę chce pan dożyć setki?!
Dzień dobry 🙂
kawa
@Bezdomny (18 listopada, 18:18) — 😆
Przystojniak, nieprawdaż… 😎
O tak 🙂 a cappella
Komasuję w sobie potencjał i będę pracował nad sobą by sztucznej ciotki nie pozostawić z tym wizerunkiem na lodzie.
Wiem że czeka mnie ciężka praca nad sobą by dorównać wyobraźni sztucznej ciotki o mnie.
Nie będzie łatwo ale dam wiele z siebie by wyglądać jak przystojniak 🙂
Trzymaj kciuki za powodzenie 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa wg AI
Basiu, świetna ta Erynia z AI. Jak się takie cuda robi?
@ewa:
Basia mi powiedziała, że pytasz, ok. 21:00, no i o 3:30 się obudziłem i myślałem jak odpowiedzieć, aż mi budzik nie przerwał.
W wersji prostej — darmowy generator jest na Bingu od Microsoftu. Być może trzeba mieć konto w Microsofcie (mam, jest darmowe). Wchodzi się, opisuje scenę, czeka chwilkę i jest!
W wersji dłuższej — opiszę u Basi*, skoro od 3:30 o tym myślałem 😀
—
*) Basia mówi, że za dwa dni, nie prędzej.
Dzień dobry 🙂
kawa
Nie wiadomo co lepsze, kawa czy slodki dodatek do kawy.
Najlepsze z tego to wycieczka rowerowa.
Jestem w trasie.
To kawałek https://photos.app.goo.gl/UiYkYVKbwEqiFvP56
U mnie też była wycieczka rowerowa, ale miałam gości i nie zrobiłam zdjęcia, kiedy chłopcy rowerowcy zjeżdżali w deszczu i śniegu na chałupę.
Dostali rozgrzewającą zupę dyniową.
Jacques Pepin podaje metode wykorzystania skóry kaczki, gęsi lub indyka. Skóra moze byc po upieczeniu, ugotowaniu lub przed.
Chicken or duck skin can be used to make cracklings to crumble on an accompanying salad. Spread out the skin, outer side up, on a cookie sheet and sprinkle it with salt. Roast in a 400-degree oven for 20 to 25 minutes, until crisp. Break into pieces and serve.
Na blasze ułożyc skórę zewnętrza strona do gory. Posypac sola. Piec w temp 200C przez 20-25 minut az skora bedzie sucha (crisp). Połamać na kawalki. Posypac na sałatke lub upieczone ziemniaki.
Dzień dobry 🙂
kawa
Generalnie śpimiy o tej porze.. ale śnimu o herbacie…..
tak jest, wiemy, że jest niezdrwowa 🙂
Idę umierać, nie po rza pierwszy – życie jest niezdrowe!
Wczoraj przypadkiem trafiłam w telewizji na francuski film z 2021 roku ” Palce lizać” / Delicieux/, czasy tuż przed rewolucją; powstaje pierwsza restauracja dla wszystkich. Dużo kulinarnych widoków, aż chciałaby się być tam gościem. Ideą właściciela, kucharza doskonałego, jest korzystanie z lokalnych produktów, co budzi wielkie oburzenie bogatych smakoszy. Warto obejrzeć.
Śpij Alicjo, śpij.
Sen to samo zdrowie 🙂
I jak wstaniesz to się napij
Tylko nie wody z kanału, bo tam brakuje 🙁 i mogę się zburzyć jako wyśmienity smakosz
Dziś były do dobrego białego wina dorszyki. 10 sztuk wchodzi na kilogram. Cena jest zaporowa 🙄 ale dałem radę i zapłaciłem 3euro 🙄 bez negocjacji.
U nas nie z kanału – woda jedynie z jeziora (Ontario)
Przepis na zupę dyniową:
-Pulpa z dyni
-kilka rozgotowanych zmieniaków.zgnieść na nic
-połączyć z pulpą dyniową, (pieprz+sól)
-dosolić, dopieprzyć, walnąć kilka pokruszonych chili
– wlać do misek zupowych,
-posypać sprażonymi dyniami oraz podlać lekutko śmietanką.
Taką zupę to tylko oprawić w skórą ze słonia według Orci i będzie na następne pokolenia jak znalazł 🙂
…oraz wyrzucić do śmieci. Rozumiem 🙄
Ja robię tę zupę dyniową ze cztery razy do roku, bo tylko na tyle zamrażam pulpę.
Bachory, które nas akurat nawiedziły na parę dni, bardzo sobie chwaliły, bo nie jest zupa z knajpianego menu.
Smarkate jeszcze siedzą do jutra. Krótko, ale treściwie.
Dla niewiedzących – od nich tak blisko do nas, jak od nas do Polski – oraz loty przesiadkowe.
Dzień dobry 🙂
kawa
kawa
Dwie kawa rozlałem 🙁 Może teraz doniosę kawa
Też dzień dobry
Coś może nie do kawy ale dla zdrowia 🙂 z atlantyckim powiewem
https://photos.app.goo.gl/T8otxjyR77hxhydM6
Za gurąco.. my tu już w koniec listopada wkopani….
A poza tym my herbaciana mafia! 👿
Są sposoby Alicjo na gurąco
https://photos.app.goo.gl/LTVMRBtiq66FearaA
Niecodzienne kubki do kawy czy herbaty:
https://tiny.pl/ck1xx
Nowy- czy masz ochotę powspominać po raz kolejny Nałęczów? To uzdrowisko ma rzeczywiście ogromny urok, wprawdzie Park Zdrojowy jest w remoncie, tym niemniej nadal jest gdzie spacerować i wypić dobrą kawę czy też grzane wino. Zrobiliśmy też mały wypad do Puław, ale tu niestety lekkie rozczarowanie z powodu skromnej powierzchni Pałacu Czartoryskich udostępnionej do zwiedzania. Nie wykorzystano chyba należycie potencjału tego wspaniałego miejsca. Irku- a co Ty myślisz na ten temat?
https://photos.google.com/album/AF1QipOE3xevfDZ6CaRw_UosQzbLjnHqGSxVKGWjUkjL
Bez błędu pogoda 🙂
Widok na widok, z mobilka, jeszcze ciepły sprzed trzech minut 🙂
https://photos.app.goo.gl/EVQfvNdkSxxCq9mK7
Danapola, zdjęcia nie działają. Co do Puław to zawsze ograniczam się do parku oraz spaceru wokół Łachy Wiślanej. A tam zawsze coś się dzieje. Nałęczów nie zawodzi nigdy 🙂 Park Zdrojowy, wąwozy, Las Zakładowy atrakcyjne o każdej porze roku.
Danusia,
Nałęczowskich wspomnień nigdy dosyć. Szkoda, że nie wiedziałem o Waszej tam wyprawie. Od kilku dni jestem w Polsce, niemal pewne, żebym dojechał, i tak się tam wybieram.
Wspomniany przez Irka Las Zakładowy jako dziecko i młody człowiek widziałem z naszego nieistniejącego już domu, był może 200 metrów oddalony, znałem tam każdy wąwóz, każde większe drzewo, każde miejsce, gdzie można było znaleźć prawdziwki, a także miejsca gdzie np. gnieździły się szerszenie. Za Lasem najbardziej malownicze pola pszenicy, gryki, żyta, kartofli umieszczone w pagórkowatym pejzażu. Nie wiem czy Irek tam zagląda.
Samo miasteczko też znam podobnie – z pałacem, parkiem, a także willą Józefa Becka, miejscem mieszkania Ewy Szelburg Zarembiny, zrujnowanym przez komunę dworem inżyniera Górskiego – miejscem pierwszej posady Żeromskiego i wieloma, wieloma innymi.
Niemal z każdego zakątka wyłania się coś, ale nie chcę zanudzać.
Nałęczów jest najbliższym mej duszy miejscem na ziemi!
Zdjęcia u mnie też się nie otwierają.
Przyjechałem z zamiarem pójścia na któryś z zapowiadanych koncertów Beth Hart. Niestety wszystkie odwołano, przeniesiono na przyszły rok. W moim wieku nie lubię już odkładać cokolwiek „na później”…
https://www.youtube.com/watch?v=BeK9m4y73HY
Zatem zdjęcia raz jeszcze:
https://photos.app.goo.gl/92JRBSvHumC6uVCi6
Nowy- rzeczywiście szkoda, że nie wiedzieliśmy, iż jesteś w Polsce, byłbyś naszym przewodnikiem po Nałęczowie 🙂
<Ewo i Wszyscy zainteresowani —
zgodnie z zapotrzebowaniem/zapowiedzią jest tekścik o współpracy graficznej z AI:
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/24/jak-generowac-obrazy-z-ai/
Tymczasem galeria pęcznieje… – z tu-bywających wczoraj doszedł Irek, fotoobserwator przyrody:
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/08/pag-na-pagu-po-czterech-latach/#comment-102006
…wcześniej Alicja (AI wiedziała o kanadyjskości, o druciarstwie ani tyci – wyszpiegowała jakoś, czy co? 😮 )
Ładne te obrazki, parę z nich powiesiłabym sobie nawet na ścianie.
Tylko ta „polska rodzina nad Bałtykiem” zdecydowanie nie udana bo bez parawanu.
@eva47:
Chciałem powiedzieć „nasz klient, nasz pan”, ale AI wyraźnie nie wie, co to jest parawan plażowy. I posuwa się czasem do szkalowania polskości, poprzez dodawanie Polakom (sic!) uśmiechów na zdjęciu…
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTFwUsXFqHjIkCscuHKzD9x3meBrf-O6EZmOP4HNRID-W0i-pFMm_Jsl8-2QNoeonfWjshqDjTSxd9zDL1nvLeEKnZp80CkVICzarl91S5VBGUbPODIpp8MbRwT17pkywzwYobuj4-Kd42_VTY1csbAbfnnlE43ysi-Tdu5z15EPmJDi3owKvgsBddIJE/s1024/OIG.xJaN5HbBG_JqJk.jpg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjiRomOC0uO3aY5-ibaVQxhbD5TWnyH1yY1Leo0FmH_1FkbrhPY7Aygd7z5a9sFub3DUaP9i7968yd3PGSdgrBWhv1mSsCUjkeOA6pl9X8wGcF1Jbr0QrhyWq6rWsn7m1-xi1kLUlynilJ06jwBYmV63N846xSpnfPIefm8pDsfPYuN_krrJ3ImxA01jc/s1024/OIG%20(2).jpg
Chciałam się tylko uśmiechnąć w podziękowaniu, ale mój iPad ignoruje moje Emoji
i nie podaje dalej.
PAK3-rodzina z uśmiechem i parawanem super 🙂 Natomiast co do naszych blogowych postaci to bardzo podoba mi się Małgosia W.
Na kolejnej kartce zerwanej z kalendarza znalazłam poniższy dowcip:
-Panie Marku, jakie plany na najbliższy urlop?
-Szefie, ja niczego nie muszę planować- żona decyduje gdzie, firmie decyduje kiedy, a bank wie lepiej ode mnie na jak długo da się wyjechać.
PAK4 oczywiście!
popołudniowa kawa
PAK 4. Tak było nie tylko z łosiem . W kadrach jest również dzik i żubr 🙂
Nowy, oczywiście zawsze zaglądam za Las Zakładowy. Wspaniałe krajobrazy 🙂
Ja się też sobie bardzo podobam, zostałam niezwykle upiększona 🙂
Nana w AI bardzo słodka – odpowiada mi, dzięki za niespodziankę. Za afroamerykańską babcię też bym się nie obraziła, bo w zamierzchłej przeszłości nosiłam kręcone włosy i mój kolega przezywał mnie afrykańską królową. Uśmiałam się. Nana
Wielkie dzięki PAK!
Jak czytam Nowy 2 to łzy wyciskają się same
Od dawna
Tu mały przykład, choć nie najsłodsza rodzynka
Nowy2
8 KWIETNIA 2020
1:58
Alicja,
U mnie jest strasznie! Już trudno znaleźć miejsce bezpieczne.
Wiem, że to na tym Blogu niepopularne, ale jestem za wprowadzeniem jak najostrzejszych ograniczeń i kar. A to dlatego, że ludzi bez rozsądku jest mnóstwo – każdy musi wyjść tylko kawałek, na spacer, przecież nic się nie stanie.
Nie, stanie się, bo jak wyjdzie jeden, to wyjdzie i drugi, dziesiąty, setny. Każdy ma ważny powód. Wśród moich dalszych znajomych już są chorzy, przez swoją głupotę, przez brak restrykcji, kar. Wciąż powtarzane prośby o ostrożność nie przyniosły żadnych dobrych skutków. Wirus szaleje.
A co będzie jeśli w takim natłoku chorych wirus mnie dopadnie – zabraknie dla mnie łóżka w szpitalu, tlenu, respiratora, bo oni są młodsi, lepiej rokujący. Dla mnie śmierć na korytarzu. Na podłodze. Przez ich głupotę!
Na dzisiaj na 1,5 mln mieszkańców hrabstwa jest już 16 000 chorych, jutro może być 20 000, bo ciągle wzrasta w zastraszającym tempie.
Uważam, że pobyt w domu, nawet kilkutygodniowy, to żaden problem. Żaden! Czy naprawdę nie ma większych kłopotów?
O Polskę bardzo się boję, jeśli tam dotrze zaraza w takim nasileniu jak we Włoszech, Hiszpanii, czy w Stanach to nieistniejące już państwo sobie z tym nie poradzi.
Fajne bzdury też Asia zapodawała i dalej to robi.
Danusia,
Dziękuję za super zdjęcia! TO JEST TO! – jakby powiedziała Agnieszka Osiecka!
Mały dodatek – na zdjęciu 14, 15 willa nazywa się „Pod Matką Boską”, tam gdzie tworzył Prus, a słynna kawiarnia to Ewelina. W każdy wtorek wczesnym wieczorem, około godziny 18 można tam spotkać Panią Profesor Marię Szyszkowską oczekującą na każdego, kto zechce z nią rozmawiać, podpisującą swoje książki. Zdarzyło mi się kilka razy spotkać i rozmawiać – wspaniała osoba, ciekawa, z ogromną wiedzą, gdy opowiedziałem o mojej przygodzie z Afryką i o Tabicie rozmowa nie miała końca.
Ostatni raz widziałem Panią Profesor wiosną tego roku, mam nadzieję, że wciąż prowadzi swoje spotkania. Każdego namawiam!
@Nana Mi:
Udostępniłem wersję afroamerykańską:
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/11/24/jak-generowac-obrazy-z-ai/#comment-102036
Nowy- nazwę kawiarni przekręciłam i teraz jest już prawidłowa. Dziękuję za sprostowanie oraz wszystkie dodatkowe informacje.
Kiedys pisalam o krzewie nazywanym “winter sun “. Dokladnie “mahonia winter sun “. Ten krzew kwitnie zima i jest ulubiony przez kolibry i inne ptaki.
Zdjecie pokzuje urok tej pieknej rosliny.
https://www.greatplantpicks.org/plantlists/view/979
Mahonia winter sun rosnie na terenie 7-9. Jest to region pogody w US.
Regiony pogody w US w kontekscie uprawy roslin.
https://www.arborday.org/media/zones.cfm
Mahonia winter sun pokryta śniegiem
https://d3bbsv6h7qkr8y.cloudfront.net/6a/fb/6afbddab445e0a78eec4a0db1546c461.jpg
Roślina ładna, ale u mnie za chłodno na jej potrzeby.
A propos – „Chołod” Twardocha. Dobra książka, mocna, nie dla nadwrażliwych.
Ale to właśnie cały Twardoch…
Dobry wieczór 🙂 kawa w Ewelinie
Dobry wieczór 🙂 kawa w Ewelinie
Danuśka,
wycieczkowa relacja bardzo ciekawa, a zdjęcia jak zwykle piękne.
Kolejne portrety AI i PAKa4/ jak to odmieniać?/ znów bawią, a nawet rozśmieszają. Świetna robota!
Miał przyjechać do nas młodszy wnuk, ale rano podobno był bardzo ” niewyraźny”. Dużo osób choruje na jesienne choroby, więc został w domu, a szkoda, bo mamy piękną śnieżną zimę i można by wyciągnąć ze strychu sanki i iść na górkę. Śnieg ma niedługo zniknąć, ale na razie widoki są wspaniałe.
Wieczór był wolny, więc wybraliśmy się do kina na ” Napoleona”, 2,5 godziny projekcji, ale na tak szeroko potraktowany temat to stanowczo za krótko.
Dzień dobry 🙂 kawa
Krystyno-dziękuję za miłe słowa 🙂
Też mam w planach „Napoleona”, jak dotąd w ramach rozrywki miłej i przyjemnej obejrzałam „Niewiernych w Paryżu”. W sumie nie jest to jednak rozrywka miła i jedynie przyjemna, bo mamy w tym filmie kilka trupów, czego na początku nie spodziewaliśmy się zupełnie.
Dzisiaj i wczoraj spacerowaliśmy po nadbużańskich okolicznościach przyrody.
Mamy pod opieką psa naszej Latorośli i wyjazd z nim poza miasto jest najlepszym rozwiązaniem zarówno dla nas, jak i dla chętnie biegającego bez smyczy czworonoga.
U nas pogoda spacerowa, ale jak dla mnie za bardzo wieje – tylko surfiarz/kajciarz zadowolony i śmiga po naszym jeziorze, bo u niego w Ottawie rzeka już zamarzła.
Jerzor planuje rower, ja na dowolnie wybranym boku z książką.
Wieczorem pizza i dobre wino (surfiarz się zna i zawsze przywozi jakieś takie, że hej).
Za niecały miesiąc święta, trzeba nastawić buraki na zakwas!
Dzień dobry 🙂 kawa
Irku, bardzo lubię Twoje kawy!
Jest nowy wpis!