Mi to pasuje
Język jest i musi być żywy. Po pewnym czasie akceptujemy wchodzące do zasobu wyrażeń słowa i wszystko jest dobrze. Jednak upowszechnienie się nieprawidłowego zaimka „mi” zamiast „mnie”, wadliwego szyku wyrazów w zdaniach, czy użycie słowa „pasuje”, które przez wieki stosowano raczej do pochwały dobranych butów czy odzieży, a nie zastępowano nim nigdy słowa „odpowiada” uważam (a wraz ze mną moja rodzina) za brzydkie, nieakceptowalne nowinki. Dlaczego więc taki tytuł? Po prostu chciałam czytelników zaskoczyć i poddać temat językowych nieprawidłowości do przemyślenia w kuchni. Podczas robienia przetworów.
Lubię w lecie przygotować słoiczki z owocami w cukrze, które nazywam konfiturą i dżemem, ale które są, zapewniam, zupełnie inne niż te, które można kupić w sklepie. Z czułością, długo, po trochu gotowane przetwory, z odpowiadającą mi smakowo ilością cukru, są pyszne i nie zawierają niczego, co budzi nasze wątpliwości. Pracy przy tym jest trochę, ale przygotowanie paru słoiczków daje frajdę i przy ich produkcji, i potem, przy zjadaniu, w środku zimy.
W tym roku jednak przerabianie letnich owoców to niespodziewanie spory wydatek. Pal licho cukier, bo 2 złote z kawałkiem za kilogram, to jeszcze nie najważniejsze. Owoce zdrożały jednak w stosunku do ubiegłego roku znacznie. Tak więc domowe konfitury będą w tym roku cenniejsze.
Ponieważ wyrabiam spore ilości porzeczkowej galaretki wyliczyłam ,że każdy przygotowany przeze mnie słoiczek kosztuje w tym roku prawie 5 złotych, podczas, kiedy w roku poprzednim zaledwie 3 złote. I tak jest z większością owoców. Sama widzę, jak mniej dorodne i mniejsze ilości owoców mamy na wszystkich ogródkowych krzaczkach. Pogoda nas i naszych plonów nie rozpieszczała. Ale zapewniam, że porzeczkowe galaretki na zimowy sos cumberland, najpyszniejszy dodatek do pasztetów, mięs, a nawet pasztetu z soczewicy, zrobić warto. Niech tam nawet kosztują te 5 złotych.
A oto mój sekretny przepis na porzeczkową galaretkę. Składniki: czerwone porzeczki, cukier
Porzeczki wrzucamy do garnka, wlewamy pół szklanki wody i pod przykryciem doprowadzamy do wrzenia pękające i wypuszczające sok owoce. Trwa to zaledwie kilka minut. Teraz mikserem ”żyrafą” ostrożnie (aby nie chlapać) rozdrabniamy nieco owoce, po czym przecieramy pulpę przez rzadkie sito lub durszlak.
Na każde 4 szklanki pulpy porzeczkowej wsypujemy 5 szklanek cukru i całość gotujemy 10-15 minut (najlepiej kapnąć kroplę na zimny talerzyk, jeśli się zetnie – galaretka jest gotowa). Teraz trzeba ją wlać do wygotowanych lub wypieczonych słoiczków i szybko zakręcić pokrywką. Stygnąc, nabierze właściwej konsystencji.
A galaretka przyda nam się w zimowych miesiącach na najprostszy sos, czyli mieszankę owej galaretki i tartego chrzanu (może być ze słoiczka). Spróbujcie.
Komentarze
U mnie porzeczki sa tak drogie, ze nie bedzie zadnej galaretki z tych owocow. Na wiosne posadzilismy jeden krzak, ale bylo chyba 5 owocow. Ma juz 13 sloiczkow galaretki z moich jezyn. Jest jeszcze troche owocow to przerobie je w niedziele.
ja z założenie w tym roku nie planowałam robić owocowych przetworów bo mam jeszcze zapasy .. no ale zawsze zostaną jakieś owoce i trzeba przerobić .. są to zazwyczaj robione na szybko i do zjedzenia za chwilkę .. dużo w tym roku mirabelek/lubaszek na osiedlu ale tylko raz nazbierała do zjedzenia .. tylko maliny mnie kuszą i czekam na wrześniowy wysyp .. owoce są drogie i mi to nie pasuje .. 😉
Mamy na blogu specjalistkę od galaretki porzeczkowej- to Salsa 🙂 Ja, mimo że bardzo lubię galaretkę z tych owoców, nie robiłam jej nigdy osobiście. Może nadszedł czas, by zakasać rękawy i zrobić choćby 2-3 słoiki? Na targu w Wyszkowie ceny porzeczek do zaakceptowania.
Sprawozdanie Latorośli z Pol’and’Rock Festiwalu(dawniej Przystanek Woodstock):
Ten festiwal to jest przeogromne przedsięwzięcie. W okolicach Kostrzyna n/Odrą wyrasta miasto, w którym oprócz, kilku scen muzycznych i niekończących się koncertów, są prowadzone spotkania z ciekawymi ludźmi, gdzie odbywają się różnorodne warsztaty, gdzie wyrastają tematyczne wioski, gdzie na każdym kroku dzieje się bardzo wiele interesujących rzeczy, na przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=_r1RgpKDXV8
Udział w festiwalu jest bezpłatny, jego ulicami (stworzonymi na czas trwania imprezy) przechodzą tłumy ludzi. Te tłumy oraz wszechobecna muzyka są męczące, chyba, że lubimy tłumy i niemilknącą, głośną muzykę. Latorośl stwierdziła na koniec-byłam, widziałam, owszem ciekawe, ale nie sądzę, abym miała ochotę jechać na ten festiwal za rok, ale są fani tej imprezy, którzy kochają tamtejszą atmosferę i przyjeżdżają regularnie.
Elapa,
jak wsadziliście krzaczek na wiosnę tego roku, to nie ma co oczekiwać przyzwoitych zbiorów. Porzeczki owocują dobrze po kilku latach. Moje trzyletnie czarne porzeczki w tym roku zaledwie ze trzy garście (2 krzaczki), a czerwone miały właśnie ten „gorszy rok” i było mniej niż w ubiegłym roku, ale przyzwoicie. Porzeczki lubią dobrze owocować co drugi rok, tak zauważyłam. No i warto je co roku przycinać. Czerwone tradycyjnie zamroziłam, jak jest więcej, to robię słoiczek galaretki według w/w przepisu. W sezonie jesiennym kupuję żurawinę – znakomita galaretka (mówią też – konfitura) do mięs, bardzo tutaj popularna, robi się szybko, świetnie się żeluje.
„Mi to też nie pasuje” – ale faktycznie, jest nagminne.
p.s.Porzeczki mrozimy na gałązkach, nie myjemy ich. Ja używam głównie do ciasta, chociaż lubię sobie podjeść takie lekko rozmrożone.
Amerykańska Agencja Żywności i Leków zaleca, aby warzywa i owoce jedynie szybko płukać pod bieżącą wodą, niezależnie od tego czy kupiliśmy je w supermarkecie, czy zebraliśmy we własnym ogródku.
Przepis na galaretkę z czerwonej porzeczki pojawiał się już na naszym blogu i kilka razy wykorzystałam go. Naprawdę warto spróbować choć raz. Nie tylko smakuje, ale i pięknie wygląda. Mały słoiczek może być oryginalnym prezentem. O ile oczywiście lubimy słodkie przetwory. Taką galaretką smarowałam naleśniki, bo u nas w domu lubimy naleśniki tylko w słodkiej wersji. Porzeczki rozgotowują się szybko, więc w porównaniu z konfiturami praca idzie szybko.
Porzeczki nie są tanie, ale jeżyny jeszcze droższe, więc Elapa może się cieszyć, że ma je własne.
Owoce płuczę szybko pod bieżącą wodą/ wodę wykorzystuję do podlewania/. Uważam, że to wystarczy.
” Mi to pasuje” i inne ” mi” na początku zdania rażą mnie okropnie. Dziwię się, że ludzie nie nie czują sztuczności tego wyrażenia. Czy na lekcjach polskiego nikt tego nie uczy? Chyba nie. Ale już nie ma odwrotu.
Danuśka,
może Latorośl wybierze się kiedyś na festiwal Open”er w Gdyni. Ten festiwal ma trochę inny charakter. Ale bilety nie są tanie, no i dochodzą koszty pobytu. Ale można wybrać się tylko na jeden dzień, a właściwie noc. Byłam tam na kilku koncertach. Podobała mi się atmosfera, a podobałaby się jeszcze bardziej, gdybym była młoda.
Mój syn jako student jeździł kilkakrotnie na Opener’a.
krystyna
5 sierpnia o godz. 23:31
Jeśli w mediach spotykasz się z „mi to pasuje”, a szczególnie z tym „mi”, to znaczy, że w szkołach już od dawna nie zwracają na to uwagi i nie uczą poprawnego języka polskiego.
Powiedziałabym „pora umierać”, ale jeszcze mi (!) się nie chce 😉
yurek,
ja tam chramolę, co zaleca amerykańska agencja. Uważąm, że jak zamrażam, to wszelkie świństwo na moich porzeczkach z ogródka się zamroziło na śmierć. To samo z konfiturami – wszystko się zagotuje na śmierć. Gdybym miała krzaczki blisko drogi, tobym opłukała ze względu na kurz. Ale nie widzę potrzeby, jeśli chodzi o moje owoce. Można przepłukać przed zamrożeniem, ale wtedy owoce wymagają przesuszenia, w przeciwnym razie się pozlepiają.
Dużo się pisze w polskiej prasie na temat niemytych owoców powołując się na różne przykłady i opinie. W zmarzlinach Arktyki odkryto bakterie sprzed wieków, które ożywiono wygoogluj znajdziesz coś na temat. Kiedyś ludzie umierali ot tak po prostu, dziś wiadomo na co.
dzień dobry … ☕
ja galaretek nigdy nie robiłam bo nie przepadam … w tym roku lipiec mi upłynął z jabłkami, morelami i brzoskwiniami oraz późnych truskawek .. porzeczki kupiłam raz by spróbować … ale to nie to jak prosto z krzaczka u babci .. z reguły myję owoce oprócz malin ..
Ja myję wszystkie owoce tuż przed jedzeniem, maliny też – ale porzeczki prosto z krzaczka ode mnie z ogródka, przeznaczone na zamrożenie – nie myję. Najwyżej zejdę 😉
U nas z kolei czereśnie w tym roku, codziennie od wielu tygodni i nadal jemy, teraz już z okolic Orcy, ze stanu Washington. Zaczęły się już od jakiegoś czasu brzoskwinie i morele z naszego ogrodu owocowego okolic Niagary. Obrodziła też borówka amerykańska oraz śliwki bardzo podobne w smaku i wyglądzie do mirabelek, z tym, że ze dwa razy od nich większe. Może to amerykańska wersja mirabelek?
A moje czarne porzeczki dopiero nabierają koloru. Pora spać, dobranoc.
I dzień dobry, rzecz jasna 🙂
No cóż, po porzeczkach pozostało jedynie wspomnienie – ->
https://photos.app.goo.gl/e9eULmTbrkfxpWc48
Podobnie zresztą jak i po krótkim pobycie w Polsce. Na ogół taksówkarze podczas jazdy opowiadają różne historie. Tym razem Szczeciński kierowiec wyciągał ze mnie story jedną za drugą. Na koniec spuentował: ” jeśli Polak tobie nie zaszkodził, to znaczy że nie pomagał” 🙄
Na wlosciach nareszcie dojrzewają jeżyny. U sąsiada z naprzeciwka zostały już dawno zebrane i zjedzone, ale tam jest dużo bardziej żyzna gleba i wszystko rośnie lepiej niż u nas. Z jeżyn nie będzie żadnych przetworów, bo jest ich za mało, ale miło podejść do krzaczka i poskubac, bez płukania:-)
Korzystam z pięknej pogody i robię wielkie pranie. Ledwie rozwieszę zawartość pralki w pełnym słońcu, a już wszystko suche. Pamiętam, jak Nemo opowiadała o tej banalnej, ale jednak przyjemności, suszenia mokrych rzeczy w alpejskich okolicznościach słonecznej pogody.
Mimo, iż mamy środek wakacji w sąsiedztwie cicho i pusto. O tej porze słychać jedynie brzeczenie pszczół i trzmieli, które zlatuja się wykonać swoją robotę wśród różnych kwiatów.
Danuśka klimat do czytania jak znalazł .. a pranie się samo pierze … 😉 ..
niby prosta robota ale podpowiedź się przyda ..
https://www.domowe-wypieki.pl/porady/przygotowywanie-produktow/1107-jak-mrozic-banany
kombinuję czasem z kalafiorem ale może mam z 10 pomysłów a tu:
http://www.dibloguje.pl/2019/07/kalafior-to-krol-70-przepisow-ktore.html#
Jolinku-samo się pierze i samo schnie 🙂 ale niektore rzeczy same się nie wyprasuja. Nie narzekam, nie ma ich wiele.
Krystyno-wyjazd na Open’er może też kiedyś się zmaterializuje. W przypadku takich imprez najważniejsze jest, by zebrała się grupa znajomych chętnych wspólnie bawić się i podróżować.
Widok tytuły tego wpisu spowodował u mnie wysypkę na dekolcie.
Proszę nie dręczyć biednych purystów, cóż oni Pani zawinili? :-
MaddyOfEsi
trzeba jeszcze przeczytać wpis pod tytułem, tu jest właśnie siedlisko purystów 🙂
Kulinarnie:
DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Musztardy
Suszenie na powietrzu ani wczoraj, ani dziś nie wchodzi w grę, bo od czasu do czasu porządnie pada. Ale to dobrze, bo deszcz bardzo się przyda, zwłaszcza w lasach. Grzybów wprawdzie trochę jest, ale większość robaczywa. Tak więc w tym tygodniu nie wybieram się do lasu.
Bez musztardy mogłabym się obejść. Dodaję trochę do sałatki jarzynowej, do mięsa z grilla. I to w zasadzie tyle.
Jolinek ma około 10 pomysłów na kalafior, ja zaledwie kilka, a 70 ? Kiedy je wszystkie wypróbować?
Dzisiejszy obiad trochę nietypowy jak na środek lata – żurek z jajkiem, białą kiełbasą i ziemniakami. Miałam zamrożoną białą kiełbasę i trzeba było ją zużyć.
Lubię musztardę miodową, czasem dodaję ją do sosów sałatkowych, na przykład do tego podanego przez Basię Adamczewską z rukolą i żurawiną. Zwykła towarzyszy też pasztetom, kiełbasie i parówkom, ale to jest jadane przez nas bardzo rzadko.
ja musztardę bardzo lubię .. każdą … mogę smarować nią kanapki zamiast masłem .. do kiełbasy, kaszanki, tatara .. ketchup lub chrzan występują u mnie w małych ilościach ..
U mnie ketchup nie istnieje. Najbardziej lubię Dijon Oryginale, najostrzejszą. Najmniej – jej amerykańskie wersje. Fuj!
Czasem kupuję w Baltic Deli jakieś polskie wersje, miodową też kiedyś kupiłam. Chrzan mam zawsze – czasem nawet swój z ogródka, ale ma tak pokręcone korzenie, że wolę kupić. Tylko do ogórków i buraków wykopuję z ogródka i szoruję do białości.
coś dla mnie … bez pieczenia .. omlet jak ciasto ..
https://marcepanowykacik.blogspot.com/2019/07/ciasto-z-patelni-z-owocami.html
To może warto poczytać dzieje musztardy autorstwa Aleksandra Dumas:
http://vivelacuisine.pl/artykul/257-o-musztardzie
W naszym domu musztardy nie może zabraknąć i pilnuje tego skrupulatnie Osobisty Wędkarz. Używa jej przede wszystkim do sporządzania sosu winegret.
Z jakiejś, angielskiej powieści pamiętam fragment dotyczący moczenia zmarzniętych nóg w ciepłej wodzie z dodatkiem musztardy. Słusznie z racją skoro ludowa wieść niesie, że okłady z gorczycy są dobre również na korzonki i reumatyzm( rozszerzają naczynia krwionośne, ale nie należy stosować ich zbyt dlugo).
U mnie tez musztarda jest w czestym uzyciu – glownie do sosu do salaty. Najbardziej lubie musztarde pelnoziarnista, oryginalna lub z dodatkiem wina.
Wczoraj wlasnie zwiedzilam slynna ” moutarderie’ Fallota w Beaune (Burgundia) – po obejrzeniu demonstracji produkcji, mozna bylo sprobowac ich produktow. Tylu smakow musztardy nie widzialam i nie probowalam jak dotad – niektore dosc oryginalne, inne raczej zbyt niezwykle, by nie rzec – paskudne …
https://www.fallot.com/en/la-moutarderie-fallot/#entreprise
GosiuB widzę, że Francja jest zwiedzana .. a jest co zwiedzać …
à propos musztardy to chyba na Zjeździe w Poznaniu Sławek przywiózł musztardę dla kogoś specjalnie .. się z zazdrością patrzyłam … Sławek na Zjazd u Żaby się wybierasz?
a ja wciąż mam w planach musztardę własnej roboty .. gorczycę mam ..
Danuśka z kuchni można wiele skorzystać … ja czasami sobie robię maseczkę na włosy z majonezu ..
Pamiętam, że na warszawskim spotkaniu przy okazji Targów Książki dostaliśmy od Aliny zestawy francuskich musztard – taki miły upominek.
Moja koleżanka sama robi musztardę. Próbowałam i jest naprawdę bardzo dobra. Podobno jest łatwa do wykonania. Mąż koleżanki też robi musztardę, trochę inną w smaku i twierdzi, że jego jest znacznie lepsza. O musztardę też można się sprzeczać.
Dobry wieczor,
Jak ostra musztarda, to angielska:
https://www.colmans.co.uk
Mozna- ciekawostka – kupic w proszku. Doskonale sie nadaje do obtoczenia wolowiny przed pieczeniem.
Jolly,
gdzieżeś Ty bywała?! 🙂
Ciekawy wywiad, niestety, tylko dla prenumerujących…
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1917362,1,rozmowa-z-wlascicielem-trzeciej-najlepszej-restauracji-swiata.read
dzień dobry … ☕
krystyno Alinka nam zawsze robi przyjemnostki … a to musztarda a to zioła prowansalskie albo sól morska lub czekolada ekologiczna …
Jolly po urlopie czy przed? ..
teraz pora na pomidora ..
https://kuchennewzlotyiupadki.pl/2019/07/greckie-placki-z-pomidorow-i-cukinii-obledne.html
ta musztarda w proszku od jakiegoś czasu mnie intryguje .. oglądając różne programy kulinarne widziałam ją w przepisach .. nawet zupę można z nią zrobić …
http://www.coolinarny.com/2012/01/15/kremowa-zupa-z-mieskiem-i-musztarda-w-proszku/
Ciekawostka musztardowa:
http://www.notatnikkuchenny.pl/moutarde-violette-de-brive-fioletowa-musztarda-z-brieve/ Jest do kupienia w sklepach internetowych, ale nie należy do najtańszych.
Jolinku-teraz pomidory rzeczywiście najsmaczniejsze. Ostatnio moją ulubioną kanapką jest kromka ciemnego, razowego chleba z mozzarellą, pomidorem i listkiem bazylii, czyli sałatka caprese w wersji śniadaniowej 🙂
Musztardę w proszku dostałam kiedyś od siostry, jej wielkim miłośnikiem jest mój szwagier 🙂
Musztarda Dijon Original francuskiej marki Maille (zakłąd w Chevigny pod Dijon) też jest ostra jak diabli i bywa dostępna Biedronkach. Niewielką ilością doprawiam mięso na mielone – nabiera dodatkowego aromatu.
Jest o języku, ale też o gotowaniu bigosu 😉
https://noizz.pl/big-stories/japonczycy-i-koreanczycy-studiuja-polonistyke/2tlz7nk
Ewa,
właśnie to ta moja ulubiona.
Dwa razy zezarlo!
Głodne 😉
Łamańce językowe w wykonaniu Koreanek 🙂
Ale mówiące po polsku – jedna całkiem dobrze, druga ledwo, ale w końcu się rozgadała za pomocą…zobaczcie sami!
https://www.youtube.com/watch?v=ArSK2jLEtqg
Jolly Rogers,
do dziś pamiętam ostrą przyprawę do mięsa, którą mi przysłałaś 🙂
Pyszne było!
Jolly bywa glownie w pracy. Czyta Was wiernie, trzyma kciuki, cieszy sie sukcesami
Czy opis planow urlopowych jest Lotrowi niestrawny?
Probuje odpowiedziec Jolinkowi:
Turcja
Nicnierobienie przez 4 z 7 dni
Zajadanie sie tamtejszymi przysmakami przez 7 z 7 dni
Aha, urlop przed nami, koniec sierpnia
U nas też koniec sierpnia – kierunek Polska oczywiście 🙂
Już się cieszę na spotkanie z dawno nie widzianym Pepegorem oraz wszystkimi uczestnikami Zjazdu Łasuchów u Starej Żaby 🙂
Jolly Rogers-szkoda, że bywasz głównie w pracy, a tak rzadko na blogu 🙁
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę udanego urlopu!
Natomiast nasi Australijczycy-Echidna i Wombat właśnie powoli kończa swój urlop i dzisiaj żegnaliśmy ich godnie tutaj http://prodizwarszawski.pl/ Polecamy to miejsce przede wszystkim zwolennikom polskiej kuchni opartej na starych przepisach, zmodyfikowanych z lekka zgodnie z dzisiejszymi trendami. Spędziliśmy razem niezwykle sympatyczny i długi wieczór, aż w końcu w restauracyjnych zapasach zabrakło schłodzonego Gruner Veltlinera 🙂 Żałujemy tylko bardzo, że przy dzisiejszym stole nie było z nami Jolinka….
Bardzo dziękuję Wszystkim za przemiły wieczór. Echidnie i Wombatowi życzę miłej końcówki pobytu i bezpiecznego powrotu. Jolinkowi zdrowia. Dania smakowały i jak przystało na Łasuchy większość wzięła na deser bezy, które były grzechu warte.
Oj tak, miejsce godne polecenia. Pysznie i sympatycznie. Wnętrze klimatyczne, udekorowane oryginalnie, bardzo ładna zastawa. Przylaczam się do zachwytów Koleżanek i także dziękuję wszystkim za miłe spotkanie. Jolinku, pozdrawiam serdecznie 🙂
Z wrażenia trudno zasnąć, a po upalnym dniu wreszcie zaczął padać deszcz i słychać krążącą gdzieś burzę…
dzień dobry … ☕
takie miłe spotkanie a ja sobie wczoraj cichutko popłakiwałam z bólu, złości i żalu nad sobą .. przytrzasnąć sobie palec to nie bajka i jeszcze w dniu spotkania … na szczęście tylko paznokieć z głowy tzn. z ręki czyli z palca .. Dziewczyny dzięki ..
Jolly zapowiadają się fajne wakacje .. dobrze, że masz czas czytać .. 🙂
każdy pomaga jak może … zbiórka na rehabilitację Ryszarda Szurkowskiego ….
https://pomagam.pl/wyscigryszarda
Jolinku-trzymam kciuki, by Twój kciuk wydobrzał, jak najszybciej!
Kiedy przyjedziesz na zjazd do Żaby to podamy Ci najlepszą kawę z możliwych:
https://st.depositphotos.com/2288675/3803/i/950/depositphotos_38031859-stock-photo-thumbs-up-sign-in-coffee.jpg
Irku-wiem, wcinam się w Twoje kompetencje. Mam nadzieję, że mi wybaczysz 🙂
Wracam jeszcze wspomnieniami do wczorajszego wieczoru. Salsa, już napisała, że wnętrze restauracji było bardzo klimatyczne, wszystkim podobał się też bardzo wystrój toalety, dekoratorzy mają często bardzo ciekawe pomysły. W oryginalny sposób podano nam też rachunek, znajdował się w żelazku „z duszą”: https://a.allegroimg.com/s720/03e0ee/98c505de4cd1997bcc6de1a04370
Super pomysłem było też udekorowanie krzeseł stojących przy barze starymi, jeszcze chyba przedwojennymi, damskimi torebkami.
„Na każde 4 szklanki pulpy porzeczkowej wsypujemy 5 szklanek cukru ….”
Za dużo cukru.
„Mi to nie pasuje”
Pozdrawiam
Niestety, cukier nieodzowny. Jak „nie pasuje” to lepiej galaretek czy konfitur nie robić, a tym bardziej nie jeść. Łatwo powiedzieć, ale jak sobie odmówić takich specjałów 🙂
Wśród niezliczonych tematów naszych wczorajszych pogaduszek zahaczyliśmy o sos holenderski. Jakże pyszny i równie kaloryczny. Znalazłam przepis wg Julii Child, można sobie przypomnieć i może nawet zrobić, niekoniecznie do szparagów. A przy okazji poszperać głębiej, bo blog wart tego… http://vivelacuisine.pl/artykul/41-szparagi-w-sosie-holenderskim
Za Danuśką dodam, żelazko zawierajace zamiast duszy rachunek (dość gorzki zresztą) urocze, rozśmieszyło nas, podobnie jak stylizowany, dość masywny haczyk na ktory zamykało się drzwi od toalety. Warto też wspomnieć o super energicznym barmanie, któremu praca wręcz palila się w rękach dając niezwykłe efekty dźwiękowe…
Ponieważ cykliści są wśród nas, więc od początku śledzimy sprawę Szurkowskiego. Parę dni temu wystawił na sprzedaż citroena (2014r), którym wcześniej jeździła inna legenda cyklistów – Rafał Majka.
Oj, powinien był wystawić ten samochód na aukcję, bo dla cyklistów i ich fanów to rower „kultowy” i może ktoś dałby więcej 😉
zbiórka się trochę ruszyła ..
dla amatorów …
https://www.obzarciuch.pl/2019/08/ogorki-po-amerykansku.html
a tu konto dla przypomnienia …
https://pomagam.pl/wyscigryszarda
Jeszcze o galaretce. Tak jak pisze Salsa, taka ilość cukru jest nieodzowna, aby galaretka miała właściwą konsystencję.
Robiłam niedawno dżem z czarnej porzeczki i część soku odlałam na galaretkę. Cukru dosypałam ” na oko”. Wydawało mi się, że to wystarczy. A porem okazało się, że to nie była galaretka ale niezbyt gęsty sok. To było tylko kilka słoiczków, więc dziś była poprawka. Zlałam płyn do garnka i docukrzyłam, znów ” na oko”. Mam nauczkę na przyszłość. A galaretkę jedzmy z umiarem. Gdy robię dżem, staram się dawać jak najmniej cukru.
Jolinku,
takie ” przygody” jak przytrzaśnięcie palca powinno się przeżywać w dzieciństwie. Współczuję.
Wczorajszy dzień też miałam bardzo przyjemny. Spotkałyśmy się z koleżankami w kinie na ” Pamiątkach Claire Darling”. Na przedpołudniowym seansie w małej sali oprócz nas był jeszcze tylko jeden pan. Bardzo dobra rola Catherine Deneuve. Potem byłyśmy na kawie i na spacerze, bo na pobliskim nabrzeżu wczoraj było wyjątkowo dużo żaglowców. Przypłynął duży żaglowiec brazylijski. Był też Dar Młodzieży, muzealne jednostki, czyli Błyskawica i Dar Pomorza, stary kuter rybacki, który jest restauracją i statek kursujący po zatoce. Żaglowce bez masztów tracą na urodzie, ale i tak było pięknie.
A tu ilustracja : https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Brazylijska-fregata-plynie-do-Gdyni-n136826.html
Krystyno, piękna ilustracja. Rzeczywiscie sympatycznie dzień spędziłaś, no i te widoki…
A jak mowa o cyklistach, to się pochwalę, że mój najstarszy wnuk jutro weźmie udział w wyscigu kolarzy amatorów dookoła Bukowiny Tatrzańskiej. Będzie to w ramach tegorocznego Tour de Pologne. Babcia dumna, kciuki trzyma 🙂
Salso też trzyma jeden ale mocno … duma Babci to poezja … 🙂
krystyno piękny dzień miałaś z bryzą od morza .. 🙂 .. a z placem to wyszło tak „jak się człowiek spieszy to diabeł się cieszy” .. a od większej usterki uratował mnie klucz od drzwi ..
Rzecz ciekawa, że południowo-amerykańskie żaglowce z reguły należą do marynarki wojennej, na przykład kolumbijska Gloria czy chilijska Esmeralda. Piękne żaglowce klasy A. Na pokładzie Glorii byłam, na PaloMesana (armada chilijska) w Buenos Aires oraz właśnie Cisne Branco Też wlazłam, za stery nawet! Efektowne, ale przy naszej Białej Fregacie… nie wytrzymują konkurencji 🙂
Mopus11,
zainspirowana Twoim wpisem poszperałam i znalazlam sposob na przetwory bez cukru. Nie jestem tylko pewna czy dotyczy to takze galaretek owocowych, pewnie nie, ale kto wie. Takie porzeczki czarne może mają taką moc? Jak widać różne czary mary działają 🙂 https://krytykakulinarna.com/dzem-bez-cukru-przepis/
A propos „jak się człowiek spieszy…
Tydzień temu moja siostra była w łazience na piętrze, u drzwi zadzwonił wejściowych zadzwonił dzwonek. Ponieważ była tuż po kąpieli, wybiegła z łazienki i w pośpiechu nakładała szlafrok. Przydepnęła go z takim impetem, że przeleciała przez barierkę przed schodami (ja to widzę w oczach) i wylądowała na kaflach przedpokoju parteru. Co się działo przez 4-5 godzin nie wie, bo dopiero mniej więcej po tylu godzinach znalazł ją syn. W szpitalu – silne wstrząśnienie mózgu, prawa ręka nad nadgarstkiem złamana z przemieszczeniem, siniaków i guzów nie licząc.
W szpitalu bezustanne śledztwo, jak to się stało – musi jakaś przemoc domowa lub się przynapiła (toksykologia to wykluczyła), a pani salowa, asystująca przy zabieraniu ufajdanego szlafroka i bielizny oświadczyła, że „nie lubi pijaków i debili”. Ona z góry wiedziała, co się stało 🙄
o rety .. to poważny wypadek .. mam nadzieję, że siostra ma się lepiej .. mnie tylko ręka została gdy za szybko nogę podpierającą drzwi odstawiłam ..
Niesamowita historia. Skąd w człowieku bierze się ten pośpiech? Przecież kiedy do kogoś dzwonimy, to czekamy i nie odchodzimy od razu od drzwi czy furtki. A sami tak się śpieszymy. Oby siostra wyszła z tego.
Salso,
dziękuję za bardzo ciekawy link. Ciekawe, czy ta sól ma rzeczywiście jakieś znaczenie, mam wątpliwości. Wydaje mi się, że ta metoda jest dobra w przypadku słodkich owoców, z porzeczkami nie próbowałabym . A może zamiast ogrzewania na gazie czy kuchence elektrycznej można by wstawić garnek do piekarnika. Wtedy nie grozi nam przypalenie garnka. Pamiętam, że Małgosia robi tak greckie konfitury.
Z reguły nie pasteryzuję dżemów; nakładam gorący dżem do słoiczka, odwracam dnem do góry i przykrywam ręcznikiem. Nie udało mi się tylko z dżemem morelowym. Tu konieczna jest pasteryzacja.
Alicjo-współczuję Twojej siostrze i życzę jej pomyślnego powrotu do zdrowia. Ta historia jest zupelnie, jak scena z jakiegoś dramatu.
Krystyno- Cathrine Deneuve też bardzo podobała mi się w tym filmie. Panowie nie bardzo dają się wyciągnąć do kina na tego rodzaju filmowe opowieści zatem towarzystwo koleżanek jest najlepszym rozwiązaniem:-)
Ojej Alicjo, historia jak z horroru. Szybkiego powrotu do zdrowia dla Siostry.
Krystyno, różnie to bywa, mamy takiego listonosza za którym trzeba gonić.
My jesteśmy na etapie czerpania z archiwów youtube – polskie filmy. Jest ich całkiem sporo, lepsze czy gorsze, można wybierać.
Koleżanki zdecydowanie lepsze na wyprawy do kina, ja – jak jeszcze chodziłam, to najchętniej szłam sama, zawsze tak miałam, odkąd zorientowałam się, że Jerzora wiele filmów nudzi. No, chyba że są „momenty” i najlepiej żeby były jakieś kobitki o „dużych, niebieskich oczach” 😉
Z racji ostatniej roli w filmie, o którym wspominacie, przeczytałam niedawno poniższy artykuł:
https://www.tvp.info/43153933/catherine-deneuve-latwiej-starzec-sie-w-europie-niz-w-hollywood
Dzięki za słowa współczucia pod adresem Danki, ona sama nie wie, jak wywinęła taki numer – dosłownie! Powoli dochodzi do siebie, ma jeszcze miesiąc wolnego, które chyba zostanie przedłużone, bo ręka nie zrasta się prawidłowo, lekarz na SOR-ze ją „nastawił” i usztywnił, a powinien to od początku fachowo zrobić chirurg. No i zrobił fachowiec, chirurg ortopeda, którego sama wynalazła, nie mógł zrozumieć, jak można „nastawić” złamaną rękę…
Pociął ją, złożył jak należy i zapakował w gips od połowy dłoni poza łokieć, żeby nie było żadnej możliwości poruszania tego przedramienia.
„Plotki” z Kurjera Stanisławowskiego, 1900 r. (pisownia, jak zwykle, oryginalna 🙂 )
„Wyszliśmy z panem Maciejem na ganek, aby odetchnąć świeżym kurzem, który gęstymi kłębami pędził z ulicy.
– Ot tak to teraz panie bdzieju w świecie, a nie jak dawniej bywało…
Wiedziałem, że tak zacznie i dlatego nie odpowiedziałem, czekając co nastąpi.
– Ot popatrz pan na tę podwikę – mówił dalej staruszek wskazując na przechodzącą damę – taż to istne straszydło, jak boga kocham. Gdzie to panie bdzieju dawniej widziano. Taże nasze kobiety były panie tego kobietami, że padam do nóg, każda kształtna i wypukła jak ósemka (8) a na przykład, panie tego, w tańcu to było za co złapać. Ale teraz – patrz pan na tę. Taż to jakiś dzwonek dyszlowy a nie kobieta. Górna połowa jak cytryna panie tego wyciśnięta, a dolna pożal się boże – to istny namiot cygański, czy coś takiego. A ten kapelusz, co za kapelusz, którędy byś go włożył na głowę to dobrze, bo wszędzie ma front.
– tak moda nakazuje – wtrąciłem.
– moda modą, a człowiek człowiekiem. Ja panie bdzieju nie chwaląc się przeżyłem sto kilkadziesiąt mód, ale takiej jeszcze zwarjowanej mody, jako ta ostatnia dalipan nie widziałem. Wszystko panie tego pstre, krzyczące, wszystko takie wymokłe, wyciśnięte. Albo ten gach co tu dynda za tą ot dziewczyną. To młodzieniec? Hej panie bdzieju gdybyś mię pan widział o 50 laty wstecz! Ogień panie tego z obcasów buchał a z oczu iskry! A dzisiejsza młódź? Nie każ mię Boże, bo może panie tego bluźnię, ale dziś dalibóg nie tak, jak dawniej. Patrz pan jaki ten zgarbiony, jaki wymokły, a ten strój, ten strój to jakby pokuta za grzechy. Ciasne to wszystko jak nieszczęście, a te porcięta takie wąskie, że broń boże zgiąć się, bo panie tego eksploduje… Jakiś pirożek na głowie, czy co za bieda i to ma być kapelusz; a ten kołnierz to jakby panie bdzieju, mankiet na szyję włożony. Tpfy! Dalipan powarjowali!
– to proszę pana secesja…
– co za bida?
– secesja – powtórzyłem
– to warjacja panie tego, a nie secesja. Tak samo, jak dać komu panie tego w pysk i kazać mu wyobrażać sobie, że całusa dostał. Nie należy patrzeć na nazwę, ale na rzecz, na fakt panie bdzieju. I tak tu czy siak, czy owak, czy secesja czy dygresja, czy tam panie jakaś kompresja to jeden djabeł, nic ino warjacja i basta.
– A czy zna pan dobrodziej to przysłowie „przyjdziesz między wrony”?…
– w takim razie gdy pan odwiedzisz szpital warjatów to musisz od razu warjować, co? Nie leźć między wrony, niech sobie same kraczą. Ot, co! Zmęczył się świat w wynajdowaniu coraz piękniejszych nowości i powiedział sobie: zróbmy sobie fuszerkę, to będzie nowe, nigdzie nie bywałe, a ludzie będą małpowali. I tak robią: warjackie stroje i mówią, że to panie tego secesja; poeta nie mogąc wydusić wzniosłych myśli wali brednie i powiada, że to secesja; kompozytor robi kocią muzykę – secesja; malarz malując piękną kobietę, robi jej czerwone oczy, białe usta, sine policzki, zielone włosy, mówi, że to arcydzieło i chce, żeby go chwalono panie tego za takie bohomazy; literat pisze powieść, którą panie tego zrozumiesz, gdy przeczytasz od końca, a rozwiązanie znajdziesz na początku. I tak wszystko i tak wszędzie. Wyjdziesz pan na linię abecadlaną, dochodzą cię różne rozmowy. W jakim języku? No to polski, ni ruski, ni żydowski, ni niemiecki, ale za to wszystkie języki pomięszane – to znowu język a la secesion. Albo dzisiejsze ogrody. Czy znajdziesz pan gdzie u nas porządny ogród przy restauracji? Gdzie tam! Proste a cuchnące podwórze i trzy tyczki wsadzone, kilka śpiewających i grających niewiast – ot i nasz ogród letni, a naród pcha się jak muchy do miodu i połyka panie bdzieju wraz z piwem całe stosy kurzu.
Szewc robi ci buty, a kiedy mówisz mu, że gniotą to ci odpowie panie tego, że ci się tak tylko zdaje, a ciasny bucik jest teraz bardzo modny, albo – ale co ja widzę pan panie tego śpisz? A wstawajże pan, bo tu nie sejm, ani kałuska rada miejska…
– całuję raączki, może pani dobrodzijka…
– ależ tu nie ma żadnej dobrodzijki.
– co?… A… tego… przepraszam, bardzo przepraszam, zeszłej nocy jakoś się mało spało…
– aha… aha… panie tego… secesja…
– tak właśnie… to jest, nie, ale pracowałem w domu…
– no panie tego wybaczam panu, chociaż prawdę mówiąc będziesz pan jeszcze miał dość czasu wyspać się, jak pana może do sejmu wybiorą, albo nawet do parlamentu.
Tak mówił pan Maciej i byłby może jeszcze więcej zrzędził na przewrotność tego świata, gdyby nie to, że pożegnałem się i odszedłem. Po drodze medytowałem nad słowami starowiny i musiałem mu w duchu przyznać słuszność.
Po drodze wstąpiłem do kawiarni i usiadłem przy stoliku, na którym leżał najświeższy zeszyt czasopisma secesjonistycznego „Ver sacrum”.
Do stołu mego przysiadł się młody hrabia Zdzisław a widząc, że wertuję wspomniane czasopismo, począł się zachwycać pojedynczymi obrazkami.
– co za e… cudowna e… kobieta… – zawołał w uniesieniu zatrzymując się na jednej kartce.
– i co pan w tem zobaczył pięknego? – spytałem.
– ach, e… Boże… ten kształt… ta e… plastyczność.
– jak u dziwoląga – wtrąciłem.
– z pana e… jak widzę… e… zacietrzewieniec… e… konserwatysta w smaku. Panu e… podobać się pewnie może kobieta e… w krynolinach, a e… mężczyzna e… w szerokich hajdawerach…
Nie będę tu przytaczał całej naszej rozmowy a to ze względu na zdrowie naszych czytelników. Dość, że to co słyszałem od pana Macieja, wypadło u hrabiego vice versa, a najwięcej unosił się nad sportem kolarski u kobiet i przypuszczeniem ich do urzędów i studjów uniwersyteckich. Kiedy wreszcie starał mi się udowodnić, że ze względów zdrowotnych byłoby wskazanem, ażeby kobiety podczas jazdy konnej siedziały na koniach sposobem mężczyzn, pożegnałem się z hrabią – postępowcem.
– a pan e… nic… e… e… na to? – spytał hrabia żegnając się.
– radaby dusza do raju…
Klewe”
Brawa dla hrabiego Zdzisława – postępowca! 😀
Proboszcz radzi: 😉
„Panie i panny niechaj używają do odświeżenia, upiększenia i odmłodzenia cery tylko Grolicha mydło z kwiatu siana, z ekstraktu zalecanego tak powszechnie przez proboszcza Kneippa, który wyrabiany jest z kwiatu siana odświeżającego i ożywiającego skórę. Cena 30 ct.
D nabycia: hurtownia – w drogerii „Pod Aniołem” Jana Grolicha. Właściciela c. k. przywileju w Brnie, Morawa. W Stanisławowie: w aptekach Dra Beilla i J. Macury.”
Krystyna,
to Twoje rubieże, może się skusisz? Ciekawa historia:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,164031,25063387,w-zartach-nazywal-mnie-ukrainskim-pitbulem-jesli-mieso-nie.html#s=BoxOpCzol7
Asia…
🙂 🙂 🙂
Obejrzałam film „Haker” (2002), w którym główną rolę grał Bartosz Obuchowicz oraz młodziutka Kasia Smutniak. W ogóle obsada znakomita, ale film głupawy, chociaż miał swoje momenty. Chyba najlepsza rola Lindy, jaką widziałam – rólka epizodyczna, ale znakomicie zagrana i świetnie pomyślana, boki zrywać. Linda grał faceta bardzo podobnego „do tego aktora, Lindy”. Momenty owszem, były, ale Jerzor poszedł czytać i kazał się wołać na momenty. Także coś! Ale zawołałam go na ten mały epizod z Lindą 🙂
dzień dobry … ☕
Asiu dziś pierwszy dzień superligi Drużynowych Mistrzostw Europy w Bydgoszczy .. transmisja od 18:00 w Eurosporcie 1 …
zbiórka idzie dobrze … 🙂
https://pomagam.pl/wyscigryszarda
jak co roku … pora na pomidora ..
https://dorotaw.blogspot.com/2019/08/kiszone-pomidory.html
po nocnym deszczu bardzo przyjemnie się spaceruje .. czeka nas upalny dzień ..
no i jest .. z nawiązką …
https://pomagam.pl/wyscigryszarda
Miłośnicy tego sportu sprężyli się 🙂
Kiszone pomidory kiedyś robiłam, według przepisu Heleny. Gdzieś go zapodziałam, ale tak samo kiszę ogórki. ważne, żeby pomidory były nieduże i twarde. Ja kisiłam zielone – wyszły pyszne!
Moja ulubiona Maria:
https://kultura.onet.pl/wywiady-i-artykuly/alfabet-cytatow-marii-czubaszek/0wjf33x
Alicjo-bardzo mi lubię poczucie humoru Marii Czubaszek oraz jej dystans do siebie i do swiata.
Dzisiaj na wlosciach nadbużańskich nie mieliśmy prądu przez ponad pół dnia. W dzisiejszych czasach w takiej sytuacji życie prawie zamiera, a tutaj takie niespodzianki zdarzają się niestety od czasu do czasu. U sąsiadów życie nie zamarło, tradycyjnie zrobili grilla, którego zapach dotarł na nasz taras.
Nasi sąsiedzi „zza plota”pojawiaja się w swoim wiejskim domu dosyć rzadko, co sprawia, że za każdym razem dziwię się jak bardzo urosły ich dzieci.
Bo przecież ogólnie rzecz biorąc my się nie zmieniamy i nie starzejemy 🙂 tylko dzieci z sąsiedztwa coraz większe i coraz starsze 🙂
„Bo przecież ogólnie rzecz biorąc my się nie zmieniamy i nie starzejemy tylko dzieci z sąsiedztwa coraz większe i coraz starsze ”
PRAWDA!
Zawsze mówię, że dziecko mi się okropnie zestarzało…
Okoliczności nadbużańskie macie przecudnej urody, dla Warszawiaków piękna odskocznia od zgiełku.
A propos Czubaszek, mam oczywiście jej i Andrusa „Kazdy szczyt ma swój Czubaszek”, „Nienachalna z urody” i „Pytania tendencyjne i jeszcze jedno”. Każdą polecam 🙂
A najlepiej wszystkie.
Jolinku – niestety, nie miałam dzisiaj czasu i nie oglądałam transmisji 🙁
ZAPACH SZCZĘŚCIA Julian Tuwim
Wtedy paloną kawą pachniało w kredensie,
A zimne, świeże mleko, jak lody, wanilią.
Kiedy się, mrużąc oczy, orzeszynę trzęsie,
Po gałązkach w olśnieniu pędzi liści milion.
Żywiołem zachłyśnięty, zziajany w rozpędzie,
Ileś pokrzyw posiekał, ile traw stratował!
A kijem obtłukując szyszki i żołędzie,
Ileżeś mil po drzewach małpio przecwałował!
I wszystko to w ognistej pamięci dziś błyska,
Ciska się małe, szybkie, gorąco, daleko…
I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska.
A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko.
Z tomiku Wiersze wybrane (1939)
Obejrzałam na youtube „Ucieczka z kina wolność”
dzień dobry … ☕
Asiu wczoraj były eliminacje a dziś sporo finałów .. bardzo dobrze zorganizowali imprezę aż mi miło patrzeć … Tuwim z kawą smakuje jeszcze lepiej .. 🙂
macie ochotę? …
n/sernik-pieczony-w-pomaranczach/
o coś link się zepsuł …
https://nerdycook.in/sernik-pieczony-w-pomaranczach/
trzy w jednym …
https://aronia-wiemcojem.blogspot.com/2019/08/kawowe-serniczki-z-koniakiem.html
pomidory się wpychają w słoiki …
https://aronia-wiemcojem.blogspot.com/2011/09/sos-bolonski-na-zime.html
To prawda, pomidory na targu we wszystkich możliwych odmianach i w przyjaznych cenach. Zatem biorąc pod uwagę powyższe wykonałam sos pomidorowo-paprykowy własnej roboty, bo papryka też rozsiadla się wygodnie na wszystkich straganach. Sos będzie towarzyszył jednemu z letnich dań ulubionych przez całą naszą rodzinę-faszerowane pomidory oraz równie sprawiedliwie faszerowana papryka. W domu mamy silną opcję pomidorową-patrz Osobisty Wędkarz oraz paprykowa tzn.my z Latorosla, staram się zatem przygotować dla każdego coś miłego:-) Dzisiaj obiad powitalno-pożegnalny, jako że Wędkarz wraca z wyprawy na ryby(bo gdzieżby inaczej), a Latorosl wyjeżdża za moment na obóz jogowo-akrobatyczny.
Danuśka – w kilku zdaniach coś o wrażeniach Latorośli z wiadomej imprezy? A może ona sama by się pokusiła?
U mnie wczoraj były młode ziemniaczki i fasolka szparagowa – proste, chłopskie jedzenie 😉
A gdzież nasz Wędkarz poławiał ostatnio?
U cyklisty konto rośnie – wczorajsze 68 tysięcy z czymś pomnożyło się do stu szesnastu z czymś 🙂
Z tego co pamiętam, cenę rehabilitacji określono na jakieś 270 tys.
na dobry wieczór 🙂
Irek, chyba sie upije rumem. Dziecko odjechalo i w domu zrobilo sie pusto i cicho.
Elapa, tym rumem warto 🙂
Ten rum można kupić tylko na Karaibach 😉
O czym pisała Nisia, a ja potwierdziłam.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,25017721,tu-nauczylam-sie-korzystac-z-zycia-i-doceniac-wszystko-co.html
Wspominaliśmy tu niedawno Bogdana Łazukę. Jak już napijemy się rumu, możemy zaśpiewać i zatańczyć z p. Bogdanem: https://www.youtube.com/watch?v=ErxdgkKcLF4
Krystyno,
u mnie nielzia… ale mam to:
https://www.youtube.com/watch?v=6DsOH9e04EU
https://www.youtube.com/watch?v=ZEwVzj5iUjY
Czy ktoś może mi wytłumaczyć, osochozi i komu to służy??? Dzieci???
Ja myślałam, że to, co się stało w Białymstoku to już koniec i niżej nie można upaść, ale jednak można. Kto zorganizował i nauczył te dzieci, co mają mówić itd?
Pora umierać 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25077131,jeb-was-kut-do-buzi-tak-dzieci-bojkotowaly-marsz.html#s=BoxOpLink
Każdy inny to podróbka 🙂
https://photos.app.goo.gl/twBoCzRtxKVY5EHJ9
dzień dobry … ☕
Danuśka już pisała o o wrażeniach Latorośli z wiadomej imprezy … trzeba czytać uważniej … 😉
Irek wieczór byłby drogi z takim trunkiem … no chyba, że ktoś nam prezent przywiezie z dalekiej wyprawy ..
elapa ale miałaś 3 tygodnie przyjemności .. 🙂
taki obiad planuję .. ale tylko groszek z puszki…
http://ugotowac.blogspot.com/2019/08/piersi-z-kurczaka-w-sosie-z-marchewka-i-groszkiem.html
Dzien dobry,
Taki rum mozna kupic takze w Albionie. Nie chce wywolywac burzy – sa lepsze. I unikac jak zarazy takiego z zielona nalepka – 75 procent alkoholu..
Alicjo-sprawozdanie Latorosli z festiwalu znajdziesz w moim wpisie z 5 sierpnia godz.21.04. Zresztą z myślą przede wszystkim o Tobie zamieściłam w nim sznureczek do wywiadu z Olga Tokarczuk, bo tego rodzaju spotkania też się tam odbywaja. Jeśli ktoś ma ochotę zajrzeć na youtube to odnajdzie tam również relację ze spotkania z Wojciechem Smarzowskim( również w ramach Pol’and’Rock Festiwal 2019).
A co do wędkowania to tym razem Osobisty Wędkarz łowil ryby na malowniczych szwedzkich rubiezach. W tym miejscu pozdrowienia dla Krysiade i Przybocznego, którzy dobrze znają tamtejsze wędkarskie okoliczności przyrody 🙂
ja kryside nie pozdrawiam .. niech się kitosi w swojej zagrodzie … nie obrażając nikogo ..
mój wynik 13 na 14 …
https://kobieta.onet.pl/potrafisz-rozpoznac-te-ziola-na-zdjeciach/hxkg2c1
Gapa 🙁
Zaraz idę do tyłu!
Znalazłam – a Tokarczuk posłucham, jak już wszyscy wylęgną się z pościeli, bo u nas dopiero nieśmiało świta. Bardzo nieśmiało.
Wczoraj wykonałam kulinarny eksperyment. O tem potem 😉
Tu są moje wczorajsze osiągi kulinarne, korzystałam z podpowiedzi Jakuba Kuronia. Polecam, zwłaszcza wegetarianom, znakomite placki, podobno przepis pochodzi z Grecji. Ja dodałam bardzo dużo czosnku, ale to można sobie dowolnie dawkować. Nie żałujcie pieprzu!
https://photos.app.goo.gl/jnhR8UkDKtc8NM239
https://www.newyorker.com/magazine/2019/08/05/olga-tokarczuks-novels-against-nationalism
Jolinek51
11 sierpnia o godz. 9:26 586183
14/14
Wiele z tego uprawiałam u siebie na ogródku! Pozostała mi bazylia, macierzanka, rozmaryn, tymianek oraz melisa. Melisa się rozpanoszyła między porzeczkami (bardzo inwazyjna!), ale mi to nie przeszkadza.
Poza tym mam jeszcze lubczyk (Levisticum officinale), który z roku na rok odrasta, wielki krzew, ucinam wierzchołek, jak zaczyna kwitnąć.
Listki zamrażam – bez tego rosół nieważny i parę innych zup 🙂
Naturalna przyprawa maggi.
Żal mi czarnuszki, bo piękna roślina, ślicznie kwitnie, a nasiona wspaniale wzbogacają smak chleba – ale nie mam już miejsca, żeby ją wysiać. No, w donicy mogłabym…ale już za późno w tym roku, za chwilę zresztą lecimy do Polski 🙂
Pusser’s Rum już można kupić i w Polsce. 115 zł za butelkę. Zgadzam się Jolly Rogers – są lepsze, ale warto spróbować.
Wszystko zależy od pojemności i %.
https://www.youtube.com/watch?v=rgdNJ7iO7HQ
Irek 1
11 sierpnia o godz. 21:15 586190
Może i. Ale nie czytaliście dokładnie Nisinych relacji z Karaibów.
yurek
11 sierpnia o godz. 21:29 586191
Otóż to 🙂
Ja i tak wolę wino czerwone….
https://photos.app.goo.gl/uFTcG2Ep3tLyyhSf8
Jerzor jeździ w odpowiednich barwach 😉
Przypomnijmy sobie dobra czasy
https://goo.gl/photos/HBJ4H6HHzG3Z7oab9
*dobre
…jak mi brak Moniki, Nisi naszej.
DZISIAJ OBCHODZIMY: Międzynarodowy Dzień Młodzieży
Się uważam za 🙂
Wszystkiego najlepszego, młodzi duchem!
dzień dobry … ☕
ja wyłożyłam się na gorczycy ..
dzieci bardzo zadowolone pobytem na Sycylii wróciły … 🙂 .. Amelka przez wakacje urosła 4 cm i ma już 170 cm …
jeszcze myślę co dziś będzie ale na pewno będzie do tego mizeria ..
lubicie bakłażany? ..
http://zaciszekuchenne.blogspot.com/2019/08/bakazany-marynowane-z-zioami-w-oliwie.html
Jolinku-zatem Amelka już zdecydowanie wyższa ode mnie 🙂
A baklażany bardzo lubię, najczęściej lądują na patelni jako dodatek do ratatouille.
Byliśmy wczoraj na drobnej kolacyjce u naszych przyjaciół. Gospodyni podała bardzo prostą, acz efektowną przekąskę na bazie pomidorów:
-plaster pomidora posmarowany musztardą z całymi ziarnymi gorczycy, a na wierzchu kilka niewielkich kostek fety,
-wersja numer dwa-plaster pomidora, a na nim drobno pokrojona cebula z równie drobno pokrojonym, świeżym imbirem, całość skropiona kilkoma kroplami oliwy.
Obydwie opcje prezentowały się i smakowały znakomicie. Oczywiście ważne jest, by pomidory miały smak lata, o co w tej chwili nietrudno.
Dzisiaj wieczorem przylatują do nas na tydzień znajomi Francuzi zatem przed nami wyzwania turystyczne oraz kulinarne 🙂
Lubie baklazany i czesto robie zapiekanke z tej jarzyny; Usmazone plastry baklazanow podlane sosem pomidorowym z kawalkami mozzarelli. Po wyjeciu z piekarnika posypane utartym parmezanem. Robie tez faszerowane baklazany.
Amelka ma chyba 14 lub 15 lat i 170 cm wzrostu. Jeszcze troche urosnie.
Pogoda sie popsula.
elapa w październiku skończy 14 lat .. rodzice wysocy to rośnie .. dziewczynkom wmówiłam, że jak w wakacje śpią długo to rosną .. i wszystkie spały sobie błogo w Urlach a babcia książki czytała ..
Danuśka radocha Cie czeka … 🙂 przystawki do zapamiętania …
Jolinku, a co się stało z gorczycą?
Wpadłam na weekend na Dolny Śląsk do Jeleniej Góry spotkać się z siostrą i znów się zakochałam w tych okolicach. Te zielone góry i wzgórza, zameczki, pałacyki, knajpki i kawiarnie, ładne miasteczka, wąskie dróżki. Mieszkałam w niedużym hoteliku Villa Nova na obrzeżach Jeleniej Góry, przemili właściciele, doskonałe jedzenie, dobre warunki.
Dolny Śląsk to jest to!
Bakłażany u mnie występują jedynie w kawiorze według Heleny.
Przy okazji sprawdziłam, że serwisant się nie spisał i moja strona nadal unieruchomiona. Chyba „pociągnę go za konsekwencje” albo co…
Małgosiu to uwaga do testu o ziołach .. na gorczycy się pomyliłam .. to prawda ładnie tam w okolicach Jeleniej Góry …
Tam jest w ogóle wszędzie ładnie – Dolny Śląsk 🙂
Od kiedy mamy prawdziwie wyposażone patio ze stołem, stołeczkiem, parasolem itd – rzadko kiedy wysiadujemy. Dzisiaj zarządziłam tam śniadanie.
Swego czasu na trawie stała obskurna ława z nieheblowanych desek, taka parkowa – ze stołem i jak tylko zaczynało się lato, tam była nasza jadalnia. A teraz zapominamy, że najfajniej jada się pod klonem!
Dzisiaj powtórka z rozrywki, bo zostało mi ciasto z tych pomidorowych kotletów, tzatziki też. Na dwie osoby to stanowczo za dużo – trzeba zmniejszyć proporcje o połowę. I nadal polecam!
My natomiast od kiedy zainstalowaliśmy się na nadbużańskich włościach to, kiedy tylko pogoda na to pozwala jemy wszystkie nasze posiłki na tarasie i bardzo to lubimy. Zauważyliśmy, że nasi sąsiedzi tego nie robią, jedzą na świeżym powietrzu jedynie wtedy, gdy grillują. No cóż, każdy ma swoje przyzwyczajenia i swoje własne przyjemności.
No właśnie…jakoś tak nam odeszło jedzenie pod klonem, może dlatego, że goście rzadziej wpadają. Wypasionej maszyny do grilla nie tknęliśmy od dwóch lat – stoi pod wiatą bezużyteczna, nawet nie wiemy, czy mamy wystarczająco dużo gazu w butli, pewnie nie. No dobra – jak sprzedamy dom (a taki jest plan) to dopiero wtedy docenimy, co straciliśmy!
Dostałem toto – – > https://lh3.googleusercontent.com/uJVZpZqN-2obDfx9M-k_gEtKBLWdAPLNj6z_VH4h2f4xc37RF5KPLV6S_moVa0392es_9FfmO7d9g8xhkt0dvaT1ot9dXe2wsmJFwV0Z4ReY9SxV01E0XJOYYi-DdQyRQvRuQdkwrm-7TleaaxHF-jwGwRzXtx_qf9myS4kIvZjv5TLhQT9ppxsSFv4BDT3pwssy1DAikTSCsDphYMRGItboEK2nbEvmQmM6Al8HssoJRyZVK7lX2mj2tu0kAfDFeBnRuYbdyRAASCy3yEHnSJ9Qy0mSq5XBGc2dHn49NCTKW4fom_quyh3Efo58zI5zYMxncCatcgctn2fcTPQuXg5k0uRZJpLO11cOt8EcCO-MIgexzSUaSsaD_HkQf-23tRyHrrfFIWm92uTl0A5YbMDHKWo7k6jz2cfHHe9_yA5ZxpgxSYO-wSnBWUMaBQbD91YDH9xOxpWBwPkbCdx3wlnRGQB2OG7ajR2Xvr2TMsk7rZ0-8gypY1yxlOjVy5dOouAgXBsSRBl7VDEtv16kBfLHBPXD3i8BrW5kSBnKQKvgssSqJ-Onr72Xpc3qWNCb6OCHlLep9zbi_-o8fQHZnAt5YIC3nHOOSS5r6tOLEtmBWU0UiB3eL4IiKYpO9WT9-JS3V6fZDv1zTmPCE8vgEfRsNUWw9YKwd3x9e5spUmYuyhjqwfN0lbfEE6lPn0ntImZdVHQ4SyogThmH2mKETJK-=w720-h350-no
bez podpisu, opisu, i nie wiem o co tu chodzi, i co to za pajace 🙄
Alicja, wierz bezdomnemu. Im szybciej znajdziesz klienta, tym więcej przyjemności czeka na was w życiu. Znam to z autopsji. Im mniej mam, mniej posiadam mam znacznie więcej wolnego czasu. No i łepetyna jest luźniejsza, administrowanie tego bałaganu odpada. Luzik na całej linii. Bez żalu w październiku udaję się w znane tobie miejsce na wyspach Kanaryjskich 🙂
Pajace pajacują. To te dwa najważniejsze w państwie. Ciekawam, czy preziowi też się tak kłaniają 😉
Bezdomny,
bez domu i owszem – ale jak sprzedamy, to mieszkanie i tak w bloku wynajmiemy, bo gdzieś trzeba mieszkać (ja tak mam). Z tym, ze mieszkanie w bloku zamykam na klucz i jadę, gdzie mnie oczy poniosą, a dom zawsze muszę powierzyć komuś znajomemu, żeby miał oko na włości. Mieszkanie w bloku – zawsze ciecia mogę poprosić, żeby za drobną opłatą podlał kwiatki i żeby wiedział, że wyjeżdżamy, więc jakby jakaś rura pękła (było raz tak!), to niech bierze zapasowe klucze i działa 🙂
Ależ naturalnie Alicjo, że od czasu do czasu przysiąść na stabilnym tronie robi też przyjemność, naciszkasz guzik i więcej toto nie zajmuje tobie czasu. Ale pamiętaj o tym, że ludzina w domach i mieszkaniach schodzi z tego padoła. Prawdziwe życie zawsze toczy się na ulicy, nie w czterech ścianach. 🙄
Daj znać kiedy będziecie w pobliżu Berlina, no +/- 500km to coś zorganizujemy 🙂
Bezdomny:
Jak to co? To akcja promocji czytelnictwa. Konkretnie: prezydent oddający hołd epopei narodowej.
Damy znać na pewno 🙂
Nie podniecajcie fotomontażem pożywka dla pelikanów.
To zdjęcie to rzeczywiście fotomontaż/ przypatrzcie się szczegółom/, ale np. pląsy członków polskiego rządu z premierem na czele na urodzinach Radia Maryja były jak najbardziej prawdziwe.
Pokarz.
Yurek:
https://www.youtube.com/watch?v=D9_4CliGgsk
https://www.youtube.com/watch?v=dVuz10wpkx0
😉
dzień dobry … ☕
pokarz … pokaż … oto jest pytanie …;)
ja wolę w oliwie .. kiszony dla? …
https://www.magiawkuchni.com/kiszony-czosnek-na-zime/
drink …
https://www.magiawkuchni.com/drink-z-kiwi/
Danuśka ciekawe czy Ala tam była .. City Cafe – kawiarnia z Jarocina, jaką chcielibyśmy mieć w Warszawie …
https://www.facetikuchnia.com.pl/city-cafe/
to musi być dobre .. śliwy też by pasowały …
https://www.facetikuchnia.com.pl/morele-z-blue-stiltonem/
Wybieram się dziś z siostrzenicą do Dziurki od Klucza, bardzo lubię tamtejsze makarony. Podobno właściciele otworzyli drugą restaurację meksykańską tym razem.
Bardzo tam sympatycznie, a i opinie zachęcające 🙂
Jolinku, pysznie pitrasi ten „facet w kuchni”. Mnie leń ogarnął mimo nieustającego apetytu na łasuchowanie 🙂
Podzielam też zamiłowanie Danuśki do posiłków na tarasie. Nie ma nic przyjemniejszego. W miejskim mieszkaniu też często korzystamy z mini tarasu. I dziwię się, ze w wiekszosci miejskie balkony, czy loggie (jak to się pisze?) świecą pustkami.
…żeby tylko pustkami, często są to graciarnie, czy suszarnie, o zgrozo!
Czy obieracie kapelusze ze skórki? Dla mnie to zgroza, bo przecież pieczarki wystarczy dobrze wymyć! Przeczytałam też radę, żeby je „dobrze wyszorować szczoteczką”. Po co?! Żeby zedrzeć tę skórkę?
Ale – być może jestem w mylnym błędzie 🙄
Obieram kapelusze i skrobię nożykiem nóżki odcinając końcówki. Nie szoruję, ale myję szybko pod bieżącą wodą 🙂
W Dziurce jak zawsze było smacznie i miło, niestety jak czekałam na siostrzenicę użarła mnie osa w palec ręki i teraz mam dłoń nieźle spuchniętą i obolałą.
o rety Małgosiu ale pech …
ja kiedyś myłam pieczarki a od roku (z wygodnictwa i by zobaczyć co pod skórką) obieram .. ogonki prawie obcięte do zera ..
Salso u mnie podobnie .. balkony to jakaś graciarnia ..
Ja absolutnie nic nie obieram i nie obcinam nóżek – przecież to też grzyb! obranie ze skórki to strata na aromacie – moim zdaniem. I dodawanie sobie roboty. Wymycie i „obróbka cieplna” wystarczą 🙂
Pieczarki dokładnie wycieram papierowym ręcznikiem, nie obieram. Nożykiem czyszczę tylko nóżki, które także wykorzystuję. Jak widać, mamy różne podejścia i przyzwyczajenia w sprawie pieczarek. Z grzybami leśnymi postępuję podobnie. Myję je tylko wtedy, kiedy są mocno zapiaszczone. Odrobiny runa leśnego, które gdzieś pozostaną, traktuję jako ” przyprawę leśną” 🙂 . Może źle robię, ale żadnych negatywnych skutków z tego powodu nigdy nie odczułam.
Wczoraj w pobliskim lasku nazbierałam trochę jeżyn. Te leśne są oczywiście o wiele mniejsze niż te ogrodowe, ale całkiem smaczne, choć nie tak dobre jak maliny czy jagody. Jeszcze się tam wybiorę. Nie robię żadnych przetworów, tylko zjadam na surowo.
Przygody z osami są nieprzyjemne nawet dla osób nieuczulonych. Tego lata dokuczyły mi tylko komary.
Na hali targowej widziałam dziś tylko kurki. Pierwszy raz kupiłam śliwki – miękkie i słodkie. I udało mi się wreszcie kupić lubczyk. Mój w ogródku jest jeszcze niewielki, a chciałam zamrozić go na zimę. Duży pęczek za 5 zł wystarczy mi do przyszłego lata.
„Jeżyny pajęczyny
puszczają z niechęcią
w cień, gdzie wznoszą się buków nubijskie nagości,
o ramionach wzniesionych. Na ich wniebowzięciu
bransolety słoneczne skuwa pilny dzięcioł.”
BUKI Maria Jasnorzewska – Pawlikowska 🙂
Paskudna osa, dzisiaj jedna wleciała przez okno do biura, krążyła, krążyła, na szczęście postanowiła wrócić na łąkę.
No właśnie – ja też uważam, że wystarczy oczyścić grzyby, odciąć to, co niepotrzebne i wystarczy opłukać, albo nawet nie.
Lubczyk u mnie już wieloletni, rośnie bardzo mocno i wysoko. Obcinam mu czubek, kiedy zaczyna się rozwijać kwiat. Poza tym to piękna roślina. Zbieram listki i zamrażam, gdyby byli chętni, tobym rozdawała, tyle tego jest z jednej rośliny.
Poezja ma swoje prawa. Pod bukami nic nie rośnie poza młodymi siewkami bukowymi. Dlatego lasy bukowe są jasne i przestronne. Moje jeżyny rosną w lesie mieszanym. Są niskie i niezbyt gęste, więc zbieranie szło mi łatwo. Tylko te komary.. A w lesie o tej porze panuje cisza. Ptaków prawie nie słychać.
Krystyno, bo Ty chcesz dojść pod te cieniste buki, a te jeżyny rosnące w słońcu chcą byś została z nimi 😀 i trzymają mocno.
https://www.youtube.com/watch?v=a0h4SIDM-0o
https://www.youtube.com/watch?v=td8To6gb3qA
https://www.youtube.com/watch?v=98eIW6CN62k
dzień dobry … ☕
mam tomik Jasnorzewskiej .. muszę sobie poczytać .. jak byłam nastolatką zaczarowała mnie jej poezja …
sama nie wiem czy by mi bardzo smakowało …
https://twojenalewki.blogspot.com/2019/08/pomidorowa-z-suszonych-pomidorow.html
ogórki zamknięte na zimę …
https://www.obzarciuch.pl/2019/08/najlepsza-saatka-tesciowej-na-zima.html
dziś rano jakieś stado jaskółek fruwało mi przed oknem … fascynująca obserwacja bo prawie wpadały mi przez okno ..
jutro sklepy zamknięte jakby ktoś pytał ..
ostatnio odkryłam francuski serial „Profil” .. rzecz się dzieje w Paryżu i mnie zaciekawiła .. no i kryminał .. 😉 .. ciekawe czy elapa lub Alina oglądają .. o kuchni na razie nic nie było ..
https://www.filmweb.pl/serial/Profil-2009-516408
Jolinku-Ala nie była nigdy w Jarocinie, a tam też odbywa się znany i duży festiwal.
Pol’and’Rock Festiwal organizowany przez Jurka Owsiaka to Kostrzyn n/Odrą(rubieże lubuskie). Niemieccy fani muzyki rockowej, czy też heavy metalu przechodzą jedynie przez most nad Odrą i już mogą uczestniczyć w tej imprezie.
Dzisiaj z naszymi francuskimi znajomymi będziemy zwiedzać Stare Miasto i przejdziemy się bulwarami nad Wisłą. Wczoraj był dzień parkowo-pałacowy, czyli Łazienki i Wilanów.
Mój chłodnik oraz gulasz z wielce słusznym dodatkiem ubiegłorocznych, suszonych grzybow goście chwalili i zajadali ze smakiem 🙂
Danuśka ale wstyd .. nie jestem na bieżąco z młodzieżą … bulwary nad Wisłą to bardzo przyjemne miejsce ale do tych w Paryżu daleko im ..
Dzień dobry 🙂
kawa
Co do grzybów to generalna zasada – jeżeli już myć to jak najkrócej, by nie traciły z wodą swoich właściwości smakowych. Najczęściej czyszczę je dokładnie szorstkim zmywakiem i jeżeli są zapiaszczone to szybkie płukanie. Ostatnio zaś robię sos grzybowy z suszonych grzybów, których przed suszeniem nie myję, tylko dokładnie czyszczę. Przepis na sos z suszonych grzybów. Grzyby moczę około 2 godzin . Potem gotuję przez 15 min. na małym ogniu z przyprawami / liście laurowe, ziele angielskie, pieprz ziarnisty / . Wyjmuję grzyby, wodę zostawiam. Podsmażam grzyby z pokrojoną cebulą. Podsmażone grzyby z powrotem dodaję do pozostałej wody, zagotowuję, dodaję śmietanę. Sos jest przepyszny, a cały aromat grzybowy zachowany
Irek moczysz grzyby w zimnej czy gorącej wodzie? .. tzn. zalewasz ..
Dzień dobry,
Jolinku, nie znałam tego serialu, bardzo rzadko oglądam telewizje. Rano słucham radia przy śniadaniu, mam wiec wiadomości na bieżąco. Kiedy tylko mam czas oglądam filmy na netflixie.
Co do pieczarek, obieram je ze skórki i usuwam nóżki. A tu poniżej „duxelle” z pieczarek to znaczy są one przysmażone z szalotka, drobno pokrojone. Zauważcie, ze kucharz usuwa czarna cześć spod kapeluszy za pomocą łyżeczki, zwanej „paryska” 🙂
https://youtu.be/nJK8pkg3imA
Miałam na myśli to nagranie
https://youtu.be/nJK8pkg3imA
Jolinku, zalewam wodą letnią prosto z kranu. Jeszcze jedna rzecz. Zanim zaleję też letnią wodą szybko je przepłuczę na durszlaku z różnych drobin. Potem do naczynia i zalewam tak żeby były tylko przykryte.
dziękuję za porady Irku ..
ja obieram pieczarki bo to łatwe jest i mam wtedy wrażenie, że pozbywam się cząstki chemii, która pewnie jest stosowana do przechowywania .. kupuje z reguły pieczarki z małym trzonkiem więc strat jest niewiele ..
Kto stosuje chemię (i jaką?) do przechowywania pieczarek? Warto zapytać producentów. Mnie się wydaje to co najmniej wątpliwe. Pieczarka, jak każdy grzyb ma krótki żywot i nie wierzę, żeby jakaś chemia miała utrzymać ich świeżość. Mój znajomy „pieczarkarz” wynajął stare, „poniemieckie” pomieszczenia gospodarcze, zbudowane z kamienia (pełno takich starych budowli na Dolnym Śląsku) i po przysposobieniu ich do hodowli (drewniane skrzynie – palety z nawozem końskim, słoma, zaciemnienie, odpowiednie nawilżanie) rozpoczął hodowlę. Wszystko schodziło na pniu – żadnej chemii nie stosował. Pieczarki od niego wystarczyło oczyścić zwilżoną szmatką, odciąć część trzonka i gotowe. Bardzo dobrze ten pieczarkarz prosperował.
Oczywiście obieranie czy nie obieranie skórek z kapeluszy to prywatne preferencje. Dla mnie strata aromatu i części błonnika.
nie wiem co dokładnie stosują ale coś stosują by pieczarki były dłużej białe .. ze dwa lata temu jak je myłam woda była spieniona dziwnie .. i tak mi zaświtał plan z obieraniem .. 😉 .. i tak nic to nie pomoże ale lepiej mi z tym obieraniem … 🙂
http://www.ja-pieczarka.pl/ 🙂
Na filmiku od Aliny jeden z panów usuwa z pieczarek ogonki i spód kapelusza, po czym kroi je drobno. Drugi z panów wrzuca całe pieczarki z ogonkami do malaksera/?/ i także je rozdrabnia. Po czym obie porcje trafiają na patelnię. Pieczarki nie były obierane. Nie bardzo rozumiem taką metodę, ale widocznie ma to jakiś sens. Na pewno pieczarki i szalotka uduszone na maśle są bardzo smaczne. Nie pokazano jednak, jak nadaje się tej masie ten oryginalny kształt.
I jeszcze w temacie grzybowym : dziś znów trafiłam na halę targową, na krótko, bo przed dniem wolnym panował tam wielki tłok. Z grzybów oprócz niezawodnych kurek można było kupić jedynie tzw. kołpaki, czyli płachetkę zwyczajną.Znam te grzyby i zbieram je, ale powszechnie nie są zbyt znane.
A u mnie za ogrodzeniem na trawniku wyrosło sporo młodych purchawek.
Czytam, że młode osobniki są jadalne i smaczne. Pamiętam, że pisały o nich Pyra i Eska.
Jolinku,
poszukam tego francuskiego serialu, bo kanał AXN mam w moim telewizorze.
zróbcie sobie własne kapary ..
https://kulinariagosi.blogspot.com/2019/08/owoce-nasturcji-w-zioowym-oleju.html
krystyno jak lubisz francuskie kino i kryminały to Ci się spodoba ..
Jolinku, nie znam tego serialu. Lubie kryminaly, ale od pewnego czasu jest ich tak duzo, ze mozna dostac zawrotu glowy. Z francuskich ogladam ” Male morderstwa Agathy Christie ” Jest zabawny i wlasciwie ogladam go dla aktorow, sekretarka komisarza wyglada jak Marylin Monroe. Jest 6 lub 7 odcinkow rocznie. W czasie wakacji leca stare powtorki: Fontomas, Angelique czy Bond ……
Pieczarki szybko plucze pod biezaca woda.
Krystyno, ten ksztalt to chyba mozna zrobic lyzka do zupy.
Purchawki jak najbardziej – sama kilka razy robiłam, u mnie na ogródku (niczym nigdy nie pryskanym!) znalazłam purchawicę olbrzymią wielkości piłki. Robi się prosto – pokrajać w plastry 2-2.5cm grubości i obsmażyć na złoto na maśle z obu stron. Małe purchawki przeciąć na pół czy w mniejsze kawałki i zrobić to samo. Są bardzo dobre. Stare purchawki się rozpadają na próchno prawie, młode mają biały miąższ.
Wracając do oszukiwania na pieczarkach, ja mam wiarę w przepisy unijne, które mają wymagania co do upraw warzyw itp, jeśli są one robione na handlową skalę. Żaden z hodowców (uprawiaczy?) pieczarek nie ryzykowałby przyłapania na szachrajstwach, a pamiętać należy, że Polska należy do największych eksporterów pieczarek. więc na pewno istnieją jakieś inspekcje pod tym względem. Wpadka oznaczałaby koniec firmy – kto by ryzykował?
Tutaj jestem pewna, że nikt się w to nie bawi.
Nawiasem mówiąc, jak mam świeże pieczarki i nie zapomnę, to dodaję je do sałaty mieszanej, cieniutko skrojone na płatki. Carpacio też jest niezłe 😉
https://www.youtube.com/watch?v=ypvj–5pqHM
Powyższy sznureczek dla Irka – z Lublina 🙂
oraz dla miłośników Budki Suflera, do których ja się zaliczam od początku („Cień wielkiej góry”, 1975)
Pierwszy raz obejrzałam sobie kawałeczek Lublina „na żywo”, nie ze zdjęć. Urocze i przytulne centrum.
ani słowa na temat, bo ja tego gotowania nie lubię.
Zastanowiła mnie odmiana zaimka osobowego „ja” przez przypadki i w celowniku według mnie lepiej brzmi: komu,czemu? – mi.
Spróbowałam na najprostszym zdaniu: „rzuć mi piłkę”, brzmi dobrze, lepiej niż „rzuć mnie piłkę”. Ja myślę, że straszniejsze jest w tym zwrocie słowo „pasuje”, i tu zgadzam się z autorką blogu; zresztą śmieciowych wyrażeń w języku mówionym i niestety pisanym jest wiele. Dzisiaj potępiłam na innym blogu „nara” – funkcjonujące jako pożegnanie, także „czym sie” co jest pochodną zwrotu „trzymaj się”. Co nie oznacza że chodzę i zrzędzę na wszystkich którym się palec omsknie.
Sprawdziłam i nauka jest następująca:
https://pl.wiktionary.org/wiki/Aneks:J%C4%99zyk_polski_-_zaimki
Prosze zwrócić uwagę na wyjaśnienia pod pierwsza tabelką dotyczące krótkich form odmiany zaimka.
Czy któreś z koleżeństwa zgadza się ze mną? Pozdrawiam .
teraz widzę że niechciane „mi” w przytoczonym zwrocie jest na początku zdania, a zgodnie ze słownikiem to nieprawidłowość.
dzień dobry … ☕
elapa chętnie bym obejrzała ten serial „Male morderstwa Agathy Christie” ale u nas go nie emitują …
ja nie mam zdania bo z polskiego zawsze byłam słaba jeśli chodzi o ortografię i inne słowo pisane .. ratowało mnie czytanie i recytowanie .. słaba 3 była choć plus za wiedzę i fantazję mi dawali .. 😉
kto ma jeżyny ten sobie zrobi … do kawy rarytas ..
https://szalonakuchniaewelinyp.blogspot.com/2019/08/jezynowe-babeczki-z-bita-smietana.html
dawno nie robiłam galaretek .. ten przepis inspiruje .. ale zrobię z nóżek kurczaka …
https://twojenalewki.blogspot.com/2019/08/galaretka-wieprzowa-z-kaparami.html
Jolinku, podobnie jak Ty mialam problemy z jezykiem polskim. Od kiedy pamietam zawsze duzo czytalam i nie mialo to wiekszego wplywu na ortografie i styl w moim pisaniu.
Mam jeszcze troche jezyn ale babeczek nie bede piekla. Robie mala przerwe w wypiekach.
Krystyno, panowie w tym filmiku chcą pokazać, ze pieczarki mozna pokroić ręcznie lub tez użyć malaksera, rezultat jest podobny. Jak napisała elap, ten kształt uzyskuje sie za pomocą łyżki a właściwie dwóch łyżek do zupy.
Z tym tytułowym zaimkiem osobowym, kiedy powiemy: Mnie to odpowiada, a tobie? Mnie tez. Lub: To mi odpowiada. Czujemy, ze powinno być tak a nie inaczej 🙂
Alino,
dziękuję za objaśnienie. Teraz już wszystko wiem.
My wiemy, że na początku zdania mówimy/piszemy ” mnie”, ale ci, którzy mówią ” mi”, nie czują tego zgrzytu. Nie wiem, z czego to wynika.
Uważam, że język polski jest bardzo skomplikowany. Zupełnie niepotrzebnie. Kiedy starszy wnuk zaczął dużo mówić, często tworzył niepoprawne ale logiczne formy czasowników i rzeczowników. Bardzo mi się to podobało, ale musiałam go poprawiać. Do dziś ma kłopoty z odmianą wyrazu ” iść”, czyli słynne ” szłem”. Bo skoro jest ” szliśmy”, to powinno być ” szłem”, a skoro ” szedłęm” no to ” szedliśmy”. Kiedyś wreszcie nauczy się tego.
Wiadomo, że język się rozwija, ale … Nie podoba mi się, że ” dedykowany” zupełnie wyparł słowa ” skierowany i przeznaczony”.
Można by długo jeszcze pisać na ten temat.
Grzybów w lesie w zasadzie nie ma. Pojechaliśmy rano do lasu sprawdzić, czy to prawda, co mówi znajomy grzybiarz, że w lasach jest sucho i bardzo mało grzybów. Znalazłam jednego grzyba nadgryzionego przez ślimaka. Było też trochę kołpaków, wszystkie robaczywe i goryczaki, śliczne, ale niejadalne, podobne do koźlarzy. Mąż miał więcej szczęścia, ale też zebrał niewiele. Daję więc sobie spokój z grzybami do jesieni. Przynajmniej leśne widoki były rekompensatą.
Wczoraj obejrzeliśmy film „Siedem rzeczy których nie wiecie o facetach” (jest na youtubie). Obsada wspaniała, film niewielkich lotów, ale chodziło o rozrywkę.
I o to chodzi 🙂
żabka konająca
15 sierpnia o godz. 6:42 586262
I o to Gospodyni blogu chodziło! O wskazanie nieprawidłowości 🙄
Od paru dni noszę na ramieniu opaskę fitnesową. Jak leżę w spokoju przez godzinę na couchu, to zaczyna mi / mnie 🙄 dokuczać, wydając dokuczliwe dźwięki. Kiedy wstanę i podejdę do lodówki po browara, to zaczyna mnie chwalić, nalicza punkty odlicza zużyte calorie 🙂
Muszę powiedzieć, że takie podejście sztucznej inteligencji do ludzia bardzo mi się podoba i polecam fitnesową opaskę bez ograniczenia dalej. Super!
Zrobiłam dziś sobie ratatouille, przyprawiając go myślałam ciepło o Alinie. Co prawda nie miałam bagietki, ale może jutro to nadrobię. Popijam go polskim „szampanem” , który jest całkiem dobry 🙂
Browarek to też kalorie 😉
A po co ta opaska? Czyżby jakiś wypadek lekutki na kajcie?
test….
krystyna
15 sierpnia o godz. 13:56 586268
Poprawianie może i działa, ale nie w przypadku Jerzora. Po prawie pół wieku poprawiania pojął na tyle, żeby odpowiadać – ale wtedy właśnie szłem!
Maciek natomiast doprasza się o poprawianie, bo od lat nie ma z kim rozmawiać po polsku. W Toronto miał wielu przyjaciół Polaków i chcieli rozmawiać między sobą po polsku, żeby język nie zaginął.
Nie wydaje mi się, żeby język polski był zbyt skomplikowany – dzieci tak mówią, upraszczają, bo nie wiedzą, że to jest niepoprawnie (chociaż niby logicznie). W każdym języku dzieciaki kaleczą język, dopóki się nie nauczą, jak mówić poprawnie. Czytanie ma duży wpływ na język, jakiego się używa. Bo przecież w rozmowach posługujemy się językiem potocznym, a nie literackimi perełkami 🙂
Wcale mi nie pasuje data dzisiejsza na święto Wojska Polskiego.
Jeśli już – niech to będzie raczej 15 lipca – bitwa pod Grunwaldem.
https://www.youtube.com/watch?v=NRfRaZAxO04 <– 🙂
Alicjo, ta data święta Wojska Polskiego też jest nieprzypadkowa , upamiętnia Bitwę Warszawską z 1920 roku.
Małgosiu,
ależ ja o tym wiem! Przecież, że nie przypadkiem…
Wolałabym, żeby to nie było upamiętnianie raz Lenino (be, bo Ludowe Wojsko Polskie), a teraz przeciw Ruskim (cacy, bo Piłsudski, ukochany wódz naszego wodzusia, posła szeregowego…), tylko jeśli mamy naprawdę upamiętnić wojo, to sięgnijmy po o wiele starsze przykłady dzielnych wojaków i odległe bitwy. Żeby nie było żadnego wyróżniania „swojaków” – a teraz tak jest.
Ja mogę tylko wyrazić swoje zdanie i je wyrażam.
Historia nie jest prosta, Grunwald to też Litwini … Mój Dziadek brał udział w Wojnie 1920 roku i nie był piłsudczykiem.
No, polecieliśmy w Baltic Deli – zakupiliśmy rachatłukum 🙂
Straszliwie słodka ta chałwa, ale kapeczkę nie zawadzi, nie jadłam od wielu, wielu lat.
Nazywam to „rachatłukum”, bo jest to rodzaj chałwy, chociaż nasza to prosta chałwa sezamowa z waniliowym smakiem, a prawdziwe rachatłukum ma inny skład. Słowo zapożyczyłam z którejś Księgi Koziołka Matołka 😉
Małgosiu,
pełna zgoda – historia nigdy nie była i nie jest prosta. I pewnie nigdy nie będzie. Co mnie teraz razi, to przepisywanie historii. Na przykład taka wypowiedź:
” – Jakże niezwykle wiążą się losy obrońców Polski w 1920 roku, tych którzy zostali zamordowani w 1940 roku i tych, którzy oddali swe życie w tragedii smoleńskiej – powiedział w Ossowie szef MON Mariusz Błaszczak.”
Dla mnie to paralela nie do zrozumienia, jak można podczepić katastrofę samolotu pod tamte dwa historyczne wydarzenia. Ale widać można! Moja głowa za mała 🙄
O co mi szło z Piłsudskim – „szeregowy poseł” go idealizuje i inni też, a przecież to był facet, który przed niczym się nie cofnął, aby zdobyć władzę. Przewrót majowy chociażby. Watażka taki. Ale nikt z postaci historycznych nie jest bez skazy, to prawda.
Czytam teraz „Cichy Don” – nie opuszczając opisów, jak kiedyś, otóż tam jest znakomicie opisane, jak władza uderza do głowy od prostego sierżanta do najwyższych szarż tak wojskowych, jak i politycznych. Piłsudski był urodzonym wojskowym, ale w pewnym momencie chciał wszystko – wojo i władzę. Uważał, że wojo najlepiej będzie sprawowało władzę w państwie. Dlatego nie jest to mój bohater (doceniam jego zasługi niewątpliwe!), ale rozumiem, dlaczego „szeregowy poseł” obrał go sobie za bohatera i wzór cnót wszelakich.
I dlatego wolałabym, żeby święto Wojska Polskiego było pod patronatem…bo ja wiem? Może wojów Bolesława Chrobrego? Okrutnego władcy zresztą 😉
A swoją drogą – komu potrzebne takie święto? POLITYKOM!
dzień dobry … ☕
Warszawa w ten długi weekend wyjątkowo pusta .. nawet pod oknem cisza a zawsze maluchy grasują .. a pełnia księżyca wczoraj bardzo urokliwa …
można zamiast malin dać jeżyny jak ktoś ma .. z serem też można pokombinować ..
http://kruchebabeczki.blogspot.com/2019/08/letnia-saatka-z-malina-i-borowka.html
Alicjo-podczepianie katastrofy smoleńskiej pod różne, ważne historyczne wydarzenia to przecież pisowska specjalność.
Z naszymi Francuzami pojezdzilismy to tu, to tam i teraz odpoczywamy na nadbużańskich włosciach. Jutro przewidziana miedzysasiedzka impreza pt. pierogi w kilku odsłonach. Z dotychczasowych doniesień oraz deklaracji wynika, że będziemy mieli ruskie, z kapustą i grzybami oraz pierogi z jagodami.
Oprócz pierogów przewidziane inne, dowolne atrakcje kulinarne.
Naszym wkładem będzie sałatka owocowa podana w wydrazonym arbuzie. Ten pomysł pamiętamy jeszcze sprzed bardzo, baaardzo wielu lat z przyjęcia urodzinowego u kuzynki Magdy. Jest trochę roboty z wydrazeniem tego arbuza, ale efekt grzechu wart 🙂
Ja się robię zgorzkniała na starość – to pewnie zwyczaj zaczynania dnia od prasówki, no ale jak tu nie dowiedzieć się, co słychać na świecie? Z tym, że ja zaczynam od gazet polskich. Zawsze zaglądam na pociechę do działu podróży w portalu gazeta.pl i dzisiaj taka ciekawostka, wyczytałam o miasteczku Cichalów 🙂
Byłam tam niejednokrotnie.
http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114158,25080438,falszywe-atrakcje-turystyczne-ktore-i-tak-przyciagaja-tlumy.html#s=BoxOpImg3
O właśnie, sałatka z arbuza w wydrążonym arbuzie – taka z fetą !
Co wrzucacie do swojej sałatki, Danuśka?
Z ciekawostek kulinarnych wyczytanych wpadł mi też pomysł marynowanych parówek, ponoć znakomita rzecz i wymysł Czechów, jako zakąska do piwa nazywa się to „utopence”. Chyba spróbuję, piwo jest, pogoda sprzyja, wpadną cykliści po rejsie…
Alicjo-w naszej sałatce oprócz pokrojonego w kostkę arbuza będą zielone winogrona oraz borówki amerykańskie, całość lekko skropiona brandy.
dzień dobry … ☕
Danuśka uczta pierogowa Was czeka …
bez pieczenia .. masło dobre na oczy … 😉
https://chlebanaszego.blogspot.com/2019/08/ciastka-bez-pieczenia.html
obiad sam się robi …
https://chlebanaszego.blogspot.com/2019/08/schab-w-ziemniakach.html
Irku wczoraj był sos grzybowy z Twojego przepisu .. udał mi się … pyszny tak jak lubię …
Wow, Jolinku, cieszę się, że byłem trochę przydatny 😀
Wczoraj wybraliśmy się na spacer do Rewy. Trafiłam na całe połacie zarośnięte dziką różą. A ponieważ zawsze chciałam zrobić coś z owoców dzikiej róży, skorzystałam z okazji i trochę nazbierałam. Okazuje się, że róża doskonale czuje się na piaszczystym podłożu, a owocują już malutkie roślinki. Nic dziwnego, że ta roślina rozprzestrzenia się szybko. Ucieszył mnie też widok mikołajka nadmorskiego, który rośnie tam dość licznie. Szczęśliwie nikt go nie niszczy.
Część owoców róży wykorzystam do nalewki, a z reszty zrobię trochę dżemu. I tu będę miała więcej pracy, bo z owoców trzeba usunąć nasiona.
Od koleżanki dostałam brzoskwinie z jej drzewka, które w tym roku bardzo obficie owocuje, ale nie będę ich przetwarzała .
Usuwanie nasion z owoców dzikiej róży wspominam jako katorgę, Tata robił z niej wino. Za zbieranie owoców nam płacił, ale musiałyśmy je oczyszczać. Te cholerne włoski kłóły okropnie i były trudne do usunięcia, coś na kształt malutkich igiełek kaktusa. No ale chęć zarobku przeważała 🙂
Dobrze też jest zbierać owoce już po pierwszym przymrozku. Nie wiem, czy istnieje jakaś sztuczka, która ułatwia usuwanie tych nasion,
życzę powodzenia 🙂
Krystyna,
znalazłam taką radę:
„W literaturze piszą ze pestki wnoszą do wina goryczkę więc je usuwałem. Jak robiłem pierwszy raz wino z DzR to posadziłem całą rodzinę do wydłubywania ale po godzinie mi się zbuntowali i zostałem sam z workiem owoców , więc zmechanizowałem prace.DzR zbieraną po przymrozkach zalewałem wodą i w mikserze miksowałem a nastepnie wlewałem do sokowirówki. Otrzymywałem jasnopomarańczowy przecier bez pestek i włosków.
Zawsze tak robię a jak zbieram przed przymrozkami to pakuję do zamrażarki.”
Alicjo,
to był mój pierwszy raz i więcej razy nie będzie. Przypomniało mi się, że kiedyś Pyra zmagała się z różą, bo zamarzyła się jej konfitura różana. Na szczęście owoców było mało, ale miałam ochotę cisnąć to wszystko do kosza. Podgotowałam masę, a jutro dokończę. Zbierałam tylko bardzo dojrzałe owoce, niektóre były już przejrzałe. Nie wiem, co dałoby im przemrożenie, bo są słodkie i w sumie dość smaczne. Kłujące igiełki były tylko na niektórych owocach. Na krzaczkach były i kwiaty, i zielone owoce, i dojrzałe. Myślę, że do przymrozków nie dotrzymają. Ale są chyba różne odmiany róży.
Owoce na nalewkę zamroziłam, bo tak stanowi przepis, z którego korzystam, więc trzymam się go ściśle. Są w całości, nie trzeba było usuwać nasion, więc tu się nie napracowałam. A wina nigdy nie robiłam i nie zamierzam. Na tym trzeba się znać, a nie podejrzewam siebie o talenty winiarskie.
Zajrzałam do blogowego archiwum i oczywiście temat dzikiej róży był podejmowany. https://adamczewski.blog.polityka.pl/2010/11/16/apetyt-na-dzika-roze/ Pyra robiła nalewkę, a nie konfiturę. A w moim przepisie owoce mogą być w całości.
dzień dobry … ☕
krystyno ja też się kiedyś skusiłam na przetwory z rokitnika i raz wystarczy ..
na śniadanie ..
http://www.healthycreations.pl/2019/08/bananowe-tosty-z-cukinii-bez-cukru-i.html
wszystko marynują … ale się nie skuszę …
https://greckiesmaki.blogspot.com/2019/08/marynowany-melon.html
chyba prawda … 😉 .. podobno drut powstał, jak Poznaniak z Krakusem wyrywali sobie 10 groszy …
Dzień dobry 🙂
kawa
Jolinku,
właśnie miałam pisać o kiszonych arbuzach, o których wspomina Szołochow kilkakrotnie w „Cichym Donie”. Występował onże ci arbuz jako zakąska…
W artykułe poniżej przeczytałam, że kisi się specjalną odmianę arbuza:
http://www.wykop.pl/ramka/3438011/wegierskie-osobliwosci-kiszony-arbuz-mangalica-kasztany-i-wysmazona-slonina/
Potem poszukam szczegółowych wiadomości na ten temat (o ile są!).
Przejrzałam przepis na marynowany melon – zupełnie nie moje smaki słodko – kwaśne…
Arbuzy kiszone są pewnie w krajach, gdzie się je uprawia i jest ich nadmiar. U nas kisimy to, co rośnie na miejscu.
Przypomnę więc przepis na ogórki Lucjana. Łatwy i szybki:
2,5 kg ogórków gruntowych/ moim zdaniem lepsze są większe/ obrać i pokroić na 4 części, zasypać 5 łyżkami soli, wymieszać i pozostawić na 24 godz. Po tym czasie odlać sok, dodać kilka pokrojonych ząbków czosnku, 1/4 kg cukru/ można mniej/, 1 szklankę octu, łyżeczkę pieprzu Cayenne lub chili, wymieszać i pozostawić znów na 24 godz. Następnie włożyć do wyparzonych słoików. Nie trzeba pasteryzować. Można jeść od razu.
Widzieliście już film Tarantino ” Pewnego razy w Hollywood” ? Jego filmy bywają dziwne, ale ten bardzo mi się podobał. Świat filmowy zbytnio mnie nie pociąga, ale klimat 1969 roku, muzyka tamtego czasu i sama fabuła są bardzo wciągające. A Brad Pitt i Leonardo di Caprio grają rewelacyjnie. W dodatku Tarantino i tym razem odwraca bieg wydarzeń historycznych, niestety tylko w filmie, bo co się zdarzyło, to się nie odstanie.
Najlepsze życzenia urodzinowe dla Irka 🙂
http://salonwin.pl/image/cache/data/Koniaki/koniak%20meukow%20vsop-750×750.jpg
Jutro napiszę więcej i już na spokojnie. Dzisiaj ostatni wieczór z naszymi Francuzami.
Irkowi składam najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Zdrowia, radości i pomyślności. Sto lat! Toast za Twoje zdrowie!
Irku,
Najlepsze życzenia!
W niektórych krajach, przerabia się nawet skórki arbuzahttps://www.czteryfajery.pl/2013/08/marynowane-skorki-arbuza.html
Trochę węgierskich klimatów: http://www.eryniawtrasie.eu/32758
https://www.czteryfajery.pl/2013/08/marynowane-skorki-arbuza.html
Irkowi – najlepszego! Zdrowie wypijemy o stosowniejszej porze 🙂
Zdecydowanie nie lubię filmów Tarantino, obejrzałam dwa i chwatit. Ale ten oststni chciałabym obejrzeć z wiadomych względów.
Arbuzy można z powodzeniem uprawiać w Polsce, niektóre odmiany melonów też. Tyle, że chyba nie jest to popularne – chyba te importowane są wystarczająco tanie.
Dzisiaj przyjmuję gości tradycyjnym polskim schabowym z surówką z kiszonej kapusty i młodymi ziemniakami z koperkiem. Na deser, zasugerowana Danuścyną sałatką owocową, właśnie się przymierzam. Mam ładną połówkę arbuza, do tego maliny, borówka amerykańska, pokrojone w większe cząstki dojrzałych moreli oraz chlusnę Grand Marnierem, a co!
A ja dziś zrobiłam klasyczne gołąbki w sosie pomidorowym. Chciałam zrobić ciasto , ale dzieci wybiły mi to z głowy i wyciągnęły na spacer. Do kawy były ciasteczka „galettes Bretonnes”, oczywiście kupne 🙁
Irku, wszystkiego najlepszego. Dziekuje za poranna kawe.
U mnie byly kotlety z jagniecia zapiekane z ziemniakami. Ziemniaki pokrojone w cienkie plasterki. Na deser mialy byc faszerowane brzoskwinie, ale owoce twarde to musze poczekac. Po obiedzie poszlismy na lody.
Irku uściski urodzinowe … 🙂
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,25049801,nellie-bly-najlepsza-reporterka-ameryki.html
Irku – najlepsze życzenia urodzinowe ! 🙂
Ewo,
ładny ten Eger. Wycieczka tematyczna winnym szlakiem bardzo ciekawa.
Krystyno,
A to dopiero początek 🙂
Irku – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=hU1Rfa2_EUA
https://www.youtube.com/watch?v=WohZm1GsAOw
https://www.youtube.com/watch?v=zC2SZOY80Dk
Ewo – a co jadł M. w Sarga Borhaz? 🙂 Chyba, że żył tylko winem 😉
https://www.youtube.com/watch?v=JWNNVAxoSKU
Dzień dobry 🙂
Dziękuję za życzenia i zapraszam na kawę
dzień dobry … ☕
Irku dobrze, że Danuśka nam doniosła .. 🙂
dziś na obiad … na wypasie …
https://www.mojemaleczarowanie.pl/2019/08/fuszer-ziemniaki-kresowej-biedoty.html
Asiu,
M. podszedł z dużą dozą ostrożności do kuchni węgierskiej, ale po paru dniach się rozhulał 😉 Z tego, co pamiętam, zgarnął jakieś pikantne skrzydełka i udka drobiowe.
Kochani nie uwierzycie, ale nasi Francuzi dzisiaj nie odlecieli i to wcale nie dlatego, że spóźnili się na samolot(byli na lotnisku 2,5 godz przed odlotem), i wcale nie dlatego, że odwołano ich lot, albo że sprzedano więcej biletów niż miejsc w samolocie(co zdarzyło nam się swego czasu w Paryżu wraz z Jolinkiem i Małgosią). Nie odlecieli, bo czekali na swój samolot przed niewłaściwą bramką. Sic! Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem, jak można się tak pomylić tym bardziej, że dzisiaj był tylko jeden, jedyny samolot do Lyonu! Nasi znajomi już latali trochę po świecie zatem lotniska nie są dla nich terenem niezbadanym i pełnym tajemnic. Za chwilę zjawią się znowu u nas w domu, zarezerwowali lot na jutro rano, płacąc za nowe bilety jak za zboże!
Danusiu, a nie zmieniono im bramki przypadkiem, a oni się nie zorientowali? Bo inaczej to rzeczywiście straszne gapiostwo i za to się płaci. A może tak im się u Was spodobało, że w ten niezwykły sposób postanowili przedłużyć swój pobyt 🙂
Alicjo-akurat zupełnie niedawno jadłam u znajomych polskiego melona, był słodki i aromatyczny, przegryzaliśmy z przyjemnością, a podany był w tenże tradycyjny sposób: https://www.avenuedesvins.fr/modules/leoblog/views/img/b/b-cui-thumb.jpg
Przejrzałam przy okazji trochę przepisów na przekąski z dodatkiem melona i znalazłam poniższy, ciekawy pomysł na podanie melonowych kulek:
http://ak5.pl/zq7.html
Małgosiu-na pewno bardzo im się spodobało 🙂
Za chwilę wszystkiego się dowiem.
Dzień bez wina, to dzień stracony!
https://www.eryniawtrasie.eu/32809
…od dawna tak uważam 😉
Ciekawy wywiad, ale zapis tak niechlujny, że wątroba się przewraca, bo nie wierzę, żeby Preisner pomylił się i powiedział „Ewa Dymarczyk”, czy <>
Wodne Gitary?! Toż to nie literówka….
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady-i-artykuly/zbigniew-preisner-czy-czegos-zaluje-tysiaca-rzeczy-zaluje-wywiad/6v8dydt
dzień dobry … ☕
Danuśka no to się porobiło …
do kawy …
http://tasty-and-fit.blogspot.com/2019/08/pralinki-kokosowe-ala-rafaello-z-2.html
a może na obiad coś lekkiego …
https://www.osmykolorteczy.pl/placki-z-cukinii-z-groszkiem/
Nasi Francuzi tym razem niczego nie pomylili i dali znak, że są w samolocie 🙂
Spędziliśmy razem sympatyczny tydzień, oboje są bardzo otwarci i pozytywnie nastawieni do świata. Kuchnia polska tzn. flaki, golonka, barszcz czerwony, chłodnik, gęś z czerwoną kapustą, kopytka, pierogi…bardzo im smakowała. Natomiast wczoraj zrobiłam na kolację hiszpańskie gazpacho, oboje zjedli po dwa talerze 🙂 Tarta z pieczarkami, cukinią i papryką też znikała w zawrotnym tempie.
Sophie dobrze zna się na kwiatach i ziołach zatem we wszystkich zwiedzanych parkach i ogrodach zwracała uwagę na różne szczegóły i opowiadała mi wiele botanicznych ciekawostek. Podrzucam przy okazji mały fotoreportaż o przyrodzie warszawsko-mazowieckiej https://photos.app.goo.gl/5eRX8fbkuS4VLvi3A
Ewo-dzięki za kolejną, ciekawą porcję węgierskich opowieści! Czekam na ciąg dalszy 🙂
Danuśko,
Te małe a rude można karmić z ręki w parku Kościuszki w Katowicach 😉
U mnie wiewiórów i im podobnych do zarąbania, tylko czekają, aby im coś podsunąć…Restaurację (komposter) mają otwartą cały rok, ale też Jerz podkarmia je fistaszkami czasem (zimą zwłaszcza, bo nasze nie śpią!). Najbliższym odpowiednikiem polskiej rudej jest ta:
https://photos.app.goo.gl/192GDFKb2hdBKHyo7
„Rudziejszej” nie ma. Jest to agresywne zwierzątko i goni wszystkie wielkie wiewióry szare i czarne (jedna rodzina, tylko umaszczenie różne), a wiewióry wschodnioamerykańskie są najwieksze na świecie, o ile się nie mylę.
Ale te łazienkowskie mają w sobie czar i przepiękny kolor, oraz kitki na uszach 🙂
w jakim my kraju żyjemy … 🙁 …
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1919364,1,wiceminister-sprawiedliwosci-zlamal-zasady-przyzwoitosci-i-prawa.read?src=mt
Jolinku,
żeby to tylko to! Skoro poruszyłaś temat – w normalnym kraju rząd by się poddał do dymisji, bo to nie jest mała awanturka, to jest wielka awantura na skalę światową i konsekwencje będą (jak napisano w podanym przez Ciebie sznureczku). Ale co tam – suweren zagłosuje i nie mam wątpliwości jak, bo kto się w tym rozeznaje? Wykształciuch niejeden i taki, który naprawdę interesuje się tymi sprawami.
Przykro, ale jest co jest i będzie, co jaśniepan nowogrodzki sobie zażyczy.
Wtorek, 20 sierpnia
Miło Cię widzieć!
SOLENIZANCI: Bernard, Samuel i Sobiesław DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Komara i Dzień Wyznawania Miłości
Komary nie bardzo mi pasują, ale coś ostatnio nie są dokuczliwe. Zauważyłam, że imieniny Bernarda, więc via elapa przesyłam Bernardowi najlepsze życzenia 🙂
dzień dobry … ☕
Asiu wszystkiego najlepszego z okazji imienin i przytulanki … 🙂
kawa wypita .. a potem …
https://kobieta.onet.pl/uroda/kawa-w-pielegnacji-wlosow-peeling-plukanka-przepisy/9vjw8dj
Asiu – przesyłam uściski, uśmiechy i serdeczności 🙂
Ciąg dalszy węgierskich wojaży: https://www.eryniawtrasie.eu/32848
Dla Asi serdeczne uściski i najlepsze życzenia 🙂
http://www.staryswiat.pl/images/prod_25217.jpg
Dzięki mojej Latorośli poznaję nowe rodzaje dyscyplin sportowych. Ostatnio dowiedziałam się, że połączenie yogi, akrobatyki oraz masażu tajskiego to acro yoga i można zapisać się na takie zajęcia w kilku polskich miastach. Można też spędzić tydzień wakacji uprawiając ten właśnie sport, vide Ala. Pomysły na urlop bywają zatem bardzo różnorodne 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=qomypRzbVig
Film na youtubie znalazłam na chybił trafił, moja Latorośl musi jeszcze trochę poćwiczyć, by osiągnąć ten poziom, tym niemniej idzie jej całkiem nieźle 🙂
Dla Asi najserdeczniejsze życzenia i uściski.
Obejrzałam filmik o acro yodze, niewiele wiem o tym, ale chyba potrzebny do tego jest zaufany partner …
Wprawdzie spóźnione ale jak najserdeczniejsze zyczenia dla Irka i równie serdeczne dla Asi!
Danusce i Ewie dziekuje za piekne podróże i zdjęcia.
Danusko, obejrzałam filmik, to czysta akrobatyka 🙂 i ma racje Małgosia z tym partnerem 🙂
Kupiłam dzisiaj pierwsze mirabelki, bedzie mała tarta.
Dziewczyny-na tego rodzaju zajęciach są tylko zaufani partnerzy 🙂
Podobnie było, kiedy Ala ćwiczyła rock&roll akrobatyczny. Ciekawa jestem, co jeszcze wymyśli w dziedzinie sportowych emocji…
Asiu,
najlepsze życzenia imieninowe! 🙂
Zwykłe ćwiczenia z jogi prawidłowo wykonywane są wystarczająco trudne. Choć często wyglądają na łatwe, wcale takie nie są, zwłaszcza gdy pozycję trzeba utrzymać kilka minut. Trochę ćwiczę – u nas akurat te zajęcia się odbywają – ale wolałbym coś mniej wyczerpującego. W niewielkiej miejscowości , mimo że jest tu hala sportowa, problemem jest niewielka oferta zajęć dla dorosłych. I odwrotnie – czasem brak chętnych na ciekawe zajęcia. Chodzę więc na to, co jest.
Danuśka,
widoki mazowieckie i obrazki ogrodowe nigdy się nie znudzą. Przyroda zawsze jest piękna. Węgierska także.
Pora na jarzębinę. Przetwory Starej Żaby tak mi zasmakowały, że postanowiłam ją naśladować. Bardzo lubię jarzębinę do mięs, pasztetów i sera. Wykonanie jest bardzo proste. 1 kg przemrożonych/ w zamrażalniku owoców jarzębiny, po pół kilograma jabłek i gruszek. i cukier wg uznania. Najpierw dusimy pokrojone w drobna kostkę jabłka i gruszki, do dajemy następnie jarzębinę i cukier. Krótko gotujemy i gorącą masę przekładamy do małych słoików.
Do konfitury dodajemy odpowiednio więcej cukru. Ale dla mnie jest zbyt słodka.
Można przygotować także jarzębiak. To także przepis Żaby : do słoja o pojemności 4 l wsypujemy 1,7 kg przemrożonej jarzębiny. Zalewamy do pełna spirytusem i pozostawiamy na 3 miesiące. Po tym czasie przygotowujemy syrop z 1 litra wody i 40 dag cukru. Syrop łączymy z nalewem i znów trzeba czekać kilka tygodni.
U mnie jarzębina dopiero pomarańczowa, ale jak wrócę z wojaży, będzie w sam raz do zamrożenia.
Zdaje mi się, że Pyra wspominała kiedyś, że do nalewek lepszy jest spirytus 70% (który u nas bywa w wielkim sklepie monopolowym na drugim końcu miasta, ale bywa!). Trzeba tylko pamiętac o tych procentach, żeby nie wyszła lekutka nalewka.
Moje zapędy na nalewkę z czarnej porzeczki sczezły ze względu na marniutki zbiór, w przyszłym roku spodziewam się większego wreszcie (czwarty rok krzaczorowania byłby to), ale pewności nie mam, że tu będę pomieszkiwała 🙁
Dzisiaj schab pieczony z sosem pieczeniowym. Goście!
I deser Danuścyn.
Bardzo dziękuję za życzenia. 😀
Danusiu – pocztówka urocza. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=DG_2ppqyZuo
https://www.youtube.com/watch?v=0AqUTXmq4yA
https://www.youtube.com/watch?v=u0dF31-QJSY
Wieczorny nastrój: https://www.gvuo.cz/pl/top-100-pl/schikaneder-jakub-wieczorny-nastroj_td34#&gid=1&pid=1
Spóźnialska, ale z życzeniami dla Asi. Oraz zdrowie!
Alicjo – dziękuję 🙂
😉
Madrygał – Julian Tuwim
Dziewczę wiotkie, Joanno innego imienia!
Dawno już nie mówiłem do ciebie kwiatami,
O, fiołkami, Joanno! O, wonią wspomnienia,
Czerwonemi ustami, liljowemi listami!
Kwiat – może być mimozą, złotych łez fontanną,
Wiersz – deszczem słów majowych, dźwięczącą litanją,
Więc pozwól, że cię nazwę Klaryssą, Joanno,
Która jesteś wkwieconą w te strofy Stefanią.
Z tomiku Siódma jesień
https://www.youtube.com/watch?v=9W__p-4rDDA
Ewo – wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=O6umanZrSCY
https://www.youtube.com/watch?v=snRvQrZNx7k
https://www.youtube.com/watch?v=umZot6RUPRY
I oczywiście! 😀 :
https://www.youtube.com/watch?v=CGt-rTDkMcM
Kołysanka dla Joanny
Bellon Wojtek
Zanim mi sen na oczy spłynie
Moje myśli szybują przez lufcik
Żeby Cię ujrzeć w ową chwilę
Gdy włosy czeszesz przed lustrem
A kiedy zaśniesz w ciepłej pościeli
Zmęczona długim przelotem
Jak ptaki w skrzydła głowy wtulają
Patrząc na sen Twój spokojny
Niech Ci się przyśnią pory roku
Niech grają we śnie Twoim i tańczą
Jesień prężąca liście do lotu
Lato w upale słonecznym
A jeśli zima to w śniegu cała
Wiosna w miłków wiosennych łąkach
Śpij moje mysli nad Tobą czuwają
Na parapecie za oknem…”
A kiedy zaśniesz w ciepłej pościeli
Zmęczona długim przelotem
Jak ptaki w skrzydła głowy wtulają
Patrząc na sen Twój spokojny
Niech Ci się przyśnią pory roku
Niech grają we śnie Twoim i tańczą
Jesień prężąca liście do lotu
Lato w upale słonecznym
A jeśli zima to w śniegu cała
Wiosna w miłków wiosennych łąkach
Śpij moje mysli nad Tobą czuwają
Na parapecie za oknem
Asiu,
Dziękuję – a zwłaszcza za piosenkę Omegi 🙂
Do kompletu sobie podrzucić chyba najbardziej hulaszczy wpis z Węgier 😉
https://www.eryniawtrasie.eu/32
dzień dobry … ☕
ewo spełnienia wszystkich planów podróżniczych i zdrówka do tego … 🙂
Danuśka Ala jest gibka to daje radę i pewnie ma z tego radochę ..
z cukinią paprykę robię ale z kalafiorem nie .. a może kalarepka też by się nadała …
http://kuchnia-domowa-ani.blogspot.com/2019/08/saatka-z-kalafiora-i-papryki-do-soikow.html
Asiu,
Trio Dinicu i Bohdan Zvonko jak najbardziej pasują do węgierskich klimatów 🙂
Jolinku – dziękuję!
Dzień dobry 🙂
kawa
Ewo-zdrowia i wielu wspaniałych podróży, a dla nas kolejnych, ciekawych opowieści 🙂 Niestety dzisiaj, w nadbużańskich okolicznościach przyrody Twój
hulaszczy wpis z Węgier nie chce się otworzyć, spróbuję później.
Hulankę w madziarskich klimatach(choć jasne, że to nie to samo)można sobie zafundować również w Warszawie https://borpince.pl/ Artykul poświęcony tej restauracji znalazłam w ostatnim numerze „Zwierciadła”, które kiedyś czytałam dosyć regularnie, a teraz jedynie od czasu do czasu. Krystyno, Ty chyba podobnie…?
Zwróćcie uwagę, że „Borpince” organizuje też degustacje węgierskich win. Może by tak kiedyś zrobić tamże mini zjazdzik degustacyjny?
Przyznam, że nie przetwarzalam nigdy jarzebiny, ale próbowałam oczywiście konfiturę z tych owoców w mistrzowskim wykonaniu Zaby.
Muszę rozejrzeć się po nadbużańskiej okolicy względem jarzebinowych zbiorów.
Alicjo-szkoda, że Twoje plany dotyczące nalewki z czarnej porzeczki spelzly
na niczym. Uwazam, że to jeden z tych bardzo szlachetnych trunków godny królów 🙂
Jolinku-tak, to prawda, Ala radochę ma ogromną!
Serdeczności imieninowe / zmieściłem się w oktawie / dla Asi 🙂
i najlepsze urodzinowe dla Ewy 🙂
Irek- Nisia powiedzialaby: ajlawju 🙂
W ostatnim numerze „Zwierciadła ” jest też bardzo ciekawy artykuł o tym, jak odżywiają się dzieci na całym świecie, a odżywiają się podobnie, jak ich rodzice. Tym niemniej wielu rodziców było przerażonych, gdy zobaczyli, ile sieciowego jedzenia pochłaniają ich dzieci (wszystko zostało zilustrowane na zdjęciach). „Najzdrowiej odżywiają się -wedle badań Uniwesytetu z Cambridge-dzieci z dziewięciu biednych krajów Afryki. Ich mieszkańców nie stać na przetworzone jedzenie z supermarketów….jedzą mało drogiego mięsa, za to dużo roślin strączkowych i warzyw….
Zdziwilem się, jak zglobalizowane jest nasze menu: dieta Paola z Sycylii była-choć wydawało mi się, że Włosi jedzą zdrowo- niemal identyczna jak chłopca z Los Angeles: pizza, burgery, białe pieczywo, słodkie napoje, masa pustych kalorii.”
Dramatyczne…..
Dzien dobry,
Asiu, Ewo – wszystkiego co naj!
Metallica – uwielbiam od lat co najmniej 30:
https://youtu.be/Og-d_bwMuqQ
Dzieciaki, były wczoraj na tym koncercie Metalliki , bilety były naszym prezentem gwiazdkowym dla nich.
Ewo, wszystkiego najlepszego, zdrowia, pomyślności i radości z podróżowania. A z linkiem jest coś nie tak u mnie się też nie otwiera. Można sobie z tym poradzić wchodząc na poprzedni link i przechodząc do nowego wpisu.
Kochani – dziękuję!
Mam nadzieję, że tym razem się otworzy:
https://www.eryniawtrasie.eu/32902
Świtem bladym, białym ranem…po niebie, po niebie…
(ale górskiego grzebienia u nas ni ma 🙁 )
Ewie najlepszego 🙂
MałgosiaW,
czytam właśnie w prasie, że Metallica zaśpiewała „Sen o Warszawie” na tym koncercie, jest to już wrzucone na sieć (ale nie odsłuchuję, bo pora nieprzyzwoita u nas). Czy dzieci coś na ten temat mówiły?
Metallica to nie moje klimaty, ale niektóre utwory owszem.
Jolly Rogers,
gdzieżeś Ty bywała ?! Przynajmniej raz na jakiś czas odzew by się przydał 🙂
Idę dospać…
http://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114526,25109246,metallica-zaskoczyla-swoich-fanow-na-koncercie-na-pge-narodowym.html#s=BoxOpImg10
Bilet na Metallice byl moim prezentem gwiazdkowym – tyle ze do Twickenham.
Ewo, życzę Ci przede wszystkim zdrowia bo podróże wymagają niezłej kondycji 🙂
Dzieki Jolly Rogers za warszawskie nagranie Metallica 🙂
Dołączam do uwag Krystyny na temat jogi. Nawet najprostsze pozycje wymagają wysiłku i koncentracji. I przede wszystkim oddychanie, to wydaje sie takie łatwe a wcale nie jest.
Asia zna nas wszystkich na wylot to znaczy nasze muzyczne preferencje. Dziekuje Asiu.
A my teraz wiemy, że Krystyna i Alina ćwiczą, lub ćwiczyły yogę 🙂
Alicjo-czy Twoim gościom podobała się i smakowała sałatka owocowa w wydrazonym arbuzie, bo chyba o tym właśnie deserze wspomnialas w swoim wpisie?
Osobisty Wędkarz zlowil dzisiaj sporo niewielkich okonkow zatem na obiad były okoniowe frytki, bardzo lubimy takie smaki. W zasadzie najlepsze do tego dania są malutkie rybki( na przykład uklejki) które można usmażyć w całości (łącznie z głową) i chrupac również całe, bez odrzucania czegokolwiek:
https://images.app.goo.gl/v2tsCSUA3gyUTxBRA
Podobnie jada się greckie gavrosy, które bardzo lubimy i jadamy
https://photos.app.goo.gl/UHs2n3cc66JoikN37
Wydrążonego arbuza już nie było, ale reszta jak najbardziej – maliny, kostki arbuza, jagódki, cząstki moreli, czarne jeżyny, no i ten dodatek – Grand Marnier. O ten dodatek dopytywali 😉
Metallica wiedziała, czym chwycić za serce publikę w Warszawie – ich akurat nie bardzo było słychać, ale publiczność stanęła na wysokości zadania 🙂
Mam nadzieję, że pani Małgorzata N. nie poda ich do sądu za bezprawne wykonanie piosenki, jak to jej się zdarzyło kiedyś w stosunku do Faridy w Poznaniu… No chyba, że Metallica poprosiła ją o pozwolenie 🙂
Tak czy siak – piękny gest.
Jako warzywko oprócz innych dodałam wczoraj przyrządzone w 2 minuty grzybki ENOKI – wystarczy wiązkę grzybków wrzucić na rozgrzane masło, do tego kapkę sosu soya, pieprz, sól – one bardzo szybko pieką się na chrupko, posypać posiekanym szczypiorkiem.
Efektowne i bardzo smaczne – moja rada, należy odciąć trzonki mniej więcej do połowy, bo te niżej bywają włókniste.
Ewo – wszystkiego dobrego z okazji urodzin, a przede wszystkim zdrowia, żebyś mogła zawsze dotrzeć tam, gdzie chcesz.
W ostatnich ” Wysokich obcasach” można przeczytać artykuł o paryskich kawiarniach i miejscach, gdzie można zjeść różne dobre rzeczy – ” Paryż się nie starzeje”. Czytałam go w wersji papierowej, może uda się Wam przeczytać w wersji internetowej. Mnie zdziwiły czarne bagietki/ autorka nie wyjaśniła niestety, jak one są pieczone/ a także informacja, że kawa, którą paryżanie do niedawna pili, to straszna lura/ to określenie autorki/. ” Ta podawana w typowym francuskim bistro, którą pije się na stojąco przy kontuarze, jest zdecydowanie najgorszą kawą, jaką można sobie wyobrazić. Na szczęście zmienia się kultura jej picia i pojawiają się miejsca z kawami speciality”, czyli wysokiej jakości… Co ciekawe, razem z kawową lurą z francuskiego menu wypierane są również klasyczne wypieki, pojawiają się np. słodycze z matchą czy amerykańskie chlebki bananowe.” To opinia Polki mieszkającej w Paryżu. Pewnie sami Francuzi tak źle nie oceniają swojej kawy. W Paryżu byłam raz, około 2000. roku, kawę tam piłam, ale wtedy nie byłam amatorką kawy, a i w Polsce były wtedy problemy z jej jakością. Dziś potrafiłabym już ocenić to, co piję.
To ten artykuł : http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53667,25087419,gdzie-zjesc-czarne-bagietki-albo-klasyczne-francuskie-sniadanie.html
Do kupienia w sąsiedztwie (można poklikać i pobiegać po chałupie):
http://www.youronlineagents.com/suttonmasters/viewlisting.php?id=1373866
Podoba mi się, tylko trochę kasy mało…zainwestowałam w lotto 😉
Irku i Jolly – dziękuję 🙂
Alino – bo blogowo i internetowo to się znamy jak łyse konie 😀
„Dziewczynę z perłowymi włosami” często gra na gitarze mój wujek, brat mamy. To chyba jedyna piosenka, którą gra tak jak ona brzmi, reszta to improwizacje ha ha 😉 Dlatego czuję do tej piosenki sentyment: miała 16 lat, chciała poznać życie i świat… 😀
Z domku ładny widok, ale cena trochę zaporowa 🙁
Ano… więc czekam na wygraną 😉
Czytam teraz o piękniejszym geście Metallicy – przekazali niebanalną sumę na hospicjum dla dzieci (ok.200 000zł.)
https://kultura.onet.pl/muzyka/wiadomosci/metallica-przekazala-ponad-200-tys-zlotych-na-fundacje-warszawskie-hospicjum-dla/lxs9llf
https://pl.wikipedia.org/wiki/Aureoboletus
Znacie to? Ja nie…chociaż to niby północnoamerykańskie. Wysłałam do Maćka, bo oni tam w Oregonie mają grzybów do wypęku – Maciek zbiera tylko te, na których się zna (matka uczyła!).
Ale żeby zasuszyć dla mnie – nie przyszło ani jemu, ani mnie do głowy…
http://haps.pl/Haps/7,167709,25109459,nowy-grzyb-w-naszych-lasach-rosnie-go-tyle-ze-ludzie-wracaja.html
Przynajmniej wiadomo, co za pracodawcy….
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25111053,kontrola-pip-w-gdynskiej-restauracji-w-ogloszeniu-o-prace-napisano.html#s=BoxOpImg5
dzień dobry … ☕
Danuśka to musiała być pychota … kiedyś, dawno temu, z kolegami nad jeziorem złowiliśmy takie małe rybki i na ognisku opiekaliśmy .. smak pamiętam do dziś .. greckie kolacje nad morzem też mi się z tym kojarzą ..
do kawy … mam mleko w proszku ale czy zrobić? .. chyba wolę naleśniki …
http://www.bistromama.pl/2019/08/kulki-z-mleka-w-proszku.html
W radio oraz w internecie stale aktualizowane informacje o wczorajszej tragedii w Tatrach….
Dziewczyny,
raz jeszcze dziękuję za piękne życzenia 🙂
Krystyno- o kawie w Paryżu napiszę trochę później, bo teraz muszę wyjść z domu. Szkoda, że nie zagląda już do nas Sławek, bo jego opinią byłaby najbardziej wiarygodna.
Ciekawa jestem, co na ten temat sądzą Alina i Elapa.
Trzeba być kawiarzem, żeby oceniać kawę. Ja nie jestem, bom herbaciara, ale wstrząs wywołała we mnie kawa w Kostarice. Serio.
Nigdy wcześniej i później nie piłam nic lepszego niż pod tym słynnym Lasem w Chmurach (Monteverde). Darmo szukałam tego smaku potem.
Na pewno zdawałam o tym sprawę na blogu 🙂
Dobranoc.
Na pewno jest tak, że w krajach, w których produkuje się kawę jest ona najlepsza. Do dzisiaj wspominam znakomitą kawę w Wietnamie, który jest drugim po Brazylii producentem kawy na świecie. Wyśmienitą kawę można wypić właściwie we wszystkich krajach śródziemnomorskich. A w Paryżu…?
No cóż, biorąc pod uwagę ilość wszelakiej maści barów, kawiarni i różnych innych gastronomicznych przybytkow zapewne zdarza się trafic na kawę marna, średnią, jak i wyśmienitą. Moje paryskie kawowe doświadczenia nie sklaniaja mnie jednak do stwierdzenia, ze w tym miescie pije się, czy też pijało lurę zamiast kawy. Francuzi piją dużo kawy i jej smak jest dla nich ważny.
https://photos.app.goo.gl/7Fj251PsRCB4AUzG6
Też mi trudno uwierzyć, że w Paryżu serwują lurę… no chyba, że autorka reportażu ma wyjątkowo wyczulone podniebienie. Ja mam wyczulone na herbatę, dlatego wyjazdowo zawsze zamawiam kawę, bo nie wyobrażam sobie picia herbaty w styropianowym kubku w samolocie czy na jakiejś stacji benzynowej (porcelany tam nie ma!).
W kawie mnie to nie razi. Nie znoszę też herbaty torebkowej, a głównie taką serwuje się, nawet w wielu restauracjach. Dla mnie to nie jest herbata, tylko jakieś zmiotki 🙄
A że się nie znam na kawie, to mi wszystko jedno 🙂 Aczkolwiek kawa w Kostaryce rzeczywiście zwróciła moją uwagę. Raz w Poznaniu, ze sto lat temu, byłam z kuzynostwem w tureckiej kawiarni (już jej dawno nie ma, to były czasy wczesnego Gierka), w której kawę parzono i podawano w malutkich tygielkach. Taki malutki tygielek ściął mnie z nóg (dosłownie!), to była gęsta jak syrop i bardzo słodka kawa, ale aromat i te rzeczy – uleciały mi z głowy, natomiast kostarykańską mam ciągle w pamięci.
https://photos.app.goo.gl/LAvYdAQa3vuGfcqD6
W Paryżu pije się wino, nie kawę 🙂
Alicjo 🙂
https://images.app.goo.gl/VeFUFVKpDpwcjT6G6
A poza tym podobno „Bóg dał nam kawę, by zmieniać rzeczy, na które mamy wpływ oraz wino, by zaakceptować to, na co wpływu nie mamy.”
O, to to właśnie, w moim wydaniu z herbatą 🙂
Całkiem spokojnie wypijam trzecią herbatę…
W Paryżu, podobnie zresztą jak w pozostałej Francji, kawa ( dla mnie to jedynie w formie espreso) jest wyśmienita. Jedynym minusem może być to, że dużo tego nie można wypić, ze względu na to, że jakaś część ciała może na zawsze przyhamować 🙄
Zupełnie inaczej jest kiedy tańczy się nago.
Ale też tego nie czynię, ponieważ są części ciała, które nie wyhamowują natychmiast, kiedy muzyka ucicha 🙄
Pozdrawiam nadmorsko 🙂
Danuśko, 🙂 , jedynie co dał ten na B to suwerena i pisa, reszta to najnormalniejsza we wszechświecie ewolucja 🙄
Też pozdrawiam z półwyspa Darß
Śmieszą mnie sformułowania pani Magdy z wywiadu, podanego przez Krystynę. Paryzanie i „straszna lura” czy tez „jędzowata Wietnamka”, u której czesto jada.
W Paryżu mieszkałam dawno temu a teraz rzadko tam jestem ale wiem, ze w większości kawiarni czy restauracji kawa jest dobra. W mojej małej miejscowości jest kilka barów i kawiarni, które serwują aromatyczna kawę. Wino tez jest dobre, jedno nie wyklucza drugiego, najlepiej jedno i drugie, prawda Danusko? 🙂
Trochę ciekawostek na temat kawy:
https://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/jak-kawa-wplywa-na-ludzki-organizm-dziewiec-faktow-ktorych-nie-znacie/xe6vc
Mnie kawa tutejsza smakuje i nie spotkalam ” jedzowatych Wietnamek ” One z reguly sa bardzo sympatyczne. Nie zawsze zrozumialam co mowily, ale byly usmiechniete.
Mam bilet na samolot do Wroclawia. Nie bylo mnie tam juz 5 lat. Brat twierdzie, ze nie poznam miasta. Bede od 3/10 do 10/10. Moze trafie na zlota polska jesien.
Widocznie „jędzowata” dobrze karmi, skoro p.Magda do niej często chodzi jadać 😉
Co roku jestem we Wrocławiu – zawsze jest coś nowego. 5 lat temu nie było chyba jeszcze „żaglowca” przy Powstańców Śląskich, najwyższego budynku we Wrocławiu. Poza tym oczekuję, że północna pierzeja Rynku będzie już odmalowana. Wrocław zawsze jest piękny 😉
Strofy o późnym lecie – Julian Tuwim
1
Zobacz, ile jesieni!
Pełno, jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.
2
Nazłociło się liści,
Że koszami wynosić,
A trawa jaka bujna,
Aż się prosi, by kosić.
3
Lato, w butelki rozlane
Na półkach słodem się burzy.
Zaraz korki wysadzi,
Już nie wytrzyma dłużej.
4
A tu uwiędem narasta
Winna, jabłeczna pora,
Czerwienna, trawiasta, liściasta,
W szkle pękatego gąsiora.
5
Na gorącym kamieniu
Jaszczurka jeszcze siedzi.
Ziele, ziele wężowe
Wije się z gibkiej miedzi.
6
Siano suche i miodne
Wiatrem nad łąką stoi.
Westchnie, wonią powieje
I znowu się uspokoi.
7
Obłoki leżą w stawie,
Jak płatki w szklance wody.
Laską pluskam ostrożnie,
Aby nie zmącić pogody.
8
Słońce głęboko weszło
W wodę, we mnie i w ziemię,
Wiatr nam oczy przymyka.
Ciepłem przejęty drzemię.
9
Z kuchni aromat leśny:
Kipi we wrzątku igliwie.
Ten wywar sam wymyśliłem:
Bór wre w złocistej oliwie.
10
I wiersze sam wymyśliłem.
Nie wiem, czy co pomogą,
Powoli je piszę, powoli,
Z miłością, żalem, trwogą.
11
I ty, mój czytelniku,
Powoli, powoli czytaj,
Wielkie lato umiera
I wielką jesień wita.
12
Wypiję kwartę jesieni,
Do parku pustego wrócę,
Nad zimną, ciemną ziemię
Pod jasny księżyc się rzucę.
Z tomiku Rzecz Czarnoleska (1929)
dzień dobry … ☕
Asiu lubię Tuwima ale dziś zamykam oczy i lubuję się latem …
elapa powroty do domu to sentymentalna podróż …
ja na kawie się nie znam bo pije zawsze to samo po mojemu .. a w kawiarniach cappuccino … w gościach piję herbatę … ale moja pierwsza kawa w Paryżu była pyszna .. pyszna bo słońce świeciło a ja sobie siedziałam i piłam (z papieroskiem) … 🙂
dziś podobne kotlety u mnie … ale z brokuła …
https://babiedolygdynia.blogspot.com/2019/08/placki-z-kalafiora-z-mizeria.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Po kawie?
http://ak5.pl/rw7.html
Wczoraj kupiłam na targu pięć kilo pomidorów. Miałam zamiar kupić trzy, ale sprzedawca wiedział doskonale, jak przekonać klienta do zakupu zdecydowanie większej ilości jego najlepszych w świecie pomidorów 😉 Na półkach stoi już zatem dziewięć sloików sosu. Mam nadzieję, że za chwilę Miś Kurpiowski nie prześle zdjęć ze swojej hurtowej, pomidorowej działalności, bo musiałabym się rumienić ze wstydu 😉 pisząc o moim niewinnym i jakże skromnym przetwórstwie.
Sos robię dodając do pomidorów oliwę, suszoną bazylię i czosnek, który uprzednio podsmażam lekko na oliwie. Dyżurne obowiązkowe rzecz jasna. O proporcje nie pytajcie, wszystko na oko.
Dzisiaj popołudniu będziemy bawić się przy weselnym stole. Zabawa zapowiada się ciekawie, bo panna młoda jst góralką z Zakopanego i wszystko wskazuje na to, że będzie trochę góralskich klimatów. Pan młody zwyczajnie, Warszawiak 🙂
A wesele nie na Podhalu? Tam dopiero byłyby klimaty 🙂
Nie, wesele pod Warszawą. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej dla nas jednak wygodniej.
Alicjo – właśnie przeczytałam, że zmarł kapitan Andrzej Mendygrał z Trzebieży, to chyba był przyjaciel Nisi? Żeglarz i poeta.
http://www.fryderykchopin.pl/kapitan-andrzej-mendygral-odszedl-na-wieczna-wacht,n761/
Dobry wieczór!
Pomidorowy maraton powoli się rozkręca. Na razie dwa rondelki po osiemnaście litrów pełnych pomidorów w większości z własnego ogródka. Dziś zebrałem dziewięć kilo . Połowa to pomidorki koktajlowe. Wszystko trafiło do garnka i jutro będzie przecierane. Niewykluczona dostawa uzupełniająca prosto z rynku jeśli cena będzie odpowiednia. Tydzień temu pomidory gruntowe były po dwa złote. Dojrzałe i bardzo smaczne. Piwniczka w połowie zapełniona . Wczoraj dotarła do mnie recenzja koleżanki z Gdańska której mąż nie wytrzymał i otworzył słoiczki z moimi konfiturami i przystąpił do niespodziewanej konsumpcji 🙂 Łasuch potworny nie mógł poczekać do zimowego wieczoru!!!
Napisali, że bardzo dobre. Szczególnie dżem z moich brzoskwiń, których zebrałem dwadzieścia kilo. Recenzja tym cenniejsza że napisana przez panią doktor technologii żywności …
dzień dobry … ☕
wczoraj dzieciaki pojechały na grzyby .. zebrały tylko kurki i borówki ..
dziś taki obiad ..
https://slodkizakatekkasi.blogspot.com/2019/08/saatka-z-brokuem.html
Asiu,
tak jest, to byly kapitan Fryderyka Chopina, ale od jakiegos czasu byl juz na emeryturze. Ostatnio jak Go widzialam, zdrowie juz szwankowalo, to bylo 6 lat temu. Czas leci…
Jestem bezogonkowa, co oznacza, ze jestem na wyjazdowym laptopie. Pozdrawiam z Warszawy, a jakze! Piekna pogoda, ale cos mi tutaj bardziej jesiennie wyglada, niz u nas, liscie jakby juz rdzewieja i sporo ich fruwa po ulicach. Owszem, mialam okazje rozprostowac nogi, bo do hotelu udalismy sie per pedes z lotniska, jakies 2 km. Szlismy noga za noga, bo jednak 8 godzin lotu robi swoje. Na razie odpoczywamy.
Ufff, wróciliśmy do domu około 2 w nocy, rozbawieni i wytańczeni . Dzisiaj o 14.00 poprawiny, damy radę 🙂 Jako, że każdy gość miał przed sobą weselne menu to wsunęłam jedno do torebki i cytuję:
”
Obiad
sałatka z arbuza z serem pleśniowym, kremem balsamico i nutą świeżej mięty
Rosół wołowo-drobiowy z makaronem
Udko kaczki po francusku (co oczywiście wzruszyło nas niezmiernie 🙂
z kluską galicyjską i buraczkami glazurowanymi
(Kaczka z pomarańczami i buraczki były znakomite!)
Live Cooking
Tatar wołowy (nie jedliśmy, bo nie byliśmy głodni)
I kolacja
Szynka duszona w miodzie pitnym z pieczonymi ziemniakami i kapustą zasmażaną
(dziobnęliśmy zaledwie odrobinę z zaprzyjaźnonego talerza)
Tort
Rafaello z owocami leśnymi (świetny, lekki, szczodrze nasączony delikatną ratafią)
II kolacja
Beef Strogonoff
III kolacja
Barszcz czerwony z pasztecikiem mięsnym
”
Pożegnaliśmy się z zaprzyjaźnionym towarzystwem przed podaniem drugiej i trzeciej kolacji. Ciekawa jestem, o której godzinie ostatni goście opuścili salę, a w zasadzie kopułę eleganckiego namiotu, w którym odbywało się weselisko. Dzisiaj na poprawinach wszystkiego się dowiemy. Do dyspozycji gości był również rozległy ogród z licznymi stolikami i….psikaczami na komary(!). Komary zaatakowały nas z lekka i z ostrożna na dzień dobry, a potem dyskretnie się ulotniły, bo wieczory o tej porze roku są już dosyć chłodne.
Oprócz menu, jak powyżej, można było częstować się przysmakami z wiejskiego stołu (były podhalańskie kiełbasy i oscypki z zaprzyjaźnionej bacówki) oraz przekąskami w wersji wegetariańskiej. Panna młoda, a właściwie dzisiaj już młoda 🙂 mężatka jest wegetarianką.
W obecnych czasach na weselach widać pary, które tańczą wyśmienicie, jako że chodzą na kursy tańca i bawią się często na wieczorach organizowanych przez szkoly tańca. Rumba, czy salsa w ich wykonaniu to świetna zabawa….dla wszystkich 🙂
Poniżej weselna salsa, jaką właśnie znalazłam w internecie:
https://www.youtube.com/watch?v=vUxTB_KoePI
Aha, w ramach podhalańskich klimatów były góralskie przyśpiewki.
Alicjo-witajcie w Warszawie. Liści rzeczywiście spadło już sporo, myślę, że głównie z powodu tegorocznej suszy.
Nie dość że winnie, to jeszcze kulturalnie: https://www.eryniawtrasie.eu/32922
Co do wesel – cały czas się dziwię, że ludzie wybierają tak bardzo odległe daty ślubów – rok albo i dłużej; no bo sala musi być odpowiednio duża, bo trzeba zaliczyć lekcje tańca i pozałatwiać mnóstwo innych ponoć niezbędnych spraw. W czerwcu zaliczyłam wesele, więc jestem trochę obeznana z tematem. Ale tylko trochę, bo wszystkich szczegółów nie byłam ciekawa. I trzeba pozapraszać tych wszystkich wujów i ciotki/ do nich zaliczam siebie i męża/, bez których wesele doskonale by się obyło. Oni też chętnie by się wymigali, ale są w dobrej formie, nie jeżdżą do sanatoriów, więc brak wiarygodnego pretekstu. I w ten sposób liczba gości dochodzi do 170 osób. No i trzeba przez to przejść. Te marudne refleksje dotyczą tylko moich doświadczeń i moich równie marudnych znajomych 🙂 Kolejna taka impreza jest możliwa dopiero za tak wiele lat, że mogę spać spokojnie.
Ewo,
mnie też, tak jak W. zabrakło podczas tego koncertu ognistego czardasza, ale może dla węgierskich artystek czardasz wydaje się zbyt oczywisty i banalny. Ale i tak zazdroszczę koncertu. Te degustacje to nie dla każdego… 🙂
Co do slubow – jestem zdania, ze im mniej zachodu, tym lepiej 🙂
Nasze Mlode po prostu ktoregos dnia poszli do urzedu (wczesniej musieli uzyskac tzw.marriage licence, ze moga sie pobrac, bo prawnie nic nie przeszkadza), wzieli ze soba dwoch swiadkow i koniec, nawet nikogo nie zawiadamiali. Jennifer za te godna pochwaly oszczednosc dostala od rodzicow spory prezent pieniezny, a rodzice i tak urzadzili po jakims czasie „skromne przyjecie dla najblizszej rodziny” na jakies 70 osob. Ale trzeba tu zaznaczyc, ze rodzice to byli restauratorzy i potrafili takie przyjecie urzadzic,
role glowna pelnilo pieczone prosie 🙂
Wbrew zmeczeniu po podrozy postanowilismy isc na calosc i pobiegac po Warszawie (Stare Miasto), obowiazkowo przejsc sie Nowym Swiatem i Krakowskim Przedmiesciem, pomachac Zygmuntowi, a potem Syrence na Rynku (oj, malutki ten Rynek w porownaniu z Wroclawskim czy Krakowskim, ale te dwa to chyba najwieksze w Europie!). Na Rynku juz padlismy i w Zachciance zdecydowalismy sie na male conieco, ja pstraga i surowke, Jerzor zurek w chlebie. Pstrag byl pyszny, zurek tez podobno, a Jerzor podzielil sie z wrobelkami okruchami chleba. W krotkim czasie zlecialo sie do nas stadko wrobelkow 🙂
Kolacje spozylismy w hotelowej restauracji, Jerzor powtorzyl zurek (ten byl lepszy, chociaz nie w chlebie), a ja wybralam satay z sambalem oelkiem – skladalo sie na to dwa szaszlyki wolowina/krewetki z grilla, satayowy sos ostry, szaszlyki na kordelce z dobrej mieszanej salaty. Popijalismy piwem (dzisiaj byl dzien na uzupelnianie plynow!), zawsze polskim, bo co lokalne, to lokalne. W naszym hotelu mieszka cala wycieczka z Wietnamu, teraz szaleja na dancingu (slychac!), a w hotelowej restauracji czulismy sie jak w Kingston, wszyscy mowili po angielsku, mloda obsluga kelnerska tez, i to calkiem swobodnie. Bardzo to pozytywne.
Teraz czas na odpoczynek, ale zastanawiam sie, jak dlugo potrwa dancing…moze z racji, ze to niedziela, skonczy sie o godziwej porze? 😉
p.s.Spacerujac po Srodmiesciu ma sie wrazenie, ze pierogarnia pierogarnie pogania i zza kazdego rogu pierogarnia czyha na czlowieka. Znamy to z poprzednich lat, Zapiecki i rozne takie (bardzo dobre zreszta), ale tym razem nie dalismy sie skusic 🙂
Jeszcze bedzie okazja!
Krystyno – dla każdego, tylko trzeba mieć kierowcę 😉 . Można wybrać mniejszą liczbę win, można skupić się na winach lżejszych czy wytrawnych. Eger i Tokaj razem dają razem naprawdę duże możliwości w tym względzie. A jak się do tego dołoży węgierską kuchnię…
Dzien dobry – wychodzi na to, ze ja dzisiaj robie pobudke 🙂
Wstawac, szkoda dnia, w Warszawie slonce i temperatura 19c, ale z tendencja mocno wzrostowa, jesli wierzyc prognozom,
Zapomnialam dodac wczoraj, ze bylismy na tylach Zamku Krolewskiego na ogrodach – nie pamietam, ktora z kolezenstwa o nich wspominala (Salsa?), faktycznie ladnie to zagospodarowane i przyjemne miejsce do pospacerowania. Co dzisiaj w planach – jeszcze sie okaze, bo nie mamy zadnych konkretow, dopiero po sniadaniu moze cos…
A może taki sos do warzyw wypróbować
https://krytykakulinarna.com/podstawowy-sos-z-tahiny-przepis/?fbclid=IwAR3vnBYq1uOj5z0DEbcM3WZLG_XW3e8JTEpXUt3IzANwISjBgYtwyVbNbpg
Danuska poproszona do skrzynki mailowej 😉
Alicjo-zajrzyj do poczty!
Wczoraj na poprawinach oprocz weselnych resztek jedliśmy swietny żurek oraz pstrąga upieczonego w folii z plastrami cytryny. To dobry i prosty pomysł na danie z grilla, czy też z piekarnika, do podania równie dobrze latem, czy zimą.
Najbardziej wytrwali i zabawowi goście bawili się na sobotniej imprezie do 10.00 nad ranem!!! No cóż, kiedy ma się 30-40 lat to żaden wyczyn:-)
Na nadbużańskich wlosciach po raz kolejny problemy z pompą! Alain walczy z techniką, zobaczymy może obędzie się bez wizyty hydraulika, ale wizyta w sklepie hydraulicznym obowiązkowa. Ech, te przyjemności sielsko- wiejskiego życia….
Koleżanki Warszawianki-w poczcie mailowej gorąca linia. 🙂
Dajcie znać, co i jak!
No to my jedlismy to samo, tyle, ze na Rynku Starego Miasta 🙂
Przeglosowalam jednoglosnie lazenie po Lazienkach i okolicach. Potem zobaczymy, co jeszcze. Wybor jedzenia – co nam sie trafi.
Na razie pyszne sliwki wegierki z pobliskiego sklepiku typu mydlo/powidlo, 4.30/kg.
Do poczty zajrzalam, zajrze jeszcze wieczorem.
Kolejny pracowity dzien. Podjechalismy pod Belweder, tamtym wejsciem udalismy sie do Lazienek i lazilismy wte i we wte, posiadujac tu i owdzie. Natrafilismy na przepiekna restauracje „Belvedere” (gwiazdka Michelin 2018!) w starej Oranzerii, zachwyca urzadzenie glownego wnetrza (mozna obejrzec via google) i ogolna elegancja (w przeciwienstwie do staromiejskiej restauracji „Polka”, ktora wystrojem przypomina, ehum, bord-ello z poczekalnia). Poniewaz weszlismy tam jedynie na male, wczesnopopoludniowe conieco, wzielismy gazpacho 2x oraz piwko dla ochlody. Zaplacilismy 71zl, ale gazpacho bylo pierwszej klasy, o ile nie ma wyzszej. Cena bardzo do przyjecia.
Potem wyszlismy ostatnim wyjsciem z Lazienek na Ujazdowskie i stara trasa udalismy sie via Nowy Swiat w strone Starowki, ale skrecilismy na Palac Kultury i Nauki, bo zmeczenie dalo o sobie znac. Jest to kawal chodzikowania, a temperatura wzrosla do 33c. Jednakowoz przy wilgotnosci powietrza 31% nie robi to wielkiego wrazenia na nas, bo lzej sie oddycha, mimo wszystko. Dla porownania w Kingston dzisiaj 62% wilgoci w powietrzu, co i tak jest malo, bo regula bywa 70% plus.
Spod Palacu udalismy sie srodkami komunikacji miejskiej do hotelu. Palac nam sie nieustannie podoba, mimo ze wokol probuje sie go zakryc wszelkimi wiezowcami troche bez skladu i ladu, aby byly chyba i robily te „skyline”. Dlaczego podoba nam sie Palac? Bo co by nie powiedziec, jest to budowla unikalna, chcemy czy nie – historyczna i chociaz pewnien premier juz jako maly chlopczyk z nienawisci do komunizmu marzyl o tym, aby go zburzyc (palac, znaczy sie), my uwazamy, ze maly chlopczyk jako duzy juz chlopczyk z wyksztalceniem bodaj historycznym powinien wiedziec, ze burzenie nie poplaca. Zwlaszcza burzenie budowli tak masywnych. Co innego pomniki – tutaj powinno sie mocno zastanowic, zanim sie jakis pomnik postawi. Ale duzy chlopczyk nie ma z tym problemu…
Co do KPiN przydalby mu sie malutki lifting, „ostrzykanie” piaskiem, bo elewacja zbrudzila sie nieco. Ale jak sie przyjrzec, ile on spelnia funkcji – jest to liczba imponujaca.
Czuje te kilometry w pietach, ale co tam – nie jestesmy na wczasach!
Jutro juz mamy mniej wiecej zagospodarowane, wieczor w „Enotece” przynajmniej w towarzystwie MalgosiW, jezeli nikt inny z warszawskiego towarzystwa nie bedzie mogl dolaczyc.
I to by bylo na tyle, w ramach kolacji delektujemy sie kabanosami i Tyskim (w miescie popijalismy Zywca).
p.s.Drzewa rzeczywiscie nie wygladaja jeszcze na kolory jesieni, tylko na typowa susze – jesienne drzewa zmieniaja kolory w inny sposob, a tu po prostu widac usychajace liscie juz na drzewach – i sporo tanczacych na chodnikach. Chyba pierwszy raz mamy w Warszawie tak sprzyjajaca, „pogodna” pogode 🙂
Alicjo-mam nadzieję, że klepsydra, wypelniona teatralnym butami, stoi nadal przed głównym wejściem do Pałacu Kultury?
https://photos.app.goo.gl/gonhJQ8shrmzSDPS8
Polecam też odwiedziny ogrodu położonego na dachu biblioteki uniwersyteckiej na ulicy Dobrej. Ciekawy jest sam budynek biblioteki, a z ogrodu ładny widok na miasto, w tym na położone w pobliżu Centrum Nauki Kopernik. Przy okazji można pospacerować bulwarami nad Wisłą i wypić dobre piwo w jednym z licznych tamtejszych barów. W tygodniu bulwary i bary
zapełniają się dopiero wieczorem.
Wczoraj na dobranoc 🙂 przegladalam różne przepisy na przetwory.
Ten wydaje mi się ciekawy i jest w moich najbliższych, kulinarnych planach:
Konfitura z cukinii
1,5 kg cukinii (lub kabaczkow)
2 opakowania galaretki cytrynowej
sok z 1 cytryny
1 szklanka cukru
Cukinię pokroić i gotować, aż zmięknie. Zmiksować, dodać galaretki, cukier i sok z cytryny. Dusić na małym ogniu do momentu, kiedy masa zgęstnieje.
Gorącą konfiturę przełożyć do słoików.
My zapelniamy bary bez wzgledu na pore – wieczorem to juz we wlasnym zakresie 😉
Ogrody zostawimy chyba na dni przed odjazdem, bo dzisiaj planujemy sie wybrac na „wies” po poludniu. Klepsydra stoi – a jakze! A ja zapomnialam sfotkowac!
Dzisiaj znowu piekny dzien sie szykuje, rano poszlam po bulki do pobliskiej piekarni, rzesko – ale potem ma byc podobno raczej upalnie. Nie jest to meczacy upal, przynajmniej dla nas. Oprocz smakowitych kanapek zakupilam tez sliweczki, bo wczorajsze poszly wczoraj. Jolinka gdzies wcielo? Przeciez zawsze, poza urlopowaniem otwierala dzien!
Jolinek zazwyczaj milknie, jak musi za długo przewijać stronę, gdy nie ma nowego wpisu naszych Gospodyń.
Śliwek teraz różnych bardzo dużo, ja oprócz węgierek bardzo lubię duże śliwki o dziwnej nazwie „mieszańce”
Po co przewijać stronę?
Wystarczy kliknąć na najnowszy komentarz i ląduje się automatycznie na końcu strony.
No wlasnie….dobra rada 😉
O, „mi to pasuje” 😉
Wlasnie dostalam e-mail od mojej klasy geolo, ze za dwa tygodnie z malenskim groszem zjazd roku w okolicach rzut kuflem od Zlotego Stoku, gdzie wedlug luznych planow akurat powinnismy byc. Doradzalam ostatnim razem, gdzie powinni urzadzic, no i skorzystali z podpowiedzi 🙂
Dwa zjazdy za jednym pobytem to niezle.
Tymczasem mamy dzien organizacyjny, ja sie wypralam, Jerzor polecial po jakies karty do telefonow. Po poludniu na wies i spotkanie z MalgosiaW.
Juz sie ciesze 🙂
U mnie już przygotowania przedzjazdowe. Bilety kolejowe zakupione. Przy okazji przypomniałam sobie atmosferę dworcową. Koniec wakacji, więc na dworcu tłoczno. Sprawy kulinarne obmyślane, ale wykonanie jeszcze poczeka. Na dworze upał, ale wszystkie sprawy zdążyłam pozałatwiać rano. W piątek ma być już chłodniej.
Tymczasem czekają na mnie mirabelki. Będzie dżem.
A kompot? To znaczy mirabelki zasloikowane na zime 🙂
Nie ma nic lepszego!
Odzwyczaiłam się od kompotów. Tego lata ani razu nie ugotowałam, choć na ten upał chłodny kompot byłby dobry. Na co dzień pijemy wodę, żadnych kolorowych napojów. Kilka lat temu przygotowałam trochę słoików z kompotem wiśniowym i jabłkowym. Część została spożyta, a reszta czeka na wyrzucenie, bo przecież przetwory nie mogą stać latami. Tak więc koniec z kompotami. A jak przyjdzie ochota, to zawsze można kupić dowolny kompot w sklepie.
Przypomniało mi się, że w ramach praktyk robotniczych dla studentów przez miesiąc pracowałyśmy w Zakładach Przetwórstwa Owocowo- Warzywnego ” Nektavit: w Lipnie na Kujawach przy produkcji kompotów z czereśni, bo to był lipiec. Praca nie była trudna, tylko w Lipnie w tamtych czasach nie było żadnych rozrywek.
Na koniec:
https://www.eryniawtrasie.eu/32926
Wrocilismy z owocnego spotkania z MalgosiaW. Zanim co, na Krakowskim Przedmiesciu wypilam lampke „Primitivo”, wspominajac naszego kochanego Gospodarza i innych naszych Wszystkich Swietych, ktorzy baluja w niebie.
Z Malgosia znakomicie sie nam obradowalo na wszystkich Rynkach Warszawy. O pogodzie nie wspomne, bo nadal znakomita i oby tak dalej, ale chyba sie cos bedzie zmieniac – jutro wyruszamy w okolicznoci Atarej Zaby, a scislej – do Tereski Pomorskiej. W sobote bedziemy u Starej Zaby na dorocznym zjezdzie! I to by bylo na tyle na dobranoc 🙂
*Starej Zaby, a nie Atarej 🙄
dzień dobry … ☕
już jestem .. ostatnie dwa dni wakacji z Amelką .. 🙂
Danuśka udane to wesele …
inspiracje gotowe …
http://magicznyskladnik.pl/read/prawdopodobnie-wszystko-co-mozna-zrobic-z-pomidorow-16-przetworow/
smakowałoby mi … ale za dużo roboty .. to może być też pomysł na roladki naleśnikowe …
https://rodzinkawkuchni.pl/2019/08/rolada-z-cukinii-z-suszonymi-pomidorami.html
a echidna to już chyba w domu? …
Jolinku-dobrze, że jesteś 🙂 bo już zaczynaliśmy się niepokoić.
Wesele rzeczywiście udane, teraz „spływają” zdjęcia.
Alicjo, Małgosiu- a kulinarne sprawozdanie z wczorajszego wieczoru to gdzie się zawieruszylo???
Poprzez znajomych znajomych otrzymaliśmy smaczny kozi ser zagrodowej produkcji, przywieziony z wakacyjnych wojaży. Dzisiaj wystąpił na śniadanie na kromce razowego chleba, w towarzystwie nadbuzanskiego miodu.
Jednym słowem-śniadanie mniodzio -:)
Jutro kulinarne przygotowania zjazdowe, tradycji stanie się zadość…
Ojej…dotarlismy do hotelu po 23-ciej i juz nie chcialo mi sie wiecej pisac, niz napisalam. Teraz Jerzor poszedl po samochod, a ja spakowana czekam w lobby hotelu, wiec moge napisac.
Kulinarnie bylo…ja pamietam tylko swoje wieprzowe policzki z ziemniakami chrzanowymi (pycha! Takie puree ziemniaczane bede robic!), Jerzor zazyczyl sobie ruskie (jak by malo bylo pierogarni na Nowym Swiecie!), a Malgosia salate z czerwonym burakiem, o ile pamietam – mieszana z burakiem. Poniewaz Primitivi wyszlo, wzielysmy jakies australijskie wino.
Po drodze juz na Starym Rynku zakonczylismy obrady przy Primitivo.
Jerzor dzielnie nam towarzyszyl, aczkolwiek ja nigdy nie moge sie pozbyc wrazenia, ze mam przy sobie tatusia, ktory mnie pilnuje. To jest wredna cecha, ktora zle na mnie dziala. Radze sobie calkiem dobrze bez jeczenia za uszami. No ale ten typ tak ma. Zadnego „spontanu”!
Szkoda Jolinku, ze do nas nie dolaczylas, no ale to juz ostatnie chwile z wnuczka przed szkola. Ciekawa jestem, jak to bedzie z dwoma rocznikami na raz. Za czasow Jerzora wprowadzono osma klase i zeby uniknac klopotow, rocznik ’52 zostal podzielony na pol – ci, ktorzy urodzili sie do czerwca, konczyli szkole podstawowa na 7 klasach, a ci od czerwca – mieli juz osma klase. To padlo na Jerzora, osmioklasista 😉
A u mnie byl juz mus 🙁
Jerzor bedzie lada minuta, wiec koncze nadawanie, lecim na Szczecin – no, mniej wiecej w tym kierunku 🙂
Przyjemnego dnia wszystkim zycze, a MalgosiW jeszcze raz dziekuje za mile spotkanie.
*Primitivo!
Alicjo, dla mnie również było to bardzo miłe spotkanie.
Dodam że moja sałata też była z kozim serem ze skorupką miodu, czyli zapiekanym, sos był balsamiczny z nutką musztardy, buraki marynowane. Całkiem smaczne zestawienie. Jerzor wziął ruskie pierogi, ale ja tam w sobotę próbowałam rewelacyjne pierogi z cielęciną w sosie grzybowym. Jedzenie jest tam więcej niż przyzwoite.
Alicjo dobrej drogi .. no plany z Amelką nie bardzo chciałam odwoływać .. do zobaczenia u Żaby ..
Malgosiu-te rewelacyjne pierogi „tam”, to znaczy gdzie? Wiesz dobrze, że dla mnie to ważna informacja 🙂 W „Enotece” na Nowym Mieście?
Warszawska grupa zjazdowa wyrusza w piątek. Myślę, że dzisiaj uzgodnimy wszystkie szczegóły naszej podróży.
Tak, Danusiu w Enotece 🙂 na Rynku Nowego Miasta
To co prawda recenzja sprzed dwóch lat, ale renoma tej restauracji jest długa http://cojestgrane24.wyborcza.pl/cjg24/1,510,15,21383754,147811,Maciej-Nowak-w-Enotece-Polskiej–Jaka-ma-rade–Jes.html
Danuśka,
tradycję warto podtrzymywać, zwłaszcza gdy jest taka smaczna.
Sałatka Małgosi w „Enotece” też by mi smakowała. Lubię takie połączenia.No i sama restauracja opisana przez Macieja Nowaka wygląda bardzo zachęcająco.
Krystyno 🙂
Czy zestaw tych kieliszków nie skłania Was czasem do rozmyślań o nadchodzącej powoli jesieni? http://ak5.pl/zw7.html
Irek chyba na wywczasach, bo porannej kawy brak 🙁
To może z racji dzisiejszego upału podam dobrze schłodzona sangrię…?
http://ak5.pl/xw7.html
Danuśka kieliszki, toż to Horbowy.
Taki tylko drobiazg – zdania nie powinno zaczynać się od „mi” (w środku może być). Powinno być w tytule: Mnie to pasuje.
dzień dobry … ☕
fajnie nam popadło w nocy w Warszawie … a na Zjazd pogoda zapowiada się wyśmienita ..
miłego dnia … :).
Yurek-oczywiiście 🙂 Już kiedyś kiedyś o nim rozmawialiśmy, tutaj ciekawy artykuł o jego pracy i dokonaniach: https://www.weranda.pl/urzadzamy/dekoracje/mistrz-od-flakonow-i-szklanek
Mam nadzieję, że Stara Żaba nie ucierpiała w nawałnicach, które koło Niej krążyły, w Kołobrzegu i Koszalinie była to bardzo niespokojna noc z ulewami.
jest nowy wpis …